Typowa kobieta na portalu randkowym. Atak egoistycznych klonów!
Spis treści
- 1 To mężczyzna ma zdobywać serce kobiety (pocałujta w dupę wójta hehe)
- 2 Chemia, uczucia, emocje, pożądanie. Pomieszało się z poplątaniem. Ale ma być. Mężczyzna ma dać. Przez internet (pocałujta w dupę wójta 😀 )
- 3 Puste profile pustych ludzi. Puste rozmowy o niczym
- 4 Kochajcie nas – mówią kobiety (pocałujta w dupę wójta 😀 ), jednocześnie mające złośliwczy charakterek
- 5 Jesteśmy równi, ale ty mężczyzno staraj się dla mnie (pocałujcię w dupę wójta 😀 )
- 6 Poczuję coś to dojadę. Ale aby nie za daleko (łaski bez)
- 7 Biegaj za mną, bo ja panią, a ty plebsem (pocałujta w dupę wójta 😀 )
- 8 Kobiety oferujące jedynie wygląd (urok) dla mężczyzn, dziwią się, że są traktowane przedmiotowo (#fucklodżik)
- 9 Czekają na księcia z bajki, same reprezentując wsiurską postawę. Sądzą, że jako egoistki zbudują zdrowy związek – nie wiem czy śmiać się czy płakać…
- 10 Wpisy powiązane:
Typowa kobieta na portalu randkowym ma kilka irytujących cech, które nie pozwalają jej znaleźć swego księcia ani zbudować zdrowego związku. Niestety cechy o których dziś będę mówił powtarzają się u kobiet, jakby były klonami (why Leo, why?). Przede wszystkim mają one nierealistycznie wysokie, często sprzeczne wymagania, niewiele oferują (często sam wygląd), rozmowy z nimi są absolutną tragikomedią, czasem żądają porywu serca już przez internet, a do tego udają konserwatywne, ale tylko wtedy, gdy chodzi o „staranie” się o nie. Gdy o obowiązki… najlepiej jakby miał je mężczyzna (i pajacował przed nimi próbując zasłużyć na akceptację – obleśne!).
Jak dobrze wiemy problemem dzisiejszych mężczyzn jest stawianie ich w roli petentów, a nie równych partnerów, którzy pod naporem rosnących wymagań kobiet nie znajdują swojego miejsca i swojej roli w społeczeństwie. Dziś tona mężczyzn jest wykluczona z rynku matrymonialnego, są totalnie samotnymi, ośmieszanymi za to, tkwią w niespełnionej romantycznie strefie przyjaciela, a czasem wręcz zostają wyrzutkami społecznymi. Nie mają oni za sobą doświadczeń w relacjach, bo nie są wybierani, albo po prostu brakuje dla nich kobiet (taka demografia), a w konsekwencji jeszcze bardziej tracą na atrakcyjności (kompetencje społeczne przez wykluczenie nie są rozwijane). A kobiety? Cóż. Te o których mówię bezrefleksyjnie uprawiają seks z zaburzonymi mężczyznami (często psychopatami i narcyzami) przypisując im męskość, mimo, że są niedojrzali, ale albo te kobiety zostają wyłącznie kolejnymi ich kochankami, albo niezbyt dziwnym trafem płodzą z nimi dzieci ostatecznie zostając samotnymi matkami, czy też mają za sobą sporo rozstań. Przez takie ich rezultaty możemy się jedynie domyślać, czy mity o tym, że kobiety potrafią mądrze wybierać, mają dobrą intuicję, czy też są jakimiś większymi specjalistkami od związków są prawdziwe.
Badanie: kobiety są zainteresowane mężczyznami z cechami narcystycznymi
Rynek matrymonialny odkąd kobiety wyemancypowały i uwolniono hipergamię naprawdę wygląda fatalnie.
Dziś chciałbym zaprezentować kilka opisów kobiet, które pokazują ich podejście do poznawania mężczyzn. Niestety często nie dają one od siebie absolutnie nic. Oczywiście nie bez powodu takie kobiety nadal są same, a jedyne co udało im się uzyskać na przestrzeni życia to przelotny seks z kilkunastoma, lub dziesięcioma mężczyznami, czy bagaż w postaci dziecka. I nie jest to dla kobiety żaden sukces, bo dla kobiet seks leży na ulicy, wystarczy go chcieć i się go ma – w odróżnieniu do mężczyzn, którzy tylko płatny seks mogą mieć na zawołanie. Niestety wiele kobiet wiele lat życia sądzi, że są kimś wyjątkowym, że są atrakcyjne (albo wręcz wartościowe) tylko z takich powodów. Często wykazują się postawą, że im się coś należy, a tu zonk, mężczyźni nie chcą się później płaszczyć przed nimi, co się dzieje? Właśnie to zaraz wyjaśnię.
Powyższy opis [numer jeden] nie jest najgorszy, ale pokazuje pewien toksyczny schemat relacji, który masa kobiet powiela, a na który chciałbym zwrócić dziś uwagę. Relacje w ich życzeniach są jednostronne, kobieta patrzy na mężczyznę z góry, jest bardziej egoistyczna, a więzi i poświęcenia oczekuje jedynie od mężczyzny. Od siebie niewiele. Takie podejście niestety często mają kobiety udające w dzisiejszych, wyzwolonych czasach „tradycyjne”.
Ktoś powie, bo znam na pamięć te głosy, że kobiety w internecie, na instagramach, fejsbukach, czy portalach randkowych to zupełnie inne kobiety, niż w rzeczywistości. Ale to nieprawda. To są te same osoby, które mijamy często na ulicy, tyle, że może są same, może chcą zmienić partnera, może podbudować ego. Cele są różne, osoby – prawdziwe. Do tego jedno jedyne pytanie – dlaczego jeśli to są „inne” kobiety, tak wiele z nich ma identyczne cechy i te cechy się powtarzają? Czy to nie daje do myślenia, że może są w taki sposób wychowywane? Może widzą to w filmach? Może w tzw. kobiecych pisemkach? Może kobiecych portalach internetowych? Ktoś im przecież to wszystko WPAJA.
Skąd one te wszystkie toksyczne teorie i wzorce biorą? No skąd?
To mężczyzna ma zdobywać serce kobiety (pocałujta w dupę wójta hehe)
Są dziesiątki mechanizmów, które wpływają na to która osoba w danej relacji stara się bardziej (zwykle ta której zależy bardziej). Co śmieszno i straszno to gdy mężczyźnie zależy bardziej, jest wtedy bardziej uczuciową stroną związku i taki związek prawie nigdy nie wychodzi.
Kobiety zwykle nie starają się aż tak bardzo w dzisiejszych czasach, bo nauczono ich postaw oczekujących, biernych, roszczeniowych – coraz częściej są zakochane wyłącznie w sobie. Do tego internet, feministki, media społecznościowe i portale randkowe wzmocniły ich samoocenę na tyle, by poczuwać się lepszymi od mężczyzn – tak naprawdę zbudowanej na bazie albo wyglądu (komplementy mężczyzn, zazdrość innych kobiet), kłamstw na temat cech płci (feminizm), wmawianiu, że kobietom należą się przywileje, a nie obowiązki (feminizm), że po prostu mężczyzn jest więcej, więc kobiety mają większy wybór, albo… patriarchatu. Oczywiście dawno, dawno temu, za górami i lasami kobiety nie były „równe” mężczyznom. Nie pracowały zawodowo (co nie znaczy, że w ogóle), to też mężczyźni mogli zaimponować kobietom zdolnościami zarobkowymi, czy też pokazaniem, że dzięki stabilności finansowej, czy zasobom, które wypracowali będą mogli kobietą się zaopiekować. Dziś kobiety mogą to wszystko sobie same zapewnić, często mają nawet więcej zasobów, ale zamiast je zaoferować, podzielić się zachowując się jak ludzie to nadal wymagają, by to mężczyźni oferowali od nich więcej (ach ten materializm). Chcą dalej, by to mężczyźni traktowali je w sposób rycerski, czy jako płeć niezdolną do samostanowienia. Trochę jak „ja mężczyzna cię przeniosę przez życie”.
To też mężczyźni muszą zacząć pytać: gdzie te serce wasze kobiece, które mamy zdobywać? Z tego miejsca wieje tylko chłód! Przecież mamy grać w jednej drużynie, jak najlepsi przyjaciele, a z takim chłodem „to se ne da”.
To właśnie te stare, nieaktualne już mechanizmy „patriarchatu” z którego do końca nie wyszliśmy powodują niedojrzałość kobiet, która prowadzi do porzucenia odpowiedzialności za swoje związki. Gdyby kobiety traktowały mężczyzn jako równorzędnych partnerów, nie czuły się od nich lepsze to też nie wymagałyby specjalnego traktowania. Same podjęłyby rękawice by zdobyć mężczyznę. Same, by wnosiły wartości i zasoby. Same, by brały odpowiedzialność za to jaki związek tworzą, jakiego mężczyznę wybrały, jakiego mężczyznę zbudowały, lub zniszczyły w czasie trwania związku. Po prostu zachowywałyby się jak dorosłe osoby, a nie dzieci ubrane w szaty księżniczek, które szukają mężczyzn – niewolników, sług, sponsorów, płatników, rycerzy. Najlepiej, by mężczyzna wszystko umiał, wszystko zrobił, odnosił sukcesy, przynosił prestiż, status, a kobieta? Kobieta się denerwuje, że jako nawet osoba niepracująca zrobi obiad mężczyźnie, który ją utrzymuje i to już uważa, że jest „robienie z niego dziecka” (czyli za dużo na jej głowie, zawsze za dużo)…
Cóż, drogie panie, żeby mieć rycerza i księcia trzeba samej być księżniczką (a nie tylko się za nią mieć). Mieć nienaganny rodowód, wnieść spory posag, zachowywać się i ubierać z klasą, oczywiście księżniczka zachowuje dziewictwo do ślubu i nie rozwodzi się przy byle problemie. Ma ona nienaganne maniery, styl, nie przeklina, nie jest ani agresywna bezpośrednio, ani pasywno-agresywna (oj takie często witają na moją stronę).
Księżniczka prowadzi zdrowy tryb życia bez nałogów szanując swoje ciało i duszę. Rozwija się ona intelektualnie nie poprzez czytanie tanich romansów, czy kryminałów. Oj sporo tego. Prawda jest taka, że 99.9% kobiet nie zasługuje na miano księżniczek, dlatego też żadnych książąt nie spotykają na swej drodze.
I bardzo dobrze, traktujmy się jako zwykli ludzie, bo w rzeczywistości takimi właśnie jesteśmy. Mamy dwie nogi, dwie ręce (zazwyczaj), chodziliśmy do szkoły, chodzimy do pracy, jemy, śpimy, czytamy, oglądamy, zwiedzamy, czasem o dziwo, jeszcze tworzymy rodziny. Robimy to samo co inni ludzie.
A że te kobiety nie spotykają książąt dziwić się nie powinny, a winić tylko siebie – bo jednak mają wady, bo jednak robią za mało dla mężczyzn. Z wzięciem winy na klatę kobiety mają duży problem, bo społeczeństwo uczy je, by zawsze szukać winy w mężczyznach, w tym właśnie niedobrym patriarchacie, w męskości, czy niemęskości. O kobietach jest cisza.
To co niektóre z pań na pewno wyróżnia i są w nich „wyjątkowe” to zaburzenia, czyli zamiast ambicją, równać do góry, to jest to równanie w dół.
Rada dla panów: każda kobieta, która uważa się za inną, niż wszystkie w rzeczywistości jest banalna do bólu. Do tego najprawdopodobniej ma zaburzenia osobowości.
Badanie: Narcyzm kobiet negatywnie wpływa na związki. Mężczyzn nie.
Chemia, uczucia, emocje, pożądanie. Pomieszało się z poplątaniem. Ale ma być. Mężczyzna ma dać. Przez internet (pocałujta w dupę wójta 😀 )
Chemia. Matko bosko. Te tysiące kobiet, które wyczekują chemii przez internet żyją w bardzo zamkniętym myślowo kurwidołku i mają roszczenia biologicznie, czy psychologicznie nie do spełnienia. Przez internet mogą coś poczuć osoby bardzo niedojrzałe, lub z bardzo niską samooceną, która spowoduje idealizowanie drugiej strony. Będą snuć w swojej głowie wielkie plany, przypisywać drugiej osobie super cechy, które będą tylko fantazjami i marzeniami. Do tego będą myślały, że druga strona je „uratuje”, usprawni ich życie, stworzy wielką magię.
Dlatego nie prowadzi się internetowych znajomościomiłości, ponieważ kompletnie zaburzają prawdziwy obraz danej osoby, czy prawdziwości uczuć. Trzeba się widywać.
Być może, zgadzam się, można odczuć pożądanie przez internet, ponieważ ktoś ma super profil, wygląda bardzo dobrze, może szczuje seksualnością. Okej. Ale to nie jest chemia. To nie jest też zazwyczaj prawda, bo zdjęcia są podrasowane – o tym zaraz. Do tego jak dobrze wiemy kobietom prawie żaden mężczyzna fizycznie się nie podoba (maksymalnie 10-20%), a żeby na podstawie samego zdjęcia odczuły pożądanie to może takich mężczyzn jest 1%!
Dlatego czy realistycznym jest wymagać takich emocji już przez internet? Wcale.
Chemia miłosna między ludźmi. W jaki sposób powstaje i w jaki sposób jest niszczona?
A, zapomniałem. Takich porywów serca największymi zwolenniczkami są nudziary. Rollercoaster emocjonalny jest świetnym uzupełnieniem ich nudnego jak flaki z olejem życia. Inne osoby po prostu robią ciekawe rzeczy, same sobie generują odpowiednie emocje.
Puste profile pustych ludzi. Puste rozmowy o niczym
Natomiast jeśli w kontekście chemii miałoby chodzić o dobrą rozmowę, czy zrozumienie to jest bardzo mało osób, które potrafią rozkręcać rozmowy przez internet z osobą nieznajomą, o której nie ma się żadnych informacji, czy nawet żadnego tematu zaczepnego (dlatego łatwiej się poznać na jakimś forum tematycznym). Bardzo sprawnie z kolei rozmawiają czy też uwodzą ekstrawertyczni manipulatorzy (obu płci).
Badanie: inteligentni ekstrawertycy skłonni do kłamstw.
Wyniki eksperymentu sugerują, że ekstrawertycy o wyższym poziomie inteligencji, dla osiągnięcia określonego celu, częściej mówią nieprawdę (i mówią co inni chcą usłyszeć – mój przyp.).
Czy akurat takich mężczyzn kobiety pragną? Najwyraźniej, jeśli oni mają najwyższą skuteczność.
Niestety wiele profilów pań na portalach świeci pustkami: dosłownie i w przenośni, więc wartościowi, inteligentni mężczyźni z bogatą wiedzą nie mają czego tam szukać. Chyba, że rozmów do samego siebie, czy monologów.
Zdjęcia – to prawda, często kobiety mają zrobione perfekcyjnie, do tego makijaż, szczujący seksualnie ubiór – przez co wydaje się jakby większość kobiet na portalach randkowych była bardzo atrakcyjna (ale bez makijażu wyglądają jakby były chore).
Mężczyźni – no nie do końca. Latami pranie głów mężczyznom, że o siebie dbać nie powinni za bardzo, bo będą niemęscy powodowało, że wielu mężczyzn nie dba ani otoczenie w jakim robi zdjęcie, ani o ubiór, ani „stylówę”, zarost, fryzurę, często też nie dbają o zdrowie bo „co ty baba jesteś? nie histeryzuj”. Mężczyźni też zwykle nie podreperowują zdjęć przeróżnymi filtrami. Makijaż, jak wiadomo – nie działa tak jak u kobiet. I przez to m.in jest dysproporcja oceniania zdjęć u obu płci.
Tak czy siak kobiece profile zazwyczaj są bardzo sztuczne.
I przede wszystkim nie ma o czym z tymi kobietami porozmawiać: niczym ciekawym się nie interesują (żeby w zainteresowaniach wpisywać przytulanie, spacery i chill…), nie mają nic głębszego do powiedzenia, nie mają własnych poglądów stworzonych na bazie samodzielnego myślenia, nie mają opisów, lub w opisach mają jedynie wypisane swoje wymagania. Ewentualnie wpisują czego nie chcą: no ons, no fwb! I tyle mają te panie do powiedzenia, nic! I tak siebie znają – nie za dobrze. Jak z nimi rozmawiać? Jak tworzyć chemię? Na jakiej podstawie? Na podstawie jednozdaniowych odpowiedzi w stylu aha, oki, emotka, hihi, ciekawe? I co dalej? Kombinuj mężczyzno.
Na jakiej podstawie można tworzyć związek z kimś kto nie jest zainteresowany drugą osobą, sam nie za bardzo umie zadawać pytań, tylko oczekuje, by świat kręcił się wokół niego? I to są doświadczenia tysięcy mężczyzn z całego globu, bo wymieniamy się tymi informacjami od Ameryki po Azję!
Tak jak w związkach, które się zwykle rozpadają – czyli rozmowy co na obiad, czy rachunki zapłacone, jaka pogoda, a może czy dziecku nie trzeba czegoś kupić? I takie są rozmowy – stricte zadaniowe. One nie mają w sobie nic głębszego, personalnego, coś co zbuduje taką wyjątkową więź, a potem nie ma dziwnego, że więź jest żadna, a o rozpad relacji jest bardzo łatwo.
Jak znajdzie się kobieta, która w końcu ma coś do powiedzenia na takim portalu to… no cóż, nierzadko okazuje się feministką, rzuca pewnymi utartymi regułkami w dość agresywny sposób, poucza, poprawia mężczyznę, szydzi z niego i… no niestety, chemia to jest, ale która może spowodować wybuch jak C4, a nie pożądanie.
W samych związkach, jak już do takiego dojdzie może być jeszcze gorzej, bo toksyczne kobiety mają tonę różnych technik uprzykrzania życia mężczyźnie, z którymi uchodzą na sucho – niestety.
Toksyczne kobiety kłócą się, by wykorzystywać mężczyzn. Wynajdywanie problemów to ich modus operandi
Kochajcie nas – mówią kobiety (pocałujta w dupę wójta 😀 ), jednocześnie mające złośliwczy charakterek
Prawda jest taka, że te kobiety mają wiele żądań i może rzeczywiście chcą związków, chcą miłości, ale ZEROWYM WKŁADEM SIŁ. I potem też zdziwienie, że zostają samotnymi matkami. Statystycznie może to wygląda źle dla mężczyzn, bo feministki tworzą retorykę, że to niedojrzali mężczyźni porzucają rodziny, ale jakby wnikać w przyczyny czemu dany ojciec opuszcza rodzinę (bo dziecka i tak nie dostanie pod opiekę, choćby wypruł sobie flaki) to mogłoby wyjść, że te kobiety po prostu mężczyzn ze związków przepędzają swoim nieznośnym, egoistycznym, wrednym charakterem.
Zasada The Red Pill: nie ma wielu kobiet mających dobry, ciekawy i dający się lubić charakter, tak samo jak nie ma wielu mężczyzn, którzy z łatwością uwodzą wiele kobiet na seks. Taka jest różnica „pułciowa”.
Jesteśmy równi, ale ty mężczyzno staraj się dla mnie (pocałujcię w dupę wójta 😀 )
Oczywiście narcystyczne kobiety nigdy nie powiedzą wprost, że czują się lepsze. Omamić słówkami potrafią nawet siebie same, bo i myślą życzeniowo (wynik bierności, braku odpowiadania za czyny). Racjonalne myślenie, twarde stąpanie po ziemi może trochę boleć, bo rodzi negatywne oceny, to też te kobiety wolą mówić ładnie (a że nieprawdziwie…).
Im więcej faktów, tym gorzej dla faktów.
Co innego te panie pokazują w czynach. Gdyby nie czuły się lepszymi nie miałyby żądań, a ofertę, może nawet pomoc i wsparcie. Gdyby nie czuły się lepszymi nie obwiniałyby mężczyzn o wszystko co złe: Zdradziłam? Jego wina! Odchodzę? Jego wina! Nie ma seksu? Jego wina! Nie chcę go? Jego wina! Jestem wybuchowa w ciągu dnia? Jego wina! Skłamałam? Jego wina! Nie rozmawiamy? Jego wina! Nie spotkaliśmy się? Jego wina! Nie zarabiam dużo? Bo mężczyźni mnie tłamszą!
I tak dalej…
Gdyby te kobiety nie czuły się lepszymi nie chciałyby starań jednostronnych. Gdyby nie czuły się lepsze byłoby im wstyd nawet tak mówić. Dzisiaj kobietom nie wstyd, bo są akceptowane jakie są – za to mężczyźni krytykujący ich toksyczne cechy często są marginalizowani i uznawani za chorych, czy głupich. Tak to jest żyć w bańce płci uprzywilejowanej…
Poczuję coś to dojadę. Ale aby nie za daleko (łaski bez)
Wysiłkowi te kobiety mówią – nie! Jeszcze, by były stratne: na ich cennym czasie, finansowo, emocjonalnie (bo może byłby smutek, a go nie chcą, tylko przyjemności). Związki traktują w sposób absolutnie pozbawiony uczuć: rachują co się opłaca, a co nie, czy zyskają, czy stracą. A w dobrych związkach zawsze jest tak, że ktoś zyska, ktoś straci, jest to normalne. Trzeba umieć z tym żyć. Trzeba czasem umieć podnieść drugiego, gdy upada. One tego nie umieją, choć chcą, by to mężczyźni byli z nimi w zdrowiu i chorobie, nieszczęściu i szczęściu. Ale jak mężczyźnie powinie się noga – to będzie koniec. Pokazują to zresztą statystyki inicjowanych rozstań i rozwodów przez kobiety.
Co jest najgorsze, te same kobiety mówią, że „związki to praca”, albo „kiedyś to się naprawiało, a nie wyrzucało”. Jednak ich lista czynów dla mężczyzn jest żadna lub bardzo krótka.
Niedojrzali ludzie są właśnie sterowani emocjami. Nie potrafią wysupłać z siebie motywacji do zrobienia czegokolwiek bez nich. Opisywane kobiety chcą by to emocje sterowały nimi w kontekście związków, niż ich świadome decyzje, niż ich charakter sam w sobie. Problem w tym, że emocje stałe nie są, więc motywacje tych kobiet do budowania związków – zbudowane są na bardzo kruchej podstawie. Polegać na tym to jak polegać na pogodzie. Raz jest taka, raz śmaka, a żyć i decydować trzeba.
Biegaj za mną, bo ja panią, a ty plebsem (pocałujta w dupę wójta 😀 )
Na tę hipokryzję czasem szkoda strzępić słów. Kobieta dokładnie zaznacza, że ona jest „inna”. Domyśla się też, że pewnie kobiety latały za mężczyznami, a do tego wybaczały im (a ja myślałem, że to ludzka rzecz, bo nie ma ludzi bezbłędnych, anielskich i nieomylnych). I okej, niech sobie kobieta mówi, że nie będzie ganiała za mężczyzną, że nie będzie wybaczała, w porządku. Ale niech nie liczy, że dostanie, znowu, specjalne traktowanie. Dlaczego racjonalny mężczyzna miałby jej wybaczać, gdy ona jemu nie będzie? Dlaczego ma być wyrozumiały, gdy ona dla niego będzie surowa? Dlaczego on ma być empatyczny dla niej, a ona dla niego nie, no hihi mężczyzna musi wytrzymać? Dlaczego on ma latać za nią, a ona latać za nim nie będzie? Powiem gorzej. Ona z pewnością odrzuci faceta, który wedle jej wymagań będzie się do niej ślinił.
Bo ona świadoma tego nie jest, ale gardzi tym całym lataniem za kimś. Dlatego też mężczyzna latający za nią będzie obiektem pogardy, pomimo sprzecznego komunikatu które dostaje. Nie da się w takiej sytuacji pomylić. Jesteś tym co myślisz i tym co czynisz. Gardzisz lataniem za kimś, to tak naprawdę gardzisz też lataniem w twoim kierunku.
Kolejna z zasad The Red Pill: bieganie i zabieganie o kobietę to uległość wobec niej. Kobiety nie lubią uległych mężczyzn (mają ich za niemęskich, o niskim poczuciu własnej wartości, niepewnych siebie), choć czasami jest to dla nich wygodne, gdy tacy jesteśmy. Czasem. I wtedy powiedzą, że to dobre, ale jak mogą na tym jakoś skorzystać w danej chwili.
Kobiety oferujące jedynie wygląd (urok) dla mężczyzn, dziwią się, że są traktowane przedmiotowo (#fucklodżik)
Zauważcie o czym ona mówi od 0:51. Czyli o strojeniu się dla mężczyzn. Pomijam to, że to bzdura, bo obie płcie muszą wyglądać dobrze, schludnie, a do tego kobiety chcą same sobie się podobać, chcą być ładniejsze, niż inne kobiety. Tak, że to nie jest tak, że całe to „wyglądanie” to jest tylko dla tego jednego, konkretnego mężczyzny. Ba, powiem gorzej. To częściej kobiety stroją się wychodząc przecież na zewnątrz, poza dom, a w domu, gdy jest się z nimi w związku zazwyczaj chodzą „niezrobione” i mężczyzna z którym są dostaje tą „gorszą” ich wersję (ba, podobnie potrafią być milsze i bardziej uległe dla mężczyzn z zewnątrz).
Oczywiście takich rozmów w temacie co kobiety mężczyznom oferują (wychodziło, że nic) jest wiele. Spójrzmy chociażby na tą rozmowę z pseudokonserwatywną kobietą (szkoda, że nie dopytałem o dziewictwo i seks po ślubie, też by pewnie ładnie wyszła jej obłuda):
Urok kobiety musi starczyć (26 lat, to już się kończy), wsio. Bogata oferta dla mężczyzny, naprawdę bogata. A mężczyzna musi za to spełniać tonę wymagań, wiadomo. Pocałujcie wiadomo kogo gdzie 😀
I kolejna z tekstem „lubię jak mężczyzna daje od siebie trochę więcej, stara o kobietę”. I co jeszcze? Może frytki do tego z Ugandy?
Powiem wprost – sporo bab dziś ma totalne siano w głowie 😀 żyją w jakimś absurdalnym świecie, z absurdalnymi wymaganiami. Z jakiej racji mężczyzna miałby się o nie starać jednostronnie i wnosić dla nich więcej? Co one takiego wniosą do jego życia, by był pewien poświęceń? Cycki? Seks? I na jak długo to będzie, zanim kobiecie nie zechce się rozstać albo utyć? Na roksie jest taniej i nie ma zdziwienia, że coraz więcej mężczyzn korzysta z usług prostytutek, porno, czy na portalach randkowych proponuje wyłącznie seks, bo ci mężczyźni wiedzą, że i tak żadne pajacowanie nie pomoże w zdobyciu normalnego związku z takimi prymitywnymi egoistkami.
Kobiety są ostatnimi czasy takie nadmuchane, tak się unoszą, jakby jakieś wynalazki wynajdywały dla ludzkości, jakieś wybitne sukcesy życiowe osiągały. Nie wiem co w ich głowach się dzieje, ale coś niedobrego.
Powiem jeszcze gorzej. Te panie, które naprawdę wnoszą coś wartościowego dla świata tak się nie puszą i nie są tak wymagające jak te. Po ilości wymagań poznasz jałowość danej osoby. Po ilości czynów dla innych – wartość.
Czekają na księcia z bajki, same reprezentując wsiurską postawę. Sądzą, że jako egoistki zbudują zdrowy związek – nie wiem czy śmiać się czy płakać…
Pani oczywiście z dzieckiem, nie najładniejsza, a do tego egoistyczna. Ktoś powie, że kobiety obniżają wymagania z wiekiem, czy bagażem? A wcale. Rób na nią, bo ona czuje się panią. Mężczyzna ma do nich pisać, jeździć, płacić, zabawiać pasjami, być interesującym, szarmanckim, gotowym do poświęceń, akceptującym nieswoje geny (dziecko), konkurencję biologicznego ojca, mieć bajerę, tworzyć emocje, chemię, najlepiej do tego być jej uległym, bo ona chce w związku rządzić, a jak zmieni nastrój to będzie żądać faceta dominującego (czyli chce robota wielofunkcyjnego, ale od niej najlepiej niczego nie wymagać). W seksie facet też najlepiej mistrzem od razu, ona kłoda. A kobieta co? Ano nic! Z trudem coś ugotuje, albo i nie, bo się wyzwoliła z tej niedobrej roli, którą narzucił jej patriarchat (choć sama się ma za konserwatywną, ale oczywiście tylko tam gdzie wygodnie, gdzie traktuje się ją lepiej, niż mężczyzn).
I potem się kolejna dziwi, że jest sama, albo, że spotyka samych palantów, bo ci, cwani faceci często owszem, są pewni siebie (głupota ku temu sprzyja), zagadają, poszepczą do ucha, albo w końcu zbajerują na seks. I na tym to się kończy. A jak facet proponuje dojrzały związek na równym wkładzie, na równym traktowaniu siebie, na równej odpowiedzialności za niego to potem są płacze gdzie ci „prafdzifi” faceci co kiedyś zdobywali panny, teraz już ich nie ma, nie chcą być podnóżkiem. Chlip.
I wniosłyby od siebie więcej. Takich kobiet wam wszystkim życzę i życzę, byście sami zaczęli takich kobiet wymagać, a nie nadskakiwać za wygląd, czy za samą płeć.