Żona przebiegle znęcająca się nad mężem. Historia czytelnika, który przeszedł piekło

Zostań darczyńcą/podziękuj autorowiJeśli doceniasz stronę i chcesz pomóc autorowi, kliknij, by wybrać sposób wsparcia 🙂

Czy żony mogą się znęcać nad mężami? Mogą. Ale jest to wyrafinowana przemoc. Czytelnik przeszedł piekło przemocy psychicznej i nie miał się do kogo zwrócić o pomoc. Był w tym sam, a do tego otoczenie zostało nastawione przeciw niemu. Czasem wręcz wątpił w swoją poczytalność, w to czy to nie wszystko jego wina, co nakręcało spiralę pozostawania w przemocowym związku.

Mój artykuł o przemocy Amber Heard wobec Johnny’ego Deppa poskutkował falą wysłanych do mnie historii mężczyzn, którzy byli ofiarami podstępnych i długotrwałych form przemoc ze strony kobiet (głównie była to przemoc psychiczna, manipulacje i fałszywe oskarżenia składane na policję/do sądu, choć byli też wykorzystywani ekonomicznie). Kilku z czytelników chciało, by ich listy umieścić na stronie. Nie każdy się nadawał, bo nie były aż tak szczegółowe jak ten, dlatego póki co prezentuję tę historię. To oczywiście nie jest jeden mail, tylko rozmawialiśmy dłużej, dopytywałem, nakierowywałem i tak powstał oto ten artykuł. Warto takie historie udostępniać, by dowiedzieć się w jaki sposób kobiety stosują przemoc na mężczyznach i jak często udają ofiary, pomimo tego, że to one były sprawcami przemocy.

I to właśnie przez godzące w mężczyzn stereotypy o tym, że wyłącznie oni stosują przemoc (a mogą to robić pod wpływem krzywdy opisanej w tej historii), czy też zakaz przyznawania się do słabości takie historie nie przebijają się do przestrzeni publicznej. Wpływa to na informacje mówione o płciach w mainstreamie, które są przekłamane. Wpływa to też na prawo. Czas z tym skończyć, jeśli mamy się za wyewoluowany gatunek.

Wiercenie dziury aż do szpiku. Systematyczne wyniszczanie mężczyzny przez jego żonę

Żona przebiegle znęcająca się nad mężem. Historia czytelnika, który przeszedł piekło

Czytelnik pisze:

Dziękuję Ci za ten artykuł.  Był on moim ostatecznym impulsem do zmian. Chciałbym się czymś podzielić.  Aktualnie żyję w w związku z kobietą, która jest chyba narcyzem, albo osobą o podłym charakterze. Stosuje też często przemoc różnego rodzaju. Mamy dwójkę dzieci i dla nich zostawałem w tym związku, ale tak dłużej być nie może. Mówię o przemocy dlatego że Ty tak nazywasz jej zachowania. Nie sądziłem, że one tym są. Nie chciałem oczerniać mojej żony, pomimo krzywd. Nie boję się już dziś o tym opowiedzieć. Kiedyś się tego wstydziłem.

Żebym został dobrze zrozumiany. To ważne. We wczesnych latach naszego małżeństwa moja żona starała się wszystko załatwiać po cichu i była dużo łagodniejsza. Wbijała może malutkie szpileczki co jakiś czas, by mnie do czegoś zmusić, a potem przepraszała. Im bardziej mnie bolało, tym bardziej była usatysfakcjonowana, ale nie dawała tego po sobie z początku poznać. Z czasem poznawania się zauważała, że mam rzeczy które są dla mnie ważne, które mnie bolą, mam też ważnych ludzi od których chciała mnie odciąć twierdząc, że nie zasługują na mnie. Wydawało się to troską dla mnie, choć było sposobem na to bym się od niej uzależnił. Można powiedzieć, że ostatecznie odkryłem się całym sobą, bo ufałem jej. Uważałem ją za najlepszego przyjaciela. Niestety używała tych rzeczy, by mnie zranić i zawsze potrafiła znaleźć takie wytłumaczenie, że sam zaczynałem przepraszać ją za zwrócenie uwagi. Przy tym albo płakała, albo żaliła się innym osobom i nie wiedziałem co robić. Co było specyficzne ona robiła to z dużym spokojem i sarkazmem, co z początku wydawało mi się inteligentnym zachowaniem. Imponowało mi. Jakiż byłem głupi. Wtedy mieliśmy pierwsze dziecko w drodze. Zakończyć związek uważałem, że nie wypada, a poza tym jestem kimś kto jak coś powie to tak robi. Jak miałem sprawić, by to był najlepszy związek tak też chciałem. Jednak ona nie miała takiego nastawienia co ja.

Wielogodzinne, kobiece monologi

Przykład takiego zachowania? Potrafiła przez dwie godziny tłumaczyć mi czemu się się źle zachowałem u jej matki. Czemu nie przyniosłem czegoś, czemu spojrzałem nie w taki sposób, czemu nie byłem milszy, a może za mało rozmowny, czemu jadłem nie tym widelcem co ona by chciała, bo miał wyrażać naszą miłość. Dostaliśmy komplet tych sztućców. Pretensji było sporo, choć byłem cierpliwy do czasu.

Co zauważałem wypominki się zaczynały wtedy gdy nie miała w czymś racji, czy gdy przyłapałem ją na kłamstwie. Miałem wtedy tydzień z głowy.  Robiła wszystko by mi zniszczyć dzień, wytykała błędy, wytykała, że za mało robię dla niej, dla dziecka w brzuchu, że powinienem podjąć nową pracę, by zarobić na potrzeby rodziny. Choć zarabiałem dobrze bo wtedy koło 5 tysięcy netto miesięcznie. Ona nie chciała palcem w domu kiwnąć, ponieważ ciągle była chora, słaba i zmęczona. Dodawała, że nie spisuje się jako mąż i ojciec, ale przede wszystkim jako mężczyzna. Z początku rozmawialiśmy łagodnie, później dostawałem jedynie wyrzuty i żeby je stłumić wykonywałem co chciała w nadziei na poprawę. I poprawa była na jakiś czas, więc przyzwyczaiłem się do takiego działania. Byłem trenowany jak Pies Pawłowa, choć wtedy uznawałem, że muszę się starać, bo na tym polega miłość. W domu wpojono mi takie zachowania i nie sądziłem, że kobieta może mieć inaczej.

Pomimo jej wmawiania, że jest słaba widziałem jak rozmawia z koleżankami godzinami czy to telefonicznie czy przez skype, nie miała problemu się z nimi spotkać. Martwiło mnie to i dziwiło, ale myślałem, że taki etap i po urodzeniu dziecka będzie lepiej. Nie stało się tak.

Czepianie się o wszystko i zmienne zachowania. Od anioła po diabła

Po tym czasie przestała przepraszać, a zaczęła śmiać, że daleko mi do mężczyzny, a poza tym to jej znajome mają ciekawszych mężów na których one mogą liczyć. Na mnie ani trochę. Co z tego, że robiłem praktycznie wszystko co chciała, brałem nadgodziny, załatwiałem wycieczki, hotele, pracę i awans dla niej, wysłuchiwałem pokornie, gdy się żaliła na inne osoby – wiecznie miała jakieś „ale” do mnie. Tyle, że robiła to jakiś czas, a potem wracała do normalności, pisała wiersze o miłości do mnie, dlatego nie umiałem odejść. Grała w stylu na zmianę osobę wspaniałą i osobę negatywną.

Cały czas wierzyłem, że ta negatywna jej wersja to nic wielkiego, zrozumiemy się, że może to moja wina, więc zostawałem, trwałem. Miałem zszargane emocje, ale nie uznawała, że jest się z czym liczyć dopóki nie sprawiłem jej prezentu, dopóki nie przeprosiłem za zbyt małą liczbę starań, za to, że nie szanuję jej uczuć. Choć wiele razy nie rozumiałem czemu mnie atakuje, bo szanowałem bardzo i nie chciałem jej nigdy zdenerwować. Pytałem czemu wmawia mi, że to ja jestem tym niedobrym, niewdzięcznym za to jak poprawiła moje życie (faktycznie odkąd razem jesteśmy było lepiej, ale to moja praca w 99%, ona nie dołożyła nic oprócz narzekań i ataków na moją osobę).

Nie wiedziałem jak się zachować w momencie, kiedy raniła mnie, bo nie miałem prawa do słabości jako mężczyzna. Gdy w końcu sam ją skrytykowałem, czy nawet podniosłem głos – robiła ze mnie tyrana, straszyła rozwodem na którym chciała mnie „udupić”, na zmianę płakała, że nikt jej tak nie ranił nigdy jak ja, gdy ona tak mnie kocha i chce najlepiej dla nas. Wszystko to były kłamstwa i manipulacje, a widzę to dopiero dzisiaj. Cały czas w relacji chodziło tylko o nią.

Seks? Byle ją zaspokoić i poczuła się dowartościowana

Seks prawie nie istniał. Co prawda z początku grała bardzo pożądającą mnie, miała w oczach dosłownie diabła. Myślałem, że to pożądanie, że tak silnie je odczuwa. Była wulkanem emocji, czyli duży temperament. Jednak z czasem zaczęła obrażać mnie, że w seksie jestem egoistą, co było kolejnym kłamstwem, ponieważ to ja myślałem tylko o niej, a ona od siebie nie dawała niczego. I mówię poważnie, chciałem by miała kilka orgazmów. Czasem miałem wrażenie, że jest lesbijką, bo komentowała różne kobiety jakie są piękne, a ze mną chęć na seks z jej strony była zerowa.  Seks oralny w moją stronę? Do zapomnienia. Ona chciała, ale nie dostawałem rewanżu. Nie mogłem jej zmuszać, bo uważała, że to byłby gwałt. W dalszej kolejności słuchając jak mnie obraża, jak mówi, że jej byli mieli większe penisy (a szczególnie jednego wspominała), jak seks jest za krótko (starałem się na dwa razy to podzielić aż ja dojdę), jak zaczęła narzekać, że nigdy ze mną nie będzie szczęśliwa, bo tylko ona mnie kocha, a ja jestem chodzącymi wadami, pierdołą, kimś kto nigdy nie doścignie jej byłych, czy też ojca. Wszyscy byli lepsi. W końcu zacząłem w to wierzyć, naprawdę cierpiałem i naprawdę chciałem to naprawiać.

Idealizowała ojca? Wybitnie antypatycznego człowieka?

Jej ojciec jednak nie jest kimś miłym. To surowy dyktator, który nie daje sobie nic powiedzieć, a córka ma chodzić jak w zegarku. Mnie też próbował tak naprostować. Powiedział, że nie mam prawa przychodzić do jego domu, jeśli nie ucałuje mu ręki, nie postawie dobrej flachy, ale też jeśli nie ożenię się w krótkim czasie z jego córką. Wstrząsnęło mnie to na początku, ale on chyba też jest narcyzem. Teraz to widzę. Aż mnie ciarki przechodzą.

To trwało długo, jedna ciąża, druga, bez poprawy, a ja cały czas atakowany z każdej ze stron. Jej rodzice, ona, koleżanki wtrącały się, coś jej doradzały. Były negatywnie do mnie nastawione. Pamiętam jak przyszedłem na grilla w większym gronie, to jedna zapytała czemu nie grilluje ze swoimi, w swojej miejscowości i muszę przyjeżdżać do nich. Widać było, że sobie nie życzy mojej obecności.

Wyzwiska od oferm

Gdy byłem już w silnej depresji, gdy zniszczona została moja męskość, moje człowieczeństwo, moja żona zaczęła krzyczeć. Już nie drażniła się, już nie śmiała, ale krzyczała, że jestem ofermą i od zawsze miała rację co do mnie. Zabijało mnie to. Wychodziłem do barów pić alkohol, by stłumić te myśli. Rozmawiałem z przypadkowymi ludźmi, spotykałem się z nimi, upadałem na dno. Nie było już więzi między nami. W sumie nigdy jej nie było. Zaczęło się obwinianie mnie, że piję, że niszczę jej życie. Nie słuchałem już jej, po prostu wychodziłem, by nie niszczyła mi dnia i samopoczucia. Brak uwagi dla niej skutkował coraz silniejszą przemocą, zaczęła mnie popychać, zabierała i rozrzucała jedzenie, rozbiła butelkę na mojej głowie, a w trakcie snu budziła, bylebym tylko nie zasnął, bo należy mi się kara. Jak tylko wstawałem to zaczęła piszczeć, że ona się boi, bo ją biję, bo jestem nienormalny, nie kontroluje siebie. I nie umiałem odejść, bo się zacząłem bać.

W tym wszystkim zapomniałem o własnych oczekiwaniach ,uczuciach, szacunku do swojej osoby, bo świat musiał kręcić się wokół niej. Zresztą który mężczyzna narzeka? Który płacze? Który nie wie co robić? Mówią, że tak nie powinno być. To byłem ja, wrak człowieka.

Kilka lat zajęło mi to, bym z ugodowego człowieka, który stara się ją uspokoić zamienił w strzępek nerwów, który wybucha, tylko jak usłyszy jej głos. Dowolne jej narzekanie. Nienawidziłem siebie, choć powinienem nienawidzić ją. Za każdym razem jak tylko nie zrobiłem coś po jej myśli drapała mnie, rzucała we mnie rzeczami i biła, a ja nie mogłem się obronić, bo stosowała ten sam tekst co pani z artykułu: zobaczysz komu policja uwierzy, zobaczysz, zgnijesz w więzieniu! I robiła to z naprawdę złowieszczą miną. W tym człowieku było zło, choć wyglądała łagodnie jak dziecko.

Byłem nikim we własnym domu. Alkohol był ratunkiem

By wymuszać na mnie ugłaskiwanie szantażowała, że się zabije, a na końcu, że zabije mnie, a potem siebie. Jednak nie robiłem wiele z tego, ponieważ po chwili potrafiła radośnie się śmiać. Nie zbierałem na nią dowodów, ona na mnie owszem. I prowokowała wszystko, bym wyszedł na najgorszego człowieka, który istnieje na ziemi. Z kochającego męża, który wręcz jej usługiwał, był ostoją spokoju rzeczywiście stałem się nerwowym agresorem, który za dużo pił. Nie umiałem wyjść ani z tego związku, ani z nałogu alkoholowego. Wierzyłem w miłość, niestety najbardziej wtedy, gdy jej nie było wobec mnie. Bo mężczyzna jest od tego, by zapewniał byt, by robił na rodzinę i dzieci, bo mąż jest od tego by uszczęśliwiał żonę, a jeśli żona jest nieszczęśliwa to on cierpi. Tak tylko słyszałem od całego otoczenia nastawionego przeciw mnie przez nią. A ja nie wiedziałem jak z tym walczyć. Nie można było lekceważyć jej i jej rodziny, bo robili wojny, nachodzili mnie w naszym domu w kilka osób próbując mi tłumaczyć agresywnie czemu postępuję źle. Miałem się bić? Sam już nie wiem.

Żeby zrozumieć jak jej zachowanie było zwichrowane powiem co jeszcze ze mną robiła. Choćby nie wiadomo jak się na mnie wydarła, nie wiadomo ile szpil wbiła, czy płakała wniebogłosy, gdy wychodziłem zawsze mówiła, żebym wrócił, bo ona na mnie czeka, ale że zrujnuje ją, jeśli odejdę, bo ona nie znajdzie już tak wielkiej miłości. Brzmiało to groźnie, strasznie, a jednocześnie jakby z miłością, z oczami shreka. Potrafiła się przyznawać, że jest szalona, powalona, popieprzona, ale tylko w momentach, gdy prawie odszedłem z tej relacji. Wierzyłem w jej skruchę naprawdę wiele, wiele razy, bo dawała oznaki, że rozumie, że się zmienia, że już jest spokojnie i rozmawiamy ze sobą normalnie, żartujemy, jest czuła. Związek przypominał sielankę w tym czasie, trochę nasz etap zakochania. A to wszystko było po to, bym stracił czujność, bym był od niej uzależnionym. I zawsze mówiła „widzisz jak się kochamy, widzisz jak ja cię kocham, nie ma lepszej, dobrze wiesz, że nie zmienisz mnie na inną, bo jestem dla ciebie wszystkim. Beze mnie twoje życie nie ma sensu.” Ile razy mi to mówiła aż w końcu to uwierzyłem, działałem zgodnie z jej planem. Byłem jak na sznurku, który nie może się wyrwać.

Odbyłem 4 rok po drugim dziecku odwyk. Mieliśmy po tym miodowe może pół roku. Naprawdę wszystko się zmieniło. Ale do czasu. Pamiętam, jak sprzeciwiłem się temu, żeby jej matka wprowadziła się do nas, bo jest już stara i powinna mieć opiekę. Zaczęła znów mi grozić, że oskarży mnie o gwałty, o znęcanie się, że wyjdą moje brudy, że to, że byłem na odwyku będzie dla sądu jasnym, że jestem tą gorszą stroną związku. Że zabierze mi dom i zażąda tak dużych alimentów, które sprawią, że zostanę bezdomnym. Znowu zaczęło się budzenie mnie, znowu zaczęło się bicie. Chodziłem z siniakami i zadrapaniami na twarzy. Raz broniąc się upadłem na drewniany bok od wersalki, wybiłem sobie bark i uszkodziłem nerkę. Nie zgłosiłem tego ze wstydu i bólu, który został mi spowodowany. Powiedziałem, że to wypadek.

Wyprowadzka i ulga

W końcu zacząłem mieszkać w piwnicy, by mieć z nią jak najmniej kontaktu. Co trzeba było to robiłem, rozmawialiśmy jedynie na cześć, zjedliśmy razem obiad i na tym się to kończyło. W piwnicy miałem co trzeba, spokój, gazety, elektronikę, łóżko i koc. Dzieci przychodzą do mnie wymykając się spod opieki matki, bo sama im nie pozwala się kontaktować.

Co jest najgorsze ona nastawiła otoczenie przeciw mnie. Za moimi plecami zawsze narzekała na mnie, zawsze mówiła, że się mnie boi, że może ją uderzę, że wymuszam seks, pomimo tego ,że ona to robiła, a od siebie nic w tym kierunku nie dawała. Tyle lat mnie maltretowała, tyle lat mi wmawiała, że to zrobię, że już zwątpiłem w to kim jestem i jakie mam poglądy. Gdy wyprowadziłem się do piwnicy, zaczęła wmawiać wszystkim, że jestem chory psychicznie i pozabijam rodzinę, a planuję to właśnie w tym miejscu. Mówiła, że boi się ,że ją tam zaciągnę i coś jej zrobię. Cały czas w małżeństwie byłem oczerniany i o coś oskarżany, a gdy próbowałem z niego wyjść żona zmieniała się właśnie w fałszywego anioła. Wstyd mi do dziś. Najlepsze jest to, że to ona groziła morderstwem. Jak czytam co tutaj do Ciebie piszę to jestem zdruzgotany. Cieszę się, że żyję pomimo tego.

W życiu codziennym to aż tak źle nie wyglądało, bo wiele dni było zupełnie normalnych. Tyle, że nie chodzi o te normalne dni. Chodzi o te dni kiedy zaczynają się toksyczne zachowania i one są problemem. Chyba i tak by mi nikt nie uwierzył. Sam już wątpię.

Chciałem powiedzieć na sam koniec, że są osoby które mają jak ten aktor o którym pisałeś, ale nikt o tym nie wie. Boję się. Nie wiem co jej przyjdzie do głowy w kolejnych miesiącach. Póki co jest spokój, ale nie rozmawiamy za wiele ze sobą.

Pozdrawiam.

Profil strony na Facebooku: https://www.facebook.com/swiadomosczwiazkow

Spodobał Ci się mój artykuł i moja praca tutaj? Spójrz poniżej w jaki sposób możesz podziękować! Dzięki regularnemu wsparciu mogę ocenić, czy moja praca się przydaje. We wszystko co tutaj widzisz inwestuję samodzielnie (również finansowo) i nie chciałbym by skończyło się to zniknięciem strony z internetu 🙂

wpłata na konto bankowe

Nr konta: 20 1870 1045 2078 1033 2145 0001

Tytułem (wymagane): Bezinteresowna darowizna

Odbiorca: SW

Będę wdzięczny za ustawienie comiesięcznego, automatycznego zlecenia wpłaty, ponieważ moja praca również jest regularna. Preferuję wpłatę na konto, ponieważ cała kwota dociera do mnie bez prowizji.

BLIK, przelewy automatyczne (szybkie), Google/Apple PAY i zagraniczne (SEPA) - BuyCoffee

Kliknij, by - kliknij w obrazek

Nie trzeba mieć konta na tym portalu i jest wybór przelewów anonimowych (np. BLIK). Nie trzeba podać prawdziwych danych. Niestety prowizja to 10%.

Paypal - kliknij w obrazek

darowizna paypal

Dla darowizny comiesięcznej zaznacz "Make this a monthly donation." Tutaj też są prowizje, ale można wspierać comiesięcznie w prostszy sposób, niż ustawia się to w banku. Coś za coś.

Tutaj przeczytasz więcej o podejmowanych działaniach i o samych darowiznach.

PS. Potrzebuję też pomocy z SEO, optymalizacją WordPress i reklamą (strona nie dociera do wielu ludzi). Szukam też kogoś z dobrym głosem do czytania tekstów.

UWAGA: Teksty zawarte na stronie mają charakter informacyjny, lub są subiektywnym zdaniem autora, a nie poradą naukowo-medyczną (mimo, że wiele z informacji jest zaczerpniętych z badań). Autor nie jest psychologiem, nie "leczy", a jest pasjonatem takich treści, który przekazuje je, lub interpretuje po swojemu. Dlatego treści mogą być niedokładne (acz nie muszą). Dystans do nich jest wskazany. Autor nie daje gwarancji, że jego rady się sprawdzą i nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne szkody wywołane praktykowaniem jego wizji danego tematu. Autor nie diagnozuje nikogo, a jedynie opisuje tematy z własnej perspektywy. Artykuły na stronie nie powinny zastępować leczenia, czy wizyt u specjalistów (chyba, że czytelnik ceni mnie bardziej, ale to jego osobista decyzja) i najlepiej jakby moje teksty były traktowane jako materiał rozrywkowy, lub jako ciekawostki. Autor (czy też autorzy, bo artykuły pisało wiele osób) nie uznają, że ich recepty na życie są i będą idealne - każdy używa ich na własną odpowiedzialność.