Hipergamia kobiet w praktyce i brak seksu w związku

Zostań darczyńcą/patronemJeśli doceniasz artykuł lub działalność autora kliknij, by poznać szczegóły 🙂

Hipergamia kobiet jest instynktowną cechą w opozycji do romantycznych filmów, które wmawiają nieprawdę o miłości, kobietach i związkach.

Definicja encyklopedyczna? Proszę. Hipergamia nakazuje kobietom szukać jak najlepszych genetycznie i najzasobniejszych mężczyzn całe życie. Oznacza m.in to, że kobiety nie będą chciały wiązać się z mężczyznami od których czują się lepsze (podziękowania dla wszystkich którzy tworzą im ołtarzyk, a mężczyzn deprecjonują i wyśmiewają), ale też często będą kończyć swoje związki, jeśli tylko zdołają znaleźć lepszych w jakiś sposób mężczyzn od tych z którymi są w aktualnym związku, a którzy będą też nimi zainteresowani. Jest to popularne „trzymanie przez kobiety jednej gałęzi, póki nie znajdą drugiej, której będą mogły się pewnie trzymać”.

Warto zajrzeć do tekstu pani Stefanowicz: 99% kobiet nie chce mężczyzn o niższym statusie społecznym, niż własny.

London School of Economics podaje, że aż 64 proc. pań odpowiedziało, że szuka mężczyzny, który zarabia lepiej od nich i to w kraju gdzie statystycznie kobiety są bogatsze. A co dopiero w Polsce? Pamiętajmy też, że nie wszystkie kobiety szczerze odpowiadają w ankietach, by nie wyjść na „puste” i materialistyczne. Oczywiście to też pokazuje, że nie każda kobieta jest hipergamiczna w równym stopniu (prymitywne osoby niezależnie od płci bardziej polegają na instynkcie, niż na umyśle społecznym).

Kobiety najczęściej rozwodzą się z mężczyznami, których przebiły w czasie związku pod względem zarobków i zaradności, np. kierowniczki firm z mężczyznami, którzy nie pracują i zostają, by opiekować się domem oraz dziećmi (dane GUS, ankiety i inne, światowe statystyki rozwodów). Do tego należy doliczyć kobiety, które rozwodzą się, gdy mężczyzna stracił pracę, zdrowie i zarabia mniej, niż wcześniej.

Inne zachowania kobiet istnieją, ale są rzadsze.

Tylko 4% kobiet umówiłoby się na randkę z bezrobotnym, a 75% w ogóle nie umiałoby go tolerować.

Badanie: Mężczyźni opiekujący się domem i dziećmi, zamiast podejmowania pracy zarobkowej są narażeni na rozwód dużo bardziej, niż kobiety pozostające w takiej sytuacji.

Badanie: Hypergamy, Cross-boundary Marriages, and Family Behavior / Yoram Weissy, Junjian Yiz, Junsen Zhangx (kobiety migrują do miejsc gdzie mogą znaleźć bogatszych, lepiej radzących sobie życiowo mężczyzn, a mężczyźni z gorszym statusem społecznym od kobiet pozostają samotni)

Badanie: The Economics of Hypergamy / Ingvild Almås, Andreas Kotsadam, Espen R. Moen, Knut Røed (Norwegowie zauważają, że kobiety wybierają mężczyzn o wyższym statusie, niż własny i o lepszych zarobkach)

Badanie: Genes, Legitimacy and Hypergamy:Another Look at the Economics of Marriage / Gilles Saint-Paul (Wiele kobiet u szczytu drabiny społecznej jest samotnych, ponieważ nie pasują im mężczyźni uważani przez nie za niższej rangi/klasy)

Hipergamia jest prawidłowością etologiczną kobiet, która implementuje poszukiwanie mężczyzny o jak najwyższym statusie i najlepiej wyższym, niż swój własny. Hipergamia jest terminem, który pokazuje, że ludzie to też zwierzęta, a kobiety wbrew temu co mówią feministki rzadko traktują mężczyzn w sposób równościowy, czy to jeśli chodzi o wnoszenie zasobów/wartości/statusu dla mężczyzn (rzadziej), czy wybierając podobnych do siebie mężczyzn (częściej).

Hipergamia jest opozycyjną cechą do męskiej hipogamii, lub poligamii tyczącej niewielkiego procenta bardzo atrakcyjnych mężczyzn, ale też narzuconej kulturowo monogamii.

Możemy być świadomymi tych mechanizmów, dzięki czemu łatwiej będziemy kontrolować te sfery życia na które one wpływają, a swoje instynkty, czy też model kulturowy – zmieniać.

Dzięki hipergamii kobietom bardzo ciężko przychodzi szanowanie mężczyzn, których uważają za gorszych, mniej kompetentnych, słabszych, głupszych, czy mniej zaradnych od siebie. Kobiety takim mężczyznom coraz rzadziej współczują, co demotywuje tych mężczyzn i odbiera energię do działania, do rozwoju. Hipergamia nakręcana propagandą kulturową egoizmu i braku empatii odpowiada za rozrost zjawiska nienawiści do mężczyzn i niezadowolenia kobiet z mężczyzn. O tym jak walczyć z hipergamią pisałem tutaj.

Niestety dodatkowo ok. 60-65% par cierpi na brak lub bardzo niskie pożądanie po stronie kobiety i mało regularny seks, z tego powodu, że hipergamia nie pozwala kobietom emocjonalnie kochać tych mężczyzn. Skutkiem podwyższenia statusu kobiet, jest obniżenie statusu mężczyznom, co rodzi kobiece niezadowolenie z tych właśnie mężczyzn i schłodzenie kobiecego libido. Miłość kobiety jest związana z jej seksualnością i w zdecydowanej większości przypadków odczuwa pozytywne emocje tylko do mężczyzn wyższego statusu, ale też mężczyzn dopasowanych genetycznie. Tylko kobiece pożądanie i kobiecy szacunek może potwierdzić ten fakt.

Dlatego jeśli kobieta jest zdrowa i nie pożąda mężczyzny w związku (przysłowiowy seks od święta) to w 95% przypadków jest niemal pewne, że go nie kocha. Może myśli o innym. Może jest z obecnym tylko z rozsądku, kalkulacji korzyści i strat. Inne powody odmów seksu oczywiście isnieją, ale to materiał na kolejną analizę.

Hipergamia kobiet. Wolność seksualna

Hipergamia kobiet to jeden z wielu mechanizmów niszczących w dzisiejszym społeczeństwie wiarę w trwałość związków i w romantyczną miłość, którą pokazuje się nam jako cel do poszukiwań. Ciężko mówić o romantyzmie patrząc na dobór związku oparty na dobieraniu zysków.

Hipergamia jest jak kobieta. Jest zmienna, płynna. Kobiety odczuwają pociąg do różnych mężczyzn w zależności od cyklu menstruacyjnego (dual sexuality hypothesis), dlatego ich wymagania mogą być wzajemnie wykluczające się, sprzeczne. Kobiety kalkulują atrakcyjność DNA mężczyzn odczuwając do nich pożądanie na podstawie tak wielu zmiennych (nie tylko chodzi o pieniądze!), że typowa kobieta nie jest w stanie sobie tego uświadomić. Tylko najbardziej inteligentne i stabilne psychicznie kobiety to potrafią i przełamują hipergamię np. nie doprowadzając do sytuacji zostania samotną matką, która ma dziecko z mężczyzną atrakcyjnym genetycznie, lecz podłego charakteru, czego nie wkalkulowała uprawiając z nim seks.

Hipergamia ewoluuje. Jeśli sto lat temu kobiety wymagały mężczyzn mających 170cm wzrostu, dziś wymagają, by mieli 185cm wzrostu. Każda kobieca preferencja i wymagania mogą rosnąć z czasem oraz wraz z uprzywilejowaniem kobiet w społeczeństwie. Tych zmiennych doboru partnera jest oczywiście więcej. Patrząc na hipergamię nie można spoglądać jedynie na wartości materialne (tj. zarobki, czy wykształcenie) czy tylko parametry fizyczne, lub psychiczne mężczyzn.

Nadwyżka mężczyzn w wieku reprodukcyjnym, czy też imigracja kolejnych do państw nie pomaga samym mężczyznom, by mogli znajdywać wierne im, szanujące, czy pożądające ich partnerki (a często w ogóle).

Hipergamia jest narcystyczna. Kocha siebie. Lubi mówić o sobie dobrze, usprawiedliwiać swoje niezbyt „miłosne”, czy moralne uczynki (w tym zdrady) tłumacząc, że „to dla dobra gatunku”, „taka jest biologia”, „winni są mężczyźni”, „to nie jest materializm, a poczucie bezpieczeństwa, gdy wybieram do małżeństwa mężczyznę lepiej zarabiającego, zaradniejszego i mądrzejszego”, „nie patrzę na wygląd, mimo, że jestem z mężczyzną przystojnym, kocham go za wnętrze”.

Hipergamia w kobietach była, jest i będzie, póki kobiety będą miały obecne DNA. Hipergamia każe kobietom być niezadowolonymi ze swoich niedopasowanych mężczyzn, dzięki czemu zdecydowanie łatwiej usprawiedliwiają się przy odejściu do innych, przy odmawianiu seksu, czy też gdy nie wykazują się szacunkiem. Póki kobieta jest płodna hipergamia będzie u niej aktywna.

Problemem hipergamii nie jest tylko to, że kobiety dobierają mężczyzn obiektywnie od nich w czymś lepszymi, ale też gdy zafałszowane jest myślenie o płciach. W społeczeństwie w którym mężczyzn się obraża, nie wspiera i nie współczuje im – stają się zbyteczni, depresyjni, lękowi i nieproduktywni. W tym samym społeczeństwie kobiety są idealizowane. Nieważne, czy to feministki podnoszą wartość kobietom. Nieważne, że wielu mężczyzn to robi czy to z prawicy, czy w ogóle nie mieszając w to polityki (np. spójrzcie na filmy, teksty w utworach muzycznych idealizujące kobiety). Tak wygląda ginocentryzm. Obiektywnie kobiety nie muszą mieć wyższej wartości, a mężczyźni niższej, ale taka jest propaganda. To ona uczy kobiety, by z większości mężczyzn nie były zadowolone.

Stąd odrzucenia, stąd singielstwo, stąd rozstania i stąd często przesadne centralizowanie potrzeb kobiet, ich cierpień, czy dodawania im wartości, gdzie mężczyźni są pozbawieni równej uwagi, mimo większych problemów i cierpień w wielu sferach.

Mężczyźni muszą naprawdę się wybić z tłumu. Stać się potrzebnymi, a nierzadko – wyjątkowymi na tle reszty. I to niestety u wielu buduje złość. Słuszną, czy nie, ale złość, bo brak akceptacji jest bolesny.

Hipergamia i wymagania kobiet

Hipergamia jest bezwzględna i bezlitosna

Hipergamia posiłkuje się ciągłą kobiecą niepewnością o byt, o bezpieczeństwo i o szczęście, dlatego pragnie mężczyzny idealnego i ma często wątpliwości, czy on nim jest (Mr. Right). To są cechy genetyczne kobiet. To nie są cechy, które są wyuczone (choć oczywiście można je poprawiać). Cechami osobowości steruje mózg, a ten różni się u większości kobiet i u mężczyzn (aczkolwiek jest spory procent ludzi, którzy mają podobny mózg do płci przeciwnej).

Nawet w najbardziej bezpiecznej i dobrej sytuacji kobieta może mieć z tyłu głowy myśl: a może stać mnie na lepszego mężczyznę? Może podejmowałam złe decyzje? Może niepotrzebnie skreśliłam byłego? Może niepotrzebnie odrzucałam mężczyzn? Te nakręcające siebie wzajemnie wątpliwości powodują szybki spadek libido w długoletnim bezpiecznym związku, w którym kobieta jest kochana i szanowana. Kobieta podaje logiczne komunikaty swojego niezadowolenia, ale tak naprawdę jej podświadomość może jej podsuwać myśl, że nie jest w związku ze swoją najlepszą, męską opcją.

Wszyscy, którzy sądzą, że płeć jest konstruktem społecznym powinni zastanowić się dlaczego hormonalnie kobiecy mężczyźni (z kobiecym mózgiem) wychowywani po męsku nadal prezentują czy to kobiecy wygląd, czy kobiece zachowania, emocje i zainteresowania. To ich mózg steruje zachowaniami, biologia, a nie wychowanie (ewentualnie w małej części). Dlatego słuchanie o tym, że kobiety są mniej pewne siebie, nieasertywne, bardziej neurotyczne, czy są mniej zainteresowanie technologiami/wynajdywaniem wynalazków tylko dlatego, że wychowuje się je na „grzeczne”, czy „społeczne” nie jest całą prawdą – nie licząc jednostek, które wybijają się z reguł, o innej budowie mózgu.

Jesteśmy zwierzętami i mamy zaimplementowane mechanizmy przetrwania. Hipergamia jest jednym z nich, więc nie opuści podświadomości kobiet. Można ją ograniczyć tylko kulturowo, a więc promowaniem odpowiednich postaw. Zauważyć można spadek oddziaływania hipergamii u kobiet, które JUŻ mają dziecko. Kobieta nie musi się już martwić o potomstwo, a więc szuka stabilizacji. Seks w tym momencie nie musi wcale jej interesować, ponieważ swoją rolę reprodukcyjną przynajmniej w jakiejś części sfinalizowała. U zdrowych kobiet instynkt macierzyński kieruje doborem partnerów i to nawet wtedy gdy kobieta nie chce mieć dzieci (ale i tak odczuwa emocjonalnie kto jest atrakcyjny genetycznie). U zdrowych mężczyzn występuje instynkt seksualny, który nie musi być związany z rodzicielstwem, stąd mała wybredność mężczyzn.

Inaczej ma się tutaj z homoseksualizmem, ponieważ mózgi homoseksualistów są podobne do płci przeciwnej (tacy hetero też istnieją – głównie artyści). Wszystkie homoseksualne „grzechy”, które latami były opisywane przez badaczy, a nawet przez kościół były związane między innymi z tym, że tego typu mężczyźni byli zmuszani do realizowania męskich strategii seksualnych mając kobiecą osobowość i kobiece potrzeby. To trochę jakby próbowano zmuszać rybę do latania – szczęśliwa nie będzie, u pełni potencjału też nie, a może się zbuntować.

Wracając… Hipergamia bez społecznej otoczki pozwala kobietom zmaksymalizować szansę na reprodukcję z jak najlepszym osobnikiem płci męskiej, ale też w konsekwencji pragnąć związku tylko z takowym. Nie musi to być moralne w każdym przypadku.

Hipergamia broni kobiecej psychiki przed poczuciem winy, gdy ma wielu partnerów seksualnych, gdy zostawia jednego mężczyznę dla drugiego, gdy zdradza. Hipergamia jest przyczyną skakania kobiet z gałęzi na gałąź (poszukując wyższej wartości genetycznej i społecznej), tworząc w nich niestety często pragmatyczne, a nie idealistyczne, czy też romantyczne podejście do związków (ew. romantycznym dla kobiet miałby być mężczyzna).

Oburzonych zapytam – czy prędzej 20 letnia kobieta zaopiekuje się słabszym, niezaradnym mężczyzną, czy to mężczyzna będzie rycerski dla kobiety i to on jej pomoże?

Hipergamia jest wypadkową wielu cech, które mężczyźni mogą zapewnić kobietom, ale też wielu obaw które posiadają kobiety, jak lęk przed samotnością, przed brakiem bezpieczeństwa i utrudnioną szansą na sukces reprodukcyjny.

Kobiety wiążąc się głównie za młodu z danym mężczyzną, nawet gdy jest biedny, czy bez pracy kupują jego potencjał. Kobiety podświadomie czują, że taki mężczyzna może np. dominować finansowo w przyszłości, osiągnąć jakiś sukces, coś zbudować. Wszystkie kobiety, które oburzają się, że nie są hipergamiczne, bo związały się w wieku 18 lat z mężczyzną wtedy bez pracy wcale nie zaprzeczają istnienia hipergamii, ponieważ w tym czasie mężczyzna nie miał możliwości uzyskać wysokiego statusu i zarobkowania (ale z kolei np. dobrze wyglądał i miał potencjał na rozwój cech osobowościowych). Hipergamię potwierdza dopiero sytuacja ludzi dojrzalszych (przykładowo w wieku 25 czy więcej lat). Wtedy należy zapytać czy mężczyzna zarabia więcej od kobiety? Czy mężczyzna jest na tyle zaradny, że wspomoże kobietę w jej życiu, czy to jednak kobieta jest zaradniejsza i to ona mężczyznę wspomaga? Tylko ta druga opcja kwestionuję hipergamię kobiety.

Hipergamia wykształciła w kobietach umiejętność testowania (w tym manipulowania, gdy jest to bardziej zaburzona jednostka) i oceniania swojego wybranka pod względem genetycznym oraz społecznym, tak aby zapewnić sobie jak najbardziej optymalne strategie rozrodcze, inwestycje w potomstwo, ochronę zdrowia czy też długoterminowe zabezpieczenie własnego (i ewentualnego potomstwa) poczucia bezpieczeństwa.

Hipergamia szuka wysokiego statusu społecznego. Nie jest to jednak tylko stan materialny, zawód, wykształcenie, ale też przeróżne rodzaje siły, władzy, dominacji, sukcesu, bycia w czymś dobrym – a najlepiej wyróżniającym się spośród przeciętnych mężczyzn. Kobieta, by kochała mężczyznę musi myśleć o nim lepiej, niż o reszcie mężczyzn. Jeśli zacznie uważać, że 99.9% mężczyzn jest lepszych od jej mężczyzny, a do tego w prosty sposób może zdobyć ich serce (zaangażowanie) – to będzie początek końca ich związku.

Najlepszym stanem dla kobiety w miłości jest poczucie, że jej mężczyzna jest lepszy, niż inni mężczyźni, ale jest też bardziej wartościowy, niż ona sama. Tylko w takiej sytuacji kobieta będzie się mężczyzny trzymać. Gdy kobieta poczuwa się lepsza od mężczyzny – zwykle nie ma szans na zdrowy i trwały związek, ponieważ ona nie dojrzała do sytuacji, gdy musi wnosić wartość dla gorzej sytuowanych mężczyzn. To trochę się zmienia wraz ze zmianami kulturowymi, ale bardzo wolno i kobiety nie chcą występować w rolach „providerek”, opiekunek, czy pomocnic. Za to nierzadko oczekują tego samego od mężczyzny wobec siebie.

Jeśli kobiety biologicznie pragną, by mężczyźni im imponowali, wyróżniali się z tłumu męskiego to nie jest to możliwe, gdy będą stawiać znak równości między płciami i dla przykładu będzie zachęcało się tylko kobiety do uzyskiwania wykształcenia wyższego, ale też podporządkowywania systemu edukacji pod nie same. Równość odbiera wyższy status mężczyznom i jeśli kobiety tego pragną to ich pragnienia nie zostaną spełnione. Albo kobiety dostosują się do nowych warunków, zaczną dobierać mężczyzn mniej hipergamicznie, a z pozycji dostarczycielek wartości dla „gorszych” mężczyzn, albo związków powstanie tylko mniej (i to widzimy – nie tylko spada ilość związków, ale też dzietność).

Gdyby hipergamia nie istniała kobiety nie byłyby tak wybredne i nie narzucały coraz wyższych wymagań wobec mężczyzn (adekwatnie do swojego uprzywilejowania w społeczeństwie). Gdyby hipergamia nie istniała nie byłoby zdrad i rozstań z innych powodów niż złe traktowanie, a kobiety nie zostawałyby z mężczyznami atrakcyjnymi, którzy je źle traktują. Gdyby hipergamia nie istniała większość mężczyzn miałaby szansę na reprodukcję i nie byłoby problemów z kobiecym pożądaniem w związku. Właśnie dlatego wcześniej narzucono bezwzględną monogamię, likwidując hipergamię, oraz poligamię, by zapewnić szczęście dla większości społeczeństwa.

Badanie: dobrze zarabiający mężczyźni uznani za atrakcyjniejszych dla kobiet, niż mężczyźni niezamożni.

Kobietom nie da się dogodzić, czyli jak zmienisz kobietę to i tak nic to nie zmieni

Wystarczy sobie odpowiedzieć na pytanie: czy kobiety chcą uprawiać seks z kimś kogo nie szanują, kogo podświadomie nienawidzą, lub nim gardzą? Nie.

To nie zawsze mężczyźni są winni temu, że kobiety kończą aż tyle związków (małżeństw) i nie uprawiają w nich regularnego seksu (zamiast raz na pół roku). Sugeruje się czasami, że to zawsze wina mężczyzn. Że się nie starają, że w seksie są nudni, że za mało, za krótko, źle, nieodpowiednio. Ile krytyki względem mężczyzn można usłyszeć od kobiet to głowa mała. Tak się przyjęło i niewiele osób kwestionowało te zachowania publicznie (aż do tej pory). Mizoandria w takiej sytuacji rośnie: czyli mężczyzna zostanie oznaczany jako agresor, wróg, zbyt macho, albo zbyt nieudaczny. Zawsze zły, zbyt męski, lub zbyt słaby i niemęski. Nieważne w którą stronę, ale źle. Na temat kobiet powiedzieć czegoś złego prawie nie wolno, co pokazuje też oburzenie takim artykułem.

Jest to wygodne dla kobiet, by zrzucać winę na całe zło za mężczyzn, cokolwiek by nie robili i jacy byli. Problem w tym, że pomimo tego, że istnieją toksyczni czy niechcący się rozwijać mężczyźni, to nie można cały czas szukać winy tylko w nich. Tak nie działa świat. Nie takie są płcie obiektywnie.

Kobiety nie muszą rozwodzić się w tak dużych nakładach procentowych, tylko dlatego, że ich mężczyźni są nieodpowiedni do życia. Kobiety odchodzą w multum przypadków (nie wszystkich), bo są hipergamiczne i szukają coraz lepszego mężczyzny na jakiego je stać w danym okresie życia. To kobiety łamią częściej umowy małżeńskie (by być na dobre i na złe) i nie trzymają przyrzeczeń miłosnych. To jest fakt, a z faktami się nie dyskutuje. System pozwolił na wolność kobiecych strategii seksualnych i związkowych. Słuchanie romantycznego przekazu – o byciu razem na zawsze i równym wsparciu budzi w ludziach dysonans, konflikt, ponieważ nie rozumieją na czym polega dobór płciowy.

Widujemy za to teksty kobiet w stylu „bądź mężczyzną, a nie chłopcem”, „zainteresuj mnie sobą”, „zdobądź mnie”, „adoruj mnie”, „daj mi”, „musisz być Kimś przez duże K”.

Dla wielu kobiet mężczyźni pewnie zawsze byli fatalni, bo zawsze szukały tych mitycznych, prawdziwych mężczyzn. Tych którzy nie istnieją. Tych których nigdzie nie mogły znaleźć. Tona kobiet zapewne zawsze szukała ideału który nie istnieje i nie umiała docenić tego co miała. Kobiety zawsze pragną więcej i więcej. Taka jest natura kobiet i jest to potrzebne do szukania najlepszych możliwych genów, a czasem rujnowania życia temu, który uwierzył, że wystarczy by był, jest spełnieniem jej marzeń i na tym koniec.

Dzisiaj kobiety mają możliwości ku temu by swobodnie realizować swoją hipergamiczną naturę, ponieważ są wolne, a państwo przejęło rolę mężczyzny, który przestał być potrzebny w tym aspekcie i stracił jeden ze swoich walorów cennych dla kobiet. Dlatego też to kobiety kończą ponad 80% związków, to kobiety składają około 80% pozwów rozwodowych, to kobiety częściej skaczą z gałęzi na gałąź zdradzając emocjonalnie, to kobiety częściej odmawiają seksu i są mniej skłonne go uprawiać z mężczyznami, którzy według nich – nie są tymi wymarzonymi.

Aktualnie mężczyzna musi wnieść dużo, dużo więcej dla kobiet, by być w stałym, stabilnym i długotrwałym związku, niż mężczyźni sprzed lat. To dlatego tylu dziadków, czy ojców nie rozumie się z synami i wnukami w tym temacie.

Mężczyzna częściej zadowoli się kobietą która oferuje mu dużo mniej (może być niezaradna, nieporadna, słaba, niewykształcona, z problemami, zarabiać dużo mniej, lub wcale). Dla kobiet jest to niedopuszczalne, by wchodzić w związki z zamiarem oferowania więcej. Kobiety zdecydowanie częściej wchodzą w związki dla uzyskania korzyści. Rzadko na odwrót. Wymagania w stosunku do mężczyzn mają wyższe, niż do siebie samych, bo kobieta zwykle nie jest płcią która oferuje, która chce dać, która myśli o tym, że kogoś wspomoże, kogoś kto stoi od niej półkę niżej jeśli chodzi o wartość. Kobieta bierze (przyjmuje), szuka i wybiera tego mężczyznę od którego dostanie jak najwięcej. To miało kiedyś swój ewolucyjny cel, ponieważ niegdyś kobieta bez mężczyzny mogła zginąć – czekała jedynie na opiekę dla siebie i dla dzieci. Dziś jest inaczej, ale mimo większego poziomu równości (i promowania jej) kobiety na ogół jeszcze nie nauczyły się, by wnosić więcej (być może za krótko żyjemy w takim systemie).

Poszukiwanie wyższego statusu u mężczyzny przez kobietę, która uważa się za równą jest niczym innym, niż tylko przyzwoleniem na rozwijanie hipokryzji, egoizmu, braku logiki, płytkiego charakteru, braku odpowiedzialności. Niczego innego. Jak kobieta chce być równa niech wnosi jak najbardziej przybliżoną, równą wartość do tego co wnosi mężczyzna, lub wnosili mężczyźni sprzed lat. Ona musi pokazać, że potrafi przejąć „męską rolę” i wtedy będzie mogła być równa. Co najważniejsze nie potrzeba do tego siły fizycznej, dlatego jest to w teorii proste. W praktyce mężczyźni nie widzą, by wiele zmieniło się dla nich na plus w tym aspekcie.

Powstał na temat kobiecej natury żart-anegdota, który idealnie do tej sytuacji pasuje:

W pewnym mieście powstał sklep, w którym każda kobieta mogła sobie kupić męża.
Miał sześć pięter, a jakość facetów rosła wraz z każdym piętrem. Był tylko jeden haczyk: jak już kobieta weszła na wyższe piętro, nie mogła zejść niżej, chyba że prosto do wyjścia bez możliwości powrotu. Wchodzi więc tam pewna babka poważnie zainteresowana kupnem męża.
Na pierwszym piętrze wisi tabliczka:
„Mężczyźni tutaj mają pracę” – To już coś, mój były nawet roboty nie miał – pomyślała kobieta – ale zobaczę, co jest wyżej.
Na drugim piętrze był napis: „Mężczyźni tutaj mają pracę i kochają dzieci” – Miło, ale zobaczymy, co jest wyżej.
Na trzecim piętrze była tabliczka: „Mężczyźni tutaj mają pracę, kochają dzieci i są niesamowicie przystojni” – No, coraz lepiej – pomyślała – ale wyżej, to musi być już zajebiście.
Na czwartym piętrze można było przeczytać: „Mężczyźni tutaj mają pracę, kochają dzieci, są niesamowicie przystojni i pomagają przy pracach domowych” – Słodko, słodko… Ale chyba wejdę piętro wyżej.
Na piątym piętrze stało: „Mężczyźni tutaj mają pracę, kochają dzieci, są niesamowicie przystojni, pomagają przy pracach domowych i są diabelnie dobrzy w łóżku” – No niesamowite, wręcz cudownie – pomyślała kobieta – ale jak tu jest tak wspaniale, to co musi być piętro wyżej!?!
Na szóstym piętrze BARDZO zdziwiona kobieta przeczytała: „Na tym nie ma żadnych facetów. Zostało ono stworzone tylko po to, aby udowodnić, że wam, babom, za cholerę nie można dogodzić…”

Alfa fucks, beta bux (alfa szmaci, beta płaci)

Natura próbuje dywersyfikować to, że kobietom podoba się w sposób prawie bezwarunkowy tylko ok. 20% mężczyzn jeśli chodzi o intelekt, psychikę i atrakcyjność fizyczną. Reszta musi nadrabiać cechami „społecznymi” (jak np. bycie dobrym partnerem i ojcem). Dlatego też stworzyliśmy modelowy podział na samców alfa i samców beta, którzy pełnią inne role dla kobiet (pierwsi są kochani za to kim są, są pożądani „ot tak”, a drudzy częściej za to co dostarczają i zapewniają kobiecie, czy dziecku).

Samiec alfa to ten mityczny mężczyzna, znajdujący się w tych 20% najbardziej atrakcyjnych mężczyzn, którego kobieta pożąda i pożądać będzie (chyba, że podupadnie jak lew, który na starość zostaje przepędzony ze stada). Kobieta samca alfa zawsze traktuje jako „wyjątkowego” – tego który dla niej ma pierwszeństwo. Kobieta szanuje go i nie potrafi od niego odejść, ponieważ jest jej najlepszą opcją. Samiec alfa ma najlepiej dopasowaną genetykę do kobiety, dlatego to jemu nie potrafi się w łóżku oprzeć, a także chce mu dogodzić „w życiu”. Samiec alfa może być wyparty tylko przez jeszcze większego samca alfa – nigdy beta, którego ona uznała za gorszego od poprzednika.

Samiec beta jest tym, który ma słabszą genetykę, dlatego kobiety nie szanują i nie pożądają go (są zawsze „którymiś z kolei”), ale samce beta sprawują ważną funkcję w społeczeństwie. Odchowują dzieci (niestety często też innych samców), nakręcają gospodarkę i tworzą postęp. Samcy beta pełnią funkcję dostarczycieli zasobów (provider). Wynajdują też wynalazki, ponieważ prędzej będą wzorem intelektu, lub zmysłu artystycznego, niż stereotypowej męskości opartej na sile fizycznej, psychicznej, czy agresji.

 

Hipergamia kobiet. Pociąg kobiet tylko do wąskiej grupy mężczyzn.

Dowód: „The Evolution of Human Sexuality” – Donald Symons

mężczyźni nie pociągają kobiet. większość kobiet pociągają tylko nieliczni mężczyźni

Czasem można pomyśleć, że kobiety wcale nie są heteroseksualne, jeśli większość mężczyzn im nie pasuje – ale to też daje zrozumienie dlaczego AŻ TAK dziś narzekają na mężczyzn. Po prostu taką mają naturę: wybredną, krytyczną i wymagającą wobec mężczyzn. Dziś osiąga to skalę zenitu co jest wynikiem uprzywilejowania kobiet – zwanego fałszywie równouprawnieniem, ale też jest to wynik feministycznego przekazu o tym jak podłą mężczyźni są płcią, a kobiety anielską (konserwatyści też mają trochę tutaj na sumieniu np. uważając, że kobiety powinny mieć nierówny wiek emerytalny, czy też nie uwzględniając karania różnych, wyrafinowanych form przemocy w wykonaniu kobiet – ot, ponieważ mężczyzna ma być „silny” i basta).

Tutaj pokazałem, że nie ma żadnego równouprawnienia:

Piekło kobiet? Kobiety mają lepiej w prawie każdej dziedzinie

i

Równouprawnienie kobiet to dyskryminacja mężczyzn

Kobieca sprzeczność, a jej hipergamiczny cykl menstruacyjny

Kobiece strategie seksualne wzajemnie kłócą się ze strategiami związkowymi. Strategia związkowa kobiety zakłada bezpieczeństwo (np. finanse, miłość mężczyzny do kobiety, kastracja macho męskości, poligamii, agresji, ryzyka, nieustannej chęci zdobywania). Kobieta w procesie zmiany swojego mężczyzny w pantofla (traci on władzę psychologiczną i niezależność) osłabia odczuwanie do niego pożądania, miłości i szacunku. Kobieca strategia seksualna (miłość prawdziwa, genetyczna, namiętna) nakazuje kobietom szukać ryzyka, tajemniczości, wysokiego statusu w mężczyźnie, inteligencji, co powoduje u kobiet lęki przed utratą go, co jest w całkowitej opozycji do posiadania poczucia bezpieczeństwa. Ale z kolei zapewnia kobietom pożądanie.

To właśnie kobiecy lęk często predysponuje je do tego, by starać się manipulować, czy zasypywać emocjami nawet najbardziej jakościowego mężczyznę, aby ten zaczął coraz silniej inwestować w tę kobietę i w związek. Im silniej mężczyzna jest tzw. „owinięty wokół palca”, tym miłość, szacunek i pożądanie kobiety słabnie, mimo, że na logikę on naprawdę robi wszystko poprawnie. Niestety przez uległość nie jest atrakcyjnym partnerem.

Oczywiście wiele zarzutów, które przekazują kobiety do mężczyzn jest zupełnie prawdziwymi, dlatego proszę o nietraktowanie tego zerojedynkowo, tylko należy indywidualnie przemyśleć sytuację zamiast robić z mężczyzny ideał który jest niesłusznie atakowany, a kobietę za „wymyślającą”. Kwestią jest skala tych zachowań. Jeśli mamy 80% narzekania, czepiania się, a 20% pozytywnych wartości to taka relacja nie ma racji bytu.

Co do zdrad. Kobiety jeśli zdradzają to z jednym, wybranym mężczyzną, który ma seks z kilkoma kobietami, dzięki czemu reszta mężczyzn obchodzi się smakiem (a jednak większość mężczyzn jest utożsamiana z tą mniejszością). Upraszczając. Jeden mężczyzna może mieć większość kobiet, tylko dlatego że jest atrakcyjny genetycznie („wyjątkowy”) i nie musi mieć „dobrego wnętrza”, czy „starać się”. Reszta musi coś wnosić, by uzyskać seks, muszą inwestować, dlatego nie mają za bardzo opcji do zdradzania, mogą tak samo go nie mieć w związkach i dlatego mężczyźni na ogół tego seksu są tak spragnieni. Jest to towar deficytowy. Deficyt buduje męską uległość, ponieważ tak jak każdy człowiek mają oni swoje potrzeby, ale nie mają ich jak realizować: czy to jeśli chodzi o szacunek, akceptację, aprobatę, miłość, czy seks. Dla kobiet – na odwrót. Seks jest dla nich łatwo dostępny, z kolei trudno im znaleźć kochającego mężczyznę z puli 20% najbardziej atrakcyjnych mężczyzn, tak by być zadowolonymi. Dlatego kobiety nie cenią szybkiego seksu z nieznajomymi, a męskie zaangażowanie, które w dobie męskiej uległości, dyskryminacji i małej ilości praw czy przywilejów też jest tanie czy łatwo zastępowalne. Seks zaczął być narzędziem kontrolowania, nagradzania, bądź karania mężczyzn. Innych atutów i wartości się nie uczy za często, a nawet wyśmiewa.

Aktualnie średni czas trwania związków w USA czy nawet w UK to około 3 lata. Bardzo mało kobiet można znaleźć, które potrafią trwać w związkach np. 7 letnich (ponieważ jak wspominałem one głównie kończą związki). Jeśli to im się udaje, można się domyślać, że są to kobiety mało atrakcyjne, lub kobiety, które pragnęły lepszego mężczyzny, ale związek z nim im nie wyszedł, lub ten chciał się tylko zabawić. Inne kobiety korzystają z wszystkich okazji, by gałęzie zmieniać winiąc mężczyzn o swoje własne działania. Długotrwałe, stabilne związki w których nigdy nie było chęci odejścia są w mniejszości, ale oczywiście istnieją. Niestety ogólnie wartościowych ludzi mamy mało, a społeczeństwo nie za bardzo uczy takich zachowań.

Szczęśliwa żona, szczęśliwy żywot

hipergamia

Społeczeństwo ma błędne przekonanie, że trwałość związku zależy tylko od tego, czy kobieta jest szczęśliwa. Dlatego wmawia się nam, żeby starać się dla kobiet, stawiać je jako autorytet w związkach, stawiać na piedestał, wnosić dla nich więcej, poświęcać się (najczęściej jednostronnie), inwestować w nie, pomagać, wspierać, bronić – a one w każdy możliwym momencie mogą odejść z każdego powodu, ponieważ „dostały za mało”. Mężczyzna zapomina, że to jego atrakcyjność przyciąga do niego kobiety, a nie oddawanie wszystkiego kobiecie, by zostać z niczym, z ujemną wartością.

Mężczyźni de facto zostali oszukani kilkadziesiąt lat temu przez swój imperatyw, który napędzany jest seksem i kobiecym podziwem. Sądzili, że nadanie praw kobietom, wolności, oraz możliwości poszerzania wiedzy pozwoli na to, by te kobiety były lepszymi ludźmi, by bardziej kochały i oczywiście kluczowe – by kobiety były bardziej chętne na seks. Nic bardziej mylnego, bo kobiety zaczęły wtedy wymagać dla siebie coraz więcej (oczywiście nie wszystkie!).

Społeczeństwo zatem zaczęło promować postawy samców beta, co stawiało mężczyzn za każdym razem w niekorzystnym świetle, gdy związek im nie wypalił, zostali skrzywdzeni, lub gdy nie mają tyle seksu ile by chcieli. Zamiast ukrócić ten system, przyznać się do błędu to mężczyźni „na górze” (elity) postanowili dalej wspierać model samców beta i posiłkować się stwierdzeniami wzbudzającymi poczucie winy w mężczyznach. Odpowiedzialność ma być tylko męska: słabi, nieudolni, niewystarczający, niemęscy. Wsio. Sprawa załatwiona.

Za mało się starałeś, jesteś nieprawdziwym mężczyzną

Kobieta zmienną jest, wiec uznaje, że mężczyzna raz się za mało starał, raz za dużo. Raz był niedobry, raz za dobry. Raz chce miłego, do rany przyłóż, rozumiejącego ją faceta z poczuciem humoru, a za kilka dni męskiego drania, czy intensywniejszych emocji – KLIK. Logiki w tym nie ma co szukać. Hipergamia każe kobiecie być niezadowoloną i czasem pragnąć sprzecznych rzeczy nawet w przeciągu tego samego dnia, a co dopiero miesiąca (cykl menstruacyjny). Nie ma na to żadnej lepszej rady niż stawać się jak najbardziej atrakcyjnym mężczyzną, pewnym siebie, a także świadomym tego, że jeśli w otoczeniu kobiety pojawi się jeszcze bardziej atrakcyjny osobnik to kobieta, która ma mało samokontroli poczuje do niego więcej emocji niż do mężczyzny z którym jest aktualnie. Ci którzy znają naturę ludzi korzystają na tym np. tworząc filmy specjalnie dostosowane pod zainteresowania odbiorcy i płeć. Ci ludzie zarabiają, bo wiedzą czego ci nieświadomi ludzie potrzebują.

Oczywiście to nie jest też tak, że kobieta zawsze zdradzi czy zawsze odejdzie. Poza emocjami jest jeszcze coś takiego jak uczucia wyższe (mniejszy procent społeczeństwa, mniej prymitywny), ale też… kalkulacja zysków i strat. Jeśli zdrada się nie opłaca, lub zmiana gałęzi wywołuje w kobiecie lęk to do niej nie dojdzie. Jej związek i tak na tym ucierpi (głównie pożądanie kobiety zostanie wyłączone lub osłabione), ponieważ jej emocje będą skierowane ku mężczyźnie z którym nie jest, co będzie ją tylko rozpraszało i frustrowało (a nawet może się czuć gwałcona…). Jeśli nie będzie świadoma, to może wyładowywać się bez powodu na mężczyźnie z którym jest aktualnie. Takich sytuacji nie jest mało, bo świadomość o przemocy psychicznej jest bardzo nikła, a która u kobiet rośnie na sile, gdy to one są uprzywilejowane (bezkarne). Patrz feministyczna Szwecja.

Cierpi na tym i kobieta (bo upatruje kolejnych szans na nowe relacje z nowymi mężczyznami) i mężczyzna (bo się poczuwa oszukany, niekochany, wykorzystany, traktowany przedmiotowo), który nie rozumie kobiecej frustracji mimo, że może starać się dla niej bardziej niż kiedykolwiek.

Przykładowe rozwiązania problemu, czyli usprawnienie metod, które znamy, a które doprowadziły do rozwoju społecznego

Żeby ludzie budowali trwalsze, bardziej szczęśliwe i wartościowe związki należy:

  • Narzucić monogamię (hipergamia i poligamia zostają wtedy regulowane)
  • Karać zdrady, zamiast na nie przyzwalać (dziś nawet kobieta w małżeństwie może zdradzić, zataić to, a potem żądać alimentów na siebie, czy zabrać dzieci, ponieważ prawo nie chroni ojców, nie każe alienacji rodzicielskiej, nie preferuje się opieki naprzemiennej)
  • Nie pozwalać tak łatwo na rozwody z błahych powodów, co miałoby za zadanie uczyć ludzi cech wartościowszych, komunikacji, wspierania i docierania się, porzucenia egoizmu (oczywiście mogłoby to wpłynąć na mniejszą chęć zawierania małżeństw, więc do przedyskutowania)
  • Należy wzmocnić małżeństwo poprzez kulturę, ale i zmianę prawa, zamiast wmawiać kobietom, że to kariera jest ważniejsza, a mąż, dzieci, rodzina tylko utrapieniem (wskaźnik dzietności jest tragiczny przez taką mentalność)
  • Wzmocnić represjonowanie płytkich cech, materializmu, wiązania się jedynie dla atrakcyjności fizycznej, czy z powodu zasobów/pieniędzy. Tutaj przydałaby się też wiedza psychologiczna uczona od dziecka jak budować dobre, trwałe relacje, czy rozumieć ludzi.
  • Brak nagród finansowych (transfery socjalne) za rozwód (wyłudzenie alimentów, zrzucenie obowiązku z trwania „w zdrowiu i chorobie”) czy rozstanie (w tym za bycie samotną matką). To pozwoli na bardziej przemyślane decyzje planowania rodziny i rozpoczęcie współżycia seksualnego.
  • Zakaz wprowadzania parytetów tylko dla kobiet, czy programów pomocowych, darmowych kursów i szkoleń tylko dla kobiet – ot zakaz uprzywilejowania kobiet pod fałszywym pretekstem „wychodzenia z ucisku i stereotypów”. Darmowe rozpieszczanie dla którejkolwiek płci nie wychowuje jej w wartościach.
  • Powrót do elitarności studiów, czyli tylko dla jednostek najinteligentniejszych. To spowodowałoby szacunek do wyższego wykształcenia. Takie też dawałyby więcej, niż jak dziś – tylko papier. Mamy wiele magistrów, którzy nie nadają się do pracy, mają wyższe wykształcenie, a pracują w innym zawodzie (np. na kasie w sklepie), a jednocześnie mają się za bardzo mądrych z powodu skończenia mało jakościowych studiów. To w efekcie powoduje wzrost wymagań kobiet wobec mężczyzn (kobiety uzyskują wyższe wykształcenie częściej). Ewentualnie idąc programem lewicy należałoby pomóc mężczyznom dorównać kobietom w zdobywaniu wyższego wykształcenia, bo jest nierówność na korzyść kobiet. Jak dla mnie cały system nauczania jest do zmiany, ale to dłuższy temat.
  • Oczywiście studia mogłyby być dostępne dla chętnych, ale dla poszerzania wiedzy, rozwijania się, ale niekoniecznie należałoby nazywać to wykształceniem wyższym. Kierunki, które nie zapewniają pracy nie powinny mieć racji bytu, by młodzi ludzie nie tracili lat życia na coś co nie przyniesie im oczekiwanego efektu. Ludzie nie chcą się czuć oszukani po latach ciężkiej nauki, by zostać z niczym.
  • Dalsze nauczanie cech wartościowych w społeczeństwie, dojrzałości społecznej i emocjonalnej, zamiast podążania za bardzo płytkimi i powierzchownymi celami. Poszerzanie świadomości społecznej i edukowanie o tym dzięki psychologii i socjologii.
  • Nauczenie kobiet równości. Czyli oprócz wymagania też powinny wnosić wartość dla mężczyzn mających mniej, co jest kompletnie przeciwne do wyniszczającej, roszczeniowej hipergamii. Świat nie może kręcić się wokół potrzeb jednej płci, a równość nie może być rozumiana tylko tam, gdzie kobiety mają „wyjść z ucisku”. A co z mężczyznami?
  • Delegalizacja każdego odłamu feminizmu wprowadzającego podziały damsko-męskie, udającego dbanie o równość, a tak naprawdę nastawiającego kobiety przeciw mężczyznom i wmawiającego, że są płcią lepszą, niż mężczyźni, ale też chcącą zapewniać kobietom przywileje (to samo nie powinno się dziać na prawicy, tyle, że w drugą stronę). Szkody już widzimy: niska dzietność, najniższy poziom szczęścia obu płci w dziejach, a kobiet szczególnie, plaga rozwodów, plaga ludzi samotnych, zjawisko inceli, plaga samotnych matek, plaga ludzi nieprzywiązanych do niczego i nikogo, zjawisko nienawiści do płci przeciwnej (choć tolerowane jakby tylko u kobiet) i wiele więcej. Na tej samej zasadzie ruchy (choć już znacząco mniejsze) oparte na nienawiści do kobiet też nie powinny mieć już racji bytu i głosu. Konflikt płci jest tym co nas niszczy.
  • Należy wspierać mężczyzn w budowie swojego statusu, siły i zaradności, a do tego leczenia i zapobiegania problemom emocjonalnym (w tym rozumienia, że mężczyźni z mózgiem kobiecym zawsze będą inni). Póki co brak rozwiązań systemowych w tym aspekcie. Konserwatywne „nie płacz i bądź twardy” to nie nauka. To żądanie. Żądaniem jeszcze nikt nikogo niczego nie nauczył, a już na pewno nie wtedy, gdy ktoś nie ma predyspozycji.
  • Należy informować kobiety, że mogą być niezadowolone z większości mężczyzn, gdy urośnie ich własny status – przynajmniej jeśli nie będą nauczone wspierania, dawania i rozumienia słabości mężczyzn (rozwiązanie problemu luki empatii tyczącej mężczyzn)

Uzupełnienie tekstu (część druga). Zapraszam:

Hipergamia kobiet, czyli skąd te rozpady małżeństw

Więcej odnośników i wyjaśnień tej problematyki znajdziesz w innych moich tekstach. Pisz śmiało np. na maila.

Optymistyczne wnioski dotyczące hipergamii (ponad 5 lat po opublikowaniu artykułu)

Istnieje coraz więcej badań, które pokazują, że hipergamia zmniejsza się wraz z porzucaniem tradycyjnych ról płciowych, a więc wraz ze zwiększaniem równości płci (ale tej faktycznej, a nie przywilejów dla kobiet – odróżnijmy).

Coraz więcej kobiet dokłada finansów do budżetu domowego. Coraz więcej kobiet wykonuje zadania, których nie wykonywały w przeszłości. Coraz więcej kobiet potrafi zapłacić nie tylko za siebie na randce na której były zapraszane, ale i za mężczyznę.

To jest pomoc której nie dałoby się oczekiwać od kobiet z przeszłości, lub od dzisiejszych konserwatywnych tradycjonalistek, które jedynie oczekują siły, statusu, imponowania, pieniędzy mężczyzny i wspierania ICH przez mężczyznę. Równy wkład nie jest tak częsty wśród takiego typu kobiet, co może wielu ludziom przypominać zachowanie roszczeniowego dziecka.

I to jest argument tych, którzy lubią wszystkie kobiety w ten sposób obrażać i którzy mówią, że to jest ich cecha stała (biologiczna).

Jak widać nie do końca. W jakimś stopniu liczy się też środowisko w jakim żyjemy, poglądy kulturowe, wzajemne podejście płci do siebie i wychowanie. Moim zdaniem ogromnym plusem jest to, że coraz więcej kobiet potrafi wnieść więcej do relacji, niż głównie wymagać. Jednak to nadal nie jest reguła. Nadal wielu ludzi (obie płcie) tkwi w starych schematach.

Nowy profil na Facebooku

Spodobał Ci się mój artykuł i moja praca tutaj? Nie chcesz, by strona zniknęła z internetu? Spójrz poniżej w jaki sposób możesz pomóc i podziękować! Dzięki regularnemu wsparciu mogę ocenić, czy moja praca się przydaje i czy jest wartościowa. We wszystko co tutaj widzisz inwestuję samodzielnie i nie chciałbym by to szło w próżnię. Nie zwlekaj z decyzją 🙂

wpłata na konto bankowe

Nr konta: 20 1870 1045 2078 1033 2145 0001

Tytułem (wymagane): Bezinteresowna darowizna

Odbiorca: SW

Będę wdzięczny za ustawienie comiesięcznego, automatycznego zlecenia wpłaty, by nie zapomnieć o stronie.

BLIK, przelewy automatyczne (szybkie) i zagraniczne (SEPA) - BuyCoffee

Kliknij, by

Prawdopodobnie można wpisywać tutaj dowolne dane, więc przelewy są anonimowe.

Paypal - darowizna jednorazowa (kliknij w dany obrazek)

paypal wpłata

Paypal - darowizna cykliczna (comiesięczna)

darowizna paypal

matrixpoland@o2.pl

Czytaj więcej o podejmowanych działaniach i o samych darowiznach.

UWAGA: Teksty zawarte na stronie mają charakter informacyjny, lub są subiektywnym zdaniem autora, a nie poradą naukowo-medyczną (mimo, że wiele z informacji jest zaczerpniętych z badań). Autor nie jest psychologiem, nie "leczy", a jest pasjonatem takich treści, który przekazuje je, lub interpretuje po swojemu. Dlatego treści mogą być niedokładne (acz nie muszą). Dystans do nich jest wskazany. Autor nie daje gwarancji, że jego rady się sprawdzą i nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne szkody wywołane praktykowaniem jego wizji danego tematu. Autor nie diagnozuje nikogo, a jedynie opisuje tematy z własnej perspektywy. Artykuły na stronie nie powinny zastępować leczenia, czy wizyt u specjalistów (chyba, że czytelnik ceni mnie bardziej, ale to jego osobista decyzja) i najlepiej jakby moje teksty były traktowane jako materiał rozrywkowy, lub jako ciekawostki. Autor (czy też autorzy, bo artykuły pisało wiele osób) nie uznają, że ich recepty na życie są i będą idealne - każdy używa ich na własną odpowiedzialność.