Hipergamia kobiet w praktyce i brak seksu w związku
Hipergamia kobiet jest instynktowną cechą w opozycji do romantycznych filmów, które wmawiają nieprawdę o miłości, kobietach i związkach.
Definicja encyklopedyczna? proszę. Hipergamia nakazuje kobietom szukać jak najlepszych genetycznie i najzasobniejszych mężczyzn całe życie. Oznacza m.in to, że kobiety nie będą chciały wiązać się z mężczyznami, którzy są im równi, lub od których czują się lepsze (podziękowania dla feminizmu), ale też będą kończyć swoje związki, jeśli tylko zdołają znaleźć lepszych w jakiś sposób mężczyzn od tych z którymi są w aktualnym związku, a którzy będą też nimi zainteresowani (popularne „trzymanie przez kobiety jednej gałęzi, póki nie znajdą drugiej, której będą mogły się pewnie trzymać”).
Warto zajrzeć do tekstu pani Stefanowicz: 99% kobiet nie chce mężczyzn o niższym statusie społecznym, niż własny.
London School of Economics podaje, że aż 64 proc. pań odpowiedziało, że szuka mężczyzny, który zarabia lepiej od nich i to w kraju gdzie statystycznie kobiety są bogatsze. A co dopiero w Polsce? Pamiętajmy też, że nie wszystkie kobiety szczerze odpowiadają w ankietach, by nie wyjść na „puste” i materialistyczne.
Kobiety najczęściej rozwodzą się z mężczyznami, których przebiły w czasie związku pod względem zarobków i zaradności, np. kierowniczki firm z mężczyznami, którzy zostają, by opiekować się domem i dziećmi (dane GUS, ankiety i inne, światowe statystyki rozwodów). Do tego należy doliczyć kobiety, które rozwodzą się, gdy mężczyzna stracił pracę, zdrowie i zarabia mniej, niż wcześniej.
Tylko 4% kobiet umówiłoby się na randkę z bezrobotnym, a 75% w ogóle nie umiałoby go tolerować.
Hipergamia jest znienawidzoną przez feministyczne grupy (którym marzy się nieosiągalna równość, lub podobieństwo płci) prawidłowością etologiczną kobiet, która implementuje poszukiwanie mężczyzny o jak najwyższym statusie i tylko wyższym niż swój własny. To nie jest konstrukt społeczny, jak twierdzą, a biologia! Hipergamia jest terminem o którym ludzie nie są świadomi, lub wypierają jego istnienie, aby tylko nie uznać, że ludzie to też zwierzęta. Płcie nie są takie same, a emocje którymi się kierujemy są w nas zaimplementowane i niezmienne.
Możemy być ich świadomi, dzięki czemu łatwiej będziemy kontrolować te sfery życia na które wpływają i np. nie szukać szczęścia tam gdzie go nie znajdziemy.
Hipergamia jest opozycyjną cechą do męskiej hipogamii, poligamii niewielkiego procenta bardzo atrakcyjnych mężczyzn, ale też narzuconej kulturowo monogamii.
Ok. 60-65% par cierpi na brak lub bardzo niskie pożądanie po stronie kobiety i mało regularny seks, z tego powodu, że hipergamia nie pozwala kobietom emocjonalnie kochać tych mężczyzn. Skutkiem podwyższenia statusu kobiet, jest obniżenie statusu mężczyznom, co rodzi kobiece niezadowolenie z tych właśnie mężczyzn i schłodzenie kobiecego libido. Miłość kobiety ZAWSZE jest związana z jej seksualnością i w zdecydowanej większości przypadków odczuwa pozytywne emocje tylko do mężczyzn wyższego statusu, ale też mężczyzn dopasowanych genetycznie. Tylko kobiece pożądanie może potwierdzić ten fakt.
Dlatego jeśli kobieta jest zdrowa i nie pożąda mężczyzny w związku to w 95% przypadków jest niemal pewne, że go nie kocha. Może myśli o innym. Może jest z obecnym tylko z rozsądku, kalkulacji korzyści i strat.
Hipergamia kobiet niszczy w dzisiejszym społeczeństwie (wolność seksualna) wiarę w trwałość związków i w romantyczną miłość, którą pokazuje nam się jako cel poszukiwań.
Hipergamia jest instynktem który kieruje zachowaniami kobiet, zachowaniami, których możemy nie rozumieć, tak jak one zwykle nie rozumieją swoich własnych emocji.
Hipergamia jest jak kobieta. Jest zmienna, płynna. Kobiety odczuwają pociąg do różnych mężczyzn w zależności od cyklu menstruacyjnego, dlatego ich wymagania mogą być wzajemnie wykluczające się, sprzeczne. Kobiety kalkulują atrakcyjność DNA mężczyzn odczuwając do nich pożądanie na podstawie tak wielu zmiennych, że typowa kobieta nie jest w stanie sobie tego uświadomić. Tylko najbardziej inteligentne i stabilne psychicznie kobiety to potrafią.
Hipergamia ewoluuje. Jeśli sto lat temu kobiety wymagały mężczyzn mających 170cm wzrostu, dziś wymagają, by mieli 185cm wzrostu. Każda kobieca preferencja i wymagania mogą rosnąć z czasem, ale też tak jak wspomniałem na początku, wraz z uprzywilejowaniem kobiet w społeczeństwie. Tych zmiennych doboru partnera jest oczywiście więcej. Patrząc na hipergamię nie można spoglądać jedynie na wartości materialne (tj. zarobki, czy wykształcenie) czy tylko parametry fizyczne mężczyzn.
Nadwyżka mężczyzn w wieku reprodukcyjnym, czy też imigracja kolejnych nie pomaga samym mężczyznom, by mogli znajdywać wierne im, szanujące, czy pożądające ich partnerki (a często w ogóle).
Hipergamia jest narcystyczna. Kocha siebie. Lubi mówić o sobie dobrze, usprawiedliwiać swoje niezbyt „miłosne”, czy moralne uczynki (w tym zdrady) tłumacząc, że „to dla dobra gatunku”, „taka jest biologia”, „winni są mężczyźni”, „to nie jest materializm, a poczucie bezpieczeństwa, gdy wybieram do małżeństwa mężczyznę lepiej zarabiającego”, „nie patrzę na wygląd, mimo, że jestem z mężczyzną przystojnym, kocham za wnętrze”.
Hipergamia w kobietach była, jest i będzie, póki kobiety będą miały obecne DNA. Hipergamia każe kobietom być niezadowolonymi ze swoich niedopasowanych mężczyzn, dzięki czemu zdecydowanie łatwiej usprawiedliwiają się przy odejściu do innych, przy odmawianiu seksu, czy też gdy nie wykazują się szacunkiem. Póki kobieta jest płodna hipergamia będzie u niej aktywna.
Spis treści
- 1 Hipergamia jest bezwzględna i bezlitosna
- 2 Kobietom nie da się dogodzić, czyli jak zmienisz kobietę to i tak nic to nie zmieni
- 3 Alfa fucks, beta bux (alfa szmaci, beta płaci)
- 4 Kobieca sprzeczność, a jej hipergamiczny cykl menstruacyjny
- 5 Szczęśliwa żona, szczęśliwy żywot
- 6 Za mało się starałeś, jesteś nieprawdziwym mężczyzną
- 7 Przykładowe rozwiązania problemu, czyli usprawnienie metod, które znamy, a które doprowadziły do rozwoju społecznego
- 8 Wpisy powiązane:
Hipergamia jest bezwzględna i bezlitosna
Hipergamia jest zakorzeniona w mózgu kobiety, czyli w rdzeniu kobiety. Hipergamia posiłkuje się kobiecym niezdecydowaniem, brakiem pewności siebie, ciągłą niepewnością. To są cechy genetyczne kobiet. To nie są cechy, które są wyuczone. Cechami osobowości steruje mózg, a ten się różni u kobiet i u mężczyzn – jeśli są zdrowi. Wszyscy, którzy sądzą, że płeć jest konstruktem społecznym powinni zastanowić się dlaczego hormonalnie kobiecy mężczyźni wychowywani po męsku nadal prezentują czy to kobiecy wygląd, czy kobiece zachowania i zainteresowania. To ich mózg steruje zachowaniami, biologia a nie wychowanie (ewentualnie w małej części). Wychowanie tylko ich niszczy, ponieważ nie mogą być prawdziwi, muszą grać narzuconą rolę. Dlatego słuchanie o tym, że kobiety są mniej pewne siebie, bardziej neurotyczne, czy są mniej zainteresowanie technologiami/wynajdywaniem wynalazków tylko dlatego, że wychowuje się je na „grzeczne”, czy „społeczne” nie jest całą prawdą.
Hipergamia bez społecznej otoczki pozwala kobietom zmaksymalizować szansę na reprodukcję z jak najlepszym osobnikiem płci męskiej, ale też w konsekwencji pragnąć związku tylko z takowym. Nie musi to być moralne.
Hipergamia broni kobiecej psychiki przed poczuciem winy, gdy ma wielu partnerów seksualnych, gdy zostawia jednego mężczyznę dla drugiego, gdy zdradza. Hipergamia jest przyczyną skakania kobiet z gałęzi na gałąź (poszukując wyższej wartości genetycznej i społecznej), tworząc w nich pragmatyczne, a nie idealistyczne, czy też romantyczne podejście do związków.
Hipergamia jest wypadkową wielu cech, które mężczyźni mogą zapewnić kobietom, ale też wielu obaw które posiadają kobiety, jak lęk przed samotnością, przed brakiem bezpieczeństwa i utrudnioną szansą na sukces reprodukcyjny.
Kobiety wiążąc się głównie za młodu z danym mężczyzną, nawet gdy jest biedny, czy bez pracy kupują jego potencjał. Kobiety podświadomie czują, że taki mężczyzna może np. dominować finansowo w przyszłości. Wszystkie kobiety, które oburzają się, że nie są hipergamiczne, bo związały się w wieku 18 lat z mężczyzną wtedy bez pracy wcale nie potwierdzają istnienia hipergamii, ponieważ w tym czasie mężczyzna nie miał możliwości uzyskać wysokiego statusu i nierzadko zarobkowania, jeśli się uczył. Hipergamię potwierdza dopiero sytuacja obecna (przykładowo w wieku 25 czy więcej lat) – czy mężczyzna zarabia więcej od kobiety? Czy mężczyzna jest na tyle zaradny, że wspomoże kobietę w jej życiu, czy to jednak kobieta jest zaradniejsza i to ona mężczyznę wspomaga? Tylko ta druga opcja kwestionuję hipergamię kobiety.
Hipergamia wykształciła w kobietach umiejętność testowania (w tym manipulowania) i oceniania swojego wybranka pod względem genetycznym oraz społecznym, tak aby zapewnić sobie jak najbardziej optymalne strategie rozrodcze, inwestycje w potomstwo, ochronę zdrowia czy też długoterminowe zabezpieczenie własnego (i ewentualnego potomstwa) poczucia bezpieczeństwa.
Hipergamia szuka wysokiego statusu społecznego, nie jest to jednak tylko stan materialny, zawód, wykształcenie, ale też przeróżne rodzaje siły, władzy, dominacji, sukcesu, bycia w czymś dobrym – a najlepiej wyróżniającym się spośród przeciętnych mężczyzn. Kobieta, by kochała mężczyznę musi myśleć o nim lepiej, niż o reszcie mężczyzn.
Najlepszym stanem dla kobiety w miłości jest poczucie, że jej mężczyzna jest lepszy, niż inni mężczyźni, ale jest też bardziej wartościowy, niż ona sama. Tylko w takiej sytuacji kobieta będzie się mężczyzny trzymać. Gdy kobieta poczuwa się lepsza od mężczyzny – nie ma szans na zdrowy i trwały związek.
Jeśli kobiety biologicznie pragną, by mężczyźni im imponowali, wyróżniali się z tłumu męskiego to nie jest to możliwe, gdy stawia się znak równości między płciami i dla przykładu zachęca się tylko kobiety do uzyskiwania wykształcenia wyższego, ale też podporządkowywania systemu edukacji pod nie same. Równość odbiera wyjątkowość mężczyznom, której kobiety pragną, przez co nie widzą one żadnego sensu, by wkładać swoje zaangażowanie dla tak samo równych, lub wręcz uległych dla nich mężczyzn.
Gdyby hipergamia nie istniała kobiety nie byłyby tak wybredne i nie narzucały coraz wyższych wymagań wobec mężczyzn (adekwatnie do swojego uprzywilejowania w społeczeństwie). Gdyby hipergamia nie istniała nie byłoby zdrad i rozstań z innych powodów niż złe traktowanie, a kobiety nie zostawałyby z mężczyznami atrakcyjnymi, którzy je źle traktują. Gdyby hipergamia nie istniała większość mężczyzn miałaby szansę na reprodukcję i nie byłoby problemów z kobiecym pożądaniem w związku. Właśnie dlatego wcześniej narzucono bezwzględną monogamię, likwidując hipergamię, oraz poligamię, by zapewnić szczęście dla większości społeczeństwa.
Kobietom nie da się dogodzić, czyli jak zmienisz kobietę to i tak nic to nie zmieni
To nie mężczyźni są winni temu, że kobiety kończą aż tyle związków (małżeństw) i nie uprawiają w nich szalonego, regularnego (minimum 3 razy na tydzień) seksu. Sugeruje się czasami, że to wina mężczyzn. Że się nie starają, że w seksie są nudni, że za mało, za krótko, źle, nieodpowiednio. Ile krytyki względem mężczyzn można usłyszeć od kobiet to głowa mała. Tak się przyjęło i niewiele osób kwestionowało te zachowania publicznie (aż do tej pory). Mizoandria w takiej sytuacji rośnie: czyli mężczyzna zostanie oznaczany jako agresor, wróg, zbyt macho, albo zbyt nieudaczny. Zawsze zły, zbyt męski (toksycznie), lub zbyt słaby i niemęski. Jest to wygodne dla tych kobiet, którym nie da się dogodzić, by zrzucać winę na całe zło za mężczyzn, cokolwiek by nie robili i jacy byli. I wystarczy sobie odpowiedzieć na pytanie: czy kobiety chcą uprawiać seks z kimś kogo nie szanują, kogo podświadomie nienawidzą, lub nim gardzą? Nie.
Kobiety nie odchodzą od mężczyzn, bo mężczyźni są fatalni. Kobiety nie rozwodzą się w tak dużych nakładach procentowych, tylko dlatego, że mężczyźni są nieodpowiedni do życia. Kobiety odchodzą, bo są hipergamiczne i szukają coraz lepszego mężczyzny na jakiego je stać w danym okresie życia. To kobiety łamią częściej umowy małżeńskie (by być na dobre i na złe) i nie trzymają przyrzeczeń miłosnych. To jest fakt, a z faktami się nie dyskutuje. Na to pozwolił system. Pozwolił na wolność kobiecych strategii seksualnych i związkowych. Słuchanie romantycznego przekazu – o byciu razem na zawsze i równym wsparciu budzi w ludziach dysonans, konflikt, ponieważ nie rozumieją na czym polega dobór płciowy.
Dla kobiet mężczyźni zawsze byli fatalni, bo zawsze szukały tych mitycznych, prawdziwych mężczyzn. Tych którzy nie istnieją. Tych których nigdzie nie mogły znaleźć. Kobiety zawsze szukały ideału który nie istnieje i nie umiały docenić tego co miały. Kobiety zawsze pragną więcej i więcej. Taka jest natura kobiet i jest to potrzebne do szukania najlepszych możliwych genów, a czasem rujnowania życia temu co uwierzy, że z kobietą jest ”coś stałe” i że da się ją w pełni, na zawsze zadowolić. Kobietom zawsze coś nie pasowało w związkach, dlatego powstało na ten temat wiele żartów.
Dzisiaj jednak kobiety mają możliwości ku temu by swobodnie realizować swoją hipergamiczną naturę, ponieważ są wolne, a państwo przejęło rolę mężczyzny, który przestał być potrzebny. Dlatego też to kobiety kończą ponad 80% związków, to kobiety składają około 80% pozwów rozwodowych, to kobiety częściej skaczą z gałęzi na gałąź zdradzając emocjonalnie, to kobiety częściej odmawiają seksu i są mniej skłonne go uprawiać z mężczyznami, którzy według nich – nie są tymi wymarzonymi. .
Mężczyzna zadowoli się kobietą która oferuje mu dużo mniej (może być niezaradna, nieporadna, słaba, niewykształcona, z problemami, zarabiać dużo mniej, lub wcale). Dla kobiet jest to niedopuszczalne, by wchodzić w związki z zamiarem oferowania więcej. Kobiety zdecydowanie częściej wchodzą w związki dla uzyskania korzyści. Rzadko na odwrót. Wymagania w stosunku do mężczyzn mają wyższe, niż do siebie samych, bo kobieta nie jest płcią która oferuje, która chce dać, która myśli o tym, że kogoś wspomoże, kogoś kto stoi od niej półkę niżej jeśli chodzi o wartość. Kobieta bierze (przyjmuje), szuka i wybiera tego mężczyznę od którego dostanie jak najwięcej. To ma swój ewolucyjny cel, a że w obecnym, pseudorównościowym kształcie związków nie działa (czyli bez kobiecej uległości mamy więcej rozwodów i zdrad ze strony kobiet, czy też rodzina zeszła na dalszy plan), to zastrzeżenia należy kierować do twórców systemu. Tu nie ma krytyki i ataków kobiet, to są obiektywne fakty i zrozumienie natury płci, a także jej seksualności. Kto nie chce zrozumieć płci ten nie powinien ani nawet na moment pomyśleć o hipergamii, tylko żyć w swoim wyidealizowanym świecie, gdzie wszystko co płciowe odwraca się do góry nogami. Tym bardziej poszukiwanie wyższego statusu u mężczyzny przez kobietę, która uważa się za równą, czy też nie chce mieć JUŻ TERAZ z nim dziecka (gotowiec) jest niczym innym, niż tylko przyzwoleniem na rozwijanie egoizmu, braku logiki, płytkiego charakteru, czy hipokryzji. Niczego innego.
Powstał na temat kobiecej natury żart-anegdota, który idealnie do tej sytuacji pasuje:
W pewnym mieście powstał sklep, w którym każda kobieta mogła sobie kupić męża.
Miał sześć pięter, a jakość facetów rosła wraz z każdym piętrem. Był tylko jeden haczyk: jak już kobieta weszła na wyższe piętro, nie mogła zejść niżej, chyba że prosto do wyjścia bez możliwości powrotu. Wchodzi więc tam pewna babka poważnie zainteresowana kupnem męża.
Na pierwszym piętrze wisi tabliczka:
„Mężczyźni tutaj mają pracę” – To już coś, mój były nawet roboty nie miał – pomyślała kobieta – ale zobaczę, co jest wyżej.
Na drugim piętrze był napis: „Mężczyźni tutaj mają pracę i kochają dzieci” – Miło, ale zobaczymy, co jest wyżej.
Na trzecim piętrze była tabliczka: „Mężczyźni tutaj mają pracę, kochają dzieci i są niesamowicie przystojni” – No, coraz lepiej – pomyślała – ale wyżej, to musi być już zajebiście.
Na czwartym piętrze można było przeczytać: „Mężczyźni tutaj mają pracę, kochają dzieci, są niesamowicie przystojni i pomagają przy pracach domowych” – Słodko, słodko… Ale chyba wejdę piętro wyżej.
Na piątym piętrze stało: „Mężczyźni tutaj mają pracę, kochają dzieci, są niesamowicie przystojni, pomagają przy pracach domowych i są diabelnie dobrzy w łóżku” – No niesamowite, wręcz cudownie – pomyślała kobieta – ale jak tu jest tak wspaniale, to co musi być piętro wyżej!?!
Na szóstym piętrze BARDZO zdziwiona kobieta przeczytała: „Na tym nie ma żadnych facetów. Zostało ono stworzone tylko po to, aby udowodnić, że wam, babom, za cholerę nie można dogodzić…”
Alfa fucks, beta bux (alfa szmaci, beta płaci)
Natura próbuje dywersyfikować to, że kobietom podoba się tylko ok. 20% mężczyzn jeśli chodzi o intelekt i wygląd fizyczny i to, że ok. 80% kobiet może być niezadowolona (80% pozwów rozwodowych składają kobiety i więcej kobiet niż mężczyzn unika seksu). Dlatego też stworzyliśmy modelowy podział na samców alfa i samców beta, którzy pełnią inne role dla kobiet, ale tylko tych pierwszych kobiety kochają prawdziwie (za to kim są, a nie co dostarczają i zapewniają kobiecie, czy dziecku).
Samiec alfa to ten mityczny mężczyzna, znajdujący się w tych 20% najbardziej atrakcyjnych mężczyzn, którego kobieta pożąda i pożądać będzie. Kobieta samca alfa zawsze traktuje jako „wyjątkowego” – tego który dla niej ma pierwszeństwo. Kobieta szanuje go i nie potrafi od niego odejść, ponieważ jest jej najlepszą opcją. Samiec alfa ma najlepiej dopasowaną genetykę do kobiety, dlatego to jemu nie potrafi się w łóżku oprzeć, a także chce mu dogodzić „w życiu”. Samiec alfa może być wyparty tylko przez jeszcze większego samca alfa – nigdy beta.
Samiec beta jest tym, który ma słabszą genetykę, dlatego kobiety nie szanują i nie pożądają go (są zawsze „którymiś z kolei”), ale samce beta sprawują ważną funkcję w społeczeństwie. Odchowują dzieci (niestety często też innych samców) i nakręcają gospodarkę. Pełnią funkcję dostarczycieli zasobów (provider). Tacy mężczyźni są zostawiani zawsze kiedy te zasoby tracą (coraz rzadziej widzimy kobiety wspierające zasadę na dobre i na złe), lub pojawia się osobnik który dostarczy kobiecie więcej zasobów niż oni.
Dowód: „The Evolution of Human Sexuality” – Donald Symons
Czyli – mężczyźni potrafią być zainteresowani dużą ilością kobiet, gdy kobiet nie pociągają praktycznie żadni mężczyźni. Kobiety wymagają lepszego poziomu od mężczyzn niż własny. Za to mężczyźni potrafią kochać kobiety, nawet gdy są poniżej ich poziomu. Przykład:
Odwrotny związek nie powstanie – chyba, że mężczyzna ma naprawdę dużo pieniędzy i jest popularny.
Czasem można pomyśleć, że one wcale nie są heteroseksualne – ale to też daje zrozumienie dlaczego, AŻ TAK kobiety dziś narzekają na mężczyzn. Po prostu taką mają naturę: wybredną, krytyczną i wymagającą wobec mężczyzn. Dziś osiąga to skalę zenitu, skalę silnej roszczeniowości właśnie przez uprzywilejowanie kobiet – zwane równouprawnieniem.
Tutaj pokazałem, że nie ma żadnego równouprawnienia:
A tu o wybredności kobiet, które potrafią kochać, pożądać i szanować jedynie skromną grupę, najbardziej atrakcyjnych mężczyzn (maksymalnie 20%). Reszta musi wnosić zasoby, by być „psuedokochana”:
Zagadka wybredności kobiet w stosunku do mężczyzn rozwiązana!
Kobieca sprzeczność, a jej hipergamiczny cykl menstruacyjny
Kobiece strategie seksualne wzajemnie się kłócą ze strategiami związkowymi. Strategia związkowa kobiety zakłada bezpieczeństwo (np. finanse, miłość mężczyzny do kobiety, kastracja macho męskości). Kobieta w procesie zmiany swojego mężczyzny w pantofla (utrata władzy psychologicznej przez niego i niezależności) osłabia odczuwanie do niego pożądania, miłości i szacunku. Kobieca strategia seksualna (miłość prawdziwa, genetyczna, namiętna) nakazuje kobietom szukać ryzyka, tajemniczości, wysokiego statusu w mężczyźnie, inteligencji, co powoduje u kobiet lęki przed utratą go, co jest w całkowitej opozycji do posiadania poczucia bezpieczeństwa. Ale z kolei zapewnia kobietom pożądanie. To właśnie kobiecy lęk predysponuje je do tego, by starać się manipulować nawet najbardziej jakościowym mężczyzną, aby ten zaczął coraz silniej inwestować w tę kobietę i związek. I taki mężczyzna słyszy: a bo Ty mnie zostawisz, a bo będziesz mnie zdradzał, a bo mnie nie kochasz, a bo koledzy są ważniejsi, a bo więcej czasu poświęcasz pracy i pasji, a bo prezentów mi nie kupujesz, a bo mnie nie słuchasz i nie rozumiesz – repertuar insynuacji i wzbudzania poczucia winy jest tym silniejszy im kobieta bardziej obawia się, że to ona zostanie opuszczona przez tego mężczyznę. Im kobieta widzi wyższą wartość w mężczyźnie, tym częściej go testuje, wręcz prowokuje, aż w końcu albo ich drogi się rozchodzą (bo mężczyzna nie przeszedł testów, pragnie dominować, czego ona się boi, lub okazał zbyt wiele słabości), albo mężczyzna zaczyna działać w sposób dogodny kobiecie. Im silniej mężczyzna jest tzw. „owinięty wokół palca”, tym miłość, szacunek i pożądanie kobiety słabnie, mimo, że na logikę on naprawdę robi wszystko poprawnie. Kocha, szanuje, zapewnia, jest miły – jest dobrym mężczyzną. Musimy to wszystko zrozumieć.
I to nie jest tak, że obie płcie zdradzają siebie naprzemiennie. Kobiety jeśli zdradzają to z jednym, wybranym mężczyzną, który ma seks z kilkoma kobietami, dzięki czemu reszta mężczyzn obchodzi się smakiem (a jednak większość mężczyzn jest utożsamiana z tą mniejszością). Upraszczając. Jeden mężczyzna może mieć większość kobiet, tylko dlatego że jest atrakcyjny genetycznie („wyjątkowy”) i nie musi mieć „dobrego wnętrza”, czy „starać się”. Reszta musi coś wnosić, by mieć seks, muszą inwestować, dlatego nie mają za bardzo opcji do zdradzania, mogą tak samo go nie mieć w związkach i dlatego mężczyźni na ogół tego seksu są tak spragnieni. Jest to towar deficytowy. Deficyt buduje męską uległość, ponieważ tak jak każdy człowiek mają oni swoje potrzeby, ale nie mają ich jak realizować: czy to jeśli chodzi o szacunek, akceptację, aprobatę, miłość, czy seks. Dla kobiet – na odwrót. Seks jest dla nich łatwo dostępny, z kolei trudno im znaleźć kochającego mężczyznę z puli 20% najbardziej atrakcyjnych mężczyzn, tak by być zadowolonymi. Dlatego kobiety nie cenią szybkiego seksu z nieznajomymi, a męskie zaangażowanie, które w dobie męskiej uległości, dyskryminacji i małej ilości praw czy przywilejów też jest tanie czy łatwo zastępowalne. Seks zaczął być narzędziem kontrolowania, nagradzania, bądź karania mężczyzn. Innych atutów i wartości się nie uczy.
Monogamia narzucana kulturowo nakazuje płciom wiązać się proporcjonalnie w stosunku 50/50, ale że jest wolność seksualna (brak ostracyzmu za rozstanie, brak przymuszania do ślubów) to kobiety wraz ze swoją hipergamią w latach swojej młodości często zmieniają partnerów, są mało wierne, lub są singielkami (ponieważ wolą być same niż z kimś na tym samym, lub niższym poziomie – zamiast go choćby wesprzeć, by się rozwinął). Winą za rozstania kobiety w większości przypadków obarczają mężczyzn, ale jest to niepotrzebne wmawianie poczucia winy. Winna jest podświadomość kobiety, jej instynkt, który steruje jej emocjami w stosunku do mężczyzn i niezadowolenia z nich. Winna jest natura, nad którą nie panujemy i tylko świadomi ludzie będą mogli ją przytemperować.
Nawet w najbardziej bezpiecznej i dobrej sytuacji kobieta ma z tyłu głowy myśl: a może stać mnie na lepszego mężczyznę? Może podejmowałam złe decyzje? Może niepotrzebnie skreśliłam byłego? Te nakręcające siebie wzajemnie wątpliwości powodują szybki spadek libido w długoletnim bezpiecznym związku, w którym kobieta jest kochana i szanowana. Kobieta podaje logiczne komunikaty swojego niezadowolenia, ale tak naprawdę jej podświadomość rozumie, że nie jest w związku ze swoją najlepszą, męską opcją.
Aktualnie średni czas trwania związków w USA czy nawet w UK to około 3 lata. Bardzo mało kobiet można znaleźć, które potrafią trwać w związkach np. 7 letnich. Jeśli to im się udaje, można się domyślać, że są to kobiety mało atrakcyjne, lub kobiety, które pragnęły lepszego mężczyzny, ale związek z nim im nie wyszedł, lub ten chciał się tylko zabawić. Inne kobiety korzystają z wszystkich okazji, by gałęzie zmieniać winiąc mężczyzn o swoje własne działania.
Jesteśmy zwierzętami i mamy zaimplementowane mechanizmy przetrwania. Hipergamia jest jednym z nich, więc nigdy nie opuści podświadomości kobiet. Można ją ograniczyć tylko kulturowo, promowaniem odpowiednich postaw. Zauważyć można spadek oddziaływania hipergamii u kobiet, które JUŻ mają dziecko. Kobieta nie musi się już martwić o potomstwo, a więc szuka stabilizacji. Seks w tym momencie nie musi wcale jej interesować, ponieważ swoją rolę reprodukcyjną przynajmniej w jakiejś części sfinalizowała. U zdrowych kobiet instynkt macierzyński kieruje doborem partnerów. U zdrowych mężczyzn instynkt seksualny. Inaczej ma się tutaj z homoseksualizmem, ponieważ mózgi homoseksualistów są podobne do płci przeciwnej, mimo wychowania na płeć fizyczną i posiadania płci fizycznej, która też ma określone instynkty. Wszystkie homoseksualne „grzechy”, które latami były opisywane przez badaczy, a nawet przez kościół były związane między innymi z tym, że tego typu mężczyźni byli zmuszani do realizowania męskich strategii seksualnych mając kobiecą osobowość i kobiece potrzeby. Ten temat rozwinę kiedy indziej, w osobnym tekście.
Szczęśliwa żona, szczęśliwy żywot
W czasach kiedy kobiety są wolne seksualnie ich hipergamia nie daje spokoju, że będą wierne, wdzięczne i wniosą do związków chociaż regularny seks. Oczywiście seks nie jest najważniejszy, ale dobre pożycie seksualne wpływa na jakość porozumiewania się poza nim i na odwrót. Społeczeństwo ma błędne przekonanie, że trwałość związku zależy tylko od tego, czy kobieta jest szczęśliwa. Dlatego wmawia się nam, żeby starać się dla kobiet, stawiać je jako autorytet w związkach, stawiać na piedestał, wnosić dla nich więcej, poświęcać się (najczęściej jednostronnie), inwestować w nie, pomagać, wspierać – a one w każdy możliwym momencie mogą odejść z każdego powodu, ponieważ „dostały za mało” (z przerzucaniem odpowiedzialności kobiety problemu żadnego nie mają, ponieważ nie uczymy dziś kobiet dojrzałych postaw). Mężczyzna zapomina, że to jego atrakcyjność przyciąga do niego kobiety, a nie jego usłużność (i tym samym utrata atrakcyjności).
Fałszywa, feministyczna równość płci tak naprawdę wywyższyła kobiety i tym samym kobiecy imperatyw wspierania hipergamii, a co za tym idzie dopóki kobieta jest atrakcyjna fizycznie będzie miała pełne prawo szukać jak najlepszego partnera dla siebie bez skrupułów. Niezależnie czy jest w związku, czy nie.
Mężczyźni de facto zostali oszukani kilkadziesiąt lat temu przez same kobiety i swój imperatyw, który napędzany jest seksem i kobiecym podziwem. Sądzili, że nadanie praw kobietom, wolności, oraz możliwości poszerzania wiedzy pozwoli na to, by te kobiety były lepszymi ludźmi, by bardziej kochały i oczywiście kluczowe – by kobiety były bardziej chętne na seks. Nic bardziej mylnego, bo kobiety zaczęły wtedy wymagać dla siebie coraz więcej.
Społeczeństwo zatem zaczęło promować postawy samców beta, co stawiało mężczyzn za każdym razem w niekorzystnym świetle, gdy związek im nie wypalił, lub gdy nie mają tyle seksu ile by chcieli. Zamiast ukrócić ten system, przyznać się do błędu to mężczyźni „na górze” (elity) postanowili dalej wspierać model samców beta i posiłkować się stwierdzeniami wzbudzającymi poczucie winy w mężczyznach. Odpowiedzialność ma być tylko męska.
Za mało się starałeś, jesteś nieprawdziwym mężczyzną
Kobieta zmienną jest, wiec uznaje, że mężczyzna raz się za mało starał, raz za dużo. Raz był niedobry, raz za dobry. Raz chce miłego, do rany przyłóż, rozumiejącego ją faceta z poczuciem humoru, a za kilka dni męskiego drania, czy intensywniejszych emocji – KLIK. Logiki w tym nie ma co szukać. Hipergamia każe kobiecie być niezadowoloną i pragnąć sprzecznych rzeczy nawet w przeciągu tego samego dnia, a co dopiero miesiąca (cykl menstruacyjny). Nie ma na to żadnej lepszej rady niż stawać się jak najbardziej atrakcyjnym mężczyzną, a także być świadomym tego, że jeśli w otoczeniu kobiety pojawi się jeszcze bardziej atrakcyjny osobnik to poczuje do niego więcej emocji niż do mężczyzny z którym jest aktualnie. Kontroli nad tym kobiety nie mają, tak jak wszyscy nie mamy kontroli nad tym co nam smakuje, co cieszy, a co smuci. Ci którzy znają naturę ludzi korzystają na tym np. tworząc filmy specjalnie dostosowane pod zainteresowania odbiorcy i płeć. Ci ludzie zarabiają, bo wiedzą czego ci nieświadomi ludzie potrzebują.
Oczywiście to nie jest też tak, że kobieta zawsze zdradzi czy zawsze odejdzie. Poza emocjami jest jeszcze coś takiego jak kalkulacja zysków i strat. Jeśli zdrada się nie opłaca, lub zmiana gałęzi wywołuje w kobiecie lęk to do niej nie dojdzie. Jej związek i tak na tym ucierpi (głównie pożądanie kobiety zostanie wyłączone lub osłabione), ponieważ jej emocje będą skierowane ku mężczyźnie z którym nie jest, co będzie ją tylko rozpraszało i frustrowało. Jeśli nie będzie świadoma, to może wyładowywać się bez powodu na mężczyźnie z którym jest aktualnie. Takich sytuacji nie jest mało, bo świadomość o przemocy psychicznej jest bardzo nikła, a która u kobiet rośnie na sile, gdy to one są uprzywilejowane (bezkarne). Patrz feministyczna Szwecja.
Cierpi na tym i kobieta (bo jest wolna i upatruje kolejnych szans) i mężczyzna (bo się poczuwa oszukany, niekochany, wykorzystany), który nie rozumie kobiecej frustracji mimo, że może starać się dla niej bardziej niż kiedykolwiek.
Przykładowe rozwiązania problemu, czyli usprawnienie metod, które znamy, a które doprowadziły do rozwoju społecznego
Żeby ludzie budowali trwalsze, bardziej szczęśliwe i wartościowe związki należy:
- Narzucić monogamię (hipergamia i poligamia zostają wtedy regulowane, zamiast wspierania)
- Karać zdrady, zamiast na nie przyzwalać (dziś nawet kobieta w małżeństwie może zdradzić, zataić to, a potem żądać alimentów na siebie, czy zabrać dzieci, ponieważ prawo nie chroni ojców, nie każe alienacji, nie ma opieki naprzemiennej)
- Nie pozwalać na rozwody z błahych powodów, co miałoby za zadanie uczyć ludzi cech wartościowszych, komunikacji, wspierania i docierania się, porzucenia egoizmu
- Wzmocnić małżeństwo poprzez kulturę, ale i zmianę prawa, zamiast wmawiać kobietom, że to kariera jest ważniejsza, niż mąż, dzieci, rodzina (wskaźnik dzietności jest tragiczny, wymieramy)
- Wzmocnić represjonowanie płytkich cech, materializmu, wiązania się jedynie dla atrakcyjności fizycznej, czy z powodu zasobów/pieniędzy
- Seks i dzieci tylko w małżeństwie, a nie z kim popadnie (przez co nie byłoby sytuacji gdzie 20% mężczyzn uprawia seks z 80% kobiet, te nie mogą zmusić ich do monogamicznych związków, często zostają samotnymi matkami, a reszta mężczyzn staje się nieproduktywna, sfrustrowana i nieszczęśliwa przez samotność)
- Brak nagród finansowych (transfery socjalne) za rozwód (wyłudzenie alimentów, zrzucenie obowiązku z trwania „w zdrowiu i chorobie”) czy rozstanie (w tym za bycie samotną matką)
- Zakaz wprowadzania parytetów tylko dla kobiet, czy programów pomocowych, darmowych kursów i szkoleń tylko dla kobiet – ot zakaz uprzywilejowania kobiet
- Powrót do elitarności studiów, czyli tylko dla jednostek najinteligentniejszych. To spowodowałoby szacunek do wyższego wykształcenia. Takie też dawałyby więcej, niż jak dziś – tylko papier. Mamy wiele magistrów, którzy nie nadają się do pracy, robią kariery na kasie w Biedronce, a jednocześnie mają się za bardzo mądrych z powodu skończenia niestety ale mało jakościowych studiów. To w efekcie powoduje wzrost wymagań kobiet wobec mężczyzn (kobiety uzyskują wyższe wykształcenie częściej). Ewentualnie idąc programem lewicy należałoby pomóc mężczyznom dorównać kobietom w zdobywaniu wyższego wykształcenia, bo jest nierówność na korzyść kobiet. Jak dla mnie cały system nauczania jest do zmiany, ale to dłuższy temat.
- Dalsze nauczanie cech wartościowych w społeczeństwie, dojrzałości społecznej i emocjonalnej, zamiast podążania za bardzo płytkimi i powierzchownymi celami.
- Nauczenie kobiet, że oprócz wymagania też powinny wnosić wartość dla mężczyzn mających mniej, co jest kompletnie przeciwne do wyniszczającej, roszczeniowej hipergamii
- Delegalizacja feminizmu wprowadzającego podziały damsko-męskie, nastawiającego kobiety przeciw mężczyznom i wmawiającego, że są płcią lepszą, niż mężczyźni. Szkody już widzimy: niska dzietność, najniższy poziom szczęścia obu płci w dziejach, a kobiet szczególnie, plaga rozwodów, plaga ludzi samotnych, zjawisko inceli, plaga samotnych matek, plaga ludzi nieprzywiązanych do niczego i nikogo, zjawisko nienawiści do płci przeciwnej (choć tolerowane jakby tylko u kobiet) i wiele więcej.
Uzupełnienie tekstu (część druga). Zapraszam:
Więcej odnośników i wyjaśnień tej problematyki znajdziesz w innych moich tekstach. Pisz śmiało.
Przykładem mogą być irlandzkie łosie, których partnerki upodobały sobie ogromne poroża samców. Z czasem samce mieli tak duże i tak ciężkie poroża, że stali się wolniejsi i byli łatwiejszym celem. W końcu ich poroża były tak wielkie, że ich szyja ledwo je dźwigała, a ich głowy z wiekiem były coraz bardziej pochylone.
W końcu łosie irlandzkie wyginęły. Hipergamia samic doprowadziła do powstania ułomnych samców. Ale ludzie są jednak ciut bardziej skomplikowani.
Mimo hejtujących modliszek, szacun dla autora i wielki podziw za tak dogłębne zinterpretowanie tej niewyjaśnionej psychiki, jakże na pozór skomplikowanego gatunku.
Jedyny tekst jaki znalazłem odzwierciedlający problemy dzisiejszych kobiet- nie tylko na moim jednym przykładzie..
Do hejtujących modliszek- mokro wam się robi że.tekst z neta znaleziony przypadkiem wy.. uchał was we wszystkie otwory… nie róbcie sobie nadziei nie nie … Autor ma was tam.. gdzie wy swoich mężów, chłopaków, których nie umieliście/umiecie docenić wg was
nieudaczników..- bo wy urodziłyście się żeby leżeć i pachnieć i jakby wam nie nadskakiwał to i tak będzie źle…Kobieta często robi się rozczeniowa po latach, na początku to ideał wszystkich kategorii;)
Czasy inkwizycji piwinny powrócić dla takich Dam, ponieważ to wasze toksyczne zachowania powodują choroby wśród mężczyzn.
Szczypiecie latami jak rak, albo się poddasz albo w porę się ogarniesz.
Pzdr i jeszcze raz szacun za tekst;)
Szacun to jedno. We wsparciu są podziękowania prawdziwe https://swiadomosc-zwiazkow.pl/wsparcie-naszej-dzialalnosci-i-publikacji/ 😉
Hipergamia była jest i będzie. Natomiast rozwiązania „problemu”, które proponuje autor artykułu, to nie tylko groteskowe banialuki, ale przede wszystkim ograniczenie podstawowych praw jednostki, i próba formowania dwuosobowych oddziałów specjalnych, opartych na rygorze Legii Cudzoziemskiej, których celem jest bezwzględna prokreacja.
Nikt nie nakazuje mężczyźnie wiązać się z hipergamiczną, roszczeniową kobietą. Autor proponuje wprowadzić nadzór wewnątrz sypialniany, powołać kuratora, a właściwie przedszkolankę, która czule otuli restrykcjami i nakazami małżeństwo mężczyzny.
Jeśli są mężczyźni którzy nie stawiają wymagań, nie podpisują intercyz, to ich sprawa. I bardzo dobrze, że kobiety manipulują i naciągają głąbów, którzy tracą zmysły, wszystkie pięć na raz, i się zwijają. Powodzenia. Lepiej niech wyjdzie szydło z worka, niż męczyć się z takim osobnikiem.
Nikt nie nakazuje mężczyźnie wiązać się z hipergamiczną, roszczeniową kobietą.
Nie, wcale. Mimo tego, że wszystkie kobiety są hipergamiczne i trzeba jakoś z nimi żyć, by świat trwał. Trzeba z nimi współistnieć obok, niekoniecznie w relacjach, ale zawsze. Jasna sprawa. To jest identyko myślenie do „nikt nie każe ci pracować, ale bez pracy zginiesz”. Trzeba zrozumieć jaki wpływ płcie mają na siebie i że zawsze będą je mieć. Tym bardziej, jak oferuje się jednej przywileje. Tej samej, która dzięki przywilejom zwiększa swoje roszczenia i nie nadaje się do stałych związków, bo je rozbija, tak jak rodzin, albo nie chce ich wcale tworzyć przez to.
Jeśli są mężczyźni którzy nie stawiają wymagań, nie podpisują intercyz, to ich sprawa. I bardzo dobrze, że kobiety manipulują i naciągają głąbów, którzy tracą zmysły, wszystkie pięć na raz, i się zwijają.
A skąd mają mieć wiedzę, że musi być intercyza (można ją podważyć), albo dlaczego mają wymagać, jeśli to sprawi, że będą sami?
I co? Uznajesz, że manipulowanie mężczyznami, w tym wykorzystywanie ich na każdy sposób, w tym emocjonalnie jest pochwalne? Ty szkodniku…
. Lepiej niech wyjdzie szydło z worka, niż męczyć się z takim osobnikiem.
Osobniczką* bo to ona tu jest toksyczna i wyrafinowana, a on ofiarą manipulacji.
Ale tacy jak ty, biali rycerze widzą zawsze winę tylko w mężczyznach, są przeciw mężczyznom, stosują victim blaming tylko w przypadku mężczyzn i wybielają kobiety, nawet jak są patologiczne, czy stosują przemoc.
No ale może to twój sposób na podlizanie się kobietom, bo inaczej byłbyś sam i zginął w czeluściach depresji. Powodzenia, jasne. Niestety, ale jest to szalenie toksyczne, ta wasza wybiórczość, te nierówne traktowanie płci i szkodzenie dobru płci własnej.
Żenujący człowiek, nikt więcej.
Dość mamy wokół mężczyzn, którzy zgotowali innym mężczyznom taki los.
Zgadzam się z artykułem. Mówię to z perspektywy 35 latki. W słowniku moich „szukających” koleżanek:
1)”zaradny”- umiejący zorganizować pieniądze,
2)”dający poczucie bezpieczeństwa”- umiejący zorganizować pieniądze,
3)”odpowiedni”- znacznie lepszy niż ja (np. jeśli ja wynajmuje pokój w Wwa, jeżdzę komunikacją, to on powinien mieć swoje mieszkanie i samochód lub kasę na to jeśli jeszcze nie ma tych dóbr),
Mogę wymieniać jeszcze dalej… Oczekiwane jest także posiadanie „pasji”. Ale postrzegam to jako dodatkowe usprawiedliwienie dla skreślenia faceta jeśli nie da się go opisać tymi trzema pierwszymi słowami. Tymczasem pasje tych koleżanek to często podróżowanie (zero wysiłku intelektualnego wymagane, potrzebny tylko czas i kasa).
To zjawisko wybitnie się wyostrza u kobiet w okolicach 35 roku życia.
Pozdrawiam !
M.
I gdzie ta cała niezależność? Dramat jak dla mnie. No chyba, że koleżanki oferują ciepło, opiekuńczość, zaradność, inteligencję… Tez mogłyby nie korzystać z dóbr materialnych potencjalnego partnera ale chyba nie po to takich szukają… Rozumiem szukać równego sobie ale bogatszego, bardziej zaradnego? To byłby jakiś bonus ewentualnie ale celować w wyższa półkę od razu. Znam dziewczyny, które są ładne i myśla, że mogą mieć każdego bez względu na status. Niestety Panowie nie mają wysokich wymagań i nie znają swojej wartości nie raz.
To nie jest tak,że nie mają nic do zaoferowania. Same się utrzymuja (ale nie na tyle,żeby samej kupić mieszkanie),są wykształcone, zadbane. No ale oczekują więcej niż same prezentują, to je łączy. Plus dzisiejsze czasy i przekaż ,że można mieć wszystko.
racja. może odnośnie owych „pasji”. one też muszą być takie nazwijmy to ogólnie przyjęte. ot dla przykładu jakieś tam motocykle. albo coś militarne. albo wędrówki górskie. albo inne nurkowanie. itp. coś w każdym razie będące udziałem wielu. zatem pospolite. jeśli natomiast ktoś interesuje się powiedzmy historią starożytnej grecji, albo nowożytnej italii, wtedy oczywiście dla kobiet nie stanowi to żadnej pasji. a dlaczego? ano dlatego, że w tych czasach wszystko, również owe pasje, musi być pod sznurek, na jedną modlę, takie samo, broń boże się wychylać, słowem kolektywizm czystej wody, a kobiety to płeć właśnie kolektywna. aha, a propos owego „podróżowania” (he, he). dla kobiet podróżować to wczasy czy wycieczki kupione w biurze podróży. oczywiście czy droższe, tym lepsze.
Z tymi pasjami to różnie bywa. Motocykle są akurat w miarę uniwersalne i wiele dziewczyn lubi motocyklistów, ale militaria i wędrówki górskie, to już musi się na to znaleźć amatorka. Podam tu własny przykład. Ja jestem osobą bardzo mocno zainteresowaną, nazwijmy to militariami i outdoorem/trekkingiem. Jakiś czas temu wybrałem się z kumplem na parę dni w góry. Plan był taki, żeby nabić trochę kilometrów, postrzelać, jakieś ognisko, generalnie typowo męski wypad. Jak wracaliśmy po całym dniu weszliśmy do miasteczka, żeby kupić kolację na wynos i uzupełnić zapasy. To był weekend i był tam jakiś koncert/festyn, jak zwał tak zwał, generalnie sporo ludzi i duża liczba atrakcyjnych/bardzo atrakcyjnych dziewczyn. Wszyscy modnie ubrani, perfumy itd. Jak z kumplem weszliśmy tam w wojskowych ciuchach to raczej odznaczaliśmy się na tle reszty. Nie ma znaczenia, że każdy z nas miał na sobie sprzęt i ubrania za dobrych parę tysięcy. Te dziewczyny/kobiety patrzyły na nas jak na brudasów, którzy nie wiadomo skąd się wzięli. Wierz mi, to nie były spojrzenia osób doceniających, że ktoś ma pasję. Przyznam, że trochę się niekomfortowo wtedy czułem. Więc z tą „pasją” to bym nie przesadzał.
Chodzenie po górach jako formę aktywnego spędzania czasu zaszczepiła we mnie jedna z moich byłych i co by nie mówić to dziękuję jej za to bo wcześniej nie byłem fanem a teraz i owszem, może nie profesjonalistą ale zagorzałym amatorem 🙂
Wiadomo, że jest pula kobiet szczególnie współczesnych nastolatek, dla których łażenie po górach to nie dość, że nuda to jeszcze fizyczny wysiłek i upocić się trzeba, jednak nie powiedziałbym aby na górskich szlakach przewaga mężczyzn była bardzo widoczna.
Z moich obserwacji wynika, że podejścia kobiece do męskich pasji są dwa:
1. Jeśli nam się poszczęści i trafimy na kobietę z pasją, którą będzie z nami dzieliła to zawsze jest na plus.
2. Jeśli mamy do czynienia ze statystyczną pasjonatką mediów społecznościowych, netflixa, zalando i niczego więcej to wtedy męska pasja jest oceniana przez pryzmat reakcji tlumu. Kobieta w głowie ocenia hipotetyczną sytuację gdybyś znalazł się w gronie jej znajomych i opowiedział o swoim hobby. Jeśli twoje pasje mają szansę wywołać efekt „wow” to masz plusa od Bałtyku do Tatr i od Odry po Bug a wynika to z prostej przyczyny: kobieta chce świecić światłem odbitym swojego partnera niczym księżyc „świecący” światłem słonecznym i to wszystko.
@catanzaro dlatego zainteresowanie historią Starożytnej Grecji nie wywołuje pozytywnego efektu bo ogół społeczeństwa ma to w dupie i nikomu tym nie zaimponujesz. Musiałbyś trafić na kobietę, która obraca się w określonym kręgu intelektualnym, gdzie takie zainteresowanie gra jakąś rolę. A że społeczeństwo coraz bardziej durne to i zainteresowania intelektualne będą stanowiły coraz mniejszy atut. Tak jak pisałem powyżej dla kobiety w twojej pasji liczy się przede wszystkim to, jakie uznanie wywoła ona wśród ludzi.
Dawno większych bredni nie dane mi było czytać .Stek bzdur kłamstw lub urojen. Powinieneś się zacząć leczyć
Mogłaś się podpisać bardziej kobiecym nickiem, by każdy wiedział że płeć żeńska wysmarowała taki komentarz niejako potwierdzając swoją frustrację spowodowaną przeczytaniem prawdy na swój temat 🙂
Absolutnie słaby, niemerytoryczny komentarz o bardzo niskim poziomie w twoim wykonaniu. A w moim sporo źródeł i badań potwierdzających co napisałem. Niestety hipergamii, potwierdzonej naukowo nie dasz rady zanegować. Chyba, że umiałabyś wykazać odwrotne zachowania, niż pokazane w artykule.
To ja czekam na dowód, jak to kobieta 2-3x więcej zarabiająca niż mężczyzna jesteś z takim w związku małżeńskim. Czekam na dowód jak pomagasz mniej zaradnemu, głupszemu lub słabszemu – psychicznie i fizycznie. Proszę bardzo. I wtedy będziesz mieć maciupinkę racji, bo to nadal będzie zachowanie jednostki, a nie większości kobiet 🙂 Póki co jesteś jedynie dowodem na niski intelekt, a zaburzeń do leczenia szukaj pierwsza u siebie. Za dużo wyparcia, za mało świadomości. Pozdro 🙂
wiesz w Warszawie coraz cześciej to kobiety utrzymują facetów i to oni nie pracują a one tyrają, znam kilkanaście takich przypadków więc to się zdarza, myśle że cześc kobiet przejmuje meskie role 😀 ale to w skali calego srodowiska na pewno zdecydowana mniejszosc, niemniej warto odnotowac
Nic nie dzieje sie przypadkiem czemu na swiecie jest jak jest!! Za przemiana swiata (NWO) stoja konkretni ludzie ktorzy zawsze dążyli do prozaicznego celu:wladzy i pieniędzy! Sami sie do tego przyznaja: zobaczcie sobie wywiad z Aaronem Russo przed jego śmiercią (zabojstwem). Niestety lewica,zydokomuna zalewa swiat