Feministki seksualizują kobiety, choć są temu przeciwne
Środowiska feministyczne i lewicowe głośno krytykują seksualizację oraz uprzedmiotowienie kobiet. Jest to rzecz, która łączy środowiska feministyczne i antyfeministyczne. Seksualizacja wypacza relacje, wartości i postrzeganie płci. Widzę tu jednak pewien problem. O ile nie zauważyłam do tej pory, by antyfeminiści łamali własne zasady i nie trzymali się własnych poglądów na temat coraz bardziej postępującej seksualizacji społeczeństwa (czasem wręcz przeciwnie, doprowadzają ten pogląd do skrajności), o tyle w środowiskach feministycznych… No właśnie. Feministki łamią własne zasady podejmując się działań i promując poglądy, które stoją z nimi w bezpośredniej sprzeczności. Niby stoją na przeciw seksualizacji kobiet, ale jednocześnie ją promują. Niby widzą problem w męskich zachowaniach seksualnych (i nie tylko), ale zachowują się nie lepiej. Niby nie chcą seksualizacji, ale dla nich rozwiązłość, czy wynikająca z niej często nieodpowiedzialność i żądania aborcji na życzenie są na porządku dziennym.
Nadmierna seksualizacja społeczeństwa jest faktem. Coraz więcej uwagi poświęca się własnej i cudzej seksualności. Społeczeństwo jest bombardowane bodźcami seksualnymi zewsząd, co nie sprzyja mentalnej stabilizacji i rozwojowi w lepszym kierunku. Pomija się przy tym inne cechy, np. cechy charakteru, dojrzałości emocjonalnej, wartości. Mówienie o wartościach jest passe, nudne, jakby miało tyczyć tylko 80 latków, którzy… udają, że umoralnili się po latach grzesznej przeszłości i dzięki temu czują się czyści.
Co proponują feministki dla młodych kobiet? Pracę seksualną, sex-kamerki, onlyfans, rozwiązłość… i to często przy jednoczesnym obrażaniu mężczyzn i wmawianiu, że tylko oni uprzedmiatawiają oraz seksualizują. Jest to jedna z wielu feministycznych bzdur, które należy sprostować.
Artykuł wyrósł ze współpracy z czytelniczką. To nasze rozumienie, jej źródła.
Prostytucja, OnlyFans i SAMOuprzedmiotowienie kobiet
Znaczna część feministek popiera legalizację prostytucji. Uważają to za całkowicie normalny zawód (ale jednak nieopodatkowany, więc zyski z niego są ogromne). Okej, na tym etapie nie widać jeszcze aż tak dużej hipokryzji feministek, wszak nie tylko one uważają, że prostytucja powinna zostać w pełni zalegalizowana, a i narracja o wolnym wyborze nie wydaje się całkowicie pozbawiona sensu (przynajmniej dla przeciętnego człowieka, nie zagłębiającego się w temat). Problem pojawia się, gdy przyjrzymy się zażaleniom zgłaszanym przez najpopularniejsze polskie feministki. W sumie nie tylko polskie. Warto patrzeć też na inne kraje, zwłaszcza Zachód i USA, bo stamtąd nasze rodzime feministki czerpią inspiracje. Uczą się od bardziej doświadczonych.
Ile razy słyszeliście jakąś rewelację w stylu „źli mężczyźni traktują kobiety przedmiotowo”? Ja już nie liczę, bo nie dałabym rady. To jest w tych środowiskach na porządku dziennym i przenika do mainstreamu. Tak samo jak gadanie o molestowaniu, którego definicja jest coraz bardziej rozszerzana. Molestowanie jest nawet wtedy, gdy mężczyzna zbyt długo patrzy na kobietę. A potem narzekają, że mężczyźni nie są chętni do podejmowania inicjatywy… Cały ten jazgot szkodzi ofiarom prawdziwej przemocy seksualnej.
Aktywistki feministyczne głoszą, że kobiety w społeczeństwie są traktowane jak przedmioty, narzędzia mające zaspokajać męskie fantazje i że zdarza się to często. Na przykład poprzez dbanie o siebie. Według popularnej feministki Kai Sz., znanej także z profilu na Instagramie, o którym powszechnie mówi się, że promuje otyłość, a dbanie o wygląd (np. makijaż, depilacja, pielęgnacja, przejmowanie się swoim wyglądem w ogóle) jest mechanizmem wytworzonym przez patriarchat i mężczyzn do zaspokajania ich, a także mającym odwracać wzrok kobiet od rzekomej dyskryminacji:
Teksty feministek przejaskrawiają problemy kobiet w społeczeństwie i ukazują mężczyzn jako grupę dominującą, która ma złe intencje z samego faktu bycia mężczyznami. Czyli „nie próbujcie nawet zakładać, że jesteśmy takie same, ale my możemy mówić, że wy wszyscy jesteście identyczni i macie identyczne poglądy, intencje”.
Czym jest prostytucja? Sytuacją, w której kobieta z własnej woli sprzedaje swoje ciało. Dobrowolnie zrzeka się własnej podmiotowości i na czas pracy staje się towarem, który klient może nabyć za pewną opłatą. Nie mówię teraz o przymuszeniu, gdzie ofiara robi to wbrew woli, bo nie o to chodzi feministkom. Chyba każdy normalny człowiek potępia gwałt i handel ludźmi (wbrew temu, co mówią). W każdym razie, prostytutka musi zrobić to, czego oczekuje klient. Jej zdanie się nie liczy. Sutenerzy, którzy traktują kobiety pracujące dla nich jak towar, są w stanie zmusić je przemocą do posłuszeństwa. Niezależnie od tego, czy dzieje się to w legalnym domu publicznym, czy na uboczu w lesie, pod przysłowiową latarnią. Przemysł seksualny jest wypełniony przemocą i cierpieniem. Taka jest jego charakterystyka. Uprzedmiotowienie kobiet prostytuujących się jest charakterystyczne dla tej branży i jest jej częścią.
Dowody przeciwko legalizacji prostytucji (BADANIA)
Feministki promują prostytucję, uważają to za coś normalnego, a często wręcz dobrego. Według ich retoryki „sexworking” (skądinąd słowo-zamiennik prostytucji) jest wyzwalający. Chcą zniesienia ostracyzmu społecznego dotyczącego prostytucji, a co bardziej radykalne feministki uważają, że prostytucja jest zdecydowanie lepszym wyborem dla kobiety niż na przykład założenie rodziny. Jak wiadomo masa feministek uważa, że kobieta w rodzinie jest ograniczana.
Tutaj kolejna delikwentka, tym razem z Twittera:
I…
Czyli według tej kobiety seksualizacja jest zła, ale „sexworking” już nie. Prostytucja i pokrewne zawody wcale nie są traktowaniem kobiet przedmiotowo i sprowadzaniem ich do roli obiektów służących tylko do seksu?
Na początku roku pewien powiedzmy mówca motywacyjny opublikował post, w którym napisał, że nigdy nie umówiłby się z prostytutką. Post był szeroko krytykowany w internecie. Niech jedna z krytykujących kobiet zostanie kolejnym naszym przykładem:
Facet jest uprzywilejowany (wiadomo, tyle ma przywilejów w tym kraju, rozdają mu pewnie pieniądze w specjalnie stworzonym ku temu urzędzie…), bo nie chce być z prostytutką i nie szanuje kobiet, które sprzedają swoje ciało. Logiczne.
Do tego jak ktoś śmie uważać, że prostytucja to łatwa kasa? Jak jest tak ciężko to zapraszamy do pracy fizycznej. Problem z głowy – od razu. Ale nie. Lepiej rozłożyć nogi na kamerce w domciu na miękkiej kanapie sfinansowanej przez sponsora, nawet się lekko nie zmęczyć, doprowadzić się do kilku orgazmów dla przyjemności, a kasa spływa jak nie spłynie w dużo cięższej pracy (w przeliczeniu choćby na godzinę).
Jeśli ktoś wciąż uważa, że jest to zjawisko marginalne, to może jeszcze jeden przykład tej pokrętnej logiki:
Nikt nie mówi, że czystość seksualna to jedyna wartość kobiety, ale dość ważna – szczególnie dla mężczyzny, który też się nie puszcza, a stawia na inne wartości i nie jest takim prymitywem, którego życie miałoby się obracać głównie wokół seksu tak jak rozwiązłych kobiet i pracownic seksualnych.
Jakby było mało, Julia napisała to wszystko w jednym poście i najpewniej w ogóle nie zauważa tych sprzeczności. „Praca seksualna to fajna opcja, ale inni seksualizują prostytutki, bo przecież nie same zainteresowane”. Brak spójności widać gołym okiem.
Pracownice seksualne są leniwe i nie mają ambicji – fakt. Pracownice seksualne są uprzywilejowane – fakt, bo mężczyźni w ogromnie mniejszej ilości przypadków mogą mieć zapłacone nawet za… foty stóp. Pracownice seksualne nie mają innych umiejętności i nie chcą ich nabyć – fakt. Racjonalizacja pracy seksualnej to sprowadzanie się do poziomu zwierzęcia, który nie rozwinie się nigdy, promuje lenistwo, brak ambicji i sprowadzenie swojego żywota do funkcji seksualnej.
„Zwykła” prostytucja to jedno, a inna sprawa to prostytucja online. Mam na myśli przede wszystkim strony takie jak popularne ostatnio w świadomości publicznej OnlyFans czy kamerki internetowe, gdzie kobiety rozbierają się i wykonują różne czynności seksualne za napiwki od mężczyzn. Czy jest to uprzedmiotowienie? Owszem. Tak samo, jak w przypadku zwykłej prostytucji, jest to sprowadzenie kobiety do roli obiektu seksualnego. Jeśli chodzi o OnlyFans, można też zaobserwować zjawisko upubliczniania swojej intymności, sprzedaży prywatności i wytwarzania się specyficznej więzi między klientem i dziewczyną z OnlyFans. Oczywiście jest to więź jednostronna, istnieje głównie w głowie mężczyzny. Ta kobieta ma najczęściej co najmniej kilkudziesięciu subskrybentów, więc nie ma możliwości, żeby odczuwała więź z tym jednym, konkretnym mężczyzną.
Jest to szkodliwe dla obu stron, choć na pewno przyjemność (taka prowizoryczna) jest. Ale to krótkowzroczne myślenie, którymi mogą posługiwać się jedynie dzieci.
Mężczyźni są zbędni, kobiety to królowe
Publikowanie treści erotycznych na OnlyFans ma też poważne konsekwencje dla obu stron. Kobieta uczy się w ten sposób, że jest na tyle wyjątkowa, by samym swoim istnieniem przyciągać dziesiątki, setki, a czasami nawet tysiące mężczyzn. Potęguje to zachowania narcystyczne, poczucie wyższości (także publiczne manifestowane) i pompuje ego do granic możliwości. Kobiety mogą uważać, że one po prostu zasługują na tę adorację i zainteresowanie ze strony mężczyzn – wszak są wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju (co ciekawe wyłącznie dzięki uprzedmiotowieniu siebie i swojego ciała! – z czego jesteś dumna? niczego wartościowego w życiu jeszcze ani nie zrobiłaś, ani nawet nie powiedziałaś!).
Przykład takiej postawy? Proszę:
https://www.tiktok.com/@soullig/video/6895825619075075333
Po przetłumaczeniu:
„Cześć, ludzie, to tylko codzienne przypomnienie, że nigdy nie widziałam mężczyzny, którego bym, kurwa, potrzebowała. Jesteście wszyscy zastępowalni, nawet nie rozgaszczajcie się/nie czujcie się komfortowo i nie róbcie inaczej, w przeciwnym razie jesteście gośćmi w tym domu i możecie zostać wyrzuceni tak szybko, jak zostaliście zaproszeni. Dziękuję”.
Ona nie potrzebuje mężczyzny. Ona jest silna, niezależna i da sobie radę sama. W końcu „wszyscy jesteście zastępowalni”, a ona jest nowoczesną kobietą. Ktoś pomyśli „i po co się tym przejmować, że jakaś wariatka uskutecznia mowę nienawiści w stosunku do mężczyzn? Nie ona jedna tak mówi, za kilka lat zmieni zdanie, a poza typ w stosunku do kobiet też zdarzają się takie komentarze…”.
Tak, zdarzają się, ale w nieporównywalnie mniejszej skali. No i nie są akceptowane społecznie. Z mizoandrią sytuacja jest wręcz odwrotna. Skala tego zjawiska jest ogromna, coraz więcej mizoandrycznych wypowiedzi się pojawia, a już na ten moment nie trzeba ich daleko szukać, co reakcje na ten filmik pokazują dość wyraźnie. Nagranie zostało odtworzone ponad 5 MILIONÓW razy i zebrało 1,5 MILIONA lajków. Z kolei jej profil na TikToku obserwuje ponad pół miliona osób. To po pierwsze. Po drugie, ktoś mógłby też zapytać, co to ma wspólnego z prostytucją i OnlyFans. Ano to, że wspomniana dziewczyna sama chwali się tym, że podobno jest w ścisłej czołówce popularności na OnlyFans, który to, jak wspomniałam, jest tak naprawdę portalem pornograficznym.
A to jeszcze nie koniec, bo dziewczyna uwielbia wręcz upubliczniać zdjęcia, mówiąc delikatnie, w niedwuznacznych pozach. Nawet na TikToku ma na profilowym zdjęcie z wypiętą dupą, nie wspominając o Instagramie, który wyraźnie pokazuje jej prawdziwe oblicze. Komu zawdzięcza tak dużą popularność? Tym niepotrzebnym według niej mężczyznom. Media oczywiście okrzykną Cię incelem, mizoginem oraz seksistą (a i pewnie doczepią rasizm, bo dziewczyna nie jest biała), jeśli publicznie odważysz się wytknąć ten festiwal hipokryzji oraz naruszyć wizerunek kobiety jako płci idealnej. W przypadku, gdy akurat złożyło się tak, że masz dwa chromosomy X (co jest dla feministek wyznacznikiem tego, jakie powinnaś mieć poglądy), znajdą się inne wyzwiska.
A więc czy feministki mają coś przeciwko budowaniu wizerunku na byciu seksualizowanym towarem i na mizoandrii, chorej nienawiści do mężczyzn? Skądże.
„Nudesy, rozwiązłość i pole dance wcale nie seksualizują”
Spora część z tych „wyzwolonych i niezależnych”, które to mają w zwyczaju najgłośniej narzekać na seksualizację i uprzedmiotowienie kobiet w życiu społecznym, ćwiczy pole dance. Nie chodzi o odmianę sportową, bynajmniej. Jest to forma ewidentnie celująca w prymitywne instynkty seksualne, w tym seksualne pozy, gesty i ruchy. Można tutaj dodać temat striptizu i klubów nocnych. Striptiz też kryje się pod pojęciem „sexworking”, tak chętnie używanym przez feministki. Jest to zasadniczo podobna sytuacja do OnlyFans. Kobieta rozbiera się przed mężczyznami, którzy płacą jej za to w napiwkach. Czyli kolejna forma uprzedmiotawiania siebie samych przez kobiety dla zysku, której feministki radośnie przyklaskują.
Z nudesami sytuacja też jest bardzo ciekawa. Już jakiś czas temu pewien polityk udostępnił (lub też ktoś mu się włamał – tak twierdzi) nudesy pewnej pani z pewnego samorządu. Jaka była reakcja feministek i innych osób ze środowiska lewicowego? Same zaczęły wstawiać na Twittera swoje zdjęcia w bieliźnie i często też w erotycznych pozach. Akcja idealna dla płytkich ludzi, którzy mają okazję pokazać swoje ciało pod płaszczykiem „solidarności jajników” (coś, co tak naprawdę nie istnieje, a same feministki uwielbiają wykluczać kobiety, które się za feministki nie uważają i mają czelność je krytykować). Kto brał w niej udział? Głównie te kobiety, które bardzo pragną atencji i nie mogą bez niej żyć, więc jak tylko mają okazję pokazać kawałek ciała, to ją wykorzystają bez chwili zastanowienia. A jak jeszcze mogą podpiąć się w ten sposób pod jakąś akcję solidarnościową to już w ogóle, żyć nie umierać.
Oczywiście przy okazji pojawiło się także naprawdę dużo wpisów na temat. Prym wiodła jedna z najbardziej rozpoznawalnych polskich aktywistek, Maja S., która to uwielbia poruszać tematy związane z seksem i normalizować zjawiska leżące blisko niego. Zaraz za nią biegła osobopostać z młodzieżówki SLD, która z kolei słynie z rozbierania się przy każdej możliwej okazji (Justyna K.). No i z tego, że w wieku 26 lat pierwszy raz ugotowała samodzielnie obiad. I jeszcze ze swojej wypowiedzi na temat prezentów od mężczyzn. Jest to dla niej porównywalne z gwałtem. Jeśli coś choć przez chwilę stało obok seksualności, to jest prawie pewne, że waćpanna S. poruszała ten temat. Przykładowo mówi, że wstawiając zdjęcia w seksualnych pozach nie uprzedmiotawiamy się…
Z kolei modelka/aktorka promująca jakiś towar już jak najbardziej jest ofiarą uprzedmiotowienia:
Przyznaje także, że gra seksualnością i robi to celowo. Typowe: „przyciągnę Cię seksualnością, a potem będę tresować za jej pomocą”. Czy przypadkiem nie brzmi to toksycznie? To jest próba uzyskania WŁADZY nad kimś. Nie docenia się roli psychiki w tym wszystkim. Rozseksualizowane społeczeństwo, które ciągle jest „rozgrywane” seksualnością staje się nerwowe i wyczerpane, a to widzimy na skalę światową.
W tym momencie trzeba przyznać, że Maja S. musi być naprawdę wysportowaną osobą. Ja po zrobieniu takiego fikołka logicznego już dawno byłabym połamana w trzech miejscach.
Inne posty z tamtego czasu wcale nie są lepsze. Na przykład cała litania na temat tego, że rzekomo nie ma zbyt dużej liczby partnerów seksualnych, których kobieta może mieć na swoim koncie:
Tak, dobrze widzicie. Według Mai S. nie ma absolutnie nic złego w tym, że ktoś miał dużą ilość (nawet 200, co pisała w innym miejscu) partnerów seksualnych. Jaki to ma związek z seksualizacją? Cóż, jeśli uprawiamy seks z przypadkową osobą to patrzymy na nią przede wszystkim z poziomu jej atrakcyjności fizycznej i seksualnej. Tak samo ona patrzy na nas. Nie da się inaczej w tej sytuacji. Promując takie zachowania, przyczyniamy się do tego, że coraz więcej osób zaczyna myśleć o seksie jak o zabawie, a nie o więzi z drugim człowiekiem. Nie ma tam głębszych uczuć, jest tylko puste zaspokajanie własnych popędów.
Widzimy obecnie skutki takiego nastawienia. W oczywisty sposób przyczynia się to do traktowania osób obu płci jedynie jako obiektów seksualnych. Jeśli ludzi z takim nastawieniem przybywa, to zwiększa się też na przykład seksualizacja popkultury. Ludzie kierujący się głównie doraźną przyjemnością chętniej też chodzą przykładowo na filmy o równie płytkim przekazie czy słuchają muzyki, w której połowa tekstu to seks i przekleństwa. Prawo popytu i podaży, które… jest regulowane właśnie przez naszą psychikę, a nie prawdziwe bodźce. Nie wspominając już o konsumpcji pornografii, która cały czas rośnie, a wiek osób oglądających film dla dorosłych po raz pierwszy obniża się. To wszystko ma z kolei wpływ na nowe pokolenia ludzi.
Czy nie jest w interesie całego społeczeństwa, żeby zatrzymać ten trend? Moim zdaniem tak, a feministki powinny być pierwsze do prostowania takich zachowań i poglądów, bo szkodzą one kobietom (jak wiadomo, feministki mężczyzn mają w poważaniu, choć mężczyznom także szkodzą).
Jeśli chodzi o Maję S., to warto wspomnieć jeszcze o tym, że jej zdaniem słowa typu „dziwka” czy „szmata” to tak naprawdę nie są obraźliwe określenia i niezależnie, czy był powód, by daną kobietę tak nazwać, czy też nie, i tak jej postępowanie jest okej:
Cóż. Nie bez powodu przez większość historii na kobietach rozwiązłych ciążył ostracyzm. Kobiety, które miały wielu partnerów seksualnych bardzo często nie są w stanie przywiązać się do jednego mężczyzny. Wzrasta u nich drastycznie poziom niestabilności i nieumiejętności przywiązywania się, a co za tym idzie rozstań i rozwodów. Po drugie, rośnie odsetek samotnych matek, a także nastoletnich ciąż. To ostatnie wynika głównie z tego, że obecne normy społeczne stwarzają warunki dla dzieci i nastolatków, by zaczęły być aktywne seksualnie zbyt wcześnie (jeśli ktoś nie wierzy to polecam zapoznać się ze standardami edukacji seksualnej WHO). Ale według Mai S. jest to okej.
No i rozwiązaniem będzie aborcja na życzenie jako metoda antykoncepcji, a nie po prostu kontrola nad własnymi popędami i odpowiedzialność. O tym zaraz.
Obsesja feministek na punkcie własnych narządów płciowych… i nie tylko własnych. Bodyshaming wobec mężczyzn „ok” (np. wyśmiewanie rozmiarów penisa), wobec kobiet – nie
Od jakiegoś czasu w przestrzeni feministycznej, np. na profilach Instagramowych czy stronach na Facebooku rozwija się bardzo specyficzny rodzaj kultu. Jest to kult kobiecych narządów rozrodczych. I naprawdę nie pomyliły mi się określenia, choć chciałabym. Żeby jeszcze były to jakieś treści edukacyjne, np. z zakresu biologii, czy w ogóle wnoszące cokolwiek. Wtedy jakoś zrozumiałabym, dlaczego ktoś to publikuje, a inni chcą to oglądać. Tymczasem przypomina to bardziej chłopców z gimnazjum, którzy rysują penisa w zeszycie kolegi z ławki. Feministki tworzą całe galerie rysunków sromów i udostępniają w mediach społecznościowych. W jakim celu? Nie wiadomo. Przydatności nie stwierdzono. Jednak one twierdzą, że są inne, niż chłopcy, lepsze. I robią to jako dorosłe osoby.
To pokazuje, że mimo wszystko płcie są równe, PODOBNE wręcz, bo za bardzo się nie różnią i nie ma co tworzyć dziwnych kultów jednej płci przeciw drugiej!
Śmieszy mnie to i przeraża jednocześnie. Śmieszy dlatego, że… no kurde, te rysunki są po prostu głupie. Przeraża mnie z kolei to, że kobiety publikujące te obrazki nie mają żadnego instynktu samozachowawczego. Podpisują się pod tym, pokazują twarz, opowiadają o tym z nieskrywaną ekscytacją. Żeby nie było, nie brzydzą mnie narządy płciowe same w sobie. Brzydzą mnie ludzie, którzy swoje postrzeganie świata ograniczają jedynie do tego, co mają między nogami i jak z tego korzystają.
W tym tekście przewinęła się już Kaja Sz., która utyskiwała na to, jak „źli mężczyźni uprzedmiotawiają kobiety i traktują jak obiekty seksualne”. Ta sama osoba ma na swoim Instagramie całą galerię rysunków kobiecych narządów płciowych, zatytułowaną QueenCipa (co mówi samo za siebie). Jak ktoś chce pooglądać niestety musi założyć instagram i sobie tam wyszukać…
Sz. wprost przyznaje, że jara ją ten temat:
Pomijając już nawet fakt, że te obrazki są obrzydliwe same w sobie, są też pokazywaniem swojej seksualności w przestrzeni publicznej. Czemu mam z tym problem? Feministki, które angażują się w takie akcje pokazują, że tak naprawdę nie przeszkadza im skupianie się opinii publicznej na ich seksualności. To jest przejaw hipokryzji, gdy krzyczysz „nie oceniaj mnie tylko na podstawie tego, że mam waginę! Nie jestem tylko od seksu!” i zarzucasz mężczyznom, że wykorzystują kobiety dla zaspokojenia swoich potrzeb, a chwilę później sama tworzysz i udostępniasz takie obrazki,a poza tym połowa Twojego Instagrama to wpisy związane z tym, co masz między nogami. Można tu też przywołać np. monstrancję w kształcie waginy, umieszczoną na patyku i zorganizowane wokół tego zjawisko przypominające kościelną procesję, które pojawiło się na marszu równości 2019 w Gdańsku. Warto przypomnieć, że to także było zorganizowane przez organizację feministyczną, Trójmiejskie Dziewuchy Dziewuchom. Po fali oburzenia ludzi, zwłaszcza wierzących, w głowach autorek nie pojawił się nawet cień refleksji. Uparcie twierdziły, że wagina jest symbolem wolnych kobiet i dlatego tam była…
Ekscytacja własnymi narządami rozrodczymi to nie wszystko. Od jakiegoś czasu ma też miejsce zjawisko jeszcze ciekawsze – niektóre panie uwielbiają obrażać mężczyzn, wytykając im rozmiar przyrodzenia. Rozmiar, którego nawet nie znają, co dodaje bezsensu tej sytuacji. Na TikToku jakoś od kilku miesięcy chwile świetności przeżywa piosenka „Short Dick Men”, którą dziewczyny z przyjemnością umieszczają jako podkład muzyczny do swoich filmików.
Co może sprawić, że mężczyzna zostanie tak nazwany? Wszystko. A już na pewno wszystko, co odbiega od jedynej słusznej narracji feministek i kobiet – bogiń.
Oto przykłady:
Filmiki z Tiktoka z piosenką „Short Dick Men”
1 – gdy ona uważa, że musisz ubierać się jak ona chce, inaczej „masz małego” (skalę narcyzmu wywaliło)
2 – gdy ona uważa, że nie masz prawa nie lubić ciemnowłosych dziewczyn (skalę narcyzmu wywaliło)
3– gdy nie podobają ci się długie paznokcie (mniej drastyczne)
Tego jest oczywiście dużo więcej. To przykłady pierwsze z brzegu. Dla kobiet bodyshaming mężczyzn to normalka, a feministki pokazują jakby one były wyłącznymi ofiarami takich toksycznych zachowań. Nie można obrażać wyglądu kobiet, za to wygląd mężczyzn jest oceniany drastycznie i surowiej – tym bardziej, że mężczyzn krytykuje się za cechy, które nie są do zmiany, a u kobiet często jest krytykowana otyłość, którą można (zazwyczaj) zmienić.
Cóż, rozmiar czyjegoś przyrodzenia najwidoczniej jest tak ważny, że może być argumentem w dyskusji… Wyobraźmy sobie, co by było, gdyby to mężczyźni używali np. rozmiaru kobiecych piersi jako argumentu w dyskusji. Moim zdaniem byłoby to równie słabe i niemerytoryczne, ale na to nie ma przyzwolenia społecznego. Nie można wytknąć kobiecie żadnej cechy wyglądu. Charakteru też nie, bo „mogą być jakie chcą”. Za to głośne wyśmiewanie męskiego przyrodzenia jest w stanie wywołać zachwyt u kobiet, które to oglądają. Hipokryzja? A i owszem.
Kolejne przykłady zarozumiałych dziewczyn z zawyżonym ego, które pokazują, jak niski mają poziom argumentacji:
Są też inne sposoby zawstydzania mężczyzn. Od dłuższego czasu jest to także odwoływanie się do (domniemanego) braku aktywności seksualnej, często i przy tym gubiąc gdzieś sens i jakąkolwiek spójność. Nie można zatem wytykać kobietom ani za dużej liczby partnerów seksualnych, ani braku seksu w ich życiu. Z kolei mężczyznom już wytykać można wszystko (oczywiście według pewnych środowisk):
Ostatnimi czasy krytykuje się mężczyzn, którzy nie zdobywają kobiet (inceli, prawiczków), ale też mężczyzn rozwiązłych, którzy się nie angażują (mimo, że gdyby kobiety takich nie chciały, to by oni nie istnieli i nie nabijali sobie licznika). Ciekawe czasy.
Aborcja na życzenie, nieumiejętność ponoszenia konsekwencji i wulgarne protesty
Promowanie rozwiązłości seksualnej jest najczęściej powiązane z poparciem dla pełnej liberalizacji prawa aborcyjnego. Warto zaznaczyć, że nie musi to iść w parze, choć często jednak idzie. Większość feministek popiera aborcję na życzenie. Przeważająca część tych aktywistek postuluje, by była możliwość dokonania jej do 12 tygodnia ciąży bez podawania przyczyny. Mówią wręcz, że aborcja jest podstawowym prawem człowieka.
Wspomniana już Kaja Sz. o aborcji:
Dziewuchy wrzucają wulgarne informacje obrazkowe, że każdy zakaz aborcji mają w „dupie”.
Także wspomniana już Maja S. o aborcji (i przy okazji o tym, że mężczyźni rzekomo nie chcą zakładać prezerwatyw, zupełnie jakby ona nie miała wpływu na to, czy chce z takim mężczyzną uprawiać seks):
Jaki to ma związek z tematem? Taki, że aborcja na życzenie nie dotyczy konkretnej, tragicznej sytuacji (np. ciężko chore dziecko, czy zagrożenie życia matki). Dotyczy takich przypadków jak np. seks bez zabezpieczenia, nie wiadomo kto jest ojcem, antykoncepcja nie zadziałała, ciężarna jest za młoda i ludzie będą gadać. Czyli chodzi o to, żeby kobieta nie musiała ponosić konsekwencji swoich czynów. Nie musi liczyć się z tym, że jeśli będzie uprawiała przygodny seks albo zacznie aktywność seksualną w młodym wieku i z nieodpowiednią osobą, może zbyt wcześnie zostać matką. W dodatku samotną.
To w naturalny sposób wysyła komunikat do mężczyzn i chłopców, że kobiety nie chcą ponosić konsekwencji własnych zachowań, więc nie będą dobrymi partnerkami. A skoro kobiety nie muszą przejmować się tym, jakie skutki będą miały ich czyny, to dlaczego oni mieliby się tym przejmować? Dodajmy, że kobiety, z których zostanie zdjęta cała odpowiedzialność, chętniej będą angażowały się w ryzykowne zachowania. Wróćmy jeszcze co zniesienia ostracyzmu społecznego dotyczącego rozwiązłości seksualnej i mamy obraz świata, w którym kobiety mogą robić co chcą i nie przejmować się niczym.
One chcą raju – samowolki. Pełnej akceptacji dla najgorszych, żeńskich zachowań. To jest nowa forma psychopatii, którą niesłusznie wiąże się z mężczyznami. Ta kobieca była po prostu niegdyś ograniczana, a mężczyźni… no cóż, machali na nią ręką, uznawali, że kobiety są zbyt niegroźne i niewpływowe, by w ogóle się tym przejmować. Nie widać, by taka postawa przyniosła dobre efekty. Nie ma co wychodzić z lekceważącą postawą!
Jeszcze ciekawsze są panie z organizacji Dziewuchy Dziewuchom, która też już została przywołana wcześniej. Wchodząc na ich Facebookowy profil, można znaleźć np. takie grafiki:
Ciekawy obraz się z tego wyłania, prawda? Spojrzenie staje się przemocą, uprzedmiatawianiem, a ekshibicjonistki z parciem na szkło i szczujące seksualnie (pisałam coś o szkodliwych na psychikę bodźcach seksualnych?) mają być nietykalne.
Warto też napisać kilka słów o protestach, zwłaszcza tych, które miały miejsce po wyroku TK dotyczącym aborcji w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu. Można było w tamtym czasie znaleźć bardzo dużo nagrań przedstawiających zachowania kobiet, które wyszły na ulice polskich miast. Było mazanie po kościołach, niszczenie pomników, agresywne zachowania, np. w stosunku do policji, a potem jęczenie w internetach, że dostało się gazem w twarz. Było też dużo osób z transparentami. Jedne były nawet śmieszne, inne zwyczajnie żenujące, a inne… Zobaczcie sami:
Nienawiść do kobiet nie popierających feminizmu i podsumowanie tematu
Wszystkie poprzednie punkty idealnie podsumowuje zachowanie feministek wobec kobiet, które feminizmu nie popierają. Jaką miłością i tolerancją obdarzają np. konserwatystki, antyfeministki, kobiety zwracające uwagę na problemy mężczyzn w społeczeństwie, pro-life, a także mające cechy niepowiązane (przynajmniej nie bezpośrednio) z polityką i ruchami społecznymi – matki (wyzywanie od inkubatorów), będące w szczęśliwych związkach (niewolnice mężczyzn), katoliczki. Niestety znam to zjawisko z własnego doświadczenia. Dla osób, które śledzą takie środowiska od czasu do czasu nie jest to nic zaskakującego, jednak wciąż duża część polskiej i zachodniej populacji (zwłaszcza kobiet) naprawdę wierzy w to, że feministki troszczą się o kobiety i obchodzi je czyjekolwiek dobro. Cóż, jeśli danego człowieka lub grupę obchodzi czyjeś dobro, to nie wyzywa go. Nie stosuje prześmiewczych określeń na tę osobę. Nie wyklucza jej tylko dlatego, że ma inne zdanie.
Czy feministki naprawdę dążą do tego, żeby ludzie nie patrzyli na kobiety jak na obiekty seksualne? Moim zdaniem nie. Wszystko to, co opisałam prowadzi do identyfikowania samego siebie głównie (lub nawet wyłącznie) przez pryzmat swojej seksualności. Seksualność staje się najważniejszą składową czyjejś tożsamości. A stąd naprawdę bardzo prosta droga do tego, by inni ludzie także zaczęli postrzegać takie osoby jedynie ze względu na to, czy są atrakcyjne seksualnie. Rozpowszechnianie się takich zachowań i poglądów prowadzi do hiperseksualizacji społeczeństwa, płytkości relacji, braku zaufania do osób płci przeciwnej (słusznego lub nie), braku odpowiedzialności. Nadmierne przejmowanie się swoją seksualnością sprawia, że ludzie przestają zwracać uwagę na ważniejsze sprawy. Nie jest to w niczyim interesie. W interesie kobiet też nie. Warto pokazywać ludziom, przede wszystkim tym zagubionym, że są inne drogi i nie trzeba sprowadzać swojego jestestwa do kwestii seksualnych.
Cieszy mnie fakt, że powstaje i rozwija się coraz więcej miejsc, które pokazują mężczyznom i kobietom inne możliwości oraz przecierają szlaki. To do nas należy wybór, którą drogą będziemy podążać i czy chcemy być hipokryt(k)ami.
Od autora strony. Podsumowanie mechanizmu promowania seksualizacji i ograniczeń z nią związanych
Feministki budują ginocentryczny matriarchat, a więc władzę kobiet i podporządkowanie się kobietom (niezależnie od ich jakości i kompetencji, jest to zatem bardzo chaotyczne). Gdy mówią o seksualizacji kobiet, lub domniemanej (a nie realnej) przemocy seksualnej odnoszą ją do wszystkich nieatrakcyjnych dla nich mężczyzn (większość mężczyzn jest uznawana za samców beta), którzy przeszkadzają im swoim istnieniem i nie dodają korzyści do ich życia. Nie chcą one być przez nich zauważane, ani podrywane. Dla nich tzw. samiec beta jest obleśny i samym istnieniem obok stosuje „przemoc”, a co dopiero gdy zagada, lub powie komplement. Niestety w świecie, gdzie uznaje się hipergamię, a nawet sztucznie podwyższa wartość kobiet – coraz więcej mężczyzn jest uznawanych za samców beta i są wykluczani.
Gdy feministki mówią o wolności seksualnej chodzi im oczywiście o wolność interakcji z mężczyznami top atrakcyjności (samcy alfa). Ciężar odpowiedzialności za ich błędy ma spoczywać na samcach beta, czyli zapewnieniu im odpowiednich warunków życia, praw, możliwości robienia aborcji, zrzucania z siebie odpowiedzialności, ochronę nawet w przypadku wykazywania się cechami toksycznymi/przemocą. Wiadomo. Z samcem alfa mają przeżywać przyjemność. Jeśli się uda – usidlić takiego mężczyznę do związku, by inna kobieta nie miała do niego dostępu, ewentualnie pozyskać jego geny i mieć zabezpieczony żywot dla tych genów (dziecka) – jeśli oczywiście nie zajdzie decyzja o aborcji, bo jednak przyjemność wygrała nad pozyskaniem genów.
Samiec beta „posprząta” całe te szambo, które narobiły. Do takich ról chcą sprowadzić mężczyzn feministki. Zmaksymalizować swoje szanse na interakcje z samcami alfa, żyć tanio i na koszt innych, mieć pełną ochronę w przypadku najgorszych cech i zachowań, a do tego wykorzystywać samców beta do swoich celów nie oddając w sumie nic w zamian.
To samo jest z możliwością ubierania się prawie nago, lub nawet nago, czy szczucia seksualnego. To jest władza psychologiczna. Feministki chcą mieć możliwość manipulowania mężczyznami przy pomocy swojej seksualności, by ci łatwiej byli „okręcani wokół palca”. W ten sposób zwiększa się tolerancja na przemoc ze strony kobiet. Czy to jeśli chodzi o manipulacje, czy wykorzystywanie mężczyzn. Oczywiście pewien rejon rezerwują sobie jako wolność dla samej wolności, czy dla dowartościowywania się (bo łatwo poczuć się panią świata, jak inni się ślinią na sam jej widok), ale głównie chodzi o manipulowanie mężczyznami. Czasem próbę pokazania innej rywalce, czyli drugiej kobiecie, że ta jest atrakcyjniejsza. Jeśli byłby zakaz szczucia nie miałyby tylu możliwości, a to obniża ich szansę na to, że spotkają samca alfa, który je zauważy i samca beta, który nawet jak nie da mu się nic w zamian to i tak wniesie od siebie dużo. Ba, nawet zagłosuje za przywilejami dla kobiet, bo będzie sądził, że one w końcu go docenią.
Coś jak facet w nieustannym friendzone, który stara się dla tej kobiety, cały czas żyje nadzieją, a miłość do niego nie przychodzi. I nie przyjdzie, ale naiwniak o tym nie wie i dalej słucha pięknych słówek.
co ty jestes taki przeciwny temu onlyfansowi co on ci tam zrobil? kaze ci ktos tam siedziec? Gdyby pan Robert Makłowicz założył Only Fansa i w ramach kontentu na żywo pilotował swoich patronów podczas robienia gołąbków albo jakiegoś innego skomplilkowanego technicznie dania, pierwsza bym wpłaciła pinionżki. a wam facetom tylko dziwki w głowie
Nie rozbawiaj mnie. Pokaż mi te popularne panienki na OF które nie są dziwkami, a które robią coś jak Makłowicz albo inni fajni ludzie dobrzy w swojej dziedzinie innej niż niemoralne? Jest ich 1%?
zamiast krytykować platformę OnlyFans, może czas spojrzeć na nią z innej perspektywy. To miejsce, gdzie ludzie mogą wspierać twórców, cieszyć się ich treściami i pomagać im w realizacji marzeń. Nie widzę w tym nic złego. OnlyFans to platforma, która umożliwia fanom wsparcie swoich ulubionych twórców poprzez opłacanie ich treści. To tak, jakby płacić za album muzyczny lub książkę, której się nie ma. Czy jest w tym coś złego? Prostytucja dotyczy sprzedaży fizycznego kontaktu seksualnego, podczas gdy OnlyFans to głównie sprzedaż treści wideo i zdjęć. To całkowicie inna sprawa. Co to, prostytucja? Dajcie spokój, to tylko sprzedaż zdjęć ciała, nie ciała samych w sobie. Dlaczego zatem ludzie się tak denerwują, że ktoś chce płacić swoim ulubionym twórcom? Co, tylko książki i muzyka mogą być wspierane finansowo?
Ludzie niskiego poziomu wspierają niskiego poziomu inicjatywy, co powoduje, że niski poziom rozrasta się jak grzyby po deszczu.
Zresztą to co dostajesz na only fans od dziuni za grube pieniądze możesz gdzie indziej dostać za darmo. Jest to mniej szkodliwe (dopóty nie uzależnisz się od samego porno).
No ale ja rozumiem. Kupujący takie rzeczy będą ich bronić zamiast zastanowić się nad skutkami dla siebie i innych. Oni widzą tylko przyjemność i za przyjemność płacą. To jest ich percepcja rzeczywistości – ślinienie się.
Tak samo są wspierane patostreamy, gdzie promuje się patologię. Jeden pies.
Dajcie spokój, to tylko sprzedaż zdjęć ciała, nie ciała samych w sobie. Dlaczego zatem ludzie się tak denerwują, że ktoś chce płacić swoim ulubionym twórcom?
To nie są z reguły nerwy. To jest zazwyczaj wyśmiewanie, albo ostrzeganie przed skutkami takich działań. Niejeden desperat „zakochał” się w swojej onlyfance, ale ona jego fanką nie była. Relacja nie jest równa. W większości te twórczynie śmieją się z onanistów. Gość płaci, ślini się, uzależnia się od fikcyjnej panny, marnuje czas i marzy o pannie która na niego pluje i nie obchodzi jej jego istnienie.
Ten czas mógłby zainwestować w rozwój, by zdobyć sobie kogoś realnie, i by być lepszym człowiekiem, a nie żyć tymi prymitywizmami.
Dodatkowo działanie tych desperatów rozpuszcza panny, które zamiast oferować wartościowe treści to zaczynają bronić tego, by coraz więcej kobiet oferowało właśnie to – nic, dziury, siano i plewy.
Straszny wysiłek – rozebrać się i pomacać się przed kamerą. Coraz mniej kobiet przez to jest wartościowych jako partnerki, potem nie nadają się na matki, ale też nie rozwijają intelektu.
„Traktuj kobietę jak gwiazdę, ona potraktuje Cię jak jej fana.”
Tak działa każde rozpieszczanie i przewartościowywanie danego człowieka.
A nerwy to masz, ale najczęściej od rodziców takich córek, bo są zawiedzeni, zniesmaczeni i żal im co się stało z ich fajną córką w którą tyle inwestowali, tak chcieli nauczyć bycia dobrym człowiekiem, a wyrosła na sprzedawcę ciała. Zamiast córka być fajną partnerką, dobrą osobą, wnosić coś do tego świata, być wynalazcą, czy innym szanowanym pracownikiem to jest po prostu e-kurewką. Wygodnicką, bo nawet nie musi pracować z mężczyzną w 4 oczy, tylko rozłoży się i królewna dostaje granty.
Jeśli ktoś nie widzi w tym nic złego to nic nie poradzę. Najwyraźniej to jest planeta innych wartości. Ja zawsze mówię – jak mamy coś promować to dobre dla ogółu, a patologie chować i krytykować. Jak coś promować to również z pozycji dobrego rodzica i zdrowego związku. Świat pchają właśnie dobre, mądre jednostki, a nie patologia z nizin spychająca nas w najbardziej odmóżdżające treści.
Jeśli ktoś jako ojciec czy matka chciałby by jego córa pracowała jako internetowa prostytutka, jak również chcieliby by ich syn marnował czas płacąc takiej pannie za onanizację przed ekranem to gdzieś te klepki zostały zgubione.
To miejsce, gdzie ludzie mogą wspierać twórców, cieszyć się ich treściami i pomagać im w realizacji marzeń.
No i super. Marzeniem onanisty z piwnicy niekontrolującego swoich popędów jest patrzeć na nagą cwaniarę, którą może za darmo zobaczyć na innych porno-stronach, a marzeniem cwaniary jest budować swoje luksusowe życie właśnie na takich mężczyznach (często przykrych, opuszczonych i bez pomocy, ale porno niezależnie na jakiej platformie im nie pomoże).
Ostatecznie ona potem ma jakuzzi, ma wielki dom i potem nagrywa tik toki, że nie potrzebuje mężczyzn, nie rozumie jak to jest możliwe, że mężczyzna zarabia mniej niż milion rocznie, bo inaczej jest „looserem” i ogólnie pluje na tych swoich fanów, ale uśmiecha się, że płacą, a ona nawet nie musi nic się wysilić. Zupełnie nic. Poziom życia takiej „twórczyni” a odbiorcy jest drastycznie różny i on musiał zapracować na swoje pieniądze najczęściej dużo ciężej niż ona je dostaje. Tutaj jest może małe zdenerwowanie na dyskryminację, bo kobiety mają easy mode, a słyszy się, że mężczyźni tylko z racji płci mogą sobie krocie zarobić.
Jeszcze inny aspekt jest taki, że kobiety nie tylko na only fans się sprzedają, ale również na insta czy snapach pokazując goliznę nawet jak są w związku. To zaczyna być traktowane jako atak na niezależność kobiet, gdy można to spokojnie byłoby potraktować jako zdradę per „szukanie opcji na zmianę gałęzi”. Z kolei mężczyźni są raczej zmuszani do tego by jednak się poświęcać i ograniczać te opcje kobiet, by „kupić” sobie jedną.
Te wszystkie portale gdzie kobiety sprzedają się, nie tylko cieleśnie są rozbuchaniem prawie najgorszych cech jakie mogą mieć kobiety i to ma masywny wpływ na związki, które będą się kończyć zastępując je transakcjami ograniczonymi do fotek za kasę, a nawet nie seksu za kasę (co i tak jest patologią). I w tym nie ma żadnych morałów.
No, jak tyle argumentów nie przekonuje, że to rodzi patologie, to już nic człowieka nie uratuje. Bo ma inną percepcję co jest patologiczne, a co warto rozwijać na tym świecie, by jednak nie staczał się i by ludzie odróżniali się od zwierząt, zamiast tylko o tym gadać w wyższościowym przekonaniu. Jak mówiłem, wszyscy dokładamy cegiełkę do tworzenia tego świata i takie decyzje również. Jednak ten kto w tym utonął to już dawno wybrał i na pewno przetłumaczył sobie to na setkę różnych sposobów.
Coraz bardziej wstyd mi, że jestem kobietą…
Jak można wołać „nie uprzedmiatawiajcie nas, nie gapcie się, nie podniecajcie się!” a potem narzekać, że facet nie jest konkretny w łóżku?
Jak można jednocześnie kastrować i wymagać męskości?
Jak można zmuszać do uśpienia instynktów w obecności odkrytego ciała? Jeśli nagość stanie się powszechna, to co będzie w nas wyjątkowego? Co będzie nas podniecać? Bo jeśli wyuzdane zdjęcia nie mają temu służyć, to chyba jestem jeszcze młoda i nieopierzona… I co będzie tym nieodkrytym obszarem, który powinien być czymś zarezerwowanym dla ukochanego?
Wstyd mi za Was, kobiety upadłe… I coraz bardziej rozumiem, czemu to mężczyźni powinni być u władzy. Oni przynajmniej widzą i nazywają rzeczy takimi, jakimi są.
Pozdrawiam!
Kompetentni powinni rządzić, a bycie kompetentnym nie ma płci. Do tego jest wiele obszarów oceny kompetencji. W jednych rzeczach jest lepsza osoba X, w drugiej Y. Przypisywanie tego całej płci jest błędne.
Tak samo jedne kobiety widzą rzeczy jakimi są, a inne nie widzą. Jedni mężczyźni widza, drudzy są ślepi. W tym tekście opisaliśmy specyficzne kobiety, głównie feministki, a nie wszystkie kobiety, więc warto to rozgraniczyć i nie wrzucać wszystkich kobiet do jednego wora.
Może dlatego, że uprzedmiatawianie publiczne jest czymś innym niż stosowne reagowanie na bodźce seksualne prywatnie i za zgodą. Ba, nawet w seksie nie należy uprzedmiatawiać, czyli traktować kogoś jak podręczny masturbator mający spełniać swoje funkcje.
Ale do czego tu się odnosisz? Czy chodzi o to, by latać jak głupi piesek za kawałkiem odkrytego ciała?
Można zawsze pracować nad fajnym charakterem, pasjami i wartościami. Unikatowości nie tworzy tylko ciało. To akurat najmniej ważne we wspólnym, długim życiu.
Zgodzę się z jednak tym, że niechciana nagość nie powinna być rzucana przed oczy. Tak ze strony tych „wyuzdanych” dziewczyn, co myślą, że są nie wiadomo kim jak to robią, tak facetów co wysyłają foty penisów na portalach randkowych. Widzisz, obie płcie coś mają za uszami. Nie ma świętych.
Czyżby? A pod jednym z artykułów napisałeś (wklejam wycinek komentarza):
„Statystycznie kobiety wywoływały więcej konfliktów, niż mężczyźni.
Nie wspominając o konfliktach na mniejszą skalę, jak w rodzinach, mniejszych społecznościach, czy dziś – jak feministki.
Mocno konfliktowe osoby, trzymające zadry, pamiętliwe i mściwe, a jak już dostaną akceptację swojego zła to zwykle dużo bardziej sadystyczne, niż mężczyźni, co widać było też choćby w tych całych obozach Hitlera. On rządził, on miał też swoje „krwawe panie od przesłuchań” i nie tylko.
I one – chciałyby mówić, że kobiety które by rządziły dałyby pokój? He he he.
Śmiech.”
Gdy piszesz o toksycznych kobietach, nie musisz za każdym razem dopisywać „oczywiście nie wszystkie takie są”, bo to się rozumie samo przez się. Myślałam, że ja też nie muszę… I to się tyczy również tematu poruszonego wyżej.
Jak tak się nad tym zastanowić, to „uprzedmiotowienie” jest w ogóle złe, w każdym aspekcie, więc zostawmy to słowo. Chodziło mi raczej o to, że feministki sprawiają wrażenie, jakby chciały całkowicie wyeliminować męskie popędy. Czytałam ostatnio, iż są wśród nich takie, które twierdzą, że penetracja jest formą męskiej dominacji. I co Wy na to, panowie?
Nie. Chodzi mi o to, by seksualne sfery pozostały seksualnymi. Jakoś nie widzi mi się świat, w którym paradujemy nago po ulicach. Wolę intymne części ciała zostawić dla partnera. I o to mi chodziło, gdy pisałam o wyjątkowości, ponieważ:
Tak, można, a nawet trzeba. Ale te sfery pokazujemy wszystkim dookoła. A gołą pupę już nie. To zostawiam dla partnera i tylko dla niego. I to czyni naszą relację wyjątkową.
Czyżby? A pod jednym z artykułów napisałeś (wklejam wycinek komentarza):
Tak, napisałem to w kontekście wmawiania, że niby kobiety są super idealną, pokojową płcią, a pokazałem, że nie są.
Ale to tylko statystyka, a statystyka nie mówi o jednostce, tak jak płeć nie świadczy o kompetencjach.
Gdy piszesz o toksycznych kobietach, nie musisz za każdym razem dopisywać „oczywiście nie wszystkie takie są”, bo to się rozumie samo przez się. Myślałam, że ja też nie muszę… I to się tyczy również tematu poruszonego wyżej.
Muszę pisać. Niejedna osoba mi to wypominała, niejedna wręcz zaczęła używać moich tekstów do tego, by obrażać wszystkie kobiety. Bo zrozumiała, że jak piszę jakąś rzecz to na pewno tyczy to wszystkich. Więc niestety trzeba pisać konkretniej. Ludzie mnie uczą wiele, ludzie pokazują mi jak rozumieją dane słowa, dane rzeczy, jak często jest to pokrętne i całkowicie inne, niż się napisało. Dlatego robię inaczej od jakiegoś czasu, moje artykuły są inne. Niektórzy zauważyli.
I tak jest pisząc jak piszesz, że „faceci widzą, kobiety nie”, to tak jakby faceci byli niesamowici, każdy z nas miał patent na świat, otwarty umysł, mądrość, powinno przypisywać się nam kompetencje za płeć, a kobietom na odwrót. Szkodliwe. To znaczy nawet, że siebie też powinnaś wrzucić do tego wora, do tych niewidzących, niewiedzących i niekompetentnych. Jeśli w ogóle jesteś kobietą.
Chodziło mi raczej o to, że feministki sprawiają wrażenie, jakby chciały całkowicie wyeliminować męskie popędy. Czytałam ostatnio, iż są wśród nich takie, które twierdzą, że penetracja jest formą męskiej dominacji. I co Wy na to, panowie?
Nic. To jednostkowe wymysły i to nierzadko lesbijek. Różni ludzie różne rzeczy mogą palnąć. Nie sądzę jednak, że jest to realny problem. Większym jest omawiania seksualizacja, namawianie do prostytucji i robienie z tego nowej normalności, a do tego obarczanie winą jedynie mężczyzn za to, gdy kobiety same potrafią bronić prostytucji.
I trochę mam wrażenie jakbyś sama to robiła, a ja wychodzę teraz na tego złego co je biedne obraża.
No właśnie za młodu mnie zastanawiało jak to jest, że każda kobieta gada że facet to tylko o seksie myśli, a one szukają zrozumienia i miłości. A potem mając 18 lat i szukając 1 (i najlepiej ostatniej) dziewczyny trafiałem na same ultra rozwiązłe seksualne bez żadnej nadziei na to że może być wierna komukilwiek
Tzn oczywiście są takie co chcą miłości i są bardzo wierne, czy się poświęcają, ale na pewno nie te z nadętym ego, kłótliwe, chcące się rządzić, czujące się lepsze (choć mówiące inaczej, dla odwrócenia uwagi) – księżniczki. A tych coraz więcej. Status kobiet po prostu urósł, urosła ochronka, to i urosły takie zachowania. Nie zawsze wartościowe, bo to już przesadyzm. Ale to tyczy każdego, kto jest rozpieszczony i komu idzie coś łatwo, albo za łatwo i kiedy ma kogoś jak uważa „pod” sobą (np. mężczyzne, który radzi sobie gorzej, nie jest tak wychwalany).
Niestety całe rzesze kobiet przypisują sobie cechy tych najlepszych kobiet z marzeń mężczyzn. A przypisać sobie można wiele, udowodnić to zachowaniem trudniej.
„Czym jest prostytucja? Sytuacją, w której kobieta z własnej woli sprzedaje swoje ciało. Dobrowolnie zrzeka się własnej podmiotowości i na czas pracy staje się towarem, który klient może nabyć za pewną opłatą”
Prostytucja to sprzedaż towaru? Sprzedaż ciała? Gowno prawda. Nie sprzedaje się swojego ciała tylko świadczy sie usługę. Idziesz do fryzjera to fryzjer sprzedaje Ci swoje ręce strzyzace włosy czy może świadczy odpłatna usługę strzyżenia włosów?!!
Na tym właśnie polega Twój problem. Postrzegasz kobiety jako obiekty seksualne. Postrzegasz je jako towary, niezależnie od tego czy świadczą usługi seksualne czy nie. Seks nie czyni z nikogo obiektu seksualnego tak, jak wykonywanie danej czynności za pieniądze nie czyni z tej osoby towaru. Jak dalej nie kumasz, to podam przykład : jestem kierowca taksówki, ja płace Ci żebyś mnie dowiózł z punktu A do punktu B. Jesteś na czas podróży moim towarem ?
Postrzegasz je jako towary, niezależnie od tego czy świadczą usługi seksualne czy nie
Bzdura i fałszywe oskarżenie.
Zaprzecza temu pierwsze zdanie, które napisała moja czytelniczka która pisała tekst (z którą się zgadzam):
„Dobrowolnie zrzeka się własnej podmiotowości i na czas pracy staje się towarem, który klient może nabyć za pewną opłatą”.
Ciało staje się towarem i jest używane (dotyka się je itd.), a do tego jest używane w sposób seksualny.
Zatem kobieta sama się seksualizuje i uprzedmiatawia sprzedając siebie.
To nie nasz problem, tylko tych kobiet, które zrzucają odpowiedzialność na korzystających z usług, a nie na siebie i swoje decyzje w tym zakresie podjęte.
. Seks nie czyni z nikogo obiektu seksualnego
Jeśli to jest tej osoby główny cel życiowy i główna umiejętność na której chce opierać swój żywot to owszem jest w tym czasie takim obiektem, bo chodzi w nim jedynie o seks i seksualne sprawy, nic więcej, nic „głębszego”. Prostytucja to zamiennik dla osób, które nie mają żadnych innych umiejętności i wartości. Droga z jednej strony na łatwiznę, bo nie trzeba być człowiekiem o wyższym rozwoju, a dodatkowo można sobie popsuć psychikę (ale to już ich decyzja, niech tylko wiedzą z czym to się je).
Nie sprzedaje się swojego ciała tylko świadczy sie usługę
Usługa to jest jak masz jakieś umiejętności i coś zrobisz np. używając inteligencji, a nie rozłożysz nogi dajmy na to i trzeba jednak te ciało użyć, płacąc jako usługa a nie np. jak jest w seksie osób zakochanych czyli nie ma tam sprzedaży.
Z wami dyskusja jest bezcelowa. Próbujecie zrobić z prostytutek coś normalnego i dobrego, a to szkodzi obu stronom.
jestem kierowca taksówki, ja płace Ci żebyś mnie dowiózł z punktu A do punktu B. Jesteś na czas podróży moim towarem ?
Definicja towaru „Towar – produkt pracy ludzkiej, który jest przeznaczony do sprzedaży”.
Towarem zatem jest usługa pracy taksówkarza. No i na szczęście taksówkarz się nie seksualizuje, tylko mechanizuje : )
I jest obiektem pracowniczym, robotniczym, zwał jak zwał.
Możecie płakać do woli, prostytutki nie będą szanowane, bo nie ma za co. Rozłożyć nogi może każda, nie jest to żadna umiejętność, żadna wartość. Oczywiście sporo osób za to zapłaci, bywa, jest popyt to i znajdą się klienci. Ale nie zmienia to definicji czym to jest i jak bardzo jest bronione przez środowiska feministyczne, a jednocześnie wręcz nawołują, by coraz więcej kobiet tymi kurwami było 🙂
Bardzo ambitnie.
Nie. Praca taksówkarza, pracownika seksualnego czy fryzjera nie jest towarem, jest usługa. Podałeś definicje towaru, której nie zrozumiałeś. Produkt pracy ludzkiej. Produkt czyli rzecz materialna- ppredmiot. Seks nie jest materialny, tak jak nie jest nim podróż w taksówce ani strzyżenie włosów. Dla Ciebie kobieta to tylko ciało. A ciało to towar, którego się używa. Ciekawe masz doświadczenia skoro uważasz ze seks ze strony kobiety to „tylko rozłożenie nóg”
Kolejne fałszywe oskarżenie, nie wynika to z tego co piszę, nie mam takich poglądów. Próbujesz mi wmówić, że każdą kobietę mam za osobę X, gdy w ogóle nie mówię tu o płci.
Prostytutka prędzej, to tak, tylko ciało, tylko usługa, tylko towar/ciało do kupienia za określoną kwotę na dany czas. Jakby była kimś więcej niż tylko ciałem, to wnosiłaby wyższe wartości, np. intelektualne, do których trzeba się mocniej postarać, byłaby dobrą matką, którą tak ciężko dziś kobietom zostać, a seks byłby np. efektem więzi z partnerem, intymny, niepubliczny, niematerialny. A to też byłby efektem pracy nad relacją.
Znałem ćpunko-prostytutkę. To obraz nędzy i rozpaczy i po tym wszystkim co doświadczała ze spoconymi januszami za pieniądze nie jest kimś komu chcę podać rękę. Środowisko jest mocno zaburzone, destrukcyjne.
Tak wybrała, seksualizować się, przedstawiać się jako obiekt seksualny, całą swoją wartość opierać właśnie na sprawach seksualnych. Mogła iść do sklepu pracować, cokolwiek, ale łatwiej robić takie rzeczy, bo to może robić każda. Ja np. bym się sobą brzydził, gdybym coś takiego robił i że tak powiem użyczał swoich dziur.
Ale, że masa kobiet najwyraźniej nie ma skrupułów, bo przecież w związkach też potrafią grać seksem i żądać pewnych korzyści w zamian za seks, to nie jest dziwnym, że tak łatwo zostają prostytutkami i mamy coraz większe kręgi krzyczących jaka to jest normalna praca. Gdyby tylko nie ten szowinistyczny, męski patriarchat obrażający prostytutki, to miałyby tak wygodne życie w dużej akceptacji, z wielką kasą – którą i tak mają, bo mężczyźni nijak mogą się równać w tym sposobie zarobkowania. Jak jednak wiadomo tam gdzie kobiety mają łatwiej i lepiej tam nie będzie się mówić o nierównościach.
Ale i tak to jest złe, bo im więcej prostytutek, tym mniej normalnych kobiet, mniej związków, mniej rodzin.
To jest to samo gdyby tylko mężczyźni oferowali penisa. Jednak na tyle jest to mało wartościowy towar, produkt, tudzież usługa, że to się nie sprzedaje i na szczęście nie musimy nad tym dywagować.
Przykład używania ciała przez kogoś za zapłatą. Czepiasz się słówek. Nie napisałem tam że to jest TYLKO.
W sumie nie wiem jakie masz cele, chcesz zrobić z każdego kto nie popiera prostytucji jakiegoś tam złoczyńcę czy coś, ok, inny system wartości wyznajemy. Ja jedynie bym chciał wraz z czytelniczką która napisała tekst, by feministki nie wypierały się, że seksualizują kobiety motywując je do tego, by centrum ich życia opierały właśnie na seksie.
A usługa to co? Nie towar? To jest praca ludzka tylko dająca określony efekt a nie materialną rzecz, nie można jej dotknąć, ale nazewnictwo dla tego stworzono odrębne, aby można było to opodatkować w świetle prawa. Sprzedawać można nie tylko rzeczy, ale również czas i umiejętności. Ekonomi to Ty chyba nie skończyłaś.
Red, uważam Cię za inteligentnego człowieka, ale Twoja wypowiedź o prostytucji jest według mnie mocno niedojrzała. Już wyjaśniam, dlaczego:
Nawiążę również do komentarza Zuzy, która podała za przykład pracę taksówkarza, jednak niezbyt trafiony, bo finalnie jedziesz samochodem, nie taksówkarzem, jak tu ktoś wcześniej zauważył.
Ja jednak, rozumiejąc jej zamysł podam inny:
uczęszczasz do szkółki jeździeckiej. Dosiadasz konia, który wykonuje Twoje polecenia. To Ty trzymasz wodze i decydujesz o kierunku i tempie jazdy. To Ty ustalasz charakter jazdy – czy będzie to ujeżdżenie czy skoki. Czy koń staje się dla Ciebie przedmiotem? W końcu to on bezpośrednio użycza Ci swojego ciała, czyż nie?
Raczej nie powinno się oceniać ludzi przez pryzmat zawodu, jaki wykonują. Idąc tym tropem dajesz przyzwolenie na obrażanie sprzątaczki czy kogoś, kto zajmuje się wywozem odpadów, bo można pomyśleć, że Ci ludzie nic innego nie potrafią, co jest bzdurą przecież. A już na pewno uważałabym z przypisywaniem ludziom wartości. Czy prostytutka musi być ich pozbawiona, bo robi coś, co Tobie się nie podoba? Ona może być osobą, która ma lepszą moralność niż niby-przykładna żona, może też np. lepiej od niej gotować.
Bagażowy to zawód, w którym świadczysz usługę wniesienia bagażu do pokoju hotelowego.
Pokojowa to zawód, w którym świadczysz usługę sprzątania pokoju gościa hotelowego.
Wiesz, jakich umiejętności wymagają pracodawcy, rekrutując na w/w stanowiska? Zazwyczaj żadnych. Wielkiej inteligencji też do tego nie trzeba.
Gdybyś powiedział coś takiego u mojej profesor ekonomii, to dostałbyś pałę z wykrzyknikiem. Towar nigdy nie będzie usługą. Usługa to coś niematerialnego, więc prostytutka jak najbardziej ją świadczy. Zresztą chyba nawet przy omawianiu tego tematu podawaliśmy właśnie m.in. prostytucję jako przykład płatnej usługi.
Kończę na razie komentarz z braku czasu, jednak nie wyczerpałam tematu. Do zobaczenia.
Chwila, przed chwilą rzucasz jeden komentarz o tym jak zła jest seksualizacja, o tym, że nagość nie powinna być obiektem publicznym, że temat jest dobry w którym krytykuje się seksualizację i prostytucję a teraz nagle bronisz tych prostytutek, że są moralne, w porządku, a ja to ten co źle je ocenia i jeszcze obraża? (feministki też ich bronią). Ba, kiedy piszę, że prostytuowanie się jest tym łatwym wyborem, bo nie trzeba rozwijać innych umiejętności, ani wartości, czyli de facto uważasz, że te prostytutki są okej tak naprawdę i warto je promować: niech się dziewczyny seksualizują, niech idą w prostytucję? Brak zgody.
Jak piszę, że w seksie nie należy traktować drugiego jak przedmiot, podręczne narzędzie do masturbacji, a tu mówisz, że prostytutka nie seksualizuje się i to jest niedojrzałe, gdy mówi się co ona robi?
Co do przykładu konia – oczywiście uprzedmiatawiasz tego konia, służy do celu jako narzędzie czyli przedmiot. Ale wobec zwierząt uznaliśmy dawno temu, że są nam poddane i sobie możemy ich używać jak chcemy (choć jest to wydaje się coraz bardziej humanitarne, co mnie cieszy).
Ale jeśli nie widzisz różnicy to czemu mówi się, że używanie mężczyzny jako bankomatu jest jego uprzedmiotowieniem? Przecież używasz jego ciała, głowy, rąk do pracy za które zarobił pieniądze. Najwyraźniej i to nie jest uprzedmiatawianiem, jeśli będziemy patrzeć jak patrzysz, bo uznamy, że uprzedmiatawianie nie istnieje.
Chętnie się dowiem co Ty uważasz za uprzedmiatawianie, jeśli nie seksualizowanie się, jeśli nie traktowanie człowieka przez pryzmat ciała czy pieniędzy.
Bagażowy to zawód, w którym świadczysz usługę wniesienia bagażu do pokoju hotelowego.
I dobrze. Lepszy bagażowy, sumienny pracownik od promowania prostytucji zabijającej moralność traktowania ludzi i używania ciała w sferze intymnej, która jak sama mówisz (!) powinna być zostawiona dla partnera, najlepiej z miłości (budowanie więzi, oddanie, troska, a nie przedmiotowe, egoistyczne pożądanie).
W tym kontekście brzmi to jak bronisz prostytucji. A ja nie zamierzam. Nie raz widziałem dziewczyny zepsute do szpiku przez prostytucję i nie raz widzę facetów co uwielbiają prostytutki, którzy przenoszą to na normalne relacje. Dla nich kobieta wtedy to tylko przedmiot, nie ważne co ona czuje, nieważne, że jest człowiekiem, ważne że ma wykonać funkcję do której on uznał jest ona przeznaczona. Takie postawy mocno odczłowieczają.
Jedziesz samochodem czy człowiekiem? A gdyby pieniądz ponownie nie był obecny na ziemi to jaki sens miałaby prostytucja? Znikomy. Ja polecam pomyśleć natomiast o młodych dziewczynach, którym takie niedojrzałe podejście rujnuje nie tylko pierwsza miłość, ale i całe życie. No ale narcystyczne osoby patrzą na swoje potrzeby, gdyż o empatii mają błędne pojęcie lub znikome.
Kiedyś na nieistniejącym już blogu o nazwie święta ladacznica prowadzonego przez prostytutkę. W jednym artykule podzieliła się pewną obserwacją. Chodzi o to że feministki często przedstawiają prostytutki (czy tam sexworker) jako osoby poszkodowane przez system (oczywiście wina wyłącznie mężczyzn). Ale kiedy już przyciągną uwagę to mają te dziewczyny gdzieś. Te organizacje nie robią praktycznie nic aby pomóc tym „poszkodowanym”. Są one dla nich tak naprawdę tylko narzędziem do przyciągnięcia uwagi.
https://jbzd.com.pl/obr/1989998/co-za-powalona-akcja
Polecam komentarze
Typowa sprawa z tymi babskimi zdradami i bardzo dobry koment, że może czas przywrócić kary za zdrady, to nie byłoby tylu krzywych akcji – uznać ją za PRZEMOC. Później faceci w depresjach, rozalkoholizowani, cierpią, a te się bawią jak gdyby nigdy nic. Tak się kończy „wolność”. Kary bardzo dobrze „kontrolują” podłą naturę człowieka.
I tak, mam w dupie jakieś gadki że to średniowiecze. Najwyraźniej średniowiecze umiało sobie z kurestwem radzić 😉
faceci w depresjach, rozalkoholizowani, cierpią
A odbiór jest jaki?
– depresja – słabeusz
– alkoholik – nieudacznik życiowy
– cierpienie – prawdziwy mężczyzna bierze cierpienie na klate
Problem w tym, że jak to określiłś do wora „kurestwo” wrzuca się coraz więcej i coraz mniej refleksyjnie – mimo iż w oryginale to słowo oznacza wyłącznie uprawianie prostytucji, to w pospolitym rozumieniu jest moim zdaniem za mocno naginane w te ramy i coraz częściej używa się go wobec zwyczajnie podłego zachowania, a moim zdaniem nie jest to to samo, a oblicza prostytucji też są różne, a nierzadko motywowne są czym innym niż chęcią zarobku, a dziewczyny nierzadko przymuszane są siłą, w burdelu mało kto pracuje z własnej woli.
dziewczyna odrzuca cię na rzecz innego adoratora, nie czując nawet potrzeby tłumaczenia się? kurwi się z nim!
dziewczyna bez chłopaka zarabia na tańcu? kurwi się!
wpływowy człowiek zmienił poglądy – sprzedał się, skurwił.
kolega na policji donosi że sprzedałeś mu marihuane – skurwił się, sprzedawczyk
itd itp.
w burdelu mało kto pracuje z własnej woli
Jak masz takie dane to podaj. Nie o tym mówię, gdy ktoś jest zmuszany, tylko gdy ktoś sam decyduje, zachęca, popiera i robi z tego „normę”.
Pod słowem skurwić się występuje też w mowie potocznej drugie znacznie.
Przykład ze zmianą poglądów. Prawica doszła do władzy. Ekstremalnie lewicowy polityk przeszedł do partii rządzącej, dzięki czemu dostał on i jego żona posady w radach nadzorczych spółek skarbu państwa i zarabiają ogromne pieniądze, a on rozwija swoją polityczną karierę.
Jeżeli zrobił to dla kasy to się skurwił. Na pewno postąpił niegodziwie. Sprzedawczyk to także potoczne określenie konfidenta, który niekoniecznie robi to za pieniądze.
Teraz jeszcze inne ciekawostki. Dziewczyna rozbierała się na kamerkach i ktoś ją rozpoznał i wrzucił screeny z kamerek. Feministki. Ten kto to zrobił to drań. Jak mógł wrzucić jej fotki z kamerek? Nie ma się czego wstydzić. Praca na kamerkach jest normalna. Zalegalizować prostytucję. Prostytutki też chcą zarabiać pieniądze. Ale feministki zaprotestowały, ze modelki chodzą skąpo ubrane na wyścigach F1 i domagały się zakazu. Zakaz wprowadzono. I teraz jak te panie modelki zarobią sobie pieniądze?
będą się rozbierały na kamerkach – niech poczują oddech proletariatu na plecach ;))
Też się ostatnio zastanawiałem nad tym zjawiskiem, dlaczego dziewczyna rozkraczona przed kamerą i pokazująca znacznie więcej niż hostessy na wyścigach formuły 1 jest przez feministki broniona natomiast te drugie są zwalczane?
Wygląda na to, że feministkom nie o żadną wolność chodzi a tylko i wyłącznie o wizerunek niepodlegania w żaden sposób samcom i bezdyskusyjne wypełnianie ich wizji (choćby zakłamanej) świata inaczej stajesz się ich wrogiem i narażasz na zaciekły atak nawet jeśli jesteś kobietą.
Nie wiem jaki jest podział zysków między występującą na kamerkach a serwisem, który udostępnia takie transmisje jednak zaryzykuję tezę, że największa część tortu przypada właścicielom takich portali internetowych. W śród nich znajdują się zapewne jacyś faceci, którzy czerpią korzyści z aktywności dziewczyn jednak to one są ciągle głównymi aktorkami spektaklu i póki zachowany jest ten pozór „indywidualności i wyzwolenia spod męskiego jarzma” to feministkom to nie przeszkadza.
W formule 1 czy też innych wyścigach samochodowych głównymi aktorami są faceci, to oni stają na podium, wznoszą trofeum, leją szampana itd. a hostessy w gruncie rzeczy robią to samo co dziewczyny z kamerek – pokazując swoje ciało mają za zadanie być bodźcem estetycznym spektaklu w co prawda trochę bardziej powściągliwym wydaniu ALE w mniemaniu feministek stanowią jedynie kwiatek do kożuszka, są tłem dla tego bezczelnie triumfującego samca. Nieważne jest to, że rozbierając się przed kamerką obserwujący je mężczyźni patrzą na nie w dużo bardziej przedmiotowy sposób niż na rajdowe hostessy, chodzi tylko i wyłącznie o pozorny wizerunek, że dziewczyna przed kamerką jest sama sobie sterem, okrętem, żeglarzem i jest taka och i ach wyzwolona a te nieświadome, durne hostessy dobrowolnie ustawiają się w pozycji pod samcem – triumfatorem i to moim zdaniem tak je doprowadza do szału, eh niskie pobudki.
Do tego mezczyzni maja placic podatki, a panstwo ma przekierowywac srodki do kieszeni kobiet. Dla mezczyzn tylko minimalny zwrot ktorego ucięcie byłoby (jak na razie) zbyt rzucającym się w oczy wałem czyli emerytura i służba zdrowia. No ale skoro nie mozna im tego zabrac to:
– okroimy ten socjal zdrowotny maksymalnie (liczba przeznaczanych pieniedzy na choroby mezczyzn jest znikoma, zwroccie uwage jak bedziecie w klinice na tablice informacyjne, do kogo sa glownie kierowana pomoc, ja osobiscie dowiedzialem sie ze bede mogl sobie zoperowac prostate, ale… po 65-ym roku zycia, ulotka byla ledwie widoczna bo przykryta niemal w calosci przez ogloszenie o refundowanej cytologi, mammografi i czym tam jeszcze) czyli dmuchamy i chuchamy na kobietki a mezczyzni niech zdychaja, ale zanim zdechna to niech placa podatki, to bardzo wazne, wczesniej niech dbaja o zdrowie (na wlasny koszt).
– odsuniemy go maksymalnie w czasie czyli emeryturka mniej wiecej w okolicy sredniej zycia mezczyzny, niby przejdziesz i dostaniesz socjal ale dlugo go nie bedziesz pobieral, bo czas do grobu (chyba ze to prostata i sie zoperujesz, no i jesli sie powiedzie) co innego panie ktore mniej wplacaja do budzetu ale o wiele wiecej z niego wyciagaja przez cale zycie no i na emeryturce dluzej przebywaja, bo dluzej zyja, cale zycie panstwo okradalo mezczyzn i udawalo męża za nie swoje pieniądze, dbało i chuchało więc i sił do życia więcej.
I teraz pytanie kto ustalił te reguły gry. Znaleźć winnych. Jak usłyszę, że „natura” tak ustaliła to padnę – jakbyśmy byli bez mózgu.
ciekawostka
https://libertarianizm.net/threads/welcome-to-hell-lewackie-rioty-hamburg-2017r.6639/#post-216574
Odpowiedz moim zdaniem jest prosta. Winne jest zabijanie małych dziewczynek głównie w krajach azjatyckich i tym samym doprowadzenie do dysproporcji ilościowej facetów i babek w wieku produkcyjnym. Gdyby ich było więcej niż nas to by się same starały. Wpadło mi to do głowy jak zmieniłem pracę i były tam dziewcyzny z małych miejscowości, niezbyt takie światowe… I one były dla mnie bardzo miłe, a każda z nich która była wolna do mnie startowała. KAZDA
dziewcyzny z małych miejscowości, niezbyt takie światowe
Niższa samoocena, mniej rozchwytywane, często uczone pracy i pokory.
Przeciwnicy tego co mówię, że niby chcę „naturę” zmieniać (np. zmniejszyć wpływ hipergamii) nie rozumieją, że wychowanie ma znaczenie. Oni sądzą, że ot, kobiety są jakie są, takie były i takie będą. Nie, są różne. I tak jak mężczyźni. Wiele zależy od wychowania, doświadczeń i masy rzeczy o których oni to nawet myśleć nie chcą. Bo do tego trzeba wzięcia odpowiedzialności i powiedzenia – zrywam z obecnym zachowaniem, nie będe np. szmacił mężczyzn wyzywając od pizd i nie będę usprawiedliwiał zawsze biednych kobietek dając im dodatkowo masę niezasłużonych komplementów, których mężczyźni nie słyszą ani w ćwierć procencie.
O to chodzi.