Dominacja kobiet to porażka cywilizacji zachodniej cz.1
Dzisiaj chciałbym pokrótce przedstawić gnilne efekty społecznego i rodzinnego matriarchatu, który króluje w cywilizacji zachodniej. To, że od mężczyzn i męskości wymaga się więcej, niż kobiecości to jest fakt. Można nad tym płakać, można mówić, że to niesprawiedliwe (bo to prawda, w czasach gdy cały czas bredzi się o równości, jednocześnie, gdy kreuje się kobiety na te, które mają zawsze gorzej). Można też powiedzieć, że presja pozwala się stawać lepszym! Niestety, ale działa to tylko jednostronnie, bo presji wobec drugiej płci już praktycznie nie ma, co przekłada się na układ sił w rejonach dla nas ważnych. Ten układ sił zmienia też emocjonalny stosunek płci do siebie, co przekłada się na egoizm, modę na rozstania z błahych powodów wyolbrzymionych do rangi tragedii, rozwody (jesteś tego warta) i mniejszą dzietność. I tak koło się toczy, ale nie w tym kierunku co trzeba.
Spis treści
Potencjalny wróg systemu? Zły (każdy) mężczyzna
Każdy system potrzebuje wroga, by móc funkcjonować. To jest normalne. Jeśli zauważamy problem, to szukamy rozwiązań. Aktualnie system wspiera myślenie, że wrogiem, sprawcą nieszczęść i drapieżnikiem ma być biały mężczyzna. Jeśli odbierzemy temu wrogowi samodzielność myślenia, dany mu wcześniej respekt, sfałszujemy jego cechy, ale też zbudujemy w nim uległość, to nie będzie przeszkadzał w realizacji planów elit. Wykonawcą wyroku jest między innymi feminizm, który pociąga za sobą rzesze kobiet, wykorzystując ich biologiczne cechy (nie licząc tych inteligentnych i przebudzonych, które mnie czytają). Jakie są cechy biologiczne kobiet? Między innymi zależność (a nie niezależność), szukanie poczucia bezpieczeństwa (a więc chęć walki z tymi, którzy to poczucie mieliby odebrać), neurotyzm (a więc łatwe identyfikowanie się z łatką ofiary), ale i próżność połączona z niedojrzałym szukaniem akceptacji (a więc kierowanie się modą).
Mężczyzna w tym systemie stracił swój status, władzę i poważanie, ale nie dlatego, że takie cechy ma realnie, a dlatego, że kobiety wykreowano jako lepszą płeć, niż mężczyzn, fałszywie walcząc o równość. Jeśli męskość zanika, to społeczeństwo zyskuje bierność, strach, niestabilność, wygodnictwo. Traci się zdolność do mówienia prawdy, moralność, honor i stałe zasady. Trzeba mówić jasno. To mężczyźni budowali cywilizację, a kobiety nie wnosiły tyle samo wyłącznie z powodu innych cech płci, ale i troski mężczyzny, by nie musiały się przemęczać, a nie przymusowego ograniczania. Bez przyzwolenia, zasobów i finansów mężczyzn kobiety nie zrobiłyby praktycznie niczego, co mogą robić dzisiaj. Jeśli mężczyźni zostają zniszczeni, nie wspierają się choćby w takich grupach jak nasza, nie mogą też z łatwością zarabiać zdecydowanie więcej niż kobiety (czego one pragną), by uzyskać wysoki status, to tak naprawdę cała cywilizacja się degeneruje i słabnie.
System wykreował w nas pseudorywalizację, co oznacza, że mężczyzna stał się wrogiem mężczyzny, kobieta kobiety, ale i niestety także mężczyzna kobiety i na odwrót. Problem w tym, że zmiany w kobietach zaszły jeszcze dalej, niż w mężczyznach, ale wobec kobiet jesteśmy nader tolerancyjni, delikatni i łagodni, więc nie mówi się o tym głośno. Dlaczego tak jest? Sprawką jest atrakcyjność fizyczna kobiet i neotenia (oczywiście poza samym systemem).
Więcej o wpływie wyglądu na traktowanie ludzi pisałem w tej kategorii wpisów:
Wygląd / atrakcyjność fizyczna
Gdzie się podziały prawdziwe kobiety? Właśnie robią kolację, szykują wspólny prysznic i czekają w łóżku na swego mężczyznę
Za to nieprawdziwe kobiety rosną jak grzyby po deszczu. Krzykliwe, marudne, pozbawione empatii do mężczyzn, niepokorne, agresywne, manipulujące, obwiniające mężczyzn i zafrasowane tylko sobą. Dzięki nim pojawiają się nieprawdziwi mężczyźni. Jest akcja, jest reakcja. Płcie są symbiotyczne i zależą od siebie. Dlatego nie tylko jedna płeć się zmienia i nie tylko jedna powinna te trendy zastopować.
Feminizm dał kobietom władzę, prawa, ochronkę, wolność i przywileje, przez co kobiety zatraciły naturalny i jednoznaczny pociąg do zakładania rodzin, do wzmacniania więzi emocjonalnych, do chęci współpracy (chyba, że tym wrogiem jest mężczyzna!), do wzmacniania natury opiekunki, a także do umiejętności zdrowej komunikacji z mężczyzną. W efekcie w kobietach likwiduje się bycie ciepłą, dobrą i kompromisową osobą, dla której mężczyzna to człowiek z wadami, zaletami, słabościami i silnymi stronami. W zamian mężczyzna staje się przedłużeniem ego, statusu, dowartościowaniem i narzędziem.
Te wszystkie dobre cechy kobiet zastąpiono systemowo czymś zupełnie odwrotnym. Pociągiem do hedonizmu (zabawa, konsumpcjonizm, wolny seks – skutek także rewolucji seksualnej), indywidualności (egocentryzmu i narcyzmu), władzy, kłamstwa, manipulacji, umiejętności kreowania swojego obrazu. Wykształcono też roszczeniowość, nieumiejętność przyznawania się do błędów i nieodpowiedzialność. Wzmocniono też cechy „typowe dla kobiet”, jak pasywność, przez co dzisiejszy feminizm widzi się jako żądanie przywilejów, przy jednoczesnym zrzucaniu z siebie obowiązków. Zauważcie, że mężczyzna nie obrazi się, gdy powie się mu, że nie umie malować paznokci, za to kobieta dziś potrafi obrazić się, że może nie znać się na piłce nożnej, czy też, że nie ma tak logicznego umysłu, jak przeciętny (ale nie każdy!) mężczyzna.
Kobiety wykreowane przez feminizm jako ofiary nigdy nie muszą być odpowiedzialne za to co robią, bo wystarczy, że zapłaczą mówiąc, że złych mężczyzn się wybrało, złym zaufało, zły poderwał, zły uwiódł, zły oszukał, zły przymusił, zły nakazał, czy najbardziej dotkliwy przykład – zły mężczyzna zgwałcił, nawet jak kobieta sama tego seksu chciała. Teraz gdy nie ma dowodów wierzy się kobiecie i jeśli pomyślałbyś inaczej, to ideologiczne terrorystki nazwą Cię mizoginem, szowinistą, seksistą i innym pół-mężczyzną.
Co najlepsze, elity doskonale wiedziały, że znajdą się inteligentni ludzie, którym ten system pasować nie będzie. Że znajdą się mężczyźni, którym nie będzie to pasować. Wystarczy zatem ich wykreować jako tych, którzy są wariatami, którzy mają negatywne cechy (jak wyżej). To najprostsze metody deprecjonowania przeciwnika nie mając argumentów merytorycznych. I zaskakująco dobrze działające na ignorantów z zamkniętym umysłem.
Za to toksycznym, zakłamanym kobietom wystarczy tylko nauczyć się kłamać (także przy rozwodach, do których same doprowadziły), siać propagandę, obrażać się o rzeczywistość, czy swoje realne cechy i snuć destruktywną ideologię, a wszystko zostanie wybaczone. Ale przecież te kobiety nie wiedzą, że jeśli nawet mężczyźni tracą, to jednocześnie tracą kobiety, ponieważ nie żyjemy w osobnych obozach, tak jakby one chciały, a obok siebie. Dlatego karcenie mężczyzn przez kobiety tak naprawdę godzi w nie same.
Dzisiaj można powiedzieć, że zły mężczyzna był złym mężczyzną nawet w wieloletnim związku, wręcz znęcał się, ale kobieta była zbyt słabą ofiarą, by móc odejść, by móc zareagować wcześniej, by chociaż wziąć odpowiedzialność za los dzieci, które chłoną tak złe, męskie wzorce, za jakie uważała. Brak odpowiedzialności może trwać wiele lat i nadal nikt tego nie podważa. Ani za wybory kobiety, ani za to jakie cechy wykształcił mężczyzna w czasie trwania związku, ani za to co się dzieje w rodzinach (wpływ matek), czy nawet ostatnio w pracy, bo tworzy się ułatwienia dla kobiet, parytety, niższe wymogi, kobieta może zgłosić molestowanie bez dowodów, gdy tylko przebywa sam na sam w pomieszczeniu z kimś kto ma nad nią władzę. Te środowisko żąda nawet równych zarobków, przy jednocześnie gorzej wykonywanej pracy, czy mniejszej wydajności. Kobieta dostaje przywilej, ale nie nazywa tego uprzywilejowaniem. Kobieta dostaje mechanizmy, dzięki którym może osiągnąć więcej niż przeciętny mężczyzna, ale nie nazywa tego pomocą dla niepełnosprawnych. Kobiecie się po prostu należy, a mężczyźnie nie i nie nazywamy tego dyskryminacją mężczyzn.
To jest legalna kastracja mężczyzn, której efektem są narzekania, że prawdziwych mężczyzn już nie ma. To jest legalne zniszczenie chęci rozmnażania się kobiet z tymi mężczyznami, ale i kochania, czy szanowania mężczyzn, których wykreował system.
To jest prosty mechanizm. Kobieta chce być niezależna, wolna, decydować o sobie. Jeśli decyzja będzie dobra, to nic się nie dzieje, a wręcz mówi – patrzcie, kobieta jednak potrafi! To jest jej zasługa! Ale jak kobieta zadecyduje i ta decyzja przyniesie straty, to winnym będzie mężczyzna. Kobieta uzna, że to nie była jej w pełni autonomiczna decyzja i będzie szukać możliwości zrzucenia odpowiedzialności na kogoś innego za porażkę. Rozwój kobiety w takiej sytuacji jest żaden, bo prawdopodobnie to ktoś inny naprawi jej błąd, a ona sama będzie bezkarna, puści się jej to płazem.
Nie jest ważne, że każdego mężczyznę dziś można zrównać z najpodlejszym mężczyzną w dziejach, tylko dlatego, że jest mężczyzną. Nie jest ważne, że o mężczyźnie jako gatunku mówi się, że uciemięża i ogranicza kobiety, gdy nawet jeśli, byli to mężczyźni z przeszłości (pewnie ci prawdziwi, do których kobiety jednocześnie tęsknią i którymi gardzą?).
W ten sposób kobiety zostają powoli odebrane z władzy, którą dostały. Mężczyzna już nie chce się starać, bo nie ma dla kogo. Mężczyzna nie widzi niczego korzystnego w związku dla siebie, w którym nie chce mieć dzieci, czy też nie kieruje się wyłącznie opinią ludzi (co mówią o samotnych), czy też samym popędem seksualnym.
Cytując klasyka: to pani dziś jest mężczyzną, powinna sobie pani poradzić sama i wnosić tyle, ile pani wymaga od prawdziwego mężczyzny. Pani chce być równa, ale nie chce wnosić wartości, cech, czynów, czy zasobów w równym stopniu. I to jest logika, która wielu inteligentnych ludzi odpycha. Jedyne wyjście dla tych ludzi, to udowodnić, że jest się lepszym, niżeli wymagać traktowania jak ktoś lepszy z góry. Regres jest nie do wyhamowania, póki choć w jednej z płci nie będzie umiejętności przyznawania się do błędów i wad. Albo obie płcie mają stawać się dojrzałe, albo tworzymy patologicznie kazirodcze relacje, jak wcielanie się w związku w rolę ojca i córki, czy matki i syna. O tych drugich media trąbią. O tych pierwszych już nie, mimo, że skala zjawiska jest równie wysoka.
Jeśli kobieta nie podąża za mężczyzną, związek nie wyjdzie
Nie zrozumcie mnie źle, ale systemowy niski status mężczyzn odpycha kobiety od mężczyzn, czy to romantycznie, czy seksualnie (hipergamia). I tak jest do momentu, aż mężczyźni nie osiągną o wiele wyższego pułapu, niż same kobiety, które ten status mają sztucznie podwyższony. To jest praca. Praca rozłożona w czasie, kiedy ludzie młodzi nie parują się, coraz mniej seksu uprawiają, coraz mniej pozytywnych uczuć czy szacunku wobec siebie wyrażają. W związkach nie liczą się wartości, a emocje, wygląd, czy pieniądze, więc wspierany jest narcyzm. „Uwolnienie” kobiet pozwoliło nam wrócić do praktycznie jaskiniowych metod wiązania się, przy czym to kobiety pełnią role nadrzędne w selekcji. Statystyczny mężczyzna zatem długie lata może mieć ubytki na polu budowania poprawnej osobowości, czy samooceny i nie ma tego jak naprawić, ponieważ nikt mu poprawnego wzorca nie zaoferował. Dla nikogo nie jest zdrowym, by unikać bliskości przez długie lata, które w młodości powinny być najbardziej w to obfite, by zbudować siebie samego. Nikt nie powiedział co mężczyzna ma robić, by osiągnąć sukces, za to wmówiono mu sporo kłamstw na temat płci, małżeństw, rodzin i relacji damsko-męskich, które dają mu porażki. Dopóki mężczyzna się nie obudzi, dopóki choć nie zajrzy na taką stronę jak moja, to będzie błądził. I to błądzenie widzimy, bo mężczyźni nie wiedzą w jakim kierunku zmierzać. Co im pozostaje? Właśnie. Podporządkowanie się kobietom, czyli rosnące zjawisko pantoflarstwa, idealizacji kobiecości, desperacja, porażki ojcowskie i rozwodowe, a w wielu przypadkach czy to frustracja, agresja, alkoholizm i samobójstwa. Nieliczni mężczyźni w związkach mówią „jest jak jest”, „z kobietą ciężko żyć, ale bez niej jeszcze ciężej”, czy też „szczęśliwy nie jestem, to był błąd, ale narzekanie nic nie zmieni”. Ich kobiety za to sądzą, że ci mężczyźni są niezmiernie szczęśliwi.
Ktoś powie, dlaczego mężczyzna nic nie powie? Nie powie, bo zabroniono mu okazywać niezadowolenie, czy słabości (wszak cechy te zostały wykreowane jako kobiece), a do tego dzisiejsze kobiety nie reagują z pokorą na krytykę (bo nienawiść! antykobiecość!). Tylko kobietom dano prawo do krytyki, do tego, by mówić, by mężczyzna się zmienił, by zmienił się ze złego, w dobrego przy ich pomocy (a raczej ich marudzeniu). Przez takie kreacje to kobiety uznawane są za autorytet, dobroć i niewinność, która zmieniać się nie powinna, która nie ma wad i która nie musi pracować nad sobą. Niestety, dzisiaj nawet do najbardziej wrednej kobiety musisz pałać miłością, a przynajmniej neutralnym stosunkiem. I właśnie dlatego mądrzy mężczyźni nie biorą ślubów, podpisują intercyzy, czy też wymagają od kobiet cech, które nie są tylko jestestwem i seksualnością. Mądrzy mężczyźni wiedzą, że kobieta ma być dopełnieniem, wsparciem, ciepłem, a nie dodatkową przeszkodą w życiu, którą trzeba „ujarzmiać”, a jej testy pokonywać.
Kobiety inteligentne doskonale wiedzą, że sukces zapewni im podążanie za mężczyzną, a nie podporządkowywanie go sobie. Kobiety mądre doskonale wiedzą, że uległość jest wabikiem, a bunt kreuje konflikt. Kobiety seksualnie świadome wiedzą, że w rolach pasywnych czują się bardziej kobieco, niż w aktywnych, inicjujących i decyzyjnych.
Dlatego jeśli kobieta uważa mężczyznę za głupka/słabego/nieudolnego – prędzej czy później związek się rozpadnie, bo kobieta nie pomoże mu wejść na wyżyny i pokonać słabości. Takie rzeczy istnieją tylko w filmach romantycznych. Kobiety wybierają mężczyzn pragmatycznie, czyli takich, przy których same skorzystają w życiu i nie będą musiały wnosić więcej, niż oni sami. Jeśli kobieta widzi w mężczyźnie godne uwagi cechy, chce go słuchać, uważa za inteligentnego, chce by to on decydował w związku, to ona ufa w pełni, przyjmie zatem rolę uległej, a jemu nada dominującą. I tu leży mały problem – kobiety cenią mężczyzn wyższego statusu, niż własny, a zauważcie, że dzisiaj więcej kobiet ma wyższe wykształcenie, niż mężczyzn, co pozwala im uważać, że ich status jest wyższy. Cała idea równouprawnienia, a na pewno uprzywilejowania kobiet gryzie się z biologią, przez co widzimy wiele fatalnych tego skutków w naszym społeczeństwie.
Na przeciw mężczyzna podążający za każdym kobiecym kaprysem, każdą jej nielogiczną zasadą, każdą jej zmiennością, wszystkim czego ona zapragnie – będzie stracony, prędzej czy później, ponieważ to on będzie jej uległy. To nie wychodzi i nigdy nie wyjdzie, bo kobiety statystycznie nie mają umysłów prawdziwego lidera, mimo, że na pewno wiele z nich lubi w chaotyczny sposób sterować nieszanowanym przez nie pantoflem. Częściej jednak są biernymi i wymagającymi biorcami.
Mężczyzna może naciskać odpowiednie struny u kobiety, by wywołać emocje, czy rozwijać się, aby nie stracić przewodnictwa. Kobieta buntować się, lub podążać. Próbować manipulować mężczyzną, by robił dla niej więcej, albo uznawać autorytet mężczyzny i nie próbować przeszkadzać.
Te drugie dadzą ukojenie, łagodność i subtelność. Tych pierwszych już nie chcesz. Niech czarna dziura je pochłonie.
Surowy artykuł, niektóre przykłady nietrafione i nieco razi mnie w nim to założenie w tle, że kobiety mają świadomie złe intencje… Chyba rozumiem zamysł ogólny i nieraz z pewną dozą smutku zastanawiam się do czego to doprowadzi. Konkluzja jest zawsze podobna: obecny stan rzeczy z czegoś wynika (nie wierzę tutaj w teorie spiskowe), a mianowicie z tego, że przy tych wielu wymienionych tu benefitach kobiety jednak nie czuły się bezpiecznie! i druga kwestia – tak działa świat, w danym czasie konkretna ważka idea jest na topie, a potem następuje odbicie i miejmy nadzieję wypośrodkowanie. Przykład: w Polsce jeszcze kilka lat temu zdarzało się, że kobiety, na których dokonano gwałtu traktowane były niepoważnie, a sprawcy unikali odpowiedzialności. Dziś szaleje akcja „me too” według mnie mocno przesadzona chyba nie trzeba tłumaczyć dlaczego, ale ona się wkrótce przeje jak wszelkie idee, a może to co pozostanie to będzie poczucie, że w razie prawdziwej krzywdy jaką jest gwałt sprawa będzie traktowana na równi z innymi kaleczącymi przestępstwami. Czy był inny sposób? Może… Jaki? Ja jako człowiek myślący, a także kobieta, tak rozumiem równość. Równe prawa i obowiązki co nie znaczy takie same!!! Osobiście znam wiele wykształconych i bardzo logicznie myślących kobiet i nie jest oczywiste, że za tą samą pracę, na tym samym stanowisku mają taką samą pensję jak mężczyźni. Zdaję sobie sprawę, że te kobiety są w mniejszości, ale czy tylko dlatego, że są kobietami nie mogą liczyć na sprawiedliwe wynagrodzenie? Co więcej część tych kobiet faktycznie deprecjonuje rolę mężczyzn np. w prowadzeniu domu i tępi ich niedociągnięcia, nie rozumiejąc, że są one niejako biologicznie uwarunkowane. Uważają, że same mogłyby się tym zająć, ale jakoś tego nie robią… Ale Panowie!!! One przez lata słuchały jak to lepiej żeby wyszły z wykładu, bo paznokci nie zdążą pomalować – słowa wykładowców!!! To się nie bierze z próżni i chęci zniszczenia męskości!!! Kobieta też człowiek. Chyba czas żeby patrzeć na ludzi bardziej indywidualnie niż przez pryzmat płci. Pewnie w większości przypadków cechy, role i cele tradycyjnie rozumiane jako kobiece i męskie będą miały prawo bytu. Choćby z takiej racji, że są one w pewnej mierze uwarunkowane biologicznie. Uczę mojego syna, że nie wolno bić, a dziewczynek już szczególnie, bo są delikatniejsze. Mówię mu, że będzie kiedyś wyższy ode mnie i silniejszy, bo jest chłopcem! Zauważam na głos zamiłowanie do konstruowania i poznawania mechanizmów co najczęściej jest domeną chłopców (mówię mu to). Najważniejsze żeby siebie znać, wiedzieć jakie są nasze mocne i słabe strony, umieć zadbać o siebie i mieć w sobie empatię, zrozumienie i chęć pomocy. Być dobrym dla siebie i być dobrym dla innych. Nawet jeśli się to potrafi to czasem jest bardzo trudne, np. w obliczu życiowych tragedii. W każdym razie doszłam tutaj do sedna: jak się zacznie od siebie to nie można się pomylić i kwestie płci, wzajemnego traktowania się też wskakują na miejsce. Powodzenia nam wszystkim, nieodmiennie się staram i wierzę, że się da!
Dzięki za komentarz 🙂
że przy tych wielu wymienionych tu benefitach kobiety jednak nie czuły się bezpiecznie!
A zastanawiałaś się, czy w ogóle kobieta może się czuć bezpiecznie gdy jest sama, a nie ma „ochroniarza”? Aktualnie ochronę zapewnia państwo, kultura, przywileje, ale i mężczyźni starający się o wdzięki (oczywiście zdarzają się patologie). Ale może po prostu kobieca natura jest taka, że potrzebuje dopełnienia i nigdy nie będzie bezpieczna w pełni, jeśli nie otoczy się ją opieką? Podobnie mają wrażliwi mężczyźni, którzy opieki nie mają od kogo dostać, a świat kładzie im kłody pod nogi, ponieważ słabości tolerowane sa tylko u kobiet.
tak działa świat, w danym czasie konkretna ważka idea jest na topie, a potem następuje odbicie i miejmy nadzieję wypośrodkowanie
Otóż to ,dlatego to co ja przekazuję też będzie wzięte pod uwagę, a potem zmienione. Już to widzimy chociażby w formie unikania małzeństw, ponieważ nie zapewnia benefitów mężczyźnie. Ja bym się cieszył gdyby idea którą przekazuje padła, ale nie w sposób, że ktoś ją wyciszy, ale że po prostu nie będzie potrzebna, bo nie będzie problemów, które opisuję.
Osobiście znam wiele wykształconych i bardzo logicznie myślących kobiet i nie jest oczywiste, że za tą samą pracę, na tym samym stanowisku mają taką samą pensję jak mężczyźni.
A ja znam kobiety przeświadczone, że są równie logiczne i równie inteligentne, ale nie do końca udowadniają to swoim zachowaniem i wynikami. Jeśli byłyby inteligentne to dziś mają multum opcji, by
– zmienić pracodawcę
– wykazać mu, że są równe
– starać się o podwyżkę
– zgłosić takiego pracodawcę, że jest nastawiony antykobieco
Możliwości jest multum i inteligentna kobieta na pewno sobie poradzi.
One przez lata słuchały jak to lepiej żeby wyszły z wykładu, bo paznokci nie zdążą pomalować – słowa wykładowców!!! To się nie bierze z próżni i chęci zniszczenia męskości!!!
Oczywiście, że nie. To akurat nie. Ale takie zachowania zostają wykorzystane jako pretekst do niszczenia przez elity. Jakby elity nie chciały, by kobiety dostały równe prawa, to by ich nie dostały. Wszystko sterowane jest z góry, a my odgrywamy ten teatrzyk zgodnie z ich wola (zapewne ruchy takie jak mój zostały też przewidziane – oni są inteligentni i przebiegli).
Uczę mojego syna, że nie wolno bić, a dziewczynek już szczególnie, bo są delikatniejsze.
Ja bym wolał aby mówić, że w ogóle nie można bić, bo co gdy trafi się delikatny mężczyzna? Ano, jemu można manto spuścić. Dlatego równość nie istnieje i w takich powiedzonkach tkwi pokazanie, że jednak kobiety powinny być pod ochroną, czy realnie są delikatne, czy jednak są gruboskórne i agresywne. A mężczyzna zawsze jest ukazany jako ten, ktory nie jest ani trochę delikatny i nie ma prawa taki być.
! Zauważam na głos zamiłowanie do konstruowania i poznawania mechanizmów co najczęściej jest domeną chłopców (mówię mu to)
Z drugiej strony może robić wszystko, co mu się podoba. Co gdyby lubił stereotypowo kobiece rzeczy? Tak nie rób, bo tego chłopcy nie lubią? Takie tylko pytanie, bez związku z tematem.
Powodzenia nam wszystkim, nieodmiennie się staram i wierzę, że się da!
Czasem się nie da, szczególnie, jak ktoś z góry kładzie kłody pod nogi 🙂 ale trzeba znajdywać rozwiązania i iść do przodu.
Spróbuję jeszcze tak:
– w kwestii poczucia bezpieczeństwa chodziło o sytuacje, w których partner, który ma być „obrońcą” staje się oprawcą a kobieta nie może liczyć na pomoc z zewnątrz (był przykład). Wcale nie rzadkie, znam z bliskiego otoczenia.
– małżeństwa, które rozpadły się w moim otoczeniu poległy przez zdradę i tu w obie strony, alkoholizm, niedogadanie tj. okazało sie, że jedna strona nie chce mieć dzieci. W codziennym życiu ludzie są ludźmi, a nie płciami.
– co do inteligencji… poniżej pewnego poziomu dyskusji nie schodzę, to byłoby nawet zabawne gdyby ludzkie IQ ustalać na podstawie płci i obwodu makowki 😉
– w pracy dowiadujesz się po czasie o pewnych nierównościach w płacach od samych zainteresowanych więc…
– w teorie spiskowe, również że strony bliżej nieokreślonych elit, nie wierzę.
– o biciu napisałam jasno, że nie wolno bić!, a szczególnie! mogą na tym ucierpieć słabsi, dziewczynki, mniejsi, zwierzaki. Odniosłam się do dziewczyn bo mowa o płciach.
– co do predyspozycji syna padły pardzo pochopne wnioski, nie widzę jak to można wywnioskować z mojego wpisu. Syn jest drobny i wrażliwy i w ubiegłym roku na urodziny zazyczyl sobie kuchnię i ja dostał!
A na koniec nieco bardziej osobiscie, mam męża, syna, dwie kocice i wyższe wykształcenie, mąż nas obecnie utrzymuje, ale to do czasu. Do przemyślenia zasłyszane niedawno powiedzonko: kto je flaki myśli, że każdy taki. Pozdrawiam.
– w kwestii poczucia bezpieczeństwa chodziło o sytuacje, w których partner, który ma być “obrońcą” staje się oprawcą a kobieta nie może liczyć na pomoc z zewnątrz (był przykład). Wcale nie rzadkie, znam z bliskiego otoczenia.
Zdarza się. Tak samo jak kobieta, która ma być księżniczką, a jest wiecznie niezadowolona i stosuje przemoc psychiczną. Albo ślubuje być na dobre i na złe, a potem łamie to przyrzeczenie zrzucając winę na kogoś innego. Czy mężczyzna dostanie pomoc z zewnątrz? Tym bardziej nie.
Mnie jednak chodzi o poczucie bezpieczeństwa, którego może być brak z powodu takiej, a nie innej psychiki (w tym np. neurotyzm).
– małżeństwa, które rozpadły się w moim otoczeniu poległy przez zdradę i tu w obie strony, alkoholizm, niedogadanie tj. okazało sie, że jedna strona nie chce mieć dzieci. W codziennym życiu ludzie są ludźmi, a nie płciami.
Poproszę o cytaty (cytować wypowiedzi – powinny być widać block quote lub code), bo nie wiem do czego mam się odnosić. Pewne zachowania wiążą się z płciami, inne nie.
– co do inteligencji… poniżej pewnego poziomu dyskusji nie schodzę, to byłoby nawet zabawne gdyby ludzkie IQ ustalać na podstawie płci i obwodu makowki
A kto ustala poziom inteligencji poprzez płeć? Różnie bywa, jednak są pewne cechy, które występują w większości „gatunku”. Nie u wszystkich, ale większości. Jeśli odnosisz się do punktu, że kobieta inteligentna poradziłaby sobie, to co w tym niezgodnego z realiami? Co innego przeświadczenie, co innego wyniki (czyny).
– o biciu napisałam jasno, że nie wolno bić!, a szczególnie! mogą na tym ucierpieć słabsi, dziewczynki, mniejsi, zwierzaki. Odniosłam się do dziewczyn bo mowa o płciach.
A dopiero mówisz, że nie można mówić o płciach, tylko o ludziach… tak, zgadzam się, że nie wolno bić, ale podkreśliłaś, że dziewczynki bardziej. A ja wyjaśniam, że tak samo ktoś płci męskiej może być słabszy, mniejszy i wrażliwszy, niż jakaś tęga kobieta.
– co do predyspozycji syna padły pardzo pochopne wnioski, nie widzę jak to można wywnioskować z mojego wpisu. Syn jest drobny i wrażliwy i w ubiegłym roku na urodziny zazyczyl sobie kuchnię i ja dostał!
Proszę odróżniać tezy od hipotez i gdybanie, od twierdzeń. Wnioski wyciąga się z twierdzeń, a gdybanie jest jedynie zachętą do dyskusji, postawienia się w nadanej sytuacji. Jeśli syn będzie drobny i wrażliwy to uważaj na niego, bo świat dla takich nie jest przychylny. Pozdrawiam.
Dzięki za rozmowę, pozdrawiam.
dokladnie swiat nie jest przychylny dla faceta wrazliwego emocjonalnie.cale szczescie ze istnieją poradnie psychologiczne bo inaczej to chyba byloby jeszcze wiecej samobojstw wsrod mezczyzn.
Mam u góry sąsiadkę. Łazi w szpilkach przed 6. Do pracy mam na 10, a o 6 robi mi pobudkę.
Czemu pani tak stuka tym dziadostwem? A bo muszę rozchodzić szpilki. No dobra, ale jest wcześnie bardzo, to hałasuje i mnie pani budzi. To już pana problem, ja zachowuję się cicho. Jak cicho jak przez kilkanaście minut łazisz w szpilach w tę i z powrotem po pokoju, tak że budzisz sąsiada. Muszę rozchodzić buty! No ale nie może pani chodzić po przedpokoju, albo dzień wcześniej wieczorem rozchodzić? Nie będzie mi pan mówił kiedy mam rozchodzić szpilki, robię to wtedy kiedy tego potrzebuję. No dobra to niech mnie pani przed 6 nie budzi. Nie moja wina, że to pana budzi. Ale pani tym halasuje bardzo. To juz nie moj problem, do widzenia.
Szpilki to porażka. Wyglądają w tym jak kaczki z wypiętym kuprem. Omijam, a gardzę gdy podchodzą bliżej.