UE uznaje, że nie można krytykować feminizmu i kobiet
Spis treści
Od teraz nie można krytykować feminizmu i kobiet. Parlament Europejski przyjął przepisy dotyczące walki z przemocą wobec kobiet i przemocą domową. Brzmi moralnie, ale w rzeczywistości poza dobrymi przesłankami ten projekt ma zmusić państwa członkowskie do walki z mizoginistyczną mową nienawiści, a więc m.in. do cenzury poglądów krytycznych wobec feministycznej narracji. Wszystko co jest krytyką feminizmu nieważne w jaki sposób wyrażone i czego tyczy, już ma być nazywane mizoginią, a mizoginią jest przecież coś innego (nienawiść i uprzedzenia do kobiet). Szafują tymi definicjami tylko po to, by przestraszyć coraz więcej ludzi i uważać, że feminizm wszystko robi dobrze…
Projekt ten jest rozwinięciem Konwencji Stambulskiej, o której pisałem TUTAJ, która zakłada szczególną ochronę kobiet, a więc jest to projekt niemający nic wspólnego z deklarowaną przez Unię Europejską równością płci (oba nie mają). Takie przepisy uczą, że przemoc pochodzi od mężczyzn, a kobiety są ofiarami. Innej wizji nie tolerują, jasno pokazując, że „przemoc ma płeć męską”. To nieprawda. Wolność słowa i poglądów jest coraz bardziej zagrożona.
Ciekawostka. Takie przepisy są wprowadzane w ten sam sposób, jak np. przepis o RODO. W teorii miała to być ochrona przed terroryzmem (żeby wyglądało to na rozsądne), a w praktyce jest inwigilacją obywateli. Czyli jest to realizowanie innego celu pod przykrywką czegoś „bardzo ważnego”, by ludzie zaakceptowali go.
Dobrze by było, gdyby coraz więcej ludzi naciskało na polityków, by modyfikowali, lub w ogóle nie przyjmowali takich projektów. Jednak skala przebicia jest bardzo mała.
Kobiety pod specjalną ochroną, mężczyźni nie. Kolejna „równość” feministek
Dokument pokazuje, że te same działania, które będą objęte karą gdy tyczą kobiet, w przypadku mężczyzn mają cieszyć się odrębnym statusem prawnym.
Jak zwykle równość działać ma tylko tam, gdzie jest wygodnie dla kobiet, a więc jest to kolejna cegiełka do budowania ich uprzywilejowania. Oczywiście żadna feministka tego nie zauważy, tylko dalej będzie mówić „póki nie ma aborcji na życzenie, a 1% mężczyzn odpowiada za gwałty, to jest piekło kobiet”. O tym pseudopiekle też pisałem TUTAJ.
Projekt zakłada karanie za krytykę feminizmu (każda niezgoda z nim będzie traktowana jako „tradycjonalizm”), ale również za bardzo niejasną mowę nienawiści w której jest wymienione nękanie kobiet. Być może każda krytyka czy żarty również będą wchodzić w skład tej mowy nienawiści.
Dlaczego podejrzewam żarty? Ponieważ feministki kiedyś wydały swoje zmanipulowane badania w których za molestowanie seksualne właśnie uznały żarty i stąd wyszło im, że mężczyźni licznie molestują kobiety. O tym pseudobadaniu pisałem TUTAJ i TUTAJ.
Dla niepoznaki w tym projekcie wymienia się również dość słuszne postawy, które należy wykluczać takie jak popieranie okaleczania narządów płciowych, zmuszanie do małżeństwa, czy wysyłanie nagich zdjęć bez zgody, lub rozsyłania ich innym ludziom, jeśli się takie dostanie.
Wszystko byłoby fajnie, gdyby również mężczyźni byli chronieni takimi prawami (w tym karaniem mizoandrii, czy innych form przemocy specyficznej dla kobiet), a samo nękanie nie byłoby tak nieprecyzyjnie określone, że może być wszystkim. Sama krytyka feminizmu, która może skutkować karą, jest tym samym co krytyka islamu w państwie wyznającym islam, lub krytyka Rosji i władzy gdy mieszka się w Rosji.
Terror to mało powiedziane. Nie wolno!
Ci ludzie zachowują się z tak samo jak fanatyczne grupki w których nie można krytykować mężczyzn, kobiet, danej strony politycznej, partii, albo jakiejś religii. To wpaja myślenie, że albo jesteś nasz, albo wróg. Nie ma nic po środku. Nie możesz na przykład zgadzać się z 60% kwestii, a z 40% nie. Nie możesz nawet w 1% się nie zgadzać, a w 99% tak. To nadal za mało. Albo wszystkiemu potakujesz, albo już jesteś ten którego należy zgładzić. Radykalizm staje się coraz bardziej popularny i potem nie ma co się dziwić, że coraz trudniej znaleźć i zbudować związek…
Co do samych feministek wszystko robią pod przykrywką równości płci. Jest to fałsz. Ja popieram prawdziwą równość płci, czyli równość szans (tam gdzie jest to możliwe, TUTAJ moje audio o tym), ale nie mogę popierać udawania walki o równość, gdy chodzi o postawienie kobiet na piedestał. A właśnie to one robią!
Niestety niezależnie która płeć jest postawiona na piedestał i dostaje władzę za darmo, generuje to bardzo złe skutki dla obu płci. Jedną płeć rozpieszcza i zrzuca z niej odpowiedzialność, co generuje toksyczny charakter, a drugą stawia pod wiecznym pręgierzem, co generuje kompleksy i charakter dość zniszczony, często zahukany.
Tyle możemy zrobić, by edukować i uświadamiać póki nie banują i nie karzą.