Kobiety w związkach na miłosnych łowach. Krok od zdrady
Zdrady to temat powszechny w dobie rozluźnienia obyczajów, w dobie rewolucji seksualnej, w dobie nieszanowania norm kulturowych, a nawet religijnych. Ludzkość dostała substytut: kult narcystyczny, egocentryzmu i przyjemności, który wiąże się jedynie z zaspokajaniem własnych emocjonalnych zachcianek. Te niedojrzałe postawy są bazą amoralności, czyli wzmacnianiem zła tkwiącego w człowieku. Mój czytelnik zauroczył się w kobiecie, która jest w związku, a która wysyła mu pewne sygnały zainteresowania – zupełnie jakby miała ochotę na zdradę. Co czytelnik ma zrobić? Dlaczego kobiety chcą zdradzać i co realnie popycha je do tego? Dziś omówimy te mechanizmy i przemyślimy, czy warto w tym uczestniczyć.
Czytelnik jednak wpisał błędny e-mail i nie można się do niego „dodzwonić”. Temat będziemy kontynuować po odzewie czytelnika. Warto, by inni też wnieśli swoje opinie. Co robić w sytuacjach gdy czujemy emocje do kogoś, kto już kogoś ma? Czy tak łatwo odpuścić?
Pamiętajmy, że mężczyźni kreują kobiety, a kobiety mężczyzn. Każde z nas realizuje to zadanie, nie zawsze tylko to dostrzegamy. Oczywiście coraz więcej mężczyzn widząc takie zachowania także będzie w ten sposób zdradzać, ale skupiamy się na kobietach, ponieważ to one są ewolucyjnymi strażniczkami seksu i to czytelnik, a nie czytelniczka wyszła z wiadomością do mnie. Jasno trzeba podkreślić, że nie uznaję, że mężczyźni są święci. Celem jest jedynie zrozumienie istoty zdrad. Za tym idzie też psychologia ewolucyjna i badania naukowe (m.in Davida Bussa), które umieściłem w tekście.
Zauroczenie zajętą kobietą
Cześć. Czytam sobie czasem twojego bloga, bo czasem trafiam na nim na interesujące mnie artykuły 🙂 dużo z nich jest jakby potwierdzeniem mojego myślenia, niektóre fajnie mnie naprowadziły, gdy miałem wątpliwości. Może nie jestem regularnym czytelnikiem, lecz cenię sobie ten rodzaj opisu związków różniący się od 'podrywaczy – samców alfa’. No tyle wstępu, przejdę do konkretów.
Ostatnio odpoczywam od kobiet. Nigdy nie miałem szczęścia do spotykania ciekawych kobiet. Kiedyś sądziłem, że może być coś ze mną nie tak, bądź mam za duże wymagania. Lecz mam już 28 lat i zwyczajnie nauczyłem się paru rzeczy, dzięki czemu nie zadręczam się wyimaginowanymi problemami.
Ostatnio jednak poznałem dziewczynę, która jest w związku od 7 lat. Chyba niemal od razu między nami zaiskrzyło. Kilka dni temu widzieliśmy się w grupie znajomych, była ona z jej chłopakiem. I ta dziewczyna wyraźnie mnie podrywała. Nie wiem, na ile było to wynikiem wzbudzenia zazdrości w ich związku. Nie wiem, jak wygląda ich związek, jakim uczuciem do siebie pałają.
Przyznaję, że mi się podoba. Acz znam ją niewiele, widzieliśmy się kilka razy i nie mam pojęcia co ona rzeczywiście może na mój temat sądzić. Ot przy następnych tego typu spotkaniach wszystko się wyjaśni.
Niemniej – istnieje możliwość, że może coś z tego wyjść. Według wielu osób może to wyglądać tak, jakbym to ja rozbił wieloletni związek. Nie mam pojęcia jak do tego podejść. Nie napalam się na nic – staram się podejść racjonalnie do tej sytuacji. Może ona szukać odskoczni, może chcieć wzbudzać zazdrość w swoim chłopaku, może faktycznie coś kombinować, może ona po prostu jest takim typem dziewczyny, która lubi wzbudzać zainteresowanie wśród mężczyzn.Proszę o kilka słów pomocy, bo mimo wszystko nie jest to prosta sprawa.
Z góry dzięki 🙂
Witam i dzięki za skierowanie się z tą sprawą akurat do mnie.
Co powinieneś zrobić, oprócz tego co napisałeś, czyli poczekać, aż wyjaśni się jakie ta kobieta ma intencje (albo oczywiście samemu to wybadać)? Co oprócz tego, aby się nie podpalać?
Najważniejsze pytania musisz sobie zadać sam, choć w pewnym sensie sam sobie udzieliłeś już odpowiedzi. Spójrz.
Czy chciałbyś mieć kobietę, która wzbudza zazdrość, potrzebuje uwagi innych mężczyzn, by funkcjonować, czy też która zmienia gałąź, gdy tylko pojawi się inna? Czy potrzeba Ci kogoś, kto szuka odskoczni w czasie trwania związku? Czy cenisz sobie wierność i lojalność? Czy ta kobieta posiada te cechy? Zauważ, że pisałeś, że nie masz szczęścia do spotykania ciekawych kobiet. Spójrz, że jeśli ona ma nieczyste intencje, to tak naprawdę TY wybierasz na obiekt zainteresowania owy nieciekawy typ kobiety.
Jak na wszystkie te pytania odpowiesz twierdząco, to poczekaj, aż zauroczenie Ci minie, a następnie przemyśl dlaczego się zakochałeś i jakie są realne tego przyczyny, a potem zabieraj się za budowanie związków. Związek nie powinien być budowany od początku kosztem kogoś innego, ponieważ dobry związek zawsze rozpoczyna się tylko od w pełni dobrych zamiarów obu stron. Jeśli takich nie ma, to relacja się skończy w tak samo zły sposób.
Co do powodów zauroczeń w danym typie kobiet – trzeba tutaj głębszego zrozumienia siebie samego. Jak chcesz, możemy się do tego dokopać w późniejszym terminie, jeśli nadal będziesz odwiedzał stronę.
Poznaj swoje realne cele, potem działaj
Do tego trzeba odpowiedzieć sobie na kolejne pytania.
1. Dlaczego sądzisz, że ta kobieta Ciebie podrywała? Pamiętaj, że bycie miłą to nie oznaka zainteresowania, co często jest mylone.
Podryw REALNY jest wtedy, gdy kobieta chce a) być z Tobą b) uprawiać seks. Po jakich czynach i oznakach sądzisz, że tego chciała? Może po słowach chociaż? Warto zacytować te słowa i opisać co się działo.
2. Żebyś nie rozbijał związku należałoby powiedzieć jej aby najpierw zerwała i masz mieć to „na piśmie”. Jak zerwie, rozmawiacie dalej.
3. Czy sądzisz, że kobieta wysyłałaby tak niewinne sygnały, gdybyś naprawdę był jej hipergamicznym ideałem? A jeśli nie jesteś, czy wiesz, że kobieta i tak będzie dążyć do bycia z takowym? Nieważne co mówi tu i teraz. Tu i teraz jest jedna emocja, ale ona się zmieni przez przeróżne bodźce, zachowania, sytuacje, czy pojawienie się takiego mężczyzny w jej zasięgu. Te zdanie wiele kobiet będzie boleć, bo chcą wierzyć, że one takie nie są. Mężczyźni też by chcieli w to wierzyć, ale mechanizmy dobierania się w pary, negują cały romantyzm. Nowe emocje będą kierować kobietę ku myśleniu o innym mężczyźnie. Ona ich nie wyrzuci z głowy, bo to nie jest możliwe. Następnie dopisze sobie do tego racjonalizację. Tak jak niemożliwym jest, abyśmy zmieniali co nas cieszy, smuci, w co lubimy się ubierać, co jeść. Nie wiemy dlaczego coś nam smakuje, bo tak po prostu jest. Nie smakuje Ci grochówka, to choćbyś jadł ją przez rok codziennie, to się nie przekonasz do niej, choćbyś nie wiadomo jakie modły prowadził nad nią. Tak samo kobiety w starciu ze swoim hipergamicznym ideałem są bezbronne. Emocje nimi zawładną i będą oszalałe z tych emocji, które poprowadzą je do zniszczenia obecnego związku na rzecz bycia z nowym mężczyzną. Podobny syndrom obserwujemy, gdy kobiety zostają porzucone przez samców alfa i tym samym stają się „wdowami” – wyjaśniłem to TUTAJ.
Oczywiście istnieją teorie, że tak naprawdę każdy z mężczyzn w pewnym wieku musi szukać u kobiet jedynie luki pomiędzy mężczyznami, z którymi są, ale jednak nie każda kobieta zmienia gałęzie.
Naukowcy twierdzą, że kobiety zdradzają, bo mają to w genach!?
Naukowcy: kobiety są genetycznie predysponowane do zdrad.
Dzięki naukowcom każda kobieta będzie mogła teraz usprawiedliwić zdrady swoją genetyką, która zbyt moralna nie jest, a walczy jedynie o „wygodne ustawienie się kosztem i przy pomocy mężczyzn”. Brzmi jak feminizm, który żąda przywilejów i pracy mężczyzn na rzecz kobiet? Pamiętajcie, że feminizm to strategia seksualna kobiet.
Co jest też ważne w aspekcie zdrad. Kobiety bardzo rzadko umieją być same, stąd wiele z nich tworzy siatki adoratorów, budując sobie grunt, by tak naprawdę zawsze być zabezpieczonymi w razie zostania samą. W czasie wojen kobiety porzucały swoich mężów na rzecz wygranych w bitwie, a w związkach kobiety opuszczają mężczyzn, którzy podupadają zdrowotnie, emocjonalnie i finansowo. To wszystko widzimy w statystykach, to są fakty. Bardzo łatwo znaleźć wyjaśnienie tego problemu.
Ale z logicznego punktu widzenia, zdradzająca kobieta zachowa się wobec mężczyzny dokładnie tak samo, jak zachowuje się wobec swojego obecnego faceta. Zdradzająca osoba nie zmieni się nagle dla nas i nie przestanie zdradzać. Jej moralność jest zawsze zepsuta i ta moralność będzie się objawiała w przeróżnych sytuacjach, gdzie należałoby się zachować godnie i z szacunkiem wobec kogoś. Ale tego nie będzie, to będzie tylko gra, bo społeczeństwo w pewien sposób wymusza dobre zachowania na ludziach, którzy urodzili się z silniejszą złą cząstką natury. Warto nie być naiwnym, a ostrożnym i roztropnym.
Warto też pamiętać, że jeśli kobieta jest typem, który zmienia gałąź na inną, to znaczy, że ma naturę oszusta (fałszywą) i rzeczywiście najpierw zdradza emocjonalnie (przygotowuje sobie grunt, nadal upewnia obu mężczyzn, że jest nimi zainteresowania), a dopiero potem fizycznie (bo zazwyczaj seks nie jest priorytetem dla kobiet, a dla mężczyzn). Kobieta zdradzająca zrobi wszystko, aby zapewnić SOBIE bezpieczeństwo niezależnie od podjętych środków (postawy makiawelistyczne). Jasnym jest, że zmiana gałęzi wiąże się ze strachem wobec bycia samą, nieumiejętnością życia samotnie, niechęcią do dojrzewania, a więc wygodnictwem i egoizmem. Egoizm prowadzi do braku moralności, do racjonalizowania sobie największych świństw, do kłamstw, które będą budować własny dobry obraz, zaspokajać własne potrzeby. Do kłamstw, które pozwolą uwierzyć w miłość tej osoby, mimo, że będą miłością do siebie. Chomiczek racjonalizacji stworzy świetną bajeczkę na potrzeby usprawiedliwienia swojej chuci, chęci zdrady, czy czegokolwiek innego. W takich sytuacjach większość kobiet dorabia ideologie, zamiast przyznać się, że chcą seksu z kimś innym, albo że obecnego faceta już nie kochają, dlatego wyruszają na łowy. I te łowy będą poprzedzone shit-testami, czyli okręcaniem kota ogonem, kłamstewkami, wciskaniem bajeczek i tym podobnymi zagrywkami. I my mężczyźni musimy to wszystko wiedzieć, jeśli chcemy znaleźć dobrą kobietę, znaleźć odpowiednią kobietę tylko do seksu albo zrozumieć dlaczego nasza kobieta w związku się oddala i szuka czegoś innego.
Dlaczego kobiety zdradzają i w jaki sposób działać, aby uzyskać pozytywne rezultaty?
Warto wiedzieć, że kobiety, które są w nieco dłuższych związkach, a które nie są dojrzałe emocjonalnie, najczęściej zdradzają z takich, powodów jak:
- mężczyzna nie poświęca im czasu
- mężczyzna poświęca im zbyt dużo czasu
- mężczyzna je chwali
- mężczyzna je krytykuje
- mężczyzna oddycha
- mężczyzna nie oddycha
Taki suchar prowadzącego, choć zawiera wiele prawdy – zwykle niedojrzała kobieta jest na bakier z logiką, dlatego nie podobają się jej nawet sprzeczne ze sobą postawy. To jest takie czepienie się czegoś, byle czepić i wcale nie jest to prawdziwy powód niezadowolenia. Dlatego nic nie daje realizowanie żądań wyrażonych przez kobiety, bo nie tykają istoty problemu.
Braki w związkach
Pierwszym, chyba najważniejszym aspektem kobiecych zdrad jest to, że po prostu – gdy są w związkach są zdecydowanie łatwiejsze do poderwania, niż gdy są samotne. Kobieta w związku ma ciągłe porównanie czego jej brakuje, dlatego łatwo jest jej to znaleźć na zewnątrz. Wszak każdy mężczyzna może się w czymś okazać lepszym, niż ten, który jest obok (dlatego małżeństwa dziś to farsa). Obecny mężczyzna się z nią kłóci, ma swoje przyzwyczajenia, które ją denerwują, a mężczyzna nieznany jest zawsze nową tajemnicą do odkrywania, nie trzeba być odpowiedzialną tak samo, jak żyjąc razem. U jednego kobieta widzi walające się skarpety, a u nowego nie, bo nie dotarli do tego etapu. Emocje kierują tam gdzie będzie lepiej, ale to nie jest dobry wskaźnik, jeśli się nie rozumie swoich emocji i tego, że umysł nie zawsze podpowiada prawdę. Ba, tak naprawdę umysł rzadko kiedy podpowiada prawdę, ponieważ brakuje mu wiedzy, by oceniać. Kobieta nie potrzebuje romantyzmu, prezentów – to już ma. Teraz brakuje jej cech alfa, cech które w związkach zawsze zostają utracone, kiedy mężczyzna działa na życzenie kobiet. Ponieważ mężczyzna poświęca swoją atrakcyjność, status i możliwy rozwój na rzecz szczęścia kobiety. Kobieta nie rodząc dzieci nie poświęca NIC i dlatego jest uprzywilejowana, dlatego mężczyźni tańczą, jak kobiety zagrają i coraz częściej prezentują postawy pantoflarskie, uległe, co tylko daje im przykre rezultaty, a seks widzieli jak świnia niebo.
Oczywiście jeśli kobieta jest dojrzała i niezaburzona, to sama podejmie rękawice, by sobie dane braki zapełnić i będą to rzeczy moralne. W takiej sytuacji nie zaatakuje mężczyzny. Kobieta zdrowa psychicznie i inteligentna będzie rozmawiać z mężczyzną o tych brakach (nie mylić z wyrzutami i fochami) i wypracują dobre rozwiązanie. Ale mówimy tutaj o innych kobietach, czyli każdej, która podejmie się, lub podjęła zdrady.
Zdradza według ankiet około 30-35% kobiet, choć te liczby mogą być wyższe z tego powodu, że kobiety potrafią kłamać w anonimowych ankietach, aby tylko nie zaszkodzić swojej płci. Cóż, najlepiej jakby nie szkodziły nie zdradzając, a nie kłamiąc, że nie zdradzają… ale mniejsza o ten rodzaj logiki (to w innych artykułach).
Kobieta samotna, z kolei uważa, że brakuje jej bardzo wiele, by w ogóle zechcieć z kimś być, stąd o wiele wyższe wymagania – często w ogóle nierealistyczne. Stąd też zjawisko skakania z gałęzi na gałąź będzie częste, a singielki zamiast zmienić swój system myślenia raczej w nim pozostaną cały czas wmawiając sobie, że żaden mężczyzna nie zasługuje na ich wyjątkowość.
Kobiety w związkach nie muszą zdradzać, bo wypracowały inny model radzenia sobie z brakami. Kobiety działają w ten sposób, że różni mężczyźni spełniają różne ich potrzeby, przez co wcielają się w role partnerów zapasowych (to jest też forma zabezpieczenia). Mężczyzna w związku zapewnia bezpieczeństwo, czy zasoby, przyjaciel (lub tzw. friendzone) daje emocjonalne wsparcie, inni mężczyźni adorację, a jeszcze inny może zostać kochankiem. W ten sposób kobieta uczy się mieć władzę nad mężczyznami, mieć ciastko i zjeść ciastko, choć wielokrotnie marzy o tym, by jeden mężczyzna spełniał te wszystkie wymogi. Dodatkowo kobieta w razie opuszczenia, czy śmierci obecnego partnera, może przyjąć zasoby jednego z partnerów zastępczych i np. zamienić friendzone na związek pełny. Oczywiście winni tu są mężczyźni, którzy nie dość, że praktycznie niczego od kobiet nie wymagają, to budują u siebie służalczą naturę, która jednocześnie jest pogardzana przez kobiety. Tylko uległe kobiety są afrodyzjakiem dla mężczyzn, nie można zamieniać tych ról płci (tj. mężczyzna pantofel) – choć pewne wyjątki od reguły na pewno się znajdą.
Cykl miesiączkowy wpływa u kobiet na rodzaj wybieranych mężczyzn (alfa, lub beta)
Ważnym aspektem w kobiecych chęciach zdrady są na pewno dni płodne. Opisywałem to w ostatnim tekście. Kobieta w czasie owulacji szuka mężczyzny z wysokim testosteronem, dominującego w zachowaniach, myśląc wtedy TYLKO o seksie, choć niekoniecznie zmianie związku (a że natura kobiet wykazuje się w dużej części zależnością, to jednak zazwyczaj chęć na seks i sam seks kobietę przywiązuje do mężczyzny, co w następstwie może prowadzić do chęci usidlenia w związek).
Tutaj naukowe wyjaśnienie pociągu kobiet do tego typu mężczyzn: Kobiecy pociąg do mężczyzn o mrocznej osobowości.
Dlatego mówię sto razy – nigdy mężczyzna nie powinien umawiać się z kobietami, które pokazują mu, że nie jest dla nich ani trochę atrakcyjny, a kobieta ani przez moment nie chce wydobyć pełni intymności. Oczywiście nie można od pierwszego powitania żądać seksu, być desperatem (kobietom powinno zależeć na związkach, a nie mężczyznom), ale stopniowo na pewno trzeba do tego dążyć w odpowiednich sytuacjach, gdzie widać kobieta dała „zielone światło” na przesunięcie granic fizycznych. Bo jasnym jest, że raczej rzadko dzieje się tak, że znajomość zaczyna się od seksu, tylko częściej od rozmowy, mniejszego dotyku, większego, całowania i dopiero seksu. Aczkolwiek jak kobieta się zakocha, to i jest możliwość seksu praktycznie od razu, ale na to nie liczcie, bo kobiety, szczególnie narcystyczne są bardziej zakochane w sobie, w swoich marzeniach, niż konkretnie w ludziach i ich konkretnych cechach. Zdecydowanie lepiej pracować na patternie (schemacie): zbliżać się ostrożnie, przechodząc etapy zainteresowania, jeśli chodzi o związek. Jeśli kobiecie chodzi o znalezienie seksu, kobieta na pewno otworzy się szybciej, choć nadal może zgrywać tak zwaną cnotkę, by obronić swój obraz „nieladacznicy”. Warto obracać te sytuacje w zabawny sposób i wcale tu nie chodzi, by kobietę wyśmiewać, bo się pogrążycie.
Kobieta może mieć co miesiąc chęć, by zdradzić, jeśli jej obecny mężczyzna nie prezentuje często cech alfa, dał się w pełni zniewolić i spantoflić, albo sam jest tak zakochany, że testosteron mu spadł (to naturalna reakcja, aczkolwiek musi być kontrolowana, by uzyskać dobre efekty z kobietami).
Po tym czasie jednak kobieta może szukać mężczyzny z mniejszym testosteronem u którego dostanie: bezpieczeństwo, troskę, adorację – poczuje się oczywiście jak wyjątkowy płatek śniegu. Jednak! Aby kobieta utrzymała swoje zaangażowanie, musi uważać mężczyznę za wartościowego w kontekście SMV. Czyli jego wartość genetyczna i tak musi przekraczać jej i oczywiście jej obecnego mężczyzny. Jeśli tego nie będzie, to kobieta zainteresuje się tym mężczyzną wyłącznie na rozmowy, nawet na randki, ale nigdy nie będzie chciała uprawiać seksu. I tu trzeba uważać, żeby nie stać się „dogadzającym” w próżnię, a więc należy stawiać granice i wyrażać swoje oczekiwania wobec kobiety.
Kobieta kreuje się na ofiarę złego drania – etap poprzedzający zdradę
Kobiety niedojrzałe są skażone rysem narcystycznym, a więc przede wszystkim boją się krytyki, nawet gdy jest konstruktywna. Uznają to za objaw braku miłości wobec nich, a mężczyznę w takich wypadkach bardzo łatwo mogą uznać za kogoś złego. Kobieta musiałaby żyć logiką i racjonalnością, aby mądrą krytykę przyjmować, a nie jedynie żyć emocjami, przyjemnościami i niedojrzałym hedonizmem. Żadna krytyka narcystycznej kobiety nie nastraja, tylko uważa ją za nienawiść, niechęć i tak dalej, dlatego woli jedynie żyć komplementami i uciechami. Osoba dojrzała i zdrowa psychicznie, czuje się winna w obliczu problemów, chce się poprawić. Osoba niedojrzała, która czuje się niewinną ofiarą, zawsze rozejrzy się za kimś innym.
Broniąca zdradzającej kobiety toksyczna osoba obwini mężczyznę (ofiarę zdrady). Przykładowe słowa:
Trzeba było bardziej się starać i mocniej kochać kobietę ,to by nie zdradziła! Trzeba było myśleć kogo wybierasz do związku, bo na pewno miała na czole napisane, że zdradzi!
A dlaczego tak jest? Bo niewielu mężczyzn chce, by kobiety były realnie równe mężczyznom, czyli wnosiły równo inwestycji w związki, równe zasoby i tak dalej. Czy da się to zmienić? Nie tak prędko, ponieważ jest wolny rynek, a ten ustala, że dominuje w związkach ta płeć, którą uznajemy za bardziej atrakcyjną, a więc tą o którą należy się starać. Jeśli mężczyźni będą podlegać pod ten system, to kobiety bardziej wartościowe (jako ogół, nie jednostki!) się nie staną. Jeśli z kolei mężczyźni będą szkodzić mężczyznom, to brak empatii wobec mężczyzn będzie jedynie się rozrastał jak ten rak toczący społeczeństwo, a więc mężczyźni sami sobie będą nadawać niską wartość. I to widzimy.
Jeśli kobieta wmówi sobie już, że jest ofiarą w związku złego krytykanta, ewentualnie on nie będzie jej zauważał jako kobiety, to będzie to dla niej przyzwolenie na to, by być podrywaną przez innych. Oczywiście ona, aby zrzucić z siebie odpowiedzialność, pokaże się jedynie jako dostępna do uwodzenia, do komplementowania, do rozmów, ale niekoniecznie coś z tego musi wyjść. Ona wyjaśnia to sobie, że ona nie robi nic złego. Ona nie pokazuje się, jako aktywnie działająca na szkodę. Jak wysyła sygnały, to może powiedzieć, że ktoś źle odczytał jej sygnały i jest to wina źle odczytującego (w ten sposób może się bawić emocjami innych). Jak wchodzi na portal randkowy, to może powiedzieć, że konto założyła z nudów, a nie dlatego, że szuka gałęzi zastępczej (to byłaby aktywność, a kobieta woli kreować się na bierną, by nie być odpowiedzialną). To jest cały czas życie w fałszu i pokazywanie tego fałszu innym. Jak zaczniecie rozmawiać, to oczywiście mężczyzna będzie zapraszał, czy nawet ściągnie z niej ubranie, więc ogółem będzie to jego wina, jego odpowiedzialność, jego uwodzenie. Kobiety świetnie grają bierne, tam gdzie biernymi nie są, aby zachować swój obraz, w który wierzą np. nieskalanej, czy też nawet wiernej, którą ktoś oczywiście podstępem brzydko uwiódł i to jemu należy się kara, że kobieta zaczęła odczuwać chęć na zdradę, seks, czy zmianę gałęzi.
Zdrada z zemsty
Jeśli narcystyczna kobieta czuje się nieusatysfakcjonowana, niedowartościowana, mężczyzna nie robi tego, czego by chciała, to może mieć chęć wyżywać się na nim. Jeśli nie robi tego w związku (zazwyczaj przemocą psychiczną, uderzaniem w czułe punkty mężczyzny), to może zdradzić tylko po to, aby jemu dokopać. By bolało go tak samo, jak boli ją jego np. brak zainteresowania nią. Powody krzywd mogą być wyimaginowane, nielogiczne, sprzeczne – nieważne. To są naprawdę destruktywne kobiety i warto czytać moje teksty, by umieć w porę rozpoznać jakimi cechami dysponują. Pamiętajmy, że najbardziej sadystyczni i mściwi są właśnie narcyzi.
Moralne dylematy zdradzającej, czyli co zrobić, aby zdradzić i nie być obarczoną konsekwencjami
Jak wspominałem, z obecnymi „wyzwolonymi” kobietami jest taki problem, że nie są uczone brać odpowiedzialności za to co robią. Po seksie, którego same chciały coraz częściej zgłaszają gwałty, jeśli coś im się nie spodoba, lub mężczyzna nie zaoferował zaangażowania (mszczą się). Ale też w drugą stronę. Jeśli mówią, że tego seksu ani dotyku nie chcą, potrafią mieć pretensje, że jednak mężczyzna przestał się o nie starać. Wyzwolone kobiety kreuje się na dążące do władzy bez odpowiedzialności. Przez to sądzą, że znajomość dzieje się sama, a nie mężczyzna i jego inicjatywa nią kieruje. W samych związkach gdy się coś dzieje nie tak, także uznaje się, że mężczyźni są winni złu, kobiety temu co dobre, lub „samo się stało”. Dlatego praca mężczyzn nie jest doceniana i potrzeba uświadamiania ile mężczyźni wnoszą, bo kobiety tego nie widzą. Gdyby kobiety nie były egocentryczne, to by potrafiły wyjść poza siebie, byłyby znane z zasadnej logiki i nie miałyby problemu ze związkami przyczynowo-skutkowymi w ich życiu. Jednak najczęściej rozumują narzuconym schematem nie zastanawiając się za bardzo, czy aby na pewno nie są wyłącznie ofiarami, czy że wyłącznie to im się coś należy. Kobiety są wręcz motywowane do zdrad, do odchodzenia, do rozwodów, za każdym razem narzucając myśl, że to nie w nich leży problem, że to nie one są sprawcami negatywnych efektów w życiu. To zawsze kobietę ktoś popycha do zdrady, do bycia złą, ona chce wierzyć, że jest zależna w takich sytuacjach (w innych jest silna i niezależna), a mężczyzna zawsze jest tym złym z natury i powinien się zmieniać, formować pod kobietę, brać to na klatę.
Dlatego to Ty mężczyzno musisz pokierować znajomość w taki sposób, aby wziąć odpowiedzialność, ale i narzucić ją też w jakiś sposób kobiecie, aby ją nauczyć tego i swoich własnych norm zachowań. Dla przykładu ona ma dać Ci dowód zerwania. Mówisz jej dokładnie tak:
Jeśli chcesz ze mną być, jeśli podobam Ci się jak mi pokazujesz, to musisz najpierw zerwać w Twoim obecnym mężczyzną.
Musisz podać w słowach to, że to ona zainicjowała rozpad swojego związku, choć ona na pewno nie będzie chciała się tak czuć i ktoś na pewno w jej mniemaniu będzie bardziej winny, niż ona sama. Albo jej były (obecny), albo Ty. To jest nie do pogodzenia, bo w każdym kryzysie taka kobieta będzie miała zawsze pretensje do Ciebie, niżeli siebie, a w chwilach Twoich słabości taka kobieta będzie odczuwała złość na Ciebie, bo nie jest na pierwszym miejscu, czego ona żąda (niekoniecznie mówiąc o tym, bo będzie zaprzeczać, dalej żyć w fałszu).
O tym poczytasz tu:
I teraz. Jeśli kobieta REALNIE jest Tobą zainteresowana, to tak naprawdę jedyne co ją będzie blokować to moralny dylemat. Ona naprawdę może wierzyć w to, że chodzi tylko o zainteresowanie mężczyzny, o komplementy i nic poza tym. Prawda jest jednak taka, że jeśli kobieta się na to otwiera, to JUŻ jest otwarta NA WSZYSTKO. Wystarczy tylko, że tak powiem „pociągnąć za odpowiednie sznurki” i odpowiednio się zachować, a na pewno taką kobietę będziemy mieli.
Tylko pytanie czy aby na pewno chcesz wchodzić w coś takiego, budując dalsze przyzwolenie na ich niedojrzałość i brak odpowiedzialności kobiet? Czy aby na pewno chcesz wspierać zmiany gałęzi? Czy aby na pewno jesteś świadomy, że kobieta może zrobić Ci to samo? Czy jesteś przygotowany na ból z tego powodu?
Jeśli ona jest chętna na zdradę, to fakt faktem, jeśli nie z Tobą, zrobi to z kimś innym, ale czy na pewno chcesz przyłożyć do tego rękę (i nie tylko tą część ciała)? Może warto jednak spojrzeć empatycznie na mężczyznę, z którym jest ta kobieta i zobaczyć, że on będzie zdradzony, będzie niezasłużenie cierpiał? Jego jedyną winą byłoby tylko to, że ewentualnie nie czyta takich tekstów, jak mój, tyle, że nikt go nie poinformował, że świat wygląda inaczej, niż mu się wpoiło. On dopiero się z tym zmierzy i pytanie czy chcesz się do tego przyczynić, czy chciałbyś być na jego miejscu? Tak, Ty nie masz umowy z tym facetem, tylko ona z nim i ją powinno się rozliczać za złamanie umowy. Tyle, że przypominam jesteś zauroczony i zapominasz kim wewnętrznie taka kobieta może być (kimś zepsutym).
Postaw się w jego sytuacji i przemyśl, jakbyś się zachował. Ja jestem za tym, byśmy my mężczyźni nie działali sobie wzajemnie na szkodę, bo szkodzimy wówczas też społeczeństwu. Daje to przyzwolenie na dalsze szkody, a kobiety idą za przykładem, jako te, które zrzucają z siebie odpowiedzialność. Przykład zawsze idzie z góry. I to pomimo pokusy kobiecej seksualności, która wiemy, jak na nas działa. Tak naprawdę nie ma wielu innych czynników przyciągania, bo nie dostaniesz miłości jaką sam dajesz. Tak więc pierwszym krokiem jest opanowanie chuci, a potem rozsądek.
W życiu zawsze trwa walka o coś, o kogoś, o jakieś wyższe cele, lub mniej istotne. W życiu bierzesz lub dajesz, żądasz lub żądają od Ciebie, podporządkowujesz lub jesteś podporządkowany (choćby w pracy). Ludzie próbują rynek seksualny traktować inaczej, miłość uznawać za coś wzniosłego, a nie wymianę dóbr, umowę, która w każdej chwili może być zerwana z nielogicznego powodu, bo przecież miłość ma być emocją. Czymś nietrwałym. Albo się zabezpieczysz wcześniej, albo przegrasz. Albo stworzysz dobrą selekcję, albo nie będziesz chciał u takiej osoby zauważyć wad, które i tak wpłyną na niepowodzenie. Prędzej czy później.
Nawet jeśli kobieta wykreuje się na ofiarę bardzo złego człowieka, to jest to jej odpowiedzialność, by najpierw skończyć związek, który jej się nie podoba. Jeśli będziemy traktować kobiety jak niepełnosprawne dzieci, niezdolne do decydowania, to zawsze będziemy dostawać rykoszetem niezależnie od tego, czy realnie powinniśmy być winni danym sytuacjom, czy nie. To jest niesprawiedliwe w każdym słowa tego pojęciu.
Czy Ty będziesz sprawiedliwym? Dzisiaj od kobiety nie możesz oczekiwać dosłownie niczego, oprócz tego, że będzie kobietą. Kobieta nie jest już nic nikomu winna, nikt nie rozliczy jej z jej negatywnego, toksycznego zachowania. Także pytanie jeszcze raz, czy chcesz przyłożyć rękę do eskalacji jej zepsucia i mówić, że taką osobę kochasz, a nie to co sobie wmówiłeś na jej temat poprzez zauroczenie i wiarę w cechy jakie POWINNA mieć kobieta, a nie jakie ma i jakie widzisz w tej sytuacji?
Pytania końcowe. Do zastanowienia się dla każdego, który chce podrywać zajęte kobiety.
1. Jeśli chcesz reperować swoje kompleksy odbiciem kobiety – nie rób tego. Istnieją zdrowsze metody, niż wykorzystywanie do tego innych.
2. Jeśli chcesz uwodzić kobietę tylko dla własnej satysfakcji, lub chęci poniżenia mężczyzny, któremu zazdrościsz związku – nie rób tego. Skieruj się też na terapię wobec niedojrzałości emocjonalnej, ewentualnie narcyzmu (szczególnie, jak denerwujesz się czytając ten tekst, bo oznacza, że jest o tym, czego w sobie nienawidzisz, a wypierasz).
3. Jeśli chcesz wyłącznie seksu – miej na uwadze, że kobieta może chcieć czegoś więcej i uzna Ciebie za winowajcę rozpadu. Możesz mieć kłopoty, pomimo tego, że to kobieta złamie umowę ze swoim mężczyzną.
4. Jeśli chcesz być z tą kobietą, pamiętaj, że zachowując się w ten sposób pozwolisz jej na to, by zachowała się tak drugi raz. Nie myśl, że kobieta będzie chronić zasady. Ona będzie szukać możliwości złamania zasad i usprawiedliwienia się.
5. Jeśli masz dobre, czyste zamiary, podnieś kobietę do odpowiedzialności za swój związek i za wyjawienie prawdy swojemu mężczyźnie, któremu jednak mówiła wcześniej na pewno o miłości. Niech zachowa się fair i z klasą.
6. Kobiety dzisiejszych czasów są bardzo narcystyczne i uwielbiają przeglądać się w oczach innych. Spójrz co się stało z portalami społecznościowymi, spójrz jaki mają pociąg do lajków, do tego by świat kręcił się wokół nich. Spójrz jak bardzo lubią być obiektem podziwu, jeśli chodzi o wygląd. Występują na kamerkach, co 5 minut wrzucają nowe zdjęcia, czy też prezentują seksualne wdzięki, a potem płaczą, że są uznawane za obiekt seksualny. Czy ktoś taki może mieć władzę, kto nawet nie rozumie czym jest jednostajny, logiczny kierunek działań? Dlatego kieruj, proponuj, ustalaj normy i konsekwencje łamania granic. Ty to będziesz potrafił, bo testosteron odpowiada za lepsze zdolności do organizacji faktów.
Czekam na kolejną, rozbudowaną część relacji o tym zdarzeniu – opiszemy ją w kolejnej części.
O zmianach gałęzi u kobiet, napiszę w przyszłości osobny, większy artykuł.
„bo testosteron odpowiada za lepsze zdolności do organizacji faktów.” Interesują mnie naukowe lub choć logiczne dowody tej tezy.
Wystarczy przeczytać tytuły opisujące płeć mózgu. Im bardziej kobiecy mózg, tym bardziej emocjonalny, nastawiony na więzi społeczne, uczucia, to też traci zdolność organizacji i logiki.
Poproszę o link
Jak będę miał czas to podeślę. Póki co jedynie rzuć się w książkę „płeć mózgu”.
to wystarczy łykać testosteron i kobieta staje się bardziej logiczna?
to wystarczy łykać testosteron i kobieta staje się bardziej logiczna?
A gdzieś ktoś tak napisał? Czy znowu dyskutujesz z tezami z wyobraźni? Jakby aplikować dziewczynce* do wieku dojrzewania testosteron to może wykształcić cechy płciowe mężczyzny, ale póki co wiemy tyle, że budowa mózgu głównie ustalana jest w okresie prenatalnym. Rozkład hormonów jakie „dostaje” dziecko od matki jest zależny od jej stylu życia, od tego co je, czy pije alkohol i pali papierosy, czy jest narażona na duży stres, czy ciąża jest przedwczesna i płód nie zdołał osiągnąć maksymalnej wartości biologicznej w tym stężenia hormonów etc.
no z tego cyt. „bo testosteron odpowiada za lepsze zdolności do organizacji faktów.” czyli aby logiczniej myśleć wystarczy poddać się terapii hormonalnej i zostać mężczyzną, a przynajmniej coś blisko związanego z męskimi cechami 😉
Dlatego tak ważne jest co się dzieje z kobietą przed ciążą, w trakcie, oraz potem bo to wszystko ma wpływ na dziecko 🙂
” czyli aby logiczniej myśleć wystarczy poddać się terapii hormonalnej i zostać mężczyzną
Tyle, że to nie takie proste „zostać mężczyzną”, jak się jest kobietą. Hop siup zjeść dwie tabletki, wziąć zastrzyk i nagle zmiana.
Dlatego tak ważne jest co się dzieje z kobietą przed ciążą, w trakcie, oraz potem bo to wszystko ma wpływ na dziecko :)
I dlatego jestem za karaniem kobiet nękających dziecko w ciąży – to jest przemoc.
no widzisz a aktualnie w USA karmi się tym nastolatków jak lekami przeciwbólowymi,
no najlepiej tworzyć im ciepłe, przyjemne miejsce z pełnowartościową dietą, dostępem do wody niskosodowej, bez używek a obowiązkowo w gronie kochających osób, i do tego przy wszelkiej dolegliwości zapewnić dostęp do odpowiedniej opieki medycznej 😉
A jak byś chciał karać te kobiety?
Nieodpowiedzialność spotyka się wszędzie najgorsze są używki alkohol, narkotyki, papierosy ale i stres jest zagrożeniem dla dziecka. Potem takie maleństwo rodzi się z niepełnosprawnością bo matki były na tyle głupie, że nie dbały o siebie.
Choć nie tak dawno, rozmawiałam z gronem zacnych kobiet, które nie rozumiały że alkoholu, wina nie można pić w tracie ciąży.
no widzisz a aktualnie w USA karmi się tym nastolatków jak lekami przeciwbólowymi,
Czasem jest to wskazane, medycznie i psychologicznie. Starsi panowie koło 60-70 r.ż też mają przepisywany testosteron i są dużo zdrowsi niż u nas w Polsce.
no najlepiej tworzyć im ciepłe, przyjemne miejsce z pełnowartościową dietą, dostępem do wody niskosodowej, bez używek a obowiązkowo w gronie kochających osób, i do tego przy wszelkiej dolegliwości zapewnić dostęp do odpowiedniej opieki medycznej
Na pewno warto zadbać, nie jestem przeciw, ale one też muszą być odpowiedzialne.
A jak byś chciał karać te kobiety?
Tym samym czym karze się mężczyzn stosujących przemoc wobec dzieci.
matki były na tyle głupie, że nie dbały o siebie.
Choć nie tak dawno, rozmawiałam z gronem zacnych kobiet, które nie rozumiały że alkoholu, wina nie można pić w tracie ciąży.
Kiedyś to było niedopuszczalne, by kobietom pozwalano pić, ogólnie nie przystawało własnie dlatego, by chronić dzieci myśleniem długofalowym. No ale wtedy to był patriarchat i tłamszenie kobiet…
chodziło mi o zmianę płci wśród nastolatków, nawet jacyś rodzice zostali pozbawieni praw rodzicielskich bo nie wyrażali zgody na zmianę płci nastoletniego dziecka.
W większości są co nie oznacza że ciąża przebiega prawidłowo, bo dolegliwości mogą pojawić się zawsze. Prowadzenie trybu życia przed planowaną też ma znaczenie, przykład kobiet które jedzą kilkadziesiąt lat pigułki antykoncepcyjne a potem dziwią się, że mają problem z płodnością.
No a jaki mężczyzna w wolnym związku nie „oczekuje” współżycia i mówi kochanie nie stosuj hormonów bo potem będziemy możemy mieć problem płodnością 🙂 pokaż mi choć jednego?
Mężczyźni też nie powinni nadużywać alkoholu, i innych używek jak chcą zostać ojcami. To też ma wpływ na nasienie a w konsekwencji na dziecko.
Jakoś nie widzę kar dla mężczyzn którzy po spożyciu alkoholu lub innych używek współżyją z kobietami.
A nawet wiadomo w uwodzeniu najlepiej „rozmiękczyć” dziewczynę/chłopaka jakimś winem/innym trunkiem aby był lepszy efekt.
FAS mówi sam za siebie.
chodziło mi o zmianę płci wśród nastolatków, nawet jacyś rodzice zostali pozbawieni praw rodzicielskich bo nie wyrażali zgody na zmianę płci nastoletniego dziecka.
Poproszę o link, muszę zbadać przyczyny.
No a jaki mężczyzna w wolnym związku nie „oczekuje” współżycia i mówi kochanie nie stosuj hormonów bo potem będziemy możemy mieć problem płodnością pokaż mi choć jednego?
Po co mam pokazywać, na pewno istnieją tacy, ale nie znasz. Zresztą ja też się każdemu nie wpycham do łóżka i tego co robią.
Mężczyźni też nie powinni nadużywać alkoholu, i innych używek jak chcą zostać ojcami. To też ma wpływ na nasienie a w konsekwencji na dziecko.
Jeśli nawet to w zdecydowanie mniejszym stopniu, niż u kobiet, tym bardziej kobiet w ciąży. Kiedyś mówiono na to „stan błogosławiony” żeby pokazać jakie jest to ważne, jaka jest też ważna rola matki.
Plus to kobieta wybiera z kim będzie miała dziecko, więc czy musi uprawiać seks z kimś kto nadużywa alkoholu? I to bez antykoncepcji?
Więcej odpowiedzialności od kobiet należy wymagać. Niech podejmują lepsze decyzje, albo niech nie dostają możliwości decydowania, jak nie potrafią. Potem całe państwo musi za ich błędy płacić składając się na socjal.
Jakoś nie widzę kar dla mężczyzn którzy po spożyciu alkoholu lub innych używek współżyją z kobietami.
Zamiast przerzucać uwagę na mężczyzn to wypowiedz się czy karać takie kobiety, niszczące dzieci już od czasu ciąży.
A kary są nawet dla mężczyzn w pełni trzeźwych i niewinnych. Kobieta zawsze może zgłosić gwałt na dzień po, a nawet za 20 lat. I jeszcze zrobić z siebie ofiarę, że została wykorzystana „pod wpływem”, mimo, że nikt jej na siłę nie wlewał alkoholu do gardła. Pisałem już, by więcej odpowiedzialności od kobiet wymagać? Jak się decydują na seks to muszą wiedzieć z kim to robią, kto może zostać ojcem dziecka i w jakim stanie to robią.
A przyrównywać kary za współżycie po alkoholu do alkoholizowania dziecka w ciąży… szkoda gadać 🙂 w jednej sytuacji nie krzywdzi się nikogo, w drugiej krzywdzi się dziecko. Możliwe i zazwyczaj na całe życie, a potem jeszcze je obwinia o to, że nie jest takie jak powinno być.
A nawet wiadomo w uwodzeniu najlepiej „rozmiękczyć” dziewczynę/chłopaka jakimś winem/innym trunkiem aby był lepszy efekt.
Każdy powinien być odpowiedzialny za swój stan upicia się. Jak ktoś pije, a potem robi głupoty to jest tylko jego wina.
Proszę
Operacja zmiany płci
USA: rodzice nie zgodzili się na „zmianę płci” córki. Sąd zadecyduje o przyszłości rodziny
„Debata publiczna na świecie” – USA: Jak zaburzenie tożsamości płciowej u amerykańskiej młodzieży stało się epidemią społeczną?
Pewnie tak, jak damski wariant księcia z bajkij 😉
Tak w mniejszym, jednak ma to również znaczenie, i Panowie o tym nie pamiętają,
Bezdyskusyjnie kobiety powinny dbać o dziecko przed poczęciem i po. Nawetfakt czy dziecko było „chciane” przez rodziców w chwili poczęcia ma znaczenie, już nie mówiąc o całej sytuacji.
Nie musi uprawiać seksu, a nawet powinna się szanować i tego nie robić przed ślubem 😉
A męża dokładnie wybrać, nie nadużywającego alkoholu i innych używek 🙂
I nie używać antykoncepcji.
I powinne być odpowiedzialne za to co robią. Z tymi decyzjami to nie wiem czy mężczyźni to tak d końca podejmują właściwie jeżeli tyle jest rozwodów.
„Socjal” to akurat świadomie to robi.
Tłumaczyć i leczyć, kara i tak odbije się na dziecku.
Choć nie wiem czy dopuszcza się przymusowe leczenie w trakcie ciąży, chyba nie a powinno.
I jeżeli do tego gwałtu doszło zawsze powinna to zgłosić.
Wiem, że kobiety to wykorzystują, źle robią.
Dokładnie tak,
Jak nie krzywdzi się nikogo, a poczęte dziecko?
Gorzej to dziecko jest niepełnosprawne w zależności jakie używki matka brała.
Tłumaczyć i leczyć, kara i tak odbije się na dziecku.
Czyli oczywiście kobieta-bezkarna.
ak nie krzywdzi się nikogo, a poczęte dziecko?
Dlatego, że ktoś podczas jednorazowego seksu spożywał alkohol? 🙂
Tym bardziej, że dziś większość ludzi używa antykoncepcji. Tym bardziej, że rzadko się zdarza, by akurat tak za jednym seksem doszło do zapłodnienia. Tym bardziej, że jednorazowe spożycie podczas współżycia nie gwarantuje niepełnosprawnego dziecka. Co najwyżej jak mężczyzna jest alkoholikiem, więc niszczy swoją genetykę dłuższy czas.
Nie musi uprawiać seksu, a nawet powinna się szanować i tego nie robić przed ślubem
Małżeństwo dziś jest kompletnie nieskutecznym środkiem, tym bardziej dla mężczyzn, więc jeśli kobiety miałyby robić to tylko po ślubie to źle dla nas, bo my, jako przeciwnicy ślubów – tego seksu nie byłoby wcale 🙂 Szanowanie się nie jest równoznaczne z seksem jedynie po ślubie.
Kobieta jeżeli wychowuje niepełnosprawne dziecko i ma świadomość, że to przez nią ponosi karę. Jest to najokrutniejsza forma sprawiedliwości.
Dziecko ma zniszczone życie, prawie nigdy nie dorówna innym dzieciom pomimo szeroko pojętej rehabilitacji.
Alkohol i inne używki a nawet leki mają wpływ na nasienie, a co za tym idzie na poczęte dziecko.
Dobrze jeżeli Panowie w ogóle o tym wiedzą, i przynajmniej jak się starają potomka to nie stosowali używek.
To, że inni to stosują nie oznacza, że to jest właściwe i dobre. To tak jak pigułka po, czasami łykana jak drażetki.
Każdy ma wybór i dobrze, jeżeli świadomie podejmuje decyzje.
Mówienie o tym nie jest absurdalne, nie chodzi o to czy mężczyzna robi dobrze czy kobieta ale o to jaki to ma wpływ na dziecko.
Spójrz na to od strony tego dziecka, nie jako mężczyzna ale jako chłopak borykający się z FAS, taki chłopak nie ma szans na zostanie mężczyzną o cechach samca alfa i nie ma znaczenia czy to był kieliszek wina matki, czy ojciec był po imprezie z kumplami.
A można też mieć nie sam FAS ale problemy np. z emocjami czy jakieś upośledzenie w stopniu lekkim.
Odpowiedzialność spoczywa na obojgu rodziców.
Odpowiedzialność spoczywa na obojgu rodziców.
Nadal, więcej zależy od kobiety, która nosi w sobie dziecko. Feministki twierdzą, że „ich ciało ich sprawa”, ale tak wcale nie jest. To jest sprawa ojca, ale i sprawa społeczeństwa, które jest zmuszane do otaczania opieką takiego dziecka i takiej matki, mimo że 100% winy powinna ponieść ona. W takich sytuacjach rzeczywiście antykoncepcja jest bardzo fajną formą zwiększania odpowiedzialności. Tak samo jakieś sporadyczne spożywanie alkoholu przez mężczyznę nie uszkodzi płodu. Za to kobieta, która jest w ciąży i pije alkohol, czy pali – zawsze dziecku zaszkodzi, nawet gdy nie są to duże ilości i jest to sporadyczne.
Kobieta jeżeli wychowuje niepełnosprawne dziecko i ma świadomość, że to przez nią ponosi karę. Jest to najokrutniejsza forma sprawiedliwości.
Żeby była jeszcze świadoma, to może i tak być.
Jednak zwykle nie jest, bo jak była niedojrzała gdy piła w ciąży i uprawiała seks bez antykoncepcji z byle kim, tak samo niedojrzale wychowuje dziecko i zrzuca z siebie odpowiedzialność na niego.
Albo na dodatek jeszcze na ojca, albo na całe społeczeństwo. Wśród samotnych matek jest bardzo wiele takich co wszystkich winią, tylko nie siebie, chodzące ofiary.
Dlatego pisałam, że nie jestem feministką i daleko mi do nich.
Państwo otacza opieką i odpowiedzialnych rodziców, nie tylko „socjal”.
tak też może być, czasami działa też wyparcie się prawdy i ucieczka np. w powikłaniach po szczepionce.
Państwo otacza opieką i odpowiedzialnych rodziców, nie tylko „socjal”.
Promować dobrych rodziców może, czemu nie, ale nie takich.
Właśnie 500+ jest taką promocją, ale przy okazji dostaje „socjal”.
Zresztą pracujące wdowy/wdowcy z jednym dzieckiem nie „łapią” się na taką promocję 🙂
Nie jesteśmy przyszłością narodu, bo się sami nie rozmnożymy 😉
Samotne matki mogą liczyć na przeróżne dodatki, wsparcie i obniżki z mopsu itd. A co do wdów, także 500+ się należy w przypadku niskich zarobków czyli np. minimalna krajowa. Tyle, że wcześniej nie było od 1 dziecka, teraz tak ma być. Co nie znaczy, że to popieram : )
no pewnie, że nie 🙂
jeżeli pracują przynajmniej za najniższą krajową to przekracza się próg dochodowy 🙂
No widzisz nie popierasz, ale dlaczego?
No widzisz nie popierasz, ale dlaczego?
Prosty powód. Wszyscy się na to składają, a niby z jakiej racji? Ceny wszystkiego rosną, tylko dlatego, żeby dziecko takiego, czy innego rodzica miało tylko teoretycznie lepiej (bo i tak ceny są wysokie). Jak kogoś nie stać na dziecko nie powinien go mieć ,zamiast dostawać od państwa – czyli całej reszty ludzi, których też może być nie stać na wiele rzeczy.
Plus, lepiej obniżyć opodatkowanie pracy, by ludzie mieli więcej pieniędzy „do ręki” i ewentualnie dać bony na to co potrzebne dzieciom, a nie pieniądze, które niekoniecznie mogą być dysponowane na dzieci.
w większości przypadków są przeznaczone dla dzieci, ja do tej pory nie otrzymywałam i też się dokładam do osób, które zarabiają po 30tys. miesięcznie i biorą na kolejne dzieci.
I znam te dzieci i wiem, że im niczego nie trzeba w sensie materialnym, no może mądrych rodziców ale na to patentu nie ma.
Jak dla mnie za mocno demonizujesz kobiety (nie tylko w tym artykule), miałem styczność z ponad 200 kobietami (styczność, nie związek, czy zawsze seks), w większości to normalne osoby, jestem przeciętnym gościem (nie mam kwadratowej szczęki, lisiego spojrzenia, proporcji twarzy, tylko trochę słownia, ale minimalnie) i z podrywaniem takich do 8/10 nie mam problemu, problem to był w moim braku pewności siebie wcześniej, co do ich schematycznych zachowań kobiet tutaj się zgodzę, ale to tylko na plus, bo łatwo je przewidzieć i zneutralizować. Nigdy też nie czułem się beta-bankomatem (na początku zarabiałem 1200zł), często dziewczyny same się dorzucają do kosztów, nic wyjątkowego. Jeśli ktoś dosłownie weźmie twoje wpisy to jak dla mnie zrobi sobie sporą krzywdę i niepotrzebnie się tylko uprzedzi, a nie warto w sobie gromadzić negatywne emocje, tylko być bardziej otwartym (co nie znaczy naiwnym).
Jak podyskutujesz z podanymi przeze mnie tezami/faktami to możemy uznać, że komentarz ma szansę coś wyjaśnić. Póki co tego nie robisz, więc nie mam jak się do tego odnieść. A to, że anegdotycznie napisałbyś nawet, że „poznałem 99% kobiet świata i wszystkie są aniołami” wiesz ile znaczy? No właśnie. Napisz konkretnie z czym dokładnie się nie zgadzasz. Ten temat pokazuje jak kobiety zdradzają, opisuję te mechanizmy, dodatkowo podaję co twierdzą naukowcy. Można doliczyć procenty zdrad, które też są realne (i oczywiście nie do zmierzenia w skali świata, a jedynie szacunkowo + tak jak się kobiety przyznają w ankietach). I nie wiem, mam się domyślić, że chodzi Ci, że wcale nie zdradzają, bo Ty poznałeś 200 kobiet, z którymi nawet nie byłeś? I to ma być dowód jakie naprawdę są, albo czy nie zdradzają, lub w jaki sposób? Nawet w ostatnim tekście napisałem, że kobieta z koleżanki do kochanki i kobiety w związku ZMIENIA SIĘ.
Cytuj tezę, dawaj kontrtezy, argumenty na podparcie oprócz anegdot, potem mów o uprzedzeniach. Najbardziej krzywdzące to są stereotypy, które jednak wzmacniają złe wizje o mężczyznach, a które wszędzie są przekazywane, a za tym idzie odebranie praw, przywilejów, wprowadzanie konfliktów i niechęci (co doskonale widzimy, sądzisz, że spadek liczby małżeństw jest bez powodu? to jest problem dużo poważniejszy, niż sądzisz i który będzie się rozrastał, jeśli będziemy go negować).
No i gratuluję spotykania dobrych kobiet… (wszyscy je spotykamy, ale nie znaczy, że nie ma takich, jakie opisuję i nie znaczy, że nawet największa cicha szara myszka nie zacznie się zachowywać tak jak opisuję). Warto wiedzieć to wszystko, warto wiedzieć jak reagować, jak selekcjonować, jak nie dopuścić do eskalacji.
Jeszcze raz. Cytaty, teza, a Ty prostujesz moje „kłamstwa”, jeśli za takie je uznajesz (bo jednak się nie zgadzasz). Na kłamstwa jedyną kontrą jest prawda. Zapraszam, bo widzę Ty prawdę znasz. Prawda nigdy nie jest krzywdząca, tylko wyzwala.
Nie można pisać „mnie to nie spotkało, więc to co piszesz nie istnieje” – bo to jest jedynie ignorancja.
co do ich schematycznych zachowań kobiet tutaj się zgodzę, ale to tylko na plus, bo łatwo je przewidzieć i zneutralizować.
Jakby było tak łatwo to wszystko neutralizować, to by nikt problemów nie miał. Zapraszam do napisania tekstu ze sposobami neutralizacji i oczywiście wypisaniem przede wszystkim wszelkich takich zachowań.
często dziewczyny same się dorzucają do kosztów, nic wyjątkowego.
A gdzie napisałem, że wszystkie się nie dorzucają? Naprawdę dyskutujesz z tym co ja piszę? Nie sądzę…
jestem przeciętnym gościem i z podrywaniem takich do 8/10 nie mam problemu
A ja jestem Barack Obama i byłem prezydentem USA. Kolejny dowód anegdotyczny, błędny poznawcze i do tego subiektywne wrażenie, bo nie jesteś w stanie ocenić obiektywnie ani siebie, ani tych „osiem na dziesięć”. Rozumiem też, że podrywanie to oznacza, że uprawiasz z nimi seks? Inne podrywanie to żadne podrywanie. Jedyne prawdziwe zainteresowanie kończy się w łóżku/w związku (choć to drugie wcale nadal nie oznacza atrakcyjności i kochania przez kobietę, bo w końcu seksu może unikać, lub nawet udawać na początku, że jej chęci są realne, a potem seks wycofać jak większości mężczyznom w dłuższych związkach, niż 2-3 lata – ok. 65% par tak ma w Polsce, na zachodzie jest jeszcze gorzej). Ale to trzeba wszystko wiedzieć, właśnie… demonizować jak to nazywasz, a raczej mówić jak jest, jak może być i dlaczego tak właśnie się stało/dzieje.
nie warto w sobie gromadzić negatywne emocje, tylko być bardziej otwartym (co nie znaczy naiwnym).
Zgadzam się w pełni z tym zdaniem. I właśnie, jeśli będziesz otwarty, to przyjmiesz pigułę, którą podałem Ci na stół 😀 i będziesz dociekał. Pozdrawiam.
Moim zdaniem jesteś bardzo słaby psychicznie jeśli musisz modyfikować i kasować wpisy, aby osiągnąć zamierzony efekt, więc faktycznie dyskusja nie ma sensu…
Zaprosiłem Cię do dyskusji, to Ty tego nie robisz odwracając kota ogonem, że jesteś atakowany, bo ktoś Ci coś wyjaśnił i zasugerował jak powinieneś argumentować, by uzyskać dobre efekty i wykazać, że masz rację. W końcu Ty podajesz, że ja nie mam racji, więc udowodnij to. Ja bardzo chętnie dyskutuję, jak jest z czym. Anegdoty nie są czymś z czym warto dyskutować. Każda anegdota to jest bajka i można nią szafować jak się chce i sądzić, że ma się racje, bo tego nie da się pokonać dowodami przeciwnymi, bo na doświadczenie odpowiedz to inne doświadczenie. Ale my to u własnych doświadczeniach nie dyskutujemy. Tak samo jak nie moich, bo np. ja nigdy nie byłem zdradzony. Ewentualnie o tym nie wiem. Ale piszę jak jest systemowo, trzeba patrzeć szerzej niż własne ego i własne ja. To wszystko to jest spłycanie tematu. Chcesz naprawdę poznać jak jest to ja Ci wyjaśnię, od tego tu jestem. Ale dyskutuj merytorycznie, a więc jedynie o tezach, o przedmiocie, a nie o podmiocie dyskusji.
A jak oceniłeś, to się nie dziw, że i Ty zostaniesz oceniony. Logika. Dlatego może to ja powinienem napisać, że jesteś bardzo słaby psychicznie, jeśli zamiast odpowiadać na tezy, to piszesz do razu, że jesteś atakowany? Nie ma to sensu kto jaki jest, to nic nie wnosi, to tylko subiektywna ocena. Po prostu bez sensu jest akceptować wpisy, w których w sumie nic nie podajesz, a jedynie zachęcasz do przerzucania się ocenami personalnymi. Szanuję Twoje doświadczenia, ale nie znaczy, że to co opisuję nie ma racji bytu.
Moim zdaniem WIĘKSZOŚĆ zdrad ze strony kobiet nigdy nie wychodzi na jaw. Nie rozumiem do końca ich zachowań, bo potrafią być np w wieloletnim związku i JEDNORAZOWO pójść na bok. Nie kumam tego, nie wiem po co to i nie wnikam. W każdym razie zdrada to nie jest tylko mityczne włożenie jednego narządu rozrodczego w drugi. Bardzo wielu mężczyzn jest zdradzanych i nie zdają sobie z tego sprawy. Niektórzy już zaczynają nawet przymykać na to oko. Ot mój znajomy chociażby słucha ze wszystkich stron, że jak jego kobieta „jedzie do rodziny”, to wcale tak nie jest. Tak, ona ma jakiegoś lovera, oczywiście typowego „łobuza”. Czy z tego powodu ich związek się rozpadł, czy kobieta została poddana ostracyzmowi? Nie, bo kumpel i tak chce się z nią ożenić. Jak stwierdził „lepszej i tak nie znajdzie, skoro ona zdradza, to wątpię by inne tego nie robiły. I moim zdaniem ma bardzo wiele racji. Nie chciałbym osobiście być w związku gdzie muszę pokazywać, że jestem pod każdym względem lepszy tak by to KOBIETA drżała, że ją zostawię. Bo w istocie może i tak by było (nie wiem). Brakuje mi w tym wszystkim partnerstwa i równości. A mamy tak, że facet mu się starać, a kobieta łaskawie zaakceptuje albo i nie. Trochę to chore, bo co my z tych związków mamy?
„bo co my z tych związków mamy?”
Bardzo dobre pytanie. Szkoda tylko, że od dziecka się nas indoktrynuje, by w żadnym wypadku sobie takiego pytania nie zadawać. Ja zacząłem je sobie zadawać dopiero po trzydziestce.
Niedawno miałem taką sytuację, że na zajęciach sportowych sobie zagadałem z chłopakiem młodszym ode mnie o ponad 10 lat i akurat rozmowa zeszła na tematy małżeństwa. Powiedziałem: „zadałem sobie pytanie: a co ja z tego będę miał?”. Reakcja chłopaka, który właśnie niedługo miał brać ślub na prawdę dużo mówiąca… Pewne zdumienie, ale i zmartwienie – że podjął taką decyzję, a tak ważnego pytania sobie nigdy nie zadał.
Bedzie miał dziecko lub kilka czyli fachowo mówiąc potomka,potomków. I to jest to co będziesz miał za ten związek . prostytutka da ci seks ale nie dziecko. Oczywiście możesz zrobic potomka bez związku ale wtedy bedziesz miał zwiazek alimentacyjny. Ilu ja znam facetów którzy marzą o dziecku a nigdy go nie bedą miec bo maja słabe geny , ci co jeszcze maja mocne portfele to sie im uda ale potem i tak placą alimenty. Ogólnie system wykreował tak społeczeństwo by kobieta za urodzenie dziecka czerpałą profity i miała to poczucie bezpieczeństwa a facet ma sie cieszyć ze zostanie ojcem i to mu ma wystarczyć. A po za tym w systmie facet ma zapierdalać a nie myśleć o głupotach, kobiecie pozwala sie na dużo więcej jak rozkapryszonej gwieździe ale one produkują kolejnych podatników i o to chodzi systemowi.
Ciśnienie na dziecko? Dla mnie to takie trochę pierwotne. Serio, lepiej zainwestować w chrześniaka czy coś 😉
Teraz tak mówisz bo może jeszcze nie masz 30 lat , pewnego dnia będzisz miał jakis dorobek, firma ,oszczędności jakis wypracowany kapitał, może spadek dostaniesz i komu to dasz jakiejs rozwódce co mówi że cie kocha ale już dzieci nie chce miec z tobą bo ma juz swoje? , może instytucji kościelnej albo siostrom zakonnym, Owsiakowi?. Chyba że planujesz życ jak outsaider z dnia na dzień albo zwiedzać swiat ale to już inna droga.
Ale ja mam gdzieś co się po mojej śmierci stanie z moim dorobkiem. Serio, co mnie to obchodzi? Dzieci to kłopot
Mam już trochę ponad 30 i doświadczyłem już, że ktoś mnie pytał, kto po mnie będzie miał mieszkanie itp. Odpowiedź jest prosta: nie wiem i decydowanie o tym nie jest priorytetem w moim życiu. Istota mojego życia nie ogranicza się do gromadzenia i przekazywania majątku, są rzeczy dużo ważniejsze. Komu instytucja państwowa przysądzi – ten weźmie. Materialistyczne myślenie to pułapka.
Zmartwię Cię.
Chodzi o przekazanie tego, co masz w sobie i jest niematerialne.
Chęć zobaczenia swojego odbicia w dziecku i usłyszenia „dzięki, że to akurat TY”.
Sam jestem narcyzem (świadomym, który pracuje nad sobą) i cieszę się, że w tych czasach przyszło mi być kimś takim, bo inaczej bym miał cieżko patrząc na dzisiejsze kobiety. A tak, jeszcze nie zdarzyło się, aby na cwaniaka znalazł się większy. Kobiety próbowały juz wiele razy mnie urobić, ale nigdy się nie udało, ciagle idę swoją drogą. Spotykałem się raz z zajętą, która zdradzała chłopaka i potem gdy myślała, że nic sobie z tego nie będę robił, a ona zmieni gałąź zacząłem torpedować jej zachowanie. Mówiłem jej wprost ze nigdy nie chciałbym mieć takiej kobiety, że takie są dobre tylko na chwile. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak obracała kota ogonem i próbowała aię usprawiedliwiać. Pomijam fakt, ze w łóżku byla w stanie robić dużo więcej niż w swoim LTR, byle tylko mnie zatrzymać, nawet nakręcało ją gdy wiedziała, że spotykam też inne. Gdy wyczuła ze u mnie ma czerwone światło na LTR potulnie wróciła do boya. Niestety nie wiedziała, że on o wszystkim już wie. Miałem smsy, zdjęcia itd – napisałem do niego i facet postanowił tym jebnac, chociaż trochę beta zachowań miał pod wpływem emocji. Pani została sama i zrobiła z siebie ofiarę po czym uznała ze „teraz juz nie ma prawdziwych mężczyzn”. Niestety po takich doświadczeniach idę MGTOW i wątpię aby kiedykolwiek miało się to zmienić. Ja to po prostu lubię. Piona!
Prawdziwy mężczyzna daje się zdradzać, wychowuje cudze dziecko i płaci kobiecie w związku za seks z nią po zdecydowanie wyższej cenie, niż cena rynkowa. Znosi awantury, przemoc psychiczną i wie, że nawet gdy on nie zawini w związku, to i tak w czasie rozwodu będzie wskazany co najmniej jako współodpowiedzialny rozpadowi. Będzie musiał płacić. I będzie robił to z radością…
Zawsze brzydziłem się prostytutkami, sam bym do takiej nie poszedł, ale jeszcze nigdy tak dobrze nie rozumiałem tych, którzy z ich usług korzystają. Zero stresu, zero problemów, a wychodzi taniej tak naprawdę. Też jestem narcyzem, chyba po części, chociaż zawsze staram się być fair. Z moich najbardziej niefajnych zachowań było takie, że poznając kolejną już taką samą gościówę (sorry kobitki, dla mnie „rdzeń” waszych zachowań w większości jest ten sam), napisałem na kartce jak w następnych dniach będą przebiegały nasze rozmowy, na co ona będzie naciskać, o czym będzie chciała gadać i jak się zachowa. Powiedziałem jej to na początku bez zdradzania szczegółów. Po tygodniu zaprezentowałem jej moje notatki. Ileż było histerii gdy udowodniłem jej, że nie jest taka wyjątkowa jak jej się wydawało. No, ale nie płaczcie, to nie była żadna grzeczna szara myszka (bo takich nie ma). Zresztą o wiele lepiej wychodziłem na takim zachowaniu niż na próbach bycia dobrym facetem
A skąd wiesz, że się jej wydawało, że jest wyjątkowa? Jak się nawet robiła na taką co to nie ona, to jaki sens jest coś jej udowadniać? Olać.
Bo wpierw (tak jak przewidywałem) nasłuchałem się przez kilka dni, że co to ja za dziwne kobiety spotykam, że ona jest ZUPEŁNIE inna i wszelkie takie dziwne zachowania są jej obce. Cóż, nie były
To mam na to radę. Jeśli kobieta od początku krytykuje Cię, Twoje wybory, uważa,że to nierealne, że takie są kobiety, czy za każdym razem zwala winę na Ciebie, zamiast coś współczuć, to jest to narcyz właśnie. I taka kobieta nie będzie empatyczna, bedzie jedynie fałszywa, zakłamywać rzeczywistość. Dlatego wszelkie kobiety, które np. atakują stronę są właśnie tego typu kobietami, a raczej jakimś półproduktem półkobiety półczłowieka. Bez empatii są puste, a w tym fałszu i mniemaniu są jak zaprogramowane na mówienie jednych rzeczy, które są (póki co) przyjmowane społecznie. Zerowe refleksje, zerowe wyjście poza siebie, zerowe myślenie o kimś poza samymi sobą. Od razu odrzucać takie toksyczne roboty.
Ja odrzucałem, jednak jak spotykałem „tego” naprawdę X pod rząd, to zaczynałem zastanawiać się o co chodzi. Przecież ktoś z nimi się spotyka, ktoś z nimi weźmie ślub… czyli komuś to będzie pasowało? Może problem jest we mnie? jest to trudne, bo człowiek myśli, że tyle kobiet na świecie… a jednocześnie ciągle trafia to samo. Nooo, ale mam 26 lat i już nie patrzę na nie w ten sam sposób. Nie mam zamiaru się wiązać z dziwaczkami
Można też nie rozpoczynać znajomości, od żali za przeszłość, bo jednak nie tędy droga. Kobieta nie jest terapeutką i nie będzie.
To jasne, ale odrzucając przeszłość jesteśmy ciągle na tym samym etapie
Odrzucać nie trzeba, tylko potraktować jak naukę, zebranie doświadczenia. Co innego sądzić, że kobiecie się opowie jakie to inne kobiety były niedobre, a ona powie tak: ja jestem inna i dam Ci złote góry! Raz, że i tak byś nie uwierzył w to, a dwa, że żadna kobieta tak by nie powiedziała, bo to nie one wychodzą z propozycjami „ulepszenia życia” płci przeciwnej. Także jak dla mnie trzeba to porzucić, być uważnym, ale porzucić. I na luzie rozmawiać z kobietami o zupełnie czymś innym, nie o żalach, a na pewno nie o samych kobietach, bo zazwyczaj będzie się z nimi identyfikować. Co jest problematyczne, bo w końcu każdy z nas odpowiada tylko za siebie, no ale solipsyzmu nie mają tylko najbardziej świadome kobiety.
Co mnie najbardziej śmieszy to fakt, że kobiety nie widzą nic złego w podziale na alfa/beta. Sam jestem egoistyczny, nie jestem miłym facetem, który jest przykładnym chłopakiem do związku i co? I okazuje się, że taki to jest okej, ale na romans, na przygodny seks, bo w związku to jak takiego kontrolować? Jak nim manipulować? Skoro może mieć niemal każdą (bo wysoka pozycja, bo dobry wygląd etc) to jak go usidlić?
Nie raz kobiety wręcz zauważały leżąc obok po seksie: „ty jesteś naprawdę super, ale chyba średnio się nadajesz do poważnych rzeczy. Wyobrażasz sobie siebie z jedną kobietą?” Niektóre rezygnowały już na randce: „nie no po prostu nie mogę dalej się z tb spotykać bo wiem ze będę cierpieć, widać, że nie lubisz związków”. Jak już z jakąś byłem bliżej to ciągle były pretensje, że ja nie jestem takim normalnym chłopakiem jak beciaki koleżanek, którymi można manipulować, tylko mam swoje zdanie, nie da się mną kierować itd. I miały o to pretensje. Ciągle bały się zdrady, podejrzewały itd mówiły ze wolałyby normalnego, a więc takiego misia ptysia, który odda kartę do bankomatu.
Dziwi mnie, że istnieje przyzwolenie na coś takiego. Kobiety nawet na forach piszą „poznałaś kobieciarza? To co najwyżej romans, ale do związku poszukaj ułożonego” XD co? Ułożonego? Czy może frajera? czyli dałam dupy dla sportu kobieciarzowi, ale do związku szukam kolesia którego łatwo urobić, który odda kase i będzie wierny. Przecież to zero szacunku. Imo kobieta szanuje tylko kobieciarza, boi się go i raczej go nie zdradzi. Taki miś ptyś, to zawsze istnieje ryzyko, że zrobi go w balona.
Widzę to na każdym kroku. Mojemu kumplowi panna zabroniła się widywać ze mną i z jego sąsiadką z domu obok. Ze mną dlatego, bo jestem niepewny i bym mógł go sprowadzić na złą drogę, a z sąsiadką dlatego, ponieważ w związku nie może mieć kontaktu z innymi kobietami. I co zrobił? Jak porządny miły facet, zgodził się na to. Stracił kumpli, stracił koleżanki, stracił jaja, a za niedługo straci kasę. I taki do związku jest wymarzony. Ale nigdy nie będzie szanowany. Już prędzej wydaje mi się, że kobieta będzie szczęśliwa z alfa, który jest nawet niemoralny, ale zapewnia emocje, status i ciekawe życie, niż z jakimiś miłym facetem, który oddaje jej wszystko. Wtedy baba się nudzi i szuka prawdziwego faceta na boku.
O alfa/beta będę trochę pisał może jutro, może w niedzielę, ale tak właśnie jest. Trzeba mieć cechy beta, by być dobrym do związku, bo możesz oddawać zaangażowanie. A że wiele kobiet ma manię kontroli, to dlatego właśnie potrafią odcinać od znajomych, robić dramy by się nimi beta zajmował itd. Swoje sztuczki mają. To są dokładnie te same metody, których używa bad boy, ale tylko o jednej płci się głównie mówi źle. Alfa sobie nie da kompletnie tego zrobić.
Co mnie najbardziej śmieszy to fakt, że kobiety nie widzą nic złego w podziale na alfa/beta
A po co mają widzieć, jeśli jeden do łóżka, drugi do oddawania kasy i różnych usług? Podział jest, taka natura, jej się nie zmieni. Beta zawsze jest jedynie narzędziem, alfa kochany za to jaki jest. Kobiety zwykle lgną do związków, więc chcą usidlić, zawsze nawet z największego alfa chcą zrobić beta. Taki jest cykl.
to właśnie jest paradoks. Robią z alfa betę, a potem również są niezadowolone. A co gdy z alfy nie da się zrobić bety? Zostawiają?
Bo zadaniem mężczyzny jest nie dać z siebie zrobić bety, tyle, że mężczyźni o tym nie wiedzą. Żadne badanie naukowe nie odpowie na takie pytanie, żadne nie będzie w ten sposób kierować mężczyzn i kobiety, które powinny zahamować swoje zapędy do tworzenia beta.
. A co gdy z alfy nie da się zrobić bety? Zostawiają?
Jak alfa ma bardzo wysoki status i świetny wygląd, to nie. Samo bycie alfa nie daje wiele oprócz seksu, chęci „zabetowania” go, ale zapał kobiety może się skończyć, jeśli on nie ma wysokiej wartości. Kobieta wykalkuluje, że u innego dostanie beta cechy od razu, bez wysiłku, mimo, że np. mniej się jej podoba.
Jeśli kobieta w ogóle rozróżnia takie coś jak nadawanie się na chłopaka albo na przygodny seks to u mnie z automatu nie jest materiałem na żonę albo na dziewczynę, jeśli w ogóle uważa seks jak czynność fizjologiczną, jest skreślona – po prostu. Kobieta, która idzie na pierwszych spotkaniach z facetem do łóżka też jest aut – niestety. Mam przyjaciół którzy ożenili się z kobietami o które musieli się postarać i wiedzą o tym, że inni też musieliby się starać. Raz jedyny miałem przygodę z dziewczyną, pół roku temu się rozstaliśmy, a jeszcze o niej myślę – przyjechała do mnie na wesele bo ją zaprosiłem, po weselu doszło do seksu, a kiedy zobaczyła firmę to mi powiedziała, że mogłaby mnie dłużej potrzymać z seksem… Hehe czyli inni, żeby dostać seks muszą tylko drinka postawić, a facet z kasą i z zasobami ma się starać, na randki chodzić i księżną zabawiać, a ona udaje że jest święta – dla mnie jest to obrzydliwe…
A ja powiem tak. Nadaliśmy seksowi jakąś mityczną wartość, albo wręcz mistyczną. „Jak seks to tylko z miłości”. Ogólnie cała idea miłości jest całkiem nowa, bo wcześniej ludzie wiązali się głównie z wymiany ról i zasobów, a miłość była przeznaczona dla elit. I teraz mamy wielką społeczną schizofrenię, gdzie ludzie z jednej strony zachowują się, jak kiedyś, czyli chcą się wymieniać jakimiś zasobami, taka miłość jest interesowna i wyrachowana, ale z drugiej gdzieś wmówiło się, że ma być miłość. Co pozostało ludziom? Mówić o miłości, czynić jak wcześniej, by uwierzyć, że nie są tacy jak nasi ludzcy poprzednicy, że niby są lepsi. A seks stał się nierzadko kartą przetargową: dam seks, Ty mi zapłacisz zasobami i zaangażowaniem pozaseksualnym, które jest oczywiście wiele trudniejsze i wymaga więcej poświęcenia. To samo gdy seks stał się obiektem ataków na mężczyzn, którzy mieliby dążyć do seksu z powodu bycia (i tu lista złych cech), czyli jest to odwrócenie tego samego co patriarchat robił kobietom (uprawiająca seks kobieta jest brudna, grzeszna). Tyle, że seks rzeczywiście psuje bardziej kobiety (a raczej ilość partnerów), niż mężczyzn, a także nie może być narzędziem kontroli, czego używają kobiety, a mężczyźni nigdy, ponieważ go chcą, a nie wstrzymują, by mówić: daj więcej.
Jeszcze inna sprawa, to mylenie miłości z emocjami tj pożądanie, lub uzależnienie, zamiast właśnie – czynami. Realnej chęci pomocy komuś w życiu, akceptacji słabości, życzeniu komuś dobrze, przypisywaniu mu dobrych intencji, byciem wyrozumiałymi i wspierającymi. Tak można wymieniać. Teraz miłością nazywa się wszystko i nic co w tej sferze.
A kobiety o których mówisz? Mnie to nie brzydzi, bo widzisz, znowu to jest etap 4 TRP, czyli etap niepogodzenia się i braku akceptacji z realiami. Seks jest wyznacznikiem jedynie tego, że się kobiecie podobasz, że JEST w stanie Cię kochać, ale nadal nie oznacza, że masz jakąkolwiek pewność, że kobieta nie udaje, że kobieta nie robi tego z musu, że ona nie chce czegoś ugrać (np. zasoby, zaangażowanie).
Tak samo nie masz absolutnie żadnej pewności, że jeśli kobieta jest „trudna” seksualnie, że robi tak wobec każdego mężczyzny. Stałość i spójność miała zależeć od mężczyzn, którzy mieli kierować, mieli wyznaczać zasady i to kwestia honoru, by ich dotrzymać, nigdy kwestia strachu przed konswekwencjami, czy też pochwał społecznych.
Na pewno jednak kobieta odmawiająca seksu i bliskości to jest problem większy, niż kobieta, która nie odmawia i pragnie byś był.
Inna kwestia to oczywiście liczba jej partnerów, za co też niejedna wyzwolona pluje tutaj jadem, ale trzeba mówić wprost – kobieta powinna bazować na zaangażowaniu, by nie psuć się poprzez zwiększanie ilości partnerów. I jeśli już zdecydowała, że chce tej bliskości z mężczyzną, to powinna się trzymać w taki sposób, aby ta więź nie została przerwana.
Ale tego się nie uczy, bo miłość to przecież dla niedojrzałych ludzi emocja, a emocje są zmienne. Czyny nigdy, intencje nigdy, dobroć nigdy. To jest stałe.
Opisujesz tym krótkim wpisem moje życie, czytam z ciekawością twoje artykuły, czytam wiele innych także tych tzw. feministek. Pasjonuję się psychologią na zdrowych zasadach. Krótko tylko stwierdzę, że przyciągamy takie osoby, które są lustrem naszego dzieciństwa i tego co zakodowali nam nasi rodzice. Po 40 latach jestem świadomy tego, długo czekałem ale warto było.
Kobieta z dzieckiem, pełna adopcja, 15 lat związku, śmierć córki, potem własny syn ,dziś 6 lat , oddanie całego siebie, mieszkania, rozwinięcie firmy żony. Dziś rozwód bo już nie dałem rady, zagłaskałem kobietę. Wybaczyłem zdradę, niestety ale potem trwało to dalej, po wyprowadzce co miesiąc inni wujkowie w jej życiu . Dziś jestem…….. wolnym jak nigdy wcześniej, rozwód bez orzekania o winie , chociaż prawnik chciał abym zabrał jej dzieci (żona faceta który spał z moją byłą wynajęła detektywa i dała mi takie dowody że aż mnie mdliło), alimenty. Może mnie uznacie za wariata, ale współczuję facetom ,którzy z nią są. Dzieci dorosną, wszystko zobaczą, mam dobre relacje z nimi. Obudziłem się, dziękuję Bogu za to , i życzę wszystkim aby też to zrobili jeśli mają problemy w związkach. Pieniądze są potrzebne do życia, ale nie jego sensem, do grobu ich nie zabierzemy. Zrobiłem to wszystko z radością . Pozdrawiam obudzonych.
Czołem !
Znalazłem coś takiego:
https://toksycznakobieta.wordpress.com/2017/06/12/jak-zostales-zdegradowany-i-stales-sie-tym-drugim/
Jak zwykle świetny artykuł ! GRATULUJĘ!
Szkoda, że nie znałem natury ,,kobiecej,, 2o lat temu 🙂
Chociaż już w RAJU Ewa wymigała się od odpowiedzialności -,,WĄŻ MNIE ZWIÓDŁ,, no jasne.. a jabłuszko: zerwał, obrał i do buzi włożył 🙂
pozdro.
ps. Jak to było ? Bóg dał kobietę MĘŻCZYŹNIE do pomocy, a nie do RZĄDZENIA.. ot, cała igraszka..
No właśnie czarni studiowali psychologie ludzkości a glupich wysyłali z mieczem i kolczugą na wojny. Jak ktoś pisze że, co czarny może wiedzieć o rodzinie to Ja się smieje , bo taki gość wie wiecej niż przecietny janusz. Oni studia maja ukierunkowane i dobrze wiedzą wszysko o emocjonalności kobiet i popędzie facetów, wiedzieli to już dawno ale skrywali te tajemnice bardzo długo, bo z tego mieli chleb ten podobno Boży. Dopiero Red Pill nam go ukazuje, ale on nie ma dzieci których utrzymuje stado pobożnych katoliczek w wieku spoczywaj w pokoju.
W punkt Panie zak.
Hej! Często natykam się na Twoim blogu na twierdzenie, że mężczyzna wnosi do związku więcej. Tu podobnie „Mężczyzna [w związku] poświęca swoją atrakcyjność, status i możliwy rozwój na rzecz szczęścia kobiety. Kobieta nie rodząc dzieci nie poświęca NIC”. Mógłbyś wyjaśnić, co masz na myśli?
Ja np. jestem od 9 lat w szczęśliwym (moim zdaniem oczywiście) związku, w którym „na dom” płacimy tyle samo, podobnie również poświęcamy czas na domowe czynności, przy czym on np. zajmuje się samochodem, ja gotuję -godzinowo nie wychodzi on stratnie, wręcz przeciwnie. Owszem, on częściej mówi komplementy czy inicjuje seks, ale za to ja poświęcam naprawdę mnóstwo czasu na to, żeby mu się chciało, no i nigdy nie odmawiam 😉
Już będąc ze mną 3 lata w związku wyjechał za granicę bo znalazł tam fajną pracę i to ja dopasowałam się do niego. Jego rozwój nie był więc ograniczony, wręcz przeciwnie – wspierałam go w pomyśle a potem dotrzymałam mu towarzystwa w obcym kraju gdzie na szczęście i ja znalazłam dobrą pracę.
A atrakcyjność i status? Z tego co zauważyłam po sobie i koleżankach, facet w związku wydaje nam się raczej atrakcyjniejszy, sprawdzony. Taki bez kobiety zawsze budzi pytania „czy coś z nim nie tak”. Zajęty jest też atrakcyjniejszy dla pracodawców a nawet wyborców.
A w drugą stronę? Mężczyźni nie lubią kobiet doświadczonych seksualnie, więc to my z każdym kolejnym związkiem stajemy się mniej strakcyjne.
A ten fragment:
„Ona naprawdę może wierzyć w to, że chodzi tylko o zainteresowanie mężczyzny, o komplementy i nic poza tym. Prawda jest jednak taka, że jeśli kobieta się na to otwiera, to JUŻ jest otwarta NA WSZYSTKO”
Prawie każda kobieta jest otwarta na komplemety i zainteresowanie mężczyzn, uwielbiamy to, w końcu jesteśmy narcyzkami, jak sam twierdzisz 😉
Ale jeśli sądzisz, że to zawsze oznacza ewentualną chęć na więcej, to możesz się kiedyś przejechać.
Hej! Często natykam się na Twoim blogu na twierdzenie, że mężczyzna wnosi do związku więcej. Tu podobnie “Mężczyzna [w związku] poświęca swoją atrakcyjność, status i możliwy rozwój na rzecz szczęścia kobiety. Kobieta nie rodząc dzieci nie poświęca NIC”. Mógłbyś wyjaśnić, co masz na myśli?
Nie jest to podobne, dlatego poproszę, aby nie przenosić twierdzeń z jednego tekstu w drugi.
Tutaj odpowiadam: kulturowo utrwalono, że „mężczyzna się stara”, „mężczyzna ma mieć inicjatywę”, „mężczyzna ma podejmować decyzje, a kobieta nie chce nosić spodni”, czy też „mężczyzna ma więcej zarabiać”.
Jeśli taki mężczyzna zamiast myśleć o swoim statusie, zarobkach, wszystko skieruje w kobietę i by jej dogodzić, to utraci całą atrakcyjność. Podobnie gdy wejdzie w związek małżeński, oddaje władzę. Kobieta nie oddaje nic, bo to nie ona zarabia więcej, nie ona utrzymuje, nie ona remontuje mu mieszkanie, nie rodzi, a jedynie gotuje (co i tak jest coraz większą rzadkością w związkach) nie jest jakoś wybitnie wielkim poświęceniem.
Jak mężczyzna zapomina o sobie walcząc o związki, to będzie coraz mniej atrakcyjny. Kobieta z kolei nie, bo nikt od kobiet nie wymaga by górowały statusem nad mężczyznami. Co innego rodzenie -tutaj kobieta rzeczywiście wiele poświęca w swojej atrakcyjności, bo dobrze wiemy, że samotne matki mają trudniej, tak samo jak nie każda kobieta dobrze wygląda po ciąży.
ja gotuję -godzinowo nie wychodzi on stratnie, wręcz przeciwnie. Owszem, on częściej mówi komplementy czy inicjuje seks, ale za to ja poświęcam naprawdę mnóstwo czasu na to, żeby mu się chciało, no i nigdy nie odmawiam
Jw. Gotowanie w porównaniu do wielu męskich zajęć dziwnie porównywać, inny stopień trudności, wysiłku i jest to więcej jednak umiejętności. Chęć na seks i nieodmawianie nie jest żadnym poświęceniem. Tak samo jak staranie się wyglądać, szczególnie, że kobiety bardzo często robią to same dla siebie.
Już będąc ze mną 3 lata w związku wyjechał za granicę bo znalazł tam fajną pracę i to ja dopasowałam się do niego. Jego rozwój nie był więc ograniczony, wręcz przeciwnie – wspierałam go w pomyśle a potem dotrzymałam mu towarzystwa w obcym kraju gdzie na szczęście i ja znalazłam dobrą pracę.
I brawo. Jednak nie powiedziałbym, że w ten sposób większość kobiet postępuje, czyli dostosowując się do decyzji mężczyzny i jego wspierając w tym wszystkim, zamiast marudzenia i próby pokazania, że kobiece potrzeby są ważne, że może bliżej rodziny, że ona nie chce znajomości zostawiać, bo ona boi się, że się nie uda. Takich rozterek kobiety mają dużo.
A atrakcyjność i status? Z tego co zauważyłam po sobie i koleżankach, facet w związku wydaje nam się raczej atrakcyjniejszy, sprawdzony.
Bo to prawda, ale co to ma do tematu? Temat nie jest o podrywaniu zajętych mężczyzn, którzy wtedy faktycznie wydawaliby się atrakcyjniejsi… choć są też rożne żarty, że jak usidlony, pantofel etc.
Mężczyźni nie lubią kobiet doświadczonych seksualnie, więc to my z każdym kolejnym związkiem stajemy się mniej atrakcyjne.
Dlatego trzymać się jednego wypadałoby, a nie skakać na tych gałęziach 😉
Prawie każda kobieta jest otwarta na komplemety i zainteresowanie mężczyzn, uwielbiamy to, w końcu jesteśmy narcyzkami, jak sam twierdzisz
Dobrze, że mówisz, że prawie każda. Na zainteresowanie mężczyzn już nie. Dojrzałe emocjonalnie kobiety nie potrzebują poklasku, szczególnie sztucznego, a mężczyzn podrywających odrzucają stanowczo.
No i nigdzie nie napisałem, że kobiety są narcyzkami, więc prosiłbym, by nie przekręcać.
Ale jeśli sądzisz, że to zawsze oznacza ewentualną chęć na więcej, to możesz się kiedyś przejechać.
Jeśli kobieta łaknie uwagi, to daje się pokazać jako dostępna do poderwania i posyłania dalszych kroków. Jak miałbym się na tym przejechać niby?
Pozwól, że zacznę od końca:
Może i możesz mówić w imieniu ogółu mężczyzn, ale nie wiesz czego potrzebują dojrzałe kobiety.
I co to znaczy, że łaknie uwagi? Jak mówisz koleżance z pracy, że ładnie wygląda, a ona dziękuje i się uśmiecha, to po prostu normalna reakcja miłej dziewczyny na miłe słowa. Powinna Cię spoliczkować, żebyś nie uznał jej za łatwą?
Wokół mnie kobiety zarabiają tyle samo, nie chcą, żeby ktoś podejmował za nie dezyzje, starają się tak samo, a mężczyźni może i przejawiają więcej inicjatywy, ale tylko podczas pierwszych randek. To zresztą temat na osobną rozmowę – jest wiele kobiet, które chętnie zaprosiłyby faceta na randkę czy oświadczyły się, ale nasza kultura na to nie pozwala (w dodatku mężczyzn takie zachowanie zwykle zniechęca) i muszą biernie czekać na rozwój wypadków, co wcale nie jest takie fajne.
W ilu rodzinach w Polsce żona jest utrzymanką? Ja nie znam żadnej. Ilu facetów jeszcze samemu remontuje mieszkanie? Ja miałam wspóllokatora, którego kiedyś wieczorem zastałam przy świeczce, bo nie wiedział co to wywalone korki.
Napisałam, że mój chłopak zajmuje się autem, ja gotuję. Ani jedno ani drugie nie jest jakimś wielkim poświęceniem. Naprawdę uważasz, że zmiana oleju czy zawiezienie auta do mechanika, to wiekszy stopień trudności niż upieczenie ciasta czy zrobienie fajnego obiadu? Może po prostu ogólnie uważasz, że rzeczy, które potrafią robić kobiety są mniej wartościowe niż rzeczy, które potrafia mężczyźni? Moim zdaniem jedyny sprawiedliwy sposob, to porównywać poświęcony czas.
Cóż, znowu – inicjowanie seksu też nie jest poświęceniem, tak samo jak powiedzenie dziewczynie, że ładnie wygląda. Już większym poświęceniem jest trucie się tabletkami antykoncepyjnymi czy zakładanie spirali po to, żeby facet nie musiał się męczyć z prezerwatywami.
Ale przede wszystkim – czy musimy się tak licytować? Przecież w szczęśliwym związku każdy chętnie robi różne rzeczy dla drugiej osoby i żyje o wiele fajniej, niż żyłby samemu.
Do FanatykMGTOW
Dla takich argumentów tu wchodzę, bo fakt, sama nigdy bym na to tak nie spojrzała. Rzeczywiście w wielu domach kobiety robią masę niepotrzebnych rzeczy typu pranie firanek co parę miesięcy, czy choćby gotowanie dwudaniowych obiadów, po których zostaje kupa brudnych naczyń. Ja osobiście nie miałabym nic przeciwko, gdyby mój partner powiedział „rób co chcesz, ale ja tego nie potrzebuję i nie będę na to tracić czasu, rób sobie to Rigatoni a ja zjem kanapkę z serem”. Tak jak np zawsze sama płacę za ładne rzeczy do mieszkania bo wiem, że on ma to gdzieś i sam by nie kupił.
Pozwolę sobie też zauważyć, że bywa odwrotnie – np. mój ciągle chce myć/odkurzać/woskować auto i ja w tym uczestnicze, choć uważam że jest jeszcze zupełnie czyste 😉
Póki co odpowiem tyle: łatwo mówić, by się nie licytować, gdy wnosi się mniej. Gdybyś musiała być silna, dla słabego, zarabiać sporo więcej i kupować dla niego, dawać bezpieczeństwo, bo on go nie ma w sobie, remontować, podwozić, wspierać w słabościach i humorkach, nigdy nie narzekać, a facet by gotował i leżał sobie chętny na seks, to wtedy by Ci facet powiedział: nie licytujmy się, bądź romantyczna, rób to z miłości co robisz, poświęć się jeszcze mocniej. Ale takich związków nie ma, bo kobiety kalkulują i zawsze wiążą się tylko w górę, hipergamicznie, a nie jak mówisz z takimi co nie wiedzą co to korki. To nie są przykłady mężczyzn w związkach, tylko tacy, którzy za wiele mieć nie będą (albo max na chwilę będą mieli przelotny związek, a kobieta zmieni na lepszą gałąź). Ale już kobieta wcale nie musi wiedzieć co to korki i może być mocno niezaradna, nieporadna i słaba, a dostanie wszystko. Także nie będziemy się licytować, kiedy kobiety bedą z dumą wnosić tyle, ile wymaga się od mężczyzn wobec kobiet w związkach, czy nawet w czasie trwania „podrywu”.
I to co mówisz, że inicjatywa to jest nic, to najpierw zacznij mieć tą inicjatywę. I zacznij podrywać kobiety, które odrzucają. ale Ty nigdy nie byłaś w skórze mężczyzny, nie podrywałaś kobiet, więc nie wiesz z czym się wiąże inicjatywa. Łatwo mieć inicjatywę,gdy ktoś nigdy nie odmawia, ale to nie jest typowe zachowanie. Inicjatywa to podjęcie ryzyka za każdym razem i znoszenie różnych fochów, ośmieszania, epitetów, przekręcania, oplotkowania, czasami nawet fałszywego oskarżenia jak o jakieś molestowanie i tak dalej. Chyba, że się cudem trafi na od razu odpowiednią kobietę i odpowiednio chętną. A potrafią być podłe. I dlatego same kobiety nie wykazują się inicjatywą, bo się boją odrzucenia. Ale męzczyźni muszą działać, robić to co trudniejsze. Wystrczy, by kobiety były przystępniejsze, milsze i kulturalniejsze, a żyłoby się łatwiej, ael społeczeństwo tego nie wymaga i zastępuje wyszczekanymi feminazi, które są silne i niezależne, a facet ma się starać o ich wyjątkowość(i to rzeczywiście w kierunku narcyzmu).
„W ilu rodzinach w Polsce żona jest utrzymanką? Ja nie znam żadnej. ”
Nie chcialbym Cię urazić, ale… jak z kimś takim dyskutować? Przecież NIEMAL ZAWSZE facet stanowi albo cały budżet albo większość, więc jak można mówić, że nie znasz żadnej… T
Ja też nie chcę Cię urazić, ale chyba żyjemy w innych światach. Moja babcia zarabiała więcej niż mój dziadek, moja mama delikatnie mniej niż mój tata, ale to groszowe różnice, bo oboje są nauczycielami. My z moim chłopakiem też zarabiamy podobnie. W mojej rodzinie czy kręgu znajomych nie ma ani jednej niepracującej kobiety (pomijając kilka miesięcy czy rok po urodzeniu dziecka) i naprawdę o wiele lepiej zarabiający mężczyźni są wyjątkami od reguły.
Być może Wy żyjecie w jakiejś biznesowo-botoksowej warszawce, gdzie są takie realia jak mówiciei facet zarabia a kobieta chodzi na tipsy, ale tam gdzie ja się wychowałam wszyscy pracują i wszyscy mają podobne, gówniane pensje.
Owszem, nie byłam, a Ty nie byłeś w skórze kobiety. Czy przeszło Ci w ogóle przez myśl, że może Ty nie zauważasz tysiąca rzeczy, które do związku wnoszą kobiety, tak samo jak my często nie zauważamy tych, które robią mężczyźni?
Podałam przykład dbania o samochód przez mojego chłopaka i moje gotowanie, jako że to są jedyne rzeczy, które zajmują dużo czasu, a które robi tylko jedno z nas. Ty dodałeś do tej listy po jego stronie milion innych wartościowych rzeczy (podwożenie, remontowanie, kupowanie, dawanie bezpieczeństwa itd), ale jednocześnie założyłeś, że ja tylko gotuję i leżę. Nie sądzisz, że to nieuczciwe?
Mój chłopak nie musi mnie podwozić bo mam prawo jazdy, niczego nie remontujemy a jak będziemy to weźmiemy ekipę i ja się nią zajmę, bo jestem architektem. Robię zakupy, zszywam mu rzeczy jak się rozwalą a ostatnio podrasowałam mu cv, bo lepiej znam się na grafice komputerowej. Słabości i humorki miewa każdy i wzpieramy się w nich wzajemnie.
Naprawdę nie wiem, skąd Wy wszyscy tu wytrzasnęliście te puste lale, które tylko leżą i pachną. Wasze matki to właśniei robiły w domu, czy jest to Waszym zdaniem jedynie problem młodego pokolenia?
Inicjatywa ma wady i zalety. Owszem, gównianie być odrzuconym, ale inicjatywa to też władza. My możemy tylko stać biernie, słodko się uśmiechać i mieć nadzieję, że podejdzie do nas akurat ten, którego byśmy chciały. Ja bym chciała, żeby kobiety mogły podejmować inicjatywę i nie tracić przy tym szacunku mężczyzn. I wydaje mi się, że takie czasu już nadchodzą.
„My możemy tylko stać biernie, słodko się uśmiechać i mieć nadzieję, że podejdzie do nas akurat ten, którego byśmy chciały. Ja bym chciała, żeby kobiety mogły podejmować inicjatywę i nie tracić przy tym szacunku mężczyzn.”
No to jest na prawdę ciekawe… Jakoś tyle norm kulturowych zbiorowość kobiet potrafiła odrzucić, a tej jednej nie może? Zapewniam Ciebie i inne kobiety: nie stracicie szacunku mężczyzny, który jest Wami zainteresowany. Po prostu doświadczycie też olania przez niezainteresowanych.
Tak jak napisałam, takie czasy już nadchodzą, coraz częściej to kobiety zapraszają na randkę, coraz częściej kobiety inicjują seks. Więc owszem, tą normę kulturową też powoli odrzucamy.
Ale czy naprawdę nie uważasz, że kobieta zapraszająca na randkę traci w oczach większości facetów? Może ci nieśmiali, wycofani się ucieszą, ale u alf spadnie zainteresowanie a niektórzy pomyślą wręcz „desperatka”. Mylę się?
Więc robimy to dość rzado, jako że tozwykle działanie na własną szkodę.
Może ci nieśmiali, wycofani się ucieszą, ale u alf spadnie zainteresowanie a niektórzy pomyślą wręcz “desperatka”. Mylę się?
Dlatego się nie zmienicie, bo i tak ciągniecie do jednego typu faceta, który jest wygodniejszy, bo i nie trzeba inicjować przy nim. Chcecie naturę zmienić i tyle z tego wychodzi, że po prostu mężczyźni coraz bardziej mają to wszystko gdzieś, od inicjatywy, po „starania”, seks (żeby czasem oskarżenia nie dostać), po małżeństwa i dzieci.
Choć i tak z tego co tu i ówdzie słyszę, że jednak faceci sie cieszą jak dostaną jakieś okazy dobroci od kobiet, a nie gdy wszystko na nich spada, a profit w sumie niewielki jak na koszty poniesione. Bo tej dobroci jest bardzo mało, bo tego szacunku jest mało, tylko żaden mężczyzna i to publicznie nie będzie o tym krzyczał głośno. Ale po cichu, za kulisami, czasem po alkoholu może się jeden z drugim otworzyć i on powie co mu leży na sercu, co by chciał, ale on nie może taki być.
Związki są dla kobiet. Kobiety na nich korzystają głównie, bo i wybierają mężczyzn lepszych od siebie, zasobniejszych, silniejszych i tak dalej. Kobiety mężczyzn nie podnoszą „do góry”. Przynajmniej nie jest to typowe zachowanie. Dlatego wielu jest w odwrocie i to się będzie dalej dziać, a płcie będą jedynie coraz bardziej egoistyczne, dzietność nadal będzie spadać, a konflikt płci będzie trwał w najlepsze. Bo jedna strona ma totalnie gdzieś potrzeby drugiej, bo państwo ma gdzieś szacunek do mężczyzny, prawa mężczyzny i nie dba o mężczyznę. Mężczyźni nie będą umierać ani za kraje, jak kiedyś, a już na pewno nie za kobiety. I to wynik tylko działań samych kobiet, które tkwią w systemie, który narzucił im taki „charakter”.
I proszę jeszcze raz – nie spłycaj tematu do samej siebie ,bo jak zawsze powiesz „a u mnie tak jest, ja jestem inna”.
Żadne nowe czasy nie nadchodzą, po prostu kobiety osiągają wyższe przywileje, a mniej odpowiedzialności i obowiązków. Tak to wszystko działa i w tym kierunku to idzie.
Dokończę.
Naprawdę uważasz, że zmiana oleju czy zawiezienie auta do mechanika, to wiekszy stopień trudności niż upieczenie ciasta czy zrobienie fajnego obiadu? Może po prostu ogólnie uważasz, że rzeczy, które potrafią robić kobiety są mniej wartościowe niż rzeczy, które potrafia mężczyźni? Moim zdaniem jedyny sprawiedliwy sposob, to porównywać poświęcony czas.
To zamień się rolami. Już Ci napisałem. Rób to co mężczyźni, a potem będziesz mogła sama wartościować rzeczy męskie i kobiece. Wielu mężczyzn gotować potrafi i to lepiej niż kobiety. Ale żeby męskie zajęcia robiły kobiety i były lepsze, niż mężczyźni w ich związkach? Aby zachować szacunek w nim? Jeśli są takie przypadki to naprawdę mniejszość.
Może i możesz mówić w imieniu ogółu mężczyzn, ale nie wiesz czego potrzebują dojrzałe kobiety.
Wiem, bo wiem na czym opiera się dojrzałość emocjonalna i znam naturę kobiet, fachowo i nie tylko. Równie dobrze możesz powiedzieć, że nie mogę mówić w ogóle mężczyzn, bo każdy jest inny i w ten sposób zamknąć temat. Niestety, ale nie. Jeśli szukasz poklasku i to sztucznego, to cóż, mam złą wiadomość, to jeszcze nie jest dojrzałość emocjonalna. I nie ma w tym nic złego. Dojrzałych emocjonalnie ludzi jest mało, tym bardziej nie ma w wieku 20 czy nawet 30 lat, chyba że się ma starszą duszę, niż zamierzona.
Jak mówisz koleżance z pracy, że ładnie wygląda, a ona dziękuje i się uśmiecha, to po prostu normalna reakcja miłej dziewczyny na miłe słowa. Powinna Cię spoliczkować, żebyś nie uznał jej za łatwą?
Nieźle pokręciłaś. Nie mamy żadnego wpływu na to, że ktoś nam rzuci komplementem (dobra, ewentualnie zabiegi „ubrzydzające”). Co innego szukać takiej uwagi i specjalnie ją prowokować, co innego dostać, mimo braku takich zamierzeń, bo kobieta np. skupia się na ważniejszych sprawach, niż odpicowywanie swojej powierzchowności.
Wokół mnie kobiety zarabiają tyle samo, nie chcą, żeby ktoś podejmował za nie dezyzje
A czekaj, feministki czasem nie mówią, że źli mężczyźni zawsze zarabiają więcej? Sylwia Spurek mówi, że aż w 4/5 związków mężczyzna zarabia więcej od kobiety. Czy ona żyje w fantazjach, czy Ty i Twoje andegdoty są fantazjami? Kobiety nie chcą, by ktoś za nie podejmował decyzje, ale w związkach ktoś to robi częściej (podział ról). Zdecydowanie kobiety wolą, by robili to mężczyźni, bo tak jest oczywiście łatwiej, bo noszenie spodni to odpowiedzialność, bo za złą decyzję można być skrytykowaną.
starają się tak samo
Brednie stworzone na potrzeby wybielenia całej kultury, która nakazuje zabiegać o kobiety i która cała pokazuje, że słabości, troski kobiet są ważniejsze, niż męskie.
To zresztą temat na osobną rozmowę – jest wiele kobiet, które chętnie zaprosiłyby faceta na randkę czy oświadczyły się, ale nasza kultura na to nie pozwala (w dodatku mężczyzn takie zachowanie zwykle zniechęca) i muszą biernie czekać na rozwój wypadków, co wcale nie jest takie fajne.
Tak, wiele kobiet chciałoby, ale się boi. Niestety nie wiem co chcesz uzyskać takim wpisem, ponieważ mężczyzna też się może czegoś bać i kultura mu bać się nie pozwala. Nie ma co płakać, tylko podchodzić, mówię jak do mężczyzny, bo jesteś w końcu nam równa. I to jest szacunek, bo nie jesteś traktowana ulgowo, jak dziecko, tak jak się traktuje kobiety w wielu sprawach. Działaj. Ale my wiemy dzięki różnym badaniom, że 80% kobiet chce podrywać 20% mężczyzn, którzy są oblegani, którzy odrzucają, a którzy też często sa narcystyczni i mocno aroganccy z powodu tego jak dobrze mają. Reszta mężczyzn jest niezauważana, póki nie udowodni swojej wartości ciężką pracą, pokonywaniem barier. Kobiety nigdy nie muszą tego robić, dlatego naprawdę – chcesz zrozumieć jak to działa, staraj się zrozumieć, ale nie przekonasz mnie, że bierność w wykonaniu kobiet, jest taka straszna. Jest wygodna.
I nikt Ci nie zabrania zachowywać się, ani ubierać po męsku, ale już mężczyźni zawsze mają ten problem. Skala negatywnych ocen stosowanych wobec mężczyzn jest zawsze wyższa, wyższe i trudniejsze wymagania wobec męskości, niż kobiecości, skala problemów mężczyzn też jest spora. Więcej mężczyzn się zabija, niż kobiet jest gwałconych. Więcej mężczyzn popada w alkoholizm. Mężczyzna musi dłużej pracować i zazwyczaj ciężej, a jeszcze musi w coraz większej ilości domów odciążać kobietę bo 50/50 musi być w domu. Mężczyzna musi umieć, musi być silny, musi zarabiać, mimo że świat mu kłody pod nogi stawia i od początku życia nie jest atrakcyjny finansowo dla kobiet, a te same kobiety nie mają żadnego problemu by być atrakcyjne nawet bez pieniędzy. Nie ma żadnego porównania. I takich sfer jest dużo, nie będę się powtarzał. Ty żyjesz w bańce, nie wnikasz, wnikać będziesz dopiero jak byłyby problemy i to ze strony mężczyzny, tak jak to robią wszystkie rozwodniczki, które chętnie to robią. I nosa na świat nie wysuwasz poza swój związek, poza wyniuchaniem momentów w których kobieta ma gorzej, a Ty nawet tego nigdy nie odczułaś na sobie.
Licytowanie się będzie, póki empatia do mężczyzn nie będzie realna, póki problemy nie zostaną zauważone, póki kobiety nie będą wmawiać wszystkim wokół jak to one cierpią, jak to mają gorzej, jak wyolbrzymiają to wszystko w ogóle nie chcąc wejść w męski świat, w którym wszystko samo się robi, a mężczyźnie wszystko z nieba spada, a nie on przełamuje się w trudach, ryzykuje, pokonuje samego siebie, wychodzi egocentryzmowi na przeciw, poświęca się bo większość kobiet tego właśnie chce, a same tego nie robią zwykle. Kobieta – mało cierpieć, dużo krzyczeć o cierpieniu. Mężczyzna dużo cierpieć, mało krzyczeć o cierpieniu. Bo inaczej nie można. Nawet jestem przekonany, że jak czytasz to co piszę odczuwasz negatywne emocje, bo tak już to jest zaprogramowane, by lekceważyć. Ja tylko zwracam uwagę na problem.
Jeszcze raz https://www.youtube.com/watch?v=z5qLFq8mH8g&t=1s
To jest dopiero „kultura”, a nie że kobieta nie może podejsć do samca alfa, bo ten ją wyśmieje raz na 100 przypadków (bo i tak większość mężczyzn będzie kulturalna, a kobiety już nie muszą, bo przecież mężczyzny nie da się skrzywdzić, nie da się obrazić, a poza tym kobieta za złe zachowanie nie będzie obarczona żadną konsekwencją). I tak się potem dzieje, że ani kobiety mężczyznom nie współczują, a potem już mężczyźni kobietom też nie. I tkwisz w tym systemie będąc jego wiernym sługą.
Nie wygodniejszy, tylko atrakcyjniejszy.
A poza tym uważam, że inicjatywy u kobiet nie lubi jakieś 80% mężczyzn, a nie tylko te 20% alfa.
Jeśli tak, to dlaczego tyle kobiet również woli być sama? Dlaczego to kobiety częściej chcą się rozwodzić, zwykle wcale nie mając na widoku innej gałęzi? Może związki też nie są dla nas takie wygodne, jak Ci się wydaje?
I nie zgodzę się, że wybieramy lepszych. Co to w ogóle znaczy? Czy ktoś jest lepszy, bo więcej zarabia, albo bo potrafi otworzyć słoik? Dla większości kobiet facet nie musi być lepiej zarabiający czy wykształcony – inaczej już prawie żadna z nas nie mogłaby się z nikim związać. Ja bym nie powiedziała, że wybieramy lepszych, tylko raczej, że nie wybieramy gorszych.
A poza tym uważam, że inicjatywy u kobiet nie lubi jakieś 80% mężczyzn, a nie tylko te 20% alfa.
Powiedziała ta, która nigdy nie wychodzi z inicjatywą. Kolejny raz bajdurzysz. Zacznij DZIAŁAĆ, potem oceń. Zacznij być męska, a nie znajdować sobie głupie usprawiedliwienia. Te szacunki o 80% mężczyzn są zbudowane na podstawie tzw fairy tales i wymówek, aby nie zacząć cokolwiek robić i się zmierzyć z problemem. Kobieta nawet w seksie biologicznie jest bierna, przyjmuje. To samo w życiu. Mężczyzna odwala całą robotę i to wszystko co trudniejsze, cięższe. Wszystko jest zrzucane, a potem jeszcze brak docenienia.
Jeśli tak, to dlaczego tyle kobiet również woli być sama? Dlaczego to kobiety częściej chcą się rozwodzić, zwykle wcale nie mając na widoku innej gałęzi? Może związki też nie są dla nas takie wygodne, jak Ci się wydaje?
Tak, bo kobietom urosły tak wymagania, że przecież nie zadowolą się byle kim, wszyscy mężczyźni są do niczego dookoła, a tylko top 20% mężczyzn dostaje szacunek, miłość i prawdziwe pożądanie. To kobiety dostają więcej od mężczyzn, niż mężczyźni od kobiet, pomimo tego, że mężczyźni tj pisałem przestają się starać, bo brak profitu, brak wdzięczności i szacunku, a nawet lojalności. Podstaw.
A z tym brakiem zmian gałęzi… dobre. Właśnie na odwrót. Kobiety zazwyczaj jak odchodzą to do kogoś, lub do kogoś zaplanowanego. Kobiety nadal boją się samotności bardziej, niż ognia. Bo w samotności trzeba być odpowiedzialną w pełni, zacząć dojrzewać, wiedzieć czego się chce, obrać kierunek. A kobiety zdecydowanie bardziej wolą polegać jak nie na innych, to na państwie. Żaden mężczyzna nie może oprzeć się na kobiecie, ale kobieta na mężczyźnie pragnie się oprzeć.
I nie zgodzę się, że wybieramy lepszych. Co to w ogóle znaczy? Czy ktoś jest lepszy, bo więcej zarabia, albo bo potrafi otworzyć słoik? Dla większości kobiet facet nie musi być lepiej zarabiający czy wykształcony – inaczej już prawie żadna z nas nie mogłaby się z nikim związać. Ja bym nie powiedziała, że wybieramy lepszych, tylko raczej, że nie wybieramy gorszych.
Hipergamia nakazuje wam szukać wyższego statusu od mężczyzny, lepszych genów, a kiedy państwo nadaje wam wysoki status i uprzywilejowanie, to stajecie się niezadowolone. Nikt nie może nad wami górować, bo same jesteście górą, a jednak chcecie mężczyzny, przy którym czasem się poczujecie jak te małe dziewczynki, bezpiecznie, zaopiekowane z zaradnym, stabilniejszym, optymistyczniejszym, silniejszym, lepiej zarabiającym i tak dalej. Nie zakłamuj realiów na potrzeby dyskusji, wiemy wszyscy jakie są pragnienia kobiet. Mężczyzna zawsze jest wybierany, gdy jest lepszy i kobiety chcą by mężczyzna był lepszy, oferował korzyści, ale w dobie poprawności politycznej kobieta nigdy nie przyzna, że jest lepszy, bo sama by się czuła gorsza, a to by ją obrażało. Ale już mężczyzny to nie obraża, że jest lepszy, ale kastruje się go i nie docenia, nazywając równym, bo przecież wszyscy muszą być równi. I dyskryminować mężczyzn pozytywnie trzeba wpychając kobiety do zarządów i na stanowiska kierownicze, by tak było wygodniej. To jest dobra deprecjonowania mężczyzn i budowania wygód dla kobiet, cała ta logika się na tym opiera, na uprzywilejowaniu jednej płci sztucznie, a drugiej odbieraniu zasług, by było równo. Dziel i rządź.
tylko raczej, że nie wybieramy gorszych.
Miło jest żyć w bańce mydlanej. Mężczyźni wybierają „gorsze” (nadal je szanując), aby podciągnąć do góry. Kobiety zatem lepszych, by być podciągane. Na odwrót to niemożliwe. Są związki gdzie też jest mniej więcej po równo, powiedzmy, ale praktycznie nigdy nie jest tak, że mężczyzna dostanie więcej, bo wtedy będzie przecież tym gorszym (i nieszanowanym).
Czy potrafisz dyskutować na spokojnie, nie obrażając nikogo? Przecież mnie nie znasz. Kiedyś, jeszcze w gimnazjum i liceum zdarzało mi się wychodzić z inicjatywą i mimo, że nie byłam odrzucana, to mężczyznom zależało na mnie wtedy mniej, niż w przypadkach, gdy oni sami wychodzili z inicjatywą. Więc zrezygnowałam.
Poza tym już nie wiem, czego byś chciał – mamy w końcu być męskie czy nie?
To Ty zakłamujesz realia na potrzeby dyskusji i tworzysz na swoim blogu świat, gdzie mężczyźni zarabiają kokosy i robią wszystko od remontów po sprzątanie, a kobiety tylko leżą i pachną. Poza tym jeśli Ciebie obraża i kastruje mówienie, że jesteś równy kobiecie, to nie mamy o czym rozmawiać.
Kiedyś, jeszcze w gimnazjum i liceum zdarzało mi się wychodzić z inicjatywą i mimo, że nie byłam odrzucana, to mężczyznom zależało na mnie wtedy mniej, niż w przypadkach, gdy oni sami wychodzili z inicjatywą. Więc zrezygnowałam.
Poza tym już nie wiem, czego byś chciał – mamy w końcu być męskie czy nie?
Nie porównuj tych sytuacji, bo nie mają znaczenia. Napisałaś dokładnie, że nie wychodzisz z inicjatywą, więc nie obraziłem Cię, tylko odpisałem dokładnie wobec danych jakie mi podałaś. Nie wychodzisz, nie oceniaj z czym to się je. Tamto raz, że to byli chłopcy (ba, dzieci praktycznie), a dwa, że to są podstawy związków przyczynowo-skutkowych. Jak wychodzisz z inicjatywą 100 razy, to możesz być odrzucona 90, bo nie wszyscy sobie pasują i musisz się z tym zmierzyć jak mężczyzna (choć mężczyźni są odrzucani dużo częściej, bo i podobają się kobietom mniej, niż kobiety mężczyznom). Jak nie wychodzisz z inicjatywą, tylko czekasz na zainteresowanego, to Ty odrzucasz. I tak jest wygodniej, tak się przyzwyczaiłaś.
Poza tym już nie wiem, czego byś chciał – mamy w końcu być męskie czy nie?
A jakie to ma znaczenia co ja chcę? Jakbyście były kobiece, to by tej dyskusji nawet nie było. A teraz wielce udowadnianie pokrzywdzenia kobiet, kobieta ma wszędzie gorzej, nawet jak ma wygodnie, brak wdzięczności dla mężczyzn i inne. To buduje mizoandrię, obniża produktywność mężczyzn, a za tym idzie niezadowolenie kobiet.
gdzie mężczyźni zarabiają kokosy i robią wszystko od remontów po sprzątanie, a kobiety tylko leżą i pachną.
Jak pisałem, nie ja, tylko feministki tak mówią. One się mylą?
A remontów wymaga się od mężczyzn i wszystkiego co trudniejsze, a od kobiet dzisiaj nie wymaga się nawet gotowania. Mimo, że wszelkie rzeczy prostsze się wymagało, to teraz już nic. To nie są zakłamane realia, a prawdziwe.
Poza tym jeśli Ciebie obraża i kastruje mówienie, że jesteś równy kobiecie, to nie mamy o czym rozmawiać.
Z początku mnie to śmieszyło, bo każdy może sobie mniemanie mieć o sobie, ale jak spojrzałem na to jak działa świat, to już wiem, że to powinno boleć. I nie tylko mnie, a też innych mężczyzn i inne kobiety, które jednak na mężczyzn wpływają, a od obu płci zależy szczęście i spełnienie.
Bo teraz jest tak.
Tam gdzie mężczyźni są lepsi, to się mówi, że jesteśmy równi.
A tam gdzie kobiety są lepsze, to są lepsze, wiadomo.
I tak się buduje niechęć płci do siebie, buduje marne charaktery i rozbija dosłownie wszystko. W imię „dobra” dla kobiet oczywiście, za przyzwoleniem społeczeństwa. Co jest fałszem. Jest kobieta lepsza, niech udowodni to czynami, a tu czynów brak i wymówki, bo męskiej roli nie będzie dzierżyć z prostej przyczyny, jest to trudniejsze i dlatego tym bardziej należy mężczyzn jako ogółu doceniać.
Jeśli przez „alfa” rozumiesz mężczyzn pozbawionych moralności, to możliwe że rzeczywiście u nich stracisz szacunek. Wg mnie nie traci w oczach większości mężczyzn, a jedynie – może – w oczach typowych podrywaczy – tych, którzy ciągle myślą o seksie, mieli dziesiątki partnerek seksualnych itp. Jeśli w takich mężczyzn kobieta celuje to ok. Z nimi nie trzeba inicjować rozmowy, bo sami nie robią nic innego niż tylko szukanie potencjalnie chętnej.
Ja chętnie odpowiem na temat poświęceń jednej i drugiej strony.
Podział tzw. „obowiązków” mniej-więcej pół na pół jest bardzo niekorzystny dla mężczyzny, ponieważ większość tych tzw. „obowiązków” w ogóle nie byłaby wykonywana przez mężczyznę mieszkającego i żyjącego w pojedynkę, a utrzymującego wyłącznie relacje z przyjaciółmi/kolegami – mężczyznami. Mężczyzna ma znacznie mniejsze potrzeby w kwestii wyposażenia domu, w kwestii różnorodności i skomplikowania jedzenia, w bardzo wielu rzeczach. Pary kobieta-mężczyzna wykonują bardzo wiele czynności oczekiwanych WYŁĄCZNIE PRZEZ KOBIETĘ.
Utrzymanie mieszkania w standardzie komfortowym dla kawalera jest bardzo łatwe i zajmuje bardzo mało czasu. Przygotowanie jedzenia też jest mało obciążające. W związku natomiast, czy nawet nie w związku, a zwyczajnie we wspólnym gospodarstwie domowym z kobietą (matką, siostrą, kuzynką, …) te proste rzeczy urastają do rangi problemów przynajmniej 10-krotnie większych niż były gdy ten mężczyzna mieszkał sam, czy gdyby mieszkał w jednym mieszkaniu z kolegą/kolegami.
Z Twojej wypowiedzi jasno wynika, że facet stanowi cały lub większościowy budżet w Waszym domu/związku. Więc tak, znosi znacznie więcej
Nie może sobie jedna z drugą wyluzować i posiedzieć z facetem w domu, w po prostu spokoju, w ciszy albo wyjechać do lasu czy nad jezioro z mężem, pooglądać film, tylko zawsze wszędzie muszą im być potrzebni ludziska i trzeba się pokazać bo się 'uroda zmarnuje’ – ja od 12 lat mam trzech przyjaciół z którymi jestem na dobre i na złe, nie zmieniam ludzi – wole zmienić miejsca ale nie ludzi – kto powiedział, że trzeba mieć masę znajomych? Ja wolę iść w jakość – ja z tymi przyjaciółmi konie mógłbym kraść, kino, śmiechy, kościół, wczasy, a babsko musi być w centrum uwagi, tylko kiedyś uczono skromności kobiet i ograniczania chęci uwagi, a teraz musi 'lotać’ bo przecież YOLO.
1. czy ktoś wam każe się żenić? Jak kobiety są złe to kupcie sobie koty.
2. czy musicie koniecznie uprawiać seks z aryjskimi blondynkami? Dlaczego nie spróbujecie podrywać Tajek, Filipinek czy Afrykanek które jeszcze nie są zepsute przez ideologię gender? Biała skóra jest konieczna?
To raczej proste…
1. Dlatego piszemy, by nie brać ślubów. Można mieć kobietę, ale nie trzeba brać ślubu. No i kobiety nie są złe, tylko dane kobiety – dlatego trzeba umieć selekcjonować.Trzeba też rozumieć, że nie powinno już żyć ideami, romantyzmem, wyzbyć się tej idealizacji „miłości na zawsze”, które trwają zwykle 2 miesiące. Związek nie jest dobrem stałym. Trzeba wiedzieć z czym to się je, jakie jest ryzyko, ile osób się rozwodzi, zdradza itd.
2. Bo w Polsce nie ma Filipinek? Naprawdę chcesz, by każdy wyjeżdżał (a raczej wylatywał z kraju)? Już za pracą się wyjeżdża, a co dopiero za płcią przeciwną. Lepiej mówić jak jest, żeby być świadomymi co wszystkich czeka. To są tylko pozorne możliwości wyborów. Z drugiej strony w Polsce nie jest jeszcze tak źle, z tym jak na zachodzie czy w USA.
2 Nie lecę na żaden typ urody, faceci raczej nie mają tak, że obcokrajowiec 2/10 jest lepszy niż 7/10 „swój”. Natomiast jeżeli chodzi o mentalność to owszem, gdyby w Polsce było więcej np Azjatek, to raczej wśród nich bym się obracał
Kobieta zdradza bo poszukuje lepszych genów. Facet może być za mało zasobny ale ma świetne geny to laska zdradzi i wróci do swojego faceta co utrzyma ja dziecko i cała rodzinkę. Albo jak laska znajduje faceta bardziej majętnego to zdradza pierwszego i wchodzi w związek z drugim. Dla dziecka kobiety zostają prostytutkami i każdy ją może mieć za 150-200 PLN to co za problem zmienić faceta na lepszy model? Kobiety tłumaczą sobie zdradzę troszkę inaczej. Tym ze ten facet był słaby i ona odchodzi do silnego bo to dla dobra dziecka. A to że sama tę siłę zniszczyła to nie ważne. Dlaczego bo przez tysiące lat to silny facet zapełniał przetrwanie, a lodówka pralka zmywarka i woda w kranie to od nie dawna. Wcześniej był kowal lub jakiś wariat co się nazywał znachorem a dziś mamy szpitale pełne wyszkolonego personelu. Wtedy umierałeś w męczarniach od zapalenia wyrostka nie mając siły się obronić wiec jakiś wilk zjadał cię na żywca, kobieta zostawała samą co w większości przypadków kończyło się śmiercią jej dzieci i jej samej.A dziś? Połatają wypiszą do domku, kasa wpłynie na konto z L4 , a pizze ci przywiezie dostawca. Paradoks prawda? Ja każdej kobiecie nie pozwolę wejść na swoją głowę. Jak chce na mnie wchodzić to od tego mam kutasa, a nie moja głowę.
Dlatego kobiety wymyśliły sobie ze jak ich facet jest na polowaniu czy gdzie tam one oddają się innemu facetowi też silnemu. Dlaczego? Bo jedno dzieci z kobiety morze być jego wiec on się nią opiekował, po śmierci jej pierwszego faceta. Sprytne prawda? To nadal jest w kobietach. Kobiety seksem kuszą facetów rezerwowych tylko nasi faceci dają zangarzownie i to że jak ona zostanie sama to ma nagle rezerwowego gotowego od ręki. Wcześniej kobieta takiego rezerwowego zdobywała wyłącznie seksem a dziś większość facetów jest w frendzone bez seksu i jest na rezerwie. Tak zostali wychowani faceci przez matki i babki by być takim rezerwowymi dla innych kobiet. (bądź miły itd), bez wymagania seksu(ona cię w końcu doceni XD jasne dobry żart ale mnie nie śmieszy już może was) Kiepska zmiana obyczajów dla faceta prawda?
Jak facet miał zapewniać opiekę to przynajmniej miał seks oficjalnie lub po cichu ale miał. A dziś ma miłe słówka i bajki czy obiecanki cacanki.
Ja takim laską mówię:
Pierdolenie głupot zostawmy politykom, bajki zostawmy dzieciom. Mnie interesują wyłącznie czyny. Efekt. 3/15(lub coś koło tego) dały mi czyny reszta poszła szukać innego frajera. (mam kasę i to widać wiec trochę takich lasek miałem co im wpadłem w oko). Mnie został szacunek do samego siebie i małą irytacja ze to norma nie wyjątki. Podkreślę dobrze wiedziałem że ona się z kimś spotyka. Jedna powiedziała ze tamtej jej nie zaspokaja seksualnie tylko zapierdala w pracy i się upija to seksu praktycznie niema a jak jest to bardzo słaby i ona jest nie zaspokojona. A druga pobzykała się i dała mi rozkosz i nagle wali jestem ofiarą a ty jesteś taki dobry. Chce odejść do mojego xyz i być z facetem takim jak ty. Nie dałem się nabrać na to wiec znikła wściekła. A trzecia to już niezły numer. Poznaje laskę i nagle seks po 4 godzinach laska taka ujdzie ale sząłu nie ma. Nagle na 3 bara bara ona mi wali ze ma córkę, A ja oniemiałem. Ona korzystając z okazji mówi że ma dziewczynka 5 latek i jej ojciec siedzi i posiedzi przez jakieś 10 lat. Jak wyjeknołem co się stało? To ona ze to drań i tak dalej ale najlepszy tekst to było jak ona mi mówi że drań zrobił jej dziecko. Ja się spytałem ale co zgwałcił cię i za to siedzi? Ona nie skąd? To co tabletka gwałtu , lub upił cię czy posiadł cię na śpiocha? Ona nie. No to ja jej na logikę to nie zrobił ci dziecko tylko zrobiliście dziecko. Jak te 3 wyeliminowane to musiałaś współpracować. Laska miała minę jak by w nią tir walnął. Parę wrzasków i łez potem laska się ubrała i tyle ją widziałem.
Jaki wspólny mianownik? One chciały ułożyć sobie życie z facetem co lepiej morze zadbać o nią i rodzinę. Pierwsza udawała że szuka seksu ale chwaliła sobie moją zaradność i prace wiec wiedziałem ze ona chce się ze mną ustabilizować. Bo tamten nieźle zarabiał puki był w miarę młody i zdrowy. A laska wiedziała że alkochol ciężka praca fizyczna itd sprawią że nie długo nie będzie już miał zdrowia zostanie marna renta z ZUS i bieda to zaczęła się rozglądać za lepszym modelem. Takim co się jej opłaci. Logika wyrachowanie czy posłuchanie rady babek ? Nie mnie oceniać. Mnie interesuje to ze taka laska szuka we mnie stabilizacji a wybawiła się z innym. Brzydki nie jestem ale do Modela mam ogromną drogę.
Każdy facet powinien wziaść laskę co zdradza wyruchać jak mała dziwkę (którą w zasadzie jest) i wygonić z swojego życia. To by dało efekt.
A jak ja będę miał rogi na głowie. Już mam. I co zrobiłem? Zacząłem się śmiać i cieszyć. Temu facetowi co mi laskę wyrwał albo został przez nią wyrwany kupiłem największa butelkę whisky jaka była w najbliższym sklepie dałem w podziękowaniu wyściskałem jak brata dziękując mu za wyświadczanie mi przysługi i odszedłem. Żyję sobie i randkuję z innymi kobietami. A laska zamiast widzieć moje łzy to zobaczyła szczęście dostała furii. Nawet do dziś(mieniły ponad 4 lata) moją matkę pyta o tam u mnie i próbuje jakoś do mnie wrócić, mimo ze ma tam jakiegoś gościa. A ja mam ja gdzieś.
Mocna historia ale jeżeli już masz ciągoty do zajętych lasek i uważasz to za świetną zabawę to może miał byś choć odrobinę dobrej woli i poinformował byś delikwenta że jego laska pruje się na boku. Ocalił byś w ten sposób jakaś biedną duszyczkę zapier… na pasożyta. Jak by do mnie się odezwał gość który pruł by mi Kobietę to bym mu wdzięczny był po wsze-czasy 😀
A jeśli samiec Alfa będzie krytykował narcyzkę to jaka będzie jej reakcja ?
Zależy, który typ narcyzki. Pamiętajmy, że są dwa.
https://swiadomosc-zwiazkow.pl/rozpracuj-falszywosc-narcyza/
Ciekawiej byłoby w przypadku dominujacej 😀
Dominująca zabiłaby na każdy sposób takiego mężczyznę 🙂
Czyli z dominującą kobietą ,która pragnie dominacji i władzy w związku nie wygra nawet silny psychicznie samiec alfa ….
Nawet by na nią nie spojrzał, albo bardzo szybko by się skłócili i to by nie przetrwało, bo każde z dominujących ciągnęłoby linę na swoją stronę. Inna sprawa, że aktualnie wszelkie prawa mają kobiety, dlatego dużo łatwiej jest im zdominować nawet najbardziej dominujących mężczyzn. Dominujące są tak toksyczne, że zazwyczaj do stałych związków mają do wyboru jedynie mężczyzn słabych, uległych i dających sobą pomiatać. Realizują swoje sadystyczne role. Dominująca kobieta to nie jest naturalna kobiecość, dlatego trzeba się takich wystrzegać.
Ta dominująca kobieta to chyba trochę mit, bo gdy takie spotykałem, to owszem może trochę się stawiały, może większośc dnia grały takie twarde sztuki, ale zdecydowanie miały swoje chwile, gdzie uwielbiały być ekhm „szmacone” w różnych aspektach życia
Udające dominację są jeszcze gorsze… ale tak, jest taka plaga. Tu wyszczekane, a w nocy płacz w poduchę. Same sobie winne.
Szkoda, że nie ma takich prawdziwych twardzielek, ale o dobrym sercu. Nie mówię o jakimś niesamowitym zestawie cech, ale czasem mam wrażenie, że na „rynku” naprawdę brakuje różnorodności.
Kobiety są podobne tj w inteligencji nie odstają, a u nas jest duża różnorodność, choć próbują wmawiać, że jesteśmy tacy sami.
a można udawać uległość?
a można udawać uległość?
Można, wszystko da się udawać. Stąd moja strona, by umieć wyłapywać, a akurat jest dużo kobiet, które potrafią manipulować swoim obrazem, są dobrymi aktorkami, kameleonami i tak dalej. Także udawana uległość jest tysiąc razy podlejsza, niż jawna agresja, czy dominacja.
Dlaczego? Jeżeli dominacja kobiet jest czymś niewskazanym, a ta uległość jest cechą potrzebną to chyba można ją w sobie wypracować? No ale tendencja do dominacji zostaje i to wybór danej osoby jak się w konkretnej sytuacji zachowa.
Dlaczego? Jeżeli dominacja kobiet jest czymś niewskazanym, a ta uległość jest cechą potrzebną to chyba można ją w sobie wypracować?
Wypracować z dobrymi intencjami, a udawać i oszukiwać przez to to różnica.
Ale to nadal udawanie kogoś kim się nie jest, zakładanie maski, i codzienne łamanie siebie. Tego mężczyźni oczekują od kobiet?
Ale to nadal udawanie kogoś kim się nie jest, zakładanie maski, i codzienne łamanie siebie. Tego mężczyźni oczekują od kobiet?
Przecież piszę, że oszukiwania nikt nie oczekuje i nie chce.
no nie „oszukiwanie” ma brzydki wydźwięk, lepiej użyć słowa „wypracowanie” pożądanych cech.
Czyli oczekujecie od kobiet „wypracowania” uległości?
Czyli oczekujecie od kobiet “wypracowania” uległości?
Jeśli chcą z nami być to owszem, nie chcemy by były dominujące. Ale nic na siłę. Równie dobrze można być znajomymi, jeśli kobieta z natury jest męska.
A „męskie” kobiety nie mają prawa do bycia w związkach z mężczyznami, lepsza dla niech jest rola znajomych, koleżanek? A mężczyźni wybierają „lepsze modele” kobiet uległych lub tych które dobrze odgrywają swoje role?
A “męskie” kobiety nie mają prawa do bycia w związkach z mężczyznami, lepsza dla niech jest rola znajomych?
Mogą się dobrać z kimś innym. Różni są faceci. Są strasznie pantoflarscy, bezjajeczni, oni mogą takie mieć. Ja muszę decydować i muszę być na sterze, muszę być też doceniony za to, a nie z kłótliwą i fochatą co sabotuje relacje. Inaczej nie ma szans.
A mężczyźni wybierają “lepsze modele” kobiet uległych lub tych które dobrze odgrywają swoje role?
Mężczyźni wybierają to co widzą, nie wiedzą kiedy kobieta udaje i dlatego wkopują się w złe związki. Podobnie jak kobiety z manipulatorami.
No dobrze decydować, dominować, ale czy mężczyźni dopuszczają granice których nie przekraczają, czy decydują we wszystkim a kobieta ma się godzić?
Kiedy kończy się dominacja a zaczyna tyrania?
Kiedy kończy się dominacja a zaczyna tyrania?
Kiedy dominacja przestaje być związana z odpowiedzialnością, także za drugiego człowieka i wnoszeniem wartości, a jest pustymi rozkazami i nieliczeniem się kompletnym z drugim. Odsyłam tu do innych tekstów o dominacji, które napisałem:
https://swiadomosc-zwiazkow.pl/?s=dominacja&searchsubmit=U
tak, tylko, że dla mnie dominacja to stawianie granic i ich nieprzekraczanie, nie agresja, krzyki itp. to jest przemoc a na nią nigdy nie powinno być przyzwolenia.
Dominujący mężczyzna to przecież nie agresor i nie przemocowiec jak te kobiety opisane w artykułach.
No chyba, że o taką dominację CI chodzi.
Bo ja widzę tu dwa standardy inaczej opisana dominacja kobiet, a inna dominacja mężczyzn.
tak, tylko, że dla mnie dominacja to stawianie granic i ich nieprzekraczanie, nie agresja, krzyki itp. to jest przemoc a na nią nigdy nie powinno być przyzwolenia.
Oczywiście. Dlatego nie można dominacji używać zamiennie z tyranią.
Bo ja widzę tu dwa standardy inaczej opisana dominacja kobiet, a inna dominacja mężczyzn.
Z prostego powodu. Prawdziwie dominujących kobiet nie ma za wiele, lub wcale, za to zdecydowanie częściej jak już dominują to w sposób uwzględniający przemoc, a nie zapewniający wartość mężczyźnie. Kobiety u władzy są częściej sadystyczne dla osób im uległych. Mężczyźni – tylko psychopaci i narcyzi. Jak kobiety oferowałyby wartość, opiekę, bezpieczeństwo, zasoby, pomoc itd. to ich dominacja byłaby w porządku, ale zwykle tak nie jest i chodzi o rządzenie dla rządzenia, kierowanie męskimi działaniami, emocjami itd. Dlatego na dominujące kobiety nie ma zgody.
Cały czas piszesz o dominacji kobiet w kontekście przemocy i sam to mieszasz z pozytywną dominacją. Przecież gdyby mężczyzna tak się zachowywał jak opisujesz kobiety to też jego dominacja by nie była dobra i właściwa. To zamiast „dominacji kobiet” pisz przemoc psychiczna lub tyrania i będzie jasne. dobranoc.
Cały czas piszesz o dominacji kobiet w kontekście przemocy i sam to mieszasz z pozytywną dominacją. Przecież gdyby mężczyzna tak się zachowywał jak opisujesz kobiety to też jego dominacja by nie była dobra i właściwa. To zamiast “dominacji kobiet” pisz przemoc psychiczna lub tyrania i będzie jasne. dobranoc.
Tak się nie da, ponieważ dominacja kobieca jest w 99,9% przypadków toksyczna, a w męskim, tylko gdy mężczyzna jest tzw. typem drania, czyli jest to mniejszość mężczyzn, choć i tak pociągająca dla kobiet. Także może ogólnie wypadałoby wymyślić zupełnie inny termin na to wszystko.
Rzadko się zdarza, aby mężczyzna, który posiada przewagę (czyli dominuje) finansową nad kobietą, nie przestrzegał ustalonych wcześniej granic, tj. np. przestawał dawać kobiecie pieniądze na jedzenie, a sam żył w luksusach.
Z kolei często zdarza się tak, że kiedy mężczyzna popadnie w problemy finansowe, a jednocześnie kobieta będzie w tej sferze dominować, to związek się rozpada.
Dlatego przemoc przemocą, ale dominacja kobiet w niektórych aspektach prowadzi do rozpadu związku. Podobnie zresztą do rozpadu związku doprowadziłaby dominacja mężczyzny nad wychowywaniem dziecka na jego wczesnym etapie, kiedy to matka spychana byłaby do roli np. osoby, która idzie do pracy i przynosi pieniądze, bez większego wpływu na wychowywanie dziecka.
Czyli dominacja kobiet w sferze finansowej prowadzi do rozpadu związku? Nieprawda.
A dominacja mężczyzn w sferze wychowania dzieci prowadzi do rozpadu związku? Też nieprawda.
Czyli dominacja kobiet w sferze finansowej prowadzi do rozpadu związku? Nieprawda.
Statystycznie prawda. Większość kobiet dominując finansowo (a co za tym idzie czując się lepsza, zaradniejsza, bardziej „męska”) gardzi mężczyzną mniej obrotnym. Prowadzi to do toksycznego związku, a potem rozpadu, co też pokazują statystyki. Większość związków rozpada się, gdy kobieta zarabia więcej.
Jak pisałem, kobiety naturalnie nie dostarczają zasobów mężczyznom, więc są i bardziej roszczeniowe i bardziej wymagające i bardziej egoistyczne.
A dominacja mężczyzn w sferze wychowania dzieci prowadzi do rozpadu związku? Też nieprawda.
Prawda. Kobiety „karierowiczki”, które wspinają się na szczeblu kariery często zostawiają mężczyznę w domu, by opiekował się dzieckiem, ten wykonuje obowiązki domowe i przestaje być pociągający dla kobiety, ale też ta kobieta patrzy na niego z góry.
https://www.newsweek.pl/wiedza/nauka/aktywnosc-seksualna-i-prace-domowe-w-zwiazku-newsweekpl/s38bczn
Im mężczyzna więcej czasu spędza z dziećmi, czy też wykonując prace domowe, ale też gdy jest zakochany – spada mu poziom testosteronu.
A więc uważany jest przez podświadomość kobiety za mniej męskiego. Świadomość kobiety jednak pragnie takiego pomagającego, dobrego, no i wiadomo – żadna z tych pań nie jest materialistkami, ani egoistkami jak o sobie myślą… Natura.
To nie problem w „dominacji” a w „gardzeniu” drugim człowiekiem, bo ta sama kobieta by „gardziła” innym mężczyzną lepiej zarabiającym. Tylko z powodu „profitów” by to było zamaskowane.
Prawda. Kobiety “karierowiczki”, które wspinają się na szczeblu kariery często zostawiają mężczyznę w domu, by opiekował się dzieckiem, ten wykonuje obowiązki domowe i przestaje być pociągający dla kobiety, ale też ta kobieta patrzy na niego z góry.
O to Twój ulubiony Pan. J Peterson Każda młoda kobieta musi to zobaczyć – Jordan B Peterson, ja się z nim zgadzam 🙂
Czy my na pewno czytamy ten sam artykuł 🙂
Pary, w których kobieta i mężczyzna dzielą się obowiązkami, więcej ze sobą rozmawiają, łatwiej się dogadują, także w sferach intymnych. A skoro lepiej znają swoje potrzeby i oczekiwania, to i z seksu czerpią więcej satysfakcji.
Kobieta po narodzinach dziecka bardziej skupia się na dziecku i jeżeli jednocześnie mężczyzna opiekujący się potomkiem ma mniejszy testosteron to jest „naturalne”. Świetne nie wiedziałam o tym 🙂 Oboje się uzupełniają.
Gorzej jak jednemu spada libido a drugiemu wzrasta to dochodzi do konfliktu i frustracji.
Pornografia, czy jakieś tam Greye prowadzą tylko do szukania silniejszego podniecenia bo bodźce, które naturalnie powinny powodować pożądanie zanikają, nie wystarczają. Dochodzi do dewiacji itp.
Jednak oglądanie takiego rodzaju filmów, czy czytanie książek to świadomy wybór danej osoby, często prowadzi do uzależnienia. No a uzależnienie od masturbacji, pornografii, czy seksu trudno się leczy.
A związek to nie uzależnienie się od drugiej osoby, czy oczekiwanie, że mężczyzna zapewni „profity”.
W takim układzie to osoba uległa ustala granice, których osoba dominująca nie przekracza. Nie ma sztywnych reguł jak np. w przypadku religii rzymskokatolickiej dotyczącej ról w związku, bo bardziej kwestia konsensualna.
no pewnie, że nie, to osoba dominująca ustala granice i ich nie przekracza. I albo godzi się na wyznaczone granice osoby uległej albo stara się je przekroczyć podstępem (np. manipulacją,przemocą fizyczną).
W przypadku religii rzymskokatolickiej zgoda na zachowanie pewnych zasad, chyba najkorzystniejszych dla kobiety/mężczyzny, jeżeli chodzi o religie i życie (wierność, miłość, uczciwość i to do śmierci). I tutaj też jest dominacja mężczyzny z poszanowaniem kobiety. Z tym, że kobiety odgrywają znaczącą rolę jako te które mają być wsparciem dla męża, bo bez tego wsparcia mężczyzna nie będzie dominował.
A kto dominuje ten kto wspiera, czy ten kto oczekuje i/lub potrzebuje tego wsparcia?
Lub inaczej ko dominuje ten kto „rządzi” czy ten kto świadomie się podporządkowuje?
To ma się uzupełniać 😉
A twarda dominacja to tyrania i przemoc.
Dominacja i przemoc, jak zauważyłaś to nie synonimy. W pozytywnej relacji osoba zyskuje dominację tylko i wyłącznie za zgodą osoby uległej. W przeciwnym wypadku mamy do czynienia po prostu z przemocą. Dominacja to przewaga, ale kiedy przewaga wykorzystywana jest w celu narzucenia komuś swojej woli bez liczenia się z drugą stroną, to mamy do czynienia z przemocą.
Nie rozumiem, dlaczego zatem uznajesz, że to osoba dominująca ustala granice? Gwoli ścisłości tylko powtórzę: dominacja to przewaga, ale wynikająca ze zgody osoby uległej. W przeciwnym wypadku to przemoc czy tyrania. Konsensus między osobą dominującą i uległą nie musi opierać się wyłącznie na religii, aby być czymś moralnie pozytywnym.
Z samej definicji wynika, że kto dominuje, ten ma przewagę. Skoro ma przewagę, to nie powinien jej wykorzystywać przeciwko osobie uległej niezgodnie z ustalonymi przez tę „słabszą” osobę granicę. Wynika to z tego, co napisałem wcześniej: wówczas dominacja zamienia się w przemoc. Dominacja sama w sobie jak widać nie jest czymś pejoratywnym, chociaż co innego twierdzą feminazistki. Osoba uległa z kolei nie powinna dążyć do tego, aby osoba dominująca straciła tę przewagę, bo w ostatecznym rozrachunku obie strony na tym korzystają.
Granicę wyznacza osoba dominująca z poszanowaniem osoby uległej. Bo osoba dominująca ma możliwość jej przekroczenia, a osoba uległa tylko ufa, że druga strona tego nie zrobi.
Nie mówię o negatywnym wydźwięku tego słowa.
Jeśli mamy do czynienia z dwiema autonomicznymi osobami, to osoba dominująca nie może przekroczyć granic ustalonych przez osobę uległą. Konsekwencją takiego naruszenia granic jest zerwanie umowy, a jak już pisałem, taki układ jest konsensualny. Kiedy jedna ze stron tej umowy nie przestrzega jej reguł, to relacja przez drugą osobę (uległą w tym przypadku) może być w każdej chwili zerwana.
Podsumowując, bez zgody osoby uległej na to, aby druga osoba była w danym aspekcie dominująca nie mamy w ogóle do czynienia z relacją dominacji i uległości. Dominacja i uległość bowiem z natury nie jest ani dobra, ani zła. Czasami osoba uległa (kobieta bluszcz) może być tak naprawdę dominująca w takim sensie, że mieć przewagę emocjonalną nad osobą, która na pierwszy rzut oka wydaje się dominująca (np. narcyz-alkoholik, który używa przemocy fizycznej i ją terroryzuje). Niemniej jednak wykorzystywanie tej emocjonalnej przewagi będzie po prostu przemocą psychiczną.
To, o czym piszesz to relacja np. rodzica i dziecka, gdzie dziecko nie może decydować o osobie w tych kwestiach, o których może decydować osoba dorosła. Dlatego pozostaje dziecku jedynie zaufanie, że rodzic go nie skrzywdzi. Pewnym substytutem takiej relacji jest przykładowo toksyczny związek tzw. kobiety bluszcz z narcyzem. Niemniej jednak w takim toksycznym związku tak naprawdę żadna ze stron nie ufa drugiej i obie strony stosują przemoc.
Jeżeli mówimy o związkach nieformalnych, czy cywilnych ślubach to tak.
Przy ślubie kościelnym jest zaufanie, że granice pozostaną nienaruszone. A nawet naruszenie granic nie ma wpływu na zerwanie umowy, bo i po rozwodzie należy zachować 6.
Czyli w takich związkach dużo łatwiej stosować przemoc, bo dominacja wynika z samego faktu zawarcia małżeństwa kościelnego. Ktoś, kto zawiera ślub kościelny ma zatem dominację nad osobą, wobec której może stosować przemoc, bo nawet jeśli osoba uległa rozwiedzie się (cywilnie), aby nie być ofiarą przemocy (fizycznej lub psychicznej), to nie ze swojej winy będzie ponosić odpowiedzialność za to, że stała się ofiarą.
Ponadto nie odniosłaś się do tego, co napisałem wyżej, czyli zatem uznajemy, że to osoba uległa ustala granice w związkach cywilnych czy nieformalnych.
Po tych uwagach ogólnych możemy przejść do tego, że dominacja prawna kobiet właśnie zmierza do tej konstrukcji, jaka ma miejsce w ślubie kościelnym. Kobieta zawierając ślub cywilny ma zatem dominację nad mężczyzną, wobec którego może w majestacie prawa stosować przemoc: finansową (żądanie alimentów na kobietę), emocjonalną (szantaż dzieckiem czy założenie Niebieskiej Karty) itd.
Pozytywny samiec alfa ma tego świadomość i widzi negatywne skutki, obserwując m.in. społeczeństwo i dlatego wie, że np. danie dominacji finansowej kobiecie zazwyczaj kończy się rozpadem związku. Dlatego też pozytywny samiec alfa unika również ślubów cywilnych z tradycyjnym ustrojem majątkowym.
Trochę tak, tym bardziej, że wielu księży wręcz nakazuje czy zachęca w trwaniu w toksycznych i związkach gdzie jest uzależnienie, alkoholizm. Trochę się to zmienia na korzyść ofiary, ale nawet separacja czy rozwód nie zrywa ślubu kościelnego, taka osoba powinna zachować czystość i żyć samotnie.
Granice wyznacza osoba dominująca, dobrze jeżeli z poszanowaniem potrzeb osoby uległej.
Dominacja prawna, hym też nie. Nigdzie nie masz zapisu, że jeżeli jesteś kobietą to masz być inaczej traktowany. Jedyną taką ustawą jest wiek emerytalny, ale to dotyczy kobiet które rodziły w wyżu demograficznym i mają 3+ dzieci, więc są trochę bardziej „wyeksploatowane” niż młodsze roczniki.
Ustawa emerytalna pewnie się za kilka lat zmieni.
Niebieska karta, mogą zakładać również mężczyźni ale tego nie robią (nie ma nigdzie zapisu, że mają to robić tylko kobiety) itd. Jeżeli kobieta zarabia więcej to i mężczyzna może żądać alimentów, nie znam tej ustawy ale tam chyba też nie jest wskazana jedna płeć. Szantaż dzieckiem jest niemoralny, i przy każdym rozstaniu czy kryzysie cierpi najmniej winne dziecko (tacy rodzice są nieodpowiedzialni i nie ma dla nich wytłumaczenia ani dla kobiet, ani dla mężczyn), każde dziecko potrzebuje mamy i taty.
Kobieta zawierając ślub cywilny nie dominuje nad mężczyzną, nie jest to równoznaczne.
Zawarcie ślubu nie świadczy o dominacji, mogą to być związki partnerskie. Dominacja to układ, role jakie przyjmują ludzie z sobie wiadomych powodów. Zawierając jakikolwiek ślub jednak ufasz tej drugiej stronie, że jest uczciwa (chyba, ja przynajmniej nie widzę innej możliwości, bez zaufania nie ma bliskiej relacji).
Mężczyzna o cechach pozytywnego samca alfy nie zawraca sobie tym głowy, bo on jeżeli chce rodzinę to ją zakłada, znajduję odpowiednią pranerkę (nie lalę, czy inną fajną laskę) ale normalną dziewczynę i tworzy związek.
Chyba, że nie chce związku więc jest samotny i nie zwodzi kobiet.
No jeżeli mówimy o pozytywnym i naturalnym alfie 😉
Mężczyźni, którzy się stylizują na pozytywnego samca alfa odgrywają przyjęta role.
Mężczyźni, którzy nie są w związkach mają problem z tworzeniem więzi, lub z jakiegoś tam powodu nie chcą tych więzi, mogą to być zranienia, nieufność, niechęć do kobiet, złe doświadczenia itp. Z czego to wynika nie wiem, nie jestem psychologiem.
Ja dokładnie wiem dlaczego jestem samotna, choć dowiaduje się czasami o posiadaniu całkiem nowych przywar, no ale osądzać każdy może 🙂
A dlaczego Ty jesteś sam?
PS. Wymyśliłeś już karę? 😉
Ten i nie tylko ten przykład pokazuje, jak wiara jest oderwana od rzeczywistości. Ofiara jest podwójnie karana.
Na jakiej podstawie tak stwierdzasz? Przecież to, że bokser, który ma przewagę nad innym, a więc dominuje np. wzrostem czy wagą, nie oznacza, że ma nie szanować słabszego przeciwnika i nie obowiązują go przepisy bokserskie.
Prawo to nie tylko przepisy, ale ich stosowanie np. przez sądy. Ten temat jest szeroko omawiany na tej stronie, więc nie będę powtarzał i odeślę chociażby do tego artykułu https://swiadomosc-zwiazkow.pl/mezczyzni-nie-wiedza-ze-sa-ofiarami-przemocy-domowej-ekonomicznej/
Do założenia rodziny nie jest konieczne przecież branie ślubu cywilnego czy kościelnego.
Przecież nie wszystkie kobiety chcą zakładać rodziny czy brać ślub cywilny lub/i kościelny.
Z tego by wynikało, że każdy ksiądz czy mnich był zraniony, ma nieufność lub/i niechęć do kobiet, złe doświadczenia itp… Pisałaś gdzieś, że jesteś introwertykiem, a tutaj takie stwierdzenie, które świadczy o kompletnym niezrozumieniu natury introwertyków. Niektórzy wybitni naukowcy czy myśliciele, z których dorobku do dzisiaj korzystamy, nie wiązali się z kobietami, z podobnych zdaje się powodów jak duchowni, a trudno określić to jako coś negatywnego. Wręcz przeciwnie, taka postawa współgrała z ich osobowością i w związku by cierpieli.
Chwalisz się czy żalisz?
W sensie braku partnerki? Jeśli tak, to intuicja Cię zawiodła. Jestem szczęśliwym, spełnionym człowiekiem.
Nie, nie mam takiego zamiaru, ale widzę, że negatywny masochizm masz głęboko zakorzeniony, skoro ciągle do tego wracasz.
A dlaczego z góry zakładasz, że ktoś będzie sprawcą przemocy?
Wiara zakłada, że dwie wierzące świadome i zdolne do zawarcia ślubu osoby założą rodzinę i będzie to związek na stałe.
Przecież to chodzi o zachowanie zasad, przykazań i ma być nierozerwalne. Jeżeli ktoś decyduje się na ten krok to powinien dobrze to przemyśleć i w pełni odpowiedzialnie się zachowywać. No chyba, że łamie przykazania przed ślubem np. 6 to wiadomo, że i o ślubie będzie jakiś problem, np. niewierność.
Dokładnie tak, i to ten bokser wyznacza te granice bo to on może je przekroczyć.
Czyli problem nie tkwi w prawie a w jego interpretacji?
No ale wykonawcami tego prawa są częściej mężczyźni.
To że problem istnieje to wiem, chyba zawsze istniał tylko wtedy częściej zamiatało się go pod dywan.
No i to że ludzie (kobiety/mężczyźni) są egoistyczni i nieodpowiedzialni jest przerażające (np. żyją w konkubinatach bez odpowiedzialności prawnej i wydaje im się, że już założyli rodzinę bo zostali rodzicami), na tym cierpią dzieci, które tak wychowane powielą ten schemat.
Dopóki nie ma dzieci, jak się pojawia potomstwo to logicznym jest w końcu podjąć odpowiedzialną decyzję na przyszłość. Wiesz emocjonalnie dziecko to bardzo przeżywa, i się porównuje z innymi dziećmi. Jakoś nie wyobrażam sobie zakładanie rodziny od drugiej strony, to jak ze wszystkim budujesz dom od dachu czy od wylania fundamentu, a rodzina to przecież jakaś tam twierdza która przetrwa lub się rozpadnie.
Rozmawiam z Tobą 🙂
wiesz można być samotnym w związku, jest to najtrudniejsza samotność. A jeżeli czujesz się szczęśliwy i spełniony to świetnie bardzo mnie to cieszy, 🙂 jeżeli czujesz to spełnienie i szczęście i wypływa ono z Twojego serca, to możesz się nim dzielić z innymi, takie bezinteresowne dawanie siebie innym 🙂 Czy może to szczęście i spełnienie pozostawiasz tylko sobie?
Tak sądziłam, wylałeś mleko i oczekujesz aż ktoś inny posprząta 😉
Bo nawet jeśli ktoś dochowa należytej staranności przy wyborze partnera, a później okaże się, że został oszukany, to musi ponieść odpowiedzialność za coś, za co nie ponosi winy. To po pierwsze. Po drugie, zazwyczaj ludzie zawierają śluby kościelne i cywilne, A w miastach niemal 50% małżeństw się rozwodzi. Po trzecie ktoś udziela ślubów kościelnych nupturientom, którzy później się rozwodzą cywilnie i wchodzą w kolejne małżeństwa kościelne np. po uzyskaniu drogiego unieważnienia małżeństwa. Ślub kościelny zatem nie sprawdza się w praktyce życia codziennego, jeśli chodzi o większość społeczeństwa.
Jeśli bokser przekroczy te granice, to jest dyskwalifikowany. Co więcej, przecież te granice może przekroczyć bokser, który nie dominuje. Niezależnie który z tych bokserów łamie zasady, w tym momencie wkracza sędzia, aby druga strona nie została poszkodowana. Obaj bokserzy dobrowolnie przyjmują, że będą przestrzegać tych zasad i to jest umowa, którą między sobą zawierają. Konsekwencja złamania reguł? Przegrana.
Nie tylko w interpretacji. Prosty przykład to przepis, który zakłada, że po upływie pół roku ojciec nie może zaprzeczyć ojcostwu, jeśli by się okazało, że jednak nie jest ojcem biologicznym. W tych kwestiach sędzia nie ma w zasadzie żadnego pola do interpretacji.
Co do powielania schematu życia w konkubinacie. Obecne pokolenia mimo że ich rodzice głównie żyli w małżeństwie (cywilnym i kościelnym), to nie powielają tego schematu i coraz częściej decydują się na konkubinaty. Co więcej, wydaje się, że to najtrwalsza forma związków.
Odpowiedzialna decyzja na przyszłość to wzięcie ślubu? Odpowiedzialna decyzja jak dla mnie to sprowadzenie na świat potomka, jeśli ma się dla niego do przekazania wartości materialne i niematerialne, a przede wszystkim zapewni mu się odpowiednie warunki do rozwoju, aby wyrósł na szczęśliwego człowieka, który będzie wnosił wiele pozytywnych wartości do społeczeństwa. W trakcie wychowywania dziecka wypada go nauczyć, żeby nie porównywało się z innymi dziećmi i rozwijało własne poczucie wartości. I nie zazdrościło, bo nigdy nie wiadomo, co dzieje się w rodzinie, do której się porównuje.
Ale jaki to miało związek z przedmiotem dyskusji? Wybacz, ale ja Ci w tej kwestii nie pomogę. Wspominałaś o znajomym doktorze, więc mogę jedynie w tej kwestii poradzić zwrócenie się do specjalisty, jeśli jest to dla Ciebie przykrość. Wspomniałem również o „Ruchu Czystych Serc” czy przewodniku duchowym, jeśli jesteś – jak się deklarujesz – bardzo wierząca.
Z serca nic mi nie wypływa, regularnie badam się, w tym kwestie kardiologiczne. Staram się dzielić swoim szczęściem, ale trzeba bardzo odpowiednio dobierać ludzi. Ja potrafię cieszyć się z czyjegoś szczęścia, ale wydaje się, że większość osób tak nie potrafi i cierpią, kiedy jesteś szczęśliwy. Takich osób unikam.
To Twoje zdanie. Możesz o mnie sądzić, co chcesz. Skoro podjąłem dyskusję na ogólnodostępnej stronie, to się z tym liczyłem.
Czyli nie zawsze to wynik – w wielkim skrócie – złych doświadczeń z kobietami. A to główny pozamerytoryczny argument kobiet: „pewnie jakaś Cię skrzywdziła!”. Dodam tylko jako ciekawostkę. Czasami duchownym zostaje ktoś, kto miał ogromne powodzenie u kobiet i mimo że mógłby stworzyć fajny związek, to decyduje się na taką a nie inną drogę życiową.
Są różne odcienia introwertyzmu, ale barwa jest jedna.
Dokładnie tak i ponosi konsekwencje swojego wyboru, jeżeli jest praktykującym i wierzącym katolikiem to jest posłuszny zasadom panującym w Kościele.
Można jeszcze dodać, że kapłani często po studiach psychologicznych mają możliwość konsultacji z np. psychologiem nupturientom jeżeli podczas wywiadu do protokołu przed zawarciem małżeństwa zauważą zaburzenia osobowości. Takie zaburzenie zatajenie tego w protokole jest podstawą do unieważnienia małżeństwa. Prawo kościelne nie jest w pełni wykorzystywanie przez kapłanów, a powinno.
Taka „ofiara” nie dość, że zostaje oszukana przez współmałżonka to jeszcze przez kapłana który np. miał obowiązek konsultacji.
Sprawdza się, jest najwyższą formą wspólnoty dwóch osób, które swoje wartości chcą przekazać potomstwu. Mówimy o osobach wierzących i praktykujących, nie traktujących religii jako folklor, czy tradycji.
Tylko, że w relacjach damsko – męskich nie masz sędziego są dwie osoby, które mają się dogadać.
W związkach przegrani zawsze są oboje.
Powinno zostać to zmienione. I tak najbardziej szkoda dziecka.
No każdy robi jak uważa. Tylko z chwilą jak umiera jeden z partnerów to dobrze jeżeli drugi partner ma spisany testament, bo jeżeli nie to wtedy jest problem. Nawet w szpitalu konkubent nie jest traktowany jak współmałżonek (chodzi o sytuację jak partner jest nieświadomy). Warto o tym pamiętać jak już ma się dzieci w konkubinacie.
Tak, ślubu nie zawierasz z pierwszą lepszą osobą z ulicy. Świadomie i odpowiedzialnie podejmujesz decyzję.
Dokładnie tak, no ale to jest kolejna decyzja, bo przecież matka/ojciec dziecka to osoba „sprawdzona”, której ufasz i chcesz z nią mieć dziecko.
Dzięki, widzę, że jesteś w temacie 🙂
Różnych mam znajomych i współpracowników, jak to w życiu i lubię rozmawiać, 🙂
Szczęściem innych można się tylko cieszyć, a ludzie pogodni zarażają uśmiechem. Warto tym się dzielić 🙂
No wiem, tylko że to był niezły atak w moją stronę i poważne oskarżenie, z którego się wycofałeś i nie doprowadziłeś sprawy do końca.
A czasami jest to nawet z powołania, nie wiadomo co komu w duszy gra.
Wiem, pisałam o sobie 😉
Tylko że wiara zakłada jak powinno być. Wiara jest zatem czymś w rodzaju teorii. Natomiast prawdziwość teorii weryfikuje życie, czyli sprawdzenie, jak teoria działa w praktyce. W praktyce nie działa to najlepiej. Jeżeli w Twoim przypadku małżeństwo kościelne sprawdziło się w praktyce, to super, cieszę się. Niemniej jednak u mnie wiara nie sprawdzała się w praktyce, więc poszukałem innej drogi. A że ta droga opiera się o wiedzę, to można dyskutować. W przeciwieństwie do dyskusji, gdzie wkrada się wątek religijny, bo wówczas mamy do czynienia ze sporem o wartości, a nie o fakty. Ja staram się ciągle dyskutować o faktach, a Ty odnosisz to do sfery wiary.
Dlaczego nie ma? Czasami warto zwrócić się o pomoc do osoby trzeciej, kiedy ma się sprzeczne poglądy na daną kwestię. Jeśli chodzi o dogadywanie się, to warto od samego początku mieć ugadane pewne fundamentalne kwestie, aby później nie było nieporozumień.
Politycy dostrzeli ten problem, m.in. dzięki takim stronom jak ta, na której jesteśmy: https://www.prawo.pl/prawo/rok-nie-szesc-miesiecy-na-zaprzeczenie-ojcostwa,402483.html
Zawarcie małżeństwa nie zwalnia z dbania o swój i rodziny interes prawny, wszakże nieznajomość prawa szkodzi.
Mnie się właśnie wydaje, że często w praktyce decyzje o ślubie nie są tymi z najbardziej przemyślanych, lecz właśnie podjęte głównie pod wpływem emocji czy presji otoczenia.
Jest takie powiedzenie „Don’t stick your dick in crazy”, które w wolnym tłumaczeniu oznacza, żeby nie spółkować z niezrównoważonymi kobietami. Wielu mężczyzn o tym zapomina. Ja zawsze trzymałem się zasady, że jeśli mam spółkować z daną kobietą, to w razie wpadki dałoby radę z nią ogarnąć wychowywanie dziecka. Z tym zaufaniem to porównam trochę do jazdy autem. Przed dłuższą trasą sprawdza się podstawowe rzeczy i ufa, że auto nie sprawi niespodzianki. Trudno przed każdym wyjazdem robić całkowity przegląd auta. Podobnie jest ze związkami, trochę intuicji i doświadczenia życiowego wystarcza, aby dość szybko ustalić, czy dana kobieta jest godna zaufania. Przynajmniej ja nigdy z tym nie miałem problemu. Dlatego i w tej kwestii koncepcja utrzymywania czystości przedmałżeńskiej według mnie nie sprawdza się w życiu codziennym.
Nie ma za co, nie jestem w temacie, po prostu mam różnych znajomych, w tym i wierzących.
Dzielenie się uśmiechem z psychopatami czy socjopatami to nie jest dobry pomysł. Taki ktoś może Cię nawet za to usiłować zabić. Poczytaj sobie chociażby o: https://pl.wikipedia.org/wiki/Maniacy_z_Dniepropetrowska
W trakcie zeznań jeden z nich przyznał się, że starali się atakować osoby, które nie będą się bronić. Jeśli będziesz wobec takich osób uśmiechnięty i pomocny, to możesz zostać ich ofiarą. Natomiast jeśli będziesz się pilnować, to jest mała szansa, że Cię zaatakują. Dzikie zwierzę nie zaatakuje silniejszego od siebie, lecz ucieknie. Podobnie socjopaci czy psychopaci.
Wycofałem się, bo nie kopię leżącego. Ponadto według mnie sprawę doprowadziłem do końca, ale oczywiście możesz to widzieć tak, jak napisałaś. Nie będę kopał się z koniem. Zauważ jednak, że nie tylko ja zwróciłem Ci uwagę na pewne kwestie charakterystycznego dla manipulacji czy niemerytorycznego argumentowania. Ja bym taką merytoryczną krytykę potraktował jako cenną uwagę (nie mówię o mojej krytyce, lecz pozostałych), a nie nieuzasadniony atak. W końcu pisałaś, że chciałabyś poznać myślenie mężczyzn. Mężczyźni nie mają problemu z tym, kiedy ktoś ich krytykuje. Mężczyzna po krytyce np. na temat jego relacji z kobietą będzie starał się wyciągnąć wnioski. A jak wygląda sytuacja na damskich stronach? Kobieta bardziej szuka potwierdzenia niż konstruktywnej krytyki i często dochodzi do kłótni między uczestniczkami dyskusji. Tutaj tego nie ma, co na pierwszy rzut oka może się wydawać jakimś przejawem autorytaryzmu. Ale w żadnym razie to nie jest autorytaryzm, ale po prostu porządek i ład. Szanujemy to, że ktoś zwraca nam na coś uwagę i nie odbieramy jako ataku osobistego.
Moje małżeństwo nie należało do prostych i udanych, miałam podstawy do jego unieważnienia, choć to nie wchodziło w grę.
Według jednego z kapłanów jestem wdową bez ważnie zawartego ślubu kościelnego.
Ja też dyskutuje o faktach, tylko że Ty inaczej to postrzegasz a ja inaczej.
Może to dlatego, że jednak kobiety są bardziej posłuszne.
A zasady, jakiś kodeks postępowania dobrze mieć mój opiera się na wierze katolickiej a Twój?
Jeżeli trzeba posiłkować się osobami trzecimi to znaczy, że już jest problem, no ale to zależy o czym mówimy. Jak dla mnie ingerencja osób trzecich jest niedojrzała, a opieranie się na radach takich osób i stawianie ich powyżej zdania współmałżonka świadczy o niedojrzałości. A coś takiego jest podstawą do unieważnienia małżeństwa.
To i tak mało, powinno być całe życie.
Dziedziczenie, możliwość decydowania o leczeniu itp. To jest automatyczne uwarunkowania w prawie, w konkubinacie sam musisz się o to zatroszczyć, jeżeli jeszcze tego nie zrobiłeś to najwyższy czas wybrać się do notariusza.
Takie życie.
Zawsze istnieje ryzyko. A nawet jeżeli jest ona niskie to i tak może dojść do zdarzenia losowego gdzie wszystko się zmienia.
To jest kodeks moralny, albo go masz albo nie. Twój świadomy wybór.
Nie jest, a życie w ciągłym emocjonalnym napięciu prowadzi do wielu negatywnych skutków ubocznych. Warto zapoznać się z wtórnym zespołem stresu pourazowego i jak sobie z nim radzić. Niektóre grupy zawodowe są szczególne narażone na STSD co może (nie musi) odbijać się na relacjach z bliskimi, lub potrzebą rozładowania napięcia w inny sposób np. przez współżycie, bliskość kobiety, w skrajnych wpadkach tendencja do zdrad stałego partnera i to jest skutkiem tego stresu. No ale pewnie to wszystko wiesz 🙂
To była różnica, inni mężczyźni ze mną rozmawiali, Ty mnie oskarżyłeś o bardzo poważne przewinienie (według mojego mniemania, no ale dlatego podałeś ten zarzut, nikomu innemu byś nie zarzucił 8.), nie dałeś narzędzia do obrony (brak konkretnych sów) i osądziłeś. Pozostał brak kary (co jest brakiem konsekwencji osądzenia). Nie pierwszy raz zostałam tak potraktowana, kiedyś dziewczyna (z zawodu prawniczka) na innym forum przeprowadziła na mnie tzw. przesłuchanie do czego się oficjalnie przyznała więc wiem jak to wygląda, wtedy było to dość nieprzyjemne no ale cóż, każdy robi tak jak mu uważa za słuszne i jak jest wyuczony. Czy Ty to zrobiłeś świadomie, zastosowałeś jakąś taktykę z pracy?
Pewnie nie będzie to dla Ciebie pocieszeniem, ale nie tylko Twoje małżeństwo należało do prostych i udanych. Wydaje się, że większość małżeństw ma problemy, co przejawia się taką liczbą rozwodów. Tutaj chodzi o coś zupełnie innego. Z religijnego punktu widzenia kobieta czy mężczyzna po rozwodzie cywilnym zasadniczo nie powinna/powinien wchodzić w kolejny związek. W kontekście liczby rozwodów cywilnych oznaczałoby to bardzo trudną sytuację wielu mężczyzn i kobiet, często wynikającą nie z ich winy. Jakie fakty przemawiają za takim rozwiązaniem? Według mnie żadne, bo taki nakaz wynika z religii, a ta z definicji dotyczy wiary, a nie faktów.
I znowu: „A coś takiego jest podstawą do unieważnienia małżeństwa”. Na jakiej podstawie? Skorzystanie np. z terapii małżeńskiej czy pomocy seksuologa nie jest niczym złym w „normalnym świecie”. Nie stanowi to np. podstawy do rozwodu itd. Jak ktoś na coś zachoruje, to idzie do lekarza. Problemy są od tego, aby je rozwiązywać. Jeśli nie jesteśmy w stanie sami sobie z nimi poradzić, to wypada poszukać pomocy u innych. Umiejętność proszenia o pomoc świadczy właśnie o dojrzałości.
Chciałem tylko pokazać, że jednak są niekorzystne przepisy prawne tylko dla mężczyzn i trudno liczyć na to, że zostaną w pełni uchylone.
Ileż to spraw rodzinnych jest z powodu tych „automatyzmów prawnych” wynikających z zawarcia małżeństwa: podziały majątku przez sąd, ustalanie zakresu władzy rodzicielskiej między rodzicami, sprawy o alimenty itd. Sytuacje, o których piszesz, czyli np. problemy w szpitalach, to kropla w morzu takich spraw. Dzieci i tak będą dziedziczyć po rodzicach, a to jest najważniejsze. Niestety żyjemy w takim systemie prawnym, że nawet spisanie testamentu nie gwarantuje spełnienia ostatniej woli człowieka, czego przykładem są zachowki. Ale i na to są sposoby na szczęście.
Nie zmienia to faktu, że często decyzja o zawarciu ślubu odbywa się w trakcie tzw. „haju hormonalnego”, czyli po prostu w trakcie zauroczenia, lub po prostu na skutek wpadki. Kolejne przypadki to tykający zegar biologiczny i presja otoczenia.
Czyli uważasz, że jeśli dwoje ludzi uprawia seks, mimo że nie mają ślubu, to brak im kodeksu moralnego?
Większość z nas przeżywa traumatyczne wydarzenia w życiu, ale zdecydowana mniejszość ma problem z STSD. Nawet dzisiaj w najnowszy wpisie pewna kobieta zwróciła uwagę, że jest dobra dla innych, ale w zamian zostaje wykorzystywana.
W kolejnym komentarzu uzasadniłem zarzut, ale widzę, że leży Ci to na wątrobie. Zarzut to tylko zarzut. Jeśli uważasz, że jest bezpodstawny, to jaki sens się jest przejmować? Ja tutaj też mnóstwo zarzutów od Ciebie dostałem, ale żadnego z nich już nawet nie pamiętam. Dlaczego? Dlatego, że jeśli ktoś by powiedział, że jestem słoniem, to nie znaczy, że nim jestem. Mogę się z kimś o to spierać, ale nie muszę, bo wiem, że słoniem nie jestem. A dlaczego akurat taki zarzut postawiłem? Skorzystałem z Twojej „kobiecej metody”. Atak nie merytoryczny, lecz emocjonalny. Nie spodziewałem się jednak, że jesteś tak wrażliwa, żeby nie powiedzieć, że słaba emocjonalnie. Takie same ataki stosują feministki wobec nas, a nawet Ty stosowałaś niemerytoryczne argumenty wobec RedPillera i innych, na co Ci zwracali uwagę. Jakoś nikt nie płakał.
Kolejna kwestia. Przykro mi, że masz złe doświadczenia z jakiegoś tam forum. Ale jaki to ma związek ze mną? Pisałaś przecież wyżej o radzeniu sobie z traumą i STSD, więc chyba masz świadomość jak to działa.
Jeśli chodzi o karę, to trzeba brać pod uwagę specyfikę pisania na tego typu ogólnodostępnych stronach. Jeśli podejmujesz się dyskusji, to musisz mieć „twardszą skórę” i być przygotowanym na szereg ataków, często niemerytorycznych. Ponieważ jednak udzielamy się tutaj w zasadzie anonimowo, to nawet oskarżenia, które nie są uzasadnione nie wyrządzają nam krzywdy, o ile oczywiście nie jest to jawne obrażenie czy pomówienie kogoś. Niby po co miałbym Cię karać? Mam jednak podstawy twierdzić, że projektujesz na mnie swoją potrzebę karania. Chcesz mnie ukarać za to, że zaatakowałem Cię i to w najczulszy punkt, zwracając uwagę na co najmniej pewne sprzeczności dotyczące przestrzegania zasad wiary. Jak już wyżej pisałem, mam znajomych, którzy są osobami wierzącymi i nie spotkałem się z ich strony z takimi reakcjami, nawet jeśli to ja nie miałem w czymś racji.
Wynika to z całego światopoglądu i przyjętych zasad. Fakty są takie, że ludzie przestają być odpowiedzialni, nie potrafią lub nie chcą pracować nad związkiem/małżeństwem tylko zmieniają parterów (nawet mając potomstwo, co jest ogromną krzywda dla dzieci).
Małżeństwo powinno być przemyślaną i świadomą decyzją, w sytuacji kryzysowej dane osoby powinny zachować się odpowiednio. Taki idealizm, no ale to też systematyczna praca, nie zdradzanie, uczciwość, fajnie jak oparte są na miłości, ale to małżeństwa z rozsądku są trwalsze. Decyzja, że należę do tego konkretnego mężczyzny, a on do mnie na wyłączność.
No i poczucie bezpieczeństwa, a tego potrzebują i mężczyźni.
Ja to opieram na religii, można jeszcze pisać o teologii wspólnoty i małżeństwa ale to najlepiej sięgnąć po odpowiednie encykliki i odszukać u źródła czym jest małżeństwo w świetle KK.
Korzystać z porad specjalistów jest niezbędne jeżeli pojawi się problem, natomiast podstawą do unieważnienia małżeństwa może być np. emocjonalne uzależnienie od rodziców
Powinny być uchylone,
Idealnych rozwiązań nie ma, piszę to abyś wiedział, ze takie rzeczy należy mieć na uwadze. Jeżeli konkubent/konkubina jest na tyle odpowiednią osobą aby mieć z nią potomstwo, to chyba jest też odpowiednią osobą aby wziąć z nią ślub (cywilny, kościelny jak kto woli).
Jak dla mnie kolejność jest odwrotna, pierwsze małżeństwo potem staranie się o potomka. W tej kwestii jestem konserwatystką. Można jeszcze zaznaczyć, że wszelkie zawirowania jakie dotykają kobietę w ciąży ma wpływ na płód itp. A jak dla mnie to dziecko jest najważniejsze, nawet to przyszłe nienarodzone niż wygoda partnerów. Buduje się stabilną wspólnotę społeczną dwóch osób, potem stara się o potomstwo.
Piszę o świadomej decyzji, i odpowiedzialności.
Tak uważam. W takich związkach częściej dochodzi do zdrad, rozpadu pożycia, rozstań, zmiany parterów, nieświadomego macierzyństwa, lub korzystanie z aborcji (no bo wpadka), korzystania z pigułek wczesnoporonnych, złapanie mężczyzny na dziecko (co jest oszustwem) itp.
Pierwsze świadoma decyzja, że tworzymy rodzinę, potem potomstwo.
A myślisz dlaczego jest tylu samobójców, osób uzależnionych, czy leczących się na stany lękowe, depresje. Taki stres odczuwają ludzie pracujący tzw. policjanci, wojskowi, strażacy, pogranicznicy, celnicy (w tych zawodach to jest nawet choroba zawodowa) a nawet ratownicy medyczni, ludzie pracujący w bankach, czy korporacjach. To zależy od wrażliwości jednostki i umiejętności radzenia sobie ze stresem. Dlaczego niektóre zawody częściej sięgają po używki typu alkohol? To są skutki tego STSD.
Rozmawiamy o tym zarzucie, spokojnie bez emocji, których tak bardzo w dyskusjach nie lubicie 🙂
Czyli świadoma manipulacja moimi emocjami, gdzie konsekwentnie mężczyźni na tym portalu udowadniali mi, że to jest naganne, a nawet Honey Bader dokładnie mi wyjaśnił, że to jest przemoc psychiczna. Wyjaśnił jak tego nie stosować.
A Ty to zrobiłeś świadomie.
Widzisz różnicę?
To po co oskarżasz jeżeli one nie są uzasadnione?
Dla zabawy, sprawdzenia reakcji?
Chodzi o oskarżenie, i jednocześnie pozbawienie mnie możliwości obrony a do tego osądzenie. Taki samosąd (a samosądy w realnym świecie kończą się źle). Jest to ciekawe zjawisko, właśnie często spotykane u fanatyków religijnych. Jednak z naszej dyskusji to ja jestem religijna, a Ty raczej nie, więc nurtuje mnie skąd takie zachowanie (wiesz to też cecha introwertyków, dokładnie sprawdzić dane zagadnienie od każdej strony).
Bo to nie chodzi o „rację” a o powody jakie Tobą kierowały, i dlaczego wybrałeś taką formę.
I czy Ty rzucasz oskarżenia aby sprawdzić reakcję ludzi?
A kiedyś ludzie byli odpowiedzialni, pracowali nad sobą czy związkiem/małżeństwem? Przypomnę tylko, że ok. dwa wieki temu małżeństwa były aranżowane. Pod koniec XIX wieku w Galicji przeciętna długość życia wynosiła 27-28 lat, więc „miłość do grobowej deski” miało zupełnie inne znaczenie niż obecnie. Zresztą, o tych negatywnych rzeczach możemy przeczytać w „Moralności Pani Dulskiej” wydanej w 1907 roku, a w zasadzie w każdej epoce znajdowały się osoby, które mówiły „kiedyś to były czasy, teraz nie ma czasów”. Już w starożytności zwracano na to uwagę.
Napisałaś, że: „Jak dla mnie ingerencja osób trzecich jest niedojrzała, a opieranie się na radach takich osób i stawianie ich powyżej zdania współmałżonka świadczy o niedojrzałości”, więc rozumiem, że z tego się wycofujesz?
Skąd ten paternalizm wobec mnie?
Albo jest na tyle odpowiedzialna, aby wiedzieć, że to nie ma sensu.
Moralność to zespół ocen, norm i zasad określających zakres poglądów i zachowań uważanych za właściwe. Osoby w nieformalnym związku mogą przecież nie robić tych złych rzeczy, które wymieniłaś. No, ale o ile dobrze zrozumiałem, to dla Ciebie nie można być człowiekiem moralnym, jeśli nie jest się osobą wierzącą.
A odniesiesz się do tego faktu, że większość ludzi doświadcza zdarzeń traumatycznych, ale niewielki procent choruje na STSD? To jest fakt naukowy. Ale nie, od razu skaczesz na inny temat. W służbach są odpowiednie procedury, aby zapobiegać STSD, ale chyba nie o tym była mowa? Zaczęłaś od paternalistycznego podejścia do mnie, żebym uważaj na STSD. Swoją drogą lepiej mieć STSD, niż zostać zabitym. Z STSD można się wyleczyć, z bycia martwym już ciężej. W każdym razie dzięki za troskę.
Jeśli ktoś mnie zaatakuje, to będę się bronił. Nie grasz czysto, to nie oczekuj, że będę biernie się przyglądał. Pokazałem Ci, że kij ma dwa końce. Mógłbym częściej stosować manipulację, ale tego nie robię. Ale oczywiście według Ciebie i tak bardziej moralna będzie osoba deklarująca się jako wierząca, ale na każdym kroku manipulująca innymi, aby jej było na wierzchu.
Mogłaś się bronić i to robiłaś. Ja tylko odniosłem się do „całokształtu” – jak to sama określasz – dyskusji z innymi, które prowadziłaś. Ale proszę bardzo, skarż się na rzekome nieuczciwe traktowanie, miłego udawania ofiary w takim razie życzę. Tobie wolno powoływać się na „całokształt”, innym już nie.
Chciałem Ci pokazać, że kij ma dwa końce i dlaczego nie powinno się manipulować, lecz prowadzić merytoryczną dyskusję. Jak widzę nie wyciągnęłaś wniosków. Tobie wolno, innym już nie.
Były, i jakoś przetrwały,
Dlatego w pierwszej kolejności należy wymagać od siebie. Dla mnie cyt. „miłość do grobowej deski” jest jednoznaczny. Nawet jeżeli to małżeństwo z jakiegoś powodu nie przetrwa to i tak z podjętej decyzji mnie to nie zwalnia.
Nie, poradnie specjalistyczne to leczenie bezdyskusyjnie trzeba z tego korzystać jeżeli pojawia się problem, a chodziło mi o:
Kościół zezwala na unieważnienie małżeństwa z powodu teściowej
Wścibska teściowa ingerująca w życie małżonków była powodem kościelnego orzeczenia o nieważności małżeństwa
Nie wiem, może prostu dziele się doświadczeniem, a co z taką wiedzą zrobisz to przecież nie wiem. Lepiej coś wiedzieć, niż nie wiedzieć 😉
Kilka rzeczy na to się składa, nawet przyszłe rozterki dziecka w przedszkolu, szkole, czy to co wcześniej wymieniłam.
Nie tego nie powiedziałam, czasami osoby niewierzące, a przynajmniej nie katolicy są bardziej „moralni” tzw. „wierzący” często niepraktykujący. Osoby żyjące w konkubinacie mogą lepiej funkcjonować niż niejedno małżeństwo osób „wierzących”. Jednak jak dla mnie to jest odwrócenie podejmowanych decyzji i chyba nie znam ani jednej pary w związku nieformalnym gdzie taki model się sprawdza, czy w konsekwencji (dzieci kilkuletnie) by nie doszło do rozpadu pożycia. Chociaż to że ktoś ma ślub kościelny, czy cywilny też nie oznacza, że jest dojrzały i wierny raz danemu swojemu słowu. Przy cywilnym ślubie chyba nie ma ślubowania „że Cię nie opuszczę aż do śmierci”.
Pewnie, nawet to przerabiałam tzw. wyparcie.
Ech, poprawie się nie będę się o Ciebie Troszczyć 😉
PS. Ja tak mam,
Ja to robiłam nieświadomie (z czego się wytłumaczyłam), Ty zrobiłeś w pełni świadomie.
Aby doszło do pojęcia grzechu musi być ta „świadomość”. No ale jak nie jesteś katolikiem to aspekt moralny całego zdarzenia nie ma dla Ciebie znaczenia. Czy może jestem w błędzie?
Nie mogłam, nie znałam konkretnych słów, które powinnam wyjaśnić.
Kij zawsze ma dwa końce, a do tego jeszcze istotne jest jakiego drzewa jest zrobiony lipa, dąb, olcha czy inne drzewo. I kto go zrobił w jakim celu.
A czy uważasz, ze Twoja manipulacja się udała? Przyniosła zamierzony efekt?
Czy często stosujesz takie formy manipulacji czy jestem odosobnionym wyjątkiem od reguły?
Dlatego, że instytucja małżeństwa dawniej służyła głównie do zabezpieczenia dóbr materialnych rodzin. W praktyce bogate rodziny coraz bardziej się bogaciły, a biedne popadały w nędzę.
Człowiek powinien ponosić odpowiedzialność, o ile można mu przypisać winę. Nikt nie jest natomiast zobowiązany do rzeczy niemożliwych, a taką rzeczą jest ponoszenie odpowiedzialności, jeśli jest się poszkodowanym.
Leczenie to ingerencja osób trzecich, a wyraźnie napisałaś, że „Jak dla mnie ingerencja osób trzecich jest niedojrzała, a opieranie się na radach takich osób i stawianie ich powyżej zdania współmałżonka świadczy o niedojrzałości”. Nie napisałaś, że chodzi np. o ingerencję wścibskiej teściowej. Chodziło mi o wycofanie się z kategorycznego stwierdzenia, że ingerencja osób trzecich świadczy o niedojrzałości. Nie każda ingerencja osoby trzeciej świadczy o niedojrzałości, co sama przyznajesz potwierdzając, że należy korzystać, kiedy to konieczne, z pomocy np. lekarzy.
Chwalenie się posiadaną wiedzą, mimo że nikt o to nie prosił, może świadczyć, że masz potrzebę, aby zwrócono na Ciebie uwagę. Oczywiście lepiej wiedzieć, ale w sprawach prawnych najlepiej korzystać z fachowej obsługi prawnej. O ile się nie mylę, to nie jesteś prawnikiem, ponadto nie znasz mojej sytuacji, więc udzielanie takich porad prawnych może skutkować dla mnie niekorzystnymi konsekwencjami. Weźmiesz za to odpowiedzialność? Nie dla każdego zawarcie ślubu cywilnego z ustawowym ustrojem majątkowym jest korzystnym rozwiązaniem dla ochrony swoich praw i interesów.
Pisałem już o tym. Dla dziecka nie ma znaczenia papierek, jaki jego rodzice posiadają, ale to jak faktycznie związek rodziców funkcjonuje.
Na moje pytanie: Czyli uważasz, że jeśli dwoje ludzi uprawia seks, mimo że nie mają ślubu, to brak im kodeksu moralnego?
Odpowiedziałaś, że:
Rozumiem, że wycofujesz się z tego, że:
Po pierwsze, robiłaś, więc dlaczego nie poniesiesz za to odpowiedzialności, nawet jeśli nie dałoby się przypisać winy, chociaż z drugiej strony sama oczekujesz od tego od osób po rozwodzie czy uprawiających seks przedmałżeński? Po drugie, należałby ocenić, czy to, co robiłaś nie wynikało z niedbalstwa, a wówczas duże niedbalstwo traktowane jest jako wina. Jeśli ktoś np. jedzie za szybko samochodem, to przecież nie chce świadomie spowodować wypadku, ale jeśli spowoduje, to ponosi winę.
Znałaś, bo odnosiłaś się do osób, z którym dyskutowałaś.
Aby odpowiedzieć na te pytania wystarczy przeanalizować naszą dyskusje w kontekście chociażby tego artykułu: https://swiadomosc-zwiazkow.pl/logiczne-rozmowy-z-kobiecymi-przekonaniami/
I mojego komentarza: Z tej krótkiej rozmowy sączy się jad egocentryzmu, braku empatii, nietolerancji, narcyzmu i ksobności w takim stężeniu, który powoduje, że normalną reakcją powinna być ucieczka, jeśli chce się pozostać przy życiu, a ściślej rzecz ujmując, stabilności zdrowia psychicznego. Po pierwszy wniosek, drugi jest taki, że rozmówczyni to osoba, która przejawia cechy niedojrzałości psychospołecznej. Niestety spora część ludzi pełnoletnich przejawia takie cechy niezależnie od płci. Trzeci wniosek dotyczy tego, że relacja rozmówczyni z jej matką pozostawiła po sobie wiele negatywnych konsekwencji, jak np. irytacja, nienawiść, chęć zemsty, frustracji itd. Niestety brak zdolności do introspekcji powoduje, że rozmówczyni najprawdopodobniej nigdy nie wyciągnie wniosków z relacji z matką i po prostu je powieli, na co zresztą zwróciłeś jej uwagę.
Od dyskusji logicznej, technicznej i racjonalnej ma się kumpli. Niemniej też mi się zdarzało, że z jednej strony z jakąś kobietą fajnie mi się rozmawiało na luźne tematy, a z drugiej przy tych bardziej poważnych zachowywała się dziecinie, a argumenty z jej strony wyglądały mniej więcej jak u analizowanej rozmówczyni. Trochę smuteczek, kiedy „czar pryskał”.
Kończąc, miałem powody, aby odpuścić dyskusję z Tobą. Nie bierz tego do siebie, większość kobiet ma tak, jak Ty. Ponoć chciałaś poznać jak myślą mężczyźni. Porównam to do sytuacji, kiedy kobieta chciałaby zobaczyć, jak mężczyźni spędzają czas wolny w barach. Taka kobieta zamiast dostosować się do reguł panujących w barach, aby nie rzucać w oczy i przyjąć rolę obserwatora, to pierwsza rzecz, jaką by zrobiła, to zaczęła układać butelki alkoholu według swojego uznania i myć podłogę, bo ktoś coś rozlał…
I w wielu przypadkach tak jest nadal, przynajmniej tutaj gdzie mieszkam tak jest 🙂
Jednak małżeństwo to nie materializm czy zabezpieczenie sobie bytu (mówię o sobie, nie wiem co kieruje innych). Lepiej żyć ubogo a godnie i w zgodzie ze swoim sumieniem niż w otoczeniu zbytku materialnym bez podstawowych uczuć czy zasad (aktualnie nędza jest ale to są skrajne przypadki, choć może nie takie skrajne).
Tylko, że w małżeństwie nie masz 100% winy jednej strony, a druga jej nie ponosi. Zawsze jest to rozłożone po obu stronach, i sama decyzja ślubu kościelnego jest tak istotna i ważna bo z góry zakłada, że będziemy walczyli o to małżeństwo pomimo, wbrew itp. Dobrze jeżeli obie strony mają takie same podejście i są uczciwe. Sama separacja czy rozwód nie kończy relacji i nie powinna, można starać rozwiązań problemy (leczyć się z uzależnienia) i do siebie wrócić, jednak jeżeli odwracamy się od tej osoby, której przysięgaliśmy i ją zdradzamy (Jeżeli był zawarty ślub kościelny to współżycie z inną osobą po rozwodzie jest łamaniem 6.) to „zamykamy” drogę powrotną.
Moja decyzja jest „trwałą”, i jeżeli kiedyś wezmę ślub to właśnie na takich zasadach, wcześniej też z tym podejściem zawierałam małżeństwo. To jest praktyka wiary. Dlatego zależy mi aby ewentualny mąż był wierzący i praktykujący, abyśmy mieli do tej kwestii takie same podejście i jeżeli będzie kryzys (a nawet separacja, rozwód) to nie zdradzi mnie (bo tak jak mi na to nie pozwoli mu przyjęty kodeks moralny) i będzie możliwość powrotu.
Ja mówię o ingerencji osób trzecich, a Ty mówisz o leczeniu. To są dwie różne kwestie. Bo idąc do kardiologa, który karze zachować Ci dietę „ingeruje” w sposób prowadzenia domu bo mniej „tłustego”.
Jednocześnie idąc do specjalisty małżonkowie idą razem (jest to ich wspólna decyzja) i poddają się świadomie leczenia. To jest dobre i w dojrzali ludzie powinni umieć szukać odpowiedniej pomocy aby ratować małżeństwo/relację, świadczy to o dojrzałości.
Jednak jeżeli partnerzy/współmałżonkowie widzieli by problem i nawet poszliby do specjalisty, ale po konsultacji np. z „teściowa” współmałżonek odmówiłby terapii to jest ingerencja osoby trzeciej w ten związek.
Ingerencja osób trzecich jest wbrew jednemu ze współmałżonków, pomijając jego potrzeby zdanie itp.
Nie wiem czy chodzi to o chwalenie się, raczej dzielenie, tak jak Ty się ze mną dzielisz swoją wiedzą.
Na tym polega rozmowa, a że skupiasz się z uwagą na rozmówcy, to chyba naturalne, przynajmniej ja się skupiam na danej osobie w trakcie rozmowy.
Dokładnie tak, w każdej dziedzinie są odpowiedni specjaliści i trzeba korzystać z ich pomocy, wiedzy. Jednak aby z tego skorzystać to trzeba mieś świadomość, że istnieje jakieś zagadnienie. Chcesz abym wzięła odpowiedzialność za Ciebie abyś wziął ślub cywilny 🙂 jak ja mówię cały czas o kościelnym 🙂 Można wziąć ślub wyznaniowy bez konsekwencji prawnych.
I to zależy od sumienia konkretnych osób.
Nie rozumiem, a kiedy jest to nie korzystne?
Jeżeli tworzysz związek z odpowiednią dojrzałą osobą, masz z nią dzieci, dogadujecie się, jesteście nastawieni na budowanie zgodnej relacji itp.
Wiem, to co pisałeś jest bardzo mądre i dzięki za te słowa.
Jednocześnie zależy co chcesz przekazać temu dziecku, czy to jest zgodne z Twoim sumienie. Jeżeli mam mu przekazać podstawy wiary to chyba powinnam sama tak żyć. Jak mam komuś przedstawić teorię bez praktyki.
Ładnie bawisz się słowem, jednak jedno jest o współżyciu a drugie o sytuacji z 8. 🙂
No tak, nie uprawiam seksu, ten sport mnie nie interesuje.
Współżyć będę z mężem po ślubie.
Przyjęty kodeks moralny może opierać się na ….
Mój opiera się na wierze katolickiej.
Naprawdę nie znam związku opartego na konkubinacie, gdzie w konsekwencji by nie doszło do zerwania relacji. Jeden ale kobieta 55+, mężczyzna nagle zmarł. Dorosłe dzieci mieli z wcześniejszych związków, a z chwilą śmierci, sprawy związane z pogrzebem załatwiał brat zmarłego z poszanowaniem konkubiny bo ona nie miała takiego prawa. Można załatwiać bez „poszanowania”.
To są niby takie nieznaczące kwestie, ale kto będąc zdrowym, w pełni sił zastanawia się nad tym? Sam pomyśl, czy Ty bez naszej dyskusji maiłeś to na uwadze?
Każda osoba dopuszczona jako kierowca zna zasady ruchu drogowego zdała egzamin teoretyczny i praktyczny. To jak jeździ świadczy o tym czy tych zasad przestrzega, czy nie.
Przyjmując że kodeks ruchu drogowego to kodeks moralny, to go łamiąc i przekraczając prędkość o/lub powyżej 40 km/h w miejscu zabudowanym naraża innych na śmiertelne niebezpieczeństwo. Robi to świadomie, bo zna zasady.
Dla katolika uprawienie seksu przed ślubem jest takim przekroczeniem prędkości, jeżeli robi się to z wieloma partnerkami/parterami to już i 100km/h przekroczenie prędkości.
Dobrze, że są policjanci, bo oni pilnują porządku i przestrzegania tych zasad, a mandat może uratować komuś życie.
Przekładając na sytuację na portalu i 8.
Czy rozmawiając teraz z Tobą masz wrażenie, że Cię manipuluję? Czy uważasz, że nasza rozmowa jest nieodpowiednia? Nadal podtrzymujesz swoje zarzuty? Czy może mój sposób rozmowy się zmienił?
Czyli mam rozumieć, że wszystkie moje wypowiedzi były naganne? Tak?
Piszesz naszą dyskusję wskaż moją wypowiedź.
Jeżeli oskarżyłeś mnie o 8. to fajnie by było abyś się pokusił i zrobił taką analizę. Przynajmniej bym miała nad czym się zastanowić, a tak za całokształt 🙂
A wiesz czytając tamtą dyskusję mogę zwrócić na całkiem inne wypowiedzi uwagę i całkiem inne mieć spostrzeżenia.
Nie uczyłam się technik dyskutowania, może powinnam.
Idąc do baru obserwuje, nie czyszczę podług, chociaż na tej stronie właśnie często to jest zarzucane kobietom, że nie sprzątają. Jak to właściwie jest, to mamy rzucać się na każdy brud ze ścierką, czy nie?
🙂
Bo to jest wybór dorosłego dobrze jak dojrzałego mężczyzny.
A czy każdy ks. czy mnich to pozytywny samiec alfa?
Są jeszcze osoby, które nie odczuwają pożądania, bądź w bardzo małym stopniu i oni wybierają coś innego. Ale i tacy tworzą związki bo potrzebują bliskości itp.
A i są homoseksualiści, którzy wolą mężczyzn od kobiet.
A kapłaństwo to jest wybór, droga życiowa dobrze jeżeli zgodna z “naturą” i predyspozycjami danej osoby.
Hym
introwersja jeżeli jest dobrze opanowana, to można pracować a nawet na kierowniczych stanowiskach, nawiązywać relacje, można społecznie się dostosować, ale to wszystko można wypracować, a nawet trzeba jak chce się żyć w społeczeństwie.
No wiem introwertyk najchętniej zamknął by się w swoim świecie, i nie odzywał się do nikogo, i to nie dlatego, że nie ma nic do powiedzenia czy jest nieśmiały ale dlatego, że tego nie potrzebuje, zagłębił by się w tajniki, które go nurtują lub by kontemplował stworzenie, 🙂 ludzie go męczą, woli spokój od hałasu, czasami głośna rozmowa lub głośny ton głosu jest irytujący, w ogóle to po co ludzie tyle mówią, przecież można pomilczeć, lub posłuchać jak ćwierkają ptaki 😉
Chociaż introwertycy to też wspaniali nauczyciele, potrafiący cierpliwie tłumaczyć, jak już zaczną mówić o swoich pasjach to chce się ich słuchać.
A kapłaństwo to jest wybór, droga życiowa dobrze jeżeli zgodna z „naturą” i predyspozycjami danej osoby.
Bardzo inteligentni ludzie czasami są aspołeczni i mają problem z nawiązaniem więzi. Jest wielu autystyków, którzy w zawodzie sobie świetnie radzą, są wybitni w swojej dziedzinie, ale nie potrafią stworzyć relacji z kobietami.
I to są świetni ludzie, no ale raczej to nie mężczyźni o cechach samcy alfa.
A czym według Ciebie jest dominacją kobiet?
I jak je „szmaciłeś”?
Ciekawa jestem jak to widzą mężczyźni 🙂
Mniej więcej taka, że w momencie w którym jej zabraknie argumentów logicznych, to zaczyna wjeżdzać Ci na emocje tekstami w stylu” jak mogłes ?!” „Ty mnie w ogóle nie wspierasz” itp.
A w jaki sposób wspierasz swoje partnerki? Co to dla Ciebie oznacza?
Więcej historii czytelników i analizy proszę! Tego typu rzeczy są najciekawsze!
Będą. Sporo jest ich podsyłanych, choć za mało wśród kobiet.
Coraz więcej takich pustych suczy w Polsce, to smutne.
Ale że kobieta tak mówi?
Bo to jest tylko i wyłącznie wina systemu, rozluźnienia gardy u europejskich mężczyzn, którzy ten system zmienili pod dyktando kobiet oraz jak mniemam innych sił, którym na rękę jest rozpad Europy – do Państwa oceny pozostawiam komu zależy aby Europa pogrążyła się w chaosie. Nie wierzę, że ludzie którzy sprawują rzeczywiste rządy w Europie byliby tak głupi aby nie przewidywać konsekwencji wprowadzania pewnych marksistowskich rozwiązań.
@Szymek
Na to już jest pancerz reaktywny a nazywa się to MGTOW. TRP ma tylko uświadomić ludzi że małżeństwo nie już nic wspólnego z tzw „rodziną nuklearną”. Kobiety czują się dzisiejszych czasach bardzo silne i mają nas za kretynów ale to się zmieni prędzej niż później.