Prawo Briffaulta. Kobiety odchodzą, gdy strat jest więcej niż potencjalnych zysków

Zostań darczyńcą/podziękuj autorowiJeśli doceniasz stronę i nie chcesz, by zniknęła z internetu kliknij, by wybrać sposób wsparcia 🙂

Prawo Briffaulta – Samica, nie samiec, ustala wszelkie zasady rodziny zwierząt. Kiedy samica nie osiąga korzyści ze związku z samcem, ich relacja traci rację bytu. Robert Briffault dodaje jeszcze trzy komentarze, odnosząc je już bezpośrednio do kobiet:

1. Nawet jeśli kobieta osiągnęła w przeszłości korzyści ze związku z danym mężczyzną, nie jest to gwarancją kontynuowania z nim związku (profesor Dale Hartley tłumaczy, że kobiety będą powtarzać: “A co ty zrobiłeś dla mnie ostatnio?”).

Już punkt pierwszy niszczy romantyczne oczekiwania mężczyzn wobec kobiet i tego w jaki sposób kobiety kochają. Niewolnik-mężczyzna ma dawać od siebie więcej, ma umieć więcej i najlepiej niewiele oczekiwać.

2. Jeśli kobieta przyrzeka mężczyźnie kontynuowanie związku z nim w przyszłości w zamian za korzyści uzyskiwane od niego dzisiaj to jej obietnica staje się nieważna wraz z przekazaniem obiecanej korzyści (“Chętnie zapłacę ci w następny wtorek za dzisiejszego hamburgera”).

Punkt drugi podkreśla ryzyko budowania długoterminowych relacji z kobietą, ponieważ ryzyko jej tzw. „zmiany gałęzi” (gdy uzna, że inny mężczyzna zapewni jej więcej korzyści), jawnego wykorzystywania mężczyzny, ale też odejścia w jego problemach istnieje zawsze (powiedzmy, mężczyzna zachoruje, straci pracę, lub stanowisko itp.). Takie zachowania nie są bezpieczne, ani zdrowe dla życia rodzinnego i prawdopodobnie dlatego w przeszłości były „patriarchalnie” ograniczane. Płcie muszą współpracować, a zachowania płci muszą być prospołeczne, by nie rujnowały społeczeństwa i rodzin. Zostawianie partnerów i odrzucanie ich w problemach/na starość/gdy nie jest idealnie/w gorszym zdrowiu to przejaw nadmiernego egoizmu i koncentracji na sobie, a to nie sprzyja budowaniu ŻADNYCH wspólnot.

3. Męska obietnica dostarczenia świadczeń w przyszłości ma ograniczoną zdolność do zapewnienia ciągłości relacji z kobietą oraz wiąże kobietę tylko o ile czas oczekiwania na jej spełnienie jest krótki oraz do stopnia, w jakim kobieta ufa mężczyźnie, że ten obietnicy dotrzyma (jak ja bym to przetłumaczył, inspirując się lekko trylogią Kutza i badaniami nad śląskimi rodzinami, „Jeszcze raz chochole nie przyniesiesz całej wypłaty, to zabieram dzieci do matki, a ty tu zdychaj sam!”).

Jeśli kobieta nie uzyskuje korzyści ze związku może manipulować mężczyzną i męskim ego, aby dostarczał dla niej więcej korzyści. Dla przykładu może odnosić się do jego męskości – „co z ciebie za mężczyzna, co z ciebie za ojciec? Inni mężczyźni są od ciebie lepsi!” Niestety przyzwalanie na takie zachowania wzmacnia przemoc psychiczną ze strony kobiet, która nie jest karana oraz ich egoizm.

prawo briffaulta

Prawo Briffaulta to ciemniejsza strona kobiecej psychologii/kobiecej natury. Pamiętajmy, że moje artykuły nigdy nie mówią o 100% kobiet, a mówią o danym ZJAWISKU. Dlatego jeśli kobieta zachowuje się dużo lepiej, niż opisane przeze mnie modele – nie powinna tego brać do siebie i czuć się urażona. Wręcz przeciwnie.

Polecam dokładnie poznać kobietę, czy jest taka jak z opisu Roberta. Jeśli tak… cóż, nie jest długoterminową opcją.

Bardzo dużo zależy od samej kultury cywilizacyjnej, ograniczeń, mody, czy też ilości przywilejów dla kobiet. Im ich więcej, tym kobiety silniej sądzą, że duże korzyści się im należą, same nie muszą wnosić wiele, a one same są wartościowsze, niż mężczyźni.

Przykładowe działanie tego prawa w praktyce? Wietnamka, lub Ukrainka szuka mężczyzny na „zachodzie”, by polepszył jej status i stopę życiową. Identycznie działa to w przypadku kobiet ze wsi, które szukają mężczyzn „miastowych” (na wsiach jest największy % samotnych mężczyzn). Identycznie gdy kobieta zrywa związek i za kilka chwil widzimy ją już w nowym związku i czytamy/słyszymy jak to nowego mężczyznę „kocha”.

Jakiś czas temu piłkarz, Arkadiusz Milik został rzucony przez Jessikę Ziółek. Co ciekawe zbiega to się z jego problemami zdrowotnymi, ale głównie z transferem z Napoli do Marsylii, gdzie jego zarobki zostały obniżone, klub jest słabszy, a Francja nie jest tak ciekawa jak Włochy, a więc jest to zasadnicze obniżenie jego statusu. Jemu pewnie wcisnęła jakiś kit przy rozstawaniu, fałszywe powody, a powodem mogło być opisywane przeze mnie prawo. Oczywiście to tylko hipoteza, ale tak to mniej więcej działa, jeśli widzimy podobne rozstania.

Znając Prawo Briffaulta możemy ułożyć nową, realistyczniejszą formułkę przysięgi małżeńskiej w wykonaniu kobiet:

Czy ślubujesz miłość i wierność małżeńską w zdrowiu, chorobie, dobrej i złej doli? Czy będziesz starać się, by wasza miłość, była zgodna i trwała?

Kobieta: „Na teraz tak, ale rozważę w przyszłości, czy nie będę potrzebować większego zysku i czy inny mężczyzna nie da mi więcej”.

I to ma potwierdzenie w statystykach inicjowanych przez kobiety rozstań i rozwodów. One robią to zdecydowanie częściej, niż mężczyźni (do 80% przypadków w dużych miastach; im bardziej liberalny kraj w kontekście rozwodów i im tańsze rozwody, tym chętniej kobiety z tego prawa korzystają).

Zatem to decyzja mężczyzny, czy woli kobietę, która:

1) Powie mu, że jest jego miłością życia, nigdy go nie zostawi, powie mu, że może okazywać przy niej słabości, może płakać, że ona jest bardzo współczująca, a jednak ostatecznie zostawi go w problemach i będzie pokrętnie się tłumaczyć z tego występku (Blue Pill, standardowe zachowanie kobiet, fałsz).

2) Powie mu, że jest jego miłością tylko na teraz, bo zapewnia on korzyść, jest miło, ale ona niczego nie deklaruje, bo może pojawić się ktoś lepszy od niego. Przyzna się, że sama też nie za bardzo umie wytrzymać w związku w którym musiałaby dawać od siebie więcej dla mężczyzny, niż mężczyzna dla kobiety, czy oferować więcej współczucia, niż go dostaje. To byłoby szczere zachowanie, ale typowa kobieta nie ma interesu, by mówić prawdę, bo mogłaby stracić aktualne i potencjalne korzyści.

3) Powie mu, że nieważne w jak złej sytuacji będzie, a ona i tak go nie zostawi. Będą budować razem coś wspólnie – wszystkimi siłami. Jej też. Czyli jej zachowania będą spójne ze słowami (takich kobiet jest promil; wiele z nich chłonie The Red Pill).

Chcemy seksualnej edukacji w szkołach? To też w takiej formie. Łącząc Prawo Briffaulta z hipergamią, rosnącą plagą cech narcystycznych u kobiet, ale i pokazując jak wygląda małżeństwo oraz prawo rodzinne.

Ta wiedza pozwoli uniknąć cierpienia wielu mężczyznom, niezrozumienia po odrzuceniu, zdradzie, czy porzuceniu. Ale i kobiety będą mogły zrozumieć same siebie, zamiast żyć w zakłamaniu i pięknej, romantycznej poezji słownej, której rzadko kiedy realizują swoimi czynami/zachowaniami wobec mężczyzn. Bez doskonałej wiedzy o sobie nie ma też doskonałego kontrolowania siebie, swoich odruchów i odczuć! Na samym końcu jeśli nie ma zawodu to i nawet nie ma przemocy wobec siebie (np. samobójstwo, uzależnienia, wykańczający pracoholizm) czy wobec innych (z powodu zranienia). Żeby nie było  – to nie usprawiedliwianie, ale fakty. Ludzie czasem niestety mają takie reakcje, gdy czują się zranieni, a niestety zraniona miłość jest na szczycie skal bólu.

Wg mnie to jest nauka, którą należy głównie przekazywać synom. Córka i tak zrobi po swojemu racjonalizując swój występek, a jeśli wybierze źle (a dzisiejsze kobiety coraz częściej wybierają źle) to obwini mężczyzn i wstąpi do zakonu feminizmu. Kobieta (tym bardziej młoda i atrakcyjna) nie ma interesu wnosić więcej dla mężczyzn, jeśli widzi, że ma szansę zdobyć wielu uległych jej mężczyzn dodających wartości do jej interesu. Pokora i dojrzałość u kobiet przychodzi trochę za późno, czyli kiedy kobieta nie jest ani młoda, ani atrakcyjna, a możliwe, że jej zdolności reprodukcyjne są już zerowe (albo ma już dziecko z innego związku – czyli jak mówię, kiedy popełniła już błąd, zamiast być lepszą zawczasu).

Źródła dotyczące Prawa Briffaulta udowadniające jego istnienie

Szanowany portal Psychology Today mówi o istnieniu Prawa Briffaulta i kpi ironią, że jest „bardzo romantyczne”

Jedynie 4% kobiet umówiłoby się na randkę z bezrobotnym, a 75% w ogóle nie potrafi takiego tolerować w otoczeniu

Większy dochód kobiety od mężczyzny zmniejsza szansę na seks dla niego o 50%

Badanie: Mężczyźni opiekujący się domem i dziećmi, zamiast podejmowania pracy zarobkowej są narażeni na rozwód dużo bardziej, niż kobiety pozostające w takiej sytuacji (za mała korzyść dla kobiety)

Badanie: zyski dla kobiet i większa przeżywalność ich dzieci, które mają wiele małżeństw z wieloma mężczyznami, dla mężczyzn straty, bo muszą wnosić więcej

Około 33% kobiet przyznało, że chodzi na randki m.in dla darmowych posiłków

99% kobiet nie chce mężczyzn o niższym statusie społecznym, niż własny

Zmanipulowanie zdjęcia mężczyzny i wstawienie jego wizerunku na tle luksusowego apartamentu czy samochodu automatycznie zwiększa jego wartość na rynku matrymonialnym o 30%

London School of Economics podaje, że przynajmniej 64 proc. kobiet szuka mężczyzny, który zarabia więcej od nich

Status socjoekonomiczny mężczyzny wpływa na jego powodzenie seksualne: 1 oraz 2.

Około 30% kobiet przyznaje się, że rozwodzi się z powodu awersji do zbyt niskich zarobków swojego mężczyzny

Trudno być seksownym mężczyzną bez kasy

„To jest jedna z tych strasznych informacji, której kobiety nie lubią słuchać. Jeśli kobieta zarabia cztery miliony dolarów rocznie, to będzie szukała pana, który zarabia sześć.” – Tomasz Szlendak, socjolog.

I te wymagania będą rosnąć z czasem.

Wśród kobiet do 30 lat aż 46 proc. jest w związkach nieformalnych, 30 proc. w małżeńskich, a singielkami pozostaje tylko 20 proc. Wśród mężczyzn singlami jest aż… 47 proc.!

Co najmniej jedna czwarta młodych mężczyzn nie ma żadnych szans na znalezienie partnerki, bo są one już zajęte – mają o kilka lat starszych mężów lub partnerów. Wg danych GUS w całej populacji w Polsce 2018 roku jest 9 mln 24 tys. singli, ale z ogromną przewagą kawalerów (5 mln 86 tys.) nad pannami (3 mln 938 tys. ).

Wg sondażu Wyborczej, bycie męskim singlem jest szczególnie prawdopodobne wśród mężczyzn z niższym statusem socjoekonomicznym: z wykształceniem podstawowym – aż 69 proc. singli (wśród tych z wyższym – 25 proc.); na wsiach – 58 proc. (w dużych miastach – 37 proc.); wśród młodych mężczyzn bez dochodów – aż 71 proc. (a powyżej 4500 zł „na rękę” – tylko 22 proc.).

Wybaczcie za źródło, ale potwierdza Prawo Briffaulta i hipergamię.

Skondensowana wiedza o Prawie Briffaulta w punktach

  • Schopenhauer: „Ożenić się dla mężczyzny, to jest pozbyć się połowy swoich praw i podwoić w zamian swoje obowiązki.”
  • Romantyzm kobiet? Prawie nie istnieje. Ich pozytywne emocje wobec mężczyzn takie jak zauroczenia zbudowane są na nieświadomej lub świadomej kalkulacji otrzymanych korzyści
  • Kobieta kalkuluje aktualny lub potencjalny zysk w relacji, jakim kosztem go osiągnie, jakim wysiłkiem, w jakim czasie i dopiero podejmuje decyzję. Im jest młodsza, tym mniej myśli nad tym, działa „samoistnie”
  • Kobiety przecząc tym teoriom (grając bardziej anielskie, niż są) powodują zawód u mężczyzn z którymi wchodzą w interakcje, ale i dużo większe ich cierpienie gdy ci są odrzucani, zdradzani, czy porzucani
  • Prawo Briffaulta jest przyczyną zjawiska aż tylu dzieci dzisiaj wychowywanych bez ojców, ale też tylu rozwodów inicjowanych przez kobiety
  • Kobieta w 99.9% przypadków nie zechce małżeństwa, jeśli mężczyzna nie zapewni jej zysku i lepszego życia, niż ma obecnie
  • Dla mężczyzny związek z kobietą to jego powolny drenaż i spadek jego wartości. Mężczyźni są porzucani, gdy zostali już „wydojeni”
  • Nie miej iluzji mężczyzno i wiedz czym jest kobieca miłość: jeśli przestaniesz zapewniać korzyść, lub inny mężczyzna zaoferuje tej korzyści sporo więcej, relacja się zazwyczaj skończy
  • Definicja męskości i bycia mężczyzną została stworzona tylko po to, by oferować danej kobiecie dane korzyści w danym czasie. Te korzyści są zmienne. Kobiety też są różne i mają różne oczekiwania. Przez odmienne definicje męskości mężczyźni stają się zagubieni, nie wiedzą jacy mają być, by zdobyć i utrzymać dobre związki
  • Prawo Briffaulta opisuje legalną prostytucję w związkach: seks za zasoby. Problem w tym, że seks w związku nie jest gwarantowany i może zostać „odcięty” w każdej chwili przez kobietę. Seks jest zazwyczaj też dwustronną przyjemnością, a nie korzyścią jednostronną. Jednak zasoby mężczyzna dostarczać musi cały czas, by kobieta nie uznała, że traci na relacji i nie zechciała odejść. Szantaż i przymuszanie w postaci przemocy działa dzisiaj tylko w stosunku do mężczyzn
  • Mężczyzna nie powinien być depresyjny po poznaniu Prawa Briffaulta. Powinien wiedzieć w jakim kierunku się rozwijać, by zapewnić sobie lub komuś najlepsze życie i ochronić się przed porażkami w relacji. I nawet jeśli mężczyzna dozna rozstania z inicjatywy kobiety, czy jej zdrady to mając tę wiedzę będzie cierpieć mniej
  • Przemysł rozwodowy i toksyczne, matriarchalne prawo zachęca kobiety do jeszcze bardziej przedmiotowego i wyrachowanego traktowania mężczyzn, niedojrzałego zrzucania odpowiedzialności na mężczyzn za porażki związkowe i własne toksyczne cechy, ale i szukania w nich wroga
  • Zestaw bardzo męskich genów mężczyzny też jest korzyścią dla kobiety. Dlatego zobaczysz kryminalistów i inną patologię, którzy nie dają od siebie wiele materialnie, a którzy są w związkach. Ich kobiety też nie reprezentują bardzo wysokiego poziomu i mogą oferować jeszcze mniej od nich. Kobieta może mieć korzyści z przemocowego związku, pomimo zaistniałej przemocy, która jest tylko jedną składową budującą ten związek. W takim związku może też zachodzić przemoc wzajemna, co też nie pozwoli kobiecie tak łatwo odejść, bo ona doskonale wie, że święta nie jest.
  • Jeśli kobieta jest zakochana to 1) jej emocje „obliczyły” wartość genetyczną mężczyzny powyżej jej wartości genetycznej 2) jej emocje „obliczyły” wartość materialną i społeczną mężczyzny ponad siebie, a z których będzie czerpać korzyści teraz, lub w przyszłości 3) połączenie obu
  • Rozwój osobisty premiuje mężczyzn. Kobiety w mniejszym stopniu, a czasem im nawet szkodzi, ponieważ wraz z wzrostem np. zasobów własnych zwiększają swoje oczekiwania wobec mężczyzn. Przekłada się to na mniejszą liczbę mężczyzn z których byłyby zadowolone w relacjach
  • Miłość kobiety nie trwa wiecznie, ponieważ każdy mężczyzna może się wydawać kobiecie W CZYMŚ lepszy od aktualnego partnera. Nic w uczuciach kobiety nie jest stałe, nic nie jest pewne. Mężczyźni z kolei inwestując w kobiety, dając te korzyści i tracąc na związkach – są przywiązani dużo bardziej do kobiet, niż one do mężczyzn i trudniej im odejść
  • Korzyści to nie są tylko zasoby i pieniądze. Są to też usługi, poprawianie sytuacji kobiety, czy jej samopoczucia, odczuć, stanów i wiele więcej.
  • Skala usług i korzyści dawanych przez mężczyzn jest zwykle większa, niż oferowanych przez kobiety, a jednocześnie mężczyźni mają dziś mniej przywilejów i coraz niższą samoocenę. Nic dziwnego. Jeśli nikt nie jest z ciebie w pełni zadowolony (bo musisz wnosić więcej i więcej), a robi to nawet „najbliższa” partnerka, która mówi, że „kocha” – nie tak łatwo będziesz się doceniać i łatwo o smutek, zirytowanie, czy frustrację
  • Miłość kobiet jest oportunistyczna – dla zysku teraz, lub w przyszłości (oceniając potencjał mężczyzny na zapewnienie go). Oportunizm przeczy posiadaniu stałych zasad moralnych (dlatego „kobieta zmienną jest”, „jedno mówi, drugie robi”), żyje on sprzecznościami, potrafi się z każdego świństwa wytłumaczyć i jest do bólu egoistyczny. Nie spotkasz wielu kobiet, które przyznają się do swojej natury nawet przed samymi sobą, a jeśli będą czynić inaczej – zawsze znajdą usprawiedliwienie. Jeszcze mniejsza ilość kobiet walczy ze swoją naturą i dojrzewa emocjonalnie, bo niewiele osób od nich tego wymaga.
  • Kobiety praktycznie nigdy nie wchodzą w związki, w których muszą wnosić więcej do nich, niż mężczyźni. Jeśli mężczyzna jest w związku to na pewno zapewnia korzyści. Oczywiście może on słyszeć inaczej. Nawet, że jest śmieciem i, że do niczego się nie nadaje! Ale ta właśnie przemoc psychiczna i zawstydzanie mężczyzny jest środkiem toksycznych kobiet do uzyskiwania jeszcze większej ilości korzyści przy pomocy mężczyzny-ofiary tej przemocy
  • Feminizm jest globalnym odzwierciedleniem Prawem Briffaulta: „dajcie nam przywileje, bo macie służyć naszym interesom. Jesteście narzędziami do polepszenia naszego stanu, emocji, statusu, życia. Wy się nie liczycie. Jeśli się nie zgodzicie z nami – jesteście „tymi złymi”. I zostaniecie wykluczeni, także z reprodukcji: uznani za szaleńców, chorych, lub zagrożenie.”
  • Po porzuceniu patriarchalnych zasad kobiety nie muszą już rewanżować się w żaden sposób za wszystkie przywileje, które dostają. I to jest punkt 2 i 3 Prawa Briffaulta. Można w nieskończoność dawać kobietom kolejne prawa i to nie będzie się liczyć zaraz po nadaniu tych praw. Dasz palec, wezmą rękę i te wymagania będą tylko rosnąć. Chyba że mężczyźni powiedzą stop – czego się boją, by nie stracić uznania kobiet i poczucia bycia męskimi. Póki system jest w kobiecych rękach, małżeństwo, rozwody, dzieci, seks, rozród, polityka (mężczyźni muszą przekupować kobiety dla głosów), kultura, media, filmowe aranżacje, czy szkolnictwo – nie ma nadziei na zmiany.
  • Kulturowy ciężar odniesienia sukcesu spoczywa głównie na mężczyznach, dlatego częściej widuje się mężczyzn mniej wymagających od kobiet, a bardziej zafrasowanych tym, by się „spisać” i to powoduje u nich ból, ale też lęk odniesienia porażki
  • Kobieta potrafi kochać mężczyznę do szpiku, jeśli zapewnia on najwięcej korzyści spośród innych mężczyzn i nie uznała, że stać ją na lepszego mężczyznę. Jednak ta sama kobieta potrafi w mig wzgardzić tym samym mężczyzną, który miałby w końcu zapewnić jej straty. To może być ten sam mężczyzna w różnym czasie. Kobiety nie mają za bardzo problemów z inicjowaniem rozstań i zapominaniem o mężczyznach, których kochały do bólu, a którzy upadli statusem
  • Kobiety w mgnieniu oka oceniają męski status społeczny także poprzez zdjęcia i wygląd samego mężczyzny (ubiór, mimika, mowa ciała, otoczenie, zasoby). Jeśli przystojny mężczyzna zrobi zdjęcie w obdartych łachach, a z tyłu zdjęcia będzie szopa i brud – nie uzyska on dużego zainteresowania. Dlatego mężczyźni narcystyczni, dbający o swój wizerunek zewnętrzny częściej przyciągają kobiety, mimo ewidentnych cech toksycznych dla relacji
  • Związki ludzi nie umiejących kochać: mężczyzna opuszcza kobietę, gdy staje się starsza i mniej atrakcyjna. Kobieta opuszcza mężczyznę, gdy nie zapewnia on korzyści, odnosi porażki, a kobieta znajduje „lepsze” zastępstwo w postaci innego mężczyzny
  • Prawo Briffaulta ściśle związane jest z hipergamią kobiet. Kobieta szuka korzyści od mężczyzny wyższego jej statusem do końca życia. Mężczyźni nie są w stanie w dużej mierze temu sprostać, co doprowadza do zakończenia związków lub traktowani jak niewolnicy przestają podejmować działań
  • Do kobiet: to, że kobieta sądzi, że daje od siebie więcej w związku nie znaczy, że rzeczywiście daje od siebie więcej i daje to czego mężczyzna naprawdę potrzebuje. Może ona dawać mu rzeczy jemu niepotrzebne, co w skład darów się nie wlicza
  • Problem odmiennych korzyści oferowanych przez różne typy mężczyzn: kobieta może czerpać korzyści materialne i bezpieczeństwo ze związku z samcem beta. Samiec alfa daje seks, tajemniczość, emocje i geny
  • Wiele kobiet jest makiawelistkami. Ich podstawowymi zasadami życia są: trzeba umieć się ustawić (nawet przy pomocy kogoś), lub trzeba umieć mówić co inni chcą usłyszeć… by móc się ustawić
  • Prawo Briffaulta jest wspierane przez podwójne standardy dotyczące płci: Kobietom należy pomagać, mężczyźni muszą pomagać. Kobiety mogą być otyłe, mężczyźni muszą być wysocy. Mężczyźni muszą być silni, kobiety mogą być słabe. I wiele innych, w których korzyść odnosi kobieta, a na mężczyznę nakłada się presję.
  • Nie ma niczego złego w wymianie obustronnych korzyści. Problemem jest postawa roszczeniowa dzisiejszych kobiet: tona oczekiwań, postawa „mi się należy”, wielkie mniemanie o sobie i coraz mniejsza oferta w porównaniu do kobiet tradycyjnych/staromodnych wychowanych w przeszłości (dobre żony, dobre matki; wsparcie i szacunek do mężczyzn)
  • Mężczyźni odchodząc od związków i nie chcąc zawiązywać nieprzychylnych im małżeństw nie są w „kryzysie męskości”, jak się słyszy, tylko wykazują się mądrością, oraz roztropnością. Są ostrożni
  • Gdy mężczyzna straci cechy, którymi przyciągnął kobietę, straci zasoby, straci pozycję, straci zdrowie, lub staje się seksualnie niesprawny jego związek zazwyczaj UMIERA (lub w innej sytuacji – nawet nie powstaje). Na ogół głównie mężczyźni są krytykowani, gdy odchodzą od kobiet np. z powodu odmów seksu, lub słabego seksu w wykonaniu kobiety.
  • W dobie mówienia o równości płci obowiązek dostarczania korzyści i zasobów powinien spoczywać też na kobietach. Wymówki są dla dziecinnych egoistek i manipulantek, albo dla mężczyzn, którzy poczucie bycia męskim uzależniają od przynoszenia tychże korzyści. Bardzo to wygodne wyjście, ale tylko dla kobiet.
  • Schopenhauer ponownie: „I nie łudź się, nigdy nie będziesz, nie byłeś i nie jesteś częścią niej. To co jest nią będzie: najpierw ona, potem jej biologiczne dzieci, potem jej rodzice, potem jej rodzeństwo, a potem reszta jej krewnych.”
  • Mężczyźni mają poczucie misji wobec kobiet, lojalności, opieki, wdzięczności i honoru. Kobiety mają takie postawy jedynie wobec dzieci, czasem zwierząt (nie wobec mężczyzn!). Co daje benefit kobietom i ich ewentualnym dzieciom będzie chwalone przez nie. Dla kobiet najważniejsze są one same, ich dzieci, ich powiązania rodzinne, a na końcu dopiero jest mąż, dostarczyciel zasobów, osoba niepowiązana niczym innym, niż sztucznym uwiązaniem np. prawnym. Dlatego bez problemu porzucają tych mężczyzn, gdy mają okazję, a za rozbicie rodziny winią tylko ich
  • Ankietowani mężczyźni częściej czują się zadowoleni, gdy poświęcają się dla kobiety i dostarczają jej zasobów, niż, gdy pytane o to są kobiety (tutaj tekst: feministki obrażają skromny promil utrzymywanych przez kobiety mężczyzn od trutni, ale same nie obrażają siebie samych w tej samej roli)
  • To mężczyźni w związkach częściej podchodzą do kobiet romantycznie, a kobiety do mężczyzn pragmatycznie. Kobiety grają romantyczne, by utrzymywać zyski z relacji. Mężczyźni nie przyznają się do swojej romantyczności, by nie wyszli na słabych i potrzebujących, bo te potrzeby i tak nie zostaną spełnione
  • Ona nie jest „twoja” i nie jest „tą jedyną”. To tylko twoja kolej
  • Mężczyźni wychowywani przez matki we wzorcu żeńskim stają się sługusami dla kobiet, co obniża ich atrakcyjność, choć nadal mogą być użyteczni i wykorzystywani
  • Kobietom z trudem przychodzi schodzenie z poziomu korzyści, które dostawały wcześniej. Jeśli dana kobieta miała super emocjonującą relację z danym mężczyzną, powiedzmy 2m wzrostu, który zarabiał 50 000zł na miesiąc i miał własną firmę, to prawie jest to niemożliwym, że związałaby się z 170cm mężczyzną zarabiającym 2 tysiące, który emocji nie zapewnia. Wyjątek może tu stanowić chyba jedynie to, że ten bogaty mężczyzna znęcał się nad nią i chciałaby użyć nowego faceta jako plaster na tamte rany. To nadal korzyść, choć raczej tymczasowa i związek nie przetrwa.
  • I co za tym idzie, kobiety często tworzą relacje tymczasowe, choć nie mówią mężczyznom, że takimi są. Wykorzystują ich do niewymówionych przez nie celów dając nadzieje na związek, a ten nie powstaje i nie jest wieloletni. Dlatego uczę, by mężczyźni nie sprzedawali zaangażowania za darmo, czy półdarmo.
  • Demonizacja mężczyzn, w tym tworzenie w nich obrazu sprawców przemocy, czy wyłącznie przedmiotowego traktowania kobiet jest potrzebna kobietom/feministkom do tego, by mężczyzn kontrolować i móc łatwiej ich wykorzystywać (mniej dawać od siebie, dostawać więcej)
  • „Mężczyźni fantazjują o byciu bohaterem i ratowaniu świata. Kobiety fantazjują o tym, by być niegrzecznymi i by uszło im to na sucho.” – Colttaine
  • Główny problem małżeństw cywilizacji zachodniej? Mężczyzna musi gwarantować benefity kobiecie i dzieciom, czasem nawet po rozwodzie wniesionym przez kobietę i po rozpadzie małżeństwa z jej winy, a on nie może oczekiwać praktycznie niczego w zamian
  • Prawo Briffaulta pokazuje uległość mężczyzn wobec kobiet i władzę kobiet, ponieważ mężczyźni starają się o ich względy, muszą zapewnić korzyści, czy bezpieczeństwo w zamian za niewiele (niepewny seks, niepewna reprodukcja, niepewne wsparcie, niepewna empatia), ale i duże ryzyko strat (dzieci nie są ojców, pieniądze, zasoby, a często i domy nie są mężczyzn).
  • Kobiety z założenia dają „weto” związkom. Z zasady zaczynają i kończą związki. To one są w dużej mierze niezadowolone i naciskają, by mężczyźni oferowali coraz więcej. W dobie „równości płci” pojawia się hejt na tego typu zachowania kobiet. Mężczyźni również chcieliby dostać więcej od nich, aniżeli tylko dawać, być obrażanymi i pod pręgierzem nieustających wymogów
  • Kobiety kontrolują sferę matrymonialną i związku. Ludzie uwielbiają wszędzie szukać równości i symetrii (szczególnie tam gdzie, kobiety mogłyby wypaść w negatywnym świetle), ale prawda jest taka, że to kobiety decydują o związkach, o przygodnych znajomościach, o dzieciach, czy samym o seksie. Władza kobiet jest w tej materii ogromna, nie są wcale patriarchalnie „uciemiężane”. Nadal wiele kobiet prezentuje myślenie w stylu „ale on też mnie wybrał w jakiś sposób, musiał zagadać, musiał mnie chcieć, musiałam się pomalować” i to uznają za swój ogromny wpływ, lub wniesioną, równą wartość
  • Mężczyzna chce lojalności? Niech kupi sobie psa. Kobieta zawsze obwini mężczyznę, gdy będzie od niego odchodzić i znajdzie tysiące jego wad, by się usprawiedliwić o których mógł nawet w czasie trwania związku nie słyszeć, lub usłyszeć, że nie dotrzymał jakiejś niewymówionej przez nią umowy, która miała określony termin graniczny do wykonania, którego też nie usłyszał. Typowe „domyśl się”. Bardzo łatwo ulec czarowi takich wyobrażeń, szczególnie kiedy w grę wchodzi pożądanie i automatyczny „przymus” myślenia o naszym obiekcie zakochania. Rzadziej zdarza się, że to mężczyzna obiecuje złote góry, a potem leży plackiem i nie wywiązuje się z żadnego słowa, które zawierzył w danym terminie. Przykład: ona wchodzi z nim w związek, bo powiedział jej, że zawsze ją wysłucha, że będą rozmawiać, albo, że planują dziecko i małżeństwo w bliskiej przyszłości, a mężczyzna rezygnuje z tego wszystkiego i 10 lat nie dotrzymuje słowa. Kobieta nie odnosi korzyści, które były obiecane jasno i wyraźnie, więc znika.
  • Kobietom nie nakazuje się kontrolować swoich prymitywnych instynktów (hipergamia, zdrady/zmiany gałęzi, narcyzm, egoizm, Prawo Briffaulta, przemoc psychiczna, manipulacje, intryganctwo, zmienność, wieczne nienasycenie), tak jak każe się to robić mężczyznom (m.in poligamia, zdrady, odchodzenie do młodszych/ładniejszych kobiet, przemoc, gwałtowność, ryzyko).
  • Kobiety dzięki emancypacji i feminizmowi porzuciły kobiece obowiązki i kobiece role. Mężczyznom je utrzymano, a nawet dodano kolejne.
  • Kobiety jako uprzywilejowane patrzą na mężczyzn z góry i nie szanują ich. Szacunek wyklucza miłość. Kobiety niechętnie szanują szczególnie tych mężczyzn, którzy mają równą ilość, lub mniej zasobów od nich samych i wolą być coraz częściej singielkami. Przekłada się to na niższą dzietność, coraz częściej porozbijane rodziny, kobiecą konfliktowość, ale i późniejsze decydowanie się kobiet na macierzyństwo

O Prawie Briffaulta na moim kanale Youtube (wersja do posłuchania)

Przetłumaczone i zgrane przeze mnie napisy.

Kliknij tutaj.

Zdradzających kobiet nie usprawiedliwia się ani w jednym procencie!

Nie zgodzę się z autorem filmu, który w okolicach 18:45 chwali ex, że przyznała się do zdrady i powiedziała, że źle się z tym czuje. To zrzucenie z siebie ciężaru swoich potwornych cech NA MĘŻCZYZNĘ. Lepszym rozwiązaniem jest, by odeszła, zamiast katować człowieka chwaleniem się zdradą i robieniem smutnych oczu do tego. Nikt nie powinien się na takie pozy nabierać i jeszcze sądzić, że jest w tym coś pozytywnego. Nie ma. Cały ciężar jest przerzucony na tego, który tego wysłuchuje, a jak jest zakochany, liczył, że spotkał w końcu kogoś wyjątkowego to może to go zaboleć dziesięciokrotnie silniej. Być może autor filmu zakochany nie był, relacja była luźniejsza, ale jego pochwały nie mają zastosowania w większości przypadków.

Nie usprawiedliwia się zdrad w żadnym wypadku, w żadnej formie. Nie ma w tym zachowaniu niczego do pochwały i nie ma okoliczności łagodzących.

Szczegółowe wnioski i wyjaśnienia

Prawo Briffaulta. Kobiety odchodzą, gdy strat jest więcej niż potencjalnych zysków 2

Prawo Briffaulta to prawo, które steruje związkami damsko-męskimi. Mianowicie najczęściej to kobieta decyduje o tym, czy związek powstanie, przyjmie zaloty, czy będzie trwał i czy się zakończy. Mężczyzna tak naprawdę startuje do związku jako petent, w czasem żałośnie wyglądającym konkursie o samicę. Tak się dzieje w dobie „kobiecej niezależności” (czyli państwo, ale też pracodawcy przejęli rolę mężów, a mężczyźni robią za klaunów od zabawiania i zdobywania, czy generowania emocji). W takiej sytuacji kobieta bez względu na to co mężczyzna wniósł do związku może go zostawić, nie musi być wdzięczna i nie musi go docenić. Rewanż nie musi zaistnieć. Za to daje sobie ona prawo do krytykowania, pokazywania niezadowolenia (im dłuższy staż związku, tym wymaga więcej, mimo, że jej wartość matrymonialna może spadać), ale też ma pełne prawo realizować swoją hipergamiczną naturę (poszukiwania jak najlepszego samca na jakiego ją stać w danym okresie życia; środkiem może być zdrada). Prawo Briffaulta pokazuje, że to mężczyźni muszą inwestować w kobiety, nie na odwrót, podtrzymywać ich uwagę, pożądanie… to nieustanna walka i gra nie do wygrania (ponieważ nie ma „kresu” zakończenia wymagań, jest to studnia bez dna i każde odejście kobiety może być usprawiedliwione winą mężczyzny, choć obiektywnie tak być nie musi).

Przez ten mechanizm mężczyźni przestają wierzyć, że mogą istnieć związki długoterminowe, a tym bardziej, gdy na barkach kobiety miałoby spocząć coś więcej. Ostatecznie nie wierzy się w powodzenie rodzin i dlatego też ludzie nie chcą ich zakładać.

ofermowata panna lubi zaradnych

Źródło „logicznej” wypowiedzi pani Alicji i jej narzekań na mężczyzn, którzy wg niej za mało oferują w dzisiejszych czasach.

Mężczyźni muszą zrewidować swoje pojęcie miłości i związków, ponieważ zostali oszukani romantycznymi bajeczkami i… kobiecymi słówkami

Mężczyźni muszą porzucić infantylne informacje głównie przekazywane przez same kobiety, że związki to silna więź, wsparcie, niezostawianie siebie w potrzebie,w dołkach, „dwie połówki jabłka”, czy papużki nierozłączki. Jednak mężczyźni w tarapatach, gdy dołują, w problemach albo są odrzucani, albo zostawiani, czy zdradzani. Nie warto szukać potwierdzeń na jakieś wyjątkowe zachowania, bo za nimi kryją się różne pobudki. Jedna kobieta zawalczy bo mają dzieci, druga, bo mają kredyt, trzecia bo pomyśli, że jak mu pomoże to on zapewni dalsze korzyści, kolejna, bo ojciec ją koryguje, kolejna jest zależna finansowo, więc musi powalczyć o mężczyznę, a ostatnia boi się, że nie poradzi sobie sama. Powodów zostawania w związkach jest bez liku, ale praktycznie nigdy kobiety nie czują jakiegoś obowiązku, by dać od siebie coś in plus mężczyznom, by to ewidentnie one były w roli podtrzymujących związek przy życiu, czy wręcz mężczyznę przy życiu. One same jednak będą wymagać tych samych zachowań wobec siebie samych. To trudna pigułka, ale należy się z taką ścianą zderzyć.

W małżeństwach straty dla mężczyzny są nieuniknione i jeśli mężczyzna o tym powie będzie podważana jego wartość, męskość, będzie skąpcem. Wobec kobiet takiego ostracyzmu nie ma, więc mogą zachowywać się bardziej dowolnie. Jeśli mężczyzna tego nie widzi to prawdopodobnie nadal jest pod wpływem fałszywie mu wmówionego pozoru rycerstwa i męskości, albo ma kobietę, która jest wyjątkiem od reguły. Brawo, farcik. Nic poza tym.

Mężczyźni są traktowani utylitarnie, jak narzędzie, przedmiot do zapewniania korzyści kobietom, przeróżnej maści, od emocjonalnych, czasowe, usługowe, po seksualne i finansowe. W drugą stronę praktycznie nie spotkasz takiej sytuacji, a jeśli są – chwała takim kobietom bo są „inne niż wszystkie”. Jednak dzisiejsze kobiety uwielbiają uważać, że są inne niż wszystkie do czasu, gdy pojawi się wada, która istnieje w większości. Wtedy mówią – większość tak robi, więc najwyraźniej jest to akceptowane i mężczyźni z tym nie walczą, więc im to pasuje. Nie pasuje. Po prostu nie ma wyjścia, nie licząc przyjęcia samotności. O samotności najczęściej pouczają kobiety, które nigdy samotne nie były (a tym bardziej wiele lat).

Rzadko widujemy sytuacje, że to kobieta pomaga mężczyźnie, finansuje mu życie, utrzymuje go, on wzrasta dzięki niej, albo dzięki niej on ma lżejsze życie i to on może sobie leżeć, a ona harować. Nie ma tak, a w drugą stronę oczywiście jest często. O alimentach płaconych po rozwodzie dla mężczyzn, czy przekazywaniu mieszkań kobiet dla mężczyzn tym bardziej nie ma mowy. Ile by się kobiety nie narzekały, to zwykle korzyści ze związków mają, ale mogą ich nie dostrzegać przez naukę tego, że mogą dziś zawsze grymasić, zawsze grać ofiary, zawsze być niewdzięczne.  I kobiety wychodzą ze związków, kiedy uznają, że będą na nich tracić, gdy nie widzą dla siebie „serca”, czy empatii, ale mężczyźni „mają być twardzi”, czyli oczekiwać mniej. Musimy naprawdę szczegółowo badać rodzaje korzyści jakie kobiety uzyskują w związkach. Kobiety, tak jak dzieci, chcą unikać ciężarów (i nie chodzi o noszenie kilogramów). Uważają, że mężczyźni mają brać je na siebie, nawet gdy to one są ciężarem. Ale mężczyźni powoli zauważają, że to jest dla nich tragiczne, bolesne, nieopłacalne, nielogiczne i niesprawiedliwe. I mężczyźni mówią „stop”.

Każda kobieta może inaczej wartościować daną korzyść, ponieważ znajduje się w innej sytuacji życiowej, na innym etapie związku, czy innym etapie dojrzałości

Jak wygląda porzucanie mężczyzny dla innego, jeśli ten drugi dostarczać ma więcej korzyści? To wcale nie jest tak, że kobieta nagle zobaczy, że mężczyzna A zarabia więcej od B i tylko dlatego go zostawi. I, że jest to proces jednowymiarowy, obliczony (także emocjonalnie) w bardzo krótkim czasie. To tak nie działa. Zwykle ta kobieta szuka większej ilości korzyści. Może np. silniej stawiać na rozmowy, czy czułe gesty, przez co nawet finanse mężczyzny „A” nie dadzą rady w pełni zastąpić czułości i rozmów mężczyzny „B”. Przy przeskakiwaniu kobiet na inną gałąź trzeba brać pod uwagę masę czynników. Jeśli czyta się kobiety, które zdradzały to w wielu przypadkach mówią o tym, że mężczyzna przestał im dawać uwagę, nie rozmawiał, nie miały poczucia bycia atrakcyjnymi, czy kochanymi. Wszystko zależy jaką wartość nadała kobieta danej korzyści. Ona musi je znać dokładnie i umieć je wyrazić, by jej związek był szczęśliwy. I mężczyzna też musi je znać, zamiast słuchać rzeczy społecznie akceptowalnych powtarzanych masowo przez kobiety. To co mówią, a co czują, myślą i robią – to może być i zwykle jest wielka różnica. Przynajmniej dopóki nie osiągną dużego poziomu świadomości, ale zwykle nie dzieje się to w młodym wieku. Potem już im trudniej odejść, bo nie są atrakcyjne i mają swój bagaż.

I tak jak Prawa Briffaulta nie powinno się odczytywać w sposób uproszczony, że korzyści to nie są tylko pieniądze, tak identycznie hipergamię nie czyta się encyklopedycznie, że kobietom chodzi wyłącznie o wyższy status mężczyzn w sensie samych zarobków, czy wykształcenia. To o wiele za mało. Czynników doboru mężczyzn przez kobiety jest naprawdę dużo, a takie krótkie wstawki encyklopedyczne są tylko ich streszczeniem, najczęściej politycznie poprawnym do tego, by nikogo nie urazić za bardzo.

Mężczyzno, doceń i zaakceptuj siebie samego, bo świat może podkopywać Twoją wartość od narodzin, a niektórym (też kobietom) nigdy nie dogodzisz i nigdy Cię nie zaakceptują!

prawo briffaulta

Jeśli mężczyzna nie ceni siebie w związku z kobietą to potrzebuje swoją postawę zmienić. I może to zrobić, bo dostał ode mnie informacje na ten temat. Mężczyzna jest cenną walutą, jeśli wszedł w związek. Może nawet jest w jakiś sposób unikatowy, ponieważ typów mężczyzn jest ogrom i śmiem twierdzić, że różnimy się bardziej, niż kobiety.

Trzeba doceniać różnorodność mężczyzn, którzy mogą dzięki temu oferować różnorodne cechy i różnorodne wartości. Tak, nawet jeśli nie pasują do sztucznie wykreowanego i „jedynego słusznego” modelu męskości.

Co mężczyzna może oferować kobiecie, jeśli już go wybrała? Pewność siebie, której nie ma ona, może to być optymizm, racjonalizm, logiczne podejście, ambicja, asertywność, dominacja, spokój, analiza. Może to być energia, uwaga, walidacja, emocje (niekoniecznie te toksyczne). Mogą to być kontakty, pozycja finansowa, zawód, sukcesy, pasje. Może to być oczywiście interesujący charakter i intelekt (aby nie za wysoki, bo się nie dogadają), może być mądrość, bycie autorytetem. Może to być też wygląd, bezpieczeństwo, opieka, ochrona, styl prowadzenia rozmów, umiejętności seksualne, umiejętności liderowania, decyzyjność, czasem infantylne żarty, czasem dojrzała powściągliwość i doświadczenie.

Nie da się wymienić wszystkich sfer w których kobieta może odnaleźć korzyść i nazwać to miłością.

Dlatego kobieta nie zgadza się na randkę z mężczyzną, czy na związek, bo robi mu łaskę, ale dlatego, że on daje jej korzyść. Mężczyźni jednak nie cenią siebie, bo słyszą ciągłe wyrzuty, pretensje, wymagania i zarzuty. A to jest wypaczony obraz rzeczywistości i cech płci.

Stan psychiczny ludzi dramatycznie by się polepszył, gdyby wiedzieli czego mogą oczekiwać od płci przeciwnej, a nie byli karmieni romantyczną papką. Pamiętajmy, że to mężczyźni częściej zabijają się z niespełnionej miłości, dotkliwiej przeżywają zdrady (są na to badania), sami walczą o miłość w stylu „ratowania słabych księżniczek z wież”, czy cierpią mocniej, gdy miłość tracą, albo rozpamiętują ją dłużej (oneitis). Kobiety szybciej przechodzą do „normalności” po rozstaniach, które tak ochoczo inicjują, bo najwyraźniej nie bywają aż tak zaangażowane i wcale nie są tak monogamiczne, czyli chcące z jednym partnerem do krańca żywota dosięgnąć granic. Tych partnerów w czasie życia jednak mają coraz więcej.

Czy mężczyźni nie szukają u kobiet zapewniania im korzyści?

Większość nie szuka, bo duma im nie pozwala, bo zostali wychowani w poczuciu, że nie mogą okazywać słabości, a szukanie korzyści może być odbierane jako słabość. Następni cieszą się, gdy mogą coś od siebie dawać kobietom i nie traktują tego jako minus (znowu, wygodne tylko dla kobiet, bo one zwykle nie mają takiego podejścia do mężczyzn). Reszta mężczyzn nawet jakby chciała to nie może wymagać. Kobiety uznają, że jeśli będą zmuszone się wysilać to będzie to strata dla nich i takiego wymagającego mężczyznę odrzucą. Koniec końców większość mężczyzn wymaga mniej od kobiet, niż kobiety od samych mężczyzn.  Z tego też wynikają odmienne strategie związkowe: hipergamia kobiet i hipogamia mężczyzn.

Hipogamia mężczyzn koliduje z uprzywilejowaniem kobiet

Mężczyźni mają naturalny instynkt wspierania i ochrony kobiet (kobiety i dzieci ratuje się zawsze na początku). Kobiety z kolei mają naturalnie zaprogramowane coś co nazywam programem szukania uwagi i interesu własnego, który działa u nich 24/24/7. Jeśli kobieta choć trochę poczuwa stratę, czy za duże poświęcenie w relacji z mężczyzną to ten program daje o sobie znać i kobieta najpierw staje się nieznośna dla tego mężczyzny, kłótliwa, okazuje brak szacunku, albo myśli „a może zasługuję na więcej?”, a potem odchodzi (jeśli ma do kogo, lub nie boi się np. samotności).

Badanie: jeśli kobieta będąc w związku uzna swojego mężczyznę za mniej atrakcyjnego od niej staje się bardziej niestabilna emocjonalnie

Oczywiście mężczyzna nie będzie się też spotykał z niezadbaną, czepialską wywłoką cały czas (cierpliwość ma swe granice), aczkolwiek mężczyźni są hipogamiczni i mają dużo większą wyrozumiałość na wady kobiet, na słabości kobiet, na egoizm kobiet, na wszelkie oznaki tego, że kobieta nie ma zbyt wiele do zaoferowania poza swoim istnieniem i ewentualnie urodą, choć mężczyźni mają tak dużą gamę akceptacji różnorodności kobiecej urody, że to też nie jest żaden problem dla większości kobiet.

Do tego to mężczyźni są zmuszani inwestować w kobiety, a to oznacza, że będą bronili swoich inwestycji jako części samych siebie. Kobiety tak tego nie widzą. Inwestują praktycznie zawsze głównie w siebie, a nie w mężczyzn, bo dla nich to inwestycja niepewna, a ryzyko kulturowo mają podejmować mężczyźni.

W kolejnej części podam możliwe działania/rozwiązania, które mogą wykonać obie płcie, by z Prawem Briffaulta lepiej sobie radzić.
Nie zapomnij podziękować za moją pracę wsparciem 🙂

Profil strony na Facebooku: https://www.facebook.com/swiadomosczwiazkow

Spodobał Ci się mój artykuł i moja praca tutaj? Spójrz poniżej w jaki sposób możesz podziękować! Dzięki regularnemu wsparciu mogę ocenić, czy moja praca się przydaje. We wszystko co tutaj widzisz inwestuję samodzielnie (również finansowo) i nie chciałbym by skończyło się to zniknięciem strony z internetu 🙂

wpłata na konto bankowe

Nr konta: 20 1870 1045 2078 1033 2145 0001

Tytułem (wymagane): Bezinteresowna darowizna

Odbiorca: SW

Będę wdzięczny za ustawienie comiesięcznego, automatycznego zlecenia wpłaty, ponieważ moja praca również jest regularna. Preferuję wpłatę na konto, ponieważ cała kwota dociera do mnie bez prowizji.

BLIK, przelewy automatyczne (szybkie), Google/Apple PAY i zagraniczne (SEPA) - BuyCoffee

Kliknij, by - kliknij w obrazek

Nie trzeba mieć konta na tym portalu i jest wybór przelewów anonimowych (np. BLIK). Nie trzeba podać prawdziwych danych. Niestety prowizja to 10%.

Paypal - kliknij w obrazek

darowizna paypal

Dla darowizny comiesięcznej zaznacz "Make this a monthly donation." Tutaj też są prowizje, ale można wspierać comiesięcznie w prostszy sposób, niż ustawia się to w banku. Coś za coś.

Tutaj przeczytasz więcej o podejmowanych działaniach i o samych darowiznach.

PS. Potrzebuję też pomocy z SEO, optymalizacją WordPress i reklamą (strona nie dociera do wielu ludzi). Szukam też kogoś z dobrym głosem do czytania tekstów.

UWAGA: Teksty zawarte na stronie mają charakter informacyjny, lub są subiektywnym zdaniem autora, a nie poradą naukowo-medyczną (mimo, że wiele z informacji jest zaczerpniętych z badań). Autor nie jest psychologiem, nie "leczy", a jest pasjonatem takich treści, który przekazuje je, lub interpretuje po swojemu. Dlatego treści mogą być niedokładne (acz nie muszą). Dystans do nich jest wskazany. Autor nie daje gwarancji, że jego rady się sprawdzą i nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne szkody wywołane praktykowaniem jego wizji danego tematu. Autor nie diagnozuje nikogo, a jedynie opisuje tematy z własnej perspektywy. Artykuły na stronie nie powinny zastępować leczenia, czy wizyt u specjalistów (chyba, że czytelnik ceni mnie bardziej, ale to jego osobista decyzja) i najlepiej jakby moje teksty były traktowane jako materiał rozrywkowy, lub jako ciekawostki. Autor (czy też autorzy, bo artykuły pisało wiele osób) nie uznają, że ich recepty na życie są i będą idealne - każdy używa ich na własną odpowiedzialność.