Feministki twierdzą, że otyłość nie jest niezdrowa

Zostań darczyńcą/podziękuj autorowiJeśli doceniasz stronę i chcesz pomóc autorowi, kliknij, by wybrać sposób wsparcia 🙂

To nieprawda, że otyłość jest niezdrowa! To nieprawda, że otyłość jest przyczyną chorób! Tak twierdzą panie z feministycznego portalu Dziewuchy Dziewuchom (i nie tylko, przecież ruch Body Positive istnieje od 1996r., a ostatnio feministki walczą z „fat shaming” – teoretycznie uwzięciem się wyłącznie na otyłe osoby). Czemu feministki twierdzą, że otyłość nie jest niezdrowa? Uzasadniają to tym, że teza jest nieprawdziwa, ponieważ 100% otyłych nie jest chora. Tyle, że cały ten ich post jest wbrew wszystkim, dotychczas wykonywanym badaniom. No cóż, pewnie przedstawiciele patriarchatu wymyślili naukę na złość uciemiężonym środowiskom feministycznym!

otyłość to choroba i jest niezdrowa

Feministki bronią otyłości, jak niepodległości (ale tylko kobiecej!)

dziewuchy dziewuchom twierdzą, że otyłość nie jest przyczyną chorób i nie jest niezdrowa

Zobaczmy jak bardzo wybiórczą logikę stosują feministki, jak to lewicowe, utopijne pseudorównouprawnienie (wywyższenie kobiet de facto) wpływa na społeczeństwo i na tworzenie takich niezdrowych kryminałów przez feministki, a następnie zajmiemy się otyłością samą w sobie.

Tylko 100% korelacji według feministycznych „Dziewuch” daje jednoznaczny wynik przyczynowo-skutkowy. Wtedy dopiero uznają czarno na białym, iż tak – otyłość jest powodem chorób i problemów (nie dodają do obliczeń predyspozycji i rachunku prawdopodobieństwa). Podkreślę jeszcze raz, one pragną 100%owej pewności i braku odstępstw od tego wyniku, by uznać daną tezę za prawdziwą/prawidłową.

Ale przecież one TEŻ twierdzą choćby, że 100% mężczyzn to gwałciciele, że kobiety nie gwałcą… to się kompletnie statystycznie i badawczo nie zgadza. Twierdzą też, że to kobiety w 100% są uciemiężane przez patriarchat, gdy męskich problemów – dla przykładu 2/3 mężczyzn to bezdomni, nie widzą (czy nie chcą widzieć).

Gdzie wtedy jest zastosowanie logiki załączonej na obrazku „Dziewuch” o otyłości?

Nie ma, ponieważ ich logika jest zależna od własnej korzyści uzyskanej w danym momencie wypowiadania danej tezy/zdania i trwa maksymalnie do czasu „udowodnienia” jednej z subiektywnych „racji” (która może się zmieniać zależnie, od kontekstu i okazji – zwykle chodzi o zrzucenie z siebie odpowiedzialności, przerzucenie jej, a także uwagi negatywnej na rozmówcę). Kto czyta moją stronę doskonale wie jakie są plany feministycznej ideologii i dlaczego wyznawczynie zachowują się tak, a nie inaczej, ale też jak przesuwają granice tolerancji dla najgorszych wersji siebie i nietolerancji dla coraz większej gamy białych, heteroseksualnych mężczyzn.

O tejże, kobiecej logice szerzej pisałem tutaj, a tutaj przedstawiłem to w rozmowie.

Dziewuchy Dziewuchom zgotowały ten los (bo potrafią siebie niszczyć wzajemnie)

Szczupłe kobiety też mają problem z otyłymi, a raczej otyłe ze szczupłymi (wewnętrzna rywalizacja kobiet jako obgadywanie, agresja słowna, przemoc psychiczna, obniżanie wartości „rywalce” to norma):

otyłość to choroba i jest niezdrowa

Jeśli kobiety się ze sobą jednoczą to tylko, gdy mają wspólnego wroga (jak feministki – mężczyzn) – mawia amerykańska psycholog Phyllis Chesler.

Po więcej jej wniosków na temat wzajemnego niszczenia się kobiet zapraszam do wywiadu z nią.

Feministki upatrują problemu i w obrażaniu przez patriarchalne społeczeństwo otyłych kobiet, ale też w promowaniu szczupłych sylwetek u kobiet (często mając wobec nich złość i wyrażając ją w mniej, lub bardziej sarkastyczny sposób).

otyłość to choroba i jest niezdrowa

Co do mężczyzn – wiadomo. Niech ciężko pracują na sylwetkę, niech się świetnie ubierają, jednocześnie rozwijają się intelektualnie, finansowo, społecznie, uzyskują status – żeby sobie zasłużyć na związek z otyłą, wulgarną kobietą, która dostała stanowisko parytetem – która pragnie akceptacji jaka jest. I której nie można ufać, bo na pewno się rozwiedzie z mężczyzną (2/3 przypadków), zabierając mu dom, pieniądze i dzieci.

Podziękujmy matriarchalnemu prawie rodzinnemu i rozwodowemu!

Oczywiście nie twierdzę, że każda kobieta otyła jest wulgarna, ale mężczyźni według sfeminizowanych kobiet powinni się cieszyć, że w ogóle na nich spojrzały i powinni je akceptować „nawet gdy są najgorsze”.

 Niedługo postaram się wykalkulować ile związków jest szczęśliwych i zachodzi w nich miłość.

Problem otyłości, a przyzwolenie społeczne na niszczenie sobie zdrowia (i nie tylko)

Pamiętajmy, że teza zamieszczona przez feministyczne „Dziewuchy”, przy braku 100% potwierdzenia przyczyn chorób w otyłości może powodować wmawianie sobie przez otyłe osoby, że na pewno ich to nie będzie dotyczyć, dlatego będą mogły dalej prowadzić się NIEZDROWO.

Powtórzę. Niezdrowo. Propagowanie otyłości, dopuszczanie do niezdrowego trybu życia i mówienie, że otyłość jest zdrowa jest NIEBEZPIECZNE.

I naprawdę nie chodzi mi tutaj o to, by wyzywać w wulgarny sposób otyłe osoby – chodzi tylko o to, by informować o problemie i nie dopuszczać do tego, by stał się stanem akceptowalnym.

Za to przyzwolenie na otyłość daje na pewno chwilową ulgę od krytyki, czy sugestii, że powinno się coś ze sobą zrobić. A wiele osób musi, w tym rodziców. Przykłady:

  • Otyła matka nie powinna chcieć się uśmiercić niezdrowym trybem życia zanim odchowa dzieci i pozostawi je na pastwę losu.
  • Ojciec, który nałogowo się przejada – nie dba o siebie, a przez to nie dba o innych, a do tego podbiera jedzenie domownikom.
  • Ewentualnie ci sami rodzice wychowają otyłe dzieci, które będą miały od początku życia MASĘ problemów.

Rozumiem tylko jedno w postulatach feministek.

Tym osobom brakuje po prostu akceptacji, ale lekarstwem na to jest zajęcie się funkcjonowaniem RODZINY (także prawnie), reformą małżeństwa i zniszczeniem przemysłu rozwodowego, związkami (monogamią), w tym WSPÓŁPRACĄ płci, co propagujemy my, a nie rywalizacją i zrzucaniu winy za swoje problemy na drugą płeć (jak feministki znowu – które twierdzą, że zło pochodzi od mężczyzn).

Na nic samooszukujące się diety, „oszukane dni przerwy”, podjadanie w nocy, gdy nikt nie widzi, fit batony i inne rzeczy dające złudzenie, że próbuje się coś zrobić ze sobą pozytywnego, a które efektów nie dają.

Konkluzja z tego tytułu byłaby tylko jedna – nie da się schudnąć. Ale się nie da, bo się nie chce, tylko pozoruje się działania.

Ciekawi mnie też czy feministki tak samo twierdzić będą, że jeśli wcale nie 100% ludzi niemyjących zębów ich nie traci w stosunkowo młodym wieku, czy oznacza to, że ma być przyzwolenie na niemycie zębów? Jakiś nie wiem – yellow/black teeth „with dziury” shaming?

Ale nie – bo w przypadku zębów dochodzi fobia tortur u dentysty w niedalekim czasie, a w przypadku otyłości problemy są rozłożone dłużej w czasie i jakby przez to wydają się mniej drastyczne. Oczywiście tylko się wydają, bo ryzyko śmierci u osób otyłych zwiększone jest o 70%.

Badania nt. otyłości i choroby przyczynowe, ale też współistniejące

1. Nadciśnienie tętnicze i otyłość — narastający problem wieku rozwojowego

2. Inne problemy z sercem i krążeniem: dusznica bolesna, niewydolność serca, arytmia, miażdżyca.

3. Cukrzyca typu drugiego i jej następstwa: choroby serca, udar (nierzadko powodujący kalectwo i niedowłady), choroby nerek (przymus co kilkudniowych dializ), problemy z oczami (w tym ślepota), uszkodzenie nerwów, „stopa cukrzycowa”, amputacje kończyn i inne problemy zdrowotne.

4. Bezdech senny i jego następstwa: cukrzyca typu drugiego, insulinooporność, choroby serca (nadciśnienie, arytmia, zwiększa 4-krotnie ryzyko choroby niedokrwiennej), wypadki komunikacyjne (Zespół Pickwicka: osłabiona koncentracja i dłuższa reakcja psychomotoryczna, zasypianie na krótkie momenty), depresja reaktywna (osłabienie, zmęczenie, nerwowość, przygnębienie, słabsza pamięć), migreny, zaburzenia funkcji seksualnych (w tym u mężczyzn zaburzenia wydzielania testosteronu), czasem osteoporoza.

5. Zespół metaboliczny: grupa chorób, które powodują drastycznie zwiększone ryzyko chorób serca, cukrzycy i udaru mózgu.

6. Stłuszczeniowe choroby wątroby: niealkoholowe stłuszczenie wątroby, niealkoholowe zapalenie wątroby, niewydolność i marskość wątroby.

7. Zapalenia kości i stawów: Choroba zwyrodnieniowa (RZS) stawów jest problemem zdrowotnym, który powoduje ból, obrzęk i zmniejszenie zakresu ruchu stawów. Nadwaga lub otyłość mogą zwiększać ryzyko wystąpienia choroby zwyrodnieniowej stawów poprzez wywieranie dodatkowego nacisku na stawy i chrząstki. Często efektem jest przymus chodzenia o kulach, lub używania innych środków transportu.

otyłość to choroba i jest niezdrowa - choroby stawów

8. Choroby pęcherzyka żółciowego: tworzenie kamieni żółciowych i zapalenie pęcherzyka żółciowego

9. Niektóre nowotwory.

Bycie otyłym lub o wyższym wskaźniku masy ciała (BMI) zwiększa ryzyko wystąpienia mutacji BRCA (gen raka piersi).

9. Choroby nerek w tym całkowita niewydolność nerek

10. Problemy z zajściem w ciążę u kobiet, w tym rozwój cukrzycy ciążowej, ale też stanu przedcukrzycowego, który zagraża matce i dziecku. Do tego wymóg cesarskiego cięcia, który przedłuża rekonwalescencję i podwyższa ryzyko powrotu do szpitala z komplikacjami.

11. Otyłość, a problemy psychiczne

12. Czy otyłość jest chorobą lub nieodpowiednim zachowaniem?

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5.

Nie można też nie wspomnieć o tym, że otyłość to nie tylko problem z drogim leczeniem, ale też w przypadku ewentualnej śmierci z pochówkiem i transportem…

Otyłość jest bardzo szkodliwa, dlatego należy się rozsądnie (!) odchudzać i wspierać w tym ludzi otyłych

Nie może dziwić, że akurat feministki piszą o tym, by akceptować i usprawiedliwiać otyłość ponieważ więcej kobiet, niż mężczyzn jest otyłych.

Wskaźnik BMI zwiększył się bardziej u kobiet, niż u mężczyzn – średnie BMI kobiet zwiększyło się z 28,1 do 29,6, a mężczyzn 27,9 do 29. W 2016 r. 11% więcej mężczyzn niż kobiet miało nadwagę, ale otyłość była bardziej powszechna u 5% więcej kobiet.

Źródło.

Podobnie jest z chorowaniem wśród kobiet na cukrzycę.

Bardzo szybko przybywa osób cierpiących na cukrzycę typu 2 (stanowią ok. 90 procent diabetyków), która zalicza się do chorób cywilizacyjnych. U jej podłoża leżą bowiem nadwaga i otyłość (zwłaszcza brzuszna) i związane z nimi zaburzenia metaboliczne. Na tę chorobę cierpi już około 200 mln kobiet na świecie, a do 2040 r. ich liczba zwiększy się jeszcze o połowę.

Statystyki mówią, że 60 proc. diabetyków ma nadwagę, a 20 proc. ludzi otyłych choruje na cukrzycę. W Polsce wśród diabetyków 56 proc. to kobiety, a 44 proc. – mężczyźni.

Konsultacja: Prof. dr hab. n. med Edward Franek, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych, Endokrynologii i Diabetologii, Centralny Szpital Kliniczny MSWiA w Warszawie

Cóż, rozumiejąc „naturę” płci dzięki psychologii ewolucyjnej (ale też inne obserwacje), wiemy, że kobiety:

– mają wielki problem z działaniem/inicjatywą (częściej są pasywne), czyli trudniej będzie im naprawić szkody, które sobie spowodowały
– częściej są zmienne i ciężko im spełniać obietnice, w tym postanowienia noworoczne (kobiety mają mają ich więcej, niż mężczyźni, ale kończy się tylko na mówieniu)
– są też częściej zabsorbowane sobą, trudniej przyjmują nawet konstruktywną krytykę, dlatego wolą żyć w kłamstwie/zaprzeczeniu (nie tylko same umiejętnie się oszukują, ale też częściej oczekują tego od ludzi – i też ciężko jest im się do tego przyznać)

O tym ostatnim punkcie szerzej pisałem tutaj:

Kobiety lubią być okłamywane – Stanisław Ignacy Witkiewicz

Łatwiej mówić – zostawcie nas w spokoju, albo tupać nogą o akceptację, niż zachęcić siebie do pracy nad sobą.

Problem w tym, że „mówi się jak jest” (tj. o otyłości) dla ich własnego dobra. Oczywiście mężczyzn otyłych też, a także ludzi z nimi żyjących. Tutaj na pewno potrzeba wsparcia, ale nie wyparcia, nie przekłamywania rzeczywistości i badań.

Bo otyłe osoby mają prawo do życia, do bycia kochanymi, oczywiście, do tego by nie były hejtowane, do tego, by motywować je do zmian na lepsze, ale nie znaczy to też, że należy kompletnie zamieść problem pod dywan. Problem powodujący choroby.

Oczywiście nie mówimy tutaj o egoistach, którzy „wsparciem” nazywają samą krytykę, lub odejście i zostawieniu w potrzebie. Tym gatunkiem zwierząt się nie zajmujemy.

Ale właśnie. Istnieje pytanie czy mówienie prawdy coś daje (także w dyplomatyczny sposób), jeśli feministki coraz bardziej narzucają kobietom żądanie akceptacji nawet ich najgorszych cech i utrwalają niezbyt rozsądne postawy?

Gdyby świat emocji nie liczył się tak dla kobiet to możliwe, że byłoby z tym prościej. W innym wypadku posiadanie innego zdania na temat otyłości może jedynie umocnić w nich pozycje obronne, mówiący przeciwnie zostanie oponentem, a nie kimś od kogo mogłyby się uczyć, który ma dobre intencje, by wesprzeć, czy choćby miały się wymienić wnioskami.

kobiety żądają uprzywilejowania i są sprzeczne w logice

Bo jednak powoli dochodzi do tego, że feministki z kobiet nie tylko robią małe dzieci, ale mocno uprzywilejowaną kastę:

  • bo za ich problemy zdrowotne mają odpowiadać mężczyźni (patriarchat lubujący się w szczupłych kobietach, co je niby uprzedmiatawia – ale już nie zauważają jak bardzo przedmiotowo traktują mężczyzn, czyli jako narzędzia dla polepszania swego życia/emocji – w tym okłamywania, że otyłe jest piękne/statusu/uniknięcia konsekwencji/wyręczania się)
  • bo za ich przemoc mają odpowiadać mężczyźni (tak jakby kobiety były niezdolne do czynienia zła, lub jego prowokowania)
  • bo za ich toksyczny charakter odpowiadać mają mężczyźni, lub właśnie – należy go tolerować (także gdy są nieznośne, kiedy to chce się im pomóc w walce z otyłością)
  • bo za ich ewentualny niezbyt wysoki poziom inteligencji mają odpowiadać mężczyźni i cały system dając im parytety, by dostawały się na wysokie stanowiska ze względu na płeć, a nie IQ/możliwości/umiejętności/realną pracę/wydajność (a wydajność ludzi otyłych jest niższa!)

Jakby problem otyłości tyczył głównie mężczyzn, to by nikogo to nie interesowało – radźcie sobie sami. Tym bardziej, że mężczyźni otyli są jeszcze mniej atrakcyjni dla kobiet, niż otyłe kobiety (te zawsze swoich amatorów znajdą – i na dodatek coraz częściej żądają dla siebie przystojniaków).

Grube kobiety zasługują na przystojniaków

Porównanie mężczyzn.

Akceptujmy otyłe kobiety, by uzyskały sukces reprodukcyjny, ale traktujmy źle większość mężczyzn?

I na końcu oczywiście dla Was cykliczna dawka diabolicznej 😉 hipergamii przełożonej przez oceny otyłości, lub końcowej atrakcyjności obu płci. Jak ona wpływa na rynek matrymonialny, gdy akceptujemy otyłość?

Jak wiemy wobec mężczyzn społeczeństwo stawia jedynie wyśrubowane wymagania, roszczenia, surowość, mniejszą empatię, wyrozumiałość, a do tego zrzuca ostatnio winę za wszelkie zło na każdą, męską jednostkę. Sprawiedliwe?

Tak wyglądają możliwości uzyskania sukcesu reprodukcyjnego u obu płci:

jak działa wolność seksualna i dlaczego wielu mężczyzn się nie rozmnoży, a kobiety zostaną samotnymi matkami

Nawet jak kobieta z oceną 3 się rozmnoży to i tak zapewne zostanie samotną matką (zamiast spółkować z mężczyzną na swoim poziomie, który by z nią został), a potem dopiero przygarnie z pogardy mężczyznę z oceną 6 (samiec beta), który i tak będzie miał niższą od niej pozycję (bo przecież z nim by miała dziecko wcześniej, gdyby miał wysoką) i sam swoich genów raczej nie przekaże.

I ta nasza wspomniana „trójka” zapewne będzie otyła, lub doprowadzi się do tego stanu po ślubie, gdzie nie będzie musiała już trzymać linii.

Wszak trójka nie chce nad sobą pracować, kiedy to żąda akceptacji i brata się z feministkami. To jest wręcz zachęta do tego, by tyć, by nie dbać o siebie, by się zapuścić, by chorować. Zachęta, by usprawiedliwiać siebie chorobami, hormonami, czy też robiąc na złość mężczyźnie, którego się nienawidzi. Mężczyźnie, który pożądał szczupłą kobietę (więc ona zamiast pretensji do siebie, ma pretensje do niego) i jak to w tym żarcie jest o ślubach – mężczyzna chce, by kobieta po ślubie się NIE zmieniła, a kobieta chce by mężczyzna się zmienił – oczywiście dla niej.

Szkoda, że realia pokazują, że jest w tym dużo prawdy i płcie nie podchodzą do siebie tak samo (na równi…).

otyłość kobiety po ślubie

Danie kobietom tak dużej władzy jaką mają doprowadza do tego, że ich kobiecość pozostaje w formie: daj, akceptuj, należy mi się książę z bajki, a większość mężczyzn to nieatrakcyjny, zbędny balast i problem.

Doprowadza to też do rozbicia rodzin. Jak przekazują feministki, każda kobieta, która odchodzi od mężczyzny jest zwycięzcą. Uwalnia się od drania i nieudacznika. Gdy mężczyzna odchodzi to oczywiście rozbija rodzinę. Cóż, niekoniecznie – często ucieka od braku szacunku swojej już ex kobiety, od jej nieustannego niezadowolenia, egoizmu, poniżania, wyśmiewania i krytykanctwa. Ale ona go nie szanuje przez hipergamię, która zakłada miłość kobiet tylko do bardzo małej grupy mężczyzn (maksymalnie 20% społeczeństwa) – przynajmniej wtedy gdy seksualność/związki nie są regulowane, a NA PEWNO gdy kobiety są uprzywilejowane.

Czasem kobieta z dzieckiem zostaje opuszczona dlatego, że wybrała nieodpowiedzialnego, choć atrakcyjnego gnojka do tego, by z nim uprawiać seks. Ale kto jej kazał nie myśleć kogo wybiera, a wybierała przy pomocy części ciała pomiędzy nogami? Mężczyznom nikt nie współczuje, jeśli wybiorą zołzę, czy psychopatkę, która puści ich z torbami.

Mężczyznom potrzeba więc wiedzy. Kobietom… cóż, jak widzimy – przywilejów.

Ale wróćmy do strategii reprodukcyjnych, czyli technik, które mają pozwolić na ułatwienie sobie rozmnażania, ale nie tylko – często też tzw. „ustawienia” sobie życia.

Kobieta w obecnych czasach dzięki emancypacji, hipergamii, sprzyjającemu prawu i męskiej niestety desperacji może pozyskać lepsze geny od własnych do urodzenia dziecka (trójkę kobiecą pociąga przynajmniej czwórka męska), ale kobieta może też zatrzymać przy sobie bardziej atrakcyjnego mężczyznę od siebie do np. finansowo, czy dla emocjonalnej stabilizacji (samiec beta – nawet męska szóstka, która nie przekaże genów, a służy do innych kobiecych celów).

Obie strategie seksualne mniej więcej opisywałem tutaj:

Kobiety kochają za wnętrze, czyli alfa szmaci, beta płaci

Kim w takich układach są mężczyźni z oceną od 1 do 6, a nawet ciut atrakcyjniejsi? Jaki jest ich status w społeczeństwie? Ile mają władzy, a ile ponoszą ryzyka? Jaką mają szansę na uzyskanie sukcesu reprodukcyjnego?

Często żadną, są nikim, pod pantoflem, albo w związku gdzie kobieta bardzo często wyraża swoje niezadowolenie, a mężczyzna nie może się postawić (nawet gdy ma rację), bo ją straci. On traci tożsamość dla fałszywej ułudy bycia kochanym, czy też powiedzmy, że regularnego (hehe, naiwny) dostępu do seksu i też powiedzmy w zamian za uklęknięcie przed jaśnie królewną, wzięcie z nią ślubu (oddaj jej swą godność, oddaj wszystko co masz – a ona nie doceni, jeśli tylko zauważy szansę na przeskok na lepszą gałąź i że koleżanki żyją w większym luksusie).

I jak to my mężczyźni sobie mówimy gdy widzimy zaręczonych…

JUŻ PO NIM! SZYKUJCIE WIENIEC! BĘDZIE GO TRZYMAŁA NA ŁAŃCUCHU!

Feministki twierdzą, że otyłość nie jest niezdrowa 2

I to nie zawsze są żarty (może na początku, później jedynie się słucha starego wujka, który mówi, że nie miał szczęścia w miłości), a realia, bo jak opisywałem więcej kobiet, niż mężczyzn jest kontrolująca w związkach – a więc stosują przemoc psychiczną na swoich „kochanych” mężczyznach, by oni im służyli (byli podporządkowani), a sami wyparli swoje potrzeby, emocje, by po prostu nie absorbowali czasu „najdroższej”…

Ano właśnie, bo dla mężczyzn związki z kobietami mają być drogie, z poświęceniem, działaniem, płaceniem, dla kobiet wszystko tanie, łatwe i najlepiej za darmo.

Akceptacji u kobiet wad najgorszych, empatii do kobiet maksymalnej, u mężczyzn braku akceptacji wad najmniejszych i praktycznie zupełnego braku empatii.

Ale to problemy kobiet się wyolbrzymia, a męskie spłyca, wyśmiewa, ignoruje, lekceważy. Ma być tak, by tylko kobietom było dobrze (choć krótkowzrocznie, bo nie widzą jak sobie szkodzą, ale też mężczyznom, którzy mogliby przy nich być).

I uzasadniają to naprawdę tylko myśleniem życzeniowym.

Akceptuj jak jest i wszystko samo się ułoży.

Ale ile można siebie, oraz społeczeństwo oszukiwać?

Czas na pobudkę. To co się dzieje jest szkodliwe dla NAS wszystkich. Dla obu płci.

Profil strony na Facebooku: https://www.facebook.com/swiadomosczwiazkow

Spodobał Ci się mój artykuł i moja praca tutaj? Spójrz poniżej w jaki sposób możesz podziękować! Dzięki regularnemu wsparciu mogę ocenić, czy moja praca się przydaje. We wszystko co tutaj widzisz inwestuję samodzielnie (również finansowo) i nie chciałbym by skończyło się to zniknięciem strony z internetu 🙂

wpłata na konto bankowe

Nr konta: 20 1870 1045 2078 1033 2145 0001

Tytułem (wymagane): Bezinteresowna darowizna

Odbiorca: SW

Będę wdzięczny za ustawienie comiesięcznego, automatycznego zlecenia wpłaty, ponieważ moja praca również jest regularna. Preferuję wpłatę na konto, ponieważ cała kwota dociera do mnie bez prowizji.

BLIK, przelewy automatyczne (szybkie), Google/Apple PAY i zagraniczne (SEPA) - BuyCoffee

Kliknij, by - kliknij w obrazek

Nie trzeba mieć konta na tym portalu i jest wybór przelewów anonimowych (np. BLIK). Nie trzeba podać prawdziwych danych. Niestety prowizja to 10%.

Paypal - kliknij w obrazek

darowizna paypal

Dla darowizny comiesięcznej zaznacz "Make this a monthly donation." Tutaj też są prowizje, ale można wspierać comiesięcznie w prostszy sposób, niż ustawia się to w banku. Coś za coś.

Tutaj przeczytasz więcej o podejmowanych działaniach i o samych darowiznach.

PS. Potrzebuję też pomocy z SEO, optymalizacją WordPress i reklamą (strona nie dociera do wielu ludzi). Szukam też kogoś z dobrym głosem do czytania tekstów.

UWAGA: Teksty zawarte na stronie mają charakter informacyjny, lub są subiektywnym zdaniem autora, a nie poradą naukowo-medyczną (mimo, że wiele z informacji jest zaczerpniętych z badań). Autor nie jest psychologiem, nie "leczy", a jest pasjonatem takich treści, który przekazuje je, lub interpretuje po swojemu. Dlatego treści mogą być niedokładne (acz nie muszą). Dystans do nich jest wskazany. Autor nie daje gwarancji, że jego rady się sprawdzą i nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne szkody wywołane praktykowaniem jego wizji danego tematu. Autor nie diagnozuje nikogo, a jedynie opisuje tematy z własnej perspektywy. Artykuły na stronie nie powinny zastępować leczenia, czy wizyt u specjalistów (chyba, że czytelnik ceni mnie bardziej, ale to jego osobista decyzja) i najlepiej jakby moje teksty były traktowane jako materiał rozrywkowy, lub jako ciekawostki. Autor (czy też autorzy, bo artykuły pisało wiele osób) nie uznają, że ich recepty na życie są i będą idealne - każdy używa ich na własną odpowiedzialność.