Coraz mniej związków i seksu, coraz więcej depresji
Zawieranych jest coraz mniej związków. Ludzie uprawiają coraz mniej seksu, szczególnie w USA, Japonii, czy UK. Diagnozuje się więcej depresji, lub stanów obniżonego nastroju. Ludzie na ogół, ale też konkretnie płcie oddalają się od siebie. Chciałbym przyjrzeć się przyczynom tego wszystkiego i czy może mieć to ze sobą związek.
Brytyjczycy uprawiają mniej seksu, niż dawniej.
Młodzi Japończycy nie uprawiają seksu – zaharowują się na śmierć.
W Japonii (i najpewniej Azji) problemy emocjonalne są tematem tabu (a jednak, nie tylko u nas).
Możliwe powody spadku zainteresowania seksem i chęcią zawierania związków przez nowe pokolenia
Cyfryzacja życia ludzkiego i biologia nienadążająca za technologią
Wstępnie warto zaznaczyć, że ludzki organizm reaguje na bodźce dostarczane przez technologie (w tym internet), jak na coś dla niego niecodziennego, nienaturalnego, czego nie mógłby nigdy w życiu w „dziczy” dostąpić. Dlatego też rezultaty postępu technologicznego, jakie aktualnie widzimy mogą być zafałszowane. Mogą być jedynie stanem przejściowym do czasu aż ludzie nauczą się w 100% mądrze z takiego dobrobytu korzystać.
Niestety internet, media społecznościowe i portale randkowe trochę namieszały nam w podejściu do płci, do seksu, do związków, co będę rozwijał w dalszych punktach. Utkwienie w wirtualnym świecie może powodować zanik umiejętności społecznych potrzebnych do budowania relacji. Tacy ludzie nie rozumieją podstawowych emocji, a nawet mimiki, czy gestów, jeśli od dziecka siedzą w ekranie, zamiast „czytać” ludzi na żywo.
Badanie: dzieci spędzające czas poza ekranem lepiej rozumieją niewerbalne wskazówki emocjonalne
Ale można być optymistą w tym kierunku, ponieważ na początku ery internetu ludzie byli ślepi na urok mediów społecznościowych, na to jak potrafią wypaczyć myślenie. Dziś zauważa się, że ludzie w takich mediach prezentują często kompletnie fałszywą osobowość, fałszywy obraz własnego „super” życia i nie ma co się do tego obrazu przywiązywać, ani przez niego cierpieć.
Jednak uczulać na to trzeba. Taka jest rola edukacji i uświadamiania. Bo gdy ludzie nie wiedzą, że coś jest fałszem reagują tak, jakby to była prawda. To samo jeśli chodzi o propagandę. Zmanipulowana głowa otrzymująca szczątkowe informacje może popierać niepożyteczne twory.
Łatwy dostęp do pornografii
Dzięki pornografii nie trzeba się wysilać, by zaspokoić potrzeby emocjonalne i dzieje się to w sposób praktycznie natychmiastowy (tzw. instant gratification). Nie trzeba też sprawiać przyjemności drugiej osobie, nie trzeba jej „zdobywać”, podrywać. To duże ułatwienie, które może powodować spadek chęci starań o seks, czy tym bardziej o powstanie związku, którego utrzymanie wiele lat w szczęściu i wierności stoi na trudniejszym poziomie.
Dodatkowo pornografia dzięki szybkiej nagrodzie łatwo uzależnia.
Więcej o uzależnieniach, dopaminie i szybkiej nagrodzie.
Spaczony obraz płci i seksu przez pornografię oraz filmy romantyczne
Pornografia daje iluzję, że ma się kontakt seksualny z wieloma ludźmi (jak w rozwiązłości), ponieważ w chwilę można uzyskać dostęp do seksualności wielu aktorów czy aktorek. Taki kontakt zniechęca do szukania osoby realnej, która mogłaby nie być tak atrakcyjna jak ta ukazana w porno, ani tak „łatwa” w obyciu jak niczego niewymagająca osoba z ekranu. Niestety, stały dostęp do tak dużej ilości bodźców może powodować u człowieka chęć zwiększenia ilości, lub siły tych bodźców.
Bo tak jak wiele osób początkujących w porno oglądało niewinne scenki seksu, tak weterani, doświadczeni i uzależnieni mogą kończyć na rzeczach dość obrzydliwych i brutalnych. Nie jest możliwym, by taka osoba z łatwością mogła podniecić się w realnym, zwykłym kontakcie seksualnym z drugą osobą, przez co jej motywacja do takiego kontaktu spada.
Uwikłanie się w takie bodźce powoduje też problemy z orgazmem – albo nie będzie dało się go osiągnąć, ten czas będzie bardzo długi, albo będzie chciało się go osiągnąć zbyt szybko. Takie problemy powodują też krzywdy seksualne doświadczone realnie. Oglądający pornografię zostają omamieni szybką, łatwą przyjemnością, teoretycznym zyskiem, a długofalowo na tym tracą.
Ludzie niedoświadczeni, oderwani od rzeczywistości przez życie wirtualne nie wiedzą, że seks nie wygląda zazwyczaj tak jak w porno. Ba, ludzie nie wyglądają tak idealnie, jak w porno, nie mają takich atutów cielesnych, a sam seks nie jest tak sterylny i wygładzony.
Ludzie korzystający z pornografii (szczególnie ci w młodym wieku) zyskują lęk przed oceną, że albo nie będą wyglądali tak super jak postacie z filmów, albo nie będą tak dobrzy w seksie, jak wytrenowane tam osoby. A przecież nierzadko używają one do tego środków farmakologicznych (w tym viagry), hormonów (testosteron), lub są po operacjach plastycznych. Technik, które mają powodować dobre wrażenia seksualne i wizualne dla widza jest całe mnóstwo w tej branży.
Przez porno płcie mogą zyskiwać też zbyt duże oczekiwania co samego seksu, jak i tego jak ma się w nim „spisać” płeć przeciwna/partner, jak ma się zachowywać, jak wyglądać, a nawet ile odgłosów ma wydawać. Im ma się wyższe oczekiwania, tym cięższy zalicza się spadek w razie rozczarowania. Winą jest tylko własna imaginacja.
I to wszystko obdziera seks z chęci spędzenia miłego czasu z człowiekiem na którym nam zależy, na poznaniu go w jego indywidualności, a zostaje uznany za sport w którym tylko topka najatrakcyjniejszych, najsprawniejszych, robotycznych wręcz ludzi ma mieć do niego pełen, nieskrępowany ani lękiem, ani niską samooceną dostęp. To nie jest dobra motywacja do seksu, a tym bardziej ze stałym partnerem.
O filmach romantycznych już kiedyś pisałem. Pokazują one nierzeczywiste związki, nierzeczywiste podejście płci do siebie, nierzeczywiste emocje, co przekłada się na niepotrzebny wzrost oczekiwań względem płci, związków i tego jak powinna wyglądać miłość. Dwugodzinny film nigdy nie pokaże obiektywnie dwudziestu lat budowania związku.
Japoński kult pracy i herbivore men
W Japonii to głównie przepracowanie rządzi tym, że zawieranych jest mniej związków. Praca odbiera czas, energię i chęć na seks. Praca w takim tempie obciąża, powoduje nerwicę i zmniejsza libido. Mimo to wg Japończyków to właśnie praca sprawia im najwięcej satysfakcji. Choć prawdopodobnie jest to wynik promowanych wzorców.
W badaniu Japan Times ponad 20% żonatych mężczyzn stwierdziło, że nie są zainteresowani seksem, ponieważ są zbyt zmęczeni pracą. Ten wynik realnie jest pewnie wyższy, ponieważ w Japonii mówienie o pracy w zły sposób wzbudza pogardę, a nawet wykluczenie społeczne. W Japonii kolektywizm nie pozwala w żaden sposób się wybić, nie można być jakkolwiek innym, niż większość. Ludzie zatem wstrzymują się okazywaniem odmiennych opinii, tak jak Rosjanie w Rosji gdy mają mówić prawdę o wojnie, czy o władzy. Japonia zajmuje 1 miejsce od końca w rankingach w pomaganiu innym ludziom, co nie ma prawa budować szczęśliwego społeczeństwa, ani nawet zachęcać do budowania silnych relacji towarzyskich.
Na „zachodzie” z kolei mamy pokolenie Z, które woli być bezrobotne, niż harować w pracy gdzie będą nieszczęśliwi, lub źle traktowani. To akurat daje wskazówkę pracodawcom, by zapewniać lepszy komfort pracy, ochronę zdrowia fizycznego i psychicznego, zamiast promować niewolnictwo, kapusiostwo, niszczenie sobie życia pracą, brak empatii, obwinianie pracownika o wszelkie wypadki (brak BHP) i inne, dawne naleciałości systemu.
To pokazuje, że mechanizmy „wychowawcze” ludzi w danej cywilizacji sterują nią w ogromny sposób, a nie tylko biologia. Ani ekstremalny indywidualizm, ani ekstremalny kolektywizm (skrajności) nie są dobrymi wyborami, a balans.
Wspomniani w tym akapicie herbivore men brzydzą się seksem, a miałaby to być coraz szersza populacja mężczyzn w Japonii i w Chinach.
Uważa się w tych rejonach, że mała chęć uprawiania seksu i zawierania związków wynika z problemów emocjonalnych trapiących azjatyckie społeczeństwo, ale te problemy są wykpiwane, przez co rozwiązanie na nie nie przychodzi. Człowiek „inny”, „problematyczny” zostaje wyrzucony poza nawias, więc musi tłumić to wszystko w sobie. Jedyne co jest zrozumiałe w ich języku to praca, pracuj, haruj, rób… i nie narzekaj, wiadomo. Szczególnie jest to kierowane wobec mężczyzn, ponieważ naleciałości konserwatywnej mentalności nadal nakazują mężczyznom być jedynymi żywicielami rodzin.
W Japonii coraz większym zainteresowaniem (choć póki co to nadal ciekawostka) cieszą się roboty seksualne, co jest kolejnym etapem odchodzenia od standardowych więzi międzyludzkich.
Tak to jest jak społeczeństwo traktuje się jak roboty do wykonywania usług, tresuje, a pomija emocjonalne potrzeby ludzi. Jakbyśmy nie umieli w żadnej formie cywilizacji połączyć dbania o różne sfery życia.
Zanik więzi przez życie wirtualne
Jeśli jest ci źle, a nie masz kogoś kto by cię zrozumiał, kto byłby wyrozumiały, kto by pomógł, lub życzliwie doradził – lepiej ci nie będzie.
Badanie: Relacje społeczne i ogromna rola przyjaciół dla człowieka.
Szklany ekran zastępuje relacje tylko w marnej części. Ale to właśnie społeczności napędzają siebie nawzajem (choć niestety mogą się radykalizować, jeśli chcą wojny z innymi grupami, a nie po to by sobie pomagać).
W teorii budowanie silnych więzi powinno się zaczynać od rodzin, ale jeśli członkowie rodziny są toksyczni, zamknięci, traktujący się przedmiotowo, a nawet nieobecni i zbyt zajęci to ciężko o jakiekolwiek. Nie masz przyjaciela w rodzicu/rodzinie, trudno będzie o to samo w życiu rzeczywistym.
Propagandowy konflikt płci i polaryzacja
Nachalny konflikt płci (mechanizm propagandy) doprowadza do tego, że płcie nie chcą ze sobą mieć wiele wspólnego. Albo siebie nie lubią, albo boją się siebie, albo obwiniają o swoje problemy. Doprowadza to tylko do nienawiści. Czy z nienawiści można uprawiać seks? Chyba tylko po to, by kogoś upokorzyć i się na nim wyżyć. Czy można związek stworzyć z nienawiści? Chyba tylko po to, by manipulować drugim, wykorzystać go, władać nim i reperować sobie samoocenę. Zero sensu, fatalny przekaz.
Trzeba mieć świadomość, że ludzie szybko zawodzą się sobą i utrwalają krzywdy sprzeciwiając się płciom, zamiast własnym wyborom i tym, którzy wspierają toksyczne postawy. Budują oni lęk przed skrzywdzeniem, który zaczyna być czymś w rodzaju chęci wymierzenia ataku pierwszymi zanim zostaną skrzywdzeni. Ale jak można mieć dobrą relację zaczynając od ataku i kończąc na nim?
Media społecznościowe
Jak stworzyć słabość i kompleksy u ludzi? Daj im dostęp do patrzenia na rzeszę ludzi hiper mądrych, atrakcyjnych, zdrowych, bogatych, silnych i towarzyskich z którymi będą mogli porównywać się in minus. Nieważne, że ci ludzie zwykle udają tylko takich, a słabości i wady usilnie ukrywają na potrzeby autoprezentacji. Ważne, że mózg będzie się porównywał – szczególnie w młodości, gdy osobowość nie jest jeszcze zbudowana, lub gdy relacje rodzinne są marne u takiego człowieka.
Co najlepsze osoby udające tak idealne same często mają traumy i kompleksy, a przy pomocy wspomnianej metody próbują je „leczyć”. Te osoby będą powodować identyczne kompleksy u osób, które dopiero wchodzą w życie, a które będą tak namiętnie oglądać te pierwsze osoby. Koło się kręci, a wyjściem jest odcięcie się od takich mediów i zachowanie dystansu do nich.
Jak widać osamotnienie, lub samotność w tłumie (sztuczne relacje) kończą się szukaniem akceptacji na dziwne, nierzadko wyniszczające sposoby.
Media społecznościowe dają też nam kontakt z grubą liczbą osób, które nie spotkamy w życiu codziennym, a które mogą być naprawdę bardzo nieprzyjemne. Ludzie nie mają tutaj barier, piszą bardzo drastyczne komentarze (hejt), nie szanują często nikogo, nie liczą się z uczuciami innych, wylewają różne frustracje. To powoduje, że wielu ludzi jest zawiedzionymi światem, ale nie wiedzą, że znaleźli się w złym miejscu, w złym czasie – w szambie, które nie pokazuje obiektywnie jacy są ludzie, tylko wycinek realiów.
Media społecznościowe dając fasadę relacji dają też ogrom presji (by być tak idealnymi) i bardzo dużą liczbę bodźców, w tym bodźców uzależniających (lajki, komentarze, uwaga, szacunek). To nie tylko ludzi wyczerpuje, ale nie są też w stanie łatwo ocenić kto będzie dla nich dobrym partnerem. Jeśli wynieśli wzorce z takich mediów, że niemiłe, poniżające innych, puste osoby zafrasowane wyglądem mają duże powodzenie (i sporo lajków) to będą chciały takimi osobami być i takie osoby wybierać. Duża ilość lajków daje pozór wysokiego statusu społecznego. Ostatecznie taka osoba tak jak poniżała dla lajków, tak robi w relacji.
Nie zbuduje się na tym chęci do wchodzenia w związki. Będzie widziało się ludzi i relacje jako coś paskudnego. A wystarczyłoby wiedzieć, że to, że ktoś jest popularny, że ma wiele klików, lajków nie oznacza, że ma patent na rację, że nie kłamie, albo, że mówi o pożytecznych wartościach.
Strategie reprodukcyjne płci, które budują lęki przed długotrwałymi związkami (w tym budowaniem rodzin)
Do ludzi nie docierają tak łatwo romantyczne historie „byli razem długo i szczęśliwie”. Uznaje się to za kłamstwo, właśnie za blue pill. Nie ma tego.
Za to pokazuje się twardą, najtwardszą, brutalną prawdę. Miłości nie ma! Są hormony! Nie ma relacji! Są strategie reprodukcyjne, które popychają nas w dane zachowania!
No i basta. Kończy się to tak, że ludzie przestają wierzyć w związki i rodziny, bo przecież każdy człowiek jest zwierzątkiem sterowanym instynktami, niezdolnym do ich opanowania. Jest albo poligamicznym mężczyzną, bo taką strategię nam się przypisuje, więc kobiety od nas wierności nie uświadczą, tak? Czyli będziemy uganiać się cały czas za młodszymi i ładniejszymi kobietami, a nawet jak nie to jest to tylko zgniły kompromis (prawie jak zgniły zachód). Albo to kobiety są hipergamiczne i wiecznie będą szukać coraz lepszego mężczyzny porzucając obecnego w jego słabościach, problemach, jak straci kasę, status, czy zdrowie.
I jak płcie mają nie bać się wchodzenia w związki, jak przekaz, mimo, że częściowo słuszny i prawdziwy, to jednak odstraszający? On nie motywuje ani do pokonywania barier, instynktów, ani do wiary w ludzi. Motywuje do złości: na ludzi, na płcie, na związki. Bezsens. Dlatego wybrałem promowanie wartości i cech, które pomogą w budowaniu relacji. Bo tak, są kobiety, które wcale nie gardzą mężczyzną jak „nie trafił im się samiec alfa”, pomagają mu i są szczęśliwe. I są mężczyźni, którzy są szczęśliwi w monogamicznych relacjach wcale nie z modelkami i działają jak zgrany team.
Portale randkowe i relacje na łatwiznę
Ogrom ludzi zaczął sądzić, że rozmowa aż do samej randki ma się potoczyć po prostu sama, a jak się szybko nie udaje tego zrobić, nie odczuje się odpowiednich emocji to następuje znudzenie i szukanie kolejnej pary, lub rezygnacja. Ludzie korzystający z portali doskonale o tym wiedzą – duża liczba rozmów kończy się po 3 zdaniach i ci ludzie mają przekonanie, że to rozmówca jest nudny, nieatrakcyjny, nie nadaje z nimi na jednych falach, a w ogóle to za dużo trzeba się starać, by coś od niego wyciągnąć.
Potem się słyszy teorie, że 99% osób płci przeciwnej jest do niczego. Nie bardzo, bo dziwnym trafem obie płcie mówią dokładnie to samo.
Drugą, negatywną odsłoną portali jest zakłamywanie realiów poprzez prezentację wyretuszowanych zdjęć, lub z niesamowitą dawką makijażu w przypadku kobiet. Na spotkaniu widzimy zupełnie inną osobę. Na kłamstwie nie zbuduje się niczego.
Otyłość
Zaprezentowane w raporcie dane pokazują, że od 1976 roku do 2016 roku odsetek populacji, której BMI wynosiło więcej niż 30, zwiększył się w Polsce z 10% do 25%. Te informacje unaoczniają stopień problemu: ¼ Polaków jest otyła, a już 66% dorosłych mężczyzn i 51% kobiet ma nadwagę.
Co jak co otyłość (w powikłania i choroby) nie pomagają ani w uprawianiu seksu, ani w posiadaniu energii na seks, ani w chęci na seks z otyłą osobą. Związki też mogą nie być zawierane z otyłymi osobami, gdyż ludzie obu płci w pierwszej kolejności celują w osoby szczupłe.
Wydłużony czas dojrzewania… też z winy mediów społecznościowych i internetu
Arogancja niedojrzałych ludzi niegdyś szybko była prostowana przez skromne liczbowo otoczenie (np. rodzinę), które odrzucało taką osobę, jeśli w arogancji pozostawała. Dziś lajki w internecie od tysięcy innych (w tym komplementy za tani pojazd, albo za wygląd), podobnie toksycznych ludzi wzmacniają wiarę w słuszność pozostania w swoim błędzie. Problem w tym, że te tysiące lajków może być od osób, które są równie niedostosowane, więc ich wartość jakościowa jest ujemna. Rozwoju nie ma.
Niedojrzałość szuka wypełnienia braków i wzmocnienia konfliktów, zamiast współpracy. Niedojrzałość jest niechętna do kompromisu, ale i stawia egoistycznie na swoim mimo błędów itd. Tak się związków nie tworzy.
Arogancja seksualna i egoizm seksualny (przekłada się też na związki w stylu pana i służącej, czy księżniczki i niewolnika)
Niedojrzałe kobiety są bardzo krytykanckie, roszczeniowe, uważają, że jedynie ich emocje są ważne, ich przyjemność, a one nie muszą się za bardzo starać – mogą leżeć i pachnieć, a nawet i to niekoniecznie. W ten sposób obniżają pewność siebie mężczyzn, którzy nie mają motywacji do uprawiania seksu.
Analogicznie działa to u aroganckich mężczyzn, którzy uważają, że kobieta ma spełniać ich zachcianki, służyć nawet jak przedmiot seksualny, któremu wcale nie trzeba „dogodzić” w rewanżu, a kobieta powinna sama sobie z tym poradzić.
I co się dzieje w takiej sytuacji? Kobieta odmawia seksu, bo czuje się wykorzystywana, a mężczyzna sądzi, że to z nią jest problem, mimo, że może być z nim.
Jeśli drugiej osoby w związku nie traktuje się tak dobrze jak siebie to to nie ma sensu – bo nie czyń drugiemu co tobie niemiłe i nie traktuj jak podczłowieka w stosunku do siebie. Inaczej to się nie uda, niezależnie od płci.
Niedojrzała osoba traktuje związek jako osobny byt, a nie drużynę – „aby mi było dobrze”, albo za rywalizację, „abym wygrał/a z tą drugą osobą”. Błąd.
I znowu technologie: gry komputerowe
Według medicalxpress.com wielu amerykańskich mężczyzn i chłopców przyznaje, że gry komputerowe są dla nich bardziej satysfakcjonujące, niż seks. Kobiety mogą pomyśleć zatem co zrobić, by seks z nimi był przyjemniejszy, niż gry, zamiast tak negatywnie reagować na pasje mężczyzn.
Roszczeniowa, krytykancka i wyśmiewająca postawa może nie pomagać w tym. Oburzonym kobietom polecałbym spróbować wejść w świat gier, w świat zainteresowań swoich mężczyzn, bo wspólne aktywności mogą prowadzić do… innych wspólnych aktywności (tak, w tym seksu).
Podobieństwa scalają, różnice mogą jednak powodować frustrację.
I owszem, znam takie pary, gdzie mężczyzna np. streamuje gry po kilka godzin dziennie, czerpie radość z grania, śmieje się razem z innymi graczami z sytuacji w takich grach, a kobiety zamiast wejść w ten świat to marudzą, że ci mężczyźni nie poświęcają im czasu.
I obie strony mogą mieć rację, bo nie ma co przesadzać ze światem wirtualnym, z olewaniem partnera, ale lepiej niech tacy ludzie znajdą podobnych do siebie ludzi.
Wysoki poziom życia – przynajmniej w porównaniu do pokoleń wstecz
Im więcej możliwości, które daje rozwijająca się kultura, tym ludzie najwyraźniej są mniej zainteresowani samym seksem, a wieloma innymi potrzebami do których ludzie biedni nie mają dostępu. Niestety mówienie o tym, że tam gdzie bieda, niski intelekt i nikła edukacja tam dużo seksu, a nawet wysoka dzietność nie jest poprawne politycznie, a uważane, że w ten sposób ludzi się obraża. Problem w tym, że takie są trendy i wiele badań to potwierdzało (co nie wyklucza, że mądrzy ludzie też mogą chcieć mieć wiele dzieci, ale trendy to coś innego, niż mówienie o jednostkach).
I tak – dzięki wysokiemu poziomowi życia jednostki nie muszą wchodzić w związki, by sobie jakoś pomagać, a co niegdyś było warunkiem przetrwania. W ten sposób związków powstaje mniej.
Problemy z posiadaniem mieszkań na własność… mimo wyższego poziomu życia, niż w przeszłości
Biedni ludzie bez pracy, choć głównie mężczyźni – nie mogąc zaprosić kobiet do siebie nie uprawiają seksu właśnie z tego powodu lub dlatego, że mieszkają z rodzicami. Trudny dostęp do posiadania mieszkań na własność nie pomaga w tym, by utrwalać relacje.
Coraz więcej millenialsów mieszka z rodzicami.
Można sobie trąbić o niskiej dzietności, ale bez mieszkań to się nie uda. To nie są czasy domów wielopokoleniowych na wsi gdzie mieściły się trzy rodziny… zwykle też z bardzo niskim standardem życia i wysoką umieralnością. Przeszłość kolorowa nie była.
Ryzyko ciąży
Fakt faktem ludzie mogą nie uprawiać seksu, ponieważ boją się ciąży, boją się rodzicielstwa – szczególnie, gdy nie są jeszcze ani psychicznie ani ekonomicznie na nie gotowi. Antykoncepcja masowa, taka jak prezerwatywy nie zabezpieczają w 100% przed wpadką i ludzie mają tego świadomość.
Najwyraźniej najlepszą antykoncepcją dla tych ludzi jest brak uprawiania seksu całkowicie. Znam jeszcze kilka innych sposobów, by nie doprowadzić do zapłodnienia, ale zostawmy to.
W Japonii, czy też w innych kulturach konserwatywnych nadal wiele osób źle określa stosujących antykoncepcję, co nie pomaga w chęciach kontaktu z drugim człowiekiem.
Trudno o zrozumienie, gdy płeć przeciwną widujesz tylko w jpg, a rozmowę w grze komputerowej
Jeśli płcie nie spędzają ze sobą czasu – też nie będą potrafiły ze sobą współpracować. I tu znowu cytuję jeden z artykułów o sytuacji w Japonii:
Wiele osób nie potrafi odnieść się w żaden sposób do płci przeciwnej fizycznie ani w żaden inny sposób. Nie rozumieją się. Wzdrygają się na dotyk. Nie rozumieją jak działa ciało i psychika płci przeciwnej. Większość to mężczyźni, ale zaczynam widywać więcej takich kobiet.
To powoduje, że trudno o pozytywne przekonanie do np. jednopłciowych szkół, czy wiecznego szukania towarzystwa i rozmów tylko wśród jednej z płci. Prawdopodobnie identycznie działa spolaryzowanie w poglądach politycznych płci, które nie starają się zrozumieć problemów płci przeciwnej, przez co dążą do przepychania tylko ważnych wartości dla jednej z nich. Im większy radykalizm, tym większy radykalizm chciałoby się rzec.
Hybryda postaw: nieudana próba łączenia postępowości z konserwatyzmem
Nadal wielu ludzi oczekuje od płci bardzo stereotypowych cech, umiejętności, poglądów i zachowań, a gdy okazują się inni – są na nich źli. Tak się dzieje gdy mężczyzna nie jest tytanem, który wszystko potrafi, gdy nie jest ogromnie silny fizycznie i psychicznie, gdy nie zarabia ogromnych pieniędzy. Tak gdy kobieta nie chce tylko być wiecznie miła, uśmiechnięta, łagodna i zgodna, lub… wykonywać poleceń mężczyzny. Co tam kto uważa należy przypisać do płci.
Z artykułów o Japończykach:
Japonki stały się bardziej niezależne, ambitne i chcące się edukować. Jednak konserwatywne postawy w domu i miejscu pracy nadal są utrzymywane. Nie pozwala to na sprawne zarządzanie społeczeństwem, gdyż ludzie kłócą się w zależności od miejsca w którym się znajdą, zamiast postępować równie otwarcie i tolerancyjnie.
Być może jest tak, że większość ludzi jest prosta i potrzebuje prostych schematów, prostych ról do działania stąd było tak duże poparcie do tego co należy do kobiet, a co do mężczyzn, nawet kolor ubioru… ale tak to się nie rozwiniemy. Wiele osób będzie kwestionowało, czy ten świat jest normalny, jeśli nie można nawet lubić danego koloru, nie można lubić danych poglądów, posiadać takich, czy innych emocji, zainteresowań, talentów, czy predyspozycji, „bo nie pasuje to do płci”.
Tak jest najłatwiej. Płcie ustawić w sztywne ramki, resztę uznać za wariatów i chorych psychicznie, obrażać, wykluczać, koniec tematu. Inaczej jest gdy to przytrafia się własnemu synu czy córce, choć i takich ludzi pewnie nie zwolniłoby to z pogardy, mimo, że sami doprowadziliby do głębszych problemów u swojego dziecka.
Hipergamia. Niełatwa do poskromienia, ale tu też jestem optymistą
Jest to (ogólnikowo) niechęć kobiet do umawiania się z gorzej zarabiającymi i gorzej wykształconymi od nich mężczyznami, których dziś jest coraz więcej na tle kobiet. Ale ta niechęć to oczywisty spadek po patriarchacie, gdyż kobiety w przeszłości musiały „wisieć” na mężczyznach, musiały polować na wysoki status i pieniądze u mężczyzn, by nie zginąć nie mając możliwości pracy zawodowej.
Ale jeśli u wielu ludzi chęć zdrad, poligamii, przemocy czy egoizmu idzie poskromić to możliwe, że istnieją jakieś szanse na poskromienie hipergamii. Dowodzi to coraz większy udział kobiet w utrzymywaniu domów (pracują obie strony), coraz większy udział kobiet, które płacą na randkach 50/50, ale też które zarabiają więcej od mężczyzn i nie mają z tym takiego problemu.
Nawet kobiety z wysokim statusem społecznym, z niesamowitymi zarobkami na tle przeciętnych kobiet potrafią popaść w ruinę po małżeństwie z mężczyzną gorzej od nich zarabiającym (identycznie jak mężczyźni, których rozwód rujnuje po związku z kobietą zdecydowanie gorzej zarabiającą).
Kelly Clarkson musi płacić ogromne alimenty byłemu mężowi. I nie tylko ona
Problemem dla wielu kobiet, że nie są chętne do związków jest też brak stabilizacji, czyli jeśli mężczyzna cały czas zmienia pracę, a takie trendy są obserwowane (badanie 1 i badanie 2).
Słuszny (?) brak pewności siebie przeciętnych mężczyzn na randkach z kobietami sukcesu
Mężczyźni rzadziej chcą się spotykać z kobietami „sukcesu” z wielu względów. Jedni dlatego, że wiedzą, że taka relacja się nie uda, bo kobieta nie będzie na nich patrzeć jak na w pełni wartościowych ludzi (a będą „balastem”). Kolejni, że taka kobieta nie da im bezpiecznej przystani w domu, może nawet rodziny (bo będzie szaleńczo gonić za wszystkim innym, może nawet będzie agresywna i konkurencyjna). A inni nie są na tyle pewni siebie, by czuć się dobrze w sytuacji gdy to kobieta radzi sobie lepiej, a oni wychodzą przez to na tych, którzy nie mogą być tymi sławnymi „skałami” dla kobiet.
Ale tak to jest jak sukcesu, wszechwiedzy, zaradności, siły oraz wysokiego statusu społecznego oczekiwało się tylko od mężczyzny i tylko to było nazywane męskim.
MeToo, ale i brak umiejętności flirtu
Mężczyźni boją się podchodzić do kobiet z powodu możliwości bycia oskarżonymi o molestowanie lub gwałt, nawet jeśli nie mają tego na celu (choć znamy ludzi, którzy twierdzą, że opór kobiet trzeba łamać na siłę i nie należy słuchać co mówią). Ale naprawdę nie powielajmy takich postaw bo oskarżenia będą się sypać i będą miały podstawy. Jednak wielu mężczyzn naprawdę nie chce problemów tylko dlatego, że nie trafią w gust oceniającej czy ich podryw na pewno jest okej.
Inni mężczyźni po prostu nie rozumieją różnicy pomiędzy byciem flirtującym, a creepem, tak jak nie umieją się droczyć.
Tak, niestety nie raz zgwałcono mi oczy gdy widywałem na screenach „podryw na janusza” czyli „smacznej kawusi rano, a wieczorem otworzysz dla mnie jaskinię” i inne tego typu teksty. Na żywo też znam sytuacje mężczyzn wyuczonych na formułkach PUA w stylu „bądź pewny siebie, nie zwracaj uwagi na jej odmowy, żartuj”. I oni faktycznie nacierają na te dziewczyny ze sztuczną pewnością siebie, sztucznymi tekstami i hehe żartowaniem, że „teraz to nie możesz mi odmówić bejbe” i to nawet jak są wyraźnie niezainteresowane, czy nie są stanu wolnego.
Może czas na to, by to kobiety podrywały i czas zaprzestać mówieniu o jakimś mężczyźnie „zdobywcy”? I znowu wychodzi, że przypisywanie łatek do płci jest niemądre.
Błędne przekonania też zniechęcają do relacji
Wmawianie, że „bycie sobą” zapewnia sukces matrymonialny, sama kasa (łącznie z wręczaniem jej jak prostytutce) czy też słuchanie, że wygląd nie ma znaczenia. Naprawdę ludzie są zdenerwowani na te wszystkie tezy, którymi byli karmieni, a które nie dały im rezultatów. To też wina braku edukacji, ponieważ nikt tym ludziom nie przekazał jak ma być poprawnie. Dostali kilka prostych haseł, które można nawet odczytać na opak i to tyle.
Czy zanik kontaktów między płciami oznacza, że należy promować więcej kontaktów np. seksualnych?
Bez popadania w skrajności – ani nie powinno całkowicie wycofywać z relacji, ani nie powinno hiperkompulsywnie poszukiwać tanich emocji i mnogich relacji seksualnych.
Ale oczywiście badania pokazują, że kontakty seksualne – dobrowolne, nieryzykowne (nie z byle kim, byle jak i byle gdzie) zmniejszają poziom zestresowania, to też mogą 'leczyć’ psychikę (wydzielają się endorfiny, oksytocyna, dopamina, redukowany jest kortyzol, czy też obniża się ciśnienie krwi itd). Wzrost liczby depresji, obniżonego nastroju, czy znerwicowania u nowych pokoleń może być skutkiem tego, że nie mają żadnych relacji, ani uczuciowych ani seksualnych – a najlepszym wyjściem jest posiadać oba z nich i można to załatwić w jednym, stałym związku. Posiadanie wielu partnerów zwiększa ryzyko uzależnienia od takich kontaktów, HIV, innych chorób przenoszonych drogą płciową, zmniejsza poziom oksytocyny, która przywiązuje do partnera. Fałszywy plus jakim jest wzrost pewności siebie dzięki poczuciu atrakcyjności seksualnej jest zastępowany przez wiele minusów.
Pamiętajmy, że wielu ludzi uprawia przypadkowy, ryzykowny seks z powodu osamotnienia, odrzucenia w domu (DDA/DDD), innych krzywd, ale jest to nieskuteczna forma radzenia sobie z problemami.
Ale w sumie czy to źle, że ludzie uprawiają mniej seksu?
Może wraz z rozwojem cywilizacji ludzie w dużym stopniu porzucają prymitywne potrzeby (wiadomo, nie wszyscy i nie jednakowo)? Może spełnione potrzeby niższych rzędów u wielu ludzi zgodnie z Piramidą Masłowa kierują do chęci spełniania zupełnie innych potrzeb? A może ludzie stawiają na jakość, a nie ilość, ponieważ fatalna relacja seksualna nie prowadzi do chęci powtórzenia jej, prawda?
Są pewne plusy.
Niestety istnieją takie badania, że samotni mężczyźni w celibacie są bardziej skłonni do zachowań radykalnych, czy też do przemocy. ISIS (i nie tylko oni) rekrutują sfrustrowanych seksualnie, którzy będą mogli uzyskać seks, a nawet żonę na wojnie. Odrzucone kobiety też nie czują się najlepiej, też wojują (ups, często jako radykalne feministki). To pokazuje, że zanik więzi między płciami nie jest dobry.
Z drugiej strony mężczyźni od wieków słyszą od „tradycjonalistów”, że nie uprawiając seksu i to w sposób mocno aktywny są zniewieściali, nie są „macho”, są przegrywami (określenie prawiczek, czy „pasyw” ma naprawdę złą sławę). Jest to mechanizm odpowiedzialny za promocję szukania taniego seksu z niskiej jakości kobietami (nie wspominając o prostytucji, czy wzroście opłacania kobiet przez internet, które dają iluzje relacji – jak np. w onlyfans).
Lepszym wyjściem byłyby próby pokazywania, że to właśnie normalny kontakt z kobietami, niekoniecznie zawsze seksualny też jest w porządku, a nawet jak seksualny to w związku, zamiast „nabijać sobie licznik”. Bez spiny, bez maczyzmu, bez myślenia jedną częścią ciała.
Jeśli mężczyzna nie będzie potrafił mieć koleżanek, czy przyjaciółek, to tak samo ciężko będzie mu zbudować związek. Na samym pragnieniu seksualnym się go nie zbuduje.
Podobnie kobiety. Jeśli będą patrzyły tylko na status, pieniądze, wykształcenie, wygląd, seks, to będą miały relacje mechaniczną, pozbawioną głębi. I jeśli się zawiodą to tylko własnym wyobrażeniem co jest potrzebne do zbudowania związku.
A może społeczeństwu jest za dobrze? W stylu mysiej utopii?
Nie po drodze mi z rozwiązaniami które słyszę zewsząd tj. batem ludzi popędzić, zabrać im dobrobyt, zabrać internet, pieniądze, prawa, bezpieczeństwo to wszystko będzie cacy, bo teraz to wymyślają sobie problemy, a przecież jedyne prawdziwe problemy to te pierwszorzędne, prymitywne, jak z przetrwaniem, czy pożywieniem. Reszta to pewnie wymyślanie tylko dlatego, że ludzie zostali rozpieszczeni.
Przecież o to chodzi w rozwoju cywilizacji, by było nam wszystkim coraz lepiej, więc pewne zachowania są skutkiem ubocznym dobrych czasów. Dobrych, które należy doceniać i ulepszać je jeszcze bardziej. Ale jak ktoś chce „zabić rozpieszczanie” to równie dobrze można zbombardować cywilizację, wrócimy do jaskiń, nie będziemy mieli niczego, będziemy wyrywać zęby na żywca prostymi narzędziami znalezionymi w dziczy, długość życia zejdzie do lat 35, depresja znów nazwana będzie lenistwem (batem przez głowę i heja) i będziemy „happy”, nie? Nie bardzo.
Jak komuś takie pomysły przychodzą do głowy to naprawdę musi nie lubić ludzi i tego świata. Ja doceniam. Są rzeczy do poprawy (i będą zawsze, na tym polega ewolucja, najpierw duże problemy jak z przetrwaniem, pożywieniem, potem mniejsze i dla wielu niestety godne wyśmiania), ale nie poprawia się niczego poprzez zniszczenie.
Jestem przekonany, że ideologie w stylu komunizmu zostały wymyślone na tej samej bazie = by czasem ludziom nie było za dobrze. Dać ludziom po równo, ale MAŁO, by czasem nie wyściubili nosa po więcej, by byli zadowoleni z niskich standardów i by, czasem nie pomyśleli, że ktoś mógłby mieć lepiej. Jakże piękne i diabelskie…
Podsumowanie. Tęgie głowy mają nad czym myśleć, by płcie się nie oddalały
Jak widzimy przyczyn zaniku chęci zawierania związków, a nawet uprawiania seksu jest całe multum.
Diagnozy, które słyszę w stylu, że wszystko to wina kobiet, mężczyzn, takiego polityka, takiej ideologii nie są obiektywne i łatwo wzbudzić niechęć do danej grupy społecznej, ale poza wzrostem negatywnych emocji nie powoduje to wiele, lub niczego pozytywnego. Czynników jest więcej, a więc sfer do poprawy, do wyedukowania ludzi, w tym w umiejętnościach społecznych, przewidywania konsekwencji, a nawet w promocji zdrowia.
Naczytałem się już za dużo tych wszystkich afer w stylu wina Tuska, wina Messiego, wina Ronaldo, wina feministek, wina toksycznych mężczyzn. Obwinianie jednych może pokazywać zaślepienie emocjonalne, które nie prowadzi do kierowania się rozumem polegającym na analizowaniu szczegółów i wielu zależności (tak jest w myśleniu systemowym).
I to nie chodzi o osoby, a o mechanizm psychologiczny, uproszczonego czarno-białego myślenia na temat ludzi i zjawisk. A jednak wszyscy jedziemy na tym samym wózku i życzyć sobie by nam spadł poziom życia nie wypada, tak jak wykpiwać realnych problemów innych, które nie muszą tyczyć nas samych. Wystarczy, by syty głodnego rozumiał. Od tego się zaczyna, tak jak każdej różnicy, która zamiast do współpracy to u wielu namawia tylko do siania agresji i wyśmiewania.
Trzeba rozumieć, że wzorce nie nadążają za zmianami, które przyniosło wzbogacenie się społeczeństwa, rozwój go, bardzo duży nacisk na technologię i rozwijanie relacji wirtualnie, ale też uwolnienie kobiet z tradycyjnych ról, gdzie mężczyźni niekoniecznie chcą się wyemancypować i sami siebie naciskają na tkwienie w tradycyjnych rolach („bądź męski”, „prawdziwy mężczyzna musi…”, „prawdziwy mężczyzna jest…”).
Być może to dlatego, że uwierzyli, że wracając do patriarchatu, do „starych czasów” i plując na te „tfu nowe, postępowe czasy” wszystkie ich problemy się rozwiążą. Może uważają, że wystarczyłoby wtedy tylko zarabiać pieniądze, by mieć kobiety i być szczęśliwymi, a do tego mieliby władzę w domu za samą płeć.
Niestety to tak nie działa i nie jestem skłonny do promowania żadnej ideologii która miałaby w narracji, by któraś płeć na niej ucierpiała, lub była traktowana jako bardziej trędowata, a druga dostawała ot tak przywileje. I to samo z tą hipergamią, gdzie konserwatyści nie umieją się często zdecydować czy jest pożyteczna, bo doprowadza do rozwoju gatunku, czy jednak trzeba odebrać kobietom prawo głosu i wyboru partnera. Na logikę dzięki tej decyzji rozwój gatunku byłby przecież zahamowany. Ale jedna płeć faktycznie może na tym jakoś, by skorzystała (z podkreśleniem słowa „może”).
Wiem jedno. Świat i ludzie są bardzo skomplikowanymi tworami. Jeśli ktoś sądzi, że jedno proste rozwiązanie rozwiązuje problemy to myli się z całą pewnością. I tak, potrzeba nam czegoś nowego, wypracowania nowych metod opartych na zdobywaniu coraz to nowej wiedzy dostosowanej do obecnych realiów, a nie cofania się w czasie i tym samym w rozwoju. Cieszmy się też z tego internetu, cieszmy się z łatwiejszej komunikacji. Dzięki temu łatwiej badać szersze grupy ludzi, uwzględniać je i wyciągać wnioski. Są pozytywy. Nie trzeba cały czas marzyć o tym jak „kiedyś to było”. Nie. Kiedyś to dopiero będzie! I po to mamy nakładkę kulturową/cywilizacyjną, by nie sprowadzać ludzi do prehistorii, czy topornej biologii.
„Diagnozuje się więcej depresji, lub stanów obniżonego nastroju.” – DIAGNOZUJE SIĘ co warto pamiętać, nie oznacza że jest ich realnie więcej. Podejrzewam nawet że w dawnych czasach było ich więcej niż teraz, bo życie było dla człowieka ogólnie cięższe. A jeśli chodzi o nowsze czasy to ludzie zwyczajnie mniej wstydzą się pójść do psychiatry, więc i diagnoz więcej.
Przede wszystkim nie warto słuchać tych ludzi, którzy mówią, że dzisiejsze depresje to efekt, że mamy słabych ludzi i to ich własna wina. Zero współczucia, zero zrozumienia, czysta pogarda w w tych wypowiedziach. Brakuje im wiedzy, bo po prostu kiedyś choroby psychiczne nie istniały w świadomości człowieka. Wszystko sprowadzano do kary Boga, czy innych opętań, albo lenistwa. Zwolennicy chłopskiego rozumu są tym bardzo zadowoleni i tym, że mogą wyrazić się negatywnie o cierpiących i słabszych.
Zgadzam się z tym.
To jest wynik PRLowskiego wychowania ludzi na bydło nienawidzące siebie i wszystkich wokół. Tak się osłabia więzi społeczne. To co dziś widzimy to skutek. Stare pokolenia nadal mają wpływ na młode, a młode żyją w chaosie lekko kierując się ku lepszemu, ale nadal ciągnąc stare trybiki.
Jeszcze jedna uwaga, co zaobserwowałam obcując drugi miesiąc z Ukrainkami po sąsiedzku. U nas w Polsce to pomału zamiera, a Ukraińcy mają bardzo silne więzi rodzinne. Kultywują swoje rodowe klany. Tam są rodziny wielopokoleniowe, utrzymuje się kontakty z ciastkami, wujkami, kuzynostwem dalszym bliższym. Tam się nawzajem wspierają. Ktoś pojedzie na zachód, to ściąga za sobą całe klany plus różnych pociotków i kobiety rodzą dużo dzieci. Polski mężczyzna chcący się związać z młodą Ukrainka mająca ok 25 lat powinien się liczyć z tym, se ma ona już przychówek 2 – 3 dzieci i nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa w tej kwestii. Np te moje sąsiadki. Młode dziewczyny przed 30stka i już 2 – 4 dzieci, ja w tym wieku nawet nie myślałam o jednym dziecku. A na Ukrainie to norma.
Kilka domów od mojego jest taki przerobiony wielorodzinny dom na hotel robotniczy, w którym przed wojna mieszkali ukraińscy pracownicy firmy budowlanej, a obecnie mieszkają tam Ukrainki z dziećmi. Często spotykamy się na spacerach, dzieci razem się bawią. Jak to dzieci. I te kobiety mają ok 20 – 40 lat po min 2 – 4 dzieci i są bardzo zszokowane, że Polskie kobiety mając 2 – 3 dzieci normalnie pracują zawodowo, jeżdżą samochodami, często jeszcze chodzą na jakieś zajęcia itp. Dla ukraińskich kobiet to norma, że kończy jakaś szkole albo i nie, rodzą kilka dzieciaków i całe życie siedzą w domach. Są zdziwione, że polskie kobiety są takie głupie i ogarniają tyle obowiązków naraz. Raz się jednej zapytałam, czy planuje w Polsce iść do jakiejś pracy, a ona takie oczy, ze jak to, przecież ma małe dzieci, które to najmłodsze ma już z 9 lat, a strasze 14 lat. No szok. A półki zostawiają roczne dziecko pod opieki lub do żłobka i szorują do roboty. Ukrainki mają kompletnie inne podejście do życia niż Polki.
Ale jaki to ma związek z tematem przeze mnie opisywanym nt. liczby związków itd.?
Nawiązałam do wypowiedzi innego kolegi, który upatruje nadzieję na miłość z Ukrainkami. Teraz ich dużo w pl i nie ma problemu by poobserwować temat, poznać kogoś i wyjść ze swoich wyobrażeń i iluzji.
Więc nie kliknęłaś odpowiedzi konkretnie do niego, by zaznaczyć jego nick i wyszło, że to luźna myśl.
Szanowni dyskutanci, sorry że poza tematem, i w ogóle poza poruszanymi tutaj zagadnieniami, ale naprawdę nie mogę się powstrzymać. Otóż, zabij, nie pojmę, skąd u Polaków takie zainteresowanie Ukrainą, w tych zad ramach także Ukrainkami. Sorry, nie jestem (tzw.) patriotą, tym bardziej nacjonalistą (w potocznym rozumieniu, bo niektóre elementy tej idei czy ideologii są mi bliskie, rzecz jasna nacjonalizmu per se, nie jakiegoś konkretnego, np. polskiego), jeszcze dalej mi do ksenofobii czy rasizmu l, ale na miłość boską, krótko i wezłowato, Ukrainą i Ukraińcy to nie jest dla nas pole do jakichkolwiek porównań, nikt stamtąd, tzn. Że Wschodu (poza oczywiście Rosjá, jedyna tam ostoją cywilizacji), dla nas płaszczyzną taką, tj. do porównań, są wielkie narody Europy, jak Niemcy, Włosi, Framcuzi, Hiszpanie, także wyżej nadmuenieni Rosjanie, a nie, przepraszam za określenie, coś takiego, nomen omen nieokreślonego jak Ukraina. Więcej szacunku dla siebie. Dla Polski.
Jakby Rosja była ostoją cywilizacji to byś tam mieszkał i chwalił – ale tylko dlatego, że ci tak każą. Co kto lubi. Jednak najlepiej wygrzewać się w bardziej cywilizowanym świecie i mówić jak to jest fajnie tam gdzie się nigdy nie zamieszka i nie w 90% kraju z biedą na czele, zacofaniem, przemocą, cenzurą, pochwalaniem brutalizmu i łamaniem podstawowych praw człowieka, wolności wypowiedzi, mediów, dziennikarzy, wyborów, czy protestów. No i gdzie terrorysta to bohater, a dobry to słabeusz, którym trzeba pomiatać wykorzystując najbardziej prymitywny z argumentów, czyli argument siły, czy przewagi liczebnej. Tak się demoralizuje od lat i u nas też to było i jakby niektóre partie chcą powrotu tych metod.
Tu fajne wypowiedzi Rosjanina który uciekł z Rosji i mówi czemu
https://www.youtube.com/watch?v=dzQI03xDbew
I o ich marnym poborze wojskowym, gdzie też nie chciał służyć (i ma rację, u nas też było podobnie)
https://www.youtube.com/watch?v=txLcveQ7wNw&t=1s
coś takiego, nomen omen nieokreślonego jak Ukraina
Jest to określone np. granicami kraju, których się nie łamie. Przypominam, że wobec Polaków niegdyś były te same oskarżenia ze strony tej samej rosji. Że Polski nie ma, są tylko zagubieni ludzie w kraju, których trzeba przywrócić na jedyną słuszną i dobrą, sowiecką stronę, czyli poprzez wojnę i terror. No ale jak ktoś zawsze kłania się silniejszemu w pas to tak jest, a nie robi ukłonu tam gdzie moralność i większe ucywilizowanie rządzą.
. Otóż, zabij, nie pojmę, skąd u Polaków takie zainteresowanie Ukrainą, w tych zad ramach także Ukrainkami
Wbrew może temu co sądzisz – to też są ludzie, cierpią i mogą potrzebować pomocy. Stąd zainteresowanie. Ale jak się kłania w pas rosyjskiej propagandzie to się ich wroga uważa za śmiecia, odczłowiecza go i musi się uważać, że nie ma być go żal, a ma być radość, jak umiera, a nawet jak mu się oczy wyłupuje. Niezależnie od poglądów. Wystarczy kraj pochodzenia. Typowa sprawa dla lubiących sadyzm i nastawionych skrajnie negatywnie do danych ludzi w emocjonalny sposób.
Ciągnąć tematu nie ma po co, bo i nie ma o czym. Znam rosyjską propagandę i jej nie uznaję, tak jak nie uważam metod Rosji za działania które należy szanować. Jest to też oderwane od tematu artykułu, dlatego szkoda czasu na przekonywanie kogokolwiek, bo nic to nie wniesie i nikt zdania nie zmieni. Strony się określiły już dawno temu i tylko utwierdzają się w swojej słuszności.
Kto usprawiedliwia nieszanowanie granic innych i napadanie na słabszych/mniejszych musi mieć ciekawe skłonności. Najzabawniejsze ilu takich ludzi walczy przeciw toksycznym kobietom, które tak się zachowują, ale u mężczyzn, lub u siebie to popierają.
No dobra, OK, nie jest to miejsce na takie dysputy, może tylko z mej strony jeszcze jedno, zasadniczo, w odniesieniu do tej całej Ukrainy, mówimy o dwóch różnych rzeczach, zbieranie ziem ruskich, Moskwa Trzeci Rzym, trójjedyny naród rosyjski, Russkij Mir, ja o tym, ty zaś, bez obrazy, ale nie sądzę, byś był w stanie z tym ruszyć, bez obrazy, ja jestem historykiem, i z formalnego wykształcenia, i przede wszystkim z zamiłowania, gdyby ktoś powiedział, że ja nie ruszę z czymś tam z fizyki, choćby i na poziomie liceum, bynajmniej bym się nie obraził, no, ale Polacy to naród obrazników, bez dystansu do siebie, biorących siebie że śmiertelną powagą. Aha. Propaganda rosyjska. Nie znam jej. Jak każdej innej. Jest mi tak samo obca jak każda inna, polska, chińska, grenlandzka. OK. Koniec. Teraz słówko o tych Ukrainkach. One są takie same jak P-0-lki. Fizycznie są tak samo obrzydliwe. Takie typowe baby. Typowa słowiańska bezwyrazowość. I tak samo jak P-0-lki obrzydliwe mentalnie. Szczerze to końca? Nie mogę na nie patrzeć. Zbieranie na wymioty. A dodatkowo mając w pamięci wyczyny tego narodu (precyzyjniej, „narodu”, cudzysłów) względem nas, Polaków, w historycznie patrząc nieodległej przeszłości. Odwracam łeb jak je widzę. Sorry.
Nie znam jej. Jak każdej innej. Jest mi tak samo obca jak każda inna, polska, chińska, grenlandzka. OK. Koniec. Teraz słówko o tych Ukrainkach. One są takie same jak P-0-lki. Fizycznie są tak samo obrzydliwe. Takie typowe baby. Typowa słowiańska bezwyrazowość. I tak samo jak P-0-lki obrzydliwe mentalnie. Szczerze to końca? Nie mogę na nie patrzeć. Zbieranie na wymioty. Zbieranie na wymioty. A dodatkowo mając w pamięci wyczyny tego narodu (precyzyjniej, „narodu”, cudzysłów) względem nas, Polaków, w historycznie patrząc nieodległej przeszłości. Odwracam łeb jak je widzę. Sorry.
Mogę tylko współczuć, że ktoś jest kierowany taką nienawiścią i to bezpodstawną, a raczej stosując mechanizm odpowiedzialności grupowej, zamiast odpowiedzialności jednostki. Niektóre feministki też to robią względem nas widząc w każdym z nas np. Hitlera czy jakąś inną postać, której nie lubią. Albo widzą w nas mężczyzn z przeszłości, którzy traktowali kobiety gorzej, czy ograniczali. Nieważne, że możemy być inni niż tamci mężczyźni i nie mieliśmy wpływu na ich decyzje, bo przecież jesteśmy innymi ludźmi – ale one wiedzą lepiej, bo dzielimy z nimi płeć, czy kolor skóry i to wystarczy, by uznać nas za takich samych i za współodpowiedzialnych. Tak działa mizoandria, mizoginia i inne uprzedzenia płciowe, rasowe i inne.
Tyle, że takie kobiety najczęściej nie dostały odpowiedniej opieki w domu (dysfunkcje) i miały złe doświadczenia, więc budują taką, a nie inną osobowość i narrację. Tym bardziej gdy chłoną negatywne informacje z zewnątrz (czyli też propagandę). Propagandyści wyszukują osoby na nią podatne. Mężczyźni widzą takie rzeczy u siebie rzadziej, mimo, że działanie i przyczyna może być podobna. Ale wg psychologów mamy silniejsze mechanizmy obronne zbudowane na wychowaniu w nieprzyznawaniu się do wad i słabości i dlatego rzadziej chodzimy na terapię.
Ja tam jak widzę kobiety nie obrzydzają mnie, bo nie znam ich cech charakteru, póki nie poznam. Nie mogę obarczać jednostki winą grupy póki jednostce niczego nie udowodnię. Po wyglądzie nie oceniam mentalności na ogół nie licząc może skrajnych przypadków, bo jakbym miał to robić to wobec mężczyzn można mieć identyczne pretensje. Nie jesteśmy idealni, by sobie przypisywać niesamowite rzeczy. Jak widzę Ukrainki – tak samo, nie obrzydzają mnie bo nie przypisuje im złych cech i nie obchodzi mnie co robił ktoś tam z ich narodu ileś lat temu, bo te osoby dzisiaj nie mają z nimi najczęściej nic wspólnego prócz narodowości. A w szczególności kobiety, gdyż najbrutalniejsze egzekucje wymyślili i stosowali mężczyźni. Ale to też byli zupełnie inni ludzie, niż dzisiaj, więc należy poznać opinie każdej osoby z osobna, by wiedzieć jak je traktować. Jak ktoś popiera złe traktowanie Polaków i jest z tego dumny to dopiero wtedy można mieć wobec niego jak najgorsze oceny. Ale nie wobec wszystkich tylko dlatego, że komuś się np. winę narodu przypisało.
Jak ktoś ma w sobie duży pokład negatywnej energii to tak będzie miał do ludzi wyszukując pretekstu i powodu do negatywnych ocen. Ten mnie brzydzi, tamta brzydzi, tego nie lubię, tamtej nie lubię, ci są głupi, tamci winni tamtemu, tamci manipulatorzy, tamci seksiści, tamci banderowcy, a tamci pedofile. Wszystko sprowadzone do najbardziej skrajnych przypadków by określić całą grupę RÓŻNYCH ludzi którzy wcale nie muszą być tacy jak te uprzedzenia.
Wojny były toczone od wieków w ten sam sposób. Określało się wroga stosem negatywnych cech, przypisywało mu najgorsze cechy, najgorsze intencje i dzięki temu z łatwością można było sobie usprawiedliwić jak najgorsze traktowanie np. całego narodu pod okupacją. Proste mechanizmy, najczęściej osobowości psychopatycznych i narcystycznych, które spowodowały najwięcej zła i wojen na świecie. Te osoby same miały cechy podłe, ale widzieli to tylko w innych. Więc co mogę powiedzieć… aby zapobiegać, by takie osobowości się nie tworzyły, bo nigdy nie wyjdziemy z pasma nieszczęść toczących ten świat i to na własne życzenie.
Był taki eksperyment – małpie której dano smartfona i pozwalano z niego korzystać do woli, znacznie obniżyły się umiejętności społeczne, nie wchodziła w relacje z innymi małpami, stała się wycofana, smutna. Więc jeśli szukacie winnego takiego stanu rzeczy, to macie go w kieszeni lub właśnie na niego patrzycie.
Ale sprowadzasz nas do umysłu małpy, że działa na nas to tak samo? 😀 żarcik.
Wiadomo, że brak dobrych, życzliwych, szczerych i przyjacielskich relacji z ludźmi nie sprzyja zdrowiu.
Nie wierzę żeby małpa stała się smutna z tego powodu. Prędzej cieszyła się zajebistą zabawką wzbudzającą ciekawość swoją niezrozumiałością.
Czy masz planach poruszyć temat o którym na dniach było czy jest dalej głośno, mam na myśli tutaj afere związaną z tym że Polacy szukają na żony Ukrainek. Oczywiście wielkie oburzenie ze strony Polek i klasyka nad klasyką ubliżanie mężczyznom m.in. od inceli. Chętnie bym poznał Twoje zdanie na temat tej sytuacji i w sumie jaki wpływ mogą mieć Ukrainki na rynek matrymonialny
Źródła poproszę na mail, bo nie siedzę w tym ostatnio. Gdzie te afery, dyskusje? Moim zdaniem Polacy sami się oszukują tą dobrocią Ukrainek. Podobnie Japonek.
Podesłałem już mail. Zatem chyba należę do tej grupy która się oszukuje. Oczywiście nie upatruje wielkich nadziei i bezwarunkowej miłości u Ukrainki, natomiast pojawiła się myśl że może choć trochę te kobiety są lepsze od większości Polek
Są lepsze tylko dlatego, że sytuacja je zmusza, a nie dlatego, że naród nagle jest lepszy. Ten naród ma plagę hiv i nie tylko, tylko ciut lepiej niż Rosja. Europejskich standardów tam nie ma, więc dziwię się jak mogą dostać angaż w UE. Czy poleciałbyś na Rosjanki? W memach wyglądają fajnie i tylko w memach, jak widzisz piękne, słowiańskie uniformy. A co z ich popieraniem wojny, wypraniem głowy? Zresztą jak mnie czytasz to wiesz, że ten ich konserwatyzm pięknie orze mężczyzn. Zarabiaj ciulu i nie marudź cioto! Na księżniczkę rób! Tak to wygląda u konserw. Musiałbyś tylko pogadać z tymi co są ku zachodowi, tam jest inaczej.
Popierają, bo nie wiedzą że można inaczej, u nas też są tacy ludzie, co nie powiedzą nic innego, niż to co wolno i czego rząd chce, jego propaganda działa. Kobiety ze wschodu są obyczajowo o wiele uleglejsze i mniej roszczeniowe, a to jest sporą zaletą przykrywająca ich wady. Tam przemoc domowa jest o wiele większa, są wytresowane by nie wchodzić w drogę mężczyźnie. Ja tam nie mam problemu zarabiać na kogoś i nie marudzić jeśli faktycznie coś z tego mam, nawet jeśli jest to tylko odrobina wdzięczności, czasem seks i ciepły obiad co dzień, a to już dużo, więcej niż ma przeciętny mężczyzna u nas
Dokładnie tak, ja tez nie mam problemu zeby ciezko pracowac, ale z poczuciem szanowanym i okazywanej wdziecznosci, a nie z pozycji psiego obowiązku.
A gdyby tak samo traktować kobietę, żeby ona nie musiała z pozycji psiego obowiązku być posłuszna, bez własnego zdania, chętna seksualnie, gotująca, rodząca dzieci (nawet gdy ciąża zagrozi jej życiu) i jeszcze może powinna przyjmować przemoc i nie marudzić jak wspomniał wyżej stały czytelnik w kontekście „atutów”? Bo nie wiem po co to jest wspomniane? Bardzo źle akurat, że nie temperuje się przemocy domowej.
Więc gdyby tak obie płcie spotkały się i nie były wobec siebie roszczeniowe, gdyby szanowały siebie, gdyby nie marzyły o podporządkowaniu i przemocy…
Tak, są takie związki. Tylko takie są trwałe, zgodne i szczęśliwe. Ale jak ktoś sądzi, że psi obowiązek należy do jednej płci, a druga ma mieć przywileje i władzę, już nieważne jaka, to jest źle. To jest ta arogancja związkowa o której pisałem wyżej. Na egoizmie i poczuciu wyższości nie buduje się relacji. Żadnych. Nie tylko międzypłciowych.
Tylko ze w praktyce jak facet nie trzyma sterów to sie zwiazek rozbija, bo kobiety ugodowosc poczytują jako słabość i to prowadzi wiadomo gdzie.
Tylko ze w praktyce jak facet nie trzyma sterów to sie zwiazek rozbija, bo kobiety ugodowosc poczytują jako słabość i to prowadzi wiadomo gdzie.
Tylko te narcystyczne tak uważają. Wtedy każda słabość jest dla nich pożywką. Tak jak słabość kobiet jest pożywką dla narcystycznych mężczyzn, którzy wykorzystują te kobiety i robią im sito z głowy. Narcystycznym osobom brak empatii, są nastawione na niszczenie innych. Brak empatii jest bardzo dobrą sugestią z kim mamy do czynienia. Nieważne jaka płeć.
Co do tej sytuacji – wystarczy nie być uległym w 100% czasu i nie przepraszać za życie. Nie możemy ciągle tylko pokazywać dwóch rodzajów mężczyzn, czyli jakiś dominator alfa bez żadnych słabości, wiecznie trzymający ramę, podejmujący same idealne decyzje i uległy beta bez własnego zdania i godzący się na dosłownie każde upokorzenie. Jest jeszcze normalny facet pomiędzy nimi, a to są karykatury.
Bo to, że się będzie ugodowym w pojedynczych sytuacjach jak to, kiedy kobieta powie, że chciałaby iść na film X, albo zjeść rzecz Y, albo wystroić pokój dziecka w Z, albo gdy mężczyzna zgodzi się na orgazm dla kobiety w XTP jej techniką (jeśli będzie to normalne) nic nie zmieni na minus.
Niestety wmawianie sobie, że nie można być w żaden sposób ugodowym, albo nigdy ugodowym doprowadza do tego, że robi się zawsze kobiecie na przekór, byle „rządzić” i myśli się, że to zapewnia sukces. Nieprawda. Wręcz człowiek staje się ogromnym egoistą, który poniża, nie słucha, byle „obronić się przed krzywdą”, albo „byle teoria się zgadzała”.
Koledzy też takich ludzi nie chcą, którzy będą tylko robić na przekór i rozporządzać innymi. Z kobietą można mieć przyjaźń na podobnych zasadach co z mężczyzną uwzględniając, że one częściej oczekują trochę większej ilości cech liderujących. Ale lider uwzględnia potrzeby innych i korona mu z głowy nie spadnie, jeśli zgodzi się na coś co chce druga strona, jeśli nie jest to jakieś upokarzające.
I w sumie jak to się wyklucza z tym co pisałem np. o płaceniu wzajemnie, robieniu obiadów na zmianę, czy dbaniu w seksie o potrzeby wzajemnie? Czy tak ludzkie zachowania, dobre dla związków nagle są „ugodowością” i „nietrzymaniem sterów”? Ani trochę. Ale to trzeba z dojrzałymi emocjonalnie i niezaburzonymi kobietami się spotykać, to takie rzeczy są dla nich chlebem powszednim. Księżniczki zostawiamy na inny rozdział.
dzięki za powyższy wpisik. oszczędziło mi to czasu na opis. widzę, że pogryzła Cię jakaś „enka” ;))
to wyobraź sobie teraz, co przeżywa ktoś, kto trafił na ukrainkę narcyza. Szkoda gadać.
Bardzo naiwne myślenie. Kobiety w patriarchacie narzucają patriarchalne normy mężczyznom, a te są bardzo wyśrubowane. Masz być byk, człowiek sukcesu, chodząca kasa, masz zakaz posiadania słabości, masz być wieczny wojownik, provider, zdrów jak ryba (emocjonalnie i fizycznie), wiecznie seksualnie gotowy bez prawa do zmęczenia i masz polować na wysoki status społeczny.
Właśnie to opisywałem w tym tekście w kontekście Japonek. Nie ujrzysz tam płacenia 50/50, nie ujrzysz tam pomocy finansowej kobiet w domu (tak, to jest ODCIĄŻENIE), nie ujrzysz tam wsparcia jak będziesz miał gorszy czas, bo w patriarchacie męskość jest wyśrubowana dużo bardziej. Masz zaiwaniać i nie narzekać. I tam często całe rodziny musisz utrzymywać, nie tylko własną, ale i cudzą. Haruj wole i będziesz miał ten czasem obiadek. Wg mnie to niczego nie rekompensuje, bo wkład mężczyzn ma być nieporównywalnie większy, a wyrozumiałość do nas mniejsza. I to dlatego konserwatyzm z tym brakiem empatii do mężczyzn dla mnie zszedł z pola widzenia jako cokolwiek sensownego. Null.
I to są też mity krążące w internecie właśnie, że to są te super kobiety z Rosji, Ukrainy, z Japonii. Nic tylko dogadzają mężczyznom i nic nie wymagają. Piękne sprawy i jakże nieprawdziwe i jakże toksyczne, by robić sobie niewolnika z którejkolwiek z płci. I to właśnie prowadzi do frustracji i przemocy. Jedna płeć ma narzucone obowiązki, często zbyt duże, a na drugiej „można” się wyładować, bo ona i tak musi ulegać, czy nie może odejść. Fatalna sprawa.
Zdecydowanie wolę kobiety egalitarne u których
Ciekawe na jakiej podstawie zbudowane te poglądy. Na oglądaniu pustych, egoistycznych narcyzek z portali randkowych i insta? Ile znasz par z życia realnego? Z iloma się spotykasz, by wiedzieć jak u nich to wygląda? Bo mój obraz realiów kompletnie się z tym nie zgadza, ale ja z królowymi insta nie mam wiele wspólnego.
Zresztą tak samo jak z przedmiotowo traktującymi kobiety mężczyznami, z roszczeniowcami przez których rosną ruchy kobiet, które równie narzekają na nas jak mężczyźni na nie. Świętej płci nie ma, każda może mieć coś do poprawy, by tworzyć lepsze relacje i być lepszym człowiekiem.
Jak już o tym wspomniałeś, to należałoby zastanowić się czemu w danym związku
Analizując szczegółowo ten temat okazałoby się, że albo jest to kwestia sytuacji (zmęczenie, lub związek partnerski, gdzie obie strony robią jedzenie), albo jest to związek toksyczny (a więc są wyzwiska, brak seksu, lub z seks dla poniżania, przez co druga strona takiego seksu odmawia i ma rację).
Tyle, że nie można wmawiać, że same toksyczne związki tworzymy w Polsce, albo większość. Jeśli tak, to tragicznie i to obu płciom trzeba mówić. A jeśli są partnerskie, to nie ma w tym nic złego. Bo jeśli obie strony pracują, to nie ma co oczekiwać, że tylko jedna płeć będzie pracować w domu + zawodowo, a druga tylko zawodowo.
Wymyślasz, dobry deal, ja bym tam chętnie został utrzymanką i przyjmował czyjeś frustracje na twarz, czasem ogarniając dom. Ale nie tego się ode mnie oczekuje i to jest problem. Ja bym się bardzo chętnie ze stereotypową kurą domową zamienił, ale nikt mnie nie chce utrzymać.
Tylko że podział obowiązków na utrzymankę i panią domu jest dla mnie niejako modelem startowym, domyślnym od którego wypadałoby zacząć jakiekolwiek rozmowy na temat obowiązków i moim zdaniem jest lepszy. To mężczyźni pracują i pracowali w celu utrzymania infrastruktury tego, co sprawia że żyje nam się wygodnie, nie kobiety budują drogi, nie one narażają się, nie mówię że ich praca jest mniej wartościowa, ale częściej obsadzane są na stanowiskach typu kucharz, ekspedientka, pielęgniarka, nie jest to nic siłowego, przykład screenu z sortowni śmieci doskonale to ilustruje. Jeśli kobieta pracuje, to głównie są to zawody z gałęzi (nie mówię że wróżka czy inne usługi uzdrawiania tańcem to ich możliwe jedyne ścieżki kariery, ale zdecydowanie płcie mają różne predyspozycje) wcale nie tych niezbędnych do przeżycia. Tak długo aż kobiety nie zdominują „rdzenia”, tak długo rynku usług nie zawojują i będzie zawsze jatka ilekroć się wspomni o różnicy zarobków i parytetach.
Wiesz, co ja nie chcę brzmieć teraz jak stary pierdafon co jojczy że kiedyś było lepiej, ale prawda jest taka, że praca pracy nierówna. W sumie społeczeństwa zachodnie wcale tak ciężko nie pracują, bo wysługują się innymi, więc można powiedzieć że kobieta jakąś tam karierę „robi”. Cały ciężar faktycznej pracy wyrobniczej spada nie na kobiety, nie na mężczyzn, a na największych biedaków. I jednak skoro mężczyzna jest łatwo zastępowalny, faktycznie trzymać kobiety z dala od pracy, chyba że mocno chce i rwie się do kariery, bo po prostu przynosi to więcej korzyści społęczeństwu. Jeszcze raz powtórzę – nie że ja zaganiam do garów, chodzi po prostu o predyspozycje, a do pracy fizycznej kobiety ich nie mają, więc odpada na starcie im połowa rynku. Jak na wsi albo w powiatowym mieście jedyne sensowne miejsce do roboty to kopalnia 5km od domu, to oczywiste jest, że będą tam pracować faceci, cudów nie ma.
Wymyślasz, dobry deal, ja bym tam chętnie został utrzymanką i przyjmował czyjeś frustracje na twarz, czasem ogarniając dom. Ale nie tego się ode mnie oczekuje i to jest problem. Ja bym się bardzo chętnie ze stereotypową kurą domową zamienił, ale nikt mnie nie chce utrzymać.
Dobry deal dla silniejszego fizycznie i psychicznie, który przed przemocą się obroni. Wtedy zobaczy tylko przywilej bycia utrzymywanym jako nagrodę nie odczuwając żadnego zagrożenia. Jednak z pozycji kobiet te zagrożenia są duże, bo przemoc domowa istnieje na całym świecie dość znaczna wobec kobiet, a im bardziej patriarchalne społeczeństwo, tym jest większa. Do tego nie można się rozwieść jako kobieta, a jak mężczyzna jednak się rozwiedzie, to taka kobieta nie ma jak iść do pracy bez doświadczenia, wykształcenia i siły fizycznej. Więc z pozycji kobiet bycie utrzymanką daje plusy tylko wtedy, gdy trafią na super idealnego mężczyznę, który wiecznie będzie dla nich dobry i wiecznie będzie utrzymywał, a nie tylko okresowo.
Choć ja i tak bym nie chciał. Nie wiem, wg mnie to odmóżdża jak się ani nie edukuje, ani nic się nie robi, a nawet nie ma się swojej kasy do dyspozycji na „pierdoły”, których utrzymujący może nie dać. W końcu on rządzi, więc się słuchaj, ani też nie jest studnią bez dna, że zawsze da na wszystko. Akurat tkwiłem w środowisku hierarchicznym, więc wiem jak to jest nawet gdy syn do schorowanego ojca mówi, że jest od niego zależny, więc niech się słucha. I nim dyryguje jak w wojsku, zamiast ciepło podejść do ojca. A co dopiero do kobiet, które jak nie słabsze fizycznie to mniej asertywne i mogą kłaść uszy przy takiej musztrze dużo bardziej.
Zatem tak, trzeba rozumieć sytuację obu płci.
A co do pracy kobiety mogą ulepszać ten rdzeń, który mężczyźni wykonują (tak jak wszyscy mężczyźni o typie intelektualistów, a nie fizycznych). Tak też zaczęto dbać o BHP odkąd kobiety są na rynku pracy, gdyż mężczyźni mężczyzn nie obchodzili za bardzo przez łatwą zastępowalność, a brak empatii był kultywowany. I tak jak słyszałem jest właśnie w Azji, że jak komuś coś się stanie to lepiej tego nie zgłaszać, bo jeszcze dostanie się karę jako OFIARA np. braku odpowiednich zabezpieczeń maszyn, jak urwie rękę. Zamiast pracodawca odpowiadać i dbać, to problem ma ten co coś mu się stało.
To samo w patriarchalnym światku w islamie, gdy kobieta zgłasza przemoc wobec siebie, gwałt, itd. a ona jest sądzona o seks pozamałżeński czy fałszywe oskarżenie, mimo, że nie musiało być fałszywe. Jak dla mnie fatalne sprawy, które rozwinę niedługo.
ciekawy wątek. nie spodziewałem się pod tym tekstem 😉
>250.000 hiv/aids — oficjalnie, czyli wiadomo — UP jeszcze — na populację 60mln
wczoraj pod krakowem w prokocimiu, ze szpitala dzięcięcego był raport, że szpital pęka w szwach, od dzieci ukr. z rzadkimi w PL chorobami.
https://lifeinkrakow.pl/w-miescie/4481,dzieciecy-szpital-w-prokocimiu-peka-w-szwach-dzieci-uchodzcow-z-polio-gruzlica-ksztuscem
coś mówione było w mediach o broni bilogicznej?…. 😉
Może brak szczepień?
Taa, a potem chłop leje taką sznurem od żelazka, że jej się nie podoba. A znając hipergamię to chłop jest pewnie znacznie silniejszy, bo ze słabeuszem to się wiązać nie będzie. Z resztą była już akcja, że typ może gwałcić ale w zabezpieczeniu.
„dobroć ukrainek” czy innych, to reklama. Potwierdzam, że naciągają fakty.
takie spostrzeżenie:
nie wiem skąd to, może to geny, może co innego, może się mylę, ale oni mają coś takiego w sobie, że ich granica między pozornym usmiechem czy zwykłą uprzejmością, jest bardzo cienka. Jak gar z gotującą się wodą. Jeśli nie mają do ciebie grubego interesu, to ich uprzejmość może nagle zmienić się w atak, choćby słowny. Cienka granica…
to widać nawet w kolejnym pokoleniu, wychowywanym już w PL.
mówię o ogólnej tendencji, odmienności też występują, ale chciałem trochę przestrzec amatorów „pięknych i łatwych”, jak to powiedział jeden z polityk z Wenezueli
No cóż. Na Tinderze Ukrainek coraz więcej.
Odniosę się do fragmentu na temat pornografii, a konkretnie do tego jakoby przez szybkie i gwałtowne wpływnie na układ nagrody uzależniała. Otóż nie jest to prawda. Gdyby tak było, ludzka cywilizacja upadłaby już dawno, ponieważ chemia w mózgu podczas uprawiania seku i oglądania treści +18 jest tożsama. Wszyscy by się uzależnili. Dlaczego więc w nałóg wpadają wyłącznie jednostki?
Nigdy, podkreślę, nigdy nie spotkałem innego seksoholika, który wychowywałby się normalnym domu. Pisząc „normalny dom” mam na myśli środowisko pełne bezwarunkowej akceptacji oraz wsparcia. Mam na myśli rodziców, którym można powiedzieć wszystko bez obawy o możliwe szlabany, kary itd. Zamiast tego przyszli uzależnieni wystawieni są na zupełne przeciwieństwo – oziębłość, ciągłą krytykę, ignorowanie i nieobecność.
U podstaw mojego uzależnienia seksualnego leży przemoc psychiczna i fizyczna ze strony matki + prześladowanie w szkole za wygląd. To wszystko sprawiło, że w wieku 11 lat zacząłem co jakiś czas uciekać od swojego życia poprzez oglądanie pornografii. Jak łatwo się domyślić wraz z upływem lat częstotliwość seansów wzrastała i z niewinnego oglądania przerodziła się w zaawansowany seksoholizm.
Jak to raz stwierdził Eddie Capparuci, amerykański terapeuta: „Nikt nie rodzi się seksoholikiem, seksoholicy są tworzeni przez otoczenie”.
Dlaczego więc w nałóg wpadają wyłącznie jednostki?
Oczywiście mogą mieć pewne predyspozycje, lub jak mówisz doświadczenia życiowe. Jednak ogromna liczba osób uzależni się. Nie wiem czy jednostki. Wszyscy ludzie którzy są uzależnieni niekoniecznie są przecież badani, nie są poddawani analizie ani nawet ankietom. Tkwią w swoim piekle często samotnie. I to są duże liczby, z częstym dostępem do uzależnienia, bez form zastępczych bo np. utkwili w życiu wirtualnym (oczywiście też z jakiegoś powodu, jedni im wmówią własną decyzję i może tak będzie, a inni tylko jako skutek np. bycia ofiarami znęcania w dzieciństwie gdzie uciekli w ten świat jak w bezpieczną przystań).
Poza tym trzeba pomyśleć czy jak całkowicie zdrowej i nieporanionej osobie będziesz wlewał alkohol dzień za dniem czy też ona może się uzależnić? Pytanie czy byli wolontariusze chętni na takie badania…
Nie można i nie da się porównać alkoholizmu z uzależnieniem seksualnym. Nikt nie rodzi się z potrzebą picia wódki, a z potrzebami seksualnymi już tak. Seksoholizm ma najwięcej wspólnego z wszelkimi zaburzeniami odżywiania – choć w tym kontekście najbardziej interesuje nas nadmierne objadanie się.
Analogicznie: jedzą wszyscy, ale tylko nieliczni potrafią zrobić z jedzenia lekarstwo na całe zło. Nuda – jem, problemy w pracy – jem, stresująca sytuacja – jem. Tak samo z porno lub seksem.
Oczywiście geneza seksoholizmu jest w dalszym ciągu tematem debaty wśród specjalistów. Jednak ci, którzy uważają iż do wpadnięcia w nałóg wystarczy sam pech i swobodny dostęp do treści +18 są w mniejszości. Dla przykładu Paula Hall wymienia to jako jedną z przyczyn rozwoju uzależnienia, ale ten pogląd jest krytykowany choćby przez Thaddeusa Bircharda. Według niego samo oglądanie to za mało i człowiek musi być dodatkowo doświadczony przez los (przetłumaczyłem zarówno książki Bircharda jak i Hall, więc jak ktoś chce, to może sobie to sprawdzić).
Oj, można by było tu podyskutować, czy czasem np. matki, które piły w ciąży nie tworzą takich predyspozycji. Wtedy alkohol jest traktowany mniej więcej tak jak jedzenie, bo odczuwa się podobny głód i przymus. I też można by było powiedzieć, że nikt nie rodzi się alkoholikiem, tylko tworzy go otoczenie – czasem od rodziców włącznie. Na pewno nie jestem człowiekiem, który będzie wmawiał ludziom, że uzależnienie jest zerojedynkowe i to wygodnicki wybór człowieka, który sobie lubi szkodzić.
Co do reszty ok, może tak jest. Kwestią jest tylko to, że wiem, że jak człowiek ma osobowość łatwo uzależniającą się (też jest tona przyczyn czemu taką osobowość ma) to uzależnić się może od wszystkiego – od ludzi, od lajków, od jedzenia, od skręcania mebli. Co mu podasz pod mechanizm powtarzalny, maskujący inne stresy, czy też dający adrenalinę (potem pakując w siebie coraz cięższe formy przyjmowania obiektu uzależnienia).
Jak masz tłumaczenia w jednym linku (darmowe) to możesz podać. Nie do całej strony, a konkretnie do tłumaczenia.
Zgadzam sie, z małymi wyjątkami, zwłaszcza w ostatnim akapicie.
Zdecydowanie uważam dokładnie odwrotnie, jeśli chodzi o przedostatni akapit – że społeczeństwu jest za dobrze i mysia utopia to prawda, jestem katastrofistą w tym względzie, nikt kto nie walczył realnie o życie (czyli dzisiaj jest to zdecydowana wiekszosc) nie docenia jego wartości i nie żyje jego pełnią, a bat nad głową z czasem przestaje być traktowany jako ciemiężyca życia, a zaczyna jako zwykły sport, a unikanie go jak zawody. Nie mam wątpliwości co do tego, że za winy waszych społecznych przedstawicieli i wasz (w sensie was-młodych) dla was wirtualny, bo nie osobisty, ale realny społecznie – dług karki wam niedługo docisną do ziemi, a ziemię zabiorą, świat wcale jeszcze nie wyrósł z wojen. Nie chodzi o to, że jestem zwolennikiem bata i kary, raczej o to, że prioretyzacja wymusi hierachie wartosci. Narzekacie na wysokie wymagania kobiet, ktore momentalnie sie obniza, jesli ogolna sytuacja sie pogorszy. Nie chodzi że nie poprawia się przez zniszczenie, a o to, że fundamenty są tak przegnite, a problemy nawarstwione, że zaoranie tego to paradoksalnie najlepsza opcja. Mam nadzieję, że nie zdarzy się to za mojego życia, ale nie mam żadnych wątpliwości że upadek systemu na rzecz tymczasowej anarchi, a potem systemu innego, jest nieunikniony i nastanie klasyczne „trudne czasy wychowują mężczyzn silnych, silni tworzą czasy dobre, dobre tworza slabych, slabi tworza trudne”. Co innego też „zabicie rozpieszczaniem” a po prostu sytuacja, gdzie przecietny czlowiek jest tak wykorzeniony z agresji, z realnej walki o swoje, że byle agresor jest w stanie go dramatycznie zdominowac, a on bedzie siedzial cicho jak krolik, gdy bedzie niemal zdychal z wysilku bo nikt go tego nie uczyl, a od malego uczyl, ze przemoc jest zła, co jest bardzo szkodliwe, a taki wlasnie obraz kreślą postępowe feministki (nie ze wzgledu na troske o spoleczenstwo a to swoj interes, bo same sa słabsze , chca jedynie by nie uzywac przemocy wobec ich, wiec probuja ja wykorzenic z mlodych mezczyzn calkowicie, co skonczy sie katastrofa – dla mnie mimo iz agresja jest pewna patologia, to jest integralna czescia natury czlowieka i nie warto probowac tego zmieniac).
Za byciem w związkach naprawdę nie ma co płakać – często są one toksyczne, bardzo często ludzie wpędzają się w nie tylko z chęci seksu czy ciekawości, nie realnej potrzeby – i tu mgtow jest dla nich ratunkiem, mam nadzieje ze rozszerzy sie jak najmocniej.
chca jedynie by nie uzywac przemocy wobec ich
Otóż mężczyźni też wielokrotnie są za tym, by karać sprawców przemocy i ich wykluczać identycznie, by nie rujnowali im samym życia, zdrowia, czegokolwiek, więc ośmieszanie feministek jest tu bezsensowne. Po prostu czasem mężczyzna prędzej sam się może obronić, ale tylko czasem. Musi mieć przewagę fizyczną, umiejętności, zdrowotną, nie być zaskoczonym np. w uliczce, albo nie może napaść na niego grupa. Akurat głównymi ofiarami przemocy są mężczyźni i to przemocy mężczyzn. Więc już nie róbmy tak z tych feministek czarnych owiec, jak mówią o promocji tępienia przemocy bo z nimi się absolutnie zgadzam i jest to całkowicie moralne.
Gadki o silnych ludziach w trudnych czasach mnie nie przekonują, identycznie do tego, by nie życzyć nam zabrania dobrobytu. Oczywiście w trudnych czasach są inne priorytety, wykształca się inne cechy, ale też trzeba powiedzieć, że wielu ludzi słabszych, czy chorowitych, którzy dziś żyją, po prostu wtedy szybko ginie i nie ma ich w obrazie świata. A nie, że nagle trudne czasy takich super ludzi nam tworzą, a teraz to sama patologia, cieniasy, chorowici i najgorsi.
Nie do mnie z taką pogardą, bo od zawsze wspieram słabszych, a nie żeby doszukiwać się w nich najgorszego, a co najlepsze – wyboru, by być kimś takim. Widziałem za wiele w życiu, by tak twierdzić. Za wiele widziałem jak inni tworzą słabość w kolejnych pokoleniach i nie jest to żadne dzieło feministek, a nawet kontrolujących, nienawidzących swoje dzieci rodziców, którzy używają ich tylko jak przedmiotu do zaspokajania własnego ego. To są bardzo skomplikowane sprawy na które trzeba mieć wiele wiedzy, by wiedzieć co stworzyło danego człowieka i jego cechy, mieć wgląd do jego historii życia, cech wrodzonych, cech nabytych, cech wyuczonych wychowawczo, wiele tego.
Zresztą pomyśl. W Rosji masz kult twardzieli, każda oznaka słabości to problem, homoseksualizm i oznaki, że facet jest zniewieściały, słaby czy jak tam sobie każdy nazwie to tragedia dla takiego człowieka.
I co to za kraj? Mlekiem i miodem płynącym? Niby coś im ten terror dla ludzi daje dobrego i dla mężczyzn? Statystyki dotyczące poziomu życia tam, chorób, samobójstw są tragiczne. Twardzielstwo to tam jest potrzebne, owszem do tego by mieć plagę przemocy domowej i przemocy samej w sobie. Więc podziękuję. Wiem która droga jest bardziej ucywilizowana i pożyteczniejsza, a te ich trudne czasy w biedzie i chorobach to to nie hartują ich tylko tworzą ludzką padlinę, degenerację.
W Chinach są twarde rządy i czytałem, że ludzie popełniają samobója z powodu kłótni z kimś. Taką mają tam silną psychikę – bo nie dba się tam o sferę mentalną wcale, człowiek jest zrównany z robotem. Naprawdę ja naszą cywilizację uwielbiam na tym tle.
Narzekacie na wysokie wymagania kobiet, ktore momentalnie sie obniza, jesli ogolna sytuacja sie pogorszy
I znowu. Wymagania kobiet są ogromnie skomplikowaną sytuacją która ma wiele przyczyn, a nie tylko, że nie ma złych czasów. Oczywiście, że wymagałyby czegoś innego w innych warunkach, ale co to zmienia? Mamy znowu życzyć sobie tych gorszych warunków? Przecież absolutna tona mężczyzn, którzy tak narzekają dzisiaj na te „dobre czasy” też nie umieją się odnaleźć w tych czasach, też są „przegrywami”, też mają duże trudności, też słabsze zdrowie, warunki fizyczne. Więc oni tym bardziej w warunkach ekstremalnych nie daliby rady. I myślę, że każdy cwaniak który uważa, że dałby radę i to on byłby wybierany – też. Łatwo mówić z pozycji właśnie ciepłego mieszkania. I tak najwięcej buduje współpraca, więc multum słabych jednostek stworzy więcej siły, niż jeden siłacz pozostawiony sobie nieważne jakim bogiem genetycznym by był i jak wychowany na „silnego” czy tam agresywnego.
że byle agresor jest w stanie go dramatycznie zdominowac, a on bedzie siedzial cicho jak krolik,
Normalna sprawa, że w czasie gdy nie musisz się o wszystko bić, to takich umiejętności nie wykształcasz, ale już nie mówmy o „byle agresorze” bo to bzdury są – bez przewagi siły i umiejętności wiele się nie da zrobić. Porównaj sobie to do sytuacji, że atakuje Cię 10 latek. I co Ci zrobi jak masz przewagę? Nic. Z kolei jak atakuje Cię nie byle agresor, a jakiś silniejszy od Ciebie gość, który co chwile żyje bandyterką, ma za sobą 50 bójek w życiu to nawet przy wyszkoleniu niekoniecznie byś się obronił, bo nie masz genu psychopaty tak jak on, który lubi sprawiać ból innym.
Ja tam widzę plusy właśnie sytuacji, że jest wielu ludzi, którzy nie chcą się bić i poniżać. Oznacza to tylko i wyłącznie to, że żyjemy w lepszych czasach jeśli jest więcej takich ludzi.
Tyle, że wiele też zależy tu od zdrowia i wiary w siebie, by mieć taką moc i agresję, a więc uznanie problemów emocjonalnych jest kluczem wbrew temu co mówiłeś (i to co robią w Japoniach i innych krajach gdzie samobójstw jest pełno, rozłamów społecznych) to raz, a dwa jednak poprawia zdrowia fizycznego, która jest nieodłączna z dobrą opieką medyczną i rozwojem medycyny, by nawet słabszym jednostkom móc pomagać być sprawnymi.
Jak ktoś zniszczy Cię psychicznie od dziecka to możesz sobie mieć 50cm w bicu, ale niewiele zrobisz bo sam się nienawidzisz, nie wierzysz w siebie, albo uznajesz sprawców za kogoś kto ma prawa, a ty nie (sprawca jest wyidealizowany). Możesz mieć depresję, gdzie warunki fizyczne nic nie zmienią – ona odbiera siły mentalne, gdzie nie masz sił nawet iść się umyć czy zrobić herbatę, ani oddychać w pełnym słowa znaczeniu – nie zależy to od siły mięśni, ani treningu. Negowanie jej naprawdę to antynauka i nie życz sobie byś na nią zachorował, bo to być może jedyna możliwość, byś wiedział, że ona istnieje i jest to coś czego nie da się pokonać żadną tresurą społeczną, ani „trudnymi warunkami”. Przeciwnie. Dlatego wszyscy powinni cieszyć się z postępu, rozwoju, w tym rozwoju medycyny, trzeba dokładać do tego cegłę za cegłą, to też ludzie będą cierpieć mniej i będą silniejsi.
A zdrowe jednostki, które od natury dostały dobre predyspozycje siłowe, sprawnościowe, które dawno temu dałyby radę w tych trudnych czasach i dziś będą, zero zmiany. Może, powtarzam MOŻE niektóre z nich będą rozleniwione, otyłe, ale predyspozycje będą nadal takie, że zmiotą tych chorowitych po krótkim czasie letargu.
„Za byciem w związkach naprawdę nie ma co płakać – często są one toksyczne, bardzo często ludzie wpędzają się w nie tylko z chęci seksu czy ciekawości, nie realnej potrzeby – i tu mgtow jest dla nich ratunkiem, mam nadzieje ze rozszerzy sie jak najmocniej.
”
I wtedy po paru pokoleniach, ba dziesięcioleciach jak wygląda sytuacja?
Załóżmy 80% osób znika z rynku reprodukcyjnego. Załóżmy w dodatku optymistycznie, że pozostałe 20% wyrabia nadnormę. Dzietność spada o 50%, za kolejne 20 lat znów redukcja. Kto bedzie wykonywał usługi, nawet nie mówię opiekował się, bo zakładam u tych 80%, że nie maja innych tematów i zasoby finansowe tylko im rosną, więc omijamy kwestię dlugu zusowego. Ale kto te usługi będzię świadczył? Na 20 60-latków, 10 40- latków będziesz miał 5 20- latków. A może w magiczny sposób wdrożysz pełną automatyzację w najbliższych latach? Jak będzie wygladać społeczeństwo?
O jakiej opiece mówisz jak redpillowcy mają opiekuńczość za niemęską? Będą się kisić w swoim sosie, będą agresywni wobec siebie i świat zdechnie.
Założyłem się sam ze sobą o to, co dostałem u „nowego” RedPillera. I nie przegrałbym. Dostałem dokładnie to czego się spodziewałem. Potężnego kopa w tyłek, aż prawie pigułę wyplułem.
Potraktowałem to jako komplement niezależnie co sądzisz. Choć możesz mieć pewne wzburzenie – ale wiem czemu, bo oglądasz inne kanały/strony i tam jest radykalny przekaz łatwo trafiający w emocje, dający „proste” rozwiązania. Niestety tak nie jest. Ale tak, oni mają tysiące ludzi popierających to, więc nie zdziwię się, jak wielu z nich tam właśnie pójdzie. U nich kasa leci na tych rzeczach, jak na wmawianiu kobietom, że każdy facet ma być greyem.
Wracam do korzeni, do tego co inne środowiska próbowały we mnie zniszczyć, łącznie z toksycznymi kobietami, które miały się za patriarchalne, a żyły żądaniami i tym by je traktować specjalnie (gorzej niż w Japonii co tu wspominałem). I ci mężczyźni, którzy jedynie co oferowali to też kolejne żądania, a jak powinie się noga to kop w dupę i wyzwiska nawet w depresji. Konserwatyści, jak się nazywali bo nauka jest idiotyczna, a męskie emocje to wymysł, wygodnictwo i manipulacja. No i bycie babą, czyli trzecia płeć w ich teoriach. Gardzą, mimo, że w każdej chwili mogą zasłabnąć i potrzebować pomocy, jak każdy inny człowiek, ale po męsku sobie poradzą samobójstwem, bo przecież nie otwarciem się o bólu.
Dziś jest pięknie dobierając dokładnie takie osoby jak opisuję. Już nie wrócę do tego niezależnie od hejtu. Ty też wybierzesz drogę – czy chcesz sobie pomóc, społeczeństwu (to już dojrzałość, którą się długo wypracowuje, bo nie myśli się tylko o sobie), czy wzmacniać emocje, albo zemstę – to jest tanie. I to jest największy kop jaki można samemu sobie zasadzić. Wybór drogi. Mnie pomogło scalanie, mimo etapu rozłamu. Zabawnie przewrotne.
W Polsce za PRL było to co teraz w Azji. Każdy mężczyzna który nie pracował fizycznie był bardzo obrażany i odbierało mu się bycie mężczyzną. Mój dziadek opowiadał jak każdy był zmuszany do pracy katorżniczej po wiele godzin, bez żadnego zabezpieczenia w warunkach szkodliwych. Każdy wypadek tuszowało się. Jeśli ktoś nie dawał rady mógł strzelić samobója a i tak był wyśmiewany. Nikogo to nie obchodziło oprócz księży. Mężczyźni szybko umierali, szybko tracili zdrowie i szybko chorowali łącznie z kalectwem. Takie czasy.
wolałbyś by to kobiety pracowały w trudnych warunkach? czy może zatrudnimy roboty?
Eee przecież jemu nie chodzi by kobiety wpychać tam gdzie się mogą nie nadawać (choć wiele z nich może), ale mężczyzn nie traktować jak podludzi, gdy się nie nadają, czy wybierają inną ścieżkę zawodową. Takie wychowanie przez poniżanie, ble.
Pierwszy raz o czymś takim słyszę. To jest o tej aprecjacji pracy fizycznej i eo ipso deprecjacji jej w PRL. Ja czasów tamtych zasadniczo nie znam. Ale wydaje mi się to nieprawdziwe. Z opowieści, wypowiedzi, postaw ludzi wtedy żyjących, tudzież lektury, jak to u mnie obfitej i wielotematycznej, wychodzi mi obraz wręcz przeciwny. A mianowicie, że to praca fizyczna była wonczas w pogardzie (teraz też jest, ale mowa nie o teraz, lecz o PRL). Ot, choćby samo słowo „robol”. Wtedy zdaje się było ono w powszechnym użyciu. Niestety dotyczy to także moich starych. Oni robili „umysłowo” i niestety też pogardzali „fizycznymi”. Może nie aż tak mocno jak inni znani mi z takich postaw, ale również. To notabene z kolei jeden z powodów mej (gelinde gesagt) niechęci do mych starych.
Cóż, przynajmniej wiesz, że pogarda szkodzi, ale tak to jest jak widujemy postawy narcystyczne, które skutkują pogardą do innych.
Kiedyś umysłowych było bardzo mało, to też grupy „roboli” jednak mogły piętnować resztę. Wszystko zaczyna się od braku szacunku do drugiego człowieka, do tego co robi. Aby się dowartościować, a drugiego człowieka widzieć zawsze w gorszym świetle. Aby nie widzieć w nim nic dobrego, aby nie zrozumieć jego sytuacji, gdy ma gorsze możliwości. W takim wypadku nie można sobie podać ręki, jest tylko plucie.
Bardzo dobrą postawą jest brak pogardy m.in do prac ludzi mniej wykwalifikowanych – sprzątaczek, czy tych którzy wywożą śmieci itd. Bez nich moglibyśmy mieć syf. I tak się fajnie wpaja wdzięczność i inne pozytywne postawy do ludzi, zamiast tylko szczucia. Niezależnie od pozycji w hierarchii ludzie są ludźmi, chcą żyć, nie chcą cierpieć.
Przeczytałem artykuł i wszystkie komentarze. Różne rzeczy słyszałem/czytałem/myślałem o redpillerach, ale, powiem, autorze, tylko jedno: dobry i mądry z Ciebie człowiek.