Walentynki to nie jest kolejne święto kobiet, a święto dla wiedzących czym jest miłość
Spis treści
- 1 Wyrachowany materializm to nie miłość do mężczyzny
- 2 Kobieta szantażuje narzeczonego porzuceniem, chyba że wyda 2500 funtów na nią w Walentynki…
- 3 Walentynki to nie święto dla kobiet
- 4 Wydzielanie to nie prezent dla mężczyzny, a łaska. Wydzielasz mężczyźnie dobre zachowania gorzej, niż psu
- 5 Kobiece ciało to nie prezent na walentynki
- 6 Kobiety chcą być równe? Niech płacą za mężczyzn
- 7 Wyliczyć komuś idealnego partnera? Kobieta rachuje użyteczność mężczyzn dla kobiet
- 8 To nie mężczyzna jest od zapraszania, zaskakiwania. Kobieta też musi wnosić do relacji to samo co wymaga
- 9 Prawidłowa postawa kobiety na Walentynki i w każdy inny dzień związku
- 10 Reakcja toksycznych kobiet na ten wpis to nazwanie mnie chamem. Frajera trudno wykorzystać i nim manipulować
- 11 Wpisy powiązane:
Przypominam, że walentynki to nie jest święto dla kobiet, a święto zakochanych! Zatem życzę szczęścia parom, ale tylko tym, którzy wiedzą czym jest miłość. Wiele w niej altruizmu, bezwarunkowości, bezinteresowności, nie ma w niej kalkulacji, silnego egocentryzmu i materializmu, czyli traktowania partnera przedmiotowo. Jest kochanie w słabościach, w porażkach, w biedzie, problemach, a nie tylko w sukcesach i gdy zapewni się korzyść. To jest coś innego, niż pokażę w tym tekście, w którym kobiety robią z siebie obiekt za który trzeba płacić (jak prostytutki), czy też próbują rewanżować mężczyźnie wyłącznie seksem i ładnym wyglądem, co jest totalnym uprzedmiotowieniem się – dodajmy o bardzo niskim wkładzie wysiłkowo-miłosno-intelektualnym.
Takie postawy należy krytykować. Popadamy za bardzo w skrajności w traktowaniu płci. Zbyt duże wymagania rujnują człowieka, bo nie jest w stanie ich spełnić, ale zbyt małe, lub żadne – tworzą toksyczny charakter, tak jak każde rozpieszczanie. I za to podziękowania długofalowego nie ma.
Czym NIE JEST miłość opisałem tutaj, na przykładzie „miłości” (ale do siebie) narcystycznej kobiety, stanom jakie wywoływał mężczyzna kochając ją prawdziwie, a co zaczęła uznawać za jej własną miłość.
Wiele kobiet nadal uważa w swojej niedojrzałości i braku odpowiedzialności, że kobieta kocha mężczyznę tak silnie, jak on kocha ją. Myśląc w ten, zależny sposób, bardzo łatwo obwinić mężczyzn czemu kobiety ich nie kochają – ups, najwyraźniej mężczyzna za mało i nieodpowiednio kocha, więc ona ma prawo być zimna i toksyczna. Nie. Miłość zależy od obu stron dokładnie tak samo. Mężczyzna też kocha i szanuje kobietę, jak ona szanuje i kocha jego. Kobieta też musi inwestować w mężczyznę. Czas się dostosować do tego w świecie, gdzie kobieta jest równa mężczyźnie, a nie dzieckiem, które poszukuje usprawiedliwienia za swoje negatywne postawy i zachowania zawsze na zewnątrz.
Dziś o kobietach niewartych uwagi, które oczekują prezentów, kalkulują czy im się związek opłaca, szantażują, uprzedmiatawiają się, ale też ich poświęcenie dla mężczyzn jest znikome. W walentynkowej wersji, która zaczyna przypominać 8 marca.
Wyrachowany materializm to nie miłość do mężczyzny
PS „jej koleś” to jej mąż. Szacuneczek.
PS2. nie ma to jak wygrzebywać skórę ze stóp na walentynki.
PS3. co depiluje się za 500zł? Mózg.
PS4. Przecież kobiety same dla siebie najczęściej chcą dobrze wyglądać, albo na tle innych kobiet. Phi, wielkie poświęcenie dla mężczyzny…
PS5. dobre dziwki kosztują mniej, a przynajmniej wiadomo za co płacisz i nie wysłuchujesz bajeczki o „miłości”. Do tego gwarantowany jest seks jaki chcesz. A z taką walentynką? Cóż, pewnie jej się coś nie spodoba, zaraz przeliczy, wyliczy, strzeli focha i powie, że zawaliłeś jej piękny dzień. A w ogóle to ciesz się, że w ogóle wyszła z Tobą gdziekolwiek paskudny samcu 😉
PS6. oferowanie tylko wyglądu/seksu na prezent… szanujcie się dziewczyny, wnoście jakieś wartości wyższe. Mężczyzna z tego screena zabiera na kolację, wycieczkę, to zawsze coś lepszego niż to, że kobieta się odmaluje, łaskawie, w nagrodę zgodzi na seks i będzie sztuczna.
PS7. Paliwo jest za darmo? Garnitur też? Klasowa maszynka do golenia? Nowa turbina do samochodu ile kosztuje? Perfumy? Nie licz kochana nie licz, bo się przeliczysz, a raczej nie doliczysz tego ile kosztujesz mężczyznę w „utrzymaniu”, byś była zadowolona.
PS8. Gdyby mężczyźni byli tak wyrachowani i tak wymagający, jak kobiety to związków by powstało absolutne zero. Niestety, kryzys kobiecości, który się w ten sposób objawia jest plagą czasów.
O pladze egoistek, produktu świata matriarchalnego, więcej informacji znajdziesz tutaj.
Kobieta szantażuje narzeczonego porzuceniem, chyba że wyda 2500 funtów na nią w Walentynki…
Historia tutaj.
Przypomina to toksyczne panie, które stawiają warunki w stylu: dasz ślub, albo odchodzę. Masz dać.
I wielu mięczaków na to idzie. Jednak nie wiedzą oni, że takie zachowania nie świadczą o miłości kobiety, a są tzw. toksyczną kobiecością, totalnym wyrachowaniem i materializmem.
Przy pomocy przemocy psychicznej (szantaż, groźba) takie kobiety wykorzystują mężczyzn. Na końcu się z nimi rozwodzą – też dla pieniędzy. I umieją świetnie ukartować swoją niewinność, a pokazywać wadliwość mężczyzny. Zawsze on jest „tym złym”. On w to wierzy, bo został wychowany w duchu uległości wobec kobiet.
I ci mężczyźni robią wielkie oczy, gdy kobieta odchodzi, zdradza, składa pozew rozwodowy… przecież spełniali zachcianki, a tu klops.
Jednak oni nie wiedzieli czym jest miłość, szacunek, ani nie podejrzewali kobiety o to, że jest toksyczna, więc zostali za to ukarani.
Cóż, kłania się brak wiedzy psychologicznej. Po to pracuję tutaj dla takich osób, by wiedzieli jak takie osoby rozpoznać.
Walentynki to nie święto dla kobiet
To nie mężczyzna ma dawać walentynki. To nie mężczyzna jest od dawania, sponsorowania, zapraszania (np. na kolację), jednostronnego kochania.
To nie kobieta jest od brania i oczekiwania, czy dowartościowywania jej kolejnym świętem, kolejną okazją do tworzenia idealizacji kobiet, ich wysokiej samooceny, a mężczyzn jako niewolników i usługodawców, którzy muszą zapracować sobie na uwagę kobiety. Zasłuż sobie psie.
Propaganda demonizowania mężczyzn i idealizacji kobiet trwa w najlepsze.
Korona z głowy księżniczkom nie spadnie, jeśli dadzą więcej od siebie, czy wykażą się inicjatywą.
To odwieczne pytanie kobiet: czy „ON MNIE KOCHA?” powinno być zadawane też przez mężczyzn. CZY ONA MNIE KOCHA, CZY TYLKO BIERZE CO DAJĘ I TO NAZYWA MIŁOŚCIĄ?
Dla jednych to banał, dla wielu niestety norma zachowań, które trzeba krytykować. Jest równość, płcie muszą być dla siebie wzajemnie, niżeli kobieta ma dostawać miłość od mężczyzny, a w rewanżu jedynie powiedzieć mu „kocham cię” (za to co robisz dla niej), „dziękuję”, pochwalić, albo w sumie nie zrobić, ani nie powiedzieć niczego miłego, bo jej się należy i zrobi awanturę, gdy nie dostanie co sobie zapragnęła, czy mężczyzna się tego nie domyślił…
(btw. słowa są tanie, to za mało)
W miłości nie trzeba kalkulować co się powie (co ktoś chce usłyszeć, coś miłego) i co dostanie się w zamian, albo ile zysków to zapewni długofalowo. Po prostu się to daje. W miłości nie trzeba kalkulować jaki prezent się da, ile będzie kosztował i jaki dostanie się w zamian. W miłości nie trzeba stawiać warunków typu: dasz ślub albo odchodzę, bo to moje żądanie. W miłości sprawiasz komuś przyjemność i się o niego troszczysz, bo chcesz, by było mu lepiej. Bo umiesz to robić. Bo masz wartość w sobie. Ale wymagasz tego najpierw od siebie, zamiast pouczać, że to ktoś powinien tak postępować i wykłócasz się w każdej okazji, by zarzucić mężczyźnie, że zawsze to on za mało od siebie daje (manipulatorek wiele). Postępujesz tak nie dlatego, że coś dostaniesz w rewanżu i będziesz drzeć mordę o to, jak nie dostaniesz, bo przecież chwilę temu przyniosłaś tabletki mężczyźnie choremu do łóżka, drwiąc z niego, że znowu zdycha na grypę i jest parodią mężczyzny, a Ty sobie radzisz z tym dużo lepiej…
Kobiet wykastrowanych z opiekuńczości i łagodności jest coraz więcej.
Za to reklam na walentynki kierowanych TYLKO do kobiet i DLA kobiet – sporo.
To nie jest reklama na dzień kobiet, bo byłyby tam też matki, babcie…
Podsumowując drogie panie! Brak starań dla mężczyzn to nie tylko egoizm, ale i seksizm, czyli gorsze traktowanie ze względu na płeć. Znamy te terminy bardzo dobrze na tej stronie 😉
Wydzielanie to nie prezent dla mężczyzny, a łaska. Wydzielasz mężczyźnie dobre zachowania gorzej, niż psu
Wydzielanie pieniędzy kobiecie według feministek to męska przemoc. Czym jest taka sytuacja?
Wystarczy odwrócić to, jak gdyby mężczyzna oferował coś takiego kobiecie. Pisk i huk byłby niezły.
1. Zakazywanie wychodzenia do innych osób, utrata znajomych – toksyczne zachowanie checked
2. Seks w nagrodę, tresowanie metodą kar i nagród – toksyczne zachowanie checked
3. Surowość, musztrowanie, brak empatii i wyrozumiałości, by mężczyzna nie mógł odpocząć – toksyczne zachowanie checked
4. Wyrachowane wyliczanie, czy obowiązki domowe stanowią równe 50% działań w relacji – toksyczne zachowanie checked (jeszcze gorzej to brzmi, gdy mężczyzna pracuje w kopalni, bierze nadgodziny, a kobieta pracuje w biurze i podaje kawkę – ciekawe czy wtedy też wylicza 50%…)
Cóż, coraz więcej współczesnych, zmanipulowanych przez feministki/politycznie kobiet ma więcej miłości do zwierząt, niż do mężczyzn. Podziękujmy propagandzie feministek i biernym, zatwardziałym mężczyznom, którzy akceptują taki stan rzeczy, nie walczą z nim, ale też atakują mężczyzn, którzy się obecnemu stanu rzeczy sprzeciwiają. Biali rycerze, wy zakało naszych czasów…
Ewidentnie w tym wypadku mężczyzna jest na smyczy i musi prosić nawet o pozwolenie na odpoczynek.
Seks oczywiście w nagrodę. Kobieta rządzi i to na pewno nie po partnersku, o czym zawsze zaciekle mówi (ale to mężczyzna ma się dostosować i być uległym, a z prezentu, który jest ewidentnie „pod kobietę” ma się cieszyć). Roszczenia, żądania i łaska.
Kobiece ciało to nie prezent na walentynki
W normalnym związku seks nie jest nagrodą dla mężczyzny, a wyrażaniem miłości wobec siebie obu stron. Ten gest powinien być często praktykowany, dokładnie tak samo jak wyrażanie czułości w inny sposób: czynami i słowami.
Dbajmy o więzi partnerskie/małżeńskie, bo to częsty powód rozpadów związków, czy zdrad:
Więcej kreatywności drogie panie w uszczęśliwianiu mężczyzn – więcej wysiłku umysłowego także, jeśli chcecie być uznawane za równie inteligentne. W innym przypadku nie nazywajcie się też „jedyną płcią, która umie kochać i jest, wrażliwa i uczuciowa”, bo wychodzi, że jednak kocha tylko siebie i robi dla mężczyzny tyle, byle się nie narobić, a zyskać jak najwięcej.
Kobiety chcą być równe? Niech płacą za mężczyzn
Mężczyźni odwiecznie mieli być tymi co sponsorują, utrzymują, płacą, imponują, są złotymi rączkami, ciężko pracują na innych (a nie tylko na siebie).
Kobiety chcą być równe? Niech zaczną robić dokładnie to samo. Bez fochów i obrażania się, a z uśmiechem na ustach. Tak robi ktoś kto umie kochać, a nie egocentryk.
Wyliczyć komuś idealnego partnera? Kobieta rachuje użyteczność mężczyzn dla kobiet
Drogie panie, kochane nasze, czy naprawdę jesteście takimi materialistkami? Naprawdę wasze życie „uczuciowe” polega tylko na kalkulacji, przedmiotowym traktowaniu, a mężczyzna jest oceniany wobec jakieś nierealnej listy check-listy wymogów? Naprawdę egoizm jest dla was najważniejszy? Tak chcecie budować zdrowe związki?
Gdzie jest ta wasza romantyczność, w którą tak wierzycie? Bo na pewno nie w takich zachowaniach.
Wasze dzieci też tak przedmiotowo będziecie traktować? Czy są użyteczne? Czy tylko mężczyzna jest od tego, wół roboczy? Nic dziwnego, że coraz więcej mężczyzn się wycofuje z relacji, a wy krzyczycie o kryzysie męskości, nie widząc jak same zatraciłyście kobiece, człowiecze wręcz cechy.
To nie mężczyzna jest od zapraszania, zaskakiwania. Kobieta też musi wnosić do relacji to samo co wymaga
Błąd szanowna pani. Miej taką zasadę, a każdy wartościowy i inteligentny mężczyzna zwieje w mgnieniu oka.
Prawidłowa postawa kobiety na Walentynki i w każdy inny dzień związku
Tak to ma wyglądać. Czy trzeba coś dodawać?
Reakcja toksycznych kobiet na ten wpis to nazwanie mnie chamem. Frajera trudno wykorzystać i nim manipulować
Trzeba się cieszyć z takich wyzwisk, bo to oznacza, że trafiony został czuły punkt, odkryte kłamstwo, odkryta toksyczność.
Oby tak dalej.
Więc wszyscy razem w jednym tempie: walentynki to nie święto kobiet, a kobiety powinny wnosić równie wiele co mężczyźni do relacji. Dokładnie tyle ile wymagają.
Ba, nawet powinny wnosić więcej, bo przecież wiele kobiet wymagało od wieków właśnie tego od mężczyzn, by to oni byli tymi lepszymi, tymi co mają więcej i tymi co MUSZĄ się dzielić, bo jak nie to są „niedojrzałymi chłopcami i nieprawdziwymi mężczyznami”.
My te sztuczki znamy.
Finito, kaput, arrivederci, love is gone po takim powiedzeniu w wielu pseudozwiązkach z pseudomiłością.
Do następnego.
Trochę późno piszę, ale w sumie dopiero trafiłem na ten post. Zasypiam już, więc stylistyka komentarza nie będzie najwyższych lotów, a i wiele szczegółów pominę, ale muszę się wygadać. Poznałem swoją dziewczynę w listopadzie, a tak naprawdę zaczęliśmy rozmawiać więcej pod koniec grudnia. Szybko się okazało, że mamy wiele wspólnego, charakter, styl, zainteresowania, światopogląd, i tak dalej.
Bardzo szybko okazało się, że mimo iż była w związku (ja nigdy, choć mam 29 lat.), To potrzebowała ciepła, uczucia, uwagi i po prostu miłości. Ale jednocześnie od początku dawała to mi, i nadal, po 9 miesiącach odkąd jesteśmy razem a 12 odkąd się znamy, daje, i to coraz więcej. Nikt nigdy mnie tak nie wspierał i nie motywował. Nie byłem dla nikogo tak atrakcyjny jako partner a nie tylko przyjaciel.
W walentynki dostałem prezent choć ledwo zaczęliśmy oficjalnie być razem. Ciągle sobie coś dajemy, najczęściej wykonane samemu, coś w co trzeba włożyć serce i wysiłek. Heck, tydzien po walentynkach, miałem swój pierwszy raz. Jako że byłem totalnym prawiczkiem, potrwało to trzy, może cztery sekundy.
Chwilę po tym poczułem koszmarny wstyd, choć wcześniej wiele razy mi mówiła że będzie dobrze, nie mam się czego wstydzić bo to normalne. Ale już po chwili, przytuliła mnie, i powiedziała że było super, bo ze mną. Że następnym razem będzie lepiej, a później jeszcze lepiej. Wstyd minął jak ręką odjął.
Zresztą, przez te miesiące poniekąd, w delikatny sposób uczyla mnie bycia w związku. Nigdy nie poczułem, że jestem gorszy, nigdy mnie nie oceniała. Widzę, że jest szczęśliwa. A ja w siódmym niebie, bo już przestawałem wierzyć, że trafię na ten rodzynek.
A wszystko się zaczęło od głupiego postu na grupie FB dotyczącego gier..
nie „zasypiam już”, lecz już śpisz i ci się to śni.
Skąd aż taka zazdrość? To nie wykop.
hm, tak może trochę poza tematem, przyznam, że zazdrość jako emocja stanowi przedmiot mych dość częstych rozważań, z mych obserwacji wynika bowiem, iż jest to jedno z podstawowych odczuć ludzkich, o ile w ogóle nie na pierwszym miejscu, tak, większość ludzi w ten właśnie sposób, tj., mówiąc wprost, wszystkiego i wszystkich zazdroszcząc, percepuje świat, w każdym razie większość z tych, których ja znam, mnie zaś odczucie takie jest obce i odległe, właściwie stanowi jakąś (pejoratywną) egzotykę, i stąd me owe nią sui generis zainteresowanie, ot mniej więcej takie, jak jakimś egzotycznym zwierzęciem. a poza tym, tu już wracając do twej wypowiedzi, tobie w tym przypadku nie ma czego zazdrościć, w każdym razie ja nie mam czego, nawet gdybym chciał, bo mnie zasadniczo stosunki z kobietami nie interesują (krom sfery stricte erotycznej, od czego imho są prostytutki).
Nie umiem traktować poważnie kogoś, kto w pierwszym komentarzu obraża mnie w sposób iście idiotyczny, a w drugim używa mądrych zwrotów i słów, chyba tylko aby wypaść mądrze, więc nie podchwycę dyskusji.
Powiem tylko, że fakt, jeżeli nie interesuje cię tak zwana miłość, to nie masz czego zazdrościć. Mnie za to nie interesuje seks bez uczuć.
Musisz wiedzieć, że większość facetów przyjmie twoją historię jako zbyt piękną aby mogła trwać w postaci długiego i stabilnego związku. Po prostu spora część mężczyzn ma takie a nie inne doświadczenia z kobietami, że wiedzą czym z reguły kończy się zbytnie otwarcie emocjonalne przed kobietą.
Jeśli rzeczywiście znalazłeś jednorożca no to chłopie, trzymam za Ciebie kciuki jednak moja rada jest taka abyś zawsze pamiętał, że wszystko się zmienia i nawet najlepsza relacja może się popsuć. Bez rozmyślania o tym, bez zadręczania siebie negatywnymi myślami ale sądzę, że zawsze trzeba mieć to na uwadze i umieć wyobrazić sobie to, jak wyglądałby świat bez osoby, z którą obecnie jesteśmy bez popadania w stany rozpaczy lub depresji.
Im wyżej ten miłosny haj nas wzniesie tym bardziej bolesny potem bywa upadek, szczególnie gdy jest niespodziewany wtedy spadamy bardzo szybko. Chyba, że wcześniej przygotowani jesteśmy na taką ewentualność więc spadając mamy ze sobą spadochron. Piszę o tym bo z „siódmego nieba”, w którym jak twierdzisz teraz się znajdujesz może być naprawdę wysoko. Nie odbieraj tego jako zawiść, po prostu widać po twoim wpisie, że rozpiera Cię ten miłosny haj i to zrozumiałe szczególnie w twojej sytuacji gdy są to twoje pierwsze doświadczenia seksualne i partnerskie.
Właściwie to powtarzam to, co już na tej stronie zostało powiedziane kilka jeśli nie kilkanaście (-dziesiąt?) razy. Koniec związku nie może oznaczać dla nas końca świata. Nie warto żyć z przekonaniem, że samo dobro, czułość i ciepło z naszej strony wystarczą aby związek utrzymać bo ludzie się zmieniają i związki też się zmieniają i nie zawsze to co było ważne w związku na jego początku jest aż tak istotne w jego dalszych fazach. Popkultura uczy nas takiego przekonania bo wszystkie historie miłosne kończą się na ślubie lub zejściu się dwóch osób (najczęściej po jakichś uczuciowych zawiłościach) a potem żyli długo i szczęśliwie. Tyle, że cały szkopuł tkwi właśnie w tym „potem”, zamiast którego na filmach widzimy napisy końcowe. Często bywa krótko albo – jeszcze gorzej – długo i nieszczęśliwie.
Sprawa prosta nie jest skoro tyle małżeństw się rozwodzi a jeszcze więcej związków przedmałżeńskich stosunkowo szybko kończy swój żywot. Może trochę pesymistycznie wybrzmiałem w tej wypowiedzi ale po prostu nie mogę poradzić Ci co zrobić aby stworzyć fajny związek bo też specem nie jestem w tej materii, za to mam za sobą kilka relacji, które zapowiadały się lepiej niż bardzo dobrze i wiem jaką można dostać od życia blachę na otrzeźwienie gdy słodkie początki nakręcą nas zbyt entuzjastycznie i zapomnimy zupełnie o logicznym, świadomym podejściu do związków.
Teraz jest świetnie między wami więc bardzo fajnie, oby było jeszcze lepiej i jak najdłużej ale sądzę, że zawsze warto zachować pewien dystans do przekonania o tym, że tak idealnie będzie zawsze. Przy ewentualnym rozstaniu łatwiej wtedy powiedzieć sobie starą mądrość ludową „tego kwiatu pół światu. Mam znajomego, który wpadł w ciężką depresję (zdiagnozowaną) gdy dziewczyna zostawiła go dla innego faceta. Nie potrafił wstać z łóżka ale na całe szczęście po jakimś czasie doszedł do stanu funkcjonalności a przecież w skrajnych przypadkach może to sponiewierać człowieka jeszcze bardziej i zostać na całe życie.
Czerp doświadczenie i pozytywne wibracje z tego co dzieje się aktualnie w twoim związku jednocześnie będąc świadomym, że to może nie być kobieta, z którą spędzisz resztę swojego życia.
Za to admin tej strony dostał walentynkę od jednej z czytelniczek!
Kurde nawet córka Jordana Petersona zdradzała męża a potem wróciła do niego w potrzebie jeszcze chwaląc się tym w internecie i pisząc, że dopiero teraz mogła mi zaufac. Do tego zrobila dziecko z innym. Ten świat jest chory.
taaa. zabrał ją do bp. hm. ciekawe co ty głupia kobyło (sorry, ale tak mi wychodzi, ot, choćby z samego tylko tego twojego tutaj „kolesia”) możesz w ogóle z tym bp mieć wspólnego. z tym że wspólnego mentalnie duchowo intelektualnie. bo przykładowo jako korpoklacz możesz akurat tam chodzić. albo akurat tam popuszczać szpary (znam taką która w tym celu udała się właśnie na węgry). co ty wiesz o tym mieście. o historii węgier. np. o walce z naporem tureckim. o zrównaniu 1867. o madziaryzacji czy o trianon. dla ciebie głupia kobyło węgry to pewnie czardasz, muzyczka cygańska i wino. słowem głupoty dla motłochu (jeszcze lepiej wygląda to w przypadku wyobrażeń motłochu o włoszech, czyli te różne tam wino, kobiety i śpiew; ciekawe dlaczego nie np. casa savoia, risorgimento czy stato papale). do czego ja to mówię? otóż pewnie zauważyliście jak to kobiety w swych deklaracjach interesują się (tzw.) podróżami. lubią o sobie tak twierdzić. dla mnie symptomatyczne jest ich owych podróży rozumienie. nie wiem, może się mylę, ale te (ich) podróże to imho jedna z tych dziedzin, w których kobiecą głupotę i kobiecą powierzchowność widać szczególnie mocno. ad rem. te całe walentynki powoli stają się, o ile już się nie stały, czymś w rodzaju drugiego ósmego marca. może jeszcze jakieś inne takie okazje dałoby się powymyślać?
W tym roku nie zrobiłem nic. Miałem wolne i odpoczywałem. Żona miała na rano. W drodze powrotnej kupiła sobie (nam) tulipany, torcik w kształcie serca, kolorowego szampana, gotowe danie z ryby, przekąski. Po obiedzie i deserze z dziećmi, obejrzeliśmy wspólnie nową bajkę 😉
W czym tkwi sekret? Zaraziłem ją psychologią, filozofią, z czym naturalnie przyszła moralność, logika i zamiłowanie do prawdy – takiej jaka jest, nawet jak jest trudna i się nie podoba. Polecam zacząć od „toksyczności” i „stoicyzmu” 😉
Oj żeby każda o tej psychologii i filozofii chciała słuchać. Jeszcze by musiała przyznać, że nie jest ideałem i może coś w sobie zmienić, lub coś więcej od siebie dać, by było dobrze, a nie ma być tylko „po jej”, bo jak nie to jesteś drań. Ale to jak pisałem wiele razy, narcyzm u kobiet jest jednym z groźniejszych problemów.
Małżeństwo to ogród, w który trzeba włożyć dużo ciężkiej pracy i cierpliwości. Jesteśmy razem 13 lat. Małżeństwem 7. Do obecnej, (w pełni) zdrowej sytuacji udało mi się doprowadzić dopiero 2 lata temu. Wcześniej było różnie. Od zawsze byłem stały, uczciwy i trzymałem się prawdy. Tłumaczyłem, tłumaczyłem i tłumaczyłem. Z biegiem czasu, gdy inni (a szczególnie jej najbliższa rodzina) obnażali swój relatywizm, a po pewnym czasie dopadały ich konsekwencje, żona zaczęła dostrzegać jak inni szarpią się z życiem, a mąż wciąż mówi to samo i czynem pokazuje, że to co mówi, działa.
RedPillersi, zdobywajcie świadomość, ale nie odłączajcie się od jedności. Kobieta jako archetyp nie jest naszym wrogiem, a dopełnieniem, częścią nas samych. Pracowanie nad partnerką, to pracowanie nad samym sobą. Oczywiście, są sytuacje, gdy trafia się człowiek, który nijak nie rozumie albo nie chce zrozumieć, ale zanim skończycie cokolwiek, upewnijcie się, że próbowaliście wszystkiego.
Wypróbujcie sami tego, o czym piszę. Porozmawiajcie ze sobą otwarcie i razem postanówcie wprowadzić do swojego życia nową jakość. Razem czytajcie książki i dyskutujcie później o nich. Polecam na początek:
„Stoicyzm na każdy dzień roku. 366 medytacji na temat mądrości, wytrwałości i sztuki życia” Ryan Holiday, Stephen Hanselman
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4808154/stoicyzm-na-kazdy-dzien-roku-366-medytacji-na-temat-madrosci-wytrwalosci-i-sztuki-zycia
„Toksyczni rodzice” Susan Forward, Craig Buck
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/276040/toksyczni-rodzice
Dodam jeszcze, że moja narzeczona znała klimat red pill, popierała go i sama chciała stworzyć strone jak ta, tylko pisana przez kobietę. Siedziała na kobiecym forum i próbowała innym do głów wtlaczac prawdę. Generalnie do 18 roku życia miała poglądy feministyczne, ale poszła na studia i zmieniła je o 180 stopni. I co? Okazało się że przez wszystkie lata, od samego początku sypia z innymi. Dowiedziałem się dopiero jak niby odeszła („nie dam rady powiedzieć ci tego w oczy”) zrywając przez telefon. Wszystkim wokół ściemniała, że po prostu rozstaliśmy się w zgodzie. Jak widać prawdziwa natura kobiety zawsze zwycięży. Na partnerstwo nie ma miejsca.
Im bardziej kobieta podkreśla, że jest inna niż wszystkie, tym mnie jest. Czyny, a nie słowa.
Dołączam się – ciężka praca i cierpliwość. Szukanie wsparcia u specjalistów, a nie u rodziny czy przyjaciół – często bliscy chcąc dobrze bardziej szkodzą, niż pomagają.
Życie nauczyło mnie, że często na początku, przy wyborze partnera, popełnia się kardynalny błąd – wybierając osobę, która ma w życiu inne cele i pragnienia. Dopóki para ma te same cele (czy to podróżowanie, czy wychowywanie dzieci, czy skupienie się na karierze) – póty mogą trwać razem i konflikty między nimi są do rozwiązania. Jednak gdy cele się zmieniają (lub gdy np. młodzi dojrzewają i swoje cele w końcu ustalają), albo od początku są różne, to rozstanie jest jedynym, rozsądnym rozwiązaniem.
Tak jak mówisz, warto rozwijać swoje wnętrze, kształcić się, odkrywać swoje własne pragnienia – dzięki temu można budować trwałą, długoletnią relację.
Moje walentynki podobnie, mąż przygotował pyszny obiad, ja załatwiłam wino i wybrałam film – mieliśmy wyjątkowo udany piątek 🙂 Wszystkiego dobrego życzę!
Nie wierzę w ten post ani trochę
ostro. chyba też trochę smutno. ale NIESTETY prawdziwie. szacunek dla autora.