Znowu jestem singlem. Wszystko przez egalitarne poglądy :(
Postanowiłem wrócić do korzeni. Być takim jakim byłem kiedyś. Dziś, pierwszego kwietnia, odeszła ode mnie moja kobieta widząc jak inni mnie cisną od białych rycerzy, centrystów i innych pantofli. Powiedziała, że przegrałem, a ona nie chce z przegranym się wiązać.
To potwierdziło moje zeszłe teorie, które podawałem o hipergamii. Na odchodne powiedziała mi, że ma dość komunikowania się asertywnie, łagodnie, rozwiązywania problemów rozmową, a na końcu przytulaniem jak jakiś romantyk z Koziej Wólki. Chce rządów twardej pięści, zdecydowanych i mocno dominujących.
Wchodząc na jej profil fb zauważyłem, że związała się z kibolem o poglądach skrajnie prawicowych i konserwatywnych, który miał wyrok o kilka pobić i rozbojów (jednego chudego, nieśmiałego hetero pobił i drugiego homo, który miał kolorowe włosy – zgroza), a do tego oskarżenie o gwałt i przemoc domową (choć pewnie fałszywe, wiemy jakie są kobiety). Niestety przez takie oskarżenie też jest rozwodnikiem, ale trzeba mu współczuć, bo te fałszywe oskarżenia kobiet są karygodne. Prawo karne odkąd kobiety mają prawa wyborcze też jest dziwne. Aktualny kochanek mojej Pani walczy o dobre wartości, by nie było nieśmiałości, słabości, by nie nie było homoseksualizmu, by ludzie nie ubierali się dziwnie, nie wyglądali dziwnie, a jest karany. Nie rozumiem tego.
Ale tak, to prawdziwy mężczyzna, który nie ma słabości i zachowuje się po męsku. Jej decyzja w ogóle mnie nie dziwi. Przyjmuję zatem jej decyzję z godnością, nie obrażam się na nią, tak jak nie można obrażać się o to jak wygląda świat tylko go w końcu przyjąć jakim jest.
Jutro zawiozę jej jeszcze kwiaty w podziękowaniu za zdradę i otworzenie mi oczu.
Więc wracam do tego kim byłem, a co zapewniało mi sukces matrymonialny. Od dziś będę mówił, że:
- feministki wymyślają fikcyjne problemy kobiet w celu manipulowania mężczyznami, co jest ich naturą, którą tylko mężczyzna może poskromić; tylko męskie problemy są ważne, prawdziwe i są uciszane właśnie dlatego, że to kobiety władają naszym światem i to one odpowiadają za problemy mężczyzn
- kobiety biją i stosują przemoc psychiczną nawet częściej niż mężczyźni, ale nikt o tym nie mówi; przemoc ma bardziej płeć żeńską, a nie męską jak feministki mówią
- za zdrady mężczyzn winne są kobiety, bo pozwalają na to; gdyby nie pozwalały nie byłoby zdrad; do tego prowokują mężczyzn seksualnie, co jest przemocą wobec mężczyzn
- słabości mężczyzn powinny być obiektem represji, ponieważ szkodzą wszystkim, a kobiety takich mężczyzn nie chcą; od dziś depresja nie istnieje, to tylko babskie marudzenie, a kobiety słabościami takimi jak te gardzą i mają rację
- natura jest niezmienna; jeśli jesteśmy poligamiczni to takimi będziemy; jeśli kobiety są hipergamiczne to zawsze będą wybierały mężczyznę od nich lepszego, lepiej zarabiającego; wyjątkami od reguły nie ma co się zajmować
- jak zakażemy rozwodów to większość problemów w związkach się rozwiąże; jak wiemy to kobiety w 2/3 przypadków składają pozwy rozwodowe, ponieważ nie nadają się do stałych związków i trzeba je czegoś nauczyć twardym prawem
- współpraca płci nie jest możliwa po dobroci, odnosząc się do wartości; trzeba twardo ustawić sobie kobiety przez system, zabrać im jak najwięcej praw i wtedy będą się słuchać, a to pozwoli nam budowę silnego państwa
- partnerstwo nie istnieje. jak dogadujesz się z kobietą to znaczy, że jesteś uległym pantoflem, a nie partnerem. tylko bezwarunkowa władza mężczyzny jest normalna i tylko ona zapewnia trwałość relacji
- egalitaryzm to kłamstwo bo mężczyźni nie będą rodzić (logiczne, prawda?), to też gadki o równości są irracjonalne; kobiety nigdy nie będą w dobrych stosunkach z miłymi, szanującymi je mężczyznami traktującymi je na równi
- tylko uległe kobiety bez pracy, wykształcenia, własnego zdania i szacunku do siebie są kobiece i tylko takie podobają się mężczyznom; wszystkie inne będą niszczyć mężczyzn i dzietność – musimy się im sprzeciwić, by naprawić świat
Przyznaję się do błędu, zawaliłem, zostałem zniszczony. Byłem naiwny. Zupełnie naiwny. Moja chęć pojednania niczego dobrego nie wniosła.
Ale też dziwne, że moja kobieta wybrała sobie termin 1 kwietnia na to, żeby zerwać. Dziwne trochę.
Ale zawsze lubiła różne takie ważne daty, zawsze o nich pamiętała, o moich urodzinach, o dniu mężczyzny, nawet zapłaciła za mnie nie raz na randce jak byłem w dołku, w depresji i bez grosza przy duszy. Zawsze jakiś prezent mi dała i życzenia. A dziś? Dziś spotkało mnie najgorsze. To wszystko przez tą jej pamięć do dat.
Nadal w to nie wierzę, cholera.
Edycja 02.04: prima aprilis był 01.04. Wpis jest satyrą. Egalitaryzm dalej będę wspierał, rozwój umiejętności społecznych, a nie podporządkowywanie sobie płci „ustawą” i terrorem państwa, lub nieprzychylnej dla jednej płci (nieważne której) kultury. Edukacja od najmłodszych lat i uświadamianie to moja droga. Nie ma co obrażać ludzi nie wierząc, że wychowaniem można ich zmienić, ukształtować.
Ale ja wiem jedno – jeśli propaganda na dany kraj działa skutecznie (Rosja, Chiny, Korea Płn. itd), ponieważ coś się wpaja odgórnie w sposób negatywny, to tak samo da się wpoić ludziom coś pozytywnego. Ludzie w tych krajach nie mają własnego zdania, ponieważ tak zostali wyszkoleni. Mówią głosem wodza. Reszta dostaje kary. Po prostu należy podawać inne informacje, ale moralnie dobre i zachęcać do pobierania danych z różnych źródeł. W innym wypadku intelekt zostaje kastrowany, a moralność zostaje wypaczona.
I nie zostałem przez nikogo porzucony… może nie licząc skrajnych radykałów. Na szczęście od jakiegoś czasu wybieram sobie za przyjaciół i za miłość osoby o podobnych poglądach – takie relacje są trwałe i zawsze trzymamy sztamę. To nie był żart z tym, że kobieta wspierała mnie w czasie depresji i nawet zapłaciła za mnie. Tak, bo takie istnieją – wychowane na ludzi, a nie na lalki. Nie znajdziesz takich na instagramie gdy w potoku botoksu robią dziubka i wypinają 4 litery dla lajków. Od tych dostaniesz to co widzisz, to właśnie oferują, bo na tym się promują, a nie na pomocy i dobroci międzyludzkiej. Przyjaciół mężczyzn też tylko takich mam w życiu. W ten sposób wzrastają jednostki, w ten sposób wzrastają małe relacje, a potem społeczeństwo. Jeśli mamy lubić kogoś pod przymusem (u władzy, lub w związku) to nie wierzę w skuteczność takiej metody. Powierzchowne korzyści będą zastępowane natłokiem skutków ubocznych. Znamy to z historii, nawet z PRL, gdzie też propaganda ukrywała wiele problemów państwa, zamiast realnie je rozwiązywać.