Czytelniku! Przestań gnębić swoją kobietę! Masz problem ZE SOBĄ w pierwszej kolejności!
Spis treści
- 1 Uwaga wstępna
- 2 Jak to się zaczęło
- 3 Mój apel do niego i do podobnych ludzi
- 4 Trójkąt Karpmana, czyli gdy ofiara staje się sprawcą przemocy
- 5 JA JESTEM NAJ, JA MOGĘ, TRZEBA BYĆ EGOISTĄ
- 6 Władza dla samej władzy jest patologią. Władza i odpowiedzialność to służba
- 7 Po co przyznać się do błędu, lepiej poniżać dalej!
- 8 Wpisy powiązane:
Grudzień, czyli świąteczny, często magiczny miesiąc zaczynamy od wysokiego C i sprawy kontrowersyjnej do bólu. Mianowicie mój czytelnik (jak sam siebie uważał) używa przemocy psychicznej wobec swojej kobiety, tłamsi ją za „żywota”, mści się na niej za swoje dawne porażki. Kobieta dotknięta problemem sama do mnie napisała, bo razem mnie czytają. Problem w tym, że czytelnik wyrywa moje słowa z kontekstu i uważa za usprawiedliwienie swoich zachowań. Nie mogę na to pozwolić. Nie mogę pozwolić na ranienie innej osoby, czy byłaby to kobieta, czy mężczyzna. Jest to równe. To, że czytelnik próbuje zrzucić winę na mnie, to mniejsza sprawa, bo nigdy by tego nie dowiódł, nigdy, by nie zacytował mnie, że tak należy postępować – po to stosuję dłuższe teksty, by wyjaśnić całość i pozwolić na lepszą interpretację tematu. Nigdy nie nakazywałem stosować tego, co on stosuje (zaraz się dowiecie co dokładnie), ale na pewno piszę ten tekst dla wszystkich, którzy śmieliby postępować podobnie. Każdy z nas popełnia błędy, robi głupoty, nikt nie jest idealny, czasem w nerwach nam się wymsknie, ale nie może być tak, że ktoś cały czas robi z siebie wyłączną ofiarę i zrzuca winę na innych. To blokuje rozwój, fałszuje rzeczywistość i doprowadza do cierpienia niewinnych ludzi.
Niby doprowadziłem do rozstania tej pary i pójścia tej dziewczyny na dalszą terapię. On jednak jest w tym bardziej oporny. Zapraszam.
Uwaga wstępna
Pamiętajmy o jednej rzeczy. Jeśli obie strony tkwią w toksycznym związku to obie są za ten związek odpowiedzialne. Nawet wybaczanie sprawcy przemocy jest odpowiedzialnością, bo zamiast go nagradzać za złe sprawowanie, można odejść. Można zareagować, można nauczyć się kimś bardziej asertywnym, można się bardziej szanować. Trzeba się samemu zastanowić dlaczego wybiera się takie osoby i na dodatek przy nich tkwi – bo często gęsto swój do swego ciągnie. Nikt się nie rodzi ideałem, by mówić, że ewidentnie ze mną w 100% jest wszystko w porządku. Wszyscy mamy coś do zrobienia. Wszyscy.
Jak to się zaczęło
Kobieta pisze do mnie z informacją:
Dzień dobry, mam problem i nie wiem jak sobie z nim poradzić. Spotykam się z o 10 lat starszym mężczyzną. Bardzo mi na nim zależy, spędzamy razem czas, śmiejemy się i wszystko to co niby powinna robić normalna para. Od dłuższego czasu jednak bardzo dużo się kłócimy… W niedalekiej przeszłości był w związku z inną kobieta 4 lata i bardzo go zawiodła i zdradziła, on ma w sobie jeszcze ten ból, i często go na mnie wylewa… Mówię mu ze może nam nie liczyć, nieważne jaka to będzie sprawa czy potrzeba, że jak będę mogła to pomogę.. A on tylko odpowiada za każdym razem że „przestań pie***ć głupoty. Nie martw się, zmienią ci się predyspozycje to od razu wskoczysz na inną gałąź i innego silniejszego samca alfę, niestety wy kobiety jesteście do czasu z takimi samcami beta jak np. ja..”
Przez dłuższy czas jest dobrze, a za chwilę on szuka czegoś żeby się przyczepić, że jakieś gierki stosuje… Co prawda chodzi do psychologa i do psychiatry, jedyna rzecz z którą mnie posłuchał,że będzie mu łatwiej zapomnieć o przeszłości i nie obwiniać się, że to jego wina ze tamta go zdradziła… Brał leki przez jakiś czas, ale już nie bierze i jego stan znów zaczyna być taki sam jak na początku że był raz agresywny, raz miły i kochany a za 10 min znów agresywny.. Nie wiem co mam robić, dlatego postanowiłam do Pana napisać..
Czytelnik z kolei podaje, że został zdradzony i koniec kropka. Ale ciężko uwierzyć w tak jednostronną wersję, jeśli cały czas kreuje się na ofiarę, nawet jak jest sprawcą i co moment musi zrobić „dramę” (tj. toksyczne, narcystyczne kobiety, które opisuję). Swojej dziewczynie pisze, że jest gruba, że i tak nikt, by jej nie zechciał, że manipuluje nim nawet, gdy słucha muzyki w samochodzie, że jej koleżanki nie pieją z zachwytu na jego widok, a chce by były zazdrosne. A może po prostu dostał kobietę, której niedojrzałość i moralność jest podobna, mimo, że objawiła się innym rodzajem przemocy i toksyczności. Zaraz to tego dojdziemy.
Z mojej strony apel do niego: aby przestał, aby porzucił to co robi, jeśli chce budować lepsze związki. Jeśli jego cele są małostkowe – czyli próbuje naprawić siebie emocjonalnie używając do tego kogoś, ewentualnie poprawiać sobie humor inną, słabsza osobą, to niczego nie naprawi i powinien zostać sam jak palec. Czytając to co para do siebie pisała wyciągam wniosek, że on najzwyczajniej ani jej nie szanuje, ani ona mu się nawet nie podoba. Ewidentnie jest to związek do „użycia” drugiego człowieka, a nie do kochania go – pisałem o tym tutaj: narcyz dogadza, wykorzystuje, niszczy.
Spójrzcie na jego reakcję po chwili, gdy ona mu nie odpisuje:
Po co z nią jesteś czytelniku? Dlaczego nie mówisz na terapii o tym jakim podłym człowiekiem być potrafisz, bo nawet takie błahe rzeczy cię triggerują? Jakim prawem przelewasz zadrę za zdradę z poprzedniego związku na obecną kobietę? Czym ona zawiniła, by służyła Ci przedmiotowo do naprawiania swojej krzywdy? I tylko dlatego, że nie odpisała Ci może godzinę czasu? Masz 10 lat więcej od niej, a zachowujesz się jakbyś miał 10 lat mniej.
Oczywiście czytelnik ma mentalność ofiary. Wszędzie widzi ataki na siebie, wszędzie widzi ludzi, którzy chcą go zniszczyć, pokazać mu, że jest nikim, pokazać jak mało znaczy. Chcą go porzucić. Ma problem rodzinny – prawdopodobnie nie dostał uczucia, bezpieczeństwa i zaufania, a jego rodzice związali się na innej bazie niż miłość (żyli w oszustwie i zakłamaniu, o tym przestrzegam, bo potem taki rodzic niszczy dziecko). Czytelnik używa też niedojrzałych manipulacji. Zwróci mu się uwagę, to z całości tekstu wybierze tylko jedno słowo, a do niego dopisze do niego nieistniejący kontekst. I tak to potem wygląda. Zaatakował mnie, kiedy chciałem mu wyjaśnić i pomóc. Swoją dziewczynę też, która go nie zdradziła, a sugeruje to jej, mimo że to on ją niszczył psychicznie. Ten sam czytelnik uważa, że chodzi na terapię… taka terapia nigdy nie będzie miała sensu, bo on kompletnie na tej terapii nie mówi o tym jaki jest obiektywnie, a jedynie próbuje zrzucić z siebie winę i pokazywać wyłącznie w świetle bycia ofiarą, której trzeba pomóc, która potrzebuje uwagi („atencji”). To postępowanie narcyzów obu płci.
Narcyzi nie widzą zwracania uwagi, oni nie widzą nawet najbardziej konstruktywnej krytyki. Oni wyolbrzymiają wszystko, co jest kierowane w ich kierunku negatywnego – od razu czują się zgnojeni, mimo, że tak naprawdę oni częściej w rolach sprawców występują. I swoje złe czyny lekceważą, spłycają, próbują zrobić wszystko, aby tylko się wybielić, a ukazać tylko drugą stronę jako winną. I zazwyczaj jest to niesłuszne i nieobiektywne. W ten sposób unikają pracy nad sobą, bo przecież cały świat jest zły.
Czytelnik po zwróceniu uwagi prywatnie powiedział mi, że przestanie wpłacać darowizny. Cóż, jakbym był człowiekiem, który lubi mówić co ludzie chcą usłyszeć i był materialistą, to pewnie bym klepał po plecach wszystkich, którzy mi zapłacą, ale niestety, ja walczę o dobre związki, a czytelnik powołujący się na moje teksty kompletnie ich nie używa w odpowiedni sposób. Do tego próbuje mnie brać pod włos, postraszyć, ale ja już te sztuczki psychologiczne znam od toksycznych kobiet, więc to na mnie nie działa. Tak jak potrafi w moment mówić kobiecie, że nie chce jej znać, by za godzinę napisać, że tęskni, tak potrafi grać ofiarę, by za moment mówić, że ten czy tamten to frajer, a ona to dziwka. Cóż, naoczny to przykład i bardzo szkoda, ale musiałem to zrobić.
Mój apel do niego i do podobnych ludzi
Piszesz czytelniku o manipulacjach w błahej rozmowie z kobietą, która normalnie z Tobą rozmawia. Widać, że nie do końca rozumiesz co jest manipulacją, a co nie.
Jeśli kobieta tylko słucha muzyki, to jak można wmawiać jej, że manipuluje i ją od razu atakować? Wyjaśnij jak to jest możliwe, że słuchanie muzyki to manipulacja? Jaka? Może ma nazwę?
Sam sprowadzasz na siebie bat. Najpierw wmawiasz bogu ducha winnej kobiecie, że cię zdradzi i poleci na samca alfa (zamiast cieszyć się, że ciebie wybrała i ty jesteś największy alfa na ten moment), to ty sam ją pchasz do tego. I jeśli będziesz myślał, że ona zostawia cię z powodów wymienionych na stronie (to nie tyczy każdej relacji!), zamiast spojrzeć na swoje zachowanie, to dla ciebie nie będzie ratunku. Ty sam dużo spowodujesz tych problemów, których doświadczasz. Atakując i poniżając.
Bo robisz to z powodu kompleksów, niedojrzałości i strachu. Tak jak robi to wiele zakompleksionych kobiet, które tworzą pantofli z poczuciem winy, które robią dramy, czepiają się, kłamią i knują, by uzależnić mężczyznę od siebie. Ten sam mechanizm, tylko w drugą stronę.
Nie można oceniać kogoś źle, póki źle się nie zachował. Można się tego ustrzec, można być przezornym, ale nie można obwiniać i to jeszcze wcześniej, niż ktoś coś złego zrobił. Ludzie uwielbiają, gdy się w nich wierzy, gdy się widzi w nich dobro, zalety. Dzięki temu częściej się dobrze zachowują, są spokojni, akceptowani. Gorzej, gdy są potępiani cały czas, za wszystko. Dlatego to, że można mieć w głowie jakieś ryzyko, nie znaczy, że szansa na to jest 100%.
Jeśli kobieta Cię wybiera, to cieszysz się z tego co jest i jeśli chcesz karać, to tylko za złamanie Twoich granic, a nie za swoje paranoiczne wyobrażenia, że KIEDYŚ, MOŻE zostaniesz skrzywdzony. Ludziom ani się nie wypomina, ani nie karze za przyszłość, za wyobrażenia. TYLKO TU I TERAZ JESTEŚMY.
Ale Ty granic nie ustaliłeś, nie wziąłeś za nie odpowiedzialności. Tobie nie pasuje, że ktoś słucha muzyki, że jej koleżanki Ciebie nie zazdroszczą. Cały czas chcesz, by świat się kręcił wokół Ciebie. Wszyscy mają Cię wielbić, a nikt nie ma dostaje od Ciebie pola do tego, by nawet robił coś swojego, nie dajesz żadnej wolności, odrębności. Chcesz, by każdy Cię słuchał nieustannie, bo jak nie, to uznajesz to za manipulację, zranienie ego. Bo ktoś śmiał robić nie to, co Ty zażądasz i nawet się nie domyślił tego, czego chcesz.
Nie umiesz powiedzieć – proszę, zdejmij te słuchawki, musimy porozmawiać. Dla Ciebie to zbyt ciężkie. Wyraź swoje potrzeby bezpośrednio. Nie rozkazem jak pies do nogi, ale z chęcią działania, podejścia ludzkiego.
Czy to wina Twojej kobiety, że jej koleżanki nie zazdroszczą, by ją poniżać? I dlaczego chcesz mieć także wśród nich poklask?
Weź za to odpowiedzialność (ciężkie słowo dla narcyzów, którzy jedynie żyją roszczeniami) i masz dwa wyjścia:
- Albo Ty sprawisz swoją ZAJEBISTOŚCIĄ, że będziesz kimś wartym zazdrości. Sam to zrób, a nie wymagaj i nie tup nogą.
- Albo olej to wszystko i nie próbuj reperować kompleksów szukaniem poklasku u obcych. Skup się na swoim związku, aby był dobry. Aby Twoja kobieta miała Cię za co pochwalić i abyś Ty miał za co pochwalić ją.
Czasem nie ma na to rady, by ktoś nie odszedł, bo tak się dzieje, taki mamy świat, nie ma narzuconej monogamii, ale jedyne rozwiązanie na ten problem to stawać się kimś lepszym. I tylko to. Nie można swojego poczucia winy wzbudzonego przez poprzednią kobietę (a może nawet rodziców, bo prawdopodobnie tu leży problem) przelewać na nową kobietę, by to ona teraz była poniżona, tak jak Ty czułeś się poniżony wcześniej. To też socjopatia, ale nie współczujemy nikomu, kto NIE CHCE SIĘ ZMIENIĆ I NIE ŻAŁUJE SWOICH WAD.
Rozumiem, że każdy ma swoje „odpały”, nie każdy jest ideałem, różne rzeczy mówi się w nerwach. Ale nie może to być cały czas, nie może to być cały czas usprawiedliwiane winą kogoś innego. Jeśli nie, to się leczysz u psychiatry i uspokajasz wszystko co cię dręczy.
Trójkąt Karpmana, czyli gdy ofiara staje się sprawcą przemocy
Podam przykład jak to może wyglądać. Powiedzmy kobieta marudzi, krytykuje, szydzi, nie dotrzymuje słowa, wysyła sprzeczne sygnały. Mężczyzna jest ofiarą w tym aspekcie. To wszystko go boli, denerwuje, wyprowadza z równowagi. I on później idzie pić, albo zaczyna kobietę wyzywać. Jest akcja, jest reakcja. Koniec końców obie strony są winne, ponieważ stosują przemoc naprzemienną. Ale jedyne rozsądne rozwiązanie problemu by było wtedy, gdyby dwie strony przyznały się do błędu i swoich złych zachowań, zmieniły je. Przemoc rodzi przemoc. Oczywiście powinniśmy w tej sytuacji akurat bardziej winić kobietę, bo ona jest ogniskiem zapalnym, ale mężczyzna wcale nie musi się zniżać do jej poziomu i stosować swoją wersję przemocy.
A w sytuacji opisywanej przeze mnie pary mamy tak. Kobieta zdradza czytelnika – jest ofiarą.
Potem on zamienia się w prześladowcę.
Nowa dziewczyna to wybawiciel – ale jest gnębiona i wciela się w rolę ofiary.
Następnie to ona może być prześladowcą (niesprawdzone).
WSZYSCY MUSZĄ TO SKOŃCZYĆ, BY WYJŚĆ Z OBŁĘDU TOKSYCZNEGO WZORCA.
Nie można chcieć zbawiać ludzi, którzy tego nie chcą, którzy nie proszą o to, o rady. Możemy być potrzebni z każdego powodu. Nie musimy na nic wielkiego zasłużyć, bo to też problem w rodzinach narcystycznych: zasłuż sobie na uwagę rodzica. Rodzica, który robi z siebie kogoś ważniejszego, niż dziecko. I to dziecko zaczyna brać odpowiedzialność za humor rodzica, czyli kompletnie odwraca się hierarchię. Dziecko jest zniszczone, bo zajmuje się niedojrzałym, egoistycznym rodzicem i wchodzi w życie zniszczone emocjonalnie, z rysem krzywdy.
Jak to ktoś mówił: nie istnieją rozsądne i dobre powody do miłości.
Prześladowcą być nie można. Sami musimy sobie radzić z krzywdą.
Ofiarami czasami jesteśmy, fakt, ale nowo spotkane osoby nie są nas temu winne. Ta postawa nie jest konstruktywna i partnerska. Jeśli uważamy się za ofiarę złych pracodawców, to np. nigdy nie rozwiniemy kompetencji, nigdy nie pomyślimy co zmienić w sobie, będziemy bierni.
I w sferze związków jest tako samo. TOT pisał ostatnio tekst o tym, że zacznijmy przyznawać się do błędów, bo tylko to rozwija.
Systemu nie zmienimy gdy jakieś pojedyncze kobiety za nic będą atakowane. Bo A NUŻ one są antysystemowe? A nuż one będą dobrymi partnerkami, które też nie lubią w kobietach syndromu ofiary? A nuż same się realnie brzydzą manipulacjami i tego nie robią? Bo tego nie robi każda, nie można każdej wmawiać tego. Można być ostrożnym, można wiedzieć, że to realne, można wiedzieć jak reagować na manipulacje, ale nie atakować kogoś niewinnego.
To tak jak nie można wmawiać, że każdy mężczyzna to pedofil, gwałciciel, że przemoc ma płeć męską i wmawiać mu złe intencje od razu, tak jak robią to feministki. Bo w ten sposób też tworzą zło, zabierając możliwość bycia dobrym. Nie bądźcie nimi, nie bądźcie hipokrytami, nie zachęcam do tego.
JA JESTEM NAJ, JA MOGĘ, TRZEBA BYĆ EGOISTĄ
Mówimy tutaj, że kobietom zmiennym jest ciężko ufać, mimo, że tego roszczą. Winią o swoją zmienność kogoś innego, jakieś warunki, jakieś bodźce. To są kobiety narcystyczne, których należy unikać, które należy prostować, ale nie agresją, ale wyjaśnianiem dlaczego to w nas uderza i nie powinny się tak zachowywać. Jeśli mają empatię, jeśli szanują nas i nasze potrzeby,to zrozumieją to i zmienią swoje zachowanie. Jeśli uważają, że one są niewinne swojej zmienności, że mają pełne prawo to robić i ZAWODZIĆ, to odchodzimy. Nie warto kopać się z koniem.
Ale zobaczcie jego zmienność. Nie wiemy czy to wynik manipulacji z jego strony, czy emocji, które nim miotają, ale jednak:
Mniej więcej jego dziewczyna nie odpisywała mu 3 godziny – w tym czasie „zmienił zdanie”. Ona zareagowała poprawnie, mimo, że jest młodsza. Postawiła granice. Pokazała mu jak jest. Może niepotrzebnie nakazuje mu pokazać jaja, bo znowu – inne toksyczne kobiety często używają takich tekstów do manipulowania męskim ego i „staraniami”. Ale reszta jest w porządku. I on znowu kończy rozmowę, ale za moment mięknie, widzi, że nic nie jest w stanie zrobić, nie ma na nią wpływu, nie ma nad nią kontroli, więc wyznaje miłość. I znowu, czy to manipulacja, czy emocje nim miotają, tylko on sam wie.
I Ty czytelniku też nie możesz najpierw o czymś rozmawiać, a potem za 2 godziny zmieniać zdanie bez powodu. Najpierw nie chcesz się spotykać (czy kolejny raz straszysz, czyli manipulujesz oczekując, że ktoś będzie błagał na kolanach o pozostanie?), a potem, gdy widzisz reakcji nie ma – nagle tęsknisz. Bo tracisz uwagę, bo sam manipulujesz drugim człowiekiem, a wmawiasz, że on to robi. Narcystyczna projekcja.
Najpierw gnębisz, a potem jak widzisz, że nic to nie daje, to robisz z siebie ofiarę. Znowu przybierasz tylko maskę, pozę, by wywołać efekt w drugim człowieku. W tobie nie ma tutaj życzliwości, szczerego oddania, szczerej miłości.
Kto robi komu kołowrotek z głowy? I za co? Nie możesz przekładać swojej niestabilności na kobietę i winić ją za to, bo to jest dokładnie zachowanie które krytykujemy u toksycznych kobiet!
To jest kompletnie nieambitne zachowanie. I takie związki trwać nie będą, bo to nie są związki z miłości (jak wyżej – chęć dawania czegoś dobrego drugiej osobie, troska o nią), a niskich pobudek i do tego nieuświadomionych.
Chyba, że manipulujesz specjalnie? To teraz odpowiedz dlaczego? Ja wiem, bo się boisz. Bo sądzisz, że jak będziesz zajmował kogoś umysł, to go uzależnisz od siebie i nie odejdzie. Ale to wszystko są niedojrzałe mechanizmy postępowania. Naprawdę nie tędy droga. Tylko prawdziwa wartość zatrzymuje ludzi obok, ale narcyz nie chce pracy, on chce dostać i mieć, za nic, bo mu się należy, albo bo tak się boi, że ktoś odkryje jego maskę – że jest nikim i nie ma nic do zaoferowania. No ale jest na to rada – zacznij mieć coś do zaoferowania, pokaż, że coś wniesiesz do kogoś życia. Albo czasem po prostu – zauważ, że wcale nie musisz być „hiperkimś”, by mieć miłość. Bo są ludzie, którzy akceptują nas takimi, jakimi jesteśmy, oczywiście, jeśli nie używamy wobec nich przemocy. Czasem trzeba na nich trafić, otworzyć się i przestać grać kogoś kim się nie jest. I tacy ludzie zasługują na nagrodę, a niestety jak widać są karani jak ta dziewczyna.
To samo z seksem – też w tym aspekcie czytelnik pokazał pełen egoizm, bo uważał, że kobiecie trzeba odmawiać, ale jemu już nie można.
I dlatego piszę. Kobiety, piszcie ze swoimi historiami.
Władza dla samej władzy jest patologią. Władza i odpowiedzialność to służba
Tak być nie może. Męskość to nie jest poczucie wyższości nad kobietą, TYLKO DLATEGO, ŻE JĄ PONIŻY. Męskość to też bycie wartościowym człowiekiem o danych, dobrych cechach. To nie ta męskość z filmów, agresja, broda i inne rzeczy, które mainstream wmawia. To nie męskość lubiana przez patologiczne kobiety lubiące drani, bo same są patologiczne.
Tak jak kobiecość to nie jest owijanie mężczyzny wokół palca, dowartościowywanie się jego kosztem, podporządkowywanie go pod pantofel i uzależnianie jego umysłu i emocji od siebie , swoich dram, seksu i niespójności. Tyle, że w świecie narcyzów są tylko skrajności: albo ktoś jest pantoflem, albo totalnym egoistą. A po środku to nic nie ma? Wzajemność!
Każda przeciwność to toksyczne postawy, socjopatów, narcyzów, wszystkich których powinniśmy wysyłać na leczenie i na zajęcie się sobą. Niezależnie od tego, czy te zaburzenia spowodował świat, rodzina, czy źli partnerzy, których jednak sami wybieramy.
Ile krytykowałem tutaj postaw, że kobiety wybierają mężczyzn bez miłości. Nie szanują ich, nie uprawiają z nimi seksu, podważają ich intelekt i decyzje, marudzą. Nie rób czytelniku tego samego i nie wybieraj kobiety, którą uważasz na wstępie za głupią, brzydką i toksyczną, nawet gdy nie dała ani jednego czynu toksycznego zachowania. Co innego jak kobieta zachowuje się źle, łamie obietnice, które postawiła, wyśmiewa ciało, czy możliwości seksualne, nie pasują jej zarobki, praca, znajomi, sposób bycia, zachowania, czy słabości które mężczyzna okazał. Tyle, że tu tego nie widzimy, więc za jakie grzechy biedną kobietę atakować, która potem nie będzie ufna? To samo oczywiście robią suki wobec mężczyzn i też je krytykować należy, może nawet do kamieniołomów wysyłać, bo przemoc psychiczna jest szkodliwa dużo bardziej, niż pojedyncza fizyczna. Ale sam tutaj czytelniku stosujesz przemoc psychiczną. Pytam, kto ją na Tobie stosował, że teraz robisz to samo? Który z rodziców? I dlaczego nie opowiesz tego na terapii, by dzieciństwem się zająć?
Rozumiem jakby kobieta wyśmiewała np. stany depresyjne, lękowe, jakieś inne problemy, Twój wygląd, ale co innego, gdy rozumie, wspiera, a i tak dostaje po głowie. Tak być nie może, ja się nie zgadzam, szczególnie, że ktoś podpiera się swoim zachowaniem niby moimi tekstami i wyrwanymi z kontekstu definicjami. Wyrwanymi, bo nigdzie nie jest napisane, by raz mówić, że kobieta jest najlepsza, a za 5 minut, że najgorsza. Nigdzie nie jest napisane tutaj, by manipulować kimkolwiek, by osiągać własne, płytkie, małostkowe cele. Nigdzie.
Panowie i panie. Jest tyle dzbanów i dzbanic na tym świecie, że my rozwijając się, będąc świadomymi możemy z łatwością dobrać się na zdrowym poziomie. Jest tyle głupich kobiet na świecie, które idą za jakimś troglodytą i liczą, że się zmieni, zamiast uruchomić mózg, rozpisać swoje sposoby selekcji i wybrać kogoś kto już na wstępie oferuje cechy, których nie trzeba zmieniać o 180 stopni. I winić wszystkich za to.
I my mężczyźni tak samo, nie musimy strzelać z karabinu do patologicznych kobiet, by te się łaskawie zmieniły, albo brać je na siłę do związków i liczyć na cud. Ale co jest najgorszym, to lekceważyć dobrą kobietę i dobrych mężczyzn, niszczyć ich i potem wydawać w takim, zniszczonym stanie kolejnym osobom.
I nie zauważać w sobie, co się naprawdę stało i dlaczego. I nie dlatego, że zawsze wina stoi po drugiej stronie, że zawsze druga strona jest zła. Zawsze trzeba myśleć, co JA mógłbym, czy mogłabym zrobić, by było lepiej w danej sytuacji. JA. Bo to jest odpowiedzialność. I jeśli mam granice, to nie zostaną one złamane bez konsekwencji. Tylko trzeba je mieć, muszą być jasne, klarowne i przystępne, a nie zaskakujące, nieprzewidywalne i tak naprawdę nie do przestrzegania.
Toksyczni ludzie tego nie przeczytają ze zrozumieniem i tak, bo trzeba odgórnych regulacji, ale wszyscy, którzy mogą się tego ustrzec powinni czytać. Wszyscy ci, którzy nie są złej natury, nie są zwierzętami, nie są podgatunkiem.
Chcesz mieć dobry związek, to czytaj ze zrozumieniem co piszę i pytaj, jak są nieścisłości, bo widać, że problemy są, ale zamiatane pod dywan. Tak jak nie nóż jest winny zabójstwie, tylko człowiek, tak moimi tekstami nie podpieraj się, by poniżać i lekceważyć innych, by uzyskać półprawdę o której mówiłem, czyli to, że mężczyzna ma bardziej dominującą rolę w związku. Ale to nie znaczy, że druga strona jest NIKIM. Nie można popadać w skrajności jak narcyzi. Dominacja musi się wiązać z odpowiedzialnością, ze służbą, z tym, że wnosisz wartość. Decydujesz, jesteś szanowany, ale wnosisz też wartość, pokazujesz, że będzie dobrze. Bo się troszczysz. Bo chcesz dać dobro. I masz prawo dzięki temu wymagać rewanżu, ale niech to będzie jasne.
Po co przyznać się do błędu, lepiej poniżać dalej!
Na koniec czytelnik zadzwonił do niej:
Zadzwonił do mnie i powiedział, że ja szału nie robię, że szał to tamta robiła. Ze była bardzo atrakcyjna i że jestem szmatką i h* mi w d*. Ze pisząc do Pana nic nie zyskałam. I że on rezygnuje z wizyt u psychologa..
Tu też straszy, że nie idzie do psychologa (analogia do braku darowizn na stronę i końca znajomości). Komu on chce zaszkodzić? Wszystko robi tylko po to, by uzyskiwać własne cele, wszystko, aby tylko zwrócić na siebie uwagę, wszystko po to, by ktoś odczuwał poczucie winy i brał odpowiedzialność za niego. Mamy realny przykład. I niech nie przyjmuje ręki, którą się mu podaje. Strona nie jest od tego, by utwierdzać się w przekonaniu, że należy swoje toksyczne cechy wzmacniać, to nigdy nie był jej cel, także nie używajmy źle narzędzi, które dostajemy. To tak jak słyszę tu i ówdzie, że przyczyną wypadków są samochody – nie, ludzie, którzy nie umieją ich używać. Podobnie z nożami, czy innymi narzędziami. Ludzie.
Koniec końców czytelnik nie tylko wmówił kobiecie, że ma kogoś (strach przed zdradą), to jeszcze sam zagroził, że też kogoś będzie mieć na boku, by mieć koło ratunkowe.
Niestety czytelnik to książkowy narcyz-paranoik. I choćby się chciało, to nie uratuje się go najwidoczniej. Będzie tkwił w wizji, którą ma, a jedyna forma relacji jaką zna to forma skrajna – gnoić, lub być gnojonym, nic po środku. Tym razem wybrał rolę sprawcy i nawet nie jest tego świadomym. Czytelnik woli zawczasu kogoś zniszczyć, tylko dlatego, że sam boi się być zniszczonym. Sam woli zdradzić, niżeli pozwolić na zdradzenie siebie. Oczywiście wszystko to robi nieświadomie, bo już zdążył zbluzgać prawdę i zrobić z siebie ofiarę, jak to my go wszyscy nie rozumiemy z adminem strony na czele. Ale dobrze wiemy, że prawda boli, stąd krytykowanie – czyli emocjonalnie dotarło, do logiki zanim dotrze jeszcze trochę wody (krwi) upłynie.
Nigdy tak nikomu nie napisałem, nie używam nawet takich słów, a jednak uznał to za argument – bo narcyz to kłamca. On w te kłamstwa wierzy, on oskarży każdego, kto tylko cały czas nie jest mu w pełni posłuszny i w pełni go adoruje. Nie jestem też psychologiem, zaznaczałem, że to pasja, hobby, chęć pomocy i rozmowy, więc małe sprostowanie.
Cóż, marny twój los czytelniku, jeśli nie walniesz się w pierś. Raz, a porządnie. Takie rzeczy da się zmienić, ale trzeba spojrzeć w lustro. To pierwszy i jedyny dobry krok. Tacy ludzie jednak jedyne co potrafią, to się mścić, szukają zaczepki, prowokacji, by się uznać za ofiary, a potem realizować swój program zniszczenia. Nie wierzę, że jemu to pomoże, ale mam nadzieje, że innym – szczególnie ofiarom narcyzów, czy to w związkach, czy w rodzinie.
–
Edycja 22.08.2019
Ten człowiek nadal prowadzi krucjatę, obraża i krzyczy na ludzi, którzy mu zwrócą uwagę (małe nadepnięcie na odcisk powoduje gwałtowne, impulsywne reakcje), nie posiada poczucia winy, nie znosi odrzucenia. Sam napisał, że próbował poderwać dziewczynę, ta powiedziała mu, że ma chłopaka, a ten jak sam stwierdził „dopowiedziałem sobie ze nie traktuje mnie poważnie, aby mieć powód do przy**bania się. ” Narcyzów wszak trzeba traktować zawsze poważnie, z wielką miłością i tzw. „nadszacunkiem”. Im się zawsze NALEŻY. Żyją po to, by podporządkować sobie ludzi i gdy tak nie jest – niszczyć ich. Ten człowiek widzi też zawsze w sobie ofiarę, wręcz wymyśla ku temu powody, nadinterpretuje i jest paranoiczny. Każdy kto się z nim nie zgadza jest jego masakrycznym przeciwnikiem. Żadna krytyka, nawet konstruktywna nie jest dozwolona. Po tym zaczyna swoje krucjaty, szkaluje, robi to co może, by się zemścić za wyimaginowaną, lub malutką krzywdę.
To książkowy przykład narcyza lub/i psychopaty. Niektórzy może wiedzą, ale podobnie zachowuje się rodzina K. Ludzie widzący siebie jako ofiary, kłamiący, że zostali oszukani, wysyłający fałszywe oskarżenia nawet o to, że kobieta 5cm nadepnęła im na chodnik! Bez poczucia winy, bezwzględni, aroganccy, śmiejący się innym w twarz.
Psychiatrzy mieli zdania podzielone, czy ci ludzie są poczytalni, czy nie. Mogą nie być, mogą naprawdę wierzyć, że działają słusznie, ale to nie oznacza, że nie należy ich karać. Jeśli są poczytalni, a to jest możliwe, ponieważ mogą być doskonałymi manipulatorami. To jest cecha psychopatów i narcyzów.
Niestety mamy słabych psychiatrów w Polsce dlatego ofiara tej rodziny nie dostała pomocy wiele lat.
To ten sam typ zaburzonego głęboko człowieka i szkodliwego dla społeczeństwa. Jego dziewczyna przyznała po rozstaniu, że zaszła z nim w ciążę, a ten dał jej tabletki poronne kłamiąc, że są przeciwbólowe i poroniła. Obecnie jest na psychoterapii, a on nie, uznał, że cały świat jest przeciw niemu, łącznie z każdym kto chce mu pomóc i poradzić, także tutaj.
Szkoda, nie zdziwiłbym się jakby po przeczytaniu tego tekstu o sobie urządził krucjatę przeciw mnie, mimo, że chciało mu się pomóc. I żeby emocjonalnie ogarnął się, porzucił szkodliwe wzorce, ale też by miał lepsze związki. W końcu, żeby umiał dać miłość, ale i ją przyjmować, właśnie od tych dobrych kobiet, w których póki co nadal widzi nieuzasadnione negatywne cechy, a może i zło.