Tinder, a odrzucani mężczyźni. Jak zdobyć więcej par? Obszerny poradnik!
Jak zdobyć więcej par na Tinderze i na innych portalach randkowych będąc mężczyzną? Mężczyźni mają trudniej na takich portalach, niż kobiety. Albo nie uzyskują żadnych par, albo mają bardzo niską ilość par, albo pary są daleko, albo bardzo niskiej jakości. Do wyboru mężczyźni mają kobiety patologiczne, udające zainteresowanie dla zabicia czasu, bardzo otyłe, z wieloma dziećmi, którzy mają wielu ojców, te które chcą zmienić gałąź, czy są to kobiety obrażające tych mężczyzn itd. Dzięki przebywaniu na portalach randkowych wielu mężczyzn popada w depresję, obniża im się samoocena, albo podwyższa poziom frustracji i obrzydzenia wobec zachowań kobiet. Zatem jest pytanie – może można coś z tym zrobić?
Zapraszam na listę rad, które mogą przydać się podczas pobytu mężczyzny na portalu randkowym i dilowaniu z masą kobiet, które bardzo często nie nadają się do relacji, są konfliktowe, wszystko im nie pasuje, a do tego mają spooooooore żądania.
Rady opieram na doświadczeniu swoim (najwięcej), oraz kilku kolegów. Za tak obszerne poradniki niektórzy płacą krocie (nawet kilka stów), więc zapraszam do wsparcia (klik) mojej strony. Nie bądź taką osobą, który czyta, lubi co robię, a potem i tak nie wspiera. Szanujmy się.
Część druga poradnika zostanie udostępniona, jeśli zostanie doceniony mój trud poprzez wsparcie mnie. Przygotowywałem ten poradnik długi czas i oczywiście badania prowadzę dalej, by stawać się coraz bardziej precyzyjnym, skutecznym i obiektywnym.
W następnej części poradnika: rady co do opisów, zdjęć, sposoby radzenia sobie z odrzuceniem.
UWAGA. Tekst nie jest dla zatwardziałych, którzy uznają, że niczego nie będą zmieniać i w żadnym kierunku się rozwijać, w tym rozwijać własnej atrakcyjności. Wolą żyć jak żyją, nawet kosztem braku par z kobietami, czasem nawet zdrowia, a już tym bardziej samooceny. Niestety, aby mieć fajne relacje należy współpracować, a nie stawiać własne „ja” na najwyższym stopniu i nikogo tam nie wpuszczać. Postawę zatwardziałych mają często ludzie, którzy w przeszłości byli bardzo ulegli. Ale to popadanie w obie, niestety niezbyt dobre skrajności. Próbujemy zatem radzić sobie wszyscy w tej rzeczywistości, albo usuwamy konto.
Jeżeli macie inne, skuteczne pomysły dotyczące portali napiszcie w komentarzach tutaj lub przez drogą mailową. Kobiety też powinny się udzielić i zaproponować co mężczyzna powinien zrobić, by kobieta dała mu polubienie, chciała się spotkać, nie urwała kontaktu po jednym czy drugim zdaniu itd. Kobiety mogą wyjaśnić dlaczego odrzucają mężczyzn, którym same dały polubienie.
Do panów na portalach randkowych, a już na pewno używających Tindera. Co zrobić, by być skuteczniejszym?
Rady wstępne/ogólne:
1. Pamiętaj, że są dwa typy ludzi. Ci, którzy uznają, że ludzie też są ważni, oraz ci którzy wyznają zasadę, że „JA jedynie jestem ważna/ważny”. Takie dwie, różne jednostki nigdy się nie zrozumieją. Mogą „jakoś” żyć, ale to droga przez mękę. Warto sprawdzić jaki dany człowiek jest, choć raczej nie na początku relacji, bo zwykle taka osoba może się poczuć zagrożona. I ważna zasada z tego wynikająca – człowiek albo nie czyni drugiemu co jemu niemiłe, albo czyni komuś niemiło, a sam uważa, że wobec niego nie można w ten sam sposób postępować – czyli narcyzm. Przykład pierwszy. Przykład drugi.
2. Dla tych którzy mówią, że ilość nie znaczy jakość. Proponuję wrócić do szkoły średniej, do matury i do rachunku prawdopodobieństwa. Czy jeśli masz do wyboru jedną kobietę, która zapewne Cię odrzuci (patrząc na statystyki odrzuceń mężczyzn) to czy zaistnieje wysokie prawdopodobieństwo na trafienie takiej, która odwzajemni Twoje polubienie? Nie. Ten procent jest bardzo niskim, jest ewentualnie fartem, który nie zdarza się często. Za to jeśli masz dużą liczbę kobiet do wyboru, to prędzej z dziesięciu, a nawet stu par znajdziesz tą z którą zagra obustronne zainteresowanie i jakaś więź na trzech poziomach, by związek był udany: intelektualny, emocjonalny i fizyczny.
3. Nie rób tego błędu, co większość mężczyzn, czyli dawania polubienia każdej kobiecie. Psujesz wtedy mechanizm reklamowania Twojego profilu – staje się on mniej widoczny. Selekcjonuj w ten sposób – patrz na miejscowość dojazdu, jak Ci pasuje to okej, jak za daleko to odwrót. Wgłębiaj się też w profil, opis, zainteresowania. Jeśli dana kobieta jest do zaakceptowania z wyglądu, choć nie szalenie piękna, to daj jej szansę. Takie podejście pozwala nie spinać się za bardzo przy takiej kobiecie i nie zapomnieć zabrać ze sobą zalet na randkę. Nie dawaj jedynie lajków takim kobietom, których byś nie tknął pod żadnym warunkiem.
4. Kobiety marudzące na wszelkie propozycje (krytykantki, które są wiecznie na „nie”) też nie są dobrym materiałem na partnerkę wieloletnią, czy do końca życia. Ucinamy kontakt, jak po maksymalnie 3 próbach kobieta i tak kręci nosem.
5. Nie gardź portalami randkowymi i ich użytkowniczkami. Nie po to tam się znalazłeś. Ciekawe osoby, czy nawet miłość można poznać wszędzie (wszystko w swoim czasie, cierpliwość jest wskazana). Żeby korzystać z portali musisz być albo pozytywnie nastawiony, albo w miarę obojętny. Z postawą „anty” wiele się nie zdziała, bo będzie się z góry gardzić jakąkolwiek kobietą i przypisywać jej złe cechy.
To samo może robić kobieta uznając z góry, że jej para z mężczyzną jest wadliwa, więc jak spotkają się dwie takie osoby to mogą sobie w kaszę podmuchać i nic poza tym. Skuteczność zerowa. Nie o to nam chodzi.
6. Jeśli nawet popełniasz jakieś zmiany, w tym ubioru, czy pracowania na siłowni to rób to tylko dla siebie. Nie dla kobiet. Bo kobiety mogą Cię odrzucić nawet po tych zmianach i co wtedy? Porzucisz zdrowe rzeczy, wzmacniające pewność siebie, samopoczucie psychiczne i odbiór także poza wirtualem? Lepiej nie uzależniać tego co się robi od kobiet. Kobiety mają być przy okazji.
Rady co do wybranych aspektów portali randkowych
Rady co do ustawienia lokalizacji lub jej zmiany
7. Pary w większych ilościach dostaniesz w większych miastach. Im większe miasto, tym więcej kobiet przeglądających Twój profil. Powód? Większa liczba ludności. Kobiety zwykle emigrują do większych miast z wielu powodów – dostępu do lekarzy, fachowców, większej ilości miejsc do zabawy i spędzania czasu, więcej aktywności, więcej mieszkań. Daje też to poczucie wyższego statusu społecznego.
8. Jakie miasto wybrać? Najlepiej najbliższe Twojemu miejscu zamieszkania, wojewódzkie, żebyś mógł dojechać, powiedzieć o spotkaniu w połowie drogi, czy też zdarzają się kobiety, które same przyjeżdżają. Ale to nisza – nie masz co tego oczekiwać, bo się możesz zawieść. Im szybciej zaproponujesz spotkanie, tym prędzej kobieta odrzuci przyjazd do Ciebie, lub w połowie drogi. Powtórzę, trzeba być cierpliwym.
9. NAJWAŻNIEJSZE! Wpisz lokalizację własną do max 2km obok wybranego przez Ciebie miasta. Najsłuszniejszym pomysłem jest 0 km. Robisz to, aby kobiety wyszukiwane były tylko w tym, zawężonym rejonie z dużą populacją kobiet. Jak damy za dużą odległość od wybranego miejsca, to np. wioski będą się często pokazywać, a kobiety nie chcą w dużej mierze relacji na odległość, nie chce im się jeździć, blabla wysiłek… dlatego najlepiej być oddalonym od nich nawet ulicę obok.
Tutaj też ważne – najlepiej się przeprowadzić do takiego dużego miasta. Jak kobieta dowie się, że jesteś z daleka to są dwie opcje: 1) odrzuci parę 2) będzie chciała, by to mężczyzna w 100% przyjechał. 3) w przypadku bardzo wysokiej atrakcyjności wybaczy dużo
10. Jeśli masz pary w okolicy, to nie ma sensu zmieniać miejscowości! Zmieniasz ją dopiero jeśli par nie ma, lub jest ich bardzo mało, gdzie nic Ci z tego nie wychodzi.
11. Jeśli masz pary nawet w okolicy małej miejscowości, gdzie o pary trudniej to super. Może nie musisz niczego zmieniać? Czasem panuje przekonanie, że kobiety ze wsi lub małych miejscowości nie są tak rozpuszczone, nie są turbo feministkami, a nawet, że panuje tam większy konserwatyzm (są na to nawet statystyki bodaj). Nie jest to stała zasada, ale wielu mężczyzn mi to potwierdza.
Wszystko opiera się na tym kogo się szuka, czy wie się czego się chce i czy w danym miejscu mamy takie możliwości. Jak nie mamy to… coś zmieniamy.
Typ osobowości mężczyzny i rady co do rozmów
12. Kobiety lubią połączenie mężczyzny wrażliwego (acz bardziej na ludzkie czy zwierząt cierpienie), z jaskiniowcem, dość prymitywnym i zwierzęcym. Jak wiadomo kobiety uwielbiają też umiejętności męskie, zaradność, więc jak umiesz być terapeutą, dobrym kochankiem, złotą rączką, zarabiającym sporo, umiejącym coś wybudować, walczakiem itd. to możesz to pokazać, choć unikałbym raczej zdjęć jak grzebiesz w kiblu.
13. Nie warto byś pisał rzeczy negatywnych w stylu: głupie pustaki i grubaski WON. Albo gorzej, wpisując, że i tak wy roszczeniowe damy umrzecie marnie w samotności, lub w niedobranym, czy toksycznym związku. Na portalu randkowym to nic nie daje. Odpycha nie tylko te o których mówi taki opis, ale i te które nie pasują do tego opisu.
14. Bądź respektujący, przyjacielski i pozytywnie nastawiony. Wszystkie chamskie, kłamliwe i toksyczne panny od razu wyrzucaj z dyskusji – szkoda życia i szargania psychiki. Jak kobieta nie doceni przyjacielskiego mężczyzny to jej strata, bo uzyska nieprzyjacielskiego mężczyznę z którym będzie miała masę problemów. Niech ona się męczy ze swoim agresorem niedostępnym emocjonalnie i zamkniętym na rozmowy. Jej wybór, jej odpowiedzialność, a może pociąg do cech toksycznych. Wynik tego równania znaczy, że sama jest toksyczna.
15. Nie rozpoczynasz rozmów od czepialstwa i negatywnej energii. Jak kobieta mówi, że np. jest bardzo religijna, a jednocześnie miała już 10 partnerów… nie mów jej tego. Niestety tak to działa. Mimo, że jest pewna tego słuszność, jest racja, jest logika to w podrywie to nie działa. Nie pasuje Ci taka co miała 10 partnerów – do widzenia.
16. Lotny temat to też albo marzenia, cele, albo fantazje – choć to ostatnie pytanie raczej zadaje się później, niż na początek, bo można wyjść na zboka. Niestety kobiety potrafią być bardzo płochliwe i kręcić nosem. To jednak nie musi tyczyć młodocianych Julek, które mają już spaczone głowy rozwiązłością i poczuciem dumy z tego. Jak komuś taka pasuje, to niech wali do niej prosto z mostu.
17. Jeśli zagadujesz, odnoś się do opisu, zainteresowań kobiety, czy jakiegoś szczegółu z jej zdjęcia. Jak umiesz, zrób to z humorem, ale nie takim humorem na siłę, a takim odpowiadającym twojemu upodobaniu. Bo przecież nie będziesz udawać, że lubisz coś innego, niż lubisz przez cały czas trwania relacji. Wyjątkiem jest tu śmianie się z takich rzeczy jak śmianie się z meneli, popieranie patologii, śmianie się z tego, że ktoś grzebie w nosie, czy jak słoń defekuje. Takie rzeczy są niezbyt smaczne, gimbaza sobie to wysyła najczęściej, więc co innego mieć prostackie poczucie humoru, a co innego mieć kreatywne, lub mieć umiejętność bawienia się słowem. Jednak nadal… nie ma tak, że każdej kobiecie zapasuje takie poczucie humoru. Trzeba się dobrać i najlepiej mieć podobne.
Kiedyś kobiecie wysłałem rymowany wiersz. Był związany z cechami tej kobiety, moimi, lub z tym co warto zrobić razem, albo jakimiś zdarzeniami z przeszłości. Było to bardzo luźne, ona się dobrze przy tym bawiła. Ale byliśmy młodsi, a przy tym musiałem wyczuć, że jej się to podoba (a może i nawet sama sygnały o tym wysyłała). Jeśli nie umiesz tego robić, albo uważasz to za głupotę – absolutnie nie rób tego na siłę. Prawda jest taka, że X kobiet na to poleci, a kolejny Y kobiet uzna to za głupie. Nie da się wszystkim dogodzić, bo nie każdy ma podobny charakter i podobne poczucie humoru.
Najważniejsze jednak byś działał w sposób z którym się zgadzasz, lub możesz zgodzić.
Zabawa słowem jest odmianą od standardowej, poważnej, nawet sztywnej rozmowy. Nie robimy tego urozmaicenia zazwyczaj przy samym zagadywaniu (choć ryzyk-fizyk, czasem można to dostrzec po opisie), ale raczej wtedy jak kobieta się trochę wkręci w relację, sama pisze, sama wychodzi z inicjatywą spotkań. Spokojnie, jak kobieta uzna, że mężczyzna jest inny, wartościowy, wyjątkowy, dopasowany do jej charakteru, czy dodatkowo odczuwa pociąg fizyczny do niego to jakoś za tym mężczyzną i tak pogoni.
Inne kobiety lubiły jak wplatałem w rozmowę jakiś nagły zwrot akcji w postaci albo cytatu z filmu, czy motyw z popularnego utworu muzycznego, albo wręcz zaśpiewałem. Kalecząc bo kalecząc, ale trochę rytmu było, dlatego też i śmiechu.
Jak jeszcze bardziej kaleczysz śpiewając niż ja to nie polecam, bo wyjdzie, że chciałeś jej tym zaimponować, a nie zrobić atmosferę. I nie zaimponujesz, a skrzywisz jej twarz.
Rady co do spotkań (niekoniecznie pierwszych)
18. Próbuj jak najszybciej się spotkać, ALE NIE W TRYMIGA. Zdecydowany ruch (raczej w dniu trzecim do tygodnia) odsieje wiecznie niezadowolone kobiety, które szukają jedynie uwagi i wcale nie chcą się spotkać. Niespotkanie się od razu po pierwszej linijce rozmowy jest o tyle dobre, że można ukazać empatię i zrozumienie kobiety, która nie chce się spotykać z każdym mężczyzną jaki da jej parę, bo ma tego po prostu za dużo. Nie miałaby dnia ani nocy, by ze wszystkimi się zobaczyć.
Trzeba rozumieć też, że sporo kobiet ma wielkie problemy z zaufaniem, boją się spotkań z nieznajomymi i to w miejscach niepublicznych. Rozwiązaniem jest pokazać się jako człowiek godny zaufania, zaproponować miejsce publiczne. Kobieta musi naprawdę COŚ w Tobie widzieć, by spotkała się w miejscu zamkniętym, niepublicznym. Nie toleruj kobiet, które wymagają np. słownego mężczyzny, a same są zmienne jak wiatr. Nie toleruj też egoistek, które uważają, że im wolno mieć lęki, niską pewność siebie, rozchwianie, depresję, ale Ty już nie możesz ani trochę takich emocji posiadać. Bo to się skończy raczej na bardzo krótkiej relacji. Będziecie się atakować za brak zrozumienia, empatii, czy za roszczeniowość kobiety.
Jeśli się da, warto popracować nad tymi problemami samemu, nie bać się terapeutów, czy psychiatry. Świat sprawiedliwy nie jest, co nie oznacza, że nie ma rozwiązań.
19. I co za tym idzie, zależnie od Twojej osobowości, spędzaj czas tam gdzie lubisz. Ja np. lubię przejść się po świeżym powietrzu, jakiś spacer w lesie z drogą dojazdową (choć sporo kobiet też się tego boi i myśli, że chodzi o gwałt, co jest bzdurą bo statystycznie nawet więcej, niż 99% mężczyzn nie gwałci, a tym bardziej nowopoznanych), albo wyjazd w góry. Spotykam dzięki temu kobiety trochę introwertyczne, trochę romantyczki (ale prawdziwe). Nieprawdziwe romantyczki za to uwielbiają restauracje i kopiowane rzeczy z filmów, czy też plażing i nic nierobienie, ale są to sztampowe rzeczy i prawdziwa romantyczka nie stawia tego na pierwszym miejscu. Chce na spokojnie porozmawiać w duchu natury.
Ale… nie każdy musi lubić romantyczek. Ty rób to na co masz ochotę z jasno określonym typem kobiety (opisz sobie ją szczegółowo). Nie zmuszaj się do polubienia czegoś czego nie lubisz, ponieważ jeśli zaprosisz kobietę na pierwsze spotkania w miejsca, których nie lubisz, to po pierwsze będzie po Tobie widać zawód i atmosfera się pogorszy, albo kobieta będzie w dalszej części relacji oczekiwała, że zrobisz to co już było robione, a nie, że nagle powiesz, że Ty tego i tak nie lubisz. Niemiłe zaskoczenie.
Oczywiście spotykając się w dużym mieście te miejsca się zmieniają, bo np. lasy są za daleko, ale za to są choćby parki, gdzieś obok fontanna z ławeczką, można też zaproponować jakąś aktywność jeśli lubimy (w miastach można wynająć salę do grania w piłkę i nauczyć kobietę grania, bez wyśmiewania, choć z humorem). Fajną randkę miałem kiedyś w Wesołym Miasteczku. Można było misia wygrać np. strzelaniem do ruszających się obiektów. Można było pojechać diabelskim młynem. Trochę zatem emocji, ryzyko, umiejętności, zaangażowanie, a i trochę strachu. Ale siedzisz koło tej kobiety, trzymasz za rękę, jest jej bezpiecznie, a Ty wiesz, że masz kogoś kto Cię nie odrzuca, a wręcz przeciwnie, jest przy Tobie.
Wesołego Miasteczka nie proponowałbym jednak na pierwsze spotkanie, bo wygrywanie rzeczy dla kobiety powinno być poprzedzone jej zaangażowaniem, zbudowaniem więzi, zasłużeniem sobie na to, bo jest ciepła, wspierająca i otwarta dla Ciebie.
Inna rzecz, że sporo kobiet woli bardzo proste randki, bo nie jest roszczeniowa, jest nawet minimalistyczna. Nie ma w tym nic złego, a życie łatwiejsze. Nie szukaj zatem wśród typu księżniczki.
Spisane doświadczenia mężczyzn używających portali randkowych
Warto poczytać i zrewidować stereotyp gromko i bezmyślnie powtarzany, że mężczyźni mają równie łatwo co kobiety, albo nawet lepiej:
1. Badanie portali randkowych. Wyniki mężczyzn
2. Wybrane doświadczenia mężczyzn z portali randkowych
Do następnego! 🙂
Po wymianie kilku wiadomości wielki pan chce się spotkać na żywo, bo jak 5-letnie dziecko nie potrafi wytrzymać dłużej niż 5 minut. Z polakami nie da się dłużej pisać, bo oni na drugi dzień nie mają tematów do rozmowy, wolą szukać następnej którą uda im się namówić na spotkanie.. takie rady są bardzo złe.
A kto powiedział że trzeba 5 minut rozmawiać? Wylałaś jad, a nawet nie doczytałaś. Co napisałem: „Próbuj jak najszybciej się spotkać, ALE NIE W TRYMIGA”.
Więc jedyne co napisałem, by nie rozmawiać tygodniami czy miesiącami. To jest bezsens.
Inna sprawa, że i po 5 minutach rozmowy da się spotkać i może być to udane spotkanie. Kto nie ryzykuje nie pije szampana. Łatwiej marudzić.
oni na drugi dzień nie mają tematów do rozmow
Za to kobiety mają, nie? Czy też cisza, nic nie mówią i tylko mają roszczenia, że to mężczyzna powinien ciągle coś nawijać? Akurat patrząc na to co się dzieje na portalach to większość mężczyzn dostaje albo zlewki, albo odpowiedzi jednym wyrazem. Więc ciężko ukręcić temat do rozmowy z kobietą, która nic do niej nie wnosi, niczym się nie interesuje, nie ma za wiele w opisie profilu, a jak dopytujesz to jeszcze się obraża, bo przecież ona nic nie powie o sobie nieznajomemu.
Negatywne postawy = negatywne wyniki!
dla mnie pół roku rozmowy na chacie to mało i za szybko. Ja nie potrafię szybko przechodzić do realnych spotkań, czuje się lepiej dając sobie czas. Niestety wielu to ignoruje i nie szanuje tego i miedzy innymi przez to nie moge znalezc partnera
Do końca życia może przełamiesz fobię społeczną. Nikt w miarę ogarnięty nie będzie czekał tak długo i nie piszę tego złośliwie. Sporo ludzi chce dziś tylko budować relacje w internecie miesiącami, lub latami. A potem co? Wielkie zdziwienie, bo ktoś jest całkiem inny na żywo, a pseudouczucie stworzone na bazie wyobrażeń to fikcja. Znam takie filmy gdzie ktoś relacjonuje spotkanie z kimś 2 lata poznanym, a potem spotyka się i druga strona w 30 sekund odrzuca ją za wygląd, „energię” i inne bzdurki. Lepiej się widzieć i nie marnować sobie czasu, a nad swoimi fobiami pracować.
Jeśli jednak na serio jest taki problem z fobiami to warto też wysyłać sobie wideo, żeby widzieć siebie bardziej niż przez pryzmat samego tekstu. Rozmowy tel, czy skype też są w porządku.
Ja piszę powoli. Nie nadaje się do szybkich czatów, rozważnie dobieram słowa. Zredagowanie szczerego , starannego listu gdzie poświęca się dużo czasu rozmowcy listu lub maila trwa. 1 na miesiąc , po pół roku zaledwie 6. To za mało na coś więcej. Wybór jest za duży. Nie dam rady poświęcić każdemu czasu tyle ile powinnam
Nie masz czasem osobowości anankastycznej? Naprawdę nie da się poznawać ludzi pisząc 1 „list” (mail?) na miesiąc.
Nie mam i opis tej osobowości w ogóle do mnie nie pasuje. Po prostu czuję że muszę zrobić to na porządnie i się przyłożyć do tego, a ktoś kto operuje słowem jak krasomówca nie może być przecież jednocześnie prostakiem, bo to się ze sobą wyklucza. To dobry filtr, ale skoro sama wymagam tego to sama chce sie przyłożyć i dać to samo, to chyba proste, prawda? Mnie to męczy nieporównywalnie gorzej, bo oni zaledwie odpowiadają, a to ja wychodzę z lekką inicjatywą bardziej obszernych wiadomości, którą muszę dopasować do każdego przypadku.
Ale coraz częściej widzę też terror i potem dowiedziałam się że to ma nazwę – „trzymanie ramy” który odwraca kota ogonem w taki sposób, że jeżeli już odwzajemnie przesuniecie w prawo, to z rozmowy często wynika to że już koniecznie dziś mam rzucić wszystko i zostawić i jeszcze dziś wyjść na miasto na drinka tak jak stoję bo on akurat jest w okolicy (nawet jeśli jest to 80km dalej) i jeśli tego nie zrobię to marnuję mu czas i nie jestem nim wcale zainteresowana. Za pierwszym razem zrobiło mi się przykro, ale jak tak napisał mi już trzeci facet z kolei to wyczułam w tym manipulację i takie odwracanie kota ogonem – pisanie jest nieważne, na żywo jest inaczej, lepiej, szybko szybko się spotkajmy. Nie, nie jest, ja chcę wstępną selekcję przeprowadzić na tym etapie i widzę że jak ktoś szybko i mocno na to naciska, to czemu miałabym wybierać się na spotkanie z nim, skoro on nawet nie chce na mnie poczekać, aż powiem co mam do powiedzenia? Od dłuższego czasu widzę, że propozycja spotkania nie wychodzi od mężczyzn „naturalnie”, z toku rozmowy i tego że ktoś jest gdzieś akurat, albo gdzieś będzie w jakimś czasie, tylko jest „programowana” przez tego typu poradniki które radzą szybką randkę w realu. Pokonywanie dużych tras bez gwarancji czegokolwiek mija się jak dla mnie z celem i rodzi myśli w stylu że skoro on się wysilił, to ja powinam się odwdzięczyć ale to fałszywa metoda ludzi którzy wciskają ci na ulicy kwiatka lub perfumy i każą płacić za niego, chociaż tak naprawdę wcale go nie chciałeś, zwykłe oszustwo, takie zmuszanie kogoś sytuacją do myślenia w określony sposób.
Nie mam i opis tej osobowości w ogóle do mnie nie pasuje.
Ale pokazujesz jakbyś była bardzo dokładna, jakby nie było miejsca na elastyczność, spontan, dystans i nieprzejmowanie się niczym. Nawet pewne ryzyko.
ktoś kto operuje słowem jak krasomówca nie może być przecież jednocześnie prostakiem
Niektórzy manipulują. Pod pięknymi słówkami różne rzeczy się kryją jak np. sygnalizacja cnoty. Przykład polityków jest tu najlepszy. Można pięknie mówić do narodu, a robić na odwrót w życiu prywatnym.
bo oni zaledwie odpowiadają, a to ja wychodzę z lekką inicjatywą bardziej obszernych wiadomości,
Mężczyźni statystycznie mniej piszą. Jeśli znajdziesz mężczyznę, który dużo pisze może mieć umysł humanisty, wrażliwca. Zadaniowiec ścisłowiec jest krótki w komunikacie i sprawy społeczne, ludzkie, emocjonalne – niestety upraszcza (mniej rozumie). Za to ma zalety w innych rejonach. Dlatego tak ważnym jest zrozumieć różnice innych typów mężczyzn i kobiety mogą zrozumieć którzy mogą im pasować, lub nie.
Ale coraz częściej widzę też terror i potem dowiedziałam się że to ma nazwę – „trzymanie ramy” który odwraca kota ogonem w taki sposób, że jeżeli już odwzajemnie przesuniecie w prawo, to z rozmowy często wynika to że już koniecznie dziś mam rzucić wszystko i zostawić i jeszcze dziś wyjść na miasto na drinka tak jak stoję bo on akurat jest w okolicy (nawet jeśli jest to 80km dalej) i jeśli tego nie zrobię to marnuję mu czas i nie jestem nim wcale zainteresowana.
Nie musi to być trzymanie ramy. Może to być oszczędność czasu. Naprawdę żyjemy krótko na tym świecie i tylko raz. Przeciąganie nie jest dla każdego. Rozumiem osoby bardzo nieśmiałe, ale jak nie chcą marnować sobie życia to mogą popracować nad otwartością.
Dla mężczyzn ciągłe zlewki z portali nie pozwalają naprawdę na jakieś straszne angażowanie się. Potem wychodzi, że kobieta i tak rozmawiała z pięcioma na raz i gość marnuje pół roku zanim ona się zdecyduje między nimi pięcioma, a on i tak zostaje z niczym. Zdecydowani umawiają się ze zdecydowanymi. Chcesz się zabawić, tu masz adres. Chcesz się poznać – chodź na spacer. Nie bój żaby.
Krótka piłka.
. Za pierwszym razem zrobiło mi się przykro, ale jak tak napisał mi już trzeci facet z kolei to wyczułam w tym manipulację i takie odwracanie kota ogonem
To nie musi być żadna manipulacja.
pisanie jest nieważne, na żywo jest inaczej, lepiej, szybko szybko się spotkajmy
Oczywiście, że pisanie nie jest ważne. W tym momencie wrzucisz mnie do jednego wora z tymi mężczyznami, ale naprawdę mając trochę doświadczenia i lat na karku widzę jakie pisanie jest zbyteczne i jak wiele zakłamuje. Im bliżej się mieszka tym łatwiej.
Najwyżej po 5 sekundach spotkania jak sobie nie podpasujemy to wyjdzie „cringe” i można się rozejść. A tak jest te marnowanie czasu.
Prawda jest taka, że można pisać ze sobą rok, a po roku spotkać się i obrzydzić się sobą, bo nie pasujemy fizycznie lub mową ciała, gestami, zachowaniem. To co się pisze, a jaka jest osoba to może być różnica wielka.
Szkoda, że nie mam pod ręką filmu, ale gość transmitował chyba na youtube albo tiktoku spotkanie z dziewczyną z którą rozmawiał 2 lata. 2 lata! I nie było spotkania. Nikogo to nie dziwiło, tylko ona się wykręcała, a bo daleko, a bo coś, a bo wstydzi się, a bo zajęta rodziną, a bo problemy, a bo brak kasy. No ciągle jakaś wymówka.
I w końcu przychodzi spotkanie. Gość ZAKOCHANY, cały się telepie na myśl o niej. A ona przychodzi, patrzy z daleka na niego, głowa w dół, grymas. Za niski, za brzydki, nie taki głos jak trzeba, nie takie zachowanie…
Minęło 10 minut i stwierdziła, że to nie miłość, a niech przyjaciółmi max zostaną. I gość na oczach widzów „chwalący się” „tą jedyną” z którą ma takie połączenie mentalne i emocjonalne nagle okazuje się, że są dla siebie NIKIM.
Więc tak, ja jestem zwolennikiem albo szybkiego spotykania się, albo maksymalnie kilka dni tych rozmów by rozpoznać podstawowe wartości i charakter. Reszta wyjdzie w praniu.
Czasem można włączyć też rozmowę telefoniczną, bo naprawdę nie każdy potrafi pisać. Ludzie częściej nawijają na żywo, słyszą głos i łatwiej umieją odpowiedzieć.
Dlatego kobietom które są nieśmiałe i trudne do poznania zalecam jednak nauczyć się szybciej weryfikować mężczyzn, niż pisanie pół roku. Niech taka kobieta ma przygotowaną listę pytań, tematów które są dla niej ważne u człowieka. Niech inicjuje sama, jeśli uważa, że ma coś ważnego do sprawdzenia.
Jeśli z kolei tylko liczy na cud, że SAMO wyjdzie, albo mężczyzna się domyśli – najzwyczajniej marnuje czas i często jest długotrwale sama. Nie rozwiązuje tego problemu widząc problem poza sobą.
Poza tym są jeszcze tzw. szybkie randki. Tam ludzie od razu widzą się na żywo. Rozmawiają chwilę. Jakoś tutaj nie ma problemu.
Nie, nie jest, ja chcę wstępną selekcję przeprowadzić na tym etapie i widzę że jak ktoś szybko i mocno na to naciska, to czemu miałabym wybierać się na spotkanie z nim, skoro on nawet nie chce na mnie poczekać, aż powiem co mam do powiedzenia?
Powiedzieć możesz. Gorzej jak jednak mało mówisz i czekasz na inicjatywę mężczyzny. Ja chętnie bym sobie zobaczył te rozmowy jak je prowadzisz, czy zadajesz pytania, czy sama rozpoczynasz tematy, czy czekasz…
Bardzo by mnie to zdziwiło, że mężczyzna nie odpowiadałby na pytania i tematy narzucone przez kobietę, tylko by uciekał się do spotkania nagle. Albo że mężczyźni masowo tak robią.
Pokonywanie dużych tras bez gwarancji czegokolwiek mija się jak dla mnie z celem
Jak się mieszka w małym mieście to zwykle trzeba to zrobić. I to ludzie z małych miejscowości mają najtrudniej kogoś poznać, bo w okolicy mało ludzi, a na wyjazdy się nie garną.
Jak w dużym to jest w okolicy sporo singli/singielek.
Nie przesadzałbym też z tymi gwarancjami po dłuższym pisaniu. Ja np. długo piszę sobie z ludźmi z internetu, znam ich długo, ale co jest gwarancją na spotkaniu? Tylko to, że możemy pociągnąć stare tematy na które się dogadywaliśmy.
to ja powinnam się odwdzięczyć
To żadna wdzięczność, tylko wspólna decyzja. Chcesz iść? No to idziemy.
Zbędne komplikacje.
Jeszcze rozumiem jak typek nalega na spotkanie w jego domu od razu po 5 minutach rozmowy, ok, można go wyrzucić z rozmowy.
Ale jak ktoś proponuje spacer w miejscu publicznym, posiedzenie na ławce za dnia czy coś. Wg mnie żaden problem, jeśli jest to blisko.
A jeśli jak mówię dalej to choć 2-3 dni rozmowy wiele potrafią już dać pewności kto kim jest. Pół roku nie trzeba. To sztuczna granica, którą nie raz sam łamałem u kobiet najbardziej nieśmiałych. Poczuły emocje i wszystkie ich „zasady” padły w piach, więc można było działać. Ale na ogół tak się nie dzieje, na ogół też ciężej o ten „vibe” internetowy.
Ode mnie rady moze oczywiste dla pua’owców i podrywaczy, ale jak ktos zaczyna z tinderem i sie dziwi czemu mu nie idzie, ostrzegam ze totalne podstawy, bo dalej trzeba wiedziec jeszcze ze dziewczyny oszczedniej sie umawiaja i maja inne strategie, wbrew pozorom nawet srednio atrakcyjny facet dzieki tinderowi ma dostep do dosc duzej liczby chetnych kobiet, inna sprawa ze masa ich sama nie wie czego chce, ale to mozna obejsc, podrywu naprawde mozna sie nauczyc, ode mnie takie wytlumaczenie, czemu nie idzie parowanie:
1 Negatywny profil – 90% treści powinno być pozytywnych, jak ktoś na dzień dobry pisze że wielorybom i grubym dziękuje, to ja się nie dziwie ze par nie łapie
2 Nawet jesli szukamy tylko seksu, to pisanie per dziwko na start albo wysylanie genitaliow wcale nie nakreca na seks
3 Depozycjonowanie sie na starcie – skomlenie typu ja to mam pecha, piekna dziewczynko zajeta itd.
4 Fotki z dowodu osobistego, fotki „śmieszne” – ogromny błąd, dobre do szukania przyjaciol, ale nie partnera
5 Ogólnie zły PR, pytanie o preferencje jak sie wie ze sie w nie nie wejdzie – to jest miejsce gdzie trzeba sie dobrze sprzedac, niektorzy powiedza ze to klamstwo, ja uwazam ze tak nie jest, po prostu unikamy eksponowania swoich slabych stron
6 nadmierna tajemniczosc tez jest zla, nadmierny nacisk na spotkanie i szybkie gadanie o seksie – jedyne dziewczyny jakie poderwałem kiedyś na tym portalu to były te, do których nie pisałem nic seksualnego przez pierwsze kilka wiadomości.
7 masa osob to negatywne mruki nie mogace wykrzesac z siebie nic pozytywnego, zle usposobienie
niby banaly ale latwo zapomniec
srednio atrakcyjny facet dzieki tinderowi ma dostep do dosc duzej liczby chetnych kobiet
To nieprawda. Było już zbyt wiele badań na ten temat z różnych portali gdzie tylko top 20% mężczyzn zdobywa uwagę większości kobiet, a średniakom odpisuje bardzo mało kobiet, a co dopiero jeśli chodzi o umówienie się. Omawiałem to już wiele razy z podaniem źródeł na stronie. Jeśli średniak ma dużo kobiet to nie jest średniakiem, albo akurat wylosowało mu w parach kobiety poniżej przeciętnej z różnych względów (wygląd, iq, ma dzieci, borderline i inne).
Z resztą punktów mogę się zgodzić, żeby nie trzeba było zbytnio polemizować.
20% to całkiem spory rozstrzał, jedynie raptem 4 osoby do zdominowania, jeśli odejmiesz tzw. spermiarzy i simpów, starszych nieogarów, nie jesteś widocznie oszpecony, upośledzony (przynajmniej nie widocznie) i przede wszystkim będziesz cierpliwy i uczysz się na błędach to nie widzę problemu by do tej topki należeć, chociaż to też instytut danych z dupy zapewne te liczby podpowiedział. Średniakom odpisuje mało, tak, ale czy średniak próbuje się wybić, czy liczy że rybka chwyci haczyk sama? Jasne, można siedzieć i nic nie ugrać na Tinderze(chociaż to kwestia moim zdaniem popełniania błędów i pewnego autyzmu – niektórzy wierzą że są magiczne teksty które uwodzą, nie potrafią dostosować swojej strategii pod siebie, szybko się zniechęcają ), niektórzy wolą real, inni virtual, ale sama idea „poprzesuwajmy w prawo ludzi którzy nam się spodobają a może oni przesuną nas i wtedy coś zrobimy” jest moim zdaniem bardzo dobra i mocno skracająca czas nawet względem klasycznych portali randkowych przed erą tindera. Jasne, to nic nie gwarantuje, ale jako narzędzie i platforma która ma te randki inicjować, to naprawdę ciężko coś fajniejszego wymyśleć, reszta to już wiadomo, zależy od ludzi, nawet ostatnio weryfikuje do porządku ludzi filmikiem by ciężej było tworzyć fałszywe profile ludzi których nie ma. Mało który portal randkowy ma tak dobre algorytmy jak tinder, on nawet potajemnie szufladkuje twoją atrakcyjność, wydaje mnóstwo kasy na ich badania zachowań i reakcji użytkowników, naprawdę nie jest to startup który siedzi na dupie, ale wiadomo że za ciebie nic nie zrobi.
Jest gorzej, bo częstą praktyką mężczyzn jest dawanie lajka każdej kobiecie aż do wyczerpania limitu, a to obniża atrakcyjność w algorytmie.
Co i tak nie zmienia faktu, że wielu mężczyzn jest i będzie niewidzialnych dla kobiet.
ale czy średniak próbuje się wybić, czy liczy że rybka chwyci haczyk sama?
Wiesz, możemy teoretyzować, ale zobacz sobie jakie zebrałem doświadczenia mężczyzn z portali, więc coś tam próbowali:
https://swiadomosc-zwiazkow.pl/badanie-portali-randkowych-wyniki-mezczyzn/
czy
https://swiadomosc-zwiazkow.pl/wybrane-doswiadczenia-mezczyzn-z-portali-randkowych-cz-2/
W porównaniu do kobiet to niebo, a ziemia, gdzie pisały mi, że 2 tygodnie na portalu i znajdywały partnera z którym są 10 lat.
A jak pół roku to już maksimum, gdy trafili im się pechowo naprawdę nieciekawi goście z początku. Jeśli włożyły wysiłek (np. same zagadywały, same wybierały, same proponowały randki) to szło to gładko.
Więc tak, próbować można, ale bez spiny.
Z doświadczenia podpowiem, że jak już dostaniesz nr telefonu do kobiety z portalu randkowego, trzeba odczekać min. 24h i dopiero zadzwonić/sms-ować. Sprawdzone!
To zależy też jak bardzo jej zależy i jak jest oblegana. Jeśli wszystkim daje nr tel to nawet Ciebie nie zapamięta. Ale szczerze mówiąc mnie te gierki niezbyt interesują. Jak panna stroi fochy bo się zadzwoniło po 8 godzinach zamiast 24 to raczej nie będzie dobrą partnerką na stałe. Tj shit-testerki https://swiadomosc-zwiazkow.pl/shit-testy-wygrywasz-lekcewazac-temat/
Dlaczego piszesz o tinderze w kółko a nie np. zbiorniku czy innym datezone? Są to bardziej nastawione domyślnie na erotyczne randki, nie ma tam takiej chamskiej cenzury profilowych zdjeć by usuwać je za fragment sutka, są konkretniejsze i bez atmosfery oszukiwania się, podchodów. Wbrew pozorom, dużo kobiet, panów, par i mężatek ma tam profile, po co szukać związku skoro można samego seksu? Nawet nie mówię o prostytucji czy stronach typu odloty czy roksa, a zwykłych randkach. Jak na randce z tindera zaliczysz to czujesz się dobrze, podczas gdy wiele klonów randkowych właśnie pokroju zbiornika wprost jest nastawiona na sam seks.
Bo nie obchodzą mnie takie portale i nie przesiaduję na nich. Zresztą jestem nastawiony prozwiązkowo, a nie tylko na seks w najbardziej obleśnych zachowaniach. Jakbym miał wiedzę na takie tematy i doświadczenie to pewnie bym pisał, ale obym nigdy nie musiał. Inna sprawa, że nie wiem jak to wygląda liczbowo, ale wydaje mi się, że statystycznie portale randkowe są bardziej powszechne, stąd lepiej pisać o czymś co jest powszechne, a nie niszowe – trafi do większej liczby odbiorców.
Ale nie wiem, może zaraz się okaże że 70% społeczeństwa umawia się na swingi i inne grupowe anale.
skąd taka pogarda do miłośników grupowego? rozgrzewaj pióro, bo datezone podaje że ma 4 miliony aktywnych i zarejestrowanych użytkowników z polski a to całkiem sporo, wychodzi prawie 10% polaków, według ich statystyk wiekowo dominuje 25-30 czyli młode pokolenie w przewadze. Nie wszyscy pewnie szukają wymyślnych form seksu, pewnie nie wszystkim uda się spotkać, ale i tak skoro piszesz o homo, których natywnie jest może 3%, to tu liczby chyba są większe. Jak kiedyś przy piwie na ognisku rzuciłem tematem wśród znajomych to okazało się że prawie połowa kiedyś miała konta na takich stronach. A pary i prawdziwi swingersi to raczej pocztą pantoflową się umawiają i tzw. systemem polecanych, tj. nowa osoba lub para wchodzi tylko z polecenia kogoś starego i polecający ręczy za nią pod groźbą wylotu. Jak twierdziłeś kiedyś, że mężczyzna nad własnym libido nie może panować, to prędzej czy później jak cię przyciśnie to sięgniesz po taką formę, więc lepiej bądź tego świadom i przygotuj się za wczasu.
skąd taka pogarda do miłośników grupowego?
Jak wyżej, mówiłem, że jestem za związkami monogamicznymi, te światu przyniosły to co najlepsze, to też inne tego typu rzeczy nie są niczym godnym promocji i mówienia, że to powinna być codzienność. W monogamicznej rodzinie się wychowałem, że była duża kultura, duża rodzinność, żadne wynaturzenia. To nie mój świat o czym piszesz. Nie wiem skąd inni biorą swoje wzorce, ale może nie mieli takiej rodziny i takich rodziców.
Rzym z tego co wiem upadł kiedy dopuścił do rozrostu perwersji. Kompletnie im się społeczeństwo rozłożyło. Tylko nie wiadomo czy to był ich ostatni etap rozkładu, ponieważ inne rzeczy zawiodły, czy jedna z przyczyn.
Jak twierdziłeś kiedyś, że mężczyzna nad własnym libido nie może panować
Nie wiem o czym mówisz. Wydaje się to wyrwane z kontekstu. Link potrzebny. Zresztą nawet jak te libido masz to możesz je w związku realizować.
Jak kiedyś przy piwie na ognisku rzuciłem tematem wśród znajomych to okazało się że prawie połowa kiedyś miała konta na takich stronach
W takim środowisku się najwyraźniej obracasz. Każdy wybiera swoich. U mnie tego nikt nie ma.
datezone podaje że ma 4 miliony aktywnych i zarejestrowanych użytkowników z polski a to całkiem sporo
Podaj źródło.
Z tymi zbiornikami i erotykami to wydaje mi się ściema. Na tidnerze to samo, ile bym się nie pytał i nie rozmawiał, na początku każdy zgrywa mądrego, czego szuka? Czasem partnera, ale dominuje odpowiedź „dobrej zabawy”.
Niech mi kto tu na biegusiu „dobrą zabawę” zdefiniuje. Bo jak tak tu i ówdzie trafiam na ten tekst, to często mam wrażenie, że chodzi o zabawę bezrefleksyjną. Żeby miło było, przaśnie, górnolotnie, miło, gwarno, intymnie, miło, cukierkowo, wulgarnie, MIŁO.
BEZPROBLEMOWO
Kurwa, serio? Dorośli ludzie i w bajki wierzą? Jak pornosy oglądacie to zawsze czekacie do końca na ślub i „żyli długo i szczęśliwie”???
Niby wszyscy na tinderze, na randkach „mózgu” szukają… Ja się zastanawiam, gdzie większość go zgubiła, czemu znaleźć nie może i dlaczego do cholery sie tym chwali?
Bycie „zbokiem” to też nie jest taka łatwa sprawa! To krew, pot, łzy, to fakap, za fakapem, to nieustanne ścieranie się z drugim człowiekiem! I nie, nie jest to miłe, łatwe i przyjemne i z bezrefleksyjną „dobrą zabawą” nie ma nic wspólnego! To sport ekstremalny!
Chcesz, żeby było miło? Odpal sobie „Teletubisie”, a nie wbijasz w świat randek! Bo tutaj częściej niż naskórki ścierają się charaktery!
Idziesz/Idziecie na „randkę” by ocenić, czy ktoś „się nada”, by „miło”spędzić czas? Zostań/cie w domu!
Idziesz/Idziecie na imprezę, by „poznać” ludzi? Zostań/cie w domu!
Nie dorośliście do tego sportu! Zabieracie się do niego po dziadowsku i prędzej czy później nabawicie się kontuzji. Bo ludzi nie poznaje się przy szybkiej kawce. Ani podczas ogólnej popijawy. Ludzi poznaje się obok takich „eventów”. Przez dni, tygodnie, miesiące, lata całe – codziennie.
Dam wam taką radę:
Na randki czy imprezy idzie się by z kimś miło spędzić czas, z kimś kogo już znacie! Serio! To bardzo ogranicza rozczarowania, że ludzie czy imprezy do dupy będą. Jak już kogoś poznaliście wcześniej, przegadaliście naście/dziesiąt/set godzin całych to Was nie zaskoczy to, człek niski, wysoki, gruby, chudy, wulgarny czy liryczny jest. Znacie się przecież. Wiecie, że miło będzie kawę wypić, na karuzelę wsiąść, kaczki karmić czy do klubu wyjść. Nawet jeśli z tego seksu nie będzie!
Serio! Nie wiem czemu wciąż pokutuje tu myśl skurwiała i debilna – jakieś takie dyletanckie pierdololo „nie o seks sie rozchodzi, ale o mozg”, „mózg mnie kręci, ale no… tu sie o dobrą zabawę chodzi” ale seksu jak co do czego dojdzie, nie odmówi…
Zdecydujcie się!
Tam gdzie mózg, tam gdzie emocje – tam problemy! Tam gdzie tego nie ma? Jest bezrefleksyjna zabawa/szybka kawka! Czego chcecie? Ładować chuja w dziurę w płocie, czy ów płotek wspólnie budować? Bo by sie bawić na zasadzie nr jeden wystarczy nóżki rozłożyć/chuja w dziurę pchać… W drugim wypadku przygotujcie sie na emocjonalną energylandię:D Będą gównoburze, będą poklepywanka po ramieniu, będą gile i łzy – cyrk będzie!
Tak, tak, mówiąc po ludzku – związek to też problemy o wiele większe niż onsy i jednorazowy seks. Nie znaczy to jednak, że to łatwy kawałek chleba.
ja powiem tak na każdą tę co podajesz radę znajdę 5 kobitek które wolałyby odwrotnie więc nie trafisz
ja powiem tak na każdą tę co podajesz radę znajdę 5 kobitek które wolałyby odwrotnie więc nie trafisz
Jak odwrotnie? Pokaż te odwrotne punkty i przemyślimy wtedy ich słuszność.
A jak nie trafisz to może masz nie trafić i nie ma co się babrać z takimi?
Zresztą złota zasada jest taka, by nie chcieć się dopasować do wszystkich, tylko do tych co nam pasują. Więc trafisz, jak dobrze poszukasz, po odpowiednich cechach/zachowaniach i jak oczywiście masz farta.
Np. weźmy przykłady które mogłyby być odwrotne jak.
13. Nie warto byś pisał rzeczy negatywnych w stylu: głupie pustaki i grubaski WON
I niby jakaś chciałaby byś tak pisał? To raczej nie byłaby z jej strony wysoka jakość.
Tak samo jak wczoraj podawałem na fp przykład kobiety, która nazwała ludzi z depresją ludźmi z chorymi fazami, czy upośledzonymi, a do tego nazwała siebie wyrozumiałą, dobrą słuchaczką. Coś w ten deseń. Normalnych ludzi takie gadki zniechęcają.
Albo to
14. Bądź respektujący, przyjacielski i pozytywnie nastawiony. Wszystkie chamskie, kłamliwe i toksyczne panny od razu wyrzucaj z dyskusji – szkoda życia i szargania psychiki
Jak masz być chamem, albo jak ona lubi toksycznych gości… w sumie racja, co ja tu komu mówię. Przecież swój do swego, a nie do tego co ja opiszę jako wartościowe, nie?
Ale myślę, że i tak idzie coś wyciągnąć z tego co napisałem, by polepszyć swoje rezultaty. Jednak nie ma nigdy 100% pewności, że coś się uda, nawet jak będzie się super hiper duper ideałem. Takie przepisy nie istnieją.
I dlatego potem słyszymy od ludzi, że nie ma co w ogóle myśleć nad tym tylko „być sobą”, „jak ma wyjść to wyjdzie”. To dopiero żadne działanie i pustosłowie. Ostatecznie nie zmienia się nic i taki człowiek liczy tylko na farta. A potem będzie pouczał, że on ma doświadczenie więc ma wiedzę. Jasna sprawa. Na chybił trafił się rzucił i jedzie przypadkiem.
co do punktu 13, to dobry przykład, to ja na przykład swoją żonę poznałem od obrażania jej ojca, naprawdę soczystej wiązanki a uważam to za wartościową relację i nie zburzy jej fakt, że zwracamy się do siebie inaczej niżby przeciętnie to od pary oczekiwano. Było to prawie 15 lat temu,więc dzisiaj jest jeszcze gorzej, zgaduję, że by w ogóle nawiązać kontakt z pokoleniem Z (dzisiejsze 16-20latki) to musiałbyś chyba na dzień dobry samego papieża obrażać i wcale nie przesadzam, pokolenie wychowane na felietonach Jasia Kapeli ma JP2GMD w głowach. Naprawdę, wiele kobiet nie jest tam ę,ą, a tym bardziej na tle randkowych desperatów zapunktujesz bardziej autentycznością, czy jak tam mówisz – chamswtem.
Co do spotkań – na pierwszej randce zawsze traktuję kobietę jak jajko. Na drugiej – pokazuje na co stać, zwykle kobiety są uczone by nie kochać się na pierwszej randce. Trzecia to pożegnalna, więc wykorzystujemy okazję do cna. Czwartej nie ma, bo domyślnie traktuję to jako ONS, chyba że ktoś się przyklei do mnie i naprawdę mnie polubi, o co trudno, bo jestem wredny i nie ukrywam tego. Na wszystko przyjdzie czas, ale zacząć trzeba delikatnie, a ludzka wrażliwość jest jednak różna.
Naprawdę, Tinder to strata czasu i nie jest to tylko moje zdanie, nie rozumiem dlaczego co jakiś czas go promujesz i przedstawiasz nowe steksty na jego temat. Kilka godzin spędzonych przeze mnie tam wystarczy, aby przekonać się, jakiego sortu ludzkie łajno zagląda na serwisy randkowe. Większość facetów ma tam swoje profile od wielu miesięcy i dzień w dzień siedzą pisząc hurtowo wiadomości do wszystkich lasek po kolei. Mają nadzieję, że wreszcie jakaś naiwna odpisze, spotka się i rozłoży nogi. Sami idioci, z których nie ma co wybierać, a jeśli trafi się jakiś inteligent to wystarczą mu dwa zdania, aby zanudzić kobietę na śmierć. Oceniając ich wygląd, mogę powiedzieć tylko jedno – cieszę się, że nie jestem kobietą. Założyłem tam kobiece konto, po trzech godzinach miałem ładną galerię do wysłania zrzutów ekranu żonom szukających tam wrażeń mężczyzn – po godzinie pisania, jeden otwarcie przyznaje, że szuka laski w wieku swojej córki, bo żona go nie podnieca, drugi że chciałby zdradzić żonę, nawet jeden dziennikarzełek znanego serwisu się znalazł, wysyłają mi pełną desperacji kopiujwklejkę pisaną do każdej dziewczyny.
Większość wiadomości była taka sama. Hejka, świetne zdjęcie, super profil, mało o sobie napisalaś, chcesz się jebać, lubię słońce i plażę, czy lubisz siusianie w wannie? Wszystko na jedno kopyto, wszystko w końcu najmarniej po 20 wiadomościach schodzi na tematy seksu. Owszem, niektórzy wybijali się ponad przeciętność stwierdzając, że nikogo nie szukają i jeśli chcę ich poznać to sama muszę się postarać. Inni ostrzegali mnie przed innymi. Jeszcze inni od razu podawali numer telefonu zaznaczając, że czekają tyle a tyle czasu. Jak się nie wyrobię to tracę niepowtarzalną szansę poznania ich i mogę spierdalać. Udawanie przez te trzy godziny kobiety, dało mi lepszy obraz tindera niż najlepsza analiza. I uwierz mi, męski podryw nawet z strony mężczyzn jest ciągle dramtycznie słaby i wygląda ciągle żałośnie i ja się w dużej części nie dziwię kobietom i ghostingowi tam. Uważam, że większe szanse na randkę masz nawet najbardziej oklepanym tekstem wypowiedzianym w barze czy najbardziej żęnującym podrywem barowym, niż takie palenie łączy wiadomościami co i z kim by się robiło.
Tinder to portal dla najgorszych ludzi i najgorszego, a ty go promujesz jako super duper narzędzie do randek dla samotnych. Kiedyś takim miejscem była dyskoteka na remizie, dzisiaj mamy tinder. Ja go mocno odradzam.
a ty go promujesz jako super duper narzędzie do randek dla samotnych
Nigdzie tego nie napisałem. To po prostu jedno z wyjść dla tych, którzy nie mają innych wyjść. Trzeba ich uszanować, bo nie każdy na remizę na wsi wychodzi 😉
nie rozumiem dlaczego co jakiś czas go promujesz i przedstawiasz nowe steksty na jego temat
Zawsze możesz zapytać zamiast wydać wyrok.
Odpowiem – bo wiele ludzi korzysta i uważa, że im to pomoże. I może pomóc. Każde wyjście jest dobre, tylko jak odpowiednio do tego podejdziesz. Dla mnie portal randkowy to po prostu kolejna z wielu możliwości, nie ma sensu do tego dopisywać pogardliwych stwierdzeń. Jeśli gardzimy to sami się usuwamy z puli. Naprawdę, trzeba na luzaku.
Sam poznałem kilkadziesiąt kobiet dzięki portalom randkowym. Czemu mam uważać że to coś strasznego?
zgaduję, że by w ogóle nawiązać kontakt z pokoleniem Z (dzisiejsze 16-20latki) to musiałbyś chyba na dzień dobry samego papieża obrażać i wcale nie przesadzam, pokolenie wychowane na felietonach Jasia Kapeli ma JP2GMD w głowach
A Ty co, Kossakowski, że masz problem z tym? To są skrajności lubiane przez niewielki % ludzi.
Ja nie poznałem tam ani jednej która uwielbia fame mma. Więc co kto lubi. Swój do swego. Albo farcik albo brak szczęścia. Dla mnie portal to narzędzie jak każde inne, po prostu nie daje 100% szans na sukces. Ale można te szanse zwiększać. Ja tam nie narzekam, a piękny nie jestem. Daleko mi do modeli alvaro z hiszpańskich gazet.
A bajerka leci, żarciki, potem opiekuńczość. Fajne cechy, ludzkie.
Tyle, że ja lubię kobiety, nie uważam że cechy kobiet to cechy „pizd” i tak dalej. Żyjemy razem, a mizogini radykalizują się na skrajnej prawicy ostatnio i mówią, że baby to zło. Tak jak na skrajnej lewicy radykalne feministki nienawidzące mężczyzn. I kogo oni mogą znaleźć? Zawsze najgorszą wersję tego czego szukają, bo szukają potwierdzenia swojej rzeczywistości, a nie prawdziwej rzeczywistości.
W jakim stopniu, Autorze, konsultujesz się z kobietami przed opublikowaniem swoich artykułów?
W pewnym 😉 wnioski badawcze, w tym praktyczne, a to co kobiety mówią, że chcą, a co może wychodzić na odwrót niekoniecznie musi być brane pod uwagę jako pewnik.
Mam na myśli to, że im bardziej wkurzasz swoje recenzentki, tym artykuł jest bardziej wartościowy 🙂
Wątpię. To by było bardzo małostkowe, by chodzić i tylko wkurzać dla wkurzania. Co innego jak reakcje wkurzenia są naturalną konsekwencją nieprzyjmowanej prawdy, to już inna sprawa. Ale celem jest tylko prawda.
Właśnie o takie wkurzenie mi chodziło – na skutek zrozumienia niewygodnej prawdy!
W kwietniu poznałam na tinderze chłopaka, który mieszka w moim rodzinnym mieście (ja jeszcze też tam mieszkałam). Typ 6lat starszy ode mnie, z dalekiego wschodu (muzułmanin), ale na stałe mieszkający w Polsce. Poznaliśmy się na tinderze. Ghostowałam go do lipca, ale kiedy matka dała mi kilka dni na spakowanie się – wybuchłam. Był jedyną osobą z mojego miasta rodzinnego, do której mogłam się odezwać, wysłałam mu ścianę tekstu tłumacząc czemu go olewałam cały czas, co się u mnie działo itd. Zaproponował mi pomoc, zrobił mi cv, zapytał czy nie potrzebuję pieniędzy na już. Ogólnie okazał się najkochańszym człowiekiem jakiego spotkałam. Spotkaliśmy się w końcu po kilku dniach, praktycznie codziennie do mojej wyprowadzki spędzaliśmy czas razem. Jak to ja, zakochałam się w nim z prędkością światła, pierwszy raz czując cokolwiek po trzech latach od toksycznego związku…
To zabrzmi totalnie źle, ale już na pierwszym spotkaniu rozmawialiśmy o swoich oczekiwaniach, czy chcielibyśmy mieć dzieci itd, wprost mi powiedział że nie moglibyśmy być ze sobą bo ja nie chciałam zakładać rodziny. Więc jak to się stało, że byliśmy razem? Po jakimś czasie wyznałam mu właśnie, że coś do niego czuję, kilka dni później przyjechał do mnie o tym porozmawiać, powiedziałam, że porozmawiam ze swoja terapeutka o tej rodzinie (jedyne co mnie powstrzymywało to przekonanie, że byłabym chujowa matka), że zmienię swoje myślenie. Od tamtego dnia byliśmy razem. Dodam, że nikt z moich przyjaciół nie popierał tego związku od samego początku. Bywało super, ale bywało też chujowo, głównie przez tę odległość, nie mogliśmy się dogadać przez internet w wielu kwestiach i musiałam czekać po kilk dni żeby do mnie przyjechał i ze mną porozmawiał na dany temat, co mnie bardzo bolało bo ja nie widziałam problemu w rozmowie przez telefon i tylko się stresowałam. W końcu powiedział swoim znajomym i rodzinie o mnie, nie zostałam zaakceptowana (zwłaszcza przez znajomych i jego ojca) ze względu na to, że nie jestem muzułmanką (jego stary wprost się go zapytał czy jestem dziewicą heh). No ogólnie cyrk. Większość czasu jednak było dobrze pomiędzy nami – planowaliśmy nawet ślub :)))))) po jebanych dwóch tygodniach związku. U nich to podobno normalne – moich znajomych zatkało. Byłam u jubilera zmierzyć palec dzień przed rozstaniem… Dlaczego? Bo się totalnie zakochałam i byłam w stanie zmienić wszystko dla niego. Jednak już nic nie muszę zmieniać, a po nim został tylko kot którego pomógł mi wybrać w fundacji i zapach na poduszce. Był totalnie zazdrosny i widać było jego niezadowolenie kiedy mówiłam o moich znajomych. Nie mówił tego wprost, ale ich po prostu nie lubił nie znając ich, z resztą w drugą stronę to samo. Nie wiem. Bał się że go zdradzę? Zawsze jak mówiłam że ktoś u mnie będzie to pytał jakiej jest orientacji praktycznie po sekundzie, stalkował ich na social mediach i kazał mi tłumaczyć kto, co i jak. Możecie mnie linczować teraz, ale po prostu przez takie kontrolowanie mojego grona znajomych stwierdziłam we wtorek, że nie powiem mu że przychodzą do mnie znajomi na noc bo po prostu się bałam. Okłamałam go, że jestem sama kiedy rozmawialiśmy, ale zatrzasnęłam się bez kluczy na dworze i ze stresu przyznałam się do wszystkiego. Bałam się go po prostu. Że znowu będzie awantura, że znowu się obrazi. I dostałam za swoje. To był ostatni raz kiedy go widziałam i słyszałam na messengerze. Zablokował mnie wszędzie. Dziś znalazłam jego maila i napisałam, odpisał, że on z oszustem nie będzie rodziny zakładał, że mam dać mu spokój. ok 60smsów, ok 45 połączeń, zawaliłam mu skrzynkę głosową, wygrzebałam jego maila z czeluści messengera. I wiecie co? Chuj mi na łeb, nienawidzę siebie. Nie mogę przestać płakać od ostatniej rozmowy z nim. Nie mogę przeżyć faktu, że jedyne co mi po nim zostało to kot, który i tak już jest stary i niedługo umrze. Moi przyjaciele twierdzą, że wcale mnie nie kochał, że mnie wykorzystał i przy pierwszej lepszej okazji zostawił. Ale ja cały czas obwiniam siebie, że mu nie powiedziałam, że ktoś u mnie jest.
Przepraszam za chaos.
No i o co chodzi? Wiedziałaś w co się pakujesz. Taka kultura. Z jednego toksycznego związku w kolejny, a więc zero nauki na błędach. Życie złudzeniem, że gość nie będzie kontrolował cię i nie będzie dominujący to naiwność, bo tam się tego uczy. No i gość widać bardzo stanowczy, jeden błąd i pozamiatane, a nie jak nasi samcy beta wybaczają największe kurestwa.
Do tego to związek z desperacji, bo tutaj gościa olewasz, a dopiero zaczynasz myśleć gdy matka wywala Cie z domu. No sorry, to nie są dobre podwaliny do myślenia o związkach, co powoduje właśnie rozstrój emocjonalny, panikę na zmianę z euforią. To, że miał kasę by pomóc nie znaczy, że jest wybitnie dobrym partnerem. Znajomi odradzali i mieli rację. Zresztą czekaj, ile wy razem byliście, miesiąc, jeśli ghostowałaś aż do lipca a mamy sierpień? I takie emocje?
Ty nie nienawidź siebie, tylko wyprostuj swoje wzorce, a potem się baw w związki, bo widać coś nie gra i to mocno od podstaw (może wzorce rodzinne, może problemy emocjonalne, może niska samoocena). No i polecam jednak wiązać się w obrębie własnej kultury, a na pewno nie tej w której kobieta jest podległa mężczyźnie.
Mnie tam nie żal kobiet olewających Polaków, sorry. Jest jakaś durna moda na murzynów i ciapaków. Nie nasza odpowiedzialność. Następnym razem już ucz się na błędach.
Moi przyjaciele twierdzą, że wcale mnie nie kochał
Czekaj, czekaj. Miłość po miesiącu? Dziewczyno ile Ty masz lat? Bo mentalnie naprawdę mało…
Miłość się buduje wiele lat dobrymi uczynkami wobec kogoś, zaangażowaniem, zaufaniem, odpowiedzialnością, staniem murem za nami. Nie znasz człowieka po tak krótkim czasie, nie masz prawa wiedzieć co to za uczucie, nie masz świadomości. Wszystko to bujda co się dzieje w Twojej głowie.
Bałam się go po prostu
Uuu, no to piękny związek oparty na strachu przed kimś. Love forever : )
ścianę tekstu
Ściany tekstu to pisz romantykom, bo tylko oni w to będą wnikać. Póki co wybierasz zupełne odwrotności do nich, mężczyzn nabitych testosteronem, władczością, agresją, a nie miękkim sercem 😉 Co kto lubi – wybory muszą być świadome.
Te pytania o orientację też ciekawe. Tam się zrzuca homo z budynków. Może planował 🙂
Oprócz szybkiego spotkania doradziłabym jeszcze jedną, wartą uwagi rzecz – nie ograniczajcie się w waszych randkach do wielkich metropolii. Zasięgi tindera poza miastami są minimalne, co za tym idzie – ludzie tam spoza radaru są mniej oblegani i łatwiej się dopchać. Często o innej, nierzadko – w moim odczuciu – lepszej mentalności ludzi ze wsi nie wspominając
Doradzałem zagranicę, jak Tajlandia, latynoskie kraje (jak mój kumpel, ma żonę z Wenezueli, śliczna!), z tego względu, że próba sprostania gustom Polek to STRATA CZASU. Czy zdajesz sobie sprawę, że Ty, dzisiejszy, przeniesiony w czasie do lat 90-tych, mógłbyś się tamtejszym Polkom dużo bardziej podobać? A skoro tak, to po co chcesz „dorównać” poziomem gustom Polek, skoro one są ZMIENNE JAK TRZCINA NA WIETRZE? Nie szkoda Ci czasu Twojego życia który jest bardzo limitowany?
Więcej na naszym męskim forum.
Ogólnie z tych punktów wynika, ze należy odrzucić każdą kobietę Xd
Wystarczy napisać, ze jest się pol-szwedem i z bomby 5x tyle par. Najlepiej kłamać, bzyknąć i next
Nie pochwalam takiego podejścia. Bo jeśli robi się w ten sposób, to nie różni się od kobiet manipulantek-oszustek niczym.
Po co sprowadzać się do ścierwa, którego się nie szanuje? Stajemy się automatycznie tym samym wrogiem, którego nie lubimy.
Ja tam jestem za budowaniem skuteczności w sposób moralny i ambitniejszy.
PS jak komuś należy tłumaczyć, że nie można kogoś dziabnąć w oko nożem to jest niereformowalny.
A co ja męczennikiem jestem? Byłem przez wiele lat i otrzymywałem zdrady w zamian, podziękuję. To fajnie obnaża bzdury gadane przez kobiety jacy to Hiszpanie itd są fajni i przystojni, bo wystarczy się za takiego podać i masz branie niebywałe 🙂
Jeśli Twoją drogą jest robić wszystko, by odnieść korzyść i na łatwiznę, nawet przy pomocy oszustwa, no to zniżasz się do poziomu tych samych, gównianych kobiet i innych patusów, których nie należy akceptować, bo powodują szkody. Obniżasz jakość społeczeństwa identycznie jak one, przez co takich postaw u ludzi jest tylko więcej, każdy się mści nie zauważając na swojej drodze kogoś dobrego, bo i nawet takiej osobie się wtedy dostanie, nie zostanie rozpoznana dobrze.
A tu chodzi o to, by to zmniejszyć, nie patrzeć tylko przez pryzmat siebie. Tak to i gwałciciele robią. Nie mają seksu to gwałcą. Każde normalne działanie jest dla nich męczeństwem, trudnością, nie chcą nic z siebie wykrzesać, bo uważają, że tak musi być.
Ale to nie męczeństwo, tylko normalność. Dzięki której można wyłapać dobrą dziewczynę i prowadzić dobre życie. Najwyraźniej ani na 1 etapie taki nie byłeś, miałeś coś do poprawy (np. wybór kobiet), na 2 etapie dalej coś do poprawy (robienie tego samego co te albo toksyczne, albo po prostu nie uznające cię za atrakcyjnego). A 3 etap to dopiero poprawka totalna. Moralność zachowana, dobre wybory kobiet, odpowiednia dynamika związku i wzajemne/wzajemnie dobre traktowanie, czy polepszanie wyglądu/siły na ile się dla (dla siebie).
To jeszcze długi etap przed ustabilizowaniem poprawnej osobowości.
Twój wybór, ja swoje wiem, bo dużo widziałem i sam sporo przeżyłem. Jakieś wnioski głębsze wyciągnąłem, niż tylko kopiowanie zachowań tych, których nie chcemy.
Alez oczywiście, ja 20 kilka lat byłem mega w porządku, a na swojej drodze nie spotkałem ani 1 takiej kobiety. ANI JEDNEJ. I tak większość facetów zapewne z komentarzy tez jak tylko zobaczy ładna buzię to zapominają o wszystkim o czym się tu dyskutuje. Myslisz, ze po co w Islamie taki rygor, czemu kiedyś dobrze widziany byl seks dopiero po ślubie? Bo to jedyne sposoby kontrolowania Rozwiązłosci kobiet. Rozmowa i przykładem tego nie zrobisz, bo one i tak żyją chwilą i są narcyzami :). A tak jak otaczasz się nawet tepymi dzidami to i tak te lepsze brną w myśl, ze facet fajny bo ma kobiety. Ja przestałem poważnie je traktować 3 lata temu, polecam to samo
Mi tego nie musisz polecać, bo mam zupełnie inne doświadczenia i dlatego promuję Red Pill – rozwój, by polepszyć swoje życie i m.in właśnie doświadczenia z kobietami. Nie idę w żadne MGTOW, w wersji „byle z daleka od kobiet”, żaden black pill, że wszystko jest zdeterminowane i żaden mizoginizm, że każda jest taka i śmaka, zła, rozwiązła, nie wiem co tam jeszcze.
Toksyczne idiotki do których mało dociera to promil w porównaniu do reszty, których spotykałem. A po spotkaniu tych toksycznych, tym łatwiej uczyłem się, na które nie tracić niepotrzebnego czasu. Dzięki temu to wszystko zaczęło się zazębiać i lepsze wybory były podejmowane.
Pewnie coś miałeś do poprawy, jeśli przez duże lata nie umiałeś wynaleźć sobie w porządku dziewczyny (zresztą co to znaczy w porządku? dziewicę w wieku 25 lat?).
A może brak farta. Nadal nie zmienia to faktu, że tak jak niesprawiedliwym jest mówienie przez feministki, że przemoc ma płeć męską, tak jak przez Ciebie, że nie ma w porządku kobiet i należy je traktować niepoważnie. Łatwo jak pisałem sobie zniszczyć fajną relację właśnie z taką w porządku, jeśli i tak łatkę się jej przypisuje z góry, a nie po poznaniu się.
Hej, mam propozycję tematu – może jakiś wpis będący zbiorem historii i obserwacji na temat kobiet zmieniających poglądy polityczne (i w związku z tym styl życia) z liberalnych na bardziej konserwatywne?
https://www.eviemagazine.com/post/over-50-percent-white-liberal-women-under-30-mental-health-condition
Myślę, że to może być ciekawa perspektywa. Sama czegoś podobnego doświadczyłam i chętnie przeczytałabym „świadectwa” innych kobiet, których tożsamość wyewoluowała.
Możesz się zgłosić do mnie na wywiad e-mailowo, opisać swoje doświadczenia wcześniej, co Cię skłoniło, jakie to były etapy zmian, co się do tego przyczyniło, skąd wzięłaś te starsze i te nowe poglądy. Nie mam pojęcia jednak skąd brać inne kobiety, które się przekonwertowały. U mnie na stronie nie ma ani byłych ani obecnych feministek, bo w niczym się nie zgadzają praktycznie i jedyne co robią to w 99% przypadków wyzywają. Bardzo mało też sam znam takich co były feministkami i nawet jakby to nie chcą by to na stronie się znalazło, bo boją się, że feministki je znajdą, bo są znane.
Ale mówię, może uda nam się przeprowadzić jakąś rozmowę, z czego artykuł urobimy.
Kontakt tutaj https://swiadomosc-zwiazkow.pl/kontakt/
Świetny tekst 😉
Szczególnie panowie powinni wziąć do serca punkt 6,14 i 16 bo tinder od dawna przypomina tam festiwal prowokacji i projektów Klaudiuszy, dlatego mam do niego duży dystans. Jedynie z czekaniem na proponowanie spotkania się nie zgadzam, warto zrobić to od razu, bo żyje się w realu i po prostu szkoda czasu, bo spotkanie w cztery oczy zawsze wyjaśni więcej niż miesiące pisania.
PS: druga część tego tekstu też będzie dobra, a może nawet lepsza, jeśli tylko wspierający się spiszą.
Co do komentarza. Niestety nie znasz kobiet, jeśli sądzisz, że one takie chętne od razu na spotkanie. Chętne to są dopiero jak się je zainteresuje, będzie w mężczyźnie coś szczególnego itd. Niestety mają tak duży wybór, że nie mogą z setką zainteresowanych spotkać się od razu, bo nie widzą w nich ani nic specjalnego, ani nie są oni godni zaufania.
Dla kobiet portal randkowy to jak sklep z butami, duży wybór, ból głowy, bo nie wiadomo co wybrać.
Dla mężczyzn portal randkowy to jak składanie CV do pracodawcy, który nawet nie chce z nimi rozmawiać i odpłaca się jedynie okruchami ze stołu.
Uważam to samo, bez sensu są długie konwersacje, bez spotkania się. Chociaż podstawowe rzeczy trzeba wiedzieć wcześniej, żeby w ogóle zdecydować się na spotkanie. Jestem też zdania, że jeśli ktoś szuka związku, to najlepiej tindera unikać i skorzystać z jakiegoś płatnego serwisu, w którym należy wypełnić ankietę i wybierać spośród zawężonego grona osób, eliminując te osoby, z którymi być byśmy nie chcieli.
Szybkie spotkanie pozwala też na ograniczenie utraty czasu – nie oszukujmy się, większość z tych randek to totalne niewypały. W większości przypadków nie zdziwiło mnie, że pan od kilku lat nie może znaleźć partnerki – albo byli skrajnie skąpi, albo upierali się na dyskutowanie o polityce, albo kłamali, jeden nawet zjawił się wstawiony, inny zdenerwował się na mnie, bo na ulicy spotkałam kolegę z pracy, a randkowicz był przekonany, że z nim flirtuję.
No ale wiesz, dzisiaj masa kobiet też narzuca rozmawianie o polityce, tyle że na lewo, czy jest się za aborcją na życzenie, czy popiera się strajki kobiet i czy rozumie, że mężczyźni powodują piekło kobiet. No i wychodzi dyskusja z tego.
+ kobiety chcą pogadać nawet o takich sprawach jak dzieci itd.
Czym to się różni od rozmowy o polityce, czy czymkolwiek innym?
Polityka, religia – w większości przypadków to zabójstwo randki. Oczywiście, można ryzykować, ale nie ma się co dziwić, że atmosfera skiśnie. Właśnie dlatego tinder jest do niczego, lepiej korzystać z serwisów, gdzie między innymi takie informacje się podaje, unikamy w ten sposób randkowania z „opcją” nas nie interesującą. Ja nigdy nie poszlabym na randkę z konserwatystą czy skrajnym lewicowcem, albo z ateistą. Takie dyskusje są super w grobie przyjaciół czy znajomych, różnorodność dodaje kolorów, ale w związku to raczej droga do nikąd.
Może i tak, ale jak się napatoczy wspólny pogląd na coś, to rozmowa idzie gładko. Są też ludzie, którzy się nie wykłócają zbytnio i nawet różnica zdań nie powoduje wielkiego problemu, czasem otwierają umysł na coś innego czego nie widzieli wcześniej.
No i w końcu tego też chcą ludzie, którzy uznają, że przeciwieństwa się przyciągają, co jak dla mnie jest nieprawdziwe, ale oni myślą jak myślą. Może u nich to działa.
Jakiś czas temu na Tinderze sparowało mnie z katoliczką, ale to ona dała mi polubienie. Nie miałem w opisie nic o religii. Jak usłyszała, że jestem agnostykiem bo lubię postawę dowodów na istnienie czegoś, albo uznaję, że katolik powinien uznawać WSZYSTKIE przykazania, a nie wybiórcze (co dla niego akurat wygodne), to zmarkotniała. „Łee kolejny, który jest nowoczesny, a ja taka staromodna.”
Więc niby nie można rozmawiać o religii, ale coś mówi to o człowieku, bo mówi to też o jego innym nastawieniu, otwartości umysłu i różnych innych rzeczach. Wszystko wychodzi w rozmowie, jeśli się z niej nie wyjdzie lub… nie wyzwie kogoś, bo to też modne.
Z drugiej strony jak to jest być jednocześnie kimś kto jest przeciw ateistom, czyli że jak, za wierzącymi ludźmi, a jednocześnie nie lubić konserwatyzmu? To się trochę miesza, bo katolicyzm jest konserwatywny. Czyżby znowu zjeść ciastko i je nadal mieć? Czy ja czegoś nie widzę?
To trochę jak być feministką, robić aborcje na życzenie, albo być prostytutką, albo jakimś mordercą, a jednocześnie mówić, że to katolicyzm. Nierealne, wykluczające się.
Jak, jestem wierzącą i parktykującą katoliczką. Nie, nie jestem konserwatywna. Nie są to przeciwieństwa. Wręcz uważam, że będąc katolikiem i uczniem Jezusa trzeba być rewolucjonistą, a nie trzymać się Tradycji. Uważam też, że swoje miejsce w rodzinie i społeczeństwie każdy może sobie sam ustalić, korzystając ze swojej wolnej woli, a nie koniecznie robić tak, jak nakazuje nam tradycja. Nie ma w tym sprzeczności, można być równocześnie nowoczesnym i przestrzegać dekalogu.
Nie, to wtedy już nie jest katolicyzm. To są swoje własne zasady ustanowione na własnej interpretacji. Tak robi wielu fałszywych katolików i innych fałszywych wyznawców 🙂
A buntownik, czy rewolucjonista to ten, który odchodzi od przykazań wiary, które mu nie pasują, a nie ten który ustala własne, a nadal się uznaje za w pełni uczestniczącego w wierze. Żeby uznać się za część danej grupy zwykle trzeba się podporządkować zasadom, uznać je też za zasadne, wtedy jest się przyjmowanym i pełnym przedstawicielem.
Lepiej już robią sataniści, którzy ustalają sobie własne zasady, albo wręcz dają sobie wolność i są totalnymi przeciwnikami katolicyzmu. Niestety katolicyzm jest konserwatywny.
Nowoczesny katolicyzm nie istnieje, bo zwie się feminizmem. To też religia w pewnym sensie, bo wyznaje się go. I tam też, przynajmniej w teorii mówią te feministki, że rodzina może być jaka chce, role mogą być jakie chcą, może być rodzina homo, wszystko jest dowolne i przeciwne do konserwatyzmu właśnie, czego nie lubisz.
Ale to nie katolicyzm, zupełna przeciwność.
A to, że wyznaje się np 20% przykazań wiary katolickiej, a 80% nie, to nie jest się katolikiem, serio. Właśnie dlatego odszedłem od uważania się za katolika, bo to totalnie niespójne i nie szanujące tej wiary. Trzeba się w pierś zabić i powiedzieć w sobie „nie podoba mi się bardzo dużo zasad tej wiary, więc nie jestem katolikiem”.
To trochę też jak powiedzmy jakiś janusz w niedzielę chodzący do kościółka, a we wtorek zdradzający żonę, czy w piątek zapijający się ile wlezie. No ale on też uważa, że jest katolikiem, bo chodzi do kościoła, bo ma żonę i rodzinę, nie zabił nikogo. I to już uważa, że wiele, a to co robi złego to tam oj tam oj tam, najpewniej wina innych, a nie jego samego. I jest samousprawiedliwienie.
I ponownie logika: jak można wierzyć w coś z czym się nie zgadza w dużej mierze? To jest wiara co najwyżej w swoją wersję tej religii, jakby samemu było się tym Bogiem i to wszystko ustalało pod siebie. To jest wypaczenie wiary, dość częste niestety.
I ostatnie porównanie. Zauważ, że jak idziemy do lekarza i chcemy się wyleczyć, to lekarz zawsze mówi, że trzeba postępować tak jak on mówi, brać tyle tabletek ile on mówi, taką dawkę. Buntownik powie, sam się leczę nie WIERZĘ w medycynę.
I to samo jest z kościołem. Idziesz tam, to oznaczać musi, że WIERZYSZ w to co mówią, a nie podważać. Bo jak podważasz to jesteś takim samym buntownikiem, jakim jest ten, który nie wierzy w medycynę.
Lepiej wtedy nie próbować robić kurczaka z logiki i próbować sobie to usprawiedliwić.
Nie wybieram sobie przykazań! Jestem aktywnym członkiem Kościoła, ale też kobietą i żona nowoczesną. Czytam Pismo, korzystam z sakramentów, przede wszystkim wierzę w Ewangelię, jestem wiec katolikiem.
Jezus był buntownikiem, dlatego też umarł na krzyżu, a nie dożył starości w jakimś pałacu. Jezus głosił nadejście nowego, odrzucenie tradycji żydowskiej, bo stare zwyczaje przesloniły Boga.
Za taką wiarą więc podążam, równocześnie spełniając się w nietradycyjnie zorganizowanej rodzinie. Uważam, że strasznym grzechem pychy jest stawianie się w roli Boga, który rozsądza, co wolno a czego nie – zgodnie z tym, nie uważam, że wolno mi innym czegoś zakazywać czy nakazywać tylko dlatego, że jest niezgodne z moją moralnością. Oczywiście, modlę się, by ludzie ludzie przestali obrażać Boga aborcją, rozwodami, porzucaniem dzieci – ale nie wolno mi tych ludzi potępiać, ani wypromować, czy to prawdziwi katolicy, czy fałszywi. Bo to pycha.
Tak, wiara katolicka może być postępowa, a wręcz musi taka być – jest ciągłym patrzeniem w przyszłość, wieczną zmianą i udoskonalaniem. Nigdy nie zdarzyło mi się czytać takiej samej Biblii – za każdym razem, w tych samych fragmentach widzę coś innego. Nigdzie za to nie znalazłam nakazu Jezusa, by żyć tradycyjnie, by trzymać się swoich z góry wyznaczonych ról. Dlatego właśnie nie uznaję konserwatyzmu.
Jezusa nie, ale Boga już tak. Ten opisywał dokładnie kim powinna być żona i jaka dla męża i na odwrót jaki mąż dla żony.
Ale mniejsza, to nie na temat portali, porzućmy to.
Jezus = Bóg.
Rzeczywiście, odeszło od tematu, ponieważ bardzo zniesmaczyło mnie określenie „fałszywy katolik”.
Anyways, uważam, że jeśli szuka się stałego związku, to powinno się szukać ba płatnym portalu, gdzie można określić w ankiecie kogo się poszukuje, i nie tracić czasu na randki i pogadanki z osobami spoza kręgu zainteresowań. Na płatnym portalu nie dostawałam tak wielu zaczepek, jak na tinderze (gdzie zdarzały się nawet zdjęcia penisa – szczyt męskiego chamstwa), było znacznie mniej panów do wyboru, ale za to było procentowo więcej interesujących.
mam na to sposób – przy niechcianych zdjęciach penisów zawsze ciągnę rozmowę najbardziej prowkacyjnie jak umiem, proszę pod byle pretekstem o kontakt na facebooku, na facebooku sprawdzam status związku (nie zawsze wpisany) i jeżeli ma partnerkę, lub na zdjęciach widać go stale z jedną dziewczyną – wysyłam jej zrzut ekranu z rozmowy, informując o wybrykach, lub, jeśli jest młodszy – jego matce. Polecam tą metodę.
Mi się nie chciało w to bawić, uważam te zdjęcia za odpychajace. Ale pomysł świetny 🙂
90% lasek na tinderze ma chlopow, rozumiem ze my też mamy sprawdzać wszystkie profile? PS metoda na penis działa, jeżeli jest duży
Jezus nie równa się Bóg, „teologu”. W naszej wierze utrzymujemy, że Boga jako całość stanowi cała Trójca Święta. Bóg w trzech osobach (Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty) i tylko w tym wymiarze można to postrzegać. Jako całość. Żeby zrozumieć wiarę nie wystarczy na chłopski (babski) rozum.
Ale się książę unosi, książę się uspokoi, nie ma powodu.
Logika nakazuje rozumieć, za skoro jest częścią Bytu, trójjedną, to jest samym Bytem.
Twoja na pewno każe Ci tak rozumieć. Widzieliśmy nie raz już tutaj Twoją „logikę” rozumowania. Najlepszy numer pt. „zakochane w swoich klientach prostytutki” z albumu „kobiety przywiązują się przez seks” pozostanie na liście Żelaznej Logiki DJ Julii jeszcze długo na topie. Jeśli czegoś dowodzę komentując Ciebie, „to tylko tego, że w sprawianiu sobie frajdy nie mam sobie równych” (Tony Stark, MCU).
Niczego takiego nigdy o prostytutkach nie napisałam, manipulujesz 🙂
Wtrącę się. Raczej mówiłaś ogólnie o kobietach.
Najlepszy numer pt. „zakochane w swoich klientach prostytutki” z albumu „kobiety przywiązują się przez seks”
A szczegółowo to wygląda tak, że, kobiety najsilniej zakochują się, jeśli mają minimum partnerów. Uczucie te baaaaaaardzo wolno potrafi się zobojętniać. Bo z oksytocyną przywiązującą do partnerów jest tak, że jej pula u kobiety jest duża w młodym wieku, kiedy płodność jest najwyższa, kiedy nie miała partnerów i dzięki temu kobieta może, czy to dużo miłości dać dziecku, czy partnerowi z którym ten seks uprawia. To jest idealny schemat na dobry związek.
Im większa liczba partnerów, tym przywiązanie zaczyna się wyłączać, pula tej oksytocyny wytraca się i taka kobieta przestaje stawiać na monogamię, staje się mniej pewna do utrzymania stabilnego związku (dowody które dawałem już z 50 razy na zwiększoną szansę na rozwód u rozwiązłej), nie działa u niej już oksytocyna, a co za tym idzie i mężczyzn i sam seks traktuje przedmiotowo. Dlatego widzimy u starszych kobiet mocno wyrachowane opisy, daj mi to, daj mi tamto, zaoferuj to. Czysta kalkulacja. Utrata oksytocyny to utrata wierności, opiekuńczości, problemy psychiczne, zdolności do kochania. Zastępowane jest to pragmatyczną wymianą biznesową (na której mężczyzna zwykle traci, choć słyszy nadal słowa o kochaniu) i niepewną relacją.
Choć w sumie to teraz te młodsze stawiające na rozwiązłość i zapatrzenie w siebie robią to samo już. Skala się przesuwa w niebezpiecznie złą stronę i powoduje to też agresję kobiet.
To nam załatwiają feministki poprzez promocję takiego stylu życia i mężczyźni, którzy im przytakują.
a nie wystarczy farmacja i leki na bazie oksytocyny, skoro nawet melatoninę – homon snu – sprzedają w tabletkach? Skoro wierność sprowadza się do poziomu hormonu, to można go zwiększać, faszerując się nim i efekt będzie taki sam, a problem – farmakologicznie rozwiązany?
To problem bardziej do naukowców, a nie zwykłych zjadaczy chleba. Nie mam pojęcia, czy to można stosować codziennie jak suplement, ale wątpię. Bo oksytocyna może i jest hormonem wierności, ale i ma wiele innych zastosowań. Co z tego, że człowiek będzie wierny, jak może wywołać skutki uboczne taka suplementacja np. na serce. To już jest głębsza sprawa wymagająca dużej, ścisłej nauki.
Red, czy nasze paniusie dają Ci na utrzymanie strony? Jeśli tak to które, chcę wiedzieć.
rodo, panie!
też bym chciała adresy i numery wszystkich piszących, razem z zarobkami i numerem buta, raz, raz! bardzo proszę
Ładnie masz globus zaorany.
Od takich spraw są maile, a poza tym niezbyt rozumiem intencje. Chciałbyś by komentarze pod dyskusjami były zamknięte, albo otwarte tylko dla wspierających? To powiem tak. Wspierający to ci, którzy wspierają, bo się zgadzają, popierają to co robię i oni nie mają potrzeby wielkich dyskusji, oni chłoną treści i może tam z dwoma rzeczami na art się nie zgodzą i tyle. I nawet jeśli jest zgrzyt z jakąś treścią to też piszą maile, lub rzadziej tutaj coś napiszą. Oni mają zasadę „rób co robisz, i tak będę wspierać bo to ważne”.
Moje intencje to wytykanie egoizmu co bardziej zarozumiałym użytkowni(cz)kom gdy będzie ku temu sposobność.
A myśleć nie potraficie? Potem leku zabraknie i powodzenia w życiu. MDMA zacznij wcinać jeszcze…
akurat MDMA jest całkiem dobrym i terapeutycznym pomysłem po latach związku by obgadać swoje problemy w atmosferze miłości (nawet jeśli wywołanej czysto farmakologicznie i sztucznie), bo czasem zwyczajna niechęć po latach powoduje zamknięcie się. Wszystko jest dla ludzi.
To ile takich spotkań zaproponowałaś? Niech zgadnę, 0. Po prostu oczekujesz, ze od razu będą się rzucac z propozycjami materialnymi typu kolacja. A który facet chce to robić dla obcej baby? Taniej wyjdzie roksa
Odnośnie tindera to faceci w ogóle, nie powinni dawać polubień, a tylko wtedy jak im jakieś polubienie-anonimowe (mówię o darmowym tinderze) wpadnie to wtedy oddawać W kilku pierwszych propozycjach znajdują się własnie te kobiece polubienia i tyle.
Efekt będzie taki że:
1/ baby w godzinę nie będą miały 100 polubień a 10.
2/ Bardziej będą szanować pary
3/ Człowiek ma wyrąbane na przeczesywanie dziesiątek profili bo może jakaś da parę
4/ Nie popada w melancholie że stara się jak może a i tak większość ma go w dupie
WSZYSCY FACECI POWINNI TAK ROBIĆ!!!
W sumie racja, jakby tak każdy tylko czekał na polubienie od kobiety… no ale one niechętnie chyba je dają. Z kolei jak Ty jej dasz polubienie, to ona prędzej zobaczy Cię na liście do przeglądania. Oczywiście jeśli nie zrobiłeś zbyt dużej liczby polubień, bo wtedy spadniesz w rankingu.
Ale żeby ona mnie zobaczyła to przecież też musi dać polubienie w PROFILU bo przecież inaczej jest „zamazany” i nie wie kto jestem. Więc po co mam dawać polubienie, niech baby dają polubienia a wtedy konkretny facet odpowie i jest PARA.
Chyba że one w zwykłej wersji nie płatnej widzą profile osób które dają polubienia. Ale i tak mam na to wyrąbane, jak mi któraś da to ją wyłapie a nie będę karmił polubieniami i dowartościowywał swoją osobą stado narcystycznych kóz.
na zaadoptujfaceta ten mechanizm działa tak że to właśnie kobieta dodaje faceta do koszyka i dopiero wtedy można rozmawiać z nią
Ciekawe czy to się sprawdza i jakie są statystyki tego portalu ,np. właśnie skuteczność.
Ale co to ma dać? Przeciez to nie sprawi, ze kobieta staje się dla nas odpowiednią. Ja mam 2 tysiące polubień na pewnym portalu i kilkadziesiąt lasek napisało jako 1. I mimo tego i tak nie prezentują sobą wiele i oczekują pajacerki
Co to ma dać? Godność, przyzwoitość i zauważenie w sobie hipokryzji. Nie powinno się nawet tłumaczyć czemu nie powinno się oszukiwać. Brzmi trochę jak ktoś antyspołeczny. Tak jakbym miał psychopacie tłumaczyć czemu nie wolno zabijać, gwałcić, a przecież dla niego liczy się tylko tu i teraz, jego korzyść. Nic więcej.
Albo chcemy tworzyć lepsze społeczeństwo, dawać jakiś wzór, podążać za wartościami, albo stawać się na równi z tymi najgorszymi osobami, które jednocześnie krytykujemy.
To też się potem przekłada na oszukiwanie w stałych związkach, gdzie się da. Jak dla mnie szkodliwe i nie do przyjęcia.
Ja mam 2 tysiące polubień
Na oszukanym profilu, czy prawdziwym w 100%? Nie wiem jaki to portal, ale jeśli by tak było na Tinderze to mógłbyś liczyć się w top 10% mężczyzn na tym portalu. Tacy nie muszą żadnego oszukiwania i tanich chwytów stosować.
Ale dużo polubień to duży wybór. Zawsze to lepiej, niż nie mieć w ogóle możliwości rozpoczęcia rozmowy.
A jak ktoś jest aż tak zawiedziony, że i tak mówi, że kobiety tam mu nie pasują to raczej lepiej nie korzystać, jeśli nie chce zmienić swojego podejścia, czegoś się nauczyć, coś zmienić.
Ja takiego zdania nie mam, bo poznałem sporo fajnych dziewczyn, które były wyszukane cierpliwie wśród badziewia i toksyczności. Czasem „pajacowałem” zarzucając żartem, czy pisząc pierwszym, ale to niewielki koszt.
Nie tinder, ale obok niego chyba najpopularniejszy. Mam zdjęcie dobrej jakości i drogie ciuchy na nim i przede wszystkim zaznaczyłem najbliższe duże miasto, a nie to w którym faktycznie mieszkam. Aaa i miałem opis, który subtelnie kojarzył się z seksem, chociaż ja miałem zupełnie odwrotny zamiar tworząc go. Generalnie po krótkim czasie i tak usunąłem, bo dla mnie poziom kobiet na portalach to zbyt depresyjne doświadczenie
No wszystko niby fajnie i zgadza się to z moimi obserwacjami, jednak wciąż jest to takie rzeźbienie w gów..nie brzydko mówiąc – i wiesz dobrze, że mam rację. Wciąż normalny przeciętny Polak ma bardzo ciężko na Tinderze, taka jest prawda.
Polecam każdemu zrozumiec, że tak jak kobiety bardzo chętnie parują się z Francuzami, Niemcami, Włochami – tak my powinniśmy chętnie szukać Ukrainek, Filipinek, dziewczyn z Kenii – po prostu kobiet dla których to my coś znaczymy.
https://maleofthefuture.com/d/255-poszukiwania-miejsca-na-swiecie-gdzie-bialy-przecietniak-jest-czadem-dla-kobiet/11
Pokazałem tutaj jak wyglądają realia dla przeciętniaka jak ja, odrzucanego raczej na Tinderze z okazyjnymi parami – na Filipinach, Kenii czy nawet Ukrainie. INNY ŚWIAT.
Nie bójcie się tego robić – ja nie widzę, aby Polki bały się żenić z Turkami, Włochami, Niemcami, robią to chętnie. To czemu Wy się ograniczacie, że musi być Polka choćby nie wiem co?
Polka z Turkiem, jaki odsetek ? A Ty widziałeś kiedyś Turcje bo tutaj wchodzi coś innego oni nie mają wyższego statusu społecznego niż my, więc sam sobie odpowiedz o co chodzi.
Turkowie mają porównywalny status do nas, sprawdź sobie aktualne PKB Per cabita, bardzo niewielka różnica jest. A więc status społeczny ten sam, ale uroda Turka dużo lepsza niż Polka – stąd dla Polki to awans.
Byłem w Turcji. Resztę informacji zapraszam tez na nasze forum, można o tym szerzej podyskutować
Tylko o wyłącznie o obce geny. Zobacz jak Japonki olewają Japończyków, bo oni się nie mieszaja. W Serbii czy Wietnamie jako Polak (najlepiej blondyn) możesz mieć po kilka bab dziennie
Ehh, gdzie link zwrotny do mojej strony w poście głównym, jeśli dajesz swój? Umawialiśmy się inaczej. Nie wiem czy ja piszę po afrykańsku, czy po chińsku.
Chyba, że planujesz coś nowego dodać i wtedy, bo ja wrzuciłem najnowsze.
Ano ma ciężko bo odrzucanych jest około 80%, ale lepiej zwiększyć szansę o kilka-kilkanaście procent, niż nie zwiększyć wcale. Różnicę sam widzę.
A tak się umawialiśmy? Musiałem przeoczyć, ale spoko, zamieściłem już.
Odrzucanych jest ok. 80% i można trochę zwiększyć szanse, natomiast wciąż to jest tak, że wciąż musisz grać jak Pani Ci zagra.
Być miłym, być wyluzowanym, nie być zbyt restrykcyjnym – krótko mówiąc, musisz grać pod dyktando Polek, wtedy może coś Ci skapnie. No tak to wygląda.
Jednak to jest żałosne, bo skoro Polki BARDZO CHĘTNIE wiążą się z obcokrajowcami – co nam stoi na przeszkodzie? Kumpel wygląda jak typowy polski blondyn słowianin – miał duże zainteresowanie latynosek, a wśród Polek nieszczególne.
I co? Poznał na portalu randkowym dziewczynę z Wenezueli, gadali, gadali, w końcu w lecie do niej pojechał, a dziś ściągnął ją do siebie do Polski i jest bardzo zadowolony.
To jest właściwy kierunek, nie ma co się kopać z koniem z wymagającymi Polkami, przecież w wielu krajach kobiety są piękne. Ja lubię Filipinki, bo wydają się najbardziej uległe i bardzo bardzo rodzinne. Nawet jeśli musiałbym pomagać czasem jej rodzinie – spoko, mam kasę, wolę mieć uległą żonkę Filipinkę i czasem pomóc jej rodzinie, mieć gałę opier..oloną i ugotowane, niż z Polką się użerać która lada moment może mnie zamienić na innego. A za Polkę zapłącisz całościowo DUŻO WIĘĆEJ, zapewniam.
No jak nie jak tak. Dwa punkty. Jeśli dajesz link do siebie, to dawaj link do mnie u siebie, najlepiej w temacie podobnym, a nie zupełnie niezwiązanym. I tyle.
musisz grać pod dyktando Polek, wtedy może coś Ci skapnie
Jak się rozwijasz dla siebie to niekoniecznie pod takiej dyktando. Ale to trzeba umysł przekierować.
Jednak to jest żałosne, bo skoro Polki BARDZO CHĘTNIE wiążą się z obcokrajowcami – co nam stoi na przeszkodzie?
Trzy rzeczy. 1. Kasa, podróże tam, albo sprowadzenie jej tutaj (?) 2. Więcej czasu, by taką odnaleźć, nie do końca wiadomo jak nawet (nie zajmowałem się tym) 3. Bariery językowe. Jednak Polka jest jaka jest, ale o większej ilości rzeczy się pogada ze zrozumieniem bo język własny znamy dużo lepiej, niż ich
No i tu się kompletnie z Tobą nie zgadzam, a powiem więcej: miałem myślenie dokładnie takie samo jak Ty. Kropka w kropkę.
Sprowadzenie jej tutaj – no tak, to jest jakiś tam koszt, ale to naprawdę nie są wielkie pieniądze, nawet gdyby Cię to kosztowało z 1500 PLN – jeśli w miarę jako tako zarabiasz i nie masz rodziny, to to są grosze.
Ja np. jadę do Filipin NA WAKACJE – i tak bym poleciał, to po prostu wyjazd wakacyjny. I dziewczyna wie, że ma na mnie czekać na lotnisku.
2 Więcej czasu – hahah, no byś się właśnie zdziwił, haha. Ile to ja czasu łącznie poświęciłem na Polki. STARY, jakbym zliczył ile roztrwoniłem LAT życia na polskie kobiety, na Tindery, dupery, na dwa związki z których i tak nic nie wynikło – ile łącznie czasu roztrwoniłem na rozkapryszone Polki! To jest szok!
Pytasz jak? Badoo, Tinder, Fake GPS.
Założyłem Badoo z Fake GPS ustawionym na Nairobi, Kenia. Par miałem od zaje..ania. Kobiety wręcz same pisywały. I to często naprawdę były seksowne laski, w moim artykule na forum są screeny, widać wszystko.
Czarnoskóre laski niczym Naomi Cambell jeśli chodzi o figurę.
Jednak to jeszcze nic. Najwięcej miałem par na Filipinach. Pary wpadały tak szybko, że wyje..ało skalę xD
Po 5 minutach miałem chyba z 15 polubień, kolejne wpadały jeszcze szybciej. Często ładniutkie drobne Filipinki. Ich wiek? Powiem tak – sam mam 31, jednak patrząc na wiek tych Filipinek po pewnym czasie przyzwyczaiłem się, że jak mi wpada 25-latka, to zacząłem grymasić, że stara. Niech to będzie najlepszą odpowiedzią z jakiego wieku mi wpadały laski.
Kilka dawało swój nr whatsapp same z siebie. Kilku obiecałem, że jak będzie bliżej lata to do nich napiszę i się umówimy na spotkanie. Z jedną piszę na stałe i już ona ćwierka o nas jako o związku, nie żadna przyjaźń, sama powtarza, że związek.
Zapewniam Cię, że jak zobaczysz jakie to łatwe – zapomnisz o tej monotonnej walce w Polsce, gdzie musisz udawać miłego, fajniutkiego, maskować swoje nerwy lub zasadniczość żeby dziewczyny nie odstraszyć, etc. Tam czegoś takiego nie ma.
I teraz dużo zależy od tego czy możesz pracować zdalnie. Ja mogę, dlatego dla mnie życie z Filipinką na słonecznych rajskich Filipinach, pełnych wspaniałych wysepek to marzenie. Są faceci co tak żyją, Polacy, kręcą oni vlogi, zobacz jakie mają super życie.
3 Jesli chodzi o język – z latynoskami może być problem, bo wiele znich nie zna angielskiego.
Filipinki, Kenijki i inne – znają angielski bez problemów, praktycznie każda.
Na razie Filipiny są zamknięte jednak ja już wiem na pewno, że tam lecę na wakacje i chyba zostanę.
Stary – zdajesz sobie sprawę, że TEGO SAMEGO DNIA w którym utworzyłem Badoo na Filipiny – miałem już z 3-4 gotowe dziewczyny pod randkę? Jednej pisałem od razu czy idziemy na kawę, napisała, że chętnie, tylko ona nie pija kawy i czy mogłaby wypić mleczną herbatkę, hehe.
Stary, to w ogóle jest inny level, inny poziom.
Do tego weź pod uwage, że dzietność tam wynosi 2.7 co oznacza, że kobiety z zasady sa bardziej gościnne w kroczu. U nas dzietność wynosi 1.3 i jesteśmy na 212 miejscu na 242 miejsca na świecie! Prawie na ostatnim miejscu w CAŁYM ŚWIECIE!
Nie usprawiedliwisz tego tylko antykoncepcją, Polki są po prostu CHŁODNE I ZIMNE JAK LÓD.
Nie wiem ile masz lat, jeśli z 20-parę to jeszcze może bym poczekał, ale jak jesteś już po 30-tce to bym się nie pierd..olił i nie kopał z koniem tylko zmieniał życie i był szczęśliwy, zamiast kopać się tu z koniem. Życie jest na to ZA KRÓTKIE.
Powodzenia na tych Filipinach, polecam jednak przed odlotem zrzec się obywatelstwa jak to niektóre kobiety robią, gdy nie można mieć podwójnego obywatelstwa. Zamiast ogarnąć własny kurnik, lepiej podwinac ogon i spierdolić, a jak będą problemy to opcja ucieczki do rodzimego kraju jest. Najprościej pójść na gotowe, niczym się nie roznisz od Polek które same wybierają obcokrajowców 😉
Za dużo już lat swojego cennego życia straciłem na Polki.
Nie potrafiłyście docenić polskiego mężczyznę to siedźcie sobie dalej z kotami, a ja lecę być szczęśliwy 🙂
Jeden mój kumpel Polak ma tam rodzinę. Chodzi sobie na grilla do rodziny swojej żony, zadowolony, grillują sobie, podróżują po wysepkach filipińskich, dziewczyna bardzo chętnie gotuje.
Facet oprócz tego jeździ motorkiem w przepoconej koszulce – no żyje męskim życiem jak prawdziwy mężczyzna, a nie podskakuje jak pajacyk żeby się przypodobać pyskatej miastowej Polce.
Facet nie udaje, ja to widzę, że on jest szczerze mega zadowolony. Już to widzę jakby w Polsce tak miał.
Polka by mu powiedziała, że za dużo waży (facet ma lekką nadwagę), albo jest już za stary i może dałaby mu „szansę” jakaś czterdziecha xD
Z takim podejściem to siedźcie dalej same, a niech dzietność Wam pierdolnie do 0.5, gratuluję inteligencji.
Już teraz dzietność w Polsce jest na poziomie 1.3 – jak chcecie wiedzieć, czy kobiety w danym kraju są ciepłe i serdecznego serca, to spójrzcie na dzietność. Jak dzietność jest niska to macie pewność jednego – że są zimne, wymagające i lodowate.
Szkoda cennych lat życia na takie kobiety, życie za szybko umyka. No ale życzę powodzenia tym, co chcą dalej walczyć z Polkami i osiągnąć z nimi jakiś sukces rodzinny czy reprodukcyjny. Będzie Wam potrzebne xD
Filipiny to trochę jednak daleko (co byś nie napisał) ale może coś napiszesz o Ukrainkach?
W 1990 roku Afganistan miał 12,5 mln ludności, Polska 38 mln.
Dziś Afganistan ma 40 mln, Polska ledwie 35 mln, chociaż to w Afganistanie przez ten czas były wojny, a nie w Polsce.
Oznacza to, że gdybyśmy mieli taki przyrost jak w Afganistanie to dziś byłoby nas ponad 120 mln. Bylibyśmy liczącym się krajem w UE i zabezpieczylibyśmy nasz język przed wymarciem.
I nie, upadek dzietności w Polsce to nie jest to kwestia doszlusowania do krajów wysokorozwiniętych. Populacja Francji wzrosła w tym czasie o 10 mln ludzi, Hiszpanii o 8 mln (a miała wtedy dokładnie tyle co my) a USA o 80 mln (sic!).
Jeżeli ktoś chciałby zapytać co poszło nie tak w Polsce to odpowiem – postawienie władz na dogadzaniem emerytom, rolnikom, górnikom i mundurowym a nie młodym rodzinom. Te ostatnie zostały właśnie horrendalnie obciążone przywilejami tychże grup co uniemożliwiło im zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych i powoływanie na świat dzieci.Ba! Wiele kobiet, które ośmieliły się zajść w ciążę będąc zatrudnionymi, doświadczyło ataku ZUS (tzw. „Akcja Brzuszki” trwająca do dziś), który odmawiał im uznania stosunku pracy i ubezpieczenia (w tym zdrowotnego). Uważacie, że to zachęcało je, oraz ich koleżanki, do zachodzenia w ciążę?
Kto u nas zarabia 10-30 tys. miesięcznie i potem będzie miał równie tłustą emeryturę? Kobieta, która wychowuje kilkoro dzieci, która wg naszego systemu „nie pracowała” czy też kobieta bezdzietna robiąca całe życie karierę (vide: Pawłowicz)?
Bez odgórnego wsparcia ze strony systemu nie ma nadzieji dla dzietności u nas.
Spokojnie. Multi kulti juz jest wprowadzane tylnymi drzwiami w Polsce. Wkrótce będziecie miały ciepełko. Tylko teraz codziennie jedna Poleczka w Warszawie zalicza kosę pod żebra od egzotycznego kierowcy ubera czy innego pracownika tymczasowego. W Szwecji kobiety już od dawna nie plują na swoich (białych) mężczyzn. Nie ma kto ich bronić, sądy i policja pod butem poprawności politycznej. Byłem, widziałem, wiem.
A co robią Polki wyjeżdżając za granicę?
Co robią Polki, szukając obcokrajowca w Polsce?
Nie widzisz powiązania, „kolega” wie że w tych krajach będzie miał wyższy status niż w Pl. A kobieta wyjeżdżając z Pl wie, że kanon piękna w Europie czy krajach Anglosaskich jest praktycznie taki sam . Więc jeśli atrakcyjna Polka wyjedzie do USA będzie atrakcyjną Polką w USA. Jeśli przeciętny Polak zostanie w Pl, będzie przeciętnym Polakiem, jak wyjedzie do USA, to będzie biedakiem. A jak wyjedzie do kraju rozwijającego się, gdzie zdalnie zarobi 1500$ i więcej będzie miał wzięcie jak piękna Polka w USA.
Więc nie bądź hipokrytką…
Nadmiar dzieci jest tam gdzie jest mnóstwo patologii i biedy a seks jest jedyną rozrywką z braku lepszych. W afryce masz wysoką dzietność, a warunki takie że nikt nie chciałby tam mieszkać. Zważywszy że z dwóch ludzi robi się jeden, z rzadka bliźniaki, czasem dziecko z innego związku, okolice 1,9 wydają się optymalne. Śmiertelność dzieci w porónaniu do tej z 1970 jest dzisiaj praktycznie zerowa, nie ma potrzeby robić sobie stadka, zamiast tego warto skupić się na jakości i zapewnić temu jednemu, czy dwóm znancznie lepsze życie jakościowo
Red napisz coś więcej o tym przekierowaniu. Albo komentarz jakiś obszerniejszy, albo artykuł może.,
W drugiej części coś będzie, np. jak sobie radzić z odrzuceniem. To też przekierowanie umysłu, ale w jednej części tego co chcemy przekierować. Ale to też wymaga treningu, działania, nie ma cyk przeczytane i zrobione.
Zastanawiam się za co i od kogo dostałem tego minusa powyżej.
Dostałeś dwa minusy, a ja dałem plusa, więc wychodzi -1.
Tak btw. ostatnimi czasy zalęgło Ci się trochę robactwa na stronie. Zamierzasz coś zrobić z tymi użytkownikami, czy spokojnie mogą się tu defekować?
Ewoluowałem, nie angażuję się już w głupie dyskusje z niereformowalnymi użytkownikami. Zarówno w realu jak i w necie brak mi zimnej krwi gdy widzę ignorancję. Może i to z czasem wypracuję.
Nie widzę zbytnio szamba. Takiego największego szambiarstwa faktycznie nie akceptuję, a reszta to po prostu dyskusje. Nie tylko trzeba tego personalnie odbierać, ale też w ten sposób prowadzić dyskusje, by ktoś czytający ją (całkiem postronny) coś z niej wyciągnął, zobaczył coś wartościowego, jakiś dodatkowy argument na który sam nie wpadł. Akurat ja jestem twórcą strony, więc więcej na siebie nałożyłem w tym kierunku, Ty nie musisz.
Dlatego póki nie ma jakiegoś obrażania, hejtu, wmawiania czegoś czy też fałszywego oskarżania, to mi z tym ok. Po to są komentarze, by jednak dyskutować, także z odmiennymi opiniami ale wyrażonymi kulturalnie. Cierpliwość też się wyrabia 🙂 Ja np. byłem mocno impulsywny z 10 lat temu, bez porównania do dzisiaj, choć zdarza się jak ktoś przekracza granice chamstwa.
Lubię czytać Twoje teksty, ponieważ w większości są merytoryczne.
ALE, w jakim celu piszesz o tym by się rozwijać dla siebie, jeśli tak naprawdę motywy jakie Tobą kierują, są prymitywne instynkty i popęd seksualny.
Chyba, że masz zamiar zostać Mnichem?
Żeby nie było, nie neguję rozwoju, ale Twoja hipokryzję.
Ja lubię się rozwijać, ale bez zadęcia.
Lecz jeśli nie odczuwał bym popędu. Czy robiłbym wszystko tak samo?
Śmiem wątpić…
W skrócie, większość rzeczy które robimy dla własnego rozwoju, robimy po to, by dostać się między uda, jak najbardziej atrakcyjnej kobiety, a bardziej kobiet…
ALE, w jakim celu piszesz o tym by się rozwijać dla siebie, jeśli tak naprawdę motywy jakie Tobą kierują, są prymitywne instynkty i popęd seksualny.
Nie bardzo. Nie każdy ma libido ukierunkowane tylko na popęd seksualny. Libido to część ego, która do czegoś napędza człowieka. Może napędzać nawet do pracy, wynajdywania wynalazków, czy uzyskania zdrowia i siły. Coś co pobudzi człowieka, a nie żeby miał jeden cel w życiu, dupy, dupy, dupy. One mogą być przy okazji, ale nie można być tak zdesperowanym, żeby pójść na siłkę pół roku, nie udało się i to rzucić, bo zaraz nie zbiegło się stado kobiet. To tak nie może działać, to jeszcze spowoduje głęboki zawód. Najpierw dbanie o siebie dla siebie, to zdrowa rzecz, a kobiety/kobieta to skutek uboczny rozwoju i dobrego samopoczucia, poczucia siły, możliwości itd.
Dlatego hipokryzji tu nie ma.
Ja lubię się rozwijać, ale bez zadęcia.
A kto mówi, by z zadęciem? Po prostu mieć jasne cele, a nie cele pośrednie jak „rozwinę się, to będę miał baby, baby najważniejsze”. To mocno prymitywne myślenie.
Lecz jeśli nie odczuwał bym popędu. Czy robiłbym wszystko tak samo?
Nie każdy ma jeden cel w życiu.
Myślisz, jak mi się wydaje, jak te stadko grażyn i januszy, którzy po złapaniu się w sidła relacji, może zawarcia małżeństwa tracą motywację do rozwoju, stają się grubi, leniwi. Ich celem nigdy nie był rozwój, a zdobycie partnerów, a potem olanie rozwoju. Ja tego nie promuję. W ten sposób myśli większość, a większość nie ma racji i nie jest świadoma.
W skrócie, większość rzeczy które robimy dla własnego rozwoju, robimy po to, by dostać się między uda, jak najbardziej atrakcyjnej kobiety, a bardziej kobiet…
Nie. To tylko Twoje podejście i jakiejś części, być może niedojrzałych emocjonalnie osób. A żeby dojrzeć trzeba przejść drogę do tego, a nie działać na samym instynkcie (znowu, dupy).
Przejrzyj sobie to, może zaciekawi i coś znajdziesz w tym https://swiadomosc-zwiazkow.pl/plaga-xxi-wieku-niedojrzalosc-emocjonalna/
Większość mężczyzn się rozmnaża, więc większość ma niedojrzałe podejście?
To jest całkowicie nielogiczne i pozbawione sensu.
Jako młodzi chłopcy zaczynamy odczuwać popęd seksualny do dziewczyn. I wiele naszych życiowych wyborów jest wypadkową tego popędu…
Później u wielu mężczyzn dochodzi jeszcze potrzeba rozmnożenia się. I znowu, by znaleźć jak najlepszą kobietę, a w przyszłości matkę jego dzieci, mężczyzna rozwija się, lecz z myślą o swoim przyszłym potomstwie…
A Ty uważasz się za tak rozwiniętą formę człowieka, jak Ajahn Brahm i żadna kobieta (lub to co ma między nogami) nie wpłynęła na Twoje życiowe wybory. A to co teraz robisz, nie ma nic wspólnego z kobietami i potrzebą posiadania potomstwa?
Dla mnie jest to absurdalne…
Zgodzić się mogę tylko z tym, że czynnik żeński ma obecnie na Ciebie dużo niższy wpływ, niż na przeciętnego 20 latka.
Ale na pewno nie zerowy…
Po primo wątpię, że większość. Dzietność to mamy badziewną. W przeszłych czasach jedynie 1 na 18 mężczyzn się rozmnażało.
Po drugie kompletnie nie zrozumiałeś głębszego motywu wątku. Trzeba odróżnić samo rozmnażanie się łącznie z innymi celami życiowymi i rozwojem, od samego myślenia ciągle o rozmnażaniu, seksie i dupach i robić wszystko, aby tylko taki jeden cel sobie osiągnąć, a potem wio.
„Bye bye rozwój, mam co chciałem, nic mnie nie obchodzi, mogę teraz żreć, pić, mieć zamglony łeb i tracić dobre cechy, które rozwinąłem w czasie przed związkiem.”
A ja mówię, by przestali myśleć tym co mają między nogami, bo życie oferuje wiele możliwości z których można czerpać pozytywne dla nas rzeczy, dla zdrowia, psychiki, samopoczucia, rozwijania jakiejś mądrości przydatnej do innych rzeczy, niż włóż i wyjmij, czy też do pracy lub innych aktywności.
Nie widzę problemu, ale przy okazji rozwoju, dobra selekcja, naturalna więź, a nie wymuszona desperacją o rozmnożenie się. To samo można kierować do kobiet, które często naciskają na rozmnożenie się i to z badziewnym, niedopasowanym do nich mężczyzną, a potem frustracja, rozbita rodzina, albo toksyczna rodzina. Desperacja robi śmietnik z mózgu, bo niepasująca osoba wydaje się nam pasująca.
Nie do końca. Zawsze ktoś na nas jakoś wpływa. Nie muszą to być kobiety, mogą znajomi, rodzina, sytuacje życiowe. Silny kręgosłup wykształca się z czasem, wie się wtedy co dla nas dobre, a co nie, choć nie każdy w ogóle dostrzega to i myśli o tym. Tych nie liczę.
Ja też nie jestem żadnym ideałem, bo takich nie ma, popełniałem błędy, więc przestrzegam tych, którzy wcześniej mogą dojść do poziomu na którym teraz jestem. Np. w mentalności, która wiele mi pomogła w ostatnich latach. No i nie wkopałem się w toksyczny związek, czy bycie ojcem dziecka zrodzonego z toksycznej kobiety.
Ja nawet jestem wdzięczny za te błędy i taką postawę też promuję zamiast życia, że przeszłość to taka ciężka. Doświadczenia uczą 🙂
Po części. Nie jest to jednak najważniejsze w moim życiu, nie jest nawet w połowie tak ważne jak inne sprawy. Od początku stworzyłem stronę dla samej idei, raczej od odkłamywania różnych rzeczy, bo nienawidzę fałszu, manipulacji, robienia z ludzi bałwanów. Widziałem, że to nisza, więc chciałem ją rozwinąć.
Kobiety to tylko składowa, a tematy o nich nie są dla mnie, a dla ludzi czytających przecież
Też się zgodzę, że nie zerowy.
Czyli, można powiedzieć, że mamy podobne spojrzenie w wielu aspektach.
A co do rozwoju osobistego, ale tego prawdziwego, nie tego który sprzedaje większość Polskich „kołczów” w 100% się zgadzam. Dla mnie niedoścignionym ideałem jest Magda z Selfmastery.
Dzietność jest niska, ale z innych powodów, nie raz o tym pisałeś. „Dobroczynne” działania rządów, rewolucja sexualna, coraz większa roszczeniowość kobiet i coraz większe ryzyko rozpadu małżeństwa, utrata opieki ojca nad dziećmi i często utrata sporej części majątku. Lecz to nie znaczy, że mężczyźni nie chcą być ojcami, ale w takich warunkach wybierają mniejsze zło w ich ocenie.
Co do nastolatków i tego, że nie powinni myśleć tym co mają między nogami, popieram idę, ale wątpię, że jest do wykonania. A poza tym nigdy nie wiadomo, jak by hamowanie popędu sexualnego wpłynęło na ich rozwój, w teorii można by ten potencjał dużo lepiej spożytkować, ale w praktyce nie wiadomo co z tego by wyszło.
Co nie zmienia faktu, że są to najbardziej prymitywne instynkty, które zbliżają nas do zwierząt, a nie do rasy wyższej.
Myślę, że czynniki które Tobą kierowały, są na tyle dobre, że pozwalają Ci spojrzeć na ten temat, powiedzmy, że obiektywnym okiem.
Lecz jakby na to nie patrzeć Twoja strona jest wypadkową szerzenia się skrajnie destrukcyjnych działań. Więc i tak będzie skażona pewnym błędem pomiarowym, przez pryzmat Twoich życiowych doświadczeń.
Co nie zmienia faktu, że trzymasz poziom.
Ja ogólnie uważam, że we wszechświecie panuje chaos, a jestem zwolennikiem równowagi, więc dobrze, że Ty próbujesz tą równowagę wprowadzić.
Ale zauważyłem, że są osoby bardzo radykalne, np. Maja Staśko jest jedną z kobiet które robią niezły bajzel, np. Zdarza jej się być sensowną, ale zniszczyć 10 mężczyzn, by uratować jedną kobietę…
Bo podejrzewam, że +- krucjata Mai i jej podobnych przynosi takie żniwo…
I tu wjeżdżają rycerze ortalionu, cali na biało
„Szarpanki z życiem” i Carioner czy jakoś tak. (Podejrzewam, że jest takich więcej)
Ci to dopiero sieją spustoszenie, tutaj zasada jest odwrotna, zniszczyć 10 kobiet by uratować 1 mężczyznę.
Jeden, jak i drugi mają za sobą toksyczne relacje i nawet tego nie kryją, co mocno wpłynęło na treść jak i formę filmów, które wrzucają do sieci.
Zło zwalczają jeszcze większym złem…
W obu przypadkach terapia obowiązkowa, bo zdecydowanie nie przepracowali tego.
Maja raczej też ma jakąś traumę, tyle że związaną z mężczyznami…
Maję można porównać do Batmana, który walcząc z przestępczością, stworzył takich ludzi jak Carioner itp. (Joker) czyli jeszcze większy chaos nad którym nikt nie panuje…
Widziałem kilka filmików od niej i na pewno nie ze wszystkim do końca się zgadzam ale skoro tak bardzo przemawia do Ciebie to co ona mówi, to polecam jej nagranie odnośnie szczęścia:
https://youtu.be/nY9V0c3hj7A
Nawiązuje ona do starożytnej koncepcji szczęścia a konkretnie do koncepcji cnót w filozofii Arystotelesa. Mówi wprost o tym, że ani nowy dom, ani nowy samochód, ani nowy partner nie są w stanie przynieść nam długotrwałego spełnienia. Stan ducha, który starożytni nazywali eudajmonia dla Arystotelesa oznaczał pełen rozkwit własnego potencjału, który można było osiągnąć poprzez rozwój cnót. Podkreślone jest to bardzo wyraźnie, że liczy się rozwój cnót sam w sobie, działanie zgodnie ze swoimi zasadami a nie działanie po to aby „dostać się między uda”.
Cnoty dla Arystotelesa często miały charakter pewnego umiarkowania, równowagi pomiędzy dwiema przeciwnymi wadami, np. odwaga to równowaga między tchórzostwem a zuchwalstwem. W ogóle samo życie Arystoteles przedstawiał jako nieustanny konflikt między cielesnymi żądzami a rozumem, rozwijanie cnót miało się objawiać w ciągłym kontrolowaniu żądz przez rozum, jakże daleko dzisiejszej konsumpcyjnej kulturze zachodu do swych korzeni.
Generalnie polecam Etykę Nikomachejską, co prawda można się zniechęcić bo w 300 stronicowej książce pierwsze 70 stron to wstęp tłumacza (przynajmniej w wydaniu PWN z 2012r. bo takie właśnie posiadam) ale zaręczam, że warto się przemęczyć przez ten początek, choć jeśli kogoś interesują fakty historyczne z życia Arystotelesa oraz rozważania nad autentycznością przekładów jego dzieł to męczyć się nie będzie.
Czytałeś kiedyś bajkę Andersena „Nowe szaty króla”?
Nierzadko przebywam wśród młodzieży, prawie wyłącznie męskiej. Są zainteresowani wieloma rzeczami. O niektórych można by wręcz powiedzieć, że mają obsesję… na punkcie zainteresowań kompletnie niezwiązanych z dziewczynami. Większość z nich potencjalne relacje z dziewczynami traktuje analogicznie jak potencjalną pracę – coś co po prostu każdego czeka – są tego wzorca wyuczeni, wcale nie mają do tego wewnętrznego parcia, a jeśli nawet mają – to jest ono bez porównania mniejsze do ich parcia do interesujących ich dziedzin (w przypadku znanych mi chłopaków są to głównie dziedziny sportowe).
Gdyby takiego chłopaka włożyć do większej grupy, w której inni prześcigaliby się w swoich deklaracjach, jakiż to silny pociąg seksualny mają… Czy odważyłby się otwarcie przyznać, że on go nie odczuwa, po czym otwarcie – zgodnie z prawdą – przyznać, że najłatwiej przywiązuje się do przedstawicieli własnej płci a nie przeciwnej? No raczej mało który się odważy. „Nowe szaty króla” pięknie opisują mechanizm. Dzieci mówią to co widzą/czują, dorośli (bądź – w moim przykładzie – starsza młodzież – prawdopodobnie już od dobrych kilku lat fizycznie zdolna do zapładniania) już kalkulują, czy mogą powiedzieć co widzą, czy mają twierdzić to samo, co twierdzą inni.
Tak znam,
Bardzo ciekawe, jest to co napisałeś, lata młodzieńczego buntu mam już dawno za sobą. Fakt pamiętam, że chciałem się dostosować do grupy, by nie być wyalienowany i na pewno nie byłem sobą.
Ale tutaj powstaje pewien problem, jeśli większość z nich interesuje się sportem, a sport to rywalizacja.
Więc interesują się sportem, bo to lubią, czy podświadomie, instynktownie interesują się sportem. Bo wiedzą, że w sporcie jak i w życiu liczy się zwycięstwo.
Wiedzą, że im wyżej zajdą w hierarchi stada, tym większy wybór będą mieć?
Więc, czy można jednoznacznie stwierdzić co ich motywuje do działania?
Wiesz, jeśli ktoś by kiedyś zrobił takie doświadczenie, że powiedzmy wychowuje 100 chłopców bez kobiet, dorastający chłopcy nawet by nie wiedzieli jak wygląda kobieta. I powiedzmy w wieku 20 lat poznać ich z piękną, ponętną dziewczynę. Czy ich motywację nadal by były takie same, czy obiekt motywacji zmieniłby się o 180°?
Nastolatkowie już wiedzą co tracą i co zyskują, bo codziennie widzą atrakcyjne dla nich dziewczyny, więc ciężko ocenić ich motywację.
A Ty kojarzysz może film „Błękitna Laguna”?
Jeśli nie, to polecam go obejrzeć.
A dlaczego nie zinterpretować tego w bardziej bezpośredni sposób: starają się mieć wyższy status w męskiej grupie, bo po prostu lepiej są traktowani mając status wyższy niż niższy? A męska grupa dla chłopaków/mężczyzn jest podstawowym środowiskiem w którym żyją, więc niezwykle ważne jest jak są traktowani.
Chłopaki, gdy posiadają jakąś ponadprzeciętną umiejętność, czerpią radość z pokazania jej innym chłopakom, także obcym. Zwykle nie mają takiego pociągu do pokazywania swoich umiejętności dziewczynom.
Nawet jeśli wyższa pozycja w męskiej grupie ma jakieś przełożenie na wybór wśród kobiet, to jednak nazywanie instynktu kierującego do zdobywania tej pozycji „pociągiem seksualnym” to nadużycie. Jest to pociąg do rywalizacji, a nie pociąg seksualny – nawet jeśli w bardzo długiej perspektywie czasowej jedno z drugim jest skorelowane.
Prawdopodobnie przez jakiś czas byliby bardzo mocno zainteresowani, bo jeśli potrzeby interakcji społecznych chłopaka rozkładałyby się – przykładowo – w 90% potrzeby interakcji w towarzystwie męskim, w 10% potrzeby interakcji z kobietami, to odczuwaliby silny brak tego drugiego. Po zaspokojeniu tego braku, pociąg (do interakcji w ogólności, niekoniecznie seksualny, chociaż może być trudno rozróżnić jedno od drugiego) znacząco spadnie.
Film „Błękitna laguna” prawdopodobnie widziałem. Wg mnie bohaterowie tego filmu w rzeczywistości odczuwaliby gigantyczny brak interakcji z przedstawicielami własnej płci. Gdyby ich „wyedukować” na temat tzw. orientacji seksualnej, po czym wysłać im na tę ich lagunę przedstawiciela ich płci, pomyśleliby że są homoseksualistami – tak silny i trudny do zdefiniowania byłby ten pociąg.
Wiesz, nie wiem co by było bardziej prymitywne, to że rywalizują po to by zdobyć jak najlepszą samicę. Czy rywalizują dla lepszej pozycji w stadzie…
O zgrozo, nie obrażając szympansów, ale przypomina mi to zachowanie naczelnych…
Chciałbym zaznaczyć, że ja jestem introwertykiem i rywalizacji, o najważniejszą małpę w stadzie nigdy nie rozumiałem i też nigdy tą drogą nie podążałem…
Pomimo braku instynktu do rywalizacji, byłem 10 lat w związku z piękną dziewczyną… I nie jest to subiektywna opinia, tak jak jak nigdy nie odczuwałem potrzeby rozmnażania się. W Ex obudził się instynkty macierzyński, we mnie ojcowski nie. I nie spodziewał bym się, by to nastąpiło…
A co do filmu, z tego co pamiętam, niania ich edukowała, ale instynkt pierwotny okazał się silniejszy, pomimo tego, że byli kuzynostwem.
bo w umysłach polaków ciągle związek z obcokrajowcem = zdrada husarii! i zamach stanu od razu. Polacy absolutnie nie są kosmopolitami i to jest tego efekt. To straszne co z ludzi zrobiło tłuczenie od dziesięcioleci w szkołach do łba, że patriotyzm jest najważniejszy i życie za kraj warto oddać. Odstajemy ciągle od europy na wielu płaszczyznach, od głupiego pkb po postrzeganie świata i widać to jak na dłoni ilekroć spędzi się więcej czasu za granicą. Ja jak rozmawiam z dziewczyną z zzagranicy to wolę się przedstawiać jako rosjanin, niż polak, bo wstyd mniejszy.