Grube kobiety zasługują na przystojniaków
Spis treści
- 1 Głosy w głowie grubaski (w chudaski też, przez masochizm)
- 2 Niski suchoklates zasługuje na modelkę
- 3 Kobieta jest zawsze ofiarą i ma zawsze gorzej
- 4 Po co zakłamywać rzeczywistość? Życie to niejebajka
- 5 Czy negatywny stosunek do otyłości to coś złego?
- 6 Konkluzione: co dobrego możemy wyciągnąć z tekstu?
- 7 Wpisy powiązane:
Jeden z obserwujących stronę przesłał do nas tekst o grubych kobietach (dosłownie), które miałyby zasługiwać na przystojniaków. Grube kobiety proszę o wyłączenie tekstu, ponieważ tekst ma zmusić nas do refleksji, do zadawania pytań i nie będzie potwierdzeniem słów z tytułu – wręcz przeciwnie. W tekście jest sporo kłamstw, a niestety uzyskał na tyle duży rozgłos, że niestety widać, że społeczeństwo bierze je za prawdę. Problematyczne jest też skupianie się na tej kobiecie (Jenna Kutcher), zamiast na zagadnieniu społecznym, którym jest promowanie otyłości od młodego wieku, ale i stosowaniu wymagań tylko wobec jednej z płci. Czym to skutkuje nie będąc krótkowzrocznym? Czy otyłe kobiety akceptują mało atrakcyjnych mężczyzn? Zapraszam.
Artykuł o którym mowa:
Grube dziewczyny też zasługują na przystojniaków
Mierzi mnie słowo „zasłużyć sobie”, bo doskonale wiemy, poznając psychologię społeczną, że rozpieszczeni ludzie, którym wmawia się, że zasługują na wszystko, nie rozwijają się, są egoistyczni, kapryśni i roszczeniowi. Nie myślą, co by mogli od siebie dać, co oferują, a właśnie – na co zasługują. A zasługujemy zazwyczaj na tyle, ile wypracujemy. W pracy zasługujemy na zarobki zależne od umiejętności, fachu, sumienności i pracowitości, a nie płci. W związku tak samo. Ktoś jest dla nas niedobry, to dlaczego miałby zasługiwać na wszystko co najlepsze? Ostatecznie jeszcze pies może sobie zasłużyć na naszą aprobatę, kiedy został dobrze wytresowany, ale z drugiej – nadal, okazujemy zwierzakowi jakieś ciepło i on nam też.
Tylko dzieci do lat 5-7 mogą zasługiwać na wszystko (głównie bezinteresowną miłość i akceptację), ponieważ są jeszcze niezdolne do samodzielnego decydowania i myślenia. Wtedy rodzic uczy, że dane dobro może wracać.
I też nie twierdzę, że otyli mają spotykać się tylko z otyłymi: kwestią tu jest przekonywanie społeczeństwa, że jest to dobre, ale że i to musi być odbierane jako atrakcyjne. Czyli jakoby ma to przekonać samców alfa do interesowania się nie tylko kobietami ze swojej półki, lub trochę poniżej (jak jest zwykle), to na dodatek nawet tymi, które nie dbają o zdrowie. I ci przystojniacy mają być przekonani, że to oni są tymi kochanymi za wnętrze.
Głosy w głowie grubaski (w chudaski też, przez masochizm)
Nikt za to nie pyta jakie są głosy w głowach jakichkolwiek mężczyzn, których coś boli, z jakiegoś powodu czymś się przejmują, czy się czegoś nawet boją. Cały czas pogłębiamy różnice w traktowaniu płci takim sposobem, mimo, że wszędzie trąbi się o równości. Mężczyźni mają stawać się zupełnie odporni i niewzruszeni, bo emocje są zakazane, kobiety z kolei „mają głosy w głowie”, więc trzeba traktować je jak najbardziej delikatnie i ciągle jednak tym kobietom jest niedobrze.
Cały czas też widzimy propagandę, że kobiety – niezależnie jakie są – zasługują na wszystko, obrażają się o towar „gorszego sortu”, gdy nie są uznawane za modelki, gdy nimi nie są. Gdy nie są uznawane za intelektualistki, gdy nimi nie są. To takie potwierdzenie słów, że gorzej sobie radzą z przyjmowaniem prawdy. Tak się wychowuje niestety narcyzów – w zakłamaniu (co też dał przykład z tekstu kultywowania wyglądu „przystojniaka”, przy jednoczesnym żądaniu, byśmy nie oceniali urody kobiet). Nas mężczyzn obarcza się presją i jeśli 80% z nas uznaje się za samców beta – punktuje wzrost, umięśnienie, szczękę, zarost, zarobki, zaradność, umiejętność obrony, siłę psych. i fizyczną, super zdrowie, charakter/pewność siebie (ale nie za dużą i nie za małą), „męskość”, umiejętności seksualne (i mógłbym dalej wymieniać jak jesteśmy kategoryzowani powierzchownie) – to uznają, że wszystko jest w porządku. Kultura idealizowania, usprawiedliwiania i wyrozumiałości dla kobiet to fakt, ale ktoś powie, że nie są uprzywilejowane, bo w jednej czy dwóch sferach mają gorzej – a nas określa się różnymi epitetami, gdy nie pasujemy do jakiegoś tam jednego, sztywnego schematu bycia mężczyzną (i na dodatek nie może nas nic nigdy boleć).
Nie ma więc powodu, by uważać, że ktoś w związku ma wyższą „pozycję negocjacyjną” tylko dlatego, że jest bardziej zbliżony do ideału. Żeby to zrozumieć, potrzebujemy więcej takich akceptujących się kobieta jak Jenna Kutcher.
Błąd. Kobiety mają dziś wyższą pozycję negocjacyjną, a akceptowanie siebie niezależnie od „stanu” siebie prowadzi do braku rozwoju. Mężczyźni najczęściej są zostawiani, kiedy tracą pracę i zdrowie, więc czy kobiety są naprawdę tak dobre i nie mają żadnych wymagań, jak wynika z artykułu? To bzdura. Wymagania są. Emocjonalne, materialistyczne i fizyczne, zdecydowanie wyższe niż wymaga się od samych kobiet. Same kobiety z kolei obniżają poprzeczkę ich akceptacji coraz bardziej, bo tych akcji „grube jest piękne”, jest co nie miara. Promuje się też modelki plus size. Nikt nie organizuje pokazów mody z brzuchatymi facetami (a jeśli są, to jest to źle odbierane przez kobiety; takich mężczyzn nazywa się ciepłymi kluchami, lub misiakami). Dla kobiet męski to tylko ten co ma 10% tkanki tłuszczowej i znaczną ilość widocznych mięśni, natomiast kobieta o nodze w rozmiarze dwóch nóg typowego mężczyzny, uważana teraz jest już jest za atrakcyjną. To nie jest kilka fałd, tylko konkretnie za dużo kilogramów.
Kobiety wychowane w tej kulturze coraz częściej sądzą, że zasługują na umięśnionego przystojniaka i niżej z wymaganiami nie zejdą. Książę z bajki musi być – takie będą ambicje narcystycznych kobiet, by wymagać od innych więcej niż od siebie samych, a do pewnego pułapu patrzeć na innych z góry. Dobrze wiemy, że to kobiety są dużo, dużo bardziej wybredne (psychologia ewolucyjna) i czasami pokazują, że cały czas coś im nie pasuje w mężczyznach. Ten za gruby, ten za niski, ten za mało zarabia, z tym się za mało kłóci, ten za miły, ten za mało miły, ten światło włącza za często, ten za dużo czasu poświęca pasjom, a ten jest nieprawdziwym mężczyzną. Co by nie zrobić i kim być, to źle.
Kiedyś w pewnym tekście (bodaj o rozpadach małżeństw) podawałem źródła o sytuacji w Szwecji, gdzie IQ społeczeństwa stopniowo spada, między innymi dlatego, że dzieci wychowuje się CAŁY czas, eliminując rywalizację, chociażby w formie konkursów, by któreś nie mogło poczuć się urażone.
I niestety panowie, sami się przyczyniamy do rozrostu ego takich kobiet: wystarczy przejść się po dowolnym portalu ze zdjęciami kobiet. Ilość wazeliny, propozycji, wyznań miłości, jest tak duża, nawet do kobiety poniżej przeciętnej, że one muszą uważać, że są modelkami z urodzenia, a nadmierna próżność to pozytywna cecha. Czego taki wazeliniarz wymaga od kobiety? Niczego. Zrobi dla niej wszystko i przyjmie każdego focha, każdą krytykę i będzie zasuwał dla niej jak niewolnik. I jeszcze jak pojawisz się w towarzystwie takich śliniących się białych rycerzy, to Cię zniszczą, bo dla nich to jest nie do przyjęcia, gdy nie adorujesz bezgranicznie kobiet. Cóż, oni zapłaczą – za 10-20 lat. Po ślubie, z kredytem, z kilkorgiem dzieci i kobietą, która nie będzie chciała nawet być dla nich miła. A Tobie powiedzą o jakichś pierdołach, o szklance wody, której nikt nie przyniesie. Niestety i tu nie będą mieli racji, bo to oni będą musieli kobiecie ją przynieść, skoro całe życie godzili się na rolę akceptującego beta providera – niewolnika.
Pamiętajmy też, że na przestrzeni wieków to ponad 80% kobiet rozmnożyło się, gdy ponad połowa mniej mężczyzn. Jest to wynik hipergamii, która jest bardzo surowa wobec oceny przydatności mężczyzny i jego atrakcyjności genetycznej.
W miarę normalnym widokiem na ulicy są pary, w których to mężczyzna jest – nazwijmy to oględnie – umiarkowanie atrakcyjny, a kobieta zadbana i elegancka.
Nie widzimy tego – wiemy tylko, że kobietom podoba się fizycznie maksymalnie 20% mężczyzn, gdy kobiety zazwyczaj są uznawane za atrakcyjne – i już. Dla przykładu, na portalach randkowych często widzi się, że kobieta wymaga mężczyzny o wzroście minimum 185cm, gdy średnia w Polsce to 174 do 177cm (zależnie od źródła). Tylko 10% populacji ma powyżej 188cm wzrostu. Podobnie często się słyszy, że mężczyzna ma zarabiać minimum 6 tyś. na miesiąc, gdy dominanta w Polsce to 1800zł na rękę (ok. 60% populacji). To jest życie w ODREALNIENIU. Zamiast patrzeć na człowieka obok, na to, co można z nim przeżyć, czy można się pośmiać, co można razem zbudować, to patrzy się na atrybuty jak do wyboru sprzętu ze sklepu. Im więcej traktowania przedmiotowego innych, tym więcej narcyzmu, tym społeczeństwo wyprane z „ducha”, z bycia czymś więcej niż konsumentem żyjącym instynktami.
Do tego same kobiety broniące otyłości, pogardliwie traktują kobiety szczupłe.
Arogancja i wywyższanie się takich kobiet są widoczne, czyli ta akceptacja siebie jest tylko pozorna.
Niski suchoklates zasługuje na modelkę
Spytajmy przewrotnie, co by było jakby teraz ktoś stworzył artykuł brzmiący „chudy i niski suchoklates z potwornymi pryszczami i bez pracy zasługuje na modelkę”. Nie zapominając, że on zasługuje na to, by była na niego też codziennie napalona.
Nie zasługuje. Jest hipergamia. Takie anomalie się nie zdarzają – chyba, że kolega cudem zacznie zarabiać gruby pieniądz i będzie pseudokochany za zasoby (beta). Jak je straci – wiadomo co kobieta zrobi. Wszak to kobiety inicjują do 80% rozwodów i rozstań. Oczywiście jak się sądzi z naszej winy, czyli to my musimy się poprawiać, bo jesteśmy cały czas niewystarczającymi i niegodnymi akceptacji, której żądają wobec siebie i ich słabości. Czyli uznają nas za ten właśnie gorszy sort, co grube kobiety podnoszą, a które sądzą, że da się zmienić swój własny gust.
Bo czy bezrobotny mężczyzna będzie krzyczał jak one: bezrobotni są atrakcyjni! Bierzcie nas jakimi jesteśmy!
Tymczasem kobieta, która nie ma wzorcowej urody, sama określana jest jako „niezadbana”. Powinna sama sobie pomóc, od jej męża czy partnera nikt tego nie oczekuje.
Wniosek z tego cytatu: mężczyzna może być gruby i będzie atrakcyjny. Perfidne kłamstwo. Prawdopodobnie najczęściej samotnymi mężczyznami są osoby albo właśnie mocno otyłe, albo z dużą niedowagą (chociaż tutaj widać, że są amatorki takich – jak ważyłem 50kg, miałem ileś tam zainteresowanych kobiet). Z grubymi jest dokładnie na odwrót, nie wzbudzają żadnego zainteresowania. Poprawcie mnie jeśli się mylę. Według mnie otyłe kobiety także mają łatwiej, niż otyli mężczyźni i to w szczególności w młodości, kiedy „wyższa pozycja negocjacyjna” z racji młodości kobiet to fakt (i biologia).
W drugą stronę i owszem: każda potwora znajdzie amatora, więc widzimy mężczyzn wybierających kobiety nie za dobrze wyglądające, niedbałe, czy wredne, które takie były od początku związku, lub zmieniły się w czasie.
Mój brak pewności siebie wynikał w dużym stopniu właśnie z tego, że jestem żoną Pana Sześciopaka we własnej osobie. Bo czemu taka grubaska jak ja miałaby mieć do niego prawo? – skomentowała Kutcher, argumentując, że podoba mu się zgodnie z zasadą, że „kochanego ciałka nigdy za wiele”. Ten mężczyzna obejmuje każdą krągłość, każdy dołeczek, wałeczek i kilogram już od dziesięciu lat i przypomina mi, że jestem piękna, nawet jeśli głos w mojej głowie się z tym nie zgadza.
Kutcher w tym akapicie zracjonalizowała swoją hipergamię. Ona jeszcze nie wie, że niska samoocena powoduje pożądanie do mężczyzny „wyżej postawionego genetycznie, finansowo i fizycznie”. Jest to biologia. Jeśli kobieta czułaby się lepsza i atrakcyjniejsza od mężczyzny, w życiu by go nie kochała, nie bałaby się, że on ją zostawi, że inne kobiety będą o niego rywalizować, czym jeszcze mocniej będą nakręcać jej emocje.
Kobieta jest zawsze ofiarą i ma zawsze gorzej
To musi być koszmarnie trudna sytuacja, zwłaszcza że kobiety oceniają się przez pryzmat urody, która, najmocniej przepraszam, warunkowana jest w ich wypadku wiekiem
Dbaniem o siebie też. Mężczyzna, który nie dba o siebie też będzie niezadbany. Mężczyzna chory nie będzie atrakcyjny. Mężczyzna leniwy, myślę jeszcze bardziej odpycha kobiety. Mężczyzna z wiekiem też potrafi się zestarzeć i być mniej atrakcyjnym. Do tego jeśli kobiety ocenia się poprzez pryzmat wyglądu. to jest to naprawdę małe wymaganie. Zawsze kobiety mogą się zamienić z mężczyzną i być zaradne, zarabiać na rodzinę, podejmować decyzje, płacić alimenty, uzyskiwać status społeczny, pokazywać odwagę, czy podejmować ryzyko, a mężczyzna jedyne co będzie robił to „starzał się”, niekoniecznie nawet uprawiając jakikolwiek sport. I w seksie też – będzie tylko leżał, będzie biorcą. Tak nas natura stworzyła, że kobiety podobają się fizycznie bardziej, by też w ten sposób zachęcały do rozmnażania się. Mężczyzna by był tak atrakcyjnym fizycznie musi spełniać dużo więcej wymogów, a jakoś nadal uważa się kobiety za ofiary „szkodliwych trendów”. Wszyscy nimi jesteśmy.
Wiecie, to nie jest problem, że jeden, czy drugi mężczyzna będzie porzucony. Problem w tym, że nie ma świadomości, że modeluje się płcie w ten sposób, by nakładać podwójną presję na mężczyzn, a gloryfikować jedynie samców alfa, mężczyzn którzy wygrali na loterii genetycznej i przewyższają innych o krocie. Jeśli nie mamy świadomości tego, to nie wiemy czemu czujemy się nieszczęśliwi, nie znamy też konsekwencji. Problemem jest motywowanie kobiet do rozstawania się i usprawiedliwiania nawet zdrad, ponieważ ktoś ich nie traktował jak księżniczki, a one nie zasługują na normalnego człowieka. Kilkadziesiąt lat temu to było nie do pomyślenia, bo nawet łatka rozwódki to byłby potężny wstyd. Dzisiaj pewne rzeczy są codziennością. Przyzwyczajamy się do tego, jak do ataków terrorystycznych: dzień jak co dzień. Znieczulica.
Dotyczy to zwłaszcza par w średnim wieku, kiedy facetom już rosną brzuszki, a kobiety mają okazję wreszcie zająć się sobą tak, jak zawsze chciały, dzięki osiągnięciu pewnego poziomu zarobków i pewnego wieku dzieci, który daje im trochę czasu dla siebie. Co wtedy myślimy? Zazwyczaj, że ona o niego nie dba.
Kolejne kłamstwo. Nikt nie nadaje kobietom już dzisiaj roli dbających o mężczyzn, tylko na odwrót: to mężczyzna ma się „starać” o kobiety, zdobywać, dbać, zapewniać, dostarczać, robić i nie marudzić. Od kobiet niczego nie wymagać: ani rodzenia, ani gotowania, ani sprzątania, ani finansów, ani zaradności, ani pewności siebie, ani seksu, ani wyglądu. Dziś słowo „obowiązek wobec…” stało się opresją.
My bardziej twierdzimy z kolei, że to ślub powoduje, że obie płcie spoczywają na laurach i wzajemnie się zaniedbują (plus na pewno też stres życia, brak czasu na wszystko, zbyt dużo pracy). Jeśli jednak to kobiety składają pozwy rozwodowe DUŻO częściej, to znaczy, że są bardziej wymagającą płcią. Jednocześnie uważają się za skrzywdzone. No cóż – narcyzowi nawet jak cały świat dasz, to i tak powie, że za mało, albo, że jest zbyt idealnie i poszuka dziury w całym. Jeśli chodzi o kontrolowanie drugiej płci, to ktoś może specjalnie komuś podawać syte dania, by zmniejszyła się jego atrakcyjność. Z zewnątrz wygląda to na troskę, ale intencje (które ciężko odczytać) są chęcią kontrolowania i czucia się bezpiecznie. Rada jest prosta: być odpowiedzialnym za swoje zdrowie, czy swoją dietę, umieć powiedzieć pas.
Kobiety w ogóle nie bardzo wierzą w siebie, bo im mamusie ani tatusiowie nie mówią, że są śliczne
Nam też rodzice nie mówią, że jesteśmy śliczni (a częściej nie mówi się nawet, że jesteśmy wartościowi, póki nie osiągniemy pewnego pułapu: mężczyzną się dopiero stajesz i możesz nigdy nie zadowolić otoczenia – kobietą się jest – niezależnie nawet czy takowa nosi męskie portki i zachowuje się agresywnie). Mężczyzn wychowuje się surowiej i zawsze tak było. Mamy wierzyć w siebie, bo tak, bo jesteśmy mężczyznami. Mamy być pewni siebie i niezniszczalni, bo mamy penisa. Bo mamy pracować i adorować, bo nikt się nad nami nie będzie rozczulał, jak nad kobietami. Tak jak robi to państwo i zewsząd płynie pomoc dla kobiet, matek, rozwódek, ofiar przemocy. Teraz może trochę to zelżało, co nie znaczy, że żyjemy jak pączki w maśle, bo jak pisałem: depresja, samobójstwa, krótkie życie, wypadki, czy alkoholizm i skłonność do innych używek poprawiających samopoczucie, to męskie problemy. Poza tym zjawisko córeczek tatusia jest coraz większe, dlatego robienie ofiar z jednej płci i adorowanie jednej płci, tak naprawdę szkodzi tej właśnie płci. Żyje w iluzji, nie idzie do przodu, nie ewoluuje (mimo, że tego pragnie, bo nie chce być gorsza). Nie da się żyć tak, by każdy miał o nas zawsze dobrą opinię, bo nie jesteśmy w 100% dobrzy i idealni. Bo ludzie czasem mówią głupoty w nerwach.
Po co zakłamywać rzeczywistość? Życie to niejebajka
Nie zrozumcie mnie źle: komplementy i pochwały też są dobre (szczególnie dla ekstrawertyków), aczkolwiek jeśli są fałszywe, to człowiek żyje w iluzji. Całe życie ktoś mówił mu, że będzie łatwo, przyjemnie, nic nie jest twoją winą, a tu nagle tak nie jest. Co robi? Albo się załamie, albo będzie szukał win i niedostatków w innych, zamiast pomyśleć: czas zacząć wymagać od siebie. Czas zmienić, to co można zmienić (bo mamy swój niewykorzystany potencjał), zamiast zamiatać problemy pod dywan. Że ktoś ma nas widzieć dobrymi, gdy czynimy zło, dobrze wyglądającymi, gdy nawet się nie umyjemy, czy żremy bez umiaru. To prosta droga do wzbudzania poczucie winy w innych, nawet nieświadomie! I często w nas mężczyznach, bo to my jesteśmy złą płcią, jak twierdzi feminizm, kobiety wychowane w tym systemie i ci nieświadomi mężczyźni, którzy tak chcą być honorowi, że powiedzą, że są źli, nawet gdy byli naprawdę dobrzy i dużo więcej wnosili do związku niż kobieta. Nie warto popadać ze skrajności w skrajność, czyli obwiniać się o wszystko, lub obwiniać zawsze innych, ale by wiedzieć, że pewne rzeczy są do zmiany, a na pewne nie mamy żadnego wpływu. Im częściej sądzimy, że na coś nie mamy wpływu, tym bardziej tracimy kontrolę nad własnym życiem, oddajemy ją, albo szukamy tak jak te grube kobiety w akcjach społecznych: mówcie nam jakie jesteśmy super, mimo, że doskonale wiemy, że tak nie jest.
To bezcelowe i bezproduktywne. Jeśli coś jest nieskutecznym myśleniem – warto je porzucić, nawet gdy sądzisz, że był to Twój atut. To boli. Boli tak samo jak zrozumienie naiwnej natury i przejście do tej brutalnej, twardej rzeczywistości. Ale to mija. Rozumiesz wtedy, że liczą się tylko fakty: podnosisz 50kg, to podnosisz 50kg. Nie jesteś drugim Pudzianowskim i nie zasługujesz na wygranie tytułu w podnoszeniu wielu większych ciężarów. Jeśli ktoś w tej sytuacji, by tak twierdził, to sam byś czuł się dziwnie: czy ten człowiek prawi fałszywe komplementy, a może czegoś nie ogarnia? A jeśli ktoś komuś się nie podoba, to ma do tego prawo, wszak o gustach się nie dyskutuje.
Czy negatywny stosunek do otyłości to coś złego?
Pewne źródła mówią, że kobiety są przygotowane do ciąży, gdy mają odpowiedni zapas tkanki tłuszczowej, podwyższa się bowiem przy tym płodność, ale dla zdrowia najlepiej nie przekraczać 20-25%. I teraz pytanie. Czy jeśli leczymy psychikę kobiet z anoreksją, dlaczego nie pomyśleć, że przejadanie się to też problem psychiczny?
Cukrzyca typu 2 to najczęstsze powikłanie niezdrowego trybu życia, braku aktywności fizycznej, braku kontroli nad jedzeniem. Kobiety chorują na cukrzycę częściej, a więc są obarczone powikłaniami, jak miażdżyca.
Bardzo szybko przybywa osób cierpiących na cukrzycę typu 2 (stanowią ok. 90 procent diabetyków), która zalicza się do chorób cywilizacyjnych. U jej podłoża leżą bowiem nadwaga i otyłość (zwłaszcza brzuszna) i związane z nimi zaburzenia metaboliczne. Na tę chorobę cierpi już około 200 mln kobiet na świecie, a do 2040 r. ich liczba zwiększy się jeszcze o połowę.
Statystyki mówią, że 60 proc. diabetyków ma nadwagę, a 20 proc. ludzi otyłych choruje na cukrzycę. W Polsce wśród diabetyków 56 proc. to kobiety, a 44 proc. – mężczyźni.
Nie zapomnijmy o innych problemach spowodowanych otyłością: problemach z woreczkiem żółciowym, czy wątrobą.
Jeśli kobieta zapuszcza się już w wieku 20 lat i nic z tym nie robi, bo mówi, że „masz mnie akceptować i kochać jaką jestem, bo na to zasługuję”, to tak naprawdę blokujemy nie tylko rozwój kobiet, utwierdzamy je w budowie gorszego charakteru, ale też powodujemy, że nie dbają o zdrowie. Oczywiście są pewne choroby, które bardzo utrudniają chudnięcie (także przez zmiany w psychice), więc nie powinniśmy w 100% obwiniać osób z problemami, ale na ogół nie widzę sensu w promowaniu otyłości. Tak samo w sumie jak z chociażby paleniem papierosów. Ktoś chce sobie niszczyć życie? Okej, ale niech nie niszczy go innym i niech tego nie promuje, że jest to dobre.
Konkluzione: co dobrego możemy wyciągnąć z tekstu?
Jedyna dobra obserwacja tego artykułu jest taka, że za bardzo skupiamy się na sprawach płytkich, próbujemy LUDZI oceniać jak towar (nie tylko jedną płeć, bo wobec nas mężczyzn są przeróżne wymagania), a nie sprawdzamy rzeczy cenniejszych. Intelektu, lojalności, honoru, empatii, szlachetności. Przyjść na gotowe jest najprościej, ale przecież jednej płci wmawia, że na to zasługuje. Gdzie jest człowieczeństwo, a gdzie granica między ocenianiem jak przedmiotu do spełnienia własnych celów? Dasz, to będę. Nie dasz, to nie przydasz mi się. Coś jak towar na półce.
Jeśli dbać chcemy o realną „równość płci”, to niech społeczeństwo skupi się na tym ,czy aby na pewno wobec mężczyzn nie ma wymagań. Niech wejdzie w nasze role na moment, by zobaczyć, że nam wcale nic z nieba nie spada i że też przechodzimy niełatwe problemy, czy kryzysy. Świat nie kręci się tylko wokół kobiet. Bo to niestety egocentryzm i narcyzm, a więc postawa, którą te zakompleksione kobiety same krytykują i pragną akceptacji nawet wtedy, gdy niszczą sobie zdrowie. Społeczeństwo nie myśli o mężczyznach, więc i nas nie uczy się myślenia o samych sobie. Robimy, akceptujemy to, bo jakie mamy wyjście? Co nie znaczy, że jest to dobre. Tak jak niedobrym jest objadanie się węglowodanami prostymi. Tyle, że choroba nie przychodzi od razu. Konsekwencje są rozłożone w czasie. Potem odwrotu już nie ma.
Artykuł, jak widzę, pisał mężczyzna: biały rycerz w pełnej krasie, czy może piszący tekst pod publiczkę przede wszystkim zakompleksionych kobiet, które nie chcą pracować nad sobą? Leżeć, pachnieć i być akceptowaną za wszystko jest najprościej. Wszystko by było dobrze, gdyby tak samo mało te osoby wymagały od innych i też pozwalały innym na leżenie i pachnienie, ale tak to nie wygląda. Wszelkie kobiety promujące „plus size”, czy „grube jest piękne”, szukają szczupłych przystojniaków.
Wniosek końcowy płynie taki: chcesz usprawnić swoje życie – unikaj księżniczek.
Dajmy sobie wolność: wszyscy mamy swoje własne standardy atrakcyjności. Wystarczy nie być chamem w ich oznajmianiu.
Jednak, gdy chcesz na kogoś zasłużyć: wspinaj się na swoje wyżyny, by komuś było dobrze.
A ja odczuwam trochę przesadnej nadinterpretacji tego artykułu. Pojawia się zdjęcie pary, gość wysportowany sześciopak, kobieta okrąglejsza, ale sylwetka z wcięciem, nie ma mowy o zwałach i co, muszą się pojawić takie komentarze?!
Autor mówi, że przesadna akceptacja, że brak prawdy rodzi narcyzów… A tą „prawdę” muszą wygłaszać przypadkowe osoby?!
Jak mijasz starsza sąsiadkę pod blokiem, to zamiast się przywitać, skomentować pogodę to jej powiesz, że jest stara i ma obrzydliwą brodawkę na policzku???!
No przecież to PRAWDA! Mówmy ludziom PRAWDĘ! A co ona nie wie o tej brodawce, trzeba ją poinformować?!
A starego kumpla, któremu się zaczynają zakola, na powitanie poinformujesz, że łysieje?! A jakim prawem?! Wydaje mi się, że ten artykuł jest to apel o wrażliwość, zaprzestanie skupienia na pozorach i postrzegania ludzi jednowymiarowo. Nigdzie nie było słowa o tym, że mają się kobitą zachwycać czy traktować jej jako modelkę. Po prostu para spędzająca czas na wakacjach, pozytywne emocje. Ich decyzje, ich uczucia, ich sprawa.
Jeśli już powinien ktoś się wtrącać, to ktoś, kto zna sytuację, ktoś z otoczenia rodziny, przyjaciół, ktoś kto wie, że np kobieta urodziła 3 mies, temu i ostro walczy o powrót do formy i ją wspiera, albo odwrotnie: wie, że bez zdrowotnej przyczyny coraz bardziej tyje i się zapuszcza, ktoś komu zależy by była zdrowa, sprawna i szczęśliwa, stara się zwrócić jej delikatnie uwagę, co jest ważne.
Albo facetowi z otyłością brzuszna, że tego typu sylwetka najbardziej wpływa na choroby serca, ale znów nie jest od tego anon z internetu, ale powinien być ktoś, kogo zdrowie tego gościa autentycznie obchodzi a nie daje upust frustracjom w internecie…
Zrozumiałeś to jak zrozumiałeś. Ja zrozumiałem inaczej. Ewidentnie jest tu pokazane, że nie można nic powiedzieć złego o otyłości, niezależnie przez kogo, a dodatkowo, że coś się tym otyłym kobietom „należy”. To typowa manipulacja w stylu, że jakiemuś brzydkiemu, niechcącego dbać o siebie należy się zadbana modelka. I nie możesz nawet o tym niczego złego powiedzieć.
Nie ma prawa rodzić to niczego dobrego. Zresztą tak jak nieasertywne wyzwiska otyłych mające na celu jedynie dowartościowanie siebie. Nie bronię ani tych, ani tych.
Rozumiem, że przeciwstawiasz się pewnym tenedencjom promowania negatywnych postaw typu ( tu piszę celowo przesadnie) poklepywanie się pleckach przy wpie… n- tego kawałka tortu z hasłem naczelnym ” kochanego ciała nigdy za dużo”.
Pokreślanie, że nie jest to postawa właściwa, ma sens.
Natomiast nie wydaje mi się by drogą do tego prowadzącą było piętnowanie osób z różnych względów nietypowych, pary okrągła kobieta + przeciętny facet, ładna kobietka + facet chudzinka. Wydaje mi się, że wszelkie tego typu naznaczenia społeczne nie będą prowadzić do celu, który chcesz uzyskać.
Jedynie będą wywoływać wojny i okopywać strony w przeciwnych obozach.
Ktoś zaatakowany się broni, działanie automatyczne.
A przyzwalanie na piętnowanie będzie prowadziło do wyidealizowanego postrzegania „normy”. I tak już mamy społecznie coraz większe kłopoty z tolerancją.
Natomiast nie wydaje mi się by drogą do tego prowadzącą było piętnowanie osób z różnych względów nietypowych
Niestety wyciągasz to z kontekstu. Nie to było moim celem. Zdecydowanie piętnuję roszczeniową postawę i to skierowaną wobec jednej płci. Nie chciałbym by było to uznane za normalne, że jedna strona ma prawo mówić, że nie dbając o siebie ma dostać z przydziału top modela (inaczej jest wg nich dyskryminującym gnojem), gdy druga płeć ewidentnie nie ma takiego samego prawa. Zdecydowanie lepiej jest promować pewną skromność, rozsądną samoocenę i dbanie o siebie, a do tego równe postawy. Ile dajesz od siebie tyle wymagaj. To jest lepsze niżeli żądanie więcej niż się oferuje. I jak mówię, to jest skierowane w tych artykułach prokobiecych, by stworzyć podział, bo same nie chcą się jakoś uganiać jako modelki za grubymi mężczyznami czy z innymi wadami i nie tolerują mówienia, że same są złe z charakteru, czy dyskryminujące jak odrzucają takich mężczyzn. Zupełnie inny jest kontekst. Ba, one jako grube nie chcą za grubymi się uganiać. Czy to nie jest złe myślenie mieć siebie za uprzywilejowane bóstwo nie będąc nikim lepszym od płci przeciwnej, która ma identyczne cechy?
A jak sobie byłaby para bo się poznała przypadkiem taka czy inna to ja nie wróg. Zawsze dobrze jest jak obie strony umieją współpracować – także wtedy gdy jest źle, gdy są wady, gdy są słabości. Ale nie możemy ciągle pokazywać, że to mężczyzna ma tolerować u kobiet wady i słabości, a kobiety u mężczyzn tylko odrzucać. Ale to już pisałem nie raz, problem jest skomplikowany wobec całego traktowania mężczyzn kulturowo jako tych którzy więcej mają zaiwaniać, a kobiety idealizować. Obie płcie stworzyły takie myślenie i ktoś musi powiedzieć pas.
Ojoj, biedni Ci mężczyźni. Jasne, że kobietom nie każe się rodzić, wcale nie ma w społeczeństwie braku przyzwolenia na bezdzietnosć z wyboru kobiet, hahahaha.
A kto wam każe rodzić? Wy na prawo i lewo mówicie jak to nie chcecie mieć dzieci i może być. Ale jak wy wymagacie by facet robił wszystko co sie wam podoba i wyglądał jak wam pasuje to jest dobrze, a jak ktoś niespełnia wymagań to nieudacznik. Więcej napisać nie umiałaś? Taka prawda, tylko umiecie pisać stereotypy z lat 70tych.
Bardzo fajny i przemyślany artykuł. Brawo.
Thenkz! Miłego dziona.
Nadwag i otyłość to paskudna choroba z którą trzeba walczyć zarówno dla zdrowia jak i wyglądu oraz samopoczucia. Młode pokolenia wyglądają coraz gorzej zwłaszcza kobiety z coraz większymi wałami tłuszczu i brzuchami. Próbują sobie ten stan rzeczy racjonalizować ale to obrzydliwe. Tutaj potrzeba zmiany diety na stałe i aktywności fizycznej aby te świnki zaczęły wyglądać jak kobiety a nie młode maciory.
Chodzić w związku za rękę?
Pracuję w firmie gdzie większość stanowią kobiety. I tak. Koleżanki informowały, że dla każdej słowo przystojny mówi coś innego. Rzekomo każda ma inny gust. Kiedy do zespołu dołączył typowy przystojniak, to większości się podobał. Były miłe, zaczepiały go.
Między sobą gadały „ale ciacho”. Były nim zainteresowane. Zaczepiały go, a on sobie żartował przez co uchodził za faceta z poczuciem humoru i obytego towarzysko. Jednak tak na prawdę to one mu stwarzały dogodne sytuacje do wykazania się. Inny kolega z pracy był obiektywnie przeciętny z wyglądu, a do tego chudy. Ogólnie moim zdaniem ukazywał więcej interesujących cech, ale dziewczyny traktowały go jako kolegę. Nie były nim zainteresowane. Po jakimś czasie kiedy go lepiej poznały to zaczęły się nim interesować, ale też nie wszystkie i połowa zainteresowanych szybko zmieniła obiekt westchnień, gdy poznały kogoś innego, przystojnego. A te co zostały koledze były zainteresowane, ale on zignorował ich zaloty. Był wściekły, że musiał systematycznie pokazywać jaki to z niego fajny facet i dopiero po długim czasie dziewczyny się nim zainteresowały. Czuł się oszukany, bo inni mieli zainteresowanie od razu, a u niego trwało to długo. A inny z pracy zaczął się spotykać z taką jedną, a druga też rywalizowała o jego względy. On się z tego cieszył i uważał się za atrakcyjnego. Koleżanki mówiły, że on co prawda nie jest przystojny, ale jest atrakcyjny bo kilka dziewczyn jest zainteresowana. Problem w tym, że normalnie na ulicy by owe zainteresowane za nim nie obejrzały. W klubie podobnie. Miał możliwość ukazania osobowości i tym z czasem laski przekonał. Ale to nie znaczy, że ma powodzenie. I takich kolesi jest mnóstwo co to mają podobne doświadczenie. W pracy, w szkole poznają kilka dziewczyn, z czasem one się do nich kleją, a ci myślą że są atrakcyjni. Ale tak poza tymi laskami to innych nie mają. A gdy te ich oleją, to leją się krokodyle łzy
Założę się, że gośc nic nie wie o TRP i nie wie jak zdominować kobietę, choćby emocjonalnie. I wcale nie chodzi tu o pokazywanie jaj, agresji.
Jak to zrobić? Jest to wytłumaczone w jakimś artykule?
Z tego co wiem to w uproszczeniu to polega na tym, że facetowi powinno mniej zależeć (albo nie pokazywac ze mu zależy), bo wtedy ma kontrole i dynamika zwiazku jest taka, że to kobieta goni za mężczyzną itp.
Bo tak jest. Dla kobiet niedostępność mężczyzny i jego niewrażliwość emocjonalna (dzięki której mu nie zależy) jest atrakcyjna. Z drugiej marzy im się taki, co by wszystko dla nich poświęcił, ale to są tylko romantyczne marzenia, kompletnie oderwane od rzeczywistości i wrażliwych romantyków, którym zależy na nich tak mocno wcale to nie chcą.
Nie jest atrakcyjna. Trzeba nie mieć poczucia własnej godności żeby ”latać za kimś” kto cię razi emocjonalnym chłodem. Nie idę tam gdzie mnie nie proszą. Jeśli mężczyzna nie jest zainteresowany (lub jeśli nawet tylko udaje, że nie jest) to skąd mam to wiedzieć? Narzucanie się w tej sytuacji, to rodzaj desperacji.
Nie jest atrakcyjna.
Może dla Ciebie. Inne kobiety komentują to tak, że mężczyzna chłodny = męski. Co innego olewający, co innego emocjonalnie niedostępny.
Dokładnie, żadna zdrowa, nieneurotyczna kobieta nie powinna czuć przyciągania do osoby, która ją tak traktuje. Natomiast nie można odmówić takiej reakcji wszelkiej maści zakompleksionym, niepewnym siebie neurotyczkom, które rzeczywiście będą próbowały takiego mężczyznę gonić i „nawracać”.
Takie reakcje (przyciąganie do osoby traktującej nas z góry i z chłodem) to często wynik wychowania córek przez odrzucających, nieczułych albo nieobecnych ojców, ale to powinien być temat do terapii, a nie związku.
Natomiast zdrowa kobieta, która gotowa jest na związek ze zdrowym, niezaburzonym mężczyzną, będzie reagowała odpowiednio do sytuacji – bliskością na bliskość, chłodem na chłód. Nikt tu za nikim nie musi się uganiać – jeśli któraś ze stron (mężczyzna lub kobieta) wykaże zainteresowanie, i druga strona także – to zainteresowanie będzie obustronne, nikt nie będzie sie musiał poniżać „uganianiem się”, ani nikt też nie będzie musiał zgrywać księcia lub księżniczki na szklanej wieży.
Natomiast jedynym normalnym zachowaniem wobec emocjonalnie niedostępnej osoby (czy to kobiety, czy meżczyzny) będzie unikanie. Działa to oczywiście w obie strony, tak samo powinien reagować mężczyzna, by nie musieć się poniżać w relacji z księżniczką.