NIE znaczy NIE? Nie zawsze! Zaburzone kobiety kłamią o braku zgody
Spis treści
- 1 Moje doświadczenia z kobiecym NIE, które znaczyło TAK
- 2 Karać mężczyzn za niewiedzę, lub za słuchanie kobiet? Nie taka powinna być refleksja
- 3 NIE znaczy NIE? Najpierw krytykujcie zaburzone kobiety
- 4 Nie wszystkie kobiety są takie same i nie każdej NIE oznacza TAK
- 5 Manipulantki same namawiają do gwałtu według definicji
- 6 Inne sytuacje w związkach w których kobiece NIE nie znaczy NIE
- 7 Mamy dowody na to, że kobiece NIE nie zawsze znaczy NIE
NIE znaczy NIE? Nie zawsze! Według niektórych kobiet, mężczyźni mają się domyślać kiedy kobieta mówi wprost, kiedy manipuluje, kiedy jest niezdecydowana, a kiedy chce byśmy przekonali ją do zmiany zdania (czyli do zmiany swojego NIE, na TAK). Ba, istnieją też kobiety, które nie wiedzą czego chcą, uważają, że mężczyzna ma być ich przewodnikiem i to ON ma wiedzieć czego ona ma chcieć. ON! Jeszcze inne nie chcą wyjść na łatwe, więc ich odmowa jest tylko pozorna, oddalona w czasie. Rodzi to naprawdę dużo problemów z kobiecym NIE (brakiem zgody), które bardzo płynnie może przechodzić w NIEEEE WIEEEEMMMMM, MOOOŻEEE, lub PRAWIE TAAAAK.
Co gorsza, są też problemy z kobiecym słowem TAK (zgodą). Niejeden mężczyzna dał się nabrać na kobiece TAK, a w kolejny dzień został oskarżony, lub oplotkowany w środowisku, co również przyniosło mu straszne problemy (mój tekst o przemocy zlecanej przez kobiety). Stało się tak tylko dlatego, że kobieta miała poczucie winy ZA WŁASNĄ DECYZJĘ (np. o seksie, czy piciu alkoholu), ale za którą uznała ma być ukarany mężczyzna. To akurat problem z nieodpowiedzialnymi kobietami, które są uczone mentalności ofiary i wiecznym szukaniu winy w mężczyznach. Musimy wiedzieć, że kobiece słowo to wielka władza i wielki przywilej, ponieważ kobiety są słuchane bardziej w takich sytuacjach.
Czy czytelnik oburzył się tym co piszę? To niech posłucha sobie wypowiedzi kobiety, która narzeka, że mężczyzna na randce jej „nie zgwałcił” (wedle dzisiejszego traktowania kobiecej odmowy): https://youtu.be/oRERlvEIOLU (lub kopia jest u mnie na serwerze – klik)
Po prostu kobieta powiedziała NIE, ale chciała, by jednak mężczyzna wykazał się i przełamał jej sztuczny opór.
Moje doświadczenia z kobiecym NIE, które znaczyło TAK
Obejrzane, posłuchane i zrozumiane, że takie kobiety nie są wymysłem mężczyzn i wcale nie są niszą, bo wielu z nas je spotkało? To teraz moja opinia. Opinia człowieka, który był UCZONY przez same kobiety, że nie należy na poważnie brać ich NIE, ponieważ za moment zmienią zdanie, chcą się podroczyć, albo jedynie testują wytrwałość mężczyzny. Co do wytrwałości, same kobiety niech się wypowiedzą:
Oczywiście, kobieca odmowa z obrazka nie ma kontekstu seksualnego, ale będąc na randce kobieta również może stosować sztuczny opór, który jeśli zostanie złamany… może się z tego cieszyć. I to jest naprawdę niebezpieczne dla mężczyzny, który nie jest gwałcicielem, ale za którego może być uznany.
Dlatego owszem, należy uznawać kobiece NIE, za NIE. Dla własnego bezpieczeństwa, by mężczyzna nie mógł być posądzony nagle o coś złego, mimo, że kobieta sama dawała sygnały, że jej NIE, nie znaczy NIE. Czy to znaczy że mężczyzna jest wtedy mniej wytrwały? Nie, ale musi takim być widząc jak wiele kobiet odmawia tylko dla pozoru, lub godzi się na coś, a potem nie bierze za to odpowiedzialności.
Karać mężczyzn za niewiedzę, lub za słuchanie kobiet? Nie taka powinna być refleksja
Za młodu dopiero uczysz się jak funkcjonuje świat, jak funkcjonują relacje damsko-męskie. Nie wiesz za wiele. Słuchasz kobiet z którymi rozmawiasz, bo nie uważasz je za osoby podłe. Ufasz im. Nie posądzasz ich o kłamanie. Obserwujesz też jakie cechy i zachowania mężczyzn je przyciągają. Nie wiesz które kobiety są zaburzone, bo nie masz wiedzy o tym (bo pytam skąd?), ani nikt nie ma napisane na czole jaki jest. Do tego spotykasz niezdecydowane kobiety w stylu „chciałabym, ale się boję”, więc zauważasz, że kobiece NIE nie zawsze jest stuprocentowo pewne.
Musimy zrozumieć, że ludzie nie rodzą się z wiedzą. Nie wiedzą nawet jak żyć, a co dopiero jak budować relacje. Gdyby ta wiedza była powszechna (np. uczona w szkole), to jeśli ludzie by się do niej nie stosowali, to można by było ich krytykować, czy karać. A tak?
Rodzice nie nauczą cię flirtować. Nie pójdą z tobą na randkę. Nie powiedzą co zrobić dokładnie, by było dobrze. Powiedzą, że pogadajcie sobie o niebie i chlebie, bądźcie dla siebie mili i już, wszystko będzie super. Jak w bajce. Ale życie to nie bajka. Szczególnie młode dziewczyny mówią, że to jest nudne. Młode to nawet mówię spokojnie do 30stki, bo wiek dojrzewania emocjonalnego się wydłuża, a studentki lubią nierzadko poszaleć.
I potem te dziewczyny uganiają się za takimi chłopakami, którzy przejrzeli ich grę i wiedzą jak w nią grać. Nie z tymi, którzy są jak tej w bajce z trzymaniem się za ręce, będąc dla siebie tylko milusimi. Powiedzą, że to zbyt cukierkowe, a cukierkowi mężczyźni nie są dla nich.
Społeczeństwo (poza kulturalnymi rodzicami) pokazuje nam, że mężczyzna nie może taki być. Ma być ucieleśnieniem postawy niedźwiedzia (którego feministki wolą spotkać). Nie misia, tylko niedźwiedzia. Nie cmokającego i pytającego czy może dotknąć w nóżkę, tylko działającego jak automat, pewny siebie i zadziorny, jak znawca kobiet, który odczytuje ich pragnienia i wzbudza tylko te odpowiednie emocje. Mężczyźni tak samo. Trafisz do grupy agresywnych mężczyzn bez skrupułów, to tam „cukierkowego” zmiotą z planszy. Nazwą babą, gejem, ciotą. Wiele jest określeń mężczyzn, którymi pogardzają toksycznie męscy ludzie (dumni z posiadania cech ciemnej triady).
A przecież ta dziewczyna z filmiku również podejrzewała, że jeśli gość nie zaczął jej rozbierać (wedle jej życzenia, bo zabroniła), to jest gejem. Tyle jest właśnie głupoty w tego typu wychowaniu i wzorcach. Czy DOBRZY mężczyźni mają się czuć dobrze, gdy słyszą takie rzeczy o sobie? Wielu z nich popada w depresję, pije, bierze narkotyki, izoluje się od ludzi, czy popełnia samobójstwa. Bo są dobrzy, nie łamią norm, a nagradzani są karą. Jeszcze inni czują chęć zemsty za to jak byli traktowani i zaczynają twierdzić, że tak naprawdę WSZYSTKIE kobiety chcą być traktowane jak szmaty, a ich każde „nie” to kłamstwo. Ot, dobrzy mężczyźni po takich przebojach zaczynają chcieć przypominać tych złych mężczyzn, nagradzanych za zło, za łamanie oporu, za różne rzeczy, których kobiety niby nie chcą… ale potem okazuje się, że to oni mają największe liczniki zdobytych kobiet (choć pewnie zaburzonych, niedojrzałych i tak dalej). Niczego dobrego z tego nie wynika.
NIE znaczy NIE? Najpierw krytykujcie zaburzone kobiety
Praktycznie nikt opisywanych przeze mnie kobiet masowo nie krytykuje, że są nieasertywne i to one powodują problemy. Prawie nikt nie obraża ich, że są manipulatorkami. Że stosują techniki uwodzenia. Bo to są właśnie gry psychiczne. To one wpuszczają na minę mężczyzn. To je można podejrzewać o przemocowe nastawienie. To one grają ofiary, mimo, że zachęciły do grania w ich grę. Ale że mężczyzna słyszy, że inicjatywa jest męska, a bierność kobieca, to uwaga skupia się na nim i on ostatecznie ma być odpowiedzialny za wszystko. SZYJA KRĘCI GŁOWĄ.
Ale przepraszam, gdzie jest poradnik dla wszystkich mężczyzn jak się zachować, by było dobrze? Może jakaś „biblia” obsługiwania kobiet by się przydała dla każdego? Gdyby każdy mężczyzna wychodził dobrze na tym, że kobietę szanuje, jest miły i uznaje słowo NIE za NIE, to naprawdę każdy by tak robił. Te zasady są proste do zrozumienia (w przeciwieństwie do zrozumienia wszystkich kobiet na świecie). Ale potem wychodzi inaczej. Ktoś inny jest przyjacielem, a ktoś inny ma randki z wieloma kobietami i to one się do niego lepią. Być może również te zaburzone, ale jednak fakt jest faktem, że u jednych mężczyzn buduje to poczucie własnej wartości, a u drugich cierpienie, że nie zostali wybrani i są jakby gorszym sortem. I to właśnie mimo bycia tymi szanującymi mężczyznami, którzy robią wszystko, to co trzeba.
Dlatego śmieszy mnie, jak kobiety strasznie atakują mężczyzn, że nie zawsze kobiece NIE traktują poważnie. Ale to wynika z tego, że one nigdy nie umawiały się z kobietami i nie było w tym elementu uwodzenia i flirtu, jakiegoś takiego napięcia, które często uruchamia pożądanie. My wiemy jak jest, bo my się z kobietami umawiamy i tylko w damsko-męskiej „grze” to zachodzi (oczywiście w przypadku obu hetero osób).
Nie wszystkie kobiety są takie same i nie każdej NIE oznacza TAK
Oczywiście są mało inteligentni ludzie, którzy spotykają, lub znają jeden typ kobiet (ciągle ten sam, bo taki mają charakter, swój do swego) i potem wypisują bzdury „to jest natura kobiet, wszystkie kobiety są takie same”. Nie odróżniają asertywnych, niezaburzonych, dojrzałych emocjonalnie kobiet, od takich, które nie są zbyt poukładane (lekko mówiąc). Zresztą w drugą stronę o mężczyznach idzie identyko retoryka od wielu kobiet i feministek. Ale jeżeli masz smykałkę do poznawania ludzi, nie odstraszasz kobiet, masz smykałkę do obserwacji i analitycznego wyciągania szczegółowych wniosków, to zaczynasz widzieć różnice między poszczególnymi kobietami. Nie ma wtedy natury kobiet. Są specyficzne cechy charakteru. Ba, są specyficzne cechy zaburzeń osobowości.
Tylko co z tego, że to wiesz? Jeśli jesteś na miłej randce, to większość ludzi nie będzie analizować niczego. Jest zaufanie i nie ma paranoi. Nie o to chodzi we flircie. Nie o to chodzi już na spotkaniu. Bo jest miło, bo są emocje. Bo jest przyjemnie. I często ludzie się droczą. I nie chcą rezygnować z szansy na przykład na kontakt fizyczny. A ten kontakt mógł wystąpić po kobiecym NIE. Czasem mówionym poważnie, ale nie do końca, z grobową miną, a czasem z małym uśmieszkiem, który trzeba wyłapać.
Ale też tutaj nie ma schematu (byłoby za prosto). Ktoś powie, że okej, jak kobieta się uśmiecha to na pewno jest to droczenie się i wtedy jej NIE, to jest TAK. Ale są naprawdę poważne kobiety, które mają chłodną minę, gdy tak postępują. Prawdopodobnie specjalnie kontrolują się w taki sposób, lub po prostu nie są zbyt sympatyczne. Są przecież ludzie mało uśmiechający się, tak? Są. Ale nadal ich NIE, nie musi oznaczać NIE. Nie ma jednolitego schematu na wszystkie kobiety. I to jest fatalne, bo mężczyźni idą w niebezpieczną sytuację i gubią się. I mają prawo, niezależnie ile kobiet narzeka na brak prawdziwych mężczyzn, brak mężczyzn, którzy je rozumieją i tak dalej. Krytykować łatwo, ale zobaczyć sytuację z drugiej strony już trudniej.
Manipulantki same namawiają do gwałtu według definicji
Kobiety, o których dziś mówię według dzisiejszych feministek same namawiają do gwałtu! Tak niestety jest. Bo ich NIE nie oznacza często NIE. Ich NIE oznacza: spróbuj, zrób coś, pokaż, że masz inicjatywę, nawet jak odmówię.
A to jest przecież definicja gwałtu, czyli tak jest, gdy próbujesz, naciskasz nawet jak kobieta odmawia i stawia opór (nie wiesz czy jest sztuczny).
I my wiemy, że są typy kobiet, które powiedzą mężczyźnie NIE na randce, tylko po to by sprawdzić czy będzie się starał. Powiedzą NIE w rozmowie sms, telefonicznej, czy w internetowej również po to, by sprawdzić czy mężczyźnie zależy, bo powinien się wykazać po jej stawianiu muru. One mają taki program w głowie. „Staraj się o mnie, jesteś zdobywcą, jak powiem NIE i uznasz to, to NIE JESTEŚ MĘŻCZYZNĄ!”. Zachęcam do poczytania o shit-testach…
One tak mają. I to często wynika z tradycyjnego wychowania, norm płciowych, a często z zaburzeń osobowości. Bo jednak kobieta, która manipuluje i uważa, że trzeba ją zdobywać, to znowu mi tu pachnie narcyzmem, albo socjopatią. Może w jej domu ojciec zawsze ją ugłaskiwał, nawet jak była nieznośna? Może stawiał ją w centrum? Może musi mieć kontrolę? Może drugi człowiek to dla niej pionek którego rozgrywa? A może ma borderline i boi się odrzucenia, więc testy które robi mają za zadanie upewnić ją, że mężczyzna będzie starał się dalej? Kto wie. Powodów jest bez liku. Ważne, że coś takiego zachodzi u różnych kobiet.
Inne sytuacje w związkach w których kobiece NIE nie znaczy NIE
Mężczyźni naprawdę mają ciężko ze zrozumieniem wprost kobiecego NIE, bo nawet w związku z nimi mieliśmy takie zachowania:
1. Idziesz ze mną do sklepu? Nie! (a potem ubiera się i mówi, „aaa dobra, to pójdę”)
2. Chcesz więcej tych truskawek? Nie! (a potem je, jak nie spojrzę)
3. Jesteś zła na mnie i chcesz bym coś zrobił? NIEEEE! (ale i tak trzeba się domyślić czy tak jest naprawdę i o którą sytuację kobieta jest zła)
4. Pytasz ją gdzie idziemy? I ona mówi TY ZDECYDUJ, a będzie dobrze. Decydujesz, a ona tylko narzeka (działa więc na OPAK, niż twierdzi).
Bo wszystko masz wiedzieć ty mężczyzno i ty masz wszystko brać na klatę, również jej złość za własną nieudolność, brak świadomości czego chce i nieumiejętność podejmowania decyzji. Te kobiety chcą OJCA w partnerze, a o tym też się prawie nie mówi! Wyzywa się tylko mężczyzn „maminsynków”, chcących mamusi. A kobiet szukających mężczyzny w roli ojca jest tona! Może jest ich nawet więcej, niż takich mężczyzn, ponieważ u kobiet uznaje się to jakby za naturalne (co daje przyzwolenie), a u mężczyzn do wyplenienia.
I takie sytuacje, jak powyżej nie zdarzają się z 15 latkami. Nie! Z 20 paro latkami. A nawet niekiedy ze starszymi. Nie dziwne wcale, że są dalej same, co? Albo że im nie wychodzi na polu związków. I potem tylko mają do dyspozycji narzekanie, że „prawdziwych mężczyzn już nie ma”.
No tak, bo przejrzeli je i uszanowali ich NIE.
Mamy dowody na to, że kobiece NIE nie zawsze znaczy NIE
Internet jest o tyle dobry, że w potoku szamba, które tu jest, niektórzy ludzie sami na siebie preparują dowody. Widzimy nastolatków, którzy nagrywają filmy jak znęcają się nad najsłabszą osobą z klasy w szkole. Kiedyś na przykład uszłoby im to na sucho. Widzimy właśnie takie panny, jak ta, którą widzieliśmy na filmiku, która opisuje jak jej NIE nie oznaczało NIE i była zawiedziona, że mężczyzna uszanował jej zdanie. I potem go wyzywa…
Są też kobiety, które wręcz krzyczą, że mężczyzna MA NIE PYTAĆ KOBIETĘ O NIC, ma podjąć decyzję i tyle. Inaczej wyzwą go od niezdecydowanego i niestanowczego, co miałoby zrobić z niego „kobietę” (te podrzutki wobec niemęskości w naszej kulturze są strasznie toksyczne). Tak czy siak jej WOLNO mieć takie cechy, a nie jemu. Potem się okazuje, że jej wolno mieć naprawdę dużo toksycznych cech. Potem widzimy, że najpopularniejszymi memami wśród kobiet są te o typie „jestem wariatką”. I są z tego dumne.
Zatem owszem, wrzucam ten temat w kategorię toksycznej kobiecości.
Inne kobiety nie uwierzyłyby nam, że takie kobiety spotykaliśmy. Powiedziałyby, że to bujda, mitomania, że kłamiemy po to by się wybielić, albo bo to my jesteśmy toksyczni. Ale one dziś robią filmy o sobie samych. I nawet czasem umieją przyznać, że to z nimi jest problem!
Niesamowite. Może w końcu nauczy się jedna z drugą dziewczyna mówić „tak”, gdy chce czegoś i nie będzie się bawić w gierki. Nie będzie „zamknięta uczuciowo”, bo „trzeba się domyślić, bo ona taka nieśmiała, a on musi zdobywać”.
Nie będzie taka dziewczyna chciała się bawić w gonienie króliczka, lub udawanie króliczka. A pamiętajmy, to jest uwodzenie techniką push and pull. To jest typowa manipulacja uczona przez narcyzów i psychopatów, przeniesiona niegdyś na fora uwodzicielskie. A robią tak często kobiety, niedojrzałe, zaburzone, a niektórzy by powiedzieli, że wszystkie…
Cóż, czy tak jest, psychiatrzy powoli badają. Warto zajrzeć do mojego wpisu o tym, czy psychiatria do tej pory maskowała psychopatię kobiet…
Czas nauczyć się naprawdę szybko odróżniać niezaburzone kobiety od zaburzonych, bo problemy z tymi drugimi będą na pewno. I po to jest moja strona, która musi łamać to co niestety najpopularniejsze i toksyczne. I to jest smutne, bo popularność innych haseł i wzorców pokazuje jak złamane mamy społeczeństwo, jak bardzo ignoranckie i jak daleko mu do zrozumienia tego wszystkiego. Łatwiej płynąć z prądem.
Na końcu, jak zawsze, zachęcam do wspierania mnie i tego portalu – klik.