Media społecznościowe, porzucenie monogamii i wzrost niezadowolenia
Spis treści
- 1 Kobieto, zasługujesz na więcej (i jest to pragnienie nieskończone, więc bądź nieszczęśliwa!)
- 2 Korzystaj z życia i się baw vs rodzina i miłość na całe życie
- 3 Mężczyźni zawsze walczyli o kobiety. Im tych kobiet jest mniej, tym męskiej agresji jest więcej
- 4 Coraz więcej Polaków jest singlami
- 5 Wpisy powiązane:
Lata w których powstały Facebook (2008-PL), Instagram (2010), a potem Tinder (2012) to daty, które rozpoczęły erę social mediów. Erę, która całkowicie rozregulowała rynek matrymonialny, uwolniła z kajdan hipergamiczną naturę kobiet i wzmocniła powszechność narcyzmu. Kobiety dzięki mediom społecznościowym jak Facebook czy Instagram zaczęły mieć dostęp do dużej ilości mężczyzn, możliwości stworzenia z nimi pary, czy uprawiania seksu, ale i chowania swoich zdrad, czy to emocjonalnych, czy fizycznych. Ciężko jest kontrolować internet i to co w nim robimy, a jak wiadomo – zakazany owoc, czy tajemnica kusi bardziej, niż pielęgnowanie tego co stabilne, szczere, znane i przez to dla tych osób, uzależnionych od emocji, flirtu, dowartościowania, czy lajków – nudne. Mało tego, pozorna możliwość wyboru „księcia z bajki” spowodowała u kobiet mniejsze zadowolenie ze swoich mężczyzn!
Mężczyźni z kolei zostali pozbawieni wyboru (80%), a tylko pewna grupa mężczyzn (20% – samcy alfa – najbardziej przystojni) dostała szansę realizowania poligamii tak samo źle i lekceważąco traktując te kobiety, które tak samo lekceważą resztę beta-mężczyzn. Powoduje to tak naprawdę nieszczęście dla obu płci, ale też pogoń za niemożliwym – ułudą. Mężczyźni, którzy nie są kochani przez kobiety i są samotni – stają się agresywni. To może prowadzić do wojen, bo ci mężczyźni nie mają już nic do stracenia. Historia potwierdza tę tezę.
Kobieto, zasługujesz na więcej (i jest to pragnienie nieskończone, więc bądź nieszczęśliwa!)
Od momentu stworzenia social-mediów coraz większej liczbie mężczyzn jest coraz trudniej nie tylko założyć rodzinę, ale i w ogóle wejść w jakąkolwiek relację z kobietą inną, niż friendzone. Relacje damsko-męskie przez social media i portale randkowe zostały ewidentnie spłycone, lub po prostu – jedynie udowodniły, że problem zawsze istniał, tylko nie było możliwości na tak dużą skalę go zbadać. Kobiety nie muszą ani emocjonalnie, ani seksualnie angażować się w relacje, albowiem zawsze mogą łatwo zastąpić jednego mężczyznę drugim, a ci obniżają swoje wymagania wobec kobiet, aby tylko nie stracić szansy na bycie z nimi, czy też seksu z nimi.
Do tego roku (albo do czasu, kiedy nie było internetu) kobieta aby poznać mężczyznę była ograniczona fizyczną obecnością w klubie, w miejscu pracy i w swoim lokalnym kręgu towarzyskim. Liczba opcji dla niej była skończona i policzalna. Jeśli była kobietą z klasy niższej bądź niższej średniej to nie miała żadnych szans na poznanie najatrakcyjniejszych i najzamożniejszych mężczyzn z górnej półki, których dzisiejsza, nowoczesna i modna kobieta wymaga. Również jej ego podpowiadało jej, że nie ma u nich szansy i powinna zadowolić się Sebastianem z jej najbliższego sąsiedztwa.
Ale oto pojawia się Facebook, zaraz za nim Instagram, Tinder, Snapchat, czy portale randkowe jak Tinder, czy Badoo. Przełom 2010 i 2011 to rewolucja smartfonów – w każdym telefonie jest zarówno dobrej jakości aparat i dostęp do wszystkich social mediów jednym kliknięciem po zrobieniu zdjęcia. Zaczyna się pierwsza plaga egipska.
Kobiety zaczynają masowo wrzucać swoje zdjęcia do internetu, na niespotykaną dotychczas skalę (nawet kilka razy na dzień). Potrzebują stale być dowartościowywane. Struktura udostępniania tych portali pozwala z każdej nawet najbardziej przeciętnej dziewczyny zrobić wirtualną celebrytkę otoczoną wiankiem adoratorów/fanów, którzy nie tylko chcą widzieć jej przerobione zdjęcia, ale też co ona robi, z kim się spotyka, jakie ma poglądy i mogą je dosłownie – czcić. Zaczynają się sypać setki lajków, komplementów w komentarzach i wiadomości od obcych facetów. Każda kobieta dzięki social mediom może realizować swój ekshibicjonizm, czy narcyzm nałogowo pokazując swoje ciało (nierzadko się rozbierając), ale i móc mówić o sobie uzyskując wirtualny podziw innych, czy też koloryzować swoje historie życia (mitomania). Wszystko to zaczyna być modne i coraz większa ilość kobiet zaczyna żyć tym właśnie, próżnym, mało realistycznym i mało wartościowym życiem, w którym lajk i pozytywna walidacja są ważniejsze, niż wszystko inne.
Ego przeciętnej kobiety w zawrotnym tempie ulega degeneracji i wykształca się fałszywe przekonanie iż zasługuje wyłącznie na mężczyznę jakiego do tej pory widziała wyłącznie w telewizji.
Mężczyźni z kolei zachowują się w ten sposób:
Duża liczba mężczyzn rywalizuje o jedną, przeciętną kobietę z wygórowanym mniemaniem o sobie i pogardliwie oceniająca każdego w sumie z tych mężczyzn. Absurd.
Ciekawostką w tym temacie jest rozkład ekstrawertyzmu i introwertyzmu u płci. Jest więcej kobiet ekstrawertycznych, które potrzebują więzi społecznych, ale też walidacji otoczenia, a więc social-media są dla nich naturalnym środowiskiem, by uzyskiwać przyjemność. Problemem jest jednak tworzenie złudzenia swojej wysokiej wartości i atrakcyjności na podstawie fałszywego obrazu, czy też fałszywych komplementów od ludzi, którzy są tak samo płytcy i kreują swój obraz w internecie na podstawie niskich pobudek i wartości.
Rok 2012 – pojawia się aplikacja Tinder na smartfony. Kobiety otrzymują teraz nielimitowany dostęp do wirtualnego rynku matrymonialnego i wszelkie ograniczenia wynikające z analogowego randkowania znikają. Zamiast kilkunastu/kilkudziesięciu facetów ze swojego realnego świata otrzymuje nagle setki i tysiące okazji w wirtualnym świecie.
Przeciętny mężczyzna ma trudno na portalach randkowych
Powyższa tabelka wskazuje rozkład lajków na podobnie działającej do Tindera aplikacji randkowej Hinge. Jak widzimy najwięcej lajków zgarniają osoby z Top 10, a przeciętnym osobom zostają okruszki. Zupełnie jak w neoliberalnym kapitalizmie. Widzimy więc, że social media reprodukują strukturę nierówności na rynku matrymonialnym na wzór rynku kapitalistycznego, w którym najzasobniejsi zgarniają wszystko, a pozostali zostają z niczym.
Nierówności tego typu najczęściej mierzy się wskaźnikiem Giniego (gdzie 0 oznacza absolutną równość, a 1 absolutną nierówność tj. sytuację gdzie jedna osoba zagarnia całość). Jak zatem prezentują się nierówności na tej aplikacji w porównaniu z innymi krajami? Przeprowadzono tego typu porównania zarówno dla aplikacji Hinge jak i dla aplikacji Tinder.
Na Hinge’u nierówności są porównywalne do tych występujących w państwach afrykańskich w przypadku mężczyzn, a dla kobiet zaś do tych występujących w krajach Zachodu. W przypadku Tindera sytuacja wygląda bardzo podobnie:
Odpuść sobie portale randkowe jeśli nie jesteś BARDZO przystojnym mężczyzną
Ekonomia rynku matrymonialnego na Tinderze na poziomie 0,58 indeksu Giniego cechuje się większymi nierównościami niż 95% światowych gospodarek i jest nawet jeszcze bardziej nierówna niż na siostrzanej aplikacji Hinge. Dodatkowo obliczono, że na Tinderze o Top 20% najatrakcyjniejszych mężczyzn zabiega 78% kobiet poprzez dawanie im swoich lajków, zaś pozostałe 80% mężczyzn musi zadowolić się lajkami od pozostałych 22% kobiet. Oznacza to iż przeciętny mężczyzna na dzisiejszym wirtualnym rynku matrymonialnym statystycznie może liczyć na lajka od 1 kobiety na 115 przesuniętych w prawo.
Korzystaj z życia i się baw vs rodzina i miłość na całe życie
Co do tego wszystkiego ma monogamia i hipergamia? Otóż monogamia jako sztuczny konstrukt naszej cywilizacji za pomocą mechanizmów kulturowych, religijnych oraz prawnych dokonuje sprawiedliwej dystrybucji szans na założenie rodziny w społeczeństwie – jeden mężczyzna wiąże się z jedną kobietą na całe życie i każdy ma szanse na przekazanie swoich genów dalej. Religia, państwo i społeczeństwo poprzez potępienie, karanie i ostracyzm społeczny tradycyjnie czuwały nad wymuszaniem i przestrzeganiem monogamii. Obecnie kiedy religia jest w odwrocie, państwo w neoliberalnej doktrynie wycofuje się do roli nocnego stróża, a społeczeństwo stało się anonimową zbitką obcych sobie i zatomizowanych ludzi – monogamia nie jest w stanie funkcjonować jako norma społeczna, a w jej miejsce wraca tłumiona przez kulturę i cywilizację zwierzęca natura ludzka oraz instynktowne strategie seksualne. W przypadku mężczyzn jest to poligamiczna potrzeba rozprzestrzenienia maksymalnego swoich genów z licznymi partnerkami, zaś w przypadku kobiet hipergamiczna potrzeba znalezienia najlepszego z możliwych samców do przekazania genów. Ta potrzeba mija ewentualnie po tym, jak kobieta zrealizuje już swój cel biologiczny (dziecko), straciła płodność (menopauza), lub… nigdy i zostaje starą panną, która otoczyła się wymaganiami niemożliwymi do spełnienia 🙂
Ludzie mają dużą potrzebę wiązania się na całe życie, czy też posiadania nierozbitej rodziny. Dużo się mówi (ale tylko mówi, gorzej z czynami) o miłości, lojalności, czy wierności, jednak zaczynamy żyć według zasad biologicznych, które tak naprawdę rozbijają społeczeństwo, niżeli je scalają. Dlaczego? Ponieważ porzuciliśmy większość reguł społecznych w imię „wolności” i „równości”.
W momencie w którym kobieca hipergamia z jednej strony jest pozbawiona sankcji i mechanizmów kontroli ze strony religii, państwa i społeczeństwa, a z drugiej otrzymuje dzięki social mediom paliwo w postaci nieograniczonego dostępu do tysięcy samców, z których może wybierać wyłącznie najlepszych – przestają dziwić powyższe dane statystyczne.
Mężczyźni zawsze walczyli o kobiety. Im tych kobiet jest mniej, tym męskiej agresji jest więcej
Zastanówmy się co oznacza dla społeczeństwa pozbawienie prawie 30% mężczyzn szans na założenie rodziny i stabilizację? Dlaczego monogamia jest ważna? W czasach przedhistorycznych 8 tysięcy lat temu tylko 1 mężczyźnie na 17 kobiet udało się przekazać swoje geny.
Ukazuje to skalę hipergamii jaka wtedy panowała, ale też jak wyczerpująca jest męska rywalizacja, gdy nie mają miłości kobiet. Większość uwagi mężczyzn w tym czasie skupiała się na walce o kobiety. Dopiero gdy mężczyzna ma kobietę może realizować się na innym polu. Dlatego w momencie formowania się pierwszych państw jednocześnie wprowadzono monogamię, po to by zaprzestać tych destrukcyjnych walk i skierować wysiłek wszystkich mężczyzn na budowę cywilizacji. W istocie monogamia wraz z państwem były dwoma najdonioślejszymi wynalazkami w naszej historii. I tak samo dzisiaj – kiedy pozbawimy tak wielką grupę mężczyzn szansy na przekazanie genów dalej – stare, zwierzęce walki odżyją. Tylko w nowoczesnej formie – wielu z nich skieruje swoje frustracje w destrukcyjne przestępcze zachowania, radykalne, populistyczne ruchy polityczne, czy wreszcie działalność terrorystyczną.
Według socjologa Diego Gambetty z Uniwersytetu w Oxfordzie islamscy terroryści-samobójcy tak łatwo szafują swoim życiem gdyż nie mają nic do stracenia – w poligamicznych krajach islamskich mężczyźni z klas niższych nie mają szans na żonę, kiedy bogaci szejkowie mają całe haremy, zaś do zyskania mają 72 dziewice po śmierci. Incele-terroryści również nie mieli nic do stracenia, a wedle ich manifestów i ideologii – do zyskania mieli tzw. beta uprising czyli rewolucję, a w zasadzie kontrrewolucję, która obali hipergamię i przywróci monogamię w radykalnym wydaniu na wzór “Opowieści Podręcznej”.
Czy czeka nas wojna właśnie przez nadwyżkę mężczyzn i niespełnienie miłosne? Cóż, tak właśnie w przeszłości bywało.
Coraz więcej Polaków jest singlami
W ciągu ostatnich kilku lat staje się to zjawisko coraz większym problemem. W kraju w którym klasa średnia praktycznie nie istnieje, a 60% ludzi zarabia minimalną krajową, kobiety mają bardzo wywindowane wymagania odnośnie statusu materialnego mężczyzn (a to tylko wierzchołek góry lodowych tychże kobiecych wymagań). Skutek tego jest taki, że obecnie już 25% Polaków to single. O ile do tej pory nikt tego nie traktował poważnie, tak socjologowie ostatnio zauważyli niepokojący trend iż coraz więcej singli to single z przymusu, a nie z wyboru.
Przede wszystkim struktura demograficzna polskiego społeczeństwa jest bezlitosna. O ile w całym społeczeństwie mamy mniej więcej po równo mężczyzn i kobiet, tak w poszczególnych grupach wiekowych mamy silne różnice – w wieku 65 lat i starszym na 100 mężczyzn przypada już 157 kobiet, a poniżej 50. roku życia to mężczyźni liczebnie przeważają. Wśród osób w wieku 20-29 lat mamy nadwyżkę mężczyzn licząca 94 tysięcy , co oznacza, że już z góry niemal 100 tysięcy mężczyzn z przyczyn strukturalnych jest pozbawiona możliwości założenia rodziny.
Sytuacji nie poprawia wcale imigracja do Polski – tylko w pierwszym półroczu 2018 roku powiatowe urzędy pracy wpisały do ewidencji 756 812 wniosków pracodawców o zatrudnienie cudzoziemców. Zaledwie 31 procent spośród tych oświadczeń dotyczyło sprowadzenia i zatrudnienia w Polsce kobiet z zagranicy. Jakby tego było mało małżeństwa Polek z cudzoziemcami stanowią aż 74 proc. ogółu małżeństw mieszanych – co wynika z danych podanych przez GUS za lata 2006-2012.
Emigracja z Polski również jest korzystna wyłącznie dla kobiet. Badania przeprowadzane przez socjologów wśród polskich mniejszości na Zachodzie wskazują iż polskie kobiety
błyskawicznie integrują się z rdzennymi mieszkańcami, bardzo szybko są wchłaniane przez zachodnie grupy towarzyskie i zakładają rodziny z Brytyjczykami, Holendrami i Niemcami. W przypadku mężczyzn-Polaków nie znajdują oni ani przyjaciół ani żon wśród obcokrajowców gdyż przez lokalne społeczności są traktowani jako konkurencja i są izolowani. Polak-migrant to najczęściej osoba samotna, bądź zadająca się z innymi samotnymi Polakami.
Ruchy migracyjne między wsią, a miastem w Polsce są prawdziwą hekatombą dla mężczyzn z Polski B. Miasteczka powiatowe i wsie są praktycznie pozbawione młodych kobiet, młodzi mężczyźni, którzy dziedziczą gospodarstwa bądź warsztaty czy małe manufaktury i nie wyjeżdżają do wielkich miast nie mają praktycznie szansy na założenie rodziny. Stąd też wielka popularność programów „Rolnik szuka żony” czy „Chłopaki do wzięcia”.
Sukcesywne niszczenie instytucji rodziny, podważanie roli i autorytetów mężów i ojców, promowanie poliamorii, „róbta-co-chceta”, promiskuityzmu – wszystko to powoduje rozpad egalitarnych mechanizmów monogamii, które jak wcześniej pisałem redystrybuują po równi szanse na założenie rodziny w społeczeństwie oraz skutkuje powstaniem neoliberalnego niczym nieregulowanego i nieskrępowanego egoistycznego rynku matrymonialnego, w którym „bogaci” i „najatrakcyjniejsi” zgarniają wszystko, a przeciętni zostają z niczym.
Ten niczym nieregulowany system jest obecnie główną przyczyną kryzysu demograficznego oraz kryzysu wartości w Europie, USA, Japonii i innych rozwiniętych krajach. Dla kapitalizmu to jeden z ostatnich bastionów w których pragnie zatryumfować w celu totalnego zatomizowania społeczeństwa i rozbicia ostatnich struktur wspólnotowych.
Jak widać dalsze podążanie ślepo w stronę feministycznej emancypacji i uprzywilejowania kobiet to krok prosto w przepaść zarówno dla państwa, społeczeństwa jak i cywilizacji jaką znamy.
Autor: Sebastian Raisser
Narzekanie na nieuregulowanie rynku matrymonialnego jest bez sensu. Jak mialaby wygladac regulacja tego? Gdyby kazdy w majestacie prawa mial dostac jednego partnera, to zniknelyby bodzce do dbania o swoj wyglad, bo czy jestem ladny czy brzydki, mądry czy głupi, seksowny czy odpychajacy mam gwarantowana partnerke.
To samo podejscie na rynku ubezpieczen zdrowotnych zniszczylo branze medyczna w usa po przez wspolne grupy ryzyka.
Jesli brak regulacji faktycznie powoduje rozwarstwienie spoleczenstwa w ten sposob, ze kobiety chetniej umawiaja sie z przystojnymi, madrymi, majetnymi, zaradnymi, zdolnymi mezczyznami, a na dnie zostaja incele, debile, beztalencia, biedacy (ci z wyboru), to wcale sie nie dziwie kobietom.
Rynek matrymonialny to tylko 20% wszystkich randek. Sa jeszcze kluby, praca, znajomi, wolontariaty, warsztaty, studia, kola zainteresowan i inne miejsca gdzie mozna latwiej poznac wartosciowa kobiete bez sklonnosci narcystycznych czy makiawelistycznych.
Według mnie wystarczy iść z główną zasadą red pills, czyli zaczac wymagac od kobiet cech, ktorych pozadamy. Jesli ktos daje like kobietom bez opisu co pokazaly polowe cyca, to sam wskakuje do szamba, na które narzeka. I jak ma sie szukac ONS na tinder, to juz lepiej wejsc na Rokse, wyjdzie taniej.
Problem jest taki, że Ty zrównujesz wszystkich mężczyzn którzy są odrzucani przez kobiety do miana podludzi uzasadniając ich przesadną wybredność, ale to tak nie jest. Wielu normalnych, choć przeciętnych mężczyzn, dokładnie równym kobietom przeciętnym a nawet oferujących więcej niż one potrafi być samymi, ale też incelami. Z kobiecej wybredności wynika też to, że potrafią uganiać się za mężczyzną który ma wiele kobiet, zatem są skrzywdzone tym, że nie mają poświęconej uwagi i wierności monogamicznej, ale tak samo nierzadko zostają samotnymi matkami. Lewica ma na to sposób w postaci aborcji na życzenie co jest karykaturalne. Uprawiać seks z kim popadnie, a potem zabijać dzieci. Ani trochę nie ma to za zadanie nauki budowania wartościowych, trwałych związków.
Jak mialaby wygladac regulacja tego?
Powrót do korzeni z pewnymi usprawnieniami. Narzucenie monogamii, silne małżeństwo, brak rozwodów z błahych powodów, brak uprzywilejowania kobiet, brak socjalu dla np. samotnych matek, to też zastanowiłyby się 100 razy nad seksem z głupim czy przystojnym mężczyzną, a patrzyłyby na ważniejsze cechy do stworzenia związku. Brak nagród za rozwód (alimenty). Kary za zdrady też regulowałyby sporo zachowań.
W tym tekście popełniono moim zdaniem jeden poważny błąd w założeniach. Popełniły go z resztą w większości znane nam cywilizacje. Wprost autor pisze, że poligamia, która jest naturalna tylko spowolniała rozwój społeczny i państwowości więc trzeba było ludzi zmusić do monogamii. I niby wszystkim wyszło na dobre bo państwa ruszyły z kopyta.
Otóż nie, to nie państwa ruszyły z kopyta ale prywatne projekty najzamożniejszych a te super unowocześnienia natury i równy podział do dziś wszystkim wychodzi bokiem. Patrz liczba rozwodów a jeszcze lepiej ilość szczęścia w rodzinach monogamicznych.
Bezmyślne poprawianie natury, a jak w tym przypadku działanie jej dosłownie wbrew, raczej zawsze będzie się kończyć jeszcze większą katastrofą i większym, w sumie, cierpieniem. To jest naturalna konsekwencja grzebania w 'urządzeniu’ którego się nie rozumie. Szanse na naprawdę są bliskie zeru, za to spowodowanie katastrofy swoją ignorancją statystycznie bardzo wysoko. 🙂
A skąd takie założenie? Wiemy, że w przyrodzie istnieją zwierzęta, które dobierają się w pary monogamiczne na całe życie. Według koncepcji selekcji R/K, strategie reprodukcyjne zależą od warunków, w jakich żyją osobniki, takich jak dostępność zasobów, czy istnienie zagrożenia ze strony drapieżników. Nie można więc powiedzieć, że jedno, albo drugie jest bardziej naturalne. Wszystko zależy od środowiska. Ot pętla sprzężenia zwrotnego.
I u tych właśnie zwierzątek około 30% potomstwa nie pochodzi od stałego partnera, taka ciekawostka.
Co do monotoniczności ludzi to skłonność do niej jest wrodzona u mężczyzn, łączy się to z wrażliwością mózgu na wazopresynę. Skrótowo to jeden ma do tego predyspozycję a drugi nie.
Środowisko pewnie tez ma jakiś wpływ, w sumie to jest wielowymiarowe zagadnienie.
taka ciekawostka bociany łączą się w pary na całe bocianie życie 😉
W zasadzie powiedziałeś to, co ja, tylko innymi słowami. To nie jest uniwersalna prawda, jak 2+2=4 , tylko wszystko zależy od innych czynników. Stwierdzenie zatem, że tylko poligamia jest naturalna a monogamia nie, nie jest prawdziwe i służy tylko i wyłącznie forsowaniu swojej tezy.
Bo w zasadzie myślę podobnie do ciebie. Ludzie są zróżnicowani pod wieloma względami. Naukowo dowiedziono o ile się nie mylę, że mężczyźni różnią się genetycznie bardziej między sobą niż kobiety.
Stąd taki wniosek, że są wśród nas seryjni monogamiści i skrajni poligamiści.
W przyrodzie istnieje wiele rozwiązań ale my tu rozmawiamy o człowieku. Dla człowieka poligamia jest naturalna. Kozy i łabędzie mogą myśleć inaczej i co innego jest dla nich nienaturalne.
Czyli „Bo tak”, jako argument na wszystko…
Argumenty masz w około siebie. Większość ludzi miało więcej niż jednego partnera w życiu mimo powszechnego zakazu systemowego zawierania wielu związków. Tak więc natura człowieka jest poligamiczna. Wyłazi to nawet bo ostrą presją a w krajach typu Arabia Saudyjska kamienuje się ludzi za zdradę a mimo to nadal to robią. Nadal chcesz mówić, że jesteśmy monogamiczni ?
Przed przystąpieniem dodyskusji w internecie polecam kurs logiki, ze szczególnym uwzględnieniem takich pojęć, jak kwantyfikatory: https://pl.wikipedia.org/wiki/Kwantyfikator
Jeżeli są ludzie, którzy są monogamiczni oraz są ludzie, którzy są poligamiczni, to nie możemy stwierdzić, że ludzka natura jest taka, albo taka, a jedynie, że jest ZRÓŻNICOWANA.
No dobrze. Masz rację. Ludzka natura jest bardziej złożona. W takim wypadku korygując swoją wypowiedź, odniosłem ją do tej poligamicznej części społeczeństwa, Moim zdaniem to znacząca grupa. Nie wiem czy są badania procentowe ale jest to grupa na tyle znacząca, że można o niej rozmawiać.
Więc zamiast pisać , że poligamiczność jest naturalna, to powinienem napisać, że jest naturalna dla dużej części naszej populacji.
Czy tak dla Ciebie jest OK ?
Reszta mojej wypowiedzi zostaje w mocy.
https://youtu.be/yEZVwzyb8Xw
Autor filmu uzywa slowo w slowo tego co tu napisane.
https://swiadomosc-zwiazkow.pl/czy-da-sie-wyjsc-z-friendzone-i-czym-jest-strefa-przyjaciela/
Śledziłem twój blog w uwagą, ale w momencie kiedy zacząłeś oskarżać o wszystko kapitalizm to mam dość.
Śledziłem twój blog w uwagą, ale w momencie kiedy zacząłeś oskarżać o wszystko kapitalizm to mam dość.
To nie mój tekst 🙂 Zresztą ile ludzi, tyle opinii. Ostatnio jeden napisał, że nie wspiera strony darowiznami ponieważ zrzucam winę na lewą stronę polityczną, a on obwiniałby kapitalizm. Także należałoby porozmawiać i wymienić się poglądami, dlaczego się uważa tak, a nie inaczej.
Jak zwykle sytuacja jest najlepsza w krajach lewackich – w Danii i Szwecji. Polki też wolą beta Szwedów od alfa Rosjan i alfa Polaków.
oo,
mów w swoim imieniu, ja tam wolę Polaków 😉
Orki! Ty masz męża! Zapomniałaś! 😀
tak? 😉
Ale tylko Polaka, przynajmniej z 5 pokolenia 😉
Czyżby przeciętny Szwed, oprócz tego że bogatszy od wiekszosci Polaków, to jeszcze o niebo przystojniejszy ?
Polacy to naród bardzo beta-białorycerski, bardziej niż Szwedzi czy inne narody zachodu jak Włosi czy Hiszpanie, za którymi Polkom cieknie z kroka.
Chodzi o hajs tylko i wyłącznie, wielu to potwierdzi one lecą na zagranicznych bo mają więcej sianka ot wielka tajemnica. Na zachodzie Polki uchodzą za jeden z najłatwiejszych towarów na ONS-a dla zachodniego żigolo.
Owszem, beta biało rycerski, ale czy bardziej niż inne nacje to nie wiem. Wydaje mi się że w całej Europie zachodniej i Skandynawi swiadomość meżczyzn na temat prawdziwej natury kobiet jest niska, widzimy po wszechobecnym bagnie lewackim. Ale też nie oszukujmy się, przeciętny Polak nie powala urodą, do Hiszpanów czy Włochów nam daleko, Szwedów pewnie też. Kiedyś jakaś pani na jednym forum pisała, że jak idzie ulicą w Szwecji, to co chwila jest na kim oko zawiesić, a na Polakach nie bardzo. Tylko że jak zrobiono (tam) feministyczny test, co facet w metrze laske szarpał, to tylko Polak zareagował, czy jest to oznaka białorycerstwa? Raczej nie, zwykły, zdrowy, męski odruch. A i tak pewnie przecietna Polka wybierze skandynawskiego leminga zamiast polskiego twardziela, bo ma jakieś chore podejście, że każdy lepszy byle nie rodak. (Polowanie na egzotyczne geny?) A więc uroda to raz, a kasa wiadomo, dopełnia całości- dobry ubiór, kosmetyk, fura i komóra. Zagraniczne pozory lepsze, bo nie polskie. Warunki spełnione, z kroka cieknie aż całe majtki mokre. Ups! skarpetki, bo majtki już dawno ściągnięte.
„do Hiszpanów czy Włochów nam daleko”. Dziwne, bo Hiszpanie i Włosi są na ogół od nas niżsi. Zwł. Włosi. A już szczególnie na Południu. Tam, np. w Calabrii czy na Sycylii, takich po plus minus 160 cm spotyka się na każdym kroku.
„Włosi czy Hiszpanie, za którymi Polkom cieknie z kroka”. Tak. Albo generalnie tak. Lub jeszcze tak. Z drugiej strony dostrzec tu też IMHO można typowy brak u kobiet logiki (choć w tym przypadku może to też być zwykła nieznajomość tych krajów). Otóż Hiszpania i Włochy to typowe kraje kultury męskiej. W każdym tego słowa znaczeniu. Także jako (tzw.) patriarchat. Kobieta nie jest tam stawiana na piedestale. Polki (te głupsze) tego nie wiedzą. Błędnie sadzą, że Włoch będzie koło nich skakał (jak Polak, tylko jeszcze bardziej). Nic z tych rzeczy. Włosi wiedzą gdzie jest miejsce kobiet. Zwł. Włosi z Południa. I nawiasem mówiąc dlatego feminazistki uważają Włochy za „trudny teren”. Aha, Włoszkom owo wspomniane wyżej miejsce też konweniuje.
Pytanie ; jaką cywilizację znamy? Kiedy cywilizacja była lepsza niż dziś? W 1914? A może w 1939?
Jakoś wtedy monogamia nie powstrzymała mężczyzn przed zabijaniem innych mężczyzn i kobiet na wojnie.
„Millenialsi to pierwsze pokolenie, które ma gorzej niż ich rodzice. Dotyczy to nawet zdrowia”: https://www.focus.pl/artykul/millenialsi-maja-gorzej-niz-ich-rodzice-dotyczy-to-rowniez-ich-zdrowia-180620031540
Czyli twierdzisz że w Polsce lepiej było za komuny – te wszystkie kartki, ocet na półkach i samochody na giełdzie droższe niż w salonie?
Czyli rozumiem że masz gorzej niż Twój ojciec za komuny ? Tęsknisz za pustymi półkami w sklepach, kartkami na mięso i 2 programami w TV?
Nie we wszystkich państwach na świecie w tamtych latach był komunizm, a ściślej rzecz ujmując realny socjalizm. To po pierwsze. Po drugie może odniesiesz się merytorycznie do tego, co zalinkowałem? Mylisz kwestię rozwoju technologicznego z rozwojem społecznym.
Faktem jest, że „Młodzi ludzie żyją dziś pod presją nieporównywalnej do tej, z którą zmagały się poprzednie pokolenia – powiedział Jo Bibby, dyrektor ds. Strategii w Amerykańskiej Fundacji Zdrowia”.
Dalej. Nie pamiętam czasów realnego socjalizmu, ale lata 90. były biedniejsze niż współczesne, ale jakoś to nie przeszkadzało ludziom kupować komputery za, w przeliczeniu na dzisiejszą wartość pieniędzy, 18 tys. zł.: https://www.youtube.com/watch?v=CBkbjUBrhj0
Masz mieszkanie lub dom na własność za pieniądze, które zarobiłaś?
Masz jakiś sprzęt elektroniczny za mniej więcej 20 tys?
Masz samochód? Itd.
A jeśli chodzi o realny socjalizm, wystarczyło jechać np. na pół roku do USA i można było wybudować i wyposażyć dom w Polsce. Nawet współcześnie przeciętny Niemiec nie ma takiej opcji, żeby w ciągu pół roku zdobyć taką gotówkę. Załóżmy, że ktoś współcześnie zarabia 10 tys. netto zł, co uważa się za raczej sporą kwotę. Żeby wybudować i wyposażyć dom potrzeba ok. 500 000 zł. Ile lat musi na to pracować zakładając nawet, że całość pieniędzy będzie wydawać na budowę domu?
I jeszcze jedno. W czasach realnego socjalizmu wystarczyło ok. pół roku pracy w USA, żeby wybudować i wyposażyć dom w Polsce. Dzisiaj załóżmy, że ktoś zarabia 10 000 zł netto miesięcznie, ile lat musi odkładać pieniądze lub na ile lat wziąć kredyt, żeby wybudować dom? Na w miarę przyzwoity dom trzeba wydać dzisiaj ok. 500 000 zł. Załóżmy nawet, że ktoś może całą kwotę 10 tys. przeznaczyć tylko na budowę domu (pomijam np. zakup samochodu, wycieczki zagraniczne, siłownia, jedzenie itd.). Na taki luksus nie mogą sobie pozwolić ci bogaci Szwedzi czy Niemcy współcześnie, bo muszą spłacać latami kredyty.