Rewolucja poprzez bunt, czyli dziesięć przykazań feminizmu

Zostań darczyńcą/podziękuj autorowiJeśli doceniasz stronę i chcesz pomóc autorowi, kliknij, by wybrać sposób wsparcia 🙂

W tej serii zaprezentuję dziesięć przykazań feminizmu, a więc kłamliwy przekaz, którym się posiłkuje, by przeorganizować społeczeństwo, skonfliktować płcie i narzucić własną, kobiecą dominację, która w ich mniemaniu miałaby być rajem. Jak wielu z nas wie feminizm to marksistowska, postmodernistyczna, czy nawet pseudonazistowska ideologia, która ma za zadanie zniszczyć obecny system społeczny (patriarchat), który został uznany za tyranię. Tyranię stworzoną wyłącznie przez okrutnych mężczyzn wspierających nierówności społeczne, rodzinę (zamiast sukcesu kobiet…), kapitalizm, konkurencyjność, czy nawet grabieże, zamiast życia w uczuciowym, pełnym miłości kobiecym raju.

Zniszczenie patriarchatu ma się odbyć poprzez rewolucję, bunt ponad połowy społeczeństwa (kobiet i ewentualnych mniejszości), utopijne wyzwolenie spod ucisku białych, heteroseksualnych mężczyzn. Feminizm bawi się jednocześnie w wybawcę i ofiarę, a całą resztę społeczeństwa (głównie mężczyzn i kobiet żyjących dobrze z mężczyznami, czy też współczującym mężczyznom) uznaje za sprawców wszelkiego zła grając jednocześnie dobrego wujka, który naprawi wszelakie problemy, da cukierka i ma wyłącznie dobre intencje, a w rzeczywistości jest pedofilem. Mocne? Ma być mocne – a przede wszystkim prawdziwe.

Oczywiście feminizm nie dałby sobie rady z tak dużą akceptacją, gdyby wzywał do rewolucji poprzez wyłączny atak i bezpośrednie wyrażenie własnych intencji, więc robi to małymi kroczkami, wmawia, że są różne odmiany feminizmu (ale nie są, nawet sufrażystki stosowały metody terroru i ośmieszania), miesza w podstawach wychowywania dzieci, miesza poglądy i potrzeby płci, prezentuje fałszywe wyniki badań kreowane na siłę pod tezy oczerniające mężczyzn, wzmacnia biologiczne uprzywilejowanie kobiet, a także mniejszą empatię do mężczyzn… tego jest sporo, to wszystko wgryzło się już w dużej mierze w naszą kulturę i jest tolerowane, jakby było poglądami większości. Cóż, większość kobiet uznających się za feministki nawet nie wie co popiera i, że popieranie tego tworu nie da kolorowego życia.

Zapraszam.

Po pierwsze. Ucz kobiety, by obwiniały za wszystko co złe mężczyzn, wzmacniaj ich nienawiść (mizoandrię), która stanie się akceptowana

dziesięć przykazań feminizmu, zachowuj się jak dziecko

Ten niedojrzały sposób nauczania (trywialnie nazywany „rozpieszczaniem) wzmacnia konfliktowość (w tym nienawiść do innych), niedojrzałość i nieodpowiedzialność (w tym samouwielbienie i samousprawiedliwianie). Człowiek, który nauczony jest obwiniać innych kieruje do nich złość i agresję. Jest to działanie jednostronne. Człowiek obwiniający siebie ma dwa wyjścia: albo tkwi w tym, albo się rozwija. Dzięki feminizmowi kobiety nie muszą się rozwijać, ponieważ feministki narzuciły im jeden tok rozumowania – wszystko co się dzieje złego w Twoim życiu kobieto jest winą mężczyzn. Ojców, braci, kolegów, wujków i Twoich byłych. Cały ten świat jest zły, potworny i stworzony przez mężczyzn-potworów. Bądź dla siebie czuła i łaskawa, dla nich nie, bo są oprawcami.

Judith Levine w swojej książce z 1992 roku: „My Enemy, My Love” (mój wróg, moja miłość)

Nienawiść do mężczyzn jest konieczna, wyzwalająca i produktywna – a zresztą nie do powstrzymania.

Kobiety nauczone życia konfliktem są idealnym narzędziem do stworzenia rewolucji przy ich pomocy – będą się rozwodzić (albowiem jak twierdzi feministka Gloria Steinem „Najgroźniejszy dla kobiety nie jest obcy mężczyzna na ulicy, ani wróg w czasie wojny, tylko mąż lub kochanek we własnym domu”), będą zdradzać, będą zachowywać się kapryśnie, będą roszczeniowe, materialistyczne, będą traktować mężczyzn utylitarnie i na końcu i tak winnymi tego wszystkiego będą mężczyźni, którzy jednocześnie nie będą mieli środków zaradczych przeciw temu. Jako matki te kobiety będą niszczyć synów, nie będą ich bronić, nie dadzą im akceptacji, póki nie będą dobrze wytresowanym zasobem (skutkiem jest efekt „Nice Guy Syndrome” i dalsze niepowodzenia tych mężczyzn w życiu, jak sądzić będzie prawie całe społeczeństwo – wyłącznie z ich własnej winy).

Valerie Solanas, twarz drugiej fali feminizmu (Catherine Lord twierdzi, że bez Valerie Solanas nie byłoby ruchu feministycznego):

Każdy mężczyzna w głębi serca teraz będzie wiedział, że jest tylko bezwartościową kupą gówna.

Wyzywać mężczyznę od zwierząt to dla niego komplement. Mężczyzna to tylko urządzenie/narzędzie.

Ilu z mężczyzn dziś wie, że jeśli nie byłoby przydatnymi dla swej kobiety, tak naprawdę nigdy nie chciała z nimi być, a ilu jest kochanych z romantycznej miłości, czyli gdy kobieta nie odnosi korzyści z tytułu związku, a nadal jest dla nich pełna uczucia? Proporcje są marne – feminizm, a następnie popkultura zawłaszczyły sobie jedyną formą dobrej miłości – tę, w której to mężczyzna kocha kobietę, a sam porzuca swoje potrzeby i sądzi, że jest to zachowanie egalitarne, równe płciowo.

Kobiety uczone nieodpowiedzialności widzą siebie jako wieczne ofiary, które bez pomocy feminizmu nie dadzą sobie rady. Feminizm staje się dla nich wybawcą wykorzystując ich naturalne tendencje do utopijnego myślenia o bezpiecznym świecie bez krzywd. Absolutnie kobiecy każdy problem, nawet (a wręcz w zdecydowanej większości przypadków) wyimaginowany ma być stworzony przez mężczyzn, czy też mężczyznę, z którym aktualnie kobieta jest w związku. Mężczyznę, którego powinna szanować i kochać, by związek przetrwał, a co jest utrudnione, gdy mężczyzna staje się śmietnikiem w który można wrzucać każdy problem, każde nieszczęście, każdą krytykę. Dosłownie co tylko wyobraźnia kobiecie podpowie będzie winą mężczyzn(y). Ostatecznie feminizm wykorzystując grupowe myślenie kobiet, podążanie ich za tym co modne, ale także lęk przed wykluczeniem społecznym – będą idealnym kandydatem do tego, by przyswajać feministyczne poglądy w sposób masowy i bać się nie tylko ich porzucenia, ale także bać się (lub ich atakować) rozsądnych mężczyzn, którzy będą się feminizmowi, czy mizoandrii sprzeciwiali. Czyli ci mężczyźni zostaną wykreowani tak, jakby sprzeciwiali się dosłownie wszystkim kobietom i fałszywie wykreowanemu dobru społecznemu.

W ten sposób eliminuje się przeciwników.

Cóż, ale manipulować to nie nami.

Przykłady w jakich kobiety mogą obwiniać dziś mężczyzn i nie być odpowiedzialne za to kim są:

Mało zarabiam – wina mężczyzn.

Nie wynalazłam żadnego wynalazku – wina mężczyzn.

Nie wyszło w związku/rozwodzę się/rozbijam rodzinę – zawsze wina mężczyzn(y).

„Kobiety są pierwszymi, które chcą wejść w monogamiczną relację i pierwszymi, które chcą ją opuścić. „

Mężczyzna odchodzi z rodziny/od kobiety – wina mężczyzn (nie dał sobie rady!).

Zdradziłam – wina mężczyzny.

Jestem nieszczęśliwa – wina mężczyzn.

Nie chcę mieć dziecka – to przez mężczyzn.

Nie chcę seksu – wyłączna wina mężczyzn.

Kryzys męskości – wina mężczyzn.

Kryzys kobiecości – wina mężczyzn.

Obrażam mężczyznę i mężczyznę zaboli – wina mężczyzny, jeszcze mu trzeba dorzucić do pieca, bo mężczyzny nie można móc obrazić.

Mężczyzna mnie obraża – wina mężczyzny, powinien zachować się lepiej, łagodniej, dojrzalej i taktowniej.

Mężczyźni są dziś zbyt mili, pantoflarscy i wrażliwi – wina mężczyzn.

Przemoc ma płeć męską, a mężczyźni to dziś dranie i tyrani, którzy chcą rządzić w związku – wina mężczyzn.

Nie jestem miła – wina mężczyzn.

Zmieniam zdanie co 5 minut i nie można mi ufać – wina mężczyzn.

Nie radzę sobie, dużo płaczę – wina mężczyzn, za mało wspierają.

Mężczyzna sobie nie radzi, płacze – wina mężczyzn, są za słabi.

Alienuję dziecko od ojca popełniając przemoc wobec minimum dwóch osób – wina ojca.

Manipuluje mężczyzną – wina mężczyzn – jak są głupi to będę ich oszukiwać bezkarnie.

Przechodzę na emeryturę wcześniej i pracuję lżej – wina męż… oh wait.

Co by jeszcze dopisać do listy naszych „win”?

Gender studies: kochana, to świetne studia! Możesz obwinić mężczyzn o co tylko chcesz. Wystarczy użyć wyobraźni!

Nienawiść do mężczyzn jest JUŻ akceptowana w społeczeństwie. Zdecydowanie łatwiej toleruje się krytykę mężczyzn, niż krytykę kobiet. Nieważne co jest rozsądne, a co prawdziwe. Ważna jest płeć. To jest seksizm o którym się nie mówi, bo z założenia i fałszywego przeświadczenia może być kierowany tylko w stronę kobiet.

I te kobiety, szkalujące mężczyzn zostają autorytetami, są pisarkami, są opiniotwórcze, są znane i zarabiają spore pieniądze, gdy w tym samym przypadku mężczyzna jest traktowany zdecydowanie gorzej, ośmieszany, karany i wykluczany.

Po drugie. Wmów kobietom, że przemoc wyłącznie ma płeć męską

Znane na pewno Wam źródło (a to tylko jedno i to w Polsce, na zachodzie jest tego wiele więcej):

Dr Sylwia Spurek: przemoc ma płeć, czy tego chcemy, czy nie .

Główny problem z taką tezą jest ten, że tworzy polaryzacje. Mężczyzna = zły, kobieta = dobra. Obie tezy są kłamstwem i manipulacją.

Przemoc domowa nie jest tak jednostronna jak ukazują statystyki zgłoszeń, ponieważ są tylko zgłoszeniami – nie ma w nich zawartego wyroku sądowego. Mężczyźni nie zgłaszają przemocy wobec siebie, ponieważ nauczeni są radzenia sobie samemu, wstydzą się określenia bycia niemęskim, ale też wyśmiania (nieskuteczności im pomocy). Tym bardziej mężczyźni nie zgłaszają kobiecej przemocy psychicznej (w tym prowokowania ich do przemocy fizycznej czasem wieloletnim „wierceniem dziury”), a wiele kobiet nadużywa bezpodstawnego zgłaszania i zakładania niebieskich kart.

W tym wszystkim przerzuca się odpowiedzialność na WSZYSTKICH żyjących teraz mężczyzn za krzywdy spowodowane przez „mężczyzn z dawnych czasów”, ale też skromnej liczby mężczyzn u władzy tj. Hitler, Stalin czy Mao i z nimi zrównuje się całą męskość. Na pewno nie jeden z mężczyzn, by się nie zgodził, że są to wzorce męskości, czy też autorytety dla większości mężczyzn.

Zatem poznajmy mechanizmy skrajnie lewicowej inżynierii społecznej, które są dziś normą:

  • wychowujemy dziewczynki w poczuciu, że są idealne, bez skazy, należy im się szczególne traktowanie, są lepsze od mężczyzn, a na dodatek czyha na nie męskie zło (gwałty, molestowanie, przemoc domowa, wychowanie na osobę głupią, poniżanie w pracy, marne zarobki – obalone choćby przez Forbesa, mimo „mądrości” własnej – wykształcenia wyższego… i systemu edukacji podporządkowanego kobietom)
  • wychowujemy mężczyzn pod potrzeby kobiet, nierzadko wykluczające się wzajemnie, czego efektem będą mężczyźni ulegli, niestabilni i niedostosowani, którzy nie będą sądzić, że zasługują na bycie z kobietą, więc będą się mocno o nie starać wypruwając żyły (wzmacnia to władzę kobiet, ale i z początku podejmowanie ryzyka przez mężczyzn często doprowadzającego do utraty zdrowia, lub życia, a następnie wzmacnia to wycofanie i bierność mężczyzn, którzy widzą, że w tę grę nie można wygrać)
  • wychowujemy mężczyzn w kobiecy sposób, a potem narzekamy, że nie są męscy, jak dawniej- a raczej w bajkach i baśniach (odpowiedzialność oczywiście zgodnie z przykazaniem pierwszym nie należy do matek i kobiet, więc przy braku rozwiązania wzmacnia się dalej konflikt i nienawiść)
  • nawet jeśli mężczyźni w dalszym ciągu stosują przemoc to jest to zaprogramowane w ich płci, więc należy ich kontrolować, by tego nie robili (w tym zakazać testu DNA na ojcostwo, by mieli jak najmniejszą świadomość bycia ofiarą, czy też kastrować seksualność mężczyzn – cytując Żydowską feministkę Andreę Dworkin: „Stosunek płciowy to czysta, wręcz sterylna forma ekspresji męskiej pogardy dla kobiet. Nie wymaga pasji ani uczucia, stanowi artykulację arogancji między tymi, którzy się pierdolą.” – jest to wyrażenie przez panią feministkę problemu z tym, że każdy/wymarzony mężczyzna nie wnosi zaangażowania dla danej kobiety – najlepiej za darmo)
  • piszemy prawo, które ma premiować kobiety (tj. prawo rodzinne, sfeminizowanie sądów), dalej twierdząc, że nie mamy matriarchatu, a patriarchat w domach/małżeństwach, a mężczyzna wcale nie jest narzędziem i nie jest traktowany w pełni jak człowiek (jego uczucia, jego problem)
  • nawet jeśli kobiety stosują przemoc to staramy się albo a) przerzucić odpowiedzialność za nią na mężczyzn, b) podzielić odpowiedzialność, by kobieta nigdy nie była jednostronnie wina (zupełnie jak w sprawach rozwodowych), c) zatajamy przemoc kobiet, także poprzez wzmocnienie wstydu mężczyzn, gdy przyznają się do bycia ofiarami, d) lekceważymy przemoc kobiet (tj. psychiczną, znęcanie się, drwiny, OBWINIANIE, tresura metodami kar/nagród), jak gdyby nie była niczym priorytetowym (a po prawdzie jest jest jedną z najgorszych form sadystycznej, długotrwałej i słabo karalnej przemocy, w tym wobec mężczyzn i DZIECI)
dziesięć przykazań feminizmu, przemoc kobiet w związkach
Przykład przemocy psychicznej kobiety – i tak jeden z lżejszych. Ale kto pyta mężczyzn o relacje i zdanie, kto bada problem? Kto się tym interesuje co mężczyzna czuje? Niewiele osób, ponieważ taki mężczyzna ma niski status, a głównie po tym mężczyzna jest oceniany.

Kobiety dzięki naukom feminizmu mają się mężczyzn po pierwsze bać. Podświadomy, nienaturalny strach uczy kobiety odpowiedniego zabezpieczania się, a więc np. uczy, by manipulować wybrankiem (lub innymi mężczyznami), by ci robili to czego pragną (daj ślub, daj dzieci, zmieńcie prawo pode mnie), ale też by nie mogli za bardzo zakończyć niesprawiedliwego dla niego rozporządzania własnymi zasobami, emocjami (w tym odpowiedzialnością), czy czasem, który był efektem manipulacji. W ten sposób przyzwalamy na to, by kobiety mogły manipulować, uzależniać mężczyzn od siebie psychologicznie, czy też wykorzystywać mężczyzn, a to tylko przecież efekt wzbudzonego w nie strachu przed mężczyzną, czy też opuszczeniem przez niego.

Łatwiej mężczyznę wykastrować, niżeli go pielęgnować.

Mężczyzna zatem musi robić wiele więcej, by zasłużył sobie na akceptację, miłość, szacunek, wiarę w niego, lojalność. Czasem się mówi nawet, że co krok musi udowadniać, że nie jest słoniem. Kobieta z kolei nawet gdy stosuje przemoc i jest toksyczna ma być traktowana łagodnie, ponieważ odpowiedzialność za zło nie leży w niej samej.

Kobieta zostaje z tego obowiązku zwolniona (zresztą cała idea feminizmu to zwolnienie z obowiązków kobiet i przyznanie przywilejów), ponieważ w oczach innych ma być dobrem szczególnym, ocenianym w superlatywach, płcią niewinną, płcią, która stworzyłaby piękny świat, gdyby nie tylko przeszkadzający im w tym mężczyźni. Czy to ci nieudolni, nienadający się do niczego, mało sprawczy, czy ci udolni, ale stosujący przemocy i tyranię.

Cóż, to nieprawda. Historycznie kobiety u władzy rozpoczynały więcej wojen, ale też gdy nadawało się im władzę były dużo bardziej sadystyczne, mściwe i ta przemoc była długotrwała. Jak wieloletnia sącząca się rana ropna.

Po drugie kobiety mają walczyć o wspólne, choć fałszywe dobro, czyli zniszczenie aktualnej męskości (odbierając mężczyznom dominację, władzę, asertywność, logiczne myślenie) co pomoże w uzyskaniu władzy samym feministkom i lewicowym autorytetom. Mężczyźni nie będą oponować, nawet gdy będzie się im pluć w oczy.

Łagodny mężczyzna to mężczyzna bez chęci i energii do walki, nawet z tym co złe.

Mężczyzna, któremu wmówi się poczucie winy za wszystko co złe, to mężczyzna bezbronny.

Mężczyzna pogardzający sobą, a idealizujący kobiety, to mężczyzna niegodny szacunku, zbyteczny, nikt zatem nie martwi się jego losem.

Problem z głowy, można się zająć tylko sobą i unikać konsekwencji za własną przemoc (także jako toksyczna matka).

Wszystko możemy, nic nie musimy. Dominacja kobiet. Jak coś idzie dobrze – ich zasługa. Jak coś idzie nie tak – wina mężczyzn.

Wszyscy mężczyźni to gwałciciele? Szwedzka nienawiść do mężczyzn w praktyce

Biały mężczyzna w końcu będzie musiał się siebie wyrzec, by nie zostać stłamszonym, ocenionym z góry jako źródło przemocy i tak naprawdę wszystkich negatywnych cech odmienionych przez wszystkie przypadki.

Żeby lepiej zrozumieć mechanizm szczucia feministek na mężczyzn, czy też równania najgorszych mężczyzn w historii z każdym innym – tutaj odsyłam do wywiadu socjologa Sławoja Żiżka i jego krytyki tożsamości ofiary.

Po trzecie. Należy wierzyć kobietom bo są kobietami, a mężczyznom nie, bo są mężczyznami

Krótko: wmów kobietom, że są prawdomówne, szlachetne i dobre z natury, a mężczyźni to fałszywi, niehonorowi, nielojalni kłamcy. Nawet jak jest na odwrót, to kłam dalej.

Wspomniałem w przykazaniu drugim, że buduje się w kobietach poczucie zagrożenia ze strony mężczyzn, którzy z automatu uważani są za złych i toksycznych, a więc wzmacnia bardzo niesprawiedliwe domniemanie winy wobec nich (dla przykładu mężczyzna oskarżony przez kobietę automatycznie trafia do aresztu, a kobieta oskarżona przez mężczyznę nie). Społeczeństwo linczuje mężczyznę przed wydaniem wyroku, pracodawcy zwalniają go z pracy, a żona się z nim rozwodzi, ponieważ automatycznie ma zaprogramowane, że mężczyzna jest winien i nie należy stać po jego stronie, nie należy być lojalną, tylko trzeba dołożyć mu jeszcze kilka kłód pod nogi.

Tak jak w tym przypadku (jednym z wielu).

Jest to historia „dobrego samarytanina”, który pomógł kobiecie uruchomić samochód po tym jak utknęła na stacji paliw, a ta w rewanżu fałszywie oskarżyła go o molestowanie i stalking.

Mężczyzna stracił pracę, trafił do aresztu na 7 dni, ale też rozwiodła się z nim żona.

Teraz pragnie, by 20 latka trafiła do więzienia.

Jak 20 latka uzasadniła swoje kłamstwo?

„Chciałam to zrobić z zemsty.”

Adwokaci próbowali ją wytłumaczyć, że to miała być kara za jego złe zachowanie bo takim go zrozumiała.

Plaga fałszywych oskarżeń mężczyzn o gwałt i molestowanie

Mężczyzna ponosi tonę konsekwencji, nawet gdy jest dobry, kobieta praktycznie żadne, nawet gdy jest zła. To jest efekt działań feministek, ale też oczywiście – nas mężczyzn (choć nie stałych czytelników), którzy zbyt słabo oponują, w zbyt małej liczbie, zbyt słabo się wspieramy, a kobiety są dużo bardziej kolektywistyczne. Wiedzą, że grupowo osiągną więcej.

Feministka Robin Morgan:

Do gwałtu dochodzi za każdym razem, kiedy stosunek seksualny nie został zainicjowany przez kobietę.

Także owszem, agresorem w oczach innych zawsze musi być mężczyzna, nawet jak jest nią kobieta, lub… nikt nie jest (zamiecenie problemu pod dywan), ale kobieta chce się na przykład zemścić cokolwiek, za brak adoracji, za dotyk nie w tym momencie co trzeba, czy też gdy mężczyzna nie rozmawiał z nią według jedynego słusznego szablonu (którego nie znał – bo definicję molestowania można podciągnąć pod wszystko, nawet niefortunny flirt).

Służą do tego akcje tj. „Believe Woman”, czyli wiara w kobiece słowo gdy – najczęściej oskarża mężczyznę o cokolwiek: przemoc domową, gwałt, molestowanie (oskarżyć można o wszystko, niebieską kartę założyć bez dowodów). To jest taki mentalny powrót do średniowiecza i domniemania winy – nawet gdy nie ma stuprocentowej pewności, że mężczyzna jest winny. To daje pole do fałszywych oskarżeń, uczy kobiety kłamania, ale też choćby nieumiejętności tolerowania odmowy/odrzucenia, w tym braku uwielbienia za ich każdą cechę, czy zachowanie. W sądach rodzinnych kobietom konflikt się po prostu opłaca, więc wystarczy go sprowokować, a następnie z łatwością zniszczyć reputację mężczyzny, zniszczyć go finansowo, zabrać mu jego zasoby, a także jego dzieci, więc jest też przyzwolenie na tzw. alienację rodzicielską, czyli przemoc wobec nie tylko partnera, ale też dziecka.

Dzisiejsze kobiety mogą niszczyć mężczyzn przez fatalnie ustalone prawo (także przez innych mężczyzn) i normy kulturowe.

Kobieta wystarczy, że rzeknie:

Daj mi ile zażądam i czego zażądam, bo jak nie dasz (lub mi się nie spodobasz), to oskarżę cię fałszywie i zginiesz. Twoje życie i potrzeby jako mężczyzny są mało wartościowe dla społeczeństwa, więc nie masz wyjścia, rób czego zapragnę i zdaj się na mą łaskę.

Podkreślmy, mężczyzna jest mało wartościowy dla tego, fałszywie równego społeczeństwa…

Żale i ataki feministek oczywiście służą do odwrócenia uwagi od własnej toksyczności, przemocy (pisałem o tym ostatnio), ale też celów – własnej, toksycznej, nienaturalnej dominacji.

dziesięć przykazań feminizmu, czyli kobiety chcą być równiejsze od mężczyzn

Część kolejna niebawem.

 

Profil strony na Facebooku: https://www.facebook.com/swiadomosczwiazkow

Spodobał Ci się mój artykuł i moja praca tutaj? Spójrz poniżej w jaki sposób możesz podziękować! Dzięki regularnemu wsparciu mogę ocenić, czy moja praca się przydaje. We wszystko co tutaj widzisz inwestuję samodzielnie (również finansowo) i nie chciałbym by skończyło się to zniknięciem strony z internetu 🙂

wpłata na konto bankowe

Nr konta: 20 1870 1045 2078 1033 2145 0001

Tytułem (wymagane): Bezinteresowna darowizna

Odbiorca: SW

Będę wdzięczny za ustawienie comiesięcznego, automatycznego zlecenia wpłaty, ponieważ moja praca również jest regularna. Preferuję wpłatę na konto, ponieważ cała kwota dociera do mnie bez prowizji.

BLIK, przelewy automatyczne (szybkie), Google/Apple PAY i zagraniczne (SEPA) - BuyCoffee

Kliknij, by - kliknij w obrazek

Nie trzeba mieć konta na tym portalu i jest wybór przelewów anonimowych (np. BLIK). Nie trzeba podać prawdziwych danych. Niestety prowizja to 10%.

Paypal - kliknij w obrazek

darowizna paypal

Dla darowizny comiesięcznej zaznacz "Make this a monthly donation." Tutaj też są prowizje, ale można wspierać comiesięcznie w prostszy sposób, niż ustawia się to w banku. Coś za coś.

Tutaj przeczytasz więcej o podejmowanych działaniach i o samych darowiznach.

PS. Potrzebuję też pomocy z SEO, optymalizacją WordPress i reklamą (strona nie dociera do wielu ludzi). Szukam też kogoś z dobrym głosem do czytania tekstów.

UWAGA: Teksty zawarte na stronie mają charakter informacyjny, lub są subiektywnym zdaniem autora, a nie poradą naukowo-medyczną (mimo, że wiele z informacji jest zaczerpniętych z badań). Autor nie jest psychologiem, nie "leczy", a jest pasjonatem takich treści, który przekazuje je, lub interpretuje po swojemu. Dlatego treści mogą być niedokładne (acz nie muszą). Dystans do nich jest wskazany. Autor nie daje gwarancji, że jego rady się sprawdzą i nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne szkody wywołane praktykowaniem jego wizji danego tematu. Autor nie diagnozuje nikogo, a jedynie opisuje tematy z własnej perspektywy. Artykuły na stronie nie powinny zastępować leczenia, czy wizyt u specjalistów (chyba, że czytelnik ceni mnie bardziej, ale to jego osobista decyzja) i najlepiej jakby moje teksty były traktowane jako materiał rozrywkowy, lub jako ciekawostki. Autor (czy też autorzy, bo artykuły pisało wiele osób) nie uznają, że ich recepty na życie są i będą idealne - każdy używa ich na własną odpowiedzialność.