Fałszywe oskarżenie o molestowanie doprowadziło do tortur w więzieniu
Fałszywe oskarżenie o molestowanie, gwałt i przemoc domową jest bronią do upokarzania niewinnych ludzi.
Pan Daniel z Łomży został fałszywie oskarżony o molestowanie przez pasierbicę, która chciała się zemścić na nim za to, że kazał się jej dużo uczyć i nie grać na telefonie. Pan Daniel w areszcie był gwałcony i torturowany. Spędził w nim kilka miesięcy, mimo tego, że pasierbica przyznała się do kłamstwa.
Pani Agnieszka z Bolesławca została fałszywie oskarżona przez córkę o brutalne gwałty, ale wyszła z aresztu po sprawdzeniu, że jej córka jest dziewicą. Sprawa się przedłużała, ponieważ psycholog twierdził, że nie ma podstaw, by nie wierzyć nastolatce. W areszcie inne kobiety znęcały się nad nią.
Student Armaan Premjee został oskarżony o gwałt… ale kamery uchwyciły, że to oskarżycielka była napastliwa seksualnie wobec niego! Gdyby nie kamery mógłby mieć ciężkie problemy. Czy fałszywej oskarżycielce coś grozi? Nic!
Pan Czikwarin został oskarżony o molestowanie przez dziewczynkę dla żartu. Rodzice tej dziewczyny najęli trzech mężczyzn i razem nie tylko pobili fałszywie oskarżonego metalową rurką, ale i zgwałcili go. Fałszywie oskarżony umierał długo i nie przeżył tego zdarzenia. Namówienie innych na przemoc (nierzadko kreując historyjkę i oskarżenie) nazywa się violence by proxy. Znam takie przypadki z życia osobistego, więc piszę o tym z dużą pewnością.
Jak widać ludziom bardzo łatwo stać się diabłami, których chcą unikać.
I to może spotkać każdego z nas. Promowanie samosądów, lub bezkrytycznej wiary w fałszywe oskarżenia może być bardzo dotkliwe w skutkach. Fałszywie oskarżeni mają zszarganą reputację i nie udaje się jej często przywrócić mimo uniewinnienia. Tacy ludzie tracą życie, tracą przyjaciół, rodzinę, pracę, majątki, wolność, albo stosowana jest na nich przemoc, a więc tracą zdrowie. Niestety społeczeństwo daje kredyt zaufania osobie oskarżającej (zwykle kobiecie, lub dziecku) i automatycznie potępia domniemanego sprawcę (mimo braku dowodów).
Pomyśl sam czytelniku jaka byłaby reakcja społeczeństwa, gdyby zapłakana kobieta zaczęła krzyczeć publicznie i wskazywać palcem na mężczyznę, że ją zgwałcił? Albo, że molestował jej dziecko? Zostałby zaszlachtowany! Niezależnie od tego co by było prawdą i czy jej łzy prawdziwe. Gdyby mężczyzna krzyczał w ten sposób wobec kobiety prawdopodobnie nic jej, by się nie stało i nawet by nie uwierzono w takie rzeczy. Jest to jawny przywilej jednej płci i dyskryminacja drugiej.
Nie powinno promować się bezzasadnej wiary w to, że mężczyzna z natury jest pedofilem, czy gwałcicielem. Ludzie boją się zakładać rodzin, boją się być w związkach, boją się pomagać obcym dzieciom ponieważ mogą zostać uznani za najgorszych przestępców. ZA NIC. I najgorsze, że to najbliższi potrafią zranić najbardziej, bo mają wystarczającą wiedzę ku temu w który czuły punkt uderzyć.
Jak można poprawić sytuację fałszywie oskarżanych?
Trzeba zwrócić uwagę na kilka punktów.
1. Wiara w fałszywe oskarżenia dzieci. Mamy wybór: albo wierzyć, albo nie wierzyć dziecku. Brak wiary dziecku daje przyzwolenie na bezkarność sprawców faktycznej przemocy domowej. Bezdyskusyjna wiara dziecku pozwala na skazywanie niewinnych rodziców, gdyż dzieci, jak to dzieci, lubią czasem coś 'palnąć’.
Dziecko może fałszywie oskarżyć rodzica ponieważ rodzic czegokolwiek od niego wymaga, albo na coś jemu nie pozwala. Niestety dzieci uczą się odpowiedzialności dość długo, a niektórym i w dorosłości się tego nie udaje. Problem wydaje się nierozwiązywalny, ponieważ musimy obrać którąś stronę i społeczeństwo wybiera zwykle stronę dzieci (potem kobiet).
Rada dla rodziców. Jeśli masz złą relację z dzieckiem lub zachodzi między wami wzajemna agresja to postaraj się coś z tym robić od razu, a nie zostawiaj to do momentu aż konflikt będzie bardzo duży. Nie byłoby niczym złym iść z taką sprawą do terapeuty, gdyż byłoby czarno na białym, że dziecko już wtedy sprawia problemy. Aczkolwiek obie strony powinny się móc wypowiedzieć swobodnie, w atmosferze zaufania i pokory, bo rodzice też nie zawsze są święci.
2. Kompletny brak ochrony fałszywie oskarżonego w więzieniu, lub w areszcie i pozwalanie na przemoc wobec niego. Psychopaci nie mają oporów. Nie mieli na wolności, nie mają w więzieniu i stąd tortury, gwałty, pobicia i morderstwa w więzieniach. O tyle jest to żenujące, że tacy więźniowe sygnalizują cnotę moralności, mimo bycia przestępcami przez co fałszywie oskarżonego próbują skazywać „odręcznie”.
3. Brak skutecznego możliwości ubiegania się o swoje prawa będąc zamkniętym, pozbawionym kontaktu z innymi, pozbawionym dostępu do wiedzy, a także do swoich prywatnych rzeczy (potrzebny dobry adwokat, czasem detektyw).
4. Niezrozumiałym jest dla mnie brak pobierania materiału DNA domniemanego sprawcy z miejsc intymnych domniemanej ofiary.
5. Zadośćuczynienie nie jest jakkkolwiek regulowane automatycznie. Pan Daniel miał otrzymać wyłącznie 30 tysięcy złotych dzięki decyzji tej samej prokurator, która wnioskowała o tymczasowy areszt dla niego, który skazał go na tortury.
I to jest bardziej rozległa kwestia. Ofiara traumy nie ma siły do walki o siebie. Ma często depresję (tu podałem ciekawe objawy), może mieć PTSD, może mieć lęki. Bardzo ciężko jest takim osobom walczyć z prawem, a sąd nie zawsze jest przychylny ofierze.
50 latek uważa teraz, że nie czuje się mężczyzną i musi brać leki psychotropowe, by jakoś funkcjonować. To jest bardzo dobra wskazówka dla tych, którzy lubią odbierać poczucie bycia mężczyzną innym, lub dziwią się, że mężczyzna nie czuje się wystarczająco męski. Najwyraźniej taki mężczyzna doznał przemocy, ma jakieś traumy, czuje się kompletnie bezwartościowy, ma niską samoocenę. Wszystko ma swój powód – zwykle ciężki dla tego, kogo trapią takie problemy.
Zatem brawo dla tych, którzy takim osobom dokładają do pieca swoimi agresywnymi, prześmiewczymi odzywkami. Ci zakompleksieńcy też potrafią sygnalizować cnotę, że „walczą o mężczyzn i męskość” w ten sposób, choć ich działania przynoszą odwrotny skutek. Jedynie komu tak pomagają to tylko sobie, by na moment poczuć się lepiej, tak jak psychopacie daje satysfakcję dręczącenie ofiary. Kilka artykułów na ten temat też napisałem. Warto poszukać.
Feministki bezmyślnie bronią kobiet, które oskarżają
Cóż, słusznie jest bronić ofiar, bo pomagać słabszym i cierpiącym to rzecz szlachetna, ale niesłusznym jest portretowanie kogoś sprawcą bez dowodów. I w tym jest problem, że ludzie nie potrafią tego rozróżnić. Dla nich oskarżony jest już sprawcą, którego należy zniszczyć, a oskarżycielka biedną ofiarą, której trzeba pomóc. Jeśli sąd często nie potrafi odróżniać takich sytuacji to ciężko, by oczekiwać, by losowy człowiek miał ku temu „wbudowane” predyspozycje.
Problem jak mówiłem jest obosieczny niezależnie czy mówimy o fałszywych oskarżeniach ze strony dzieci, kobiet, czy mężczyzn. Najczęściej mówi się o fałszywych oskarżeniach kobiet, gdyż daje im to najwięcej korzyści (aczkolwiek oskarżyć może każdy). W przypadku kobiet feministki krzyczą, że nie można nie wierzyć kobietom, ponieważ przez to nie dostają pomocy. Są wtedy obrażane od mitomanek, manipulatorek, kłamczuch, mściwych jednostek (i często są, odgórnie).
W taki sposób działa wrzucanie całej grupy (tu płci) do jednego worka. Jednak nie można mówić, że cała grupa społeczna kłamie, manipuluje, albo cała mówi prawdę. Do ludzi trzeba podchodzić bardzo indywidualnie.
Feministki trochę nie rozumieją tego o czym piszą. Nie chcę reklamować portalu, ale na jednym z nich twierdzi się, że fałszywych oskarżeń ze strony kobiet jest mało, bo takie są statystyki. Nie jest to pełna prawda. Po prostu prawo jest tak skonstruowane, że aby fałszywe oskarżenie było uznane trzeba dowieść jego fałszywości. Najczęściej w takich sytuacjach nie ma dowodu ani w jedną, ani w drugą stronę i dlatego nie ma takich sytuacji w statystykach. Ale to nie znaczy, że fałszywe oskarżenie nie było fałszywe.
W jakich sytuacjach fałszywe oskarżenie jest uznane za dowiedzione, a w jakich nie?
Przykład praktyczny. Kobieta fałszywie oskarża mężczyznę o pedofilię podczas sprawy rozwodowej. Dowodów nie ma. Fałszywie oskarżony może co najwyżej wnieść pozew o to, by ukarać kobietę za fałszywe oskarżenie. W procesie trzeba wykazać, że fałszywie oskarżenie na 100% jest fałszywe. To, że nie ma dowodów na pedofilię i istnieje domniemanie niewinności nie oznacza, że jest to jakikolwiek dowód dla sądu, że oskarżenie jest fałszywe. Sprawa zostaje uznana jako brak dowodu i w jedną i w drugą stronę. I takich sytuacji naprawdę nie wlicza się w statystyki.
Wlicza się coś innego.
Przykład drugi. Kobieta fałszywie oskarża mężczyznę o gwałt. Jest pewna swego. Chce się zemścić, bo mężczyzna nie chciał z nią związku po seksie, albo wyszła jej zdrada i zamiast wziąć za nią odpowiedzialność to woli zagrać ofiarę (tutaj pisałem więcej o przyczynach fałszywych oskarżeń ze strony kobiet). Jednak mężczyzna smsował z nią przed spotkaniem w którym ona sama namawiała go do seksu, lub twierdziła, że bardzo chętnie będzie go uprawiać. Ba, powiedziała, że on ma prawo robić z nią co tylko zechce, a nawet ją bić, bo to jest jej fantazja i ona kocha BDSM. To będzie dowodem w sprawie.
Niektórzy posuwają się nawet do tego, że nagrywają seks, by mieć dowód na to, że była na niego zgoda (tego sądy często nie chcą uwzględniać, ponieważ z tego co wiem nie można kogoś nagrywać podstępem i grozi to karą). Ewentualnie mężczyźni nagrywają samą zgodę kobiety i pytają czy aby na pewno jest w tym momencie przymuszana, czy grozi jej coś.
I taka kobieta często uśmiecha się, mówi, że to żaden problem, wszystko jest fajnie, a w ogóle to jest bardzo chętna. I później oskarżony mężczyzna ma dowody na to, że oskarżenie kobiety jest fałszywe. Ma czarno na białym, że ona jest odpowiedzialna za jej decyzje, za ten seks, czy nawet za picie alkoholu, który sama chciała, a po którym doszło do seksu.
Ilu mężczyzn aż tak się zabezpiecza? Ilu w ogóle ludzi tak paranoicznie ma prawo myśleć, że druga osoba chce ich skrzywdzić? Niewielu. Bo ludzie są ufni z natury, jeśli nie byli gnębieni od dzieciństwa. Ludziom brak wiedzy na temat ludzi np. narcystycznych, socjopatów, psychopatów, czy innych zaburzonych osobowości. Zaburzeni w ten sposób ludzie lubią się mścić, nie biorą odpowiedzialności za swoje decyzje, stosują przemoc, a potem grają ofiary. Ludzi nie uczy się tego w szkole. Nie każdy idzie na psychologię, by to wszystko wiedzieć. I nie każdy ma czutkę do rozróżniania takich osób.
I później mamy takie, a nie inne problemy. Oczywiście nie jest tak, że nagle 80% ludzi się oskarża (nie ma co popadać w paranoję), ale mimo to takie przypadki zasługują na rozgłos.
Najgorzej fałszywie oskarżonym w więzieniach i w areszcie
Czy problem fałszywych oskarżeń da się rozwiązać? Najważniejsza byłaby reforma więzień, aresztów, a potem edukacja w kontekście zachowań. To są takie tematy jak samosądy, lincz społeczny (w tym przez media społecznościowe), głupia wiara w oskarżenia bez dowodów, czy świadomość, że ludzie są wyposażeni w ufność dzieciom i kobietom bardziej, niż mężczyznom, co nie musi być obiektywne itd.
Zbyt pochopnie się uważa, że więzienia są zawsze słuszną karą, że resocjalizują, albo nawet słyszy się mity, że pewni więźniowie (czy też aresztowani) są chronieni. Bardzo rzadko. Nie istnieje selekcja który więzień powinien być odseparowany od innych. Nie ma jakichś badań, żeby wstępnie ocenić zaburzenia każdego więźnia, by przewidzieć, który będzie zdolny do poprawy, a który choćby dopuści się samosądu. Nie ma ochrony fałszywie oskarżonych, który są umieszczani w celach razem z oskarżonymi, ale już nie fałszywie (czyli z faktycznymi psychopatami – nierzadko sadystami).
Nie wiem czy kogokolwiek to obchodzi, ale więźniowe to też są ludzie. Jedni popełnili głupi błąd w całym życiu i już nigdy go nie popełnią, inni są niewinni, ale i oczywiście są tacy, którzy są złem wcielonym. Ci nigdy się nie poprawią. Dla społeczeństwa jednak więzień często jest wrzucany do jednego worka z tą, najgorszą tkanką ludzką.
Od siebie polecam być ostrożnym i czujnym, choć nie przesadnie. Pamiętajcie, że przyjaciół poznaje się w biedzie. Nie ma co ignorować czerwonych flag, toksycznych zachowań i przemocy ze strony osoby, którą uznajemy za bliską. O toksycznych zachowaniach również napisałem już wiele artykułów, więc polecam poszukać i wgrać sobie w głowę wiedzę na temat których ludzi nie dopuszczać do siebie.
Cześć, czy słyszałeś o niekorzystnych statystykach dotyczących rynku matrymonialnego w Polsce? Brakuje ponad milion kobiet, a doliczając imigrantów i odejmując samotne matki robi się już nawet 2 miliony różnicy. To wszystko przy niżu demograficznym. Ciekawe jakie są Twoje przemyślenia na ten temat, jak taka sytuacja odbije się na związkach z kobietami.
Nasze prokuratury sobie tak nabijają statystyki, tzn przestępstwami dotyczącymi znęcania się, gwałtów, niepłacenia alimentów, posiadaniem narkotyków. Im takie nieprawdziwe oskarżenia są na rękę, łatwo faceta zawsze za to skazać. Medialnie to też fajnie wychodzi, bo przecież ścigają zwyrodnialca/bestię. A że akt oskarżenia jest naciągany? Kogo to obchodzi? Ale gdyby jednak oskarżenie jakimś cudem okazało się nieprawdziwe, fałszywej donosicielki ścigać nie będą, bo inne nie będą się chciały zgłaszać.
Na koniec ciekawostka, za znęcanie się kiedyś kobietę chciałem ścigać. Prokuratura umorzyła. Sąd zażalenia nie uznał (co do tego artykułu, ale cześć zażalenia uznał). A w uzasadnieniu było napisane tak:
No i ciekawe, że sąd to napisał, jak były ewidentne dowody (nagrania) że moja była zona stosowała przemoc. To wtedy jest ona niewinna, bo druga strona (czyli ja w tym wypadku) musi być zawsze bierna. Ale jak by ona miała takie dowody na mnie, jak ja na nią, to bym trafił od razu do aresztu i wyrok by był tylko formalnością. Ale żeby było ciekawiej, u mnie to oni środki zapobiegawcze zastosowali bez dowodów, samo oskarżenie starczyło. Nawet jak by jakieś dowody znaleźli na podstawie powyższego uzasadnienia i tak nie można by mi winy za to przestępstwo przypisać. Ale nie, faceta się ściga do upadłego.
A to uzasadnienie to polecam pod uwagę wszystkim którzy mają podobne kłopoty.
Aż przypomina się zdanie które widziałem w kilku miejscach, mające uzasadniać skazywanie kogoś na podstawie wyłącznie relacji jednej osoby:
„Niby dlaczego ofiara miałaby kłamać?”
Właśnie, najpierw trzeba wziąć oddech i spytać „a skąd wiesz, że ofiara jest ofiarą? Trzeba dowodów”.
A potem jednak spisać setkę powodów czemu ludzie (szczególnie zaburzeni) kłamią, czemu są mściwi, czemu chcą kogoś upokorzyć, lub czemu chcą się wybielić. Granie ofiary to jest niesamowity mechanizm do uzyskiwania korzyści. Szczególnie dla grup społecznych, którym ufa się bardziej, współczuje bardziej, a które nie muszą być tak krystaliczne, jak stereotyp mówi.
Ot ludzie nie mają wiedzy. Naturalnie chcą współczuć, więc wstawiają się za domniemaną ofiarą (bo czy prawdziwą to daleka droga do tego), ale jeśli poznają przyczyny grania ofiar to powoli, powoli zmieniają zdanie. Nie wszyscy, ale wielu.
Tu nawet nie trzeba teoretyzować, wystarczy podać jedną sytuację faktyczną, która zaistniała, a którą wspomniałem w innym artykule o przyczynach fałszywych oskarżeń.
„Kobieta może skłamać o gwałcie, by pośrednio chwalić się tym, że jest pożądana. Tak robiła mocno otyła kobieta, która oskarżyła bodaj kilkudziesięciu mężczyzn o gwałty, których nie było. Tak też reperowała sobie kompleksy (Jemma Beale).”
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,22275578,zostalam-zgwalcona-dramatyczne-relacje-brytyjki-byly-klamstwem.html
„To seryjny kłamca. Najprawdopodobniej robiła to częściowo dla pieniędzy, ale głównie dla zwrócenia uwagi i kontrolowania jej partnerów oraz rodziny – dodaje sierżant.”
No niestety, znajdą się osobowości kłamiące patologicznie, więc wiara każdej domniemanej ofierze jest naiwna, bezpodstawna i szkodliwa tak samo jak wmawianie, że np. każda kobieta kłamie (religie robią w tym robotę). Dwie skrajności.
Takie przypadki jak opisałeś są raczej bardzo skrajne, niemniej jednak kobiety bardzo często wykorzystują to, że są po prostu kobietami. Osobiście znam przypadek, gdy kobieta napuściła kilku kolesi na jednego, Bogu ducha winnego chłopaka, bo ten śmiał ją podrywać. Najlepsze jednak jest w tym to, że kilka dni później oczekiwała od tego chłopaka, że ten przyjedzie do niej z różami ją przeprosić. No absurd totalny. One same k**wa nie wiedzą czego chcą.
One same k**wa nie wiedzą czego chcą.
Te toksyczne owszem. Trzeba rozumieć, że np. narcyzi lubią mieć władzę, lubią kontrolować ludzi, mścić się na nich i wymierzać kary. Stąd chęć dyktowania warunków każdymi środkami. Jak dochodzi do tego antyspołeczna osobowość to brakuje empatii, a przemoc. łącznie z kłamstwami staje się niczym co jest dla nich dziwne. Ale tak, nie jest to ogromnie częste procentowo.
niemniej jednak kobiety bardzo często wykorzystują to, że są po prostu kobietami.
A mężczyźni, że mężczyznami… to trochę gołosłowie. Chodzi o przywileje wynikające czy to z biologii czy kultury, czy prawa i niektórzy widząc przewagę w jakimś aspekcie korzystają z niego bezkarnie i bez grama wzruszenia. Dla jednych to siła fizyczna, agresja, dla innych ochronka kulturowa lub prawna. No tak to jest. Trzeba o tym ostrzegać i zapobiegać.