Prawdziwy mężczyzna to każdy kto urodził się mężczyzną
Spis treści
- 1 Jakie cechy ma prawdziwy mężczyzna? Błąd. Prawdziwy mężczyzna to każdy mężczyzna
- 1.1 Ty nieprawdziwy mężczyzno, znikaj mi z oczu! – powiedział ojciec do syna patrząc na niego jak na porażkę, zamiast pokazać mu jak żyć dobrze
- 1.2 Wiara w siebie i własną wartość niezależnie od opinii takich ludzi jest kluczem do zdrowia
- 1.3 Kim jest prawdziwy mężczyzna? To widzimisię i roszczenie wypowiadającego, bo takich miał zapewne rodziców
- 2 Cechy prawdziwego mężczyzny w krzywym zwierciadle
- 3 Jak być prawdziwym mężczyzną? Bądź wartościowym człowiekiem na którym można polegać i który chce czynić dobro. Nie sugeruj, że tylko jedna płeć może to osiągnąć
- 4 Homoseksualni mężczyźni też są mężczyznami. Mała wzmianka też dla tych, którzy mają zaburzenia tożsamości płciowej, a które mogły być efektem poniżania w dzieciństwie
- 5 Prawdziwa kobieta. Czy istnieje?
Kim jest prawdziwy mężczyzna? To każdy człowiek, który urodził się mężczyzną. Prawdziwy mężczyzna nie powinien przejmować się presją otoczenia, lub mediów jakie powinien mieć cechy, ponieważ wbrew nim nie musi być bezwartościowy. Nie istnieje żaden zestaw cech, który miałby określać prawdziwość mężczyzny. Manipulacje, które kastrują mężczyzn z płci (bycie „babą”, ew. chłopcem), które wywołują wstyd i poniżenie nie powinny być brane pod uwagę. Nie ma takich postaci, których moglibyśmy zawsze podsuwać mężczyznom jako wzorów do naśladowania, by każdy mężczyzna mógł takimi zostać, albo, aby naśladowanie ich absolutnie każdemu mężczyźnie przynosiło coś dobrego. Nie ma też poglądów, które można przypisać do wszystkich mężczyzn.
Mężczyźni są i będą różni, ale to nie znaczy, że nie są prawdziwi i, że należy sobą, czy takimi mężczyznami pomiatać. Nie wszyscy muszą być tacy sami, odrysowani od linijki, z identycznymi cechami. W umysłach ludzi istnieją wierzenia temat tej „prawdziwości”, ale w zależności od środowiska może to być kompletnie inna osoba. Dlatego nie ma co do tego zbytnio przykładać wagi, ani brać tego do siebie.
Ba, są ludzie, którzy starają się nawet przekazywać, że prawdziwy mężczyzna to jest np. człowiek krzywdzący innych mężczyzn (w jego mniemaniu nieprawdziwych), albo traktujący kobiety podrzędnie. Tylko dzięki temu odczuwa dumę, tylko tak radzi sobie ze słabą psychiką. Jedyną jego siłą być może jest siła fizyczna, ale nieużywana w pożyteczny sposób, a tylko po to, by wspinać się na garbach innych po trupach do celu. Jesteś tym w jakim środowisku się obracasz.
Ci, którzy pouczają innych czy ktoś jest w ich mniemaniu „prawdziwy” zazwyczaj są niedojrzałymi, roszczeniowymi zamordystami, którzy poniżają człowieka dla pustej satysfakcji i innych egoistycznych celów (często po to, by sobie takiego mężczyznę podporządkować, zamaskować własne kompleksy, czy wyrazić dezaprobatę, którą tak samo można rzucić w ich samych i każda ze stron będzie miała swoją rację). Rzadko kiedy pouczającemu chodzi o szerszy kontekst np. by pomóc mężczyźnie, który słyszy tekst o prawdziwym mężczyźnie, a tylko takie „rady” można przyjąć (zresztą rady powinno się dawać tylko wtedy, gdy ktoś o nie prosi – ot, savoir vivre).
Jakie cechy ma prawdziwy mężczyzna? Błąd. Prawdziwy mężczyzna to każdy mężczyzna
Całe życie słyszysz kim jest prawdziwy mężczyzna. Jak się zachowuje, jakie ma cechy, czym się interesuje, czasem nawet co je i pije, jakie emocje ma prawo okazywać, odczuwać, jak wygląda, w co się ubiera, co lubi, a czego nie i wiele więcej. Całe życie słyszysz, że jesteś bezwartościowy i godny oplucia jeśli się nie dostosujesz. Masz się czuć gorszy. Masz się zmienić. PODPORZĄDKOWAĆ, a więc być uległym. Masz robić to czego oczekuje od ciebie wypowiadający takie słowa. To on w dyskusji czuje się kimś lepszym, dlatego poucza, mimo, że nikt go o to nie prosił.
Jeśli zapytałbyś człowieka, który poucza tekstami od prawdziwego mężczyzny czy on sam przejmowałby się takimi rzeczami, jakby ktoś inny go pouczał to zazwyczaj odpowie, że nie. Prawdziwy mężczyzna z jego teorii sam by nie pozwolił, by ktoś inny z zewnątrz dyktował mu jak ma przeżyć życie, więc tym bardziej nie powinieneś tego słuchać. I to jest przewrotne, bo ci którzy pouczają nie będą słuchać pouczeń. Tyle jest warte co mówią. Tak naprawdę każdy toksyczny głupek może mówić „ja mam prawo, a ty nie” niezależnie od sytuacji, ale to nie jest wyznacznik, że on jest jakimś autorytetem godnym naśladowania i umniejszania sobie w porównaniu z nim.
Dlatego nieważne kto wysyła taki przekaz w stosunku do ciebie, bo zwykle chce cię zawstydzić i poniżyć, byś służył tej osobie w realizowaniu dogodnych tylko dla niej działań, dla jej profitu, dla jej sprawy. Takie osoby manipulują tobą, byś nosił ich ciężar, ich trud, ich kompleksy bo przenoszą cały ich ciężar na ciebie. Masz służyć wiernie i najlepiej bez podważania tego. One cię nie akceptują, więc nie chcą byś ty sam siebie akceptował. Masz cierpieć i to często niesłusznie, ponieważ tacy ludzie tym bardziej nie muszą być godni akceptacji, ani szacunku, ani lubienia.
Nieważne po co ci ludzie mówią o tym jedynym słusznym mężczyźnie. Czy masz zniknąć im z oczu, nieważne czy masz zachowywać się tak jak sobie tego zażyczą, mówić o tym co sobie zażyczą, w jaki sposób sobie zażyczą. Nieważne czy masz się dostosować, by nie „ranić” ich poczucia estetyki, bo chcą patrzeć tylko na takich ludzi jakich sobie zażyczyli. Nieważne czy masz się słuchać, by ta osoba na zmianie twojego zachowania skorzystała, a ty byś porzucił siebie, swój profit, swoją osobowość. Nieważne, że ktoś chce byś umierał za jego sprawę. To jest jego/jej problem, jeśli rzuca w ciebie pouczeniem o jedynym słusznym mężczyźnie. To jest jego problem, że nie spełniasz jego żądania, jego roszczenia. To on jest dużym dzieckiem w takiej dyskusji. To on nie dorósł do tego, że nie tylko jego komfort w życiu się liczy. Nie tylko on się liczy w tym życiu. Nie tylko jego sposoby na życie są idealne i przeznaczone dla każdego.
Nie kupuj tego kłamstwa o prawdziwym mężczyźnie. Nie ufaj nikomu kto próbuje zdefiniować mężczyznę w tak prosty sposób, uważa, że to on ma patent na bycie nim, albo, że to on jest tym jedynym prawdziwym mężczyzną, którego powinieneś słuchać i ubóstwiać. To jest fałsz. Nie słuchaj pouczeń, gdy jest w tym pogarda. Tylko toksyczni ludzie ściągają innych w dół. I wobec takich należy mieć antypatyczny stosunek, choć będą się bronić i odwracać kota ogonem w stylu „toleruj moją nietolerancję” i „nie gardź mną, mimo, że ja gardzę tobą”.
Tak jak inteligentni ludzie nie szczycą się wszem i wobec, że są inteligentni, tak czujący się pewnie i męsko mężczyźni nie muszą obniżać wartości innym, by poczuć się lepiej. Z kobietami jest podobnie. Pewne siebie, szczęśliwe, niezakompleksione kobiety nie będą niszczyć nastroju innym. Nie będą próbować spychać innych w dół. Nie będą żądać totalnej uległości. Normalne osoby lubią ludzi, różnorodność ich ciekawi, a jeśli ktoś ma problem – mogą okazać się osobami pomocnymi dla nich, zamiast osobami, które podtopią kogoś kto już się topi.
Dlatego nie słuchaj tych technik zawstydzania, a poczujesz swobodę, poczujesz się wartościowo i zobaczysz, że osoby szczujące w ten sposób same są poziomem niżej od ciebie. Niech się zajmą sobą, zamiast dyktować tobie jaki masz żyć. Niech sami pokażą czynami, czy wnoszą coś wartościowego dla tego świata. Jeśli naprawdę pracowaliby ciężko, pokonywali trudy – mieliby pokorę, a nie pluliby na innych. Jeśli sami cierpieliby rozumieliby cierpienia innych. Ale jest im wygodnie ponieważ z większym cierpieniem styczności nie mieli. Nie doświadczyli rzeczy, które doświadczają inni, wielką siłą nosząc to na swoich barkach. Mimo to to ta inna grupa uważa się za kogoś lepszego i chce odebrać prawa innym do istnienia, swobody i wolnych wyborów.
Żadna osoba z zewnątrz i to nieznajoma nie powinna oceniać twojej wartości tylko przez pryzmat tego jak wyglądasz (tym bardziej, gdy się z danymi cechami urodziłeś), czy posiadasz niesłuszne dla niej emocje, lub słabości (których ta osoba nie wie ile razy próbowałeś pokonać w pocie czoła, a które często są ciężką chorobą), a może nie zachowujesz się w sposób, który ta niezbyt tolerancyjna osóbka uważa za męskie, pasujące do mężczyzn.
To jest jej problem. Jej. Jego.
Chcesz mieć kompleksy, chcesz się bać, chcesz poczuć słabość – przyjmuj takie poniżanie na klatę. Ba, dziękuj za nie! Chcesz poczuć siłę – sam znaj swoją wartość, wiedz co jest dobre, a co złe w życiu. Wymagaj współczucia i zrozumienia, ponieważ zamiatając takie problemy pod dywan nikt się nie rozwinie. Nie miej wypaczonego kompasu moralnego przez patologicznych idoli. Słuchaj dobrych rad, ale tylko tych życzliwych, a nie podszytych pogardą, chęcią wyśmiania, upokorzenia, albo jedynie chęcią stworzenia w tobie uległości i podporządkowania wobec takich osób.
Oczywiście to nie tak, że nie powinieneś słuchać absolutnie niczego i samemu stać się troglodytą, ale ogólne zasady etyki są znane i nie mają wiele wspólnego z wieloma definicjami prawdziwego mężczyzny wypowiadanymi przez randomowych NPC których mijasz w swoim życiu. Absolutnie.
Ty nieprawdziwy mężczyzno, znikaj mi z oczu! – powiedział ojciec do syna patrząc na niego jak na porażkę, zamiast pokazać mu jak żyć dobrze
Nie pisałbym o tym, gdybym nie widział jak wielu mężczyzn dziś wątpi w siebie, jak się nie realizują w pełni, ponieważ usłyszeli, że nie pasują do jedynego słusznego schematu mężczyzny albo schematu mężczyzny zaprezentowanego im przez często toksyczne środowisko w którym się obracali, albo niestety takich rodziców. Niejeden mężczyzna mi się zwierzał jak to ojciec go wyzywał od bab, jak mu co chwila ubliżał, popychał, bił. Syn od tego ojca nie usłyszał niczego pozytywnego, niczego go ojciec nie nauczył z umiejętności praktycznych, czy życiowych. Nie spędzali ze sobą czasu, nie rozmawiali ze sobą, może nie licząc wydawania, czy słuchania poleceń i to wypowiadanych jakby ojciec wypowiadał się do śmiecia, a nie do syna, którego kocha. Taki ojciec nauczył syna jedynie odczuwania nienawiści do siebie.
Ostatecznie taki chłopiec żyje dziś z fobią społeczną, depresją i marnieje w oczach. Czasem może nawet słyszeć, że jest parodią, uległy i zniewieściały. Tyle dostał w życiu, tego został nauczony.
Potem od podobnie „cudnych” kolegów ten chłopiec w szkole usłyszał to samo, gdy był smutny, gdy był wycofany i nieśmiały przez co zamknął się w sobie i chciał uciec od życia. Zrozumienia nie dostał, bo drugi człowiek nie wie co ten pierwszy przeszedł. Widzi tylko efekt tu i teraz zbudowany nierzadko na głębokich traumach. Kobiety też tego chłopca nie ceniły, bo był na dole hierarchii, ale ten dół przecież wykopali mu inni. W innej rodzinie, z innymi doświadczeniami, innymi umiejętnościami i z innymi słowami, które by słyszał o sobie byłby kompletnie kimś innym i w innym, lepszym miejscu.
Dziś pozostaje mu się tylko zbuntować przeciwko oprawcom i mozolnie budować wartość i miłość do siebie, którą inni mu odebrali od początku istnienia. Nie bierze wtedy do siebie tekstów o babach, o byciu chłopcem, o byciu nieprawdziwym i całego szeregu tych technik manipulacji, które mają na celu jedynie marną próbę polepszenia sobie samopoczucia u wypowiadającego. Marną, bo on sam jest marny, tak jak wspomniany ojciec, który wyzywał syna od nieprawdziwych mężczyzn, a jedyne co potrafił to stworzyć cierpienie, problemy, smutek, krzywdę, czasem przedwczesną śmierć. I ten ojciec miał się za prawdziwego mężczyznę. Jest to tak samo pusty fałsz, jak tych wszystkich, którzy złowieszczo i prześmiewczo o tym mówią.
Poniżał, bo sam był nikim, a nie dlatego, że był kimś kim chciałby być odebrany.
Wiara w siebie i własną wartość niezależnie od opinii takich ludzi jest kluczem do zdrowia
Do napisania tego tekstu zmotywował mnie jeden z Men’s Rights Activist (MRA), który wypowiadał się w przeszłości podobnie o męskości i mężczyznach, choć on był nawet bardziej liberalny w tym względzie niż ja. Uznał on, że że tylko sam mężczyzna powinien definiować czy jest wartościowy. To, akurat uważam, że jest pewnym polem do nadużyć, bo wspomniany troglodyta też mógłby się mieć za wartościowego i prawdziwego mężczyznę. Kwestią jest punkt odniesienia – nie to co pasuje do mężczyzn, a co pasuje do bycia wartościowym, czy dobrym człowiekiem, a co kompletnie nie ma związku z płcią.
I właśnie brak wiary w siebie i brak poczucia własnej wartości prowadzi ludzi do zgubnych decyzji: złego wyboru zawodu, złego wyboru związku, złego wyboru „przyjaciół” (zwykle jak najgorszych, fałszywych) i wiele więcej.
I to właśnie MRA byli pierwszymi, którzy sprzeciwiali się presjom dotyczącym bycia mężczyzną. Nie tylko sprzeciwiając się niektórym postulatom feminizmu, ale i właśnie konserwatystów, których sztywne normy męskości też wykluczały wielu mężczyzn doprowadzając do tragedii, a nie do tego, by ci mężczyźni mogli żyć, mogli być przydatni i mogli poczuć się silni. Tylko za takim poczuciem idzie działanie i pokonywanie kolejnych szczebli życiowych wyzwań. Niestety po obu stronach barykad politycznych potrafią przesiadywać osoby wspierające stare techniki „wychowywania” mężczyzn, które przyniosły wiele szkód samym mężczyznom i blokują zmiany na lepsze.
Kim jest prawdziwy mężczyzna? To widzimisię i roszczenie wypowiadającego, bo takich miał zapewne rodziców
Ludzie stosują technikę poniżania od nieprawdziwego mężczyzny w wielu sytuacjach. Czasem wystarczy mieć inne poglądy, niż wypowiadający. Czasem wystarczy nie lubić jedynych słusznych wg niego zainteresowań, czy nawet potraw.
Ludzie chcą klasyfikować innych w sztywne ramki, bo tak im się łatwiej żyje. Nie muszą niczego wtedy rozumieć. Nie muszą dostosowywać zachowań w zależności od sytuacji i człowieka. Do wszystkich podchodziliby najlepiej identycznie. Ich sztywne ramy są tak sztywne jak ograniczony jest ich światopogląd i jak mają małą tolerancję na różnorodność ludzi. W pewnych umysłach odpowiedzi są zawsze czarno-białe, a ludzie, czy też płcie powinni być rysowani od linijki, jak żołnierzyki skopiowane jeden po drugim, albo jak lalki kupione w hurtowni. Wszystko co inne zaburza ich spokój i reagują niezbyt przyjemnie w razie gdy czegoś nie rozumieją swoim prostym umysłem. Ale przynajmniej wiemy jacy byli ich rodzice i jak bardzo też ich tresowali w ten sposób…
Ludzie, którzy uczeni w domu byli współpracy, otwartości, odpowiedzialności, empatii, mieli okazywaną miłość, byli przytulani i nagradzani dobrym słowem zachowują się inaczej.
Cechy prawdziwego mężczyzny w krzywym zwierciadle
- Prawdziwy mężczyzna pije alkohol i to hektolitrami, do zgonu, bo jak nie to jest babą – wiadomo. Czy należy tego słuchać? Młodzi często słuchają i już od początku życia niszczą sobie to właśnie życie.
- Prawdziwy mężczyzna musi mieć kobietę. To powoduje desperację u mężczyzn, którzy tolerują bardzo niskiej jakości kobiety z charakteru. Aby tylko nikt ich nie obrażał, że są nikim, jeśli nie umieją przyciągnąć żadnej kobiety.
- Prawdziwy mężczyzna nie słucha kobiet. Jakby rozumieć to zerojedynkowo to taki mężczyzna nigdy w niczym nie posłucha żadnej kobiety, nawet gdyby miała rację, gdyby mądrze zwróciła uwagę, gdyby zaproponowała fajny pomysł, albo gdyby wyraziła jakąś potrzebę, którą mężczyzna mógłby spełnić uszczęśliwiając ją. Niestety ten co słuchał takich tekstów nie będzie nigdy słuchał kobiet tylko będzie kobietom stawał okoniem. Dla zasady. Czy będzie miał dobre związki? Powątpiewam.
- Prawdziwy mężczyzna słucha się kobiet (na odwrót). I znowu zerojedynkowo rozumiejąc to można, by było stworzyć mężczyznę, który idealizuje kobietę, słucha się jej absolutnie we wszystkim, nie ma własnego zdania, nie ma żadnej indywidualności, a do tego potępia się w porównaniu z jej boskim obliczem. Czy będzie miał dobre związki? Powątpiewam. We wszystkim trzeba szukać złotego środka.
- Prawdziwy mężczyzna nigdy nie płacze, nie ma słabości, nie ma depresji (chorują tylko baby). Słuchając tego można wątpić w leczenie emocji, a nawet w zmiany na lepsze, jeśli mężczyznę dotknie natłok problemów i osamotnienie w nich. Buduje to niekończące samoobwinianie (bo choroba sama nie mija, emocje się nie zmienią i siła woli nie ma w tym znaczenia), a nie coś pozytywnego by wyjść z tarapatów. O chorobę nie można się obwiniać, ani słuchać takich „porządnych” ludzi, którzy próbują nawet w takich tragediach dzielić płcie. Jednym pozwalać na zachorowanie, oraz cierpienie. Innym nie.
- Prawdziwy mężczyzna broni kraju, niezależnie od tego czy ten kraj traktuje go dobrze, czy nie. Tego punktu nienawidzą ludzie wychowani w mentalności PRLu, gdzie w wojsku prano im mózg, by byli ulegli wobec czegoś i kogoś nadrzędnego od nich samych. Niestety jeśli broni się czegokolwiek, lub kogokolwiek kto nam nie sprzyja, to nadal jesteśmy ulegli wobec czegoś szkodliwego i nie zmienimy niczego na lepsze. Wytresowanych na propagandzie widzimy choćby w Rosji, gdzie kastruje się samodzielne myślenie. Nie widzę powodu, by uznawać krzywdzenie umysłów ludzi w ten sposób od małego dziecka. Nigdzie. Miłość (w tym ta do kraju) może być zbudowana tylko wtedy, gdy jest to miłość wolna, dobrowolna, a nie pod wpływem przemocy, przymusu i manipulacji, a tego właśnie w wielu krajach się uczy, lub uczyło. I stąd mamy rodziny dysfunkcyjne, DDA/DDD, a przemoc, depresje, fobie, zdrady i agresywne dyskusje są tylko ich wynikiem, w których człowiek jest zerem dla drugiego.
- Prawdziwy mężczyzna nie jest artystą, nie pracuje przy komputerze, ani nie pracuje pomagając innym, tylko musi pracować fizycznie. I tutaj zabijamy talent mężczyzny, jego chęć do pracy w zawodach innych niż siłowe, bo np. nie urodził się z wielką tężyzną i nie może jej zbudować. Wynikiem tego prania mózgu może być upadnięcie mężczyzny na dno jako bezrobotny, czy bezdomny. Zamiast realizować się w innym zawodzie to odtrąca on wszystkie opcje, ponieważ ktoś kiedyś go poniżył w tym kierunku, dał mu zakaz. Błąd. Wielu mężczyzn okupując szklaną piwnicę doskonale wie o tym wszystkim i dla wielu z nich dużą pomocą są programy pomocowe. Te zakładają nauczenie wiary w siebie, odkrycie zakopanych talentów i nie tylko. Największą bolączką takiego wychowania jest zmarnowanie potencjału wielu inteligentnych mężczyzn, którzy spełniliby się w czymś mniej prymitywnym, a bardziej rozwojowym, niż to o czym słyszeli w swoim kierunku.
- Prawdziwy mężczyzna niczego się nie boi. Mężczyzna który jednak się boi, a nic nie daje mu przełamywanie swoich lęków – zaczyna izolować się społecznie, bo wstydzi się tego kim jest i tego, że nie może zmienić tego kim jest. Tak się przegrywa życie. Ale jak wspominałem, dół wykopali mu inni.
- Prawdziwy mężczyzna musi uprawiać seks bez miłości, pozbawiony czułości, ponieważ romantycy są niemęscy. Prawdziwy mężczyzna musi mieć wiele partnerek, bo nie wyżyje przy jednej samicy. Jeśli mężczyzna usłyszy coś takiego od innego pustego gościa lub głupiej panny to zacznie tracić wartościowe cechy na rzecz bycia rozwiązłym, prymitywnym, a nawet agresywnym seksualnie, byleby poczuć się prawdziwym mężczyzną z definicji jakiegoś niezbyt mądrego człowieka. Totalny bezsens. Historia zna wielu mężczyzn, którzy wpadli w seksoholizm, w seks jak najbardziej brutalny i wypaczony, w nałóg zmieniania partnerek co chwilę z powodu poczucia, że nigdy nie są wystarczająco wartościowi i którzy muszą szukać kolejnego celu do „zaliczenia”, by uzyskać dobre samopoczucie. Ta spirala nie kończy się niczym dobrym, a uderzeniem głową o beton.
- Prawdziwy mężczyzna nie jest opiekuńczy i nie wychowuje dzieci. Z tego powodu otrzymujemy mężczyznę, który kastruje siebie z fajnych cech, stara się na siłę nie być rodzinnym, pomocnym, bo wpadł w patologiczne środowisko i patologiczną wizję męskości.
- Prawdziwy mężczyzna lubi agresywne kobiety i nie „boi” się ich. Ewidentnie jest to technika starająca się wymusić akceptację dla toksycznych kobiet. Po co? Zapewne dlatego, że agresywna kobieta, która wypowiada te słowa sama nie chce nad sobą pracować i rzuca roszczeniem, by ktoś ją zaakceptował bez pracy nad sobą. Wygodne. Jeśli mężczyzna, by wypowiadał takie słowa to nie do końca wiem jaki miałby w tym cel. Może sam się związał z taką kobietą i życzy innym podobnej drogi krzyżowej?
I takich bzdur można nasłuchać się wiele w życiu, ale wiele pozytywnego z nich się nie wyciągnie. Zdarzy się może czasem coś dobrego w tych pouczeniach (ha, niejedna osoba na pewno je wypisze), ale na ogół nie.
Jak być prawdziwym mężczyzną? Bądź wartościowym człowiekiem na którym można polegać i który chce czynić dobro. Nie sugeruj, że tylko jedna płeć może to osiągnąć
Tak naprawdę powinniśmy określać prędzej kim jest wartościowy człowiek i niezależnie której płci moglibyśmy mówić by byli miłymi, dobrymi, asertywnymi, zaradnymi osobami (ale należy uczyć tego, bo to się wynosi z domu). Nie trzeba tak bardzo ogradzać płci murem.
Bo naprawdę zadaj sobie pytanie. Czy nie chciał(a)byś by Twoja córka była asertywna, umiała podejmować decyzje, była pewna siebie, czy zaradna?
Większość rodziców powie, że chciałaby, zatem mówienie, że takie cechy należą tylko do mężczyzn są zbyteczne, szkodliwe i nawołują nie tylko do nieuczenia kobiet cech pożytecznych, ale też do poniżania mężczyzn, starania się segregować nas na tych, którzy są jedyni słuszni i na tych, którzy są godni opluwania, mimo, że nie robią niczego złego.
A od tego i krok do dyskryminacji i mizoandrii i kompletnego zatracenia więzi z mężczyznami. Albo te więzi stają się płytkie i materialistycznie „póki mężczyzna odnosi sukcesy”, „póki jest dobrze dzięki niemu, póki to on ma wysoki status społeczny”, „póki jest prawdziwy, a prawdziwych mężczyzn przecież prawie nie ma”.
Tak nie mogą działać ani męskie przyjaźnie, ani miłość mężczyzny z kobietą.
Jeśli tolerujemy tylko mężczyzn na szczycie hierarchii, tylko tych nazywamy prawdziwymi to okazuje się, że prawie nikogo nie będziemy tolerować z mężczyzn. Jak sobie życzyć rozłamów to właśnie w ten sposób.
Homoseksualni mężczyźni też są mężczyznami. Mała wzmianka też dla tych, którzy mają zaburzenia tożsamości płciowej, a które mogły być efektem poniżania w dzieciństwie
Prawdziwy mężczyzna musi być homofobem, co? Choć to niefortunne słowo, bo więcej tu nienawiści i chęci stosowania przemocy, niż lęku.
Tej wzmianki nie będą ubóstwiać zradykalizowani upolitycznieni ideologowie, którzy przed oczami od razu mają kolorowych ludzi zachowujących się ordynarnie, bo taką propagandę sieje przeciwna opcja nie podając, że to tylko skrajne jednostki. Jednak bez przełamywania tabu nie zmieni się niczego.
Mimo, że piszę w tym akapicie o mężczyznach innej orientacji to takie problemy dotykają też mężczyzn hetero (dostają rykoszetem przez homofobię), którzy nierzadko słyszą o sobie, że są homo także w celu poniżenia, a nie dlatego, że tak faktycznie jest i, że należałoby się siebie wstydzić, czy wręcz usunąć z życia.
Badanie: chłopcy w szkole najczęściej słyszą wyzwiska od homoseksualistów.
Wielu mężczyzn przez wyzwiska, które odbierają im ich główną integralność płciową (czyli poczucie bycia mężczyzną), czy seksualną zaczynają cierpieć na zaburzenia tożsamości płciowej. Słyszeli od dziecka, że są „babami”? Cóż, w dorosłości mogą chcieć zmiany płci, ponieważ mogli naprawdę uwierzyć w te wyzwiska.
Ja ludzi chcących zmienić płeć nie oceniam, ponieważ mogli doświadczyć czegoś naprawdę złego i jeśli szukają szczęścia w taki sposób to życzę im powodzenia. To nie zmiana płci krzywdzi innych, bo jest to osobista, wolna decyzja (szczególnie, jeśli robi to dorosły człowiek pod opieką specjalistów z wielu dziedzin: psychologii, psychiatrii, neurobiologii i endokrynologii). To sugerowanie, że należy wykluczać, bić, czy poniżać krzywdzi takich ludzi i to jest problemem.
Oczywiście po tym jak zmieniłem podejście do praw mężczyzn wliczając w grupę też mężczyzn homoseksualnych dla przełamywania tabu zauważyłem też, że jest głęboka presja na bycie prawdziwym mężczyzną wśród tej społeczności, a kompleksy u nich są jeszcze większe niż u mężczyzn hetero i u kobiet. I na różne sposoby oni odreagowują to.
Jest to wieloczynnikowy problem, ponieważ nie są wychowywani zgodnie z tym kim są, zgodnie z ich cechami, nie mając dla siebie roli społecznej, ani akceptacji, tylko wmusza im się pewne zachowania. Ale uważając, że nigdy nie dościgną wzoru męskości i bycia heteroseksualnym (bo to się musi łączyć wg pewnych ludzi) czują się z tym jeszcze gorzej, co m.in powoduje, że zachowują się ryzykancko, impulsywnie, a do tego samobójstwa w tej grupie społecznej są jeszcze większe, niż u mężczyzn heteroseksualnych. WHO jasno ustaliło, że tylko przez akceptację takich ludzi (nie, nie tych ordynarnych, których tona ludzi ma jedynie na myśli, bo to nie określa całej grupy) można zniwelować problemy, które wyrządzają sobie, lub innym w procesie mszczenia się za cierpienie, które im się powodowało.
Nikt, kto jest od dziecka traktowany jako wyrzutek, zgniły, niegodny akceptacji, szacunku, czy miłości nie będzie zdrowy. Niezależnie o kim tego nie powiemy. Więc nie twórzmy problemu, by potem bohatersko go „rozwiązywać”.
Największy ubaw z gnębienia tej grupy społecznej mają ci, którzy są niepewni własnej seksualności (dlatego w szkołach jest najwięcej takich wyzwisk, ponieważ młody wiek nie sprzyja ani pewności siebie, ani dojrzałości), tyle, że zamiast użalania się wybierają agresję w postaci mechanizmu obronnego. To też często hipokryci, którzy mówią, że istnieją tylko dwie płcie, wyśmiewają teorie skrajnej lewicy o 56 płciach, ale sami są bardzo wybiórczy w tych teoriach o dwóch płciach.
Ich życiem steruje myśl przewodnia „co nie zrozumiem to wyśmieję”, „jak ktoś ma problem to też go wyśmieję”, „jak ktoś ma gorzej i trudniej to też go wyśmieję”. Ot tak się przykrywa własny, paskudny charakter i dlatego nie powinno się kompletnie takich ludzi słuchać jak próbują pouczać kto jest prawdziwym tym czy tamtym. Sami są miliony mil od tego.
I dlatego właśnie najważniejszym zadaniem rodzica nie jest wychowywać pod presję społeczną – w tym na prawdziwego mężczyznę, czy kobietę, a pod indywidualne cechy swojego dziecka. Niestety tylko empatyczni, wnikliwi, otwarci, inteligentni, tolerancyjni rodzice są w stanie to zrobić. Nisza. I tacy zbudują silne, zaradne, szczęśliwe dziecko, które będzie rozwijało swoje najlepsze cechy, a w razie krzywd zwróci się do rodziców o pomoc, by nie zwątpić w siebie. W swoją płeć także. Czy w orientację? Ona jest nie do zmiany, więc potępianie się za cechę wrodzoną jest zbyteczne. Widział ktoś, by potępiać się, albo obwiniać za kolor oczu? Za lubienie blondynek, a nie brunetek? Albo za lubienie pierogów, a nie grochówki? Masz wrodzony gust i tyle w temacie. Ani nie jest to dobre, ani złe. Póki nie krzywdzi się innych wszystko jest w porządku. I nie trzeba takich ludzi odczłowieczać, wysyłać na „leczenie” (którego i tak nie ma), jakby byli szkodliwymi wariatami z najgorszych filmów o ludziach psychicznie chorych. To jest zwykła, parszywa stygmatyzacja, która powoduje więcej szkód, niż dobrego.
Choroby, takie jak depresja i związana z nią wrażliwość, czy nawet niestabilność emocjonalna (duże obciążenie dla tego, który to ma) też mogą być wrodzone, endogenne. Potępianie się za wrodzone rzeczy nigdy nie prowadzi do tego, by poczuć się dobrze i iść do przodu z życiem. Ale inni oczywiście mogą hejtować – tylko ich hejt nie znaczy niczego, bo oni mogą kontrolować swoje zachowanie, a ktoś kto cierpi na chorobę – nie w takim stopniu. I dlatego od nich, chodzących przykładów „zdrowia” należy wymagać więcej. I jeśli to oni zachowują się toksycznie to oni powinni być stygmatyzowani. Oni zasłużyli i wybrali swoją drogę. Osoby chore i cierpiące – nie.
Prawdziwa kobieta. Czy istnieje?
Oczywiście teksty o prawdziwych kobietach są równie nietrafione. Pasjonatka zwierząt, siatkówki, gier, biznesu, matematyki, czy informatyki może usłyszeć, że to wszystko jest tylko dla mężczyzn i na tym koniec. Że to wstyd, by realizowała się w tym, a w ogóle, że jest to jej niepotrzebne. Pójdzie ona w modę, w kuchnię, niekoniecznie lubiąc i umiejąc to robić tracąc to co mogłaby dać sobie i światu. Albo słysząc, że jedyne do czego się nadaje to rodzenie dzieci i zamiatanie podłóg. Czy ona będzie zadowolona z siebie w takiej sytuacji? Czy zniszczone marzenia dopuszczą ją do tego, by być dobrą partnerką i matką? Czy mężczyzna na poziomie będzie zadowolony z kobiety, która tylko rodzi i zamiata podłogi?
Nie wiem, ale się domyślam.
Ale to też mały przytyk do tych wszystkich niezbyt rozwiniętych „tradycjonalistek” kochających role płciowe, które wypisują, że węgiel z piwnicy przynieść to powinien mężczyzna, naprawić co się da w domu, przynieść wór kasy i nie narzekać, a kobieta to tylko powinna się wystroić i czekać aż mężczyzna za to ją wynagrodzi. I jeszcze oczekiwać opieki, a nigdy jej nie dać, bo mężczyzna jest od zapewniania tego. Dla nich prawdziwa kobieta rozwija tylko, lub głównie atut wyglądu i próżności. To całkiem przyjemna rola płciowa nie zakładająca ani wysiłku intelektualnego, ani osobowościowego, ani moralnego, ani opiekuńczego, ani fizycznego. Rozwoju brak. Niech tylko ta tradycjonalistka poczeka jak straci urodę nie mając niczego innego do zaoferowania. Niech patrzy czy za bycie „prawdziwą kobietą” w której definicję uwierzyła dostanie fanfary. Przyszłość jej pokaże. Nie dziś, tylko chwilę później.
Do następnego.