Kobiety preferują mniej męskich mężczyzn do długich związków
Według badań kobiety preferują mniej męskich mężczyzn do długich związków, a bardziej męskich do seksu w czasie owulacji, lub do relacji krótkotrwałych. Oczywiście dobieranie mniej męskich mężczyzn do długich związków jest zachowaniem przeciętnej, niezaburzonej kobiety, a nie wszystkich kobiet. Są kobiety, które kompletnie nie trawią mniej męskich mężczyzn, mimo że są oni zwykle lepszymi ojcami, lepszymi partnerami, czy lepszymi przyjaciółmi. Czemu tak jest wyjaśnię w dalszej części artykułu.
Pamiętajmy, że usłyszenie wyrażenia „mniej męski” powoduje u niektórych kobiet (czy też w ogóle ludzi) jak najgorsze skojarzenia. Dostają wręcz ataku złości i pogardy. Tym ludziom zalecam przeczytanie całego artykułu, by zrozumieć na czym ta mniej męskość polega, zamiast reagować emocjonalnie.
Istnieją też kobiety, które wybierają partnerów krótkoterminowych, nadających się tylko do seksu i zabawy, a sądzą błędnie, że stworzą z nimi długotrwały związek (albo co gorsza – rodzinę). Prymitywne osoby wybierają partnerów myśląc wyłącznie dolną częścią ciała i to jest jeden z takich wyznaczników, aczkolwiek niska inteligencja, zaburzenia, złe wzorce ojca i ewentualnie dziadka mogą mieć większy wpływ na takie kwestie.
Wybór partnera i wybór mężczyzny na ojca dziecka jest bardzo ważnym w życiu kobiety, dlatego najczęściej albo zaburzone, albo głupie kobiety źle wybierają mężczyzn i zostają samotnymi matkami, albo wiecznie narzekają, że są ofiarami, bo „wszyscy mężczyźni są źli”. Nie, nie wszyscy mężczyźni są źli, tylko ci, którzy podobają się akurat tym wiecznym, kobiecym ofiarom. Ofiarom często na własne życzenie, ponieważ nierzadko twierdzą, że chcą hot łobuza, ale jak będą szukać męża, to będą musiały odrzucać mężczyzn w ich typie. Więcej o łobuzach napisałem tutaj – klik.
Bez dobrego ojca nie będzie dobrych związków, ale i życiowych sukcesów
Autor badania podkreśla, że powstały dotychczas liczne opracowania na temat tego, jak posiadanie “dobrego” ojca w dzieciństwie wpływało na lepsze zaplecze społeczno-psychologiczno-edukacyjne w przyszłości.
Dobry ojciec pozwoli nie tylko na to, by jego dziecko potrafiło budować dobre związki, wybierać lepszych partnerów, było silniejsze psychicznie (dobry ojciec wzmacnia poczucie własnej wartości), ale również, by lepiej radziło sobie z edukacją, czy pracą. Niedobrego ojca albo nie ma, albo jest niedostępny, albo jest odrzucający, krytyczny i surowy. Taki ojciec dla chłopca to problem, bo jeśli ojciec odrzuca syna jako podstawowy wzór mężczyzny, to syn może nie czuć się integralny z byciem mężczyzną, będzie miał kompleksy, problemy z zaufaniem, może tłumić problemy w uzależnieniach, czy popadać w konflikty. Dla córek problemy są podobne. Kompleksy, nieufność, problemy z samoakceptacją, czy złe wybory mężczyzn na partnerów będą dla nich codziennością. Z tego wszystkiego bliska droga do zniszczenia sobie życia.
Mniej męscy mężczyźni są bardziej oddani i przykładni, ale mają wady wynikające ze słabości
Mniej męscy mężczyźni są nastawieni na budowanie więzi emocjonalnych, lubią pomagać innym, czy są skłonni do poświęceń. Mogą być też romantyczni (i nie, nie oznacza to, że przynoszą kwiatki i zapraszają do restauracji, bo takie sztuczne, banalne wręcz nawyki mogą być wyuczone nawet przez psychopatę). Mniej męscy mężczyźni są lojalni, przykładni, stateczni, nie chcą łamać reguł, więc można im ufać bardziej, niż tym mężczyznom, którzy uwielbiają łamać reguły (a więc często i prawo). Mniej męscy mężczyźni posiadają więcej empatii, niż bardziej męskie osobniki, co dla wielu kobiet jest kluczowe w funkcjonowaniu, by się wzajemnie rozumieć, słuchać i po prostu współpracować, zamiast rywalizować, albo układać w hierarchii dominacja – uległość (jest w tym szorstkość i surowość, a czasem i gburowatość). Więcej o tym można poczytać w temacie typów osobowości.
Jednak mężczyzna, który ma kilka dobrych zalet do bycia ojcem i mężem, bo może być uznawany za słabszego, marudnego, czy bardziej emocjonalnego, co oczywiście może się nie każdej kobiecie podobać. Mimo wszystko to właśnie cechy „beta” pozwalają na prowadzenie długich, oddanych relacji, gdzie nie ma przemocy, a jest wierność i chęć budowania rodziny, dlatego normalne kobiety idą taką właśnie drogą i stąd zauważyliśmy, że mężczyźni zmienili się w stosunku do choćby lat wojennych.
Mniej testosteronu, mniejsze jądra, ale lepszy ojciec i partner
Większe jądra zazwyczaj są powiązane z wyższym poziomem testosteronu i większą ilością produkowanego nasienia. Często wiążą się także z dużymi potrzebami seksualnymi, a co za tym idzie – z większą rozwiązłością. Badanie wykazało, że mężczyźni z większymi jądrami wykazywali mniejsze zainteresowanie czynnościami związanymi z wychowaniem dzieci, takimi jak m.in. zmienianie pieluch czy kąpiele dziecka.
Natura ludzka stara się bilansować zbiór cech u ludzi. Oznacza to, że jeśli mężczyzna wykształca zalety w jednej dziedzinie (powiedzmy seksualnej, siły, zaradności finansowej, czy buduje swój status społeczny), to może mieć wady w innej dziedzinie (słaby ojciec, zdradza, nie ma empatii, stosuje przemoc). To jest tylko przykład, a konfiguracja takich cech może wyglądać inaczej. Podobnie na odwrót, ten mężczyzna który jest dobrym ojcem i jest lojalny, może nie zarabiać dużych pieniędzy, może być słabszy fizycznie, psychicznie, mniej sprawny seksualnie, albo bardziej nudny życiowo. Ba, niektórzy z mniej męskich mężczyzn są nawet zbyt ulegli, gdyż nie zbudowano im poczucia własnej wartości (a o to nie jest ciężko, gdy są wyzywani od pizd, czy gdy wmawia im się, że nie są nawet mężczyznami). W pewien sposób o tym mówi dalej to badanie:
– Badania pokazały, że także w przypadku biologii mężczyzn obowiązuje zasada “coś za coś”. Albo większe zaangażowanie w wychowanie potomstwa albo większy wysiłek w przekazanie materiału genetycznego – mówi James Rilling, autor badania i antropolog z Emory University w stanie Georgia.
Warto dodać, że testosteron u ojca również spada po narodzinach dziecka, ale i gdy mężczyzna jest kobietą zauroczony. Mężczyzna staje się wtedy cieplejszy i spokojniejszy. Taki misiowaty. I znowu, wiele kobiet bardzo ceni takich mężczyzn, ale wtedy same są przytulaśne, romantyczne i ciepłe. Zimne kobiety polują na innych mężczyzn. Swój do swego.
Bardziej męscy mężczyźni są silni, ale często skupieni wyłącznie na sobie i łamią granice innych
Trzeba zwrócić uwagę na to, że istnieją kobiety, które preferują jak najbardziej toksycznych mężczyzn, którzy na ojców kompletnie się nie nadają, ale dla tych kobiet są oni najbardziej podniecający. Tych toksyków słusznie bądź nie, nazywają męskimi (być może takiego miały ojca, lub nie miały WCALE), co oczywiście wielu denerwuje, że łączy się męskość (szczególnie tą skrają, macho) z toksycznością. Żeby temat ogarnąć warto poczytać mój temat o toksycznej męskości (klik), która tak wielu ludzi razi, jakby z jakiegoś powodu czuli się atakowani personalnie. Pamiętajmy, że toksyczna męskość to ciemna triada, czyli narcyzm, psychopatia i makiawelizm. Jeśli dla kogoś to nie jest toksyczne, to też pewnie jest albo głupi, jak kobiety latające za takimi mężczyznami, albo sam ma takie cechy i broni sam siebie, albo był ofiarą toksycznie męskich mężczyzn i teraz ich idealizuje jak ofiara oprawcę (taki syndrom pseudosztokholmski). Męskość NIEtoksyczna jest zupełnie czymś innym!
Jeśli mężczyzna lubi łamać reguły (ma osobowość ANTYspołeczną), nie ma za wiele współczucia, nie rozumie cierpień innych osób, nie jest lojalny (wtedy szansa na zdradę jest spora), nie dba o innych, tylko o siebie (narcyz/egoista), lubi zachowania agresywne/przemocowe (bójki itd.), do tego ocenia kobietę głównie pod kątem seksualnym, a nie charakteru (przedmiotowo), a jeszcze bardziej nie lubi przywiązywania się (to go nudzi, stąd nie jest monogamiczny i stabilny), a dzieci to kompletnie go nie interesują, bo to dla „miękkich” osób jak twierdzi, to jasnym jest, że taki mężczyzna dla wielu kobiet jest tylko materiałem do zabawy. Mądrzejsze i rozsądniejsze kobiety w ogóle z takimi mężczyznami nie wchodzą w relacje. Słusznie się ich boją, lub brzydzą. To normalne mając zupełnie inną, niezaburzoną osobowość.
Zimny agresor do seksu, czuły wrażliwiec do zakładania rodziny
Dla zrozumienia kobiecej natury warto dodać badania z zakresu dual mating strategy/hipotezy podwójnego krycia (klik). Strategia ta zakłada, że kobiety mogą mieć zmienne i sprzeczne ze sobą preferencje dotyczące partnerów w czasie miesiąca. Krótki czas w miesiącu (owulacja) kobieta może pragnąć dominującego, agresywnego „samca alfa”, ponieważ uruchamia on w niej pierwotne instynkty. Ona czuje wściekłość wewnętrzną i chce mężczyzny który ją „zniewoli” (również seksualnie), ale musi być zdecydowanie silniejszy, energiczniejszy i agresywniejszy od niej (czego nie zrobi spokojny, moralny, życzliwy, a więc według tej teorii – mniej męski mężczyzna). Te kobiety krzyczą, by je dusić, szarpać za włosy, opluwać i totalnie zdominować fizycznie, by były przytwierdzone do gleby. Zaburzenie sadomasochizmu u normalnych kobiet oczywiście nie występuje.
Problem zmiennych kobiecych preferencji powoduje to, że sporo kobiet lawiruje między jednym, a drugim typem mężczyzny, lub zdradza jeden typ mężczyzny z tym jego przeciwnym typem. O całych tych sprzecznościach napiszę jednak w innym artykule.
Tak czy siak kobieta, która wybiera agresywny typ mężczyzny (bo tylko ten ją podnieca seksualnie), może mieć z nim dziecko, ale taki mężczyzna właśnie tego dziecka raczej nie wychowa, bo on jest najlepszy w dominowaniu innych, w wojowaniu, w budowaniu własnej pozycji, a nie w budowaniu ciepłych relacji, co agresję i niemoralność wyklucza. Więcej można poczytać o tej strategii seksualnej w drugim badaniu (klik).
Mężczyźni skłonni do inwestowania w potomstwo są dużo bardziej ciepli i wrażliwi, co kobietom może się podobać w większej ilości czasu w miesiącu, ale nie kiedy są najbardziej płodne. Czyli jest w tym dużo przytulania, bezpieczeństwa emocjonalnego, czułego seksu i tak dalej, ale niekoniecznie kobieta ma myśli, by taki mężczyzna potraktował ją po prostu jak ścierę. A wiele kobiet, szczególnie zaburzonych, ma takie myślenie i lgną do ZAGROŻENIA, a nie bezpieczeństwa. Przykłady:
Możliwe, że to jest jakiś borderline, czy socjopatka. Inny przykład patuski-prymitywki, która skończy marnie na rynku matrymonialnym, albo będzie wieczną singielką z dużym poziomem rozwiązłości:
Mało inteligentne i samoświadome kobiety nie rozumieją tego, stąd kończą jako samotne matki, ponieważ kierują się popędem do mężczyzn, którzy nie będą dobrymi ojcami i nie nadają się długotrwałych, z natury nudniejszych związków. Kobiety, które zniszczą sobie życie to te polegające na krótkiej zabawie, zmiennych emocjach, czy walorach powierzchownych jak wygląd, status, pieniądze i pozorna twardość. To właśnie ta twardość wyklucza zachowania bardziej „ludzkie”, gdzie buduje się więzi społeczne, pomaga się sobie, nie krzywdzi się innych i tak dalej – tak się buduje trwałe rodziny, bo ma się podatność do dbania o innych. Jest w tym pewna zależność, a nie niezależność i indywidualizm.
No ale już mówiłem, swój do swego. Nie jest racjonalnym sądzić, że dziewczyna która w ogóle nazywa słabszych pizdami miałaby mieć normalne relacje, więc musi mieć podobnie zaburzonego mężczyznę, skądinąd bardziej troglodytę. Dziewczyny z ulic tak już mają. I one często są uzależnione od emocji. Dużo łatwiej mówi się o alkoholizmie, jako uzależnieniu, ale nie patrzy się na kobiety uzależnione od zmiennych emocji, a to jest tak samo szkodliwe dla nich samych i otoczenia. Po prostu pewnym jest, że wywodzą się z rodziny dysfunkcyjnej (klik).
Autorytety toksycznej kobiecości
O toksycznej kobiecości poczytasz mój temat tutaj – klik.
Dobrym dowodem takiego problemu jest Doda, która wiecznie wybiera zaburzonych partnerów i nic nigdy jej nie wychodzi w związkach. Jedyne o czym potrafi mówić, to o powierzchownych walorach mężczyzn, jeśli nie fizycznych, to seksualnych. Tyle ona „widzi” w mężczyźnie. Wiecznie mówi, że przyciąga narcyzów i psychopatów. A kim ona jest? Narcyzem do potęgi, o czym nawet wspominał Emil Stępień, jej były mąż. U niej jest wiecznie „ja”, a nie „my”.
I niestety ona dla wielu kobiet jest autorytetem, ale dla jakich kobiet? Równie zaburzonych, jak ona. Dla normalnego mężczyzny, który nadaje się do budowania długich związków i rodzin, Doda jest raczej odstraszająca, wyrachowana, wulgarna, zimna, prymitywna, pusta, ma strasznie przerysowaną mowę ciała i styl mówienia. To świadczy o skoncentrowaniu na sobie, o egzaltowaniu sobą. Nie ma żadnego zdziwienia, że musi być ciągle na świeczniku, musi być o niej głośno, wszędzie się pcha, prowokuje i jak poznaje jakichś mężczyzn, to równie toksycznych, co ona sama. Nie bez powodu ona nie ma dzieci. Nie bez powodu te związki u niej trwają krótko i zwykle kończą się aferą, z hukiem, a pewnie wiele brudów z tych związków nie wyszło jeszcze na jaw. Niestety takie osoby próbują nauczać, jak powinny wyglądać związki, a ludzi ogłupiają dodatkowo programy jak Love Island, Hotel Paradise, czy inne tego typu badziewia dla zaburzonych idiotek, które potem i oglądają Greya czy 365 dni, a ich faceci zwieńczają to oglądaniem patoMMA i patostreamów.
Tutaj z kolei wypowiedź kobiety, która będzie miała lepszy związek i bardziej nadaje się na matkę:
Mądrzejsze decyzje seksualne kobiet są potrzebne społeczeństwu i im samym
Jeśli kobiety zrozumieją logikę stojącą za zmianami swoich preferencji i emocji, może to pozytywnie wpłynąć na ich decyzje dotyczące życia seksualnego. Nawet w sytuacji, gdy nagle zauważą, że pociąga je 'niewłaściwy’ mężczyzna z sąsiedniego biurka w pracy. Nie musi to oznaczać, że nie mają aktualnie wspaniałego partnera, a odzywają się w nich naleciałości DNA naszych przodków. Niegdyś to agresywni, mało moralni mężczyźni płodzili najwięcej potomstwa, również przecież gwałcąc kobiety, więc takie emocje mogą się u niektórych kobiet odzywać.
Inteligentne kobiety zrozumieją to, nie będą słuchać takich emocji i będą podejmować lepsze decyzje dotyczące seksu i związków – powiedziała psycholożka Martie Haselton. Oczywiście sama świadomość takich danych to za mało. Większość takich kobiet musi przejść gruntowną terapię.
Pamiętajmy też, że nie bez powodu zaburzone kobiety optują za aborcjami na życzenie, ponieważ chcą seksu z zaburzonymi, złymi mężczyznami, ale nie chcą konsekwencji takich zachowań. Chcą po prostu przyjemności. A tu się okazuje, że drań je bije, zdradza i gwałci, a z dzieckiem zostawia sam. I nie ma w tym wolności od konsekwencji, jak sobie życzeniowo myślały.
Bycie jako „beta” w związku z kobietą świadomą twojego wybrakowania musi być straszliwie upokarzające dla mężczyzny. Niestety wciąż zbyt wielu przedkłada okruchy atencji nad własną godność. Jeżeli zdajesz sobie sprawę, że jesteś zbyt ułomny, byś mógł być pożądany, skup się na innych dziedzinach życia, a tę sobie raz na zawsze odpuść.
Jak ktoś jest zakompleksiony, czy narcyzem, to owszem, ego mu cierpi, że nie jest wiecznym alfa i to pomimo tego że kobieta go zechciała, czy uprawia z nim seks. Taki gość widzi problemy, których nie ma i nawet nie wierzy w komplementy ze strony kobiety. Przy zdrowym poczuciu własnej wartości nie jest to problemem, ponieważ wie się że samców alfa jest garstka, nie jest się żadnym wybrakowanym, a ma się też zalety niedostępne dla tych alfa. Więc to żaden problem. Tak jak żadnym problemem jest to, że kobieta nie jest ani modelką, ani również nie jest 10/10 w różnych cechach kobiecości, a przy tym się i tak zestarzeje więc nawet jakby gardziła (co powinno wykluczać związek), to jej pozycja wcale nie jest jakaś niesamowita. Ludzie nie są czarno-biali, składają się z wielu zalet i wad. Jedyne co pozostaje to skupiać się na zaletach (bo beta mają je, tylko często wypierają się ich w drodze kastracji emocjonalnej i zawstydzania), a wady w miarę możliwości poprawiać i nie robić problemów z niczego. Problem z takimi niewierzącymi w siebie beta jest jednak taki, że wszelkie zalety wyrzucili do kosza, nawet z bycia betą, więc zostaje dziura ozonowa i nie ma co zbierać.
To samo przecież widuje się u zakompleksionych gości, których kobieta przebiła zarobkami w związku. Niejedna chciałaby nawet w takim związku zostać wbrew hipergamii, ale to oni się denerwują i szukają zaczepki, bo nie radzą sobie z tym, że nie dominują. Potęga samooceny i akceptacji siebie jest tu wielka.
skup się na innych dziedzinach życia, a tę sobie raz na zawsze odpuść.
Tak, dla narcyza to najlepsze wyjście. Tam gdzie nie jest the best, to kryje się w kominiarce i unika jakiegokolwiek działania. Terapia wskazana, a nie nawoływanie do ludzi, by mieli równie źle, jak on sam ma. Ja już to widzę u tego typu kobiet. Też tak radzą dziewczynom, aby były same, aby czuły się zagrożone, nie docenione, albo aby tak dużo wymagały, że nikt tego nie spełni. I w ten sposób chronią się przed krzywdą, którą sobie wymyślają samospełniającą się przepowiednią. Wywróżona jest porażka i taką się spełnia, mimo że to gówno prawda. Ale jak ktoś uwierzy w swój fatalizm fanatycznie, to nikt go nie wyciągnie. Cóż, może zawinili toksyczni rodzice.
Nie no, sprowadzanie mniej zarabiającego mężczyzny do „zakompleksienia” to absurd. Są zjawiska, które nigdy normalne nie będą niezależnie od tego, jak bardzo masowa propaganda będzie starała się to zakrzyczeć: homoseksualizm (o transformersach nie mówiąc), związek z osobą innej rasy czy kobietą bogatszą albo starszą od siebie. Oczywiście promujesz też terapię, czyli nieudaną laicką parodię spowiedzi, w której zamiast kapłana statystycznie masz białą kobietę o kosmopolityczno-liberalnych poglądach i dawno po terminie przydatności do spożycia.
Whatever. Możesz sobie być taki, ale to nie ja, a ty utkwiłeś w pułapkach myślenia i ty się nie umiesz z nich wydostać doznając porażek. Prawdy objawione zaprogramowane wyśmienicie. Na szczęście ludzie żyją inaczej i nic im nie jest, przynajmniej póki nie spotykają osób, które próbują ich sprowadzić w dół, czy segregować jako nienormalnych, czy gorszych. Ja umywam ręce, daję odpowiedzi takie jakie są realistycznie, zamiast pesymistycznie. I mniej zarabiający mężczyźni żyją normalnie, i ci którzy żyją ze starszymi od nich kobietami, i nawet ci homo jakoś tam żyją póki nie spotykają homofobów, albo nawet ludzie nie wiedzą że ktoś jest homo bo nie musi mieć napisane tego na czole. Myślę, że wiele autorytetów hetero to często właśnie homo, którzy nauczyli się świetnie udawać, by czasem nie dostać po głowie. To samo z terapiami. Wielu osobom pomogły, choć oczywiście skuteczność nie jest 100%owa, ale medycyna w ogóle nie jest jeszcze na najwyższym poziomie nie tylko w tym rejonie. No problem. Problem jest tylko z ludźmi którzy lubią w takie szufladki wkładać i sami siebie też w nie włożyli. To jest ograniczenie, a nie bycie „wybrakowanym beta”. Ale póki obrażasz sam siebie, to droga wolna, gorzej jak jeszcze próbujesz innych upokarzać, bo sam siebie upokorzyłeś. No ale po co terapie? Lepiej utkwić w dołach i uznać, że inaczej się nie da, bo jest się mądrzejszym od terapeutów, a w ogóle terapeuta to wróg bo przecież nie mówi po skrajnie prawacku. Droga wolna dla każdego dorosłego, by sobie niszczyć życie. Aby tylko nie zarażać tym innych, bo takie pogardliwe postawy są zawsze związane ze zwiększoną ilością przemocy wobec siebie lub innych, a więc w tym depresji, nerwic i innych lęków.
Mówiąc w skrócie – ja po prostu nie podzielam twojego optymizmu co do ludzkiej natury. Są sprawy, w których się z tobą zgadzam i są takie, w których się nie zgadzam, ale z wiary w dobry (albo bardziej dobry niż zły) świat wyleczyłem się dawno temu.
A ja nie uznaję, że istnieje jakaś z góry ustalona natura. Są ludzie i taborety. Jedni tak wychowani, inni inaczej. Jedni mają zaburzenia, jak psychopatię, inni tego nie mają. Jak samemu jest się dobrym, to łatwiej widzieć innych ludzi dobrymi. No chyba że się ma siebie za jakiś wyjątek wyjątków, co prawdą nigdy nie jest. Najłatwiej oceniać swoją miarą.