Największe błędy płci, a rozwiązywanie problemów w związkach

Zostań darczyńcą/podziękuj autorowiJeśli doceniasz stronę i chcesz pomóc autorowi, kliknij, by wybrać sposób wsparcia 🙂

Spróbujmy stworzyć listę błędów popełnianych przez mężczyzn i kobiety, gdy pragną budować związki. Być może zrobi się z tego tematu serię, ponieważ błędów jest sporo, a związki idealne nie są, co niestety pokazuje skala rozwodów, rozstań z coraz bardziej błahych powodów, zdrad, czy budowaniu związków nie tyle z miłości co choćby presji społecznej, rodzinnej, utrzymania dzieciom „niby” pełnej rodziny (a także budowania jej z powodu tzw. wpadek), czy lęku przed samotnością. Tych ukrytych intencji chęci budowania relacji, które z początku tkwią poza naszą świadomością trochę jest. Sprawdźmy jak to wygląda w praktyce.

Męskie ratowanie księżniczek z wieży

rozwiązywanie problemów w związkach

Obie zaprezentowane postawy przez obie płcie w tym modelu powstawania związku są niedojrzałe i mają w swoich założeniach błędne postawy. Mężczyźni budują swoje na bazie uległości wobec kobiet, czyli uznający, że męskość polega na pomaganiu kobietom w każdym problemie i negowanie pomocy mężczyznom (są to tzw. białorycerze – mizoandrycy). Opisywałem ich choćby TUTAJ i JESZCZE TUTAJ.

Mężczyzna tego typu ma nieświadomie niską samoocenę i boi się, że jeśli nie będzie pomagał kobietom, czy stał za nimi murem, to będzie oznaczony jako niemęski i niepełnowartościowy. Jest skrycie zakompleksiony, choć może udawać, że ma wysoką samoocenę i nawet taką podawać w ankietach. Jednak spójrzmy na CZYNY. Mężczyzna ten, aby zdobyć uznanie kobiet, którego tak potrzebuje, by się czuć dobrze, zaczyna próbować zasłużyć sobie na nie poprzez pomoc (często naiwną, wierzy im w każde słowo, w każde zagranie ofiary i jest przez to nierzadko wykorzystywany). Problem białorycerstwa, to problem systemowy, ponieważ to właśnie feminizm bazuje na graniu ofiary, a mężczyźni jako grupa dają przesuwać te granice w coraz bardziej obłędny sposób.

Kobieta zrobi smutne oczy, uroni łzę i po sprawie. Mężczyzna ratuje, mężczyzna wierzy, mężczyzna ufa – często bezkrytycznie. Tak, tak ma być, a ja dam sobie radę sam – co jednak nie jest prawdą, patrząc na statystyki męskich problemów.

I proszę: Johnny Depp oskarża Amber Heard o przemoc domową. „Ona była sprawcą, ja byłem ofiarą”. Twierdzi też, że malowała sobie siniaki i ma na to dowód

Mężczyźni akceptując feminizm (aktualną dominację/uprzywilejowanie kobiet) uderzają nie tylko w siebie, swoje interesy, interesy rodziny, ale też wypaczają równość płci, uznając, że świat ma się kręcić wokół kobiet i kobiecych problemów. W ten sposób są wykorzystywani, stracili rolę głowy rodziny, są nazywani jako sprawcy WSZELKICH nieszczęść, pomimo tego, że przez to sami radzą sobie znacznie gorzej z życiem (do 8x więcej samobójstw, plaga alkoholizmu, brania używek, trafianie do więzień, wyższe wyroki, coraz częstsze depresje, plaga fałszywych oskarżeń wobec nich i mała możliwość obrony itd.).

W drugą stronę białych „rycerek” za wiele nie widzimy, czyli kobiet, które chcą pomagać mężczyznom gorzej usytuowanym, by na dodatek chciały zasłużyć na związek z nimi, choć zaraz opiszę wyjątek od reguły.

Zdecydowanie łatwiej kobietom jest schować się w łatce ofiary, bo zauważają, że to im jakoś pomaga (powierzchownie*), ale jest to też niedojrzały sposób funkcjonowania w rzeczywistości i nie pomaga tak naprawdę NIKOMU.

Pomóż mi, moja wieża jest wysoka, są tu kolce, a ja nie wiem, nie umiem!

* w dłuższym czasie przynosi straty, których nie dostrzega się na początku

Kobieca pomoc draniom

rozwiązywanie problemów w związkach
50 Twarzy Greya – najbardziej popularny film i książka wśród kobiet (ale oczywiście one tylko czytają, wcale tego nie chcą w życiu!)

Kobiety wyznają jeszcze inny, niedojrzały model budowania związków oparty na egocentryzmie. Te nie są białymi rycerkami, te są kobietami zapatrzonymi w toksyczną męskość i mające na celu zmianę tych mężczyzn – choć powinny zacząć od siebie.

Powiecie, że kadr nie mówi o niczym złym – bo i seksualnym, bo powoduje napięcie. Fakt. Ale kobiety często nie uświadamiają sobie jak bardzo preferencje seksualne przenoszą na życie. Karcona, bita w łóżku, sponiewierana, uległa – i w życiu to samo (choć często się tego boją i pozostaje to tylko w sferze marzeń).

Kobiety są raczej Wam znane z tego, że chcą „pomagać draniom”. Zazwyczaj jednak drań pomocy nie chce, więc kobieta i jej „leczenie” miłością, to tak naprawdę chęć dowartościowania siebie samej, próba pokazania, że kobieta zasługuje na miłość, bo jest w stanie tyle zrobić i tyle unieść. Jest to toksyczna nadopiekuńczość przeniesiona z dziecka na mężczyznę.

Ewentualnie wiązanie się z bad boyem to chęć pokazania sobie, że kobieta dzięki swojej domniemanej i wątpliwej sile sprawczej dokona, by mężczyzna był jej posłuszny. W myśl zasady „z każdego kozaka da się zrobić pantofla”.

Niestety nie jest to chęć pomocy wynikająca z empatii, z umiejętności słuchania czego ten mężczyzna potrzebuje, a torowania mu drogi w posłuszeństwie i obwiniania go następnie o to, że się nie zmienia zgodnie z wolą „jedynej słusznej ratowniczki”. I w ten sposób on staje się dla niej i dla widowni draniem. Ona na pewno go tak opisuje, choć zła jest tutaj ona w pierwszej kolejności i nie wiąże się wcale z MIŁOŚCI.

To nie działa, ponieważ należy komunikować się inaczej: pytaniami, a nie naprawą kogoś na siłę. Mianowicie:

  • Jak Ci pomóc?
  • Czego Ci trzeba?

W tym problem, że feminizm wykreował u kobiet „siłę i niezależność”, więc takie pytania stosowane wobec mężczyzn zaczęły im urągać.

JA MAM CIĘ SŁUCHAĆ!? TO JUŻ NIE TE CZASY! ZRESZTĄ MAM WYŻSZE WYKSZTAŁCENIE I POWODZENIE! KIM TY DLA MNIE JESTEŚ PACHOŁKU?

Nowoczesne kobiety zaczęły uznawać, że nie będą słuchać mężczyzny, dlatego zaczęły „wiedzieć lepiej” i rywalizować z samymi mężczyznami, co stopniowo zaczęło budować niechęć obu płci do siebie. Przeciąganie liny to tylko mały prztyk w nos przy całym obrazie konfliktów damsko-męskich.

Chęć zmiany w kogoś innego to mówmy wprost – pokazanie mu braku akceptacji. Nieważne jak sobie to usprawiedliwimy, jest to szkodliwym pseudokochaniem swojego wyobrażenia tej osoby, która miałaby być nią w przyszłości. Jednak ważna zasada: jeśli nie akceptujesz osoby takiej jaka jest teraz, to nie zaakceptujesz jak się zmieni.

Nie mylmy oczywiście też pełnej akceptacji z akceptacją stonowaną, ponieważ ta pełna, bezgraniczna, należy się tylko dzieciom, które nawet jak popełniają błędy – usprawiedliwiamy i uczymy, by mogły stać się lepsze. Dorosły człowiek powinien znać swoje wady i wyciągać na tej bazie wnioski, nie wobec innych, a wobec siebie i przez to zmieniać WŁASNE ZACHOWANIA.

Ale to trudne. Nie każdą osobę na to stać. Łatwiej jest więc być tym, dużym, dorosłym dzieckiem.

Rozmowy damsko-męskie o problemach, czyli empatia praktyczna i empatia emocjonalna

Zazwyczaj jest tak, że kobiety uwielbiają przegadać swój własny problem, a czasem nawet go w ogóle nie rozwiązywać. Po prostu chcą wyrzucić z siebie to co boli, lub co zajmuje głowę. Mężczyzna z kolei chce spokoju, chce problem uprościć i sprowadzić do wspólnego mianownika. Czyli nastawiony jest na działanie, praktykę, zamiast rozdrabniania problemu na 100 sposobów, co zabiera naprawdę dużo energii. Po prostu szybkie rozwiązanie jest wygodniejsze. Przykład: Boli? Bierz tabletkę i idź do lekarza… albo ukrywaj problem, jakby go nie było, bo przecież się użalać nie będziesz 🙂 … i to też jest problem, bo przez wychowanie chłopców zamiatamy problemy pod dywan.

Zresztą warto uwzględnić tutaj na pewno rozkład introwersji i ekstrawersji u obu płci. Introwertyk, więc częściej mężczyzna rozwiązuje problemy sam, sam prowadzi ze sobą dialog, a kobieta zyskuje energię w towarzystwie, tworzy przyjaźnie na poziomie rozmów, także o problemach.

I z tych różnic wychodzą dziwne problemy, bo on myśli co zrobić, a ona już przeskoczyła na dziesiąty temat…

Sam uczyłem się „nadążania” za taką kobietą latami i oczywiście tłumiłem emocje z tym związane, jakby to było nigdy nic. Ciekawe, czy kobiety też się uczą nadążania za mężczyzną, czy „akceptuj ją kiedy jest najgorsza, bo nie zasłużysz, kiedy jest najlepsza?„.

Co można zrobić, oprócz akceptacji różnic płciowej empatii?

Ostatnimi czasy problematycznymi zdają się różnice płci, których nie chce się akceptować. Te różnice są w jakiś sposób ośmieszane, lub wręcz uznawane jako przemoc, czy też posiadanie złych intencji wobec płci przeciwnej.  Nie możemy iść z nurtem, by nie popaść w te same błędy. Trzeba iść pod prąd.

Mężczyzna może się nauczyć cierpliwie słuchać… lub zatykać uczy udając, że się słucha (w tym momencie następuje obraza kobiet, które lubią po 3 godziny mówić o tym samym problemie i nie dociera, by przestały, lub zmieniły swoje postępowanie 😉 ). Mężczyzna może zapamiętywać słowa kluczowe, które kobieta powtarza, bo może nas egzaminować ze słuchania (dział: testy, dramy, insynuacje i prowokacje). Mężczyźni zazwyczaj tak nie robią (choć znając te techniki mogą zacząć ich używać).

Mężczyzna może też nauczyć się też niedawania rad od razu po wystosowaniu problemu przez kobietę. Bo skąd on ma wiedzieć, że ona chce tylko gadać? On nie wie, bo kobieta nie zaczęła wprost: słuchaj, chcę tylko coś powiedzieć i nie znaleźć na to rozwiązania…

I naprawdę nie piszę to ironicznie. Lepiej wprost, niż owijać w bawełnę, a potem się oburzać, że ktoś nas nie rozumie.

Jednak największy błąd którejkolwiek płci, której chce się pomóc, to negacja ich emocji.

I tu akurat mężczyźni dominują, choć kobiety niestety ostatnio kopiują te zachowania.

Nie można mówić słów typu „nie histeryzuj”, „znowu dramatyzujesz”, „po co się użalasz”, „przewrażliwiona jesteś”, czy pokazywać zachowaniem, że jest to dla nas zachowanie, którym będziemy gardzić. Każda emocjonalna osoba odbiera to nie jako radę, a jako atak na CAŁĄ osobowość! Jeśli nie rozumiesz problemów tej osoby, to jest znak, że z tą osobą nie będziesz w tych problemach, by móc je pokonać. Negacja i odrzucenie tworzy konflikt, a więc pogłębienie istniejących już problemów.

Nie wspomnę, że taki tok rozmowy należy uznać kiedy nasz rozmówca ma depresję, nerwicę, czy  jest neurotykiem (mniejsza ilość mężczyzn, niż kobiet, ale jednak).

Psa nie wytresujesz, by zamiast szczekania np. ćwierkał jak ptak. Dlaczego więc wymuszać inne emocjonalne podejście u obu płci? To niemożliwe. Możliwe jest za to uświadomienie sobie różnic, mówienie o nich i o sposobach na to jak chcemy, by NAM POMÓC NAS ZROZUMIEĆ. I jak nauczyć się słuchać.

My mężczyźni mamy czasem problem, którego nie umiemy rozwiązać sami – lepiej się do niego przyznać i zaakceptować. To daje luz, bo akceptujemy, że składamy się z różnych doświadczeń, a doświadczenie uczy, nie trzeba zawsze być „top”. Po takim wyznaniu sobie – nagle znika presja. I to dopiero ma być odbierane jako siła, czyli przyznanie się do słabości/wad/porażek. Jeśli kobieta nie uszanuje tego – sprawdź moc swojego kopnięcia, by nie było już jej w Twoim życiu.

Jeśli mamy problem, to też MY musimy wiedzieć jak go rozwiązać, musimy wiedzieć czego chcemy. Jeśli nie wiemy czego chcemy, to prawda jest taka, że przyciągniemy osoby, które lubią sterować innymi. Jeśli z kolei znamy siebie, znamy swoje potrzeby, to nigdy nie wejdziemy w związek z osobą nieszanującą naszej odrębności – po prostu nie będziemy się lubić z taką osobą, będzie nas irytować i to się szybko skończy.

Co może zrobić kobieta… ale i nie tylko. Kilka rad dla obu płci.

… nie histeryzować 😉
Im mniej emocji w dyskusji, tym lepiej, by obie płcie się zrozumiały i nie zaczęły się ze sobą kłócić tak naprawdę o sprawy w ogóle nie dotyczące istoty problemu. Jeśli nie potrafisz tego usunąć całkowicie, to ogranicz to, po prostu nie bądź wampirem emocjonalnym, który musi przelewać swoje emocje na kogoś innego. Pomyśl, że psujesz nastrój komuś, kto na to nie zasłużył. Kochasz? Nie niszczysz.

Mężczyzn uczy się opanowania emocji – kobiet także powinno, jeśli chcemy komunikować się równo.

Zatem kobieto nie owijasz w bawełnę, nie starasz się naprowadzać dziwnymi gierkami, tylko mówisz jak jest, pomimo tego, że uważasz to za bolesne, że mężczyzna powinien sam wiedzieć jak Cię traktować. Korona z głowy księżniczce spaść musi, by toksyczną księżniczką być przestała. To nie urąga, że on zrobi coś o to o co poprosisz. Ale prosić też trzeba umieć, nie jest to przecież „no mówiłam już sto razy stary trepie!/nic mnie nie słuchający/zawsze zły i niedobry!”.

Jeśli rozumiesz partnerskie postawy, to wymagasz od innych, tyle ile możesz dać, lub nie wymagasz niczego, bo możesz być kimś bezinteresownym (to tyczy obu płci).

Nie tylko Twoje problemy i słabości są ważne, nie tylko Twój sposób budowania związku jest jedynym możliwym, co na pewno chcesz pokazać. Jeśli chcemy być wspierani, uczymy się wspierać. Jeśli chcemy by zajmowano się naszymi problemami, pokazujemy, że umiemy zająć się problemami innych. Jednak tak jak pisałem, nie zawsze ktoś jest na takim poziomie, by mógł nam oddać to co damy, więc bezinteresowność jest ważna. Po prostu dajemy, bo chcemy, bo to nasza decyzja i nie wymagamy niczego.

Wiele osób, tych na niższym poziomie wcześniej – odwdzięczy się. Bo zyska wartość dzięki Wam, dzięki Waszej dobroci i bezinteresowności. Tak to działa, o czym nie zawsze pamiętamy.

Dobro rodzi dobro!

Dojrzała osoba zatem nie nakazuje się domyślać drugiemu, tylko jeśli coś ustalają, to konkretnie, jasno i bezproblemowo. Jeśli taka osoba chce rozliczać z niedotrzymaniem ustaleń, to podaje termin wykonania, a nie rezygnuje w niespodziewanym momencie. Wielu ludzi zostało negatywnie zaskoczonych takim zachowaniem swojej „miłości”. Dopiero co planują jedną rzecz, mówią sobie pozytywne słowa, a tu nagle następuje rozliczanie ze zmian o których się nie mówiło i koniec związku.

Wróćmy do kobiet – co mogą zrobić?

Nauczyć się własne rozwiązywać problemy samymi i nie próbować w 100% sytuacji tworzyć sytuacji, że związek to „papużki nierozłączki” i obgadujemy nawet błahe dla nas, mężczyzn problemy. To, że nie umiesz wybrać butów, to nie zawsze jest męski problem. Daj się mężczyźnie wykazać, ale w tym w czym jest dobry. Jeśli jest znawcą butów, w porządku, ale jeśli nie i wybiera sam byle jakie, byle wygodne to… no po prostu nie rób tego.

I właśnie. Czy w ogóle zastanowiłaś się w czym może być dobry? Czy zauważasz to, czy tylko to, w czym jest nie za dobry, lub w czym Ty się czujesz lepsza? Czy chciałabyś rozwinąć jego potencjał? Ale nie rozkazami, zrób, idź, ma być… ucz, nie rozkazuj, wnoś wartość.

Nie naciskaj. Jeśli masz tendencje do tego, by czuć się urażoną niesłuchaniem, lub tym, że dawane są Ci rady, to nie możesz odbierać tego jako atak. Musisz nauczyć się wyrażać swoje potrzeby wprost. Jeśli ktoś nie chce Twojej pomocy to ponawiam: nie naciskaj, bo nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu.

Związek bez sztuki bycia empatycznym wobec drugiego, wczucia się w jego rolę, sytuację, czy jego potrzeby, to związek pana i służki, czy księżniczki i niewolnika. Żaden związek. I skończy się z HUKIEM. Nie można jednak cały czas myśleć: no bo on zrobił źle, rzeczywiście nie był empatyczny. Znam to z rozmów z kobietami, że tak odczytują moje wpisy. Zamiast u siebie, to szukają potwierdzenia, że to mężczyzna się ZAWSZE źle zachował. I tak miało ponad 50% kobiet, z którymi rozmawiałem, więc może to być duża tendencja, może na takie trafiłem, jednak myślę, że warto o tym wspomnieć.

Kobiety według badań są dużo mniej asertywne, mimo mówienia, że są dojrzalsze emocjonalnie. Choćby dlatego rzadziej piastują wysokie stanowiska, ponieważ asertywność pomyliły z byciem zgodną (dla uniknięcia np. krytyki). Każdy neurotyk jest mniej pewny siebie i to jest kwestia biologiczna w dużej mierze, plus wychowawcza (np. nadopiekuńczy, toksyczny rodzic, lub brak któregoś z rodziców, albo ich fałszywa miłość). A że więcej kobiet jest neurotykami niż mężczyzn, to powstały stereotypy mówiące o kobietach jako bardziej wrażliwych. Właśnie dlatego kobiety powinny się uczyć asertywności, a mężczyźni współpracy. Dwie odrębne sfery do rozwoju, ponieważ PŁCIE SIĘ RÓŻNIĄ W PRZECIĘTNYM PRZEKROJU.

Tak samo kobiety dużo częściej mają problem z tym, że związek nie jest kolorowy i przyjemny, tak jak sobie zakładały, lub jaki był na początku. Kobiety częściej są idealistyczne i naiwne, a nie racjonalne i praktyczne. Szybciej też rezygnują, łatwiej wyolbrzymiają problemy, które dla mężczyzn są do rozwiązania. I tak też motywują swoje decyzje o rozwodach.

Niechęć do pogłębienia więzi fizycznej

błędy płci przy budowaniu związków

W przypadku seksu jest to świetnie zobrazowane. Jeśli kobieta nie kocha mężczyzny, to seks z nim powoduje u niej odczucia podobne do tego, jakby była gwałcona, a przynajmniej ją ten seks brzydzi. Niektóre z tych kobiet rzeczywiście zgłaszają coraz bardziej popularne gwałty małżeńskie, lub po prostu seksu nie uprawiają.

Widać to chociażby to w badaniach, które mówią, że aż 36% mężczyzn do 30 roku życia nie uprawia seksu! To nie może prowadzić na pewno do dobrego zdrowia, samopoczucia, czy samooceny, tym bardziej, gdy żyjemy w społeczeństwie mocno nastawionym na seksualizację, ale także szukanie „męskości” w postaci posiadania jak nie wielu partnerek to choć tej, jednej kochającej, która nie jest zimna. Jeśli mężczyzna do 30 roku życia, w czasie największych potrzeb emocjonalnych, ale i seksualnych nie został obdarowany miłością kobiety to kim on może być dla siebie? Jaka będzie jego produktywność i motywacja?

Dlaczego mężczyźni nie chcą uprawiać seksu?

W późniejszym wieku testosteron spada i te potrzeby mogą być wytłumione. Z drugiej strony czy mężczyzna, który stłumił potrzeby do 30 roku życia (nie ze swojej woli także), czy aby na pewno nagle się rozbudzi? Kobiety z kolei z łatwością uzyskują swoje potrzeby seksualne i trochę trudniej te emocjonalne (ale zwykle to one są obiektem kochania, współczucia, czy pożądania) – tutaj odsyłam do definicji EMCEL. Feminizm pomógł kobietom (niestety tym toksycznym także), a mężczyźni smażą się we własnym sosie i na tym samym też cierpią te dobre kobiety. O tym pamiętajmy.

Seks jednak jest spoiwem, co by się nie mówiło. Nie ten przedmiotowy. Nie ten, byle był, a ten z chęcią dzielenia się, tak jak czekoladą, która ma przecież kilka kafli.

Czy kobiety radzą sobie, jeśli jednak to im seksu mężczyźni odmawiają? Niestety w młodym wieku najczęściej, albo awanturują się o „byle co” (a właśnie chodzi o seks), sugerują, że się ich nie kocha lub pewnie zdradza. Nie jest to łatwy problem, kiedy kobieta sądzi, że jej emocjonalne potrzeby są najważniejsze, seksualne też, bo mężczyzna ma być zawsze gotowy, a jak kobieta odmawia to wiadomo, feministka, nowoczesna i po sprawie.

Kobieta więc w razie odmów ewentualnie szuka emocji na zewnątrz, co jest zgonem dla relacji. Wbrew pozorom to nie zdrada fizyczna jest najgorsza, a emocjonalna, bo ta grzebie wszelkie doświadczenia między partnerami.

Zdrada fizyczna jest co najwyżej zaspokojeniem popędu – przynajmniej u mężczyzn, lub być może – męskich kobiet. U kobiet które wiążą seks z emocjami, lub miłością, to będzie to tylko dopełnienie faktu zaniedbania osoby w związku, a w efekcie najczęściej będzie właśnie rozpadem relacji. Z drugiej strony zdradzające kobiety częściej prowadzą długotrwałe romanse za plecami, potrafiąc grać na różne fronty i udawać miłość, a mężczyźni częściej uciekają się do jednorazowych przygód.

Także miejmy na uwadze, że naprawdę wiele związków bez więzi, także fizycznych, się rozpada.

WIECZNE MARUDZENIE I DOSZUKIWANIE SIĘ PROBLEMÓW, nawet tam gdzie ich nie ma

Największe błędy płci, a rozwiązywanie problemów w związkach 2

Wynajdywanie problemów z kapelusza to częsta tendencja u ludzi, którzy:

  • albo mają niską samoocenę i nad nią nie pracują (lub pracują doszukując się problemu poza sobą)
  • albo mają wysoki poziom lęków spowodowany brakiem wykształconego poczucia bezpieczeństwa w dzieciństwie przez rodziców
  • manipulacją, by uzyskać kontrolę co ma pozwolić im na uzyskanie „miłości” partnera i jego dóbr
  • żyją nienawiścią, więc używają partnera jako takiej kładki do tego, by móc się przysłowiowo „wyżywać” (jeśli partner nienawidzi siebie także zaakceptuje ten stan)

Ale wróćmy do powyższego obrazka, akurat obrazującego tzw. kobiece problemy stworzone przez kobiety. Ciekawe ilu mężczyzn tak powiedziało? Bo mi się wydaje, że bardziej kobiety o kobietach tak mówią, ale sprawdźmy – podzielę się moimi szowinistycznymi i seksistowskimi poglądami na ten temat 😉

Gdy miałaś dużo facetów – cóż, rozłożenie nóg nie jest jakimś osiągnięciem, bo kobiety mają seks na zawołanie (a szanuje się pracę, coś co przychodzi trudno) i do tego wg badań rozwiązłość niszczy ich psychikę. Przez to ich związki nie są trwałe i same traktują mężczyzn wyłącznie przedmiotowo. Model związków kobiet przedmiotowo traktujących mężczyzn wygląda tak:

Zaspokajaj ją mężczyzno, zabawiaj, dawaj emocje, płać, działaj, inicjuj, daj dziecko, ślub (albo won!), płać alimenty. Bądź zdecydowany kiedy trzeba, a za 5 minut nowocześnie „partnerski”. Ty kobieto wykorzystuj to co ten (jeszcze nie na wysokim poziomie świadomości) mężczyzna daje, a potem szukaj kolejnego frajera do kolekcji i marudź, że rozstania to wina tych mężczyzn, że dawali za mało od siebie, a Ty byłaś idealna, bez możliwości poprawy dla nich, czy też byłaś oczywiście ofiarą. Ofiara nie musi pracować nad sobą, to wygodne, prawda? Przecież oni byli źli…

Gdy miałaś mało facetów – najwyraźniej umiesz ich selekcjonować, potrafisz być lojalna i o nich dbać, więc te związki są dłuższe. Jesteś stabilniejsza w relacjach i wiesz jak okazywać miłość mężczyźnie, więc ten chce przy Tobie zostać.

Gdy jesteś gruba – wiadomo, fat szejming.

Grube kobiety zasługują na przystojniaków

Gdy jesteś chuda – szczupłe kobiety są okej – od wieków bywały na prawie każdej rozkładówce. Szczupłe ciało to oznaka zdrowia. Patrz wyżej o fat szejming.

(co nie zmienia faktu, że i tak są amatorzy na Rubensowskie kształty… zresztą mężczyźni są o wiele bardziej zróżnicowani w preferencjach kobiecych ideałów, niż kobiety wobec mężczyzn i o tym też kiedyś sporządzę osobny temat)

Gdy jesteś młoda – brak komentarza.

Gdy jesteś doświadczona – brak komentarza 2. Może sami wiecie o co chodzi.

Gdy jesteś brzydka – gusta i guściki.

Gdy jesteś ładna – to biorę Cię na rande wu i sprawdzam, czy jesteś głupia, czy coś się kryje poza powierzchowną otoczką i czy dodasz coś dobrego do mojego życia. Jak sądzisz po tym zdaniu, że „facet ma się starać” (i jesteś oburzona) no to tak, jesteś głupia i do widzenia.

Gdy jesteś ładna i masz dobrą pracę – załatwiłaś ją przez parytety, które traktują kobiety jako niepełnosprawne, jakby to same własnym IQ nie umiały osiągnąć, tyle co inni. Oczywiście wiele kobiet dostaje pracę przez łóżko (a za 20 lat, jak nie są popularne kłamią, że zostały tym zgwałcone), no ale… to już dwie sprawki feminazizmu.

Asia Argento, czyli czy narcyz-hipokryta jest idolką feministek?

Gdy robisz nadgodziny zaniedbujesz rodzinę – owszem, kobieca rola, opiekunka ogniska domowego, czy wspierająca męża jest przez nas kultywowana. Pani rywalizująca może się schować i dalej bić pianę. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy to kobieta nosi spodnie w związku, robi nadgodziny, a mężczyzna opiekuje się domem, czy dziećmi, wtedy te nadgodziny są okej. Ale musi też w tym związku zajść wzajemny szacunek, ale w takim modelu  jest rzadkością i kobiety jednak preferują „macho” mówiąc zupełnie coś innego.

Brak „odpowiednich kandydatów” może wiązać się ze sprzecznymi i wysokimi wymaganiami stawianymi przez kobiety. Z badań Paprzyckiej (2006) wynika, że kobiety żyjące w pojedynkę mają sprzeczne oczekiwania od potencjalnego partnera, najczęściej preferują typ „tradycyjnie” męski w odniesieniu do świata zewnętrznego, ale prezentującego cechy tradycyjnie uznawane za „kobiece” w relacji intymnej. Mamy tutaj do czynienia ze zjawiskiem „smyczy kulturowej” (Szlendak, 2005), którą kobiety same sobie zarzucają. Mimo świadomości irracjonalnego charakteru swoich oczekiwań, marzą o mężczyźnie, którego opis charakterologiczny czyni nierealnym.

Wysokie wymagania wobec partnera zalicza się do kluczowych społecznych przyczyn wzrastającej liczby samotnych wykształconych kobiet (Gajda, 1987; Welon, Szklarska, Bielicki, 1999)

Jeśli założymy, tak jak w badaniu, że wiele kobiet stawia nierealne wymagania mężczyznom to jasnym jest, że będą na nich mocno narzekać i niestety nie będzie dało się kompletnie niczego na to poradzić. Oczywiście oprócz uświadamiania samych kobiet, że postępują destruktywnie dla siebie i swoich związków. Dokładnie tak samo, jak na załączonym obrazku.

I ostatnie:

Czy gdy nie robisz nadgodzin kobieto nie traktujesz pracy poważnie? Jeśli w tym samym czasie żądasz równych zarobków z mężczyznami robiącymi nadgodziny to wzdłuż i wszerz jesteś niepoważna. Bez względu na płeć.

Także wiecie – pozytywniej pe el.

Ciąg dalszy nastąpi.

Profil strony na Facebooku: https://www.facebook.com/swiadomosczwiazkow

Spodobał Ci się mój artykuł i moja praca tutaj? Spójrz poniżej w jaki sposób możesz podziękować! Dzięki regularnemu wsparciu mogę ocenić, czy moja praca się przydaje. We wszystko co tutaj widzisz inwestuję samodzielnie (również finansowo) i nie chciałbym by skończyło się to zniknięciem strony z internetu 🙂

wpłata na konto bankowe

Nr konta: 20 1870 1045 2078 1033 2145 0001

Tytułem (wymagane): Bezinteresowna darowizna

Odbiorca: SW

Będę wdzięczny za ustawienie comiesięcznego, automatycznego zlecenia wpłaty, ponieważ moja praca również jest regularna. Preferuję wpłatę na konto, ponieważ cała kwota dociera do mnie bez prowizji.

BLIK, przelewy automatyczne (szybkie), Google/Apple PAY i zagraniczne (SEPA) - BuyCoffee

Kliknij, by - kliknij w obrazek

Nie trzeba mieć konta na tym portalu i jest wybór przelewów anonimowych (np. BLIK). Nie trzeba podać prawdziwych danych. Niestety prowizja to 10%.

Paypal - kliknij w obrazek

darowizna paypal

Dla darowizny comiesięcznej zaznacz "Make this a monthly donation." Tutaj też są prowizje, ale można wspierać comiesięcznie w prostszy sposób, niż ustawia się to w banku. Coś za coś.

Tutaj przeczytasz więcej o podejmowanych działaniach i o samych darowiznach.

PS. Potrzebuję też pomocy z SEO, optymalizacją WordPress i reklamą (strona nie dociera do wielu ludzi). Szukam też kogoś z dobrym głosem do czytania tekstów.

UWAGA: Teksty zawarte na stronie mają charakter informacyjny, lub są subiektywnym zdaniem autora, a nie poradą naukowo-medyczną (mimo, że wiele z informacji jest zaczerpniętych z badań). Autor nie jest psychologiem, nie "leczy", a jest pasjonatem takich treści, który przekazuje je, lub interpretuje po swojemu. Dlatego treści mogą być niedokładne (acz nie muszą). Dystans do nich jest wskazany. Autor nie daje gwarancji, że jego rady się sprawdzą i nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne szkody wywołane praktykowaniem jego wizji danego tematu. Autor nie diagnozuje nikogo, a jedynie opisuje tematy z własnej perspektywy. Artykuły na stronie nie powinny zastępować leczenia, czy wizyt u specjalistów (chyba, że czytelnik ceni mnie bardziej, ale to jego osobista decyzja) i najlepiej jakby moje teksty były traktowane jako materiał rozrywkowy, lub jako ciekawostki. Autor (czy też autorzy, bo artykuły pisało wiele osób) nie uznają, że ich recepty na życie są i będą idealne - każdy używa ich na własną odpowiedzialność.