Aborcja na życzenie uczy braku odpowiedzialności i rozsądku. To kolejny przywilej dla kobiet uczący je bycia dużym dzieckiem
Spis treści
- 1 Radykaliści przepychają niedojrzałość, czyli patrzenie przez krótkowzroczny, egoistyczny pryzmat i źle pojmowaną wolność
- 2 Jestem zwolennikiem kompromisu, ponieważ uwzględniał cierpienie kobiet, a jednocześnie nie namawiał do antyspołecznego podejścia do odpowiedzialności i dzieci
- 3 Aborcja na życzenie to przywilej dla kobiet
- 4 Ewolucyjna nauka rozsądku i ostrożności w czasach gdy antykoncepcja i aborcja były niedostępne
- 5 Tylko incele i nieprawdziwi mężczyźni nie popierają aborcji na życzenie!
- 6 Radykalne feministki nie miały dobrych wzorców w rodzinie. Stąd zaburzenia
- 7 Aborcjonistki plują na ojców, zatem nie nadają się do zakładania rodzin
- 8 Aborcja na życzenie dla ojców to aborcja prawna
- 9 Feministki nie walczą o równość. To manipulacja
- 10 Argumenty chcących aborcji na życzenie
- 11 Mężczyzn przymuszaj do odpowiedzialności, kobiet nie. Taka to równość
- 12 Czego chcesz uczyć kobiety, jakie masz do tego kompetencje – pyta prowokatorka?
- 13 Nie ma szans, by normalne kobiety popierały dzisiejszy feminizm
- 14 Narcyzi są dziecinni, a narcyzów jest dużo w aktywizmie, również feministycznym
Aborcja na życzenie uczy braku odpowiedzialności, ostrożności i rozsądku, czyli cech niedojrzałego i niezbyt mądrego człowieka. Nie trzeba wtedy dojrzale decydować ani o seksie, ani o antykoncepcji, ani o wyborze partnera seksualnego. O podejściu do rodzicielstwa nie wspomnę.
Dzięki prawu do aborcji na życzenie nie trzeba uczyć się jak zapobiegać niechcianym ciążom, bo w każdej chwili można zrzucić z siebie konsekwencje czynem traumatycznym i groźnym (nie każda aborcja jest bezpieczna), a z którego miałoby się robić standard. Promowanie takich wzorców nie pomaga w budowaniu dojrzałej, zdrowej, roztropnej osobowości.
Nieruszany kompromis aborcyjny, czyli aborcji z uzasadnionych przypadków powinien w zupełności wystarczyć, ponieważ praktycznie w 100% przypadków ciąży można uniknąć poprawnie używając antykoncepcji i rozsądku. A przecież istnieją i inne metody unikania ciąży. Dlatego tak ważnym jest edukacja społeczeństwa.
Pamiętajmy, że aborcja na życzenie to przywilej tylko dla kobiet, ponieważ ojcowie nie mogą ani zdecydować o pozostawieniu dziecka przy życiu, ani nie mogą zrzucić z siebie odpowiedzialności za rodzicielstwo, tak jak mogłyby kobiety gdyby taka aborcja na życzenie była wprowadzona.
Argumenty moich przeciwniczek i przeciwniczek kompromisu aborcyjnego poznasz czytelniku później. Są dość mizernej wagi (np. mówienie, że tylko prawdziwy mężczyzna popiera aborcję na życzenie), ale i z takimi trzeba się uporać.
Radykaliści przepychają niedojrzałość, czyli patrzenie przez krótkowzroczny, egoistyczny pryzmat i źle pojmowaną wolność
Niestety, ale z niedojrzałymi osobami, które nie są rozsądne i nie umieją odpowiadać za siebie nie jest możliwe tworzenie zdrowych, dobrych związków. Dziecinny, a tylko w teorii dorosły pracownik to również utrapienie. O życiu rodzinnym nie wspomnę, ale o tej feministki za wiele nie wiedzą, bo rodzinę, jak i wszystkie podobne wartości chcą zniszczyć. Wszystko to dla egoistycznego interesu i szukaniu wroga w każdym kto nie poprze ich radykalizmów.
Aborcja na życzenie to jeden z elementów dominacji kobiet. Dominacji opartej na wygodnej władzy bez odpowiedzialności (choć taką nieodpowiedzialność widzą tylko w mężczyznach).
Aborcja to jest dla nich „wolność”. Tym zajmuje się lwia części feminizmu. O całej reszcie feministycznych przywilejów robiących z kobiet duże dzieci i osoby niepełnosprawne piszę w dalszej części tekstu. Samym kobietom powinno być wstyd za taki feminizm. Niestety spolaryzowane, zradykalizowane społeczeństwo brnie w takie idee coraz bardziej bezmyślnie. Wystarczy powiedzieć, że „ci drudzy z przeciwnego obozu” są źli do szpiku i głupi jak taborety (niezależnie czy jesteś centrowy, kompromisowy, czy masz totalnie inne poglądy – wszyscy są wrzucani do wora pt. „wrogowie kobiet”).
Jest to bezmyślne, bo ani kobiety nie są tak ogromnymi ofiarami społeczeństwa na jakie feministki je kreują (dowód), ani nie muszą już dążyć do równości, bo w wielu aspektach mężczyzn przewyższają (np. więcej kobiet zdobywa wyższe wykształcenie i popełniają wielokrotnie mniej samobójstw). Powiedzieć „bądźmy rozsądni i wybierajmy partnerów seksualnych mądrze” to już dla nich terror i dyktatura. Przesadzają, wyolbrzymiają. Taka ich natura.
Jestem zwolennikiem kompromisu, ponieważ uwzględniał cierpienie kobiet, a jednocześnie nie namawiał do antyspołecznego podejścia do odpowiedzialności i dzieci
Jestem gorącym orędownikiem kompromisu aborcyjnego, czyli aborcji z uzasadnionych przypadków. Zgwałconym kobietom współczuję. Rozumiem również te kobiety, których życie jest zagrożone przez ciążę, które nie chcą urodzić dziecka, które umrze krótko po porodzie, czy będzie tak kalekie, że jego życie będzie traumą. Rozumiem to. Nie widzę żadnego sensu życia w takim stanie, ani dla rodziców dziecka, ani dla samego dziecka. To są tortury.
Jednak aborcja z powodu seksu z przypadkową osobą np. po alkoholu (i wtedy wpadka), czy też z powodu braku pieniędzy na wychowywanie to nie są argumenty uzasadnione. Myśleć trzeba PRZED uprawianiem seksu i przed wybraniem partnera seksualnego, a do tego trzeba odpowiednio się zabezpieczyć. Jestem zatem gorącym orędownikiem EDUKACJI czy to seksualnej czy psychologicznej.
A, że edukacja seksualna działa pokazują niskie wskaźniki aborcji w Holandii.
Oczywiście dzisiaj zwolenników kompromisu aborcyjnego nie ma tak dużo, jak kiedyś, ponieważ politycy pięknie nam społeczeństwo skłócili, spolaryzowali. Nastawili nas w przeciwnych obozach skrajności. Albo masz być zwolennikiem całkowitego zakazu aborcji, albo musisz chcieć legalizacji aborcji w każdym przypadku. Jest to ogromny problem, bo obie strony tych skrajności prowadzą do nadużyć, regresu rozwoju człowieka i niepotrzebnego cierpienia.
Aborcja na życzenie to przywilej dla kobiet
Aborcja na życzenie jest kolejnym przywilejem dla kobiet, ponieważ mężczyzna nie ma równej możliwości zrzucenia z siebie odpowiedzialności za rodzicielstwo. Oczywiście nie jestem za tym, by tę odpowiedzialność z siebie zrzucać, ale jeśli przywilej dla jednej płci zostanie przepchnięty, to dla drugiej musi być to też zrobione.
Problem jest bardzo trudny, ponieważ dziecko należy do obojga rodziców, ale najwyraźniej tylko matka ma znaczenie wg dużej części społeczeństwa.
Ewolucyjna nauka rozsądku i ostrożności w czasach gdy antykoncepcja i aborcja były niedostępne
Pomińmy na chwilę aborcję i pomyślmy jaki związek z nauką rozsądku, odpowiedzialności i ostrożności miał brak antykoncepcji. Te tematy mają ze sobą wiele wspólnego. Jak wpłynęło to na ewolucję płci?
Brak antykoncepcji uczył kobiety WYBITNEJ ostrożności z kim sypiają, ponieważ szansa na zapłodnienie była bardzo wysoka. Żadna myśląca kobieta nie chciała przypadkowej ciąży z przypadkowym mężczyzną, ponieważ jej życie byłoby zrujnowane. To nie tak, że cały świat uwziął się i musiał karać kobiety w jakiś sposób, tylko nie było innego wyjścia. Kobiety zatem dostosowały swój dobór mężczyzn pod ewentualną ciążę.
Kto był premiowany, by zostać partnerem seksualnym kobiety? Oczywiście ktoś lojalny, zaangażowany, lubiący dzieci, chcący założyć rodzinę. Kobiety zatem preferowały w doborze seksualnym dobrych ojców, dobrych partnerów i dobrych przyjaciół. To wszystko jest ze sobą związane. Dobór naturalny, bez sztucznych „regulatorów” jakimi są antykoncepcja i aborcja pozwalał na bardzo rozsądne wybieranie partnerów seksualnych przez kobiety.
Po rewolucji seksualnej, która zbiegła się z wynalezieniem skutecznej antykoncepcji kobiety stały się o wiele mniej ostrożne, przegoniły mężczyzn w rozwiązłości, a aborcje stały się wynikiem nieprzemyślanych decyzji seksualnych z partnerami marnej jakości. Kobiety postawiły np. na mężczyzn bezwartościowych, ale atrakcyjnych fizycznie, lub dających emocje (czyli na „łobuzów”). Sporo kobiet straciło naturalną umiejętność selekcji zastępując ją popędami bardziej męskimi, nieprzemyślanymi, a więc wybrednymi tylko pod kątem cech powierzchownych.
Oczywiście to nie tak, że zakazałbym antykoncepcji. Chodzi o pokazanie sprawy ze strony ewolucyjnej, co, skąd i dlaczego się wzięło.
Ten balans pomiędzy pełną legalizacją, a całkowitym zakazem jest potrzebny, ponieważ przy szeroko dostępnej aborcji na życzenie kobieca selekcja mężczyzn stałaby się jeszcze mniej jakościowa. To nie jest dobre ani dla tych kobiet, ani dla populacji. Bezmyślne krzyczenie o prawach jest bardzo krótkowzroczne.
Tylko incele i nieprawdziwi mężczyźni nie popierają aborcji na życzenie!
Kompromis nie jest radykalny, zgoda? Pytanie retoryczne. Radykaliści nie są kompromisowi, zgoda? I znowu odpowiedź jest identyczna. Radykaliści są nieustępliwi, nie szanują granic innych, a na wierzchu ma być tylko ich. Aborcja na życzenie lub jej całkowity zakaz wywołuje silne emocje, ponieważ popierają ją osoby o takich właśnie cechach: agresywnych, autorytarnych, nieliczących się z innymi, stawiających siebie i swoje ego w centrum. Na tym polega radykalizm. Nie ma wtedy merytorycznej, wyważonej dyskusji wliczającej masę czynników i pragnień ludzi po obu stronach barykady.
Dlatego usłyszysz, że każdy mężczyzna, który nie popiera aborcji na życzenie to prawiczek, incel, mizogin, nieprawdziwy mężczyzna. Łatek będzie tak dużo, jak tylko potrzeba do próby skompromitowania przeciwnika pozamerytorycznie.
Wypada tu wrzucić mojego mema:
Ogólnie czy to zwolennicy kompromisu aborcyjnego są w celibacie, czy też ja sam, to akurat jest to bardzo zabawna insynuacja, bo pojęcia o tym nie mają. I dobrze, bo jeszcze by im oko zbledło, jak nie zbledło od widoku procedury aborcji, czy też od seksu po alkoholu z przypadkową osobą po którym będą chciały tejże aborcji. Bo przecież nie po seksie w stałym związku z rozsądnym, mądrym, odpowiedzialnym, lubiącym dzieci partnerem. Z takim się nie dogadają, bo takich tylko obrażają.
Insynuacja od nieprawdziwych mężczyzn jest też zabawna, bo prawdziwy mężczyzna akurat ma cechy dojrzałe, a więc zna rozsądek, roztropność i odpowiedzialność. Taką kobietę również dobiera do siebie (swój do swego). To nie są cechy tychże tutaj feministek, dlatego oczywistym jest, że nie mamy szans się dogadać. One niech „rozumieją się” ze swoimi równie niedojrzałymi partnerami, którzy uciekną od odpowiedzialności, a one będą „zmuszone” robić aborcje. Zero zdziwienia, gdyż ponownie – swój do swego. Karty zostały rozdane.
Smoczka jeszcze dać i będzie okej. Ale czego oczekiwać od tak rozpieszczonych osób? Żądań kolejnych przywilejów, bo inaczej obrażą od prawiczków czy tego, że nie jest się mężczyzną. To takie gimnazjalne techniki poniżania. No ale niektórzy przecież nie dorastają. Ani do rozmów, ani do odpowiedzialnego seksu, ani do odpowiedzialnych związków i decyzji, ani do bycia rodzicami.
Radykalne feministki nie miały dobrych wzorców w rodzinie. Stąd zaburzenia
Każdy kto chociaż ma minimalną wiedzę o psychologii rozwoju człowieka wie doskonale, że dobry wychowawca uczy dzieci odpowiedzialności, obowiązkowości, podporządkowania pod pewne reguły, by nie być patusem, a więc i szacunku, czy pokory. Jest to masa cech, które tworzą człowieka „zjadliwego”, sprawczego, a następnie dobrego rodzica (dobry rodzic uczy bycia dobrym rodzicem, zły rodzic uczy bycia złym rodzicem). Cech dobrego rodzica omawiane feministki nie mają i nie dziwi ich jazgot (tego nie da się nazwać merytoryką), bo po prostu ich rodzice popełnili błędy.
Nie bez powodu masy feministek to kobiety bez instynktu macierzyńskiego, lesbijki z męskim mózgiem, dominujące terrorystki nienadające się na matki, cwaniaczki dla których popieranie przywilejów dla kobiet to wyrachowany interes, skrzywdzone kobiety które mszczą się na mężczyznach, czy antynatalistki (dzieci to dla nich często zło wcielone). Tylko nieliczne feministki są wrażliwe społecznie, ale one w zderzeniu z nienawiścią i niespójnością feminizmu powinny szybko się zreflektować, że jest to zła droga.
Aborcjonistki plują na ojców, zatem nie nadają się do zakładania rodzin
W przypadku prawa do aborcji na życzenie władza jest po stronie kobiety. Ona rodzi, więc dziecko jest jej własnością. Ojciec jest skazany na ŁASKĘ kobiety, co nie jest w żaden sposób regulowane prawnie. Ojciec de facto nie ma głosu czy pozostawić dziecko przy życiu, czy nie.
Nie warto mieć dzieci z kobietami, które uważają dzieci za swój własny przedmiot. To są przyszłe alienatorki. Tak się je diagnozuje. W końcu uważają, że dziecko jest ich i tylko ich, władza ma być po ich stronie, więc posuną się do wszystkiego co najpodlejsze, by dziecko przy sobie utrzymać. Jeśli nie mają moralnego problemu z aborcją z byle powodu nie uwzględniając zdania ojca, to czemu miałyby interesować się jego uczuciami względem dziecka po rozwodzie?
Wiecie ile razy ktoś mnie pytał jak zrobić, by przewidzieć czy dany człowiek nas zrani, będzie złym partnerem/partnerką? Ludzie ciągle próbują się usprawiedliwiać, że nie da się NIC przewidzieć. Wchodzą w związki totalnie na ślepo, licząc na cuda, po prostu, że będzie dobrze. W ogóle nie myślą.
To są proste rzeczy jak zna się psychologię, zaburzenia osobowości, jak objawia się niedojrzałość emocjonalna. Jak przebiegają etapy rozwoju moralności. Jak rozpoznać wartościowe cechy u człowieka. Masa wiedzy która pozwala rozpoznać czerwone flagi (o tych też setki tekstów pisałem).
Aborcja na życzenie dla ojców to aborcja prawna
Kolejny punkt sporny aborcji na życzenie to brak uwzględnienia aborcji prawnej dla ojców. Aborcja prawna jest zrzeczeniem się finansowej odpowiedzialności za dziecko. Ja osobiście za aborcją prawną nie jestem, póki działa kompromis aborcyjny. Nie może być tak, że kobieta może usunąć ciążę tylko w pojedynczych przypadkach, a mężczyzna miałby porzucić odpowiedzialność i konsekwencje w dowolnym przypadku. Jest w tym nierównowaga.
Jednak gdy mowa jest o aborcji na życzenie, to aborcja prawna dla mężczyzn to MUS. Jeśli kobieta będzie mogła z byle powodu usuwać ciążę, to mężczyzna również powinien móc zrzucić z siebie odpowiedzialność za wychowywanie/finansowanie dziecka. To jest podejście równe, a więc z szacunkiem do obu stron. Tyle, że feministki równości nie znają, a szanować uważają, że trzeba tylko ich rosnące żądania.
Feministki nie walczą o równość. To manipulacja
Feministki ani nie głosują za równym wiekiem emerytalnym, ani za równą aborcją dla obu stron, ani za opieką naprzemienną, ani nie chcą karania alienacji rodzicielskiej która jest bardziej typowa w wykonaniu kobiet, ani nie chcą równej kwalifikacji wojskowej i służby wojskowej jakby taką wprowadzono, ani nie chcą zrównywania norm dźwigania w pracy. Do tego feministki chcą domniemania winy w przypadku podejrzenia przemocy u mężczyzn, a u kobiet domniemania niewinności.
Jak jest to szkodliwe pokazała sprawa Johnny’ego Deppa z Amber Heard. Sytuacja ta pokazała, że nie wolno wierzyć każdej kobiecie tylko dlatego, że jest kobietą i że nie można każdego mężczyznę uważać za sprawcę zła tylko dlatego, że jest mężczyzną.
Po prostu równość to miło brzmiące pojęcie które jest potrzebne do przykrywania podłych celów feministek. Jedna z zaciekle krytykujących mnie feministek powiedziała, że nie mam pojęcia czym jest feminizm, gdy powiedziałem, że promuje on zdrady, sprzeciw wobec monogamicznego małżeństwa, czy prostytucję. Feministka pokazała, że jest kompletnie nieświadoma czego popiera, albo cwaniacko kluczy udając głupią.
Ja tam mogę wyciągać argumenty z rękawa do woli o tejże toksycznej kobiecości.
Argumenty chcących aborcji na życzenie
Odniosę się do większości z ich „argumentów”, ponieważ zbić je tak łatwo, jak łatwo uniknąć zapłodnienia, gdy używa się mózgu.
1. Jesteś żałosny.
Akurat to nie jest argument, a ocena ad personam. Ad personam leży najniżej w hierarchii jakości argumentów i wyraża po prostu emocje do przeciwnika w dyskusji. Całkowicie niemerytoryczny sposób argumentacji.
2. Jesteś incelem (w celibacie).
Chciałybyście! 🙂 Nie ma co oceniać własną miarą, bo na szczęście nie każda kobieta jest taka jak wy. Kobiety są różne, więc mają różne preferencje wobec mężczyzn. Trudne?
3. Jesteś nieprawdziwym mężczyzną.
To akurat zabawne, bo stwierdzenia próbujące odebrać komuś męskość wchodzą w skład toksycznej męskości, którą feministki przecież krytykują – ale tym razem nie u siebie. Wniosek? Same są toksycznie męskie. I znowu wychodzi brak świadomości. Hipokrytki.
PS. Każdy jest prawdziwym mężczyzną. Urodził się nim biologicznie i już. Wsio. Mój temat o tym.
4. Nie chcesz samowolki, więc nie rozumiesz czym są prawa człowieka.
Samowolka bez odpowiedzialności to źle pojmowana wolność. Nie wszystko bowiem co jest niedozwolone od razu łamie prawa człowieka. Czasem ograniczenie czegoś jest potrzebne do celów znacznie wyższych, niż przewidują to osoby o bardzo ograniczonej wyobraźni. Opisałem to w akapicie o ewolucyjnym związku antykoncepcji z aborcją.
Zresztą feministki nie powinny pouczać czym są prawa człowieka, jeśli nie szanują ich w kontekście mężczyzn, jak w przypadku coraz silniejszych prób narzucania domniemania winy mężczyznom. Brak aborcji na życzenie przy takim skandalu jest niczym. O tandetnej ustawie antyprzemocowej pisałem TUTAJ, a TUTAJ o feministycznej konwencji stambulskiej, która łamie konstytucję traktując kobiety w sposób nierówny mężczyznom (na korzyść kobiet!).
5. Chcesz być dyktatorem!
Wiadomo, że jak nie zgadzasz się na każdą zachciankę danej grupy społecznej to od razu jest to dyktatura. Ot, zwykłe wyolbrzymienie i przesadyzm. Bardzo częste u manipulantów i ludzi z mentalnością ofiary. Dyktatura to by była gdybym narzucał komuś przymus robienia aborcji.
6. Chcesz się zemścić na kobietach!
Nie mam powodu mścić się na całej płci żeńskiej, bo sporo kobiet jest dobrych i nie zasługują na żadne zemsty. Inne może i nie są kryształowe, ale nierzadko wystarczy je ignorować. Argument zemsty, czyli rewanżyzmu jest ponowną hipokryzją feministek, bo same żyją chęcią upokorzenia mężczyzn za „grzechy patriarchalnej przeszłości wobec kobiet”.
Jak zwykle ocenianie własną, ograniczoną miarą.
7. Chcesz karać i dyscyplinować kobiety za niechcianą ciążę
Tak bym tego nie nazwał. Lepsze jest zapobieganie, czyli uczenie rozsądku, ostrożności i odpowiedzialności. Człowiek często sam siebie karze niechcianą ciążą. Nikt postronny nie musi w tym uczestniczyć. Rodzic uczy w podobny sposób dziecko, by np. nie wkładało rąk w ogień. Czy rodzic „ograniczając” możliwość wkładania rąk w ogień dziecku strasznie je karze? Absolutnie. Dziecko po prostu zacznie zwracać uwagę, że nie powinno podejmować ryzykownych, szkodzących mu decyzji.
Człowiek, który uprawia ryzykowny seks bez zabezpieczenia ryzykuje niechcianą ciążą. Skuteczność dobrze użytych prezerwatyw to około 99%, zatem wpadki zaliczają osoby bezmyślne, hedonistyczne, niewyedukowane, czy lubujące się w ryzykanctwie.
Dlatego tak samo karą dla dziecka jest poparzenie rąk, tak samo „karą” jest ciąża jeśli się nie myśli. Jednak dzięki ograniczaniu aborcji nauczeni jesteśmy zapobiegać ciążom. I wtedy kary nie będzie dla nikogo i nie będzie trzeba tej aborcji żądać.
To jest jak z przemocą. Najlepszym wyjściem do zapobiegania przemocy jest nieuchronność kary. Jeśli przemocowiec wie, że dostanie karę, to częściej będzie się hamował. Tak samo z ciążą. Jeśli ktoś wie, że nie chce być w ciąży i to z konkretnym typem mężczyzny, to się zahamuje w jakiś sposób.
Brak aborcji na życzenie to odstraszacz od głupich decyzji. Kary wcale nie będzie, jeśli tylko masz głowę nad szyją, a nie między nogami.
Zresztą gdyby ściągalność alimentów była wyższa, to brak aborcji na życzenie byłby również metodą na dyscyplinowanie mężczyzn, ponieważ my też wtedy musielibyśmy myśleć o konsekwencjach seksu z byle kim, byle gdzie i byle jak. Proste. To nie jest nic wymierzonego tylko w kobiety.
8. A może by tak ojców przymusić do ojcostwa, a nie tylko chcecie atakować kobiety?
Ten zarzut również wyrzucam do kosza bo odpowiedzialność to ani cecha męska ani kobieca, a uniwersalna i oczywiście ojcowie powinni wychowywać dzieci, a nie uciekać po zapłodnieniu. Jednak przez to że kobieta ponosi większe straty przez ciążę, to MUSI być ostrożniejsza przy wyborze partnera seksualnego. Po prostu musi. Umiejętność wstrzymywania się od seksu z byle kim to fajna cnota, fajna wartość. Uczy charakteru.
Jeśli to jest za trudne dla tych kobiet to mam naprawdę dla nich złą wiadomość – to ich ubytki powodują ich problemy, a nie wina całego świata, mężczyzn, czy braku praw.
9. Ale w UK można robić legalnie aborcje i nie ma kolejek!
To bzdura. Liczba aborcji w UK jest najwyższa w historii, a dopiero proceder się rozkręca, bo dopiero co ją zalegalizowano.
Ludzie prawdopodobnie są na tyle ciekawscy, że w jakimś procencie będą próbowali wszystkiego jak tylko będzie dostępne, nawet jeśli aktualnie jest zabronione i gdy aktualnie mówią „nie potrzebuję tego”. Taka natura.
10. Ale to kompromis dał furtkę do tego, by iść w kierunku całkowitego zakazu aborcji!
Nie jestem się w stanie z tym zgodzić. Okno Overtona udowadnia, że ludzie częściej popadają ze skrajności w skrajność, czyli zwolennicy całkowitego zakazu aborcji walczą ze zwolennikami całkowitej legalizacji aborcji. Kompromis jest dla ludzi mniej radykalnych, którzy tylko czasem mogą przejść na stronę skrajną, ale najczęściej na tyle są wyważeni, że w tym wyważeniu pozostaną.
11. Ale to ty nie jesteś odpowiedzialny, a nie kobiety! Może ja ciebie nauczę tej cechy?
Nie musisz. Jestem odpowiedzialny, ponieważ:
- nie uprawiam seksu z byle kim, tylko ze starannie dobraną osobą z którą planuje przyszłość w razie wpadki
- staram się nie dopuścić do wpadki, zatem używam antykoncepcji (czasem podwójnej)
- jeśli któraś ze stron ma lęk, lub nie chce przyjąć takich warunków po prostu do seksu nie dochodzi i nikt się nie obraża
- jestem przygotowany na każdy rezultat
Rozumiem jednak, że feministki i feminiści, którzy mnie krytykują nie są na tyle refleksyjni, bo choćby słyszałem od nich, że najwięcej wpadek jest po pięćdziesiątce. Czyli w teorii zdarza się to ludziom, których nie trzeba niczego uczyć. Błąd!
Najwyraźniej po pięćdziesiątce ignoranci sądzą, że wpadka nie ma prawa im się zdarzyć, bo wiek nie ten, a do tego mają ogromne przekonanie o własnej wiedzy na temat zapłodnienia. A jednak błędy popełniają. Czyli arogancja nie popłaca.
A ty radykalna feministko jaki masz problem, by podejść do seksu i partnerów seksualnych, tak jak ja? Co cię boli? Co jest w tym trudnego?
12. Ale dziecko niczemu nie jest winne. Po co ma się rodzić niechciane?
To jest najtrudniejszy z argumentów, który skłania do całkowitej legalizacji aborcji. Jednak całkowita legalizacja aborcji uczy, że nawet minimalna niechęć do dziecka powinna skutkować aborcją. Ludzie zaczynają wtedy nierozsądnie decydować o usuwaniu ciąż, niejako traktując aborcję jako środek antykoncepcyjny.
I oczywiście, że niechciane dziecko może nie mieć dobrych warunków do rozwoju. Ale nie ma idealnego wyjścia z tej sytuacji. Nie da się uratować 100% ludzi jedną decyzją. Dzięki kompromisowi aborcyjnemu kobiety będą same zapobiegać ciążom, jeśli tych dzieci nie chcą. Z kolei z grupy tych kobiet, które WSTĘPNIE uważały, że dziecko jest niechciane to one i tak wraz z jego narodzinami mogą je zechcieć. Po prostu wielu ludzi nie wie czy sprawdzą się jako rodzice, póki tymi rodzicami nie zostaną.
Poza tym oksytocyna pozwoli przywiązać dziecko do matki, co pozwoli na opiekę nad nim. Wbrew pozorom liczba totalnie niechcianych dzieci nie jest duża gdy mamy kompromis aborcyjny i wyedukowane seksualnie społeczeństwo. I powtórzę, nie ma idealnego wyjścia jak w bajce, które rozwiąże każdy problem.
13. Spróbuj zmusić mężczyzn do używania prezerwatyw. Nie chcą i dlatego chcemy aborcji!
Jeśli mężczyzna nie chce użyć antykoncepcji kobieta nie musi zgadzać się na seks. Proste. Kobieta powinna uprawiać seks tylko z mężczyznami na poziomie, którzy w razie wpadki wezmą odpowiedzialność za zapłodnienie.
14. Moje ciało, mój wybór! – krzyczy kobieta, która sugeruje, że o kobiecych sprawach decyduje tylko kobieta.
Zatem kobiety nie powinny już NIGDY wypowiadać się o sprawach tyczących mężczyzn. Ani o tym, czy powoływać mężczyzn do wojska, ani jaki wiek emerytalny trzeba ustanowić mężczyznom, ani jak być prawdziwym mężczyzną, ani ile płacić na kobiety czy to na randkach, czy to w kontekście podatków, socjalu, czy alimentów. Mężczyzny ciało, mężczyzny pieniądze – jego wybór.
Kobiety zresztą jak chcą tak usilnie rządzić samymi sobą, to mogą również stworzyć własną cywilizację, bez mężczyzn, lub wedle swoich wartości. Za długo taka cywilizacja by nie przetrwała, ale marzyć można, prawda?
Mężczyzn przymuszaj do odpowiedzialności, kobiet nie. Taka to równość
Pomyśl. Jak spytasz kobiety, czy mężczyzna ma płacić alimenty to powiedzą, że tak. Jak spytasz, czy mężczyzna po zapłodnieniu powinien pomagać kobiecie i wychowywać dzieci – odpowiedzą, że tak. Jak spytasz, czy mężczyzna ma dbać o antykoncepcję, to również powiedzą, że tak. Jak spytasz, czy mężczyzna powinien sypiać z byle kim to powiedzą, że nie i w ogóle nie jest wtedy „maczo”, a zwykłą męską prostytutką. Jak spytasz czy mężczyzna powinien iść do woja i czy kobiety powinny o tym decydować w głosowaniu – również odpowiedzą, że tak.
Zamień płcie w tych zagadnieniach i zobaczysz sprzeciw, czyli również w tym, by mężczyzna decydował czy kobieta może mieć aborcję na życzenie.
Feministki nie chcą być równe, bo chcą być nierozsądne, krzykliwe, nieodpowiedzialne – właśnie jak niesforne dziecko. Dziecko, które rządzi wszystkim i wszystkimi. Feministki chcą też decydować za płeć przeciwną, ale nie dadzą sobą rządzić. To jest dopiero dyktatura, wygoda, przywilej, nierówność, ale i pewny rodzaj upośledzenia, braku równych kompetencji. Same się na to decydują. Same chcą parytetów i dodatkowych punktów na egzaminach na równi do osób niepełnosprawnych w stopniu znacznym.
Same chcą być traktowane w ten sposób, a jednocześnie obrażają się, gdy ktoś powie im to na głos.
Czego chcesz uczyć kobiety, jakie masz do tego kompetencje – pyta prowokatorka?
Na pewno będę zachęcał obie płcie do tego, by myślały z kim uprawiają seks i by były wyedukowane o antykoncepcji. Płcie mają też inne wyjścia, by uniknąć zapłodnienia. Np. nie uprawiać seksu (tak, nie wszystko kręci się kręci wokół niego). Można też uprawiać seks niewaginalny, albo w dni niepłodne.
Opcji jest sporo jak chce się uniknąć ciąży. Nie będę wszystkich opcji wymieniał, ale ktoś z IQ powyżej 80 na pewno to ogarnie, czyli nie te feministki o których mowa.
Idealnym wyjściem jest również wybrać partnera seksualnego tak, że wiemy, że będzie dobrym ojcem lub matką. Możemy obserwować jak dany człowiek zachowuje się wobec ludzi, zwierząt, lub wobec dzieci innych osób. Możemy oceniać poziom opiekuńczości, czy sumienności.
Tak oceniać ludzi jest lepiej niż poprzez puste i powierzchowne schematy wyglądu, statusu, czy innych bzdur, które nie mają znaczenia gdy dochodzi do budowania naprawdę fajnych związków.
Co do moich kompetencji, to wystarczy mieć wiedzę o której piszę, ale i mieć cechy o których mówię. Nie są to jakieś rzeczy nie do osiągnięcia. Jeśli jest to dla kogoś za trudne, to może faktycznie zatrzymał się na etapie dziecka, albo na etapie osoby nierozsądnej i zbyt ryzykownej, która potrzebuje poduszki ochronnej za swój brak opanowania. Terapia też tutaj może pomóc, a nie szukanie winy poza sobą.
Nie ma szans, by normalne kobiety popierały dzisiejszy feminizm
Jeśli mimo wiedzy o szkodliwości feminizmu ktoś dzisiaj jest feministką to albo jest niespełna rozumu, albo nie wie co popiera, albo popiera, bo to modne, albo jest to bardzo zaburzona osoba. Dzisiaj feminizm to twór antymęski, mizoandryczny, nastawiony na walkę klas, konfliktujący płcie, szukający przywilejów i władzy dla kobiet pod pretekstem równości, „opiekujący” się kobietami na siłę, czyli nawet tymi, które tego nie chcą. Do tego uczy mentalności ofiary.
Czyli feminizm jest i egoistyczny i fałszywy i nadopiekuńczy i kontrolujący i nie znoszący żadnego, nawet merytorycznego, czy kompromisowego sprzeciwu. Do tego przecież dąży do zniszczenia wielu wartości, nie uznaje rozsądku i dojrzałości, uznaje tylko dążenie do wygody i przyjemności. Feminizm nie uczy odpowiedzialności, a jednocześnie chce władzy. Monogamia dla niego to więzienie, a dostosowanie do jakichkolwiek reguł to jakaś kara.
Nawet reguła równości, którą wyznaje feminizm jest dla niego utrapieniem, bo za każdym razem gdy pyta się o równość dostaje się zbywalne odpowiedzi. Politycy wyznający feminizm są już na tyle upewnieni, że ludzie za nimi pójdą, że wiedzą, że nawet nie muszą realizować postulatów umieszczonych na sztandarach.
Feminizm uczy szkodliwych cech pod pretekstem walki o naprawdę fajne cele. Ale to cele tylko na papierze. Tylko teoretyczne. I tacy są ludzie popierający ten twór. Teoretycznie robiący się na fajnych, a w praktyce szkodliwi i niezbyt mądrzy.
Narcyzi są dziecinni, a narcyzów jest dużo w aktywizmie, również feministycznym
Nie zdziwiłbym się gdyby feministki chcące aborcji na życzenie (i innych przywilejów) miały przynajmniej rys narcystyczny, co ma zbliżone objawy do człowieka niedojrzałego emocjonalnie. Co z tego, że na liczniku nawet 50 lat, jak mentalność królewny wieku dziecięcego, żądania przywilejów, uwagi, sławy, korzyści, wieczne nienasycenie i obrażanie każdego kto feminizmu bezmyślnie nie popiera?
Jest nawet w tym temacie badanie:
Narcissists may engage in feminist activism to satisfy their grandiose tendencies, study suggests
I mój tekst o sygnalizacji cnoty mówi o takich osobach, które chcą narcystycznej autoprezentacji na tle mas ludzi.
„Jestem aktywistą, więc jestem kimś lepszym, robię dobre rzeczy, mam cnoty – ty nie!”.
Fałsz.
Oczywiście pamiętajmy, że nie każdy aktywista to od razu narcyz, ale sporo podobnych osób może szukać dowartościowania, uwagi i poczucia lepszości od innych w ten sposób. Wszystko zależy po co człowiek w aktywizm wchodzi. Czy aby pomagać innym, szerzyć wiedzę, informacje, czy by pomagać swoim emocjom, swoim kompleksom i swojemu ego. To tyle.
Wesołych Świąt. I jak zawsze zachęcam do wspierania mnie, bym miał możliwość w nowym roku dalej prowadzić stronę.