Propaganda demonizowania mężczyzn i idealizacji kobiet trwa w najlepsze
Spis treści
„Wszyscy faceci są tacy sami”, „każdy facet to świnia”, „mężczyźni pragną wojen, a kobiety miłości”, „patriarchalna rodzina i małżeństwo to więzienie i tyrania”. Obserwujemy rosnący trend demonizowania mężczyzn, a idealizacji kobiet – dosłownie wszędzie. Czy to w relacjach społecznych, czy mediach, filmach, branży muzycznej, reklamach, polityce, edukacji, przedsiębiorstwach, książkach, czy nawet w prawie. Przyczyniają się do tego ogłupione ideologicznie kobiety (feminizmem), ludzie podążający za modą, ale i niestety też ulegli mężczyźni, którzy za swoją uległość w dłuższym przekroju czasu dostają obuchem w głowę (nasłuchali się, że szczęśliwi będą tylko, gdy będą uganiać się za kobietą, którą będą uszczęśliwiać, ale też, gdy będą głosować za tym, za czym głosują kobiety).
Za granicą jest jeszcze gorzej, bo manifestacji antymęskich i prokobiecych jest od groma (jeszcze do nas to nie dotarło w tak dużym stopniu), a kobiety doszukują się już wszędzie problemów wynikających z obcowania z mężczyznami jak choćby w męskim rozkładaniu nóg podczas siedzenia, myśleniu o innych sprawach, niż kobiety, myślenia zbyt logicznie, a za mało emocjonalnie (a jak wiatr zawieje to myśleniu zbyt emocjonalnie, jak na mężczyznę przystało), nieodpowiednim podrywaniu, a nawet patrzeniu na kobiety, co z automatu staje się dziś dla nich molestowaniem, PRZEMOCĄ (!). Tworzy się baseny, kawiarnie, tramwaje, czy hotele tylko dla kobiet, by mogły unikać mężczyzn (dosłownie getta). Jednocześnie te same kobiety określają siebie jako lepsze, niż mężczyźni, wręcz wyjątkowe (wiele z nich powtarza „jestem inna, niż wszystkie”), które nie są ani świniami, ani morsami, ani dziećmi – a według ich samych wybitnie dojrzałymi jednostkami, które mężczyzn muszą pouczać, obśmiewać i krytykować, ale też sądzą, że gdyby one rządziły światem – świat byłby oazą pokoju i szczęścia. Cóż, mężczyzna powinien im nawet dziękować, że z nim – zlepkiem wad, w ogóle są, czy obok niego przebywają i pozwalają mu oddychać.
W psychologii stworzono nawet termin na to: „efekt wspaniałości kobiet”.
I kobiety niestety naprawdę tym przesiąkają – przy pomocy uległych im coraz bardziej mężczyzn.
Dziś otwarcie i za przyzwoleniem propaguje się nienawiść wobec mężczyzn, którą chłoną mężczyźni wychowani przez dominujące matki i kobiety (głównie te młodsze, podatne na manipulacje, lękliwe, niedojrzałe, z niewykształconym kręgosłupem moralnym, ale też zaburzone osobowościowo, którym wygodnie jest widzieć w sobie wyłącznie ofiary). Negatywne, kłamliwe teorie o mężczyznach stają się prawdą objawioną – o płci, która co by nie zrobiła, jaka by nie była, jak się zachowywała – zawsze będzie tą złą, głupszą, gorszą, zbyt mało wrażliwą (a jak wiatr zawieje to zbyt wrażliwą), by być odpowiednią i rozumieć kobiety. Płcią zatem której należą się wyłącznie kary i praca na rzecz kobiet, pod ich butem i łaską.
Zmanipulowane kobiety chcą dziś ostentacyjnie pokazywać swoją wrażliwość na sprawy kobiet, ekologiczne, czy krzywdy zwierząt, ale nie na problemy mężczyzn (a które też one przecież w jakiejś mierze powodują!).
Mizogin – łatka przypisywana każdemu kto nie jest podporządkowany feminizmowi i kobietom, kto raczy się z nimi nie zgadzać i nie wielbi/respektuje ich za samą płeć.
Kobiety są uczone, by widzieć wszędzie, że są obrażane – zawsze bez powodu, zawsze za nic i mają nie być odpowiedzialnymi za jakiekolwiek cierpienie – kogokolwiek. Są na to według propagandy zbyt idealne i dobre. Nie ma w mediach otwartych dyskusji jak toksyczne kobiety, żony, partnerki i matki niszczą rodziny, synów, czy partnerów/mężów. Nie ma powszechnej mowy i badań o mizoandrii (nienawiści wobec mężczyzn – czy to kobiet, czy innych mężczyzn). Kobiety mają być widziane jako zbawicielki o gołębim sercu, chcące stworzyć utopię, na której przeszkodzie stoi wyłącznie mężczyzna. Wina za porażki kobiet, ich złe wybory, czy nawet ich przemoc zawsze ma leżeć po stronie mężczyzn i bajkowych tworów jak tyraniczny patriarchat, który codziennie je gnębi.
Cała moja działalność tutaj jest alarmowaniem o takich problemach na wczesnym jeszcze etapie, dopóki nie będzie za późno, by móc odwrócić wyniszczające cywilizację zachodnią zachowania, konflikt płci i tym samym ciche, bez użycia nożów i strzelb, morderstwa rodzin.
Dziś przytoczę kilka antymęskich kampanii feminizmu/skrajnej lewicy, co jest i tak wierzchołkiem góry lodowej systemowej dewaluacji mężczyzn (tutaj wyszczególniłem techniki).
Na wstępie zaznaczę, że wszyscy jesteśmy podobni, bo raz, że należymy do gatunku ludzkiego, a dwa, że do zbioru danej płci. Nie ma wielkiej możliwości być bardzo wyjątkową osobą i inną, niż wszystkie, jak niektórzy i niektóre chcą o sobie sądzić. Łączy nas naprawdę wiele, wiele rzeczy robimy tak samo, lub bardzo podobnie, a często pragniemy nawet dokładnie tych samych rzeczy. Pewne podobieństwa muszą występować, ale występują też różnice i warto nie powielać krzywdzących opinii.
Jeśli chcemy prawdy to musimy wiedzieć, że mężczyźni nie są tacy źli jakimi się ich powszechnie opisuje, a kobiety nie są tak wspaniałe jakimi się je na dużą skalę opisuje (często to jest jedynie myślenie życzeniowe panów-romantyków i wiarą w swoją niezłomność pań, które potrafią się promować – sprzedając siebie jako produkt i to lepszy, niż nim faktycznie jest). Czy to idealizacja, czy dewaluacja są skrajnie toksycznymi postawami i nie powinniśmy na nie pozwalać.
Pamiętajmy, że jednostkowy przykład demonizacji mężczyzn może nie powodować tragicznych skutków, ale jeśli połączymy to wszystko w całość, jak elementy dużej układanki – na mecie dostaniemy nienawiść, powolne niszczenie mężczyzn, czy obniżanie statusu mężczyznom, co będzie śmiercią cywilizacji. Żadna kobieta nawet nie spojrzy na mężczyznę o niskim statusie społecznym, który zostaje przypisany każdemu mężczyźnie i jest skutkiem przytaczanej przeze mnie propagandy. Naturalnej hipergamii kobiet nie można usunąć, za to można zwiększyć jej siłę prezentując mężczyzn w krzywym zwierciadle, jak to się robi teraz. Potem następuje zdziwenie, że dzietność spada…
Czas start.
Popkultura, media, filmy, książki, politycy, profesorowie i lewicowi psychologowie, a obraz płci – przyjęliśmy, że mężczyzn obrażać MOŻNA I JESZCZE NA TYM ZARABIAĆ
Spece od inżynierii społecznej doskonale wiedzą, by przekazywać negatywne informacje o mężczyznach, by kobiety, albo gardziły mężczyznami, albo ich nie szanowały, a więc nie potrafiły pokochać, albo się wręcz mężczyzn bały (ale tylko białych i heteroseksualnych). Ot precedens, aby biała rasa się nie rozmnażała i wymarła, bo po co komu biała, pełna rodzina? Rodzina twórców tej cywilizacji, którą znamy, cywilizacji bezpiecznej, rozwiniętej technologicznie, ale według nich cywilizacji wyłącznie zepsutej.
O tym co sądzą feministki o mężczyznach pisałem już wcześniej, więc nie omieszkam na początku przypomnieć:
W The Women’s Room, powieści Marilyn French, jedna z bohaterek potwierdza to: „Wszyscy mężczyźni są gwałcicielami. To wszystko, czym są”.
W tekście o pedofilii kobiet przytoczyłem podobne rzeczy: British Airways uznało, że mężczyźni mają siadać daleko od dzieci, ponieważ są potencjalnymi pedofilami.
2. Przemoc ma płeć męską (Dr. Sylwia Spurek) – wg pani feministki to mężczyźni są uosobieniem przemocy. Tutaj krótko ode mnie i dosadnie: a czy gdyby powiedzieć, że każda kobieta jest kur*ą i kur*ienie się jest jej uosobieniem, czy byłaby na to zgoda, tak powszechna jaka jest wobec tak nienawistnych twierdzeń o mężczyznach? A przecież seks za korzyści (różnorakie, nie tylko pieniądze do ręki) nie jest jakąś rzadką praktyką u kobiet… (zastanówcie się ile kobiet mówi „to mężczyzna musi się starać/płacić/przyjeżdżać” i macie odpowiedź)
Może rozbijanie rodzin, małżeństw (2/3 kobiet inicjuje rozwody) i alienacja ma płeć żeńską? A może przemoc psychiczna ma płeć żeńską, bo faktycznie w tym rodzaju przemocy kobiety wyprzedzają mężczyzn?
Czy ktoś wysoko postawiony, medialny, piastujący stanowisko może nie rzecznika, ale zastępcy PRAW OBYWATELI (!!), a później europosła(nki) (!) wspierającej RÓWNOŚĆ (!!!) może mówić takie rzeczy o mężczyznach, ale o kobietach jakoś nie mówi WCALE? Problem kobiecej toksyczności jest zamiatany pod dywan, oczywiście.
Odpowiedziałem na tę demonizującą mężczyzn tezę w przynajmniej dwóch artykułach:
2. „Przemoc nie ma płci, czyli wojna przeciw feministkom” (zbiór tekstów z mojej strony o przemocy)
Reklamy
Ciekawymi przykładami poniżania mężczyzn są dziś reklamy, w których obraża się mężczyzn, pokazuje między innymi jako nieudaczników i obiekty żartów, gdy takich samych reklam o kobietach telewizje pokazywać nie mogą.
Oficjalnie w UK: Wolno kpić z mężczyzn w reklamach, ale nie próbuj robić tego wobec kobiet!
Krytycy twierdzą, że werdykt był niezgodny z latami polityki ASA (Urząd ds. Standardów Reklamy), która zakazała poniżania kobiet w reklamach.
W poniższej reklamie Oven Pride (jako tylko jednej z wielu) mężczyzna jest pokazywany jako idiota, oszołom i nieudolny w domu.
Pomyślcie czy reklama w której kobieta jest pokazywana jako nieudolna: w domu, w pracy, w sporcie, przy wynajdywaniu wynalazków (intelektualnie) byłaby zaakceptowana?
I tu nawet nie chodzi o to, że dorośli mężczyźni są obrażani – ale taki problem zaczyna się już od wpajania chłopcom – synom tychże pań. Jaką oni mogą mieć samoocenę, jak duże poczucie winy, poziom lęków, ale też jak bardzo wyrosną na niezaradnych ludzi dzięki takiemu wychowaniu?
„Mama zrobi, mama wie lepiej, Twój ojciec jest idiotą, bądź jak mama, bądź kobietą…”
I przede wszystkim czy te matki nie zdają sobie sprawy, że ich synowie będą siebie nienawidzić, ale też wchodzić w patologiczne związki, lub takie tworzyć? Takie wychowanie prowadzi do jeszcze dwóch rzeczy: depresji i agresji skierowanej wobec siebie, albo agresji zewnętrznej, która może ujawniać się jako przemoc stosowana wobec innych (morderstwa, rozboje, pobicia, gwałty). Zbyt rzadko podaje się główne przyczyny takich zachowań, a jednak często wynosi się je z domu, nie tylko od zawsze złego mężczyzny, ojca, dziadka, wujka, czy brata…
I oczywiście „nie moja wina, jak partnera do życia źle wybiorę”!
Dlatego drodzy aktualni/przyszli rodzice – nie wychowujcie (twórzcie) potworów – swoimi własnymi działaniami i to mimo, że „chcecie dobrze” i „boicie się o los” takich dzieci. Nie zapominajcie, że dobry dom tworzy się wybierając dobrego, przyszłego rodzica.
Gazety, komiksy, dowcipy
Mężczyźni dzisiaj są też przedmiotem podszytych pogardą żartów obecnych w popkulturze – świecie, który tworzy umysły młodych! Drwi się z mężczyzn do woli w dowcipach, gazetowych komiksach i popularnych sitcomach, gdy jednocześnie żarty wobec kobiet są piętnowane pod pretekstem „nienawiści skierowanej do płci”. W amerykańskich kioskach można kupić koszulki i kubki z napisami: „Women Rule. Men Drool” (Kobiety rządzą. Mężczyźni się ślinią), „Boys are stupid. Throw rocks at them” (Chłopcy są głupi. Ukamienuj ich – to świetnie pokazuje, że feministki kopiują najgorszych w ich mniemaniu mężczyzn i są dokładnie takie same!), „Dead Men Don’t Rape” (Martwi mężczyźni nie gwałcą), „So many men. So little ammunition” (Tak wielu mężczyzn. Tak mało amunicji), „What do you call a man with half a brain? Gifted” (Jak nazwiesz mężczyznę z połową mózgu? Obdarowanym).
Wiecie czemu tak jest? Bo NIKT nie reaguje na takie zdarzenia, a je AKCEPTUJE.
Problem w tym, że zmiany społeczne odbywają się poprzez ten sam mechanizm, jak tworzą się toksyczne relacje rodziców z dzieckiem. Dzieci wchodzą rodzicom na głowę praktycznie z automatu – typowa to cecha niedojrzałości. Gdy rodzic raz popuści dziecku to dziecko będzie próbowało nagiąć rodzica drugi raz. Jak rodzic będzie odpuszczał, nie reagował wcale, to tym samym rozpuści dziecko, które przesunie granice do granic absurdu. Dziecko zobaczy, że rodzic jest słaby i nie ma autorytetu, bo macha ręką na wszystko, a wręcz służy dziecku jak niewolnik. Feministki i zmanipulowane kobiety widzą dokładnie to samo, gdy patrzą na mężczyzn. Słabi mężczyźni dają sobie pluć w twarz, nie reagują, akceptują, a inne kobiety… a co tam, feministki powiedzą, że te kobiety są wspierającymi patriarchat i one też albo się skulą, albo do nich w końcu dołączą.
Branża filmowa (głównie USA)
Lashana Lynch (czarnoskóra) ma zostać nową agentką 007 – nowy(a) Bond(ka)?
W popularnych i medialnych filmach męskie role grać dzisiaj mają kobiety, tylko po to, by koncerny spełniły swoje cele ideologiczne (feminizmu, a więc dominacji kobiet): Avengersi, What Men Want, Star Wars (The Last Jedi), Doom, Catwoman, czy Captain Marvel (szczególnie). Iron Manem, a i niedługo nawet Bondem mają także zostać kobiety.
Feministki, które nienawidzą mężczyzn widzą tutaj swój sukces.
Bo nie chodzi im wcale o to, by film był dobry, ale o to, by poniżyć przy jego pomocy mężczyzn (ot wiele z nich ma sadystyczne zaburzenie osobowości, które choćby miał Mariusz Trynkiewicz).
I te filmy otrzymują negatywne recenzje od oglądających, ale nie przeszkadza to producentom, by brnąć w opisywaną przeze mnie ideologię. To jest zniszczenie dużych marek tylko po to, by pokazać kobiety w superlatywach.
Oczywiście w wielu mniejszych produkcjach zachodzą różne żarty na temat obu płci, ale chcę zaznaczyć, że tam gdzie pompuje się największe pieniądze i rozgłos, tam macza palce sterowany odgórnie feminizm.
Zarabiaj na kobietach mówiąc im co chcą usłyszeć i atakując mężczyzn
Nie będę też tutaj podawał mediów, czy konkretnych fanpage o złych mężczyznach (by ich nie promować niepotrzebnie), ale takie portale skupiają duże ilości kobiet (nie jak u nas kilka tysięcy, tylko setki tysięcy). Plus do tego dochodzą mężczyźni-wychowywani przez matki w kulcie kobiety-tej lepszej płci co bronić ją należy swą piersią i poniżać innych mężczyzn, by pokazać się w lepszym świetle od nich.
Na obrażaniu mężczyzn da się dziś zarobić, ponieważ to kobiety-nienawidzące mężczyzn, kobiety z mentalnością ofiary, czy też konfliktowego narcyza, który poczuwa się kimś lepszym, są tak LICZNE, że ochoczo nakręcają ów marketing. Kupują książki o adoracji kobiet, chodzą na takie kursy, wysyłają swoich mężczyzn na nie, zawsze uważając, że to ONE się znają na relacjach i trzeba ich słuchać, albo won mężczyzno, płci mniej doskonała, niż kobieta…
Niby jest wolny rynek, ale tylko tam, gdzie toksyczne kobiety realizują swoje popędy. Tam gdzie mężczyźni – jest to blokowane i raczej zasięg jest bardzo średni. Takie mamy właśnie społeczeństwo, bo łyknąć pigułkę świadomości i prawdy łatwo nie jest.
Zatem, aby zarobić pisz, że kobiety są wspaniałe, należy je pielęgnować, jeśli się złoszczą – spróbuj je pocieszyć, utul, idź z buta 20km po czekoladę, by były szczęśliwe. Warto, byś motywował kobiety do wyrażania swojego niezadowolenia coraz głośniej (ot jak płaczące dzieci bez powodu, których nie nauczy się brania odpowiedzialności). To też na pewno twoja, mężczyzny wina, jeśli kobieta zachowuje się negatywnie, czy nawet zdradza. Popraw się, wychowuj jej dzieci, które mają różnych ojców i są przez nią nieznani, bądź dojrzały, a na pewno ona ci się zrewanżuje (a jak nie – to twoja nadal wina). Kobieta w twoim istnieniu jest najważniejsza, urodziła cię, więc należą się jej łaskawości. Ona dodaje ci boskiej energii, byś mógł rozwinąć skrzydła. Każdy twój sukces bowiem zrodził się w kobiecie, a więc składaj jej pokłony i szanuj.
Dalej mi się tych pierdół nie chce pisać, więc zapraszam do tekstu o tym dlaczego te kobiety nie tolerują prawdy i chętnie chowają się w płaszczu przyjemnych, ale kłamstw:
Z tego miejsca wystarczy też krótko wspomnieć o profesorze Zimbardo, który zaczął zarabiać na „kryzysie” mężczyzn i szkalowaniu męskości. Gdyby zaczął pisać o kryzysie kobiecości, doskonale wiemy, że prawie nikt by tego nie kupił. Nie dlatego, że kobiety są cudowne i się w niczym nie zmieniły na gorsze, a dlatego, że mężczyźni nie byliby tym zainteresowani (w dużej mierze), a kobiety nie chcą czytać niczego złego o sobie, prawda? Jeszcze ktoś kazałby im się zmienić (co zwykle chcą uczynić ze swoimi mężczyznami), poprawić, wziąć odpowiedzialność za swoje wybory, związki, porażki, niskie zarobki…
Przemoc, którą stosują toksyczne kobiety nie doprowadza do morderstw, czy strzelanin w ich wykonaniu, a bardziej niszczy więzi społeczne i wartości „od środka” – psychicznie/psychologicznie. Jest to przemoc doskonała, bo pozwala mieć czyste ręce, szkód nie widać od razu, a konsekwencje są rozłożone w czasie (jak ten grzyb, którego się nie doszczyści!). Coś jak szpieg pod przykrywką, agent, sabotażysta (i co najlepsze często robi to nieświadomie, jak teatralna marionetka). Tego nie widać gołym okiem, ale to się dzieje i sprzeciw jest bardzo nikły, zrzuca się odpowiedzialność z takich kobiet, a powinno – od razu oznaczać jako kogoś kto zniszczy swoje otoczenie, rodzinę, męża, dziecko (szczególnie jak będzie to syn), czy zagłosuje na marksistowskie partie, które też nienawidzą białych, heteroseksualnych mężczyzn. Naiwne, zmanipulowane, niepewne, odrealnione, ale też agresywne kobiety są przez nich używane jako narzędzie do uzyskania takich celów.
Wszystkie kobiety są takie same – lepsze od mężczyzn
Kto rządzi światem? – kobiety! – w ten sposób feministki przekonują inne kobiety na marszach do swoich racji.
Kobiety przekonuje się, też by żyły w przeświadczeniu, że są płcią „boską”. Uczestniczą w kampaniach wielkich koncernów których motywem przewodnim jest czczenie kobiety i wyniesienie jej na piedestał – „future is female!” (przyszłość należy do kobiet)
Bardzo popularny portal vice.com przyklaskuje badaniom na temat wyższości kobiet, nad mężczyznami. Cytuję:
Wiesz, że kobiety są hojnymi boginiami, które zrobiłyby wszystko dla swoich przyjaciół, członków rodziny lub nieznajomych na ulicy? A wiesz, że mężczyźni po prostu… nie są tacy? Nowe badania z Uniwersytetu w Zurychu wydają się tłumaczyć tego powody: mózgi mężczyzn nagradzają samolubne zachowania, podczas gdy mózgi kobiet wynagradzają hojność wobec innych.
Niech każdy mężczyzna w „dołku” spyta ile pomocy, wsparcia i miłości dostał od kobiet, a jak często został uznany za nieudacznika, lenia, mało ambitnego, dodatkowy bagaż dla kobiety (phi, wystarczy spojrzeć ile jest pogardy wśród kobiet do np. inceli, czy „przegrywów”, a nie empatii, pomocy i czułości). Niech każdy mężczyzna spojrzy na procent rozwodów i rozstań inicjowanych przez kobiety (odchodzą w męskiej biedzie, problemach i chorobie). Niech ten mężczyzna spyta ile kobiet sama wykazuje się inicjatywą, by pomagać innym mężczyznom „w potrzebie”, a ile one oczekują, by to mężczyźni byli ostoją, bezpieczeństwem i zaradnością. Warto też przestudiować historię – jak wielu mężczyzn popełniało heroiczne wręcz czyny, by ratować innych, w tym kobiety, ilu przepisywało wielkie majątki, wyspy, czy po prostu domy dla kobiet właśnie z miłości. Ilu mężczyzn zostało spłukanych, bo chcieli dbać o kobietę?
Gdy kobiety… no cóż, co najwyżej potrafiły powiedzieć „będzie ok”, a czasem i nawet tego nie, bo więcej w tym słów, niż czynów.
Inne portale, jak Exelsior czy Infobae uznają taką wiadomość za „ekscytującą”!
Ale co, by było, gdyby dziś powiedzieć o mężczyznach, że są bogami i lepszą płcią, niż kobiety?
NIE MOŻNA!
Dziś kobiety mają prym w sądach rodzinnych, w psychologii, w edukacji (w szkolnictwie, jak i uzyskując częściej wykształcenie wyższe), ale i chcą dojść do władzy na każdym szczeblu. Od dawna kobiety dominują też w rodzinach, ponieważ rola ojca, głowy rodziny została zdewaluowana (teraz co najwyżej jest winnym każdego nieszczęścia, mimo, że w związku rządzi kobieta i jej potrzeby stają się ważniejsze). Cała władza koniec końców ma należeć do kobiet, a mężczyźni mają ją oddawać systematycznie i stopniowo – czyli wszystko co zbudowali sami.
Motywem przewodnim takich, niedojrzałych kobiet jest zatem wyraz „DAJ”, a nie „DAM” i „STWORZĘ”.
Problem polega na tym, że jeśli mężczyźni oddadzą to co stworzyli, a kobiety ich nie zastąpią w proporcjach 1:1 w tworzeniu, działaniu i produkcji to cywilizacja upadnie. Nie samym braniem, władaniem i zawłaszczaniem ludzie żyją godnie, a wynalazkami, innowacjami i tworzeniem.
Niestety, gdy zapytasz kobiety w czym lepsi mężczyźni są lepsi od kobiet – dziś, kiedy już mają sprane głowy odpowiadają – w niczym, ewentualnie są silniejsi fizycznie (bo to widać, tak jak, że są średnio wyżsi, więc nie da się tym manipulować). W każdym, innym wypadku są uznani za WYBRAKOWANYCH względem kobiet, a kobiety wraz z mężczyznami dziś uznają, że naprawdę kobiety są lepszą płcią! (równą jakoś nie…)
Tak działa propaganda, tak działa system szkolnictwa dostosowany pod kobietocentryzm, tak działa coraz większa uległość mężczyzn, której przyczyn nie chce się zauważyć, a jest nią wynoszenie kobiet pod niebiosa i interesowanie się tylko ich sprawami, ale i szczucie na mężczyzn…
– W czym są mężczyźni są lepsi?
Rozgląda się po kraju zbudowanym przez mężczyzn, bronionym przez mężczyzn i regulowanym przez mężczyzn, podczas gdy ona nosi ubrania stworzone przez mężczyzn.
– Nie wiem.
Zabij i zniszcz mężczyznę, by nie roznosił męskości
Cóż, proszę spojrzeć jak popularną książką stała się książka „How to destroy man now” (jak zniszczyć dziś mężczyznę).
Nie ma absolutnie możliwości, aby powstała dziś taka sama książka na temat niszczenia kobiet (co zresztą pokazuje każda inicjatywa mówiąca o niekoniecznie idealnych cechach kobiet). Patrz nawet z mojego FAQ (odpowiedzi na pytania zadawane przez czytelników): Esther Vilar – The Manipulated Man. Jest to książka zbanowana i krytykowana obszernie, mimo, że pokazuje wiele taktyk manipulacyjnych kobiet.
Ot, nasza kultura skupia się na kobietach, aby jedynie pokazać je jako święte i ofiary, czyli na idealizowaniu kobiet, na kochaniu kobiet, na pożądaniu kobiet, na wybaczaniu kobietom, na współczuciu kobietom, ale też na lekceważeniu ich przemocy i toksycznych zachowań.
Bo wszystkie kobiety są takie same – zawsze idealne, dobre i niewinne. Wszyscy mężczyźni wadliwi, niedobrzy i winni każdego zła – nawet tego, które wyrządzi kobieta, a kobieta może popierać przemoc. Przecież to takie zabawne 🙂
Według Emily McCombs (dziennikarki znanej gazety) kobiety powinny się „łączyć” po to, by zabić mężczyzn (czy też doprowadzić do ich śmierci). Ot, zabijać męskie zarodki (dzięki postępowej aborcji na życzenie w każdym przypadku), a żeńskie zarodki formować z in vitro, które miałoby zostać podstawą rozmnażania, a nie wyłącznie lekarstwem na bezpłodność…
Proszę wysłuchać:
A wszystko dlatego, że nas mężczyzn próbuje się zrównać z najgorszymi mężczyznami, jacy istnieli jak Adolf Hitler, Józef Stalin, Pol Pot, Idi Amin, Charles Taylor, Nicolae Ceauşescu, Slobodan Milošević, Saddam Husajn, czy Osama bin Laden.
Te pojedyncze przypadki mężczyzn (często wychowywanych w toksycznych rodzinach, gdzie matki wcale nie były wzorami dobroci) mają pokazywać, że w każdym mężczyźnie tkwi taka zła jednostka i te „dobre” feministki chcą nas uchronić przed staniem się takimi osobami. Lekarstwem ma być władza kobiet. Kobieta ma być bóstwem, które zna receptę na każdy problem tego świata – po prostu socjalistycznie jej DAJ rządzić, DAJ jej przywileje, DAJ jej wszystko czego zapragnie, a dostaniesz RAJ (ale na to nie dostaniesz dowodów, musisz uwierzyć).
Bo najważniejsza jest miłość… miłość mężczyzn do kobiet, a w drugą stronę już niekoniecznie, bo jak wiemy feminizm nauczył kobiet coraz większych żądań i porzucenia obowiązków.
Zapomina się też, że jest wielu mężczyzn, o których nie słychać, ale którzy są pomocnymi w życiu. Którzy kobiety ratują z opresji, którzy pomagają w karierze, znalezieniu pracy, utrzymują je, opiekują nimi, radzą im, walczą o nie fizycznie, czy w pracy tracąc zdrowie (99% wypadków śmiertelnych w pracy dotyczy mężczyzn). Ryzykują, dbają i poświęcają się. Są też tacy, którzy są ofiarami przemocy – bardzo tolerancyjnymi mężczyznami na wady kobiet, którzy nigdy nie powiedzą otwarcie co się w ich związkach działo, ponieważ winią o to tylko siebie i swoją słabość.
I przyklaskują temu toksycznemu myśleniu praktycznie wszyscy.
I o nich nikt nie pisze jak o bohaterach, bo lud potrzebuje wyłącznie wielkich bohaterów, zbawców, jak Chrystus, by byli zapisani w księgach, annałach historii. Nie o typowym mężczyźnie, który nie budzi emocji, a jednak jest dobrym człowiekiem. Najmniejsze, męskie zło jest wyolbrzymiane, a duże, męskie dobro – dewaluowane. Jest takich, dobrych mężczyzn dużo, ale czasy w których żyjemy zaprogramowały kobiety na to, by odczuwały cały czas niezadowolenie z tego co mają, by szukały więcej, lepiej i swoje niezadowolenie, czy niespełnienie przelewać na mężczyzn. I ci mężczyźni mogą być sfrustrowani tą wieczną „suszarką”, pokazywaniem ich w złym świetle. Mogą i tacy są, reagują czasem niestety agresją sprowokowaną, ale brakuje dla nich zrozumienia.
Wynika to tylko i wyłącznie z tego powodu, że od mężczyzn wymaga się więcej. Po prostu – zło, słabości i wady przypisać można dziś tylko mężczyznom i to się przyjmie, to się sprzeda, kobiety to kupią. Kobiety, które przeniosą swoje nacechowane nienawiścią opinie na swoich synów, w swojej rodzinie, często dziś rozbitej – także z powodu ich wyborów, ich toksycznych zachowań. I ta machina się nie zatrzyma, bo nie jest popularnym mówić jak jest na polu płci. Mężczyzn to niestety często nie obchodzi, albo zostali zmanipulowani pojęciem męskości co mnie osobiście boli…
Prawdziwi mężczyźni bronią praw kobiet – sami mężczyźni zaczynają w ten sposób mówić. Owszem, ale te prawa już dawno zyskały (w tym konstytucyjne). Teraz „prawdziwy” mężczyzna broni zniszczenia społeczeństwa przez demonizowanie mężczyzn. Cóż, on już siebie i swojej płci nienawidzi. Jest nie do uratowania…
// A tu jedna z pań jest dumna z tego, że ma żeński organ płciowy.
Kobiety z kolei dbają tylko o własny interes, a nie interes społeczny. Dlaczego tak sądzę? Raz, bo kobiet jest bardzo mało na naszym portalu, nie dokładają zwykle swojej cegiełki do rozbudowywania go, a dwa bo feminizm nie jest interesem społecznym, jest interesem wyłącznie kobiet, często niedojrzałych, materialistycznych i toksycznych. Kobiet, których matki popełniały błędy wychowawcze – nie tylko z wyborem mężczyzny, ale często same „prały” głowy dzisiejszym, dorosłym już feministkom, uczyły ich postawy ofiary, bezradności, czy uczyły, że płaczem i żądaniami mogą sobie uścielić życie.
Toksyczne kobiety dostały dziś narzędzia do prowadzenia wyniszczających wojen – w rodzinie, w pracy, czy w mediach na przykład używając narzędzi takich jak jak manipulacje, fałszywe oskarżenia (mężczyzna dziś jest winnym BEZ DOWODÓW), używając w walkach dzieci, czy nagradzające je w dużej mierze rozwody.
Agresja współczesnych kobiet – skąd się bierze?
Ale tak, to też głupota wielu mężczyzn, że dali sobie wejść na głowę i nie ograniczyli tych rzeczy w porę. Ot, lekceważyli, ignorowali i spłycali problem. Pozostaje teraz im być coraz bardziej uległymi, zgadzać się na coraz to nowe, czy idiotyczne postulaty i stworzyć jeszcze silniejszy ginocentryzm, co nie jest żadnym rozwiązaniem. To widać już teraz, ja to widzę. Większość ludzi nie widzi i nie winię ich za to – są zajęci walką o rodzinę, o byt, o zdrowie, nie zawsze mają dostęp do takiej wiedzy i nie chcą się denerwować, a miło spędzać czas.
Media nie pokazują całego obrazu, a tylko jego wycinki. Nawet u mnie – w jednym artykule nie dostaniesz całego obrazu (to niemożliwe), mimo, że staram się, by artykuły były szczegółowe. Żeby wiedzieć co się dzieje naprawdę trzeba połączyć wiele elementów tej układanki i chcieć się z tym zmierzyć.
Musimy mieć świadomość, że konsekwencje nie będą miłe – także dla tych co dzisiaj wychowują dzieci, planują je mieć, lub przez wgląd na obecny upadek rodziny już na tym etapie zrezygnowali z posiadania jej. Im więcej takich ludzi, tym szybsze nasze wymarcie. To nie jest rozwiązanie. Rozwiązaniem jest ewolucja, czyli ZMIANA.
Dla tych wszystkich, którzy są za śmiercią społeczeństwa mam pytanie, czemu nie zastosują najpierw na sobie tego, czego nam wszystkim życzą?
Cóż, łatwiej zrzucić z siebie odpowiedzialność, powiedzieć „niech ktoś, coś zrobi”, narzekać, mimo korzystania z uroków życia, być biernym, uważać, że się NIE DA, niż cokolwiek zrobić własnoręcznie.
A zrobić można, można to zatrzymać, można zaszczepić inne myślenie w ludziach w otoczeniu, rodzinie, znajomych. Można udostępniać strony, takie jak moja, by przekazywać informacje. Jednostka po jednostce. Można wspierać takie inicjatywy – czasem to jedno kliknięcie i mała chęć. Można postawić granice szalejącemu feminizmowi, można wymienić kastę polityków – bo jacy politycy takie społeczeństwo i na odwrót.
Od czegoś trzeba jednak zacząć i nie być mentalnym 5 latkiem, który tupie nogą i chce zmian na JUŻ, albo mówi, że wcale.
Nie tędy droga.
Tylko kropla drąży skałę.