Doświadczenia kobiet na portalach randkowych
Spis treści
- 1 Kobiety potrafią zakochać się w kimś kto nie jest w ich typie z wyglądu
- 2 Portale randkowe to nie roksa i dlatego wybrałam lepszego mężczyznę, niż tamci
- 3 Szybko poszło
- 4 Prehistoryczny Tinder z 2014r. – jakby nie taki zamerykanizowany
- 5 Zgrany team uczący się siebie dzień za dniem. Love story
- 6 Wspólne zainteresowania i otwartość to klucz
- 7 Żonaci, oszuści, ale na końcu związek
- 8 Co trzeba zrobić, by znaleźć miłość będąc kobietą? Wystarczy zadziałać, a nie czekać na księcia pukającego do drzwi!
Czy doświadczenia kobiet na portalach randkowych różnią się od doświadczeń mężczyzn? Czy mają one łatwiej umówić się na randkę, ale i znaleźć kogoś do stałego związku? Dzięki tej serii tekstów chciałbym pokazać jak wygląda sytuacja płci w tych miejscach. Takie historie mogą pomóc w zobrazowaniu co jest ważne w zapoznawaniu się na portalach randkowych, ale i dają świadomość jak szybko wartościowe kobiety znikają z nich.
Poprzednie teksty o mężczyznach można zobaczyć tutaj i tutaj. Z kolei tutaj znajduje się temat w którym zapraszałem do dzielenia się historiami wraz z listą pytań/zagadnień.
W skrócie – większość mężczyzn była niewidoczna dla kobiet nieważne jak bardzo, by się nie starali, zmieniali opisy, zmieniali sposoby rozmów. Ewidentnie liczył się wygląd, ale i trochę szczęścia, by trafić w moment, gdy kobieta ma okienko dawania szansy, dobrego samopoczucia do rozmowy i chęci na spotkanie. Mężczyźni niewyglądający ponadprzeciętnie muszą bardzo kombinować, by mieć powodzenie na portalach randkowych. Oczywiście nie chcę tutaj podawać zerojedynkowych teorii, że absolutnie każda kobieta ma łatwo, a każdy mężczyzna ma trudno, bo tak nie jest. Przecież mężczyźni sami sobie często szkodzą agresją (w tym pasywną), głupimi żartami, czy naciskaniem na seks uprzedmiatawiając te wartościowsze z kobiet, które nie zakładają kont w takim celu.
Za to jedną z ciekawostek umieszczanych w historiach kobiet jest to, że czasem dają szansę mężczyznom nie w ich typie fizycznym i wychodzą z tego bardzo dobre związki – ku zaskoczeniu ich samych (nie znały swojej natury).
Kobiety piszą w moim tekście w formie pierwszoosobowej (nie używam cytatów). To są ich własne słowa, często nawet nieredagowane.
Co ciekawe odezwały się do mnie głównie te kobiety, które znalazły kogoś do związku. Pytanie, czy inne wstydzą się stanu wolnego, czy i tak nigdy nie miały zamiaru sobie nikogo znaleźć?
Kobiety potrafią zakochać się w kimś kto nie jest w ich typie z wyglądu
Kobieta nr 1 opowiada:
Poznałam swojego męża w czasach gdy telefony komórkowe miały zielone wyświetlacze i dzwonki monofoniczne, więc wysyłanie sobie zdjęć nie wchodziło w grę 😎 Wprost niewiarygodny splot wypadków sprawił, że zaczęliśmy ze sobą smsować, robiliśmy to przez ponad rok i gdy w końcu się spotkaliśmy to nie ukrywam, że okazało się, że wizualnie dość mocno różnił się od mojego wymyślonego ideału męskiego piękna (zupełnie nie ten typ urody, który mi się wtedy podobał). Rozsądek jednak wygrał i postanowiłam dać mu szansę, bo przecież rozmowy z nim bardzo polubiłam. Po niedługim czasie zostaliśmy parą, a w efekcie później całkiem zwariowałam na jego punkcie do tego stopnia, że jego typ urody zaczął wydawać mi się i zresztą do tej pory wydaje mi się najbardziej atrakcyjnym i męskim 🤣 Warto dać szansę osobie z którą nam się fajnie gada, nawet jeśli nie do końca jest w naszym typie i to tyczy się zarówno panów jak i pań. Ostatecznie etap zauroczenia trwa dość krótko i jeśli poza wyglądem drugi człowiek nie ma nic do zaoferowania to kicha.
Dopisek admina: Niestety dziewczyny są ostatnimi czasy oszukiwane, że powinny kierować się w doborze tym samym co mężczyźni, by nam „dorównać”, bo wmówiono im, że bez tego coś tracą. To nieprawda. Cierpią na tym głównie osoby poznające się wirtualnie, gdzie mamy dostęp właśnie do zdjęć w pierwszej kolejności, nie ma innych bodźców i emocji, które dla kobiet są ważne.
Na potwierdzenie powiem, że miałem kiedyś identyczną sytuację. Dziewczyna nie znając mnie, gdy podbiłem do niej powiedziała jasno – „nie jesteś w moim typie”. Jednak przypadkowo spotkaliśmy się na wspólnej imprezie, gdzie mogła poznać mnie bardziej, jakie mam poczucie humoru, poglądy, sposób rozmowy, czy prowadzenia tej imprezy. Po niej powiedziała, że się pomyliła co do mnie, a potem chciała się spotykać. „Nagle” jej typ fizyczny nie miał żadnego znaczenia. Podobne historie słyszałem od innych dziewczyn. Pewnie gdzieś na kobiecych forach też się czymś takim dzielą – coś mi mignęło przez oczy dawno temu.
Ba. Widziałem eksperyment w którym ludzie musieli a) spędzać ze sobą dużo czasu, b) patrzeć sobie długo w oczy. Okazywało się, że kobiety przyzwyczajając się do wyglądu mężczyzn wcześniej nie podobających się im nagle zaczęły ich tolerować (stali się neutralni), a potem zaczęli się im podobać. Pozytywne emocje związane z danym mężczyzną dały im chęć przypisania pozytywnych cech do jego specyficznego wyglądu. Parom z kolei aktywowały się jakieś mechanizmy odpowiedzialne za zauroczenie, a byli to ludzie jednak z początku niepodobający się sobie.
Dlatego nieprawdą jest, że pożądania nie da się negocjować, czy też zmienić jego poziomu. Jest to skomplikowane, szczególnie u kobiet, ale i u mężczyzn bardziej emocjonalnych, niż przeciętnie, ale jest to możliwe.
Ludzie mają też opory kulturowe, a nawet związane z brakiem pewności siebie przy dobieraniu się. Znam kobiety, które wstydziły się spotykać z mężczyzną od nich niższym, albo innej rasy. Po prostu nie wiedziały jak będzie to odebrane w otoczeniu, czy będą wyśmiane, czy nie podupadnie ich status, czy ktoś ich nie wykluczy (łącznie z rodziną) itd. Ale gdy zyskały pewność siebie i akceptację, to takie związki zostały z powodzeniem zawarte i trwają. Oczywiście nie stać na to wiele kobiet, bo ogrom z nich ma duże problemy z poczuciem własnej wartości, a także z zaprzestaniem dopasowywania się do społeczeństwa/otoczenia, zamiast życia po swojemu. To wszystko jest pracą do wykonania. Poza tym ludzie bardzo często wybierają to co im znane, to co już widzieli, to do czego są przyzwyczajeni.
I jak dla mnie jest to super wiedza pokazująca jak bardzo środowisko, czy inne mechanizmy wpływają na wybory ludzi, na ich cechy, poglądy itd. Wielu z tych rzeczy nie widzimy na pierwszy rzut oka i nie zdajemy sobie nawet z nich sprawy.
Kobiety zatem nie powinny oceniać mężczyzn po wyglądzie tak drastycznie, nie powinny oceniać po pierwszym wrażeniu (zwykle jest błędne), nie powinny oceniać emocji początkowych, ponieważ mogą być blokowane przez barierę fizyczną, która… nie mówi wiele o tym czy da się daną parę scalić.
Portale randkowe to nie roksa i dlatego wybrałam lepszego mężczyznę, niż tamci
Kobieta nr 2 opowiada:
U mnie z lajkami/polubieniami profilu było tak, że zbytnio nie zwracałam na to uwagi. Ale na pewno:
- dostawałam więcej lajków od mężczyzn, niż dawałam
- niestety część mężczyzn pomyliła badoo z roksą, co potem rozwinę
- więcej rozmów rozpoczętych było przez mężczyzn
- na 10 rozmów napisałam do 4 osób uwzględniając, że dana osoba ma podobne zainteresowania co ja
- udanych rozmów było może kilkanaście na kilkadziesiąt zaczętych
Zwykle rozmowa tych mężczyzn zaczynała się od „co tam”, albo od komplementowania moich oczu. Rzadziej dotyczyła moich zainteresowań: muzyki, sztuki, czy kolei, czego żałuję. Jak ja zaczynałam rozmowy to wyciągałam to co było w opisie profilu danego mężczyzny (dzięki temu udało mi się poznać obecnego partnera).
Dobrych spotkań łącznie miałam około osiem. Jedno spotkanie skończyło się związkiem, który trwa do dnia dzisiejszego. Około 20 spotkań było nieudanych. Np. w rzeczywistości osoba była zupełnie inna pod względem zachowania, albo nie było tematów do rozmowy.
Zdarzały się sytuacje w których mężczyźni jedynie o czym potrafili pisać to o seksie i to często w obrzydliwy sposób. Do tego albo od początku wysyłali zdjęcia penisów, albo najpierw rozmawiali w miarę normalnie, by potem i tak pokazać, że chodzi im o jednorazowy seks, albo relację seksualną. Nie zwracali uwagi, że miałam w opisie wpisane, że nie chcę relacji seksualnej.
Ale poznałam też bardzo dużo pozytywnych osób. Mając podobne usposobienie i zainteresowania na żywo nie miałabym takiej możliwości ich spotkać i poznać. I gdyby nie badoo nie znalazłabym mojego nieidealnie idealnego związku. I to nawet w sytuacji, gdy profil mojego faceta nie wyświetlał się z powodu ograniczonego przeze mnie zakresu miejscowości. Gdyby nie to, że wyświetlił mi się przypadkiem nigdy pewnie bym go nie znalazła, a jednak był z miejscowości oddalonej bardzo daleko od mojej. Moje początkowe opory przestały mieć znaczenie po zapoznaniu.
Co wyniosłam z portali?
1. Podobne zainteresowania są ważne: to właśnie muzyka, filmy, gry… Rzadziej kolej. Poza tym niewiele więcej mnie łączyło z całą resztą mężczyzn i dlatego nie było tematów.
2. Mój obecny mężczyzna miał opis całego siebie, swoich zainteresowań, tego co robi w wolnym czasie. Ale szczególnie zdanie o czarnej kawie spowodowało, że do niego napisałam, bo sama ją lubię (podobieństwa mi pasują).
3. Mogę powiedzieć, że po pierwszym spotkaniu już mogliśmy stworzyć związek. Warunkiem jest chemia i zaangażowanie z obu stron, a nie tylko napieranie na seks.
4. Np. w rozmowach osoba wydawała się być otwarta, rozmowna, właśnie autentyczna w tematach o których pisaliśmy, ale na żywo okazywało się że nie ma z tym nic wspólnego, albo nagle nie było tematu do rozmowy.
5. Bywały sytuacje, że była cisza. Ja ogólnie zagaduję, próbuję szukać tematu do rozmowy, ale zdarzało się, że po 10 minutach kompletnie się nie kleiło. Dopijałam piwo, zapłaciłam za siebie i żegnałam się z tą osobą mówiąc, że nie jesteśmy na stypie, by patrzeć w dno szklanki i dumać nad życiem. Ale takich sytuacji było niewiele. Nie lubię być osobą, która zabawia kogoś na siłę.
6. To z takimi osobami właściwie przeszłam w strefę friendzonu. W większości rozmowy były dość drętwe, więc nie pasowaliśmy do siebie.
7. Musi być też coś co nas z sobą różni, tak żeby nie było, że właściwie rozmawiam z własnym odbiciem. Nie jakieś diametralne różnice, by się kłócić, nie lubić siebie, nie szanować, ale jakieś takie, żebyśmy mogli porozmawiać z szacunkiem, ale i nowymi wnioskami. Mądrość jest w cenie.
Ale może akurat to moje mylne spojrzenie. Może Ci mężczyźni chcieli jak najbardziej się mi przypodobać, więc nie wyrażali swojego zdania? To też niefajne zachowanie, bo rozmawiać trzeba umieć, nawet gdy ma się różnicę zdań. Z moim obecnym partnerem mamy wiele wspólnego, ale też jesteśmy różni w kilku kwestiach. Tyle, że na końcu zawsze się dogadamy.
Szybko poszło
Kobieta nr 3 opowiada:
Hej, często czytam Twoje posty więc postanowiłam napisać odnośnie portali randkowych😀
Miałam konto na tinderze, długi opis i normalne zdjęcia. Miałam chyba mniej więcej po równo polubień, bo nie parowało mi zbyt dużo. Nie wiem czy kiedykolwiek zaczęłam rozmowę jako pierwsza, jednak nie poświęcałam tej aplikacji wiele czasu. Poznałam swojego aktualnego chłopaka po tygodniu i jesteśmy już razem 4 lata z krótka przerwą 😀. Dlatego rozmów z innymi nie było zbyt wiele. Wrażenia ogólnie mam pozytywne. Poznałam kilka ciekawych osób do rozmowy mimo, że nie utrzymuje z nimi kontaktu. Oczywiście zdanie mam tylko o mężczyznach, bo kobiet nie szukałam.😊
Prehistoryczny Tinder z 2014r. – jakby nie taki zamerykanizowany
Kobieta nr 4 opowiada:
Hej, ja z Tindera korzystałam dawno temu, gdy to była jeszcze nowość (2014). Na 20 polubień, powiedzmy, że odwzajemnionych było 15. Czasem odzywałam się pierwsza, mniej więcej w 1/4 przypadków, ale zazwyczaj wtedy gadka się nie kleiła. Może to dlatego, że wielu mężczyzn nie chce, by to kobieta zagadywała. Tkwią jeszcze w prehistorii, czy coś. Może kompleksy, że nie będą się czuć zbyt męscy jak ja przejmę inicjatywę. Nie wiem.
Przy wyborze faceta kierowałam się głównie opisem (im bardziej błyskotliwy był, tym lepiej, bo było mi ciężko przeglądać profile takich samych mężczyzn, którzy piszą o sobie to samo), potem zdjęciem (im mniej sweet fotek i gołych klat tym większa szansa na normalnego gościa). W realu spotkałam się z dwoma facetami. Z tym drugim jestem do dziś. Z tego co on mówi byłam jedyną dziewczyną, z którą się zmatchował. Napisał pierwszy. Nie mam screenów, ale jakiś small talk był. Pierwszy też wyszedł z inicjatywą spotkania.
Znam jeszcze 2 inne pary, kilkuletnie związki, które poznały się właśnie wtedy, gdy Tinder był jeszcze nowy w Polsce. Te pary wiele sił wkładały w rozmowy, w spotkania. Są to ludzie na poziomie. Emocjonalnie dostępni, intelektualnie, ale i przyjacielscy. Wydaje mi się też, że wtedy nie szukało się kogoś tylko na seks na taką skalę jak teraz.
Ogólnie uważam, że było to fajne miejsce na poznanie kogoś. Dla porównania zdarzyło mi się, że ktoś podszedł do mnie na ulicy i chciał się umówić i było to dla mnie dziwne i niekomfortowe.
Zgrany team uczący się siebie dzień za dniem. Love story
Kobieta nr 5 opowiada:
Poznaliśmy się z mężem (chociaż to ponad 6 lat temu było) za czasów świetności badoo.
Sparowań miałam dużo (80 procent). Byłam na portalu 2-3 tygodnie, bo zaiskrzyło z moim mężem i uznałam, że to koniec mojej przygody.
Zaczęłam 30-40 procent rozmów, ale znaczna część kończyła się po kilku zdaniach. Takich dłuższych rozmów było z 12, a z tego 4 spotkania.
Temat zwykle błahy: co dziś robisz, co właśnie robisz, zapytanie o zainteresowania (jeśli ktoś miał coś w opisie). Sama miałam zdjęcie z książką, wiec pytali mnie co lubię czytać. Standardowe „co u Ciebie” wygrywało. Pamiętam, że mój mąż zapytał co robię – powiedziałam, że oglądam film i potoczyło się o ulubionych.
Drażniło mnie pytanie w pierwszym zdaniu o seks, zerowe chęci poznania drugiej osoby, brak zaangażowania w rozmowę, niechęć przenoszenia rozmowy do realu, naciskanie na randkę w domu, a nie w miejscu publicznym.
Realnych randek było 4. Dwie fajne osoby, ale jakoś się nie zgrywało. Z jedną osobą fajnie się rozmawiało i mamy taki przyjacielski kontakt do dziś, ale nie było żadnej chemii.
Co było fajne? Ze przekonałam się, że ludzie są ciekawi. Do dziś mam kontakt z tym jednym kumplem, choć mieszka na drugim końcu Polski, bo fajny człowiek, no i spotkałam mojego męża. Ale miałam dużo szczęścia. Byłam jego 4 albo 5 randką. Jak zaczęliśmy rozmawiać rozmawiał z 2 dziewczynami, ale potem gadaliśmy po tyle godzin, że trzeba było się zdecydować. Spotkaliśmy się na żywo po tygodniu rozmowy online.
I on też w ogóle fizycznie mi się nie spodobał. Chociaż jest przystojny, ale zupełnie nie w moim typie. Czyli zero emocji na początku, lub negatywne. Pomyślałam jak go zobaczyłam 'o Boże, koksu z bicepsami z siłowni, czas na ewakuacje’ (tak wiem, stereotyp), ale z nikim mi się tak dobrze nie rozmawiało jak z Nim. I to zaważyło.
On myślał, że jestem nudziarą i po pierwszej randce, że nic z nas nie wyjdzie, bo oboje byliśmy trochę nieśmiali i się nie kleiło. Za to świetnie nam się gadało online i po kolejnych randkach zaczęło nam być łatwiej rozmawiać na żywo. Napisałam, że dziękuję za spotkanie, on mi coś odpisał i tak się potoczyła rozmowa na kolejne kilka godzin. 2 dni później stwierdziliśmy, że może się jeszcze spotkamy. Poszliśmy na spacer i jakoś się rozluźniła atmosfera i łatwiej było nam rozmawiać.
Potem on się rozchorował i ja przyjechałam do niego z lekami. Miał 38.5 gorączki i zostawił otwarte drzwi jakby nie był w stanie do nich podejść. „Umierał”. Do dziś się z tego śmiejemy. Potem on zaproponował, że mnie gdzieś zawiezie. Odważył się mnie pocałować na 4 randce chyba. Pamiętam, że musiałam zawieźć książki do biblioteki (a miałam z 10 tomiszczy bo to studia) i zaoferował pomoc.
Mamy specyficzne charaktery i mało kto by z nami wytrzymał 🙂
Ja np. totalnie nienawidzę planowania budżetu i się do tego nie nadaje. Chyba jestem zmorą feministek, bo nawet nie za bardzo znam numery do kont, czy nie znam ich stanu. Mój mąż zarządza budżetem. Ja nawet nie wiem ile za co płacimy (żeby nie było pracuje i zarabiam). Po prostu nie ogarniam terminów, planowania oszczędności itd. Mój mąż ma sportowe dziwactwa które mnie zupełnie nie ruszają. Jego mama cały czas mówiła, że jest zbyt nonszalancki i nie znajdzie porządnej dziewczyny przez to. A jednak nieprawda. W poprzednich związkach miał problem, bo byłe nie akceptowały jego 2-3h dziennie na hobby.
Mój mąż się śmieje, że moim hobby jest praca, bo ją kocham, wiec mamy wypracowane, że jak jest czas dla nas to jest dla nas, a z reszta każdy robi co chce.
Wydaje mi się, że nam się udaje, bo po prostu umiemy rozmawiać. Umiemy siąść, powiedzieć to i to mi się nie podoba, wysłuchać co druga osoba ma do powiedzenia i jakoś wziąć to do siebie. I rozwiązywać sprawy między sobą, a nie opowiadając o czymś wszystkim wokół.
Mój mąż zawsze mówi ze nasz związek to TEAM, bo pamiętamy, że gramy do jednej bramki. I coś w tym jest. Razem dorastamy i się od siebie uczymy.
Ale jakby ktoś pytał – da się znaleźć męża, czy żonę po miesiącu.
Mi matka powiedziała jak miałam 18 lat, że się zastanawia kto ze mną wytrzyma. W sumie mój mąż twierdzi, że ja jestem ta lepsza z nas dwojga, wiec układ idealny 😀 Nawet jego mama lubi bardziej mnie, a moja jego. Tutaj pewnie nas połączyły jakieś deficyty samooceny.
Ale oboje uważamy, że nam się udało, bo po prostu każde z nas szukało kogoś kto nas pokocha. Nie łatwego seksu, nie męża i żony z powodów ekonomicznych, albo społecznych, tylko po prostu chcieliśmy mieć tą druga osobę w życiu.
Moja mama uważała, że jestem pracoholikiem i żaden facet tego nie zniesie, bo ja chce zawsze więcej i mam taki jakiś głód wiedzy i rozwoju. Poza tym nie lubię sprzątać, a dla mojej mamy to wyznacznik (mama stara szkoła).
Poza tym naprawdę my bardzo dorośliśmy w związku i nawzajem nauczyliśmy się wielu rzeczy. Ja zawsze mówię, że znalezienie mojego męża to mój największy sukces życiowy. Nie studia, nie firma, nie jakakolwiek inna rzecz, ale znalezienie tej właściwej drugiej osoby z którą czuje się jak w domu.
Po prostu chyba trafiłam na właściwą osobę, bo to pewnie też zmienia myślenie. Jak człowiek ma pewność, że nieważne co się wydarzy to razem to rozpracujemy to szczęśliwszy zasypia i szczęśliwszy wstaje rano.
Wspólne zainteresowania i otwartość to klucz
Kobieta nr 6 opowiada:
Jakie są moje doświadczenia? Większość rozmów to szybka utrata zapału. I nie mam na myśli, że tylko pierwiastek kobiecy to robił 😉 Faceci też niezbyt chętni są do pisania.
Opis? U mnie kilka słów (głównie rzeczowniki w mianowniku) – rower, koncert, książka, netflix etc.
Cudzy opis – raczej szukałam kompanów o podobnych zainteresowaniach. Lubię spokój, chill out – nie mam w planach wejścia na Mount Everest i co weekendowych wypadów w góry, Mazury, runmageddonów etc. Średnio interesowało mnie to, a to kontent < 75% Panów na Tinderze. Dlatego szukałam kogoś kto słucha podobnej muzyki, by nie pisał, że co tydzień biega maratony itp. i że musi ciągle coś robić, bo inaczej życie nie ma sensu.
Nie dawałam lajków na prawo i lewo także nie wiem ile sama dostałam. Głównie Panowie pisali pierwsi po tym jak wskakiwał „match”, chociaż było wiele sytuacji, że nikt nie pisał do nikogo. Zanim znalazłam drugą połówkę minęło kilka tygodni. Rozmowy były prawie codziennie, lub jak było dobrze to przechodziliśmy na inną formę kontaktu.
Wiele rozmów dobrze rokowało, ale potem następowała cisza. Albo ze strony panów, albo z mojej, bo coś się nie kleiło. Wielu panów zaczynało się użalać na siebie, że siedzą tu tygodniami i nic. Inni odpisywali w środku nocy (podejrzane, bo ja w nocy śpię), a inni wcale (zwykle czekałam 24 h zanim usuwałam parę), bo moje odpowiedzi nie były dla nich interesujące. Z tych pozytywnych rozmów to głównie były o zainteresowaniach. Ważne też jest podobne poczucie humoru, nawet w trakcie pisania.
Mam raczej pozytywne doświadczenia, choć są czasem słabe historie typu męskie shittesty, manipulacje, branie pod włos, próby naginania mnie, próba rządzenia mną etc. albo życie na pokaz, czyli jakieś chwalipięty. Ale ogólnie portale to metoda poznawania jak każda inna, a i pewnie jest mniej stresu. Na żywo podczas „podrywu” widzimy tylko „opakowanie”, a jednak nad rozmową trzeba się pochylić 🙂 Większość moich znajomych jest w związkach z kimś z sieci 😉
Wydaje mi się że ważne są wspólne zainteresowania, otwartość, szczerość – nieudawanie kogoś kim się nie jest – bo to męczące dla obu stron na dłuższą metę. Warto mieć też sprecyzowane po co jest się na tego typu portalu – dla rozrywki, czy czegoś poważniejszego. Przynajmniej szybko wiadomo, że ktoś do nas nie pasuje.
Pozdrawiam i życzę wielu randkowych sukcesów 😉
Żonaci, oszuści, ale na końcu związek
Kobieta nr 7 opowiada:
Miałam profil założony na sympatii. Na zdjęciu profilowym nic szczególnego nie miałam – zwykle zdjęcie z pracy. Jeśli chodzi o mój opis to nawet nie pamiętam co tam wpisałam. Ilość polubień, zaczepek – codziennie po kilka. Na większość odpisywałam, ale te rozmowy szybko się kończyły, bo zazwyczaj facetom nie pasowało, że chodzę w glanach i słucham metalu. 🤷♀️ To było prawie 9 lat temu. Często sama zaczepiałam.
Doszło do kilku spotkań.
Umówiłam się na spacer z chłopakiem w moim wieku. Długie, rude kręcone włosy. Bardzo sympatyczny facet. Niestety przez całe spotkanie opowiadał mi o swojej byłej, która zresztą okazała się być moją znajomą. 😅
Innym razem umówiłam się z facetem chyba dwa, lub trzy lata starszym ode mnie. Wszystko było super, świetnie się dogadywaliśmy. Któregoś pięknego dnia odkryłam, że jest żonaty.
Jeszcze innym razem przyjechał do mnie facet z miejscowości oddalonej o 300 kilometrów. Wtedy się okazało, że wysyłał mi zdjęcia nie swoje, a swojego kolegi. Znajomość zakończyłam.
To co mnie drażniło…jak rozmowa dobrze się kleiła i wymieniliśmy się numerami telefonów, to na dzień dobry dostawałam zdjęcie kutasa. Za każdym razem wtedy kończyłam znajomość. 😅
Dałam sobie wtedy spokój z portalami, ale po jakimś czasie założyłam ponownie konto. Wtedy w ciągu miesiąca znalazłam mojego obecnego partnera.
Ja do niego napisałam. Wyświetliło się w jego profilu, że ma urodziny, więc wysłałam mu życzenia i on mi szybko odpisał. Pisaliśmy non stop przez dwa tygodnie. Potem coś zaczął nieśmiało sugerować, że dobrze byłoby się spotkać. Więc zorganizowałam spotkanie w połowie drogi równo miesiąc od pierwszej rozmowy. Kupiliśmy kanapki, piwo i poszliśmy nad jezioro. Spotkaliśmy się rano jakoś koło 8 i przegadaliśmy tam aż do wieczora. Potem ja pojechałam do niego. Na trzecim spotkaniu wynajęliśmy mieszkanie w którym najpierw on zamieszkał, a ja dołączyłam do niego po 3 miesiącach. W międzyczasie w każdej wolnej chwili jeździłam do niego.
Jeśli chodzi o kontakty cielesne, to tylko z tym który okazał się żonaty doszło do pocałunków i potem już z obecnym. Jesteśmy razem 8 lat.
Co trzeba zrobić, by znaleźć miłość będąc kobietą? Wystarczy zadziałać, a nie czekać na księcia pukającego do drzwi!
Analizując doświadczenia kobiet zauważyć można, że jeśli kobieta chciała kogoś znaleźć z kim nadawałaby na jednych falach to znajdowała go szybko – jeśli tylko odpowiednio wiele włożyła w poszukiwania.
Być może jest to wynik tego, że dużo mężczyzn pisze do kobiet, to też zawsze dobierając z takiej ilości znajdzie się ktoś z kim „zaskoczy”. Będąc kobietą trzeba mieć trochę szczęścia, ale też nie można mieć wymagań z kosmosu. Trzeba wiedzieć, że wygląd u mężczyzn nie powinien być wyznacznikiem dobierania się, bo można się pomylić, a ten jeśli nie jest obrzydliwy to może zacząć pasować w dużym stopniu po „oswojeniu się”. Trzeba mocno chcieć, trzeba coś zrobić, trzeba coś wnieść do relacji, a nie być bierną. Warto rozkręcić rozmowę, zadawać pytania. Można tak samo inicjować spotkanie. Nie trzeba bać się spotkania w połowie drogi, ani nie trzeba wcale czekać pół roku na spotkanie.
Nie warto księżniczkować i stawiać utrudnień mężczyznom, bo taka kobieta utrudnia też sobie. Księżniczki zostają na szarym końcu. Im zostaje wino, koty, rozwiązłość i toksyczne związki, w których płaczą nad wiecznym niedopasowaniem (oczywiście z winy mężczyzn, jak sądzą – a to typowo jednostronne, dziecinne myślenie, które też widujemy u podobnych do nich mężczyzn, tylko oni szkalują całą płeć żeńską, a siebie i swojej to praktycznie nigdy).
Oczywiście kobieta powinna mieć też umiejętność wyłapywania, który mężczyzna jest godny uwagi długoterminowo, który nie skrzywdzi, który ma odpowiednią moralność, czy będzie zaangażowany, a nie będzie działał na pół gwizdka, oszukiwał co do intencji itd. Kobieta powinna mieć umiejętność współdziałania dla wspólnego dobra, a czasem i porzucając egoistyczne zachcianki wiedząc, że nie tylko ona jest ważna w związku (empatia pomaga, a nie egocentryzm). Ale to jest już inny temat (bez przesady, żeby nie zbudować zbyt dużej ostrożności i paranoi). Wiele z tych umiejętności wynosi się z domu, albo z pomocnych portali tu i ówdzie (może nawet i u mnie się znajdzie, jak się dobrze poszuka). Jeśli rozmowy pisemne nie za bardzo wychodzą można przejść na telefon – zawsze to kilka emocji więcej, zawsze to większa wiarygodność.
Ale to też pokazuje, że mężczyźni nie muszą być pesymistycznie nastawieni. Po prostu jak widać wartościowe, fajne dziewczyny zostają szybko pozajmowane (trzeba trafić na nie), a że jest nadwyżka mężczyzn nie tylko na portalach randkowych, ale i ogólnie w kraju w wieku reprodukcyjnym to będzie odnosiło się wrażenie, że jest tych kobiet zbyt mało. Stąd skuteczność portali jest jednak wyższa dla kobiet, nawet pomimo tego, że wielu z mężczyzn będzie oferowało jedynie seks, co tych kobiet nie musi interesować jako główny cel (tzw. puste powodzenie).
Jednak ostatecznie warto być w porządku człowiekiem nastawionym na długoterminowe związki oparte na współpracy, zaangażowaniu i szacunku. Bez tego zostanie tylko narzekanie, w następstwie zwiększanie wymagań, a które zbudują tylko zawód i wrogość. Nie prowadzi to do niczego pożytecznego.