Wmawianie, że jesteś incelem. Taktyka poniżania mężczyzn cz.2
Modnym dziś jest wmawianie, że jesteś incelem (czy, że ktoś nim jest – bez dowodów na to). Tej inwektywy używa się, gdy mężczyzna krytykuje jakąś kobietę, czy feminizm. Nieważne czy słusznie, czy nie. Nieważne, czy krytykowana kobieta jest toksyczna, głupia, a feminizm wybiórczo traktuje dyskryminację, nienawidzi i oskarża niesłusznie mężczyzn, stosuje odpowiedzialność grupową (chce by dzisiejszy mężczyzna cierpiał za grzechy jakichś niedobrych mężczyzn z przeszłości), żąda przywilejów, lub sam zaczyna dyskryminować „pozytywnie”. W nazwaniu mężczyzny incelem (tzn. kimś kto nigdy nie miał kobiety) chodzi o uciszenie go, poniżenie go i uznanie się za stronę wygraną w „dyskusji”. Robi się to bez używania argumentów konstruktywnych/merytorycznych o danej rzeczy, a przekierowuje się „dyskusję” na argumenty o wyimaginowanych cechach mężczyzny, które mają być jego słabościami. Jak wiadomo, od wieków panuje kult wyśmiewania męskich słabości i jest to jedna z jego części. Co ciekawe, zachowują się też tak „empatyczni”, „równościowi” lewicowi aktywiści promujący tylko powierzchownie „dobroć” międzyludzką.
Wmawianie bycia incelem zwalnia nad myśleniem nad poruszonym tematem, ale traktuje też zdobycze seksualne za pochodną inteligencji, co jest oczywistym debilizmem. Intelekt ze zdobyczami seksualnymi ma niewiele wspólnego, bo przykładowo wybitnie inteligentny wynalazca Nikola Tesla nigdy nie miał kobiety, za to wielu kryminalistów, prymitywów i przysłowiowych idiotów ma partnerek na pęczki (na ich poziomie co prawda, ale liczby są).
Insynuowanie bycia incelem jest to oczywisty terroryzm psychiczny, ale i zabieg erystyczny który stosują manipulanci: ad personam, ad hominem i inne. W jakim celu to się robi, co to dokładnie oznacza, co myślą naprawdę insynuujący incelizm, czy dążą do prawdy (i czy w ogóle używają mózgu) – opiszę właśnie w tym tekście. Warto sobie już na początku powiedzieć, że jeśli ktoś insynuuje (wmawia) cokolwiek, a nie ma na ten temat żadnej wiedzy i dowodów – musi być kimś nie tylko toksycznym, ale i ubogim intelektualnie. W 99% przypadków nie warto wchodzić nawet w dyskusję, bo zejdzie ona na poziom rynsztoku – zgodnie z zasadą: „Nie dyskutuj z idiotą. Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem”. Nic dobrego nie ma prawa z niej wyniknąć.
To jest druga część tekstu o poniżaniu mężczyzn. Pierwszą część znajdziesz tutaj. W niej wymieniłem m.in insynuacje bycia maminsynkiem, fanatykiem (choć najczęściej to ci insynuujący nimi są – kolejna projekcja), problemów emocjonalnych, czy egoizmu. Większość osób uznała w ankiecie, że jest to temat warty poruszenia.
PS co śmieszne incelizm stworzyła lewica wywyższeniem pozycji kobiet, dbaniem jedynie o potrzeby kobiet i rozwiązywaniem jedynie problemów kobiet (kobietocentryczna kultura). I to się odbywa często kosztem mężczyzn. O to chodzi. Wysoki, kulturowy status kobiet (plus powiedzmy naturalna, atrakcyjniejsza kobieca powłoka fizyczna jako atut) tworzy w kobietach pogardę do większości mężczyzn, którzy nie mogą statusu kobiet przeskoczyć i być uznanymi za godnych ich partnerów. Tak się buduje też nienawiść do mężczyzn. I mężczyźni, którzy nie sprostają tym wymogom, którzy są lekceważeni, na których nakłada się nadmierną presję bardzo często stają się tymi przegrywami, mają depresję, nie mają kontaktów – z nikim, nie wychodzą z domów, nie umieją się zaopiekować sobą, ani tym bardziej innymi. Bo nikt ich tego nie nauczył, nie pokazał, nie traktował wspierająco.
Insynuacja bycia incelem, incelizmu, incelstwa (bycia prawiczkiem mimo woli – osobą trwale samotną)
Jeśli nie wiesz kim jest incel – znajdziesz streszczoną definicję w słowniku pojęć. W skrócie jest to prawiczek, który nie może zmienić swojego stanu (nie liczy się płatna wizyta u prostytutki). Problem w tym, że trzeba odróżnić, gdy ktoś naprawdę tym incelem jest, albo czy ktoś mu to wmawia i to w dyskusji na zupełnie inne tematy.
Jak osoby insynuujące bycie incelem się zachowują i co mówią?
„Nie zgadzasz się z nami? Krytykujesz kobiety (które z założenia mają być święte), lub feminizm (który jest z założenia ma być idealny)? Musisz być incelem.” Twój licznik partnerek seksualnych stanął na liczniku zero – dlatego właśnie krytykujesz, dlatego podajesz inne dane, statystyki, oszacowania, badania. Nie ma możliwości, by twoje argumenty miały znaczenie merytoryczne, póki nie udowodnisz, że – przepraszam za wyrażenie – umieściłeś penisa w waginie.
Musisz zatem FANATYCZNIE wyznawać feminizm i FANATYCZNIE wręcz ubóstwiać kobiety. Masz w nich widzieć tylko takie cechy: Ofiary – by im pomagać, dawać przywileje. Święte – by ich nigdy nie krytykować, nie pociągać do odpowiedzialności za toksyczne cechy/przemoc. W ten sposób budowane jest ich uprzywilejowanie – aby wyciągnąć dla nich jak największe korzyści jak najmniejszym, lub zerowym wręcz kosztem, niezależnie od jakości samej kobiety (wszystkim się „należy”).
Seks dodaje IQ, a jednocześnie oślepia mężczyzn walorami kobiet?
Osoby insynuujące bycie incelem sądzą, że po seksie człowiek mądrzeje, bo właśnie wtedy jego argumenty miałyby nabierać znaczenia. W innym przypadku jest się podczłowiekiem (super segregacja ludzi, godna Hitlera). Ba, takie osoby sądzą, że jakby mężczyzna uprawiał seks nigdy by nie krytykował kobiet – żadnych. Nie tylko tych z którymi uprawia seks (tak jakby były zawsze idealne), ale nawet nie postronnych, o których słyszał gdzie indziej, z którymi nie ma powiązań seksualnych (jak gdyby tylko takie relacje istniały).
Seks ma być narzędziem do zaślepiania oczu mężczyznom na wady kobiet, na przemoc kobiet, na manipulacje i kłamstwa kobiet. Na destrukcyjne w wielu obszarach działanie feminizmu. Z założenia ma więc ogłupiać. Takie myślenie jest manią kontroli używaną przez psychopatów i narcyzów. Miejcie to na uwadze widząc kogoś kto sugeruje bycie incelem – to jednostka niezbyt mądra i toksyczna zarazem.
Oczywiście osoby insynuujące incelizm pragną, by mężczyzna naprawdę był omamiony seksem i kobiecymi wdziękami, bo tylko takiego człowieka można łatwo KONTROLOWAĆ. Kształtować jego poglądy, wykorzystywać, ranić. O to chodzi. Osoby insynuujące bycie incelem reagują agresją i poniżaniem w momencie, gdy są krytykowani (lub gdy krytykowany jest ich obiekt kultu), bo oznacza to, że takim człowiekiem nie będzie łatwo im władać.
Oczywiście, czy dany człowiek miał, czy nie miał partnerek seksualnych nie ma znaczenia. Jest to zarzut nawet niewywróżony z fusów, bo nie mają takich danych. Tak im się wydaje, bo po prostu nie dorośli intelektualnie do rozmowy. Trochę jak 5 latkowie, gdy jeden drugiemu zabierze łopatę w piaskownicy i zaczyna wyzywać. Albo jak mentalna 12 latka, której rozsądnie zwróciło się uwagę, a ta zamiast przyjąć krytykę – obraża się i obraża tego, kto jej zwraca uwagę (strzela focha).
Prawda jest taka, że im człowiek bardziej prymitywny, a mniej rozwinięty intelektualnie – jego tematy będą się kręcić właśnie wokół seksualności. Seks będzie najwyższym argumentem w dyskusji.
Takie osoby mają ogromny dysonans poznawczy, gdy spotykają mężczyznę, któremu sugerowały incelizm, a jednocześnie jest on w związku, lub miał wiele kobiet. Wtedy przerzucają uwagę na kobiety tego mężczyzny – że to z nimi jest problem, że są to idiotki.
Takie osoby to najczęściej też hipokryci bo bulwersują się gdy ktoś używa wobec nich argumentu siły fizycznej/przemocy fizycznej, a jednocześnie sami używają argumentu przemocy psychicznej mającej na celu poniżyć dyskutanta, niżeli wyciągnąć konstruktywne, mądre wnioski.
Emcelizm kobiet
Zauważmy, że nie stosuje się takiej formy poniżenia wobec kobiet. Czy widział ktoś, by kobiety były nazywane emcelami i miałoby to je jakoś pogrążyć, wykluczyć? Czy widział ktoś, by kobiecą seksualność dziś można było skrytykować? Absolutnie. Czy dziewica, czy rozwiązła kobieta mają dostać poklask i akceptację. Czy widział ktoś, by kobieta nie miała prawa krytykować mężczyzn, jeśli jest dziewicą? Czy widział ktoś, by kobieta nie miała prawa krytykować mężczyzn, z którymi sypia, bo seks miał zaślepić jej oczy i merytorykę? Czy widział ktoś, że kobiety obrażające mężczyzn w stylu „nie ma dziś prawdziwych mężczyzn” są wykluczane w sposób masowy, a nie niszowy? Nie ma takich postaw.
Z mężczyznami jest na odwrót. Wyklucza się tego mężczyznę, który jest rozwiązły, który wg hejterek zawsze „bawi się” kobietami (nie to co święte, rozwiązłe panie), czy tego, który nie ma kobiet (albo raczej wmawia się mu, że nie ma).
Oczywiście, żeby być całkiem obiektywnym – dawno temu kobietom też się mówiło coś w rodzaju „baba bez bolca dostaje pier****a” (czego też nie winno się pochwalać), ale wyszło to z mody. Teraz kobiety się bronią (czasem kopiując najgorszych mężczyzn, co jest denne). Mężczyźni nie za bardzo. Sami dołączają do krucjat przeciwko innym mężczyznom, by się przypodobać kobietom i poczuć się lepiej samym ze sobą. Ot gdy obrażą innego mężczyznę to myślą, że są kimś ponad niego. I tym bardziej będą się tak czuć, gdy dostąpili „zaszczytu” seksu z kobietą. Tak. Dla mężczyzny to ma być zaszczyt i oni tak to właśnie traktują, a tak naprawdę są kontrolowani i sterowani przez te kobiety. Pieski na łańcuchu swojej pani, lub opinii społecznej naciskającej na to, by mężczyzna ten seks miał. Prowadzi to często do tego, że mężczyźni zaniżają swoje wymagania i niestety przyjmują kobiety bez jakości, toksyczne, złe, głupie – nie tylko w seksie, ale i do związków.
Dlatego bardzo dojrzałym i mądrym jest, by nie traktować seksu priorytetowo. Nie centralizować życia wokół niego. Nie uzależniać się od niego. Dla mężczyzny to mentalna kastracja, gdy seks i tym samym kobieta nim steruje. Mężczyzna ma myśleć mózgiem i argumentować mózgiem. Ale nie jest to na rękę dla tych kobiet/feministek, które chcą władać mężczyznami i ustawiać ich pod siebie.
Body shaming. Ośmieszanie atrakcyjności mężczyzny
Za bezpośrednią insynuacją incelizmu idzie też body shaming mężczyzn, czyli obrażanie mężczyzn ze względu na zbyt niski wg dyskutanta/dyskutantki poziom atrakcyjności fizycznej mężczyzny. Może to być dowolna cecha fizyczna tego mężczyzny, która odstaje od kanonu powiedzmy z okładek gazet, lub jakiegoś tam poziomu męskości. Mężczyzna mniej atrakcyjny od „super samców” (a to niewielka liczbowo populacja mężczyzn) ma być z automatu głupi, gdy nie jest bardzo atrakcyjny fizycznie. Jest to oczywista bzdura propagowana przez ludzi niezbyt inteligentnych, którzy nie rozumieją bardziej skomplikowanych zależności.
Jednak mainstream mówi, że tylko kobiety są obrażane za wygląd, obniżana jest ich samoocena, są mniej szanowane. Jest to oczywista bujda. Ataki na mężczyzn, czy to jeśli chodzi o wygląd (wzrost, łysienie, rozmiar penisa, ktoś zbyt chudy, zbyt „wąski w barach”, wygląda jak ogr itd.), intelekt, kompetencje, psychikę, seksualność, męskość, siłę fizyczną/zdrowie to chleb powszedni. Mężczyzna ma swoją wartość udowadniać raz za razem. Kobiety w wielu tych sprawach mają dziś ULGI/FORY. Przymyka się na to oczy, a do tego znajdują swoich obrońców, których mężczyźni nie znajdują.
Mówienie o uciemiężeniu kobiet z pozycji innego mężczyzny niż „super samca” jest po prostu niezrozumieniem trudów życia przeciętnych, statystycznych mężczyzn.
Obrażanie od inceli z kolei jest dziś nie tylko modne, ale też próbą uciszenia przeciwników feminizmu, toksycznych kobiet, dyskryminacji, czy gorszego traktowania mężczyzn.
Insynuacja nienawiści do kobiet. Krytykujesz jedną kobietę? Nienawidzisz wszystkie kobiety. Job done
Incela bardzo często (i niesprawiedliwie) łączy się z automatu z mizoginem – człowiekiem nienawidzącym kobiet. Tak jakby zawsze to była jedna i ta sama osoba. Nie jest to prawda. Jest to bardzo uwłaczające całej, często cierpiącej grupie wykluczonych, samotnych mężczyzn z różnymi problemami (często byli ofiarami przemocy już w dzieciństwie, ew. mają problemy psychologiczne, depresję itd.). Osoby, które uważają się za empatyczne nie mają najmniejszego prawa radykalnie atakować całej grupy ludzi tylko ze względu na to, że usłyszały o pojedynczych przypadkach mężczyzn, którzy nazwali siebie incelami, a którzy wykazali się mizoginistycznymi (czy wręcz kryminalnymi) postawami. Nie można jednostkowych przykładów rozszerzać na całą grupę.
Tak samo nie można jednostkowej krytyki konkretnej kobiety o konkretnych cechach rozszerzać na nienawiść do wszystkich kobiet. A to właśnie robią ci, którzy insynuują nienawiść do kobiet.
Krytykujesz jakieś roszczeniowe kobiety, które są agresywne, pyskate i chamskie? Krytykujesz księżniczki, które są zakochane w sobie przez co gardzą mężczyznami? Co z tego, że skrytykowałeś te, konkretne kobiety? Wg tej osoby co insynuuje – nienawidzisz absolutnie wszystkie kobiety. Basta.
Tyle rozumku.
Pamiętacie sytuację z kierowcą autobusu, który przejechał dziewczynę w Katowicach, gdy atakowali mu autobus? Podobnie „myślący” ludzie do omawianych w moim temacie aktualnie terroryzują KAŻDEGO kierowcę autobusu. Jednostkowy przykład kogoś kogo nie lubią (słusznie czy nie) przekładają na wszystkie osoby w tym zawodzie. Kumacie jakim trzeba być debilem i troglodytą?
Sposób dyskusji insynuujących nienawiść do kobiet wygląda tak jak w powyższym przykładzie:
„Nie mam merytorycznych argumentów, coś mi się nie spodobało, nienawidzę autora tekstu i jego argumentów (może mnie zabolały, bo mówi właśnie o mnie i o moich toksycznych cechach 🙂 ), a nie mogę go pokonać konstruktywnymi argumentami, faktami, statystykami, liczbami, danymi, badaniami, źródłami to okręcę kota ogonem i powiem, że to on nienawidzi. Sprawa załatwiona.”
Wiadomo. Jak mówi się, że kobieta jest hipergamiczna, albo, że częściej stosuje przemoc psychiczną – to jest to nienawiść. Za to jak się mówi, że przemoc ma płeć męską, mężczyźni to duże dzieci, mężczyźni boją się kobiet, czy to prymitywy myślące tylko penisem to jest to prawda objawiona.
W I A D O M O.
I pytanie – ile razy usłyszałeś/aś w mediach o nienawiści do kobiet, a ile razy do nienawiści do mężczyzn?
Nienawiść do mężczyzn – mizoandria, jest poruszanym tematem bardzo rzadko. Dlaczego? Bo kobiety są uprzywilejowane i mają pełne prawo nienawidzić mężczyzn. Jest to uznawane dzisiaj za słuszną postawę. Każde narzekanie na mężczyzn staje się czymś w rodzaju stempla prawdy, a każda krytyka kobiet, nawet najmniejsza, nawet najbardziej racjonalna – gdy krytykuje się toksyczne, roszczeniowe, głupie jednostki, to jest na pewno nienawiść. I jak to ludzie uwielbiający poniżać, stosując chochoł – rozszerzają taką tezę na całą płeć.
Krytykujesz kobietę X, typ kobiety Y, grupę kobiet Z? I tak i tak nienawidzisz WSZYSTKIE.
Nikt nie uczy logiki w szkołach od najmłodszych lat to potem tak się „rozumuje”. Reforma systemu edukacji musi nadejść jak najprędzej.
Czy mężczyznę ma być odporny na obrażanie i wstyd, a kobiet nie powinno się atakować, za to bronić, by nie czuły się zawstydzone i poniżone?
Przyjęło się, że nie tyle mężczyzn nie można obrażać, bo mężczyzna ma wytrzymać obrażanie go. To samo ze stosowaną przemocą np. mężczyzny nie można zgwałcić, bo powinien się obronić itd. Ewentualnie na lewicy dziś się mówi „haha, mężczyźni dziś cierpią, a przecież latami krzywdzili innych – mają za swoje!”.
To jest jeden z mechanizmów victim blamingu – obwiniania ofiary (czyli PONIŻANIA ofiary, w tym wypadku – tylko gdy jest to mężczyzna). Jest to jeden z wielu mechanizmów, które przekłada się na gorsze traktowanie męskich ofiar przemocy różnorakiej i w ogóle mężczyzn. Nie jest dziwnym, że mężczyźni przez takie traktowanie na skali cech zachowują się skrajnie – albo są geniuszami, siłaczami, albo samobójcami, którzy wcześniej prowadzą marne życie (i czują się śmieciami).
To się zaczyna już w domach, ale i ostatnio wpaja kulturowo, bo feminizm przedostał się do mainstreamu, a nawet na kierunki edukacji – psychologię. Na córki się chucha i dmucha, wzmacnia ich samoocenę, wpaja, że „im się należy”, że ich uczucia są ważne, mają trąbić o swoich problemach, by mężczyźni im pomagali, albo by obwiniały o swoje problemy mężczyzn/patriarchat. Synów z kolei tak się wychowuje, by raczej sobą gardzili (jesteś bezużyteczny, póki nie osiągniesz wysokiego statusu, cierp za lata przeszłe, bo drugi mężczyzna był niedobry, nie bądź baba – zachowuj tytaniczną siłę psychiczną i fizyczną itd.). Mężczyźni swoją rolę, czy też poczucie męskości mieliby ograniczać do obrony kobiet (białorycerstwo jest skutkiem, czy też nawet ostatnie głosowania na feminizm i ataki na mężczyzn), ale też ukrywania bólu i problemów (bo nikogo nie obchodzi los śmiecia-niewolnika).
Jest to oczywiste, toksyczne zachowanie niszczące mężczyzn od czasów dzieciństwa (stają się słabi, niezdolni do radzenia sobie), ale też niszczące kobiety (stają się sadystycznymi terrorystkami i manipulantkami – przypominam badanie, że Polki są najagresywniejsze na świecie).
Jednak badania nie pokazują, że któraś płeć powinna mieć patent na bycie obrażaną, a druga na bycie bronioną.
W badaniach lat wcześniejszych mężczyźni wykazywali się większą, JAK TWIERDZILI, odpornością na obrażanie ich. W aktualnych czasach wyniki obu płci stają się niemal identyczne.
Nie dzieje się tak dlatego, że mężczyźni się zmienili. Nie. To wygodna wymówka dla tych, którzy lubią atakować i nienawidzić mężczyzn. Mężczyźni po prostu są uświadamiani o tym, że mają pełne prawo przyznać się do tego, że coś ich boli i nie muszą udawać już twardziela.
Wcześniejsze badania nie mogły być miarodajne, bo prawda jest taka, że nawet jak mężczyznę spytało się czy coś go zabolało w tej czy takiej sytuacji to wstyd mu było się przyznać do tego, że rzeczywiście coś go zabolało. To jest shaming słabości mężczyzn, który m.in doprowadzał do tego, że mężczyzna nie szukał pomocy dla siebie nigdy, nie mówił otwarcie o problemach nigdy, ale też nie próbował leczyć problemów emocjonalnych (a często i fizycznych, bo do lekarzy jak mu wmawiano chodzą tylko „słabi” – a jemu nie wolno nim być!).
Identyko działa shaming rozwiązłości kobiet. Te kobiety, które są pod wpływem zawstydzania ich rozwiązłości nawet w anonimowych ankietach potrafiły zaniżać liczby partnerów seksualnych.
Miejmy na to uwadze przy badaniu płci, bo jeśli zrzucamy z ludzi ograniczenia to dopiero pokazują kim naprawdę są i co czują.
Co należy zrobić, by z technikami poniżania sobie radzić?
- Rozpoznać co jest poniżaniem (w tym celu piszę te artykuły, pokazuję rejony poniżania i określenia, które mogą być użyte)
- Przygotować się na poniżanie (wiedzieć w jakich sytuacjach zostaną użyte np. po krytyce feminizmu, lub gdy skrytykuje się jakąś kobietę, nawet konstruktywnie)
- Kontrować
- Pracować nad własną wartością, by ośmieszać poniżających i uodpornić się bardziej na przemoc psychiczną. Tworzyć własne granice, by nie czuć, że musisz przepraszać za swoje celne i wartościowe argumenty/zachowania (np. walczysz z toksycznymi osobami, a ktoś próbuje zepchnąć cię z tej drogi, byś tego nie robił).
- Nawoływać, by społeczeństwo (a nawet Twoje otoczenie) nie propagowało poniżania (powinno bronić ofiar). Wtedy skala poniżania się zmniejszy. Póki co tylko kobiety się bronią przed tym, przez co fala nienawiści do mężczyzn rośnie – a to błąd, który będzie nas wszystkich wiele kosztował i… już kosztuje. Widać co się dzieje z płciami.
Podsumowanie
Obserwujemy dziś ogromne zbiory podwójnych standardów wybielających kobiety, a poniżające mężczyzn. Mężczyznom też wiele się wmawia-insynuuje, by wykluczać ich z dyskusji, z równego traktowania, z bycia równorzędnym partnerem dla kobiet. Na takiej podstawie budowane są wszelkie dyskryminacje z których nie da się wyjść, ponieważ osoba dyskryminowana – tu mężczyzna, ma pewien zakaz mówienia o tym, że jest dyskryminowany. Jego dyskryminacja jest zatem pogłębiana, a co za tym idzie wtłacza się go w kryzys (np. męskości) z którego nie ma wyjścia i jeszcze obwinia o ten kryzys, mimo że sprawcą jest toksyczna, ale wpływowa jednocześnie część społeczeństwa.
Wtedy się go obraża, wyzywa, obwinia – rozwiązań na to nie ma. Ewentualnie sugeruje się mocniejsze dokręcenie mu śruby, by cierpiał bardziej i nie narzekał.
Trzeba sobie uświadomić, że to wszystko co wtłaczane jest nam w głowy przez system jest szkodliwe. Ci obrażający innych w problemach są ulegli temu toksycznemu systemowi, niezależnie jak sobie próbują to zracjonalizować i obwinić wszystkich za swoje toksyczne cechy – ale nie siebie. I to z nimi jest problem, a nie z mówiącymi o nich.
W części trzeciej taktyk poniżania mężczyzn zajmę się m.in insynuacją frustracji. To też dość typowa sprawa i zamyka wszelką dyskusję już na starcie.
Problem tkwi w polskiej edukacji. Tutaj świat jest czarny albo biały. Sama jestem feministką ale nie uważam że mężczyzna nie może być ofiarą i dostrzegam problemy opisywane powyżej. Jako społeczeństwo wciąż jesteśmy prymitywni i nie potrafimy stawiać granic. Często radzę kolegom aby nie byli pantoflami, bo to się zawsze kończy wybuchem gdzie panowie na końcu zostają okrzyknięci „burakami”. Widzę jednak że mężczyznami często wiedzie strach w obawie o utratę partnerki…a strach to bardzo potężne narzędzie do zarządzania, ktòre każdy (nie tylko kobieta) potrafi przechwycić. Panie są jednak lepsze w odgadywaniu emocji i tak się to właśnie napędza…
Co za stek bzdur. To ilu człowiek miał partnerów seksualnych nie determinuje jego wartości w oczach kobiety. Jeśli jednak facet chciałby znaleźć sobie dziewczynę, ale nie może to znaczy, że coś nie działa. Siedzenie z założonymi ramionami i narzekanie jakie to kobiety są ble na pewno bardzo pomoże. Nieatrakcyjni ludzie też tworzą udane związki. Może i nie prześpisz się z supermodelką, ale masz szansę na znalezienie miłości
Co za stek bzdur.
Emocjonalnie, napastliwie, poczekaj moment, pomyśl i powiedz do czego się niby odnosisz. Temat artykułu to wmawianie bycia incelem i poniżanie mężczyzn. To są bzdury? Takie sytuacje nie istnieją? Nie ma chamskich kobiet, które tak robią? Nie ma mężczyzn, którzy próbują się dowartościować nad innych mężczyzn punktując ich seksualność?
Wybacz, ale nie wiesz o czym mówisz.
To ilu człowiek miał partnerów seksualnych nie determinuje jego wartości w oczach kobiety.
Powiedz mi czemu wypowiadasz się za wszystkie kobiety? Kim jesteś, by wiedzieć jak oceniają inne kobiety mężczyzn? I czemu nie potrafisz zaakceptować, że wiele kobiet ocenia mężczyzn pod tym kątem? I to jest w obie strony. Ktoś np. zachowuje się w sposób nieśmiały to mogą nawet wmawiać mu, że jest prawiczkiem (a nawet gejem). A nic ludzie nie wiedzą o tym mężczyźnie. Podobnie jak mężczyzna przyzna się sam do bycia prawiczkiem, to mogą mu dopisać inne złe cechy. Naprawdę, ludzie oceniają i to często w sposób idiotyczny. Z przekonaniem, że mają rację, czytając książkę po okładce, a nie wgłębiając się w nią.
Wszystko zależy od poziomu IQ i dojrzałości emocjonalnej, by zatrzymać się i nie oceniać pochopnie.
Siedzenie z założonymi ramionami i narzekanie jakie to kobiety są ble na pewno bardzo pomoże.
A czy proponuję takie „rozwiązanie”, że akurat musiałaś zaznaczyć, że tak nie wolno robić? No nie do końca. W reszcie artykułów zawsze proponuję udoskonalanie siebie. I nie tylko po to by się komuś podobać, ale i czuć się ze sobą dobrze.
Nieatrakcyjni ludzie też tworzą udane związki.
Tak, jest to możliwe. Ale trudniejsze, niż jak się jest kimś chcianym i atrakcyjnym.
Może i nie prześpisz się z supermodelką, ale masz szansę na znalezienie miłości
Jakieś masz. Niekiedy bliskie zeru, czasem 1%, czasem musisz zaakceptować np. że ktoś się nie myje, ale szanse są. Tylko nie o to chodzi ludziom samotnym.
Ogólnie łatwo Ci mówić z pozycji kobiety, bo masz dużo łatwiej o znalezienie partnera. Ciekawe czy jakbyś miała 70 lat czy też byś mówiła w ten sposób, że i wtedy ma się szanse na znalezienie miłości? I że nikt nie ocenia?
Bo taka 70 letnia kobieta ma atrakcyjność może właśnie jak taki niechciany incel. Niewielka to atrakcyjność, mało osób takie osoby chce, ale szanse są. Tylko niezbyt duże.
Tylko ponawiam, co do ma do tematu który napisałem – nie wiem. Raczej chciałem zaznaczyć, by nie brać do siebie poniżania toksycznych osóbek i nie stosować takiego stylu dyskusji, bo jest prymitywny, oparty na przemocy, a nie inteligencji.
PISZĘ W TEMACIE INCELI TU NIE CHODZI TYLKO O OBRAŻANIE CZY WMAWIANIE, PODŚMIECHUJKI CZY BRAK KOBIETY U INCELI, ALE PRZEDE WSZYSTKIM BRAK PRZYJACIÓŁ, A TO JUŻ BARDZO CIĘŻKO WYTŁUMACZYĆ, BO JEŚLI TO KOBIETA MA ZA WYSOKIE WYMAGANIA, TO W GRUPIE MIESZANEJ POWINNO BYĆ ŁATWIEJ, A INCELE NIE MAJĄ NAWET PRZYJACIÓL CO JEDNAK MOŻE ŚWIADCZYĆ O ICH ZŁOŚLIWYM CHARAKTERZE. ŻYCIE GRUPOWE MA ZDROWY CHARAKTER, JEŚLI UMOŻLIWIA JEDNOSTCE JEJ WZRASTANIE, ROZWÓJ I TWÓRCZĄ EKSPLOZJĘ. JEDNOSTKA W PEŁNI WIĄŻE SIĘ Z TAKĄ GRUPĄ, A ONA DAJE JEJ POCZUCIE WOLNOŚCI. JEŚLI GRUPA W JAKIKOLWIEK SPOSÓB TŁAMSI JEDNOSTKĘ, ZABIERA JEJ WOLNOŚĆ A CO NAJGORSZE ZABIJAJ JEJ WOLE TWORZENIA I WZRASTANIA WÓWCZAS TAKA GRUPA MA CHARAKTER PATOLOGICZNY. CZYM INNYM JEST TYPOWE DLA INCELI NARZEKANIE DLA NARZEKANIA WYNIKAJĄCE Z ZASZCZEPIONEGO IM NICHILIZMU I PRZEKONANIA, ŻE ŚWIAT BEZ KOBIETY KTÓREJ IM NIE DANO JEST NICZYM INNYM JAK TYLKO MARNOŚCIĄ NAD MARNOŚCIAMI, A CZYM INNYM WYNIKAJĄCE ZE ZDROWEJ ENERGII ŻYCIA, ZDROWEGO POGLĄDU NA ŚWIAT NAZYWANIE PO IMIENIU WSZELKICH PATOLOGII, CHORÓB, DEWIACJI I WYNATURZEŃ PO IMIENIU CZY ZAZDROŚCI Z UPRWIANIA SEKSU PRZEZ INNYCH.
INCELE NIE MAJĄ NAWET PRZYJACIÓL CO JEDNAK MOŻE ŚWIADCZYĆ O ICH ZŁOŚLIWYM CHARAKTERZE
Naprawdę źle się to czyta, że piszesz dużymi literami. To też może być złośliwe. Pierwszy raz jesteś w internecie?
Poza tym nie zgadzam się, że incele nie mają przyjaciół. Jedni mają, inni nie. No i nie każda samotność jest wynikiem złego charakteru. Może być wynikiem nieatrakcyjności (odrzucenia, doświadczenia przemocy, więc gdy było się ofiarą), lub zbytniej wrażliwości która doprowadza do wycofania społecznego (szczególnie jak nie było się akceptowanym, a hejtowanym).
Lęk nie pozwala na nawiązywanie kontaktów, nie „zło”. Lęk ma podłoże w nieprawidłowych relacjach z rodzicami już od początku życia, czasem to biologia. Żadna wina dzieciaka.
Podobnie jeśli taka osoba ma autyzm, to ona średnio ogarnia relacje społeczne. To tym bardziej wrodzone.
Oczywiście są źli incele, którzy są paskudni z charakteru, ale nie ma co wrzucać wszystkich do jednego wora. Są różne przyczyny samotności i odrzucenia.
ŻYCIE GRUPOWE MA ZDROWY CHARAKTER, JEŚLI UMOŻLIWIA JEDNOSTCE JEJ WZRASTANIE, ROZWÓJ I TWÓRCZĄ EKSPLOZJĘ. JEDNOSTKA W PEŁNI WIĄŻE SIĘ Z TAKĄ GRUPĄ, A ONA DAJE JEJ POCZUCIE WOLNOŚCI. JEŚLI GRUPA W JAKIKOLWIEK SPOSÓB TŁAMSI JEDNOSTKĘ, ZABIERA JEJ WOLNOŚĆ A CO NAJGORSZE ZABIJAJ JEJ WOLE TWORZENIA I WZRASTANIA WÓWCZAS TAKA GRUPA MA CHARAKTER PATOLOGICZNY
Więc są takie grupy, które tłamszą inceli i nie powinno się zrzucać całej winy na nich w każdym wypadku.
ŚWIAT BEZ KOBIETY KTÓREJ IM NIE DANO JEST NICZYM INNYM JAK TYLKO MARNOŚCIĄ NAD MARNOŚCIAMI
Ogólnie samotny świat jest marny dla większości ludzi. Nikt nie chce być wyrzutkiem. Ważne jest by kogoś mieć, ważne, by mieć jakieś cele, jakąś powinność w życiu, że robi się coś ważnego, a nie że żyje się bo się żyje. Ludzie chcą być potrzebni i chciani.
Istnieje zjawisko opisane w tekście, ale istnieje też podobne dotyczące kobiet. Mężczyźni tak samo używają prymitywnego argumentu seksu gdy chcą zamknąć gębę kobiecie. Kiedyś na forum mężczyzn czytałam temat o 40letnich dziewicach, i prawie wszyscy oprócz jednego który niestety przy końcu dał im się przekabacić pisali w nim że kobiety które nie uprawiały seksu z mężczyzną muszą być przez to zwariowane, bądź zgorzkniałe i mszczące się na otoczeniu co jest oczywiście bzdurą tak samo jak to że podobni im mężczyźni są nienawistni wobec kobiet, nerwowi etc. Wiele razy słyszałam też coś takiego że niby jak dziewczyna nie ma chłopaka to musi być z nią coś nie tak, że jest wybrakowanym towarem. Mówi się że istnieje zależność nastroju kobiety od regularnego kontaktu fizycznego z mężczyzną, że feministki są niedoruchane i dlatego mają takie poglądy, a po porządnym rżnięciu by im zaraz przeszło itp. No po prostu obie płcie robią sobie to samo, wmawiają podobne, upokarzające głupoty.
Tyle, że dzisiaj nazwanie incelem to coś więcej z upokorzenia, czasem też wmawianie dziś aktów terrorystycznych, przemocy, zawsze działań przeciwko kobietom, nie tylko że „będzie się nerwowym” (co i tak nie ma korelacji, bo różni ludzie są nerwowi i mogą nawet być uzależnieni nałogowo od seksu, a mogą mieć inne cierpienia). Ogólnie toksyczni ludzie lubią sobie potępić innych za cokolwiek co miałoby postawić w ich w złym świetle, bo związku nie mają, bo seksu nie mają, bo nie tak wyglądają, bo nie tyle zarabiają. Zawsze się do czegoś dowalą, by spróbować obniżyć komuś status, a swój podwyższyć jak najprostszym środkiem. Jednak z byciem incelem jest coś powiązane więcej i używa się tego słowa w dużej ilości sytuacji. Gdyby to było tylko „nie miałeś nigdy kobiety, więc coś jest z tobą nie tak” (i to gdyby faktycznie ten ktoś nigdy nie miał kobiety, a nie że to się też sugeruje) to inna sprawa, ale dopisuje się dużo więcej do tego.
Nie wybielajcie ich tak. Incelstwo moim zdaniem wynika z kompletnego niezrozumienia, na czym polegają relacje pomiędzy ludźmi połączonego z ogromnym ciśnieniem na posiadanie życia seksualnego, które wynika z przekonania, że to życie seksualne jest jedyną przepustką do bycia pelnoprawym członkiem społeczeństwa. Chyba żę się myle, to wtedy głównym czynnikiem incelstwa jest nieatrakcyjny wygląd, a nie wady charakteru. Teraz ludzie dobierają się w pary z pomocą aplikacji randkowych, w których atrakcyjność fizyczna gra kluczową rolę. z jednej strony ich mizoginia jest patologiczna i na pewno ma wpływ na kontakty z kobietami, ale najważniejszym czynnikiem pozostaje wygląd. Przecież masz jakichś przystojniaków, którzy mają zerowy szacunek do kobiet, a te i tak do nich lgną bo mają wysoki status i są przystojni. Wystarczy spojrzeć na raperów, często już z twarzy widać wypisaną na nich patologię. Incele to nie są święte krowy bez winy, często nie wychodzą do ludzi bo są tak zrezygnowani, gdyby z dnia na dzień wszyscy polscy incele porzucili incelską ideologię to pewnie przynajmniej połowa z nich w końcu ogarnęłaby swoje życie społeczne i kontakty z ludźmi i może nawet połowa tej połowy znalazła dziewczynę. Potrzeby seksualne to jedne z najsilniejszych ludzkich potrzeb i nie możesz od tak sobie ich odpuścić. Do tego ich niezaspokojenie powoduje frustracje i trudno wtedy o zdrowie psychiczne, nawet jeśli nie wchodzisz na incelskie fora. Jakimś rozwiązaniem mogłaby być kastracja chemiczna, nawet SSRI, chociaż ja znam trochę ludzi którzy nie są w ogóle zainteresowani seksem więc nie mówmy, że facet MUSI ruchać bo taka jego biologia – da się? da się.
Jeszcze jedna ważna rzecz – Incele w Polsce są biali bo nie ma innej możliwości, ale za granicą są to głównie azjaci i hindusi i tam incelizm nie jest tak bardzo powiązany z prawicą jak w polsce, u nas ciśnie się ich od faszystów i talibów jak to wyżej padło, trochę w tym racji, ale to dlatego, że u nas etnicznie społeczeństwo jest dość jednolite, za granicą tego nie ma. Incel z polski nie dogadały się np. z incelem z hiszpani, u nas wyglądaa to trochę inaczej niż w reszcie świata.
często nie wychodzą do ludzi bo są tak zrezygnowani, gdyby z dnia na dzień wszyscy polscy incele porzucili incelską ideologię to pewnie przynajmniej połowa z nich w końcu ogarnęłaby swoje życie społeczne i kontakty z ludźmi i może nawet połowa tej połowy znalazła dziewczynę
Bzdury, ponieważ mylisz przyczynę ze skutkiem. To porażki, odrzucenie i masa krzywd doprowadziły ich do zrezygnowania, czy jakiegoś usposobienia, które nie jest teraz już miłe. Nikt się takim kimś nie rodzi, ani nawet nie staje po przeczytaniu dwóch artykułów. Musi coś się stać bardzo złego w życiu człowieka.
Problem w tym, że incele to bardzo, bardzo często jednocześnie mizogini, tak naprawdę mentalnością nie wiele różniącą się od radykalnych talibów (z czego sobie nie zdają sprawy) i widać to nawet u ciebie w komentarzach.
incele często jednocześnie nienawidzą swoich rodziców, innych facetów nazywają „manletami” samemu identyfikując się jako niecałujący prawiczek żyjąc w poczuciu wyższości, ciesząc się z krzywdy kobiet, czy nawet wprost życząc im śmierci oceniając je i używając wśród normalnych ludzi zwrotów jak „karuzela kutasów” czy mówiąc o chadach w towarzystwie gdzie nikt nie rozumie o co mu chodzi. Sami sobie zapracowali na ten wizerunek. Nawet jeśli dzieje im się faktyczna krzywda (przypominam że od braku seksu jeszcze nikt nie umarł) to sposób w jaki działają na otoczenie sprawia że samo obcowanie z nimi nie jest przyjemne. Palicho już z tym czy mają rację czy nie – nie można na dzień dobry swoich niepowodzeń wylewać na ludzi czy na starcie być wrednym dla kogoś bo ma pecha w życiu. To nie jest dobre dla społeczeństwa. Wiele z nich wprost mówi i fantazjuje o krzywdzeniu kobiet itd. To nie różni się wiele od wylęgarni terrorystów, jeśli tylko jeden postanowi wcielić fantazje w życie.
Ze świecą szukać wrażliwego, kulturalnego „incela” gotowego do rzeczowej dyskusji, ja się nie dziwię że ludzie (kobiety zwłaszcza) wrzucają ich do wora z frustratami seksualnymi i nie chcą podejmować dyskusji. Dla mnie wielu z nich po prostu się marnuje jako dobrzy chłopcy. Zresztą, duża część nawet gdy przestanie być „prawiczkiem z przymusu” jak to określiłeś dalej sprawdza swoje życie do seksu i rozpamiętuje jeden przypadek latami wcale nie wychodząc z tego toksycznego środowiska które działa na nich jak sprzężenie zwrotne.
Wrzuciłaś oczywiście skrajne przypadki mizoginów do jednego wora i przyłączyłaś do inceli. To, że kilka z nich jest podobnych, bo czy to zostali skrzywdzeni, czy z innych powodów też nie bierzesz pod uwagę, nie potrafisz w nich zobaczyć ofiar, tylko sprawców, a bardzo często są ofiarami.
Mówienie „zapracowali sobie na wizerunek” to tak jakby dziesięć kobiet było pedofilkami i potem mówiłabyś, że kobiety (wszystkie) sobie zapracowały na wizerunek pedofilek.
Nie, to tylko mały wycinek realiów i ludzi, których kompletnie nie znasz. Znasz pojedyncze przypadki, a nawet nie wiesz czy oni mają się za inceli. Równie dobrze może to być jakiś troll.
Następna sprawa, że mówisz, że od braku seksu się nie umiera. Powtarzam, że to nie chodzi o sam seks, ale też samotność, wykluczenie, odrzucenie, inne problemy, w tym rodzinne i rówieśnicze. Niby od braku przytulania też się nie umiera, czy braku emocjonalnego wsparcia, a dzieci pozbawione tego potem mają depresję i popadają w konflikty. Podobnie z rozbitych rodzin. Taki człowiek umiera wewnętrznie i często ma inne problemy, które skracają jego życie, lub nie żyje pełnią życia. Więc nie ma śmierci, którą zobaczysz nagle, ale jest rozłożona w czasie. W przypadku mężczyzn też seks to jest potrzeba na równi z jedzeniem (insynkt). Mimo, że się nie umiera, ciało i psychika cierpią. Jest inaczej niż u kobiet, że to częściej też potrzeba równa emocjom (a kobiety doskonale wiedzą, że też potrzebują odpowiedniego poziomu akceptacji, często „atencji” itd). Więc nie powinny się dziwić. Ale łatwo oceniać z pozycji uprzywilejowanej nad inceli, która może potrzeby spełnić.
Więcej empatii życzę, bo zaszczuwając całą grupę i obrażając bez poznania danego człowieka nie jest to niczym ani mądrym, ani wartościowym.
Łatwo się zniżyć do poziomu najgorszego mizogina pisząc takie teksty.
czy nawet wprost życząc im śmierci oceniając je i używając wśród normalnych ludzi zwrotów jak „karuzela kutasów” czy mówiąc o chadach w towarzystwie gdzie nikt nie rozumie o co mu chodzi
Każda subkultura ma swoje zwroty. Były emo i inne, też miały. A tutaj doszły dodatkowe zwroty, które często celnie opisują rzeczywistość także przez inne grupy (red pill, black pill, mgtow), ale czasem są nadużywane. To normalne. Inni ludzie też to robią. Potrafią wyzwać kogoś od homo tylko dlatego że ubrał kolory tęczy. Nie jest tak tylko w tej grupie. Masa ludzi potrafi mieć te wady, intelektualne, emocjonalne, różne.
Poza tym masa inceli to też autystycy – nie mają zbyt dużych umiejętności społecznych.
Jak się nie podejdzie do nich z pozycji pomocy, tylko ataku – lepiej nie będzie. Nikomu. Bo śmieć, który czuje się jak śmieć i mu się jeszcze dorzuca „do pieca”… no, nie będzie dobre.
Dodatkowo dziś jest bardzo łatwo o ataki od inceli, mimo, że się nim nie jest. Powie się jakieś słowo z danej subkultury, czy nawet powie „hipergamia” – już jest się atakowanym od inceli. Już zrównywanym z mizoginem i terrorystą.
I to nie świadczy dobrze o osobie która wyzywa, a zaraz piszesz o kulturalnej dyskusji. Czemu nie wymagasz tego też od innych, którzy obrażają i niesłusznie zrównują? 🙂
Ze świecą szukać wrażliwego, kulturalnego „incela” gotowego do rzeczowej dyskusji
Ze świecą to w ogóle szukać kulturalnych i wrażliwych ludzi do rzeczowych dyskusji po obu płciach, niezależnie od tego czy są incelami, czy feministkami rzucającymi teksty jak na marszach typu „wypierdalać”. Nieważne, czy kobieta czy mężczyzna. Takich ludzi jest naprawdę mniejszość w społeczeństwie. Widać to w dyskusjach politycznych, na wiecach, marszach. Masa agresji. Dyskusje na fb pod różnymi tekstami są naprawdę na niskim poziomie, jakby patrzyło się z kamerą pośród zwierząt.
Dla mnie wielu z nich po prostu się marnuje jako dobrzy chłopcy.
Więc podejdź do nich jak do dobrych, może się otworzą, zobacza, że ktoś w nich w końcu ludzi widzi, a nie śmieci.
Krzywda wewnętrzna inceli, różne cierpienia też nie powodują, że ktoś ma spokój wewnętrzny.
dalej sprawdza swoje życie do seksu
Nie znam takich przypadków.
Myślących penisem czy waginą osób jest też bardzo wiele, niezależnie czy są incelami czy emcelami.
Naprawdę, korelacji nie ma wiele. Masz sporo skojarzeń, ale nie znasz ludzi, a na pewno nie możesz tak nazywać grupy.
incele często jednocześnie nienawidzą swoich rodziców
Często mają za co.
ciesząc się z krzywdy kobiet
Tak mają tylko mizogini. Nie łącz tego z incelem. Dwie inne grupy.
Reasumując – to jest grupa społeczna mniejszościowa pod ostracyzmem, niesłusznym, ale też z głębokimi problemami.
Jeśli nadal nie wiesz dlaczego jest to złe, by ich oczerniać, to spytam czy warto mówić „każda kobieta jest zła”, „każda feministka chce by zabijać mężczyzn”? Jeśli odpowiedź brzmi „nie”, to tym bardziej o incelach nie możesz tak mówić.
Mów o mizoginach i rozróżnij to.
Pamiętajcie, że incele to często ludzie
– z toksycznych rodzin (rodzice ich gnębili, odrzucali, nie kochali, nie ufali im)
– ofiary przemocy
– ofiary odrzuceń już od najmłodszych lat, gdy wcale nie mieli negatywnych poglądów (jeszcze)
– osoby z chorobami – autyzm, depresja, lub problemy fizyczne
– osoby zranione np zdradzone wiele razy, oszukane – choć można to podpiąć nawet pod ofiary przemocy
– naprawdę brzydkie które nie mogą tego zmienić (ew. mężczyzna niemęski), czy na tyle neurotyczne że nie mogą być pewne siebie
Więc atakowanie ich jest patologią.
Co innego jeśli oni atakują sami z siebie, wtedy współczucia mieć nie trzeba. Powiedzą do Ciebie per „szmato” za nic, albo „życzę ci śmierci” – wtedy nie współczuj. Ale wtedy miej go za mizogina, czy nawet psychopatę (choć prędzej to tylko tania pyskówka), a nie incela.
Incel to prawiczek mimo woli, samotny, nie mogący zmienić tego stanu rzeczy.
Ale rozumiem jak to działa. Bo mężczyzn dziś łatwo obrażać. Lepiej radzący sobie mężczyźni nimi gardzą, bo przecież „rywalizacja”, a w rywalizacji wygrali i to oni są wyżej statusem. Kobiety nie mają korzyści w kontakcie z incelem, bo jest nieatrakcyjny, chory, ma depresję, różnie, to też nie będą współczuć. Problem w tym, że innym grupom społecznym wręcz żąda się, by współczuć, w tym kobietom, zwierzętom, niezależnie od ich „jakości” (bo incel wiadomo od razu zrównany z najgorszym). Wszystkim współczuć, rozumieć, ale nie mężczyzn. Tych to tylko zaszczuć i obrazić. I wmówić jeszcze, że są sami sobie winni.
A potem zdziwienie, że czasem też reagują opryskliwie, bo ile można dostać rzygów w twarz? I wtedy ludzie mówią tego typu jak komentujesz – A NIE MÓWIŁAM? TO ŹLI LUDZIE!
Powiem więcej. Te grupy o których mówisz co nawet cieszą się ze śmierci kobiet, to oni nie tylko wobec kobiet tacy są. To są ludzie którzy nie mają granic moralnych. Ale to nie są incele. To jest coś dużo poważniejszego. Oni potrafią zniszczyć każdego i znam takie sytuacje, że gnębili też mężczyzn. Do psychopaty niskofunkcjonującego to bardzo dobrze pasuje.
No ale zauważyłem już, że są ludzie którzy rozmawiają i argumenty ich przekonują, a innym da najlepszy argument, a oni i tak bedą tkwić przy swoim. Niepotrzebne dyskusje.
porównanie potrzeby seksu do jedzenia jest nie na miejscu. Jeszcze tego brakuje, by uliczni zebracy do swych próśb o jedzenie dołożyli prośbę o seks, skoro to równorzędna potrzeba, a jednak tak się nie dzieje. Mylisz się, potrzeba seksu jest zdecydowanie „wyższego rzędu” zachcianką i nawet sam masłow, twórca piramidy potrzeb nie umieścił jej na fundamencie, a o wiele, wiele wyżej, bo można się bez niej obyć nawet całe życie. Owszem, faceci są bardziej spragnienieni i natarczywi „potrzebujący” kontaktu fizycznego od kobiet – w mojej ocenie od 1 do 3 razy w porównaniu do kobiet, ale potężną przesadą jest porównanie seksu do potrzeb takich jak żywienie. Wynika to [ta różnica] moim zdaniem (chociaż mogę się mylić)- raz – z napędzania testosteronem, dwa z większej energii fizycznej, siły i żywiołowości. Mężczyźni częściej uprawiają sport (sport często jest kontaktowy, następuje w nim dotyk, przerzucanie ciała itd.), mają ku temu lepsze predyspozycje, masę mięśniową. Mięsnie muszą być w ruchu, pracować, to generuje kontakt fizyczny. Nie musi to być koniecznie seks moim zdaniem. Mężczyźni potrzebują po prostu dać ujście swojej większej energii fizycznej, myślę że o to chodzi a nie o stricte seks, w tym znaczeniu, że strzeli sobie w łeb, bo nikt nie chce iść z nim do łóżka.
Nie, stanowczo mizogini wśród inceli to nie jest „kropla w morzu”. Z moich obserwacji wynika że te grupy się przenikają. To spore niedoszacowanie. Nie każdy muzłumanin jest terrorystą, ale jakoś dziwnym trafem większość terrorystów upodobało sobie to wyznanie. Ze statystykami odnośnie nienawiści do kobiet jest podobnie. Można nienawidzić kobiet i może to nie być powiązane z redpillowym praniem mózgu, owszem. W środowisku inceli jest ich jednak szczególnie dużo, moim zdaniem zdecydowanie więcej. Jeśli kobieta spotka się z wyzwiskami, przejawami nienawiści itd. jest o wiele większa szansa, że głosi je jednak zradykalizowany incel po praniu mózgu obwiniający kobiety o całe swoje nieszczęście niż przeciętny, niezrzeszony człowiek, który najczęściej będzie obojętny.
Problem w tym że prawiczki to nie jest subkultura. Punk, emo – odnoszą się do gatunków muzyki, ale dzielenie ludzi na tych którzy uprawiali seks i tych którzy nie nie może warunkować przynależności do subkultury. Równie dobrze (czyli bezsensownie) można szufladkować po cechach fizycznych np. blondyni, szatyni, niebieskoocy itd. Wmawianie im czegokolwiek pachnie mi chęcią zarobienia na nich, by usłyszeli to co chcą słyszeć, w tym wypadku, że to wina kobiet. To nie jest żadna subkultura. Czy ludzie np. palący papierosy, chodzący do świątyni, ofiary gwałtu albo jeżdzący tramwajem w piątki są subkulturą? Bo to podobny stan jak bycie dziewicą, prawiczkiem czy chorym na gruźlicę. Po prostu definiuje przeżyte przeżycia, nie polega na wyborze tak jak np. „ubieram się na czarno więc jestem metalem” – co za tym idzie, przypisywanie jej zwrotów jest błędne. Myślę że 20 lat temu mojemu mężowi, jako prawiczkowi nikt nie mówił że ma myśleć o nieśmiałych chłopakach jak o „incelach” i „chadach” jako tych pewniejszym siebie.
Problem w tym, że nie powinni – jeżeli faktycznie mają do przekazania społeczeństwu wartościowy przekaz, by zostać wysłuchani nie powinni pod żadnym pozorem dać się wciągać w wojenki i szczególnie uważać na to jak się wypowiadają i kogo w swoje szeregi wpuszczają, bo obecnie, po prostu nie robią sobie dobrej reklamy. A to absolutna podstawa by cokolwiek osiągnąć, zostać zauważonym.
Mylisz się, potrzeba seksu jest zdecydowanie „wyższego rzędu” zachcianką i nawet sam masłow, twórca piramidy potrzeb nie umieścił jej na fundamencie, a o wiele, wiele wyżej, bo można się bez niej obyć
Nie znasz Piramidy Masłowa. Seks/prokreacja jest w potrzebach fizjologicznych pierwszego rzędu jak picie i jedzenie.
https://lepszymanager.pl/wp-content/uploads/2021/01/piramida-maslowa-hierarchia-potrzeb-piramida-potrzeb-.svg
https://www.ajourneytoyourself.com/wp-content/uploads/2020/08/A-Journey-to-Yourself-Piramida-Maslowa-585×585.png
Problem jest taki, że w naszej kulturze się seksualność mężczyzn wyśmiewa i spłyca (mimo, że u mężczyzn to dużo bardziej instynktowna sprawa, regulowana choćby polucjami w razie braku seksu, budująca też napięcie emocjonalne jeśli nie ma realizacji potrzeb). Za to kobiece emocje, gdy to kobiety potrzebują przytulenia, dobrego słowa, akceptacji i zaufania są uznane jako potrzeby dużo ważniejsze, a to one tak naprawdę są mniej potrzebne. I wtedy dopiero przy poczuciu akceptacji, zaufania i więzi kobiety uprawiają seks, czyli to was traktuje się priorytetowo, to wy rzadziej jesteście samotne, to od was się mniej wymaga (bo byście były samotne gdyby nie to i odrzucane), dlatego nie dziwne, że ani trochę nie rozumiecie, że mężczyźni-też ludzie i też mają potrzeby, które niespełnione długofalowo (wiele lat upokorzeń) są ogromnym bólem.
Przykład z bezdomnym nietrafiony. Żebrakom nie przystoi prosić o seks, choć to też potrzeba do kupienia za pieniądze. Ale okej, możesz postawić tam potrzebę jedzenia, picia jako tą szczebel niżej. Niestety mówiąc, że potrzeba bliskości fizycznej nie jest ważna, a mężczyźni cierpią w tym stanie, odrzuceni, nieakceptowani, do niczego nie dojdziesz.
Bo miej na uwadze, że seks to nie jest sam mechaniczny seks. Za nim kryje się wiele innych potrzeb, w tym właśnie akceptacji.
Wynika to [ta różnica] moim zdaniem (chociaż mogę się mylić)- raz – z napędzania testosteronem, dwa z większej energii fizycznej, siły i żywiołowości. Mężczyźni częściej uprawiają sport (sport często jest kontaktowy, następuje w nim dotyk, przerzucanie ciała itd.), mają ku temu lepsze predyspozycje, masę mięśniową. Mięsnie muszą być w ruchu, pracować, to generuje kontakt fizyczny. Nie musi to być koniecznie seks moim zdaniem. Mężczyźni potrzebują po prostu dać ujście swojej większej energii fizycznej, myślę że o to chodzi a nie o stricte seks, w tym znaczeniu, że strzeli sobie w łeb, bo nikt nie chce iść z nim do łóżka.
Mężczyźni są różni. Jak zobaczysz gościa, który nie jest super siłaczem, może być romantykiem, to potrzebę bliskości też ma. A że końcową jej fazą jest seks to w razie jego niedostatku też jest cierpienie.
Samotne kobiety też mają wewnętrzne spięcie gdy są samotne, odrzucane, nieakceptowane, często też jeśli nie mają rodziny, a chciałyby. Nie chodzi o to, by stały się żebraczkami i prosiły o dzieci, jak porównujesz, by żebrak prosił o seks. To tak nie działa.
Ale problemem jest. Dlatego też wiele kobiet dziś krzyczy, że nie ma z kim tych dzieci mieć. Ale już nie wnika czemu tak głębiej oprócz obrażania mężczyzn (i to często wychowanych przez kobiety przecież, które powinny się znać jak tu stworzyć mężczyznę, by inna kobieta też chciała mieć z nim dzieci).
Mężczyźni potrzebują po prostu dać ujście swojej większej energii fizycznej, myślę że o to chodzi a nie o stricte seks, w tym znaczeniu, że strzeli sobie w łeb, bo nikt nie chce iść z nim do łóżka.
Na to, by było proste rozwiązanie, więcej sportu, więcej harówki w robocie, nadgodziny. A jednak nie da się podstawowych potrzeb bliskości tym zastąpić, to taki marny substytut. Bo jakoś trzeba czas zapełnić i poczucie wewnętrznego spięcia, czy smutku, a na końcu rodzącej się z tego agresji. Niekochani ludzie tak mają.
Nie, stanowczo mizogini wśród inceli to nie jest „kropla w morzu”. Z moich obserwacji wynika że te grupy się przenikają.
To tylko Twoje obserwacje, bez znaczenia. Każda bańka ma takie tendencje.
Jak zaczniesz obserwować kobiety w klubach, to pomyślisz, że kobiety to tylko chleją, zachowują się jak dzikuski i tylko szukają okazji do seksu w WC.
redpillowym praniem mózgu
Pusta obraza i niecelna. Jestem przekonany, że nie znasz założeń red pillu. Musiałabyś czytać moją stronę. A jak znasz to ciekawe co jest tym praniem mózgu. Że mężczyźni mają potrzeby seksualne, że są samotni i wykluczani coraz częściej, a dzięki temu cierpią, really?
incel po praniu mózgu obwiniający kobiety o całe swoje nieszczęście niż przeciętny, niezrzeszony człowiek, który najczęściej będzie obojętny.
Po primo incel nie obwinia kobiet o własne nieszczęście, mylisz pojęcia. Incel to tylko prawiczek mimo woli. To po primo.
Po drugie przeciętny człowiek może nie mieć takich problemów i nie być wykluczonym, nie być skrzywdzonym, nie być ofiarą przemocy i tak dalej, więc nie dziwne, że niczym nie przesiąkł. Ot, żyje. Ale równie dobrze ten sam przeciętny człowiek może się obudzić po rozwodzie, po zdradzie kobiety, po jej manipulacjach, jej przemocy psychicznej, jej alienacji rodzicielskiej. I też zacząć szukać odpowiedzi. Bo wszystkie kobiety święte nie są.
dzielenie ludzi na tych którzy uprawiali seks i tych którzy nie nie może warunkować przynależności do subkultur
Nazywaj to jak chcesz. Jedni są wykluczeni seksualnie, inni byli z powodu orientacji, albo koloru skóry. Jednak w mainstreamie nie można nazywać inceli skrzywdzoną mniejszością, której należy pomóc, tak jak innym grupom, dlatego prędzej to subkultura. Może być oparta na wiedzy, na poszukiwaniu informacji jak wyjść z tego stanu, jak zrozumieć siebie, swoje potrzeby, jak zrozumieć kobiety, relacje, z czym to się wiąże. Nie musi to mieć innych konotacji.
Wmawianie im czegokolwiek pachnie mi chęcią zarobienia na nich, by usłyszeli to co chcą słyszeć, w tym wypadku, że to wina kobiet.
Na skrzywdzonych, wykluczonych, często z niskim statusem społecznym nie da się zarabiać. To raz.
Dwa, czasem jest to wina kobiet, czasem nie.
Sorry, jak kobieta zdradza, manipuluje, wykorzystuje mężczyznę, a potem robi z siebie ofiarę to może być to jej wina.
Jak ona sama robi z siebie hiper wartościową, empatyczną, a mężczyzna dostaje obuchem w głowę gdy tej empatii potrzebował, to też jest to jej wina.
Jak jest matką wychowującą syna, że nie jest równy kobiecie, tylko musi starać się bardziej, wtedy sobie może zasłuży, gdy wystawi ją na piedestale to też jej wina.
O różnych winach można sobie rozmawiać.
Myślę że 20 lat temu mojemu mężowi, jako prawiczkowi nikt nie mówił że ma myśleć o nieśmiałych chłopakach jak o „incelach” i „chadach” jako tych pewniejszym siebie.
A 1000 lat temu to ludzie nawet nie umieli rozmawiać, bo słownictwo było ubogie. To co było kiedyś nie ma znaczenia. Ludzie rosną w wiedzę. A jak sobie to nazywają to już inna sprawa. Zauważ, że w piramidzie masłowa też jest poczucie przynależności i akceptacji ważne, więc nie dziwne, że pewni ludzie tworzą grupy.
Feministki zresztą zrobiły to samo. Tylko mają wsparcie bogatych elit, mają polityków za sobą.
Ciekawe czy 200 lat temu ktokolwiek słyszał o feminizmie, albo „samicach alfa”. Ano nie słyszał.
Ba, 100 lat temu lobotomia była wskazaniem do terapii psychiatrycznych. Idealizowanie przeszłości nie jest pożyteczne.
Problem w tym, że nie powinni – jeżeli faktycznie mają do przekazania społeczeństwu wartościowy przekaz, by zostać wysłuchani nie powinni pod żadnym pozorem dać się wciągać w wojenki i szczególnie uważać na to jak się wypowiadają i kogo w swoje szeregi wpuszczają, bo obecnie, po prostu nie robią sobie dobrej reklamy. A to absolutna podstawa by cokolwiek osiągnąć, zostać zauważonym.
Trochę tak, trochę nie. Zobacz czy ja jako przedstawiciel red pilla jestem taki, by wyzywać i siać nienawiść? Czy daję zły przykład? To raz. Dwa.
Na byciu miłym nie wiem czy ktokolwiek coś wywalczył. Kobiety uznały, że muszą walczyć agresywnie, bo miłe to już były. Homo też mówią, że mili, cisi już byli, chowali się i nic to nie dało , równych praw nie dostali i teraz niektórzy mówią, że czas na prawdziwe działania, siłą, jeśli po dobroci się nie da. Mężczyźni nie robią niczego innego.
Na samym płaczu i mówieniu o swoich potrzebach nikt niczego nie zwojował, a już na pewno nie biały hetero mężczyzna, którego od wieków potępiało się za słabość. Wzbudzi się czasem litość, czasem pogardę, a sytuacja jaka była taka jest. Nie namawiam jednak nikogo do agresji, po prostu instynktownie ludzie w cierpieniu tak reagują. Najpierw cierpienie w środku, potem przy dalszej bezradności albo samobój, albo zapijanie tego, albo ujście tego na zewnątrz.
Nie winą cierpiącego jest, że cierpi.
Ale, że mężczyzn się obraża gdy cierpią, szuka się w nich albo słabeuszy którym należy dać kopa w głowę, albo ludzi toksycznych (czyli demonizuje się ich, aby tylko obronić brak empatii) to część toksycznej męskości, którą też kobiety mogą prezentować. I prezentują, feministki-hipokrytki też często – jak widać. Choć są takie, które współczują wykluczonym mężczyznom i one też są obrażane przez innych z grup radykalnych.
Jeszcze wrócę do tego, bo zauważyłem, że ludzie są też wybiórczy. Zobacz.
Znam masę osób, które uważają, że jeśli mężczyźni dominują w przemocy brutalnej to należy karać całą grupę mężczyzn (i obrażać, a jak).
Znam masę osób, które uważają, że są jakieś badania z hen hen dawnych lat, że w grupie homo częściej występują pedofile. Wiadomo, zatem wszystkich homo do piachu i ograniczać i obrażać.
Ale jak już znamy statystyki, że kobiety dominują w alienacji rodzicielskiej, częściej są patologicznymi kłamcami, częściej stosują przemoc psychiczną to cichosza. Cicho. Nie ma słowa. A zgodnie z powyższymi zasadami należałoby obrażać i ograniczać całą płeć.
Jak zobaczysz problemy w takim myśleniu i obrażaniu całych grup to będziesz miała obiektywniejsze i zdrowsze myślenie. Jak nie zrozumiesz to zaczniesz dalej próbować demonizować grupy których nie lubisz, a wybielać własną (np. kobiety) i próbować znaleźć pseudologiczne uzasadnienia na to.
Pojawia się więc pytanie: czy te inne potrzeby powiązane są z seksem z samej natury rzeczy, czy może przez wychowanie jesteśmy uczeni wiązania tego ze sobą, pomimo że wcale tego powiązania być nie musi?
Wiele osób trzyma w domu psa bądź kota. Spełniają w ten sposób potrzebę bliskości, dotyku, a seksu ze zwierzęciem nie praktykują. Czyli się da.
Słusznie wiążesz potrzebę seksu z potrzebą akceptacji. W naszej kulturze jest presja na mężczyzn, że muszą mieć silny pociąg seksualny i muszą go realizować, aby inni nie mieli wątpliwości, że dany mężczyzna ten seks uprawia. Presja społeczna prawie zawsze jest przemilczana, gdy mówi/pisze się o powodach dążenia do seksu, jakby pozostawała ona bez wpływu, a przecież jej wpływ jest ogromny.
Pewne rzeczy są zaprogramowane biologicznie. To, że niektórzy mają trochę inaczej, lub w lżejszym stopniu nie znaczy, że to nie są rzeczy ludzkie związane z tym kim się urodzili, niżeli, że ktoś ich czegoś uczył.
Gdyby tak nie było to choćby księża mieliby zerowe libido i nie łamaliby celibatu. Są potrzeby, organizm uruchamia potrzebne do tego mechanizmy, produkuje hormony, czy spermę i steruje jakoś tam podświadomie czy świadomie akcjami danej jednostki, jej myśleniem nawet, celami, czy odczuciami.
Myślę, że ludzie musieliby być wykastrowani by nie mieć tych potrzeb – szczególnie mężczyźni. Im niższy testosteron to też seksualność się wyłącza. A co do potrzeb emocjonalnych, naprawdę, gdyby chodziło, że akceptacja nie ma znaczenia, to dzieci nie rosłyby kalekami emocjonalnymi gdy są odrzucone przez rodziców, a potem rówieśników. Naprawdę jest margines ludzi szczęśliwych w totalnym wyobcowaniu i samotności.
To jest ludzka natura. Nie sądzę, że ktoś coś musiał nam narzucać. Oczywiście zgodzę się, że trochę jest pewna presja na to, by mieć powodzenie, być „maczo” co to ma partnerki i sobie może przebierać, a nie jest wykluczony, ale to wydaje mi się kończy się w pewnym wieku i to dość młodym. Ewentualnie istnieje to w specyficznych grupkach (raczej niskiego poziomu, prymitywne). Ktoś nie musi być pod wpływem takiej grupy, a i tak odczuwa wewnętrzne potrzeby.
Najbardziej jednak niepoważnym jest ocena kobiet, że coś tam co mężczyzna czuje nie ma znaczenia, czy co on potrzebuje. Mówi to zwykle kobieta, która jest w związku, ma seks za sobą nierzadko z wieloma mężczyznami, ma spełnione te potrzeby, ma spełnioną też z automatu potrzebę akceptacji, bo była chciana i następnie jako syta próbuje oceniać co powinni czuć mężczyźni. I to mężczyźni, którzy przez testosteron mogą mieć jeszcze większe zapotrzebowanie na pewne rzeczy i nie mogą sobie tego odciąć tak jak ktoś z depresją nie może sobie powiedzieć że cyk, dziś będę szczęśliwy i czuł się dobrze. A wszystko to te głupie neuroprzekaźniki i hormony.
Ale to normalne, pewni ludzie są po prostu na to zbyt głupi. Tak jak mężczyzna nieneurotyczny narzuca neurotycznemu by nie odczuwał emocji, tak kobieta spełniona narzuca niespełnionemu mężczyźnie, by ten nic nie odczuwał w tym kierunku.
Ciekawe jest, że jak ktoś wpisze w google mężczyźni bez seksu to wyskoczą tylko i wyłącznie wyniki, że niskie libido itp. mainstream wmawia sobie, że jak facet nie ma seksu to tylko z własnej woli xD, a jak ktoś się dokopie do stron gdzie pisze się o facetach. którzy są za mało atrakcyjni by dostać seks, to zawsze jest pisane, że to mizogini, to jednoznacznie dowodzi, że brak seksu to dalej temat tabu.
Też uważam to za grubą przesadę. Raczej należałoby to przyrównać do innych potrzeb ciała – takich, które decydują o wygodzie, a nie o przeżyciu w ogóle. Na przykład dany człowiek preferuje w mieszkaniu temperaturę 25 stopni, a ma 21. Jest mu mniej komfortowo, ale brak pełnego komfortu nie jest zagrożeniem życia. Podobnie z potrzebami seksualnymi – niespełnienie ich powoduje jakieś tam napięcie, ale można z tym żyć. W szczególności – niedobór na tym polu można kompensować dostatkiem w innych. Czegoś brak będziemy czuli zawsze, taka już natura, jeśli nie brak seksu, to jakiś niedostatek na innym polu.
Zdecydowanie nie wiązałbym sportu z seksem. Nie każdy sport zawiera dotyk, jak również nie każdy wariant aktywności seksualnej wiąże się z istotnym wysiłkiem mięśni.
Ciężko mi ocenić, czy wyzwiska częściej wypowiadają tzw. incele, natomiast z mojego doświadczenia, w najbardziej niekorzystnym świetle kobiety przedstawiali ci, którzy chwalili się wieloma dokonaniami seksualnymi – oczywiście nie weryfikowałem prawdziwości tych przechwałek, ale większość tych osób w tej akurat kwestii wydawało mi się wiarygodnych. Może po prostu tzw. incele są osobami bardziej bezpośrednimi, a nie manipulantami i są w stanie powiedzieć danej osobie wprost, a nie za jej plecami, co o niej myślą.
Zostaliśmy wychowani w kulcie kobiet, dostajemy kompletnie nierealistyczny przekaz odnośnie tego, co kobiety sobą reprezentują (same pozytywy) – i po zderzeniu z rzeczywistością może wystąpić taka nadmierna reakcja, pewnie niemiła dla kobiet – ale główną winę należy przypisać kulturze, która od dziecka wciska ściemę – a nie tym indywidualnym ludziom, którzy po ludzku zareagowali na okoliczności.
Co prawda te pojęcia nie istniały – przynajmniej w rozmowach między zwykłymi ludźmi w Polsce, ale presja na seks i przechwalanie się nim – istniała w najlepsze. Znam z pierwszej ręki. Nie ma pod tym względem istotnych różnic między czasem sprzed 20 lat, a obecnym – kontaktuję się też trochę z młodzieżą, przytaczane są mi czasem dosłowne cytaty, co w jakiejś tam sytuacji zostało powiedziane – dokładnie te same przekazy.
Niestety uważam z tego co pisałeś, że możesz mieć specyficzną seksualność, może nawet bardzo niskie libido i nie jesteś wyznacznikiem tego co odczuwa reszta mężczyzn, która ma inną konfigurację seksualności. Więc dla Ciebie jest to komfort temperaturowy, dla kogoś w dłuższym czasie poważny uszczerbek psychiczny.
A ja z kolei uważam, że to ci z tą obsesją na punkcie seksu są wyjątkami a nie męską normą. I bliżej do bycia wyznacznikiem mi, niż deklaracjom słownym jakiegoś innego mężczyzny, twierdzącego że autentycznie taki problem stanowi dla niego życie bez seksu. Celowo piszę o deklaracjach słownych, bo w niczyjej głowie nie siedzę i o tym, co twierdzą że czują, a tym co czują w rzeczywistości, wnioskuję tylko na podstawie poszlak (dotyczy to tylko osób spotykanych na żywo – ciężko wnioskować o kimś w internecie).
Był taki czas, i to dość długi, kiedy myślałem, że to ja jestem wyjątkiem, a to co prezentuje nam popkultura, to męska norma a nie jedna wielka ściema. Po latach przeżytych głównie w męskich grupach, bądź obok nich (jak obecnie w przypadku młodzieży, gdzie tylko czasami jestem pełnoprawnym członkiem grupy, częściej tylko akceptowanym człowiekiem z zewnątrz) doszedłem do przekonania, że mamy do czynienia ze zjawiskiem, jakie opisał Andersen w bajce „Nowe szaty króla”. I mamy multum „urzędników” i „króli”, którzy twierdzą że doświadczają coś, czego w rzeczywistości nie doświadczają – jak bohaterowie bajki, których wstyd skutecznie pokierował ku temu, by „zobaczyli” nieistniejącą szatę.
Miałem okazję obserwować zachowania wielu ludzi. Na przykład ktoś, kto przez całe studia jakoś nie przejawiał problemów z życiem bez seksu, nie podejmował absolutnie żadnych działań, by ten seks zdobyć, nagle po ich skończeniu musiał co weekend szukać tego rodzaju wrażeń. Tu ocieramy się o trochę inny temat, niestety też rzadko komentowany: kompensacja seksem braków na innych polach! Na przykład kompensacja samotności, która w czasach studenckiego życia w akademiku nie występowała! Dodać do tego dumę z bycia jak ogier… i mamy sprzężenie zwrotne napędzające kolejne roczniki chłopaków, by mniej uwagi poświęcali temu co jest dla nich w rzeczywistości ważniejsze (i co sami czują, a nie co ktoś im powie, że niby to jest ważne), a więcej temu co jest ważne – jak się im wydaje – dla większości mężczyzn.
A ja z kolei uważam, że to ci z tą obsesją na punkcie seksu są wyjątkami a nie męską normą
A możemy nie rozmawiać o skrajnościach, czyli obsesji, a samej potrzebie i niedostatku? Incele o których rozmawialiśmy nie mają obsesji na punkcie seksu. Mają niedostatek, który przeradza się w cierpienie. Ale też niedostatek bliskich relacji i m.in akceptacji. To, że oni cierpią może być INTERPRETOWANE że mają obsesję, zamiast próbować empatycznie wejść w zrozumienie takiego człowieka.
Ci którzy faktycznie za dużo o tym seksie mówią, ciągle tylko o tym gadają, to mogą być totalnymi pozerami = krowa która dużo muczy mało mleka daje. I to może być kwestia środowiska w którym się znaleźli, lub prób budowania na tym samooceny, że jest się z tym seksem i powodzeniem takim hej do przodu. Nie mają na czym budować swojej wartości, bo np. faceci „spokojni”, dobrzy, mili są uznawani za nudnych, albo nawet w jakiś sposób słabych, to jacyś tam mężczyźni cwaniakują w ten czy inny sposób. Czasem powodzeniem, seksualizują swoje „dokonania”, albo niestety idzie to w przemoc, bo to w takim kręgu „siła”.
Ale to trzeba rozróżnić, nie można stworzyć z tego jednolitej grupy ludzi. Są pozerzy, są cierpiący, są tacy co są nawet dumni z tego co robią seksualnie, a są pewnie i tacy, którzy gdyby nie presja może i nic by nie czuli z seksualnych potrzeb – są różni ludzie.
Celowo piszę o deklaracjach słownych, bo w niczyjej głowie nie siedzę i o tym, co twierdzą że czują
Ja wiem co może czuć człowiek nieakceptowany od małego dziecka przez rodziców (ogromne cierpienie), więc wyobrażam sobie co jeszcze gorszego może czuć człowiek nieakceptowany przez nikogo, w tym płeć przeciwną, gdzie dla kogoś kto potrzebuje bliskości jako hetero – to ogromnie ważne. Niestety jest jak jest, ale często bliskość fizyczna hetero, ta emocjonalna też może prowadzić do podniecenia, które kończy się seksem, a seks endorfinami, przywiązaniem, oksytocyną, wazopresyną i tak można wymieniać. A to daje takiego boosta do samopoczucia, pewności siebie, szczęścia, że nie dziwne, że ludzie tego szukają, a ci wykluczeni i samotni wiele lat szczególnie.
Ci bez potrzeb, z niskim libido, albo ci syci najczęściej nie zrozumieją (bo tu trzeba i inteligencji i wiedzy i empatii, a to combo rzadkie). Pomijam tych, którzy mieli potrzeby, ale z wiekiem im spadły, tak jak spadło libido, a przez różne działania w życiu nawet może i nieświadomie, ale poczucie akceptacji dostali i dlatego też ich te poczucie przymusu bycia akceptowanym spadło. Ale to cechuje ludzi nieświadomych, że nie wiedzą że to się w ogóle stało, kiedy to się stało i że takie mechanizmy istnieją.
No niestety, cała nasza kultura ma obsesję na punkcie seksu, więc uważam, że słusznie określiłem tych mężczyzn jako mających taką właśnie obsesję.
Rozmawiamy w tym wątku o całym zbiorze problemów mężczyzn, takich jak brak wartościowych relacji międzyludzkich i właśnie ta obsesja na punkcie seksu jest jednym z utrudnień w ich rozwiązaniu. To właśnie narzucone nam przez kulturę skojarzenie z seksem prostych oznak lubienia drugiego człowieka (np. dotyk, miłe słowa, wpatrywanie się w oczy…) znacznie utrudnia nawiązywanie międzyludzkich relacji. A tego można szukać także wśród kolegów, bądź członków własnej rodziny.
Nawet jeśli założymy, że w przypadku omawianych mężczyzn ta potrzeba seksualna jest silna, to chyba lepiej mieć niespełnioną tę jedną potrzebę, niż wszystkie dotyczące relacji międzyludzkich – gdy wmawiamy sobie, że spełnianiu tych wszystkich potrzeb musi towarzyszyć spełnianie potrzeb seksualnych z dokładnie tą samą osobą. Jeśli ktoś upiera się, że w przypadku braku seksu, nie ma sensu spełniać pozostałych potrzeb relacji międzyludzkich, to niestety, ale ma obsesję na punkcie seksu.
Moim zdaniem (na podstawie obserwacji samego siebie), dobre nieseksualne relacje międzyludzkie ZMNIEJSZAJĄ napięcie seksualne, a nie zwiększają.
Sama nazwa „incel” wskazuje na obsesję seksualną osób, które to pojęcie rozpropagowały. Jeśli ktoś jest całe życie odrzucany przez innych ludzi (co dotyczy jakiejś części osób określanych tym słowem), to ma dużo poważniejsze problemy niż brak seksu, więc definiowanie go na podstawie tego jednego braku to absurd. Jeśli natomiast ktoś jest odrzucany tylko przez kobiety, natomiast nie jest odrzucany w towarzystwie męskim, to powinien pracować nad przerwaniem tego szkodzącego mu w życiu skojarzenia bliskość-seks. Jeśli istotnie ten seks się aż tak dla niego liczy, może skorzystać z odpowiednich płatnych usług, natomiast zwykłej relacji międzyludzkiej, w której jednej osobie autentycznie zależy na losie drugiej, kupić nie można.
Problem w tym, że jak incel podejmuje dyskusję (zwłaszcza z kobietą) to w pewnym momencie usłyszy tekst, że jest prawiczkiem i na tym dyskusja się zamyka
Problem w tym, że jak incel podejmuje dyskusję (zwłaszcza z kobietą) to w pewnym momencie usłyszy tekst, że jest prawiczkiem i na tym dyskusja się zamyka
Nie zawsze przecież, bo nie każdego interesuje jaką masz liczbę partnerów. Plus nie trzeba się przyznawać. Większość inceli się tego wstydzi więc rozmawiają bez przyznawania się do tego. I wtedy można być rzeczowymi, z kulturą.
No cóż, jest to powiązane z naszym artykułem:
https://maleofthefuture.com/d/434-prawie-wszystkie-polskie-kobiety-chca-aby-mezczyzni-sie-dla-nich-upadlali
gdzie napisałem wyraźnie – jest to domena natury polskich kobiet. Polskie kobiety czerpią radość z upadlania się dla nich przez polskich mężczyzn. Polki są niestety najagresywniejszymi kobietami świata i należy o tym pamiętać.
Nie najagresywniejszymi, a najbardziej toksycznymi. To jest róznica. Artykuł bardzo ciekawy, mówiący niestety głownie o tym, że w Polsce wychowuje się dzieci za pomocą poniżania. Polskie dzidy zaś bezmyślnie funkcjonują na tej matrycy. Jesteśmu społeczeństwem post niewolniczym z rugowaną od dziecka emocją dumy, co odbija się fatalnie zwłaszcza na mężczyznach.
w Polsce wychowuje się dzieci za pomocą poniżania
co odbija się fatalnie zwłaszcza na mężczyznach.
Feministki podkreślają, że dużo kobiet jest nieasertywna, bojaźliwa, nie walczy o podwyżki, godzi się na marność m.in przez wychowanie je poniżające i w uległości, albo nadal są wychowywane że łobuz kocha mocniej i mają potem problemy. Więc problem jest u obu płci. Można jednak dyskutować na której płci mocniej to się odbija. Ale to wróciłbym tu https://swiadomosc-zwiazkow.pl/pieklo-kobiet-nie-kobiety-maja-lepiej/
Całkowita racja, tym nie mniej mi chodziło o co innego. Odpowiadałem na podlinkowany wyżej artykuł, w którym jakiś koleś żali się na agresywność Polek, z tym że to co opisuje to nie agresja, a toksyczna złośliwość. Brakuje mu terminologii psychologicznej po prostu. Przyczyną toksycznej złośliwości jest poniżanie w dzieciństwie, co odbija się fatalnie też na Polskich mężczyznach rugowanych z dojrzałej sprawczości. Miałem do czynienia z nacjami, w których laski są ostre i pewne siebie ja Szkotki, czy Izraelki. Dużo ostrzejsze niż Polki, ale osadzone jest to u nich na całkiem innej matrycy emocjonalnej, na dumie z domieszką gniewności. Jest to emocjonalna mieszanka sprawczości, całkowicie pozbawiona złośliwości. U nas jest toksyczna złośliwość, więc nawet w formie biernej jest nie do zniesienia, zwłaszcza dla innych nacji, które tego nie znają. Są trzy podstawowe, zwierzęce emocje złość, gniew i duma. Bez dumy nie ma godności, bez gniewu, nie ma sprawczości. Emocje te są u nas tłamszone, w systemie oświaty i w dużej mierze w rodzinach, właśnie za pomocą poniżania. Z mężczyzn robi to biernych i miernych, a z kobiet to co opisał ten koleś w podlinkowanym wyżej artykule.
Warto się zastanowić skąd te trendy się biorą. Cała narracja jest sponsorowana przez grupy interesów…..
Nie tylko wmawianie komuś, że jest incelem jest złe, wyśmiewanie incela tylko i wyłącznie za bycie incelem (prawiczkiem) jest równie złe, a może nawet gorsze bo bardziej rani.
Typowa logika kobiet. Kobiety: „Wyśmiewajmy inceli”. A dzięki komu są incele? Z resztą autor napisał: „Na kobietę trzeba sobie zasłużyć”, bo ona uważa się za nagrodę. A co najgorsze. Mężczyźni mężczyznom też dają takie wyzwiska i atak razem z kobietami, o czym był wcześniej artykuł. A jak obrazisz kobietę to zaraz spermiarz wyskakuje, że kobiet nie wolno obrażać mimo, że jaśnie panna obraża wszystkich dookoła.
tylko po co wymyślać kolejne słowo? skoro incel to prawiczek, a sam prawiczek z definicji nie uprawia seksu bo to słowo oznacza mężczyznę zanim zacznie uprawiać seks? w jakiż to sposób jest ono uwłaczające? podobne myślenie, co dzieci oburzające się na nazywanie ich dziećmi bo one chcą być duże i wolą być „młodzieżą” a nie „dziećmi”. wymyślacie nowe słowa i sztuczne problemy jak feministki, czujecie się poniżani przez faktyczny stan w którym jesteście.
Nie, incel to prawiczek MIMO woli zmiany, a prawiczek to prawiczek – ten może być nawet w wieku 15 lat i nie ma w tym nic złego, on to zmieni. A taki incel nie za bardzo, bo został już odrzucony miliard razy i widzi, że jest pogardzany, opluwany i widać że nie może tego zmienić choćby nie wiadomo co robił itd.
w jakiż to sposób jest ono uwłaczające?
Taki, że jest to używane np. w celu wyzywania ludzi, którzy np. poruszają temat dyskryminacji mężczyzn, czy toksycznych kobiet, lub przemocy kobiet. Wtedy nie tylko łączy się człowieka z incelem, a dodatkowo wmawia mu nienawiść, bycie terrorystą itd. To ma za zadanie uciszyć ludzi w tego typu sprawach.
Dodatkowo może to uwłaczać człowiekowi, któremu już wcześniej obniżano samoocenę tylko ze względu na to, że nie jest atrakcyjny, ma jakieś problemy typu depresja i nie może nikogo znaleźć. Robił masę rzeczy, by poprawić swój stan, a nadal niczego to nie zmienia, więc się go atakuje jak to na toksyczny plebs przystało.
Widać bronisz tego, więc coś nie halo.
wymyślacie nowe słowa i sztuczne problemy jak feministki
Ok, wymyśliliśmy problem, które one stworzyły i nim się posługują w celach zaszczuwania i uciszania (czyli stosują przemoc psychiczną i manipulacje). Ok. Typowy victim blaming i okręcenie kota ogonem.
Nie wysmarowałbyś takiego komentarza gdybyś dokładnie przeczytał tekst. Albo gdybyś sam nie miał specyficznie nienawistnych poglądów wobec inceli. Brak empatii i umiejętności wczucia się w trudną sytuację drugiego człowieka to kolejny problem w grupie atakującej inceli. Człowiek człowiekowi wilkiem!
ależ czytałem, faktycznie ciężko wykrzesać mi wobec tej grupy współczucie, moim zdaniem incele popełniają błąd uzależniając swoje szczęście od faktu uprawiania seksu czy bycia w związku bo te rzeczy nijak nie świadczą o wartości człowieka. Można seksu nie uprawiać i być szczęśliwym, spełnionym człowiekiem. W konsekwencji prowadzi to do obrazku „incel=frustrat seksualny=zboczeniec”. Każdego faceta na świecie można nazwać incelem bo każdy był kiedyś prawiczkiem i chce zmienić ten stan i naturalną rzeczą jest to, że nie jest to sprawa zależna od nas (chyba że mówimy o gwałcicielach – biorących siłą, ale tych nie liczę), tylko również od chęci drugiego człowieka – oburzanie się na ten stan rzeczy jest irracjonalne.Dla mnie to nie jest tyle obraźliwe słowo, co niepotrzebne, bo „ty dziewico”, „ty prawiczku” które oznacza to samo z niewiadomego dla mnie powodu jest odbierane znacznie łagodniej co „ty incelu” które powoduje toczenie piany z ust.
Nadal nie zrozumiałeś. Nie jest to zastępstwo do słowa prawiczek i nie wiąże się z samym brakiem seksu, a masą innych przykrości i odrzuceń, a do tego raczej niemożnością wyjścia z tego stanu.
Poza tym czy Ty jesteś prawiczkiem albo incelem? Czy jesteś wiecznie samotny? Nie sądzę. No to dlaczego z pozycji sytego oceniasz głodnych? Nie wiesz jak to jest być głodnym, bo jesteś syty.
To trochę jak mówienie, że po co ci bycie w dobrym, kochającym domu, jak ci ludzie z toksycznego domu też żyją i nie ma co się przejmować. I o dziwo zwykle mówi to osoba w której domu nie było patologii. Takie płytkie ocenianie i myślenie życzeniowe, że każdy ma tak samo, startuje tak samo, może osiągać to samo, czuć się tak samo niezależnie od skali problemów itd.
Seks to podstawowa potrzeba (u mężczyzn na równi z głodem – jakoś jego nie da się stłumić i nie można powiedzieć „po prostu nie jedz”), tak jak potrzeby bliskości, szacunku czy akceptacji. Potrzeba bycia z kimś, a nie samotnym, odrzuconym, wyrzutkiem, kiedy inni wiążą się w pary, doświadczają miłości, pożądania, szczęścia, czy samego przywiązania i w ogóle bycia kimś wybranym.
Poczucie bycia atrakcyjnym też jest ważne – a nie poczucia bycia śmieciem, odpadem genetycznym jak oni się nazywają. To jest o wiele bardziej wielopoziomowy problem, niż sądzisz.
Ciężko nie uzależniać samooceny od tego gdy ma się same porażki na polu relacji, a często i inne, bo jak mówię, nie jest to czysty brak seksu tu i teraz, a coś dużo głębszego. Gdyby to tylko był brak seksu, a gdyby wiedzieli, że są atrakcyjni i mogą sobie partnerkę znaleźć, to mieliby oni problemu zero. A oni często nie mają żadnych relacji, są całkowicie wykluczeni i niechciani.
Zresztą naukowcy się nie spierają, samotność ogromnie źle wpływa na mózg i zdrowie.
A może powiesz mi dlaczego miałbym im współczuć użalającym się płaczkom? Każdy mężczyzna był kiedyś prawiczkiem, wielu zostanie nim do końca życia, nikt z nas nie urodził się wielkim jebaką z powodzeniem. Nie jest to powód ani do rozpaczy, ani do popadania w depresję. Jak są samotni, to mają siebie, ale często nawet we własnej grupie są zbyt wredni dla siebie nawzajem i nawet tam się nie wspierają, tak nie zbuduje się ani przyjaźni, ani związku. Wystarczy w taką grupę wpuścić jedną kobietę, lub wystarczy że jednemu uda się z tego prawiczkowatego stanu wyjść nawet przypadkiem, a reszta uznaje to za zdradę i głupieje z zawiści.
Sama „wola zmiany” to za mało. Ja nikoomu nie bronię czuć się atrakcyjnym, ale jeśli myślisz, że każda kobieta będzie robić z siebie idiotkę, byś poczuł się lepiej, bardziej męsko, atrakcyjnie, to się mylisz, bo to zwykła manipulacja.
Zresztą powiedz, zatem jak to jest możliwe, że jednocześnie jedni mężczyźni potrafią sprostać ich „wygórowanym” wymaganiom, a drudzy są „wykluczeni”? Może tak naprawdę nie robią i nie próbują „wszystkiego” lub nie są tak atrakcyjni jak im się zdaje? Nie rozumiesz, że miłość nie działa tak, że spełnisz dane warunki, pójdziesz na siłownię, dużo zarobisz, przeczytasz poradnik o byciu miłym i ktoś się w tobie zakocha, więc jak można być wykluczonym, skoro ten wybór z definicji jest wypadkową losowego czynnika, skoro nikt, absolutnie nikt nie może dać gwarancji na to, że ktoś się zakocha w kimś po spełnieniu danych wymagań (może jedynie tą szansę zwiększyć)? Nie przyjmuję argumentu trochę że incele „próbują wszystkiego a i tak im nie wychodzi” bo gdyby tak było, to trafiliby w końcu na bezpiecznik pod którym miękną kobiece nogi, tak jak grupa pierwsza. Brzytwa ochkhama każe twierdzić, że najprostsze wytłumaczenie jest zwykle prawdziwe – więc może to nie spisek kobiet mający za zadanie windować ich wymagania w górę jest winny ich matrymonialnym porażkom, tylko oni sami, mając roszczeniowe podejście i tak bardzo toksyczne charaktery, że nie mogą polubić i dogadać się we własnej grupie, a co dopiero zachęcić kobietę.
Moim zdaniem nie z wredoty złych kobiet biorą się incele. Winne są kursy pua i ludzie chcący zarabiać na nieszczęśnikach pieniądze. Ci cali incele i ludzie których tak nazywacie wprost biorą się ze środowisk pua i rozgoryczonych naiwniakow ktorzy mysleli ze dostaną gwarancję i kurs bycia fajnym i lubianym a dostali tylko rozczarowanie, bo ich toksycznego charakteru nikt normalnie nie zniesie ani z kursem ani bez. I chęć zarobienia na nich ładnymi słówkami, to ich wykreowało o wiele bardziej niż wszystkie inne. A drugi winny to komputery odcinające od prawdziwego życia i relacji, dzisiaj w sieci spędza się tyle czasu, że normalne życie wydaje się aż dziwne. Jeszcze nie kreujecie wirtualnych światów, jeszcze do komputerów nie wchodzicie, a już się od nich uzależniacie. I potem są problemy. Epidemia Hikikomori w japoni właśnie stąd się wzięła, w normalnym dajnym na to, rolniczym kraju, gdzie trzeba faktycznie coś robić w polu nie miałaby racji bytu. Drugi winny to wasz dobrobyt.
A już na pewno nie jest winą kobiety to, że jej się nie podobasz, bo ona nie jest do niczego zobowiązana.
Tak mi się wydaje.
Potwierdziłeś to co napisałem, że masz nienawistne, spaczone podejście do inceli. Nawet nie trzeba pytać, a się wie. Masz ją za jakąś z góry wyznaczoną grupę, a nie traktujesz tego jako pojedynczych ludzi. Przypisujesz im cechy, które uważasz, że mają, że nie pracują nad sobą i wiele innych. Nie ma dyskusji. Jesteś w całkowitym błędzie, a to Twój błąd prowadzi do braku empatii właśnie. Ewentualnie trochę tu jest winy maczyzmu „za mało się starałeś, jakoś inni mogą”. Mówię, na depresję też tak mówią. Staraj się, pobiegaj, inni jakoś się cieszą w tej samej sytuacji, a ty nie umiesz więc twoja wina i hejtuj siebie samego dalej.
Nie tędy droga. To jest szkodliwe.
użalającym się płaczkom
Samo nazywanie tak ludzi, którzy cierpią pokazuje kto jest toksyczny bardziej. Sorry. Ciekaw jestem czy zgwałconym kobietom też mówisz, że się płaczki użalają, czy jesteś równie nieludzki dla nich, czy jednak białorycerski dla kobiet, a jedynie pogardliwy dla mężczyzn.
Oczywiście współczuć nikomu nie musisz, do tego się zmusić, ani nakłonić nie da, ale preferowany by był brak ataków i chociaż neutralność – tym bardziej jeśli hejtujesz wzajemną nienawiść w grupach. Choć sam się nie przyczyniaj do tego, nie wychodź z negatywnymi emocjami do ludzi. Te oceny nie są zbyt sprawiedliwe, bo brakuje Ci wiedzy na temat każdego pojedynczego przypadku. Sprawiedliwie to jest atakować np. sprawców przemocy. Ale jak masz na to dowody. Jak znasz typa co ma toksyczny charakter, nie wiem, wyzywa ludzi co moment, bije, jakiś jest straszny, opryskliwy, zdradza, co tam uznajesz za toksyczne – wtedy mu nie współczuj, nawet go obrażaj. Ale o incelu nie wiesz nic. Poznaj, dowiedz się, zapytaj, sprawdź, ew. znajdź dowody i nie wmawiaj. To nie będzie toksyczne. Jeśli sam krytykujesz wg Ciebie toksycznych ludzi sam choć taki nie bądź, zatrzymaj się na moment z oceną.
Powiem Ci nawet więcej. Nawet Ci stosujący przemoc nie-incele, a masa innych ludzi często byli jej ofiarami. Przemoc rodzi przemoc. Czasem nawet w takiej sytuacji można się zatrzymać i spytać – co tragicznego do tego doprowadziło? Nie znaczy, by usprawiedliwiać, ale pomyśleć.
Odpowiedzialność grupowa też nie jest okej którą promujesz. Tutaj pokazuję jak ogólnie mężczyzn się atakuje za błędy jednostek, co jest szalenie niesprawiedliwe i rujnuje mężczyzn, tak nie może incel jeden, drugi a nawet jakąś grupę co może poznałeś być przedstawicielami całości.
Poza tym zalecam czytanie strony, bo zadajesz dziwne pytania – opisywałem na wiele sposobów relacje, dobieranie się w pary, czym jest atrakcyjność. Mówisz co jeśli jacyś mężczyźni mogą spełniać roszczenia kobiet, a inni nie? Uważasz jakby wszystko było zależne od nich samych. To jest bzdura. Masz zestaw genetyczny taki, a nie inny, fenotypu, hormonów, danych doświadczeń (mówiłem o życiu w patologii lub bycie ofiarą przemocy?), a nawet czasem szczęścia, czy chorób, a spłycasz to jedynie do starań. Takie myślenie ma na celu jedynie dowartościowanie swojego ego, a nie zrozumienie problemu. Żeby zrozumieć problem trzeba ego wywalić, bo ono zawsze daje te najprostsze odpowiedzi – ich wina, CIENIASY i TOKSYCY. Normalnie jak feministki, też tylko to w nas widzą. Są równie toksyczne, równie agresywne, mają równy brak empatii i robią z siebie jeszcze 'zbawczynie’, 'jedyne wiedzące jak jest’.
A i jeszcze zapominasz o jednej rzeczy – jest niedobór kobiet względem liczby mężczyzn w wieku reprodukcyjnym (młodzi ludzie). Taki incel też nikogo mieć nie będzie, a go obrazisz, mimo że nie mógł nic zrobić by swój stan zmienić.
I posądzanie ich o roszczeniowość jest tragiczne. Takie odwrócenie kota ogonem, gdzie jest to uwodnione na setki razy że to kobiety są dużo wybredniejsze (hipergamia) i to urosło z czasem, z przywilejami, centralizacją ich potrzeb, z większymi możliwościami poznawania partnerów i zmian gałęzi. To nie faceci, a już na pewno nie incele są roszczeniowi. Może pojedyncze jednostki, ale to wtedy skrytykuj takiego typa jeśli jest jakimś debilem a wymaga miliarderki. Jest niezadbanym menelem, a wymaga modelki. Wtedy krytykuj. Ale ja takich postaw to widzę jeden na tysiąc. Ty jakbyś widział 999 na 1000. Nie jest tak. Za to w 800 na 1000 przypadków mówi się tak: „pizdom nie ma co współczuć, bo są pizdami”. I czy te 800 osób ma rację? Wcale, bo większość nie jest wzorami do naśladowania, tylko jednostki, a grupowe myślenie to myślenie najbardziej proste, kierowane prostymi emocjami i instynktami, tym co modne, lub prymitywne, a nie tym co inteligentne i wnikliwe.
Ale ja świata nie zmienię. Rób co uważasz i czuj się lepiej jak wypowiadasz te słowa, bo chodzi o centralizowanie siebie, tego że tobie coś więcej się udało i na pewno „starałeś się bardziej”. Ale wyprowadzę Cię z błędu. Żeby tak było musiałbyś pokazać jak np 40 lat jesteś sam, na dole drabiny, w wielkim gównie, jesteś odrzucany, opluwany, chory, a potem z tego wychodzisz. Wtedy byłby poklask. A tak, chwalisz się jakimiś swingami, prawie 185cm wzrostu, jak mówisz „nie ma czego się wstydzić”. Dostałeś niezły zestaw genów nad którym nie musiałeś tak pracować, jak muszą pracować inni.
Wystarczy nie wyzywać, naprawdę i nie przekręcaj czym jest dana grupa, żeby usprawiedliwić własną nienawiść czy pogardę (może do słabości). To, że ktoś ma gorzej, urodził się gorzej, z mniejszym potencjałem nie znaczy że chodzi o to by mu dowalić, by miał jeszcze gorzej. Tym bardziej że nastawiasz się na krytykę toksyczności u innych, a nietrudno jest wytknąć Ci też toksyczne postawy. Tyle, że niestety nikt nie da Ci logicznej odpowiedzi na pytanie „czemu miałbyś być inny”. Gdyby tak było, nie byłoby zła na świecie. Każdemu do rozumu, do empatii, czy do „serca” dałoby się łatwo przemówić, a to mało realne.
Czasem taki gość reflektuje dopiero jak np. ma córkę, czy syna i gdy nie poszedł w długą jak to wiele dorosłych facetów-dzieciaków robi, a jednak wziął za niego odpowiedzialność, wziął w opiekę pod skrzydła i nie chce by skończył marnie. Wtedy nauczy się współczuć, albo sprowadzi też na syna katorgę i zrobi z siebie ojca-ideała-narcyza, a synowi pokaże „gdzie jego miejsce” i też go straci. Co kto lubi.
A i jeszcze nie rozumiem jednej rzeczy. Raz mówisz, że może za mało się starali, a raz, że to czynnik losowy. A nawet jak losowy to co z tego? To już człowiek nie ma prawa cierpieć, bo wylosowano dla niego cierpienie? To taki brak pozwolenia na całkowite normalne odczucia człowieka, który ma takie same potrzeby jak ten wzorowo genetyczny, ideał z dobrego domu, który wywyższa się też tylko dlatego, że mu więcej wylosowano. Jakoś bardziej ten drugi jest nieprzyjemny, a nie ten pierwszy który ma źle i jeszcze nie może z tego wyjść. To nic nie daje, że ktoś sobie logicznie przetłumaczy, że „oj tam, stało się losowo”. Jakby tak dało się człowiekowi mówić to nie potrzeba by było psychologów, psychiatrów, terapeutów. Nic tylko opatentować metodę…
Taka januszowa gadka. Nic tylko wąsa zapuścić.
„Wina tych komputerów, klikają w te komputery, nic nie umieją, tylko klikają, my to umieliśmy więcej. Pracowaliśmy w polu, harowaliśmy. Nikt nie miał czasu na depresję. No i zawsze się dziewczynę na wsi poderwało HE HE. No przyszła i była. Powiedziałem dwa miłe słowa i była.”
Co tu gadać? Brakuje edukacji jeśli się tak mówi. A to jest gadka takiego rolnika z zamierzchłych czasów pozbawionego dostępu do wiedzy z klapami na oczy jak jego koń. Prości ludzie mają proste odpowiedzi.
Krytykujesz takie rzeczy, ale już jak paniusie w tel siedzą, na fb, na insta – to już jest to coś innego? One to może w polu pracują? I jakoś mają inną sytuację od inceli, a nie reprezentują więcej. Takie to wszystko wybiórcze.
To nie hejt ani toksyczność. Stwierdzenie faktycznie nieco pogardliwe, faktycznie, ale umowne i uproszczające, dlatego że używam potocznej mowy. Nazywam ich płaczkami, niby mogę nazwać nieszczęśliwymi ludźmi czy jaki tam synonim dla wymyślisz, ale akurat napisałem płaczki, do czego ty się przyczepiłeś, chociaż nazewnictwo tu niczego nie zmienia. Chodzi mi o ukazanie tego, że ich żale tak naprawdę do pana boga należy wnieść, jeśli cierpią na brak atrakcyjnośći, bo ani to moja wina ani twoja, a tym bardziej kobiet którym chcą zaimponować. To słowo świetnie uwidacznia absurd całej sytuacji, nie chodziło mi żeby ich wyśmiewać, ująłem to może faktycznie niezgrabnie, moja wina, ale nie moją intencją było ciśnięcie im, chociaż faktycznie na ołtarzu bym tej grupy społecznej nie postawił i uważam że mają swoje za uszami, po prostu zbierają co zasiali. Zasiali brak doświadczeń i siedzenie w sieci, zbierają żniwo w postaci niezaradności, wad postawy i kręgosłupa i totalnego nieogaru życiowego. I nie mów, że mi z nieba spadł wzrost i chwalę się swingami, bo to nieprawda, gdybym był grubszy lub niższy nic by nie zmieniło, bo mówiłem jak z twarzą chada można nie być władczym. A o swingach mówiłem tylko że były, reszty historii nie znasz, bo nie opowiadałem. Jestem totalnie pewien, że chodzi o mentalność. Bez problemu mógłbym radzić sobie sam, zresztą w sumie jestem sam od dawna i wychowuję samotnie syna i wiem jak mocno działa to odstraszająco towarzysko. Ale nie robię z siebie ofiary jak robią to „oni”(tzw.incele). Nie zrozum mnie źle. Nie mówię że nie mają powodów by czuć się źle. Chodzi mi o postawę i łeb zalany frustracją. Czytałem te ich angielskie forum incels.com i włos mi się na głowie jeży. Oni twierdzą że np. zamachowiec eliot roger gdyby miał kobietę gdyby nie był sfrustrowany po czym wracaja do swoich schematów myślowych czyli stwierdzenia, że żeby odnieść sukces trzeba mieć 200cm i twarz modela. Ich tok myślenia wyśmiewam, ich śmieszność, nie ich nieszczęście. Jasne że nie wrzucam do jednego wora, ale chyba operujemy tu na ogółach, nie? tak samo ty nie mówisz o KAŻDEJ kobiecie, bo jednak horyzonty wielu kobiet sięgają trochę szerzej, wiesz, że są kobiety których problemy oscylują dalej niż rychły koniec promocji w HM- ie, ale akurat ty mówiąc, o tym że kobiety są roszczeniowe nie masz ich na myśli. Ja mam na myśli całą grupę ludzi, nie jednostki.
nie mów że sie nie znam, bo ja to środowisko „stulejarzy” „przegrywów” „inceli” bardzo dobrze znam chociaż różną to nazwę przez lata miało i w różnych miejscah istniało. I pamiętam poczatki tego, zwłaszcza w sieci. Na początku to było udawanie, wyścigi w tym kto wymyśli głupszą prowokację w internecie, palmę dzierżeństwa miał typ wymyślający że ojciec wchodzi mu do wanny i każe szukać potwora z wanny. Potem to, dobrze wypozycjonowane, przyciągnęło ludzi naprawdę przegranych dopisujących swoje prawdziwe doświadczenia, kalek na wózkach, chorych lub beznadziejnie biednych, ograniczonych bo wpisywali swoje problemy do wyszukiwarki i trafiali na to, generuąc jeszcze więcej treści i tworząc efekt kuli śnieżnej. Strony takie jak twoja, opluwające feminizm i gloryfikujące mężczyzn pojawiły się stosunkowo niedawno. Dzisiaj jak piszesz na forum w sieci – „ej, nie rucham” to masz odpowiedź „ja też. Kobiety są złe.” 15 lat temu wszystkie treści typu „jak bić żonę żeby nie było śladów” to były prowokacje dla beki i każdy to rozumiał. Dzisiaj za coś takiego byś siedział. Dołóż do tego łatwy dostęp do pornografi i masz efekt.
Krytykuję całe pokolenie -30 a nie kobiet czy mężczyzn i nie znając innego świata nie jesteś tak naprawdę w stanie ocenić bo w tym siedzisz.
Pokolenie wychowane przed komputerami dorosło i nie rozumie niewerbalnych przekazów, ma problem nawet ze zwykłym flirtem, gdzie za moich czasów było odwrotnie – ludzie wplatali podtekst seksualny w prawie każdą rozmowę, nawet gdy nie byli faktycznie zainteresowani seksem, bo tak bardzo im to weszło w nawyk. Jest ogromna roznica w mentalnosci tego mlodego pokolenia gdzie „dziwnym trafem” owy incelizm jest plagą. Jasne ze strone czytam, co nie znaczy że myślę jak ty.
Większość ich problemów to wymysły w sensie pompowanie problemu którego nie ma i nie mówię tego jako hejt by ich obrazić, tylko tak to oceniam. Gdy miałem 20 lat, sypiałem nawet i z 40latkami. To o czym mowisz, niedobór kobiet względem liczby mężczyzn w wieku reprodukcyjnym nadrabia sie im kobieta jest starsza, bo jest nadwyzka kobiet starszych, a i to w skali kraju ta dysproporcja w skali kraju bardzo, bardzo niewielka, co jak obstawiam wyrownuja ludzie zyjacy samotnie z wyboru, aseksualni i np. geje czy konsekrowani. Jak dla mnie problemu nie ma. Jasne że syty głodnego nie zrozumie, ale mam sobie odjąć, odciąć nogę, cofnąć czas? Myślę, że moja wyobraźnia mi wystarczy i ocena jest całkiem trafna. Czy muszę mieszkać w szałasie, by móc krytykować bogaczy? Nie.
Jak jakieś błędy zrobilem to przepraszam, siedziałem ostatnie 15 lat za granicą (nieanglojęzyczną) i polski czytam wylacznie w internecie, piszę potocznym jezykiem, ktory moze ewoluowal troche bo nie wiem co sie na biezaco u was dzieje nie znam mniej popularnych „memów” itd. Dopiero jak w drugim artykule napisałeś o stulajrzu to mi się skojarzyło że dla was pewnie incel=stulejarz ktore pamietam ze kiedys bylo mocno uzywane w internecie. Bo za granicą cuck ma zupełnie inne znaczenie i wydźwięk. U was wrzucacie w tą ramę nawet zwyczajnie miłych i pomocnych dla kobiet ludzi, mimo iz w oryginale cuckold ma wyłącznie seksualne podłoże i nie można tego „przetłumaczyć”. Oni z tego słowa zrobili wycieraczkę twarzy na własne niepowodzenia.
Skoro czynnik jest losowy, to do powodzenia wystarczy jedynie odpowiednio duża liczba prób, jak masz pecha to nawet bardzo duża. Jak 50 razy wypadnie ci reszka, to nie idziesz marudzić w internecie że ci z orłami to oszuści tylko próbujesz dalej. Oni tak nie robią. Łapiesz aluzję?
niby mogę nazwać nieszczęśliwymi ludźmi czy jaki tam synonim dla wymyślisz, ale akurat napisałem płaczki, do czego ty się przyczepiłeś, chociaż nazewnictwo tu niczego nie zmienia
Zmienia podejście, bo samo „nieszczęśliwy człowiek” nie musi rodzić pogardy, a „płaczek” tak, ma to wydźwięk taki, że nalezy go zaatakować.
Chodzi mi o ukazanie tego, że ich żale tak naprawdę do pana boga należy wnieść, jeśli cierpią na brak atrakcyjnośći, bo ani to moja wina ani twoja, a tym bardziej kobiet którym chcą zaimponować.
Żale nie są tylko o brak atrakcyjności, ale też właśnie o tą pogardę ludzi do nich, w tym Twoją, gdzie dorzucasz im cechy, których mieć nie muszą, lub nie mogą ich zmienić, więc pogarda się nie należy.
Zresztą z tą atrakcyjnością można też szerzej temat opisać i może jednak wina leży gdzieś w społeczeństwie ze źle ułożonymi wzorcami, niżeli w samym braku atrakcyjności.
Kobiece wymagania urosły wraz z zapewnianiem przywilejów im przez wszelkich ginocentrycznych rycerzy nastawionych probkobieco i antymęsko. Do niedawna panował model „mężczyzna ma być tylko trochę ładniejszy od diabła” i masa kobiet to akceptowała, a wiele z nich do dzisiaj twierdzi, że ma coś takiego w psychice, że brzydki facet może urosnąć w ich oczach jeśli coś do niego poczują (przywiązanie, wspólna troska – takie rzeczy niedostępne i niezrozumiałe dla wielu). Dziś kobiety zostały oszukane i próbują udawać mężczyzn, chcą być typowo wizualne, nie dają szans na głębsze rozwijanie znajomości i uczuć, bo zostały z nich wyprane. Chcą szybkiej nagrody – cyk i masz się spodobać tak ,że ślinka cieknie.
Dodatkowo zaczęły żądać akceptacji kobiety rozwiązłe, klnące, agresywne, otyłe. I co? I znajdują partnerów. Kobiety nie muszą być kobiece w tradycyjnym słowa znaczeniu w sensie miłe, delikatne, subtelne czy tylko szczupłe. Mogą być jakie chcą, a i tak ktoś się wokół nich zakręci. Bo mężczyźni mało wymagają od kobiet. Akceptują wiele wad i słabości. To bardzo złe podejście.
Nie dziwne, że incele mają za złe temu wszystkiemu patrząc na te dysproporcje. Facet leci na byle co, kobieta na faceta top 20%, którego nie starczy dla pozostałych 80%. I co się dzieje? To co widzimy, singielki, incele, niska dzietność i konflikt płci.
No ja tam biję brawo jak dalej ktoś upatruje winy w incelach, „płaczkach” itd. a nie widzi tego wszystkiego co wokół i tym że oni zostali stworzeni tacy, wina leży gdzie indziej i w kimś innym. Atakując mężczyzn doprowadzi się jedynie do tego, że będą dalej wieszać się, pić, tworzyć gangi, iść w kryminał, a nie że coś się zmieni na lepsze.
No ale przecież ego ważniejsze, trzeba pocisnąć komuś w gorszym położeniu czy mniej atrakcyjnemu i żądać albo by się zamknął, albo by ogarnął. Bo i tak nikogo nie obchodzi. No i ok. Nie widać, że takie podejście działa.
Zasiali brak doświadczeń i siedzenie w sieci, zbierają żniwo w postaci niezaradności, wad postawy i kręgosłupa i totalnego nieogaru życiowego.
I myślisz, że na to się samemu pracuje? No to jesteś w błędzie. Umysł jest jaki jest, do tego wzorce w domu, potem doświadczenia z rówieśnikami i nawet najlepszego geniusza z potencjałem tak możesz stłamsić, tak nie będzie wierzył w siebie, tak się znienawidzi że skończy na sznurze.
Jestem totalnie pewien, że chodzi o mentalność.
Cyk i ją się ma. Przeczyta dwa komentarze i się ma. Albo więcej, sądzisz, że incel sam sobie wybrał daną mentalność, by mieć gorzej, by cierpieć, nie? Który człowiek wybiera cierpienie i porażki? Nie ma takich. Każdy człowiek ma przetrwanie zaprogramowane, dążenie do szczęścia, ale czasem się nie da, czasem masz blokady i problemy. Ja myślę, że 90% z tego to z patologicznych rodzinnych relacji się wynosi, trochę genetyka.
Czytałem te ich angielskie forum incels.com i włos mi się na głowie jeży.
No ja nie, raczej poznaję ludzi tutaj, rozmawiam z nimi, większość jest ok – choć sporo ma problemy z otworzeniem się. Niektórzy myślą, że to podstęp… no ja się nie dziwię, że nie są ufni, jak byli atakowani.
Oni twierdzą że np. zamachowiec eliot roger gdyby miał kobietę gdyby nie był sfrustrowany po czym wracaja do swoich schematów myślowych czyli stwierdzenia, że żeby odnieść sukces trzeba mieć 200cm i twarz modela.
Ale to prawda, że Elliot by dał radę, gdyby kogoś miał. Ale tam relacje rodzinne były skopane. Ten jego ojciec jest podejrzany, oglądałem z nim wywiady, totalnie wyprany z emocji, raczej traktujący syna z dystansem, zerowe wzorce, zerowe zrozumienie, osamotnienie. Kiedyś muszę zrobić analizę tego.
A, że mówią coś o 200cm? Wątpię. Pewnie mówią o 180-185, gdzie faktycznie kobiety takie wymagania stawiają coraz częściej i wysyłają posty typu „kill short men”. Choć nie wszystkie. Ale też mogą wymagać bardzo dobrej twarzy, co jest nie do zmiany tutaj i na tym polu się frustrują. Ja się im nie dziwię. Wejdą na takiego tindera, 0 polubień, albo jakieś wyzwiska. Czytałeś doświadczenia mężczyzn co zebrałem? Poczytaj wnikliwie te dwie części. Oni naprawdę dużo robili, zmieniali foty, ubrania, na siłkę chodzili, zmieniali opisy, sposoby zagadywania, wszystko. I nic.
https://swiadomosc-zwiazkow.pl/wybrane-doswiadczenia-mezczyzn-z-portali-randkowych-cz-2/
Pewnie powiesz, że to wina tych komputerów, że trzeba iść na żywo zagadać. Też to robili. I słyszą „mam chłopaka” czy coś, bo większość kobiet jest zajęta, albo spieszą się, albo widzą że gość jest brzydki, brzydota nie pozwala mu pakować mentalu , więc nie jest pewny siebie i zwalasz na mental, a nie na to że samoocena nie ma prawa być wysoka z porażkami i złymi reakcjami ludźmi, lub przemocą.
nie mów że sie nie znam, bo ja to środowisko „stulejarzy” „przegrywów” „inceli” bardzo dobrze znam chociaż różną to nazwę przez lata miało i w różnych miejscah istniało. I pamiętam poczatki tego, zwłaszcza w sieci. Na początku to było udawanie, wyścigi w tym kto wymyśli głupszą prowokację w internecie, palmę dzierżeństwa miał typ wymyślający że ojciec wchodzi mu do wanny i każe szukać potwora z wanny. Potem to, dobrze wypozycjonowane, przyciągnęło ludzi naprawdę przegranych dopisujących swoje prawdziwe doświadczenia, kalek na wózkach, chorych lub beznadziejnie biednych, ograniczonych bo wpisywali swoje problemy do wyszukiwarki i trafiali na to, generuąc jeszcze więcej treści i tworząc efekt kuli śnieżnej.
Ja niczego takiego nie znam, oprócz może wykopowego tagu przegrywów, ale nie sądzę, że można ich wiązać z incelami. masa jest trolli, memiarzy, prowokatorów.
Strony takie jak twoja, opluwające feminizm i gloryfikujące mężczyzn pojawiły się stosunkowo niedawno.
E, gdzie gloryfikuję mężczyzn? Może tu? https://swiadomosc-zwiazkow.pl/dyskryminacja-mezczyzn-zaczyna-sie-od-pogardy-do-slabosci/
Właśnie ja hejcik dostaję od skrajnych ludzi, którzy antagonizują która płeć jest lepsza, świętsza, a ja nie, wytknę mężczyznom też wiele, ale też kobietom. A mamy taką właśnie mentalność uznawania skrajności. Ktoś dobry to ktos zły. Albo feministki wmawiają że kobiety są lepsze, to inni faceci walą, że faceci to ło, nic nie ma toksycznego w nas, a nawet najbardziej patologiczna męskość jest dobra.
Krytykuję całe pokolenie -30 a nie kobiet czy mężczyzn i nie znając innego świata nie jesteś tak naprawdę w stanie ocenić bo w tym siedzisz.
Pokolenie wychowane przed komputerami dorosło i nie rozumie niewerbalnych przekazów, ma problem nawet ze zwykłym flirtem, gdzie za moich czasów było odwrotnie – ludzie wplatali podtekst seksualny w prawie każdą rozmowę, nawet gdy nie byli faktycznie zainteresowani seksem, bo tak bardzo im to weszło w nawyk.
Dziś to jest zakazywane. Wiele kobiet się oburza, że to molestowanie, albo teksty niskiej jakości. Czasy się zmieniają. Poza tym ci co nie rozumieją flirtu często to autyści, też nie ich wina.
Większość ich problemów to wymysły w sensie pompowanie problemu którego nie ma
Jak może nie mieć problemu jak te liczby typu 30% mężczyzn jest prawiczkami do 35 roku życia w wielu krajach, albo, że w ostatnim roku tylko 40% mężczyzn uprawiało seks no to jest coś nie halo.
U was wrzucacie w tą ramę nawet zwyczajnie miłych i pomocnych dla kobiet ludzi
U jakich was? Znowu mnie wrzucasz do wora z kimś kim nie jestem. Cucka osobiście używam jak ktoś się UNIŻA wobec kobiety, a nie że pomoże jej wnieść bagaż czy coś. To nie. Choć są różni ludzie. To jest ten problem, że oceniasz grupowo, masz jakiś taki zakres widzenia i tyle.
https://swiadomosc-zwiazkow.pl/coraz-wiecej-pantofli-desperatow-kukoldow/
Oni z tego słowa zrobili wycieraczkę twarzy na własne niepowodzenia.
Nie, właśnie wielu ludzi uniżających się trafiało do friendzone. Beta od wypłakiwania mu w rękaw, alfa od seksu, miłości i wszystkiego. Jest taki trend, nie mów, że nie. Że akurat takie słowo znaleźli to tam nie widzę w tym nic złego. Jeden masochista i drugi. Ten w seksie, ten w życiu wobec kobiet.
Skoro czynnik jest losowy, to do powodzenia wystarczy jedynie odpowiednio duża liczba prób, jak masz pecha to nawet bardzo duża. Jak 50 razy wypadnie ci reszka, to nie idziesz marudzić w internecie że ci z orłami to oszuści tylko próbujesz dalej. Oni tak nie robią. Łapiesz aluzję?
Tak można w nieskończoność. Ale oni znają już swoje położenie jeśli są odrzucani przez 100% kobiet. Każdy ma swój limit. Kobiety często płaczą jak jeden facet ich odrzuci, a incele muszą sobie radzić z pogardą od najmłodszych lat i odrzuceniami liczonymi w dziesiątkach. Zależy czy doliczyć też te odrzucenia przez internet, bo jeśli te też to w tysiącach. Często też odrzucenie przez własną płeć, bo byli zaszczuci, cisi, już w domu hejtowani, znęcano się, potem w szkole spotykali podobnych gości i tak kroczyli ku upadkowi.
No ale ich wina.
Ale no nie jest tak ,że to jest tylko czynnik losowy. Są mało atrakcyjni i często nie jest to do zmiany, albo praca nad tym przewyższa zysk. Tylko ci zaślepieni jeszcze, bez depresji, uwielbiają harować nawet jeśli zysk będzie nikły, bo ich mózg potrafi sobie wmówić, że jednak będzie coś dobrego. Ale jak się złoży to w kupę tyle porażek, bezradności to każdy człowiek może się złamać.
Przecież ci internetowi incele i kult przegrywu, klub wzajemnego poklepywania się po pleckach i licytowaniu się kto miał gorzej ( internetowi, nie że każdy tylko mówię o ludziach np. robiących memy, rozumiani jako ludzie typu spod tagu #przegryw na wykopie skąd to szambo wybija na cały internet) wszędzie widzą tego swojego blackpilla, na przykład idzie sobie zwykła para ulicą, a dla nich to jest betabankomat i post wall roastie, która wyszalała sie na karuzeli kutasów xD Albo widzą statystyki o samotnych matkach i nie przyjdzie im do głowy, ze jest tak dużo rozwodów tylko od razu implikacje, że ruchały się z chadami. Oni mają klapki na oczach i jak dla mnie są oderwani. Wydaje mi się tylko ze pierwsza fala tego zjawiska to był zwykły trolling i ciśnięcie beki znormalnych ludzi gdy mu dla jaj implilowales kurestwo jego żony/partnerki a on dostawał kurwicy i się rzucal w komentarzach. I Wtedy to było dla zabawy, ot zabawa typu gówniarz wkurwia starego człowieka. A że potem przyszła do internetu nowa fala (roczniki 95+) gówniarzy ktorzy od małego byli uczeni aby kopiować i powielać to to kopiują i w to wierzą. Mam jedynie nadzieję że jebnie jakas fala samobojow a ja wypije piwko. Świat nie wygląda tak jak w ich relacjach, staram się trzymać od tego z dala. Samotni ludzie to powód do robienia sobie jaj jak każdy inny, można śmiać się z nich tak samo jak z np. grubych, nie powinni być swięci ani uprzywilejowaną grupą. Zresztą, to rodziny zostawiają w budżecie najwięcej. I zgodzę się z robertem, że przyczyn tego zjawiska jest więcej i pokolenie wychowane przed ekranem jest bardziej niezdarne w kontaktach, próbując jednocześnie obwiniać wszystkich dookoła. płaczą że są sami, ale jak zapytasz takiego rzekomo szukającego miłości na ilu randkach był w ostatnich roku to się okazuje że nie robi nic w kierunku zmiany, bo przecież nie warto i mu się nie uda. Takich mi nawet nie szkoda.
Samotni ludzie to powód do robienia sobie jaj jak każdy inny, można śmiać się z nich tak samo jak z np. grubych
Ty to jesteś, taki śmieszek, kabarety mógłbyś robić. Ktoś jest samotny, ale śmieszne, hahahahaha!
I jeszcze może źle mu z tym, że nie ma do kogo gęby otworzyć? Że przychodzi do pustego domu? Hahahaha, ale śmieszne, normalnie boki zrywać.
Normalnie autorytet nam się objawił co wolno, a co nie wolno, co dobre, a co nie jest. No no.
PS grubi często sami są sobie winni (nie licząc chorób, choć te też byś wyśmiał), a samotny zazwyczaj nie jest winny swojemu stanu. Ot jest odrzucany. To przykrość, a nie powód do śmiechu. Bądź choć raz człowiekiem, podaj rękę, a nie mendą, która wyśmiewa w porażkach.
Przecież ci internetowi incele i kult przegrywu, klub wzajemnego poklepywania się po pleckach i licytowaniu się kto miał gorzej ( internetowi, nie że każdy tylko mówię o ludziach np. robiących memy, rozumiani jako ludzie typu spod tagu #przegryw na wykopie skąd to szambo wybija na cały internet) wszędzie widzą tego swojego blackpilla, na przykład idzie sobie zwykła para ulicą, a dla nich to jest betabankomat i post wall roastie, która wyszalała sie na karuzeli kutasów xD
Właśnie opisałeś skromną grupę ludzi, specyficzne indywidualności przekładając ją na jakąś większą. Robisz dokładnie to co ci najgorsi których krytykujesz. Oni swoje widzą i ty też swoje widzisz. Niezła hipokryzja.
Ja w ogóle o takich ludziach tutaj nie napisałem. Ty ich zrównujesz = wmawiasz. Czyli należysz do tego środowiska co tak toksycznie wmawia, ocenia szybciej, niż pozna.
A nawet jeśli zaraz powiesz, że wcale tak o całej grupie nie sądzisz, tylko o tych specyficznych typkach to twój komentarz staje się zbędny, bo w ogóle nie na temat i nieodnoszący się do ludzi z kolei których ja opisuję. Jak zacznę pisać, że każda para jak idzie ulicą to betabankomat i klapy na oczy to wtedy zacznij swoją tyradę. Ale takich ludzi nie wspominam ani trochę.
Albo widzą statystyki o samotnych matkach i nie przyjdzie im do głowy, ze jest tak dużo rozwodów tylko od razu implikacje, że ruchały się z chadami. Oni mają klapki na oczach i jak dla mnie są oderwani
Bo często tak jest. Oczywiście nie ma co wmawiać, póki nie pozna się sytuacji. Tak jak oni nie powinni wmawiać, tak ty. A jakby robicie to samo. Co to znaczy? Że jesteście tacy sami. Belki u siebie nie widzi, źdźbło u innego zauważy.
ciśnięcie beki znormalnych ludzi gdy mu dla jaj implilowales kurestwo jego żony/partnerki a on dostawał kurwicy i się rzucal w komentarzach
Hehe, ale śmieszne. Wyzwać partnerkę kogoś od kurew.
Wzór człowieka toksycznego. Kto tego broni!?
Mam jedynie nadzieję że jebnie jakas fala samobojow a ja wypije piwko
O i jeszcze pochwalanie samobójstw. Życzenie innym najgorszego.
staram się trzymać od tego z dala
Nie widać, wsiąkłeś i zachowujesz się dużo gorzej.
Zresztą, to rodziny zostawiają w budżecie najwięcej.
Kasa najważniejsza. Bezmyślne płodzenie. A potem armia niechcianych dzieci, opluwanych przez rodziców, niewspieranych. Potem problemy emocjonalne, samotność, kolejne odtrącenia, problemy z socjalizacją. No ale rodzice niewinni. Oni zrobili dziecko i uwaga, wkładają do budżetu! Święci dosłownie.
próbując jednocześnie obwiniać wszystkich dookoła
Jak mieliby takich rodziców jak ty, to się nie dziwię. I nie zdziwiłbym się samobója.
ale jak zapytasz takiego rzekomo szukającego miłości na ilu randkach był w ostatnich roku to się okazuje że nie robi nic w kierunku zmiany, bo przecież nie warto i mu się nie uda
A może nie był na randkach, bo żadna nie odpowiedziała na jego zaproszenie, na jego próby zagadywania?
Ty widzisz tylko jeden powód, aby komuś pocisnąć. I sam sobie zaprzeczasz pisząc wcześniej, że jest wiele powodów różnych zachowań. Jeśli tak, to się do tego zastosuj.
Takich mi nawet nie szkoda.
A mi szkoda. Ludzie bez nadziei, odrzuceni, pogardzani, nie wierzący już w sukces. To jest cierpienie. Trzeba by było im jakoś pomóc. Dla ciebie to ubaw.
No ale cóż, czujesz się lepszy, dowartościowałeś się. Każdy ma swój sposób. Ty cisnąć po innych, życząc samobójstw i „pijąc piwko” z radości.
Wzór, autorytet, nic tylko być tobą.
Oby nie.
pokolenie wychowane przed ekranem jest bardziej niezdarne w kontaktach
Jeszcze wrócę do tego. W czasach sprzed komputerów też były osoby niezdarne w kontaktach. Problem jest taki, że przyczyna leży dużo głębiej, już od toksycznego wychowania w domu, bycia ofiarą przemocy i tego jak środowisko traktowało taką osobę w dzieciństwie. Usunięcie się w świat wirtualny to tylko skutek innych problemów i zaniedbań dla dziecka, a nie przyczyna najgorszego zła.
Trochę też zabawne podpisywać się weteranem internetowym, jakbyś w tym siedział, a jednocześnie krytykował siedzących w tym.