Wysoka wrażliwość (WWO) jest inspiracją. Siłę zdobędziesz nie gardząc sobą
Wysoka wrażliwość (WWO) nie jest ani chorobą ani najbardziej wstydliwą ze słabości. Jest inspiracją. Wysoko wrażliwi mężczyźni mają duże trudności, ponieważ są w mniejszości, a społeczeństwo nie akceptuje „odmieńców”.
Jednak wysoko wrażliwe osoby mają ogrom zalet, dzięki którym świat staje się lepszym miejscem. Wrażliwi ludzie oferują innym opiekę, pomoc, schronienie, edukację, cierpliwość, mediację, współczucie czy zrozumienie. To jest wielka siła na którą nie stać ogromu osób. Wrażliwość daje chęć obrony ludzi słabszych, chorych, cierpiących, zaszczuwanych, którzy dzięki pomocy mogą stać się silniejsi, produktywniejsi, mogą rozwijać swoje ukryte talenty i którzy będą mogli odczuwać większy komfort istnienia. Obojętność na ludzką krzywdę nie istnieje w słowniku osoby wrażliwej. Osoba wrażliwa będzie dbać o jakość relacji, o lojalność, o potrzeby ludzi, prawdziwą przyjaźń, silną miłość i szerokie spektrum wyższych wartości.
Ale żeby tak się stało wrażliwa osoba nie może siebie nienawidzić i musi się wzmocnić, ponieważ spotykając źle życzące jej osoby może skończyć marnie. Odpowiadając na tezę z tytułu: najbardziej chorymi nie są wrażliwi a ci, którzy znęcają się nad wrażliwymi ludźmi. To oni powinni wstydzić się swojego zachowania. To oni powinni być wykluczani. Ewidentnie istnieją przynajmniej trzy odmienne typy ludzi. Jedni źle traktują słabszych, inni są neutralni, a jeszcze inni im pomagają.
Według dr. Elaine Aron ok. 20% osób jest wysoko wrażliwymi niezależnie od płci, czyli jest to np. jeden na pięciu mężczyzn. Jednak to większość dyktuje warunki, dlatego wrażliwsi zwykle nie odnajdują zrozumienia i często muszą udawać kogoś kim nie są.
Ale jeśli aż tyle procent ludzi rodzi się z wyższą wrażliwością to nie jest ona zaburzeniem. Jednak 80% ludzi nie musi tego rozumieć, mogą lekceważyć, uważać za użalanie się, czy za słabość. Jest to nieprawda. Trzeba być bardzo silnym, by żyć jako osoba wrażliwa, walcząc z rzeczami, które nie czują inni, czy porównując to z ludźmi, którzy nie są tak często atakowani, czy odrzucani. Oni przez to oceniają innych z pozycji komfortu, choć nie są tego świadomi.
Pamiętajmy, że wrażliwość nie będzie wiele znaczyć, jeśli będzie zniszczona i źle ukierunkowana. Może mieć przyczynę w np. dysfunkcjach domowych (DDD lub DDA).
A jak jest z wrażliwością płci? Wrażliwe kobiety są częściej akceptowane i nie są tak agresywnie atakowane, choć też mogą mieć ciężko. Na wrażliwych mężczyzn mogą czyhać ataki ze strony obu płci, czy odbieranie bycia mężczyzną (co może prowadzić do zaburzeń tożsamości płciowej lub nienawiści do siebie), gdyż niektórzy ludzie akceptują jedynie archetyp mężczyzny agresywnego wojownika, lub kompletnie niewrażliwego „mistera obojętnego”.
Wysoka, lub jakakolwiek wrażliwość u mężczyzny jest dla wielu prowokacją do ataku na niego, a ten ma wyjście, by bronić się i wejść w konflikt (czasem z całą grupą ludzi, jeśli jest to kilku na jednego), albo nie bronić się i potaknąć niskiemu statusowi, którym chcą go obdarzyć. Za obie postawy jest obwiniany. To nie ma prawa budować poczucia własnej wartości od młodego wieku. I nie ma prawa budować stabilnej osobowości o jednoznacznym charakterze.
Niszczenie dobrych mężczyzn (czy ogólnie takich ludzi) zaczyna się właśnie w taki sposób. A przecież na świecie jest miejsce dla wielu, różnych osób, które mogą pełnić różne funkcje i mieć różne zalety. Każdy ma swoją rolę do spełnienia. Tylko trzeba wiedzieć jak się do tego zabrać.
Wysoka wrażliwość to zestaw wielu zalet
Wielu wrażliwych ludzi było przywódcami duchowymi, mentorami, filozofami, lekarzami, dyplomatami, mediatorami, czy pokojowymi rewolucjonistami, którzy chcieli naznaczyć świat ścieżką dobra, zjednoczenia, dobrych słów, manier i dobrych gestów. Wrażliwość może wyrażać się w myśleniu artystycznym, obserwacyjnym, refleksyjnością, szczegółową analitycznością, „czytaniem ludzi”, dbaniem o przyrodę i zwierzęta, czy też prowadząc kreatywny biznes. Wrażliwi ludzie mogą opiekować się dziećmi, być pielęgniarzami, doradcami, ale i psychologami z powołania, a nie z wykuwania formułek na blachę. Tacy ludzie często mają dobre poczucie taktu, kompromisu, poczucie estetyki (mogą być grafikami, tworzyć reklamy, znać się na modzie), ale i mają poczucie rytmu. Do tego mogą być rzetelnymi dziennikarzami, jak i pisarzami, czy tłumaczami, ponieważ mają średnio lepsze zdolności językowe i językotwórcze od ludzi pozbawionych wrażliwości.
Ludzie rozumiejący emocje są ostatnio zatrudniani na team leaderów, ponieważ rozpoznają potrzeby grupy i potrafią je prowadzić tak, by dawały profit. By potrafiły sprawnie współpracować unikając wzajemnego sabotażu. Wrażliwi ludzie w tym najściślejszym przekroju mogą dostawać pokojowe nagrody Nobla, działają w instytucjach charytatywnych, wolontariatach, ale na ogół spotykamy ich jako zwykłych ludzi ze swoimi troskami i problemami.
Tacy ludzie nie zawsze zachowują się idealnie, bo wysoka wrażliwość nie daje patentu na bycie osobą idealnie dobrą. Przeciwnie, łatwo taką osobę zniszczyć, a gdy wzbudzi się w niej skrajne emocje (gdyż mogła być atakowana całe życie za ową wrażliwość) to jej reakcje nie muszą być „anielskie”.
Jak widać wrażliwość można wykorzystywać na multum dobrych sposobów, ale może być obciążeniem dla tego, który jest wrażliwy. Który odbiera dużą liczbę bodźców z zewnątrz, przeżywa wszystko silniej i głębiej. To rodzi niską samoocenę i zbyt dużą ustępliwość szczególnie, jeśli taka osoba głównie słyszała o sobie negatywne komunikaty (rodzice odgrywają w tym dużą rolę).
I nie chodzi tylko o bodźce kontaktu z ludźmi (krytyka, tłum, przemoc, agresywne kłótnie), intelektualne (overthinking), ale też dźwięki, smak, węch, temperaturę, doznania bólowe, czy światło. Wszystkie zmysły osoby wrażliwej są wyostrzone, przez co takie osoby albo są bardzo skupione (mogą nie być spontaniczne), albo są bardzo rozkojarzone jeśli sobie z tym nie radzą (i muszą bardzo trenować jak się rozluźniać, by merytoryka dochodziła do nich przed emocjami). W innym wypadku będą np. uczyć się dłużej nowych umiejętności (dopiero po opadnięciu emocji).
Wyostrzenie zmysłów powoduje, że osoby wrażliwe widzą więcej szczegółów, są dokładniejsze, widzą więcej błędów przy ich sprawdzaniu (np. przy testowaniu oprogramowania), widzą jakieś nieścisłości (to też powoduje, że mogą ulepszać istniejące już wcześniej pomysły). Wrażliwe osoby widzą fałsz, drugie dno, albo dociekają do problemów w relacjach, których inni nie widzą na pierwszy rzut oka. To pozwala im wcześniej reagować i zapobiegać eskalacji, zamiast zamiatać problemy pod dywan. Przy okazji takie osoby mają lepszą pamięć. To też trochę zaleta, a trochę wada, bo mogą pamiętać dłużej różne urazy.
Niestety wielu ludzi sobie z wrażliwością nie radzi, chce za bardzo pomagać innym, zapomina o pomaganiu sobie, a w przypadku większego natłoku problemów, hejtu, presji, lub przemocy, wrażliwi mogą szukać ratunku w uzależnieniach. Przez gorsze traktowanie wrażliwi mogą nie radzić sobie w szkole, z nauką, z przystosowaniem, a nieprzepracowane problemy mogą zanieść ich na dół drabiny społecznej (szklana piwnica). Na ogół jest to reakcja na cierpienie.
Wrażliwość miałaby być wyłącznie chorobą mężczyzn?
Niestety wrażliwe cechy i predyspozycje są niszczone w procesie wychowania „na twardziela” (mężczyzna musi stracić niewinność, łagodność, czy troskliwość), ale jest to też wynik krzywdzących doświadczeń spowodowanych przez ludzi kultywujących prymitywny argument siły. Wobec wrażliwych jest to dość proste, bo wrażliwy człowiek nie jest chętny do stosowania przemocy nawet w rewanżu, ponieważ z natury się nią brzydzi.
I to jest problem, ponieważ nie broniąc się można sobie zaszkodzić, a z kolei broniąc się można stać się demonem z którym się walczy. Czyli można zniżyć się do jego poziomu. Nie jest prostym znaleźć złoty środek od młodego wieku, ponieważ słyszy się sprzeczne komunikaty. Albo, że należy nadstawiać drugi policzek (miłosiernie i z opanowaniem), albo, że należy reagować (co prowadzi do pokazywania swojej złej strony).
Dlatego dla ludzi warto być wyrozumiałym i powinno się ich edukować.
Wrażliwy w złym towarzystwie
Wysoko wrażliwy człowiek, który wpadł w nieodpowiednie, nawet patologiczne środowisko może przedwcześnie skończyć życie, lub być bardzo zagubionym. Wrażliwy człowiek może próbować zaskarbić sobie akceptację u patologii, by spróbować stać się jednym z nich (tworzy się osobowość zależna, czy też antyspołeczna i inne). To miałoby go chronić przed krzywdą, ponieważ wrażliwiec oczekuje, że patologia da mu spokój, gdy do niej dołączy i gdy zmieni się pod ich standardy. Takie naiwne myślenie wpędza go w kłopoty nie tylko dlatego, że patologia jak go nie szanowała, tak nie będzie szanować to wrażliwy człowiek uczy się od nich atakowania za najmniejszą zniewagę. Przez to może on popadać w coraz większe konflikty. Upadek będzie bolesny, a dobroć wrażliwego człowieka kompletnie zniszczona.
Zanim wrażliwy człowiek wykształci pewność siebie i asertywność, by mógł bronić się przed podłymi ludźmi to niestety może czuć się innym. Gorszym. Zdecydowanie gorszym człowiekiem. I taki człowiek nie będzie realizował się w jego naturalnych zainteresowaniach, może też wchodzić w relacje w których będzie krzywdzony, wykorzystywany. Będzie zbyt wierzył w dobroć złych ludzi, zamiast jasno odgraniczyć ich od siebie, a ostatecznie może nie mieć woli życia skupiając się za bardzo na doświadczonych i słyszanych negatywach.
I ciekawostka. Wrażliwi mężczyźni mają poziom testosteronu w normie, a nawet jego wysoki poziom, choć z powodu wrażliwości padają wobec nich sugestie o jego obniżeniu. Nigdy nic takiego nie zostało zbadane i udowodnione. Najwyraźniej jest to dużo bardziej skomplikowane.
Wrażliwy w rodzinie dysfunkcyjnej (DDA i DDD)
Wrażliwy człowiek może przyjmować różne role w rodzinie dysfunkcyjnej. Rodzina może zrzucać na niego problemy robiąc z niego kozła ofiarnego. Może on próbować ratować rodzinę i innych ludzi wcielając się w rolę bohatera. Role są różne, ale każda przynosi cierpienie.
To pokazuje, że wrażliwy człowiek nie wybrał sobie wrażliwości. Jest jego piętnem biologicznym, lub wyniesionym z domu i środowiska. Ludzie, którzy obrażają wrażliwych możliwe, że też są dysfunkcyjni, tylko obrali inną rolę.
Nie da się żyć w pełni nie akceptując siebie
Psychologowie od dawna tłumaczą, że brak akceptacji od czasów dzieciństwa powoduje ogromne problemy dla przyszłych dorosłych. Najmniej akceptacji dostają właśnie wrażliwi mężczyźni i nie mogą być w pełni sobą. Często są wychowywani pod stereotyp bycia mężczyzną, który do nich nie pasuje, albo trafiają do grupek chłopców do których nie pasują.
Na ogół wrażliwa osoba z powodu odmienności naraża się na ataki, na brak akceptacji i może tego nie wytrzymać.
I faktycznie wrażliwość nie daje dużej odporności na trudy, krytykę, odrzucenie. Nierzadko wpędza w kompleksy, impulsywność, reaktywność, niezdecydowanie, czy chorobliwą nieśmiałość. Aczkolwiek dzieje się tak głównie na początku życia, gdy wrażliwość nie została przez człowieka zaakceptowana jako całkowicie normalna, a nawet dobra cecha osobowości. Na takim etapie wrażliwość nieakceptowana przez otoczenie obniża samoocenę i wiarę w siebie, przez co człowiek wrażliwy nie korzysta z pozytywnej jej strony i nie czuje się wartościowym człowiekiem. Rozpamiętuje, jest przebodźcowany, zbyt długo myśli nad decyzjami, by były idealne i dobrze odebrane. Traci czas na zajęcia niepasujące do niego oraz ludzi niepasujących do niego.
Dla wrażliwego człowieka najważniejszym jest odciąć się od negatywnych opinii nieprzychylnych ludzi, może nawet zbuntować się przeciwko oprawcom. Należy przestać uważać, że siła jest jedynym, lub nadrzędnym wyznacznikiem wartości człowieka. Warto nauczyć radzić sobie z odrzuceniem i prowokować takie sytuacje, by mieć nad nimi kontrolę. Wrażliwy człowiek musi wyznaczyć sobie nowy, zgodny z jego osobowością kierunek działań, a najlepiej znaleźć podobnych do siebie ludzi, by móc poczuć przynależność i nie czuć się tak samotnym w tłumie.
Bo większość wrażliwców wg wspomnianej doktor kończy samotnie.
Im bardziej ukrywasz wrażliwość, tym jesteś wrażliwszy
To właśnie jest zaskakujące, bo im bardziej chcesz ukryć wrażliwość, tym jesteś wrażliwszy. Tak dzieje się gdy np. mężczyzna tej cechy nie akceptuje u siebie i uważa, że mężczyzna nie ma prawa jej mieć. I to powoduje pewny poziom 'spinania się’.
Ale jest to wynik tego, że wielu ludzi stosuje zakaz okazywania słabości, lęku, niewiedzy, czy niepewności w działaniu, co obniża wartość osobom wrażliwym i mogą wycofać się pod naporem negatywnych bodźców. Albo mogą reagować atakiem za atak. Wrażliwe osoby muszą wiedzieć, by z tym walczyć i nie brać tak tego do siebie. W innym wypadku ulegną sztywności, trudniejszej adaptacji, kompletnym unikaniu stresorów, czy dłuższym przeżywaniu tego co niekoniecznie ważne.
Wielu mężczyzn przechodzi takie rzeczy od wieku nastoletniego gdy zmuszeni są grać po aktorsku kogoś kim nie są. Im dłużej takie tłumienie, ukrywanie, zakładanie maski i brak akceptacji trwa, tym cięższe w przyszłości reakcje zaserwuje organizm na czele z chorobami, albo wybuchami, które kończą się czymś tragicznym.
Od długiego czasu psychologowie omawiają, by zmienić sposób wychowywania mężczyzn, by zapobiec problemom jakie mamy (a jest ich sporo). M.in krytykuje się toksyczną męskość*, która nie lubi wrażliwości, czy słabości u innych mężczyzn, a czasem nawet promuje przemoc wobec nich. W poszczególnych przypadkach wrażliwym mężczyznom sugeruje się homoseksualizm przez co następują akty homofobiczne (z nienawiści i uprzedzeń).
* toksycznie męsko może też być wychowana kobieta i objawiać takie cechy.
Więc z jednej strony wrażliwi mężczyźni są zmuszeni udawać niewrażliwych, ponieważ mogą być obiektem negatywnych postaw specyficznych ludzi. Z drugiej to im nie pomaga.
Bo im więcej udawania niewrażliwości, tym więcej perfekcjonizmu, co uniemożliwia czerpanie frajdy z prozaicznych rzeczy, a do tego nakłada się sobie niemożliwą presję bycia doskonałym. Wrażliwa osoba nie została nauczona wybaczania sobie, więc żyje bólem bycia niedostatecznie dobrym, ciekawym, pracowitym, czy nawet męskim. Nieważne w którą stronę to pójdzie, jakie sygnały taka osoba usłyszy – zawsze będzie coś nie tak, ponieważ nie ma wybaczania i nie ma akceptacji. Albo jesteś na pierwszym miejscu, najlepszy ze wszystkich, tyrasz jak wół, albo nie istniejesz.
Mówiłem nie raz, że zerojedynkowość i skrajne podejście jest szkodliwe.
Wszyscy ci, którzy podają przykład skrajnie nadwrażliwych ludzi płaczących z byle powodu, obrażających się za najmniejsze zwrócenie uwagi, czy piszczących w szale histerii w dorosłym wieku nie mają grama pojęcia czym jest wrażliwość, ani skąd się u wspomnianych ludzi tak silny neurotyzm wziął (a może ciężka choroba typu depresja). Nigdy nie bierze się to z czegoś miłego, a zwykle są to krzywdy doznane od etapu dzieciństwa, albo aspekty biologiczne (czyli wrodzone).
Nieakceptowane, niekochane i nieszanowane dziecko nie będzie prawidłowo rozwijać się emocjonalnie, a będzie cierpieć i chorować.
Wyśmiewanie i wytykanie palcami to zatrzymywanie procesu wzmacniania takich ludzi.
Myślę, że Cristiano Ronaldo jest świetnym przykładem wrażliwej psychiki. Czasem przez to jest nazywany narcyzem, ponieważ nabył nieustanny przymus udowadniania swojej wartości, której nigdy w pełni nie poczuł (polecam biografię Balague Guillema). Podobnie miał Tomasz Beksiński całe życie poszukujący prawdziwej miłości. Był to zagubiony romantyk od którego nawet stronił ojciec i nazywał ślimaczącym się pulpetem. Czy panował dzięki temu nad emocjami? W niewielkim stopniu. Czy znalazł powołanie? Nienawidził wyścigu szczurów, ale spełniał się prowadząc swoje audycje w spokoju, samotnie, wyciszając się. Beksiński bał się otworzyć swoją skorupę, by nie zostać skrzywdzonym przez co się izolował. Pustka była wykańczająca i zaczęła się od dysfunkcyjnego domu w którym nie było wystarczającej miłości.
Jednak toksycy wyzwaliby go od żeńskiego organu płciowego i byliby z siebie dumni, że upokarzają już i tak wystarczająco cierpiącego. Toksyczna męskość uważa, że sprowadzenie mężczyzny do roli kobiecej to największa z obelg. Niezależnie czy słownie (poniżenie), fizycznie (pobicie), czy seksualnie (więźniowie „hetero” często gwałcą innych mężczyzn w celu dominacji, albo dzieje się tak na wojnie). I dlatego tak bardzo mężczyźni walczą ze sobą, „rywalizują”, by nigdy nie być sprowadzonym do kobiecej roli, co przysparza problemów psychicznych mężczyznom i zanika współpraca między nimi.
Akceptacja własnej wrażliwości i siebie samego daje wolność od szukania akceptacji u innych
Jeśli tracisz energię na udawanie, zamiast zrozumienie błędu, czy akceptację bólu jako normalnego procesu porażki to zamiast rozwijać się stoisz w miejscu poświęcając czas na tworzenie maski. To jest szalenie wyczerpujące i nie bez powodu wielu mężczyzn żyje krócej od kobiet, ponieważ od mężczyzn oczekuje się często nierealnych cech, a jest to postawa rzekłbym sadystyczna.
Akceptacja, zamiast nienawidzenia siebie daje możliwość trenowania asertywności, by bronić siebie, swoich cech, by wiedzieć, że jest się wartościowym pomimo wrażliwości. Pomimo, że nie wszystko musi ludziom pasować. Ale nie żyje się po to, by spełniać oczekiwania wszystkich wokół i, by siebie wiecznie źle określać.
Akceptacja nie świadczy o tym, że tkwi się w błędach, ale uczy, by tak siebie nie zadręczać. Trzeba uznać jedynie, że taką cechę się ma, o niczym złym to nie świadczy, nic się z tym zbytnio nie zrobi, innym ludziom nie trzeba pasować i żyje się dalej. Żyje się dalej rozwijając się na tyle ile możliwości pozwalają.
Podobne niech przyciąga podobne
Po akceptacji wrażliwości przychodzi większy spokój i przyciąganie osób podobnych do siebie, ponieważ wie się które osoby warto wybierać do swojego życia, a które nie. Wtedy i w związku np. mężczyzna nie udaje przed kobietą nie martwiąc się o odkrycie maski w którymś momencie.
Jeśli wrażliwy mężczyzna związałby się z kobietą, która nienawidzi wrażliwości u mężczyzny to on zyskuje nieustanny przymus udawania kogoś kim nie jest i przysłowiowe trzymanie gardy. To jest wykańczające podobnie jak udawanie twardego w więzieniu, by nie spaść na dół hierarchii i nie być np. bitym (to jest najsilniejszy poziom toksycznej męskości, widoczny w więzieniach i gangach). Rozczulanie się jest zakazane, bo jest wg nich „kobiece”, tak samo jak niechęć do stosowania przemocy.
Oczywiście kobiet nienawidzących wrażliwości nie wybiera się do związków będąc wrażliwym. Tacy koledzy też nie są zbyt wartościowi, bo lubią dokręcić śrubę, gdy mężczyzna upada, czy okazuje emocje.
Niestety w red pillu słyszeliśmy takie teorie, że jedynie przed kobietami trzeba chować słabości i wrażliwość, co nie jest prawdą. Mężczyźni też mogą źle traktować takich mężczyzn,. Wszystko zależy na kogo się trafi niezależnie od płci.
Wysoko wrażliwy to nie mięczak, a zimny drań to nie ktoś godny naśladowania
Wywiad: niegdyś u boku władców zawsze stał wysoko wrażliwy doradca.
Wrażliwych mężczyzn od słabych zwykle obraża mężczyzna, który urodził się odcięty od takich emocji i który odczuwa dumę z tego powodu. Tak jakby na to pracował. Może nawet w to wierzy i dlatego jest tak negatywnie nastawiony. Ale nie. Obaj panowie dostali inne cechy i inne predyspozycje w loterii genetycznej. Duma z takich względów jest tania i płytka.
Wrażliwych mężczyzn obrażają najczęściej konserwatywne kobiety, które mają wysublimowane i wysokie oczekiwania od mężczyzn. Ba, nierzadko uważają, że mężczyzna ma być kimś w stylu ojca dla partnerki, która przybiera rolę córki. On twardy i prowadzący, mentor, ona nieznośna i wymagająca uwagi. On silny, ona słaba. On odpowiedzialny i mądry, ona… no cóż. Do równości konserwatywnym kobietom bardzo daleko. Tak jak do szacunku do mężczyzn którzy nie dominują nad nimi.
Niestety prosto myślący ludzie starają się zestawić wiecznie fatalnego wrażliwca z jakby fascynującym, bo „złym chłopcem” pokazując ich jako odmienne skrajności. Jakby tylko dwa typy mężczyzn istniały na świecie. W takim myśleniu nie ma miejsca na odcienie szarości, skomplikowane ludzkie charaktery, ale jest też nieodparta fantazja bycia takim złym człowiekiem. Czasem nawet mężczyzna staje się pozerem udając twardszego, czy bardziej złego niż jest. Miałoby to ochronić przed łatką „przegrywa”, ale nijak nie jest to skuteczne, a doprowadza do zniszczenia dobrego człowieka i do wielu innych fatalnych skutków.
Niezależnie czy mężczyzna wychwala złych mężczyzn (nierzadko o cechach psychopaty), czy robi to kobieta (bo lubi „łobuzów” i w typie „ojca dla partnerki”) nie powinni być autorytetem, ponieważ promują szkodliwych ludzi, a więc waga ich słów powinna być niska.
Wrażliwi ludzie udają niewrażliwych, ale to im nie pomaga
Sama wrażliwość na ogół nie jest do zmiany diametralnej. Reakcje emocjonalne i typ osobowości są programowane w dzieciństwie (np. melancholik). Można mieć predyspozycje do lęków, wahań nastrojów, czy depresyjności. Obwiniać się o to nie można, bo nie miało się na to wpływu. Oczywiście można swoje cechy nieznacznie korygować, ale nie ma możliwości stać się całkiem innym człowiekiem.
Można jedynie udawać co na ogół nie jest dobrym wyborem, lub jest, ale tylko w sytuacjach niebezpiecznych.
Dlatego właśnie większość ludzi ukrywa wrażliwość, ukrywa emocje, często się ich wstydzi, nawet gdy świadczą o czymś dobrym (np. przejmowaniem się losem cierpiących ludzi, czy zwierząt). Niejedna osoba z depresją doskonale wie jak zakładać maski człowieka bezproblemowego, radosnego i szczęśliwego, gdy jest zupełnie inaczej, ponieważ wiele osób pyta „jak leci?”, ale nie chce słyszeć prawdziwej odpowiedzi. Chce słyszeć tylko pochwały, które wielu ludzi wpędziły w mitomanię, byleby tylko zostać zaakceptowanymi. Zbyt wielu ludzi kpi, gdy ktoś się otworzy, dlatego ludzie mogą bardzo mało wiedzieć o osobie wrażliwej.
Ale pomińmy to. Jeśli posiadacz wrażliwej psychiki uzna wrażliwość za chorobę to zaszkodzi sobie w funkcjonowaniu i nie rozwinie prawdziwej osobowości. Spędzić życie na udawaniu, zakładaniu maski i wiecznym spełnianiu oczekiwań innych, by zdobyć ich akceptację nie jest niczym przyjemnym, ani wyzwalającym.
Twardy jak głaz, nic go nie obchodzi, nic nie czuje… a jednak nie
Jeśli człowiek posiada duży poziom emocjonalnej empatii to nie przetłumaczy sobie, by nie współczuć komuś gdy ten cierpi i zwija się z bólu. Empatia jest główną cechą ludzi wrażliwych, która daje umiejętność wejścia w buty drugiej osoby, odkrycia motywów jej działania, a czasem słusznego usprawiedliwiania, gdzie inni rzucają się na nią bezmyślnie w szale agresji.
Gdy empatyczny człowiek widzi krzywdzonych ludzi może poczuć sam namiastkę bólu, który czuje inna osoba. To przytłacza. Nie można tego z siebie wyrzucić. Można co najwyżej siebie znienawidzić w trakcie odczuwania tych emocji, co spotęguje poziom emocjonalności i wyczerpie energetycznie.
Jeśli wrażliwy człowiek silnie kocha to potępiając swoją wrażliwość będzie udawać, że nie zależy mu, co wzmocni ból po ewentualnym rozstaniu. I do tego rozstania może nawet doprowadzić udając zimny głaz i bojąc się odkryć siebie. Tak ma wielu ludzi, którzy nasłuchali się, że otwartość emocjonalna jest słabością i, że wielu ludzi za to właśnie odrzuca. Owszem, wielu ludzi tak właśnie zrobi, ponieważ sami są niedojrzali i sami mają problemy z bliskością, ale dla innych byłoby to wybawieniem i elementem scalającym relację.
Jeśli człowiek jest z natury lękliwy to nie zmieni wiele tłumacząc sobie, by taki nie był. On musi wnieść o wiele więcej niż osoba nielękliwa, by stać się kimś odważnym. I to zasługuje na duży aplauz. Nie jest żadną sztuką być odważnym, jeśli nie odczuwa się dużej ilości lęków i jeśli jest się z natury mało wrażliwym emocjonalnie.
Jeśli człowiek łatwo się wzrusza, np. gdy ktoś mu w jakiś sposób pomoże, czy dobrze się wobec niego zachowa to ukrywanie tego może doprowadzić do tego, że zostanie odebrany jako nieczuły gbur, który nie docenia innych.
Tylko będąc naturalnym można przyciągnąć „swoich” ludzi i zatrzymać ich przy sobie.
Nie ma potrzeby dokładać sobie cierpienia próbując wypierać swoje naturalne „ja”. We wrażliwości najlepiej jest poszukać zalet. Niezależnie od tego co powiedzą o tym inni, bo to nie jest ich problem. To problem osoby wrażliwej, by mogła sprawnie żyć sama ze sobą, z ludźmi jej przeznaczonymi, czy w pracy w której taka osoba może wykorzystać swoje cechy.
A co z kobietami, które pragną wrażliwych mężczyzn?
Jak wiadomo istnieją różne kobiety. Jedne kochają agresywnych mężczyzn, inne kompletnie stoickich, a jeszcze inne czułych mężczyzn rozumiejących emocje i stany w jakich znajdują się kobiety. I to się przenosi nie tylko na zachowania życiowe, ale i seksualne. Niektóre kobiety uwielbiają agresywny seks, inne mechaniczny, a jeszcze inne lubią czuły seks i uczuciową atmosferę. Wszystkie te kobiety muszą znaleźć swoich wymarzonych, dopasowanych mężczyzn, którzy mogą się od siebie różnić usposobieniem. I to bardzo.
Ale sporo kobiet ma problem z tym, ponieważ wrażliwi mężczyźni czasem udają niewrażliwych, a niewrażliwi manipulatorzy udają romantyków. Wielu ludzi posuwa się do oszustwa w celu zdobycia kogoś, bo tacy są ludzie. Jedni są moralni, inni nie. Jedni zdobywają cele rozwojem, czy pomaganiem innym, a inni knują, niszczą i oszukują.
Ale wrażliwi mężczyźni udający niewrażliwych nie robią na złość kobietom. Po prostu dostosowują się do oczekiwań społecznych (mogli trafić w złe towarzystwo) chroniąc się przed ostrzałem i nie wyłamując ze stereotypu na temat bycia mężczyzną i męskości.
Ale nie postępują tak tylko mężczyźni. Istnieją kobiety udające „suki bez serca” gdy były wrażliwe, a nikt tego nie docenił. One też zakładają maski. Nazywane ciepłymi kluchami, czy w inny negatywny sposób. Oczywiście tolerancja dla nich i tak jest dużo większa, niż dla podobnych mężczyzn (rzadziej są też obiektem przemocy) przez co aż tak nie szorują samooceną po podłodze i łatwiej się z niej podnoszą, ale w ten sam sposób nie musiały czuć się akceptowane jakimi są i też zaczęły grać.
Z kolei fałszywe pozy wrednych zołz na niewinnego aniołka są wykorzystywane przez kobiety tak samo często, a największym przykładem jest kochana i milusia Amber „nikt ci nie uwierzy, bo jesteś mężczyzną” Heard.
Tak to jest jak ludzie siebie poniżają, zamiast pomagać sobie i ciągnąć siebie wzajemnie do góry.
Ale nie sugerujmy, że każda kobieta uwielbia łobuzów, a mężczyźni chcą tylko te suki bez serca, wypacykowane lale bez grama osobowości (i wrażliwości właśnie). Nie. By to wszystko zrozumieć ludzie potrzebują dobrych autorytetów, wiedzy i drogowskazów, a jest z tym ostatnio szalenie ciężko.
Młodzi ludzie mogą być naiwni i np. dawać sobą manipulować, bo zbyt wierzą w miłość nie wiedząc, że czyhają na nich zagrożenia. Taka jest kolej rzeczy w dojrzewaniu. Jeśli ktoś ich w porę nie ostrzegł, nie nauczył jak sobie dobierać ludzi i które cechy są dobre to nauczą się tego dopiero po sparzeniu się. Ewidentnie widać, że nie mieli z kim o tym porozmawiać, nie mieli kierunku, by tak nie błądzić.
Polecane książki o wysokiej wrażliwości
Książki Ted Zeffa:
The Strong, Sensitive Boy (czyli jak wychować wrażliwego chłopca na produktywnego, zadowolonego z siebie mężczyznę). Jest to coś ala szlifowanie nieoszlifowanego diamentu.
The Power of Sensitivity (czyli historie wrażliwych osób pokazane z pozytywnej strony wraz z radami jak radzić sobie w niewrażliwym świecie).
I oczywiście tytuł od wspomnianej Elaine Aron czyli „wysoko wrażliwi”.
Na stronie umieściłem też kilka artykułów na temat wrażliwych mężczyzn, męskiej emocjonalności, a nawet jak niektórzy psychologowie źle traktują takich mężczyzn nie pomagając im tym kompletnie. Łatwo można te teksty znaleźć przez wyszukiwarkę. Jeśli ktoś nie może znaleźć to niech napisze maila do mnie, czy w komentarzu to pomogę znaleźć.
Im bardziej potępiasz się za wrażliwość, tym bardziej ulegasz oprawcom i tym rzadziej rozwijasz dobre cechy
Podsumowując. Czy za wrażliwość należy się potępiać? Nie. Przecież bycie wrażliwym to nie wybór. Nikt sobie takiego losu świadomie nie wybiera i wszystkich niedogodności z nim związanych.
Zrozumienie, że wrażliwość może być pozytywna, można dzięki niej wzrastać i ulepszać świat wokół daje wolność, zmniejsza poziom cierpienia, pomaga w dobieraniu sobie odpowiednich ludzi, ale też zwiększa ilość ludzi, którzy nie muszą udawać gorszych, niż są. Im więcej takich osób żyje z silnym poczuciem własnej wartości przyznając się do tego kim są, tym częściej mogą inspirować innych, by stawali się podobnymi. Dzięki efektowi kuli śnieżnej wzrasta jakość relacji, komunikacji – czegokolwiek co zostało tknięte przez takich ludzi.
Dlatego chodzi o to, by wrażliwi mogli sobie jakoś radzić POMIMO takiej cechy, a nawet czerpać radość, że ją posiadają. Tak jak inni czerpią radość z urodzenia się odciętymi od emocji. Jeśli jednym wolno, drugim też powinno być wolno i takie osoby mogą razem współistnieć.
Niesłuchanie poniżających ludzi, budowanie własnej wartości i pokonywanie kolejnych barier bez gardzenia sobą to najważniejszy krok do uzyskania siły mentalnej.
świetny tekst, jakbym czytał o sobie, szkoda tylko, że tego wszystkiego nie wiedziałem wcześniej.
Raz, że powinno się takie rzeczy widzieć (edukacja), a dwa – rodzice powinni w tym upewnić, że ma się dobre cechy. A jak rodzice zawodzą, środowisko temperuje, to można być na skraju.
Tak, tak powinno być, rodzice powinni, lecz w moim przypadku tak nie było, ale nie, nie, żadna patologia, jakieś tam znęcanie się fizyczne czy coś w tym stylu, nie, wręcz odwrotnie, na zewnątrz przykładni rodzice, przykładna i mamunia i tatunio, przykładna rodzinka, w sensie społecznym intelugencka, ale od środka brak jakiejkolwiek więzi, totalna obojętność i oziębłość, mówisz, powinni wspierać wrażliwość, oni, ci rodzice, na zewnątrz przykładni, w środku wyznawali wartości totalnie przeciwne wrażliwości, nigdy z ich strony nie miałem żadnego wsparcia, co najwyżej słynne „wzięcie się w garść”. Lata temu, ale to zostaje w człowieku.
Ok, to ja też dorzucę swoje 3 grosze trochę od strony relacji damsko-męskich 😉
Fajnie, że wspomniałeś o tym, że są kobiety, które lubią wrażliwych mężczyzn. Ja bym powiedziała nawet, że uwielbiam i zawsze świadomie takich wybierałam. Może wymienię dlaczego, bo zabrakło mi w artykule wymienienia wszystkich atutów wysokiej wrażliwości u mężczyzny:
– będzie delikatny i taktowny: zapomnijcie o niewybrednych żartach czy niesmacznych komentarzach
– nie istnieje problem braku okazywania uczuć i czułości: prędzej zagłaska na śmierć, ale jak kobieta uwielbia czułości to tylko taki facet <3
– nie istnieje problem nie domyślania się czy nie czytania subtelnych sygnałów
– potrafi doradzić jak mało kto, jego analizy są zawsze szczegółowe i zadziwiająco trafne
– będzie unikał konfliktów a jeśli już jakiś zaistnieje to będzie dążył do jego jak najszybszego rozwiązania (dyplomacja level master)
– są zawsze gotowi do pomocy i chętnie dzielą z kobietą obowiązki domowe; są też troskliwymi i bardzo cierpliwymi ojcami
– zazwyczaj mają rozbrajające poczucie humoru, takie trochę out of the box 🙂
– wrażliwi mężczyźni są CUDOWNYMI KOCHANKAMI (i zazwyczaj mają wysokie libido) – przy próbach uprawiania seksu z niewrażliwymi mężczyznami kończyło się u mnie totalnym nieporozumieniem lub kłótnią zazwyczaj już na etapie gry wstępnej (potrafię reagować impulsywnie lub nawet agresywnie w reakcji na ból). Więc jak widać, niewrazliwi mężczyźni też ponoszą porażki z kobietami, które nie są z nimi kompatybilne 😉
I uwaga, amerykańscy naukowcy już potwierdzili to, co sama zauważyłam 😀
https://www.ofeminin.pl/milosc/zwiazek/wrazliwi-faceci-sa-lepszymi-kochankami-czy-nas-to-dziwi/42tjj8e#
Także z czystym sumieniem POLECAM! Hahaha 😉
Tylko problem z wrażliwym jest taki, że może nie być pewny, może być nieśmiały, więc trzeba go częściej zrozumieć, poznać i „rozkręcić”. Dlatego kobiety, które narzekają na takich oznacza, że
– nie potrafiły niczego wnieść, tylko oczekiwały (więc nagrody brak)
– same nie były na tyle wrażliwe, by cokolwiek zrozumieć (a więc swój do swego nie trafił i nie dał rady)
Akurat artykułów ze stron feministycznych bym tu nie wrzucał, bo zostają w mig odrzucone przez innych czytelników. Najważniejsze są prywatne zwierzenia kobiet i mężczyzn którzy są wrażliwi, a którzy jednocześnie znaleźli kobiety które ich doceniają. To zawsze będzie nisza. Jak będziemy wrzucać artykuł o akceptacji takich mężczyzn, a nie będzie na to dowodów, to ludzie uznają to za propagandę. I nierzadko z prawicy mówią tak, że „a, to specjalnie promujecie wrażliwców, by nas osłabić”. Widzą w tym zagrożenie, co jest podobnie żenujące jak uważanie, że jakiś gej ich atakuje i się go boją, jak w przypadku Gabriela Seweryna przed śmiercią.
Owszem, zawsze jest druga strona medalu, ale tak jest ze wszystkim. Problem z ludźmi, nie tylko kobietami, polega na tym, że szukają ideału a jak wiadomo takowe nie istnieją.
Czasami potrzeba też mimo wszystko trochę determinacji ze strony faceta żeby chciał dać się poznać. Tak jak mój mąż, był mega nieśmiały na początku, ale dotąd za mną łaził aż w końcu ja zwróciłam na niego uwagę a on oswoił się na tyle żeby się otworzyć. Czasem potrzeba czasu.
Jeśli kobieta podchodzi do związku z pozycji jedynie biorcy, że facet ma jej jedynie dawać: opiekę, poczucie bezpieczeństwa, pieniądze itd. to znaczy, że jest totalnie niedojrzała i w sumie nie ma czego żałować, bo zapewne z czasem byłoby jeszcze gorzej.
Ofeminin to portal feministyczny? Ja myślałam, że po prostu kobiecy, poza tym nie zwróciłam na to w ogóle uwagi, zainteresowała mnie treść:)
Wiesz, w moich bardzo młodych latach mialam silnie lewicowe poglądy: feminizm, prawa LGBT, antyklerykalizm itd. Z wiekiem człowiek trochę krzepnie i nabiera ogłady;) Feminizm mnie zraził do siebie chyba z tego samego powodu co Ciebie: zauważyłam, że im przeszkadza dyskryminacja jedynie jeśli dotyczy ich samych, natomiast nie mają nic przeciwko dyskryminacji mężczyzn. Tak samo nagminne było jechanie po katolikach, ale kiedy otwarcie skrytykowałam islam to już było ojoj, ale po co o tym mówić, to niedobra jest. Ale jeszcze do niedawna uważałam siebie za feministkę i mimo wszystko wydaje mi się, że wrażliwy facet ma większe szanse u feministki niż tradycjnalistki, która z zasady szuka faceta, który ją zdominuje. Przekonaj mnie, że nie mam racji 😉
To co tutaj wypisałam to przede wszystkim moje własne doświadczenia z wrażliwymi facetami, ale też trochę obserwacji związków moich przyjaciółek (również wrażliwych, bo ogólnie takich ludzi preferuję), które wybrały wrażliwych facetów na partnerów życiowych i te pary naprawdę mają satysfakcjonujące związki, w których obie strony się szanują i dobrze rozumieją.
Więc uważam, że naprawdę nie ma co się załamywać, trzeba po prostu szukać swojego plemienia wrażliwców.
Swoją drogą, faceci nie raz też mają zryty gust do kobiet a później zdziwienie i płacz… (np kilka razy usłyszałam, że jestem zbyt dziewczęca a on szuka femme fatale xD)
Ach, czyli chcesz się przypodobać prawicy? 😉
Wiesz, w moich bardzo młodych latach mialam silnie lewicowe poglądy: feminizm, prawa LGBT, antyklerykalizm itd. Z wiekiem człowiek trochę krzepnie i nabiera ogłady;)
Za to na fb lajkujesz wypowiedzi ekstremalnych, do tego narcystycznych i toksycznych feministek piszących absolutne kwadratowe koła – akurat w opozycji do moich zbalansowanych, bardziej obiektywnych poglądów, które najczęściej potwierdzam badaniami i statystykami. Więc albo ciągnie wilka do lasu albo ciągnie w dwie strony i wilk nie wie jeszcze w którą stronę polecieć 😉 Obyś w końcu mogła dotrzeć do tego i mam nadzieję w tym pomogę. A raczej mam nadzieję, że będziesz chciała pójść w innym kierunku niż ten skłamany, oparty na stereotypach, a nie wiedzy.
A wsparcie usunięte widzę. Tak to jest reagować emocjonalnie.
Feministki też mają swoje badania. Tylko problem polega na tym, że na tym świecie nie ma niczego w 100% obiektywnego. Nie masz czasem wrażenia, że badania często są robione pod gotową tezę, w zależności od tego kto za nie płaci i co chce udowodnić? Pewnie zaraz nazwiesz to wyparciem lub jak tam chcesz, ale nie będę ślepo wierzyć w nic, co się nie pokrywa z moimi własnymi doświadczeniami.
Lajkuje to z czym się zgadzam i w czym siebie odnajduję, chyba mam prawo? Nie wiem, może jestem dziwna, może mam za bardzo męski mózg i tak naprawdę nigdzie nie pasuję, ale ja naprawdę nie odnajduję siebie w tych badaniach, które publikujesz a które przedstawiają kobiety jako bezduszne, wyrachowane, zaprogramowane ewolucyjnie suki.
I jeszcze określanie przez Ciebie kobiet, które traktują seks bardziej frywolnie i nie przywiązują się od razu – zaburzeńcami… Auć.
Zawsze kierowalam się w życiu emocjami i nigdy tego nie żałowałam. Emocje to kierunkowskaz, który mówi Ci o tym czy coś Ci służy czy nie więc warto ich słuchać.
W komentarzach masę hejtu i jechania po kobietach typu „dupy lecą na kasę”. Powiedz mi, komu to robi dobrze?
Jeżeli coś czytam i wywołuje to we mnie mega dysonans poznawczy, sprawia, że zaczynam czuć się źle i nienawidzić własnej płci to chyba mi nie służy. Wolę swoją uwagę skupić na czymś bardziej konstruktywnym dla mnie.
O ile szanuję to co robisz dla wrażliwych facetów, o tyle treści dotyczące kobiet do mnie nie trafiają.
Feministki też mają swoje badania
Przecież podałem jedno z takich feministycznych badań, które przyznało, że nawet metodologii naukowej nie stosowało i nie miało grupy reprezentatywnej. To nie jest badanie. Poza tym w tamtej dyskusji do której się odnoszę w ogóle nikt nie podał badania, niezależnie czy feministycznego czy nie by zripostować moje źródła. Więc?
Nie masz czasem wrażenia, że badania często są robione pod gotową tezę, w zależności od tego kto za nie płaci i co chce udowodnić?
Czasem tak jest, czasem tak nie musi być, bo nikt nie ma interesu. Akurat w temacie który podawałem czyli kobiecych romansów i zdrad nie ma zainteresowanych grup interesów, które opłaciłyby badania pod tezę. Wiesz czemu? Prawica chce prawdy, a lewica z kolei sama często nawołuje do rozwiązłego życia i mówi, że to nowoczesne sprawy. Ich nie obchodzi czy kobiety wyjdą na takie, które zdradzają, bo po prostu mają do tego prawo wg nich. Różne onety i inne widzę promują takie badziewie.
Pewnie zaraz nazwiesz to wyparciem lub jak tam chcesz, ale nie będę ślepo wierzyć w nic, co się nie pokrywa z moimi własnymi doświadczeniami.
Własne doświadczenia nie mają prawa w ogóle być wyznacznikiem tego jak jest na świecie. Są tylko własne i ograniczone do małej grupy. Ta tym bardziej nie jest reprezentatywna. Ocenianie z kolei z własnej perspektywy i sądzenie, że wszyscy mają dokładnie tak samo, bo my tak mamy, to jakaś odmianka egocentryzmu.
Lajkuje to z czym się zgadzam i w czym siebie odnajduję, chyba mam prawo?
Problematyczne jest z czym i z kim się zgadzasz, bo z najgorszymi personami na mojej stronie. Roszczeniowymi, rozwiązłymi, materialistycznymi, usprawiedliwiającymi przemoc i zdrady, czy też nie biorącymi za siebie odpowiedzialności.
Jeśli upatrujemy wrażliwości w osobie tego typu to to nie jest wrażliwość.
w tych badaniach, które publikujesz a które przedstawiają kobiety jako bezduszne, wyrachowane, zaprogramowane ewolucyjnie suki.
Przepraszam, ale znowu emocje wchodzą tutaj w grę, bo nigdzie nie zacytujesz, że kiedykolwiek napisałem tak o każdej kobiecie. W ogóle o żadnej nie napisałem słowa „suka”. Więc to nie są moje słowa a Twoja interpretacja w ogóle innych słów o innym znaczeniu. To nie jest obiektywne.
I jeszcze określanie przez Ciebie kobiet, które traktują seks bardziej frywolnie i nie przywiązują się od razu – zaburzeńcami… Auć.
I znowu, podejście emocjonalne, a nie logiczne, więc nie masz męskiego umysłu. O zaburzeńcach napisałem tak, cytuję: „Masa badań tak nie mówi. Nieprzywiązujące się kobiety to najczęściej totalne zaburzeńce.”
Więc napisałem o tym co jest najczęściej, a nie zawsze (badania!), a do tego chodziło o niemożność przywiązania się do mężczyzny. Naprawdę sądzisz, że zdrowa kobieta, która nie ma zaburzeń osobowości nie przywiązuje się? Gdzie jest oksytocyna, która wydziela się u kobiet 5x mocniej? To jest hormon PRZYWIĄZANIA. Gdzie jest czułość do mężczyzny? Masa kobiet to dziś pokrzywdzone osoby bo uwierzyły, że mogą mieć 100 partnerów i zachowywać się jak najbardziej rozwiązła osoba. Bo kto tak mówi? Lewica, którą tak mówisz, że wspierałaś, a już niby nie, ale przesiąknęłaś tym i zawrotu nadal nie ma. Prędzej będziesz miała zawrót z mojej strony, bo tak szybko jak zechciałaś ją polubić, tak możesz znielubić tam gdzie jest niewygodna mowa. Ale moja mowa jest prawdziwa, nigdy nie chcę, by wyszła z tego papka dla ubogich, a coś co ma potwierdzenia.
Z męskim umysłem na pewno nie obraziłabyś się również na prawdę, na zwrócenie konstruktywnie uwagi, bo to właśnie robię. Jeden kierunek działań, a nie reakcja impulsywna, bo coś zadźgało po sercu.
Zawsze kierowalam się w życiu emocjami i nigdy tego nie żałowałam
To błąd. Ludzie popełniają błędy. Ja żałowałem nie raz. Dzięki temu się rozwijam. Gdybym uważał, że wszystko robiłem dobrze to… no co, narcyz tak robi.
Emocje to kierunkowskaz, który mówi Ci o tym czy coś Ci służy czy nie więc warto ich słuchać.
Co mi się nie podoba to wyrzucam, co mi przynosi korzyść i smali do mnie cholewki to potakuję? Zero dalszych refleksji? Wiesz którzy ludzie mają takie podejście? Niedojrzali, dzieci. Jednym słowem tylko chwalić, tylko pisać pozytywnie, czyli nie pisać prawdy.
A jak ktoś chce być obiektywny to musi mieć tolerancję na niemiłą prawdę.
W komentarzach masę hejtu i jechania po kobietach typu „dupy lecą na kasę”. Powiedz mi, komu to robi dobrze?
Nie wiem o co chodzi, nie wiem kogo cytujesz. Ja nie odpowiadam za komentarze ludzi. Jeśli tak samo cytujesz mnie jak ich czyli nieprawdę, to nie wierzę w to. A jeśli nawet ktoś użył takich słów to co z tego? Ma prawo, szczególnie, że wiele kobiet na tą kasę leci i to też jest udowodnione badaniami i statystykami. Mam prawdy nie mówić, bo jest nieprzyjemna? To niech się kobiety zmienią i przestaną lecieć na kasę, to wtedy się powie, że już nie lecą.
Albo chce się mieć świadomość, albo chce się mieć miłą podusię ze słodkimi kłamstwami w zawartości. Wrażliwcy mają ten problem, że często nie dają rady z tym i są wściekli. Ale powinni być tylko na siebie, na swój brak kompetencji do tolerowania czegoś innego, niż wgrane w umysł choćby stereotypem.
Zauważ, że jak do mężczyzn to rozumiesz stereotypy i czemu trzeba je podważać, ale do kobiet, oj, tutaj już jest mur. Czemu? Nie mam pojęcia. Może odbierasz coś personalnie.
Jeżeli coś czytam i wywołuje to we mnie mega dysonans poznawczy, sprawia, że zaczynam czuć się źle i nienawidzić własnej płci to chyba mi nie służy.
A po co masz nienawidzić własnej płci? Czy w życiu są tylko skrajne emocje? Nie możesz po prostu mieć lekkiej niechęci do materialistek? Zresztą po co emocje w to wciągać? Fakty to fakty. Jest rzecz taka, jest taka i tyle. Koniec analizy.
Wolę swoją uwagę skupić na czymś bardziej konstruktywnym dla mnie.
Konstruktywne rzeczy to rzeczy dające wiedzę, dające wartość i coś nowego. Jeśli zmieniasz poglądy zgodnie z nieopłaconymi ideologicznie, dobrze sprawdzonymi badaniami to znaczy, że się rozwijasz. A to co widzisz w swoim otoczeniu to mogą być wyjątki od reguły. Różnie. Zależy jaka jest teza. Tylko nie może być skłamana, jak „kobiety to suki” bo nikt tego nie podał. Z chochołem nie da się wygrać. Dlatego masz cytaty na mojej stronie- cytuj. Wtedy chochołów nie ma.
O ile szanuję to co robisz dla wrażliwych facetów, o tyle treści dotyczące kobiet do mnie nie trafiają.
No nie trafiają, bo piszą prawdę. A prawda boli. Gdyby to nie była prawda zarzuciłabyś mnie masą badań ripostujących moje tezy i moje badania, a ja bym się wtedy rozwinął. Nie masz tego.
xD Przepraszam, ale nie skomentuję tego.
Nie ma nic złego w braniu wiedzy o świecie z doświadczeń i obserwacji, to jest coś zupełnie naturalnego. Problem zaczyna się wtedy gdy ktoś uważa, że ma monopol na prawdę i nie umie uszanowac tego, że inny człowiek ma swoją prawdę. Wtedy to już zahacza o fanatyzm i stąd się biorą wszystkie konflikty na świecie.
Sam przyznałeś, że wyjątki się zdarzają więc żadne badanie nie jest w 100% miarodajne.
Teraz to Ty się nakręciłeś i wyciągasz daleko idące wnioski na podstawie tego, że polajkowalam DWA komentarze osoby, którą pierwszy raz widzę na oczy i nic o niej nie wiem, ale akurat zgodziłam się z tym co napisała. Za dużo emocji;)
O każdej nie, ale o większości.
Ale masz rację, dołożyłam do tego swoją interpretację;)
Uff, to mi ulżyło.
Zarzucasz mi skrajne emocje a sam podajesz bardzo skrajne przykłady. Osobiście nigdy nie słyszałam żeby ktoś o lewicowych poglądach głosił takie tezy a tym bardziej wprowadzał je w życie.
Można wyciągać wnioski bez żałowania. Żal to jalowe uczucie, które nic nie wnosi poza tym, że ciągnie w dół.
Jezu, jaki Ty jesteś agresywny. A nawet jeśli chcę mieć swoją miłą podusię i nie dołować się rzeczami, które mnie nie dotyczą (bo świat jest i tak już wystarczająco dołujący) to co Tobie do tego??? Prosiłam Cię o ocenę? Bo nie przypominam sobie.
Dokladnie tak napisał, słowo w słowo. I nie, nie ma prawa, bo to krzywdzące uogólnienie.
I nie zgadzam się, że nie odpowiadasz. Odpowiadasz, bo to Ty tworzysz tą przestrzeń.
Dla Ciebie nadrzędną wartością jest prawda a dla mnie nadrzędną wartością jest znalezienie wspólnego gruntu i budowanie porozumienia. Taka różnica.
Tu muszę Ci przyznać rację.
A mogę sama ocenić co jest dla mnie konstruktywne czy tutaj również uzurpujesz sobie prawo do głoszenia jedynie słusznej prawdy?
Cytując Ciebie kawałek wyżej: „Ocenianie z kolei z własnej perspektywy i sądzenie, że wszyscy mają dokładnie tak samo bo my tak mamy to jakaś odmianka egocentryzmu.” – właśnie to robisz.
Dla mnie konstruktywne rzeczy to takie, które wnoszą coś dobrego, budują porozumienia i mosty a nie mury między ludźmi, wiedzę – ok, ale taka której mogę użyć w praktyce i która mi posłuży. Nie wiem jak miałaby mi posłużyć wiedza o tym, że większość kobiet to materialistki. Widocznie nie jestem grupą docelową Twojego bloga.
Masz rację, nie mam tego, bo nie siedzę w tym temacie. Mogę się jedynie oprzeć o swoje doświadczenia i obserwacje, ale one dla Ciebie nie przedstawiają żadnej wartości więc nie będę się więcej produkować.
Miłego wieczoru.
xD Przepraszam, ale nie skomentuję tego.
Taka odpowiedź to też komentarz. Prawica w tym temacie nie ma interesu, by nie chcieć prawdy. Przeciwnie. Bez prawdy nie mogliby promować tradycjonalizmu, który jest im wygodny (zwykle). Zawsze trzeba rozpatrywać chęć podania skłamanego badania przez interes grupy docelowej. Akurat w tym to ma sens, bo kobiety jednak mają 5x większą oksytocynę w razie kontaktu fizycznego. Przywiązanie jest NORMALNE. Gorzej jak kobieta łasi się do jakiegoś gościa przez bite 3 godziny, seks jest, czułości są, a potem wyrzuca go na śmietnik.
A Ciebie dziwi, że to wtedy jest zaburzenie. Powiedziałbym gorzej, ale kultura musi być.
Problem zaczyna się wtedy gdy ktoś uważa, że ma monopol na prawdę i nie umie uszanowac tego, że inny człowiek ma swoją prawdę.
Nie ma nic takiego jak „swoja prawda”, bo albo rozmawiamy o czymś globalnie, czyli np. jakie są płcie, albo „jakie ja mam własne zdanie”. I znowu, to drugie jest dziecinne. To, że ktoś tupnie nogą i powie „ale mężczyźni co 5 minut gwałcą” nie znaczy, że to prawda, bo nie ma potwierdzenia tego w badaniu. Jest za to „swoja prawda”, a więc nieprawda.
Sam przyznałeś, że wyjątki się zdarzają więc żadne badanie nie jest w 100% miarodajne.
Zależy od badania. Zwykle co nieco szacują i po to mają duże grupy reprezentatywne by być jak najbliżej obiektywnych wniosków. Na pewno badanie wlicza więcej zmiennych niż typowy człowiek który ocenia tylko jego otoczenie.
Teraz to Ty się nakręciłeś i wyciągasz daleko idące wnioski na podstawie tego, że polajkowalam DWA komentarze osoby, którą pierwszy raz widzę na oczy i nic o niej nie wiem, ale akurat zgodziłam się z tym co napisała. Za dużo emocji;)
Ależ to nie emocje, tylko stwierdzenie faktu. Zgadzasz się z tego typu osobą. Czemu? Są dwie opcje. Albo jesteś podobna do tej osoby z cech, albo masz podobny poziom niewiedzy. Wierzę, że to ta druga opcja. Nie chciałbym zakładać u kogoś nowego podłości 🙂 ale jak poznam poglądy to już jest co innego – i mówię to o takiej osobie co lajkujesz,bo znam na wylot.
Powiem więcej. Możliwe, że taka osoba nawet potrafiła wpłynąć na Twoją ocenę mojej osoby i czy warto mnie wspierać. A ja mówię – rozmawiajmy. Czytałaś stronę „o mnie”.
O każdej nie, ale o większości.
Ale masz rację, dołożyłam do tego swoją interpretację;)
Nawet nie napisałem tego o większości. W ogóle nie ma takiego cytatu. Czemu tak robisz?
Zarzucasz mi skrajne emocje a sam podajesz bardzo skrajne przykłady. Osobiście nigdy nie słyszałam żeby ktoś o lewicowych poglądach głosił takie tezy a tym bardziej wprowadzał je w życie.
Na skrajnych jest najłatwiej pokazać o co chodzi, co nie znaczy, że wierzę, że jest masa takich osób jak ludzie ze 100 partnerami. A to, że nie widziałaś tego „osobiście” to może dlatego, że nie przeglądasz źródeł tego typu. Ja na tym zęby zjadłem. Gdybym nie zjadł, nie byłoby tej strony.
Rok czy dwa lata temu znalazłem nawet artykuł lewicowy w którym ktoś namawiał kobiety do znajdywania sobie kochanka. Miałby to być prezent na święta dla ich mężczyzny. Onet też często nawija, że nie ma nic złego w zdradach, rozwiązłości. A to jest lewicowy, prokobiecy portal.
Można wyciągać wnioski bez żałowania. Żal to jalowe uczucie, które nic nie wnosi poza tym, że ciągnie w dół.
Zależy jak długo trwa. Jak żałujesz by palnąć się w łeb, że „no nie, trzeba coś zmienić”, a potem to zmieniasz to w dół się nie ciągniesz, a przeciwnie. Jest to bodziec do zmiany na lepsze. Nie zmieniają się tylko ci którzy wiecznie obwiniają tylko innych, nigdy siebie.
A nawet jeśli chcę mieć swoją miłą podusię i nie dołować się rzeczami, które mnie nie dotyczą (bo świat jest i tak już wystarczająco dołujący) to co Tobie do tego??? Prosiłam Cię o ocenę? Bo nie przypominam sobie.
Temat jest taki, że inaczej nie sposób ubrać tego w słowa. Jak ktoś chce żyć w podusi pełnej kłamstw, to niech nie zabiera się za dyskusje o tym co jest obiektywnymi faktami. Albo kłamstwa, albo fakty. Każdy sam wybiera.
Dokladnie tak napisał, słowo w słowo. I nie, nie ma prawa, bo to krzywdzące uogólnienie.
Może napisał,może nie, nie widziałem. Oczywiście, że jest to uogólnienie ale na tyle częste, że mam wielką nadzieję, że kobiety przestaną kierować się takimi pobudkami i porzucą hipergamię. Nadzieja jednak może być jednak matką głupich.
I nie zgadzam się, że nie odpowiadasz. Odpowiadasz, bo to Ty tworzysz tą przestrzeń.
W ten sposób to Cukierberg odpowiada również za nich i spróbuj do niego mieć pretensje. W końcu on stworzył i mi przestrzeń, a ja komuś innemu.
Albo odpowiada ten „na górze”, albo odpowiada ten który daną rzecz pisze. Musisz wybrać. Więc albo Cukierberg i ja, albo palant który piszę rzeczy palantowe 😉
Dla Ciebie nadrzędną wartością jest prawda a dla mnie nadrzędną wartością jest znalezienie wspólnego gruntu i budowanie porozumienia. Taka różnica.
Typowo kobiece podejście. Dlatego masa kobiet boi się prawdy i żyje w fałszu. No i przez to same są fałszywe. Lepiej przecież osobie otyłej powiedzieć, że jest chuda i zdrowa, a głupiej że jest mądra. Ot, aby było porozumienie, a nie żeby była prawda. Takie kłamstwa szkodzą.
Choć można oczywiście budować podusię.
A mogę sama ocenić co jest dla mnie konstruktywne czy tutaj również uzurpujesz sobie prawo do głoszenia jedynie słusznej prawdy?
Ja nie podaję co ja uważam za konstruktywne tylko jaka jest definicja. Znowu, mieszasz wrzucanie własnego „ja” do pojęć globalnych.
„Ocenianie z kolei z własnej perspektywy i sądzenie, że wszyscy mają dokładnie tak samo bo my tak mamy to jakaś odmianka egocentryzmu.” – właśnie to robisz.
Absolutnie. Odnoszę się tylko do pojęć ustalonych nie przeze mnie. Egocentryzmu w tym zero.
Dla mnie konstruktywne rzeczy to takie, które wnoszą coś dobrego, budują porozumienia i mosty a nie mury między ludźmi
Nawet kłamstwo może budować porozumienie, bo dwie osoby NIEŚWIADOME (nie moja strona) mogą się ze sobą zgodzić. Ba,wspólne narzekanie na wroga może budować porozumienie, ale tylko w małym obrębie ludzi. Jednak niekoniecznie jest to dobre.
Konflikt jest istotą rozwoju. Kto chce podusię ten się boi prawdy i boi się rozwoju.
Nie wiem jak miałaby mi posłużyć wiedza o tym, że większość kobiet to materialistki
Nie wiem czy tak gdzieś napisałem. Jeśli tak to musisz zacytować to się wtedy odniosę. Póki rzucasz takimi wyrywanymi słowami nie wiadomo z którego kontekstu to sensu to nie ma. Pamiętaj, że możesz mnie tym obrażać co piszesz na mój temat i fałszywie oskarżać o coś czego nie napisałem. A przecież chcesz budować porozumienie. No więc trochę to tak nie działa.
Widocznie nie jestem grupą docelową Twojego bloga.
Tylko ludzie z otwartym umysłem są grupą docelową. Tkwienie w nieświadomości i w kłamstwie, które jest wygodne i przyjemne – nie jest na pewno czymś co pozwala zbudować porozumienie w obrębie tej grupy ludzi.
Ale tematów jest dużo. Nie wszystkie są o kobietach. Zresztą nawet jeśli są to i kobieta może wyciągnąć z tego coś dobrego. Sama może się rozwijać dzięki temu. Może też widzieć wokół jakie są kobiety, może jej przyjaciółki popełniają błędy. Bywa różnie.
Masz rację, nie mam tego, bo nie siedzę w tym temacie. Mogę się jedynie oprzeć o swoje doświadczenia i obserwacje, ale one dla Ciebie nie przedstawiają żadnej wartości więc nie będę się więcej produkować.
Dowody anegdotyczne nigdy nie prezentują wysokiej wartości. Są praktycznie na dole siły argumentacji. I to nie jest moje zdanie, tylko zdanie tych, którzy zajmują się od wieków sztuką argumentacji logicznej. Oczywiście można powiedzieć „ale ja mam takie spostrzeżenia” i można to uszanować, ale to tyle. Nie oznacza to, że takie spostrzeżenie to prawda na temat całego świata.
Miłego 🙂
Powtarzasz to trzeci raz, już zapamiętałam.
Ciekawa jestem jakie w takim razie masz wytłumaczenie na sytuację kiedy jednak nie ma tego przywiązania ani stwierdzonego zaburzenia osobowości?
A kiedy facet tak robi to jest ok?
Hormony hormonami, ale mamy też coś takiego jak rozum i umiejętność odróżniania dobra od zła.
Zgadzam się z dwoma komentarzami, które napisała. Przestań nadinterpretować.
Nic takiego nie miało miejsca.
Potrzebne źródło.
Wiem, bo czasem przeglądam Onet. Piszą nie raz glupoty, ale akurat nic takiego nie rzuciło mi się w oczy.
Ale po co zaraz obwinianie? Po co ten negatywny ładunek emocjonalny?
Tutaj jednak preferuję logikę ponad emocjami.
Zukerberg przynajmniej stosuje jakieś standardy tolerowanych zachowan i treści.
Niektórzy nazywają to cenzurą, ale jego prawo, bo to jego platforma.
Można też komuś w delikatny sposób pokazać, że jego działania są niekonstruktywne a można kogoś krytyką walnąć prosto między oczy (lub jak Ty to nazywasz: prawdą). Sorry, nie mój styl.
Definicja słownikowa jest jedynie ogólnym zarysem a co konkretnie dla kogo jest konstruktywne to zależy od danej osoby. A Ty komuś odbierasz to prawo, bo każdy ma uznawać Twoje treści za konstruktywne, bo Ty je za takie uważasz. Jak to nie jest egocentryzm to nie wiem co nim jest.
Toksyczne męskie przekonania.
Wymiana doświadczeń i współpraca jest znacznie lepszym motorem rozwoju niż konflikt.
Dlatego właśnie nie umiecie się zebrać, wspierać się i razem walczyć o swoje tylko każdy sobie rzepkę skrobie.
Proszę bardzo, Twój komentarz wyżej: „To niech się kobiety zmienią i przestaną lecieć na kasę, to wtedy się powie, że już nie lecą.”
Bo Twoje artykuły na temat mężczyzn są stonowane, budują porozumienie i poszerzają empatię, natomiast jeśli chodzi o kobiety to wywołują głównie niechęć u czytających. Fakty mogą być faktami, ale przedstawianie ich wybiórczo jest tendencyjne i krzywdzące.
Dlaczego np nie napiszesz, że faceci lecą tylko na dupy i cycki, im młodsze tym lepiej, tylko uczepiłeś się kobiet-materialistek?
W sumie skoro tak wychwalasz kierowanie się w życiu logiką to może powinieneś wykazać się większym zrozumieniem dla kobiet, które kierują się racjonalnymi przesłankami w doborze partnera zamiast uczuciami? Trudno się też dziwić komuś, że chce mieć dobre i dostatnie życie, nieprawdaż?
I czemu edytujesz swoje komentarze po tym jak już na nie odpowiedziałam?
Ty mi jednak bardziej wyglądasz na INTP lub INTJ. Jakoś tego F nie widzę więc i szanse na porozumienie marne.
Ciekawa jestem jakie w takim razie masz wytłumaczenie na sytuację kiedy jednak nie ma tego przywiązania ani stwierdzonego zaburzenia osobowości?
Tzn. nigdy nie miał żadnego przywiązania do osoby z którą miał bliskość i czułość? To zależy. Oksytocyna mogła się wyczerpać, ponieważ już tyle tych relacji było że organizm kompletnie ma to gdzieś co się dzieje z drugim człowiekiem. Tak często mają prostytutki – już im wszystko jedno. Choć i tak najczęściej są to osoby bardzo pokrzywdzone i smutne. Inne z kolei są na tyle antyspołeczne i narcystyczne, że ludzi traktują jak przedmiot, więc nie mają prawa się przywiązać. Do tego mogą tymi ludźmi gardzić. Ciężko przywiązać się do kogoś kim się gardzi.
Ogólnie jak kobiecie nie działa oksytocyna to jest to bardzo zły stan, ponieważ ona musi działać w wielu innych sytuacjach – również wtedy gdy dochodzi do współczucia. A o to ciężko, gdy tej oksytocyny się nie ma. Podobnie później z dzieckiem, bo oksytocyna przywiązuje również do dziecka. To nie jest zatem tak, że kobieta może nie przywiązywać się do nikogo po seksie i długim przytulaniu, a po urodzeniu dziecka nagle będzie do dziecka przywiązana. Dlatego ciepłe w relacjach kobiety to też często dobre matki.
Zresztą to dość fajny art https://ptsf.pl/archiwum/milosc-i-przywiazanie-krotka-historia-o-oksytocynie
Kiedyś sam napiszę o oksytocynie, ale trochę inaczej. Masa kobiet odczuwa emocje po seksie, uraz jak zostaną po tym seksie odrzucone, są przywiązane, nierzadko planują po seksie już coś dalej. To jest bardzo typowe u kobiet i sterują tym hormony, a nie brzydka moja gadka o tym, by kogoś obrazić.
A co do braku zaburzeń osobowości to odpowiedź jest nawet prostsza. Nie ma zdrowych, tylko niezdiagnozowani. Mało osób ma za sobą testy SCID, MMPI itd. Więc mówienie, że nie ma się zaburzeń to zwykle tylko wysoka samoocena i nieświadomość siebie. Po prostu brak zrobionych testów. Można mieć przynajmniej RYS jakiegoś zaburzenia.
A kiedy facet tak robi to jest ok?
Nie, choć w przypadku niższej oksytocyny to jednak więcej mężczyzn zdecydowanie lepiej radzi sobie np. z ONS.
https://swiadomosc-zwiazkow.pl/seks-z-nieznajoma-osoba-na-jedna-noc-czy-sie-do-tego-nadajesz/
Zgadzam się z dwoma komentarzami, które napisała. Przestań nadinterpretować.
Z nią, z jej komentarzami to jeden pies jest.
Potrzebne źródło.
Wiem, bo czasem przeglądam Onet. Piszą nie raz glupoty, ale akurat nic takiego nie rzuciło mi się w oczy.
Jak znajdę to dam. Akurat jutro mam wyjazd do lekarzy na kilka dni więc nie mam aż tyle czasu. A, że przeglądasz to najwidoczniej niezbyt skrupulatnie. Na szczęście już ktoś zrobił zbiór onetowej szczujni:
https://wykop.pl/artykul/6992041/programowanie-polek-przez-onet
https://paste.fo/g64ab200230353
Ale po co zaraz obwinianie? Po co ten negatywny ładunek emocjonalny?
Tutaj jednak preferuję logikę ponad emocjami.
Czyli tam gdzie wygodnie, no ok. A ja tam gdzie korzystnie dla ogółu.
A po co obwiniają? To nie jest ładunek emocjonalny. Obwinianie to po prostu znajdywanie winy. Oczywiście nie znajdywanie winy u siebie chroni przed cierpieniem EMOCJONALNYM i wtedy można żyć na podusi pełnej kłamstw. I dlatego masz potem wysyp artykułów 40 letnich dziewczyn, że mężczyźni boją się silnych, niezależnych, atrakcyjnych, niezależnych kobiet. Zamiast spojrzeć na winę u siebie, że są samotne, to szczują.Tak jest łatwiej i tak jest „logicznie”, by emocje nie grały marsza.
Zukerberg przynajmniej stosuje jakieś standardy tolerowanych zachowan i treści.
Niektórzy nazywają to cenzurą, ale jego prawo, bo to jego platforma.
Gdyby stosował, to byś nie widziała takich komentarzy na fb o jakich piszesz.
Można też komuś w delikatny sposób pokazać, że jego działania są niekonstruktywne a można kogoś krytyką walnąć prosto między oczy (lub jak Ty to nazywasz: prawdą). Sorry, nie mój styl.
No przecież lubisz mieć „swoją prawdę”, to również możesz prawdą wskazać, że kogoś działania są niekonstruktywne. To jest to samo. Tylko pytanie jak byś uzasadniła swoje zdanie, by było konstruktywne? Czymś co zostało zbadane, czy upierając się o własne zdanie, bo własne zdanie jest ważniejsze, niż obiektywnie zbadane normy?
Co do „walnięcia krytyką” to już Twoje wyolbrzymienie. Absolutnie nie jestem za „szczerością do bólu”, tylko asertywnością, a więc mówieniem prawdy ale bez chamstwa i bez fałszywej słodkości. Złoty środek.
każdy ma uznawać Twoje treści za konstruktywne, bo Ty je za takie uważasz.
Nie wiem o czym mówisz. Ja uznaję to co jest konstruktywne wg definicji, a nie wg mojego widzimisię. To już Twoja w tym rola, by swoje widzimisię uznawać za konstruktywne.
Toksyczne męskie przekonania.
Nie, to jest zdrowe przekonanie. Tylko tam gdzie dwie osoby się spierają można dojść do konkluzji – byle bez chamstwa i przemocy. Tam gdzie ludzie fałszywie potakują sobie tam nie ma rozwoju. Zresztą Ty też tu się spierasz, więc najwyraźniej wedle własnych przekonań jesteś toksycznie męska.
Ktoś kiedyś mądrze powiedział, że jak masz własne zdanie to masz wrogów. A jak nie masz i jesteś dla każdego milusi, mówisz do każdego słodziutko i potakujesz na każdy temat to oczywiście wrogów tak nie będzie. Ale co wtedy będzie? Ot, choćby fałszywa skromność, fałszywe bycie miłym i fałszywi przyjaciele-potakierzy.
Wymiana doświadczeń i współpraca jest znacznie lepszym motorem rozwoju niż konflikt.
By wypracować współpracę i tak negocjuje się warunki tej współpracy. I może wcale to nie być milusie, że ktoś powie A, ktoś B i od razu jest zgoda. Nie, jest głęboka rozmowa, często konfliktowa i niemiła dla drugiej strony. Ale w końcu mogą dojść do kompromisu. Gdyby się nie ścierali na argumenty konfliktem to by nie doszli do swoich interesów. Ktoś by musiał być uległy, a ktoś by kogoś zdominował. Tylko w bajce każda współpraca zawierana jest od razu w sposób idealny dla wszystkich stron.
Dlatego właśnie nie umiecie się zebrać, wspierać się i razem walczyć o swoje tylko każdy sobie rzepkę skrobie.
Mówienie do mnie w liczbie mnogiej jest dość bezsensowne, bo nie muszę wiele mieć wspólnego z moją płcią w tym aspekcie (po to jest też moja strona). Jest wielu mężczyzn którzy potrafią się wspierać, a są i kobiety które nie potrafią tego robić tylko wbijają szpile np. ładniejszej koleżance, czy rozpuszczają ploty, że ma HIV. Więc takie generalizacje zalecałbym wyrzucić do kosza.
Proszę bardzo, Twój komentarz wyżej: „To niech się kobiety zmienią i przestaną lecieć na kasę, to wtedy się powie, że już nie lecą.”
To nie jest sugestia, że większość kobiet leci na kasę. Nie ma tam słowa „większość”. W tym zdaniu może brakło słowa „te” kobiety, by wyróżnić które. Te które lecą – niech przestaną i wtedy powie się, że są inne. Zmiana goni zmianę.
Twoje artykuły na temat mężczyzn są stonowane, budują porozumienie i poszerzają empatię
Nie jest to prawda. Nie czytałaś całej mojej strony. Jak sam napiszę coś o toksycznej męskości, simpach, czy myśleniu penisem to jak myślisz, buduje to sympatię i porozumienie? Nie, masa ludzi się zdenerwuje. Ktoś odbierze to do siebie, a jeszcze ktoś pomyśli, że to nienawiść do mężczyzn. I niech sobie tak myślą, tyle, że to nieprawda.
natomiast jeśli chodzi o kobiety to wywołują głównie niechęć u czytających
Nie u czytających tylko u Ciebie. Jak cudem trafiam do mainstreamu (np. wykupię reklamę, albo ktoś większy mnie udostępni) to sporo lajków mają moje wpisy i są chwalone. Oczywiście krytyka też się znajdzie, szczególnie wśród tych którzy właśnie są zbyt emocjonalni, nie czytają tego jako prawdę tylko obrażają się na fakty.
przedstawianie ich wybiórczo jest tendencyjne i krzywdzące.
Co to jest za zarzut? Wybiórczo opisuję jeden aspekt, a następnym razem inny, bo po prostu nie da się w jednym tekście zmieścić każdego tematu. To nic złego.
Dlaczego np nie napiszesz, że faceci lecą tylko na dupy i cycki,
Piszę o tym, ale nie piszę, że wszyscy lecą tylko na to. Ja np. nie tylko na to lecę, więc mam pewną wiedzę na co lecą wrażliwi faceci. Np. na empatię u kobiety, bycie wsparciem, bycie pomysłową, intelekt. Inni oczywiście może i tylko na cycki lecą, ale mówię im żeby potem nie płakali jak taka kobieta okaże się kulą u nogi, która na dodatek ograbi z majątku, bo zapomnieli użyć mózgu i serca przy wyborze, a portki były ważniejsze. Spokojnie, ja wiem co robię i nie możesz mi zarzucić rzeczy które są wymysłem. Nie jestem taki podły na jakiego mnie kreujesz 😀 ale to tak w sumie jest, z piekła do nieba. Najpierw pięknie mówi, chce mnie wesprzeć, efekt wow – a później bęc, butem o podłogę 😀
tylko uczepiłeś się kobiet-materialistek
Nie uczepiłem się. To znowu Twoja interpretacja. To jeden z masy tematów który omawiam. Mogą być inne złe cechy niż tylko materializm. Nie można ludzi traktować przedmiotowo. To i logiczne i emocjonalne stwierdzenie.
W sumie skoro tak wychwalasz kierowanie się w życiu logiką to może powinieneś wykazać się większym zrozumieniem dla kobiet, które kierują się racjonalnymi przesłankami w doborze partnera zamiast uczuciami?
Ponów czytanie strony „o mnie”, a jak nie, to cytuję siebie, bo znowu tworzysz zarzuty z niczego:
Nie do końca dogaduję się z osobami zbyt emocjonalnymi, wypaczającymi trzeźwy osąd, albo z ich drugą skrajnością, czyli z ludźmi pozbawionymi emocji, empatii, próbującymi wszystko przekładać na zadaniowość, wyrachowanie (kalkulację zysków/strat) i broniącymi niepotrzebnej agresji/przemocy. Szukam złotego środka, balansu pomiędzy czarno-białymi, prostymi skrajnościami. To uznałem za najbliższą obiektywizmowi, najsłuszniejszą drogę życia, bez dysfunkcji trapiących wiele rodzin, widocznych w różnych kanałach komunikacji.
Trudno się też dziwić komuś, że chce mieć dobre i dostatnie życie, nieprawdaż?
Tak, trudno się dziwić, że ludzie chcą korzyści i nie trudno się dziwić, że o prawdę się obrażają, gdy powie im się, że na te korzyści lecą. Jednak nie na korzyściach dla jednej strony buduje się miłość.
I czemu edytujesz swoje komentarze po tym jak już na nie odpowiedziałam?
Nie mam pojęcia, czy odpisałaś, czy nie. Edytuję jak widzę błąd, a że szybko piszę to błędy mogą być.
Ty mi jednak bardziej wyglądasz na INTP lub INTJ. Jakoś tego F nie widzę więc i szanse na porozumienie marne.
Wróćmy do tego co napisałem we wpisie „o mnie”:
Emocje często intelektualizuję, wyjaśniam, tłumaczę je logicznie właśnie przez to, że od zawsze te emocje były u mnie kastrowane. Gdybym był uczony ekspresji emocji i tolerancji dla nich to może poszedłbym w stronę artystyczną. Gdybym z kolei emocje wykorzystywał do opieki to może byłbym lekarzem czy pielęgniarzem.
To właśnie intelektualizacja emocji prowadzi do zaniku F. I tak mam tego więcej niż dawniej, bo żyłem w turbo męskim środowisku – dziś może nawet więcej jestem z kobietami. No ale w rozmowie tego typu emocji się nie uruchamia, bo nie przychodzisz do mnie z żalem, bym włączał np. współczucie. Przeciwnie. Wchodzisz w konflikt, prowokujesz go zarzutami, a przecież twierdzisz, że konflikt jest toksycznie męski. Ale ja wiem, wiem. Tylko inni go powodują, a nie że dwie strony w ten sposób działają i próbują dojść do konsensusu. Ogólnie tak jak mówiłem na początku. Albo chcesz nabyć świadomości, czyli prawdy, czyli nowej wiedzy, albo okopać się w podusi którą dobrze znasz. Czyli w strefie komfortu. Tu się na pewno rozwiniesz, jeśli nie odejdziesz i jeśli pogadamy. Tematów jest bez liku.
Po drugie – jeśli mówisz o sobie z tym brakiem przywiązywania się (bo o kim?), czyli nie masz oksytocyny, a więc nie masz zachowań opiekuńczych, nie masz przywiązania, nie masz siły hormonu miłości (mimo, że uważasz, że miłość leczy) to gdzie u Ciebie jest to F? Tylko w emocjonalnych reakcjach gdy słyszysz niewygodne dla Ciebie rzeczy? To tym bardziej byłby egocentryzm. Jak powiesz, że jesteś opiekuńcza to ok, ale z przywiązania, czy „na logikę”? Jak nie jest to o Tobie z tym przywiązywaniem się do wyrzuć do kosza ten fragment, bo gadać o jakiejś innej osobie nie ma sensu.
Po trzecie porozumieć się może każdy, kto wyposażony jest w dostateczne IQ, tylko trzeba chcieć, zamiast reagować emocjonalnie, czy impulsywnie. Najłatwiej przegryźć zęby, że ktoś coś brzydkiego powiedział, mimo, że prawdę i to napisaną kulturalnie a nie „między oczy” jak sugerowałaś z tymi „sukami”.
Po czwarte mogę rozmawiać emocjonalnie, a mogę logicznie. Mogę to sobie wybrać. Jednak tam gdzie rozmawia się o faktach, prawdzie, zależnościach, co z czego wynika to pasuje tu tylko logika. Tam gdzie miałbym komuś współczuć, bo ktoś np. jest ofiarą, to będę rozmawiał emocjonalnie, będę miał emocje, będę bronił. Ale nie mogę bronić kłamstwa emocjami. Prawdy dowodzi się tylko logiką. Emocjami bronisz krzywdzonych, ale też emocje nie mogą przesłonić rozsądku, bo można być bardzo naiwnym i dać się nabrać na fałszywe łzy choćby. Balans musi być.
Spoczko. Poczytam przez ten czas to co wysłałeś i później odpiszę więc jeszcze trochę się poboksujemy;)
Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko ok.
Thx. W tym roku odkryłem częściowo po 10 latach co mi jest, więc światło w tunelu. No ale to nie temat tutaj na takie rzeczy.
Żarliwa dyskusja zaczęła się od tego czy faktycznie każda kobieta przywiązuje się po jednorazowym seksie i raczej taką sytuację miałam na myśli, nie że w ogóle. Ale ciekawe informacje mimo to, dzięki;)
Obraźliwa była raczej sugestia, że te, które się nie przywiązują po seksie, są totalnie zaburzone.
Jestem od wielu lat w terapii (oczywiście z przerwami), 25 lat skończone dawno temu czyli osobowość i psychika ukształtowana więc gdyby mieli mi coś wykryć to już by wykryli. Jedynie była sugestia osobowości unikającej, ale właśnie jako rys, nie zaburzenie.
Testy też nie są w 100% miarodajne. Np. jako osoba z unikającym stylem osobowości wg testów na autyzm zahaczam o spektrum, co oczywiście nie ma pokrycia w rzeczywistości więc ogólnie bardziej ufam doświadczonym specjalistom w tej kwestii.
Nie chodzi o to, kto sobie lepiej radzi. Bardziej miałam na myśli ocenę moralną takiego czynu, bo widzę, że w przypadku kobiet jest u Ciebie bardzo jednoznaczna.
Nie, nie jeden pies. Żeby się zgadzać z daną osobą to trzeba ją dobrze poznać, jej poglądy i motywację. Natomiast żeby się zgadzać z czyjąś wypowiedzią wystarczy ją przeczytać.
A Ty na tej podstawie wysunąłeś od razu podejrzenie, że mogę być narcystyczna i podła. A może po prostu mam podobne doświadczenia? Powtórzę kolejny raz, wyciągasz zbyt daleko idące wnioski.
Nie tam gdzie wygodnie, tylko tam gdzie zdrowo. Jeśli coś nie przynosi mi korzyści to z tego rezygnuję. Nie ma korzyści z żałowania i wbijania się w poczucie winy.
Ale wiesz, że osoby wysoko wrażliwe są z natury dużo bardziej refleksyjne i zorientowane na potrzeby innych i łatwo je wpędzić w poczucie winy? Więc raczej nie jestem adresatką tego akapitu.
Zawsze w pierwszej kolejności zadaję sobie pytanie co mogłam zrobić inaczej/lepiej. Ale bez zbędnego biczowania, po co to komu?
Widocznie nikt go nie zgłosił.
A gdzie ja napisałam o potakiwaniu? Może najpierw dopytaj zamiast dorabiać teorie.
Wymiana doświadczeń i współpraca wg mnie powinna wyglądać tak, że ja przedstawiam Ci swoją wizję, Ty mi swoją i jeśli żadne z nas nie będzie przekonane to spotykamy się po środku.
Można dyskutować i jednocześnie traktować drugą stronę z szacunkiem, bez zbędnych ocen i osobistych wycieczek. Marzy mi się żeby ludzie traktowali się nawzajem delikatnie, ale wiadomo, nadzieja matką głupich.
Jedno małe słowo a jaka różnica. Ale widzę, że ciężko Ci się przyznać do błędu.
Najwyraźniej nie tylko u mnie skoro w komentarzach pod Twoimi postami cała masa facetów wylewa pomyje na kobiety (a Ty na to pozwalasz).
No zobacz jak się od razu rozwinąłeś przy temacie mężczyzn. Tego mi właśnie brakuje w temacie kobiet. Przeciwwagi.
Raczej to z Twojej strony padło podejrzenie o podłość pod moim adresem. Ja nigdzie nie użyłam takiego słowa a jeśli tak to poproszę cytat.
Naprawdę nie lubię czepialstwa, ale skoro chcesz w ten sposób dyskutować i czepiać się mnie o każde słowo to proszę bardzo, grajmy według Twoich zasad.
Nie obrażaj mojej inteligencji;>
Nie poprawiłeś błędów tylko dodałeś cały akapit i pojedyncze zdania. I wiedziałeś, że odpisałam, bo już zdążyłeś mi na moją odpowiedź odpisać.
Ja nie mam możliwości poprawienia nawet literówki, bo to koło zębate znika po kilku sekundach.
Ja wchodzę w konflikt? Naprawdę? Teraz to robisz dziwkę z logiki (wybacz słownictwo, ale czasem muszę być dosadna). Ja się po prostu wycofałam, to Ty mnie wyciągnąłeś do tablicy swoim komentarzem, bo coś Cię zabolało. Całą dyskusję w stonowany sposób się tłumaczę a Ty mnie atakujesz i oceniasz.
Rozumiem, że wkładasz dużo serca w tą stronę, ale Ty także zareagowałeś zbyt emocjonalnie na całą sytuację, mimo że oczywiście się do tego nie przyznasz i będziesz odwracał kota ogonem.
Chętnie Ci na to pytanie odpowiem, ale nie na publicznym forum.
Porozumienie na poziomie intelektualnym bez porozumienia na poziomie serca jest dla mnie zbyt płytkie. Tak już mam, że bardziej od faktów fascynują mnie ludzie i ich historie (chociaż fakty też są spoko w rozsądnych ilościach).
I też mam nadzieję, że już nie będziesz więcej reagować impulsywnie na moją osobę;)
Cytuję siebie: „ja naprawdę nie odnajduję siebie w tych badaniach, które publikujesz a które przedstawiają kobiety jako bezduszne, wyrachowane, zaprogramowane ewolucyjnie suki.”
Zastanówmy się teraz na zimno. Czy to była krytyka pod Twoim adresem? Nie. To było stwierdzenie, że ja też nie identyfikuję się ze swoją płcią pod wieloma względami (fajne określenie, muszę zapamiętać) np. właśnie w kwestii hipergamii i materializmu, dlatego nie wiem co miałabym wynieść z czytania o takich badaniach. A dostało mi się za to solidnie, bo zabrakło chłodnego dystansu. U Ciebie.
Jeżeli faktycznie chcesz ze mną rozmawiać to na przyszłość będę wdzięczna jeśli wybierzesz po prostu łagodniejszy ton wypowiedzi.
Ta rozmowa robi się w moim odczuciu trochę zbyt osobista i obszerna jak na forum więc proponuję przejść gdzieś na priv. Z racji tego, że INFJ jest bardzo rzadkie (przyjmując, że faktycznie nim jesteś) to zakładam, że jesteś mną równie mocno zaciekawiony jak ja Tobą.
Ta rozmowa robi się w moim odczuciu trochę zbyt osobista i obszerna jak na forum więc proponuję przejść gdzieś na priv. Z racji tego, że INFJ jest bardzo rzadkie (przyjmując, że faktycznie nim jesteś) to zakładam, że jesteś mną równie mocno zaciekawiony jak ja Tobą.
Nie wiem czy znajdę czas na priw. Dla wspierających prędzej go mam 😀 a tak to całe dnie marnuje na te rozmowy z setkami ludzi, którzy i tak mnie oleją za 5 minut 😀 Poza tym ja do priw nikogo ani nie zmuszam ani nie zakazuję, więc mogłaś dawno napisać w ten sposób 😉
Na resztę postaram się odpisać niedługo tutaj, lub inaczej, zależy co jest ważne. Dopiero co wróciłem od lekarza, więc muszę znowu wrócić do starych nawyków.
To po co zadajesz pytania skoro uważasz rozmowę za stratę czasu?;)
Ta wpłata za grudzień chyba nie została wycofana? Anulowałam tylko comiesięczne ponawianie? A co przyniesie przyszłość to się jeszcze zobaczy;)
Łaskawco!
Tylko po co miałabym pisać wiedząc, że nie będziesz miał czasu odpowiedzieć?
Cała przyjemność rozmawiania polega chyba na wchodzeniu w interakcję i zainteresowaniu z obu stron, a nie prowadzeniu monologu.
W porządku. To zależy co dla Ciebie jest ważne. Nie czuj się zobligowany. Ja na szczęście nie potrzebuję od Ciebie porad sercowych 😉 Interesujesz mnie bardziej jako osoba.
Ja na szczęście nie potrzebuję od Ciebie porad sercowych
Zdążyłem się domyślić, że na balety nie ruszasz, by wyrywać, choć kto wie, jak przywiązanie jest trudne 😀
To po co zadajesz pytania skoro uważasz rozmowę za stratę czasu?;)
Na priw mówię, czyli jakiś stały kontakt, „znanie się”. A tutaj to wiadomo, odpisuje się jak jest czas.
? Anulowałam tylko comiesięczne ponawianie?
Yes.
Tylko po co miałabym pisać wiedząc, że nie będziesz miał czasu odpowiedzieć?
Dokładnie jak z podrywem mają faceci. Bo po co podejść jak nie wiadomo czy panna odpowie? Ryzyk fizyk. Uda się, albo nie uda. 50%.
a nie prowadzeniu monologu.
Monologi to mam na stronie w artykułach liczących wiele słów. Jak ktoś napisze choć 1% z tego co ja, to wiele mu się nie stanie 🙂
Nie czuj się zobligowany.
Ty łaskawczyni!
Nurtuje Cię to widzę
A Ty myślisz, że tylko faceci podrywają? Całe życie obracam się w towarzystwie wrażliwych mężczyzn, wychodzenie z inicjatywą mam już obcykane;) I też nie raz dostałam kosza, takie życie.
No to szkoda.
Nie zabieram Ci w takim razie więcej czasu, idź spać;)
Nurtuje Cię to widzę
Analiza i interpretacja, inaczej u mnie się nie da.
A Ty myślisz, że tylko faceci podrywają?
Zdarza się, aczkolwiek u kobiet to rzadkość.
Całe życie obracam się w towarzystwie wrażliwych mężczyzn, wychodzenie z inicjatywą mam już obcykane;) I też nie raz dostałam kosza, takie życie.
Wobec mnie nie wyszłaś jeszcze, no ale rozumiem, że może to być trudne.
Ale, że wrażliwi dają kosza… nieładnie z ich strony.
Nie zabieram Ci w takim razie więcej czasu, idź spać;)
Thx. Ale o spaniu to nie mówmy, bo u mnie nie zachodzi. Odpoczynek to lepsze słowo.
Czy ja wiem? Może po prostu nie byłam w czyimś typie, zdarza się. No hard feelings 🙂
Napisałam Ci maila.
To, co powiem, wynika raczej z prywatnych obserwacji z kilku lat niż z konkretnych danych (niestety jeszcze chyba nie robiono szerszych badań w tym kierunku).
Odnoszę wrażenie, że osoby WW (a przynajmniej deklarujące, że są WWO) jest łatwiej poddać propagandzie bazującej na prostych emocjach. Wystarczy tylko pokazać im ilustrację sugerującą, że w jakiejś wsi, typowej „pipidówie”, np. zamieszkałej przez rdzennych Kaszubów, ktoś zaniedbał pieska czy coś w tym stylu, a od razu takie WWO stają w gotowości do oskarżenia wszystkich etnicznych Kaszubów o wrodzone zwyrodnialstwo i wszelkie najgorsze zbrodnie, włącznie z wywołaniem Holokaustu i masakry w Rwandzie, przez które należy wszystkich Kaszubów (albo przynajmniej rodzinę sprawcy wraz z dziećmi) potraktować nie wiadomo jak. Jak to powiedział kiedyś Pazura w 13 posterunku: „zabiję wszystkich Nowaków, zabiję wszystkich na literę N jeśli tylko…”
Przykładem miejsca w którym aktywność takich osób mogłem zauważyć były strony prozwierzęce (czasami tylko deklarujące się jako prozwierzęce, pomimo antyzwierzęcej działalności). Na wszelkie uwagi zazwyczaj takie osoby reagowały agresją.
Jeśli z tymi deklarującymi się jako WWO jest właśnie tak, to może to świadczyć o tym, że nie należy przesadnie traktować tego stanu jako coś dobrego.
Wysoka wrażliwość daje oczywiście szansę na to, że ktoś będzie wrażliwie podchodził do np. bronienia ofiar przemocy. Empatia jest wtedy bardzo silna. Ja np. taki jestem. Od dziecka broniłem innych np. w szkole, gdzie inni chowali uszy i samemu mi się dostawało za to przez co przypłaciłem zdrowiem.
Ale gorsi są oczywiście tacy ludzie którzy są wrażliwi i NAIWNI, lub głupi. Ci są problemem, bo tymi da się manipulować. Im wystarczy wskazać palcem, że ktoś kogoś gnębił i tyle, już zaszczuwają. Nie myślą o konsekwencjach. Myślę, że dużo feministek jest tak wykorzystywanych. Usłyszały, że mężczyźni to zło, winni problemów no i teraz chcą zwalczyć mężczyzn wykorzystując empatię, ale opartą na kompletnie błędnych informacjach. One są zmanipulowane.
To samo dziś mają faceci, którzy widzę również zaczynają uważać, ale kobiety za całe zło świata, winne wszystkim problemom, więc chcą je zwalczyć. Ale oni twierdzą, że nie używają empatii, tylko agresji do „naprawy świata”. Wychodzi w rezultacie bardzo podobnie, a obie grupy są zmanipulowane.
I to nieważne czy to WWO czy w inny sposób, bo przykładem są mężczyźni niby „samce alfa” jak sami o sobie mówią, ale idą pobić innego mężczyznę gdy usłyszą, że skrzywdził kobietę. Wierzą naiwnie w fałszywe oskarżenie tylko dlatego, że są wrażliwi na cierpienie kobiety. Duże byczki, nadmiar agresji, nie mają problemu z przemocą i idą na odsiecz BEZMYŚLNIE.
https://swiadomosc-zwiazkow.pl/kobiety-wysluguja-sie-rekoma-mezczyzn-by-stosowac-przemoc/
Dlatego sama wrażliwość jest dobra, ale można mieć poboczne negatywne cechy i one już mogą całkowicie przekierować ją w coś negatywnego. I to one bardziej się liczą, niż sama wrażliwość.
„zabiję wszystkich Nowaków, zabiję wszystkich na literę N jeśli tylko…”
A to jest domena niedojrzałych ludzi, nie muszą być wcale wrażliwi. Czarno-białe myślenie. Psychopaci i narcyzi też takie mają.
O tym pisałem tu https://swiadomosc-zwiazkow.pl/czym-sa-uprzedzenia-i-jak-ich-unikac/
i tu https://swiadomosc-zwiazkow.pl/kwantyfikatory-wielkosciowe-czyli-skrajna-wizja-wszystkiego/
Nie wiązałbym tego z WWO. Ja jestem wrażliwy, a czarno-białe myślenie mogłem lekko mieć może za nastolatka. Nastolatek ma prawo, bo brak mu wiedzy o życiu.
Dziś jednak widzę takie rzeczy i u 40 latków, a wrażliwi w ogóle nie są, wręcz gardzą taką cechą. A jednak są czarno-biali, skrajni. To blokuje myślenie.
Jeśli z tymi deklarującymi się jako WWO jest właśnie tak, to może to świadczyć o tym, że nie należy przesadnie traktować tego stanu jako coś dobrego
Stan jest dobry jeśli dobrze jest ta cecha wykorzystywana.
Tak się manipuluje społeczeństwem przez polityków.
U kobiet dominująca jest właśnie empatia lub współczucie. I kobiety łatwo słuchają polityków, którzy mówią, że tym damy, tamtym pomożemy (kobiety ogólnie mają sporo pokojowych nagród nobla i częściej opiekują się innymi).
Z kolei do mężczyzn łatwiej dochodzi przekaz agresji, bo to jest uczone jako pasujące do mężczyzn. Tych zniszczymy, tym zabierzemy, tych atakujcie i pogróźcie im palcem. Twarde słowa. Damy radę.
Problem w tym, że empatia może być źle wykorzystana, ale tak samo agresja. Bo co jeśli potrzeba agresji do zwalczenia realnego wroga, a z niej nie skorzystamy? Błąd. Gorzej jak atakujemy kogoś kto wcale nie jest wrogiem, a np. potrzebuje pomocy i współczucia, a polityk naszczuł na niego. To mogą być np. wrażliwi mężczyźni. Polityk powie, że zabij go bo on niszczy społeczeństwo „promowaniem” słabości i kaput. Zamiast wsparcia wtedy wiekszość mężczyzn dostanie łatkę „wrażliwego którego trzeba ubić”.
To samo masz z homofobią, gdzie polityk czy ksiądz powie, by niszczyć człowieka za jego orientację, żeby ratować kulturę, a przecież taki homoseksualista wcale nikogo nie musi niszczyć, tylko sam był niszczony – właśnie przez taką propagandę. I potem masz u nich 70% samobójstw i się homofob cieszy, bo wykonał „polecenie wojenne”.
Ba, okazał empatię wobec „normalnych”.
Dlatego warto być świadomym obu tych zależności agresji/empatii i że w zależności od sytuacji te cechy mogą być jak zaletami, tak wadami i warto nie dawać sobą manipulować np. przez przekaz polityków (władców ogólnie, może jakichś influencerów w internecie, nie wiem – ale kogoś kogo uznamy za bożka który wpływa na nasze zdanie).
Dobrze wiedzieć, że nie jestem w tym sam. Udawanie na siłę oschłego twardziela wykańcza mnie, tak jak wykańczają wyzwiska ludzi za emocje. Nie ma chyba idealnej drogi oprócz jednoczenia się.
Niestety większość ludzi potrzebuje akceptacji i poczucia przynależności. Żaden wyrzutek nie czuje się ze sobą dobrze. Jeśli ma się inne cechy niż grupy w których się było, czy inne poglądy to zazwyczaj zbiera się cęgi, a dziecko nie wie, że przecież mogło być wartościowsze i mądrzejsze, niż ci co je atakowali. Odmienność nie zawsze jest zła. Jak naukowiec trafi do grupy troglodytów z mózgami ameb to też nie będzie słuchany, ale to nie znaczy, że jest debilem.
Tak może trochę na marginesie. Byłbym ostrożny z tym HSP. Zresztą w ogóle z wszystkimi teoriami psychologicznymi (z psychoanalizą). Kiedyś, nb. całkiem niedawno, parę lat temu, odkryłem tę wysoko wrażliwą osobowość, i wydało mi się, że to o mnie, fakt, wiele z jej wyznaczników pasowało i pasuje do mnie, czy tedy jestem HSP? Może tak, może nie. No, tworca tego portalu, zarazem autor większość tutaj tekstów, pewnie powie, że nie, że nie jestem, albo nawet, mając zdaje się za egoistę czy coś tak, powie, żem zaprzeczeniem owej wysokiej wrażliwości (nie wiem dlaczego, ale on, RedPiller czy jak mu tam, ostatnio zdaje się zagiął na mnie parol, ponownie, jak na początku mej tu prezencji). O czym to świadczy? Otóż moim skromnym zdaniem właśnie o tym co powyżej, mianowicie, by nie przykładać zbyt wielkiej wagi to psychologicznych teorii vel teoryjek. Tako se myslim.
Żaden parol. Mam awersję do rozpowszechnionych niesłusznie tekstów, które np. odczłowieczają mężczyzn, lub kobiety określeniami znanymi z patologii (piz*y, zmywary), ale też do poglądów w których broni się atakowanie słabszych, mniej kompetentnych, czy dyskryminowanych (tak jak gdy większy napada mniejszego, silniejszy na słabszego, albo grupą na jednego). Jak się nie chce zrozumieć ludzi (lub tylko mężczyzn) w gorszym położeniu, którzy okazują słabości i samemu się ich gorzej traktuje (albo wręcz sprowadza do poziomu kobiety, co miałoby być obelgą) to nie ma się wiele empatii.
A to właśnie brak empatii skutkuje problemami społecznymi. Gdyby ludzie potrafili traktować się lepiej to wiele z tych problemów, którymi gardzą nie miałyby racji bytu, lub kończyłyby się wcześniej. Popieranie przemocy wobec nieprzemocowych osób (głównie gdy samemu się ją inicjuje, a nie tylko broni) też nie jest godne przekazywania.
Wrażliwa osoba na innych wstawia się za słabszymi, ponieważ wyciąga do nich rękę, zamiast nimi gardzić i wyłącznie ich oceniać negatywnie. Oceny są zawsze proste, a pomóc i dać życzliwą radę nie ma komu. Obrażanie wrażliwych mężczyzn będąc wrażliwym mężczyzną to też hipokryzja. Model męskości poniżającej innych, kompletnie nieczułej na cierpienia i trudności innych, jest tym na który wielu mężczyzn się nabrało, że jest tym jedynym rozsądnym, co nie jest prawdą.
A jednak trochę się naspędzałem czasu przy patologii (takie dzieciństwo, bywa), czy obserwując patologię jak funkcjonuje (patomma, patostreamy, większość z nich ma się niestety za prawaków i uwielbia atakować słabszych mężczyzn), więc doskonale teraz wyłapuję te rzeczy, które spychają płcie – choć głównie mężczyzn w największy dół jaki mężczyzna może sobie wykopać.
Więc albo działamy proaktywnie próbując pomóc, albo reaktywnie okazując to co negatywne co nie wniesie za wiele dobrego.
mianowicie, by nie przykładać zbyt wielkiej wagi to psychologicznych teorii vel teoryjek.
Niezmiernie czekam na czasy, kiedy psychologia i psychiatria dadzą nam odpowiedzi na różne tematy badając je w dokładnie takim samym stylu jak np. testuje się czy ma się cukrzycę. Np. test z krwi, mamy wynik, nie ma dyskusji. A tak, są to zawsze luźne interpretacje. Jeden człowiek przypisze sobie jedne cechy, inny drugie, jeden ma na nie dowody ze swojego życia (np. lubi i opiekuje się innymi, pomaga), inny nie ma, a jedynie sygnalizuje cnotę (np. jak pseudopatrioci bijący innych Polaków, których sami uznali własną skalą za antypatriotów).
1. Nikogo w życiu nie napadłem. Nikogo nie zaatakowałem. Nigdy. Ani razu. Także słownie. Ale. Jeśli ktoś mnie atakuje, to otrzymuje odpowiedź. Adekwatną. W okresie szkolnym wielu z takich kończyło interakcję ze mną że skwaszonym ptakiem. Raz jednemu tak spuściłem farbę, że nauczycielka ze szkolną pielęgniarką musiały go zaprowadzić do sąsiedniej przychodni osiedlowej (gdzie nb. robiła moja stara). 2. Niejednokrotnie staję w obronie słabszych. Pogardzanych. Ot. Dwa przykłady. Pierwsze z brzegu (albo z Oławy). Oaza. Takie kolonie kościelne. Był w grupie taki jeden. Powiedziałem mu. „Dlaczego ty im się dajesz tak traktować”. I kolegowałem się właśnie z nim. Inny przykład. Kolega z podstawki był w liceum w klasie sam chłopak reszta dziewczyny. Nie był tzw. atrakcyjny. One miały go za nic. On zaś na to godził się. Uświadomiłem go. Zbuntowałem. Tym milej, że przeciwko (głupim) babom. 3. To Rosja jest słabsza. Wojnę toczy nie Rosja z Ukrainą. Lecz Zachód z Rosją (konkretniej USA czy szerszej świat anglosaski, albo wprost anglosasko-żydowski, to drugie w sensie globalnej finansjery itp., tak oczywiście w skrócie). Rosja jest tu słabsza. I to miliony razy. A ta cała Ukraina to jedynie poletko tego konfliktu. Mającego na celu zniszczenie Rosji. A może nawet holocaust narodu rosyjskiego. Jestem po stronie słabszego. Czyli Rosji. Nb. nie tylko dlatego jestem po JEJ stronie. Ale mniejsza z tym. Nie w tym teraz rzecz. Aha. Nazwanie kogoś ową np. męską pi.dą to nie atak. Lecz jedynie środek wyrazu. W każdym razie atakowanie nie jest moją intencją.
„ze skwaszonym ptakiem”. oczywiście „pyskiem”. ot, „podpowiedzi”, he, he, technika, nic ponadto, marność, jak cała natura (bo nie natura, lecz KULTURA, by tak mym ulubionym hasłem). ps. w mych postach pewnie są inne takie „podpowiedzi” (nie przykładając większej wagi do dyskusji internetowych, zresztą w ogóle do internetu, i szerszej techniki, ot, jak to u humanisty, zwykle wysyłam te posty bez wcześniejszego czytania).
Bardzo się tą przemocą jakby szczycisz. Tylko pytanie czy to było zasadne. Bo ktoś mógł powiedzieć do Ciebie per ta sama „pizda” od której sam wyzywasz, a Ty dążysz do „skwaszenia mordy”, czyli przemoc na innym poziomie niż była stosowana.
Jestem po stronie słabszego. Czyli Rosji.
Biedni, naprawdę współczuję, a przecież to taka dobra cywilizacja, tylko mało kto chce tam z własnej woli mieszkać. Jakby tam było tak super to ludzie by tam się zjeżdżali i prosiliby o obywatelstwo. A jednak jadą na zachód prędzej.
Najlepsi są homoseksualiści walczący z zachodu, mieszkający tam i mówiący, że tam to jest źle, a dobrze w bloku wschodnim, mimo że tu się boją wyściubić nosa, bo wiedzą, że byliby traktowani gorzej. Niesamowici hipokryci.
Mającego na celu zniszczenie Rosji. A może nawet holocaust narodu rosyjskiego.
Brak dowodów na takie rzeczy. Sprawca znowu jest robiony na ofiarę. Pierwszy atakuje, a potem płacze, że chcą go zniszczyć.
Zresztą może im się należy za ten brak poszanowania praw człowieka. Jeśli nie otaczają troską ludzi jak sam Rosjanin powiedział w materiale który pokazałem wcześniej to znaczy, że ta mentalność nie jest godna popierania.
No ale najwyraźniej różni nas wrażliwość, bo ja bym nie terroryzował ludzi za np. brak pochwalania władzy, albo mówienie, że wojna jest wojną i za to wsadzał do więzienia. Za to nie robił nic z przemocą domową, czy ogółem dzięki temu takie zjawiska tylko wzrastają na sile. Skorumpowany kraj i władza, psychopatia, ludzie podporządkowani tresurą szukający wrogów i wybielających siebie jako zbawcy cywilizacji, a sami przeżarci HIVem, biedą i alkoholizmem. Super mentalność. Nic tylko tym aniołom współczuć.
No ale fakt, współczuję, ale statystycznemu Rosjaninowi bo jest efektem manipulacji swojego rządu, który odcina go od samodzielnego myślenia. Nic poza tym. Struktury na samej górze są do szpiku zepsute.
„mało kto chce tam z własnej woli mieszkać. Jakby tam było tak super to ludzie by tam się zjeżdżali i prosiliby o obywatelstwo”. Skąd wiesz, że mało kto. Ja bym chciał. Kiedyś, i znów, całkiem niedawno, przeglądałem oficjalne (rządowe) strony Federacji Rosyjskiej, pod kątem jej polityki imigracyjnej. Niestety, de facto, nie da się (mówię o przeciętnym przypadku, czyli takim jak ja). W czym notabene nic dziwnego. Rosja nie jest krajem i państwem, że tak to ujmę, imigrantów, jak dla przykładu zamorskie kraje globalnej Anglosfery (USA, CAN, AUS, NZ) czy powiedzmy Brazylia, stąd też de facto nie prowadzi polityki imigracyjnej (de facto, bo de iure jakąś tam prowadzi, ale to zupełnie nie to samo co powyższe państwa). Również osiedlenie się tam na zasadach europejskich jest praktycznie niemożliwe. To samo dotyczy sąsiedniej Białorusi, tożsamej z Rosją historycznie, kulturowo, mentalnie, językowo, de facto (sorry za te „de facto” kilka razy z rzędu) będącej częścią Rosji. W przeciwnym razie, tzn. gdyby praktycznie istniała możliwość, reflektowałbym na osiedlenie się tam (niedawno widziałem mieszkania w Workucie dostępne for free, fakt, trochę podniszczone, ale mimo to). To tyle w temacie Rosji w kontekście „nikt tam nie chce”. Ja bym chciał. I nb. nie sądzę, bym był w tym odosobniony, w p-0-lsce może tak, ale na globalnych forach internetowych spotkać można dyskusje odnośnie (do) możliwości emigracji do Rosji (gł. anglojęzyczne, choć chyba też trafiłem kiedyś i na niemiecką). Żadną przemocą nie szczycę się. Napadało mnie jakieś prymitywne bydle, kończyło z rozkwaszonym ryjem (co u mnie było tym bardziej wykonalne, iż już w podstawówce, np. w wakacje z piątej do szóstej klasy, lubiłem sobie trochę podpakować). Ende.
cholercia, trafiłem dzisiaj na coś u Krisa Miekiny (tego od polaraxy) w Jego subach i wiem, że muszę to wrzucić do Ciebie, bo to bardzo pasuje do poruszonego tematu:
https://www.youtube.com/channel/UCvJncJ53Uw4lnRoxQKu-ZKw
„Nowy Paradygmat”
chodzi o materiał pt. „podróż do wnętrza Psyche”.
Pasuje, co? XD
Nadwrażliwość to poważny problem ponieważ nikt nie uczy jak sobie z nią radzić. System edukacji nie dba o zdrowie psychiczne dziecka. Niewykształceni w temacie rodzice też nie pomagają. Taka osoba ma na starcie przechlapane. Jak nie trafi na kogoś, kto jej pomoże zrozumieć i ogarnąć temat, to w najlepszym wypadku skończy z nerwicą. Świat promuje psychopatów, a emocje tylko przeszkadzają.
Kurczę, aż mi się ciepło na sercu zrobiło po przeczytaniu tego wpisu. Cieszę się, że jest w sieci takie miejsce, gdzie ktoś porusza tematy nie do końca poprawne politycznie ale bardzo cenne i potrzebne wielu ludziom.
Sam jestem HSP i wiele sytuacji oraz przeżyć jakich doznałem, sprawiły że znajduję się bardzo nisko pod moimi kompetencjami jeśli chodzi o pozycję społeczną. Czuję, że wrażliwość(niezależnie od płci) to wielki dar dla świata. Odczuwam, że mógłbym zrobić wiele dobrego ale… nie wiem w sumie od czego zacząć.
Tym nie mniej, bardzo doceniam Twoją pracę, zaangażowanie i poświęcenie. Idziesz pod prąd, obrałeś niełatwą i nie zawsze wdzięczne zajęcie. Domyślam się, że reakcje niektórych ludzi na Twoje artykuły nie są miłe. Tak już jest, prawda jest jak poezja, a mało kto lubi poezję. Wiem ponadto jak ważne dla wrażliwca jest poczucie sensu dlatego chciałbym Ci wyznać, że ten portal jest dla mnie źródłem inspiracji i komfortu. Dziękuję.
Dzięki. Jeśli nie wiesz od czego zacząć to w tekście masz trochę napisane do czego wrażliwi ludzie mają predyspozycje. Może coś w końcu wybierzesz. Btw jak się u mnie znalazłeś? Albo jak znalazłeś ten artykuł?
Jeszcze w 2020 roku zainteresowałem się teorią Red Pill bo ten świat, jaki wyłania się z mediów, działalności aktywistów polityczno-społecznych wcale nie synchronizował się z tym, w którym żyję. Pomyślałem sobie, że albo mam poważne zaburzenia poznawcze albo wizja świata jest nam wpajana, na wzór matrixa. I tak trafiłem na Twojego bloga, którego czytałem sporadycznie ale zawsze imponowała mi merytoryka i trzeźwa ocena opisywanych zagadnień. Ostatnio miałem lekki kryzys ale artykuły jak ten postawiły mnie na nogi. 🙂
Nie pamiętam natomiast w jaki sposób go dokładnie znalazłem. Przykro mi.
Okej, myślałem, że jesteś kimś nowym i może z google trafiłeś jakimś cudem. Dopracowuję cały czas SEO samouctwem i testuję różne rozwiązania, jednak ten artykuł pod słowem kluczowym wrażliwość lub wysoka wrażliwość z google nie wybił się. Za to taka hipergamia jest wysoko i sprawdzam skąd te różnice.
ale artykuły jak ten postawiły mnie na nogi.
W rewanżu można by było autora strony wspierać 😉 po to to się też robi, by wzajemnie się napędzać i podawać też jak najbardziej obiektywne, szczegółowe dane.
Dziękuję autorze. Dzięki czytaniu tych artykułów (już ze 100 przeczytałem) moje życie się odmieniło, a jestem wrażliwym mężczyzną. Aktualnie jest ze mnie zupełnie inny człowiek, niż kiedyś.
O to właśnie chodzi. Też się zmieniam przez ten czas, albo odkrywam to co było zakopane we mnie kiedyś i nawet ten kierunek mi się podoba. Ci co ściągają w dół mają inne miejsca dla siebie. No i mam nadzieję zostaniesz tutaj czytając dalej, czy wspierając.
W pewnym sensie traktuję to jak magię, że samym czytaniem można tak swoją osobowość zmienić i poczuć się lepiej ze sobą. Mówię tu o mnie. Wspierać wspieram jak tylko mogę, bo to jest jakaś magiczna robota.