Za dobry mężczyzna i kobieta poszukująca lepszej gałęzi
Spis treści
- 1 Pierwsze rozstania to pierwsze doświadczenia z których należy wyciągnąć wnioski, zamiast popadać w skrajności
- 2 Mężczyzna się rozwodzi bo kochał za bardzo? Kobieta, bo nie kochała i myślała, że uzyska więcej z danego związku i, że stać ją na więcej?
- 3 Postępujące wypalenie uczuć
- 4 Kobiety uczą mężczyzn twardej i chłodnej miłości
- 5 Jak uniknąć rozwodu? Precz z męską uległością i tyranią, ale i precz z kobietami, które są wiecznie niezadowolone z innych
Małżeństwo, sielanka, rozwód, a potem ból. Kto nie chciałby się ustrzec od od cierpienia, czy porzucenia? Jak uniknąć rozwodu i rozstania? Kogo naprawdę określa za dobry mężczyzna i dlaczego słyszy frazę „byłeś dla mnie za dobry”? Dlaczego kobiety motywowane są do poszukiwania lepszych gałęzi, tak jak mężczyźni ładniejszych kobiet, a słyszy się, że takie poszukiwania to kwestia tylko jednej płci? Odpowiedzmy sobie też na pytanie jak wielu ludzi popełnia błędy na początkowym etapie życia, nie znając do końca praw rządzących ludzką psychologią.
Zajmę się dzisiaj powodami niszczenia pierwszych małżeństw i pierwszych związków. Bo tak jak wielu mężczyzn idealizuje kobietę, a siebie ma za nikogo wartego uwagi, tak wiele kobiet zamiast wspierać szukają u mężczyzn słabości, albo chcą tych mężczyzn w pełni kontrolować. I w ten sposób nudzą się nimi. Nie ma pracy nad związkiem, nad tym by obu uczestnikom związku było lepiej. Podobnie działa nieustanna chęć poszukiwania ideału z góry skazana na porażkę.
Ale to wierzchołek góry lodowej przyczyn rozstań. Płcie na początkowym etapie życia po porażkach popadają w skrajności. Ulegli mężczyźni stają się tyranami, a uległe kobiety sukami bez serca.
A wszystko dlatego, że nie byli docenieni, kiedy byli dobrzy, choć jednak zbyt mało strzegący własnych granic.
Pierwsze rozstania to pierwsze doświadczenia z których należy wyciągnąć wnioski, zamiast popadać w skrajności
Statystyki rozwodów są przerażające:
Polska – 36,4% czyli zaokrąglając co trzecie małżeństwo w naszym kraju się rozpada. 73% rozwodów miało miejsce w miastach.
Belgia – 70%.
Hiszpania, Portugalia, Węgry, Czechy – 60%.
Ilość rozwodów wzrasta w takim tempie, że można uznać, iż jest to nowa forma rozrywki. – Oscar Wilde
Kobiety składają 2/3 pozwów rozwodowych i zazwyczaj wtedy, gdy mężczyzna ma równy lub niższy status społeczny niż kobieta (czyli nie dominuje nad nią materialnie i wnosi do związku mniej od niej). Oczywiście są też inne powody rozwodów, są niezbyt dobrzy mężczyźni, awanturnicy, egoiści, ale widzimy, że wraz z emancypacją kobiet i ich kulturowego wywyższenia tendencja do rozwodzenia się tylko rośnie i nie zawsze powodem jest „bycie złym mężczyzną”.
Pierwszym powodem rozwodów są niedobory (a przyczyną brak dyscypliny, laicyzacja, można wymieniać). Na płcie tego się nie rozróżnia. Żyjemy w świecie konsumpcji, gromadzenia, kaprysów i hedonizmu. Ludzkie więzi, czy instytucja trwałej rodziny zeszła na dalszy plan. Jest kult ego i przyjemności. Kult tego, że jesteśmy najważniejsi sami dla siebie, co prowadzi do konfliktów. Więzi, współpraca, kompromisy, poświęcenie, to słowa nieobecne w słowniku młodego człowieka. Młody chce się bawić i korzystać. Chce mieć.
Miłość zaczęła być rozumiana jako „ma mi być dobrze”, „mam czuć się dobrze”, „mam dostać korzyść”, niżeli „mam powinność”, co jest typowo niedojrzałym zachowaniem.
Jaka jest różnica pomiędzy kaprysem a dozgonną miłością? Ta, że kaprys trwa trochę dłużej. – Oscar Wilde
Związki uczuciowe przestały być uczuciowe, a polegają na kontrakcie – wyrachowaniu. Kontrakcie, który nie wyszczególnia obowiązków dla obu płci, ale pozwala w każdej chwili powiedzieć ogólnikowe „nie kocham cię”, lub „nie kochasz mnie”, by móc uwolnić się od odpowiedzialności za swoje przysięgi. Nie ma więc konkretnych obowiązków i działań wobec małżonka, tylko jest to całe spektrum zmiennych zachowań bliżej określone jako „uczucie romantyczne”. Zamiast się wspierać, tworzymy biznes i odchodzimy gdy nam się związek nie opłaca. Mieszamy to z uczuciowością wymagając „wsparcia”, czy „zrozumienia”, ale nie dajemy tego drugiej stronie, bo odchodzimy gdy NAM jest źle. Zanim ludzie zrozumieją porażki, który wpaja destruktywny system, najwidoczniej muszą najpierw ich doznać. Każda cywilizacja upadała kiedy troszczyła się o jednostki i nie mówiła, by budować dobrych więzi – czy to przyjacielskich, czy rodzinnych, ale by z ludźmi jednak próbować żyć dobrze pomagając sobie.
Oczywiście system (tak, kreowany też przez mężczyzn) nakazuje dbać bardziej o kobiety, co prowadzi do ich dominacji, która nie działa, bo kobiety uległych mężczyzn zwykle nie chcą. Taki system prowadzi też do rezygnacji wielu mężczyzn z niekorzystnych dla nich związków, którzy słyszą, że jest „równość”, ale widzą, że wymaga się od nich więcej.
Mężczyzna się rozwodzi bo kochał za bardzo? Kobieta, bo nie kochała i myślała, że uzyska więcej z danego związku i, że stać ją na więcej?
Najczęstszą przyczynę rozwodów podaje się niezgodność charakterów (więc byle – także perfidnie sprowokowane kłótnie mogą prowadzić do rozpadu i obwinienia o nie małżonka – tutaj poczytasz o tym więcej w wykonaniu kobiet, choć należy pamiętać, że istnieją też tacy mężczyźni). Przyczyny rozwodów też są inne, czasami tragiczniejsze, obie płcie potrafią być dla siebie paskudne, ale ludzie idą na ugodę i ich nie wywlekają, a ostatecznie pozew i tak składa kobieta. Jest jednak druga strona medalu, gdzie mężczyzna wcale nie był tym złym.
Niektórzy mężczyźni na początku życia starają się kobiety traktować tak jak wpojono im w filmach romantycznych, lub jak wpajają im matki. Szanuj, adoruj, bądź miły, przynoś kwiatki, nie zapominaj o datach, chroń, broń, uważaj za delikatną, niezdolną do przemocy płeć, która jest od ciebie… tak, wartościowsza. Niech ona będzie twoim oczkiem w głowie. Facet musi być facet, musi znosić wszystko, nie okazywać słabości, nie obrażać się, nie okazywać skrzywdzenia. Kobiety zatem traktuj wyjątkowo i idealizuj.
Tacy mężczyźni uzależniają swoją wartość od kobiety i kobiecego podziwu, komplementów, czy jej dobrych zachowań. Kobieta zaczyna być odpowiedzialna za ich samopoczucie, osobowość, czy też poczucie męskości, co z łatwością może wykorzystywać manipulując nimi (i znowu uprzedzam, nie każda tak robi, tak jak nie każdy mężczyzna jest uległym gościem bez samooceny).
Ale czy manipulując można być kochającą osobą? Absolutnie nie. Czy ktoś manipulujący oczekuje, że będzie kochany? Tak. I to jest paradoks.
Mężczyzna XXI wieku ma wpojone, że im więcej włoży od siebie w związek, tym jego relacja będzie lepsza i trwalsza. Im będzie bardziej o kobiecie pamiętał. Im bardziej będzie ją kochał. Im to ona (a nie on) będzie szczęśliwsza. Im bardziej będzie znosił, kiedy jest najgorsza 🙂 Nic bardziej mylnego, bo to jest uległość, bo to brak poszanowania siebie i swoich granic. Bo to brak oczekiwań, a jedynie chęć oddawania wszystkiego dla kobiety.
Bo to nierówne traktowanie płci.
I ta uległość, czasem nazywana pantoflarstwem, a czasem jest to wręcz kompletny brak własnej osobowości, który został zastąpiony byciem nadmiernie miłym i usłużnym powoduje, że kobieta mówi, że mężczyzna jest za dobry.
Postępujące wypalenie uczuć
Taki mężczyzna po chwilowym zauroczeniu dla kobiety stanie się nudny, słaby i uległy, a kobietę to zacznie drażnić. Zaczną się kłótnie, wypominki, obwinianie, zwiększy się ilość odmów seksu, a za tym pójdą kolejne pretensje. Kobieta będzie się czepiać przeróżnych nieistotnych dla sprawy rzeczy, ponieważ zwykle nie jest świadoma przyczyn powstawania swoich emocji (tzw. serce swoje, rozum swoje – kobieta czuje coś czego nie powinna, nie wie co robić i próbuje sobie dane uczucia zracjonalizować logicznie).
Kobiety mają wspaniały instynkt. Wszystko zauważają – z wyjątkiem tego, co oczywiste. – Oscar Wilde
Czasami sam widok mężczyzny będzie ją drażnił i czepi się, że np. nie poodkurzał, choć trzeba to odczytywać jako „nie kocham Cię, męczę się z Tobą, nie jesteś odpowiednio interesujący”. Mężczyzna idzie poodkurzać i problem jak jest tak był, nie rozumie kolejnych zarzutów mimo, że rozwiązał problem wyrażony słownie…
Jeśli chcesz wiedzieć, co ma na myśli kobieta (…), nie słuchaj tego, co mówi, patrz na nią. – Oscar Wilde
Kobieta swoim marudzeniem przekazuje, że brakuje jej pozytywnych uczuć i szanującego się mężczyzny w jej życiu. Pragnie by mężczyzna zareagował w odpowiedni sposób. W taki by poczuła, że jest kobietą, a on jest jej dopełnieniem. Rozwiązywanie problemów, które wyraża słownie jak „nie zabrałeś mnie dawno na wycieczkę, nie posprzątałeś”, a odpowiedzenie jej „przecież Cię kocham” nie daje zupełnie nic, bo problem jest głębiej, a pary nie zauważają tego w porę. Rozwód jest tylko zwieńczeniem wcześniej zakopanych pretensji, czasem nawet niewyrażonych wprost.
Ale komunikacja też leży między płciami, w tym problem. Tak jak mężczyźni za często są zbyt bezpośredni, zbyt wulgarni, tak kobiety często owijają makaron, chcą wszystko ułagodzić aż za bardzo i oczekują domyślania się. To właśnie skrajne osoby mają najciężej, by się dogadać.
Niestety nigdzie nie nauczono nas sztuki komunikacji między płciami. Kobiety wymagają, by mężczyzna był męski, bo ona np. może uwielbiać twardzieli, surowych ludzi, a jednocześnie taki mężczyzna musi kobietę w pełni rozumieć i potrafić wykazać się partnerskimi, ciepłymi cechami. Z drugiej strony mężczyźni denerwują się emocjami kobiety, jej chęcią, by mężczyzna miał intuicję i domyślał się. Mężczyzna też pragnie, by kobieta była logiczna, by jej komunikaty były proste, jasne i bezpośrednie, ale tego może nie dostawać. I znam takich mężczyzn, którzy mówią, że chcą u kobiety emocjonalności, a potem i tak się nią denerwują.
Więc obie płcie mają problem z życzeniowym myśleniem na temat związków i płci przeciwnej. Nie zauważają, że wiążą się z wyobrażeniem, a nie z człowiekiem.
Takich nieudanych małżeństw jest wiele. Kobieta, jeśli może znajduje w końcu lepszą gałąź, która działa na jej podświadome emocje (tłumacząc ją hipergamią, która nie jest dzisiaj ograniczana). Mężczyzna po rozwodzie musi mieć dłuższą przerwę (zwykle gorzej radzimy sobie z rozstaniami), by sobie poukładać w głowie. Staje się mniej ufny. Widzi, że oddawanie siebie dla kobiety nie daje dobrych efektów. I niestety niektórzy bardzo uczuciowi mężczyźni, którzy byli ulegli stają się swoją odwrotnością – nie chcą dać od siebie nic, a kobieta ma być im posłuszna, ma być towarem, a już nie człowiekiem.
Kobieta z kolei widzi, że mężczyźni którzy do niej smalą cholewki i są w tym wręcz natrętni nie są dobrym materiałem na partnera, bo ona wie już, że potrzebuje kogoś kto… nie potrzebuje jej, ale pragnie. O innych zaczyna myśleć, jak o niedojrzałych chłopcach czym narzuca kolejne presje dla siebie (bo zdecydowanie ciężej ją zadowolić) i tym samym dla nowo poznanych mężczyzn.
I tak samo, uległe kobiety nie spotykając doceniających ich mężczyzn stają się „sukami”.
Tona poranionych osób od młodości w następstwie szuka leczenia się drugim człowiekiem.
Kobiety uczą mężczyzn twardej i chłodnej miłości
Powiecie, że to nieprawda. Tak, nie odnosi się to do 100% ludzi, ale jeśli pokazujemy jakichś bohaterów tragicznych związanych z miłością jak Werter, to był to romantyk, to był to ktoś czuły i wrażliwy. Okazujący postawę needy (termin wzięty z PUA, ale dobrze określający mężczyznę potrzebującego kobiety do życia i zależnego od niej w jakikolwiek sposób). Takich kobiety od siebie odsuwają w zdecydowanej większości, nawet gdy twierdzą inaczej (bo jednak marzy im się idealizowanie – ale tylko w marzeniach jest to skuteczne). Im bardziej w tę stronę uczuciowej, ale i idealizującej kobiety osobowości mężczyzna będzie szedł, tym będzie miał gorsze efekty z kobietami, ponieważ chyba tylko matka może kochać tak mocno syna. Ale nie każda tak postępuje.
Mężczyzna oczekując czegoś takiego chce bezinteresowności i bezwarunkowości, a to się nie udaje. Sam jest cierpiętnikiem często, bo… nawet w domu miłości nie zaznał i stąd jego potrzeby bycia kochanym w taki sposób.
Mężczyźni pragną zawsze być pierwszą miłością kobiety. Kobiety zawsze pragną być ostatnim romansem mężczyzny. – Oscar Wilde
W obecnym systemie wiąże się to z męską desperacją. Adoruj kobietę, stawiaj na pierwszym miejscu, nie zwracaj uwagi, jeśli się obrazi, przepraszaj za wszystko, a nie tylko jak naprawdę przekombinowałeś. Jeśli nie działa – dąż do tzw. świętego spokoju. Dzięki takim „za dobrym” postawom kobiety mogą manipulować mężczyznami, tak jak robią to dzieci przeciw rodzicom. Tyle że dzieci robią to nieświadomie, a kobiety… to już różnie z tym bywa. Przykładem jest robienie z seksu nagrody i karanie jego brakiem za nieodpowiednie według kobiety zachowania… czyli brak służalczości.
Z każdym takim zachowaniem można przesadzić, gdy jedna płeć czuje, że ma więcej kontroli. Mężczyźni kiedyś mogli kontrolować kobiety finansowo. Czując, że mają przewagę uznawali, że mogą władać. I jakiś % z nich przesadzał, bo taka jest niestety ludzka natura. Gdy druga osoba się nie broni, gdy jest zależna może zostać skarcona. I to wywołuje brak zaufania do płci.
Sprzeczność też jest problemem. Kobiece wymagania pokazują, że kobiety pragną takiej kontroli (a więc mężczyzna niech się stara), ale gdy już ją mają, to odczuwają niezadowolenie („mam go w garści”, „jest cały mój, nuda”). Należy więc opierać się kobiecej chęci kontroli i uzależnienia psychicznego od siebie, ale też nie należy samemu kontrolować, by nie stać się demonem, z którym się walczyło.
Mężczyźni w młodym wieku, często pod wpływem emocji biorą śluby, mają związki, ale są w wielkim błędzie sądząc, że kobiety kochają tak samo jak kochają mężczyźni. Młodzi mężczyźni ulegają presji społecznej i presji swojej kobiety, nie mając jeszcze na tyle doświadczenia i męskiego charakteru, by osiągnąć sukces w związku. Nadal są naiwni, nadal sądzą, że kobiety mogą być „providerami”, tak jak ich się uczy, by byli, ale to rzadkość.
Mężczyźni zaczynają widzieć, że są kochani za to co wnoszą, a nie za to kim są. Kobiety z kolei bronią się ile mogą przed miłością do nich tylko za wygląd, lecz powinny też zacząć wnosić czyny i poświęcenie, by stać na równi z takim mężczyzną, jakiego wymagają.
Mężczyźni zapominają o rozwoju siebie w małżeństwie, dzięki czemu przestają być najlepszą gałęzią dla swojej kobiety. Gałąź na której ktoś siedzi jest coraz słabsza. Gałąź, która pozwoli wejść innym na nią praktycznie się załamuje (np. osoby trzecie, teściowa, koleżanki, zazdrość). Zasoby się wyczerpują i następuje nicość.
Nie jesteś tym mężczyzną, którego poznałam – rzeknie. Czasem bo on zaprzestał się rozwijać, a czasem, bo kobieta urobiła go na swoją modłę, a ten nie mając asertywności popchnął się w strefę wykastrowania siebie z jakiejkolwiek niezależności. Np. utracił jedyne pasje i nie jest już nikim ciekawym. To on stracił własne zdanie, to on stracił życie. Nie znalazł balansu pomiędzy tym co można robić, by być ciekawym, a niezaniedbywaniem związku.
Jeśli mężczyzna jest jedynym i nieustającym dawcą to jego rozwój jest zahamowany, ponieważ skupia uwagę na kobiecie i powoli traci atrakcyjność. Mężczyzna oddający siebie traci to, co przyciągnęło kobietę do niego. Bo on coś miał, a potem to tracił, zamiast się rozwijać.
Jeśli kobieta jest młoda i piękna, to gałęzi które powiedzą „wskocz na moją” będzie sporo. To je kusi, a kobiety nierzadko nie umieją się temu oprzeć, co wykazują statystyki rozstań – mają okazję, to co się dziwić? Problem w tym, że kusi je często ułuda w pogoni za ideałem, którego nie będzie, zamiast pomóc mężczyźnie i nie być uległym, ani też nie być tyranem. Wzajemna praca popłaca.
Jak uniknąć rozwodu? Precz z męską uległością i tyranią, ale i precz z kobietami, które są wiecznie niezadowolone z innych
Żeby uniknąć rozwodu należy nie brać ślubu, bo jest niekorzystny w obecnych czasach 😉 Ale jeśli do tego ma jednak dojść, to mężczyźni powinni uczyć się liderowania od jak najmłodszych lat. Mężczyźni powinni uczyć się nie wynosić kobiet na piedestał (by nie czuć się od nich gorszymi, którzy nie zasługują na akceptację), nie zatracać swojego życia dla kobiecych celów (np. nie edukują się, byle kobiecie było dobrze). Mężczyźni nie powinni też przesadzić w drugą stronę i być nieczułymi draniami dla których kobieta to „płeć gorsza” – bo to doprowadza do egoizmu, a nawet znęcania się.
Potrzeba balansu.
Kobiety, choć to myślenie życzeniowe – powinny starać się wspierać swoich mężczyzn W ICH celach, w ICH rozwoju, ponieważ zyskują wtedy obie strony. Czy to uczuciowo, utrzymując chemię, pożądanie, atrakcyjność, ale też dla kobiety, która oferuje dumę z posiadania takiego mężczyzny. Który jest ambitny, któremu kobieta nie kładzie mu kłód pod nogi, mówiąc, że musi ją akceptować kiedy jest najgorsza, zamiast być lepszą wersją siebie. I tu też trzeba balansu, by kobieta nie zagłaskała mężczyzny robiąc z niego boga, nawet jakby był tyranem, a sama czuła się kimś gorszym. To nie są proste sprawy, by nauczyć się równowagi.
Do tego dochodzą kwestie finansowe, może intelektualne, które podlegają rozwojowi u obu płci. Nic tak nie tworzy więzi jak współpraca i działanie, ale też brak wielkich różnic między płciami. Mylą się ci, którzy mówią, że mężczyźni w związkach chcą kobiet głupich, które nie mają własnego zdania na żaden temat przez co nawet nie są godnym partnerem do dyskusji. Mylą się ci, którzy uważają, że związki milionerów ze sprzątaczkami są czymś w co celują mężczyźni, ponieważ ten status za bardzo się różni, a tacy ludzie mogą mieć ze sobą mało wspólnego.
Ciężką nauką jest też bycie ze sobą, nie tylko gdy wszystko idzie po naszej myśli. Bo nic się w życiu samo nie robi i nie zrobi. Przyjść na gotowe jest prosto, a czytelnicy bloga nie chcą takimi być, prawda? Świadomość uwalnia od tych destruktywnych instynktów bo, wiemy że możemy to pokonać.