Prawo Briffaulta. Kobiety odchodzą, gdy strat jest więcej niż potencjalnych zysków
Już punkt pierwszy niszczy romantyczne oczekiwania mężczyzn wobec kobiet i tego w jaki sposób kobiety kochają. Niewolnik-mężczyzna ma dawać od siebie więcej, ma umieć więcej i najlepiej niewiele oczekiwać.
Punkt drugi podkreśla ryzyko budowania długoterminowych relacji z kobietą, ponieważ ryzyko jej tzw. „zmiany gałęzi” (gdy uzna, że inny mężczyzna zapewni jej więcej korzyści), jawnego wykorzystywania mężczyzny, ale też odejścia w jego problemach istnieje zawsze (powiedzmy, mężczyzna zachoruje, straci pracę, lub stanowisko itp.). Takie zachowania nie są bezpieczne, ani zdrowe dla życia rodzinnego i prawdopodobnie dlatego w przeszłości były „patriarchalnie” ograniczane. Płcie muszą współpracować, a zachowania płci muszą być prospołeczne, by nie rujnowały społeczeństwa i rodzin. Zostawianie partnerów i odrzucanie ich w problemach/na starość/gdy nie jest idealnie/w gorszym zdrowiu to przejaw nadmiernego egoizmu i koncentracji na sobie, a to nie sprzyja budowaniu ŻADNYCH wspólnot.
Jeśli kobieta nie uzyskuje korzyści ze związku może manipulować mężczyzną i męskim ego, aby dostarczał dla niej więcej korzyści. Dla przykładu może odnosić się do jego męskości – „co z ciebie za mężczyzna, co z ciebie za ojciec? Inni mężczyźni są od ciebie lepsi!” Niestety przyzwalanie na takie zachowania wzmacnia przemoc psychiczną ze strony kobiet, która nie jest karana oraz ich egoizm.
Prawo Briffaulta to ciemniejsza strona kobiecej psychologii/kobiecej natury. Pamiętajmy, że moje artykuły nigdy nie mówią o 100% kobiet, a mówią o danym ZJAWISKU. Dlatego jeśli kobieta zachowuje się dużo lepiej, niż opisane przeze mnie modele – nie powinna tego brać do siebie i czuć się urażona. Wręcz przeciwnie.
Bardzo dużo zależy od samej kultury cywilizacyjnej, ograniczeń, mody, czy też ilości przywilejów dla kobiet. Im ich więcej, tym kobiety silniej sądzą, że duże korzyści się im należą, same nie muszą wnosić wiele, a one same są wartościowsze, niż mężczyźni.
Przykładowe działanie tego prawa w praktyce? Wietnamka, lub Ukrainka szuka mężczyzny na „zachodzie”, by polepszył jej status i stopę życiową. Identycznie działa to w przypadku kobiet ze wsi, które szukają mężczyzn „miastowych” (na wsiach jest największy % samotnych mężczyzn). Identycznie gdy kobieta zrywa związek i za kilka chwil widzimy ją już w nowym związku i czytamy/słyszymy jak to nowego mężczyznę „kocha”.
Jakiś czas temu piłkarz, Arkadiusz Milik został rzucony przez Jessikę Ziółek. Co ciekawe zbiega to się z jego problemami zdrowotnymi, ale głównie z transferem z Napoli do Marsylii, gdzie jego zarobki zostały obniżone, klub jest słabszy, a Francja nie jest tak ciekawa jak Włochy, a więc jest to zasadnicze obniżenie jego statusu. Jemu pewnie wcisnęła jakiś kit przy rozstawaniu, fałszywe powody, a powodem mogło być opisywane przeze mnie prawo. Oczywiście to tylko hipoteza, ale tak to mniej więcej działa, jeśli widzimy podobne rozstania.
Znając Prawo Briffaulta możemy ułożyć nową, realistyczniejszą formułkę przysięgi małżeńskiej w wykonaniu kobiet:
Czy ślubujesz miłość i wierność małżeńską w zdrowiu, chorobie, dobrej i złej doli? Czy będziesz starać się, by wasza miłość, była zgodna i trwała?
Kobieta: „Na teraz tak, ale rozważę w przyszłości, czy nie będę potrzebować większego zysku i czy inny mężczyzna nie da mi więcej”.
I to ma potwierdzenie w statystykach inicjowanych przez kobiety rozstań i rozwodów. One robią to zdecydowanie częściej, niż mężczyźni (do 80% przypadków w dużych miastach; im bardziej liberalny kraj w kontekście rozwodów i im tańsze rozwody, tym chętniej kobiety z tego prawa korzystają).
Zatem to decyzja mężczyzny, czy woli kobietę, która:
1) Powie mu, że jest jego miłością życia, nigdy go nie zostawi, powie mu, że może okazywać przy niej słabości, może płakać, że ona jest bardzo współczująca, a jednak ostatecznie zostawi go w problemach i będzie pokrętnie się tłumaczyć z tego występku (Blue Pill, standardowe zachowanie kobiet, fałsz).
2) Powie mu, że jest jego miłością tylko na teraz, bo zapewnia on korzyść, jest miło, ale ona niczego nie deklaruje, bo może pojawić się ktoś lepszy od niego. Przyzna się, że sama też nie za bardzo umie wytrzymać w związku w którym musiałaby dawać od siebie więcej dla mężczyzny, niż mężczyzna dla kobiety, czy oferować więcej współczucia, niż go dostaje. To byłoby szczere zachowanie, ale typowa kobieta nie ma interesu, by mówić prawdę, bo mogłaby stracić aktualne i potencjalne korzyści.
3) Powie mu, że nieważne w jak złej sytuacji będzie, a ona i tak go nie zostawi. Będą budować razem coś wspólnie – wszystkimi siłami. Jej też. Czyli jej zachowania będą spójne ze słowami (takich kobiet jest promil; wiele z nich chłonie The Red Pill).
Ta wiedza pozwoli uniknąć cierpienia wielu mężczyznom, niezrozumienia po odrzuceniu, zdradzie, czy porzuceniu. Ale i kobiety będą mogły zrozumieć same siebie, zamiast żyć w zakłamaniu i pięknej, romantycznej poezji słownej, której rzadko kiedy realizują swoimi czynami/zachowaniami wobec mężczyzn. Bez doskonałej wiedzy o sobie nie ma też doskonałego kontrolowania siebie, swoich odruchów i odczuć! Na samym końcu jeśli nie ma zawodu to i nawet nie ma przemocy wobec siebie (np. samobójstwo, uzależnienia, wykańczający pracoholizm) czy wobec innych (z powodu zranienia). Żeby nie było – to nie usprawiedliwianie, ale fakty. Ludzie czasem niestety mają takie reakcje, gdy czują się zranieni, a niestety zraniona miłość jest na szczycie skal bólu.
Wg mnie to jest nauka, którą należy głównie przekazywać synom. Córka i tak zrobi po swojemu racjonalizując swój występek, a jeśli wybierze źle (a dzisiejsze kobiety coraz częściej wybierają źle) to obwini mężczyzn i wstąpi do zakonu feminizmu. Kobieta (tym bardziej młoda i atrakcyjna) nie ma interesu wnosić więcej dla mężczyzn, jeśli widzi, że ma szansę zdobyć wielu uległych jej mężczyzn dodających wartości do jej interesu. Pokora i dojrzałość u kobiet przychodzi trochę za późno, czyli kiedy kobieta nie jest ani młoda, ani atrakcyjna, a możliwe, że jej zdolności reprodukcyjne są już zerowe (albo ma już dziecko z innego związku – czyli jak mówię, kiedy popełniła już błąd, zamiast być lepszą zawczasu).
Źródła dotyczące Prawa Briffaulta udowadniające jego istnienie
Szanowany portal Psychology Today mówi o istnieniu Prawa Briffaulta i kpi ironią, że jest „bardzo romantyczne”
Większy dochód kobiety od mężczyzny zmniejsza szansę na seks dla niego o 50%
Około 33% kobiet przyznało, że chodzi na randki m.in dla darmowych posiłków
99% kobiet nie chce mężczyzn o niższym statusie społecznym, niż własny
Status socjoekonomiczny mężczyzny wpływa na jego powodzenie seksualne: 1 oraz 2.
Trudno być seksownym mężczyzną bez kasy
„To jest jedna z tych strasznych informacji, której kobiety nie lubią słuchać. Jeśli kobieta zarabia cztery miliony dolarów rocznie, to będzie szukała pana, który zarabia sześć.” – Tomasz Szlendak, socjolog.
I te wymagania będą rosnąć z czasem.
Co najmniej jedna czwarta młodych mężczyzn nie ma żadnych szans na znalezienie partnerki, bo są one już zajęte – mają o kilka lat starszych mężów lub partnerów. Wg danych GUS w całej populacji w Polsce 2018 roku jest 9 mln 24 tys. singli, ale z ogromną przewagą kawalerów (5 mln 86 tys.) nad pannami (3 mln 938 tys. ).
Wg sondażu Wyborczej, bycie męskim singlem jest szczególnie prawdopodobne wśród mężczyzn z niższym statusem socjoekonomicznym: z wykształceniem podstawowym – aż 69 proc. singli (wśród tych z wyższym – 25 proc.); na wsiach – 58 proc. (w dużych miastach – 37 proc.); wśród młodych mężczyzn bez dochodów – aż 71 proc. (a powyżej 4500 zł „na rękę” – tylko 22 proc.).
Wybaczcie za źródło, ale potwierdza Prawo Briffaulta i hipergamię.
Skondensowana wiedza o Prawie Briffaulta w punktach
- Schopenhauer: „Ożenić się dla mężczyzny, to jest pozbyć się połowy swoich praw i podwoić w zamian swoje obowiązki.”
- Romantyzm kobiet? Prawie nie istnieje. Ich pozytywne emocje wobec mężczyzn takie jak zauroczenia zbudowane są na nieświadomej lub świadomej kalkulacji otrzymanych korzyści
- Kobieta kalkuluje aktualny lub potencjalny zysk w relacji, jakim kosztem go osiągnie, jakim wysiłkiem, w jakim czasie i dopiero podejmuje decyzję. Im jest młodsza, tym mniej myśli nad tym, działa „samoistnie”
- Kobiety przecząc tym teoriom (grając bardziej anielskie, niż są) powodują zawód u mężczyzn z którymi wchodzą w interakcje, ale i dużo większe ich cierpienie gdy ci są odrzucani, zdradzani, czy porzucani
- Prawo Briffaulta jest przyczyną zjawiska aż tylu dzieci dzisiaj wychowywanych bez ojców, ale też tylu rozwodów inicjowanych przez kobiety
- Kobieta w 99.9% przypadków nie zechce małżeństwa, jeśli mężczyzna nie zapewni jej zysku i lepszego życia, niż ma obecnie
- Dla mężczyzny związek z kobietą to jego powolny drenaż i spadek jego wartości. Mężczyźni są porzucani, gdy zostali już „wydojeni”
- Nie miej iluzji mężczyzno i wiedz czym jest kobieca miłość: jeśli przestaniesz zapewniać korzyść, lub inny mężczyzna zaoferuje tej korzyści sporo więcej, relacja się zazwyczaj skończy
- Definicja męskości i bycia mężczyzną została stworzona tylko po to, by oferować danej kobiecie dane korzyści w danym czasie. Te korzyści są zmienne. Kobiety też są różne i mają różne oczekiwania. Przez odmienne definicje męskości mężczyźni stają się zagubieni, nie wiedzą jacy mają być, by zdobyć i utrzymać dobre związki
- Prawo Briffaulta opisuje legalną prostytucję w związkach: seks za zasoby. Problem w tym, że seks w związku nie jest gwarantowany i może zostać „odcięty” w każdej chwili przez kobietę. Seks jest zazwyczaj też dwustronną przyjemnością, a nie korzyścią jednostronną. Jednak zasoby mężczyzna dostarczać musi cały czas, by kobieta nie uznała, że traci na relacji i nie zechciała odejść. Szantaż i przymuszanie w postaci przemocy działa dzisiaj tylko w stosunku do mężczyzn
- Mężczyzna nie powinien być depresyjny po poznaniu Prawa Briffaulta. Powinien wiedzieć w jakim kierunku się rozwijać, by zapewnić sobie lub komuś najlepsze życie i ochronić się przed porażkami w relacji. I nawet jeśli mężczyzna dozna rozstania z inicjatywy kobiety, czy jej zdrady to mając tę wiedzę będzie cierpieć mniej
- Przemysł rozwodowy i toksyczne, matriarchalne prawo zachęca kobiety do jeszcze bardziej przedmiotowego i wyrachowanego traktowania mężczyzn, niedojrzałego zrzucania odpowiedzialności na mężczyzn za porażki związkowe i własne toksyczne cechy, ale i szukania w nich wroga
- Zestaw bardzo męskich genów mężczyzny też jest korzyścią dla kobiety. Dlatego zobaczysz kryminalistów i inną patologię, którzy nie dają od siebie wiele materialnie, a którzy są w związkach. Ich kobiety też nie reprezentują bardzo wysokiego poziomu i mogą oferować jeszcze mniej od nich. Kobieta może mieć korzyści z przemocowego związku, pomimo zaistniałej przemocy, która jest tylko jedną składową budującą ten związek. W takim związku może też zachodzić przemoc wzajemna, co też nie pozwoli kobiecie tak łatwo odejść, bo ona doskonale wie, że święta nie jest.
- Jeśli kobieta jest zakochana to 1) jej emocje „obliczyły” wartość genetyczną mężczyzny powyżej jej wartości genetycznej 2) jej emocje „obliczyły” wartość materialną i społeczną mężczyzny ponad siebie, a z których będzie czerpać korzyści teraz, lub w przyszłości 3) połączenie obu
- Rozwój osobisty premiuje mężczyzn. Kobiety w mniejszym stopniu, a czasem im nawet szkodzi, ponieważ wraz z wzrostem np. zasobów własnych zwiększają swoje oczekiwania wobec mężczyzn. Przekłada się to na mniejszą liczbę mężczyzn z których byłyby zadowolone w relacjach
- Miłość kobiety nie trwa wiecznie, ponieważ każdy mężczyzna może się wydawać kobiecie W CZYMŚ lepszy od aktualnego partnera. Nic w uczuciach kobiety nie jest stałe, nic nie jest pewne. Mężczyźni z kolei inwestując w kobiety, dając te korzyści i tracąc na związkach – są przywiązani dużo bardziej do kobiet, niż one do mężczyzn i trudniej im odejść
- Korzyści to nie są tylko zasoby i pieniądze. Są to też usługi, poprawianie sytuacji kobiety, czy jej samopoczucia, odczuć, stanów i wiele więcej.
- Skala usług i korzyści dawanych przez mężczyzn jest zwykle większa, niż oferowanych przez kobiety, a jednocześnie mężczyźni mają dziś mniej przywilejów i coraz niższą samoocenę. Nic dziwnego. Jeśli nikt nie jest z ciebie w pełni zadowolony (bo musisz wnosić więcej i więcej), a robi to nawet „najbliższa” partnerka, która mówi, że „kocha” – nie tak łatwo będziesz się doceniać i łatwo o smutek, zirytowanie, czy frustrację
- Miłość kobiet jest oportunistyczna – dla zysku teraz, lub w przyszłości (oceniając potencjał mężczyzny na zapewnienie go). Oportunizm przeczy posiadaniu stałych zasad moralnych (dlatego „kobieta zmienną jest”, „jedno mówi, drugie robi”), żyje on sprzecznościami, potrafi się z każdego świństwa wytłumaczyć i jest do bólu egoistyczny. Nie spotkasz wielu kobiet, które przyznają się do swojej natury nawet przed samymi sobą, a jeśli będą czynić inaczej – zawsze znajdą usprawiedliwienie. Jeszcze mniejsza ilość kobiet walczy ze swoją naturą i dojrzewa emocjonalnie, bo niewiele osób od nich tego wymaga.
- Kobiety praktycznie nigdy nie wchodzą w związki, w których muszą wnosić więcej do nich, niż mężczyźni. Jeśli mężczyzna jest w związku to na pewno zapewnia korzyści. Oczywiście może on słyszeć inaczej. Nawet, że jest śmieciem i, że do niczego się nie nadaje! Ale ta właśnie przemoc psychiczna i zawstydzanie mężczyzny jest środkiem toksycznych kobiet do uzyskiwania jeszcze większej ilości korzyści przy pomocy mężczyzny-ofiary tej przemocy
- Feminizm jest globalnym odzwierciedleniem Prawem Briffaulta: „dajcie nam przywileje, bo macie służyć naszym interesom. Jesteście narzędziami do polepszenia naszego stanu, emocji, statusu, życia. Wy się nie liczycie. Jeśli się nie zgodzicie z nami – jesteście „tymi złymi”. I zostaniecie wykluczeni, także z reprodukcji: uznani za szaleńców, chorych, lub zagrożenie.”
- Po porzuceniu patriarchalnych zasad kobiety nie muszą już rewanżować się w żaden sposób za wszystkie przywileje, które dostają. I to jest punkt 2 i 3 Prawa Briffaulta. Można w nieskończoność dawać kobietom kolejne prawa i to nie będzie się liczyć zaraz po nadaniu tych praw. Dasz palec, wezmą rękę i te wymagania będą tylko rosnąć. Chyba że mężczyźni powiedzą stop – czego się boją, by nie stracić uznania kobiet i poczucia bycia męskimi. Póki system jest w kobiecych rękach, małżeństwo, rozwody, dzieci, seks, rozród, polityka (mężczyźni muszą przekupować kobiety dla głosów), kultura, media, filmowe aranżacje, czy szkolnictwo – nie ma nadziei na zmiany.
- Kulturowy ciężar odniesienia sukcesu spoczywa głównie na mężczyznach, dlatego częściej widuje się mężczyzn mniej wymagających od kobiet, a bardziej zafrasowanych tym, by się „spisać” i to powoduje u nich ból, ale też lęk odniesienia porażki
- Kobieta potrafi kochać mężczyznę do szpiku, jeśli zapewnia on najwięcej korzyści spośród innych mężczyzn i nie uznała, że stać ją na lepszego mężczyznę. Jednak ta sama kobieta potrafi w mig wzgardzić tym samym mężczyzną, który miałby w końcu zapewnić jej straty. To może być ten sam mężczyzna w różnym czasie. Kobiety nie mają za bardzo problemów z inicjowaniem rozstań i zapominaniem o mężczyznach, których kochały do bólu, a którzy upadli statusem
- Kobiety w mgnieniu oka oceniają męski status społeczny także poprzez zdjęcia i wygląd samego mężczyzny (ubiór, mimika, mowa ciała, otoczenie, zasoby). Jeśli przystojny mężczyzna zrobi zdjęcie w obdartych łachach, a z tyłu zdjęcia będzie szopa i brud – nie uzyska on dużego zainteresowania. Dlatego mężczyźni narcystyczni, dbający o swój wizerunek zewnętrzny częściej przyciągają kobiety, mimo ewidentnych cech toksycznych dla relacji
- Związki ludzi nie umiejących kochać: mężczyzna opuszcza kobietę, gdy staje się starsza i mniej atrakcyjna. Kobieta opuszcza mężczyznę, gdy nie zapewnia on korzyści, odnosi porażki, a kobieta znajduje „lepsze” zastępstwo w postaci innego mężczyzny
- Prawo Briffaulta ściśle związane jest z hipergamią kobiet. Kobieta szuka korzyści od mężczyzny wyższego jej statusem do końca życia. Mężczyźni nie są w stanie w dużej mierze temu sprostać, co doprowadza do zakończenia związków lub traktowani jak niewolnicy przestają podejmować działań
- Do kobiet: to, że kobieta sądzi, że daje od siebie więcej w związku nie znaczy, że rzeczywiście daje od siebie więcej i daje to czego mężczyzna naprawdę potrzebuje. Może ona dawać mu rzeczy jemu niepotrzebne, co w skład darów się nie wlicza
- Problem odmiennych korzyści oferowanych przez różne typy mężczyzn: kobieta może czerpać korzyści materialne i bezpieczeństwo ze związku z samcem beta. Samiec alfa daje seks, tajemniczość, emocje i geny
- Wiele kobiet jest makiawelistkami. Ich podstawowymi zasadami życia są: trzeba umieć się ustawić (nawet przy pomocy kogoś), lub trzeba umieć mówić co inni chcą usłyszeć… by móc się ustawić
- Prawo Briffaulta jest wspierane przez podwójne standardy dotyczące płci: Kobietom należy pomagać, mężczyźni muszą pomagać. Kobiety mogą być otyłe, mężczyźni muszą być wysocy. Mężczyźni muszą być silni, kobiety mogą być słabe. I wiele innych, w których korzyść odnosi kobieta, a na mężczyznę nakłada się presję.
- Nie ma niczego złego w wymianie obustronnych korzyści. Problemem jest postawa roszczeniowa dzisiejszych kobiet: tona oczekiwań, postawa „mi się należy”, wielkie mniemanie o sobie i coraz mniejsza oferta w porównaniu do kobiet tradycyjnych/staromodnych wychowanych w przeszłości (dobre żony, dobre matki; wsparcie i szacunek do mężczyzn)
- Mężczyźni odchodząc od związków i nie chcąc zawiązywać nieprzychylnych im małżeństw nie są w „kryzysie męskości”, jak się słyszy, tylko wykazują się mądrością, oraz roztropnością. Są ostrożni
- Gdy mężczyzna straci cechy, którymi przyciągnął kobietę, straci zasoby, straci pozycję, straci zdrowie, lub staje się seksualnie niesprawny jego związek zazwyczaj UMIERA (lub w innej sytuacji – nawet nie powstaje). Na ogół głównie mężczyźni są krytykowani, gdy odchodzą od kobiet np. z powodu odmów seksu, lub słabego seksu w wykonaniu kobiety.
- W dobie mówienia o równości płci obowiązek dostarczania korzyści i zasobów powinien spoczywać też na kobietach. Wymówki są dla dziecinnych egoistek i manipulantek, albo dla mężczyzn, którzy poczucie bycia męskim uzależniają od przynoszenia tychże korzyści. Bardzo to wygodne wyjście, ale tylko dla kobiet.
- Schopenhauer ponownie: „I nie łudź się, nigdy nie będziesz, nie byłeś i nie jesteś częścią niej. To co jest nią będzie: najpierw ona, potem jej biologiczne dzieci, potem jej rodzice, potem jej rodzeństwo, a potem reszta jej krewnych.”
- Mężczyźni mają poczucie misji wobec kobiet, lojalności, opieki, wdzięczności i honoru. Kobiety mają takie postawy jedynie wobec dzieci, czasem zwierząt (nie wobec mężczyzn!). Co daje benefit kobietom i ich ewentualnym dzieciom będzie chwalone przez nie. Dla kobiet najważniejsze są one same, ich dzieci, ich powiązania rodzinne, a na końcu dopiero jest mąż, dostarczyciel zasobów, osoba niepowiązana niczym innym, niż sztucznym uwiązaniem np. prawnym. Dlatego bez problemu porzucają tych mężczyzn, gdy mają okazję, a za rozbicie rodziny winią tylko ich
- Ankietowani mężczyźni częściej czują się zadowoleni, gdy poświęcają się dla kobiety i dostarczają jej zasobów, niż, gdy pytane o to są kobiety (tutaj tekst: feministki obrażają skromny promil utrzymywanych przez kobiety mężczyzn od trutni, ale same nie obrażają siebie samych w tej samej roli)
- To mężczyźni w związkach częściej podchodzą do kobiet romantycznie, a kobiety do mężczyzn pragmatycznie. Kobiety grają romantyczne, by utrzymywać zyski z relacji. Mężczyźni nie przyznają się do swojej romantyczności, by nie wyszli na słabych i potrzebujących, bo te potrzeby i tak nie zostaną spełnione
- Ona nie jest „twoja” i nie jest „tą jedyną”. To tylko twoja kolej
- Mężczyźni wychowywani przez matki we wzorcu żeńskim stają się sługusami dla kobiet, co obniża ich atrakcyjność, choć nadal mogą być użyteczni i wykorzystywani
- Kobietom z trudem przychodzi schodzenie z poziomu korzyści, które dostawały wcześniej. Jeśli dana kobieta miała super emocjonującą relację z danym mężczyzną, powiedzmy 2m wzrostu, który zarabiał 50 000zł na miesiąc i miał własną firmę, to prawie jest to niemożliwym, że związałaby się z 170cm mężczyzną zarabiającym 2 tysiące, który emocji nie zapewnia. Wyjątek może tu stanowić chyba jedynie to, że ten bogaty mężczyzna znęcał się nad nią i chciałaby użyć nowego faceta jako plaster na tamte rany. To nadal korzyść, choć raczej tymczasowa i związek nie przetrwa.
- I co za tym idzie, kobiety często tworzą relacje tymczasowe, choć nie mówią mężczyznom, że takimi są. Wykorzystują ich do niewymówionych przez nie celów dając nadzieje na związek, a ten nie powstaje i nie jest wieloletni. Dlatego uczę, by mężczyźni nie sprzedawali zaangażowania za darmo, czy półdarmo.
- Demonizacja mężczyzn, w tym tworzenie w nich obrazu sprawców przemocy, czy wyłącznie przedmiotowego traktowania kobiet jest potrzebna kobietom/feministkom do tego, by mężczyzn kontrolować i móc łatwiej ich wykorzystywać (mniej dawać od siebie, dostawać więcej)
- „Mężczyźni fantazjują o byciu bohaterem i ratowaniu świata. Kobiety fantazjują o tym, by być niegrzecznymi i by uszło im to na sucho.” – Colttaine
- Główny problem małżeństw cywilizacji zachodniej? Mężczyzna musi gwarantować benefity kobiecie i dzieciom, czasem nawet po rozwodzie wniesionym przez kobietę i po rozpadzie małżeństwa z jej winy, a on nie może oczekiwać praktycznie niczego w zamian
- Prawo Briffaulta pokazuje uległość mężczyzn wobec kobiet i władzę kobiet, ponieważ mężczyźni starają się o ich względy, muszą zapewnić korzyści, czy bezpieczeństwo w zamian za niewiele (niepewny seks, niepewna reprodukcja, niepewne wsparcie, niepewna empatia), ale i duże ryzyko strat (dzieci nie są ojców, pieniądze, zasoby, a często i domy nie są mężczyzn).
- Kobiety z założenia dają „weto” związkom. Z zasady zaczynają i kończą związki. To one są w dużej mierze niezadowolone i naciskają, by mężczyźni oferowali coraz więcej. W dobie „równości płci” pojawia się hejt na tego typu zachowania kobiet. Mężczyźni również chcieliby dostać więcej od nich, aniżeli tylko dawać, być obrażanymi i pod pręgierzem nieustających wymogów
- Kobiety kontrolują sferę matrymonialną i związku. Ludzie uwielbiają wszędzie szukać równości i symetrii (szczególnie tam gdzie, kobiety mogłyby wypaść w negatywnym świetle), ale prawda jest taka, że to kobiety decydują o związkach, o przygodnych znajomościach, o dzieciach, czy samym o seksie. Władza kobiet jest w tej materii ogromna, nie są wcale patriarchalnie „uciemiężane”. Nadal wiele kobiet prezentuje myślenie w stylu „ale on też mnie wybrał w jakiś sposób, musiał zagadać, musiał mnie chcieć, musiałam się pomalować” i to uznają za swój ogromny wpływ, lub wniesioną, równą wartość
- Mężczyzna chce lojalności? Niech kupi sobie psa. Kobieta zawsze obwini mężczyznę, gdy będzie od niego odchodzić i znajdzie tysiące jego wad, by się usprawiedliwić o których mógł nawet w czasie trwania związku nie słyszeć, lub usłyszeć, że nie dotrzymał jakiejś niewymówionej przez nią umowy, która miała określony termin graniczny do wykonania, którego też nie usłyszał. Typowe „domyśl się”. Bardzo łatwo ulec czarowi takich wyobrażeń, szczególnie kiedy w grę wchodzi pożądanie i automatyczny „przymus” myślenia o naszym obiekcie zakochania. Rzadziej zdarza się, że to mężczyzna obiecuje złote góry, a potem leży plackiem i nie wywiązuje się z żadnego słowa, które zawierzył w danym terminie. Przykład: ona wchodzi z nim w związek, bo powiedział jej, że zawsze ją wysłucha, że będą rozmawiać, albo, że planują dziecko i małżeństwo w bliskiej przyszłości, a mężczyzna rezygnuje z tego wszystkiego i 10 lat nie dotrzymuje słowa. Kobieta nie odnosi korzyści, które były obiecane jasno i wyraźnie, więc znika.
- Kobietom nie nakazuje się kontrolować swoich prymitywnych instynktów (hipergamia, zdrady/zmiany gałęzi, narcyzm, egoizm, Prawo Briffaulta, przemoc psychiczna, manipulacje, intryganctwo, zmienność, wieczne nienasycenie), tak jak każe się to robić mężczyznom (m.in poligamia, zdrady, odchodzenie do młodszych/ładniejszych kobiet, przemoc, gwałtowność, ryzyko).
- Kobiety dzięki emancypacji i feminizmowi porzuciły kobiece obowiązki i kobiece role. Mężczyznom je utrzymano, a nawet dodano kolejne.
- Kobiety jako uprzywilejowane patrzą na mężczyzn z góry i nie szanują ich. Szacunek wyklucza miłość. Kobiety niechętnie szanują szczególnie tych mężczyzn, którzy mają równą ilość, lub mniej zasobów od nich samych i wolą być coraz częściej singielkami. Przekłada się to na niższą dzietność, coraz częściej porozbijane rodziny, kobiecą konfliktowość, ale i późniejsze decydowanie się kobiet na macierzyństwo
O Prawie Briffaulta na moim kanale Youtube (wersja do posłuchania)
Przetłumaczone i zgrane przeze mnie napisy.
Zdradzających kobiet nie usprawiedliwia się ani w jednym procencie!
Nie zgodzę się z autorem filmu, który w okolicach 18:45 chwali ex, że przyznała się do zdrady i powiedziała, że źle się z tym czuje. To zrzucenie z siebie ciężaru swoich potwornych cech NA MĘŻCZYZNĘ. Lepszym rozwiązaniem jest, by odeszła, zamiast katować człowieka chwaleniem się zdradą i robieniem smutnych oczu do tego. Nikt nie powinien się na takie pozy nabierać i jeszcze sądzić, że jest w tym coś pozytywnego. Nie ma. Cały ciężar jest przerzucony na tego, który tego wysłuchuje, a jak jest zakochany, liczył, że spotkał w końcu kogoś wyjątkowego to może to go zaboleć dziesięciokrotnie silniej. Być może autor filmu zakochany nie był, relacja była luźniejsza, ale jego pochwały nie mają zastosowania w większości przypadków.
Nie usprawiedliwia się zdrad w żadnym wypadku, w żadnej formie. Nie ma w tym zachowaniu niczego do pochwały i nie ma okoliczności łagodzących.
Szczegółowe wnioski i wyjaśnienia
Prawo Briffaulta to prawo, które steruje związkami damsko-męskimi. Mianowicie najczęściej to kobieta decyduje o tym, czy związek powstanie, przyjmie zaloty, czy będzie trwał i czy się zakończy. Mężczyzna tak naprawdę startuje do związku jako petent, w czasem żałośnie wyglądającym konkursie o samicę. Tak się dzieje w dobie „kobiecej niezależności” (czyli państwo, ale też pracodawcy przejęli rolę mężów, a mężczyźni robią za klaunów od zabawiania i zdobywania, czy generowania emocji). W takiej sytuacji kobieta bez względu na to co mężczyzna wniósł do związku może go zostawić, nie musi być wdzięczna i nie musi go docenić. Rewanż nie musi zaistnieć. Za to daje sobie ona prawo do krytykowania, pokazywania niezadowolenia (im dłuższy staż związku, tym wymaga więcej, mimo, że jej wartość matrymonialna może spadać), ale też ma pełne prawo realizować swoją hipergamiczną naturę (poszukiwania jak najlepszego samca na jakiego ją stać w danym okresie życia; środkiem może być zdrada). Prawo Briffaulta pokazuje, że to mężczyźni muszą inwestować w kobiety, nie na odwrót, podtrzymywać ich uwagę, pożądanie… to nieustanna walka i gra nie do wygrania (ponieważ nie ma „kresu” zakończenia wymagań, jest to studnia bez dna i każde odejście kobiety może być usprawiedliwione winą mężczyzny, choć obiektywnie tak być nie musi).
Przez ten mechanizm mężczyźni przestają wierzyć, że mogą istnieć związki długoterminowe, a tym bardziej, gdy na barkach kobiety miałoby spocząć coś więcej. Ostatecznie nie wierzy się w powodzenie rodzin i dlatego też ludzie nie chcą ich zakładać.
Mężczyźni muszą zrewidować swoje pojęcie miłości i związków, ponieważ zostali oszukani romantycznymi bajeczkami i… kobiecymi słówkami
Mężczyźni muszą porzucić infantylne informacje głównie przekazywane przez same kobiety, że związki to silna więź, wsparcie, niezostawianie siebie w potrzebie,w dołkach, „dwie połówki jabłka”, czy papużki nierozłączki. Jednak mężczyźni w tarapatach, gdy dołują, w problemach albo są odrzucani, albo zostawiani, czy zdradzani. Nie warto szukać potwierdzeń na jakieś wyjątkowe zachowania, bo za nimi kryją się różne pobudki. Jedna kobieta zawalczy bo mają dzieci, druga, bo mają kredyt, trzecia bo pomyśli, że jak mu pomoże to on zapewni dalsze korzyści, kolejna, bo ojciec ją koryguje, kolejna jest zależna finansowo, więc musi powalczyć o mężczyznę, a ostatnia boi się, że nie poradzi sobie sama. Powodów zostawania w związkach jest bez liku, ale praktycznie nigdy kobiety nie czują jakiegoś obowiązku, by dać od siebie coś in plus mężczyznom, by to ewidentnie one były w roli podtrzymujących związek przy życiu, czy wręcz mężczyznę przy życiu. One same jednak będą wymagać tych samych zachowań wobec siebie samych. To trudna pigułka, ale należy się z taką ścianą zderzyć.
W małżeństwach straty dla mężczyzny są nieuniknione i jeśli mężczyzna o tym powie będzie podważana jego wartość, męskość, będzie skąpcem. Wobec kobiet takiego ostracyzmu nie ma, więc mogą zachowywać się bardziej dowolnie. Jeśli mężczyzna tego nie widzi to prawdopodobnie nadal jest pod wpływem fałszywie mu wmówionego pozoru rycerstwa i męskości, albo ma kobietę, która jest wyjątkiem od reguły. Brawo, farcik. Nic poza tym.
Mężczyźni są traktowani utylitarnie, jak narzędzie, przedmiot do zapewniania korzyści kobietom, przeróżnej maści, od emocjonalnych, czasowe, usługowe, po seksualne i finansowe. W drugą stronę praktycznie nie spotkasz takiej sytuacji, a jeśli są – chwała takim kobietom bo są „inne niż wszystkie”. Jednak dzisiejsze kobiety uwielbiają uważać, że są inne niż wszystkie do czasu, gdy pojawi się wada, która istnieje w większości. Wtedy mówią – większość tak robi, więc najwyraźniej jest to akceptowane i mężczyźni z tym nie walczą, więc im to pasuje. Nie pasuje. Po prostu nie ma wyjścia, nie licząc przyjęcia samotności. O samotności najczęściej pouczają kobiety, które nigdy samotne nie były (a tym bardziej wiele lat).
Rzadko widujemy sytuacje, że to kobieta pomaga mężczyźnie, finansuje mu życie, utrzymuje go, on wzrasta dzięki niej, albo dzięki niej on ma lżejsze życie i to on może sobie leżeć, a ona harować. Nie ma tak, a w drugą stronę oczywiście jest często. O alimentach płaconych po rozwodzie dla mężczyzn, czy przekazywaniu mieszkań kobiet dla mężczyzn tym bardziej nie ma mowy. Ile by się kobiety nie narzekały, to zwykle korzyści ze związków mają, ale mogą ich nie dostrzegać przez naukę tego, że mogą dziś zawsze grymasić, zawsze grać ofiary, zawsze być niewdzięczne. I kobiety wychodzą ze związków, kiedy uznają, że będą na nich tracić, gdy nie widzą dla siebie „serca”, czy empatii, ale mężczyźni „mają być twardzi”, czyli oczekiwać mniej. Musimy naprawdę szczegółowo badać rodzaje korzyści jakie kobiety uzyskują w związkach. Kobiety, tak jak dzieci, chcą unikać ciężarów (i nie chodzi o noszenie kilogramów). Uważają, że mężczyźni mają brać je na siebie, nawet gdy to one są ciężarem. Ale mężczyźni powoli zauważają, że to jest dla nich tragiczne, bolesne, nieopłacalne, nielogiczne i niesprawiedliwe. I mężczyźni mówią „stop”.
Każda kobieta może inaczej wartościować daną korzyść, ponieważ znajduje się w innej sytuacji życiowej, na innym etapie związku, czy innym etapie dojrzałości
Jak wygląda porzucanie mężczyzny dla innego, jeśli ten drugi dostarczać ma więcej korzyści? To wcale nie jest tak, że kobieta nagle zobaczy, że mężczyzna A zarabia więcej od B i tylko dlatego go zostawi. I, że jest to proces jednowymiarowy, obliczony (także emocjonalnie) w bardzo krótkim czasie. To tak nie działa. Zwykle ta kobieta szuka większej ilości korzyści. Może np. silniej stawiać na rozmowy, czy czułe gesty, przez co nawet finanse mężczyzny „A” nie dadzą rady w pełni zastąpić czułości i rozmów mężczyzny „B”. Przy przeskakiwaniu kobiet na inną gałąź trzeba brać pod uwagę masę czynników. Jeśli czyta się kobiety, które zdradzały to w wielu przypadkach mówią o tym, że mężczyzna przestał im dawać uwagę, nie rozmawiał, nie miały poczucia bycia atrakcyjnymi, czy kochanymi. Wszystko zależy jaką wartość nadała kobieta danej korzyści. Ona musi je znać dokładnie i umieć je wyrazić, by jej związek był szczęśliwy. I mężczyzna też musi je znać, zamiast słuchać rzeczy społecznie akceptowalnych powtarzanych masowo przez kobiety. To co mówią, a co czują, myślą i robią – to może być i zwykle jest wielka różnica. Przynajmniej dopóki nie osiągną dużego poziomu świadomości, ale zwykle nie dzieje się to w młodym wieku. Potem już im trudniej odejść, bo nie są atrakcyjne i mają swój bagaż.
I tak jak Prawa Briffaulta nie powinno się odczytywać w sposób uproszczony, że korzyści to nie są tylko pieniądze, tak identycznie hipergamię nie czyta się encyklopedycznie, że kobietom chodzi wyłącznie o wyższy status mężczyzn w sensie samych zarobków, czy wykształcenia. To o wiele za mało. Czynników doboru mężczyzn przez kobiety jest naprawdę dużo, a takie krótkie wstawki encyklopedyczne są tylko ich streszczeniem, najczęściej politycznie poprawnym do tego, by nikogo nie urazić za bardzo.
Mężczyzno, doceń i zaakceptuj siebie samego, bo świat może podkopywać Twoją wartość od narodzin, a niektórym (też kobietom) nigdy nie dogodzisz i nigdy Cię nie zaakceptują!
Jeśli mężczyzna nie ceni siebie w związku z kobietą to potrzebuje swoją postawę zmienić. I może to zrobić, bo dostał ode mnie informacje na ten temat. Mężczyzna jest cenną walutą, jeśli wszedł w związek. Może nawet jest w jakiś sposób unikatowy, ponieważ typów mężczyzn jest ogrom i śmiem twierdzić, że różnimy się bardziej, niż kobiety.
Trzeba doceniać różnorodność mężczyzn, którzy mogą dzięki temu oferować różnorodne cechy i różnorodne wartości. Tak, nawet jeśli nie pasują do sztucznie wykreowanego i „jedynego słusznego” modelu męskości.
Co mężczyzna może oferować kobiecie, jeśli już go wybrała? Pewność siebie, której nie ma ona, może to być optymizm, racjonalizm, logiczne podejście, ambicja, asertywność, dominacja, spokój, analiza. Może to być energia, uwaga, walidacja, emocje (niekoniecznie te toksyczne). Mogą to być kontakty, pozycja finansowa, zawód, sukcesy, pasje. Może to być oczywiście interesujący charakter i intelekt (aby nie za wysoki, bo się nie dogadają), może być mądrość, bycie autorytetem. Może to być też wygląd, bezpieczeństwo, opieka, ochrona, styl prowadzenia rozmów, umiejętności seksualne, umiejętności liderowania, decyzyjność, czasem infantylne żarty, czasem dojrzała powściągliwość i doświadczenie.
Nie da się wymienić wszystkich sfer w których kobieta może odnaleźć korzyść i nazwać to miłością.
Dlatego kobieta nie zgadza się na randkę z mężczyzną, czy na związek, bo robi mu łaskę, ale dlatego, że on daje jej korzyść. Mężczyźni jednak nie cenią siebie, bo słyszą ciągłe wyrzuty, pretensje, wymagania i zarzuty. A to jest wypaczony obraz rzeczywistości i cech płci.
Stan psychiczny ludzi dramatycznie by się polepszył, gdyby wiedzieli czego mogą oczekiwać od płci przeciwnej, a nie byli karmieni romantyczną papką. Pamiętajmy, że to mężczyźni częściej zabijają się z niespełnionej miłości, dotkliwiej przeżywają zdrady (są na to badania), sami walczą o miłość w stylu „ratowania słabych księżniczek z wież”, czy cierpią mocniej, gdy miłość tracą, albo rozpamiętują ją dłużej (oneitis). Kobiety szybciej przechodzą do „normalności” po rozstaniach, które tak ochoczo inicjują, bo najwyraźniej nie bywają aż tak zaangażowane i wcale nie są tak monogamiczne, czyli chcące z jednym partnerem do krańca żywota dosięgnąć granic. Tych partnerów w czasie życia jednak mają coraz więcej.
Czy mężczyźni nie szukają u kobiet zapewniania im korzyści?
Większość nie szuka, bo duma im nie pozwala, bo zostali wychowani w poczuciu, że nie mogą okazywać słabości, a szukanie korzyści może być odbierane jako słabość. Następni cieszą się, gdy mogą coś od siebie dawać kobietom i nie traktują tego jako minus (znowu, wygodne tylko dla kobiet, bo one zwykle nie mają takiego podejścia do mężczyzn). Reszta mężczyzn nawet jakby chciała to nie może wymagać. Kobiety uznają, że jeśli będą zmuszone się wysilać to będzie to strata dla nich i takiego wymagającego mężczyznę odrzucą. Koniec końców większość mężczyzn wymaga mniej od kobiet, niż kobiety od samych mężczyzn. Z tego też wynikają odmienne strategie związkowe: hipergamia kobiet i hipogamia mężczyzn.
Mężczyźni mają naturalny instynkt wspierania i ochrony kobiet (kobiety i dzieci ratuje się zawsze na początku). Kobiety z kolei mają naturalnie zaprogramowane coś co nazywam programem szukania uwagi i interesu własnego, który działa u nich 24/24/7. Jeśli kobieta choć trochę poczuwa stratę, czy za duże poświęcenie w relacji z mężczyzną to ten program daje o sobie znać i kobieta najpierw staje się nieznośna dla tego mężczyzny, kłótliwa, okazuje brak szacunku, albo myśli „a może zasługuję na więcej?”, a potem odchodzi (jeśli ma do kogo, lub nie boi się np. samotności).
Oczywiście mężczyzna nie będzie się też spotykał z niezadbaną, czepialską wywłoką cały czas (cierpliwość ma swe granice), aczkolwiek mężczyźni są hipogamiczni i mają dużo większą wyrozumiałość na wady kobiet, na słabości kobiet, na egoizm kobiet, na wszelkie oznaki tego, że kobieta nie ma zbyt wiele do zaoferowania poza swoim istnieniem i ewentualnie urodą, choć mężczyźni mają tak dużą gamę akceptacji różnorodności kobiecej urody, że to też nie jest żaden problem dla większości kobiet.
Do tego to mężczyźni są zmuszani inwestować w kobiety, a to oznacza, że będą bronili swoich inwestycji jako części samych siebie. Kobiety tak tego nie widzą. Inwestują praktycznie zawsze głównie w siebie, a nie w mężczyzn, bo dla nich to inwestycja niepewna, a ryzyko kulturowo mają podejmować mężczyźni.
Zgadzam się z tym wpisem powyżej, dużo uświadamia o mechanizmach działania kobiet, mimo, że na samym początku opierałam się prawdzie…Ale mam pytanie czy Prawo Briffaulta ma swoje uzasadnienie w np. w uwarunkowaniach genetycznych, które są zapisane w psychologii myślenia kobiet. Rozumiem, że ma uzasadnienie w ewolucji, hipergamii. Ale istnieje szansa, że jak wiele kobiet sobie to uświadomi, to będą zdolne do „dawania” w związku niż tylko „brania”…. Świadomość o tym zdecydowanie pomaga przeciwdziałać sobie samej jako kobiecie i daniu szansę na prawdziwe uczucie, miłość:)
Ogólnie dziękuję za wpis, polecam wszystkim kobietom zaczynającym życie uczuciowe, trudne na początku, ale prawdziwe…
Gdybym wiedział to wszystko 30 lat temu! Zaoszczędziłbym sporo naiwnego spojrzenia na pewną kobietę z zyskiem dla obydwojga.
Poza tym – tego rodzaju treści należałoby użyć na różnego rodzaju „przysposobieniach do życia w rodzinie”!
Każdy z nas chciałby mieć taką wiedzę wgraną już od wieku nastoletniego. Jednak coś zawiodło, że nie było to propagowane, a rzeczy kompletnie odwrotne, które zaczęły zawodzić naprawdę wielu mężczyzn.
Z moich obserwacji to prawo widoczne jest w zachowaniu kobiet o osobowościach pierwotnych, atawistycznych – oczekujących od samca – myśliwego, że przyniesie on do jaskini najdorodniejszą sarnę spośród wszystkich innych samców. Takie kobiety są pociągające dla samców Alpha, którzy czują się docenieni i podobnie wybierają partnerki. Zachowania wynikające z tego prawa są z moich obserwacji mniej widoczne u kobiet o osobowościach bardziej ukształtowanych przez kulturę niż pierwotne odruchy. Niemniej.jakiś pierwiastek tego typu zachowań widać u każdego, również u mężczyzn, szczególnie działających według schematu „głowa siwieje, dupa szaleje” tylko u mężczyzn atrakcyjność prestiżowo-finansowa jako motywacja działania jest zastąpiona przez atrakcyjność seksualno-odmładzającą.
Jeśli by takie oczekiwanie rzeczywiście było, to nie wiem czy właściwym dla niego określeniem byłoby „atawistyczne”, jako że nic nie wskazuje na to, aby w prehistorii mężczyźni polowali w pojedynkę a nie w grupach. Gdy poluje grupa, to nie ma mowy o przynoszeniu przez jednego mężczyznę sarny większej, przez drugiego – mniejszej – lecz o przyniesieniu wspólnej zdobyczy przez całą grupę.
Człowiek polujący samodzielnie byłby bardzo narażony na ataki drapieżników, bo nie ma aż tak wyostrzonych zmysłów jak wiele z nich.
Spotykam się z wywodami, że skoro kobiety uwielbiają mężczyzn „dark triad”, to z pewnością ten zbiór cech był super-przydatny w prehistorii. Bardzo wątpliwe, bo mógł doprowadzać do wyrzucenia takiego osobnika ze społeczności, a bez męskich towarzyszy ciężko byłoby człowiekowi przeżyć. Społeczność typu jeden „alpha” plus grupa kobiet, z których wszystkie w ciąży albo z małymi dziećmi… no musiałaby mieć wyjątkowe szczęście, wyjątkowo korzystne okoliczności przyrody, aby przeżyć.
Rozumiem, że prawo Briffaulta jest zjawiskiem negatywnym, dla mężczyzn, bo musicie się wysilić by zdobyć kobietę, a nie macie wszystkiego na tacy. Ale dlaczego to co zacytowałam jest tutaj wymieniane, jakby było czymś negatywnym?
Przecież to jest normalne, że i kobieta i mężczyzna wolą spotykać się z kimś z kim dobrze się czują. Nie wiem, dlaczego powyższe odnosi się tylko kobiet.
musicie się wysilić by zdobyć kobietę, a nie macie wszystkiego na tacy
Przecież to skrajne uproszczenie tego prawa i odwrócenie kota ogonem, by pokazać mężczyzn w negatywnym świetle jakoby chcieli kobiety na tacy i nic od siebie nie dawać. Bzdura to jest i prędzej podejście kobiet > nic nie oferować, wiele żądać (w tym „zdobywaj je”, a one będą tylko oceniać, czy to dobre zdobywanie, czy złe, czy dostają za mało). To kobiety nie chcą zdobywać mężczyzn bo to mają niby robić mężczyźni (cokolwiek to znaczy), lub zdobywać samym wyglądem/kuszeniem seksualnym, które potem nie ma znaczenia, bo seks jest odcinany, wygląd przemija, a zasoby i inne korzyści nadal są wymagane.
Tak, na tacy, na gotowe i wymagać więcej, niż oferować to podejście kobiet, ogółem. Byleś mi tu z wyjątkami od reguły nie wyjeżdżała…
Dla zobrazowania tej sytuacji podać można nawet taką zależność. Masz grupę w klasie szkolnej, gdzie są faceci „co to nie oni” i powiedzmy jest jeden przez nich odrzucony, samotnik, potępiany i wyśmiewany. Ile kobiet go „uratuje”, zechce? Ile będzie mu współczuło ale jako partnerowi, a nie koledze, a ile pójdzie za głosem tamtych gnębicieli? I odwróćmy. Czy jeśli dziewczyna będzie odrzucona z grupy dziewczyn, czy nie da rady znaleźć chłopaka, który ją uratuje, zauważy, mimo wszystko, będzie jej współczuć? Jednak będzie miała łatwiej o wiele o partnera, pomimo identycznej sytuacji/cech, a nawet jak oferowałaby jeszcze mniej.
Różnice są drastyczne i trzeba je znać, a nie liczyć, że płcie tak samo podchodzą i będą chciały oferować/kochać/współczuć.
Co innego czuć się z kimś dobrze tylko dlatego, że powiedzmy rozmowa jest na jednych falach, a co innego oczekiwać, by ktoś poprawiał sytuację i to jednostronnie tylko dla kobiet. Ba, sporo kobiet żąda, by mężczyzna był terapeutą dla nich, utulał te trudne emocje, pomagał w słabościach, a mężczyzna nie za bardzo tego może oczekiwać, bo będzie dla nich słaby, niemęski, nieudany, wybrakowany, przegrywem. Kobiety mają dużo określeń na takich mężczyzn, czują się wtedy źle z takimi mężczyznami, ale są hipokrytkami, bo często wcale nie są lepsze, niż ci faceci, których krytykują, czy którymi wręcz gardzą.
Fragment który zacytowałaś jest jedynie wytłumaczeniem, że jest więcej rodzajów korzyści, niż upraszczając – pieniądze i zasoby.
Negatywne jest to, że większe wymagania stawiają kobiety, stają się roszczeniowe, a niewiele jest w zamian dla mężczyzn, lub mężczyźni są zostawiani w problemach, mimo, że słyszy się o innym bo romantycznym „kochaniu” kobiet, a wręcz, że głębiej kochają mężczyzn, w bardziej ludzki sposób, niż sami mężczyźni. Trzeba prawdę przekazywać, a nie obłudę, która powoduje zawody.
Pisałem też, że sama wymiana korzyści nie jest zła, bo często jest normą w relacjach. Ale gorzej, że są to nieporównywalne rzeczy i to w lwiej części na niekorzyść mężczyzn, którzy będą więcej tracić, a kobiety więcej zyskiwać.
Jednak trzeba czytać całość artykułu, a nie tylko mały wyrywek, bo całość mówi jak to działa i co konkretnie jest negatywne.
A jednak, pisałeś tez, że faceci mają w naturze zakodowane, żeby troszczyć się o kobiety. Co więc w tym złego?
A jednak, pisałeś tez, że faceci mają w naturze zakodowane, żeby troszczyć się o kobiety. Co więc w tym złego?
Powtórzę, to w tym złego, że mężczyźni nie dostają wiele w zamian, a często nic, lub straty, fochy, zdrady, rozwody, zmiany gałęzi jak się noga powinie, albo pojawi lepsza opcja.
I nie uczy się tego nigdzie, a wręcz wmawia, że kobiety kochają w lepszy sposób, niż mężczyźni. Bzdurki.
Poza tym wiesz, ta troska to może nie do końca w naturze, a kulturowo, ponieważ ma to działać… dla korzyści kobiet właśnie. Ale to relikt ról płciowych z których kobiety się uwolniły, mężczyźni nie i nadal się nakazuje.
Ale nadal – skoro im sprawia to przyjemność, to moim zdaniem ok. Można ich uświadamiać, żeby wybierali sobie kobiety, które to doceniają i rzeczywiście się z tego cieszą, a nie ciągle się drą i chcą wiecej.
Dlatego uczę tutaj: nie sprzedawaj mężczyzno zaangażowania za darmo lub pół-darmo, nie wobec toksycznych kobiet, które musisz umieć rozpoznać, ale też miej na uwadze, że nawet najlepsza kobieta w którą zainwestowałaś może w 5 minut pogrzebać wasze uczucia i relacje, jeśli znajdzie sobie lepsze zastępstwo. Trzeba wiedzieć, że kobiety rozstania inicjują chętnie w wieku kiedy są atrakcyjne i nie za bardzo dotrzymują umów, czy słów, które mówią w stylu „będę na zawsze”, „nieważne twoje słabości, dołki i problemy”.
Plus można i kobiety uświadomić, by same ograniczały wymienione zachowania, własną przemoc psychiczną, nikłą empatię, czy roszczeniowość, dzięki czemu wartościowsi mężczyźni (których one też muszą umieć wybrać) będą przy nich spokojniejsi, bardziej ufni i będą dawać automatycznie od siebie więcej.
Fajnie by było, jakby obie płcie wymagały od siebie samych i obie wymagały od siebie wzajemnie, a nie znowu, celowane miałoby być to w mężczyzn. Bo naprawdę, to jest cały czas. Zewsząd słuchy co ma robić facet dla kobiety, zdobywać, a na odwrót to wielka jatka, bo opresja. Takie kobiety robią wszystko, aby do siebie zrazić, choć nie widzą u siebie problemu. Mentalność do zmiany u obu płci.
Aha, a co powinna robić kobieta dla mężczyzny?
Najlepiej to samo co wymaga, by jakaś równość była. By nie stawiała się w pozycji tej ważniejszej, mniej oferującej i bardziej potrzebującej w związku. Jak chce wsparcia w słabościach, niech takie wsparcie też daje. I tak dalej…
Ale reszta to przecież indywidualne ustalenia par. Nie każda kobieta zaoferuje to samo i nie każdy mężczyzna potrzebuje tego samego, by wyznaczać jakieś bardzo sztywne „dary”. Samo to, że kobieta będzie chciała wejść w związek po to, by coś oferować więcej, niż dostawać byłoby czymś wyjątkowym.
Ja się z tym wszystkim zgadzam, ale zastanawia mnie jedno. Jak to się wszystko ma do ekstremalnej przeszłości seksualnej praktycznie każdej singielki 20+. Niby wymogi itd, ale liczba partnerów typu 5+ a niekiedy spokojnie 10+++ wskazuje na pewna niekonsekwencje w działaniu. Sam mam juz 28 lat, ale w życiu nie spojrzę nawet na 25 latki, bo mają już tak zwichrowane głowy od tych przelotnych relacji, ze szok. Faceci 0-2 kobiet, kobiety 5-20 partnerów za sobą potem na siebie wpadają, a facet myśli „pewnie miała 1 chłopaka”. I ta narracja, ze niestabilność w relacjach nie ma nic do jej przyszłej niestabilności to jest jeden wielki lol i trzeba z tym walczyć. Ogólnie pokazcie mi typiare, która nie uprawia losowego seksu bez uczuć, lol.
A jak wytłumaczyć np. europejki wiążące się z masajami? Bo na pewno nie pogonią za lepszą jakością życia. Czy one nie wpadają w 100% przypadków o których piszesz? Na przykład takie historie – https://www.youtube.com/watch?v=FGwDfgyM-NI
Po pierwsze – jakieś korzyści ma. Ona nadała im jakąś wartość. Na końcu powiedziała, że znalazła tu dobre serca, że to jest inne niż w cywilizacji zachodniej (wg niej zepsutej), czyli możemy domyślać się, że mogło ją spotkać wcześniej coś złego, nie jest też w kwiecie wieku i atrakcyjności, może poszukiwała własnego „ja”, a może jest hiperwrażliwą osobą, z większą głębią i dlatego nie ma to za bardzo znaczenia, że brud czy ubóstwo. Zdarza się i tak przecież. W wyjątkach od reguły zawsze będą te osoby z większą dobrocią, z bardziej ludzką twarzą, które nie muszą fałszywie sygnalizować cnót, tylko je posiadają i w ten sposób właśnie czynią.
Po drugie – to właśnie wyjątki od reguły. Nie mamy jakichś szerszych danych, by to zbadać i szerokość takiego zjawiska, ile takich kobiet np jest, jakie były ich motywacje, co wcześniej w życiu robiły, jaki mają status społeczny, jakie przeżycia, z jakich rodzin pochodzą itd.
Po trzecie – trochę też pewnie to pociąg do egzotyki. Akurat masa kobiet gdzieś marzy o czarnym mężczyźnie. Dużo rzadziej o Azjacie, co nie znaczy, że i to się nie zdarzy. Ale to dowód na nic, bo równie dobrze znajdziesz 2 przypadki kobiet związanych z bezdomnymi menelami i niczego to nie udowadnia oprócz bycia wyjątkiem od reguły i może bycia tymi „innymi niż wszystkie”.
Ale wg mnie w tym konkretnym przypadku powód pierwszy wyjaśnia najwięcej, trzeci jest najmniej prawdopodobny.
Zresztą przeczytałem teraz komentarze pod filmem, że jest to bardzo szczera, akceptująca, rozumiejąca, miła, uprzejma, wyrozumiała, empatyczna i opiekuńcza osoba. „Pure heart”. Taka kobiecość w kobiecości, która mogła się kompletnie nie odnaleźć w płytkiej, konsumpcyjnej cywilizacji zachodu. Choć wielu mężczyzn nadal o takiej kobiecości marzy, to trudno się wzajemnie spotkać. Może nawet to taka zapomniana kobiecość, która została zastąpiona właśnie próżną konsumentką, roszczeniową księżniczką, krzykliwą dużą, wredną dziewczynką, dumną z posiadania wad i inną rozwiązłą showuperką, która stawia na „niezależność”, czy konfliktowość, co jest tylko odzwierciedleniem egoizmu i egocentryzmu. Totalnym wypaczeniem kobiecości i wartościowego człowieczeństwa.
No ale mówisz, że czasy takich panien już nie wrócą. One też to słyszą i… wylatują daleko 🙂
A i jeszcze jedno. To niby też jest patriarchalna kultura… feministka by nie dała tam rady. Nawet taka, która jest feministką w dziesięciu procentach.
Polecam badania Bussa. Tu chodzi tylko i wyłącznie o chęć splodzenia potomstwa z wymieszanych genów. Taki obcy to dla kobiety super zdrowy samiec alfa. My Polacy jak pojedziemy do Wietnamu, Korei, Kazachstanu czy nawet bliżej : Macedonia, Serbia to kobiety też się na nas rzucają i niczego nie chcą. Dlatego zamiast ściągać Ukraińcow powinni nam ściągać kobiety ze świata. Tylko wszędzie ich mało… Nie dajcie się oszukać na jakiś teksty, ze ktos jest przystojnym Arabem itd, tu nie o to chodzi a taki przystojniak ma swoich bab ebz liku u siebie
Coś jest nie tak z przytoczonymi tu statystykami – większość singli w Polsce to kobiety (około 60%) – wynika to z dużej różnicy długości życia, która po 44 roku życia mocno zaczyna się rozjedżać na niekorzyść mężczyzn (w wieku powyżej 80 lat kobiet jest już dwa razy więcej!). Z tego też powodu w małżeństwach pozostaje znacząco większy odsetek mężczyzn, niż kobiet. Nadal około 63% społeczeństwa to osoby w związkach – formalnych lub nieformalnych. Ze statystyk powinno się też wyłuskać ludzi poniżej 25 roku życia i ich liczyć oddzielnie – wielu z nich jest jeszcze na utrzymaniu rodziców, uczy się, nawet jak jest w związku, to często nie mieszka razem, tylko się psotyka, więc ich sytuacja też nie jest „typowo” singielska.
Przywołana statystyka dotyczyła % singli wśród osób w wieku 20-30 lat. 80 letnie babcie nie są w wieku reprodukcyjnym
Masz rację, rzeczywiście, różnica jest naturalna – po pierwsze kobiety wcześniej wychodzą za mąż, po drugie mężczyzn w tym wieku jest więcej niż kobiet. Dodatkowo młodsze kobiety i panowie po 30 są dla siebie nawzajem bardziej atrakcyjni „związkowo”. Więc dla ogółu ludności, po 30 roku życia, szanse na to, że są w związku, są większe, niż na to, że są singlami.
Ogólnie, wiek wiązania się na stałe i zakładania rodziny w Polsce przesunął się bardziej w okolice trzydziestki (na przykład średni wiek matek).
Koleżanko, my tutaj poruszamy problemy ludzi w wieku produkcyjnym, a nie na skraju życia. Dorzucanie do puli emerytek, aby pokazać, że kobiety mają ciężej o mężczyznę:D to tak jakby przytaczać tezę, że „kobiety kochają za wnętrze”. Nikt już w to nie wierzy, ale kobiety walą z respiratora w tego trupa i mówią „o patrzcie, ruszył się”
Strasznie głupie porównanie:) są dobre, bezinteresowne kobiety, zapewniam Cię:) w wieku „reprodukcyjnym”, jeśli to ma jakieś znaczenie
Wiem, że są takie. Widziałem te uległości na własne oczy, ale nie pod swoim adresem:) Jestem betą i dla mnie kobiety są tylko aroganckie i roszczeniowe, czasem zdarza mi się eksplodować i wydrzeć się jak jakiś pojeb gdy czara goryczy się przeleje poprzez któryś enty zwrot w moją stronę jak do lokaja:)
Dokladnie mam tak samo :/
Zawsze zastanawiałem sie, dlaczego kobiety, wcześniej dziewczyny na mnie warczały.. Teraz nalezy się od tego odciąć i zastanowić, co można zrobić by to poprawić i choć kawalek stać się alpha
Tia… jednorożce też ponoć istnieją…
Dobry tekst. A teraz pytania do czytelników może ktoś wie, może te pytania staną się weną autora. Problem nr 1. Ile % kobiet w wieku produkcyjnym zarabia więcej niż średnia krajowa? A ilu mężczyzn zarabia mniej niż średnia krajowa? (Może być sporo. W końcu bezdomni, ludzie z marginesu to w większości mężczyźni. Ponadto spore znaczenie może mieć zjawisko tzw. szklanej piwnicy) A czy w związkach kobieta/mężczyzna ilość kobiet zarabiających więcej od mężczyzn jest taka sama jak w przypadku społeczeństwa tzn. X% kobiet zarabia więcej niż połowa mężczyzn. W związkach Y% kobiet zarabia więcej od mężczyzny. Czy Y=X?. Problem 2 podobny. Załóżmy, że kobieta zarabia 6 tys. na rękę. To więcej niż nie jeden mężczyzna. Ile % kobiet w związkach zarabiających 6 tys. (a to znacznie więcej niż masa mężczyzn) ma zarobki większe lub prawie równe jak mąż (to, że mąż zarabia 100 zł mniej to nie problem. Znacząco mniej to jest dajmy na to 500 zł mniej). Problem nr 3. Był tu artykuł gdzie pisano, że kobiety chcą faceta co ma więcej niż 180 cm ,a powyżej 180 cm ma około 30 % populacji (O ILE SIĘ NIE POMYLIŁEM). Załóżmy, że jest kobieta co ma 180 cm wzrostu. W ilu % przypadków facet jest znacząco niższy (o >=5 cm) od kobiety mającej 180 cm ? A przecież kobiet o wzroście 180cm i wyżej jest mniej niż mężczyzn o podobnym wzroście. Z resztą na forum kobiecym był taki wątek, że kobieta pisze, że nie może znaleźć faceta, bo ma 180 cm. To piszą jej w czym problem, bo mężczyznom wzrost nie przeszkadza.
A ona, że chce, aby facet był wyższy od niej. I ja się pytam. Czy to nie jest dowód na hipergamię i prawo Briffaulta? No bo podobno kobiety nie lecą na zasoby.
No były badania, że jeśli kobieta zarabia więcej to ryzyko rozwodu dramatycznie wzrasta. Raczej się nie chcą wiązać i wolą być singielkami niż z gorszym facetem. Kiedyś czytałem, że już 40% jakiś tak kobiet w USA jest powyżej 35 lat czy 40 i rodziny nie założyło i nie założy najpewniej. Więc depopulacja + działa perfekcyjnie 😀
Bezkompromisowy wpis pierwsza klasa. Cenna wiedza. Bedzie wsparcie
Super 🙂
Piękny artykuł – chyba umieszczę go na naszym męskim forum. Przede wszystkim; Polki nie nadają się na żony w dzisiejszych czasach. Opisałem to tutaj: https://maleofthefuture.com/d/237-dlaczego-polki-nie-nadaja-sie-na-zony
To jest temat także w kontekście zmiany lokalizacji i szukania żony na Filipinach. Opisałem dokładnie prawidłowość, rozłożyłem na czynniki pierwsze to, co się dziś dzieje i czemu się dzieje – i dlaczego Polki naprawdę nie nadają się dziś na żony i to jest naprawdę – ZŁY KIERUNEK.
Sponsorek jakiś młodych wysportowanych absolwentów jakiś akademii wychowania fizycznego też jest sporo. Stara baba też lubi młodego atletycznego kochanka.
Te czterdziestoletnie kocice lubią sobie tłumaczyć, że te młode byczki je kochają itp. itd. ale prawda jest taka, że używają je jak worki treningowe albo samochody do jazdy testowej – poćwiczyć, poruchać, zdobyć doświadczenie i wykorzystać zdobytą „wiedzę” na młodszej. I to tyle, a że skapnie któremuś trochę grosza od desperatki to dodatkowy zysk.
Właśnie moje koleżanka feministka mi tłumaczyła jak kiedyś powiedziałem, że kobiety przeważnie porzucają mężczyzn zarabiających mniej od nich i podawała przykład związku jej koleżanki, ciągle mi opisywała jak im się to nie układa. 2 lata później… ta koleżanka z biedniejszym partnerem zerwała po parunastu latach związku i wzięła se młodszego parenaście lat dwudziestolatka 😀 Babka ma kasy dużo. 😀 Potem mi tłumaczyła, że to nie dlatego, bo więcej zarabiała tylko od dawna już im się nie układało 😀
A nie można by jakoś krócej? Nie mam czasu czytać tasiemców.
Tak, można krócej. Czytasz wtedy nagłówek, albo 2-3 pierwsze zdania, a potem wychodzisz spiesząc się do przyjemniejszych i bardziej odmóżdżających rozrywek.
Ironia. Nie da się. Im krócej, tym mniej wiedzy. A jak nie masz czasu, to… czas ten czas znaleźć, jeśli wiedzę chcesz posiąść i zrozumieć dokładnie problem.
Na tej stronie oferuję szczegółowe analizy problemów. Krótkie definicje można znaleźć w słowniku.
Ale tak. Doskonale wiedziałem, że wielu osobom może nie pasować przeczytanie wszystkiego, dlatego na samym początku umieściłem rzeczy najważniejsze. Naprawdę, trochę wysiłku. Sam pisałem to miesiącami i to był większy wysiłek, niż przeczytanie choć 30% tego tekstu w pewnie 10 minut życia czytelnika.
Wsparcie będzie. W przeciągu tygodnia. Brutalny artykuł, ale wymiata. Pamiętam, że w fazie wyparcia RedPilla taki hardcorowy artykuł wywoływałby u mnie trzęsawki i zaciskanie zębów.. Teraz już na miękko czytam i nie obrażam się na rzeczywistość.
Dzięki i gratulacje 🙂 Czyli poziom 4 lub 5 obycia z wiedzą osiągnięty. Teraz z górki.