Feministki twierdzą, że otyłość nie jest niezdrowa
Spis treści
- 1 Feministki bronią otyłości, jak niepodległości (ale tylko kobiecej!)
- 1.1 Problem otyłości, a przyzwolenie społeczne na niszczenie sobie zdrowia (i nie tylko)
- 1.2 Badania nt. otyłości i choroby przyczynowe, ale też współistniejące
- 1.3 Otyłość jest bardzo szkodliwa, dlatego należy się rozsądnie (!) odchudzać i wspierać w tym ludzi otyłych
- 1.4 Akceptujmy otyłe kobiety, by uzyskały sukces reprodukcyjny, ale traktujmy źle większość mężczyzn?
- 1.5 Wpisy powiązane:
To nieprawda, że otyłość jest niezdrowa! To nieprawda, że otyłość jest przyczyną chorób! Tak twierdzą panie z feministycznego portalu Dziewuchy Dziewuchom (i nie tylko, przecież ruch Body Positive istnieje od 1996r., a ostatnio feministki walczą z „fat shaming” – teoretycznie uwzięciem się wyłącznie na otyłe osoby). Czemu feministki twierdzą, że otyłość nie jest niezdrowa? Uzasadniają to tym, że teza jest nieprawdziwa, ponieważ 100% otyłych nie jest chora. Tyle, że cały ten ich post jest wbrew wszystkim, dotychczas wykonywanym badaniom. No cóż, pewnie przedstawiciele patriarchatu wymyślili naukę na złość uciemiężonym środowiskom feministycznym!
Feministki bronią otyłości, jak niepodległości (ale tylko kobiecej!)
Zobaczmy jak bardzo wybiórczą logikę stosują feministki, jak to lewicowe, utopijne pseudorównouprawnienie (wywyższenie kobiet de facto) wpływa na społeczeństwo i na tworzenie takich niezdrowych kryminałów przez feministki, a następnie zajmiemy się otyłością samą w sobie.
Tylko 100% korelacji według feministycznych „Dziewuch” daje jednoznaczny wynik przyczynowo-skutkowy. Wtedy dopiero uznają czarno na białym, iż tak – otyłość jest powodem chorób i problemów (nie dodają do obliczeń predyspozycji i rachunku prawdopodobieństwa). Podkreślę jeszcze raz, one pragną 100%owej pewności i braku odstępstw od tego wyniku, by uznać daną tezę za prawdziwą/prawidłową.
Ale przecież one TEŻ twierdzą choćby, że 100% mężczyzn to gwałciciele, że kobiety nie gwałcą… to się kompletnie statystycznie i badawczo nie zgadza. Twierdzą też, że to kobiety w 100% są uciemiężane przez patriarchat, gdy męskich problemów – dla przykładu 2/3 mężczyzn to bezdomni, nie widzą (czy nie chcą widzieć).
Gdzie wtedy jest zastosowanie logiki załączonej na obrazku „Dziewuch” o otyłości?
Nie ma, ponieważ ich logika jest zależna od własnej korzyści uzyskanej w danym momencie wypowiadania danej tezy/zdania i trwa maksymalnie do czasu „udowodnienia” jednej z subiektywnych „racji” (która może się zmieniać zależnie, od kontekstu i okazji – zwykle chodzi o zrzucenie z siebie odpowiedzialności, przerzucenie jej, a także uwagi negatywnej na rozmówcę). Kto czyta moją stronę doskonale wie jakie są plany feministycznej ideologii i dlaczego wyznawczynie zachowują się tak, a nie inaczej, ale też jak przesuwają granice tolerancji dla najgorszych wersji siebie i nietolerancji dla coraz większej gamy białych, heteroseksualnych mężczyzn.
O tejże, kobiecej logice szerzej pisałem tutaj, a tutaj przedstawiłem to w rozmowie.
Dziewuchy Dziewuchom zgotowały ten los (bo potrafią siebie niszczyć wzajemnie)
Szczupłe kobiety też mają problem z otyłymi, a raczej otyłe ze szczupłymi (wewnętrzna rywalizacja kobiet jako obgadywanie, agresja słowna, przemoc psychiczna, obniżanie wartości „rywalce” to norma):
Jeśli kobiety się ze sobą jednoczą to tylko, gdy mają wspólnego wroga (jak feministki – mężczyzn) – mawia amerykańska psycholog Phyllis Chesler.
Po więcej jej wniosków na temat wzajemnego niszczenia się kobiet zapraszam do wywiadu z nią.
Feministki upatrują problemu i w obrażaniu przez patriarchalne społeczeństwo otyłych kobiet, ale też w promowaniu szczupłych sylwetek u kobiet (często mając wobec nich złość i wyrażając ją w mniej, lub bardziej sarkastyczny sposób).
Co do mężczyzn – wiadomo. Niech ciężko pracują na sylwetkę, niech się świetnie ubierają, jednocześnie rozwijają się intelektualnie, finansowo, społecznie, uzyskują status – żeby sobie zasłużyć na związek z otyłą, wulgarną kobietą, która dostała stanowisko parytetem – która pragnie akceptacji jaka jest. I której nie można ufać, bo na pewno się rozwiedzie z mężczyzną (2/3 przypadków), zabierając mu dom, pieniądze i dzieci.
Podziękujmy matriarchalnemu prawie rodzinnemu i rozwodowemu!
Oczywiście nie twierdzę, że każda kobieta otyła jest wulgarna, ale mężczyźni według sfeminizowanych kobiet powinni się cieszyć, że w ogóle na nich spojrzały i powinni je akceptować „nawet gdy są najgorsze”.
Niedługo postaram się wykalkulować ile związków jest szczęśliwych i zachodzi w nich miłość.
Problem otyłości, a przyzwolenie społeczne na niszczenie sobie zdrowia (i nie tylko)
Pamiętajmy, że teza zamieszczona przez feministyczne „Dziewuchy”, przy braku 100% potwierdzenia przyczyn chorób w otyłości może powodować wmawianie sobie przez otyłe osoby, że na pewno ich to nie będzie dotyczyć, dlatego będą mogły dalej prowadzić się NIEZDROWO.
Powtórzę. Niezdrowo. Propagowanie otyłości, dopuszczanie do niezdrowego trybu życia i mówienie, że otyłość jest zdrowa jest NIEBEZPIECZNE.
I naprawdę nie chodzi mi tutaj o to, by wyzywać w wulgarny sposób otyłe osoby – chodzi tylko o to, by informować o problemie i nie dopuszczać do tego, by stał się stanem akceptowalnym.
Za to przyzwolenie na otyłość daje na pewno chwilową ulgę od krytyki, czy sugestii, że powinno się coś ze sobą zrobić. A wiele osób musi, w tym rodziców. Przykłady:
- Otyła matka nie powinna chcieć się uśmiercić niezdrowym trybem życia zanim odchowa dzieci i pozostawi je na pastwę losu.
- Ojciec, który nałogowo się przejada – nie dba o siebie, a przez to nie dba o innych, a do tego podbiera jedzenie domownikom.
- Ewentualnie ci sami rodzice wychowają otyłe dzieci, które będą miały od początku życia MASĘ problemów.
Rozumiem tylko jedno w postulatach feministek.
Tym osobom brakuje po prostu akceptacji, ale lekarstwem na to jest zajęcie się funkcjonowaniem RODZINY (także prawnie), reformą małżeństwa i zniszczeniem przemysłu rozwodowego, związkami (monogamią), w tym WSPÓŁPRACĄ płci, co propagujemy my, a nie rywalizacją i zrzucaniu winy za swoje problemy na drugą płeć (jak feministki znowu – które twierdzą, że zło pochodzi od mężczyzn).
Na nic samooszukujące się diety, „oszukane dni przerwy”, podjadanie w nocy, gdy nikt nie widzi, fit batony i inne rzeczy dające złudzenie, że próbuje się coś zrobić ze sobą pozytywnego, a które efektów nie dają.
Konkluzja z tego tytułu byłaby tylko jedna – nie da się schudnąć. Ale się nie da, bo się nie chce, tylko pozoruje się działania.
Ciekawi mnie też czy feministki tak samo twierdzić będą, że jeśli wcale nie 100% ludzi niemyjących zębów ich nie traci w stosunkowo młodym wieku, czy oznacza to, że ma być przyzwolenie na niemycie zębów? Jakiś nie wiem – yellow/black teeth „with dziury” shaming?
Ale nie – bo w przypadku zębów dochodzi fobia tortur u dentysty w niedalekim czasie, a w przypadku otyłości problemy są rozłożone dłużej w czasie i jakby przez to wydają się mniej drastyczne. Oczywiście tylko się wydają, bo ryzyko śmierci u osób otyłych zwiększone jest o 70%.
Badania nt. otyłości i choroby przyczynowe, ale też współistniejące
1. Nadciśnienie tętnicze i otyłość — narastający problem wieku rozwojowego
2. Inne problemy z sercem i krążeniem: dusznica bolesna, niewydolność serca, arytmia, miażdżyca.
3. Cukrzyca typu drugiego i jej następstwa: choroby serca, udar (nierzadko powodujący kalectwo i niedowłady), choroby nerek (przymus co kilkudniowych dializ), problemy z oczami (w tym ślepota), uszkodzenie nerwów, „stopa cukrzycowa”, amputacje kończyn i inne problemy zdrowotne.
4. Bezdech senny i jego następstwa: cukrzyca typu drugiego, insulinooporność, choroby serca (nadciśnienie, arytmia, zwiększa 4-krotnie ryzyko choroby niedokrwiennej), wypadki komunikacyjne (Zespół Pickwicka: osłabiona koncentracja i dłuższa reakcja psychomotoryczna, zasypianie na krótkie momenty), depresja reaktywna (osłabienie, zmęczenie, nerwowość, przygnębienie, słabsza pamięć), migreny, zaburzenia funkcji seksualnych (w tym u mężczyzn zaburzenia wydzielania testosteronu), czasem osteoporoza.
5. Zespół metaboliczny: grupa chorób, które powodują drastycznie zwiększone ryzyko chorób serca, cukrzycy i udaru mózgu.
6. Stłuszczeniowe choroby wątroby: niealkoholowe stłuszczenie wątroby, niealkoholowe zapalenie wątroby, niewydolność i marskość wątroby.
7. Zapalenia kości i stawów: Choroba zwyrodnieniowa (RZS) stawów jest problemem zdrowotnym, który powoduje ból, obrzęk i zmniejszenie zakresu ruchu stawów. Nadwaga lub otyłość mogą zwiększać ryzyko wystąpienia choroby zwyrodnieniowej stawów poprzez wywieranie dodatkowego nacisku na stawy i chrząstki. Często efektem jest przymus chodzenia o kulach, lub używania innych środków transportu.
8. Choroby pęcherzyka żółciowego: tworzenie kamieni żółciowych i zapalenie pęcherzyka żółciowego
9. Niektóre nowotwory.
9. Choroby nerek w tym całkowita niewydolność nerek
10. Problemy z zajściem w ciążę u kobiet, w tym rozwój cukrzycy ciążowej, ale też stanu przedcukrzycowego, który zagraża matce i dziecku. Do tego wymóg cesarskiego cięcia, który przedłuża rekonwalescencję i podwyższa ryzyko powrotu do szpitala z komplikacjami.
11. Otyłość, a problemy psychiczne
12. Czy otyłość jest chorobą lub nieodpowiednim zachowaniem?
Nie można też nie wspomnieć o tym, że otyłość to nie tylko problem z drogim leczeniem, ale też w przypadku ewentualnej śmierci z pochówkiem i transportem…
Otyłość jest bardzo szkodliwa, dlatego należy się rozsądnie (!) odchudzać i wspierać w tym ludzi otyłych
Nie może dziwić, że akurat feministki piszą o tym, by akceptować i usprawiedliwiać otyłość ponieważ więcej kobiet, niż mężczyzn jest otyłych.
Wskaźnik BMI zwiększył się bardziej u kobiet, niż u mężczyzn – średnie BMI kobiet zwiększyło się z 28,1 do 29,6, a mężczyzn 27,9 do 29. W 2016 r. 11% więcej mężczyzn niż kobiet miało nadwagę, ale otyłość była bardziej powszechna u 5% więcej kobiet.
Podobnie jest z chorowaniem wśród kobiet na cukrzycę.
Bardzo szybko przybywa osób cierpiących na cukrzycę typu 2 (stanowią ok. 90 procent diabetyków), która zalicza się do chorób cywilizacyjnych. U jej podłoża leżą bowiem nadwaga i otyłość (zwłaszcza brzuszna) i związane z nimi zaburzenia metaboliczne. Na tę chorobę cierpi już około 200 mln kobiet na świecie, a do 2040 r. ich liczba zwiększy się jeszcze o połowę.
Statystyki mówią, że 60 proc. diabetyków ma nadwagę, a 20 proc. ludzi otyłych choruje na cukrzycę. W Polsce wśród diabetyków 56 proc. to kobiety, a 44 proc. – mężczyźni.
Konsultacja: Prof. dr hab. n. med Edward Franek, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych, Endokrynologii i Diabetologii, Centralny Szpital Kliniczny MSWiA w Warszawie
Cóż, rozumiejąc „naturę” płci dzięki psychologii ewolucyjnej (ale też inne obserwacje), wiemy, że kobiety:
– mają wielki problem z działaniem/inicjatywą (częściej są pasywne), czyli trudniej będzie im naprawić szkody, które sobie spowodowały
– częściej są zmienne i ciężko im spełniać obietnice, w tym postanowienia noworoczne (kobiety mają mają ich więcej, niż mężczyźni, ale kończy się tylko na mówieniu)
– są też częściej zabsorbowane sobą, trudniej przyjmują nawet konstruktywną krytykę, dlatego wolą żyć w kłamstwie/zaprzeczeniu (nie tylko same umiejętnie się oszukują, ale też częściej oczekują tego od ludzi – i też ciężko jest im się do tego przyznać)
O tym ostatnim punkcie szerzej pisałem tutaj:
Łatwiej mówić – zostawcie nas w spokoju, albo tupać nogą o akceptację, niż zachęcić siebie do pracy nad sobą.
Problem w tym, że „mówi się jak jest” (tj. o otyłości) dla ich własnego dobra. Oczywiście mężczyzn otyłych też, a także ludzi z nimi żyjących. Tutaj na pewno potrzeba wsparcia, ale nie wyparcia, nie przekłamywania rzeczywistości i badań.
Bo otyłe osoby mają prawo do życia, do bycia kochanymi, oczywiście, do tego by nie były hejtowane, do tego, by motywować je do zmian na lepsze, ale nie znaczy to też, że należy kompletnie zamieść problem pod dywan. Problem powodujący choroby.
Oczywiście nie mówimy tutaj o egoistach, którzy „wsparciem” nazywają samą krytykę, lub odejście i zostawieniu w potrzebie. Tym gatunkiem zwierząt się nie zajmujemy.
Ale właśnie. Istnieje pytanie czy mówienie prawdy coś daje (także w dyplomatyczny sposób), jeśli feministki coraz bardziej narzucają kobietom żądanie akceptacji nawet ich najgorszych cech i utrwalają niezbyt rozsądne postawy?
Gdyby świat emocji nie liczył się tak dla kobiet to możliwe, że byłoby z tym prościej. W innym wypadku posiadanie innego zdania na temat otyłości może jedynie umocnić w nich pozycje obronne, mówiący przeciwnie zostanie oponentem, a nie kimś od kogo mogłyby się uczyć, który ma dobre intencje, by wesprzeć, czy choćby miały się wymienić wnioskami.
Bo jednak powoli dochodzi do tego, że feministki z kobiet nie tylko robią małe dzieci, ale mocno uprzywilejowaną kastę:
- bo za ich problemy zdrowotne mają odpowiadać mężczyźni (patriarchat lubujący się w szczupłych kobietach, co je niby uprzedmiatawia – ale już nie zauważają jak bardzo przedmiotowo traktują mężczyzn, czyli jako narzędzia dla polepszania swego życia/emocji – w tym okłamywania, że otyłe jest piękne/statusu/uniknięcia konsekwencji/wyręczania się)
- bo za ich przemoc mają odpowiadać mężczyźni (tak jakby kobiety były niezdolne do czynienia zła, lub jego prowokowania)
- bo za ich toksyczny charakter odpowiadać mają mężczyźni, lub właśnie – należy go tolerować (także gdy są nieznośne, kiedy to chce się im pomóc w walce z otyłością)
- bo za ich ewentualny niezbyt wysoki poziom inteligencji mają odpowiadać mężczyźni i cały system dając im parytety, by dostawały się na wysokie stanowiska ze względu na płeć, a nie IQ/możliwości/umiejętności/realną pracę/wydajność (a wydajność ludzi otyłych jest niższa!)
Jakby problem otyłości tyczył głównie mężczyzn, to by nikogo to nie interesowało – radźcie sobie sami. Tym bardziej, że mężczyźni otyli są jeszcze mniej atrakcyjni dla kobiet, niż otyłe kobiety (te zawsze swoich amatorów znajdą – i na dodatek coraz częściej żądają dla siebie przystojniaków).
Akceptujmy otyłe kobiety, by uzyskały sukces reprodukcyjny, ale traktujmy źle większość mężczyzn?
I na końcu oczywiście dla Was cykliczna dawka diabolicznej 😉 hipergamii przełożonej przez oceny otyłości, lub końcowej atrakcyjności obu płci. Jak ona wpływa na rynek matrymonialny, gdy akceptujemy otyłość?
Jak wiemy wobec mężczyzn społeczeństwo stawia jedynie wyśrubowane wymagania, roszczenia, surowość, mniejszą empatię, wyrozumiałość, a do tego zrzuca ostatnio winę za wszelkie zło na każdą, męską jednostkę. Sprawiedliwe?
Tak wyglądają możliwości uzyskania sukcesu reprodukcyjnego u obu płci:
Nawet jak kobieta z oceną 3 się rozmnoży to i tak zapewne zostanie samotną matką (zamiast spółkować z mężczyzną na swoim poziomie, który by z nią został), a potem dopiero przygarnie z pogardy mężczyznę z oceną 6 (samiec beta), który i tak będzie miał niższą od niej pozycję (bo przecież z nim by miała dziecko wcześniej, gdyby miał wysoką) i sam swoich genów raczej nie przekaże.
I ta nasza wspomniana „trójka” zapewne będzie otyła, lub doprowadzi się do tego stanu po ślubie, gdzie nie będzie musiała już trzymać linii.
Wszak trójka nie chce nad sobą pracować, kiedy to żąda akceptacji i brata się z feministkami. To jest wręcz zachęta do tego, by tyć, by nie dbać o siebie, by się zapuścić, by chorować. Zachęta, by usprawiedliwiać siebie chorobami, hormonami, czy też robiąc na złość mężczyźnie, którego się nienawidzi. Mężczyźnie, który pożądał szczupłą kobietę (więc ona zamiast pretensji do siebie, ma pretensje do niego) i jak to w tym żarcie jest o ślubach – mężczyzna chce, by kobieta po ślubie się NIE zmieniła, a kobieta chce by mężczyzna się zmienił – oczywiście dla niej.
Szkoda, że realia pokazują, że jest w tym dużo prawdy i płcie nie podchodzą do siebie tak samo (na równi…).
Danie kobietom tak dużej władzy jaką mają doprowadza do tego, że ich kobiecość pozostaje w formie: daj, akceptuj, należy mi się książę z bajki, a większość mężczyzn to nieatrakcyjny, zbędny balast i problem.
Doprowadza to też do rozbicia rodzin. Jak przekazują feministki, każda kobieta, która odchodzi od mężczyzny jest zwycięzcą. Uwalnia się od drania i nieudacznika. Gdy mężczyzna odchodzi to oczywiście rozbija rodzinę. Cóż, niekoniecznie – często ucieka od braku szacunku swojej już ex kobiety, od jej nieustannego niezadowolenia, egoizmu, poniżania, wyśmiewania i krytykanctwa. Ale ona go nie szanuje przez hipergamię, która zakłada miłość kobiet tylko do bardzo małej grupy mężczyzn (maksymalnie 20% społeczeństwa) – przynajmniej wtedy gdy seksualność/związki nie są regulowane, a NA PEWNO gdy kobiety są uprzywilejowane.
Czasem kobieta z dzieckiem zostaje opuszczona dlatego, że wybrała nieodpowiedzialnego, choć atrakcyjnego gnojka do tego, by z nim uprawiać seks. Ale kto jej kazał nie myśleć kogo wybiera, a wybierała przy pomocy części ciała pomiędzy nogami? Mężczyznom nikt nie współczuje, jeśli wybiorą zołzę, czy psychopatkę, która puści ich z torbami.
Mężczyznom potrzeba więc wiedzy. Kobietom… cóż, jak widzimy – przywilejów.
Ale wróćmy do strategii reprodukcyjnych, czyli technik, które mają pozwolić na ułatwienie sobie rozmnażania, ale nie tylko – często też tzw. „ustawienia” sobie życia.
Kobieta w obecnych czasach dzięki emancypacji, hipergamii, sprzyjającemu prawu i męskiej niestety desperacji może pozyskać lepsze geny od własnych do urodzenia dziecka (trójkę kobiecą pociąga przynajmniej czwórka męska), ale kobieta może też zatrzymać przy sobie bardziej atrakcyjnego mężczyznę od siebie do np. finansowo, czy dla emocjonalnej stabilizacji (samiec beta – nawet męska szóstka, która nie przekaże genów, a służy do innych kobiecych celów).
Obie strategie seksualne mniej więcej opisywałem tutaj:
Kim w takich układach są mężczyźni z oceną od 1 do 6, a nawet ciut atrakcyjniejsi? Jaki jest ich status w społeczeństwie? Ile mają władzy, a ile ponoszą ryzyka? Jaką mają szansę na uzyskanie sukcesu reprodukcyjnego?
Często żadną, są nikim, pod pantoflem, albo w związku gdzie kobieta bardzo często wyraża swoje niezadowolenie, a mężczyzna nie może się postawić (nawet gdy ma rację), bo ją straci. On traci tożsamość dla fałszywej ułudy bycia kochanym, czy też powiedzmy, że regularnego (hehe, naiwny) dostępu do seksu i też powiedzmy w zamian za uklęknięcie przed jaśnie królewną, wzięcie z nią ślubu (oddaj jej swą godność, oddaj wszystko co masz – a ona nie doceni, jeśli tylko zauważy szansę na przeskok na lepszą gałąź i że koleżanki żyją w większym luksusie).
I jak to my mężczyźni sobie mówimy gdy widzimy zaręczonych…
JUŻ PO NIM! SZYKUJCIE WIENIEC! BĘDZIE GO TRZYMAŁA NA ŁAŃCUCHU!
I to nie zawsze są żarty (może na początku, później jedynie się słucha starego wujka, który mówi, że nie miał szczęścia w miłości), a realia, bo jak opisywałem więcej kobiet, niż mężczyzn jest kontrolująca w związkach – a więc stosują przemoc psychiczną na swoich „kochanych” mężczyznach, by oni im służyli (byli podporządkowani), a sami wyparli swoje potrzeby, emocje, by po prostu nie absorbowali czasu „najdroższej”…
Ano właśnie, bo dla mężczyzn związki z kobietami mają być drogie, z poświęceniem, działaniem, płaceniem, dla kobiet wszystko tanie, łatwe i najlepiej za darmo.
Akceptacji u kobiet wad najgorszych, empatii do kobiet maksymalnej, u mężczyzn braku akceptacji wad najmniejszych i praktycznie zupełnego braku empatii.
Ale to problemy kobiet się wyolbrzymia, a męskie spłyca, wyśmiewa, ignoruje, lekceważy. Ma być tak, by tylko kobietom było dobrze (choć krótkowzrocznie, bo nie widzą jak sobie szkodzą, ale też mężczyznom, którzy mogliby przy nich być).
I uzasadniają to naprawdę tylko myśleniem życzeniowym.
Akceptuj jak jest i wszystko samo się ułoży.
Ale ile można siebie, oraz społeczeństwo oszukiwać?
Czas na pobudkę. To co się dzieje jest szkodliwe dla NAS wszystkich. Dla obu płci.
Do zdania feministek w tej (bądź jakiejkolwiek innej) kwestii to ja bym w ogóle nie przykładał wagi, bo feminizm to nic innego jak dysfunkcja psychiczna (sorry za ten banał, tu pewnie było to w takiej czy innej formie poruszane wielokrotnie). W tym zaś konkretnym temacie, czyli owej nadwagi vel otyłości kobiet, ups., sorry, ich puszystości, albo jeszcze inaczej ich „duże jest piękne” (or so), zwraca uwaga brak logiki, czy może raczej niesprawiedliwość, często bowiem zdarza się, że kobiety domagające się akceptacji dla swej tuszy sekują mężczyzn w podobnej sytuacji, albo jeszcze gorzej, tych „niskich” (na wzrost nie ma się wpływu, na wagę jednak ma; o tym też tu pewnie było nie raz).
A tak w ogóle odnośnie portalu. Bardzo pożyteczna inicjatywa. Czytuję od jakiegoś czasu. Pełna zgoda niemal ze wszystkim. Moje przemyślenie, obserwacje czy doświadczenia są dokładnie takie same. Sam do podobnych wniosków doszedłem już wcześniej i dawno. Zresztą miałem też i trochę tutaj może ułatwione zadanie, jako iż rzeczywistą istotę związków damsko-męskich trafnie nakreślał mi mój ojciec. Pzdr.
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,100865,25123580,lekarka-dziwi-sie-przystojnym-mezczyznom-z-grubymi-partnerkami.html?disableRedirects=true#s=BoxOpImg4
https://www.facebook.com/doktoragnieszka/posts/886456465060033?comment_id=887264761645870
warto również poczytać komentarze przy wpisie pani doktor na jej facebooku.
skala oburzenia otyłych bab (oraz kilku rycerzyków) jest powalająca.
napisała artykuł Katarzyna Seiler.
Zychu co sądzisz o jej nadwadze/wyglądzie?
No tak nie zwracajmy uwagi na wygląd ale KOBIET…Hehe…
Grubej kobiecie należy powiedzieć prawdę, że nie umówisz się z na bo jest otyła. Dopóki będzie społeczne przyzwolenie na otyłość dopóty będzie się ten stan pogarszać.
Rycerzyki powinni się zacząć ogarniać to oni psuja kobiety swoim brakiem standardów.
Kobiety nic nie muszą, nic się od nich nie wymaga.
Jeżeli przystojny facet jest z laską z nadwagą to chyba ma coś z głową, nie wyobrażam sobie tego, przecież nie chciałoby mi się z partnerką seksu uprawiać…
Jakiś rycerzyk napisał, że „trzeba spojrzeć na charakter tych kobiet”. Zaręczam, że w większości przypadków charakter mają gorszy od wyglądu. 🙂
Dziecinne podejście,
z kobietą bez oka czy nogi też byś seksu nie uprawiał?
Mężczyznom różne rzeczy się podobają, a te standardy to powrót do antyku, gdzie kobieta miała przypominać figurą młodzieńca (+ piersi). Ot mamy to co mamy, ruchy LGBT są tego przykładem.
z kobietą bez oka czy nogi też byś seksu nie uprawiał?
To naturalna ochrona przed rozmnażaniem się z wadliwymi genami 🙂 Ludzie lubią uprawiać seks ze zdrowymi, atrakcyjnymi ludźmi, tak to działa.
normalni ludzie lubią kochać się z osobami, do których coś „czują” przeważanie „miłość”.
I zdrowie nie jest wykładnią.
Test;)
Z iloma kobietami uprawiałeś seks?
Ile przedstawiło CI zaświadczenie od lekarza, że są zdrowe?
normalni ludzie lubią kochać się z osobami, do których coś „czują” przeważanie „miłość”.
I zdrowie nie jest wykładnią.
Otóż jest, to jest biologia i EWOLUCJA. Najczęściej zakochujemy się w osobach dla nas atrakcyjnych. Gdyby ludzie nie patrzeli wcale na biologię dawno byśmy zginęli. Tak samo robią zwierzęta eliminując niedostosowane cechy, a premiując te, które są przydatne w danym środowisku.
pierwsza uwaga
nie odpowiedziałeś na pytania, więc nie wiem czy to co mówisz to teoria czy praktyka z tymi „zdrowymi” kobietami.
Jeżeli teoria nie poparta praktyką to jesteś hipokrytą, bo mówisz coś czego sam nie stosujesz.
To jesteś hipokrytą czy nie?
To co mówisz to eugenika, rozejrzyj się i zobacz ile osób niepełnosprawnych, chorych jest w związkach i sam się zastanów czy to prawda co głosisz o tej rzekomej ewolucji. Przyjmij do wiadomości, że coraz więcej osób posiada niepełnosprawność czy choroby cywilizacyjne typu cukrzyca, miażdżyca, otyłość, nadciśnienie, choroby somatyczne, choroby immunologiczne, choroby CUN w tym epilepsja, choroby psychiczne, zaburzenia osobowości, uzależnienia.
To że ktoś fizycznie dobrze wygląda nie oznacza, że nie jest chory, a już nawet tatuaż świadczy o zaburzeniach osobowości.
A jest ogrom chorób, których nie wymieniłam. Nawet osoby śmiertelnie chore z diagnozą złośliwego raka tworzą związki.
To jesteś hipokrytą czy nie?
Jestem, jestem, wszyscy choć trochę jesteśmy. Na takie pytania jednak nie odpowiadam 🙂 kultury trochę.
nie zapomnij, że to jest test. Nie ma złych odpowiedzi, a wymijająca odpowiedź też jest odpowiedzią 😉
Zresztą sam często eksperymentujesz więc o jaką kulturę prosisz?
Tak spotkałam się z mężczyzną, który otwarcie przyznał się, że prosił swoją aktualną dziewczynę o zrobienie testu na HIV i sam się przebadał. Zresztą dziewczyna była na coś tam przewlekle chora, jakieś niedobory witamin itp.
Czy mówienie o tym to brak kultury? A może lepiej snuć teorie o ewolucji ale już mówienie o praktyce stosowania tych teorii jest niekulturalne?
RedPillerPL
chciałam obalić Twoją teorię o ewolucji, nie ma ona pokrycia w praktyce. Za dużo ludzi chorych, których ktoś kocha i się z nimi wiąże i z nimi współżyje.
chciałam obalić Twoją teorię o ewolucji
To nie moja teoria, naukowa.
to podaj mi naukowe wskaźniki ile jest osób 100% zdrowych 🙂
nawet nie ma takich badań i rzetelnych statystyk.
Która część tego co opisał RedPillerPL nie ma pokrycia w praktyce?
Wiesz że żeby obalić teorię musisz udowodnić że jest ona fałszywa, prawda? Póki co nawet się do tego nie zbliżyłaś.
A jeżeli chcesz obalać teorię ewolucji, to życzę wytrwałości – do tej pory nikomu się to nie udało.
to podaj mi statystyki ile jest osób w 100% zdrowych (dowody, statystyki, badania), odnoszę się do słów RedPillerPL.
Procentowo od ilu kobiet przed uprawianiem seksu wziąłeś zaświadczenie o stanie zdrowia? Sprawdzasz to jakoś, czy tylko teoretyzujesz z tą teorią o biologi, ewolucji i najlepszych genach?
A może wychodzisz z założenia, że jak „dobrze” wygląda to i zdrowa?
100%? Nie ma ani jednej – wszyscy chorujemy na śmiertelną chorobę potocznie zwaną życiem.
Ale nie o to w tym chodzi – RedPillerPL nigdzie nie wspomniał o 100% zdrowych jednostkach, więc nie wyolbrzymiaj.
Doceniam starania i próbę „subtelnego” odwrócenia kota ogonem, ale pamiętaj że to Ty coś chciałaś obalić, nie ja.
Zapytam zatem drugi raz – Która część wypowiedzi RedPillerPL nie ma pokrycia w praktyce?
ale ja o tym piszę, i stwierdzam, że ludzie się nie dobierają ze względu na stan zdrowia (bo i tak większość na coś choruje). I o tym jest moja dyskusja z RedPillerPL.
A jak się włączasz do dyskusji to może warto przeczytać o czym jest aby nie trzeba było dwa razy tego samego pisać.
Przecież od tego zaczęła się rozmowa z RedPillerPL, jakie „kota ogonem”?
Właśnie to jest praktyka, sprawdzanie czy ktoś jest zdrowy i wchodzenie w związek.
Jak chcesz włączyć się do dyskusji to może odpowiedź na pytania testowe jakie zadałam RedPillerPL kikla komentarzy wcześniej.
Nadal jestem przy swoim stanowisku:
normalni ludzie lubią kochać się z osobami, do których coś „czują” przeważanie „miłość”.
I zdrowie nie jest wykładnią..
Z tym też się nie zgadzasz?
Tyle że on nie stwierdził że nie zdarzają się przypadki, kiedy to zdrowa osoba wiąże się z chorą. Napisał że ludzie lubią uprawiać sex z osobami atrakcyjnymi oraz że w większości zakochujemy się w osobach atrakcyjnych dla nas. Owa atrakcyjność jest postrzegana przez nas jako oznaką stanu zdrowia. Oznaką nie dowodem.
Tak natura nas przystosowała do rozmnażania i nazywamy to doborem naturalnym. Tak działa ewolucja.
I dlatego kolejny raz unikasz odpowiedzi na moje pytanie? Czyżbyś nie umiała wskazać, która część wypowiedzi RedPillerPL nie ma pokrycia w praktyce? To przecież proste pytanie. Skoro napisałaś że w Twojej opinii jego teoria nie ma pokrycia w praktyce, to chyba umiesz wskazać dokładnie, której części wypowiedzi dotyczy ta ocena.
Zamiast odpowiedzieć na zadane pytanie chcesz żebym to ja przedstawił Ci dowody potwierdzające tezę, która nigdy tu nie padła.
Nie tylko odwracasz kota ogonem ale prosząc o dowody na potwierdzenie tezy, która to niby jest zawarta w słowach RedPillerPL, choć jego wypowiedź niczego takiego nie zawiera, kłamiesz i dokonujesz bezczelnej manipulacji. Licząc przy tym że nikt tego nie zauważy.
Włączyłem się do dyskusji, ponieważ chciałem dowiedzieć się jaka część wypowiedzi RedPillerPL w Twojej ocenie nie ma pokrycia w praktyce.
Dodatkowo napisałem Ci co musisz zrobić żeby obalić jakąkolwiek teorię, oraz że obalenie teorii ewolucji Ci się nie uda.
Tylko tyle i aż tyle.
Zamiast odpowiedzieć, ściągasz dyskusję na inne tory i dziwisz się, że ktoś Ci to wytyka.
Super i wszyscy dobrze wiemy że takie przypadki się zdarzają. Co nie oznacza że jest to coś, co możemy uznać za „normę”.
Też?To ja się z czymś w tej dyskusji nie zgodziłem wcześniej?
hym i uważasz, że to co mówię nie wyklucza tego naturalnego doboru?
Ludzie wiążą się z osobami chorymi, a dobór naturalny oparty jest na „atrakcyjności” oceniającego? Wystarczy „dobrze” (czytaj zdrowo) wyglądać?
I w ewolucji nie chodzi o dobór najlepszych genów oparty wiedzą?
RedPillerPL
też się z tym zgadzasz?
Nie ważne czy ktoś jest rzeczywiście zdrowy ważne aby był „atrakcyjny” i to jest ta teoria ewolucji oraz dobór naturalny?
widocznie błędnie założyłam, że teoria ewolucji związana jest z wiedzą o stanie zdrowia partnera/partnerki.
Jeżeli chodzi tylko o „atrakcyjność” to moja opinia nie odbiega od tej teorii.
A jeżeli dana osoba jest chora to ją z góry odrzucamy w imię teorii ewolucji? Czy się jednak z nią wiążemy bo dla nas jest „atrakcyjna”?
Sam się przyznał, że jest hipokrytą to mi wystarczy, i ja mu wierzę, 🙂
Natomiast Ty mi nie opowiedziałeś na zadane „testowe” pytanie więc nie wiem jak to wygląda u Ciebie. (Kiedyś coś tam wspominałeś o jakiejś dziewczynie więc też byłeś w takim związku z osobą zaburzoną.)
Ja nie odrzucam ludzi chorych.
To według mnie jest praktyka, to co robimy, a słowa to słowa).
Czy w związku z tym, że uważasz, że Cię okłamuję czujesz jakiś dyskomfort?
Gdzie ja znowu manipuluję? I czego inni może nie zauważą? Wiesz sama tego nie widzę może mi to wyjaśnisz?
Jestem ciekawa opinii RedPillerPL, włączyłeś się do dyskusji, przynajmniej wiem, że w teorii ewolucji chodzi o „atrakcyjność” nie o mocne dowody świadczące o stanie zdrowia.
Pytania testowe. To jest praktyka.
Nie opowiedziałeś na nie:)
To jak to teraz jest u Ciebie?
no ale sam mówiłeś, że nie ma dowodów, że ktoś jest zdrowy a ma tylko „atrakcyjnie” wyglądać. To może być nosicielem genu SM i się z nim wiążemy, bo wygląda zdrowo. Czy tam innych chorób.
Według orzecznictwa osoba z jednym okiem nie kwalifikuje się do niepełnosprawności, więc „norma” zachowana. Według teorii ewolucji i aktualnego prawodawstwa jest to osoba zdrowa.
Tak, atrakcyjność fizyczna czy to twarzy, czy ciała pokazuje stan zdrowia
https://www.sciencedaily.com/releases/2009/08/090824115811.htm
Nieprawda,
znam osoby, które wyglądają super, rewelacyjnie a są tak obciążone genetycznie, że związek z nimi i posiadanie potomstwa jest ogromnym ryzykiem.
Od osób z SM, dystrofią mięśniową, po chorobami psychicznymi, np. hemofilie przenoszą kobiety chorują mężczyźni (czyli synowie).
Chyba, że znowu chodzi o „odczucia” i atrakcyjność, nie na dowody czy ktoś jest zdrowy czy nie.
Dowody anegdotyczne, wyjątki od reguł vs nauka, wybory partnerów zmierzone wiekami, no jasne.
ale nie oparte na dowodach, że te osoby były zdrowe tylko na „atrakcyjności” i odczuciach grupy kontrolnej.
Jak została dobrana grupa kontrolna, czy z różnych sfer społecznych czy tylko z jednej, czy kobiety były w różnym wieku, z różnym wykształceniem? Czy zbadano tylko wybraną (wyselekcjonowaną) grupę kobiet?
Eksperymenty w laboratorium różnią się od doboru w rzeczywistości. To jak w hodowli wilków inaczej te zwierzęta zachowują się na wolności inaczej w zamkniętej grupie. ITD.
W rzeczywistości tak się dobieramy, że grube i brzydkie z twarzy osoby są częściej samotne, niż osoby piękne. W takiej samej rzeczywistości osoby grube uznawane są za bardziej chore i niedbałe, więc rzadziej wybierane. Tak samo np. mężczyźni o kanciastych a nie okrągłych twarzach dzięki testosteronowi są odporniejsi, bo ten hormon tak działa, w tym redukując stres – kortyzol. Jak ktoś ma mniej testosteronu może się stresować bardziej i chorować. Tak samo inny zapach mają osoby atrakcyjne i nieatrakcyjne, stresujące się i nie, a ludzie też dobierają się po zapachu. jednych nie tolerują, inne uwielbiają. Twoje dowody do tylko anegdotki, które można wymyślić na poczekaniu.
RedPillerPL
też się z Tobą nie zgodzę,
za dużo jest atrakcyjnych singli, którzy są piękni, zadbani, szczupli, itd.
A przecież mamy coraz więcej osób samotnych, a oni nawet w większości nie są „brzydzący” i bardzo dbają o siebie.
Raczej nie chodzi o brak urody 😉
Z zapachem się zgodzę, ale już branie hormonów zmienia ph skóry i zapach potu, więc to też nie jest wiarygodne.
Aktualnie nawet w suplemencie diety można sobie kupić magnez z testosteronem więc możemy sami sobie manipulować tymi hormonami.
też się z Tobą nie zgodzę,
za dużo jest atrakcyjnych singli, którzy są piękni, zadbani, szczupli, itd.
A przecież mamy coraz więcej osób samotnych, a oni nawet w większości nie są „brzydzący” i bardzo dbają o siebie.
I to ma być argument, że oni są sami? Przecież oni jakby chcieli z kimś być to by byli, właśnie dlatego, że są atrakcyjni i zdrowi. A, że zdecydowali być samymi to nie jest żaden dowód na to, że atrakcyjni/zdrowi nie są atrakcyjni 😀 Cały czas wolisz polegać na wyjątkach od reguł, niż regułach.
no właśnie to nie jest takie proste, bo gdyby „chcieli”, a nie „mogą” znaleźć odpowiedniej osoby.
To gdzieś jest problem, że grono osób „dobrze” wyglądających ma problem z nawiązaniem i utrzymaniem relacji.
Myślisz, że te „księżniczki” źle wyglądają, lub incele? Oni przeważnie wyglądają „zdrowo”.
Chodzi mi o to, że „atrakcyjność” fizyczna to nie wszystko. Taki książę Wiliam, niby „atrakcyjny” i wysoki ponad 190cm, a jeżeli chodzi o małżeństwo to zdradza żonę (i się z tym nie kryje). Przecież ma „atrakcyjną” żonę.
To gdzieś jest problem, że grono osób „dobrze” wyglądających ma problem z nawiązaniem i utrzymaniem relacji.
Sama wmawiasz im, że mają problem. Tak czy siak prawda jest jedna – atrakcyjni są atrakcyjni, bo i wyglądają zdrowiej, energiczniej, są świeżsi, mają więcej atrybutów, które kojarzą się czy to siłą, zdrowiem, czy płodnością.
Nawet taki zarost u mężczyzn. W Polsce jakość tegoż jest taka sobie, a jak słyszę kobiety, to mówią że Polacy wyglądają jak menele z zarostem. Za to Hiszpan, czy jakiś inny Arab, trochę ciemniejsza karnacja, bujny zarost dodaje mu powagi. Trzeciorzędne cechy płciowe dobrze rozwinięte.
Myślisz, że te „księżniczki” źle wyglądają, lub incele? Oni przeważnie wyglądają „zdrowo”.
Kobiety zwykle bardziej się podobają (choć wiele maskują pod tapetą, bez niej często wyglądają właśnie jak CHORE i może są – wszak dziś ile kobiet ma różne problemy np endokrynologiczne, metaboliczne, ale to tapeta). Incele – tacy stereotypowi wyglądają źle, mają pryszcze, mają bardzo dziwny układ kostny na twarzy, nierzadko cofniętą żuchwę i wiele innych wad, które skreślają ich jako zdrowych i atrakcyjnych.
Chodzi mi o to, że „atrakcyjność” fizyczna to nie wszystko.
Nikt nie napisał, że to wszystko.
ja nikomu nie wmawiam 😉
Ci atrakcyjni zwyczajne nadal są sami,
dlaczego?
Od Hiszpanów czy tam Arabów wolę Polaków, 🙂 Jesteście wyjątkowi 😉
nie spotkałam się z takim opisem inceli, podaj źródło 🙂
to w teorii ewolucji nie chodzi przede wszystkim o tą „atrakcyjność” niepopartą dowodami?
Ci atrakcyjni zwyczajne nadal są sami,
dlaczego?
Choćby dlatego, że mogą uważać, że zabawa jest ważniejsza, że związek to problem, albo, same szukają nie wiadomo jak atrakcyjnych ludzi do związku. Nietrudne, wcale nie muszą uważać jak Ty że czegoś nie umieją. Po prostu nie muszą chcieć. Ale mają wysokie szanse, bo są atrakcyjni.
nie spotkałam się z takim opisem inceli, podaj źródło
Źródło jest moje, bo znam środowisko, chcesz badania? Nie ma nic takiego jak incel w terminach naukowych. W internecie krąży bardzo dużo zdjęć takich najbardziej wykluczonych inceli.
tu przykład
tu kolejny
/revision/latest?cb=20170929104152
A można wymieniać. Na zdrowych i atrakcyjnych nie wyglądają.
to tylko teoretycznie bo praktyka pokazuje, że jednak są sami i nie budują trwałych związków.
Praktyka 😉
ale Ci mężczyźni są przeciętni, nie są jakoś straszni.
Z drugiej strony ludzie zdeformowani tworzą związki.
to tylko teoretycznie bo praktyka pokazuje, że jednak są sami i nie budują trwałych związków.
Praktyka
I CO Z TEGO ŻE NIE TWORZĄ? Co to ma do tego, że wyglądają atrakcyjnie i zdrowo, więc dla większej ilości ludzi są bardziej wartościowi i mają większe powodzenie?
ale Ci mężczyźni są przeciętni, nie są jakoś straszni.
Dla Ciebie, zawsze na odwrót piszesz, oni są tragiczni dla kobiet, tragiczni, prawie najniższa półka- tym bardzie jjak dodać niski wzrost. Jakby byli przeciętni mieliby jakieś małe szanse, a tak są wykluczeni.
Z drugiej strony ludzie zdeformowani tworzą związki.
Jak zawsze wyjątki i wyjątki.
to znaczy, że coś jest nie tak i nie potrafią tego zrobić.
Teoretycznie to mogę uważać się za specjalistę w jakiejś dziedzinie ale dopiero praktyka pokazuje jaka jest naprawdę.
no ale mali też mają udane życie erotyczne, i są pociągający.
Wykluczeni z „atrakcyjnych” księżniczek, które nie potrafią zdecydować utrzymać związku.
A może to te „atrakcyjne” księżniczki są wykluczone i nie umieją tworzyć związków. A potem 35+ i płacz bo ani męża, partnera, dziecka itp.
A wszystko zgania się na biednych inceli.
to znaczy, że coś jest nie tak i nie potrafią tego zrobić.
To twoja opinia, zakładasz od razu, że mają problem, że są wadliwi, no cóż. Pod tezę piszesz, bo twoja teza to „masz tworzyć związek, reszta mnie nie obchodzi, więc jak nie tworzą to mają problem”. Teza jest nie fair wobec ludzi, którzy mogą nie chcieć związków i czują się okej z tym.
no ale mali też mają udane życie erotyczne, i są pociągający.
Nie. Ci mężczyźni wcale. Dlatego są incelami.
no nie wadliwi są incele, osoby „atrakcyjne” które nie tworzą trwałych związków nie mają żadnych problemów.
już się poprawiam, 😉
no pewnie a nawet są osoby aseksualne i też nie potrzebują związków 😉
co świadczy, że coś jest nie tak w nawiązywaniu relacji 😉
Proszę uprzejmie. To są dwie wypowiedzi kolegi RedPillerPL
A oto Twoja wypowiedź, w której domagasz się jakiś dowodów na istnienie w 100% zdrowych osób i twierdzisz że odnosisz się do jego słów:
Kłamstwo i manipulacja.
Nikt poza Tobą nie zawarł w swojej wypowiedzi niczego, co by sugerowało że istnieją osoby w 100% zdrowe.
Kiedyś już Ci na to zwracałem uwagę. Dopowiadasz sobie coś, czego nikt nie napisał i uznajesz, że jest to rzeczywiste.
Ktoś mógłby się nawet pokusić o stwierdzenie, że masz urojenia.
no i wad genetycznych nie widzisz na pierwszy rzut oka, niepełnosprawność ruchową tak, ale inne już nie. Nie wiadomo kto jest nosicielem lub nie. Osoba bez „nogi” może być genetycznie zdrowsza niż osoba „zdrowo” wyglądająca.
To nie jest kłamstwo ani manipulacja, tylko stwierdzenie, że przy tej teorii ewolucji nie ma rzetelnych badań nad stanem zdrowia tych „genetycznie” wybranych osób.
Sam mi to wytłumaczyłeś, że chodzi o „atrakcyjność” nie o dowody.
Dlatego uważam ją za nie popartą rzetelnymi dowodami. Zresztą jest to teoria a nie stan faktyczny.
To, że ktoś „dobrze” wygląda nie oznacza, że jest zdrowy.
I nie dopowiadam sobie niczego ale mówię, że rzeczywistość realne życie wygląda inaczej.
I nie dopowiadam sobie niczego tylko mówię jak ja to widzę, a to jest różnica.
Zresztą bardziej mnie interesuje jak to wygląda w praktyce, również u Ciebie niż w teoriach książkowych.
RedPillerPL to niech sam powie czy opierając się na teorii ewolucji dobiera sobie najzdrowszych przedstawicieli płci żeńskiej. Sprawdza to jakoś, czy opiera się tylko na swojej wiedzy, „atrakcyjności”, i wierzy danej osobie?
Przeinaczasz…
Gdzie tu jest napisane, że tylko ładni są zdrowi?
Podam ci przykład jak działa biologia. Mój kolega spotykał się z dziewczyną, której zapach potu go odpychał. Dziewczyna nie była ani brzydka ani niezadbana ALE biologicznie byli niedopasowani, jego organizm sam dał mu znać. Dla odmiany wszystkie kobiety, które ja spotykałem miały miły zapach nawet spocone po całym dniu.
Jak wygląda źle to niezdrowa. 🙂
Nie no Buss i inni badacze to debile bo orki uważa inaczej, yebać badania naukowe. 🙂
Może się odniesiesz? Czy zawsze pomijasz części wypowiedzi niewygodne dla swoich teorii?
Nie, mam doświadczenie z osobami chorymi, w żuciu prywatnym, pracy i życiu społecznym.
zapach tej samej kobiety Tobie może wydać się miły,
leki hormonalne zmieniają skład/ zapach potu, wystarczy, że używa pigułek a już inaczej pachnie, nie mówiąc o chorobach immunologicznych gdzie stosuje się hormony.
A jak wygląda dobrze to zdrowa? Mit, może mieć szereg chorób, o których nie masz pojęcia, w tym genetycznych i tylko je przenosić a np. chorują mężczyźni tym obciążeni.
on nie pisze o chorobach i niepełnosprawności, podaj mi gdzie w jego pracy powołuje się, że ludzie wiążą się ze „zdrowymi” osobnikami i podaj przeprowadzone badania, że Ci ludzie są 100% zdrowi.
Badania, dowody.
Twoje wypowiedzi są potwierdzeniem mojej teorii, i to wystarczy 🙂
Na tym zakończę tą dyskusję, niech się inni babrają w tym. 🙂
Ilość i komfortowość życia chorych to wypadkowa religii i socjalizmu.
Akurat zapas tłuszczu na ciążę to rzecz sprzyjająca rozmnażaniu.
To niedożywienie bardzo odbija się na rozwoju.
Ale czy my możemy w końcu odróżnić lekką nadwagę, która może pomóc przy ciąży, od OTYŁOŚCI i to nawet u kobiet, które nie rodzą? Bo to postulowanie feministek, że nawet mocno otyłe kobiety są piękne i zdrowe jednak kompletnie się różni od postaw zdrowotnych i to dla każdej kobiety.
I czy możemy przestać lawirować pomiędzy skrajnościami, czyli albo jakaś anoreksja, albo od razu otyłość?
Zresztą czy ten zapas tłuszczu jest tak ważny, jeśli jakieś Anny Lewandowskie i inne szczupłe przed i po ciąży jakoś mają zdrowe dzieci i im samym nic nie jest?
To twoje zdanie, z resztą niepoparte żadnym racjonalnym argumentem.
Nie umiem jednoznacznie odpowiedzieć, zależy od kobiety jako całokształtu.
Większości podobają się w miarę szczupłe kobiety, takie normalne niekoniecznie modelki. Są fetyszyści grubych ale ich jest w porywach do kilku %.
Ja widzę lansowanie konsumpcjonizmu. Żryjmy coraz więcej(nabijajmy kieszenie producentom), bądźmy grubsi i kupujmy coraz więcej leków (nabijajmy kieszenie koncernom) na choroby, którym łatwo zapobiegać poprzez w miarę zdrowy tryb życia.
Gdzie w artykule było napisane o lansowaniu jakiegoś trendu z antku? Gdzie ty to widzisz? Feministki lansują bardzo otyłe ciała jako coś normalnego i o tym piszemy a nie o figurach rodem z antyku, których raczej nie widzę w femipropagandzie.
Bez związku z tematem.
Kto by je wszystkie zliczył? 😉
Może żadna a może wszystkie? 🙂
Otóż to. 🙂
nie muszę mieć argumentów wystarczy poczytać Twoje wypowiedzi i sam sobie przeczysz 😉
nie chodzi o szczupłe kobiety, ale o figurę młodzieńca, kłania się antyk i jego obyczaje,
jak to nie, dokładnie wracamy do obyczajów z antyku, jeszcze tylko brakuje legalizacji pedofili.
Poczytaj o obyczajach z antyku może zrozumiesz o co mi chodzi: Niepoprawna waza
znowu sobie zaprzeczasz, patrz swój komentarz powyżej 😉
Więc wyjaśnij mi o co chodzi, ponieważ nie rozumiem twojego toku rozumowania?
GDZIE TO JEST W TEKŚCIE POWYŻEJ?
Wa antyku lansowano otyłe osoby? Bo o tym jest tekst.
Z resztą to, że coś jest lansowane w mediach nie oznacza, że ludziom się będzie z automatu podobać.
Jeżeli chodzi ci o ten komentarz:
No nie do końca tak to widzę, szybciej umówiłbym się z kobietą, która straciła oko, lub rękę w wyniku wypadku(i dalej świetnie sobie radzi i dba o siebie) niż z osobą, która sama sobie robi krzywdę wpychając w siebie tony niezdrowego żarcia. No chyba, że dziewczyna sama sobie zrobiła tą krzywdę, wtedy nie rożni się od grubej. 🙂
Tusza to jest coś na co się ma wpływ i można kształtować w bardzo dużym zakresie, kwestia charakteru. Otyłość zazwyczaj idzie w parze z ogólnym lenistwem, dlatego między innymi grubej kobiety nigdy nie zechcę, chociaż wchodzi tu więcej czynników. 🙂
Czy dla ciebie normalnym jest długofalowe, umyślne niszczenie swojego zdrowia?
Może popierajmy też alkoholizm i narkomanie?
Alfabeta
nie ma co tu tłumaczyć, odbiegłeś od tematu
Jeżeli o czymś piszesz to stosuj to w praktyce, chyba, że jedno mówisz co innego robisz.
w antyku kanonem piękna byli mężczyźni, również młodzieńcy
tak myślałam, czyli nie masz problemu z umówieniem się z osobą chorą czy niepełnosprawną, ważniejsze jak funkcjonuje.
JA? hahahahaha
Projekcja?
Pisałem tylko o otyłych, to ty wyleciałaś z dupy o kobiecie bez nogi. Otyłych unikam do związku o czym już pisałem wcześniej.
Każdy niech ma swój kanon piękna, mi nic do tego.
Rozróżnijmy rzeczy na które ktoś ma wpływ od takich na które nie ma:
-otyłość masz wpływ
-niepełnosprawność nie zawsze
Napisałem, że nie wiem czy bym się umówił, ponieważ nigdy nie miałem okazji na takie znajomości. Znam osoby niepełnosprawne ale nigdy nie było we mnie chęci umówienia się z tymi osobami. Co nie wyklucza, że taka osoba MOGŁABY się pojawić, w myśl zasady „nigdy nie mów nigdy” to napisałem.
Nasze niezrozumienie zaczęło się od tego.
Rozwiń to, dlaczego tak uważasz i co jest w moim podejściu dziecinnego?
ok, rozumiem, ja pisałam o chorobach nie tylko o otyłości,
każdy ma tam jakieś upodobania,
z tym, że jedną z postaci niepełnosprawności jest właśnie otyłość (zależy o którym stopniu mówimy).
Chodziło o tą Twoją wypowiedź:
są mężczyźni którzy zwyczajnie lubią jak kobieta ma pełniejsze kształty. To ich kręci.
Każdy ma swoje upodobania. Narzucanie tylko jednego kanonu piękna jest dziecinne.
Jeżeli o kobiecie w rozmiarze 38 mówi się, że jest modelką XL to świat zwariował, Czytając Twoje wypowiedzi nastolatka, która ma rozmiar 40 lub 42 powinna popaść w depresje (większość nastolatków ma zaburzenie łaknienia co jest chorobą psychiczną, bo w trakcie dorastania się odchudzają).
Wiedziałeś, że zatajenie zaburzenia łaknienia jest powodem do stwierdzenia nieważności małżeństwa w KK? Jest to choroba psychiczna.
Może nie doprecyzowałem, miałem na myśli otyłość a nie lekką nadwagę. Sam wolę pełniejsze kształty ale to co prezentują feministki to jest już choroba i to miałem na myśli.
Nie no bez przesady, jeżeli facet chce gruba kobietę mi nic do tego, po prostu z mojej perspektywy to nie jest normalne, nie rozumiem takiego faceta. Nie sądzę też, żeby raptem pojawiło się tylu fetyszystów grubych kobiet na świecie. Widzę dużo par gdzie facet jest szczupły a kobieta OTYŁA. Faceci sami dają społeczne przyzwolenie na taki stan rzeczy, co dla kobiet nie jest zdrowe. Same przekażą kolejnym pokoleniom złe nawyki i będzie jeszcze gorzej.
Nie mam pojęcia jaki to rozmiar ale pewnie jakiś „normalny”.
Powinna przestać ŻREĆ i wyjść z domu zamiast siedzieć na dupie przed tv/smartfonem/komputerem. Czy to jest takie trudne? Wiem co mówię widzę jaki tryb życia mają obecnie nastolatki, szczególnie dziewczyny.
Jak ja byłem nastolatkiem większość nie musiała się odchudzać ani trzymać a otyłych osób było może 5 na 1000 uczniów…
To co orki proponujesz? Poklepywać po ramieniu i mówić „jesteś piękna, nie przejmuj się”, „to zdrowe, zjedz jeszcze trochę”-uważasz, że takie coś jest dobre?
Gdzie są rodzice ja się pytam? Ja widzę na ulicy plagę otyłych dziewczyn w wieku 10-20 lat!!! To jest straszne…
No ale co druga paczuszka z mc-donalds w ręku albo butelka słodzonego napoju gazowanego. Widzę też rodziców podających dzieciom duże ilości słodyczy od najmłodszych lat. Czy to jest dobra droga?
To jest jeden z powodów, dla których odrzucam otyłe kobiety. Uważam, ze problem jest głownie z jej GŁOWĄ. Osób otyłych w wyniku jakiejś choroby organizmu jest 2-5%.
no ale już te pełniejsze kształty są uważane za otyłość, to pisz że wolisz dziewczynyz nadwagą a nie szczupłe wtedy nie będzie wątpliwości. A tak sam wprowadzasz w błąd rozmówcę co do swoich poglądów.
Feministki to są i szczupłe, które nie chcą dzieci bo „zniszczą” sobie figurę. Tak, że tam masz cały miszmasz.
Mężczyźni też są otyli, to nie problem kobiet ale społeczeństwa. A mam wrażenie, ze to tylko kobiety mają taką przypadłość.
tak jest to bardzo trudne, bo to UZALEŻNIA, im wcześniej dziecko dostaje telefony/spartfony itp. tym trudniej je od tego odciągnąć do tego niezdrowe jedzenie, przekąski itp.
To co proponuje to wyrzucić sprzęt, dziecko do 13 roku życie nie powinno mieć telefonu w ręce nawet na 5 minut. Ze sklepu powinny zniknąć wszystkie chipsy i batoniki (śmieciowe jedzenie).
Nawet słodkie płatki kukurydziane są niezdrowe.
I plastik, zamienić na szkło. Kup mleko w szklanej butelce.
To jest podstawa, nikt tego nie zmieni bo za tym stoją ogromne pieniądze. Dziecko ma jeść niezdrowe jedzenie i je kupować, i tyć. Ktoś na tym zarabia.
Młodzież ma problem z uzależnieniem od internetu i to ogromny, co za tym idzie ze zdrowiem psychicznym.
Zaburzenie łaknienia to choroba.
Jedzenie zdrowych produktów jest prawidłowe i należy pilnować dzieci aby jadły to co właściwe.
zaburzenie łaknienia nie dotyka tylko otyłych, ale osoby które mają problem z jedzeniem. Osoby szczupłe mogą chorować na bulimię, anoreksję, wyglądać dobrze. A stosować głodówki. Mieć napady jedzenia.
To dotyka również szczupłych i nie wiesz, czy dziewczyna jest zdrowa bo jest szczupła.
Lepiej mieć nadwagę i normalnie jeść wszystko, niż mieć figurę modelki i wyniszczony organizm.
Ale Ty się skupiasz na „opakowaniu” wyglądzie i uważasz, że to podstawowy wyznacznik.
Już niejednokrotnie pisałem, że lekka nadwaga mi nie przeszkadza, pod różnymi tekstami autora. Co więcej ten tekst jest o otyłości, więc w domyśle pisałem o niej, nie zrozumieliśmy się trudno.
Co do telefonów zgadzam się. Wyrzucenie niezdrowego żarcia ze sklepów nie jest możliwe w obecnej chwili. Ważniejsze według mnie jest uświadamianie rodziców, aby od małego przekazywali dzieciom dobre wzorce odżywiania. Dla mnie słodycze i inne chipsy mogą nie istnieć a rodzice mieli do nich stosunek obojętny, w domu czasem się coś pojawiło słodkiego, choć były to raczej ciasta robione przez mamę. Z tego co pamiętam to w wieku 12 lat(a pewnie i wcześniej) już sam umiałem wybrać co dla mnie dobre a zasłanianie się wzorcami z domu w wieku 20+ jest niepoważne.
Trzeba pracować nad sobą, jeżeli chce się mieć rezultaty a jest to ciężkie, łatwiej szukać wymówek i usprawiedliwień.
Jedynie rodzice mogą zminimalizować te wpływy, to wy macie „moc” zrobić cokolwiek z tym dla dobra swoich pociech. Niestety na ulicach widzę rodziców pojących dzieci słodzonymi napojami i karmiących batonikami…
Jasne, że tak ale jakoś kobiet widzę znacznie więcej ze skrajną nadwagą/otyłością, co ciekawe są w związku z facetem będącym 1/2 ich samych. Z resztą tematem tekstu jest usprawiedliwianie otyłości u kobiet jako coś normalnego a na to nie powinno być zgody.
Ja jestem za potępianiem otyłości u OBU płci, dla zdrowia ogółu naszego społeczeństwa.
No pewnie, ze nie wiem ale prawdopodobieństwo, że jest zdrowa jest większe. Sama otyłość powoduje szereg chorób.
Zależy o jakiej nadwadze mówisz, to temat rzeka ale modelki to często kiepski przykład zdrowia fakt.
Nigdzie tego nie napisałem, że skupiam się tylko na wyglądzie, po prostu jest to dla mnie istotny czynnik(jeden z wielu). Jak dla większości ludzi z resztą.
Pewnie masz dzieci i potrafisz ogarnąć sytuację w sklepie gdzie chce mieć i żelki i chipsy 🙂
niekoniecznie,
skupiasz się, ma być „według” szablonu
Ja nie ale kolega ma i jakoś jego córka jest „ogarnięta” w wieku 4 lat. Jakoś umie wychować te dzieci, z tego co mi mówił podchodzi do tego racjonalnie. Zastanawiam się czy uczył się tego z książek czy jest „naturalem”.
No ale fakt matki są od opiekowania się a nie wychowywania. 😉
Czyli twierdzisz, że u otyłych ryzyko choroby ma takie samo prawdopodobieństwo co u szczupłej?
Gdzie to napisałem? Konkretnie, gdzie podałem szablon „wyglądu”?
Wskaż mi to, ponieważ ja tego nie widzę ale może się mylę wtedy ok twoje na wierzchu.
super i pewnie je brokuły 😉
a słodycze, lody i fast foody (raz na miesiąc)
czy tylko tak CI się wydaje a tego nie wiesz?
z posiedzeń na komisjach o orzekaniu o niepełnosprawności jest b.mało osób otyłych (kilka %) większość są szczupli (ewentualna nadwaga). Praktyka.
* a to ma być czyjeś na wierzchu rywalizacja Ci się włączyła? 😉
To ją wyłącz, chcesz kogoś z nadwagą to masz duży wybór 😉
w sumie to chyba nie opisałeś jaka kobieta powinna być fizycznie 😉
Dobrze, dobrze masz rację otyli to okazy zdrowia i urody.
Oj tam oj tam, po prostu nie wiem gdzie to napisałem, może coś tak odebrałaś a nie było to moja intencją.
Skąd wiesz, ze nie mam wyboru?
Ja nie jestem wybredny wbrew pozorom, podobają mi się podobają kobiety przeciętne, z niedoskonałościami (co nie oznacz, że nie wziąłbym na warsztat kobiety pięknej). Nie mam jakiegoś typu kobiety. Z mijanych na ulicy myślę, że 6/10 kobiet bym nie odrzucił z wyglądu. (oczywiście wyłączając otyłe mówimy o przeciętnych)
a gdzie ja to napisałam? 😉
nie wiem tego 🙂
ja nie mam wyboru,
Hym a przeciętne to jakie? Podaj przykład wskaźniki czy raczej to inny podział
BMI nie zawsze jest miarodajne. Ja mam powyżej 26 ale poziom tłuszczu mam poniżej 15%. Nie ma ono zastosowania do osób trenujących sporty siłowe.
Podejrzewam, że w zależności od wzrostu i budowy ciała to kobieta z nadwagą nawet 10 kg mogłaby mi się podobać, poza tym też może ćwiczyć na siłowni i już te całe BMI jest mało miarodajne.
ALE jeżeli mam wskazać granicę akurat na tym rysunku to 25 mniej więcej 29 to już za dużo. Odnosi się to oczywiście tylko do tego rysunku ze strony o BMI co podałaś.
Kobieta może mieć inną budowę i inaczej może się odkładać tkanka tłuszczowa i mimo 29 BMI dalej proporcje będą dobre.
Na mnie te rysuneczki nie maja przełożenia mam BMI ponad 26 a wyglądam dużo lepiej niż pan na rys. przy 25(szersze barki i ramiona, węższa talia). Tak więc takie kategoryzowanie po BMI nie do końca ma sens.
Lepszym wskaźnikiem byłoby WHR.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Stosunek_obwodu_talii_do_obwodu_bioder
https://polki.pl/dieta-i-fitness/odchudzanie,whr-co-to-jest-i-jak-obliczyc,10423535,artykul.html
Takie normalne kobiety, które mijasz na ulicy. Jak już napisałem szacunkowo 6 z 10 kobiet, które mijam mi się podoba. Oczywiście muszą być w mojej kategorii wagowej i wiekowej. Ciężko mi teraz przytoczyć jakąś, na instagramie raczej ciężko byłoby taką znaleźć a zdjęć bez czyjejś zgody nie będę zamieszczał.
Brzydkich kobiet nie ma aż tak dużo wbrew pozorom. Kwestia też ich wymagań i tego czy chcą się wiązać.
1. „Jeżeli przystojny facet jest z laską z nadwagą to chyba ma coś z głową”
10/10.
2. „Zaręczam, że w większości przypadków charakter mają gorszy od wyglądu”
10/10.
Przeczytałam i rzeczywiście uważam, że otyłość sama w sobie nie jest chorobą, ale może przyczyniać się do powstania chorób cywilizacyjnych. Zatem ani mężczyzna, ani kobieta nie powinna mieć nadwagi. Natomiast kobiety tak samo jak mężczyźni tyją po ślubie. Spotkać szczupłego Pana bez zakoli 5-10 lat po ślubie to też wyczyn – większość przechodzi „ciążę spożywczą” ;). To nie tajemnica, gdy ma się dzieci i obowiązki związane z domem oraz jego utrzymaniem iż zaczyna brakować czasu na siebie. Natomiast kwestia ogólnego zaniedbania to niestety pięta achillesowa raczej mężczyzn – szczególnie dłonie, stopy, plecy, zarost, włosy (najczęściej ścięte na krótko, aby nie daj Boże trzeba było o nie dbać, ale od kobiet wymaga się zadbanych długich fryzur) to dramat. Mam 20 lat i nie ogarniam mężczyzn w Polsce, którzy wręcz wymagają super lasek, jak sami swoim wyglądem/ubiorem spełniają minimum. Ktoś z Was nosi mokasyny, skórzane pantofle? Może dlatego Polska jest w dalekim tyle jeśli chodzi o temperament kobiet w łóżku. Seks po ciemku i problem bolącej głowy dla mnie jest jasny. „Blachara” może poudawać w łóżku dla kasy, ale kobieta chcąca mieć normalny związek? Ile kobiet nie ma orgazmu podczas seksu :(.
Jeśli chodzi o ślub to kompletnie nie rozumiem skamlenia, przecież tradycyjnie to mężczyzna pyta się o rękę wybranki. Jaką sobie wybrałeś taką kobietę masz. Zamiast tworzyć wymyślone teorie/definicje o „złej populacji kobiet” (dokładnie odwrotnie jak feministki) trzeba przestać być dzieckiem i wziąć odpowiedzialność za swoje życie. Podobnie w przypadku kobiet – wzięłaś sobie faceta z problemem alkoholowym to bierz za to odpowiedzialność. Znam związki, gdzie dwoje wspaniałych ludzi kocha się ponad życie i takie gdzie jedno zdradza/stosuje przemoc. Co śmieszne we wszystkich przypadkach było to do przewidzenia, osoba krzywdzona świadomie wybrała pozostanie przy kimś takim.
Generalnie za postrzeganie związków jako „moje spełnienie” obwiniam egoistyczne i hedonistyczne pokolenie. Nie ma poważnych związków bez problemów, nie ma poważnych związków bez podstawowych filarów: miłość, zaufanie, wierność, oddanie. Infantylne osoby znajdą się po obu stronach barykady :). Największym problemem jest spojrzenie prawdzie w oczy. Kto z nas jest ideałem? Ja nie, dlatego szukam kogoś komu się spodobam i kto mi się spodoba. Jak Wy to lubicie nazywać obniżanie standardów jest raczej czynem upokarzającym drugą stronę. Naprawdę zależy Wam na tym, aby ktoś z litości/braku laku był z Wami? Aby grać z kimś na równi tylko dlatego, że ta druga strona gra na 30%, 50%, czy 70% swoich możliwości? Do tego ten wymyślony „ranking płci” jest śmieszny. Dla mnie pan A może być 1, dla mojej koleżanki 5. Po co tłumaczyć pewne kwestie opierając się na rankingu, który w całości jest subiektywną oceną płci przeciwnej? Pomijam osoby z zaburzoną wolną wolą typu „owczy pęd” – fajnemu kumplowi/kumpeli się podoba to mi też. Ogólnie uprzedmiotowienie człowieka nadając mu/jej numer to co dopiero jest straszne… takich nie pasujących do mnie czasów dożyłam ;).
Jak Wy to lubicie nazywać obniżanie standardów jest raczej czynem upokarzającym drugą stronę. Naprawdę zależy Wam na tym, aby ktoś z litości/braku laku był z Wami?
Absolutnie nie. Jedynie wyrównania tychże standardów do poziomu realistycznego i nieszkodliwego przy tym rozciągając takie myślenie na większość relacji.
Zabrzmiało to jak słowa wypowiadane przez otyłą kobietę że „prawdziwy facet zaczyna się od 1,8m”. Nie mieszajmy uwarunkowań genetycznych z tym jak ktoś się prowadzi.
Na pewne rzeczy mamy wpływ, a inne mamy podyktowane przez naturę i trzeba się z tym pogodzić.
Tak. Choć nie mam bladego pojęcia jakie to ma znaczenie…
Może od kobiet nie wymagałoby się długich włosów, gdyby również ich nie miały w okresie łapania męża. Akurat mężczyźni w kwestii wyglądu zwykle jak traktowali go wcześniej, tak traktują później – może z pewnym, czasem wieloletnim, okresem przejściowym, w którym poddają się presji kobiety i zaczynają dbać w sposób jaki się podoba kobiecie a nie im samym.
Akurat nie wydaje mi się, aby dla mężczyzn tak ważny był ubiór kobiety. Może pewne standardy są – aby nie był to strój wręcz nieobyczajny, ale ogólnie obsesję na punkcie stroju mają kobiety a nie mężczyźni i kobiety stroją się dla pokazania się innym kobietom, a nie mężczyznom – analogicznie jak np. mężczyźni dbają o muskulaturę zwykle dla podniesienia sobie statusu w grupie męskiej a nie kobiecej.
Ja oczywiście że nie noszę, bo ubiór to dla mnie sposób dostosowania się do warunków atmosferycznych a nie część mojej tożsamości. Ma być mi wygodnie, a w skórzanych pantoflach nie jest.
Taki argument może i miałby jakiś sens, gdyby na mężczyznę nie działała presja rodzinna bądź społeczna pchająca go do wykonania takiej prośby. Bo w tej chwili to mamy sytuację taką, że takim młodym mężczyzną mnóstwo osób manipuluje, by podjął decyzję o wejściu w związek małżeński, a jak już pod wpływem tej presji wejdzie – to mówi się „sam sobie wybrałeś to teraz nie narzekaj”. Ma pełne prawo narzekać, jeśli całe życie był okłamywany na temat tego co go czeka, a nie był urodzonym oszustem, aby z automatu wszystko co słyszy przyjmować z podejrzeniem na zasadzie „skoro ja notorycznie kłamię, to z całą pewnością inni też, więc nie mogę wierzyć w to co mi mówią”.
A ja obwiniam propagandę. Gdy byłem małym dzieckiem, byłem bez porównania bardziej egoistyczny niż jako dorosły, a nie postrzegałem związku jako spełnienie.
Racja. Ja dopiero w wieku ponad 30 lat spojrzałem – gdy pierwszy raz zadałem sobie pytanie „a co ja z tego będę miał” w kontekście tzw. związku romantycznego.
No świetnie. Czyli pomijasz praktycznie wszystkich psychicznie zdrowych ludzi. Ten wpływ otoczenia jest w różnych przypadkach różny, ale niezerowy, bo to jest sama istota instynktu stadnego, który człowiek posiada. Tylko jedni spojrzeli prawdzie w oczy i go w sobie dostrzegli, drudzy się ciągle wypierają – i zapewne istnieją również jakieś wyjątkowe osoby np. z wadą genetyczną – analogicznie jak zdarzają się ludzie rodzący się z fizycznym kalectwem. Jednak dyskutowanie o nich poza jakimiś pismami akademickimi o wąskiej tematyce wydaje się mało celowe.
Może pewne standardy są – aby nie był to strój wręcz nieobyczajny, ale ogólnie obsesję na punkcie stroju mają kobiety a nie mężczyźni
Dokładnie tak. Ani marki ubrań, ani same ubrania (nie licząc skrajności i brudnych łachmanów) praktycznie się nie liczą. Kobiety za to bardzo mocno na to patrzą, zapewne szukając wysokiego statusu w mężczyźnie. Niestety często jest to płytkie.
A oburzanie się o to, że kobieta kobieca ma długie włosy i taka się podoba mężczyznom… cóż.
Warto to zaakceptować, nic poza tym.
Po obejrzeniu obrazka He-mana, stwierdzam że rzeczywiście jego budowa wygląda nierealistycznie. Jego skromne mięśnie karku i tzw. kaptury zupełnie nie pasują do reszty sylwetki.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Dysmorfia_mięśniowa
https://www.akademiadietetyki.pl/dietetyka/bigoreksja-niezdrowa-obsesja/
Grube kobiety nie są atrakcyjne, no może dla niektórych fetyszystów są…
Mi nie przeszkadza trochę calulitu czy lekka nadwaga ale no kurde 100kg toż to waga tucznika a nie kobiety.
Ja widzę sporo coraz młodszych ludzi z nadwagą zarówno dziewczyn jak i chłopaków. Ale już dorosłych ekstremalnie otyłych osób widuje płci żeńskiej. Może ma na to wpływ to, że często facet tyra na więcej niż jeden etat a kobieta „ciężko” pracuje w domu.
Sam wziąłem się od jakiegoś czasu za siebie, ponieważ przytyło mi się no i forma spadła ale czas to naprawić.
Wyrobnikami, wołami roboczymi na służbie jej książęcej mości macicy ale w 99% przypadków robią to na własne życzenie. Z resztą twój funpage też jest atakowany przez bezrefleksyjnych rycerzy pluszowego miecza. No przecież ich ukochana jest inna niż te, o których piszesz. 🙂
Mają dużą szansę na odchowanie nieswoich genów to się nazywa „sukces” w wykonaniu beta-cucka.
Kobietom zaczynają się dupy powoli palić, nikt normalny nie będzie się chciał żenić. Tylko niech bezrefleksyjnie postępują tak dalej a będą to robić, ponieważ one (w większości) to egoistki, które mają w dupie inne kobiety, liczy się ich interes TU i TERAZ. Kto ucierpi? Ich córki, wnuczki…brawo dla nich. Czy jest mi tego wszystkiego żal? Już nie świat a w szczególności kobiety skutecznie oduczają mnie empatii. Dlaczego mam traktować ludzi lepiej niż oni mnie?
A czy my faceci MUSIMY się tym przejmować? Może czas zacząć żyć po swojemu, mieć wylane na oczekiwania księżniczek. Niech sobie oczekują…nie będzie seksu? Ojej zawsze można iść zapłacić i dostać nie ma problemu. Niech się dalej taplają w tym swoim gównie.
Zaburzone matki wychowują jeszcze mocniej zaburzone córki. Do tego wszelkie zmiany społeczne, niczym nieuzasadnione faworyzowanie kobiet etc. Spirala się nakręca, każdy wie o co chodzi. Wydawać by się mogło, że nie ma już żadnej nadziei. Od dziecka wychowywani jesteśmy w duchu kłamstw na temat kobiet i w pewnym momencie życia, przy odrobinie refleksyjności, pojawia się nieunikniony „fatal error”. Coś tu się nie zgadza, jakby dwie sprzeczne informacje nie chcą ze sobą kooperować. Ile osób się nad tym zastanowi, zacznie doszukiwać się prawdy? Wydaje mi się, że zaledwie ułamek procenta względem całych szarych mas, które bezrefleksyjnie będą brnąć w to nieszczęście. Z toksycznego programowania można się wyleczyć, choć to ciężka, wyczerpująca psychicznie praca. Podstawą jest przestawić umysł z trybu „auto” na „manual”. Mieć świadomość swoich reakcji. Iluż mężczyzn zgubiła słodka, niewinna twarz kobiety, pod której maską kryła się zgnilizna i kłamstwo? Ile razy każdy z nas słyszał „nie jestem taka jak inne” podczas gdy w istocie każda była kopią kopii modelu zachowań, odróżniającą się jedynie nieistotnymi detalami czy walorami estetycznymi? I w końcu ilu z nas postawiło na twz „model romantyczny”, otwierając de facto część swojej duszy przed kobietą, a finalnie wychodząc na tym jak przysłowiowy „Zabłocki na mydle”? Toksyczna kobiecość. Możemy śmiało zacząć używać takiego wyrażenia. Bo z prawdziwą kobiecością, która wspiera i docenia działania mężczyzny nie ma to nic wspólnego. Pocieszający natomiast może być fakt, że te prawdziwe kobiety również istnieją, ale to już temat na inny wywód.
Ja już odpuściłem, nie widzę przyszłości dla tego społeczeństwa. W zasadzie jak na razie czuję, ze nie chcę sprowadzać już żadnego nowego człowieka na ten łez padół. Patrząc na zmiany w prawie i społeczeństwie coraz mniej mi się chce przekazać swoje geny.
Po takim „resecie systemu operacyjnego” w głowie przychodzi faza zrozumienia reguł gry i grania takimi kartami jakie mamy.
Tak było zawsze, większość ludzi leci na automacie. Tylko kiedyś bezrefleksyjna większosć nie była dopuszczana do decydowania o wyglądzie społeczeństwa. To tego trzeba jednostek „wyższych” a nie egoistycznych imbecyli. Może jakiś reset cywilizacji będzie w stanie wprowadzić normalność, nie wiem.
My mężczyźni mamy naturalny odruch opiekowania się kobietami i dziećmi, właśnie przez ich niewinny wygląd. Jednak pod tą delikatną buzią często kryje się taka obrzydliwość i zgnilizna, jakiej nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić.
Ja mam wrażenie, ze przeżywam atak klonów. Skoro wewnętrznie nie różnią się prawie w cale to po co mam zwracać na to uwagę? Przynajmniej „opakowanie” będzie milsze dla oka.
Bo kobiety nie oczekują tak na prawdę romantyka mówiącego o uczuciach. Dlatego nie warto słuchać kobiet w kwestii tego czego chcą od faceta. One same nie wiedzą, powiedzą coś zupełnie innego, byleby we własnych oczach i otoczeniach nie wyjść na płytką, niestety to tylko pozór. Pojawi się emocjonujący badboy z kwadratową szczęką i symetryczną twarzą i ona „nie wie jak to się stało”.
Ja na szczęście nie jestem typem romantyka, wręcz romantyzm mnie brzydzi…
Pytanie czy to leży w naturze kobiet? Wątpię skoro większość tego nie robi sama z siebie, jest zazwyczaj wręcz przeciwnie.
Ponoć gdzieś w Himalajach istnieje NAWALT/jednorożec/Yeti… 😛
Nie ma czegoś takiego jak toksyczna kobiecość, podobnie sprawa ma się z tzw. toksyczną męskością.
Męskość i kobiecość są pozytywne i nie mają one nawet odrobiny negatywnego zabarwienia. To co opisujesz to po prostu „toksyczne zachowania”.
Tak jak nie istnieje coś takiego jak pozytywna dyskryminacja, tak nie istnieje toksyczna kobiecość ani toksyczna męskość.
A ja na przekór ów terminu będę używał. Natomiast określenie to ma charakter prześmiewczy. Merytoryką tej „wojny” się nie wygra, możemy jedynie się śmiać i odbijać piłeczkę stosując chociażby takie cyniczne zwroty. Trzeba to obracać w śmiech, nie dać zrobić z siebie kretynów, którzy finalnie i tak nadstawią drugi policzek. Cała strona, zarówno artykuły jak i komentarze pod nimi, konkretnie wyczerpuje temat określając sposób działania kobiet. Tak więc toksycznym kobietom, polkom, roszczeniowym karykaturom należy się śmiać prosto w twarz gdy tylko zaczyna się gadka typu „a mężczyźni to… a mężczyzna to powinien..”. Bez kszty agresji, lecz ze zwykłym politowaniem uśmiechnąć się i obserwować jak delikwentka miota się niczym dziecko we mgle w swojej wywyższającej się lewicowo-feministycznej argumentacji. Logiką i merytoryką niczego nie wyperswadujesz. Kobietom należy odebrać emocje w dyskusji, bo to na ich bazie sterują jej wynikiem. W momencie gdy walisz chłodem między oczy, pokazujesz że nie zależy ci na wygranej dyspucie (bo w końcu nie grasz w żadną grę), nie dajesz się w nic wplątywać emocjonalnie, a do tego odbijasz terminy typu „toksyczna męskość-toksyczna kobiecość, gwałciciel-gwałcicielka, nieudacznik-nieudacznica” i robisz to totalnie od niechcenia, z chłodną kpiną. W ten sposób nigdy nie wplączesz się w żadne dziwne dyskusje i nigdy nie dasz się emocjonalnie sprowokować jak robi to większość.
Jak wygląda rozmowa logiczna z kobietami to każdy, kto był w związku doskonale wie.
U mnie ten cały cyrk wywołuje uśmiech politowania. A co mężczyzna powinien wiem…robić to na co ma ochotę. 😉
Bo to są w większości duże dzieci ale ciii nie wolno tego mówić. 🙂
Najlepiej ignorować, niech dziecko sobie tupie nóżką, płacze i krzyczy. A najlepiej wyjść i nie słuchać tego emocjonalnego pierdololo.
Dlatego unikam raczej wymiany zdań na fanpage z kobietami. Autor też powinien trochę bardziej na chłodno rozgrywać „gównoburze” z kobietami. Ostatnio coś często daje się wciągnąć w emocjonalne sprzeczki z kobietami. Lepiej zadawać pytania, wziąć popcorn i patrzeć jak kobieta się miota. Im w cale nie trzeba zaprzeczać, wystarczy pozwolić mówić, wtedy same sobie zaprzeczą.
Tak to do ciebie RedPiller 😛
Dlatego unikam raczej wymiany zdań na fanpage z kobietami. Autor też powinien trochę bardziej na chłodno rozgrywać „gównoburze” z kobietami. Ostatnio coś często daje się wciągnąć w emocjonalne sprzeczki z kobietami. Lepiej zadawać pytania, wziąć popcorn i patrzeć jak kobieta się miota. Im w cale nie trzeba zaprzeczać, wystarczy pozwolić mówić, wtedy same sobie zaprzeczą.
Tak to do ciebie RedPiller
Ale ja nie mogę nie wymieniać zdań, bo jestem twórcą, a nie tylko fanem. Tak to jest zarządzać dużą grupą, w tym wieloma kobietami i ich emocjonalnymi zagrywkami. Oczywiście metoda pytań jest lepsza, ale porzucam ją gdy mam naiwną wiarę, że ktoś jest jednak na poziomie i można z nim normalnie.
I wychodzi co wychodzi 😀
A co do tego, że sobie zaprzeczą to owszem, ale to widzą tylko postronni wtedy, one nigdy. A tu jednak ciągle wiara jest, że są kobiety co umieją być introspekcyjne, że spojrzą na siebie obiektywnie, te właśnie co są na anty z feminizmem – ale jak widać kalka w kalkę.
Po części cię rozumiem, i współczuję.
Masz grupę przedszkolaczków do prowadzenia za rączkę. 😛
Mają tysiące stron na fb, które je wychwalają. Znajdzie się jedna, która wytyka im ich złe cechy i już jest obraza majestatu.
Dlatego wolę dyskutować na stronie tutaj jest bardzo mało kobiet i białych rycerzy w przeciwieństwie do facebook.
Swoje postanowienie stąd przenoszę na facebook i kobiety będę traktować jak powietrze.
Nie mniej jednak chętnie poczytam jak się miotacie w tym „tańcu”. 😀
Wczoraj to już istna nagonka była, kilka kobiet chciało się wycofać z pisania, bo uwaga – trzech facetów im nie przytakiwało.
Widziałem to i szczerze mówiąc szkoda gadać. Najlepsze jest to, że one nie widzą, że działają schematycznie do bólu. Ahhh te emocjonalne dzieci… 😛
Kopalnia wiedzy przekazywanej na stronie „w praktyce”. Udowadnia to też tezę, że nie warto na takie tematy dyskutować z kobietami. One takie są ale ciii bo to generalizacja i są też dobre i niezdradzające kobiety. 😉
Pewnie nie sa przyzwyczajone w otoczeniu rycerzyków do niezgody samca. Ona ma rację i ch… a dlaczego? Bo jej emocje tak podpowiadają. 😀
Najlepiej, gdybyś pisał jak nasz nadworny biały rycerz, o kogo chodzi wiesz doskonale. 😉
p.s.
Właśnie czytam „Racjonalizm mizogina”… 😛
RedPillerPL
hym, przecież to dla Ciebie nie powinien być problem, o trzy feministki mniej.