Samobójstwa mężczyzn wynikają z braku wsparcia i ogromnych oczekiwań wobec mężczyzn
Samobójstwa mężczyzn i ich przyczyny badane są za rzadko, a przecież mężczyźni odbierają sobie życie wielokrotnie częściej, niż kobiety. Ludzie zawsze byli surowsi dla mężczyzn, bo ze wspieraniem mężczyzn mamy ogromny problem. Nadal w wielu domach pokutuje wychowanie w stylu „radź sobie sam”, „unikaj ukazywania słabości”, „nie maż się”, czy „depresja nie przystoi prawdziwemu mężczyźnie”. Chłopcy i mężczyźni częściej są rugani, wyśmiewani, odrzucani, niż rozumiani. Jeśli mamy komuś pomóc i komuś współczuć to prędzej kobietom.
Jak wyglądają samobójstwa w Polsce? Polska zajmuje wysokie miejsce w statystykach samobójstw mężczyzn, a Polki odbierają sobie życie najrzadziej w Europie.
Stosunek samobójstw mężczyzn do kobiet w Polsce w latach 1991–2013 wynosił prawie 5:1, natomiast w 2018 zbliżył się do 7:1. Możemy dywagować czy powodem różnicy w samobójstwach płci jest to, że np. Polska jest mocno podzielona światopoglądowo. Mężczyzn nadal trzyma się w tradycyjnych, wyśrubowanych normach, a kobiety czerpią zyski nie tylko z tradycyjnych, ale i feministycznych standardów wobec nich. Wbrew retoryce o piekle kobiet może to jednak mężczyźni mają piekło, a kobiety mają więcej wolności, więcej wsparcia i są mniej surowo traktowane?
Samobójstwa mężczyzn, a ich zapobieganie poprzez edukację społeczeństwa
Wielu ludzi nie wie jak zareagować, kiedy mężczyzna im powie, że chce się zabić. Jest wielu ludzi, którzy uznają to za manipulację, lub fanaberię. Twierdzą, że jeśli mężczyzna chciałby się zabić, to dawno by to zrobił, a nie tylko gadał. Niejako prowokują gorsze sytuacje takimi pogardliwymi stwierdzeniami.
Jest wielu ludzi, którzy mówią, że wystarczy iść do pracy (albo cięższej, niż obecna), a problemy same znikną. Inni mówią, że wystarczy zacząć uprawiać sport, by problemy zniknęły, a przecież wielu sportowców też popełniało samobójstwa. Pomijam bardziej szkodliwe stwierdzenia typu „mniej narzekaj, a więcej się uśmiechaj, to całe cierpienie zniknie”. Jeszcze gorsi są ludzie, którzy pouczają w stylu „po prostu zacznij być mężczyzną, to przestaniesz mieć problemy”. Taka pseudorada nikomu nie pomoże, a może obniżyć samoocenę. Nie dość, że mężczyzna cierpi, to jeszcze ktoś go obraża, że jest nie wiadomo czym, bo nie tą płcią którą się urodził i przecież cierpi tylko na własne życzenie.
Czyżby?
Niestety w ten sposób kreujemy trochę fałszywy świat, fałszywą empatię i fałszywą troskę. Jeśli spytamy: Jak samopoczucie? Jak się czujesz? Co słychać? Masa ludzi woli by ktoś odpowiedział: jest w porządku! I wielu ludzi rzeczywiście udaje i zakłada maski, aby tylko nie narazić się na wykluczenie, wyśmiewanie, czy krytykę. Tym bardziej, że choroba psychiczna jest w wielu kręgach nadal uważana za bycie wariatem. Kimś kogo należy się brzydzić, albo bać.
Dlatego, czy mężczyzna ma w ogóle wybór powiedzieć cokolwiek innego, niż „wszystko w porządku” i „czuje się dobrze”?
Wobec samobójstw mężczyzn panuje znieczulica
Znieczulica wobec problemów mężczyzn (w tym samobójstw) to nie jest jakiś mały problem, ponieważ każde niedostosowanie i każda słabość obniża mężczyźnie status społeczny. A przecież wszyscy muszą dążyć do bycia samcem alfa. Do bycia tym mężczyzną ze statusem najwyższym, bez grama rysy na swoim silnym, idealnym wizerunku.
Samobójstwa popełniają przecież słabi, a słabemu mężczyźnie nie należy się szacunek, empatia, ani tym bardziej uwaga. Chyba, że negatywna. Mężczyzna tresowany jest w chłodzie i nie ma prawa poszukać pomocy, bo to przyznanie się do swojej niekompetencji życiowej. Tylko kobiety mają takie prawo.
Dzisiaj minimalnie to się zmienia, ponieważ świadomość takich problemów rośnie, a i sami mężczyźni często walczą o to, by inni ich nie rugali za słabości. Tego jest jednak za mało.
Niedoszacowanie samobójstw mężczyzn
Pamiętajmy, że samobójstwa mężczyzn są niedoszacowane na całym świecie. W jednym kraju panuje propaganda sukcesu, więc nie podaje się obiektywnych danych, by nie ośmieszać się na arenie międzynarodowej. W innym kraju ma swój udział religia, która zakazuje nawet myśleć o samobójstwie. W innym taka jest kultura, bo samobójstwo to wstyd, czy wręcz dyshonor. W innym z kolei nie wypłaci się ubezpieczenia rodzinie, jeśli powodem śmierci jej członka było samobójstwo. Stąd lepiej w kartotekę wpisać coś innego i tym samym żyć w kłamstwie na temat tego, jakie są realne problemy.
Poza tym dopiero od 2018 roku w Polsce wprowadzono obowiązek rejestrowania prób samobójczych w kartach leczenia szpitalnego. Wcześniej nie było obowiązku sprawozdawania zamierzonych samouszkodzeń z intencją odebrania sobie życia. Informacje o osobach po próbach samobójczych pozostających pod opieką placówek medycznych nie były też przekazywane do KGP.
Samobójstwa mężczyzn uzależnionych
Istnieją również zastępcze formy samobójstw, jak popadnięcie w uzależnienie. Ja to nazywam samobójstwem przedłużonym – można w końcu pić do śmierci, lub zaćpać się na śmierć. Pamiętajmy, że mężczyźni statystycznie mają dużo większe szanse w swoim życiu na popadnięcie w uzależnienie. Podam obrazującą pewne kwestie sytuację zdradzonego mężczyzny. Ból jest dla niego nie do zniesienia. Świat mu się zawalił. Wszystkie ideały i wszystko w co wierzył. Jego najlepszy przyjaciel w postaci kobiety okazał się wrogiem, zdrajcą i oszustem.
Mężczyzna zaczyna pić, ćpać, robić wszystko, by zatamować swój ból. I w końcu umiera. Czy w takiej sytuacji wpisuje się w statystyki samobójstwo? Nie. Wpisuje się zgon z innych przyczyn, np. zawał serca, odwodnienie, czy marskość wątroby. Takich sytuacji jest cały ogrom. Oczywiście uzależnieni również nie otrzymują wystarczającej empatii, co wynika z zerowej świadomości społeczeństwa na ten temat. Dla wielu ludzi uzależniony to człowiek wygodnicki, lub zły do szpiku, który sam sobie wybrał swoją drogę. Tak chciał, tak ma. Niestety rzadko to jest prawda.
Statystyki samobójstw
W 2014 r. samobójstwo popełniło prawie 2,2 tys. młodych Polaków między 15. a 44. rokiem życia, a w wyniku wypadku komunikacyjnego zginęło ich o jedną trzecią mniej – prawie 1,5 tys.
W 2016 r. samobójstwa popełniło ponad 5 tys. osób – wynika ze statystyk przedstawionych przez Komendę Główną Policji. Polska pod tym względem zajmowała trzecie miejsce w Unii Europejskiej.
W 2022 r. samobójstwo popełniło 5108 osób.
Samych prób samobójczych jest przynajmniej kilka razy więcej, ale trudno to oszacować, dlatego że nie każda osoba jest odnotowana przy takiej próbie.
Jeśli chodzi o podział na płeć:
Według danych na 5 405 osób, które targnęły się na swoje życie 4 638 to byli mężczyźni, 767 kobiety.
Jeśli chodzi o grupy wiekowe, problem samobójstw dotyka ludzi młodych w wieku 25 – 29 lat i 30 – 34, a później dopiero mężczyzn starszych, na emeryturze lub zbliżających się do niej.
Co do depresji, mówi się, że kobiety częściej zapadają na takie choroby, ale prawda jest taka, że mężczyzna rzadziej zgłasza się po pomoc i depresja zostaje zamaskowana choćby agresją, wycofaniem się z życia, czy którymś z uzależnień (alkohol, praca). Uczy się nas, by czuć się niekomfortowo, gdy drugi mężczyzna okazuje emocje, że jeśli je okazuje, to znaczy że traci męskość (czyli podwalinę bycia sobą), a to często prowadzi nawet do eskalacji agresji. Mówienie o problemach jest często trudniejsze, niż sam problem!
Jeśli ktoś nie jest obeznany z tematem, to warto zapoznać się z tymi mapkami (świetna robota Jakuba Mariana z Czech):
Zauważyć można który blok państw ma najwyższe wskaźniki samobójstw. Polska plasuje się niestety na wysokiej pozycji samobójstw mężczyzn, co pokazuje, że tak naprawdę wielu z nas nie ma tutaj dobrego życia.
A tutaj wspominany współczynnik samobójstw kobiet do mężczyzn. Jak widać Polska jest numerem jeden i kobiety popełniają samobójstwa u nas najrzadziej w porównaniu do mężczyzn.
Dlaczego akurat w Polsce samobójstw popełnia najmniej kobiet w porównaniu do mężczyzn?
Polska przoduje w stosunku samobójstw mężczyzn do kobiet, czyli można wywnioskować, że albo kobietom się jednak dobrze żyje u nas, albo są najsilniejsze z wszystkich kobiet w Europie. Druga opcja na 99% jest do odrzucenia. Zatem może prędzej kobiety tak często nie słyszą w problemach, czy gdy płaczą, czy się użalają, albo że muszą zmężnieć? Kobiety uwalniają od ośmieszania bycia łatwą, rozwiązłą, otyłą, od łatki bycia prawdziwa kobietą, ale ośmieszanie niemęskości, narzekanie na brak prawdziwych mężczyzn, czy powszechna mizoandria, jest stałym repertuarem naszej kultury, która jest najwyraźniej prokobieca.
Może kobiety również nie ponoszą tyle odpowiedzialności ile mężczyźni? Może nie mają narzuconych tylu obowiązków (nie muszą nawet gotować, ani rodzić, czy być kwalifikowane do wojska) i ryzyka (np. w pracy, jak budowlanka, na wysokościach i innych – ciężkich?).
Może kobiety nie muszą przełamywać tak stref komfortu, jak z tym, że są zwolnione z inicjatywy? Może kobiety mają łatwiej o związki, seks, pracę, mogą być utrzymankami, mogą być bierne zawodowo (i statystycznie są częściej)? Może łatwiej nawiązują przyjaźnie i otwierają się, ponieważ pomiędzy kobietami dozwolone jest wyrzucanie emocji, dotyk, który pozwala im zachować dobry poziom zadowolenia?
Może po prostu – nie karze się przemocy psychicznej, a która jest częsta w wykonaniu kobiet i uważa się, że mężczyzna ma umieć sobie z nią poradzić? To prowokowanie do agresji wobec mężczyzn i do ośmieszania mężczyzn, bo mężczyzna ma sobie poradzić. To nie sprawca jest ośmieszany, a ofiara.
Może również na tyle wspieramy kobiety, że praktycznie nigdy nie są bezdomnymi? Może tak natura to stworzyła, że kobiety z reguły są silniejsze psychicznie, a mężczyźni z reguły silniejsi fizycznie? Może kobiece problemy są często rozwiązywane przez mężczyzn, a męskie problemy spoczywają na barkach ich samych, i to się nie zawsze udaje? Może mężczyzna chce się czuć potrzebny, a nasza rola jest coraz bardziej marginalna?
Trzeba też pamiętać, że kobiety nie są już uczone wspierania mężczyzn, a odrzucania i odchodzenia od mężczyzn dla nich „słabych”, niekorzystnych, chorych, z problemami, czy też o niskim statusie społecznym (czyli gdy mężczyzna ma niższe wykształcenie niż kobieta lub ma problemy finansowe).
O tym właśnie pisałem w artykule o hipergamii.
Empatia dla mężczyzn jest coraz na niższym poziomie, a jednocześnie zwiększył się poziom wymagań wobec mężczyzn (również są to wymagania sprzeczne, raz bycia tradycyjnym twardzielem, a raz partnerskim uczuciowcem). Niestety często jeśli mężczyzna powie o problemie, to jeszcze kobieta mu powie, że ona sobie lepiej radzi niż on, to ona ma gorzej (bo usłyszała, że żyje w piekle kobiet), więc to z nim jest problem, i to jest tylko jego problem. Ot, niezbyt mądra rywalizacja płci.
Sygnały wysyłane przed samobójstwem
Czterech na pięciu samobójców wysyła jakieś sygnały, że albo chcą popełnić samobójstwo, albo, że potrzebują pomocy. Dotyczy to również dzieci. Opuszczają się w nauce, odsuwają od znajomych, zamykają w sobie, mają zmienny nastrój (również wmawia się, by chłopcy to ukrywali), samookaleczają się, popadają w nałogi. Rodzice często nie chcą tego zauważać, otoczenie również zamyka oczy, odsuwa się od takich osób, zapominając, że to właśnie wsparcie otoczenia często jest motywatorem do tego, by człowiek z depresją mógł z niej wyjść.
Osoby zdrowe często uważają, że to osoby chore im szkodzą, więc nie oferują im wsparcia, a dodatkową krytykę. To jest odwrócenie ról. Silny chce pomoc od słabszego, rodzic od dziecka, zdrowy od chorego. I to jest dopiero chore. Wszystko na opak.
Potencjalne przyczyny samobójstw mężczyzn
Jedną z przyczyn samobójstw mężczyzn jest nieudzielenie pomocy choremu na depresję. Często chory na depresję nie ma funduszy na lekarstwa, ponieważ ma trudności z pracą (i w ogóle z życiem). Jedną z barier są długie kolejki do lekarzy. Chory nie ma siły sobie wszystkiego sam załatwić (jest psychicznie zdemotywowany i bezsilny fizycznie). Samo leczenie przypomina schemat: bierz tabletkę, sprawdź czy działa do dwóch tygodni, radź sobie z negatywnymi objawami. Nie działa? Zmień lek, radź sobie z objawami ubocznymi. Trwa to sporą ilość czasu. Sama opieka szpitalna jest często na marnym poziomie, nie ma skutecznej terapii, nie ma zainteresowania pacjentem. Jest tylko procedura, kontrola, a także widok zamkniętych czterech ścian. I tak mijają kolejne, szare dni: w przygnębieniu, lub gorzej, bo można trafić dodatkowo na niefajnych pacjentów na swojej sali lub w samym szpitalu.
Spójrzmy na komentarz młodego człowieka o samobójstwach, ale i o tym jak wyglądają rodziny:
Mój brat powiesił się. Dobrze się uczył, był raczej lubiany. Odkąd poznał dziewczynę i zakochał się, a ta go odrzuciła, to najpierw dopadały go zmiany nastrojów i agresja, a jak rodzice zabronili pojechać do niej na drugi koniec Polski to powiesił się. Miał 15 lat. Gdyby mama nie załatwiła nam psychologów i rozmowy z księdzem, nie wiem, czy poradzilibyśmy sobie. Społeczeństwo ma nas w d…… Ludzie? No cóż, pożegnali brata wielką rzeszą, a chwilę później niektórzy zakładali się kto bardziej cierpi mama, czy tata. Na zakończenie roku szkolnego przestrzegają nas przed alkoholem, agresywnymi grami i paleniem papierosów, ale że może nas dopaść depresja i jak się objawia to NIE! Ten świat za bardzo goni, a my nie nadążamy i przestaliśmy normalnie rozmawiać ze sobą nawet przy stole…rodzice wciąż gonią za kasą, żeby nam nic nie zabrakło, a nam tak naprawdę brak ich uwagi, wysłuchania, nie prezentów, a przytulenia i ciepłego słowa na dobranoc. Zatrzymajcie się i usłyszcie nas!!!!
Presja ekonomiczna na mężczyznach również jest duża, bo zarobki nie są wysokie (dzielone na pół, odkąd kobiety weszły na rynek pracy), a same kobiety często dążą jedynie do wyższego poziomu życia, oczekując od mężczyzn wyższych zarobków (wręcz nierealistycznych), wyższej zaradności i wyższego wykształcenia. Od mężczyzn zaczęto wymagać też świetnego wyglądu, czy cech kobiecych/partnerskich, czego nie wymagało się wcześniej.
Powtarzam sto razy, ale trzeba do skutku:
Brak „odpowiednich kandydatów” może wiązać się ze sprzecznymi i wysokimi wymaganiami stawianymi przez kobiety. Z badań Paprzyckiej (2006) wynika, że kobiety żyjące w pojedynkę mają sprzeczne oczekiwania od potencjalnego partnera, najczęściej preferują typ „tradycyjnie” męski w odniesieniu do świata zewnętrznego, ale prezentującego cechy tradycyjnie uznawane za „kobiece” w relacji intymnej. Mamy tutaj do czynienia ze zjawiskiem „smyczy kulturowej” (Szlendak, 2005), którą kobiety same sobie zarzucają. Mimo świadomości irracjonalnego charakteru swoich oczekiwań, marzą o mężczyźnie, którego opis charakterologiczny czyni nierealnym.
Wysokie wymagania wobec partnera zalicza się do kluczowych społecznych przyczyn wzrastającej liczby samotnych wykształconych kobiet (Gajda, 1987; Welon, Szklarska, Bielicki, 1999).
Dodać należy do tego wymóg niebagatelnej sprawności seksualnej u mężczyzny, kiedy wcześniej kobietom nie wmawiało się, że ich orgazmy są najważniejsze, a jedyny problem tkwi w mężczyźnie, gdy kobieta go nie ma. Wyznacznikiem statusu ma być też duża ilość znajomych, a przecież mężczyźni są dużo częściej introwertykami nastawionymi na indywidualność, niż tworzącymi wiele powierzchownych kontaktów. Mężczyźni po prostu coraz częściej i rozsądniej nie chcą uczestniczyć w wyścigu szczurów.
Objawów depresyjnych i przyczyn samobójstw mężczyzn jest dużo. Samotność, złe relacje z rodziną i innymi ludźmi. Niskie zarobki, nielubienie swojej pracy, małe perspektywy awansu. Nie każdy wyposażony jest w super zdrowie, siłę, ponadprzeciętny intelekt. Mieszkania są drogie. Nawet jak mężczyzna nie jest samotny, to jego kobieta zamiast dbać o więzi może rywalizować z mężczyzną, wygarniać mu, rościć coraz więcej od niego, wywyższać się nad niego, wyładowywać się na nim.
Z dziećmi może być słaby kontakt lub ojca nie szanują, ponieważ każde postawienie na swoim może być odbierane jako toksyczne, a kobieta może grozić za to rozwodem. Ryzyko rozwodu jest spore, na którym mężczyzna wiele traci, a rozwodzi się przecież praktycznie co druga para z inicjatywy kobiety. Często utrudniane są kontakty z dziećmi przez byłą partnerkę (alienacja rodzicielska). Męskie znajomości nierzadko są płytkie, bez wywlekania problemów, bez pełnej szczerości. Ot wspólne aktywności i wspólne granie ludzi sukcesu.
Dookoła jest może wiele możliwości, ale i presja, że z nich nie korzystasz, a jak nie korzystasz to jesteś ten gorszy.
Wielu z nas albo kompletnie lekceważy jak to działa, zostaje wyprutymi z emocji, albo gdzieś wewnętrznie to przeżywamy i nie wywlekamy. Jak dojdą do tego jakieś problemy zdrowotne, przewlekły ból, bezradność, to mamy obraz człowieka zniszczonego.
Mężczyźni także rzadziej odwiedzają lekarzy, spłycając własne problemy, ponieważ zostali nauczeni nieprzyznawania się do słabości, które miałaby odbierać im szacunek, czy to jako mężczyzn, czy jako ojca dzieci, czy partnera swojej kobiety.
Oczywiście trzeba wspomnieć, że z grup mężczyzn również sporo homoseksualistów popełnia samobójstwa, którzy nie mają u nas dobrej opinii i nie uzyskują wysokiego statusu społecznego. Ostatnio można poczytać jak potraktowany był umierający Gabriel Seweryn (właśnie gej), o którym można sporo poczytać jak bardzo denerwował ludzi swoją osobowością, a niektórzy twierdzą, że bardzo dobrze, że pomocy nie dostał, bo każdy „normalny” by się nim brzydził.
Samobójstwa popełniane były przez mężczyzn również wcześniej, bo np. w wojsku (wbrew temu, że słyszy się, że wojsko robi mężczyzn tymi „prawdziwymi”). Fala, presja, nauczenie chamstwa i poniżania innych lub posłuszeństwa wobec kogoś, kto autorytet wymusza sadyzmem. Takie czynniki nie mają prawa budować jedności.
Trzeba też pamiętać, że większość bezdomnych to mężczyźni (3/4).
Wszystkie oczy są kierowane jednak na pomoc kobietom, na kobiece problemy, na tworzenie domów samotnych matek, a mężczyzn którzy nie dali sobie rady nazywa nieudacznikami i mówi, że to ich wyłącznie własna wina. Może, lecz nie musi być w tym tylko część prawdy.
Ostatnio mówi się nawet o wprowadzeniu dodatkowego mediatora do spraw rozwodowych. Jeśli tak bardzo chcemy współpracować, mediować, utrzymywać związki, dlaczego nie uczy się tego od młodych lat? Dlaczego nie tworzy się środowiska przyjaznego dla kobiet i mężczyzn, a skupia tylko na jednej płci?
Kpisz z samobójstw mężczyzn? Przecież może to dotyczyć również twojego ojca, brata i przyjaciela!
Dzisiaj samobójstw jest więcej niż wypadków drogowych, czy zabójstw. Topniejemy w oczach. Ludzie zastanawiają się nad tym dopiero gdy ich samych coś złego spotka, albo ich syna, wnuka, ojca, brata, czy nawet przyjaciela. Będąc optymistą tego się nie zakłada, ale życie jest przewrotne. Czasem w mig traci się wszystko i następuje zderzenie z twardą rzeczywistością. A że bólu nie widać, to niejeden człowiek, którego spotykamy może być w takim stanie.
Widzimy później wielkie zdziwienie po samobójstwie, bo przecież nie było sygnałów, bo mężczyzna nie pokazywał po sobie emocji, ani nawet się do nich nie przyznawał. Społeczeństwo musi zacząć spoglądać na męskie problemy. To, że jeden mężczyzna nie ma problemu, nie znaczy, że wszyscy go nie mają. To, że jeden mężczyzna nie ma TERAZ problemów, nie znaczy, że nie mogą go spotkać. To, że jeden podniesie 250 kg, nie znaczy, że każdy może. Należy więc wyjść poza własne schematy myślowe, by zauważyć co się dzieje dookoła i jak wpływa, to tak naprawdę na nas samych, na nasze związki, rodziny, relacje z innymi ludźmi obu płci, a nawet jeśli spojrzeć na nasze zdrowie i wyczerpanie.
Na przestrzeni lat mężczyźni popełniali wiele samobójstw z powodu nieszczęśliwej miłości, zdrad kobiet, czy też kiedy kobiety odchodziły. Dodać do tego problemy rodzinne, finansowe i zdrowotne, to mamy niezbyt ciekawy obraz realiów. Jeśli kobiety wspierają i kochają mężczyzn, to mężczyźnie jest zdecydowanie łatwiej i jest bardziej zmotywowany. Najwyraźniej jest z tym problem.
Dodajmy do tego emerytów, którzy nie mają z czego wyżyć i mieć na leki.
Dodajmy do tego, że mężczyźni ogólnie żyją krócej, bo jesteśmy przeciążani, a mimo to wiek emerytalny jest dla nas wyższy. Im gorzej rozwinięty kraj, tym różnica w średniej przeżywalności obu płci jest większa.
Pamiętajmy, że również państwo wykłada mniej środków na leczenie męskich chorób, niżeli żeńskich, jak chociażby rak prostaty vs rak piersi. Samobójstwa mężczyzn, to także częstsze przypadki niż zawały serca, a nawet rak płuc.
Znamy też historie opowiadane przez prostytutki, że wielu mężczyzn przychodzi do nich nie po seks, a po rozmowę, by mogli się otworzyć emocjonalnie, opowiedzieć o problemach, bo nie mają przyjaciela, ani w osobie swojej kobiety, ani nie mają męskiej przyjaźni.
Niedobór seksu także szkodzi zdrowiu, a robi się wszystko, by kobiety w pełni kontrolowały także tę sferę życia. W wielu krajach to nie uprawianie, a korzystanie z prostytucji jest zakazywane, więc nawet ci nieatrakcyjni mężczyźni dla kobiet nie będą mogli uzyskać spełnienia w tej sferze. Nawet częściowo. Jak to napisał trafnie jeden z komentujących moje teksty: żona jest zawsze droższa. Cóż – Prawo Briffaulta.
Suicydolodzy: z powodu samobójstw ginie w Polsce kilka razy więcej ludzi niż w wypadkach
Z powodu samobójstw ginie w Polsce więcej ludzi niż w wypadkach drogowych – alarmują eksperci. W obradach wobec tego przypadku wzięło udział ok. 800 specjalistów z kraju i zagranicy, zajmujących się problematyką samobójstw.
Według Komendy Głównej Policji (KGP), do zamachu samobójczego dochodzi co 47 minut.
Nieustannie zajmujemy się ofiarami wypadków drogowych – słusznie, ale jednocześnie nie poświęcamy dostatecznej uwagi ofiarom zamachów samobójczych. To problem polityki społecznej państwa. Przy wypadkach drogowych mówimy, że winni są kierowcy, infrastruktura dróg, pijaństwo. Jest na kogo zrzucić odpowiedzialność. A kogo obciążyć winą przy samobójstwie? – mówił na konferencji prasowej prezes Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego prof. Brunon Hołyst.
Danych ogólnych jest mało i są one niejasne – GUS podaje inną liczbę samobójstw niż policja, a różnica między nimi sięga nawet 30 proc. Chcielibyśmy poznać strukturę samobójstw, ich najczęstsze przyczyny, ale nie mamy potrzebnych danych. Każdy ze specjalistów orientuje się np. jak to jest w jego klinice, ale jak jest w całej Polsce – nie wiemy – zaznaczył.
Szacuje się, że 60-90 proc. osób z zachowaniami samobójczymi (zależnie od grupy wiekowej) przejawia różne zaburzenia psychiczne, m.in. depresję.
Z badań prowadzonych wśród osób, które przeżyły próbę samobójczą wynika, że większość z nich w okresie przed tym incydentem miała różne formy depresji. W jednym z wykładów Kongresu specjalista z Holandii przytoczył analizy, na podstawie których można stwierdzić, że tam, gdzie stosuje się dobre metody leczenia i zapobiegania depresji, spada współczynnik samobójstw – dodał prof. Święcicki.
Suicydolodzy podkreślają, że przyczyną samobójstwa jest zawsze splot wielu czynników, natomiast w zapobieganiu tragediom najważniejszą rolę odgrywa wsparcie udzielone osobie w kryzysie. Według prof. Hołysta, warto interesować się ludźmi, którzy są w potrzebie. Słowo leczy, ale też zabija. Wybierzmy tę pozytywną wersję – zaznaczył.
Pomoc można znaleźć m.in. w Centrum Wsparcia dla Osób w Stanie Kryzysu Psychicznego Fundacji ITAKA, które pod numerem 800 70 22 22 prowadzi całodobową, bezpłatną linię czynną przez siedem dni w tygodniu, a także w internecie na stronie www.liniawsparcia.pl. Całodobowy Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży pod numerem 116 111 ma Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę.
Suicydolodzy podpisali deklarację, w której domagają się m.in. podjęcia działań zapobiegających zachowaniom samobójczym i wykluczeniu społecznemu, poprawy dostępu osób cierpiących na depresję i inne zaburzenia psychiczne do bezpłatnej, kompleksowej pomocy, a także prowadzenia skutecznej polityki państwa w zakresie profilaktyki uzależnień i leczenia osób uzależnionych. Postulują również o uwzględnienie grup ryzyka samobójczego podczas planowania i realizacji Polskiej Strategii Prewencji Samobójstw, przy czym zwracają uwagę na konieczność zapewnienia finansowania strategii i koordynacji jej realizacji.
I Kongres Suicydologiczny był objęty patronatem medialnym przez Polską Agencję Prasową i Serwis Zdrowie finansowany ze środków Narodowego Programu Zdrowia na lata 2016-2020.
Źródło: PAP – Nauka w Polsce
A wy jak sądzicie, skąd tyle samobójstw mężczyzn i jak pomóc mężczyźnie, który cierpi? Zapraszam do dyskusji.
jakby każdy mógł mieć swoje 4 kąty gdzie nikt go nie wkurwia to liczba samobójstw zmniejsza się o 90%. Wbrew pozorom to problem mieszkaniowy też w dużej części. Niech państwo zainterweniuje w rynek mieszkaniowy i nie kredytami na kiju 0% tylko kopnąć w dupę deweloperów kamieniczników chytrych tylko tym wielkim firmom które w budowę bloków tu inwestują zaoferować im podatek 0% jeśli będą wynajmować i sprzedawać na warunkach państwa, żeby spełnienie im bardziej się opłacało niż płacenie. To na sam przód. Potem zabrać się za alkohol bo to straszny depresant i nie wojna z nim, bo to nic nie da tylko mówić o jego szkodzliwości. Za kobiety to na samym końcu bo zwalanie swojej śmierci na kobiete to jednak słabe jest.
Za kobiety to na samym końcu bo zwalanie swojej śmierci na kobiete to jednak słabe jest.
Słabe to jest mówienie, że jakiś racjonalny powód depresji, samobójstwa i innego cierpienia jest słaby, śmieszny, czy nieważny. Osoby toksyczne mogą zniszczyć człowieka i słabym jest brak nawet malutkiej próby współczucia. Potem nie ma zdziwienia, że ani to rady, ani pomocy, a mężczyźni w toksycznych związkach z kobietami cierpią w ciszy (długotrwała kumulacja kończy się czasem tragicznie, a można byłoby to przecież przerwać wcześniej i gość by żył, a kobieta mogłaby być ukarana za swoją przemoc). Jednak tak się nie dzieje, kobiet nie ma w statystykach przemocy (np. domowej), bo mężczyźni nie zgłaszają.
W końcu ma być im wstyd za to, że są w takiej sytuacji, nie umieją za bardzo przerwać tego, a do tego odczuwają ból który przecież nie powinni odczuwać jako „samcy alfa” (no bo każdy musi być takim bezemocjonalnym psychopatą).
Idąc Twoją retoryką można powiedzieć, że słabe jest zwalanie samobójstw za to, że nie masz 4 kątów, czy to, że ktoś Cie denerwuje, jak to ładnie napisałeś. Pogardliwie można wszystko ocenić. 4 kąty? Do roboty! Kiedyś ludzie mieszkali w 80 osób i nie narzekali! Ktoś cię denerwuje? Nie becz! Załatw sprawę dorośle i zrozum, że żyjąc razem tak musi być!
Takie są pogardliwe przytyki. Chcemy iść tą drogą? 🙂 A takie rzeczy czytam nie raz u „stereotypowego komentującego w internecie na losowym, dużym – mainstreamowym portalu”.
A może denerwować Ciebie (co uznajesz za słuszne) przecież kobieta, która może latami stosować przemoc psychiczną, obniżać jakość życia, grozić, szantażować, wprowadzać w kompleksy, zdradzać, okradać, konfliktować ciebie z dziećmi, z innymi, fałszywie oskarżać. Nawet nie wiesz jak np. borderki potrafią być konfliktowe, przeinaczać słowa, robić z ciebie oprawcę, mimo że one są nimi i po prostu mogą nieustannie truć dzień, a Ty nie możesz nic z tym zrobić. A jak jeszcze uwierzysz w swoją winę, bo one są w tym bardzo pewne siebie (a ty może byłeś nawet w domu kozłem ofiarnym i wiesz jak to jest), to poczucie winy w połączeniu z wstydem to jest kolosalny ból i poczucie bezradności, że nie da się naprawić sytuacji. Nie do zrozumienia dla kogoś kto nie był w czymś takim.
Jeszcze gorzej gdy w grę wchodzi przywiązanie. Zakochany człowiek, który jest nagle porzucony (a zostały mu naobiecywane piękne rzeczy nawet dzień przed rozstaniem) również odczuwa ból nie z tej ziemi. Jest zrozumiałe, że nie każdy może się z tym pogodzić, bo odczuwa to jako oszustwo, a hormony zakochania niestety przywiązują na tyle mocno, że obiektu zakochania nie da się tak łatwo odstawić i jest na niego zapotrzebowanie. Jeszcze gorzej jak wychodzi zdrada.
To jest wszystko przemoc. Widzę też ośmiesza się przemoc mężczyzn wobec mężczyzn mówiąc, że to normalne i nie można robić afery. Ilu chłopaków zabiło się w szkole, w wojsku, gdzie byli obiektem znęcania się, zamykani w szafach dla takich tortur, bici, poniewierani, molestowani, codziennie upokarzani i wyzywani. Ale dla wielu to „hehe zabawa”, a jak nie ogarniasz to jesteś mięczak i „baba”.
Jest masa powodów, które są cierpieniem i nie ma co tego oceniać, bo nikt nie jest w skórze drugiego człowieka, nie wie co przeżył i jaką ma wrażliwość (i dlaczego akurat taką).
Z alkoholem jest podobna rozmowa, bo często przyczyną są inne rzeczy, niż sam alkohol. I są one ukrywane, oczywiście głównie u mężczyzn bo przecież znowu idąc Twoją retoryką „słabe jest pić z powodu…X” (np. kobiety). Czy tam byle innego. Np. ludzie z fobią społeczną piją i ktoś im powie „co ty pijesz, bo boisz się?”. I tam dalej pada lista wyzwisk, że ktoś bać się nie ma prawa, bo to „słabe”. Albo nie ma powodu odczuwać smutku, bo smutek to tylko na pogrzebie i to też max 5%, bo co więcej to już przesada i histeria.
Wszystko dlatego jest UKRYWANE, bo ludziom brak współczucia i zrozumienia. Nie ma edukacji na te tematy, są tylko oceny i to negatywne. Zresztą właśnie w takich rodzinach gdzie nie ma współczucia, jest dużo fałszu i wstydu jest najwięcej przemocy albo wobec siebie albo innych. I to przechodzi dalej z pokolenia na pokolenie.
Kiedyś napisałem taki tekst o uzależnieniach gdzie ludzie byli jednak wyzywani, że pije się dla zabawy, a to nie pełny obraz tej historii. W miarę się to przyjęło, ale to tylko ogólnik. Spróbuj szczerze pogadać z mężczyzną na temat jego problemu, nie otworzy się zwykle, bo on doskonale wie, że postawy empatyczne i rozumiejące mężczyzn są na ogół nikłe, jednostkowe w społeczeństwie, a nie standardowe. I nie ma co ufać.
I tak sobie żyjemy w tym fałszu i nic nie jest rozwiązywane. Jest tylko grożenie palcem „nie czuj tego co czujesz i się nie przyznawaj, bo tylko z tobą, nawet jako ofiarą jest problem”. Ofiara to przecież nic nie warty śmieć, a sprawca to ten wygrany. No i dlatego samobójstw i innych problemów będzie dużo, bo taką mentalność popiera wielu ludzi, a edukować nikomu się nie chce, by było inaczej.
https://swiadomosc-zwiazkow.pl/wp-content/uploads/2023/09/powodypicia.png
Tematem interesowałem się parę lat temu. Wtedy dostępne były trochę inne statystyki policji dotyczące przyczyn samobójstw. Dawały one wgląd na to co się dzieje i pozwalały na wyciąganie wniosków.
Przyjmijmy 6000 tyś. – w jakimś max roku tyle było, facetów samobójców.
Wg. tamtych statystyk – 50% zostawiało wiadomość z info o motywem.
To daje mam 3000, denatów z motywami.
Z tego – kłopoty uczuciowe i rodzinne – 1/4 – 750 denatów – sorry wg. mnie pod tym eufemizmem kryje się przemoc psychiczna kobiety wobec partnera. Nie sądzę aby inne „kłopoty rodzinne i uczuciowe mogły to spowodować”.
Robiąc założenie, że identyczny rozkład powodów jest w części która nie zostawiła wskazówki co do powodów – a to bardzo optymistyczne założenie jak mi się wydaje.
Otrzymamy jakieś 1500 denatów ofiar domowej przemocy kobiet. I cisza!
Liczbę kobiet zabitych przez partnerów oceniono wtedy na 100. A jaki z tego jazgot! Ile gadania o przemocy! A to 10 razy mniej denatów.
Do 2016 dostępne były statystyki z powodami, ale jakoś teraz ich już nie ma. Ciekawe dlaczego.
https://statystyka.policja.pl/st/wybrane-statystyki/zamachy-samobojcze/122324,Zamachy-samobojcze-od-2013-do-2016.html
Liczmy dalej – lata 2013-2016 – kategoria jw. 7934 denatów – odliczamy co 6 kobieta dale nam to 6612 męskich denatów wg. mnie w kategorii – przemoc psychiczna kobiet.
Licząc 2200 rocznie w 10 lat mamy 20 tyś. ofiar. Spore miasteczko z tego wychodzi.
Ale kogo to interesuje, prawda?
Myślę, że samobójców męskich – ofiar kobiecej przemocy psychicznej będzie powyżej 1000 rocznie.
Pozdrawiam
Z tego – kłopoty uczuciowe i rodzinne – 1/4 – 750 denatów – sorry wg. mnie pod tym eufemizmem kryje się przemoc psychiczna kobiety wobec partnera. Nie sądzę aby inne „kłopoty rodzinne i uczuciowe mogły to spowodować”.
Ciężko powiedzieć. Ja bym się nie wychylał z byciem „pewnym” w obliczu braku dostatecznych poszlak. Może to być oczywiście przemoc psychiczna, ale mogą to być inne czynniki. Czasem wystarczy rozpad więzi, by ktoś się załamał i nie musiało być w tym przemocy po jednej stronie. Ale oczywiście sama przemoc psychiczna może zaistnieć, jakieś poniżanie, zawstydzanie, brak współczucia w obliczu problemów. Różnie.
Druga sprawa, bardzo mnie irytują grupki negujące toksyczną męskość, a która od początku życia nakazuje przyjmowanie obrażania, opluwania, przemocy mężczyzn wobec mężczyzn (gdzie nazywają to „normalną rywalizacją i prawdziwi mężczyźni to rozumieją, bo tak powstają męskie przyjaźnie”), ale jak dochodzi do przemocy psychicznej ze strony kobiety to nagle jest wielkie larum. To co, męskie, surowe znajomości nie przygotowały jegomościa na docinki kobiety? No właśnie. Coś tu nie gra.
Oczywiście sam z siebie jestem ogromnie przeciwko jakiejkolwiek przemocy napastniczej, ale mówmy obiektywnie, że nie można jej normalizować wobec mężczyzn i żadna męskość na tym nie polega. A jeśli polega to docinki kolegów obniżające status jako mężczyzny nie powinny wpływać również na mężczyznę gdy kobieta to robi. Jeśli to nie działa to najwyraźniej obrażanie i wyśmiewanie nie wzmacnia mężczyzn czy chłopców od początku życia. Najwyraźniej.
No ale każdy normalny człowiek to rozumie, który nie ma zamiaru wyżywać się na innych i nie usprawiedliwia tego wmawiając sobie jaki to nie jest męski i pomocny dzięki temu co robi negatywnego.
Ale kogo to interesuje, prawda?
Powtórzę znowu. Jeśli mężczyźni wspieraliby mężczyzn, radziliby sobie wzajemnie życzliwie zamiast sobie docinać i pouczać, że ten leń, a ten niedojda i pantofel, to świat byłby inny i reguły nim kierujące również były inne. Mężczyźni mieliby skuteczną pomoc w której mężczyzny w cierpieniu się SŁUCHA. A tak? Dawać do woja lebiegi i dokręcić im śrubę. Tyle umiano „wymyślić” dla mężczyzn i zmieniło się tyle co nic, a poziom frustracji, nienawiści do siebie, uzależnień i samobójstw tylko się zwiększał.
Co innego gdyby promowano empatię wobec mężczyzn. Jednak co to to nie. Tylko się słyszy, że to lewactwo i promowanie płaczków. I jest to robione tonem wskazującym na pogardę tych wszystkich tak bardzo chcących być „MRA”, aktywistami na rzecz mężczyzn. Jasna sprawa. No ale co zrobić, prosty rozum sądzi, że jak zabronisz płaczu to ktoś nagle staje się silny, jak zabronisz depresji to depresji nagle nie ma, a jak promujesz otwieranie się z depresją to ona wyrasta jak grzyby po deszczu, a jak pozwolisz zapłakać to nagle wszyscy płaczą z byle powodu i ciągle tylko płaczą i płaczą. Bardzo wyolbrzymione na rzecz nieempatycznej argumentacji prowadzącej w końcowym rozrachunku i tak do większej empatii do kobiet.
Sorry ale o czym my mówimy. Kobiety do perfekcji opanowały, konflikt psychologiczny.
Miały na to czas. Walczyły pomiędzy sobą od dawna. Gdy faceci wyruszali na wyprawy po żarcie. Ich konflikty przebiegały inaczej. Jak ktoś narażał grupę meską to kopa w d . . i idź swoją drogą. Tam w bazie-jaskini nie odchodzono. Tam wałkowano to na miejscu bo wygnanie-odejście oznaczało dla kobiety śmierć. Uczyły się więc takiej walki i szukania sprzymierzeńców.
Dziś mamy eksplozję przemocy wśród dziewczyn. To co się dzieje w szkołach pomiędzy „delikatnymi i emaptycznymi” paniami to horror. Bicie, poniżanie, ataki na mediach społecznościowych nawet gwałty . . . samobójstwa w konsekwencji. To się wylało.
A faceci mają to potem w domach. Mogą tylko odejść . . . ale nie każdy ma gdzie. Odchodzą więc w niebyt.
Ciekawe, że książka Michele Langley o kobiecej niewierności i jej przyczynach nie została u nas wydana! A szkoda.
Zamrażarka emocjonalna – kobieta po pierwszym dziecku – jak ono ma trzy lata szuka nowego zestawu genów. Tak jej podpowiada natura. Ale żeby to nie była jej wina, musi tak manipulować aby wina leżała po stronie faceta. Nagle nie ma dla niego uwagi i wsparcia. Celowo demoluje i rozsadza związek. Gra na nerwy faceta, gra na to, że on da jej usprawiedliwienie. Nooo a potem się zakochuje . . .. chemia itd. nowy lepszy model i zestaw genów. Ale to jego wina, bo on nie był wystarczająco dobry.
Sporo facetów nie wytrzymuje ciśnienia tej gry. Zwłaszcza, że ciągle mówi się im, że to ich wina! To ten mechanizm jest zabójcą. I te kobiety!
Jak to mawia znajomy żeglarz, jak burza uderza w twój okręt nie szukasz winnego sytuacji. Nie pytasz dlaczego jesteś tu gdzie jesteś. Tniesz takielunek i puszczasz szmaty z wiatrem. Liczy się przetrwanie łajby i twoje. A to mokra szmata niech sobie leci z wiatrem. Znajdzie się potem nowy i lepszy żagiel. A jak pójdziesz na dno to . . . nic nie będzie.
Warto o tym pamiętać.
. Kobiety do perfekcji opanowały, konflikt psychologiczny.
To tak jakby mówić, że mężczyźni do perfekcji opanowali konflikt fizyczny. Takie wnioskowanie typu, że każdy stosuje przemoc i jest w tym specem. Generalizacja, mocna, niesprawiedliwa.
PS mężczyźni też psychicznie się ścierają, też manipulują.
. To co się dzieje w szkołach pomiędzy „delikatnymi i emaptycznymi” paniami to horror.
Zdarza się. Patologia zawsze była. Może teraz trochę jest tego więcej, ale nie mamy pewnie statystyk, prawda? Oczywiście nie każda kobieta jest delikatna i empatyczna. Trzeba wyjść z tego romantyzowania płci przeciwnej. Ale rozwiązaniem wcale nie jest demonizowanie jej i robienie z niej potwora. Skrajności.
samobójstwa w konsekwencji. To się wylało.
No jak z chłopakami. Też gnębią i gnębili innych i były samobójstwa. Sądzę, że nawet więcej tego było, bo „męska rywalizacja” jak to niektórzy mówią (usprawiedliwiacze sadyzmu).
A faceci mają to potem w domach. Mogą tylko odejść . . . ale nie każdy ma gdzie. Odchodzą więc w niebyt.
Więc czekam aż zaczniemy zgłaszać tą przemoc kobiet, bo statystycznie nie wychodzi i nikt w to nie wierzy później. No ale do tego należałoby nie wyśmiewać mężczyzny od bab, jeśli się pożali, nie da sobie rady czy coś. I to jest jedna składowa przemocy psychicznej.
Zamrażarka emocjonalna – kobieta po pierwszym dziecku – jak ono ma trzy lata szuka nowego zestawu genów. Tak jej podpowiada natura.
Potrzebne źródło naukowe. Albo pięć.
Ale żeby to nie była jej wina, musi tak manipulować aby wina leżała po stronie faceta. Nagle nie ma dla niego uwagi i wsparcia. Celowo demoluje i rozsadza związek.
I co, każda tak robi? 100% kobiet? No coś mi tu nie gra, bo jakoś jest wiele par które mają dziecko i się nie rozchodzą, a kobieta wcale nie demoluje związku i nie szuka innego mężczyzny.
Stosujesz narrację jak pewne kobiety, które mówią, że facetom zależy tylko na tym by zaliczyć i zostawić.
Nooo a potem się zakochuje . . .. chemia itd. nowy lepszy model i zestaw genów. Ale to jego wina, bo on nie był wystarczająco dobry.
I tak się zdarza, ale nie w każdym przypadku.
Sporo facetów nie wytrzymuje ciśnienia tej gry. Zwłaszcza, że ciągle mówi się im, że to ich wina! To ten mechanizm jest zabójcą. I te kobiety!
Czasem jest to też wina mężczyzn i są winnymi konfliktom w związku. Chyba nie sądzisz, że jedna płeć jest do bólu zła, a jedna do bólu dobra i niewinna? Dychotomia myślenia jest dość niedojrzała. Zapomina się wtedy o własnej odpowiedzialności.
No ale tak, zgadzam się, że obwinianie mimo braku winy, gdy sprawca robi z siebie ofiarę jest destruktywne. Ale tak robią tylko toksyczne osoby obu płci, a Ty jakbyś pisał dosłownie o wszystkich kobietach i tylko kobietach.
Jak to mawia znajomy żeglarz, jak burza uderza w twój okręt nie szukasz winnego sytuacji. Nie pytasz dlaczego jesteś tu gdzie jesteś. Tniesz takielunek i puszczasz szmaty z wiatrem. Liczy się przetrwanie łajby i twoje. A to mokra szmata niech sobie leci z wiatrem. Znajdzie się potem nowy i lepszy żagiel. A jak pójdziesz na dno to . . . nic nie będzie.
Warto o tym pamiętać.
Jak dla mnie problemy się rozwiązuje, a nie od razu wyrzuca. Oczywiście zależy od skali problemu, bo są różne. No chyba, że panna już spłodziła dzieciaka ze zdrady no to tak, można szmatę wyrzucić. Ale nie każdy problem jest tej wagi.
Tak faceci mają mniejsze opory w przekraczaniu bariery nietykalności osobistej przeciwnika – z reguły. Przykre i prawdziwe.
Matko . . . normalnie szok. Odpowiedź na każde z tych pytań wymagała by abym pisał artykuł. A od tego to jest gospodarz.
Dzielę się doświadczeniem i obserwacjami oraz tym co udało mi się przeczytać na ten temat.
https://womensinfidelity.com/about-michelle-langley/
Sugeruję się zapoznać z tym materiałem. Kobieta niewątpliwie ma sporo racji. Trwa wyścig o geny. Warto zdawać sobie z tego sprawę. I nie dać się w to wrobić podświadomości. Brzydka i brutalna prawda bardzo często ukryta pod kłamstwem o „wypaleniu się związku”.
Tak generalizuję – nie zawsze tak jest ale jest na tyle często aby warto mieć świadomość mechanizmów które działają.
Nie, ja nie demonizuję. Ja radzę! Szczerze – szukajcie dobrych kobiet. Nie ładnych, nie interesujących zołz – dobrych kobiet. Macie to we wszystkich baśniach – a to mądrość narodów. Tylko kwestia oddzielenia ziarna od plew. A tu sporo samców ma tendencję do oszukiwania samych siebie o im ładny tyłek zrył szare komórki.
Prawo nr 1. Facet – pamiętaj jesteś ważny. Ty i to czego chcesz.
Prawo nr 2. Niekoniecznie zasłużyłeś sobie na złe rzeczy które cię spotykają ze strony partnerki. Ratuj siebie bo patrz pkt 1.
Prawo nr 3. Nie zostawiamy swoich. Zwłaszcza dzieci są Twoje!
Może by tak katolog praw?
RP – ma parę dyskusyjnych tez. Ciekawe skąd tyle kobiet samotnie borykających się z niepełnosprawnymi dziećmi. Skoro faceci są tacy ofiarni? Odchodzą bo ich to przerosło.
A figa, nieprawda, ten trend jest w odwrocie. Dzisiejsze opublikowane statystki policji samobójstw za zeszły rok młodzieży do lat 18 wskazują przewagę zarówno w skuteczności jak i ilości wśród dziewczynek. 900 do 300, na jednego mlodego samobójcę przypadają trzy samobójczynie. Źródło : https://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-proby-samobojcze-nawet-wsrod-siedmiolatkow-zatrwazajace-dane,nId,5771334#crp_state=1
„W 2020 roku w wyniku prób samobójczych zmarło 41 dziewczynek i 66 chłopców.”
Więc ostatecznie i tak jest przewaga chłopców, mimo większej ilości prób dziewczynek. Poza tym chłopcy częściej 1) nie mówią niczego o tym, 2) prędzej idą np. w uzależnienia i taka próba nie jest liczona, gdy pacjent na trzeźwo powie, że żadnej próby nie było i, że już wszystko jest w porządku (ze wstydu, lub lęku przed pozostawieniem na oddziale).
Sam artykuł pisałem przed 2021r, więc trochę inne dane.
Przydałoby się wiedzieć jak są liczone te próby, jakie są wytyczne. Operując na samych liczbach i tak wiemy niewiele.
Żebyśmy zaraz nie przyjęli narracji, że samobójstwa mężczyzn/chłopców to nic i dalej skupiali się jedynie na problemach kobiet/dziewczynek…
Bezdomność i dysproporcja to pochodna nie norm kulturowych, tylko alkoholizmu, występującego w podobnej dysproporcji na niekorzyść mężczyzn. W praktyce 90% bezdomnych to alkoholicy, którzy nie stracili go w skutek zawirowań losu, tylko poniekąd na własną prośbę, w skutek nałogu i ciągu alkoholowego. Jeśli odjąć te przypadki, to nie wyglada to już tak dramatycznie. Bezdomne kobiety też istnieją, jak i żulice, owszem, w mniejszej ilości, ale u kobiet częściej ma to podłoże choroby psychicznej/totalnej depresji i bezradności.
Bezdomność i dysproporcja to pochodna nie norm kulturowych, tylko alkoholizmu, występującego w podobnej dysproporcji na niekorzyść mężczyzn.
Półprawda. Bo oczywiście bezdomność z alkoholizmem jest często powiązana, ale nie w takiej interpretacji jak piszesz. Czyli uważasz, że alkoholik sam wybrał alkoholizm i sam wybrał bezdomność. Czyli w sumie jego sprawa, jego 100% winy, zero problemu społeczeństwa. Nie.
Alkoholizm też się z czegoś bierze. Z trudnych przeżyć, zrezygnowania, pogardzania taką osobą, niskiej samooceny, kompleksów, zawodów różnego typu w tym miłosnego, zaburzonych wzorców rodzinnych jak DDA/DDD, KRZYWD DOZNANYCH. I to nie wyczerpuje tematu.
Ty trochę starasz się to pokazać, że bezdomni są sami sobie winni, chleją, lubią ten styl życia i do widzenia. Więcej empatii życzę.
ale u kobiet częściej ma to podłoże choroby psychicznej/totalnej depresji i bezradności.
U mężczyzn jest identyko, tylko nie mogą wyrażać takich uczuć i bezradności. Więc chleją i są agresywni, denerwują się na wszystko, zamiast płakać i robić z siebie bezradnych. Ale i tak się zdarza. Dużo mężczyzn pęka.
Mamy tu do czynienia z czymś co nazywamy LUKĄ EMPATII. I trzeba ją czym prędzej wypełnić. Tak aby nie było nawet szczeliny.
Tak, tyle, że ciężko to osiągnąć, gdy sami mężczyźni mają problem ze współczuciem drugiemu, bo rywalizują z nim (o partnerki też). Mężczyzna rzadko kiedy ma w interesie współczucie innemu mężczyźnie, bo on może go wyprzedzić w rankingu. I to jest ciężkie samo w sobie. Ale to my od siebie, od innych mężczyzn powinniśmy zacząć wręcz wymagać ludzkich, człowieczych zachowań. Od kobiet swoją drogą, ale my sami nie potrafimy aż tak się zjednoczyć, bo maskulizm to 1% tego co feminizm i tego jak to jest globalne, ile kobiet to popiera i mężczyzn też niestety.
Feministka powie, że jest jakiś problem, potrzeba wsparcia to zaraz milion złotych zbierze, a mężczyźni mają problem znaleźć raz na jakiś czas po stówce dla samej sprawy i kontynuowania działań.
jakim znowu rankingu? Nie ma nic takiego.
Jak nie ma rankingu? Każdy mężczyzna jest oceniany jak bardzo jest atrakcyjny i wartościowy. Im mniej w tej punktacji dostaje tym niżej w rankingu.
Problemem jest to że nikogo to nie obchodzi… Jesteśmy bydłem dlatego wykonujemy najbrudniejsze, najniebezpieczniejsze prace o wysokim prawdopodobieństwie śmiertelności. Dlatego też jesteśmy ewakuowani ostatni w razie kataklizmu i robimy za mięso armatnie na wojnach. Gdzieś w afryce był jakiś konflikt między rdzenną nawróconą ludnością katolicką a ludnością niekatolicką. Podczas kilkukrotnych rajdów na wioskę wymordowano brutalnie wielu chłopców i każdy miał to w dupie. Była tylko wspomniane w gazecie o incydencie… Dopiero jak porwano dziewczynki z tej wioski świat oszalał i zażądano zbrojnej interwencji w celu uwolnienia dziewczynek. Wybuchły protesty na całym świecie pod hasłem :” oddajcie nasze dziewczynki” Męskie instynkty nakazują nam bronić naszych Kobiet i dzieci nawet kosztem życia. W dzisiejszych czasach jednak jest to gówno warte w oczach Kobiet.
Nico więcej o konflikcie w Boko Haram:
https://www.youtube.com/watch?v=cHhVyeHRxWk
Feminizm kończy się tam gdzie wybucha wojna lub tonie statek…
https://swiadomosc-zwiazkow.pl/samobojstwa-mezczyzn-rosnie-zainteresowanie-meskimi-problemami/
Proszę cisną po chłopaku samobójcy że niedojrzały i słaby…
Podałeś link do tekstu na naszej stronie.
A że niektórzy ludzie cisną? Dla nich to dowartościowanie, bo oni uważają się za „dojrzałych i silnych”. Nie ma co sobie zawracać głowy ludzkimi zwierzętami.
Się zbulwersowałem się…. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić żeby ktoś bezkarnie naśmiewał się z kobiety samobójczyni…
Jak próbowałem wkleić link to nie pozawalało ale możliwe że muszę odczekać bo musiałem zredagować tekst żeby w ogóle dało się wstawić komentarz.
Spróbuj wysłać taki link bez http i www. Nie mamy tutaj filtrów ustawionych, więc dziwne…
Wystarczyło odczekać i udało się 😀
U mnie nic nie widać
f.kafeteria.pl/temat/f4/samobojstwo-chlopaka-mojej-corki-p_7029738/4
Jeden z wielu komentarzy: „23.49 samobójstwo to tchórzostwo, brak odwagi stawienia czoła życiu, marne tchórzostwo.”
Słaby, brak pewności siebie, niedowartościowany -> taki sam siebie nie uczynił ! Takim zrobiło go społeczeństwo – no ale to temat tabu, ludzie nigdy się do tego nie przyznają. Żyję w rodzinie wielodzietnej i doskonale widzę jacy są ludzie. A teraz przez feminizm to kompletny upadek -> kobiety rządzą mężczyznami, jednemu powie ciepłe słówko, drugiemu nic i spojrzy z odrazą -> jak myślicie kto będzie odważny, pewny siebie a kto słaby i z kompleksami ? A później szkoła, praca i ciągły mobbing -> ja sobie powiedziałem że już do pracy nie idę zbyt dobrze znam ludzi i ich reakcje na moją osobę. Po pewnym czasie gdy kurz opadał podejmowałem kolejne i kolejne próby za każdym razem ludzie to zwierzęta, małpy. Teraz już nie chcę, raz ciotka, babka przyszły, do tego dziewczyna brata, i taki mix różnych dyskretnych ocen -> np. ale on ma uśmiech jak dziewczyna, albo wychodzę z pokoju i wchodzą inni bracia i słowa kobiet: „każdy kolejny co wchodzi ładniejszy” – czyli skoro oni weszli po mnie to znaczy że ja jestem brzydki i przy nich bezwartościowy super. Jestem taki bez wartości… Oni żadnej książki w życiu nie tknęli, oglądają głupie mecze i stawiają 24h na dobę zakłady bukmacherskie niczego nie wygrywając, nie mają żadnej świadomości – funkcjonują jak małpy w lesie. To tylko przykład (realny) z tego co mnie spotkało (kropla w morzu, bo takie rzeczy dzieją się za każdym razem gdy jest kobieta). Raz w święta pokazali zdjęcie mojej brzydkiej ciotki -> wrzuciła sobie na fejsa i się z niej śmiali że z taką twarzą nic nie osiągnie i jedynie naraża na pośmiewisko, matka dodała „cały kamil” i wszyscy kątem okiem na mnie i śmiech, odszedłem wypiłem 2 litry wina i zdemolowałem pokój. Weszli do pokoju zagroziłem że matce pie.. w twarz i żeby mnie zostawiła i wy… z pokoju. Następnie ratownik brat przyszedł uwielbiany przez kobiety, „tylko zrobisz coś matce”, tak mu pogroziłem że ze strachu prawie się zesrał. Nikomu nic nie zrobiłem, ale tylko by mnie tknęli, to bym wybuchł -> tylko w obronie własnej (jestem umięśniony, 95kg wagi, 15x na drążku więc w złości by pewnie do szpitala na miesiąc pojechali, mimo że brat waży 115kg ale ani razu na drążku się nie podciągnie, nic by nie zrobił mimo że myśli że masa jest najwazniejsza), albo jak za 10 razem by nie posłuchała i by nie wyszła to bym jej p… w twarz. Ciekawe jest to powiedzenie: „kobiet się nie bije”, a kto na nie rękę podniesie będzie odrzucony lub pobity przez innych mężczyzn szczególnie przez tych którym te kobiety prawiły ciepłe słówka. Mają parasol ochronny czy to w szkole czy pracy wyżywają się na słabych mężczyznach, nawet biją i wiedzą że nie spotka je żadna kara. One mogą mówić wszystko, a później potrafi się wyprzeć i skłamać że tego nie powiedziała, mogą się śmiać a gdy je się na chwilę uświadomi to znowu skłamią i powiedzą że z czegoś innego. Kompletna nieświadomość zachowań – ludzie to małpy i zwierzęta do tego kłamią na każdym kroku, niszczą słabszych, za nic mają zasady moralne, kompletny brak kultury i nie szanowanie osób kulturalnych, wyśmiewanie się z nich, cenią sobie tylko i wyłącznie siłę a ta jest tworzona przez innych od urodzenia (szczególnie mają wpływ pierwsze lata życia, dziecko nie kochane będzie miało ogromne problemy w życiu dorosłym). Rodzice wezwali pogotowie i powiedzieli że z głową jest coś nie tak (nie zwrócili uwagi że jestem pijany), powiedzieli że już raz byłem u psychiatry (no tak całe życie kłody pod nogami, lęki, fobie społeczne, ataki paniki wśród ludzi rzeczywiście jestem wariatem… nie no psychol po prostu). Pogotowie mnie zabrało, wykryto u mnie morfinę (pewnie przez to że w święta zjadłem bardzo duże ilości makowca), i duże ilości alkoholu. Matka powiedziała że coś z głową i wariat, psychol no to wiadomo – na oddział psychiatryczny mnie zawieźli. Czekałem z 2 godziny na twardej ławce, wszedłem do pokoju 20-paro letnia ładna dziewczyna po studiach, po pół godzinnej rozmowie stwierdziła że jestem w stosunku do niej agresywny a tak po za tym to nie jestem psycholem, że jestem w pełni zdrowy na umyśle i że powinienem do pierdla trafić a nie tu (no tak agresywny -> mówiłem do niej zdrobniale to odebrała jako agresję – tłumaczyłem jej takie rzeczy, zrobiłem jej taki wykład że poczuła się malutka. Przeczytałem z 6 filozoficznych książek, do tego masę innych ciekawych (zazwyczaj tematy tabu), [wiem i tak mało] ukończyłem top 3 technikum w polsce i mam większą świadomość od lalki – byłem 2 lata na studiach i wiem czym różni się wiedza akademicka od takiej która nas interesuje…samouk zazwyczaj ma większą świadomość od robota akademickiego, który 99% tego co wykuł już dawno zapomniał -> później praca i powtarzanie w kółko tych samych prostych schematów których na studiach i tak pewnie nie było albo były śladowe ich ilości). Kolejna godzina czekania i przyjechał radiowóz, policjanci mieli mnie zawieźć do izby wytrzeźwień -> okazało się że nie ma tam lekarza prowadzącego bo wziął jakieś przymusowe wolne czy coś, inaczej bym tam został i na drugi dzień byłbym wypuszczony -> odwieźli mnie do psychiatryka, byłem tam jedną noc, nie chciałem mieć z tymi ludźmi nic wspólnego, zombie na lekach, wziąłem sobie łóżko na korytarz, wziąłem od pielęgniarek tabletke na sen, zasnąłem. Na drugi dzień przy obchodzie zespół lekarzy decydował kto już może opuścić szpital a kto nie. Każdy oczywiście: „proszę pana ja już jestem zdrowy proszę mnie wypuścić”, odpowiedź lekarza: „jutro zobaczymy”. Do mnie podszedł powiedziałem: „upiłem się i zdemolowałem pokój”, lekarz spojrzał na mnie i zwrócił się do innych lekarzy że jestem tylko po alkoholu a teraz jest wszystko w porządku, pozwolił mi opuścić ten chory szpital (fakt niektórzy ludzie genetycznie są chorzy, a każdy człowiek gdy będą sprzyjały okoliczności do tego po alkoholu może wybuchnąć).
No tak teraz zarabiam w internecie prawie 2k zł na rękę (dobry niemiecki milioner płaci mi za zaprogramowanie paru rzeczy), gdyby nie to pewnie by mnie tu już nie było. No ale i tak to się niedługo skończy, nie będzie mi płacił w nieskończoność. Pewnie góra kilka miesięcy i znowu wrócą silne myśli samobójcze. Jestem za eutanazją -> i każdy dorosły może wybrać czy się zabić czy nie.
Eutanazja byłaby w porządku, gdyby była jasność, że na 100% Boga i piekła nie ma, który za dobrowolne zabranie sobie życia też każe.
Zastanowiłbym się jednak nad leczeniem u Ciebie ambulatoryjnym. Spróbuj różnych leków. Daj sobie rok-dwa.
Wsparcie masz tutaj.
I oczywiście. Ludzie tłamszą drugiego, choć czasem do depresji ma się też predyspozycje genetyczne, jest depresja endogenna.
Piszesz o bogu a sam popierasz nie boskie metody leczenia, skoro bóg stworzył świat niesprawiedliwy, jednemu dał wszystko, drugiemu piekło na ziemi to TYM BARDZIEJ nie powinno się podejmować leczenia ale oddać się w ręce „sprawiedliwości” boskiej i pozwolić cierpiącemu odejść nie podejmując leczenia. Ileż hipokryzji w ludziach. Jeśli ktoś ma cierpieć, to niech cierpi -> taka jest „sprawiedliwość” boska, tak bóg chciał więc dlaczego pozwalać lekarzom leczyć skoro sprzeciwiają się bogu ? I teraz odmawiasz prawa samobójcom, piszesz że to nie boskie jednocześnie przyznając identyczne prawo lekarzom. Samobójca też uśmierza ból uśmiercając swój organizm więc to i to jest na równym poziomie, a ty chcesz jednym przyznać większe prawo mówiąc że w twoim mniemaniu to jest boskie a to nie. A skąd to wiesz i dlaczego godzisz się na to by lekarze leczyli skoro nie masz pewności co do boskości tego czynu ? Życie i śmierć to jedno, a według ciebie życie to bóg, śmierć to piekło (to jest starożytne myślenie). Skoro istnieje śmierć i WSZYSCY odejdziemy, jeden za 10 lat drugi za max 50 to czy nie jest ona stworzona przez boga ?
Mógłbym tak pisać jeszcze ale muszę programować by zarabiać na chleb, przedłużę sobie życie.
Co do leczenia -> to nie ma skutecznej psychoterapii, jest za to efekt placebo, jedyną skuteczną psychoterapią byłoby zmienienie środowiska w którym się przebywa a sztucznie wykreowane grupy wsparcia są dobre dla nieświadomych, ja wiem że jest to oszukiwanie siebie i innych, w książce „pokonać lęki i fobie” -> podobno najlepsza książka w tym temacie autorzy nie owijają w bawełnę i mówią że taka grupa wsparcia jest potrzebna już do końca życia do tego idealne odżywianie, ćwiczenia etc. To już lepiej odejść niż pozwolić sobie na sterowanie sobą… Brak wolności i poczucia sprawczości. Sorry ale „normalne” osoby, od dziecka kochane nie muszą nic a mają wszystko: miłość, szacunek, pieniądze, zdrowie. Co do leków to raz brałem asertin na lęki -> wziąłem może z 3 tabletki i wyrzuciłem to w cholerę -> tak źle się nigdy nie czułem -> nie chodzi o ból a o utracenie poczucia „ja”, jest to piekło większe niż jakiś ból. Człowiek czuje jakby latał. Jeśli bóg cię stworzył takim jakim jesteś, postawił na drodze takich ludzi to masz się temu oddać -> skoro tak to dlaczego lekarze leczą a ty się na to godzisz ? Przeciwstawiasz się bogu w którego wierzysz.
Pisze o Bogu ale nie w moim kontekście, a kontekście wszystkich ludzi i tego co się akceptuje, a czego nie. Albo w kontekście wyjawienia prawdy przez kościół. Jeśli uznałoby się WSZĘDZIE że samobójstwo to nie grzech, albo, że Boga w ogole nie ma, to zapewne eutanazja byłaby dozwolona i nie budziłaby takich emocji.
Przecież nigdzie nie napisałem niczego o Bogu, oprócz tego, że uznaje się samobójstwo za grzech i dlatego są problemy z akceptacją eutanazji, a Ty zacząłeś odpisywać mi jak jakiemuś moherowi i wyjaśniać mi „boskie sprzeczności”.
Jak spróbujesz psychoterapii, leków, a także wsparcia grupowego to dopiero się wypowiesz, czy działa, pomaga, czy jest lepiej choć trochę. Należy dać sobie szansę. Wszystko też należy sprawdzić NA SOBIE i zrobić wszystko, zanim pomyśli się o śmierci, czyli kroku ostatecznym. Zrobiłeś wszystko, by polepszyć swój stan? Nie widzę tego. Próbujesz się tylko utwierdzać w przekonaniu i uzasadniać to, że nic nie ma sensu, że to placebo, że bezskuteczne, że nie ma już dla Ciebie szans.
Okej, można tak myśleć w depresji. Od tego są choćby leki, by ten stan poprawić.
Zostaje jakaś zadra, że inne osoby są normalne, były kochane i zdrowe? Takie myślenie nic nie daje. Nie przekonuje Ciebie byś cokolwiek zrobił. Nie mi na tym powinno zależeć.
Miałem to właśnie pisać, że ludzie sobie nie uświadamiają choć czasem mają takie przebłyski -> że bóg to całość ludzkości. W takim sensie bogiem szympansów jest całość szympansów, ogół, uśrednienie. Jeśli tak na to patrzeć to Jezus nie pochodził od boga bo uśrednione zachowania ludzi znacznie od niego odbiegały i były bliższe zachowaniom szympansów ( z resztą teraz jest tak samo ). A więc takiego samobójcę można przyrównać do Jezusa z tym że ten mówił by nadstawiać policzek a ten by odejść. To i to jest skrajnością odbiegającą od twojego boskiego uśrednienia i patrzenia na wszystko przez pryzmat większości.
Nie rozumiem o co chodzi z ujawnieniem prawdy przez kościół. Naprawdę ludzie wierzycie w takie bajki o jakichś tajnych dokumentach etc. Swoją drogą -> nie dojdziemy do porozumienia bo ślepa wiara nam przeszkadza. Nie interesują mnie rozważania stłamszone przez jedną z tysięcy polityczno-religijnych opcji. To że ta jest największa mnie nie interesuje, dlaczego biedronka ma być jedyną opcją skoro wokół jest 10 mniejszych sklepików ? Urosła w siłę bo bóg tak chciał ? Proszę cię… Skoro coś rośnie w siłę tzn. że stoi za tym bóg ? Feminizm w ostatnich dziesięcioleciach poszybował -> stoi za tym bóg ?
od twojego boskiego uśrednienia
Gdzieś coś takiego napisałem? Widzę, że ludzie tu problem jest nie tylko z depresją (która może mieć ciekawe powody), ale czytaniem ze zrozumieniem i logicznym myśleniem.
Nie rozumiem o co chodzi z ujawnieniem prawdy przez kościół. Naprawdę ludzie wierzycie w takie bajki o jakichś tajnych dokumentach etc.
Nie. Może są, może ich nie ma. Jeśli Bóg istnieje, to samobójstwo to grzech, stąd eutanazja nie będzie dozwolona wszędzie.
Rozumiesz ten ciąg myślowy?
A jeśli kościół coś ukrywa, a religie to tylko narzędzie do kontrolowania ludzi, to jeśli wyjawią to, to wtedy będziesz miał eutanazję. Proste.
Jeśli tego nie potrafisz zrozumieć, to nie mamy o czym gadać.
Rób to co ja: jestem dumną z tego męską, szowinistyczną świnią:)
Przebywam i pracuję w środowisku które sam wybieram i kreuję, a które dzięki temu myśli i działa podobnie. Kultywuje tradycje, wartości i normalność (sporty, a zwłaszcza sztuki walki, muzycy, wszelkie inicjatywy katolickie, harcerstwo i wszystko co niesie za sobą kręgosłup moralny i zasady nie oparte na bezwartościowej konsumpcji i hedoniźmie).
Chcesz wartościową partnerkę? To szukaj tam gdzie takie babochłopy się nie pojawiają, więc tam gdzie nie ma kasy, lansu i gadźetów a jest spokój, myślenie i empatia. Ponad połowa kobiet jest normalna i potrzebuje normalnych relacji, te feminizujące zresztą też ale przed 30-ką kiedy im zegar biologiczny szaleje. Wtedy orientują się że nie ma facetów-miraży które sobie wymyśliły i biorą jak popadnie pierwsze spodnie. W dodatku są dużo bardziej uległe niż normalne kobiety. Tak się dzieje, bo same się nie szanując nie znają pojęcia szacunku do siebie i innych, godności (dla nich to przeżytek) czy po prostu umiejętności tworzenie granic w związkach (nie mają żadnych wartościowych i trwałych przez całe życie, więc i skąd mają to wiedzieć) .
Nie przejmuj się babochłopami i tymi idiotyzmami które propagują bezmyślnie za mediami i popkulturą: one są tak naprawdę śmieszne i żałosne bez względu na to ile mają pieniędzy i jakie mają stanowiska, To tłuki które na przykład sypiają z kim popadnie, bo są przekonane że to im daje „męską” wolność, a potem się dziwią dlaczego wartościowi faceci nie chcą takich worków na spermę za żony i matki swoich dzieci-nawet tego nie potrafią połączyć. Jak chcesz jednak cokolwiek z nimi robić to wykorzystuj to bez pardonu, mów co chcą usłyszeć, kłam o statusie, opowiadaj jakie są mądre i niezależne. Będziesz miał darmowego seksu bez liku i to jedyne do czego mogą ci się przydać. Śmiej się z nich, nigdy nie próbuj się dopasowywać (to one mają się dopasować, albo spadać) i rób to co jest najważniejsze: bądź sobą bez względu na sytuacje postępuj zgodnie z własnym sumieniem i emocjami ale nigdy się nie przejmuj.
Dla mnie dzisiejsza feminizująca baba to chłop i to w dodatku głupi. Natura się nie zmienia, brak konsekwencji, zmiany nastrojów, słabość fizyczna i strach przed taką konfrontacją czy niskie IQ i brak logiki są tylko maskowane, to poza. Zmiana myślenia pozwoli ci się uwolnić i zlikwidować ciśnienie: uwierz potrafisz być o wiele bardziej bezwzględny niż jakakolwiek baba i lepszy we wszystkim (poza rodzeniem dzieci).
I nigdy nie daj sobie odebrać pod żadnych pozorem żadnej przewagi jaką posiadasz, a już zwłaszcza fizycznej. Babochłopy korzystają z każdej swojej przewagi, same pozbawiły się atrybutów ” słabej kobiety” niech więc teraz same się bronią:)
I tak wychowany i nauczony od małego szacunku i traktowania kobiet jako skończony ideał i stawiający na piedestale zostałem w końcu zmuszony do podzielenia świata na kobiety i babochłopy do utylizacji. I to cała „zdobycz” współczesnych „silnych i niezależnych” bo żaden szanujący się facet którego znam: samodzielny, zaradny, sytuowany nie weźmie tego czegoś na więcej niż jeden numerek, o partnerce czy żonie zapomnij, bo to się nie nadaje do zakładania rodziny.
I dobrze, po w przeciągu pokolenia same wymrą bezpotomnie.
P.S, Nawet nie muszę chyba pisać jak głęboko mam w poważaniu jakikolwiek komentarze i „przemyślenia” któregoś z opisanych wyżej tłuków? Módlcie się, żebyście nie doczekały chwili kiedy faceci zaczną się jednoczyć i łączyć w w/w ideach.
Nie będzie żadnego samobójstwa. bo facet po prostu dojdzie do logicznego wniosku, że należy przez okno wywalić przyczynę swojego złego samopoczucia:)
P.S, Nawet nie muszę chyba pisać jak głęboko mam w poważaniu jakikolwiek komentarze i „przemyślenia” któregoś z opisanych wyżej tłuków? Módlcie się, żebyście nie doczekały chwili kiedy faceci zaczną się jednoczyć i łączyć w w/w ideach.
Nie będzie żadnego samobójstwa. bo facet po prostu dojdzie do logicznego wniosku, że należy przez okno wywalić przyczynę swojego złego samopoczucia:)
Kogo tu obrażasz i komu grozisz? I dlaczego nie argumentujesz konkretnie do tej osoby, treści która napisała?
Kobiety mają zawyżone oczekiwania. Zauważcie, że wymagania nie są związane z charakterem, a wyglądem. Dziewczyny nie mówią, że facet musi być opiekuńczy, szanować je, wspierać itp. One skupiają się na szacie zewnętrznej.
Oczywiście jeśli wytknie się dziewczynom ich wymagania, to się śmieją pytając, czy to źle że nie bierze 1 lepszego i że szanuje siebie.
Ale one nie wybiorą takiego, który będzie najlepszy z charakteru, a wyglądu. Nie skupiają się na tym, jak się dogadują z facetem, ani czy są wspierane, tylko ich wymagania są związane z wyglądem.
Zobaczcie. Mam przystojnego znajomego, z twarzy typowy przystojniak, 190, świetnie zrobione ciało. Jego laska skarży się, że ten bywa chamski, nie do końca o nią zabiega, rucha ją w usta na chama, czego nie lubi, a ten to ignoruje. Dziewczyna powinna od niego odejść, a jednak z nim jest. A gdyby przeciętny facet w połowie był taki jak on to by nawet się nie zastanawiała czy od niego odejść.
Poza tym dziewczyny traktują siłownię jako salon piękności. Chodzą tam by udoskonalić sylwetkę. Problem w tym, że średnia laska po 3-5 msc wizyt na siłowni będzie miała atrakcyjną sylwetkę i jej wymagania wzrosną. Jasne, laska powie to ty też ćwicz, kto ci broni.
Jednak w przypadku mężczyzn 3-5 msc trening na siłowni nie przyniesie takich wyników jak trening dziewczyny.
Poza tym bez odpowiedniej diety trening mało co da. Kobieta wystarczy że się nie przejada i unika pewnych rzeczy, a facet musi wydać mnóstwo pieniędzy na jedzenie. Niesprawiedliwe, że dziewczyna w krótkim czasie może mieć fajną sylwetkę, a facet w tym samym czasie już nie i bez diety wyników nie będzie.
Poza tym średnia laska walnie makijaż i już jest atrakcyjna, a średni facet co ma zrobić?
Tak jak one się obrażają, że muszą rodzić, czy mieć miesiączki, tak nam jest trudniej o wygląd, by się im podobał (tylko 20% jest dla nich atrakcyjnych). A że dla kobiet jest tak ważny? Świata nie zmienisz sam (może kiedyś, gdy ten system padnie). Nagle nie zrobisz z kobiet istot kochających za wnętrze. To nie istnieje, to mit, wszyscy mężczyźni z bogatym wnętrzem zawsze byli tymi co najbardziej cierpią. Hojność inna sprawa, czyli bogactwo ale zasobów. Mała atrakcyjność fizyczna kiedyś była akceptowana, bo liczył się status materialny i utrzymanie rodziny. Dzisiaj kobiety głównie na wygląd patrzą, bo powiedzmy umieją sobie poradzić finansowo i tego atrybutu aż tak nie potrzebują (choć i tak większość wybiera tylko lepiej zarabiających niż one). Jednak nie zgodze się że nie mówią, że nie szukają szanujących, wspierających, wrażliwych, miłych itd. Też tak mówią. Ale wybierają często całkiem innych, bo mówić to sobie wiele można i mniemanie o sobie też mogą mieć wysokie. Dziwić się nie ma co, taka to nasza kultura, która tworzy księżniczki.
Facet co może robić? Musi tyrać na siłce, często bierze sterydy, teścia…
Tak, ale zauważ przystojniak zagada w klubie – cześć, jak impreza? Jestem Tomek, pobawimy się razem? Gada o pierdołach i mu wychodzi, a przeciętniak koniecznie musi pokazać poczucie humoru, pochwalić się jakąś wiedzą i umiejętnościami, mieć ciekawe życie i zainteresowania
No i będę upierał się że siłownia wyrządziła facetom krzywdę. 10 lat temu dziewczyny pojawiały się tam rzadko. Nawet szczuple nie miały idealnych sylwetek, a sporo było takich niee za grube, nie za szcuzple. A teraz co raz wiecej ma wyrzezbione cialo, maja smuklejsze nogi, wyrobione posladki, sa zgrabniejsze i wymagaja wiecej. Pocwicza kilka miesiecy i sa o wiele atrakcyjne, facet w zaden sposob nie moze w ciagu kilku msc uczynic takich postepow.
Tak, ale zauważ przystojniak zagada w klubie – cześć, jak impreza? Jestem Tomek, pobawimy się razem? Gada o pierdołach i mu wychodzi, a przeciętniak koniecznie musi pokazać poczucie humoru, pochwalić się jakąś wiedzą i umiejętnościami, mieć ciekawe życie i zainteresowania
Tak jak te najmniej atrakcyjne kobiety muszą czymś nadrabiać i szkalują ładniejsze koleżanki. To norma. I co z tym zrobisz? Życie sprawiedliwe nie jest, nie jesteśmy równi. Trzeba wydobywać z siebie jak najlepsze cechy, a jak się nie da to odpuścić, zaakceptować, że taki jesteś i nie będziesz skakał nad panienką co ma naburmuszoną minę jak zagadujesz „normalnie”.
No i będę upierał się że siłownia wyrządziła facetom krzywdę.
Kiedyś to samo było w wojsku, też ostry trening, tyle że to było zabranie wolności. Teraz idziesz na siłkę kiedy chcesz.
Krzywdę to popkultura robi i wpuszczanie kobiet do męskich sfer, które przejmują.
facet w zaden sposob nie moze w ciagu kilku msc uczynic takich postepow.
W żaden to może nie, mówię, masz sterydy i wspomagacze. Poza tym największe przyrosty właśnie ma się na początku przygody z siłownią, później jest tylko trudniej powalczyć o każdy cm obwodu. Gadaniem niczego się nie zmieni. Jak masz problem z sylwetką, to próbuj co możesz, dieta na masę, większe ciężary, wyciskanie na klatę, martwy ciąg (jeśli kręgosłup w miarę prosty, bo można się uszkodzić), podciągać na drążku można w domu.
Zauważ, facet na siłowni w kilka miesięcy żadnego efektu większego nie uzyska. Na pewno nie bez diety. A kobieta w kilka miesięcy może i to nawet bez diety.
Laska się umaluje i już wygląda lepiej, a zwykły koleś takiej możliwości nie ma.
Średni facet ma walnąć laskę. Proste,nie?!
Problem jest taki że dziewczyny mają za wysokie wymagania.
Zauważcie, że one nie tyle skupiają się na charakterze faceta, co jego wyglądzie.
Takie czasy, nic nie zrobisz, dlatego ile się da wygląd trzeba wymaxować.
Chciałbym zaznaczyć, że wygląd ma pewien związek z charakterem. Jest takie powiedzenie „złość piękności szkodzi”. I ono się sprawdza w przypadku obu płci. Jeśli ktoś ma pozytywne nastawienie do sytuacji (często wystarczy uśmiech), to od razu wygląda jakoś ładniej 🙂 Widziałem artykuł pt. „Rule no.1: don’t be bitter” – jeszcze nie czytałem, ale to może być dobre!
Według mnie, podstawowa przyczyna jest taka, że mężczyźni wskutek nieustannej indoktrynacji wierzą, że ich własne naturalne zachowania są nieprawidłowe. Czyli przykładowo: mężczyzna czuje bardzo silną więź emocjonalną z kolegą, ale nie ma prawa jej w żaden sposób wyrazić, ze strachu jak będzie to ocenione przez otoczenie. Drugi przypadek: lubi żyć minimalistycznie, mało uwagi poświęcać wyglądowi mieszkania, nie wyjeżdżać na wakacje, nie chodzić do restauracji, na żadne (dla wielu mężczyzn potwornie nudne) imprezy taneczne – i jest przekonywany, że coś z nim jest nie tak – a argumentem na to, że coś jest nie tak, jest ideologia wmawiająca nam, że praktycznie każdy element życia powinien być krokiem do nadrzędnego celu prokreacji, a po drodze – spędzania czasu z kobietą – a kobiety lubią spędzać czas inaczej niż minimalistycznie.
Kobiety, niestety także matki dorastających synów, nie mają kompletnie pojęcia, jak wygląda prawdziwa natura mężczyzn, bo znają tylko jej karykaturę z telewizji czy gazet. I tak realnie mężczyzna musi wybrać: ALBO bycie sobą, ALBO związki z kobietami, bo kobiety chcą mieć mężczyznę fikcyjnego. A jest potwornie silna presja na to, by być w związku z kobietą, bo jest to jedna z niewielu form potwierdzania swojej męskości w oczach innych ludzi. Ideologia mówi: prokreacja to jedyny cel życia, jeśli mężczyzna do niej nie dąży, to coś z nim nie tak.
Duży to problem, kiedy kobieta „kocha” za wyobrażenie o to kim jesteś, lub możesz być, a nie kim jesteś naprawdę. Zresztą to jest znane od wieków.
Mężczyzna po ślubie chce by kobieta się nie zmieniła, kobieta chce by mężczyzna się zmienił
Czyli to takie wychowywanie pod siebie. Jeśli kobiety byłyby zadowolone z tych zmian to by było jeszcze w porządku, ale po zmianach zazwyczaj obwiniają mężczyznę, że albo był słaby i dał się zmienić, albo szukają dalej, by sie do czegoś doczepić. Zupełnie jak z szafą ubrań, gdzie dopasowują te ubrania i żadne im nie pasuje. Taka natura, nie brać tego do siebie i po sprawie.
Akurat na anglojęzycznym forum MGTOW trafił się fajny, związany z tym wątek, gdzie ludzie wspominają, jak sami sobie się nie podobali po zmianach własnego zachowania pod kobiecym wpływem.
Does anyone else just fundamentally dislike the version of themselves in a relationship?
I bardzo trafne spostrzeżenie odnośnie tego, co jeden piszący widzi u swoich kolegów:
I certainly dislike the relationship version of most of my friends.
Especially when they are around the girl. It’s like they are a different person.
If this girl really „loves” and „accepts” them, like boyfriends/husbands claim, then why are they another person around their partners.
Nie możesz nic zrobić, jak kobieta stosuje przemoc psychiczną, stąd te zmiany zachowań. Albo się boją, albo dla świętego spokoju robią co księżniczka nakaże. Eskalowanie nic nie da, krytyka nic nie da, bo się jak ofiary zawsze zachowują. Jaka opcja zostaje, by jednocześnie być z kobietą? Nie mozesz zmienic kogos, zmieniasz siebie i pewnie z tego korzystają, bo wiedzą że zwracanie uwagi nic nie daje. Drama narcyzek musi byc
Może to kwestia wieku… Mam kuzyna, który ożenił się po 40-ce. Kiedy byli u nas, ani nie trzymali się za ręce, ani sobie nie „ćwierkali” – każde było zainteresowane rozmową z kimś innym (w końcu siebie mają na co dzień). Bardzo fajni ludzie, ogromnie ich za tę naturalność szanuję i jestem pewien, że do końca życia będą szczęśliwą parą. Właśnie im się drugie dziecko urodziło.
Pewnie jest tak, jak autor mówi: młodszy daje sobą manipulować w obawie, żeby nie zostać samemu. A starszy wie, że taki początek związku nie wróży nic dobrego na przyszłość.
Problemem są wymagania kobiet w stosunku do mężczyzn. A oto przykłady:
Ona wyższe studia 2 k na rękę bez perspektyw, on bez studiów ma własną firmę/świetny fach i 7-10 k no ale nadal bez studiów – wstyd przed koleżankami.
Ona 28 lat zegar zaczyna tykać coraz głośniej, on ma mieszkanie bez kredytu – dostałeś mieszkanie, nie zapracowałeś na nie, nic nie osiągnąłeś – sprzedaj i będziemy podróżować.
Opera, teatr, kluby, wycieczki, podróże, miejsca, nowi poznani ludzie, fajne życie na fb bo … koleżanki muszą widzieć; ty stawiasz, ja się bawię.
Ona – brak zainteresowań, tv i siłownia; dlaczego nie masz czasu nigdy, ja potrafię go znaleźć.
Bierność w rozmowie, w seksie, w życiu
chaotycznie ale to tak w skrócie z życia przykłady
Roszczeniowych księżniczek jest rzeczywiście dużo, bo system pomaga w byciu takimi, a także wielu z nas wzmacnia ich niezasłużoną nad wyraz wysoką samoocenę.