Kobiety nie są chciane przez mężczyzn i nie wiedzą dlaczego
Spis treści
- 1 Dlaczego mężczyźni nie chcą mieć wiele wspólnego ze współczesnymi kobietami?
- 2 Odpowiedzialność, przyjmowanie krytyki i pokora – tego nie ma
- 3 Dziewczyny płaczą, że nie są chciane i są samotne. Tylko czy widzą w sobie jakikolwiek problem?
- 4 Niechciane, samotne kobiety często są same sobie winne… ale też mają prane umysły przez feministyczną propagandę
- 5 Winna jest prehistoria, której nikt z nas nawet nie odczuł, tylko wiele się o niej nasłuchał
Kobiety, które nie są chciane przez mężczyzn tworzą filmiki z pytaniami lub pretensjami: czemu nie zabiegacie, czemu nie podchodzicie do nas, czemu nawet seksu nie chcecie z nami? Jak to możliwe? Dlaczego? A potem same sobie odpowiadają: jesteście za mało męscy i zbyt dziecinni!!! Boicie się kobiet i nie rozumiecie nas!!! To wyłącznie wasza wina!!!
Jest to niestety tragedia, ponieważ one nie chcą nabyć ŚWIADOMOŚCI przyczyn tego wszystkiego i nie chcą zauważyć żadnej winy w sobie. Mężczyźni nie raz, nie dwa dawali kobietom odpowiedzi, dlaczego tak się dzieje, tylko nie są słuchani. Jest to zabawne, ponieważ jedną z częstszych uwag kobiet wobec mężczyzn jest to, że to MY ich nie słuchamy. Jednak najwyraźniej hipokryzja jest trudna do odnalezienia w sobie, trudno spojrzeć w lustro.
Pamiętajmy, że kobiety zwykle źle reagują na podchodzenie i zagadywanie do nich, ponieważ mają na tyle wysoką samoocenę graniczącą z narcyzmem, że większość mężczyzn wydaje im się nieatrakcyjnymi. Mężczyzna może podejść do stu kobiet i jak uda mu się uzyskać jeden numer telefonu, to jest to dobry wynik. Musi zatem przeżyć 99 odrzuceń mniej lub bardziej chamskich (kobieta z kolei często nawet jednego odrzucenia nie umie przeżyć!). Poza tym kobieta może dać numer, ale nie musi nawet później odpisać. To nic nie wnosi. Dlatego mężczyźni zauważyli, że podchodzić sensu nie ma (prędzej kobiety niech zaczną to robić i zagadywać, nawet w internecie). Temat jednak trzeba rozwinąć, bo podchodzenie do kobiet to jedno, ale jest więcej powodów czemu w ogóle kobiety nie są chciane.
Na dole wpisu wrzuciłem więcej zdjęć z filmików tych dziewczyn.
Dlaczego mężczyźni nie chcą mieć wiele wspólnego ze współczesnymi kobietami?
Winą jest:
1. Plaga egoizmu kobiet. Nowoczesne kobiety palcem nie kiwną dla mężczyzn. 99% to ich wymagania, szczególnie na początku relacji (a może to być i kilka lat). Głupota. Sporo kobiet w USA mimo, że są kasjerkami wymaga od mężczyzn zarobków rzędu kilkuset tysięcy dolarów rocznie. Pierścionek zaręczynowy? 50 000 dolców minimum. Czy egoizm kobiet, ich roszczeniowość i bycie koniem pociągowym relacji motywuje mężczyzn? Nie bardzo. Może tylko tych zdesperowanych, którzy jeszcze się łudzą, że kobieta da im szczęście, jeśli będą dla niej zasuwać nie oczekując wiele w zamian. To, że jest to błąd przekonał się mój czytelnik o którego sprawie pisałem w innym miejscu (w podziękowaniu od niej dostał przemoc 🙂 ). Mnie w ogóle to nie dziwi, dlatego ostrzegam przed typem osobowości kobiet, które opisuję w tym odcinku.
2. Plaga wybiórczego podejścia do męskości i kobiecości. Aby taką męskość zdobyć, mężczyzna musi spełnić 1000 warunków (często ze sobą sprzecznych, ponieważ kobiety czasem chcą by mężczyzna miał cechy kobiece np. partnerskie, opiekuńcze, taktowne), a kobieta, by poczuć się kobiecą… cóż, ona według siebie kobieca jest zawsze. Ewentualnie by mówić o sobie, że jest turbo kobieca musi spełnić tak ze dwa wymagania, które i tak spełnia większość kobiet, typu niezapuszczona sylwetka (choć i to niektóre podważają, bo po co wymagać czegokolwiek od siebie?). Tryb łatwizny dla kobiet.
3. Wygodne podejście do ról płciowych. Kobiety chcą zachować stare przywileje (mężczyzna płaci, stara się, musi umieć naprawiać, musi lepiej zarabiać i opiekować się kobietą), a jednocześnie twierdzą, że dzięki równości kobieta nie musi mieć tradycyjnych obowiązków i zachowań (te im uwłaczają, a mężczyznom pewnie wcale?). Ostatecznie mężczyźni nie mają do wyboru ani równościowych kobiet (bo to wyższy poziom rozwoju), ani tradycyjnych, ponieważ te są zwykle takie pseudo (chcą tylko korzyści z jednej strony, plus korzystają ze zdobyczy feminizmu). Takie kobiety nie myślą o tym, co mężczyźni powinni dostać od nich i jakie kobiety powinny być w ogóle dla mężczyzn. To kobieta ma być w centrum. To kobieta jest roszczeniowa i robi łaskę, że przyszła na spotkanie. Trzeba jej dziękować jakby dokonała czegoś wielkiego. Jednostronność relacji nie motywuje mężczyzn. Powtarzam.
4. Plaga RADYKALNEGO feminizmu, który jedynie ma dbać o interesy kobiet. Każdy przeciwnik feminizmu to od razu mizogin, incel, idiota, toksyk. Nie ma racjonalnej rozmowy. Albo potakujesz, spuszczasz głowę w dół i kładziesz uszy, albo jesteś wróg. Fanatyzm nie pozwala na prowadzenie zdrowych relacji, ani nawet na choć trochę obiektywne spojrzenie na jakiekolwiek poglądy.
5. Zbyt duże ryzyko fałszywego oskarżenia o molestowanie i gwałt, przez co ciężko nawet podjąć się aktywności seksualnej (łatwo też o każde inne oskarżenie, ponieważ mężczyzna jest zawsze domniemanym sprawcą, a kobieta nigdy, tylko ofiarą!). Bo po co ryzykować oskarżeniem o gwałt po seksie który kobieta chciała, a dopiero potem jej się odwidziało?
6. Plaga braku empatii u kobiet, gdzie mężczyzna nie jest wspierany, a raczej odrzucany lub wyśmiewany za różne słabości, problemy, brak umiejętności – różnie. Egoistki bez empatii krzyczą wtedy „chcecie wsparcia? idźcie do mamusi!”. No i będzie to na pewno lepsza opcja, niż przebywanie z takimi jędzami 😉
Cóż. Również widzę w tym winę feminizmu. Feministki zakochały się w femme fatale, w kobietach-wojowniczkach. Chcą być zimne, nieczułe i agresywne. Nie chcą być „miękkie”, a to właśnie te cechy pozwalają na wykorzystanie potencjału dobroci człowieka. Jeśli kobiety tracą takie cechy, to pojawią się one u mężczyzn w nadmiernej ilości w stosunku do tego czego oczekuje się od mężczyzn. Czy to problem, niech każdy oceni sam. Ja bym dobrym mężczyznom nie polecał wiązania się z takimi kobietami. Mam zbyt dużo wiedzy o nich, by sądzić inaczej. I na pewno dobroci u mężczyzn krytykować nie będę.
7. Plaga kłótliwych kobiet. Z nimi jest cały czas wieczna spina, a mężczyzna ma przy nich zawsze wyjść na tego głupiego, którego nie wolno słuchać. Nigdy nie wezmą pod uwagę tego co mówi mężczyzna. Jedyne kiedy go słuchają, to gdy komplementuje, broni i chwali. Innej opcji nie ma. Cóż, wychowujesz jakąś płeć na duże dziecko, to nie dziw się, że tym dzieckiem pozostaje.
8. Plaga kobiet, które rozstają się z byle powodu, bo to one inicjują w większości rozstania. Niewiele u nich pracy nad relacją (poza mówieniem „to mężczyzna ma się zmienić”), przy jednoczesnym mówieniu, że to „one są romantyczne”. W takiej sytuacji po co mężczyzna ma wchodzić w związek, jeśli wie, że dla sporej liczby kobiet jest on jedynie czymś tymczasowym? Mężczyzna racjonalny nie inwestuje w coś tak niepewnego i nieswojego.
9. Plaga hipokryzji i niewdzięczności. Niby robią się na niezależne, ale są zależne. Niby nie potrzebują mężczyzn i mówią, że radzą sobie same, ale cały świat wokół w 99% jest zbudowany przez mężczyzn. I wszystko z czego korzystają również. Niestety feministki wolały im wmówić, że są paniami własnego losu, a nawet to, że to one powinny rządzić światem, czy mężczyznami. Docenienia nie będzie.
10. Plaga promowania rozwiązłości, zdrad, only fans, wulgarności, płytkości, czy osobowości u kobiet typu dominująca tyranka… dajcie spokój, a to tylko malutka część całokształtu.
W następstwie mężczyźni mówią, że zdecydowanie lepiej pograć w gierki komputerowe, czy tam wyskoczyć na ognisko z kolegami, niż uganiać się za takimi kobietami. Zrozumienia NIE MA co oczekiwać, tylko dalszego obrażania. Tylko takie reakcje są widoczne. Wytkniesz tym kobietom, że coś robią nie tak? To one w podziękowaniu staną się jeszcze gorsze i jeszcze z ciebie zrobią potwora, czy idiotę. Nie da się tego naprawić. Terapie na takie osoby też nie działają, ponieważ one nie widzą w sobie problemu, a na samych terapiach nigdy nie mówią całej prawdy o sobie. Żaden psycholog nie będzie mi ściemniać, że jest inaczej.
Odpowiedzialność, przyjmowanie krytyki i pokora – tego nie ma
Żeby TAKIE kobiety zrozumiały czemu nie są chciane, a nawet jak są chciane to mężczyzna w relacji jest zdystansowany, to powinny zrozumieć w tym swój udział. Nie tylko cały czas męską winę.
Niestety to nie przejdzie. Zaraz przylecą siostry po egoistycznym fachu i powiedzą „no tak, wszystko wina kobiet, nie dacie nam tego wmówić, wy mizogini, wy najgorsi!”.
Tak się tej odpowiedzialności boją. Nawet częściowej! Co ciekawe kobiety również często mężczyznom zwracają uwagę, że to my boimy się odpowiedzialności. Kobiety jak widać wcale nie są w tym lepsze.
Jednak bez odpowiedzialności NIE MA ZMIANY. Jest tylko czekanie aż świat się dostosuje, druga płeć, ktokolwiek, nawet rodzice. Oczekiwać tego może nieliczna część rozpieszczonych kobiet, którym wszystko przychodzi łatwo. Ale tak jest zawsze do czasu. Potem przychodzi ból, rozczarowanie, wrogość, niezrozumienie, porażka. I nieumiejętność naprawy tego wszystkiego, ponieważ czeka się, by naprawę wykonał ktoś inny. Tak nie działają zdrowe relacje. Nawet z samymi sobą.
Więc co takim kobietom zostaje? Pewnie samotność, lesbijstwo, wysiadywanie jajka na profilach feministycznych, przypadkowy łoś, którego nie będą kochać, albo bad boye, którzy nie mają problemu z podchodzeniem do nich nawet jak są toksyczne. Dzieje się tak, ponieważ oni są jeszcze bardziej toksyczni, a przy tym chcą je potraktować wyłącznie przedmiotowo. Ich nie interesuje nic głębszego, tylko taki krótkotrwały cel. Zdobyć, zaliczyć, może jakoś wykorzystać, może się na nich wyżyć.
Ci, którzy chcą czegoś głębszego i wartościowego chcą takiej samej dziewczyny, jak oni są. Na pewno nie znajdą jej wśród przedstawicielek powyższych cech, toksycznej kobiecości, zdziecinniałych dorosłych, płytkich, antyspołecznych i narcystycznych osobowości. Cóż, za mało było klęczenia na grochu i mówienia „moja wina, moja bardzo wielka wina” 😉
I można krzyczeć do woli, ale dla mężczyzny nastawionego na trwałe związki inwestowanie w rozwiązłe kobiety jest strzałem w kolano.
Dziewczyny płaczą, że nie są chciane i są samotne. Tylko czy widzą w sobie jakikolwiek problem?
Takim dziewczynom nie wierzę. Jeśli dziewczyna ma konto na portalu społecznościowym i tam akurat się żali, to na 100% niejeden mężczyzna do niej napisał. Mężczyźni REAGUJĄ na kobiece żale, co jest przeciwieństwem reakcji kogokolwiek na męskie żale. One o tym wiedzą.
Po prostu wygodnie jest jej kłamać, że NIKT do niej nie podchodzi, NIKT nie pisze i NIKT się nią nie interesuje. Potem się okazuje, że jednak sporo mężczyzn tak robiło, tylko nie byli to tacy książęta z bajek jacy powinni być. Dlatego kobiety nie powinny mówić, że nikt do nich nie zagaduje, tylko powinny pisać „nikt minimum 8/10 tego nie zrobił, a najlepiej 9 i 10”.
Ogromna plaga zawyżonej samooceny u kobiet skutkuje tym, że mimo swojej przeciętności pragną ponadprzeciętnego mężczyzny. Skąd taka samoocena u kobiet? To materiał na dłuższą analizę, ale trzy główne przyczyny to:
1. Media społecznościowe i komplementy mężczyzn (często fałszywe, lub dawane podrasowanym zdjęciom kobiet). Mężczyźni ani w małej proporcji nie dostają tyle samo komplementów i uwagi od płci przeciwnej, więc dysproporcja tworzy inną samoocenę.
2. Feminizm i centralizowanie kobiet w społeczeństwie. Pokazywanie, że kobieta to jest KTOŚ, a mężczyzna to taki NIKT i musi być niesamowity, by być zaakceptowany. To on musi harować, to on musi zabiegać, to on jest wiecznie nie taki, jak należy.
3. Mylenie u kobiet powodzenia seksualnego z każdym innym. To, że jakiś mężczyzna nawet 6/10 chciałby seksu z dziewczynami 2/10, to im się wydaje, że taki im się właśnie należy nawet do związku. One nie wiedzą, że taki mężczyzna mógł je chcieć tylko dlatego, że dawno seksu nie uprawiał, albo nie ma nikogo lepszego pod ręką.
MGTOW ma wady i zalety. Być może niektórzy mężczyźni faktycznie za bardzo weszli w to środowisko i odrzucają fajne dziewczyny (promil), niektórzy zamiast iść własną drogą, to przyjęli postawy antykobiece, ale główny zamiar jest taki, by nie być na sznurku kobiety i to byle jakiej, która wnosi za mało, albo wnosi wręcz coś negatywnego.
Według badań w USA ponad 60% mężczyzn w USA jest singlami. I kobieta w swoim filmiku na to narzeka…
Ciekawe czy chętnie by tak przyjęła któregoś mężczyzn z tych 63%, ale odliczając 20% najatrakcyjniejszych? Zaraz by się zaczęła litania wypominania których wymagań nie spełniają 😉
Wiadomo, że podejść i zagadać mają ci najatrakcyjniejsi. Ale ci akurat są zajęci, albo są w luźnych relacjach z wieloma kobietami. Kto na to pozwala? Kobiety. Gdyby kobiety powiedziały „STOP” to tego by nie było. Jednak to się nie zmieni, ponieważ ani nie można za bardzo już zwrócić uwagi kobietom jako mężczyzna (nie słuchają „złej, głupiej płci”), ani inne kobiety nie potrafią naprawić tego problemu. Po prostu ich systemowo umysły zostały już zniszczone.
Kolejna dziewczyna opisuje swoje doświadczenia z tym, że jest niewidzialna dla mężczyzn. Nikt nawet na nią nie patrzy. Czy wierzę w to? Absolutnie.
Oczywiście ten płacz nigdy ze swojej winy. Nigdy z powodu złego wyboru mężczyzn (np. po wyglądzie, czy kasie, a nie wartościach). Nigdy ten płacz nie jest z dawania od siebie za mało. Never.
A nie była w związku, bo lista wymagań jest długa, a oferta niewielka…
Niechciane, samotne kobiety często są same sobie winne… ale też mają prane umysły przez feministyczną propagandę
Nie jest zawsze tak, że tylko z mężczyznami jest coś nie tak, że tylko my oferujemy za mało. To kobietom zaczęło się wydawać, że ich wartość jest wielokrotnie wyższa, niż jest w rzeczywistości. Uważają, że wyglądają lepiej, niż realnie, uważają, że mają charakter lepszy, niż realnie, uważają, że są może kobiece bardziej niż realnie. Albo uważają, że to nie ma znaczenia. Uważają, że są mniej płytkie od mężczyzn, albo, że są bardziej romantyczne. Czynów jednak w tym kierunku niewiele. Uważają też, że wnoszą dużo więcej, niż mężczyźni, choć nigdy nie słyszymy tej listy korzyści dla nas. Albo uważają, że kobiety wcale nie muszą wnosić wiele, bo one nie są od tego. Uważają, że prędzej znaczenie ma tylko to, jak same siebie wychwalą, a nie to co realnie mężczyźni od nich potrzebują.
To tak jakby ktoś szedł do sklepu kupić chleb, ale chciał zapłacić cegłami i dziwiłby się, że sprzedawca nie chce mu niczego sprzedać. Takie są współczesne kobiety. Mówią „dyktuję warunki, lubię rządzić, jestem agresywna i mściwa, jestem kimś właśnie dlatego!”, a mężczyźni mówią – ale po co mi to? Co to mi daje dobrego? Nie zapłacę za to nawet pięć groszy. To Ty dziewczyno musiałabyś zapłacić MI za spędzanie z tobą czasu, który byłby dla mnie felerny!
Jednak bardzo mało tego typu kobiet reflektuje. Sądzą, że mogą wymagać do woli, wiele lat, nawet gdy ich wartość spada. I nic sobie z tego nie robią. Tzn. być może cierpią, ale nie widzą realnej przyczyny czemu tak jest. Wolą atakować mężczyzn, nigdy siebie. Nigdy tego, że zostały oszukane czy to przez feministki (niezależne, wrogie i samotne), czy głupiego rozpieszczającego ojca, który nie nauczył je niczego poza żądaniami, pychą i arogancją, czy też nie winią przemysłu medialnego i mody, które sprawiły, że czują się bez powodu zbyt wyjątkowe, zbyt niesamowite jak na to kim realnie są. Ja się oszustwami brzydzę, bo niszczą ludzi, ale te dziewczyny łakną tego i są łatwym obiektem manipulacji. Nie bez powodu kupują często rzeczy, których nie potrzebują (w promocjach), czy robią operacje plastyczne, których nie potrzebują (przynajmniej dla normalnego mężczyzny, ale one takiego odrzucają z miejsca).
Tak, kobiety według badań więcej wydają, niż produkują, ale też częściej preferują konformizm. Kłamstwo, fałszywy komplement, fałszywa miłość, fałszywe pożądanie i fałszywa wysoka wartość daje tylko chwilowy zastrzyk przyjemnych emocji. Na długą metę to nie działa. Działa prawda.
Winna jest prehistoria, której nikt z nas nawet nie odczuł, tylko wiele się o niej nasłuchał
Mężczyźni wiele lat temu nie musieli oferować tyle, ile dzisiaj wymagają kobiety, a mieli super dziewczyny. Mężczyźni również mieli wady, mieli słabości, ale kobiety im pomagały, wspierały ich, współczuły im. Jakoś razem działali. Dzisiaj nie ma na to miejsca, bo kobieta jest uczona, że musi dostać dużo więcej, niż kiedyś, że musi mieć tylko wygodnie, ale i że prawie wszystko co było kiedyś było złe. W końcu kiedyś kobiety cierpiały z winy mężczyzn – jak słyszą, ale nigdy tego nie poczuły. Tylko dlaczego sądzą tak jednostronnie? Jakby nic innego nie istniało na tym świecie. Jakby wszystko co robiły kobiety było dobre. Jakby nigdy nie krzywdziły. Jakby nigdy nie były egoistkami. Jakby zawsze pracowały ciężko. I jakby mężczyźni nie robili niczego, czy nie oferowali niczego. Kobiety słyszą „bądźmy inne”, ale nie słyszą „bądźmy lepsze dla mężczyzn”. Jakoś nie ma na to miejsca w słowniku takich kobiet. To jak ma być niby dobrze?
Przez takie podejście kobiety zbyt często chcą się stać tymi samymi mężczyznami, których tak obrażają, których nienawidzą i którzy według nich nie wnosili niczego. Stają się ich kopią, nabywają identycznych cech, mimo, że przecież niby nimi się brzydzą. A może to tylko projekcja własnych nieudolności? Tu nawet nie trzeba się wiele zastanawiać. Ale spokojnie, według wielu ludzi narcyzami są tylko mężczyźni, ale tylko dlatego, że kobiet się tak głęboko nie prześwietla i macha się ręką na wszystko co robią, na większość ich toksyn czy przemocy.
Ignorowanie problemu nie rozwiązuje go, a jednak takie postępowanie widzimy również u mężczyzn. Mężczyźni nie tylko machają ręką na to co kobiety robią złego, a wręcz przyklaskują i chwalą te które nie są tego godne. Więc owszem, to nie tak, że tylko jedna płeć ma coś zmienić. Fanatyzm już mówiłem, to choroba, więc patrzmy na ręce obu stronom.