Chłopaki mogą płakać. Kontrowersja, czy droga do bardziej ludzkiego traktowania mężczyzn?
Spis treści
- 1 Kontrowersja: mężczyźni/chłopaki mogą płakać
- 2 Mężczyzna nie musi mieć prawa jazdy
- 3 Średnia kontrowersja: Faceci nie muszą być „napakowani”, nie muszą lubić sportu, nie muszą być wysocy
- 4 Mężczyźni mogą lubić kolor różowy
- 5 Ojcowie nie muszą być głowami rodzin
- 6 Mężczyźni nie muszą oglądać piłki nożnej
- 7 Faceci mogą oglądać filmy romantyczne
- 8 Najbardziej kontrowersyjne: Mężczyznom podobać się mogą inni chłopcy/mężczyźni
- 9 Mężczyźni mogą interesować się sztuką i modą, czy też mogą się malować
- 10 Faceci nie muszą być „hej do przodu”
- 11 Mężczyźni mogą wybrać sobie dowolny zawód
- 12 Mężczyźni nie muszą pić alkoholu
- 13 Chłopakom może być zimno!
- 14 Wpisy powiązane:
Plakat, który narysowały młode dziewczyny, a który m.in zawiera tezę, że „chłopaki” (ogólnie, mężczyźni) mogą płakać wzbudził dużo kontrowersji. Jedni mówili, że każe on mężczyznom być nieatrakcyjnymi, inni, że niemęskimi, a to grzech, kolejni, że mężczyźni stracą swoją heteroseksualność przez takie zachowania (ciekawy zabobon rodem ze średniowiecza), a inni, że mężczyźni mają prawo być kim chcą, dopóty nie krzywdzą innych, nie wypierać swoich uczuć i nie być za to atakowanymi. Pewnie każda z tych grup (no dobra, prawie każda) ma po jakiejś części rację, ale żadna z nich w pełni nie wyczerpuje tematu, dlatego chciałbym omówić po kolei „postulaty” z plakatu, czy są słuszne i w jakim stopniu, bo niestety, ale widzimy w komentarzach często przesadę.
Kontrowersja: mężczyźni/chłopaki mogą płakać
Psycholodzy zbadali, że wyśmiewanie słabości mężczyzn, zakazywanie im okazywania tychże słabości, oraz długotrwałe duszenie emocji prowadzi do zachowań agresywnych wobec siebie, lub innych. Takie zachowania kończą się depresją, nerwicą, mogą uwydatnić adhd, powodują przewlekłe bóle m.in kręgosłupa, problemy gastrologiczne, wrzody, astmę, choroby skórne i słabszą pamięć. Mężczyźni popadają też w uzależnienia, które mają za zadanie stłumić bolesne odczucia. Duszenie emocji prowadzi też do chorób, które częściej dotyczą mężczyzn tj. udary (sporo więcej, niż u kobiet), zawały (już od 45 roku życia), czy cukrzyca z całą masą przykrych powikłań. Możemy jasno powiedzieć, że duszenie emocji skraca życie (mężczyźni żyją krócej od kobiet).
Tragiczną postacią duszenia krzywd staje się przemoc wobec innych, która jest wynikiem długotrwałego nagromadzenia napięcia emocjonalnego, czy w afekcie, lub samobójstwo, których mężczyźni przez wieki popełniali wiele na masową skalę, ale nikt się nie zatroszczył o to, by poziom samobójstw zmniejszyć. Aktualnie na 100 tyś. mężczyzn w Polsce przynajmniej 24 tysiące odbiera sobie życie.
Życie z nieuregulowanymi emocjami może też prowadzić do powstawania nowotworów.
Przewlekły stres powoduje duże zmiany w wydzielaniu hormonów, zwłaszcza kortyzolu, zwanego “hormonem stresu”. On z kolei przyspiesza skurcz naczyń krwionośnych, prowadzi do niedotlenienia i w efekcie dochodzi do rozwoju komórek nowotworowych.
Wymienione zachowania społeczeństwa wobec słabości mężczyzn prowadzą też do nieradzenia sobie mężczyzn ze stresem, do nieumiejętności proszenia o pomoc (szukania jej), ani jej przyjmowania, z samodzielnym życiem (stąd „przegrywy”), zubożają empatię, spłycają relacje społeczne m.in jedynie do seksu, czy zadań. Uczą one też tego, by znęcać się nad innymi, gdy ci też okażą słabości, otworzą się, że mają jakieś problemy, lęki, okażą swój niski status na tle innych, czy mają kompleksy.
„Co inni zrobili mi, zrobię ja wam. Tego mnie nauczyliście!”
Takie postawy społeczeństwa ściągają też odpowiedzialność za toksyczne czy przemocowe zachowania z osoby, która krzywdzi mężczyznę (victim blaming) i przerzucają ją na samego, skrzywdzonego mężczyznę. To jest wielki błąd, bo powinno się zawsze atakować sprawców niezależnie od płci, a nie ofiary – też niezależnie od płci. Bo zauważmy, że coraz rzadziej mówi się o tym, że winną gwałtu była kobieta zgwałcona (a bywały niestety takie głosy w przeszłości!). Za to gdy mężczyzna w jakiś sposób cierpi – nadal uważa się, że to jego wina. Puści się oczko, podśmieje, powie, że był za głupi, nierozsądny, czy za słaby. Sprawa załatwiona.
Niestety, ale nie możemy popierać tego, by jeden sprawca został wybielony, gdy atakuje mężczyznę, bo mężczyzn atakować wolno – nie wolno! Nie może być tak, że jedna ofiara jest lepsza, czy zasługująca bardziej na pomoc, obronę, czy współczucie, czyli kobieta. Przez takie podejście zachęcamy do robienia ofiar z kobiet i, by kobiety się nimi poczuwały (jakby im się taka łatka należała, niezależnie od stanu faktycznego), ale też zachęcamy mężczyzn do ukrywania krzywd – a nie do radzenia sobie z nimi.
Wolimy zatem żyć w kłamstwie!
Jeśli chcemy poznać prawdziwe statystyki dotyczące przemocy, chorób, czy też naprawdę poznać płcie, zamiast powielania mitów wszechobecnej propagandy powinniśmy dać mężczyznom możliwość bycia sobą i mówienia otwarcie o sobie. Oczywiście w granicach rozsądku, bo przede wszystkim nie krzywdząc innych.
Ale okej, wróćmy do tego co najważniejsze. Co robią mężczyźni by ukryć przykre dla nich emocje? Według profesora Jerzego Melibrudy oprócz tłumienia tych emocji mężczyźni zamieniają je na agresję (walka), zamykają się (ucieczka), lub próbują wszystko obrócić w żart. Może dlatego jest tylu dobrych komików po stronie mężczyzn? A ci, którzy nie dali rady… wiadomo.
Mężczyźni najczęściej tłumią emocje gdy mają depresję, która nie jest diagnozowana (i jest jej mniej przez to w statystykach, niż u kobiet) przez co mamy nadwymiarowe liczby samobójstw mężczyzn, czy uzależnień. Ostatecznie takie długotrwałe tłumienie bólu może nawet doprowadzić do przemocy i eskalacji. Nie jest jednak tak, że zrzucam z takich mężczyzn odpowiedzialność, ale trzeba wiedzieć, że niestety, przemoc rodzi przemoc. Jeśli oni jej doznają, jeśli wobec nich ludzie są agresywni, szyderczy, odtrącający, to ostatecznie może to się źle skończyć, a pierwszymi winnymi będą ci, którzy znęcali się nad mężczyzną, a którzy uniknęli za to odpowiedzialności. Społeczeństwo też będzie winne, które na to często pozwala, patrzy z ubawieniem na krzywdę mężczyzny, na tego jak ktoś go „dojeżdża”, często zamyka oczy, czy uszy, czeka, aż mężczyzna się wybroni sam, „pokaże jaja”. Zwykle on i tak nikogo nie obchodzi, jeśli nie zapewnia innym korzyści, dlatego zostaje całkiem w tym sam, a to powoduje bezsilność i koło się w ten sposób samo zatacza. Pomocy brak.
I pomimo dużych problemów mężczyzn społeczeństwo się o nich nie troszczy tak jak o kobiety, co jest jak widzimy fatalne w skutkach.
Bez wchodzenia w szczegółowe wyjaśnienia można w tej sprawie postulować tworzenie dla mężczyzn okazji do uczenia się tych umiejętności, których kobiety uczyły się jako dziewczynki, czyli do rozwijania empatii , samoświadomości i otwartej ekspresji emocjonalnej.
Powinno się to przyczynić do zwiększenia równowagi w życiu emocjonalnym mężczyzn, co zmniejszyłoby tendencje do wyrażania bezbronnych uczuć poprzez kanał gniewu i seksu.
Wspomagani przez te umiejętności mężczyźni byliby lepiej przygotowani psychologicznie do dokonania emocjonalnego wysiłku potrzebnego do lepszego poradzenia sobie ze skutkami zbyt gwałtownego odłączania od opiekuńczości matek, braku ojców oraz lęku przed zawstydzeniem związanych z deficytami tradycyjnie pojmowanej męskości.
Powinno to zredukować wewnętrzny przymus poświęcania się poprzez pracę oraz łagodzić trudy poświęcania się poprzez nadmierne koncentrowanie się na zdobywaniu pieniędzy a także popadanie w pułapki nałogów.
Mogłoby to także przyczynić się do zredukowania obronnego poszukiwania autonomii i dominacji oraz pomagać w zaspokajaniu potrzeby zależności i intymności w związkach z kobietami. Można by również spodziewać się zmniejszania poczucia potrzeby posiadania specjalnych uprawnień i przywilejów w życiu rodzinnym, wynikających z braku zaspokojenia jakichś potrzeb we własnym dzieciństwie – co powinno poprawić relacje z własnymi dziećmi.
Należy również oczekiwać, że takie zmiany mogłyby przyczynić się w istotny sposób do poprawy męskiego zdrowia i poprawy wskaźników śmiertelności wśród mężczyzn.
Wydaje się także bardzo prawdopodobne że powyższe zmiany mogłyby w istotny sposób przyczynić się do poprawy relacji małżeńskich oraz do zmniejszenia konfliktów i przemocy w związkach.
Jerzy Mellibruda (psycholog i psychoterapeuta)
I żeby ostatecznie wyjaśnić ten kontrowersyjny dla wielu „postulat” należy zrozumieć, że nie chodzi o to, by mężczyźni cały czas tylko płakali z całkowicie błahych powodów w stylu bo paznokieć się złamał, a potem mieliby 3 dni nad tym płakać, czy też nie mieliby rozwiązywać problemów. Nie chodzi, o to, by popadać w skrajność, bo niestety w ten sposób wielu ludzi to odbiera: albo płaczemy cały czas, jesteśmy beksami, albo jest całkowity zakaz płaczu. Nie.
Nie różnicujmy też tego na płcie. Bo czy nie chcielibyśmy, by nasza córka była zaradna, pewna siebie, czy wytrzymała na ból? Chcielibyśmy. Dlaczego więc tylko mężczyzna ma wytworzyć skorupę bez nauki jak to robić, czy bez wsparcia innych, które zwykle dostaje kobieta, lub dostaje go więcej, bo to „delikatna płeć”? Czy naprawdę nieetycznym jest wychowanie obu płci w poczuciu, że ich emocje są prawdziwe, nie należy ich wyśmiewać, czy też, że obie płcie można nauczyć podobnych, wartościowych postaw?
Od początku istnienia strony zwracam uwagę na ten problem, że mężczyzn się demonizuje, widzi w nas albo chodzące zło, albo właśnie słabość, nieudolność, a kobiety się wybiela, idealizuje, toleruje dużo bardziej, gdy są zróżnicowane, mniej lub bardziej kobiece, płaczące, czy stanowcze. Kobiety głośno mówią o swoich problemach i częściej dostają pomoc, tworzy się dla nich jakieś specjalne programy pomocowe. Za to mężczyzn lubimy widzieć jako jeden, sztywny model osobowości, bardzo ograniczony i ewentualnie ten drugi, niemęski, do wyśmiewania.
Kobiety wyrwały się z narzuconych im ról, a mężczyźni niekoniecznie.
Tak więc czy musimy naprawdę płcie traktować inaczej? Nie jest też rozwiązaniem odwrotność, czyli demonizowanie kobiet, a wybielanie mężczyzn. Znajdźmy rozwiązanie po środku.
Nie trzeba dziś iść na wojnę, bić się o byle krzywe spojrzenie, nie trzeba chronić osady, dlaczego więc mężczyźni nadal muszą być wychowywani w sztywnej kalce czym jest męskość i dlaczego zawsze musi być prymitywna, mniej ludzka, niż z jak podchodzi się do kobiet, z większą troską, czy czułością?
Potem nic dziwnego, że mężczyźni mają więcej problemów, ale i sprawiają więcej problemów.
Niesforne czy wycofane dziecko też jest zwykle produktem toksycznych rodziców, którzy nie traktowali tego dziecka od maleńkiego jak człowieka, nie wysłuchali go, tresowali, poniżali, a ich wspólny kontakt był słaby. Mężczyzna z problemami, lub problematyczny jest tym niesfornym dzieckiem, ale już jako dorosły. Produktem być może czasem zbyt toksycznego społeczeństwa?
Ja wiem, że konserwatyści uwielbiają trzymać się tego co stare, nigdy nie otwierać się na nowe, idealizować, że „kiedyś to było”. Ale może nie tędy droga? Może rozwijamy się i powinniśmy się rozwijać?
Tak więc powtórzę. Stanowcze NIE dla płaczu z byle powodu. Stanowcze NIE dla całkowitego zakazu okazywania emocji. Ktoś powiedział, że mężczyzna płacze tylko nad grobem innych, czyli tak jakby miał prawo jedynie okazywać emocje w oparciu o innych, w trosce o innych, ale nie może nigdy okazać smutku, gdy jego coś dotyka bezpośrednio. Gdy nie ma samooceny ze stali, gdy nie ma psychiki ze stali, bo jest wrażliwy, a wrażliwość to przecież słabość. Nie ma prawa takim być. Tyle, że słabym się bywa, siłę się buduje. Ale tego chłopców często nikt nie uczy, bo być może to ten prawdziwy wzorzec męskości – budowanie siebie. Nikt nie uświadamia ich o tym. Ot są słabi, są obwiniani za swój stan, nikt im nie podaje ręki, nikt nie wskaże im drogi co mogą zrobić, by być silniejszymi. Jest co najwyżej mówienie w stylu „po prostu nie płacz”, „po prostu nie bądź smutny”. To nie rozwiązuje żadnych problemów i kolejny raz – zrzuca odpowiedzialność z człowieka, który krzywdzi. Nie na nim skupia się negatywną uwagę, a na mężczyźnie, który posmutniał, zapłakał, czy się wycofał.
Wszystko jest odwrócone.
Mężczyzna nie musi mieć prawa jazdy
Jeśli mężczyzna potrafi samodzielnie funkcjonować bez niego to wszystko jest okej. Jeśli jego brak go uwiera niech zrobi te uprawnienia. Ale jeśli nie ma prawa jazdy nie znaczy, że jest mniej wartościowym człowiekiem. Zawsze mężczyzna może się lepiej spisywać w innych dziedzinach, a i może mieć ludzi od tego, którzy go wożą.
Nie ma żadnego sensu trzymać też samochodu na utrzymaniu, jeśli się nim nie jeździ, czyli aby tylko poczuć się bardziej „męskim”, czy dopasowanym do społeczeństwa budowanego od linijki, bez przyzwolenia na różnorodność. Owszem, prawo jazdy się przydaje, ale to umiejętność jak każda inna. Nabyta. I którą można stracić, czy zapomnieć bez dłuższego jeżdżenia.
Trzeba mieć jednak na uwadze to, że wielu pracodawców nie będzie chciało zatrudnić mężczyzny bez prawa jazdy, straci on możliwość podjęcia kilku czynności zawodowych, ale taki mężczyzna niech ma też na uwadze to, że niestety, ale sporo kobiet nadal uważa, że mężczyzna musi je „wozić”. Czyli to, że nie ma on prawa jazdy nie oznacza, że jest mniej wartościowym człowiekiem, ale może być mniej atrakcyjnym dla pewnego typu kobiet (jeśli komuś na tym zależy).
Czasem też gdy zakłada się już rodzinę warto, by było mieć takie prawo jazdy w razie problemów w stylu, że trzeba gdzieś szybko dowieźć dzieci, albo wręcz zastąpić karetkę pogotowia samym sobą.
Nie są to częste sytuacje w życiu, ale mogą wystąpić. Jednocześnie tak samo kobieta może zamiast mężczyzny mieć prawo jazdy i nie ma w tym nic złego. Niestety traktuje się to tak, że u kobiety to bonus, u mężczyzny to mus.
Co jest ważne dla samej psychiki. Samo posiadanie prawa jazdy to dodanie do puli nowych umiejętności, a więc też wzrost samooceny – jeśli ktoś ma kompleksy to może nabywać kolejne umiejętności, by nie czuł się człowiekiem bezwartościowym. Jest to pewna forma leczenia, a do tego produktywna, jeśli zamierza się jeździć dalej.
Średnia kontrowersja: Faceci nie muszą być „napakowani”, nie muszą lubić sportu, nie muszą być wysocy
Nie każdy musi i nie będzie strongmanem. Przykład Mariusza Pudzianowskiego i na przeciw Adama Małysza obrazuje wiele. Tyle, że obaj panowie są fachowcami w sportach w których brali udział, w swoich zawodach, pasjach, czy zajęciach. Podobnie, zazwyczaj choć to też stereotyp, naukowcy zazwyczaj są słabsi fizycznie, swoje cele kierują ku zadaniom wymagającym inteligencji. Czy oni nie są mężczyznami, bo nie uprawiają sportu? Są. Jednak rozwijają jakąś inną sferę, niż sport, czy siła, by być wartościowymi. I to jest okej!
To, że mężczyzna nie ćwiczy nie oznacza, że jest bezwartościowy, czy nie jest mężczyzną. Typów mężczyzn naprawdę jest dużo. Warto, by każdy z nich odnalazł swoje „powołanie” i je rozwijał. Fajnie jak ktoś inny byłby na tyle życzliwy, by nakierował zagubionego mężczyznę. To nic złego w tym nie zawsze łaskawym świecie.
Jeśli ktoś woli naukę, a jednocześnie będzie przy okazji ćwiczył, uprawiał sport, budował mięśnie – tym lepiej! Ale niech buduje to dla zdrowia, czy też dla możliwości obrony przed niestety innymi napastnikami, bo to najczęściej mężczyźni atakują mężczyzn, a nie jak się powszechnie sądzi, że to kobiety są ofiarami. Ofiary śmiertelne i z ciężkimi obrażeniami, w tym pobić to ataki mężczyzn na mężczyzn. To jest smutne, ale realia są jakie są. Ktoś tych potworów stosujących przemoc wyprodukował.
Trzeba mieć jednak na uwadze to, że wiele kobiet odrzuci mężczyznę, który jest słaby, czy ma brzydkie ciało. Ot takie mają preferencje i ciężko będzie to im zmienić. Tak jak mężczyźni odrzucają zwykle otyłe kobiety, tak kobiety na podobnej zasadzie mogą odrzucić słabego mężczyznę z odrzucającym ciałem. Zazwyczaj też odrzucą mężczyznę równego sobie, czy niższego. Z tym się akurat tak nie dziwimy. Wiekami mężczyzna zwykle bywał wyższy do kobiet, a kobietom starczało to, że mężczyzna jest choćby 5cm wyższy. Teraz niestety te wymagania kobiet zostały podwyższone wielokrotnie do nierealistycznych wymiarów, to też coraz więcej mężczyzn ma kompleksy, zamyka się na życie, czy na te właśnie niezbyt ludzko traktujące ich kobiety.
Oczywiście posiadanie siły, czy sprawności fizycznej pozwala też na wzmocnienie samooceny i pewności siebie. Więc nie chodzi znowu o to, by zakazywać tego, czy by mówić, żeby mężczyźni byli bardzo słabi, jakoś zmuszać do tego, a po prostu nie różnicować, że mężczyzną jest tylko mężczyzna, który ma np. 45cm w bicepsie i minimum 185cm wzrostu (szkoda, że do tego akurat najbardziej dokładają się same kobiety wymagające takich mężczyzn i traktujące innych z pogardą). Wyśrubowane normy wobec mężczyzn, a szczególnie sferach, które nie mogą zmienić są powodem wielu zgonów, uzależnień, chorób, frustracji i przemocy. Pamiętajmy o tym. Wystarczy być bardziej ludzkim i szukać potencjału w człowieku, znaleźć specyficzne talenty w nim, a nie zmuszać go, by był kalką drugiego, takiego samego i powtarzalnego do bólu mężczyzny.
Mężczyźni mogą lubić kolor różowy
To jest akurat zabawne, bo jeszcze ileś lat temu ten kolor był uznawany za najbardziej męski.
Może trudno w to uwierzyć, ale kiedyś różowe ubrania uznawano… za męskie. Róż był wówczas bledszą, bardziej stonowaną wersją czerwieni, barwy królewskiej, której uzyskanie wiązało się z ogromnymi kosztami. Malarze zazwyczaj „ubierali” na różowo Jezusa, by podkreślić jego boskość i najwyższy status.
I nie ma w tym nic dziwnego nawet teraz, bo trzeba mieć jaja, by zrobić na przekór społeczeństwu i zachować pewność siebie. Z kolei jeszcze dosyć niedawno temu, bo w latach 80tych różowy kolor był jednym z najczęściej używanych w branży muzycznej, bo był po prostu wyrazisty. Kto uwielbia muzykę z lat 80 doskonale wie o czym mówię. Było inaczej.
Dla mnie to jednak bez znaczenia. I tak powinno być dla każdego człowieka. To tylko kolor, nic poza tym, nie jest ani dobry, ani zły.
Kobiety identycznie, jeśli noszą kolory niebieskie, czarne, czy szare nie oznacza,że przestają być kobietami. Chyba, że znowu – pozwalamy kobietom na więcej, a mężczyzn „ubieramy” w jakąś bardzo sztywną szufladę z napisem – to jest mężczyzna, chromosomy każą nie lubić mu różowego koloru, o! Bzdura.
Ojcowie nie muszą być głowami rodzin
Z tym punktem mam wielki problem, bo jak wiele obserwacji (możliwe, że mylnych) pokazuje to kobiety, które zdominowały mężczyznę w związku, gdy to one są głową rodziny i „noszą spodnie” są nieszczęśliwe, takiego mężczyzny nie umieją uszanować, ale też najchętniej takich mężczyzn zdradzają, czy się z nimi rozwodzą. W jakiś sposób dominujące cechy, władczość, stanowczość, szorstkość, czy branie odpowiedzialności za innych są nadal uznawane tylko za męskie, a nadal wiele kobiet odczuwa, że najlepiej czują się, gdy są podporządkowane, gdy ktoś inny podejmuje decyzje za nie (ha, to wielka wygoda!) z czego potem wynika zaburzona osobowość zależna, jedna z najczęściej diagnozowanych u kobiet…
Więc to nie jest tak, że mężczyźni się muszą do tego dostosować, a kobiety przystosować być może do nowej roli, której wiekami nie wypełniały. Może to też umiejętność jak każda inna? Póki co mężczyzna ryzykuje na własną odpowiedzialność postawę w której oddaje stery kobiecie. Ja się do tego nie dołożę. Mam jednak dużą wiarę w to, że para dogada się świadomie co do ról wypełnianych w ich związku, a potem nie będzie sobie wypominać tego o czym przecież jasno i konkretnie zadecydowali.
Mężczyźni nie muszą oglądać piłki nożnej
Sam jestem fanem tego sportu czy to w dobrym wydaniu, gdy mamy do czynienia z niezłymi piłkarzami, czy też w słabym wydaniu, gdy jest to Polska Ekstraklasa… tutaj działa oczywiście masochizm, bo gryzie się zęby, ale ogląda dalej.
Podoba mi się taki złośliwy żarcik ludzi, którzy rzucają go, by trochę uszczypać fanów piłki nożnej. Mianowicie kto może oglądać dwudziestu paru spoconych chłopów macających się na niewielkiej przestrzeni, biegających za piłką i odczuwać z tego przyjemność? Ano właśnie.
Sam zakochałem się w tym sporcie przy okazji Mistrzostw Świata w 2002 roku. Ojciec oglądał wtedy mecze reprezentacji, ja byłem młody, ale podobało mi się to co zobaczyłem, mimo, że doznaliśmy klęski. Później była era Żurawskiego,Frankowskiego, Kosowskiego, Krzynówka, Szymkowiaka, Kłosa, Dudka. To były chyba najlepsze eliminacje które oglądałem. Bardzo polubiłem samych piłkarzy, polubiłem to co potrafią, polubiłem emocje towarzyszące meczom. Współczułem Frankowskiemu, że Janas go traktował z buta wysyłając jedynie na końcówki meczów, czy też nie zabrał na mundial.
I teraz tak. Czy ktoś inny musi oglądać piłkę nożną, by być mężczyzną? Nie bardzo. Czy jak kobieta ogląda piłkę nożną to jest mężczyzną? Na pewno nie.
Jak pisałem, mężczyźni są bardzo zróżnicowaną grupą społeczną. Tak naprawdę sądzę, że lubić piłkę nożną jest najprościej bo to sport narodowy Polaków. Bez wyników, ale Polacy i tak są w nim zakochani. Ale sztuką jest się wyróżnić, lubić coś innego, robić coś innego.
Mężczyzny nie musi określać lubienie tego co wszyscy, robienie tego co wszyscy, myślenie jak wszyscy. To jest najprostsze. I by się wybić nie wymaga odwagi. Czy świat się posunie do przodu dlatego, że lubimy piłkę? Nie. To jest zabawa. Świat posuwają do przodu ci najbardziej inteligentni, wynalazcy. Do tego sportu nie trzeba, a trzeba mieć coś więcej w głowie, niż reszta społeczeństwa. I taki chłopak ze zdolnościami umysłowymi mógłby być wykastrowany z nich, jeśli naciskałoby się na niego, by musiał być sportowcem, lubić akurat piłkę,bo inaczej to w ogóle do swojej płci nie pasuje.
Nie tędy droga. Wydobywajmy te talenty spośród dzieci indywidualnie. Nie karzmy ich za brak wpasowania się w sztywny schemat męskości, czy kobiecości, bo to mocno ogranicza. Nie każmy im być płcią przeciwną, ale też nie ograniczajmy.
Faceci mogą oglądać filmy romantyczne
Powiem tak. Zależy jakie. Zależy w jakich ilościach (co za dużo to niezdrowo). Wiele z nich przekazuje kompletnie błędne wzorce zachowań w relacjach damsko-męskich. Tak jak porno może wypaczać myślenie o seksie, tak filmy romantyczne myślenie o związkach, roli mężczyzn i kobiet. Sam obejrzałem w swoim życiu może kilka, a może nawet kilkanaście takich filmów – zazwyczaj komedii romantycznych. Zazwyczaj robiłem to z kobietami na randkach i, że tak powiem nie usypiałem. Był to miło spędzony czas. Jednak dziwiło mnie czemu zwykle mężczyzna tam kobietę ubóstwiał, dostosowywał się do niej, zdobywał, był super idealny, a kobieta zawsze to była taka szara myszka myśląca o miłości, niespełniona. I tak naprawdę w tych filmach wszystko jest podporządkowane kobiecie, tego czego ona chce, jej uczuciom. Często ten mężczyzna jest też uległy wobec niej. I to może działa w filmach, bo to trwa godzinę, czy dwie, ale w życiu jakoś mniej.
Jeszcze gorzej piorą głowę kobietom filmy pokroju 365 Dni czy 50 Twarzy Greya promujące sadyzm, czy masochizm, choć filmami romantycznymi nie są, ale mają podtekst jakiejś relacji kobiety z mężczyzną. I ta relacja kobietom się podoba, mimo, że mężczyzna w nich jest albo gangsterem, nawet gwałcicielem, mocno dominującą osobą, albo władczym, zimnym biznesmenem bez skrupułów, który karci kobietę, która nie ma niczego i jest tylko kopciuszkiem. To jest idealna promocja omawianej przez feministki toksycznej męskości, a jednak jest na to popyt, na mężczyzn pozbawionych cech bardziej ludzkich. I mężczyźni mogą chcieć przypodobać się kobietom będąc właśnie takimi.
Więc to nie jest tak, ze mężczyźni są winni wszystkiemu, ale same kobiety, które preferują takich mężczyzn, które ich wielbią, szanują, które przy nich są pokorne, ciche, zgodne. Jakby kobiety powiedziały im „stop” to byłby to koniec przekazywania ich genów. A jednak to się nie dzieje.
Dlatego wielu mężczyzn jest bardzo zagubionych, gdy słyszy kobiety które mówią o uwielbianiu romantyków, miłych chłopaków z sercem na dłoni, a jednocześnie spoglądają na to kogo wybierają, czy jakie filmy oglądają.
I z jednej strony kobiety chętnie oglądają takie rzeczy gdy w seksie są zdominowane, zeszmacone wręcz, a z drugiej w życiu traktowane jak boginie. I kobiety chłoną to jak woda gąbkę, bo to prawdopodobnie zaspokaja ich własny narcyzm i masochizm wypełniony narcyzmem tego specyficznego mężczyzny i jego sadyzmem.
Nie widzimy za to wielu filmów w których to mężczyzna, totalnie biedny, mało zaradny, nieśmiały, niski, niezbyt przystojny jest zdobywany przez bogatą milionerkę. Nie widzimy też wielu filmów romantycznych gdzie taki mężczyzna odnajduje miłość życia, że to ona wychodzi z inicjatywą znajomości, że on właśnie wcale nie musi mieć 45cm w bicepsie, czy 185cm wzrostu, czy twarzy zaliczającej się do 20% najbardziej atrakcyjnych mężczyzn. Obecne filmy romantyczne mogą tworzyć niestety jednostronne podejście do relacji, spory narcyzm wśród kobiet, bierność, wyidealizowany obraz mężczyzny, którego nie zdobędą, wyidealizowany obraz siebie jakby były centrum świata, czy też uznawanie właśnie, że to kobiece emocje są ważniejsze i prawdziwsze.
Ale jeśli nie traktujemy filmów zupełnie poważnie, umiemy oddzielić je od życia, to nierzadko da się dobrze przy nich zabawić. Tyle, że po ilości zdrad, rozwodów, czy konfliktów damsko-męskich wątpię czy duża ilość ludzi jest w takie umiejętności wyposażona.
Najbardziej kontrowersyjne: Mężczyznom podobać się mogą inni chłopcy/mężczyźni
Problem jest dwukierunkowy. Pierwszy to to, że mężczyzna, nawet heteroseksualny może w jakiś sposób docenić drugiego mężczyznę, może nawet zauważyć, że dobrze wygląda, czy modnie, dobrze się ubiera. No homo jak to mówią. Wśród mężczyzn komplementy wzajemne są rzadkością, zresztą kobiet wobec mężczyzn też, to też nie byłoby to takie złe, choć wielu z nas odczuwałoby zakłopotanie. Przecież wszędzie walka, trudności, szydera, a tu ktoś nas docenia. Ciekawe czy szczerze…
Ale druga strona medalu to homoseksualizm. Wiele osób czytających mnie, a którzy uznają się za „prawaków” zje mnie i wypluje po tym co napiszę, nazwie lewakiem, ale tak, homoseksualizm był, jest i będzie. Nie da się go wyeliminować. Da się jedynie zmusić homoseksualistów do udawania hetero, czy też niepotrzebnego wchodzenia w oszukane związki, gdy kompletnie nie chcą kobiet, czy nie podobają im się kobiety. I to jest wina społeczeństwa, które nakazywało im żyć w kłamstwie, byle tylko nie „rozjuszyć” heteroseksualisty, który nie trawi homoseksualizmu. Homoseksualiści robili to ze strachu przed karą, poniżeniem i wykluczeniem, a to jest bolesne. Nie wiemy też ilu tak naprawdę jest homoseksualistów, bo póki muszą się ukrywać, to te liczby nie mogą być znane.
Tona homoseksualistów wywodzi się też z rodzin gdzie niestety matka nie szanowała się podczas ciąży, piła, paliła, gdzie matka molestowała seksualnie swoje dziecko, czy też gdzie ojciec znęcał się nie mając dobrego kontaktu (lekko mówiąc) z homoseksualnym synem. I tutaj społeczeństwo za bardzo nie chce widzieć winy w takich rodzinach, a samych homoseksualistach.
Może po prostu żyjmy i dajmy żyć innym? I nie zrównujmy wszystkich homoseksualistów do jakichś drag queens, krzykaczy, czy tanich prowokatorów, bo raz, że każda grupa społeczna ma swoich nieciekawych, a chcących być w blasku fleszy przedstawicieli (hetero też), a dwa – świat znał wielu innych homoseksualistów, którzy byli wartościowi jak Da Vinci (wynalazca), Sokrates (filozof), bardzo elokwentny i kulturalny dziennikarz, czy popularyzator opery Bogusław Kaczyński, czy tworzący super muzykę Freddie Mercury (a który stworzył wizerunek bardzo macho mężczyzny, by ukryć swoją wrażliwość, a muzyka pozwalała mu wyrzucać z siebie stos emocji). Można wymieniać.
Może gdyby nie wieczne odtrącanie i poniżanie homoseksualistów, może gdyby mieli jakąś szanowaną rolę społeczną (bo jak wiadomo nie za bardzo mogą się spełniać jako ojcowie), może gdyby wydobyć potencjał z ich trochę być może odmiennych cech (częściej artystycznych, lub stworzonych „dla ludzi” jak u kobiet), to też kilku z nich nie wikłałoby się w zachowania antyspołeczne, czy ryzykowne. To właśnie podkreśliło WHO przy skreślaniu homoseksualizmu z chorób, gdy zauważyło, że homoseksualiści żyją w wiecznym mroku, cieniu, są zmuszani do oszukiwania kim są, nie da się zmienić, czy „wyleczyć” ich orientacji (nie licząc tych co i tak byli biseksualni), była też stosowana na nich przemoc fizyczna, lub psychiczna, ewentualnie byli odtrącani. To rodziło w nich, jak w każdym człowieku poddanym takiemu ostracyzmowi i braku akceptacji skłonności narcystyczne, socjopatyczne i neurotyczne.
Narcyzi chcieli szukać uwagi, akceptacji, zniszczenia swoich kompleksów fizycznych z powodu czasem odmiennego wyglądu od hetero, psychicznych ponieważ odbiegali od „twardej, jedynej możliwej dla mężczyzn psychiki”, szukali ukojenia w hedonizmie.
Socjopaci chcieli się zemścić za krzywdy.
Neurotycy dobijali siebie samych. W grupie homoseksualistów bodaj 70% to samobójcy właśnie – geje. Nadal mężczyźni w zdecydowanej większości.
Dlatego WHO zaleciło próbę tolerancji takich osób, akceptowania ich, traktowania zupełnie normalnie, by sprawdzić, czy im to w jakiś sposób pomoże, czy wpasują się w społeczeństwo.
Co ciekawe jest to bardzo podobne do mechanizmów, które wykształcają czy to nieakceptowani wrażliwi heteroseksualni mężczyźni, czy też poniżane od dziecka wrażliwe kobiety wychowywane po „męsku” (zbyt surowo), lub te które są podobne do mężczyzn, a na siłę były wychowane, by były „kobiece” i lubiły to co mają lubić inne kobiety.
Mówię, ludzie to nie sztywne kalki, tylko nierzadko skomplikowane osobowości. I zadaniem każdego rodzica jest poznać swoje dziecko, zanim zacznie je tresować pod swoje widzimisię, czy też presję społeczną (a która jest pierwotnym problemem).
Mężczyźni mogą interesować się sztuką i modą, czy też mogą się malować
Zainteresowania to indywidualna sprawa każdej osoby. Fajnie jakby prowadziły do czegoś większego, takiego jak spełnienie zawodowe, czy dodatkowe kontakty z ważnymi osobami.
Jednak nieważne, czy mężczyzna czy kobieta, jeśli interesuje się modą tylko po to, by malować siebie, to żadne z nich nie dostanie aprobaty. Kobiety dostają jej trochę więcej, ponieważ nawet jako umysłowo niezaangażowane, bez zainteresowań, bez wyższego celu, mogą i tak urodzić dziecko (to stanowi wartość z urodzenia), mogą też się uprzedmiotowić i sprzedawać swój wizerunek (bywa, kobiety zwykle podobają się bardziej), ale mężczyźni zainteresowani jedynie swoim wyglądem nie są przydatni społecznie. Oczywiście mogą spłodzić dziecko, jeśli jakiejś kobiecie cudownie się spodobają (zwykle nie), ale co później? Dalej nie nauczą się niczego? Dalej jedynie będą się malować i oglądać coraz to nowe ubrania, czy szminki? Co swojemu dziecku przekażą? Czego nauczą?
Czy więc warto to promować? Niekoniecznie, bo im więcej osób zainteresowanych tak płytkimi rzeczami,czy też samymi sobą, to świat runie. Dlatego to było krytykowane. Jednak jeśli to jest tylko dodatek, jakaś mała część życia, a nie jego podstawa to… no cóż, wolna Amerykanka. Na pewno przemoc za coś takiego nie powinna być akceptowana.
O sztuce tu nie mówmy wcale. Nie ma nic złego w interesowaniu się nią, bo dzięki niej można poszerzyć horyzonty, można odkryć swoje talenty.
Faceci nie muszą być „hej do przodu”
Rozumiem to jakby mężczyzna nie musiał być pewny siebie. Pewność siebie najczęściej wypracowuje się, lub jak się jest narcyzem czy psychopatą to się ma „wbudowaną” w system.
I oczywiście, gdy mężczyzna nie jest pewny siebie to może znaleźć niestety wielu innych, zakompleksionych ludzi, którzy będą próbowali go dobić po to, by sami zdobyli pewność siebie, uwolnienie od codziennych frustracji.
To jednak rola rodziców (głównie), a może nawet systemu edukacji (niewydolnego niestety), by zbudować pewność siebie w danym dziecku, ale taką zdrową pewność opartą na poczuciu, że dziecko jest pełnowartościowym człowiekiem, że ma lub może mieć coś do zaoferowania, że jego słabości są do naprawienia i, że nie musi wyładowywać się na innych, gdy coś nie wychodzi. Dziecko musi też nauczyć się bronić przed toksycznymi ludźmi, czy słownie, czy zachowując spokój, czy fizycznie. Różni ludzie na różnym etapie życia mogą chcieć podkopać człowieka, dlatego bez pewności siebie nie osiągnie niczego, będzie miał niski status społeczny, lęki, będzie uległy, tak jak niestety większość „przegrywów”, którzy są przeciwieństwem tych „hej do przodu”.
A więc być może znowu, aby nie popadać w skrajności. Bez wycofywania się i bez cwaniakowania. Jednak zwykle ci drudzy i tak osiągają więcej, biorą od życia tyle, ile sądzą im się należy. Ci pierwsi nie zawsze sądzą, że są czegokolwiek warci.
Oby wasz syn nie musiał stawać przed wyborem takich skrajności.
Mężczyźni mogą wybrać sobie dowolny zawód
To jest dość ciekawe, bo o ile feministki załatwiły parytety kobietom w zarządach spółek, szkolnictwie wyższym, czy wszędzie tam gdzie jest władza oraz pieniądze, to mężczyźni nawet jeśli pragną pomagać ludziom w zawodach uznanych za typowo kobiece w stylu pielęgniarz, czy opiekun do dzieci to nie znajdują wielkiej aprobaty (pomijam wymuszenie wyboru zawodu przez rodziców).
Oczywiście jednym z problemów wymienionych wyżej zawodów są niskie płace, a mężczyźni słabo zarabiający nie podobają się wielu kobietom, to też mężczyźni rezygnują z wykonywania ich. Nie ma też wielkiego szacunku do opiekuna do dzieci, a często oskarża się go, że może być pedofilem. Takie „miękkie” postawy, uczuciowość, czy nastawienie na ludzi też wywołuje u wielu ludzi zgrzyt, że może to homoseksualista, a nie „prawdziwy” mężczyzna. Cóż, stereotypy zawsze będą krzywdzące dla ludzi wyróżniających się z szarego tłumu i niekoniecznie powinniśmy brać je zbyt poważnie.
Zatem tak, to jest problem, ale mężczyźni powinni realizować się w zawodach do których uważają, że chcą pasować (nie jest to określone z góry). Jedni będąc realizować się w sporcie, inni siłowo, trzeci będą odkrywać, czwarty będzie opiekował się dziećmi.
To później ma też przełożenie na to, czy mężczyźni tymi dziećmi w rodzinach się zajmują w jakiś sposób, bo jeśli jest to ośmieszane, że „tatuś”, „ciepły”, „ciepła klucha”, „nudziarz”, „niemęski”, bo zajmuje się domem to też wielu mężczyzn nie chcąc być nieszanowanymi szuka innego celu, lub gubi się w tych celach prowadząc nieciekawe, często destrukcyjne życie, które daje im pozory bycia męskimi, silnymi, wpływowymi, które daje odreagowanie od krzywd. Często kończy się to właśnie kryminałem.
Sam znam kobiety, które śmieją się z mężczyzn pchających wózek i będących na spacerze z dziećmi. Potem jednak są zdziwione czemu facet jest zimny, wszystko go denerwuje, odtrąca, nie pomaga. Ale o „logice kobiet” to my tutaj za często…
Bawią też ludzie, którzy mówią, że w świecie zwierząt to samice odchowują potomstwo, jakby każde zwierzę było takie same. Niektórzy nie wiedzą, że np. u pingwinów to samiec wysiaduje jaja, gdy samica zdobywa pokarm. Zwierzęta, tak samo jak ludzie nie są identyczni, dlatego wrzucanie płci w sztywne ramy nie zawsze przynosi korzyści, a może kogoś zabić wewnętrznie. Ten ktoś będzie żył, ale nie będzie się realizował. Może też zabić naprawdę, bo nie jest trudno doprowadzić do samobójstwa człowieka, który od małego nie był akceptowany i nienawidzi się za samo istnienie.
Mężczyźni nie muszą pić alkoholu
Tego brakuje na tym plakacie, więc warto dodać. Niestety w Polsce nadal panuje (brak) kultury picia alkoholu – ze mną się nie napijesz? Co to za chłop co nie pije? Ej, ej, ale piwo to nie alkohol! Zawsze trzeba przynieść flachę czy piwo na spotkanie (często co tydzień), na jakąś okazję (ta się zawsze znajdzie) – nawet jeśli to święto dziecka. Teść zawsze czeka na buteleczkę, bo inaczej rozmowny i wesoły nie będzie, a kawaler dla jej córki musi wytrzymać z nim serię, bo inaczej nie będzie dobrym mężem.
Alkohol jednak odpowiada za lwią ilość przemocy, zdrad, pogłębia stany depresyjne i nerwicowe, a nawet myśli samobójcze. Alkoholizm nierzadko prowadzi do bezdomności.
Alkohol potrafi wydobyć z człowieka to co najgorsze, często to czego sam by się po sobie nie spodziewał. Alkohol zabija moralność.
Że uzależnia wie każdy. Jest jedynie chwilowym, tymczasowym uwolnieniem od bólu, smutku, lęku, czy nieśmiałości. I bardzo szkoda, że mężczyźni są „zmuszani” do jego picia, niezależnie czy to dlatego, że inni w pewien sposób ich do tego zmuszają, czy dlatego, że krzywdy są tak silne, by musieć tłumić je w tej, czy innej używce.
Chłopakom może być zimno!
Tego to nie słyszałem podczas mego życia, by mężczyźnie zimno być nie mogło. Jest to lekko infantylne. Co innego, gdy się być może w jakiś sposób histeryzuje, wyolbrzymia to.
Jest ci zimno to się ubierz. Nie mów co 5 sekund, że ci zimno, bo to niczego nie zmieni. Może poskacz, czy poruszaj się. Identycznie traktuje się kobiety, które podobnie się zachowują, choć oczywiście mężczyźni zwykle oferują im ogrzanie, pomocną dłoń. Tak to bywa w życiorysie mężczyzn. Albo sobie radzisz sam, liczysz na siebie, albo może cię nie być. Wokół kobiet częściej zgromadzi się stado „obrońców”. Mężczyźni rzadziej współpracują, choć może niekoniecznie jest to potrzebne przy wzajemnym ogrzewaniu się. Tego brakuje. Tutaj też mentalność kobiet przydałaby się do zmiany, bo one też mogą pomagać, a nie tylko tej pomocy oczekiwać.
Taką puentą kończę ten może przydługawy wpis, ale mam nadzieję, że da się wyciągnąć z niego coś wartościowego.