Nie zbudujesz związku jeśli nie lubisz płci przeciwnej
Spis treści
Nie każda osoba lubi płeć przeciwną, a jednak sporo takich osób pragnie związku, by mieć zapewnione tylko własne potrzeby. Jednak nie każdemu udaje się te potrzeby wywalczyć przy pomocy drugiej strony i przez to się denerwują. Nie myślą np. że jak zrobią dla tego kogoś więcej, to i on/ona zrobią chętniej dla nich więcej. Polaryzacja społeczeństwa i wojna płci oddala nas od siebie.
Jeszcze inni twierdzą, że tak naprawdę to oni nigdy płci przeciwnej nie chcieli, tylko presja społeczna narzucała im potrzebę związku. Takie osoby czasem są szczere ze sobą i naprawdę dozgonnie porzucają płeć przeciwną, a niektórzy tylko nieudolnie się oszukują się, że to wina tego złego społeczeństwa.
Wyparcie potrzeby bliskości, zrozumienia, akceptacji, wsparcia jest trudne, ale umysł ludzki ma potężne mechanizmy obronne i potrafi się oszukać w ciężkiej sytuacji, by nie doznać załamania. To jednak niestety tylko próby naprawy swojego ego, swojej samooceny, swojego poziomu satysfakcji.
Każdy człowiek podejmuje innych działań, by sobie pomóc… lub zaszkodzić
Wielokrotnie widziałem wpisy przeróżnych ludzi na temat tego jak sobie radzą z rzeczywistością randkową. Jedni nabywają wiedzy, uczą się o płci przeciwnej i związkach, co jest raczej zdrowe. Inni jedyne co robią to chłoną urazy i nienawiść do tej płci poprzez gromadzenie złych informacji o niej. I to jest taka samospełniająca się przepowiednia. Chcą niby kogoś poznać, ale poznają w taki sposób, że dają znać tej płci, że jest dnem (punktują jej wady, czy słabości). I to nie wychodzi.
Pretensji nie mają do siebie, bo przecież „na logikę” wady są w tej płci przeciwnej, a nie w nich, a oni chcą „prawdy” (czyli niby dobrze, bo prawda ma dobrą wartość). Jeszcze inni czytają różne wpisy o toksycznych osobach płci przeciwnej nie po to, by uczyć się selekcjonować na przyszłość, a po to by siebie wybielić. Ileż to ja nie widziałem wpisów jak nawet ludzie znęcający się nad innymi w relacjach jedyne co robili to czytali złe opowieści o tej płci, by powiedzieć sobie:
Tak, on/ona mnie sprowokował/a! Tak, to wina tych szit testów! To wina tych złych emocji tej płci i dlatego ja byłem/byłam taki/taka zły/zła. Mam prawo!
I tyle wniosków. Usprawiedliwienie siebie, racjonalizacja, wzmocnienie dobrego samopoczucia. Zero pożytecznych wniosków na przyszłość poza wzrostem samouwielbienia i może ewentualnie jakiejś paranoi, by nie doznać urazu, albo by się zemścić.
Ludzie nawet lubią się wywyższyć twierdząc, że płeć przeciwna się ich boi. Boi się ich zalet. Co jest oczywiście nieprawdą. Widzimy wpisy typu „mężczyźni boją się silnych i inteligentnych kobiet”. Marne to pocieszenie, że ma się tyle zalet, a ta felerna płeć przeciwna nam nie dorównuje… To wszystko fałsz.
Żeby związać się z płcią przeciwną trzeba ją lubić. Przynajmniej. Trzeba być jej ciekawym i na nią otwartym. Nie można na siłę szukać wad, problemów, trosk, ciężaru.
Jednak ta kwestia widać u kilku ludzi nie jest przepracowana. Niestety widzimy pary, których połączyło pożądanie i tylko to – te się rozpadają po znudzeniu się i utracie chemii. Inne zaliczają wpadkę i łączą się w parę, ponieważ robią to dla dziecka, lub rodzice zmuszają do tego. Jeszcze inni wiążą się, bo tak trzeba, tak usłyszeli, ale w sumie to nie chcą mieć nic wspólnego z tą płcią. Jeszcze inni właśnie żyją jak pies z kotem. Nie tylko nie lubią tej płci, ale ledwo ją tolerują, ponieważ ma inne cechy niż oni. A jak ktoś jest inny, to ciężko o zrozumienie.
Trzeba sobie odpowiedzieć czemu tak jest.
Dlaczego nie lubisz płci przeciwnej? Dlaczego Ci z nią nie wychodzi? Co możesz zrobić, by się rozwinąć?
1. Może tej płci nie rozumiesz? Powodów tego jest bez liku. Osoby autystyczne mogą mieć problemy w relacjach z osobami neurotycznymi. Można mieć złe wzorce wyniesione z domu, kiedy to rodzic pokazuje nam swoimi postawami jak zrozumieć płeć przeciwną, jak się z nią obchodzić. Często tego brakuje. Czasem to kwestia po prostu wiedzy. Przykład najbardziej prosty – kobiety często wolą wysłuchanie od rozwiązania problemu. I nie każdy mężczyzna na to idzie, a potem się dziwi, że im coś nie wychodzi. Z kolei nie każda kobieta rozumie, że mężczyzna np. musi mieć wolne dni tylko dla siebie w swojej „jaskini”. Ona chce kontaktu, on nie. I ona uważa, że mu nie zależy. Bywa różnie (oczywiście płcie mogą mieć zamienne te zachowania, również istnieją mężczyźni wolący bycia wysłuchanymi). Patrzmy indywidualnie.
2. Może nie masz empatii, czy współczucia? Egocentryków często irytują osoby, które nie przynoszą im korzyści, a współczucie jest stratą, jest bolesną emocją, którą przejmuje się od osoby jakoś cierpiącej. Na to nie każdego stać, ponieważ nie dojrzał do opieki nad innymi (a może i nawet nad sobą! – znowu to są traumy rodzinne, a czasem to wina postawienia siebie z etapu dziecka w centrum rodziny).
3. Może jesteś uprzedzony do płci przeciwnej? Może masz jakieś złe założenia wobec tej płci? Może z góry zakładasz czarny scenariusz? Tutaj mój tekst o tym.
4. Może ta płeć coś od Ciebie chce, a Ty nie jesteś skłonny niczego wnosić dla niej (a może i dla nikogo)? W takiej sytuacji jasnym jest, że związki nie są dla egoistów. Najtrudniej jednak przyznać się przed sobą, że się jest taką osobą. Kooperacja, współpraca, kompromisy – to są umiejętności miękkie. Zwykle również są wynoszone z domu.
5. Może płeć przeciwna przypomina Ci własne wady które wypierasz (ludzie lubiący projekcje mają taki mechanizm)? Zwykle denerwują nas cechy innych ludzi, których nie lubimy w sobie, a jednocześnie których nie akceptujemy. W takim aspekcie brakuje samoświadomości. Samoświadomość może powodować ból, więc często jej unikamy.
6. Może Twoja tolerancja jest niska, nie masz kompromisowości tak potrzebnej do współpracowania, a nie np. dyktatury? To jest bardzo duży problem, bo osobowość tego typu działa w bardzo sztywnych schematach, a wynika z wychowania autorytarnego o którym pisałem tutaj. Rodzic był treserem.
7. Może zostałeś skrzywdzony i boisz się płci przeciwnej? (choć oczywiście kto by się tam przyznał nawet przed sobą do tego, nie?). Strach to dla wielu słabość, więc ciężko się przyznać. Do krzywdy również.
8. A może po prostu źle wybierasz osoby, z którymi ewentualnie się wiążesz? Staram się na stronie pokazywać które cechy są toksyczne, na co trzeba zwracać uwagę, są te „red flags”. Czasem nasza selekcja jest błędna. Np. niedojrzałe osoby patrzą na płeć przeciwną pod względem wyglądu, zapominając o wartościach wyższych. Czasem muszą być „przemieleni” przez złą osobę, by się czegoś nauczyć. I choć brzmi to źle, to z doświadczeń można wyciągnąć wnioski – poza złymi emocjami.
9. Może masz zbyt wysokie, nierealistyczne wymagania i jesteś perfekcjonistą? Czasem również wchodzimy w pułapki wychowania, czasem filmów, gdzie płeć przeciwna zastępuje nam setkę osób, jakby miała spełnić zadania każdej z nich, bo to takie „romantyczne”. Czasem i wymagania trzeba rewidować na bardziej obiektywne. Im wyższy wymagania, tym większy zawód. Nauka wymagania przede wszystkim od siebie jest trudna.
10. A może tak naprawdę to płeć przeciwna Ciebie nie lubi bo nie masz zalet, ale wolisz przenieść to uczucie na zewnątrz obrażając wszystkich wokół? Tak, to jest jedna z najcięższych rzeczy do przyznania się, ale czasem i taka jest możliwość. Czasem wręcz sądzimy, że coś jest zaletą u nas, ale nie dla płci przeciwnej, a tylko dla siebie samych. Np. kobiety tak mają. „Patrzcie, mam 50 lat i jestem prezeską firmy, to moja zaleta”. Fajnie, ale ilu mężczyzn akurat tego oczekuje i czy mężczyźni z którymi ona chce się związać?
11. W przypadku spłodzenia dziecka byłoby jeszcze gorzej, bo również nauczyłoby się urazu do płci przeciwnej, a wychować dziecko bez miłości to ogromne dla niego problemy – depresja, neurotyzm, kryminał, samobójstwo, szukanie taniej atencji na głupie sposoby…
12. Niektórzy nawet są homoseksualistami, którzy nie są w stanie się do tego przyznać. Wielokrotnie widzę komentarze ludzi którzy nienawidzą płci przeciwnej i prawie za każdym razem ten sam człowiek bardzo dla kontrastu chce wychwalać płeć własną.
Czy to taka niebezpośrednia próba wychwalenia siebie, czy jednak taka fascynacja własną płcią? Ciężko powiedzieć. A może po prostu ludzie muszą sobie kontrastować dobro ze złem i niektórzy w ten czarno-biały, nieobiektywny sposób widzą świat, czy ludzi?
Opcji można mnożyć. Nasza świadomość jednak jest niewielka, gdy mówimy, że problem występuje tylko u płci przeciwnej. To jest wygodne, ale nie rozwiązuje żadnego problemu.
Poza tym co ma tą więź spajać? Kredyt? Dziecko? Pieniądze?
A może tylko seks?
To nie jest wystarczające do zbudowania związku, a dziecko w którym matka z ojcem siebie nie trawią odziedziczy kolejne zaburzenia osobowości, ogromne kompleksy i inne problemy, jak z akceptacją siebie i świata. Wtedy usłyszysz o płatkach śniegu. Szkoda tylko, że to nie wynika z niczego innego niż błędu rodziców.
Bez analizy niczego nie zrozumiesz, a więc niczego nie rozwiążesz. Poznaj mechanizm, napraw mechanizm
Każdy kto ma jakieś porażki powinien przede wszystkim przeanalizować siebie jak najgłębiej i od jak najwcześniejszych lat. Nawet zobaczyć jaką relację mieli rodzice między sobą, jaką dany rodzic z nami miał relację. Potem jakie były relacje rówieśnicze.
A na końcu związki, obecne lub niedoszłe (może jakieś jednostronne zauroczenie?), lub z jakiegoś powodu ich pustka.
Tylko to nie jest proste. Analiza powoduje ból.
Powiedzenie sobie, że to ja się muszę poprawić również powoduje ból, a niektórzy nie są jeszcze w stanie tego bólu znieść. Może są w depresji, którą również wypierają?
Może trzeba nauczyć się dystansu, może wyrozumiałości, może pomagania innym? (wolontariat?). Może trzeba schować trochę agresji? Może trzeba być bardziej czułym? Może bardziej zabawnym i interesującym? Może trzeba nabyć mądrości, ale nie żeby kogoś poniżać, a żeby wiedzą się dzielić? Może w życiu pozwalałem sobie na za dużo? A może to ja krzywdziłem i nie przyjmowałem takiej opcji, że to przeze mnie nie wychodzi? Może dawałem od siebie za mało? Może uważam, że nie zasługuję na nikogo dobrego i dlatego przyciągam to co złe?
Pytań z refleksją jest wiele. Tyle, że nie da się poprawić życia nie poprawiając siebie. Główny klucz zmian to niestety my sami, a nie świat wokół nas, który rzadko kiedy się dostosowuje.
Zastanawianie się nad sobą nie jest wygodne. Poza tym ludzie nie mają na to czasu w pędzie życia, chorób, pracy, edukacji, a nawet powierzchownych, wcale nie tak dobrych znajomości których kurczowo się trzymają.
Zawsze najłatwiej jest chodzić po jakichś grupkach, czy forach, które utwierdzają nas, że to płeć przeciwna jest zła, a my jesteśmy idealnie dobrzy. To niczego nie wnosi – generuje złe postawy i negatywne emocje. Czasem też rodzi idealizację własnej płci, co też nie jest obiektywne i nie uczy odpowiedzialności za złe cechy u siebie i swojej płci.
Kto w ten sposób rozwiązuje problemy? Nikt. Tak się co najwyżej uczy mieć silne mechanizmy obronne przed prawdą i rzeczywistością jaka jest. To zaprzeczenie świadomości. To urojenie oparte na ignorancji tego co jest wokół i w sobie samym. I potem okazuje się, że stare przysłowie o tym, że belki u siebie się nie widzi, a źdźbło u innych stają się naprawdę dobrą puentą.