Pryncypia atrakcyjności damsko-męskiej. Bez atrakcyjności nie ma miłości

Zostań darczyńcą/podziękuj autorowiJeśli doceniasz stronę i chcesz pomóc autorowi, kliknij, by wybrać sposób wsparcia 🙂

Wielu ludzi zostało oszukanych, że należy im się miłość, ale i, że będą kochani za to jacy są. To totalna nieprawda. Miłość „darmową” dostają wyłącznie dzieci, w trochę mniejszym przypadku kobiety (choćby uroda gra rolę), a w najmniejszym stopniu mężczyźni. Mężczyźni, którzy muszą mocno pracować, by zostać docenionymi, uszanowanymi, a ostatecznie pokochanymi. Do tego muszą pokonać opory biologiczne, czy też społeczne żądające od mężczyzny uzyskania najlepiej wyższego statusu społecznego, niż ma kobieta, wytrwałego pokonywania wszystkich słabości, ale i dostarczania zasobów.

Ludzie schodzą się i rozchodzą z bardzo wielu skomplikowanych powodów, ale głównym powodem jest to, że w pewnym momencie to właśnie ich atrakcyjność, albo była zbieżna, albo się rozjechała. I to jest niezrozumiałe dla wielu ludzi wychowanych w poczuciu, że miłość jest ponad atrakcyjnością, że w miłości to się nie liczy, że miłość jest wyłącznie duchowa. Być może wielu ludzi usilnie stara się wierzyć, że nie ma w nich zwierzęcych instynktów, że nie są płytcy w żaden sposób. Być może w niektórych przypadkach tak naprawdę jest, ale wyjątkami od reguł się nie zajmujemy.

Żeby stać się, a zarazem pozostać atrakcyjnym trzeba wiedzieć najpierw czym jest atrakcyjność. O nią trzeba dbać na pierwszym miejscu, jeśli związki, czy małżeństwa mają trwać w dobie łatwych rozwodów.  I od tego jest mój tekst – opisujący atrakcyjność w pigułce. Możemy nazwać to pryncypiami, regułami czy dogmatami, które kierują nami, jeśli chodzi o relacje damsko-męskie. Niektóre z tych reguł są banalne, niektóre mniej, ale uznałem, że warto złożyć to w całość. Bo rozwój to też budowanie atrakcyjności, a nie mówienie „jestem jaka jestem i się nie zmienię”, czy podobnie buńczucznego monologu mówionego do lustra przez mężczyznę.

Żeby związek powstał absolutnie na pierwszym miejscu muszą być spełnione kryteria atrakcyjności, później dopiero ewentualnie powstaje miłość

atrakcyjność ważniejsza niż miłość

Atrakcyjność > miłość. Nigdy na odwrót w relacjach damsko-męskich!

Czym jest atrakcyjność to już indywidualna sprawa dla każdej pary z osobna, która jest połączona z czynnikami biologicznymi (dymorfizm płciowy) i społecznymi (czyli narzuconymi rolami płciowymi). Dymorfizm płciowy dzieli się na dojrzały i niedojrzały (fizycznie i psychicznie), co oznacza, że niedojrzałe kobiety wybierają niedojrzałych mężczyzn, a dojrzałe kobiety dojrzałych mężczyzn i vice versa. Nie ma tu odstępstw od reguł, ponieważ w innym wypadku para nie będzie czuć do siebie „chemii”.

Bez pozytywnych emocji odczuwanych na bazie atrakcyjności nie ma szans na związek, tym bardziej długodystansowy.

Ci wszyscy mężczyźni, którzy nadal wierzą, że liczy się tylko dobre serce, czy w zapewnienia matek, ciotek i babć, że są super jacy są (przystojnymi kawalerami hehe), będą mieć problemy w relacjach damsko-męskich. Kobiety nie są litościwe, gdy mają do czynienia z mężczyzną nieatrakcyjnym i nie będą go kochać pomimo wielu wad. Tym bardziej gdy są to wady biologiczne, lub społeczne, jeśli taka kobieta kieruje się tym co wyznacza społeczeństwo (zamiast myśleć „własnoręcznie”). Z trudem też takie kobiety będą mogły wydobyć do mężczyzny z wadami pozytywne emocje, a często nawet szacunek, ponieważ uznaje się, że mężczyzną trzeba się stać w pocie, błocie i bólu.

Kobiety mają trochę większą szansę na to, by zostać pokochanymi, nawet gdy nie są tak bardzo atrakcyjnymi biologicznie, ponieważ mężczyznom podoba się więcej kobiet, niż kobietom mężczyzn. Kobiety zostały też zaakceptowane przez społeczeństwo, gdy wyrywają się z tradycyjnych ról płciowych, a mężczyźni absolutnie. To wpływa na kobiece możliwości bycia uznawanymi za atrakcyjne, nawet gdy w rzeczywistości aż tak bardzo nie są.

Podobnie jest w czasie trwania związku. Kto się zapuszcza może zejść ligę niżej, jeśli chodzi o atrakcyjność, a druga strona może uznać, że zasługuje na więcej, na kogoś lepszego. Tym bardziej, gdy ona się rozwinęła. Z takiego założenia głównie wychodzą dzisiaj kobiety, które inicjują większość rozstań i rozwodów.

Dlatego tak ważnym jest rozwój, ale dla siebie samych, a nie by zostać zaakceptowanymi, bo stan akceptacji przez innych nie trwa wiecznie. Za to stan szczęścia z powodu własnoręcznego zbudowania samooceny będzie z nami żyć aż po grób. I tym się można dzielić!

Zanik atrakcyjności to zanik miłości

Brak atrakcyjności = rozstanie.

To nie jest tak, że miłość kończy się pierwsza (jeśli była). Najpierw następuje utrata atrakcyjności. Nie ma co słuchać mglistych, często niejasnych wypowiedzi osób, które inicjują rozstania, bo zwykle nie podają jego prawdziwego powodu. Zwykle po prostu myślą, że należy im się ktoś lepszy. Nawet jak do tego nie umieją się przyznać przed samymi sobą. Wsio.

Tutaj trochę boli kobiety to, jak mężczyźni wymieniają je na młodszy, bardziej zadbany, milszy i ładniejszy model, ale same są jeszcze bardziej surowe, jeśli chodzi o odrzucanie mężczyzn w złym położeniu, chorych, okazujących słabości, mężczyzn szarych (bez wyrazu), czy mężczyzn niezadbanych. Płcie zachowują się identycznie źle, tylko ich zachowania dotykają innych sfer.

Wniosek jest prosty jak wodorosty – nie ma harmonii pomiędzy atrakcyjnością, a miłością. Kobieta zakochała się w mężczyźnie, bo był atrakcyjny, a nie, bo jest tą nieliczną kobietą, która kocha mężczyznę, nawet gdy jest otyły, bezrobotny, czy bezzębny. Rzuciła go, gdy takim się dopiero stał.

Nie ma miłości bez pewnego przyciągania. Ono musi zaistnieć. I ono może zostać utracone.

Miłość romantyczną zostawmy dla amatorek książek o tej tematyce, niepraktycznych, oderwanych od rzeczywistości marzycielek (oby tylko odróżniały film od życia). Mężczyzny taka rzecz nie spotka i nie powinien być naiwnym. Po usłyszeniu takich rzeczy może być smutnym, zaskoczonym, ale potem się z tym pogodzi i nie będzie miał pretensji, a odnajdzie spokój.

Kobiety? Cóż, na pewno to duży dyskomfort żyć z myślą, że atrakcyjność i młodość nie jest wieczna, ale kobiety przez wieki były uczone naprawdę wielu wartościowych cech, którymi mogły nadrobić naturalny spadek atrakcyjności, ale też mogą teraz ten spadek spowolnić. Niegdyś kobiety były uczone być dobrymi dla mężczyzn. Były uczone myśleć o szczęściu mężczyzn. To ich własna decyzja, czy zamierzają rozwijać swój charakter, a nie skupiać się tylko na atrakcyjności fizycznej.

O charakter dbać jednak najtrudniej.

Ale tak sobie myślę… chyba kobiety nie mają co się tak bać, jeśli i tak mężczyźni o wiele rzadziej inicjują rozstania? Trochę męskiej presji, by nie zaszkodziło, by mogły ewoluować. Na mężczyznach mimo wszystko presja spoczywa cały czas.

Bycie bardzo atrakcyjną osobą nie zawsze jest komfortowe

Ale nie znaczy to, że należy z budowania atrakcyjności zrezygnować!

Bycie osobą atrakcyjną ma swoje zalety, ale i wady – zależy od strony od której spojrzymy na ten aspekt. Umartwiania się nad wadami w czymś pozytywnym tutaj nie zalecam. Trzeba jednak wiedzieć „z czym to się je”.

Niektórzy ludzie z fałszywej troski będą chcieli nam zniszczyć atrakcyjność, byśmy nie mogli mieć wyboru i zostali przy osobie, która fałszywie się nami „troszczy”. Ewentualnie będą niszczyć tą atrakcyjność z powodu zazdrości, czy kompleksów.

Przykład związkowy? „Dobra” żona gotuje obfite posiłki, by męża utuczyć. Utoczony mąż nie będzie atrakcyjnym dla innych kobiet, przez co ryzyko rozwodu czy zdrady po stronie mężczyzny się zmniejszy. Żona będzie mówić, że robi to z miłości i będzie bardzo ubolewać, jeśli mąż zacznie tych posiłków odmawiać, lub sugerować, że może jest ich za dużo, czy może są niezdrowe.

Podobnie „dobry” mąż, może żonie zakazywać spotykania się z innymi osobami, by zmniejszyć szanse na to, by od niego odeszła. Mąż będzie wmawiał, że robi to dla jej dobra, bo te towarzystwo nie jest dla niej odpowiednie, a może jest nawet szkodliwe.

Takie zachowania mają egoistyczny cel, ale są ubrane w coś bardzo dobrego, miłego, wręcz szlachetnego.

Ogólnie rzecz biorąc najwygodniejszym wyborem jest bycie osobą w miarę przeciętną, niewyróżniającą się z tłumu, podobną do innych. Dla pewnych ludzi przeciętna osoba może okazać się atrakcyjna, ale nie oznacza to, że kwalifikuje się ona do definicji atrakcyjności – podobania się większości osób płci przeciwnej.

Będąc atrakcyjną osobą istnieje duże ryzyko silnej depresji po utracie tejże atrakcyjności, gdzie przeciętna osoba nie odczuje tego aż tak mocno.

To tak samo jak bogaty człowiek nagle traci swoje wszystkie pieniądze, gdy uznał że to jego jedyna zaleta, ale też, gdy uznał, że nie odrobi już strat.

Utrata atrakcyjności przez starzenie? To se ne vrati.

Dla nieświadomych ludzi miłość pojawia się i zanika samoistnie (!!!)

Punkt najważniejszy.

Świadomi ludzie wiedzą doskonale dlaczego miłość powstała, dlaczego się kończy, a przede wszystkim jaka jest ich własna rola, czy odpowiedzialność za taki stan rzeczy. Nie zawsze jest to miłe do słuchania, ale natury też nie obchodzi to, że będzie zawsze miło, czy sprawiedliwie. Natura chce przetrwania, cech atrakcyjnych i wartościowych. Bez świadomości tworzy się związki na ślepo: są lub nie ma, temat się kończy. Świadomi ludzie doskonale wiedzą nad czym pracować muszą, osobno, lub najlepiej wspólnie.

Świat byłby piękny, gdyby każdy był konkretny i wiedział, czego chciał, a nie komplikował prostych rzeczy. Bo de facto relacje są proste – z ludźmi którzy chcą, by były proste.

Ale żeby takie były trzeba nabywać świadomość i te rzeczy nazywać.

Atrakcyjność nie jest stała

kobieta szczupła przed ślubem i gruba po ślubie

Dużym błędem obu płci jest to, że jak usłyszą, że są kochani przez płeć przeciwną, uważają, że na tym ich rola się kończy. Są zaspokojeni tu i teraz. Problem w tym, że z czasem stagnacji każdy traci na atrakcyjności. Traci to co przyciągnęło drugą osobę do nich. Czasem dzieje się to pod presją strony przeciwnej (bo ona może uwielbiać zmieniać innych), albo czasem bo sami byliśmy leniwi. Największym błędem mężczyzn dzisiaj jest to, że gdy kobiety są w nich zakochane, oni prezentują postawy atrakcyjne, ale z czasem trwania związku dają się złapać na haczyk kobiet w postaci tego, że zmieniają się pod kobiety, słuchają ich, by to im było dobrze, dają im władzę nad sobą. Zapominają w końcu kim oni właściwie są i czy mają jakieś wyższe cele w życiu.

Problemem kobiet jest zwykle zaprzestanie dbania o siebie fizycznie, kompletny zanik chęci na seks i niestaranie się go przywrócić (często po ciąży – totalne skupienie jedynie na dziecku), ale też zepsucie charakteru – zaczynają brać używki, kląć, nie są takie miłe, jak wcześniej, a w mężczyźnie szukają wad i są chętne do zwad.

Przykład:

Toksyczne kobiety kłócą się, by wykorzystywać mężczyzn. Wynajdywanie problemów to ich modus operandi

Im większe powodzenie, tym większy wybór – także wśród tych wartościowszych osób

Dlatego każdy kto mówi, że nie warto mieć powodzenia nie wie co mówi, albo nigdy nie był w sytuacji dłuższego nieposiadania wyboru, czy też posiadania wyboru, ale tylko wśród marnych jednostek. Nawet poczucie tego, że za rogiem czeka kolejna osoba z którą można by było stworzyć jakąś miłą i przyjemną relację daje poczucie większej pewności siebie, a co przekłada się na zachowania – atrakcyjne zachowania w tym samym związku, w którym się jest. W tym kobiety mają większą specjalność, ponieważ potrafią ciągnąć kilka znajomości z mężczyznami na raz, gdzie ci mężczyźni zazwyczaj są taką kobietą zainteresowani na każdym polu. Czy jej fizyczności, wnętrza, emocji, niespełnionych potrzeb w jej aktualnym związku. Kobiety udają, że jest to „przyjaźń”, przez co potrafią zaspokoić każdą potrzebę samooceny dzięki tym mężczyznom i przez to lepiej operują na polu relacji, łatwiej znoszą rozstania. I tak dalej.

Badanie: kobiety, także w małżeństwach przyznają się do posiadania choć jednego zapasowego partnera (plan B).

A mężczyźni? Zwykle są sfrustrowani, bo m.in z racji statystycznie mniejszego wyboru na rynku matrymonialnym skupili się na „tej jedynej”. „Ta jedyna” daje im pozytywne, lub negatywne walidacje – są uzależnieni od niej, od tego co ona powie, od tego co ona lubi, co ona o nich sądzi. Ci mężczyźni inwestują w tę, jedną kobietę, a wiedzą, że inwestycji swych trzymać się muszą. Przecież nie wyprą się siebie…

Część druga:

Ciekawostki o atrakcyjności damsko-męskiej i udoskonalaniu siebie cz.2

Profil strony na Facebooku: https://www.facebook.com/swiadomosczwiazkow

Spodobał Ci się mój artykuł i moja praca tutaj? Spójrz poniżej w jaki sposób możesz podziękować! Dzięki regularnemu wsparciu mogę ocenić, czy moja praca się przydaje. We wszystko co tutaj widzisz inwestuję samodzielnie (również finansowo) i nie chciałbym by skończyło się to zniknięciem strony z internetu 🙂

wpłata na konto bankowe

Nr konta: 20 1870 1045 2078 1033 2145 0001

Tytułem (wymagane): Bezinteresowna darowizna

Odbiorca: SW

Będę wdzięczny za ustawienie comiesięcznego, automatycznego zlecenia wpłaty, ponieważ moja praca również jest regularna. Preferuję wpłatę na konto, ponieważ cała kwota dociera do mnie bez prowizji.

BLIK, przelewy automatyczne (szybkie), Google/Apple PAY i zagraniczne (SEPA) - BuyCoffee

Kliknij, by - kliknij w obrazek

Nie trzeba mieć konta na tym portalu i jest wybór przelewów anonimowych (np. BLIK). Nie trzeba podać prawdziwych danych. Niestety prowizja to 10%.

Paypal - kliknij w obrazek

darowizna paypal

Dla darowizny comiesięcznej zaznacz "Make this a monthly donation." Tutaj też są prowizje, ale można wspierać comiesięcznie w prostszy sposób, niż ustawia się to w banku. Coś za coś.

Tutaj przeczytasz więcej o podejmowanych działaniach i o samych darowiznach.

PS. Potrzebuję też pomocy z SEO, optymalizacją WordPress i reklamą (strona nie dociera do wielu ludzi). Szukam też kogoś z dobrym głosem do czytania tekstów.

UWAGA: Teksty zawarte na stronie mają charakter informacyjny, lub są subiektywnym zdaniem autora, a nie poradą naukowo-medyczną (mimo, że wiele z informacji jest zaczerpniętych z badań). Autor nie jest psychologiem, nie "leczy", a jest pasjonatem takich treści, który przekazuje je, lub interpretuje po swojemu. Dlatego treści mogą być niedokładne (acz nie muszą). Dystans do nich jest wskazany. Autor nie daje gwarancji, że jego rady się sprawdzą i nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne szkody wywołane praktykowaniem jego wizji danego tematu. Autor nie diagnozuje nikogo, a jedynie opisuje tematy z własnej perspektywy. Artykuły na stronie nie powinny zastępować leczenia, czy wizyt u specjalistów (chyba, że czytelnik ceni mnie bardziej, ale to jego osobista decyzja) i najlepiej jakby moje teksty były traktowane jako materiał rozrywkowy, lub jako ciekawostki. Autor (czy też autorzy, bo artykuły pisało wiele osób) nie uznają, że ich recepty na życie są i będą idealne - każdy używa ich na własną odpowiedzialność.