Logiczne rozmowy z kobiecymi przekonaniami
Spis treści
Czy logiczne rozmowy z kobiecymi przekonaniami i racjami mają sens? Czy wiecie, że kobiety w 80% przypadków stosują emocjonalne, a nie racjonalne podejście do wystosowywania poglądów? Testy osobowości płci potwierdzają, że kobiety w większości wolą „feeling” od „thinking”, a mężczyźni feeling tylko w 30 do 40% przypadków, dlatego też ciężko jest się nam czasem porozumieć (tym bardziej w kłótniach). Ale i właśnie dlatego na mojej stronie kobiet zawsze będzie mniej, ponieważ aby zrozumieć sens tego co piszę należy wyjść poza siebie i swoje schematy myślowe, a także myśleć systemowo, a nie uczuciowo. Nie można za każdym razem myśleć tylko o sobie i swoim wpływie na dany temat (my nie jesteśmy centrum wszechświata), tudzież bulwersować się (nawet z powodu braku „wychwalania” i komplementów – pozytywnych emocji), a zobaczyć co może zachodzić poza nami i poza naszymi własnymi doświadczeniami. Nie można zakładać (jest to tylko przekonanie wyciągnięte na podstawie zbyt małej ilości informacji), że jeśli ktoś nie napisał rzeczy „A” to sądzi „B” – należy pytać o to, by zachować zdrową komunikację. Temat będzie raczej krótki, bo chcę podać tylko przykład logicznej rozmowy z kobietą na temat ważnej dla niej jako kobiety kwestii (rodzina, dzieci, seks) i pokazać jakie uzyskałem efekty, a także jakich technik rozmowy użyłem.
O dystrybucji cech według płci można poczytać chociażby TUTAJ.
To właśnie emocjonalność kobiet (F – feeling) i ekstrawersja (skupienie na więziach społecznych) powoduje, że częściej wybierają zawody społeczne (które dają emocje), niż nauki ścisłe (w tym, których bazą jest logika). Także kobiety częściej mają poglądy lewicowe (dla których ważniejsze są emocje), niż prawicowe (zasady). Po prostu – mężczyźni i kobiety KOMUNIKUJĄ SIĘ INACZEJ. Stąd ciężko o bezwzględną zgodność i zrozumienie u obu płci… ale od tego jestem ja, by wyjaśnić co w trawie piszczy 😉
Wiara czyni cuda
Wiele kobiet, mówiąc o sobie i o tym czego, by chciały prezentuje naturę marzycielki (a raczej jest to po prostu – myślenie życzeniowe, którego baza nie jest związana z faktami, a jedynie pragnieniami). Fakty są logiczne, pragnienia to wynik naszego stosunku emocjonalnego do nich (zwykle pozytywnego – chyba, że ktoś jest masochistą i pragnie zagłady).
Z naszych obserwacji wynika, że te kobiety bardziej wolą wierzyć w co mówią (także o swoich cechach), zamiast udowadniać swojej wiary w ich przekonania czynami. Jest to podejście emocjonalne (subiektywna prawda), a nie racjonalne (obiektywna prawda). Ta sama sytuacja zachodzi, gdy feministki pragną realizować cele typu „równość płci” (mocno naiwne, ale emocjonalne założenie) – nie musi mieć to podłoża logicznego, nie trzeba wykazać, że jest to możliwe – należy w to przekonanie jedynie uwierzyć. Wszyscy, którzy z tą wiarą się nie zgadzają nazywani z góry są przeciwnikami (wróg) – co daje im negatywne emocje, przez co nieważne ile racji mogą mieć, jak bardzo logicznie to wykażą – i tak ich argumenty są nieprzyjmowane do wiadomości, a to tylko z powodu, że emocja jest wobec nich negatywna (jak do każdego wroga, który nam zagraża i nas nie wychwala, prawda?).
Dlatego te kobiety obrażą się, tylko wtedy gdy mówi się do nich prawdę, której nie akceptują, podaje się coś co się nie zgadza z ich PRZEKONANIAMI (pamiętajmy, że przekonanie, odróżniamy od prawdy i faktu). Akurat w poniższej rozmowie głównie poruszyliśmy temat posiadania dzieci, wychowywania, czy także seksu. Dokształcam się w tej materii (rodzice, dzieci, małżeństwo, seks), a ta kobieta po prostu WIERZY, że będzie najlepszą matką i tak dalej. U mnie wiara stoi w sprzeczności z logiką i racjonalnością. Wiara w plotki pozwala mieć gumowe ucho, a wiara w fałszywe oskarżenia pozwala skazać niewinnego bez dowodów. O religii nie wspomnę. Oczywiście dobrze jest być optymistą i wierzyć w powodzenie, ale w takim kontekście jest to myślenie życzeniowe (narcystyczne, próżne, nieoparte na faktach, a swojej wysokiej samoocenie i często niestety „klapkach na oczach”). Tylko człowiek bijący się w pierś, że MOŻE się mylić będzie kimś kto się rozwinie. Kobieta ta wolała uznać, że „źle myślę” i na tym zakończyć rozmowę. To też mały dowód, że inteligencja z kobietami nie zawsze pomaga w uwodzeniu, bo burzymy im światopogląd, a że reagują emocjonalnie, to wiele z nich woli słodkie kłamstwo (wykorzystywane przez niektórych, toksycznych uwodzicieli), zamiast brutalnej prawdy.
Aby do końca zrozumieć o czym piszę warto prześledzić dwa tematy. Czy kobiety szukają naprawdę inteligentnych mężczyzn?
Ale też co nieco o lubowaniu się wielu kobiet w kłamstwach i byciu okłamywaną, a wręcz żyjąc życiem odrealnionym.
Przekonania, fakty, poglądy, racje
Krótko – na bazie przemyśleń doskonałych filozofów. Co mówił o przekonaniach Fryderyk Nietzsche?
Przekonania są bardziej niebezpiecznymi wrogami prawdy, niż kłamstwa.
Pamiętajmy, że większość naszych poglądów to tylko przekonania, póki ich nie zweryfikujemy gruntownie i nie będziemy sądzić, że mamy jedyną możliwą rację. Albowiem „Fakty nie istnieją, tylko interpretacje” (Fryderyk Nietzsche) – ważnym jest, by te interpretacje dawać, by drugi człowiek miał szansę je wziąć pod uwagę. Człowiek który kłamie doskonale wie, że ma złe zamiary, z kolei człowiek przekonany o swojej racji nie rozwinie się wierząc w swoje dobre intencje. Każdy inteligentny człowiek zadaje pytania, a jego myślenie może być wielowymiarowe i wieloznaczne, zamiast sztywnego: jest tak i koniec.
To smutne, że głupcy są tak pewni siebie, a ludzie mądrzy, tak pełni wątpliwości – Bertrand Russell
Pamiętajmy, co mówił też Arthur Schopenhauer:
Jeśli potrafimy w przeciwniku zrodzić poczucie, że prawdziwość jego przekonania wielce byłaby dla niego samego szkodliwa, porzuci je tak szybko jak nieopatrznie złapane gorące żelazo.
Wnioskujemy, że aby człowiek zmienił przekonanie, należy wykazać szkodliwość jego myślenia. Jak to wygląda w praktyce i czy mogłem coś zrobić lepiej rozmawiając z kobietą, która posiada silne przekonania? Sprawdźmy.
Logika na przeciw kobiecie, czyli jak NIE rozmawiać z kobietami?
K: Każda kobieta chce ślubu.
M: Nie każda. Małżeństwo odchodzi do lamusa. W feministycznej Szwecji w ogóle się zapomniało już o tej tradycji. W Polsce śluby najbardziej są popularne na wsiach, a najwięcej rozwodów przypada na największe miasta.
K: Ja sobie tego nie wyobrażam. A co z dziećmi? Chcesz je mieć?
M: Myślę, że dzieciom trzeba sporo zapewnić (finansowo, wiedzą, emocjonalnie, czasowo) i zastanowić się czy warto je posyłać na ten świat. Czy będą szczęśliwe? Czy będą narzekać na swoją pracę i damy radę, gdyby tak nie było?
K: Masz złe podejście do tego. Normalni ludzie mają dzieci. (chwila pauzy). Dobra, nie będziemy rozmawiać o tym… (pierwsza irytacja).
M: Dzieci to i ma patologia, nawet w większej ilości niż ludzie „normalni” i inteligentni, bo zazwyczaj decydują się na 1 dziecko i mają je bardzo późno.
K: Wiem, że zapewnię dziecku wszystko.
M: Wszystko, czyli co konkretnie? Zapewnisz tyle ile będziesz mieć. To jak z miłością. Miłością garnka nie napełnisz, a z ładnej miski się nie najesz. To jest myślenie życzeniowe, że dziecko będzie miało wszystko. A skąd? Czy chociaż czytasz o dzieciach, o ich psychice i wychowywaniu?
K: Ajj, dobra. Nie czytam, bo to wiem.
M: Skąd to przeświadczenie?
K: Nieważne. (druga irytacja?)
M: Jedni chcą słyszeć prawdę, inni zatykają uszy.
K: Nie zatykam. Po prostu dla mnie to jest głupie.
M: Więc odpowiedz mi. Czy Twoi rodzice zapewnili Ci wszystko i uważasz, że to dobra rodzina? Zaskocz mnie.
K: Nie zaskoczę Cię. Nie mam najlepszej rodziny, a z matką nie mam kontaktu.
M: I właśnie. Masz ten sam wzorzec co Twój rodzic, a na dodatek nie czytasz książek, ani badań, czyli z dużą dawką pewności przekażesz dokładnie to samo i dziecko będzie tak samo sądzić o Tobie, co Ty o swoich rodzicach. Trzeba się zatrzymać na moment, zastanowić, czy nie powielasz schematu „jaka matka taka córka”. Spytaj sama siebie, czy chcesz kształcić się jeśli zależy Ci na dzieciach (punkt wykazania szkodliwości przekonań).
K: (chwila dłuższej ciszy). Może masz rację bo zależy mi na rodzinie, ale nie będę czytać jakichś badań. To głupie, bo życie to nie badania.
M: Jak chcę by sprzęt działał muszę nauczyć się instrukcji obsługi. A co do dzieci ludzie mają przeświadczenie, że „samo się zrobi” i „samo się wychowa”, ale też mamy przeświadczenie, że jak kobieta rodzi, to z automatu jest dobrą matką. Niby dlaczego?
K: Mamy inne poglądy. Dziecko to nie sprzęt i przedmiot. Nie chcę rozmawiać (3 irytacja)
M: W porządku.
K: Ale przyznasz, że w dobrym związku każdy ma dziecko.
M: Są dzieci i w złych związkach, są dzieci z wpadki. Poza tym dzietność spada na łeb na szyję.
K: Nie dogadamy się. Ja swoje, Ty swoje. (4 irytacja)
M: Staram się przedstawić dane.
K: Zmienisz zdanie jak się zakochasz.
M: Zakochuje się w kobiecie. Czy zakochanie aż tak mnie ogłupi, że nie będę znał danych i ślepo będę robił dzieci, bez pomyślunku nad ich przyszłością?
K: Boże! Jak kochasz to zakładasz rodzinę! (5 irytacja)
M: Jak Ty kochasz, to zakładasz rodzinę. Nie mów, że każdy ma tą samą definicję kochania i rodziny. Mogę kochać i np. chcieć spędzać czas z kobietą, podróżować z nią i nie muszę chcieć mieć dzieci. Albo mogę chcieć mieć dzieci dopiero jak osiągnę pewien pułap finansów, wiedzy i pewności, że wiem co przekażę im na przyszłość.
K: Ale taka jest kolej życia, by mieć dzieci.
M: Kolej jest taka jaką sami sobie ustalimy. Rodzimy się i umieramy, tylko to jest pewne 😛
K: Nie sądzę. A co do seksu to myślę że trzeba umieć go uprawiać i wtedy zawsze będzie.
M: Wiesz, że kobietom libido spada w małżeństwie, dlatego między innymi odradzamy jego brania i wtedy na nic ta wiedza o umiejętnościach uprawiania seksu?
K: Czepiasz się. Jakoś ja umiem uprawiać seks.
M: Nie czepiam, stwierdzam fakty, podaje badania. Czy umiesz uprawiać seks, to niech się wypowiedzą mężczyźni z którymi to robiłaś. Zresztą mam nadzieje, że Twoja rola nie ograniczała się do leżenia, bo to nie jest umiejętność seksu, tylko w nim bierne uczestniczenie.
K: Już mówiłam co sądzę o badaniach. Seks nie jest najważniejszy. Ja już się wypowiedziałam. Myślę, że musimy zakończyć znajomość, bo inaczej myślimy. (6 irytacja)
M: Seks może i nie jest najważniejszy, ale buduje więzi. Jeśli chcesz być szczęśliwa i liczy się dla Ciebie szczęście mężczyzny, to pomyślisz o tym. Czy liczy się dla Ciebie mężczyzna? (staram się tu kolejny raz wykazać szkodliwość myślenia)
K: Tak, ale nie w seksie. Daję od siebie wszystko.
M: Wszystko czyli co? Będziesz mu gotować?
K: Nie, w moich związkach mężczyźni gotowali i sobie to cenię.
M: To co dajesz od siebie?
K: Nie chcę kontynuować tej rozmowy. (7 irytacja)
M: To ja nie kontynuuje rozmowy, w której nie chcesz myśleć ani o potrzebach mężczyzny, ani nie masz świadomości potrzeb dzieci, a niechęć do czytania badań tylko o Tobie świadczy.
Wnioski z rozmowy z kobietą. Moje przekonania, czy fakty?
Czy ta rozmowa pokazuje, czy warto logicznie rozmawiać z kobietą i starać się wysnuwać inteligentne metody badawcze: podawać dane, statystyki, zadawać szczegółowe pytania? Nie. Czy warto jak Schopenhauer podawać szkodliwość myślenia? Owszem.
Kobieta (lat 29) pokazała tu, że męskie potrzeby nie są ważne. Mężczyzna mimo podawania danych i podejścia racjonalnego – jest dla niej cały czas głupi, mimo, że niekoniecznie musi to być obiektywna prawda. Mężczyzna według niej służy kobiecie do dogadzania jej (on ma być dobry w seksie, gotować, zapewnić byt rodzinie i być dawcą spermy). Rola kobiety? Cisza. ONA NIC NIE MUSI, ONA WIERZY, ŻE DA WSZYSTKO… ALE DZIECKU! I uważa, że powinna wystarczyć taka jaka jest mężczyźnie. Jest to też myślenie życzeniowe, tak naprawdę zbudowane na uprzywilejowaniu.
Rzekł Salomon: Dobrzeciem rozsądził miedzy dwiema swowolnyma niewiastoma, które w jednym domu udawiły dziecię.
Odrzekł Marchołt: Gdzie są sprawy, tam bywa słuchanie, gdzie są niewiasty, tam bywa swarzenie.
Takich kobiet należy unikać, bo w związkach z nimi mężczyźni nie mają mieć prawa mieć potrzeb i o nich mówić. Nie mają prawa zwracać uwagi kobiecie, że wcale nie daje od siebie tak dużo, jak sądzi. Kobieta nawet nie odpowiada na pytania. Z taką kobietą jedyna możliwość to pantoflarstwo, chociaż widzę jest potencjał do zrozumienia, bo nie jest agresywna i chamska. A pamiętajmy, że ludzkość przetrwała właśnie dlatego, że wypracowała świadomość potrzeb drugiego, czyli teorię wzajemności i potrzeb mieszanych, a nie jednostronnych.
Ale wiecie kogo to wina, że takie kobiety tak myślą? Nasza, mężczyzn. Dlaczego? Bo są całe życie komplementowane, wyręczane i usługuje się im. Są rozpieszczane jak dzieci, mimo uważania, że są „ofiarami wszechobecnego patriarchatu”. Mężczyzna buduje taki problem, gdy też nie narzeka, nie mówi o swoich potrzebach, nie krytykuje kobiety, przez co kobieta zaczyna sądzić, że jest idealna, wręcz wzorem. I cóż przez to sądzi, że – z wszystkimi dookoła jest problem, a nie z nią samą w jakimkolwiek zagadnieniu. We wszystkim jednak trzeba balansu, złotego środka. Nie można idealizować danego człowieka, ale też trzeba trochę wymagać, skrytykować, jeśli konstruktywnie i da się coś poprawić, szanować siebie i swoje potrzeby. Wyrażać je. Pamiętać należy, że ludzie dojrzali rzadko kiedy powiedzą komuś wprost w związku, nie chcą komuś dopiec, czy to jeśli chodzi o umiejętności, sprawność, a tym bardziej wadliwość części ciała. Jednak postawa zamiatania pod dywan też nie rozwiązała żadnego problemu. O komunikacji płci powinienem też niedługo coś napisać.
Co ważne kobieta odezwała się do mnie po 3 dniach z tekstem:
K: Przemyślałam sobie. Wyróżniasz się spośród tutejszych mężczyzn. Jak chcesz to odezwij się. Pa.
Wcześniej z kolei rozmawialiśmy całkiem nieźle, o imprezowaniu, marzeniach, randkach, żartowałem, śmiała się, więc były EMOCJE i zbudowałem sobie dobrą bazę do dalszej rozmowy (czyli tzw. raport). I to kobiety lubią, bo nie da się zanegować czegoś co sprawia u nich uśmiech, czy je nakręca. Dyskusja logiczna jednak dla nich jest nudna, czasem wykazuje braki, nieposiadanie racji, a więc emocje stają się negatywne, a co odpycha od siebie. Nie jestem przekonany czy ktokolwiek poderwał kobietę dyskutując z nią 100% logicznie, technicznie i racjonalnie. Każdy jednak robi co uważa przy poznawaniu kobiet.
Jak działa psychika emocjonalnych kobiet? Podsumowanie zjawiska logiki indukcyjnej, której używają
W całym materiale zaprezentowałem jak ciężko rozmawiać z kobietą, która jest na bakier z logiką, ale i jak bardzo należy wykazywać kobietom szkodliwość ich przekonań, by otworzyć ich umysł na nowe.
Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ ich umysł jest emocjonalny. Jeśli wykażemy szkody – może pojawić się u nich strach, ale też inna negatywna emocja, a tylko stąd bliska droga do porozumienia z nimi. Jeśli w kobiecie wzbudzi się przekonanie, że może sobie, czy komuś na kim jej zależy dzięki swojemu podejściu zaszkodzić, w tej sytuacji na pewno przemyśli swoje postępowanie.
W innym wypadku kobiety uznają logikę i stwierdzanie prawd za nudne, a nawet za atak na siebie (zaburzone i niedojrzałe kobiety w ten sposób to odbierają), dzięki czemu włącza im się mechanizm obronny – agresja aktywna, lub pasywna (w tym sarkazm i próba ośmieszania).
Oczywiście nie każda kobieta jest emocjonalna, a przez to mniej logiczna, ale dla pokazania przykładu rozmowy musimy taką generalizację przyjąć.
Im kobieta ma silniejszy stosunek emocjonalny do swoich przekonań, tym trudniej będzie jej swój punkt widzenia zmienić.
I nie ma sensu w ogóle, by chcieć to robić. Tym bardziej, gdy chcemy kobietę tzw. „poderwać”. Logika w takich momentach się nie przydaje, a wręcz szkodzi i kobieta mimo, że możemy mieć więcej racji, czy wyższy intelekt to i tak nie będzie miała wobec nas pozytywnych emocji.
I to mimo tego, że jest hipergamiczna i ceni wyższość intelektualną u mężczyzn, ale TYLKO WTEDY GDY SAMA NIE CZUJE SIĘ PRZEZ NIĄ UNIŻONA (czyli wykaże się jej – mówmy wprost – głupotę, przez brak racji). Hipergamiczne pożądanie kobiet do mężczyzn inteligentnych i wysokiego statusu w momencie bezpośredniego starcia mężczyzny intelektualnego z kobietą może zostać zastąpione negatywnymi emocjami wobec dyskutanta.
Jak NIE rozmawiać z kobietami pokazałem właśnie w tym tekście i tylko wykazanie szkodliwości przekonań (czyli moje uderzenie w emocje kobiety z przykładu) pozwoliło jej na zrozumienie co robi źle. Ale i tak przyznała się do tego wszystkiego dopiero po kilku dniach. Nigdy więc nie uzyska się takiego efektu „tu i teraz” – powiedzmy w kłótni.
Nawet feminazistki, które wściekle atakują stronę „po cichu” przyznają się innym osobom, że odkąd czytają wszelakie teksty na stronie ich świat kompletnie runął i walczą same ze sobą, by tylko nie przyznać racji, choć w głębi duszy męskie spojrzenie im się podoba, a nierzadko nawet mają marzenia o patriarchacie, ale nie tym skrajnym (agresywnym i prymitywnym), a tym w którym mężczyzna dba o kobietę i może mu ufać, a ona spokojnie realizuje swoją kobiecą w tym związku rolę.
Po prostu – u nich ataki – agresja, wynikają ze strachu, niepewności, ale też naruszenia ich komfortu, a więc emocji. Tak należy rozumieć wszystko co przekazują kobiety w sytuacjach, gdy kłócą się z mężczyznami. Nie można patrzeć tylko na suche fakty i logikę, ponieważ kobieta może sama nie wiedzieć dlaczego właśnie w tym momencie „uruchomiła się emocjonalnie” – z początku zawsze będzie sądzić, że to wina mężczyzny z którym się „kłóci”. Zawsze.
O wartych poruszenia tematach z kobietami też kiedyś napiszę, ale na dzisiaj to tyle.