Porady związkowe i dot. innych problemów (zgłoś się do mnie, a pomogę)
Spis treści
Porady związkowe to sekcja rozwiązywania problemów dotyczących związków, małżeństw, zainteresowania sobą płci przeciwnej, rozpoznawanie co jest toksyczne, ale też pomaganie sobie, jeśli nie mamy ułożonych wzorców (np. dysfunkcje, których w Polsce niestety jest sporo; niektóre źródła mówią, że rodzin dysfunkcyjnych jest nawet do 30%!). W tym miejscu próbujemy radzić sobie z lękami, depresją, przeciążeniem, czy zrezygnowaniem – to co tyczy psychiki, zaniedbanej sfery życia i zdrowia człowieka.
Czemu to robię? Bo lubię pomagać, bo interesuję się tym, bo przeczytałem kilkaset książek o tej tematyce, przejrzałem kilka tysięcy badań. Ale i bo sam wiele przeszedłem w życiu, a co nauczyło mnie sporo. Po co dokładać cierpień, jak można zrobić coś dobrego?
W tej sekcji możemy wspólnie dokonywać postępów rozwiązywaniu przeróżnych problemów. Moje rady, a Twoje pytania mogą tyczyć różnych sfer, nie tylko relacji. Jak chcesz pomocy, coś Cię trapi, coś Ci nie wychodzi, nie jesteś czegoś pewny(a), chcesz, by rozłożyć Twój problem na czynniki pierwsze, dokładną analizą, porozmawiać – spróbuj u mnie. Kontakt jest mailowy (pisemny) i anonimowy.
Jest to dość unikatowa wartość, której nie ujrzysz na innych stronach, a nawet u sporej części psychologów, którzy… no cóż, często kują pewne definicje na blachę, byle zdać i tyle ich talentu, zmysłu obserwacji, wyłapywania szczegółów ważnych dla sprawy, czy tym bardziej powołania…
Przykład takiej analizy? Proszę. Tutaj narcystyczna kobieta znęcała się nad mężczyzną.
UWAGA WSTĘPNA: nawał pracy w pojedynkę nie pozwala mi zazwyczaj od razu odpisywać na skomplikowane problemy, więc proszę uzbroić się w cierpliwość.
Pamiętaj też, że jest to moja wiedza i czas które Ci poświęcam poza tym co już robię na samym portalu pisząc, mam nadzieję, pomocne artykuły. Warto więc zainteresować się wsparciem mnie za to co robię tutaj tzw. bezinteresowną darowizną (więcej informacji na dole strony). Nie darowizną za analizę, ale ogólnie, wsparciem bez oczekiwania świadczenia. Ot, cenisz mnie, otwieram Ci może oczy na inne wątki, widzisz, że to co robię jest w porządku, więc wspierasz. Darowiznę należy odróżnić od usługi.
Kontakt: matrixpoland@o2.pl
Porady związkowe, analizy, rozmowy, rady, do wyboru do koloru
Zajmuje się analizami związków romantycznych, przyjacielskich, seksualnych, problemów rodzinnych, ale też często problemów z psychiką, cierpieniem i nierozwiązanymi konfliktami.
Głównym wątkiem, którym się zajmuje są związki, ich usprawnianie, lub uświadamianie o toksycznych związkach. Ewentualnie o sposobach radzenia sobie w takich relacjach. Mam w tym wiedzę i doświadczenie (w tym sukcesy), ale zaznaczam, że nie jestem psychologiem, a „jedynie” pasjonatem, więc traktuj rozmowę ze mną jak rozmowę ze znajomym, a nie jako porady medyczne.
Stworzyłem specjalny dział, który nazywa się „analizy związków czytelników”, choć jeśli będzie więcej zgłoszeń o sprawy innego typu, to stworzę kolejny dział lub zmienimy nazwę obecnego (dodałem PYTANIA DO ADMINISTRATORA – FAQ). Warto pytać o sprawy życiowe, rodzinne, z własną osobowością, czy o własnych porażkach/problemach, które można razem przepracować.
To co zostało już napisane i jakiej pomocy udzieliłem, można znaleźć tutaj (jednak nie każdy wyraża zgodę na publikację):
Analizy związków czytelników i pytania do administratora
Umieszczam tam analizy, które za zgodą stały się publicznymi, inne zostawiamy w rozmowach prywatnych.
Problemów około-związkowych jest naprawdę dużo i nie rodzimy się z wiedzą, ani doświadczeniem, by je pokonywać bez szwanku. Czasem czerpiemy złe wzorce od rodziny, lub z zewnątrz. Tak naprawdę w każdym człowieku i w każdej relacji można coś poprawić, ale aby to zrobić zaczynamy od zrozumienia samego (samej) siebie. Moje porady, analizy i zaangażowanie możesz traktować jak rozmowę ze szczerym przyjacielem, który nie będzie Cię tylko pocieszał ogólnymi słowami jak „będzie dobrze”, a przeprowadzi szczegółowo przez aspekty, o których będziesz pisać.
Kluczowe będą błędy, które mogę zauważyć, a których sam/a nie dostrzegasz, albo nie do końca wiesz jaki kierunek obrać, aby było lepiej. Jeśli chcesz w czymś poprawić waszą relację, albo własną osobowość, czy własne działania, to warto skorzystać z tego działu. Po co pytać przypadkowe osoby na forach, które nie pasjonują się tym, czy jakichś kołczów, gdy masz mnie? 😉
Pisać można też o własnych problemach, o swoim życiu, o tym z czym sobie nie radzimy. Każdy problem przeanalizuję dokładnie, by go zrozumieć jak najlepiej.
Jakie informacje powinny znaleźć się w mailu do mnie? Najlepiej szczegółowe
Zasady są proste. Opisujesz siebie jak najszerzej umiesz, bym nie musiał dopytywać kim jesteś, jakie masz cechy charakteru, czy podejście do związków. Możesz mówić co o sobie wiesz, lub co mówią o Tobie inni. Opisujesz swój związek tak, by pokazać jak najwięcej sytuacji które się w nim zadziały, a które są problematyczne.
Jest to Twoje swoje subiektywne zdanie, które dzięki wiedzy którą zdobyłem postaram się przefiltrować tak, abyś uzyskał(a) lepsze rezultaty, lub aby zrozumieć co się stało, co było przyczyną danych zachowań. Jeśli chcesz zaoszczędzić czasu możesz też napisać jakie są relacje matka-ojciec w Twojej rodzinie i rodziców z Tobą, co pozwoli powiedzieć na przykład co może Ciebie uszczęśliwić bardziej, a czego warto byłoby unikać w relacjach międzyludzkich. A może masz większy problem, może zdiagnozowano już coś u Ciebie? Warto wspomnieć.
Wiedza dobrze użyta zawsze pomaga!
Jeśli masz jakiś konkretny problem, to go opisujesz krótko. Np. rozmowę z daną osobą, przytaczasz sytuację, powód takiej rozmowy, otoczkę, dane słowa, zachowania i próbujemy ją analizować. Mówisz jakie masz cele, co chcesz osiągnąć, co poprawić. Może masz screeny, które ułatwią zrozumienie tematu.
Tak naprawdę można pisać o wszystkim, łącznie z problemami bardzo wykraczającymi poza samą sferę związków.
Po wszystkim mówisz, czy chcesz by umieścić taką analizę, czy naszą rozmowę na mojej stronie tym samym rozbudowując ją i pomagając innym.
Jeśli potrzebujesz pełnej anonimowości możesz napisać maila, a jeśli nie, to możesz kontaktować się przez nasz profil na facebooku.
A można gdzieś proponować tematy do poruszenia? Jakąś listę oczekujących tematów może warto zrobić, może ankiety na temat o czym czytelnicy chcą czytać? Ja bym chętnie poczytała o różowej pigułce czy związkach inne niż te typowe (trafiłam na jeden tekst, który tylko definiował i oceniał cały ruch, a nie analizował dokładniej założeń), a bieżących i pilnych wydarzeń nie ma chyba aż na tyle dużo by regularnie je komentować.
Można. Jednak dla wspierających mnie jest większy priorytet, co jest oddaniem im szacunku i wdzięczności.
A o różowej pigułce są 2 tematy:
https://swiadomosc-zwiazkow.pl/the-pink-pill-dla-kobiet-czyli-prawda-o-mezczyznach/
I negatywna wersja:
https://swiadomosc-zwiazkow.pl/negatywny-the-pink-pill-nienawisc-do-mezczyzn/
Czy wpłata jest gwarancją lepszego traktowania? I gdzie dokładnie można te pomysły zgłaszać? To o pinkpilllu mam przeczytane; Chciałabym również byś poruszył temat wychowania chłopców w duchu blackpilla, tego co warto i czego nie warto ich uczyć, z jakim bagażem wartości wypuścić w życie, tego co warto im mówić i przekonań które warto w nich zaszczepić.
Nie ma gwarancji, bo to byłaby wtedy interesowna usługa 🙂 a usług ja nie prowadzę. Każdy kto chce wpłacać na wsparcie to wpłaca darowizny, a darowizny nie są usługami. To, że dodatkowo powiedzmy takiego wspierającego potraktuję priorytetowo to tylko moja dobra wola, żaden gwarant umownie spisany.
Najlepiej mailowo.
To byłby mocny temat i raczej nie do zrobienia w moment. Rozumiem, że wiesz czym jest black pill i wiesz o co prosisz?
https://swiadomosc-zwiazkow.pl/red-pill-blue-pill-black-pill/
Masz syna, że akurat taka potrzeba?
To byłby też na pewno warty temat do przedyskutowania z innymi.
Tak, mam syna. Kolory pigułek ciągle mi się jeszcze mylą, nie opanowałam jeszcze tego slangu w pełni, napisałam z pamięci, bardzo możliwe że chodziło mi jednak o czerwoną.
A to nie tak, że zawędrowałaś lata temu już tutaj? Bo coś tak mi się kojarzy.
Jak w czerwonej pigułce to akurat byłoby to poprawne wychowanie – na pewno pozwoliłoby na uniknięcie cierpienia z powodu niezrozumienia, mylnych sygnałów słyszanych od kobiet, zabezpieczenie siebie w razie problemów, rozwodu (jeśli małżeństwo nadal będzie istnieć), zrozumienie co naprawdę jest atrakcyjne w facetach, a nie co się mówi, jak rozpoznać toksyczną kobietę, jak zakłamaną (np. jedynie sygnalizują cnoty i dać się na obraz aniołka nabrać), jak budować własną wartość i wiele innych.
Ale to nie syn powinien przejść szkolenie teraz a na początku sami rodzice i matka, która widzi trochę inaczej. Najgorzej gdyby była nadopiekuńcza, dominująca i stworzyła pantofla, czy maminsynka, który stawiałby kobiety ponad siebie, uważał, że to lepsza płeć, albo że należy być milusim i nadzwyczajnie szanującym by być kochanym, że może płakać, być słaby, bierny, niezadbany fizycznie, słaby fizycznie, rozwijać wyłącznie umysł, a do tego miałby niską samoocenę bo byłby stłamszony, zależny np od samej matki itd. Że też nie wspomnę o porzuceniu romantycznych wizji miłości. To może działać dla kobiet i też nie zawsze, dla mężczyzn realia są inne – no chyba że zakwalifikuje się do top 20% atrakcyjnych mężczyzn fizycznie, więc będzie prowadzony za rączkę przez kobiety do samego celu, nie będzie musiał za mocno działać.
Wstępnie w ten sposób i każdy taki punkt pewnie w artykule bym rozwijał. Na pewno to ważne.
Ale widzisz jak wiedziałem, że chodzi o syna? Kobiety same z siebie nie mają żadnego interesu jako np. młode singielki tego pojmować. Czasem „na starość” coś im się przestawia, ale to wynik, że już nie wzbudzają tak łatwo zainteresowania mężczyzn. Rzadko kiedy młoda kobieta chce coś chłonąć co nie jest wygodne. Czasem musi dostać po tyłku dość mocno, by w to wejść, często np. wdowy po alfie do mnie wchodzą https://swiadomosc-zwiazkow.pl/kobieta-porzucona-przez-samca-alfa-kobieta-zniszczona/
Albo ofiary narcyzów. Albo te co szukają po niegrzecznych chłopcach. Ale żeby dostrzegać dobrych, uczuciowych mężczyzn przykładnie wychowywanych przez tak samo przykładne matki – nie bardzo. To zazwyczaj nie kręci za młodu i taki syn, dobry, miły, grzeczny może być całkowicie sfrustrowany, że to co mu się wpajało jest złe, że jest jednak tym gorszym, ale i czuć się poniżony w stosunku do rówieśników. A on się będzie podobał tylko własnej matce, nikomu innemu, posłuszny i tyle.
To jest z początku skomplikowane, ale tylko z początku. Ale jak matka nie przełknie tej pigułki to zaserwuje kilka kłamstw, przeinaczeń rzeczywistości związkowych i syn będzie cierpiał. I nie będzie przygotowany.
Plus ważne też by ojciec dał jakiś wzorzec. Jak matka nie kocha ojca dziecka i go nie szanuje to nie ma co się spodziewać, że syn będzie miał odpowiednie wzorce. On też nawet jak nie wychowuje to pokazuje zachowaniem czy ma autorytet, daje przykład. Syn będzie kopiował zachowania rodziców, choć oczywiście bardziej od tej osoby która jest bardziej dominująca w rodzinie.
zrozumienie co naprawdę jest atrakcyjne w facetach, a nie co się mówi,
Red musze przyznac ze mimo 3letniej praktyki u Cb, nie posunąłem się ani o milimetr w atrakcyjności. Wiedze mam przez co juz nikt mnie nie wykorzysta, ale w sumie nie ma nawet okazji zeby dac sie wykorzystac.
Ty może i tak, nie znam sytuacji, nie wiadomo co robiłeś, by zmienić sytuację, ale też co innego jest zabezpieczyć dopiero co kształtującego się chłopaka m.in przed depresją i innymi ciężkimi skutkami życia w zakłamaniu i zderzeniu się z zupełnie innymi realiami, niż się podaje takim chłopakom.
Ale tak czy siak sama wiedza to za mało, nie zawsze starcza. Nie wszyscy też potrafią ją wcielać w życie. Jest masa zmiennych, w tym sporo losowości, jeśli chodzi o relacje, bo m.in trzeba mieć farta, by trafić na osobę X – pasującą. I wiele innych.
To może podpowiedz jakiś mindset który pozwoli odsunąć od siebie myślenie w stylu śmieć genetyczny. Dzisiaj byłem świadkiem jak mój kolega z pracy był wołany przez jedną laseczkę z bananem na twarzy, bo stał do niej tyłem. Wiem, że ją słyszał ale mimo to mówię mu, ej tamta dupera Cię woła, a on „wiem, niech spierdala”. No ryj mi opadł, taka laska a jego stać żeby ją olać. Ktoś powie, że właśnie dlatego że ją olał, to ona chce. No ale ja też ją olewam i to nic nie daje bo jest obupulna olewka:) jak ja mu zazdroszczę, nie mogę przemóc tego myślenia o sobie jak o śmieciu. Zatruwa mi to życie
Nie ma takich odpowiedzi i rozwiązań, by móc każdemu powiedzieć jedno słowo i nagle cyk zmiana myślenia. To jest na pewno skomplikowana sprawa, wiele ma przyczyn. Jak ktoś oczekuje takiego jednego słowa i rozwiązania to oczekuje cudów, a cudów nie ma.
Jedno co jest jasne to praca nad samooceną. Czyli poznanie swojego miejsca i ewentualne poprawy, praca nad tym jakie jest nasze miejsce w odniesieniu do innych, czasem fałszywe przekonania na temat ludzi i siebie. Nie da się jednemu człowiekowi powiedzieć czegoś oryginalnego, co da się zastosować u wszystkich, bo byłby to straszny truizm.
Dlatego od czegoś są terapie, tam poznaje się człowieka na wielu spotkaniach, po wielu rozmowach i dopiero radzi.
Zresztą co do tej sytuacji – ona może go wołała w celach służbowych, czy w innych, a nie w celach podrywania, to czemu miałby być zachwycony tym, że go woła? Z tego co wiem też miałeś za sobą jakieś relacje, więc samoocena typu „śmieć genetyczny” to bujda. Ot, jest na czym budować, ale nie zostało to jeszcze zbudowane.
Bo atrakcyjności nie da się podnieść. Tak działa rzeczywistość. Pojęcie atrakcyjności fizycznej kształtowało się zanim powstała współczesna cywilizacja. W rozwoju nie chodzi o to by stać się atrakcyjnym dla kobiet, bo tak się nie da.
Nie, nie było mnie tu wcześniej, odkryłam to chyba gdzieś między pół roku do roku czasu wstecz od dziś ale od jakiegoś czasu wracam tu co jakiś czas, ostatnio częściej, jak mi się przypomni by rzucić okiem w wolnej chwili na ulubione blogi lub przejrzeć starszy tekst.
Z synem to jest tak, że dzieci dorastają szybko, nie chcę by stracił głowę dla jakiejś dziewczyny, nie chcę by cierpiał, podpowiedziałabym mu coś, ale nie bardzo wiem co. Myślałam o męskiej rozmowie – ale mąż pochłonięty robieniem pieniędzy, zapewnianiem bytu i odkładaniem na jego przyszłość mimo oddania się pracy i zapewniania bytu, mimo absolutnego bycia w porządku absolutnie nie jest w wolnej chwili typem mentora, filozofa, mędrca czy nawet mędrka, podejrzewam że jest nawet zbyt zmęczony by myśleć, a co dopiero doradzać i brać odpowiedzialność za swoje rady a wybity z rytmu zresztą najprawdopodobniej nie powiedziałby nic perspektywicznego – zresztą który nastolatek chciałby słuchać rodziców?
Nie jestem do redpillu w pełni przekonana, uważam że jego wyznawcy mimo potencjalnej chęci spojrzenia na wiele problemów szerzej żyją nieco we własnej bańce wzajemnie się nakręcając, ale ciężko mi tak naprawdę ocenić i ustosunkować się jako rzekomo uprzywilejowana kobieta, nie jest to dla mnie już tak istotne jako dla człowieka bardziej niż mniej spełnionego, który coś już zbudował i mającego życie w większym stopniu za sobą. Wierzę jednak, że jakąś tam wartość niesie sam fakt kwestionowania statusu quo, co redpill jednak czyni. Matka ucząca dziecko, by nie szanowało kobiet byłaby złą matką.
Co sądzisz na popchaniu go w stronę tańca zamiast ćwiczeń sportów kontaktowych? W stronę randek. O ograniczaniu pobytu w wirtualnych światach? Boję się w sporcie urazów głowy, typowego dla bokserów otępienia.
Tematu tutaj na pewno rozwijać za bardzo nie będę, bo to nie czas i miejsce.
A ktoś tutaj uczy czegoś takiego? Nie. Więc nie wiem skąd wstawka, znowu.
Jak powiesz dziecku, by szanowało mężczyzn i kobiety, to na równi.
Ale już jak powiesz dziecku by nie szanowało toksycznych, pustych czy głupich kobiet i mężczyzn – to też na równi. I nie będzie problemu. Byle dziecko wiedziało kto kim jest.
I byle nie mówić, że którejś płci należy się więcej szacunku, albo szacunek za darmo nawet w momencie krzywd, albo nadszacunek i stawianie na piedestał…
Ja bym powiedział, że obie strony powinien rozwijać. Taniec pomaga w kontaktach z dziewczynami, trochę też rozwija sprawność, wyczucie, a sport pomaga w kontaktach z innymi chłopcami, w poczuciu bycia silnym, w samoocenie, w poczuciu sprawczości i pozwala się bronić w razie ataków. A te pewnie będą. Nie ochronisz dziecka sama maminą spódnicą. Zresztą nie powinnaś za bardzo. Być po stronie dziecka – okej, ale nie chronić jakby to jajeczko było, bo nie obroni się same.
Nie jestem do redpillu w pełni przekonana, uważam że jego wyznawcy mimo potencjalnej chęci spojrzenia na wiele problemów szerzej żyją nieco we własnej bańce wzajemnie się nakręcając
I tak sobie nas wesoło obraża… a Ty ją niańczysz.
Bo ja nie mam czarno-białej wizji świata, by zobaczyć jedną małą krytykę per „nakręcają się wzajemnie” (mnie to nie boli), czy zwątpienie i od razu usuwać człowieka. Widzę mały potencjał. Dyskutujemy. Moje granice nie zostały jeszcze przekroczone. Proste. Jak przekroczy to nie bój się, odejdzie.
A pamiętaj, że te dyskusje nie są tylko dla niej. Są też dla czytających. Więc są potrzebne.
Ale to nie pierwszy jej taki wybryk. Ja też w trakcie połykania red pilla byłem radykałem, ale mi przeszło. Tu u niej widać, że stoi piguła w gardle i chce na zewnątrz.