Samice alfa muszą pomagać samcom beta, tak jak samce alfa pomagają samicom beta
Spis treści
- 1 Samica alfa, samica beta – prawie wszystkie chcą samca alfa. Samiec alfa może pomóc samicy beta.
- 2 Winne jest wspieranie tylko kobiet, a mężczyźnie grożenie palcem, że ma być silny, sprawny i zaradny – bez dyskusji, bez nauki, bez oferowania mu czegokolwiek, by takim się stał
- 3 Wymagania wobec której płci trudniej spełnić? Odpowiedz sobie, a dowiesz się kto jest płcią wspieraną, a od której się wymaga
- 4 Gadanie o dyskryminacji wyłącznie wobec kobiet dziś to już cwaniactwo
- 5 A co jeśli tak się nie stanie!? Co jeśli nie znajdziemy sposobu na odhipergamizowanie kobiet!?
Samice alfa muszą pomagać samcom beta! Już samo takie stwierdzenie będzie odebrane przez niedojrzałe panny jako coś drastycznego, coś bolesnego. Powinność, której nikt nie ma prawa kobietom narzucić w żaden sposób. Ani radą, ani prośbą. Jednak równość płci wymaga zniwelowania tej różnicy jakimś sposobem, ponieważ mężczyźni są marginalizowani i brylujemy w niechlubnych, bolesnych statystykach.
Uzasadnienie większego wkładu kobiet o wysokim statusie społecznym jest z kilku względów proste. Duża liczba kobiet głosuje za podziałem majątków bogatych mężczyzn dla ludzi słabszych, gorzej prosperujących. Prawda? Nie mówię, że każda kobieta ma takie poglądy, ale sporo z nich. Czyli jeśli mężczyzna jest bogaty – winien się dzielić, by innych podciągać do góry.
Co zatem zrobić z kobietami, które od dłuższego czasu mają 200% możliwości ku temu, by również móc zbudować wysoki status społeczny? Mogą rozwijać się zawodowo, edukacyjnie, mogą nabywać rzeczy. Tylko czy w takiej samej sytuacji chcą dzielić się z mężczyznami i podciągać ich do góry? Niekoniecznie.
W równości płci nie chodzi przecież tylko o czekanie na zyski i przywileje dla kobiet. Powodzenie związków i społeczeństwa nie może zależeć od obładowywania ciężarami i trudniejszymi zadaniami tylko mężczyzn. Mężczyzn, którzy na ogół zachowują się inaczej wobec kobiet, niż kobiety wobec mężczyzn. Ot, samiec alfa prędzej pomoże samicy beta, niż samica alfa pomoże samcowi beta.
Kobieta bowiem przed szukaniem związku na ogół nie patrzy co może zrobić, by było mężczyźnie lepiej, tylko patrzy na siebie. Patrzy jak bardzo może skorzystać. Patrzy też krótkofalowo, ponieważ nie wybiega w przyszłość w stylu „jaki on będzie w przyszłości, gdy mu pomogę?”.
Dlatego tak często podawany jest w red pillu wywiad socjologa Tomasza Szlendaka, że milionerka będzie pragnęła miliardera. Dzielenie się z biedniejszym mężczyzną, który „ma słabości” jest prawie nierealne z kobiecej perspektywy „związkowej”. Każdego rodzynka, który ma inne postawy należy cenić, jak klejnot.
Samica alfa, samica beta – prawie wszystkie chcą samca alfa. Samiec alfa może pomóc samicy beta.
Przypominam, że mężczyźni wysokiego statusu społecznego – majętni, ustawieni, z zasobami, z władzą, kontaktami, silni psychicznie i fizycznie nie potrzebują kobiety, które dogania lub przegania ich w tych względach. Ci mężczyźni wolą dzielić się swoim statusem z kobietą niższego statusu, powiedzmy młodą, ciepłą i atrakcyjną. Na pewno ich szanującą.
Przypominam, że na tej samej zasadzie, kobiety wysokiego statusu społecznego mają pełne prawo również dzielić się z mężczyznami niższego statusu swoimi zdobyczami statusem.
Problem w tym, że większość kobiet jest hipergamiczna i nie chce działać w ten sposób, bo uważa to za stratę, podchodząc do relacji w sposób czysto biznesowy. Ile wyciągnę, ile zapłacę, ile stracę.
Kobiety mogą budować swój status, ale muszą wiedzieć, że cechy które rozwijają przydadzą się tylko mężczyznom, którzy mają braki w tych kwestiach w których one będą „do przodu”. Tych mężczyzn kobiety niekoniecznie chcą, bo wręcz kipią pogardą do tych „męskich braków”, co wynika z niezrozumienia specyfiki męskiego życia. Ot, ludziom wydaje się, że mężczyzna wstaje rano i ma szansę na wysoki status, tylko po prostu z lenistwa nie chce po niego sięgnąć. Tak nie jest. Droga wielu mężczyzn to krew, pot i zły. Kolce, łańcuchy, trud i osamotnienie w tej walce.
Mężczyzna wysokiego statusu społecznego, samiec alfa, król królów, nie ma braków w statusie społecznym. Nie musi mieć partnerki która sporo zarabia, jest agresywna, super zaradna i „zimna” jak on – bo jemu cecha chłodu pozwoliła bezwzględnie wspiąć się na szczyt.
Do niczego mu to u kobiety. On ma inne braki.
Tak jak inne braki ma mężczyzna „nie alfa”, który ma dużo więcej problemów ze znalezieniem kobiety ze względu na to, że nie jest taki „top”. Drugi powód jest taki, że z założenia mówi się, że mężczyzna powinien ogarniać wszystko SAM, a nie czekać na wsparcie kobiety. Kobieta w takiej pozycji jest traktowana bardziej ulgowo i łatwiej znajdzie pomoc.
Tak społeczeństwo zostało PRZYZWYCZAJONE i OTUMANIONE.
Inni mężczyźni potraktują u kobiety walkę o status, czy cechy mało delikatne jako próbę bycia „męską” i będą uganiać się za innymi kobietami. Czyli z takimi z którymi nie będą musieli ani rywalizować ani martwić się, że zaraz taka kobieta przegoni ich zarobkami, czy umiejętnościami i zaraz im to wypomni, że nie są „alfa”. Mężczyznom nie potrzeba takich kobiet – musztrujących, pouczających, nieszanujących, z którymi związek to ryzyko, pole minowe i w sumie nic bezpiecznego.
Im bardziej kobieta się wykłóca, tym bardziej przypomina mężczyznę. Mamy pole walki. Najgorzej, gdy kobieta nie ma racji, a mimo to brnie w udowadnianiu niższości mężczyźnie. Musi być spalona.
Dlatego najlepszym wyjściem dla mężczyzny jest zawsze dobranie kobiety, która traktuje go jak człowieka, a nie przedmiot do realizacji swoich celów. Gdy kobieta ma wysoki status, przecenia samą siebie, jak również ma postawy pogardliwe wobec „słabszych” (może być też biedniejszych) to szansa na dobre potraktowanie będzie nieznacząca.
Drugim ryzykiem jest branie kobiety niższego statusu, która czasowo może i szanuje, ale może okazać się materialistką-manipulantką, która udaje miłość, jak również pożądanie. Dlatego mężczyźni wcale nie mają prosto w dobieraniu kobiet i muszą mieć się na baczności.
Problem w tym, że społeczeństwo produkuje takie kobiety dzięki przywilejom, których nawet nie dostrzegają (nadal mówi im się, że mają gorzej). Mało kto zna i chce poznać życie przeciętnych mężczyzn. I nawet jak pozna, to nic sobie z tego nie robi. Wole, bawole weź się w garść.
Winne jest wspieranie tylko kobiet, a mężczyźnie grożenie palcem, że ma być silny, sprawny i zaradny – bez dyskusji, bez nauki, bez oferowania mu czegokolwiek, by takim się stał
Mimo, że mamy równościowe społeczeństwo (w teorii, w propagandzie), mimo, że mówimy, że dla mężczyzn może być lżej, bo nie jesteśmy konserwatywni to mimo tego i tak zakorzenione wśród ludzi są postawy tradycyjne wobec mężczyzn. Wobec kobiet niekoniecznie. Kobiety z wielu kagańców się uwolniły i mężczyźni ten stan w większości zaakceptowali. Tylko nieliczni się buntują.
Kobiety na odwrót. Nadal chcą jakby tradycyjnych postaw od mężczyzn, tego, by mężczyźni radzili sobie sami, byli zdobywcami, a nawet pomagali samym kobietom.
W myśl „jak ten mężczyzna pomoże kobiecie w życiu”, a prawie nigdy „jak ja, kobieta pomogę tego mężczyznę wyciągnąć z dołka, by stał się kimś lepszym”?
Niestety sporo mężczyzn utrzymuje ten, naganny stan traktowania mężczyzn, ponieważ pozwala to im poczuć się lepszym członkiem społeczeństwa. Czasem chodzi w tym o rekompensowanie niskiej pewności siebie i swojej męskości.
Nikt mi nie powie również, że znajdziemy w społeczeństwie więcej kobiet o postawach rycerskich, niż mężczyzn. W takiej sytuacji myślenie „ja zrobię, ja pomogę, ja ogarnę” jest zarezerwowane częściej od mężczyzn dla kobiet, niż na odwrót.
To milioner płci męskiej prędzej podzieli się z kobietą, która ma mniej. W zamian dostanie jej aprobatę, będzie przy nim czuła, miła i ciepła. Na seks też będzie marudzić rzadziej. Kobiety tak nie chcą. Gdzie nie usłyszysz, to czy w domu czy zawodowo to kobiety ZAWSZE pracują ciężej (choć ok, może głównie to przekaz feministek). Ale już nie za bardzo garną się by mężczyźni zostawali w domu robiąc te CIĘŻKIE rzeczy i wyręczając kobiety. W zamian mogłyby dostać takie same ciepło, dobro i kulturę jakich wymagają mężczyźni od kobiet. Nic z tego, równość jest zbyt bolesna dla nich.
I to jest fajna analogia. Nie chodzi o to, że teraz kobiety mają szukać milionerów i, że łatwo ich zdobyć, ale jest to zrozumienie, że mężczyzna który ma więcej potrafi się dzielić z kobietą, która ma mniej. U kobiet takie myślenie jest bardzo rzadkie. Do tego nie umieją szanować mężczyzny, który im nie dorównuje, lub nie przewyższa. Powód? Uczenie mentalności ofiary, uczenie roszczeniowości, agresji i pogardy do mężczyzn. Szczególnie tych „nie alfa”. Bo alfa sobie i tak poradzi.
Wymagania wobec której płci trudniej spełnić? Odpowiedz sobie, a dowiesz się kto jest płcią wspieraną, a od której się wymaga
Czy trudniej jest budować wysoki status, karierę, bogactwo, gromadzić zasoby, być skałą psychiczną i fizyczną, wspiąć się na szczyt w niesamowicie stresujących warunkach, nabyć masę umiejętności, czy wiedzy, by być zaradnym?
Czy może trudniej jest być miłą, grzeczną, ciepłą i kulturalną? A może jeszcze wstawić pranie do pralki automatycznej przy okazji? A może przy okazji nie przytyć? A może nawet być nieśmiałą, a więc okazać słabość dla uzyskania aprobaty, gdzie u mężczyzny to tak nie zadziała?
Jakby kobiety miały tak trudno to one by przodowały w samobójstwach, uzależnieniach, bezdomności, samotności. Nie spełniając wymogów byłyby wykluczane. Ale to jest życie mężczyzn. I obie płcie potrafią powiedzieć, że tak musi zostać, a nawet trzeba trochę mężczyznom dorzucić do pieca (do woja), bo się rozleniwili i za dużo „płaczą”. Ot, sadyzm. Potem się powie, że kobiety mają albo gorzej, albo RÓWNIE ciężko i tematy są zepchnięte w kąt. To taka manipulacja poprzez rozmywanie tematu.
Gadanie o dyskryminacji wyłącznie wobec kobiet dziś to już cwaniactwo
Logiczny mężczyzna nie przyzna racji kobietom, które robią z siebie największe ofiary społeczeństwa, mimo tak małej ilości surowych wymagań wobec nich w społeczeństwie (w porównaniu do mężczyzn i standardów męskości). Nigdy logiczny mężczyzna nie poprze mówienia, że kobiety chcą równości, póki same nie pokażą, że to one potrafią przejąć tą trudniejszą, męską rolę, by nie patrzeć na same korzyści uścielone łatwą drogą. Drogą zapewniania ich przez mężczyzn.
Proszę bardzo. W równości kobiety powinny doścignąć mężczyzn również w takich postawach, w takim poświęceniu i empatii na rzecz płci przeciwnej.
Narracje pt. „dyskryminowane kobiety, antykobiece państwo, piekło kobiet” fajnie się sprzedają, jednak statystycznie nie wygląda to tak drastycznie dla kobiet w porównaniu do mężczyzn w wielu sferach życia. Ba. Statystycznie nie wygląda to tak jak w narracjach mizoandryczek, że mężczyźni są zbędni, lub nie chcą „dorosnąć” tylko po to, by spełniać wymagania kobiet.
Zdecydowanie mniej jest postaw kobiet, które powiedzą, że one też muszą wyjść z inicjatywą, ofertą, pokazać, że są wartościowe. Nie. Mężczyzna według nich powinien traktować je jako wartościowe zanim w ogóle taką wartość pozna.
Nie bez powodu mamy przestarzały zwyczaj płacenia za kobiety na randkach. Nie musisz znać dobrze kobiety. Musisz zapłacić za nią jako znak postawienia kobiety wyżej. Jako jej opiekuna. Jako kogoś kto się zatroszczy i będzie hojny. Jako ktoś kto będzie potrafił porzucić swoje zasoby dla kobiety. Jako ktoś kto wie z góry, że ta kobieta jest wartościowa, więc z góry w nią zainwestuje. Mężczyzna musi mieć szklaną kulę, albo bardziej – musi ryzykować w ciemno.
W drugą stronę, w równości płci, coś jest na ten temat zbyt cicho. I nie chodzi tu tylko o płacenie, ale całą resztę postaw które są mało wzajemne ze strony kobiet.
W razie chęci dyskusji o piekle kobiet napisałem dwa artykuły wraz z źródłami porównującymi czy aby na pewno piekło kobiet to prawda. (1 i 2).
A co jeśli tak się nie stanie!? Co jeśli nie znajdziemy sposobu na odhipergamizowanie kobiet!?
Nic się nie stanie, bo TO JUŻ SIĘ DZIEJE! Stąd rosnące plagi singielek (szczególnie w dużych miastach), rosnąca liczba inceli.
Prawda jest taka, że oczekiwanie od kobiet, by wnosiły więcej jest głównie pobożnym życzeniem. Dokładnie takim samym jak myślenie, że nagle sprzedawca jakiegoś produktu zmniejszy nam cenę o połowę. Ot tak, bez powodu, bo my tak sobie chcemy.
Do zmian które są oczekiwane potrzeba dużo więcej. Potrzeba zmian grupowego myślenia, myślenia o płciach, o ich rolach, które się przedawniły. Potrzeba też innej polityki, w której empatia do mężczyzn będzie kluczem. To jest prawie niemożliwe, bo mężczyźni sami o to nie walczą w dużych liczbach (protestujących np. przed przywróceniem służby wojskowej wyzywali od bab i gorzej). Za to obie płcie walczą o interesy dla kobiet.
Innym wyjściem jest walka o to, by mężczyźni za podejmowane ciężary dostawali przywileje. Coś za coś. Albo bierność, albo harówka i nagroda. Bez nagród jest bierność. I tego społeczeństwo nie rozumie.
Kobiety przez nierówne (na ich korzyść) traktowanie czują się dziś bardzo wartościowe, nawet przesadnie. Czują, że są tą centralną częścią społeczeństwa, które musi na nich się skupiać, bo nie tylko są dyskryminowane, ale i ważniejsze, bardziej idealne, moralne, bardziej znające się na związkach. Dlatego związki nierzadko idą ich torem, lub tych związków nie ma.
Posłuchu dla mężczyzny nie będzie, bo posłuch zależy od statusu, a status wywalczyć jako mężczyzna jest ciężej w dzisiejszych czasach rywalizując z mężczyznami (już nie proste), kobietami (dodatkowy rywal), plus polityką która SZTUCZNIE wzmacnia kobiety. Wcale nie w kierunku równości. Oj nie.
To dlatego więcej mężczyzn, niż kobiet jest samotnych. To dlatego kobiety częściej inicjują rozwody i rozstania. To dlatego dziś więcej kobiet zdradza, niż w czasach przeszłych.
Kobiety mając do wyboru samotność, lub poświęcanie się dla samca beta wybiorą samotność. Mężczyźni mając do wyboru samotność lub poświęcanie się dla samicy beta, wybiorą samicę beta.
Co prawda te trendy powoli są w zaniku, ponieważ mężczyzn uczula się, by już nie byli tak „tolerancyjni” dla wad i słabości kobiet, ale to nadal mężczyźni są mniej wybredni i wymagają mniej. To jest kompletnie nierówne, a nawet bym powiedział, że odwrotnie proporcjonalne.
To mentalność traktowania płci pozostaje problemem. Mentalność wyniesiona latami budowania społeczeństw w sposób, które były łaskawsze dla kobiet (nawet gdy były dyskryminowane to w wielu aspektach traktowane były bardzo łagodnie, do tego były chronione). To jest ta mentalność która wpoiła, że to mężczyzna jest od zapewniania zasobów, ochrony, korzyści i różnych form „siły”. Ot definicja męskości. Definicja budująca kompleksy u tych mężczyzn, którzy jej nie spełniają, a którzy błędnie traktują ją jak niepodważalną świętość.
Nie bez powodu dużo łatwiej mówić o kryzysie męskości, mężczyzn, obrażać mężczyzn. Bo mężczyźni cierpią z winy samych siebie. Nigdy nie są dostosowani.
Kobiety są zawsze. I robią wszystko dobrze. I zawsze cierpiały i cierpią do dziś. Zawsze z winy innych.
Jeśli takim podejściem będziemy się kierować to związków i to dobrych będzie jeszcze mniej. Dlatego powtórzę. Mentalność kobiet jest do zmiany, bo one nasłuchały się, że wnosząc więcej, lub poświęcając się są „frajerkami”. Tylko księżniczka ma samca alfa, a samiec alfa sam wszystko zdobędzie, posiada i jeszcze się podzieli. I on nie ma słabości, przez co kobieta nie musi go nawet wspierać.
Mentalność mężczyzn jest do zmiany w innym kierunku – porzuceniu wielu tradycjonalistycznych standardów bycia mężczyzną, nadmiernych obowiązków nakładanych sobie i innym mężczyznom, jak i właśnie zbyt małej ilości wymagań wobec kobiet, mimo, że chcą nie tylko być równe, jak i nierzadko mieć jakąś władzę, głos.
Rządzisz? Najpierw wnieś wartość. Niestety masy mężczyzn wolą powiedzieć „rządź, nie wnoś wartości, musztruj, byleś była”.
Samoocena szoruje po podłodze. Dobrego wzorca dla mężczyzn też brakuje, bo albo mamy autorytet toksycznego gangstera zabijaki, albo upodlonego gościa który godzi się na nic dobrego. I tak to jest. Żyjemy w płciowym perpetuum mobile.
Obniżamy status mężczyznom, nie współczujemy, nie pomagamy, a potem się dziwimy „a czemu oni są w takim kryzysie”?