Zwyczaje matrymonialne na Ukrainie okiem czytelnika
Spis treści
O ile zwyczaje matrymonialne wśród zwykłych Ukraińców nie odbiegają znacznie od tych polskich, to na Ukrainie istnieje oficjalnie i jawnie pewna klasa społeczna, która w Polsce jest niewidoczna dla przeciętnego zjadacza chleba. Dlatego w celu jej zbadania przebywam obecnie w Odessie, a konkretnie w dzielnicy Odessy o nazwie Arkadia, miejscu, gdzie koronawirus jest obecny jedynie pomiędzy godziną 23, a 23:10, kiedy to specjalne oddziały policji zamykają wszechobecne bary, aby zaraz po ich przejściu zostały one otwarte na nowo. Tym razem już do białego rana.
Ale wróćmy do tematu.
Mężczyzna o wartości pieniądza
Z racji na to, aby uniknąć oskarżeń o mizoginię, czy szkalowanie kobiet, oraz aby podkręcić atmosferę narracji w pierwszej kolejności opiszę męską część bywalców tego miejsca. Jedynym wyznacznikiem wartości mężczyzny, wyruszającego na matrymonialne łowy w Arkadii jest grubość i zawartość jego portfela. Ukraińcy tutaj są bardzo praktyczni, dlatego mając świadomość, że w ich świecie liczy się tylko kasa skupiają się wyłącznie na jej zarabianiu i w myśl maksymy mówiącej, że czas to pieniądz nie tracą go na takie zbędne rzeczy jak wizyty u stylistów, w siłowni, czy w innych przybytkach piękna i urody. Mężczyzna buszujący w Arkadii ma przeważnie 40-50 lat, nalaną czerwoną twarz, duży brzuch i totalnie bezgustowny ubiór. Za to wypchany do granic możliwości portfel, którym nierzadko ostentacyjnie wymachuje od prawa do lewa. Oczywiście zdarzają się również bananowe młodzieniaszki, balujące w klubach za pieniądze bogatego tatusia, natomiast nie jest to aż tak powszechne zjawisko.
Niewątpliwie w normalnych czasach na ulicach i w klubach Arkadii nie brakuje również obcokrajowców. Jednakże obecnie z racji pandemii koronawirusa jesteśmy tutaj prawdopodobnie jedynymi Europejczykami i mamy wyjątkową okazje, aby obserwować zachodzące tu zjawiska w niemalże laboratoryjnych warunkach.
@pontyjska Odpowiedz użytk. @esia280 #dc
(dziewczyny z Rosji też umieją liczyć)
Przejdźmy do opisu kobiet Arkadii.
Sponsor musi być
O ile statystyczna polska kobieta ma jednego, bądź w skrajnych przypadkach dwóch mężczyzn życia (he he), to Ukrainka, będąca bywalczynią Arkadii ma ich minimum trzech. Obok męża i kochanka jest to jeszcze sponsor. Arkadia jest największym na świecie rynkiem w którym to popyt na utrzymanki spotyka się z podażą przepięknych i doskonale ubranych kobiet. Z racji, że jest to rynek niemalże konkurencyjny to i efekt wizualny poraża. W Arkadii zlokalizowanych jest wiele klubów pod otwartym niebem, zdolnych gościć jednocześnie od kilkuset do kilku tysięcy imprezowiczów. My oczywiście udajemy się do największego (i oczywiście najdroższego, gdyż tutaj obowiązuje zasada „im drożej tym lepiej”), za astronomiczną sumę 500 hrywien dostąpić zaszczytu wspólnej „zabawy” z najładniejszymi dziewczynami tego ciekawego kraju. Wyobraźcie sobie podjazd na który co kilka sekund wjeżdża luksusowy Mercedes, bądź Porsche, z których to bez przerwy wychodzą dziewczyny 10/10 ubrane w najbardziej wyzywające i nieskromne sukienki, jakie świat mody był zdolny wymyślić. Wyobrażacie to sobie? Nie. Nie macie nawet w połowie świadomości tego co tu się odjaniepawla.
Ale cofnijmy się odrobinę w czasie. Matrymonialne gody rozpoczynają się już wcześniej, bo w ciągu dnia. Czy to na jednej z wielu odeskich plaż, gdzie top dziewczyny tłumnie paradują w niebożych bikini przez które więcej widać niż nie widać, czy w nadmorskich restauracjach lub barach, czy wreszcie przez różne aplikacje randkowe, przepełnione wręcz zjawiskowym profilami modelek, o których statystyczny randkowicz z Warszawy czy Krakowa może tylko pomarzyć.
Skromna dziewczyna z sąsiedztwa? Nie tutaj
Typowa rozmowa nieznającego kontekstu obcokrajowca z napotkaną mieszkanka Odessy może wyglądać następująco:
– Cześć. Co słychać?
– Ok.
– Jakie masz plany na dzisiaj?
– Póki co żadnych.
– Chodźmy w takim razie napić się piwa.
– Nie piję piwa 🙂
– Oho! A co w takim razie pijesz?
– Whisky, wino i szampana.
– Wow wow. A wódkę?
– Czy ja jestem podobna do dziewczyny, która pije wódkę? [tutaj jeśli rozmowa odbywa się przez komunikator to delikwentka przesyła zdjęcie z plaży w bikini, natomiast jeżeli na żywo to wypina biodra]
– A to dziewczyny nie piją wódki? 😳😃
– Mam rozumieć, że szampan jest dla ciebie za drogi?
– Zależy jaki szampan. To może „pijana wiśnia” [popularny w Odessie lokal z wiśniówką na koniaku]?
– Stojąc na ulicy?
– Też nie? Dla mnie nie ma to większego znaczenia.
– Ok. Lepiej poszłabym gdzieś na obiad. W jakimś normalnym miejscu. A nie stać i pić na ulicy.
– Ja nie zapraszam dziewczyn na obiad kiedy spotykam się z nimi pierwszy raz 🙂
– Kim pracujesz, jeśli to nie sekret?
– Jestem analitykiem.
– Hahaha. Wszystko już jasne. To koniec. Idź szukać jakiejś głupiej dziewczyny. Ja siebie SZANÓJĘ i nie pije na ulicy.
– Hmm. Ja również siebie szanuje…. 🤷🏻♂️😂
– Nie po to wydaję po 300$ na swój wygląd, żeby chlać gdzieś na ulicy. Szukaj sobie dziewczyny na Twoim poziomie. Modelki tutaj raczej nie są dla ciebie.
– Oho! 😅
– Nie znoszę chciwych i skąpych mężczyzn. To najgorsze co można sobie wyobrazić. [Kolejne wysłane selfie w lustrze, albo sexualna poza, aby facet wiedział co traci].
– W sumie to ładna jesteś.
– Dziękuje. Wiem.
– Ja oprócz urody cenię w dziewczynach jeszcze inne rzeczy. Uroda jest ważna, ale to nie wszystko.
– Aha. Nie ma sensu dalej rozmawiać. Żegnam.
Nieznający świata obcokrajowiec ma wrażenie, że na swojej drodze właśnie spotkał jakąś skrajnie roszczeniową „luxury girl”, czy nawet wykonawczynię najstarszego zawodu świata, jednakże w rzeczywistości była to typowa dziewczyna Arkadii. Dziewczyna, którą niewinna propozycja wypicia piwa w barze czy nalewki na stojąco, albo pytanie o to, czy piję wódkę najzwyczajniej śmiertelnie obraziło. Fakt, że dziewczyna wytłumaczyła mu za kogo się uważa świadczy jedynie o, w jej mniemaniu, wysokim poziomie kultury osobistej. Mniej wielkoduszna osoba natychmiast zablokowałaby delikwenta ignoranta, bądź ostentacyjnie obróciwszy się na pięcie zostawiła go w pełnej nieświadomości tego co uczynił.
Wymiana przypudrowanej urody za prawdziwe zasoby. Kwitnący interes
Pod wieczór matrymonialne gry przenoszą się do wielkich klubów pod pokrytym niebem położonych wzdłuż odeskiej plaży. Typowy podryw wygląda w następujący sposób.
Do stolika, przy którym siedzą piękne dziewczyny w najdroższych sukienkach podchodzi interesant, kładzie na blacie menu i pyta „Dziewczyny, którego szampana się napijecie?”. Ceny szampanów są bardzo różne. Od kilkudziesięciu do kilku tysięcy dolarów. Moment wyboru szampana jest kluczowy. Dziewczyny taksują wzrokiem przybyłego delikwenta. Muszą w mgnieniu oka wycenić jego wartość. Jeśli wybiorą zbyt tani napój to zaniżą swoją cenę i muszą się liczyć ze znacznymi utraconymi korzyściami. Jeśli natomiast podbiją stawkę zbyt wysoko to przybyły facet wzruszy ramionami odchodząc jak niepyszny na zawsze, a one będą musiały obejść się smakiem, ryzykując, że opinia o ich radykalnie zawyżonym poczuciu własnej wartości rozniesie się po klubie i tego wieczoru nikt już do nich nie podejdzie. Czyli mówiąc krótko albo będą musiały obyć się o suchym pysku, albo drastycznie obniżyć własne standardy, aby inwestycja w drogi makijaż, czy sukienkę z wypożyczalni choć w części tej nocy się zwróciła. W tym miejscu powinno być już oczywistym, że prosty i niewyszukany wygląd bądź ubiór ukraińskich mężczyzn może być elementem ich specyficznej strategii negocjacyjnej obliczonej na zniechęcenie dziewczyn do zbytniego podbijania stawki.
Myślę że komuś się geopolityczne umiejętności postrzegania rozjechały i nazywa obyczajami randowymi luksusową dzielnicę prostytucji w kurorcie nadmorskim. Skala zjawiska jest oczywiście olbrzymia, ale prostytucja zwyczajowo kwitnie w krajach ubogich, bez parasola socjalnego, w krajach typowo postkomunistycznych, toczących od kilku lat wojnę z jednym z większych mocarstw globalnych i tę wojnę niestety przegrywających. Nie przeczę że prostytucją według tych standardów zajmuje się prawdopodobnie 20% a może i 40% populacji danego kraju, wciąż jednak nie są to realia randkowe a tylko to co się pozostawia zagranicznym na widok bo za to oni i lokalne 1% populacji męskiej płacą.
W Amsterdamie i Paryżu też są ulice prostytucji, tak jak są dzielnice warsztatów samochodowych. W Europie centralnej i zachodniej te dzielnice są odpowiednio mniejsze, a na Ukrainie i w Tajlandii odpowiednio większe. Jednakże tak jak transwestyci z Tajlandii nie reprezentują Tajskich obyczajów randkowych, tak prostytutki z zatoki sztuki w Sopocie ani lasencje z pewnych dzielnic Odessy nie reprezentują zwyczajów randkowych danego kraju.
Prawdziwe zwyczaje są reprezentowane przez większość społeczeństwa i NIE JEST to kilkadziesiąt tysięcy cichodajek w jednym z bogatszych miast tego sponiewieranego kraju.
Oczywiście pewne zachowania są charakterystyczne i wręcz wspólne dla większości krajów postkomunistycznych, stąd np. na pewnym etapie Polki były na tle innych uczestniczek rynku randkowego postrzegane jako cichodajki na terenie Europy Zachodniej.
Fakt że ktoś pojechał w covidzie i widzi ukraińskie cichodajki i ukraińskich mafiozów dzielnicowych niższego szczebla, szastającymi kasą, nie oznacza żadnych warunków laboratoryjnych bo cichodajka nie sprzeda butów z prostytucji i nie pójdzie do przydatnej społeczeństwu pracy tylko dlatego że pandemia i obcokrajkowcy znikli, bo taki ma charakter. Sytaucję tą ukształtowali lokalni mafiozi i ich potomkowie ORAZ rzesze nachlanych turystów z bogatszych krajów, i to zgaduję w niewielkim stopniu z Polski z racji chudych portfeli.
Jak dla mnie z tej rozmowy, to ze strony kobiety są zwykłe testy mające na celu szybkie rozpoznanie poziomu rozmówcy i odsianie alkoholików i niedzielnych ochlejmord-podrywaczy za dychę. A pieniądze są równie „prawdziwym”, nietrwałym, niepewnym i ulotnym zasobem co uroda, one też tracą swą wartość, jeśli się nie zna na ekonomii, to nawet największy wypracowany majątek stopnieje. Jedynym pewnym zasobem są wyłącznie umiejętności i wiedza.
A alkohol wychodzi z mody (i dobrze) w na rzecz innych, czasem mniej, czasem bardziej wyniszczających używek i mi ciągle się kojarzy z tym, że facet proponujący picie chce „zmiękczyć” dziewczynę. Trochę mam wrażenie po tej przykładowej rozmowie, że trafił swój na swego. Trochę mała próba, ja bym celowała w wyższy poziom niż barowego podrywu. Jeżeli to może zakończyć się seksem, a seks dzieckiem, spożywanie alkoholu jest mega-nieodpowiedzialne, ja bym już wolała obniżyć półkę niż dać się upić, ale może tylko u mnie w rodzinie awersja do alkoholu była tak wielka.
W przypadku kobiet, alkohol jest zabójczy dla komórek rozrodczych, które ma się na całe życie już w momencie narodzin, w przypadku mężczyzn – nasienie jest generowane „na bieżąco” przez co picie alkoholu gdy np. mężczyzna od roku nie pije – nie jest tak szkodliwe, bo jego nasienie jest innej jakości niż np. rok temu. Widziałam kiedyś na filmie plemniki pod mikroskopem u człowieka pijanego, pływały w przypadkowych kierunkach, chyba nie muszę mówić jakie będą poczęte po pijaku dzieci z takiej relacji. O wpływie alkoholu na potencję nie wspominając.
Naprawdę nie rozumiem tego trendu używania alkoholu do „zabawy” i podrywu. Lubię swoje ciało i lubię być w stanie gdy wiem co się z nim dzieje, wolałabym już pójść w tango z trzeźwym, mniej zabawnym i mniej atrakcyjnym facetem niż posiłkować się chlapnięciem „na odwagę” przy lepszym przy założeniu „no dobra, teraz piję a potem niech się dzieje co chce”.
„Jak dla mnie z tej rozmowy, to ze strony kobiety są zwykłe testy mające na celu szybkie rozpoznanie poziomu rozmówcy i odsianie alkoholików i niedzielnych ochlejmord-podrywaczy za dychę.”
xD To, że bronisz takich postaw tylko świadczy o tym jak nisko upadły polskie kobiety. Dla mnie to było zaskakujące, dla niej, przecież to normalne 😀 Potem taka powie, że to, że 80% kobiet się stara o 20% facetów to jakiś mit inceli.
nie bronię, ale też się nie dziwię.
Jak kobieta dwa razy zaznacza, że nie lubi tanich alkoholi, to nie wiem na co liczy facet oferujący jej piwo, to tak jakby wsadzać Kubicę w rozlatującego się fiata i kazać ścinać zakręty i liczyć na jego przychylność i zadowolenie z sytuacji.
Najprawodpobniej panna jest do drogich alkoholi przyzwyczajona a w ślepej próbie nie odróżniłaby swojego ulubionego whisky od harnasia i istotnie, jej mniemanie o sobie jest zapewne przesadzone i zapewne zostanie niedługo zweryfikowane, ale nie o to chodzi. Ja na piwo pite na ulicy w przypadkowym towarzystwie bym nie poleciała i podjerzewam że 80% polaków również to nie zaimponuje, nie bym miała się za niewiadomo kogo, ale -co pijesz, stawiam piwo- to jest po prostu słabe przez się.
gdybym to ja miała poderwać ukrainkę jako mężczyzna, zaczęłabym raczej nie od próby rozpicia i stawiania najtańśzego drinka, a od obserwacji, wyhaczenia czegoś w czym mogę się wykazać – przeanalizowałabym jej ubiór i to co o niej mówi, ewentualnie zapytałabym o papierosa, nie mówiła nic o urodzie, bo to jest neutralne i powoli budowała ramę, a nie od razu z grubej rury. Równie dobrze koleś mógł jej wręczyć banknot i pominąć pytanie o preferowany alkohol.
jaki narcyzm, jak Kubica wsadzony do rozlatującego się auta, to zwykła baba co się urodziła z otworem między nogami, a Kubica poświęcił tysiące godzin treningu żeby być w czymś mistrzem 😀
„przeanalizowałabym jej ubiór i to co o niej mówi” ale ta analiza oznacza zaszufladkowanie. Wiesz do czego prowadzi profesjonalna analiza wyzywająco odpicowanej laski z biednego kraju bujającej się w nadmorskiej dzielnicy pełnej turystów, mafiozów i prostytutek na różnym poziomie oficjalności? Że szuka frajera który da jej się nażreć za free lub klienta. I tyle by było w temacie Kobiecych Porad Randkowych.
Całkiem fajne życie. Niestety dla najładniejszych więc i tutaj bym poległa :/
… i najbardziej dzianych, więc ja też.
Po co wam takie życie?
Żeby było łatwiejsze?