Czym jest toksyczna kobiecość i dlaczego istnieje?
Toksyczna kobiecość to schemat wychowania kobiet jako płci specjalnej troski, uprzywilejowanej, ważniejszej i świętszej od mężczyzn. Skutkuje to stworzeniem syndromu wiecznego dziecka, które ma mniej obowiązków, niż mężczyźni, a jednocześnie ma dużo władzy. W skład toksycznej kobiecości wchodzi mentalność ofiary promowana przez feminizm, który upatruje problemów głównie, lub tylko w mężczyznach. Tak jakby kobiety nie miały na nic wpływu i za nic nie odpowiadały (chyba, że za rzeczy opisywane w superlatywach, ok).
Jak wiemy dzieci są traktowane jako osoby niewinne, cnotliwe, nieodpowiedzialne, którym potrzeba np. opieki i ochrony. Jeśli tak samo portretujemy dorosłe kobiety to mija się to z celem równości płci. Buduje to bowiem przywileje dla kobiet oraz pozwala to na wykorzystywanie, lub znęcanie się nad często niewinnymi mężczyznami, którzy są demonizowani i dodatkowo obciążani. Empatia do mężczyzn zanika.
Postępują w ten sposób konserwatyści/tradycjonaliści np. usprawiedliwiając gorsze, lub surowsze traktowanie mężczyzn (profit kobietom daje to, że „mężczyzna ma być twardy i radzić sobie sam, kobieta nie”). Podobnie działają te feministki, które wymagają dla kobiet specjalnego traktowania, praktykują „pozytywną” dyskryminację mężczyzn, czy szczują na mężczyzn tworząc w kobietach postawy agresywne wobec domniemanych krzywdzicieli. Same z kolei nie widzą odpowiedzialności za własne, toksyczne zachowania. Jest to niesłuszny parasol ochronny skutkujący np. domniemaniem niewinności dla kobiet i domniemaniem winy dla mężczyzn.
Standardowy przykład toksycznej kobiecości? Chwytliwe hasło „moje ciało, mój wybór” gdy pewne kobiety pragną aborcji na życzenie, ale te same kobiety często krzyczą, by „jego ciało nie było jego wyborem” w kontekście np. wmuszania przymusowej służby wojskowej tylko dla mężczyzn. TUTAJ analiza szkodliwości tego przymusu.
Drugi przykład toksycznej kobiecości? Proszę. Kobieta zostawia mężczyznę, gdy ten ma raka, bo „użala się” i jest „obciążeniem”. Toksycznie kobieca kobieta przecież chce by świat kręcił się wokół niej, ona jedyna musi być wspierana, ona jedyna ma prawo do żalenia się i okazywania słabości. Mężczyźni służą jej tylko do zapewniania korzyści. Gdy ich nie ma – bez skrupułów odchodzą i jeszcze oplują swojego „słabego” (chorego!) mężczyznę.
Toksyczna kobiecość może szkodzić innym, ale może też ograniczać samą kobietę, ponieważ nie rozwija wielu kompetencji tkwiąc w stereotypowej szufladce jaka powinna być kobieta.
Toksyczna kobiecość to nie to samo co toksyczne kobiety
Toksyczna kobiecość nie jest tym samym co toksyczna męskość ponieważ płcie na ogół wychowuje się inaczej (jest to spadek po tradycyjnych rolach płciowych). Nie możemy tego zrównywać, chociaż znajdą się kobiety mające cechy toksycznej męskości, tak jak mężczyźni mający cechy toksycznej kobiecości. Proporcjonalnie jednak więcej mężczyzn będzie miało cechy toksycznej męskości, a więcej kobiet cechy toksycznej kobiecości.
Nie możemy też mówić o toksycznych ludziach, by usunąć płeć z tych teorii, ponieważ nie zauważymy wtedy szkodliwych schematów wychowawczych celowanych konkretnie w daną płeć.
Biologia danej płci może jedynie zwiększać prawdopodobieństwo pojawienia się danych cech u danej płci, ale nie można tego przypisywać nikomu odgórnie. Wychowanie w zdrowym stylu pozwala na eliminację cech, które być może są naturalne, ale szkodliwe (tak jak eliminowało się od lat poligamię, czy przemoc, tak specyficzne elementy wychowania płci również można korygować).
Dwa głośne przykłady specyficzne dla płci to częstsze granie ofiary u kobiet, lub częstsze stosowanie przemocy fizycznej u mężczyzn. To, że płcie mogą mieć predyspozycje do wykształcenia takich zachowań nie znaczy, że należy to akceptować, lub wmawiać, że każda kobieta i mężczyzna mają takie cechy.
Toksyczna kobiecość to nie jest krytykowanie kobiecości. Nie jest to też krytykowanie wszystkich kobiet. Proszę to odróżniać. To są dwa różne typy kobiecości. To, że taki schemat wychowawczy istnieje nie znaczy, że można go przypisać wszystkim jednostkom danej płci. Nie znaczy też, że należy być „niekobiecą”. Należy być kobiecą nietoksycznie, niekarykaturalnie.
Toksyczna kobiecość może określać przemoc typową dla kobiet, która rzadziej występuje u mężczyzn, ale występuje. Taką przemocą jest np. przemoc relacji (obgadywanie, skłócanie ludzi, odbijanie mężów „przyjaciółkom”, fałszywe oskarżanie) i przemoc psychiczna (nieznaczna przewaga kobiet, gdzie mężczyźni średnio częściej stosują przemoc fizyczną).
Ludzie oburzeni o te definicje mogą zaproponować inne terminy na te style wychowawcze. Moimi propozycjami są: niedojrzała kobiecość/męskość, przerysowana kobiecość/męskość, lub prymitywna kobiecość/męskość. To samo będę pisał w osobnych artykułach na temat toksycznej męskości. Są to patologiczne style wychowania skutkujące przemocą, bezkarnością, niedostosowaniem społecznym (tj. do związków i rodzin), bezradnością i wieloma innymi szkodliwymi cechami.
Musimy mówić o tym, by ostrzegać ludzi, których da się jeszcze uratować, by nie wchodzili w toksyczne związki, lub by zapobiec tworzeniu takich cech u przyszłych pokoleń.
Nigdy nie zbudujemy równości nie określając jasno tych stylów wychowywania płci, które są negatywne. Jeśli z kolei przyjmiemy narrację, że tylko jedna płeć jest zła, to ona stanie się zakompleksiona, a druga stanie się niepokorna, czy narcystyczna. Nie ma w tym równowagi.
Pamiętajmy, że moja lista nie wyczerpuje tematu. Nie jest też tak, że w jednej osobie muszą znaleźć się wszystkie te cechy, by prezentowała toksyczną kobiecość. Czasem wystarczy zauważyć jeden punkt z listy i to jest wskazówka do tego w jakim aspekcie można się rozwijać.
Toksyczna kobiecość to:
1. Udawanie świętego, niewinnego anioła w celu manipulacji i zrzucenia z siebie odpowiedzialności (w tym granie ofiary gdy kobieta była sprawczynią przemocy). Dzięki neotenii, czyli łagodniejszemu wyglądowi kobiet wierzy im się z zasady prawie jak dzieciom. Toksyczne kobiety wykorzystują to nagminnie (w pakiecie „uwiarygadniania” mogą być też krokodyle łzy).
Przykłady. Mężczyźni tworzą ten system, więc to ich wina, że są dyskryminowani. Nawet jak kobieta popełni coś złego to jest to wina mężczyzn, bo od mężczyzn się tego nauczyła. Kobiety nikogo nie dyskryminują bo same są dyskryminowane. Kobieta zawsze została sprowokowana. Kobieta nigdy nie odpowiada za siebie. Kobieta wybiera drania raz, drugi, ósmy? Nieważne, zawsze ktoś inny jest winny. Najpewniej mężczyzna. Kobieta zdradza? Oczywiście to wina mężczyzny, albo czegoś magicznego czego nie da się określić. Ona wpływu na siebie nie miała i ona nigdy nic nie planowała. Mężczyzna zdradza? To tylko jego wina. Kobieta płacze? Ufaj jej i pomóż. Mężczyzna płacze? Wyśmiej go i nie wierz mu.
Taka bezkrytyczność wobec kobiet i brak pokory, który jest jej skutkiem nie pozwala kobietom się rozwijać, a do tego niesłusznie obciąża często niewinnych mężczyzn.
2. Jeśli toksyczna męskość miałaby być związana z mizoginią to toksyczna kobiecość z mizoandrią. Pokazywanie swojej płci jako lepszej, a drugiej jako „wiecznie niedorobionej” nie ma prawa bytu dla zdrowych osób.
3. Brak empatii do mężczyzn czy to z powodu wiary w negatywne cechy mężczyzn, w „krzywdę systemową”, czy to z powodu roszczeniowości, że mężczyzna powinien „ogarniać”, a kobieta już niekoniecznie to coś co zawsze stawia kobiety na piedestał i pozostawia mężczyzn w zgniliźnie.
Przykład? Mężczyźni popełniają samobójstwa? Bo są słabi, leniwi i niemęscy! Kobiety popełniają samobójstwa? Straszna tragedia, trzeba im jakoś pomóc, trzeba znaleźć winnych!
4. Żądanie bezwzględnej wiary kobietom (believe all women), ale brak wiary mężczyznom co generuje fałszywe oskarżenia raniące tylko mężczyzn. Równości znowu brak.
5. Propagowanie niezdrowego stylu życia jako walki z opresją i nazywanie fat shamingiem wszystkiego co nie komplementuje osób otyłych jako pięknych i zdrowych (a więc antynaukowy szuryzm).
6. Zerowy szacunek do siebie, lecz żądania z kosmosu. Przykładem jest czerpanie dumy z posiadania dwustu partnerów seksualnych i oczekiwanie ślubu z milionerem, który będzie taką kobietę stawiał na piedestał. Jak księżniczkę.
7. Postawa konfrontacyjna z mężczyznami, która skutkuje nagminnością kłótni w związku, ponieważ kobieta chce rządzić, chce mieć ostatnie słowo, a jednocześnie może nie tolerować mężczyzny który da jej mieć to ostatnie słowo – nie ma szans, by to wyszło. Taka kobieta może uważać, że nie będzie niczego robić w domu, mężczyźnie w niczym nie pomoże, bo już nie jest „tradycyjną kobietą” i staje się takim złośliwym dzieckiem, które tylko żąda i widzi same wady u partnera niezależnie jak on się zachowa.
Inne niedojrzałe postawy o tym świadczące. „Muszę wygrać z mężczyzną, tym ciemiężycielem”. „Moja przegrana to przegrana kobiet”. „Jak mu przyznam rację nawet jak ma rację to będę zbyt uległa, a taka nie chcę być, bo takie były kobiety w przeszłości”.
8. Agresywna rywalizacja w życiu prywatnym czy zawodowym skutkuje tym, że toksycznie kobieca kobieta żyje po to by upadlać mężczyzn na swojej drodze (i nieważne czy usprawiedliwi to cnotliwą „walką o feminizm”, czy mściwą „walką przeciw dawnym grzechom mężczyzn”).
9. Toksyczne jest również „rozwiązywanie” problemów graniem udawanej ofiary, przerzucaniem odpowiedzialności i byciem wampirem emocjonalnym (jest to nieustanne dramatyzowanie bez faktycznego rozwiązania i zmiany, ciągłe narzekanie obarczając innych, przesadne wyolbrzymianie). Jest to przemoc psychiczna.
10. Popieranie toksycznej męskości, w tym lubowanie się w bad boyach o tendencjach psychopatycznych, narcystycznych, makiawelicznych („łobuz kocha najbardziej”).
Są to np. kobiety, których bawi jak ich mężczyzna bije innych mężczyzn, poniża ich, zdradza, kradnie, napada na sklepy, wywraca kosze na śmieci. Cokolwiek.
11. Shit-testowanie. Jest to testowanie granic mężczyzny i prowokowanie go by np. uzyskać uwagę, albo jakąś reakcję emocjonalną. Jest to pokazywanie braku szacunku do mężczyzny np. wyśmiewając go jako słabego. Taka kobieta doskonale wie, że mężczyzna nie ma prawa zareagować dosadniej, ponieważ jest chroniona kulturowo i prawnie. W coraz większej ilości krajów nawet gdy jest sprzeczka słowna rozpoczęta przez kobietę to mężczyzna jest uznany sprawcą i może ostać ukarany.
A przecież znamy niedojrzałe kobiety, które np. specjalnie wyłączają konsolę do grania mężczyźnie, zasłaniają mu telewizor. To są takie niby niewinne, ale złośliwe zachowania próbujące grać na emocjach mężczyzny, pokazujące brak poszanowania jego strefy komfortu, czy prawa do odpoczynku. I niestety takich kobiet to nie obchodzi, ich to bawi, ale potem jak mężczyzna reaguje, odchodzi itd. to nie widzą w sobie żadnej winy. Raczej dalej obrażają go, że np. się obraził i nie ma dystansu do „szalonej” kobiety. Shit-testy częściej występują u kobiet, ponieważ mężczyzn uczy się komunikacji wprost.
12. Wymaganie sprzeczności u mężczyzny tj. bycia wręcz nieczułym, niewrażliwym psychopatą bez emocji na zmianę z byciem czułym romantykiem w zależności od okoliczności. Wóz albo przewóz dziewczyny, inaczej się nie da.
13. Prostytucja, zarabianie na negliżu (w internecie), „easy mode” i arogancja z tego powodu. Zarabiając w tak prostacki sposób toksyczna kobieta czuje się wartościowszym człowiekiem od mężczyzny, który nie jest w stanie w pięć minut zarobić tyle ile taka kobieta zarabia w 5 minut na np. opłacenie mieszkania. I wtedy ona obraża go, że nie zarobił na mieszkanie, bo nie jest tak zaradny jak ona. Ale jej zaradność to jest rozbieranie się. Strasznie ciężka umiejętność do wykształcenia.
14. Hipokryzją tych toksycznie kobiecych kobiet, które udają, że popierają równość płci polega na tym, że usprawiedliwiają hipergamię. Nie uznają niższego statusu mężczyzny, jego gorszych zarobków, czy niższego wykształcenia, jednak wymagają, by mężczyźni wyższego statusu pożądali kobiet niższego statusu. Wóz albo przewóz. Albo równość albo nierówność. Czas się zdecydować, a nie szukać jedynie korzyści dla swojej płci.
15. Stawianie potrzeb innych zawsze ponad swoje, co skutkuje zupełnym nie dbaniem o siebie i pozwalaniem się poniżać (to toksyczna kobiecość w wersji „cnót niewieścich”, a więc wmuszanie zbyt dużej uległości).
16. Promowanie rozwiązłości i zdrad (rzeczy typu „zdrada uwalnia”, „która kobieta nie zdradzi mężczyzny nie będzie szczęśliwa”, „niepozwalanie na zdradę to element kontrolowania kobiet w patriarchacie”).
17. Promowanie aborcji na życzenie jako metody antykoncepcji (czyli nauka braku odpowiedzialności), a nie ochrony kobiety gdy np. nie zawiniła swojej sytuacji gdy była zgwałcona, istnieje ryzyko utraty zdrowia, życia jej lub jej dziecka.
18. Nadmierne skupianie się na swoim wyglądzie i innych powierzchownych cechach plus ewentualnie narzucanie innym nadmiernie wysokich standardów atrakcyjności, by wprawiać w kompleksy. Narcyzm, próżność i uprzedmiatawianie się.
19. Promowanie bierności, a co za tym idzie tchórzliwe, egoistyczne i wygodne odrzucanie, zostawianie mężczyzn w problemach i inicjowanie rozstań kiedy mężczyźnie powinie się noga, z kolei wobec kobiet żądanie wspierania, współczucia i zrozumienia. Znowu nierówność.
Bierność toksycznie kobiecych kobiet jest widoczna choćby na portalach randkowych, lub gdy jak trzeba coś zrobić to szukają mężczyzny.
(jak widać to nie kwestia jednej narodowości)
20. Wykorzystywanie prawa i kultury do tego by gnębić mężczyzn. Przykłady to gwałt rozwodowy, alienacja rodzicielska, wrabianie w dziecko, czy tworzenie fałszywych statystyk na temat np. bycia ofiarą mężczyzn (przykład kłamstwa feministek, że aż 84% kobiet jest molestowanych).
Jest to też wykorzystywanie fałszywych oskarżeń np. w celu niszczenia mężczyzn i wybielenia swojej reputacji (np. po seksie, by nie poczuć się „łatwą”). Są też takie historie o nastolatkach, które chciały ukarać chłopca oskarżeniem o gwałt, bo go po prostu nie lubiły.
21. Zamiast reagowania na problem to np. pisk, lub ucieczka i mówienie, że tylko kobietom wolno się tak zachowywać, a mężczyznom nie.
22. Wiszenie na innych z decyzjami, zależność, a więc nierozwijanie dorosłej osobowości.
23. Nadmierna ilość wymagań w stosunku do innych (głównie mężczyzn), ale nie wobec siebie (np. upadła, otyła kobieta wymaga modela z dużą kasą). Widzimy to często na portalach randkowych, gdzie powodzenie ma tylko 20% najatrakcyjniejszych mężczyzn w porównaniu do większości kobiet. Śmiem twierdzić, że na portalach lądują często toksycznie kobiece kobiety. Wszędzie tam gdzie próżność jest promowana tam można znaleźć takie jednostki.
Roszczeniowość objawia się tym, by mężczyzna miał płacić za kobietę, zapraszać ją na randki, bo ona jest od „leżenia i pachnienia”, „królowa musi dostać, a pachołki mają płacić”, lub w bardziej wysublimowanych formach „dżentelmen powinien zaprosić, przejąć inicjatywę, płacić i być męski” – wychodzi na to samo tylko ładniejsze słowa są używane. Z równością nie ma to nic wspólnego, a z przywilejem dla kobiety ponieważ nie ma żadnego odpowiednika dżentelmena u kobiet i nie ma wyznaczonych zadań kobiet wobec mężczyzn. Ot, kobieta nic nie musi, a mężczyzna powinien spełniać jakieś normy. Błąd.
W roszczeniowości widzimy też uważanie, że to mężczyzna powinien starać się o kobietę, ale kobieta nie musi tego robić, lub musi robić zdecydowanie mniej. Jej się należy za samo istnienie, czy za bycie kobietą.
24. Wyręczanie się przemocą przy użyciu innych osób (głównie mężczyzn) – violence by proxy.
Niedawny przykład:
Trzeba powiedzieć wprost – to nie były dzieci, to była grupa nabuzowanych mężczyzn, żeby tego Eryka pobić. A do tego dziewczyna, która ich na to namówiła. To ona była prowodyrką, a dodatkowo wszystko kręciła telefonem, bardzo ją to cieszyło – opowiada Tadeusz Kasprzyk, partner matki zamordowanego chłopaka.
25. Manipulowanie innymi w celu osiągania zysków (przeciwieństwo do toksycznego wychowywania mężczyzn „radź sobie sam i nie waż się nigdy prosić o pomoc, by nie wyjść na słabego”).
26. Hiperemocjonalność, by przykryć faktyczne racje w dyskusji. Zazwyczaj mocno połączone z graniem ofiary, wyolbrzymianiem przewinień kogoś innego, a spłycanie swoich. Zmienianie kontekstu historii.
27. Wykorzystywanie finansowe mężczyzn (w tym na randkach tj. sneating). Jest to chodzenie na randki, by się najeść, lub by mieć coś opłacone. W takiej sytuacji mężczyzna może usłyszeć nawet kłamstwa o miłości, by kobieta osiągnęła jakiś zysk. Dopiero później następuje porzucenie takiego mężczyzny. Badanie.
28. Nadopiekuńczość przybierająca formę kontroli, która nadal uważana jest w wielu kręgach za prawdziwą miłość (nie tylko do dzieci, ale i mężczyzn, czy nawet „przyjaciółek”). Co ciekawe toksycznie męscy mężczyźni w ogóle nie uznają opieki, są niedostępni emocjonalnie do szpiku, więc są to dwie patologiczne skrajności. U kobiet nadmiar (częściej) opieki, u mężczyzn niedobór. Trzeba szukać balansu.
29. Utrwalanie schematu, że mężczyzna musi bronić kobiety, ale kobieta nie musi się nawet wstawiać za mężczyzną (podwójne standardy).
30. Nienawiść do zdrowej kobiecości poprzez praktykowanie cech toksycznie męskich (np. alkoholizm, wulgarność, krzykliwość, przemocowość, brak empatii, rozwiązłość).
31. Postawa wiecznie zbuntowanej nastolatki. U mężczyzn toleruje się „dziecinne” postawy ogromnie rzadziej, bo mężczyzną trzeba się stać, a kobietą się jest niezależnie od zachowań. Bardzo toksyczny styl wychowania.
32. Odczuwanie dumy z krytyczności (przesadyzm wychowawczy) jednocześnie zapominając o odpowiedzialności (w stylu „to nie wina kobiet, że taki świat istnieje, mimo, że mężczyźni nie pomagają w wychowywaniu!”).
33. Granie bezradnej tj. „nie będę sobie radzić, bo potrzebuję przewodnika”. W ten sposób mężczyzna staje się parobkiem kobiety, a ona nie rozwija się. Jeśli to problem z wyuczoną bezradnością to czas na terapię, a nie na mówienie, że męską rolą jest branie na siebie ciężaru przewodzenia kobiecie jak dziecku.
34. Uprawianie wygodnictwa np. żądanie od mężczyzn w pracy wykonywania obowiązków za kobietę, „bo mężczyzna powinien pomagać kobietom” (i nie wymagać czasem lepszej płacy, co?). Przykładem jest przenoszenie rzeczy cięższych, ale nie tylko.
35. Brak zrozumienia dla „inności”, ergo narzucanie, że każda kobieta powinna być toksycznie kobieca, taka jak ona, dumna posiadaczka cech szkodliwych.
36. Robienie z żeńskich narządów płciowych obiektu kultu (kopiowanie „czci do fallusa”). Skrajny prymitywizm.
37. Wbrew pozorom toksyczna kobiecość to nie tylko mała empatia do mężczyzn, ale również do kobiet (kobieta kobiecie wilkiem). Efektem jest skrajny egocentryzm i cała reszta ludzi staje się konkurencją dla tej kobiety. Stąd np. rzesza toksycznie kobiecych kobiet kierowniczek jest paskudna dla innych w celu dowartościowania, niżeli współpracy opartej na szacunku.
Inne przykłady: gdy kobiety bezdzietne krytykują posiadające dzieci lub na odwrót, a nawet te które rodziły bez znieczulenia krytykują te które go użyły (i używanie frazesów „nie jesteś prawdziwą kobietą/matką/żoną”). Toksyczne osoby życzą innym źle, jeśli same mają, lub miały ciężko. Czyli sprowadzają innych w dół.
38. Udawanie silnej, ponieważ taka kobieta boi się poprosić o pomoc (to jest wspólne z toksycznie wychowywanymi mężczyznami na „twardzieli” – ale zupełnie osamotnionymi w walce o życie).
39. Wyśmiewanie cech mężczyzn, by pokazać kobiety jako płeć nadludzką (np. ostatnie reklamy, że mężczyźni nie umieją posprzątać po sobie jakby byli niepełnosprawni).
40. Pasywna agresja w celu poniżania lub wyładowania się i mówienie, że mężczyzna musi to wytrzymać, bo inaczej nie jest mężczyzną.
41. Uważanie, że seks jest narzędziem kontrolowania mężczyzn (tak jak feministki wspominają, że mężczyźni stosują przemoc i kary ekonomiczne dla kobiet w celu ich kontrolowania). Toksyczne kobiety kontrolują również poprzez zazdrość, wzbudzanie jej, gniew i manipulacje.
42. Uważanie, że kobieta ma prawo być ekshibicjonistką, masochistką, lub sadomasochistką i że to nie są zaburzenia. Jeśli mężczyzna zagada, spojrzy na nagą kobietę, lub będzie miał „reakcję biologiczną” to on ma być problemem. Kobieta w takich sytuacjach nie musi kontrolować niczego.
43. Nacisk na niepoprawianie niezdecydowania co ponownie przerzuca ciężar decyzji na mężczyzn, a czasem nawet za odpowiadanie za decyzje kobiet (vide zgoda kobiety na seks, na alkohol, a potem zmiana zdania po fakcie i szukanie winy w mężczyźnie).
44. Zachowania ograniczające siebie tj. jak najmniejsze odzywanie się, by nie sprawiać kłopotu, jedzenie jak najmniej i cedzenie przez bibułkę, by nie wyjść na „niekobiecą świnię” (nierzadko doprowadza do anoreksji).
45. Uprawianie fałszywości, która zakrzywia rzeczywistość w sposób szkodliwy. Np. jest to nadmierne chwalenie innych za wady w stylu „jesteś piękna moja koleżanko 200 kg, samo zdrowie!” lub mówienie „kocham cię” do mężczyzny którego nie kochają, by go nie urazić i by nie ponieść konsekwencji swojej prawdomówności (asertywności).
Kolejnym fałszem jest proponowanie mężczyźnie, że kobieta zapłaci za coś (np. na randce za siebie, lub za niego), a gdy ten się zgodzi to będzie gardzić nim. Ona wystawia go na minę i kłamie, bo wcale nie chciała zapłacić za siebie lub za niego. Chciała go przetestować (wróć do shit-testów z pkt 12 jak chcesz rozwinięcia tematu).
46. Wymuszanie uprawiania stereotypowo żeńskich zainteresowań u kobiety, mimo wewnętrznej niechęci do nich (tak się tworzy człowieka nieszczęśliwego i tak się marnuje talenty). Przykładowo kobieta chce zostać mechanikiem samochodowym, ale przez wmuszanie jej stereotypu poszła do szkoły gastronomicznej której nienawidzi. Albo kobieta chce pograć w piłkę, czy też w szachy, ale słyszy, że to nie jest sport dla kobiet i w ten sposób wybiera szkodliwe akurat dla niej zainteresowanie „paznokciami”, których nie cierpi. Do tego nie uprawia sportu i przez to traci na zdrowiu.
47. Manipulowanie uczuciami innych i dawanie fałszywej nadziei (patologiczny friendzone).
48. Patologiczne kłamstwo jest związane z nauką manipulacji od najmłodszych lat i skutkiem nieponoszenia konsekwencji za własne wybryki (zbytnia pobłażliwość). Dzieje się tak dzięki rozpieszczającym rodzicom, a nawet powiedziałbym, że częściej przez ojców zbyt chroniących córki.
49. Womensplaining, czyli uważanie, że kobieta ma prawo pouczać mężczyznę, ale obrażanie się o mansplaining, gdy to mężczyzna poucza kobietę.
50. Używanie terminu kobiecości, hormonów, okresu albo „męskiej opresji” do usprawiedliwienia swoich zaburzeń, nielogiczności, chaotyczności, kłamstw, złośliwości, przemocy (głównie psychicznej) czy niedotrzymywania obietnic („a bo ja taka wariatka w okres jestem”). Wysokie obcasy też temu przyklaskują. Jak kobieta jest złośliwa to wina hormonów i trzeba ją zrozumieć. Jak mężczyzna jest agresywny to tylko jego wina i nie trzeba go rozumieć, a karać.
51. Czerpanie wzorców od „suki”, „zołzy”, „wrednej i złośliwej”. Trochę taka żeńska kopia bad boya o naturze makiawelicznej.
Przykłady tekstów zołz? „Jak wykonam pierwszy krok to jego to odrzuci”, „będę dla niego za dobra to go rozleniwię”. Ostatecznie taka kobieta staje się niezbyt przyjazną egoistką, która unika dobroci, bo boi się, że to zaszkodzi jej relacji.
52. Dziecinna komunikacja: obrażanie się o byle co, ciche dni, szantaże, fochy, lub mówienie co innego niż ma się na myśli (zwodzenie).
To też widzimy na portalach randkowych gdzie wiele kobiet jest tak naburmuszona i wymagająca, że byle co je triggeruje. Wszystko staje się dla nich powodem do niezadowolenia z rozmowy, a same nie robią nic, by te rozmowy poprawić. Jeśli w ten sposób ludzie mieliby postępować to relacje nigdy nie będą trwałe i będą kończyć się z byle powodu.
53. Arogancja prześmiewcza: obniżanie statusu mężczyzn poprzez poniżanie słowne: chłopiec, „drugiej pipy nie potrzebuję, bo mam swoją” (a raczej sama masz stos toksycznych cech i to dobry tekst na odsianie patologii).
54. Nacisk na głupotę, przyziemność, zainteresowania nieoderwane od plotek, bo „to mężczyźni są od rzeczy ważniejszych”.
55. Mściwość, knucie intryg i reaktywność eskalująca każdy konflikt.
56. Kultywowanie schematu „kobieta zmienną jest” co pozwala jej zmieniać słowo, obietnice, przyrzeczenia i nie być godną zaufania osobą, a jednocześnie będzie wymagać od mężczyzn bycia stałym i to często do bólu.
57. Wmawianie, że kobiety są naturalnie toksycznie kobiece, że nie da się tego zmienić i, że to nic złego, tylko słabi frajerzy nie dają sobie rady z „krejzolkami”.
58. Próba odwrócenia patriarchalnych zasad, ale nie tak by go ulepszyć, a po prostu skopiować i zamienić płcie: władzę za płeć mają mieć kobiety, a mężczyzna ma im służyć. Można też go karać za byle co jak kobietę np. w Islamie.
59. Ogromna presja, by kobieta traciła na zdrowiu, aby tylko wyglądać ładnie. Przykład? Ubiór pół nago w zimie.
Zapewne nie wyczerpałem tematu i tych zachowań można wymienić więcej.
Toksyczna kobiecość to preferencyjne traktowanie kobiet
Pamiętaj, że różne strony będą chciały wmówić, że tak wygląda „zdrowe” podejście mężczyzn do kobiet, ale jest toksyczne.
- Kobietą się opiekuj. To Twoja rola, nie jej.
- Za kobietę płać. Jesteś bankomatem. To, że ona zarabia dzisiaj nie ma znaczenia. Jesteś sponsorem. Masz płacić nawet na nieznajomą, którą dopiero co zapraszasz na pierwsze spotkanie.
- Ma ci już na niej zależeć na wstępie. Jej nie. Bo ona rządzi i to ona decyduje.
- Kobietę zapraszaj na randki. Ona rączek nie pobrudzi – za duży wysiłek! Ba, samo napisanie, że ona czegoś chce to już jest problem. Jakieś pomysły na spędzanie czasu? Nie no, to za trudne dla toksycznie wychowanej kobiety.
- Kobiecie również nie dawaj podejmować trudnych decyzji (bo to twoja rola twardzielu!).
- Traktuj kobietę pobłażliwie, jak dziecko, ale ty unikaj takich sytuacji (twardzielu).
- Toleruj jej emocje, ale swoich nie pokazuj, bo ona się tobą nie będzie równorzędnie opiekowała (twardzielu).
Tak się uczy roszczeniowości, czyli poczucia, że kobiecie należy się więcej i musi wnosić mniej dla mężczyzny. Tak się tworzy lukę empatii kierowaną wobec mężczyzn.
Droga do równości jest daleka, póki tradycjonaliści przepychają swoje zasady oparte o szkodliwe role płciowe, czy też feministki promujące przesadną ważność kobiet. Wszystko to tworzy ginocentryzm, a więc kobietocentryzm.
To nie jest równość. To jest szkodliwe dla obu płci, mimo fasady, która jest „przyjemna”, ale tylko dla uległych mężczyzn i tylko dla egocentrycznych kobiet. Czy takich chcemy ludzi? Czy tacy ludzie budują coś pożytecznego?
Pamiętajmy, że dziś toksyczna kobieta, która chce być sponsorowana i zaopiekowana (tradycyjny przywilej), chce nierzadko jeszcze rządzić w związku (feministyczny przywilej). Aby tylko brać, mieć władzę bez odpowiedzialności i bez obowiązków.
Żądanie przywilejów za nic (czy też za płeć) jest toksyczne. Żadnej płci nie powinny się one należeć, bo zdrowe związki to tylko i wyłącznie współpraca równorzędnych partnerów. Żeby to osiągnąć należy eliminować wszystkie przywary toksycznej kobiecości i męskości.
Czyli wychodzi na to że wzorem toksycznej kobiecości jest Blanka Lipińska.
https://www.fakt.pl/wydarzenia/swiat/usa-56-latka-randkuje-tylko-z-mezczyznami-po-dwudziestce/b8q1x2p?srcc=undefined&utm_v=2
Niezbyt trafiony komentarz jeśli chodzi o temat ale wiele mówi o różnym.spojrzeniu na te same zachowania uwzględniając płeć….wyobrażacie sobie odwrócenie ról i co reakcje większości kobiet ?
Hej, kobiety jako płeć słabsza i zdecydowanie bardziej niestabilna mentalnie ( Okres, wyrzuty hormonów ) jednak powinna być chroniona. W kulturach starotytnych to było , ochrona wobec kobiet, tak ochrona w najlepszym znaczeniu tego słowa. W aktualnym czyli wypaczonym : przykładem jest tzw „kultura muzułmańska” gdzie kobiety są pogardzane po prostu i faceci je poniżają.
Poniżej natomaist artykulik którego autorka, mimo że psycholog, która niby „zawodowo” zajmuje się pisaniem, daje w swych przemyśleniach przykłady miernej generalizacji, kiepsko ukrywanej niechęci do facetów, obciachu i nieprofesjonalnego wypisywania się moim zdaniem. ona jest toksyczna czy ja przesadzam ???
Napisałem do Niej ! Napiszecie i Wy ? Niech sobie panna Maja wie ze przegina, w dodatku kowidianka ! DRAMAT…
Oto żałosny artykulik, kto nie czytał :
https://natemat.pl/407953,samiec-sigma-nowy-typ-toksycznej-meskosci
pozdro !
pamiętam jak kiedyś skrytykowałem redpill to zostałem zaatakowany, a teraz nagle zmiana narracji xD
Kolego, nie przekręcaj tematów, a i tu to jest offtopic raczej. Jak chcesz podyskutować to z cytatami. W innym wypadku nie wiadomo do czego się odnosisz, bo temat jest o toksycznej kobiecości, a nie red pillu. Nawet nie wiadomo gdzie, kiedy i co tam skrytykowałeś kiedyś. Nic nie wiadomo, nic nie przypomniałeś, nie dajesz linka i co ja mam odpowiedzieć? To co chcesz usłyszeć? Nie da rady 😀
Ale tak jak już bardzo chcesz wiedzieć, czy się zmieniłem to oczywiście rozwój wymaga zmiany, więc to naturalne dla każdego kto dojrzewa i ma otwarty umysł. No ale może kogoś to dziwi, nie wiem.
Odkąd jestem singlem (od 2 lat) byłem na powiedzmy 15 randkach i tylko jedna kobieta faktycznie nadawałaby się do związku. Dodam, że szukałem w przedziale 23-30 lat. Reszta miała właśnie takie zachowania jak przedstawiłeś w tekście (wiadomo nie wszystkie). Więc wygląda na to, że taka toksyczność przejawia się w tym przedziale wiekowym u około 90% kobiet. Zresztą moja ex też nie była wolna od wszystkich wymienionych wyżej punktów, np. jak powiedziałem jej o moich problemach to mnie wyśmiała i kazała się wziąć w garść, mimo że byłem bliski depresji. Oczywiście w drugą stronę jak nie zauważyłem, że coś jej dolega to była od razu awantura.
Więc wygląda na to, że taka toksyczność przejawia się w tym przedziale wiekowym u około 90% kobiet.
Wiesz, jakbym wymienił 60 zachowań toksycznie męskich to również znalazłbyś u dużej ilości mężczyzn choć 1-2 cechy z listy, co nie znaczy, że 90% mężczyzn jest toksycznie męskich. Wszystko zależy od ilości tych cech w człowieku, ich jakby siły z jaką się objawiają i czy są bardzo trudne. Jeśli ktoś ma 1-2 cechy, plus chciałby je poprawić to jest to nic. Gorzej jak ktoś ma 20 takich cech albo 40, to już szalenie ciężka osoba i szybko trzeba się ewakuować.
Odkąd jestem singlem (od 2 lat) byłem na powiedzmy 15 randkach i tylko jedna kobieta faktycznie nadawałaby się do związku.
PO takiej próbce nie ma co całej płci oceniać. Plus może tylko takie były wolne, może miałeś niefarta, może takie wybierasz po jakimś nieświadomym dla Ciebie kluczu (czasem nam się podobają nieodpowiednie osoby, coś tam złego wynosimy z domu albo z przekazu o płciach). Ogólnie ludzie którzy super żyją z innymi najczęściej są pozajmowani, są w związkach, więc ogólnie ciężko się szuka wśród samotnych, a już na pewno jak ktoś długo jest sam. Nie ma co stygmatyzować, ale czasem to świadczy o jakichś problemach z charakterem.
Zresztą moja ex też nie była wolna od wszystkich wymienionych wyżej punktów, np. jak powiedziałem jej o moich problemach to mnie wyśmiała i kazała się wziąć w garść, mimo że byłem bliski depresji. Oczywiście w drugą stronę jak nie zauważyłem, że coś jej dolega to była od razu awantura.
To jest oczywiście fatalne niezależnie czy to kobieta, czy „przyjaciel” mężczyzna. Ewidentnie widać chęć górowania nad drugą osobą, a nie chęć pomocy czy zrozumienia. Myślę, że najważniejszy wniosek z tego wszystkiego to oczekiwać równej empatii jaką się daje. Traktuj innych jak sam oczekujesz by Ciebie traktować. I takie same osoby trzeba dobierać dla siebie.
Niestety wbrew temu co wiele osób mówi patriarchalne, surowe normy dalej dają o sobie znać, gdzie mężczyzna ma być znacznie odporniejszy i zaradniejszy od kobiety. To nie pozwala mężczyznom zdrowieć, ani otrzymywać wsparcia. Dodatkowo jeśli mężczyzna okaże emocje, lub przyzna się do nich to może wypisywać się z bycia mężczyzną. Nie ma szans na to, by to dawało siłę. Siła jest budowana tylko wtedy gdy ma się dobre relacje, gdy człowiek czuje się kimś wartościowym, potrzebnym, wysłuchanym i zrozumianym. Takie coś musi na pewno przyświecać każdemu związkowi w obie strony, dla obu płci, bo wyjdzie tylko kwas.
Dobry materiał, tekst punktowany łatwiej i bardziej się przyswaja. Tak trzymać.
Dzięki. Wstępnie chciałem rozpisywać to myślnikami, ale było więcej chaosu. Pozdrawiam.
Nie ma czegoś takiego, jak toksyczne: kobiecość czy męskość. W przypadku mężczyzn jest po prostu męskość – jako, że biali mężczyźni en bloc zostali nominowani na wrogów ludu, wszystko co męskie jest złem. W przypadku kobiet jest po prostu kobiecość – to, co nazywasz „toksyczną kobiecością”, a także feminizm i aborcjonizm to stadia końcowe (najradykalniejsze) kobiecości.
Typowa stronniczość z Twojej strony. Czyli jest radykalna kobiecość, a więc toksyczna, ale już mężczyźni to świętoszki i nic nie można nam powiedzieć. Typowa idealizacja mężczyzn. Nie. Tak nie jest. Obie płcie mają swoje toksyczne schematy i pewne zachowania częściej u danej płci występują. W końcu jak wierzysz, że płcie są różne, albo inaczej wychowywane przez role płciowe (nie możesz zaprzeczyć że to nie istnieje) to MUSZĄ na logikę mieć inne schematy nabywania danych cech. Nie ma szans, by było inaczej.
W przypadku mężczyzn jest po prostu męskość
To jest Twoje uproszczenie. Świat nie jest zerojedynkowy wbrew pozorom, nie wszystko jest czarno-białe. Czyli jakby istniała tylko męskość lub niemęskość. Nie, są jeszcze różne definicje i różne zachowania, których nie ujmiesz w tak dwa, proste schemaciki.
Jest mężczyzna patus, bije ludzi i wyzywa od pizd słabszych i on uważa, że jest męski. Jest gość, który tak nie robi, ale jest kompetentny, sprawny, broni słabszych i on też uważa, że jest męski. Jest gość, który nie ma siły, choruje, ale ma odwagę przyznać się do problemów i dzięki temu może je rozwiązać, idzie poprosić o pomoc i nie wypiera problemu. I on też nie chce być tępiony jako niemęski, ponieważ patus z pierwszego przykładu tak by chciał.
I mamy tutaj 3 różnych mężczyzn. Który jest niemęski, a który męski? A może jednak któryś jest toksycznie męski? 3 różne przykłady i tylko dwie definicje do wyboru. Ciekawe których mężczyzn byś przydzielił do jednej grupy i dlaczego nie widzisz w tym niesprawiedliwości?
jako, że biali mężczyźni en bloc zostali nominowani na wrogów ludu, wszystko co męskie jest złem
Potrzebne źródło. Ja nie widzę żeby np. krytykowana była asertywność, która może być męska, a raczej dojrzałą postawą i u kobiet też powinniśmy to promować. Te płciowe głupoty są tu bezsensowne, bo można obie płcie nauczyć coś pożytecznego.
Widzę za to krytykę bycia np. agresywnym bucem co jest promowane w toksycznej męskości. Ktoś jest chamem i agresorem, rozstawia ludzi po kątach „bo on musi dominować”, a potem mówi sobie „ale nie, ja jestem asertywny i hejtują mnie zewsząd za nic”. Poziom odklejenia godny właśnie narcyzmu, zbytniego uważania, że jest się świętą osóbką bez wad, a cały świat za nic atakuje jak oblężoną twierdzę.
Jeszcze lepsi są ci którzy uważają, że przemoc jest męska i też strasznie płaczą, że świat się na nich uwziął, bo już im tego nie wolno. A potem płaczą jak feministki im mówią, że przemoc ma płeć męską, mimo, że to właśnie wyznają.
to, co nazywasz „toksyczną kobiecością”, a także feminizm i aborcjonizm to stadia końcowe (najradykalniejsze) kobiecości.
Są różne formy feminizmu i różne stopnie aborcjonizmu, ale rozumiem, że w czarno-białym świecie nie ma miejsca na rozróżnianie. Wszyscy do jednego wora wpakowani, czy ktoś jest radykalny, czy nie. W takiej sytuacji faktycznie dla wielu mężczyzn to każda feministka jest złem wcielonym. Ba, dzisiaj każda kobieta jest nazywana feministką, więc z automatu każda kobieta jest zła. Taka logika mizoginów. Po sznurku do kłębka, aby tylko sobie zracjonalizować nienawiść.
I to jest właśnie toksyczna męskość mizoginów. Patrzą na ręce toksycznie kobiecym mizoandryczkom, a sami nie są lepsi, tylko ich celem ataku jest inna płeć. Mechanizmy identyczne. I też mentalność ofiary, bo przecież mężczyźni są atakowani i tylko oni i tylko mężczyźni mają ciężko. No kopia w kopia to samo, tylko płeć inna.
Dzisiaj każda kobieta jest feministką – można sobie co najwyżej „wybrać”, czy chce się te najbardziej nienawistne wobec mężczyzn z III i IV fali, czy może te trochę mniej z II.
Dzisiaj każda kobieta jest feministką
No właśnie, każda jest feministką, a wg takich jak Ty feminizm jest zły, więc każda kobieta jest zła, bo popiera zło. Bramka logiczna prowadząca do nienawiści do całej płci. Ja znam te poglądy religijno-konserwatywno-patriarchalne, ja znam i nic mnie tu nie zaskakuje i niczym to się nie różni od radykalnych feminomizoandryczek. Jest zła płeć i jest dobra płeć, czarno-białe. A jednak nie, trzeba rozróżniać bardzo szczegółowo te wszystkie jednostki, by się nie zaślepić doszczętnie.
Dlatego rozróżniam te, które są w swojej nienawiści szczere i jej nie skrywają oraz te, które próbują wciskać kit pokroju „równość opłaca się wszystkim”. Emancypacja kobiet zadała naszej cywilizacji śmiertelny cios, dlatego też rdzenna, biała Europa jest skazana na wyginięcie.
dlatego też rdzenna, biała Europa jest skazana na wyginięcie.
A w Afryce jest kraina mlekiem i miodem płynąca. Duża dzietność, super warunki życia, role płciowe, nie ma homoseksualizmu, a jak jest to takiego wezmą na pal nabiją. A komuś innemu utną rękę, albo ukamieniują, albo inny samosąd wyprawią bez żadnych „dowodów” i bez myślenia.
A że tam dużo dzieci umiera to tam mniejsza. A że długość życia jest krótsza i więcej chorób to tam mniejsza. A że życie bardziej ryzykowne? Oj tam. A że życie polega tylko na polowaniu, jedzeniu i kopulowaniu to tam mniejsza. Gdzie tam w porównaniu do rozwiniętej cywilizacji która daje tonę możliwości czy to edukacyjnych, zawodowych, czy do bawienia się i ludzie z tego korzystają zamiast tylko robić jedno i to samo?
No żyć nie umierać w Afryce, a nie jakaś tam równość, partnerstwo, dogadywanie się i ochrona przed przemocą.
oraz te, które próbują wciskać kit pokroju „równość opłaca się wszystkim”.
Ostatecznie dla Ciebie są takie same. Zresztą ja też jestem za równością, widzę ile ma to plusów. To nie jest kit. Ja z tego w życiu korzystam i jest git, a nie kit.
Minusy widzą tylko ci, którzy patrzą wybiórczo na statystyki i przypisują równości wszystkie najgorsze zjawiska. Jak jesteś zafiksowany na jakimś punkcie to jak usłyszysz, że był huragan to też możesz przypisać to równości, albo kobietom, a będzie miało to z tym tyle wspólnego ile nic. Może być tylko korelacja, a korelacja nie oznacza przyczynowości.
Jedyny zysk z tego wszystkiego będzie miał prawak który żąda głosów w ten sposób. Palcem wskazał problem, wina lewaków i równości, więc on go rozwiąże, on to zaorze, tylko na niego głosuj. On przywróci stare, „dobre” czasy. W których nawet nie żył, no ale mniejsza.
Emancypacja kobiet zadała naszej cywilizacji śmiertelny cios
Może lepiej podaj sobie ręce z konserwatywnymi prawakami, którzy mówią, że winni całemu złu są zniewieściali mężczyźni? Nie chcą dzieci, uciekają od obowiązków, mamusia im pierze gacie, liczy się dla nich tylko seks i zabawa, no i śmieją chorować na depresję, a nie jak mężczyźni z dawnych lat „rozwiązywali logicznie problem” i „kiedyś to było”?
No ale wiadomo, to wina równości babsztyli tych niedobrych to wszystko, podły świat przez te równości wszystkie. Nie ma innych powodów czemu jest jak jest. No na zaślepienie naprawdę nie ma rady.
biała Europa jest skazana na wyginięcie.
Każda rozwinięta cywilizacja jest na to skazana, bo ludzie nie mają zamiaru się zajmować tylko masowym dziecioróbstwem. Rozwiązaniem jest powrót do jaskiń. Tam cywilizacja będzie się rozwijała prężnie, dzieci będzie dużo. Równości nie będzie, będzie dużo przemocy i tragedii. Ale będzie rozwój.
I skończy się to dokładnie tak jak dzisiaj, bo ta cywilizacja też rozwinęłaby się. I kierunek byłby dokładnie ten sam jak u nas. Nic się nie zmienia.
W ogóle czekam na te wpisy tych prawackich ideologów ilu to chłopaków dzisiaj chce mieć piątkę dzieci i dzietność poprawiać. I ile tych wyznawców chce się dziećmi OPIEKOWAĆ, a nie że zostawić to kobiecie na głowie? No jestem ciekaw. Jakbyście wszyscy sobie obiektywnie na to odpowiedzieli to byście zauważyli, że nie problem jest tylko w kobietach albo tej równości.
I jestem ciekaw która równość nie pozwala tym chłopakom na realizację ich marzeń o wzroście dzietności. Czyżby nie mogli znaleźć kobiety przez równość? A może są w związku z kobietą i ona nie chce dzieci, a oni chcą? Jak to jest?
A może okazałoby się że przepytując mężczyzn sami nie chcą dzieci, bo to po prostu jest problem i ciężary, a w ogóle chcieliby dzieciom coś więcej zapewnić niż tylko ciasną, zimną, brudną chatę „bo kiedyś jakoś tak było i była wysoka dzietność”? A może okazałoby się, że najwięcej hejtują równość ci którzy po prostu są sfrustrowani wiecznym singielstwem bo są niekompetentni społecznie i zwalają winę na kobiety, równość i inne rzeczy, zamiast na siebie? Trzeba sobie jakiś powód znaleźć zewnętrzny, bo jeszcze depresji by się dostało, a tak mechanizm obronny działa i po sprawie. Zniknie równość i stanie się jasność, niebiosa, raj. Pytanie dla kogo, bo przypominam tylko że siermiężny patriarchat dzisiejszego przegrywa tak ochoczo popierającego go, jeszcze bardziej by wydoił, bo dopiero nikogo by słabiak nie obchodził. Ma zasuwać i być twardzielem, ma udowodnić swoją przydatność dla cywilizacji i może, może ojciec dałby mu córę. Może. Ale musiałby przejść wiele ciężkich testów. I byłby traktowany tysiąc razy surowiej niż dziś jest.
Bo w patriarchacie to dopiero jak nacisk na szanowanie tylko samców alfa, tylko genetycznych bogów i tylko uprzywilejowanych grupek. Równość? Wsparcie gorzej sytuowanych którym się nie poszczęściło? Kto by się rozczulał nad „słabym DNA”? Niech nie beczy!
No ale można sobie tam marzyć i wmawiać, że jest to leczenie czegokolwiek, a dzisiaj gdy się to poluzowało to jest tragedia. No, ja uważam że bardziej można odetchnąć i bardzo to doceniam, jest masa dobrych rzeczy na tym świecie teraz. A jeśli ktoś ten świat niszczy to choćby wojnami, choćby znieczulicą, sztucznymi konfliktami jak ten płci, a nie jakąś tam równością. Nie mylić z uprzywilejowaniem* co właśnie robisz i nie tylko Ty, a ci od których usłyszałeś, że równość jest problemem. Nie, uprzywilejowanie kobiet. Przywileje na które się nie pracuje dla nikogo nie są słuszne i prowadzą do zniszczenia. Nie jest to równość, nie ma jej w wielu obszarach więc nie można jej winić.
Dam przykłady.
Pomaga się kobietom, mężczyznom nie (np. parytety).
Mężczyzn można oskarżać i jakoś zastraszać, kobiet nie.
Kobieta ma prawo do dzieci, mężczyzna nie.
Mężczyzna musi być twardy, kobieta nie.
Gdzie tu masz równość? A wymieniam na stronie masę nierówności, a to tylko kilka. To są przywileje i to one szkodzą. Ale nawet jakby była równość nie mam żadnego przekonania, że dzietność by była dużo większa (ale byłaby bo niektórzy odczuliby spokój). Po prostu ludzie nie chcą dzieci na masową skalę. To nie jest ich pierwszorzędne marzenie, bo to jest dodatkowa harówka. Kiedyś to ludzie bardziej myśleli, że w ciężkich czasach dziecko to im pomoże jakoś, spłaci się, albo będzie się opiekować. Nawet jak było ciężko to ludzie myśleli, że są perspektywy na lepiej, a dziś doszliśmy do takiego momentu jakby było super i miało być gorzej.
A nawet jakby chcieli ludzie te dzieci dzisiaj to są bardziej wymagający, niż kiedyś, bo przyzwyczaili się do wyższego poziomu życia, ale też mają wiedzę na temat jak wpływa to wszystko na zdrowie fizyczne i mentalne dziecka. I ile trzeba naprawdę zapewnić. Ludzie dziś mieszkają z rodzicami, albo wynajmują pokoje. Jak chcesz mieć dzieci, do tego coś im naprawdę dobrego zapewnić, mieć samochód, mieć leczenie, mieć dobrą dietę, stworzyć im warunki by rozwijały pasje i intelekt. To jest szalenie wymagające i kosztowne. I wie to tylko ktoś kto naprawdę zna koszta, kto naprawdę chciał mieć dzieci i przemyślał za i przeciw, a nie ktoś kto tylko złorzeczy i obwinia jakąś grupę społeczną, by swoją wybić na piedestał. I najlepiej wszystko przez politykę załatwiać.
A do tego perspektywy na przyszłość wydają się żadne. Ciągle straszenie wojną, wywłaszczeniami, brakami w pożywieniu, jakimś niewolnictwem, ogłupianiem przez brak dobrej edukacji, ludzie tylko plują na siebie, płcie nie mogą na siebie patrzeć bo wykreowane zostały jako wrogowie, a nie ktoś kto może współpracować.
Normalni ludzie to zaczynają się zastanawiać po co te dzieci tutaj, jak i tak będą cierpieć. I to nie jest dlatego że równość ich tak zatrważa i czują ten bat na sobie codziennie. No nie. Ona tam za plecami nie stoi.
Czy tobie naprawdę za każdym razem musi wyzierać z brudnego kapska ten beznadziejny symetryzm?
I wylazło kim jesteś naprawdę, żałosne 😀 Super katolik i super prawak, który ma te konserwatywne, dobre wartości inne niż toksyczne, wulgarne, bezbożne lewactwo. Oj. Prawie bym uwierzył w tą sygnalizację cnoty i w brak hipokryzji. Wystarczy kilka argumentów na które nie umiesz odpowiedzieć i wychodzi ta cała toksyna, ten prymitywizm, te chamstwo i brak kultury. I takich jak ty po stronie skrajnego prawactwa jest wielu. Zresztą u każdych skrajniaków tak jest niezależnie od poglądów.
A potem płaku płaku, bo kobiety ich nie chcą „bez powodu”, bo kobiety się rozwodzą z nimi „bez powodu”, bo w depresji nie da się im pomóc i świat się na nich uwziął. Bo świat każe im nie poniżać ludzi, albo jakiejś płci, nie traktować jej z góry, a oni by chcieli, bo im ma być wolno.
Dosłownie jak w toksycznej kobiecości, które są dumne ze swoich cech i dlatego żadnej zmiany nie będzie i nic nie dotrze.
ten beznadziejny symetryzm
Nie znasz słów których używasz, co mnie nie dziwi po twoim poziomie rozumowania. Nie robię niczego takiego, tylko ty nie ogarniasz bardziej skomplikowanych poglądów. Jak powiem, że 90% z więźniów to mężczyźni, a więcej kobiet niż mężczyzn stosuje przemoc psychiczną to jest to symetryzm, czy podawanie niejednostronnej narracji? Czy to jest równość, gdy podawane są inne liczby? Czy nie wolno zauważyć, że obie płcie mogą być toksyczne, złe i podłe, tak samo jak super dobre? Ja wiem, to są za trudne rzeczy i dlatego pozostają ci jedynie wyzwiska i odzywki rodem z menelstwa.
Poza tym sam symetryzm jako sztuka szukania wad i zalet to nie jest nic beznadziejnego. To jest coś co leczy ludzi, leczy związki, leczy brak obiektywizmu, a więc leczy myślenie. Bo zauważa się wady w swojej już nie idealizowanej grupce, lub w ludziach z których nie robi się już bożków i do tego etapu nie doszedłeś. Tak robią mentalni niewolnicy swoich panów. Są zaślepieni. Muszą wybrać drogę w której jakiś pogląd jest bogiem, a inni szatanami i do zgładzenia. Nic po środku, szukanie różnic na siłę które skłócają do szpiku. Spolaryzowanych mamy dziś zbyt wielu.
Ale tak to jest, religijny zamordyzm i poltyczne i nie tylko takie fanbojstwo właśnie takich schematów myślenia uczy. Wszystko się wtedy rozpatruje w kategoriach „jedyny słuszny” i cała reszta niesłuszna. Jak korwinowcy ze swoim „wszyscy na lewo od korwina to zgnili lewacy, a on jedyna słuszna prawica”. Bożek.
No, albo BMW góruje nad innymi markami samochodów. Albo jeden kolor nad drugim. Albo jeden naród nad drugim. Albo jednemu klubowi piłkarskiemu kibicuj, bo jak nie to zgon. No no. Logika najmniej rozwiniętych. Szkoda, że jeszcze nie wygadujesz tutaj o rusofobii i ukrofilii, bo przecież tylko dwie opcje istnieją, a jak w obu narodach zobaczysz coś złego i dobrego zarazem to uuu batożyć, batożyć, nie wolno, bo jest to zbyt „równe”. Musi być wróg i zbawiciel.
naprawdę za każdym razem
W czarno-białym światku jaki uznajesz, a jaki widzą tylko najprostsze rozumki może za każdym razem tak się dzieje, ale tak nie jest w moim przypadku. Nie jestem zerojedynkowy i to nie ja myślę tunelowo, tylko systemowo. Mogę w 6 na 10 sytuacji tak robić, a nie w 10 na 10 jak fałszywie insynuujesz. Mogę tak robić głównie w sytuacjach gdy ktoś na siłę chce przepchnąć jakieś toksyczne, niesprawiedliwe poglądy i uprzedzenia. I ty to właśnie robisz i wierzysz, że masz słuszność, a każdy inny pogląd, badanie i statystyka która przeczy temu co przekazujesz przekazujesz to dla ciebie „postęp lewactwa”. Taa.
Tak czy siak przyzwyczaj się. Żeby niesłusznie nie szczuć na grupy społeczne i by innych grup niesłusznie nie wybielać trzeba tak robić, trzeba szukać zalet i wad danych grup i tylko to u mnie zastaniesz. Będą o tym artykuły, bo niektórzy ludzie naprawdę chcą się tego wyzbyć. Ludzie mogą się dogadać i nie być dla siebie świniami. Można nie hejtować kogoś za płeć, a za np. za zachowania na które ma się wpływ. Na płeć się nie ma. Na chamstwo się ma.
Dlatego dalszego chamstwa nie będę akceptował, bo to jest strata czasu. Zaakceptowałem twój śmieszny koment (a było ich przecież więcej w tym stylu) tylko dla potomnych by widzieli jaki poziom prezentują „krytykanci” i by pokazać jak was zrozumieć. Bo ty siebie samego zrozumieć na pewno nie chcesz.
Zabawna jest ta gadka o symetryzmie, jakby to było czymś szkodliwym. Ten chwyt stosuje się od 20 lat mniej więcej, a może i dłużej. Polska polityka oparta na wojence Pis vs PO czyli znowu jedyni słuszni i drudzy zawsze niesłuszni wmówiła ludziom, że w życiu są tylko dwa wybory. Znowu czarno-biało. A ci którzy od początku widzieli problem w obu partiach (wcale nie w do bólu równy sposób jak idiotycznie sugerujesz) już byli dla zaślepionych półgłówków symetrystami. No, a jak ktoś jeszcze zauważył problem w różnych religiach, albo w różnych płciach to hoho. A może jeszcze w różnych zawodach? To już przesadyzm! Za dużo danych do pomieszczenia w głowie, za ciężkie…
Widzę że w twoim umyśle trzeba sobie wybrać zawsze kogoś świętego i kogoś do upadlania. Wtedy jest ta słuszna nierówność i brak symetrii. To jest tryb wojenny najgorszych najeźdźców. Znienawidź przeciwnika i traktuj jak gówno, a siebie wybielaj niezależnie od zachowań. Jak ktoś tego nie widzi to niczego nie widzi. Klapy na oczy. I dlatego mamy różne wojny i tacy ludzie są najlepszymi owieczkami do wysyłania na przeciwników. Dobry, uległy żołnierzyna, sługus innych, który sądzi, że jest niezależny i że myśli samodzielnie.
Naprawdę takim jak ty życzę otwarcia umysłu, bo w takich zamkniętych schematach żyć to musi być ciężko… choć pewnie prędzej ludziom w waszym otoczeniu. Bo jeszcze się komuś jedyny słuszny kolor koszulki nie spodoba…
Trochę na temat tej toksycznej.
„Naukowcy przebadali jak kończą zwycięzcy loterii. Mężczyźni zakładają rodziny, a kobiety się rozwodzą.”
I to pokazuje kto naprawdę angażuje się w związek a kto jest toksyczny.
https://bezprawnik.pl/co-sie-dzieje-z-ludzmi-po-wygranej-na-loterii/
https://www.nber.org/papers/w31039
Badanie to tylko ciekawostka, mówi o pewnych tendencjach, ale nigdy o osobach które mijasz na ulicy.
I to pokazuje kto naprawdę angażuje się w związek a kto jest toksyczny.
Brzmisz jakbyś całej płci chciał to przypisać, ale nie da się jednym badaniem tego potwierdzić. Ile ludzi tam przebadano? Jaki % społeczeństwa wygrywa takie kwoty? Nijak to nie świadczy o tym czy sąsiadka z bloku obok jest zaangażowana w swój związek, albo czy Wiesław z miasta obok czy jest zaangażowany.
Takie badania trzeba rozumieć zgodnie z tym jaka jest pozycja danej płci po wzbogaceniu się.
Długotrwale samotny mężczyzna może kogoś w końcu znaleźć, ponieważ owszem, dla wielu kobiet liczy się status materialny mężczyzny – szczególnie jak chcą gromadki dzieci. Jakoś trzeba im byt zapewnić.
Z kolei kobieta która była na dnie po wygranej może szukać wrażeń i lepszej opcji, bo np. była z kimś z braku laku, a nie z miłości (tak, tona związków to związki z rozsądku, dla początkowego zauroczenia seksem, bo kredyt, bo wpadka). Jakby była miłość to kasa nie skutkowałaby rozstaniem.
Wg badania: „Spekulujemy, że pozytywny szok majątkowy przyspiesza wychodzenie z małżeństw, których likwidacja była już w toku.”
Czyli kobiety po wygranej w loterii rozwodzą się, ale raczej z kimś z kim i tak miały się rozwieść. Kasa pomaga im szybciej podjąć decyzję, bo kasa daje bezpieczeństwo i wiele pewności siebie.
I dalej:
„Naukowcy stwierdzili również, że najczęściej do rozwodów dochodziło w parach, gdzie kobiety wcześniej były zależne materialnie od męża lub zarabiały poniżej mediany w badanej grupie. Wynika z tego, że dzięki wygranej kobiety zyskiwały środki na prowadzenie samodzielnego życia, stąd decyzja o rozstaniu.”.
Czyli utrzymanki zaczęły żyć pełnią życia. Inaczej zachowują się kobiety, które są zaradne i niezależne finansowo.
I umówmy się, mężczyzna który się wzbogacił również może porzucić żonę i szukać np. młodszego lub ładniejszego modelu. Tak jak są kobiety materialistki dla których liczy się tylko kasa, błyskotki, korzyści. Są tacy ludzie – przedmiotowo traktujący innych.
Romantyzowanie jednej płci jaka to jest oddana, a druga podła jest nieobiektywne. Dlatego jak mówiłem, trzeba nauczyć się rozróżniać toksyczne osoby od nietoksycznych. Toksyczność nie ma płci. Cała płeć nie jest toksyczna. Tak jak cała druga płeć nie jest święta.