Opinie o stronie i jak do nich podchodzę

Zostań darczyńcą/podziękuj autorowiJeśli doceniasz stronę i nie chcesz, by zniknęła z internetu kliknij, by wybrać sposób wsparcia 🙂

Opinie są potrzebne, by zrozumieć, czy obrany przez nas kierunek jest słuszny, lub czy jest w nas coś do poprawy. Dla ludzi chcących bardziej poznać mnie i moją działalność warto przejrzeć poniższe materiały. Tekst składa się z zestawu opinii na temat tego co robię oraz opisu jak do takich komentarzy podchodzę. Jestem pewien, że da się coś dla siebie z tego wyciągnąć. Można to potraktować jak kolejny artykuł z materiałem źródłowym.

Czasem też warto wrzucić takie coś hejterom, którzy lubią zmieszać innych z błotem pokazując swój poziom 😉

Jeśli ktoś chce poczytać bardziej negatywne opinie to umieszczałem je w osobnych artykułach – szczególnie w kontekście banów. Opinii ogólnie było zbyt dużo, by je wszystkie zamieszczać, ale te też dają pewien obraz.

Opinie

1. Jedne kobiety mówią, że znam kobiecą psychikę, a inne, że wypowiadam bzdury nieskończone. Do sprzecznych opinii odniosę się poniżej, bo jest to ciekawe.

Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 2
2. Cieszy mnie to, że ludzie uczą się selekcjonować dobre osoby do własnych relacji dzięki moim tekstom, które ostrzegają przed toksycznymi jednostkami. Za wsparcie dziękuję, bo to docenienie tego co robię i tego kim jestem.

Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 3

3. Ludzie wydają tysiące złotych na terapie z których nic nie wynika. Potem wpadają na mojego bloga i mówią, że oczy im się otworzyły na masę mechanizmów. Rozmowa ze mną też może nakierować, ale oczywiście trzeba mieć otwarty umysł, a nie wiedzieć lepiej. Dlatego te wyzwiska hejterów… powiedzmy, że wiem kim są w środku.

Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 4

4. Niektóre dziewczyny też mają gest i chcą się poprawiać. Trzeba sobie pomagać.

Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 5

5. Jako jeden z nielicznych jestem prawdziwie równościowy.

Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 6

6. Cóż, czasem jak się kogoś obroni (np. niesłusznie atakowanego) to dostaje się niepochlebne komentarze i nie tylko. Jednak najbardziej cieszy dodanie siły i motywacji człowiekowi, który jej nie miał.

Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 7

7. Co do siły i wytrwałości, mimo, że kłód pod nogi otrzymałem więcej niż przeciętny człowiek:

Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 8

8. Niestety możliwości na podcasty u mnie są mocno ograniczone, dlatego tak ważne jest wsparcie bloga. Nie każdy startuje z tego samego pułapu. Bywa.

Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 9

9. Kobieta widząca, że nie wrzucam do jednego wora kobiet – otóż to! Choć nie zgodziłbym się, że tylko feminizm jest winien.

kobieta chwali red pill

10. I takie spontaniczne, zaskakujące wiadomości można dostawać. Refleksyjność to ważna kompetencja umysłowa. Pozwala poznawać siebie i świat obiektywniej – zatem dziękuję. Tylko nie wiem komu, czy sobie, czy komentującej, rodzicom, czy może „stwórcy”? 😉

Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 10
11. Czy trzeba komentować więcej, jeśli ktoś widzi to samo co ja, tyle, że na salach sądowych?

opinie

12. Umiejętności rozumienia ludzi w ich kompletnie indywidualnych problemach pozwala na budowanie dłuższych, lepszych znajomości. Pomoc bez zrozumienia i umiejętności słuchania (czy jak tu – czytania) nie ma racji bytu.

Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 11

13. Jw. Cieszy to, że kobiety, choć są u mnie rzadkością (ok. 20% z całości czytelników) – też widzą wartość w tym co robię.

Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 12
14. A tu komentarz po jednej dyskusji w której byłem wyzywany przez pewnych mężczyzn. Oni uważają, że jeśli nie pisze się samych superlatywów o mężczyznach i negatywów o kobietach to jest się „zdrajcą mężczyzn”. Żałosne, ale tak to jest w konfliktowych środowiskach, które nie chcą współpracy tylko chcą znaleźć sobie wyimaginowanego wroga. Moim wrogiem są osoby toksyczne i toksyczne mechanizmy wychowawcze, a nie płeć.

Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 13

15. Takie słowa wiele dla mnie znaczą kolego!
Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 14

16. Tutaj trochę inne podejście prezentuję, niż ci wyzywający mężczyzn w słabościach, co jednych irytuje, inni mówią, że to jest w porządku.

Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 15

17. I kolejny kamyczek do ogródka od czytelnika-romantyka. Widzę, że takie postawy są zupełnie inne niż innego typu mężczyzny o innych cechach psychiki. Jak widać różnimy się nawet w obrębie własnej płci. Wrzucanie wszystkich do jednego wora z racji płci jest bezsensowne.

Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 16

18. Tak, unikajmy polaryzacji, żeby pokazywać obiektywne dane, a nie takie, by jedynie szczuć i winić jedną płeć.

Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 17
19. Ciekawy komentarz od kogoś kto czyta coś więcej, niż tylko nagłówki. Pozdrowienia.
Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 18
20. Kulturalnie i bez agresji? Tak. Szacunek za szacunek, dobro za dobro.

Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 19
21. Kolejny ciekawy komentarz, choć trochę zbyt idealizujący moim zdaniem. Pamiętajmy, że w naszym świecie nie tylko jedna płeć jest problemem. Problemem jest część osób o pewnych, amoralnych, zepsutych skłonnościach. Poznamy ich po wielu zachowaniach. Pierwszym jest chęć krzywdzenia słabszych, wyśmiewanie ofiar i bronienie sprawców przemocy/nieszczęść.

Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 20

22. A tu wspierający komentarz po usunięciu strony niestety (na fb miałem 6000 polubień po roku prowadzenia fanpage i wszystko poszło w piach, tylko dlatego, że ktoś wrzuca bany nawet za powiedzenie, że nie można bić obu płci, a nie tylko kobiet). PS. Wg jednych plotę głupoty, wg innych rozumiem te związki o których piszę. Ja wiem czemu powstały dwa obozy i nie zawaham się stwierdzić tego jasno. Zaburzeńcom nienadającym się do zdrowych relacji nie dogodzisz.

Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 21

Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 22

23. A ten komentarz wrzuciłem tylko dla tych, którzy tak najeżdżają na kobiety, że wszystkie są egoistkami. Nie są.

Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 23

24. Jak ktoś lubi kulturę, merytorykę i dłuższe analizy to znajdzie u mnie swoje przytulne miejsce. Równowaga? Lubię.

Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 24

25. A tutaj podsumowanie od kogoś z kim dzielimy sporo wartości. Dziękuję.

Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 25

26. I o to chodzi, trzeba wychodzić z toksycznych związków.

Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 26

27. Jedni mówią, że nie jestem rzeczowy, inni na opak.

Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 27

28. C.D. całe 5% dla mnie.

Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 28

29. Gdy skrytykowałem otyłą kobietę, która rozpisała jedynie swoje żądania co „mężczyzna MUSI” i nazwałem ją roszczeniową pół tuzina kobiet obrażało mnie od najgorszych, ale znajdowały się też te normalne, które rozumieją czym jest dojrzałość emocjonalna i, że nie tak powinno podchodzić się do ludzi jak te roszczeniowe, przedmiotowe traktujące mężczyzn kobiety. Jeszcze chciały, by CV wysyłać…

Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 29

30. Fanpage jest interesujący i ambitny, znowu komplement od kobiety, a przecież tyle kobiet strasznie się rozjusza, jak cokolwiek złego napiszę o tych mniej dobrych dziewczynach.

Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 30

31. Nawet jakaś dziewczyna wyjaśniła, że czytając moje artykuły widzi, że jestem dobrym człowiekiem.

Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 31

32. Wyznający red pill to nie jest jednolita grupa o jednolitych cechach i poglądach.

Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 32

33.

Opinie o stronie i jak do nich podchodzę 33

Jeśli chodzi o bardziej negatywne opinie to nie zapisywałem ich, ale na ogół są mało merytoryczne, czasem są w nich nawet pogróżki, że aż żal ich cytować. Sensu to nie ma żadnego i nie ma co dawać uwagi tym ludziom pokazując ich „dzieła”. Jeden przykład hejtu proszę zobaczyć tutaj. Niektórzy nawet piszą o zniszczeniu mojej rodziny, czy o tym, że każda kobieta powinna ode mnie uciekać. Cóż, nie każda. Na pewno te toksyczne, bo te rozpoznaję w mig 😉

Zresztą 80% komentarzy negatywnych wygląda schematycznie. Ktoś pisze coś w stylu „jesteś głupi”, „jesteś nieświadomy” (jakaś ocena ad personam), „musisz się leczyć”, albo „bo ty uważasz X i dlatego jesteś głupi”. Ja pytam gdzie to napisałem i następuje cisza, lub przekręcenie tematu, bo nigdzie nie napisałem tego. Szkoda prądu, bo to ewidentny wyraz zdenerwowania, niżeli umiejętności dyskusji, czytania ze zrozumieniem i uzasadniania własnego zdania. Oczywiście zdarzają się celne uwagi, napisane z szacunkiem i to jest okej. Te biorę pod uwagę.

Gdybym nie brał to bym się nie rozwijał, a ludzie zauważają, że trochę się zmieniam w czasie. Dla jednych na lepsze, dla innych (którzy zostali w tyle) na gorsze.

Masz własne zdanie i własne wartości? To znaczy, że nie jesteś nikim

Moja działalność, jak większość, które oferuje subiektywne zdanie generuje różne komentarze. Jak Winston Churchill mawiał: „Masz wrogów? To dobrze. To znaczy, że broniłeś czegoś w ciągu swojego życia.”

Gdzieniegdzie zasłyszałem jeszcze ciekawie brzmiące:

  • „pokaż mi swoich wrogów, a powiem ci kim jesteś”, oraz
  • „pokaż co cię drażni, a pokażesz kim jesteś”.

Niestety ostatnie czasy sprzyjają powstawaniu wrogości, ponieważ uczy się nas, że jedni mają stuprocentową rację, a inni jej stuprocentowo nie mają. Mamy jakieś sztywne poglądy na dane zagadnienia i nie potrafimy od nich odejść, by dostrzegać wielobarwność różnych ludzkich zachowań.

Dziś zamiast popierania wg wielu jedynych słusznych idei (np. konserwatywnych), mamy do dyspozycji nowe idee (różne, w tym naukowe). Wrogość powstaje przy drastycznej różnicy zdań (lub wmówionej!) w kontekście polityki, nauki, religii, a najbardziej światopoglądu i moralności. Każda z tych idei zaczyna być traktowana jako szkodnik do zwalczenia w sposób czarno-biały (nasz, lub przeciwnik), przez co trudno nam razem funkcjonować i rozmawiać. Ba. Aktualnie tona ludzi imputuje bycie zawsze tym człowiekiem z przeciwnego obozu przy najmniejszej różnicy zdań. A ten obóz może być różny, polityczny, naukowy, religijny, a nawet płciowy, jeśli ktoś ma z jakąś płcią problem.

Tyle, że nawet mając przeciwne zdanie i przeciwne upodobania da się dogadać. Ja mogę lubić frytki, a ktoś spaghetti. Czy to czyni nas wrogami? Nie, ale niektórzy w taki sposób właśnie funkcjonują. Wcale nie trzeba kibicować innemu klubowi, nie trzeba być innej narodowości, płci, czy orientacji. Plemię chce walki w imię wymyślonego, przesadzonego, a czasem i infantylnego problemu.

Wrogowie? Nie, to wskazówki

Jeśli moim wrogiem jest ktoś kto nienawidzi płci przeciwnej, albo ludzi słabych (ofiary) – on tym wrogiem musi zostać, bym nie zaczął popierać jego nienawiści. Moja wrogość do jego wrogości skutkuje obroną niesłusznie atakowanych przez niego. Moja wrogość uczy empatii i podawania ręki potrzebującym. Jego wrogość uczy poniżania bezbronnych. Niestety on również uznaje wszystkie swoje ataki za słuszne, a każdą obronę za patologię, mimo, że obiektywnie i moralnie jest na odwrót. Jest zerojedynkowy, przez co nie mamy prawa wzajemnie się popierać. Zwykle również brakuje mu argumentów na poparcie swoich tez, lub są zbudowane na uprzedzeniach. Nie ma on sposobu, by udowodnić rzeczy w które wierzy.

Jeśli z kolei moim wrogiem staje się człowiek dobry, światły, cnotliwy, mądry i pomocny obu płciom, to bardzo zastanawiałbym się nad tym co wygłaszam. Pamiętajmy tylko, że niektórzy pomagają dość bezmyślnie, chcą zbawić wszystkich i tolerować wszystko. Czasem nawet usprawiedliwiają najcięższą przemoc. I tu znowu trzeba rozróżnić, czy ten światły, dobry człowiek na pewno ma jakieś granice swojej dobroci i tolerancji. Bo to jest istota dojrzałego pojmowania ludzi i świata. Dobroć, ale z granicami. Tolerancja, ale tylko dla uciemiężonych, a nie ciemiężycieli. I te granice będziemy wyznaczać. Musimy rozmawiać asertywnie i jasno. Musimy rozpoznawać szczegółowo czy aby na pewno ktoś należy do obozu „zła”, a może do „dobra”.

To pokazuje, że wyznaczamy własnym zdaniem pewną linię odgraniczającą między tym co my uznajemy za słuszne, a tym co inni uznają za słuszne. W ten sposób powstaje konflikt interesów i jest on nieunikniony. Nie znalazł się taki człowiek, co każdemu by dogodził i z każdym by się zgodził. Jedni dyskutują na temat danych poglądów inteligentnie i z szacunkiem, inni chcą sprowadzić dyskusję na jak najgorsze, patologiczne tory. Wyzywają, oceniają personalnie, nie zgadzają się z niczym, odczłowieczają, etykietują, manipulują, przekręcają słowa, tworzą chochoły. Po prostu tworzą śmietnik, bo taki jest ich poziom i tego zostali nauczeni. Chcą po prostu przepchnąć swoje zdanie poniżaniem przeciwnika nie odnosząc się do żadnego cytatu. I to często działa, bo ludzie prymitywni chcą igrzysk, chcą emocji, a wartość mierzona intelektem jest dla nich mało stymulująca.

Z samego posiadania wrogów oczywiście nie ma co być dumnym, bo można sprzeciwiać się wszystkim i wszystkiemu (małostkowy bunt dla buntu), ale nie o to chodzi. Cel powinien być wyższy, przemyślany i powinniśmy znać skutki naszych twierdzeń. Dużo łatwiej odczuwać dumę, gdy buntujemy się przeciwko niegodziwościom, ale nie może to być niegodziwość wymierzana tylko w nas, lub w naszą grupę społeczną. Ale nie każdy chce to przyjąć, bo i nie każdy praktykuje zasadę: „nie czyń drugiemu co tobie niemiłe”.

Dlatego wśród jednych osób jestem chwalony, wśród innych uznawany za kogoś kogo nie należy uznawać. Do żadnych z tych opinii nie przywiązuję wielkiej wagi na dłużej, niż moment (albo wcale), ponieważ wiem kim jestem. Ani nie muszę być taki super jak niektórzy mi mówią, ani nie muszę być takim podczłowiekiem, jak niektórzy uważają. Trzeba to wszystko zbalansować.

Jak podchodzę do opinii?

Oczywiście dziękuję za pozytywne opinie i zachowania, które doceniają mnie (jak wsparcie), ponieważ to dowodzi mi, że znajduję ludzi podobnie do mnie myślących, czy podobnie traktujących ludzi, co uważam za słuszne (i uargumentuję to). Aczkolwiek nie ma co obrastać w piórka, bo każdy z nas ma swoje wady i nie jest bezbłędnym. Prawda jest taka, że sam ze sobą bym się nie zgodził jakim byłem np. 15 lat temu w wielu sprawach, bo rozwijam się. Kluczem jest myślenie, że szczyt nie został osiągnięty i dalej trzeba to robić. Stagnacja i zaryglowanie się na wiedzę i często „jedyne słuszne poglądy” to cofanie się.

Z krytyką jest podobnie. Zbyt często widzę jak jest niekonstruktywna, stosowana w najniższych formach, by człowieka upokorzyć. To porażka takiego człowieka, że nie wspiął się na wyżyny i nie dał rady napisać nic mądrego. Często taka osoba chce mi wmówić poglądy, chce mi wmówić kim jestem i nie potrafi zacytować tego co piszę, by to podeprzeć. Hejterzy uwielbiają stosować projekcje, tzn. wmawiać innym własne emocje, albo przemyślenia, ponieważ tylko do takich mają dostęp i są kompletnie zamknięci na perspektywę innych.

Konstruktywna krytyka jest rzadkością, bo konstruktywni ludzie zajmują się konstruktywnymi rzeczami w swoim obrębie ludzi. Zatem nie spotykamy ich jako hejterów, tylko jako twórców. Ale ja jestem bardzo otwarty na merytorykę. Jeśli popełniam błąd np. w pokazywaniu danego badania to chętnie to usłyszę. A jeśli ktoś mówi, że jestem „głupi” czy „chory” czy „lewakiem” czy „prawakiem” to etykietki nie wnoszą wiele i nie wiem co taka osoba oczekuje. Tzn. wiem. Mam się poczuć gorzej i zmienić zdanie na dogodne jej. Ona chce to wymusić. Wymuszanie terrorem psychicznym czy fizycznym zostawmy najmniej rozwiniętym i za takich ich uznawajmy.

Rzuć dowolnym argumentem i jemu zaprzecz

Jeśli miałbym słuchać wszystkich ludzi na swój temat miałbym o sobie kompletnie dwojakie zdanie, a nie jest to czynnik budujący jakąś tożsamość, czy samoocenę. Najgorzej mają z tym ludzie młodzi, którzy mają kryzys tożsamości, a są np. atakowani w mediach społecznościowych w taki sposób w wieku nastu lat. I nie jest dziwne, że depresja wśród nastolatków, nerwice i podejmowane próby samobójcze są coraz częstsze. Oceny ludzi są chaotyczne, impulsywne, emocjonalne i powierzchowne, ponieważ nie zawierają dogłębnej analizy. Zawierają pewne przekonania i płytkie oceny jak książek po okładce.

Wszystko co słyszymy na swój temat zależy od tego jak kto rozumie nasze przesłanie, czy się z nim zgadza, jaki ma poziom inteligencji, by je zrozumieć, ale też od wzorców rodzinnych, które tworzą moralność. Moralność, którą ja wyznaję jest inna od moralności wielu innych ludzi. Dlatego też komentarze bywają różne. Jak wspomniałem potrafię dostawać komentarze, które wzajemnie się wykluczają, co pokazuje, że albo mam niespójne poglądy (niektóre również mogły ewoluować z czasów kiedy byłem mniej dojrzałym i świadomym człowiekiem), albo krytykują mnie najczęściej osoby radykalne, które muszą mieć wroga, jeśli choć minimalnie się z kimś nie zgodzą.

Pamiętam jak pisano o nienawiści w moim kierunku tylko dlatego, że podałem jakiś żart obrazkowy na fanpage o danej płci (niektórzy oczekują tylko fachowej analizy, wręcz naukowej). Tyle, że to był żart i trzeba do niego dystansu i, że nawet nie musi to być nawet moje własne zdanie. Trzeba rozumieć też kontekst w jakim jest taki żart mówiony. Każdy rozumie go inaczej, bo nie każdy ten kontekst zna.

Niektórzy sugerują mi zbyt negatywne przekłamywanie czym jest feminizm, a ja raczej pokazuję, że to oni się nabrali na powszechną jego definicję i na jego pojęcie równouprawnienia, co też generuje konflikt. Każdy potrafi się na różne rzeczy nabierać, jeśli zostaną mu ukazane dobrymi i gdy tylko tę stronę poglądu (a nawet człowieka) zna. Czyż nie jest wielu ludzi, którzy bronią swoich związków z osobami toksycznymi i są ślepe na ich karygodne zachowania? I tacy ludzie istnieją. I tacy się zderzą ze ścianą. Ale w przyszłości. Bo do oceny obiektywnej trzeba poznania.

Zresztą dlaczego wielu ludzi religijnych porzuca religię dopiero po przeczytaniu Biblii kilka razy, a potem przestudiowaniu dokładnie co ona wmawia, by wyznawać? Też ci ludzie z początku myśleli, że jest to nieomylna księga, pełna największego dobra i idealnych przepisów (jak obcinanie kończyn w ramach kary), a przecież tak nie musi być. Świadomość nakazuje poznanie ludzi i poznanie danych poglądów w sposób wnikliwy.

Niektórzy sugerują z kolei, że nawet jestem feministą, czyli jest to pewna sprzeczność. Walcząc z feminizmem jako antyfeminista (strzelam, że z 80% ich poglądów się nie zgadzam) jestem dla nich z automatu feministą, ponieważ popieram kilka jego tez, lub kilka założeń. Albo… popieram to czym miał być, a nie jest, jak w kontekście prawdziwego równouprawnienia, zamiast generowania hejtu na mężczyzn, dominacji kobiet i budowania konfliktu płci. Ale to tylko łatka, a łatkę należy podważyć, tak jak wszystko co nam się wpaja i wielu ludzi bezmyślnie pewne rzeczy przyjmuje.

Taka jest dola nieradykalnych sceptyków. Sprawdzam, analizuję i jestem w stanie poprzeć coś, lub kogoś z czym/kim mogę się na ogół nie zgadzać. Niektórzy tego nie rozumieją. Chcą popierać jedną stronę, lub jednego człowieka w sposób jednobarwny. Z nami w 100%, lub przeciw nam w 100%.

I to też odgranicza ścisłą linię między moim podejściem, a podejściem tych ludzi. I będzie ciężko znaleźć wspólny konsensus, jeśli ktoś chce być tak silnie zbuntowany dla zasady i dla wrogości, którą ma np. do moich poglądów, taką jaką ja mam choćby do przemocy czy potępiania słabszych, chorych, ofiar, czy mniej kompetentnych, którym mogło się w życiu nie poszczęścić.

Ale to też dowód, że podziały zasypuje się dawaniem. Jeśli chcesz komuś pomóc – nie widzisz w nim wroga i odmawiasz negatywnego podejścia. Jeśli odmawiasz pomocy i widzisz w nim zło – podział utrwalasz. Cóż, ludzie zerojedynkowi nie pomagają wielu osobom, bo traktują ich jakby byli chodzącym złem, szkodnikiem i problemem. Tyle, że im więcej zła widzisz na zewnątrz, tym więcej kumulujesz go w sobie. I możesz przestać obiektywnie spoglądać na to wszystko. Możesz stać się większym złem, niż widzisz na zewnątrz.

Zachęcam na koniec do spojrzenia na tematy pozwalające rozwinąć myślenie:

Profil strony na Facebooku: https://www.facebook.com/swiadomosczwiazkow

Spodobał Ci się mój artykuł i moja praca tutaj? Spójrz poniżej w jaki sposób możesz podziękować! Dzięki regularnemu wsparciu mogę ocenić, czy moja praca się przydaje. We wszystko co tutaj widzisz inwestuję samodzielnie (również finansowo) i nie chciałbym by skończyło się to zniknięciem strony z internetu 🙂

wpłata na konto bankowe

Nr konta: 20 1870 1045 2078 1033 2145 0001

Tytułem (wymagane): Bezinteresowna darowizna

Odbiorca: SW

Będę wdzięczny za ustawienie comiesięcznego, automatycznego zlecenia wpłaty, ponieważ moja praca również jest regularna. Preferuję wpłatę na konto, ponieważ cała kwota dociera do mnie bez prowizji.

BLIK, przelewy automatyczne (szybkie), Google/Apple PAY i zagraniczne (SEPA) - BuyCoffee

Kliknij, by - kliknij w obrazek

Nie trzeba mieć konta na tym portalu i jest wybór przelewów anonimowych (np. BLIK). Nie trzeba podać prawdziwych danych. Niestety prowizja to 10%.

Paypal - kliknij w obrazek

darowizna paypal

Dla darowizny comiesięcznej zaznacz "Make this a monthly donation." Tutaj też są prowizje, ale można wspierać comiesięcznie w prostszy sposób, niż ustawia się to w banku. Coś za coś.

Tutaj przeczytasz więcej o podejmowanych działaniach i o samych darowiznach.

PS. Potrzebuję też pomocy z SEO, optymalizacją WordPress i reklamą (strona nie dociera do wielu ludzi). Szukam też kogoś z dobrym głosem do czytania tekstów.

UWAGA: Teksty zawarte na stronie mają charakter informacyjny, lub są subiektywnym zdaniem autora, a nie poradą naukowo-medyczną (mimo, że wiele z informacji jest zaczerpniętych z badań). Autor nie jest psychologiem, nie "leczy", a jest pasjonatem takich treści, który przekazuje je, lub interpretuje po swojemu. Dlatego treści mogą być niedokładne (acz nie muszą). Dystans do nich jest wskazany. Autor nie daje gwarancji, że jego rady się sprawdzą i nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne szkody wywołane praktykowaniem jego wizji danego tematu. Autor nie diagnozuje nikogo, a jedynie opisuje tematy z własnej perspektywy. Artykuły na stronie nie powinny zastępować leczenia, czy wizyt u specjalistów (chyba, że czytelnik ceni mnie bardziej, ale to jego osobista decyzja) i najlepiej jakby moje teksty były traktowane jako materiał rozrywkowy, lub jako ciekawostki. Autor (czy też autorzy, bo artykuły pisało wiele osób) nie uznają, że ich recepty na życie są i będą idealne - każdy używa ich na własną odpowiedzialność.