Jak sobie radzić z rosnącymi wymaganiami kobiet? Dlaczego najbardziej lekceważący je mężczyźni mają najwięcej partnerek?
Spis treści
- 1 Żeby zadowolić kobietę trzeba być tytanem, bogiem i supermanem. Żeby zadowolić mężczyznę… cóż, różnica wymagań jest dramatycznie różna
- 2 Roszczeniowe kobiety wymagają powrotu do zasadniczej służby wojskowej dla mężczyzn, a co dla kobiet? Łagr? 🙂
- 3 Czego chcą kobiety, o czym nie są świadome, a co powinny zduszać w sobie dla swojego i mężczyzny dobra?
- 4 A co dla mężczyzny? I dlaczego „grecki bóg” z roszczeń takich kobiet miałby chęć się z nimi wiązać?
- 5 Jakie są rady dla mężczyzn w tej sytuacji? Kim powinni zostać, by być szczęśliwymi i nie zostać do końca samymi?
- 6 Wpisy powiązane:
Skala wymagań kobiet w stosunku do mężczyzn rośnie z roku na rok. Z każdym przywilejem który wywalczą jako feministki, czy też jako panie, które korzystają ze zdobyczy feminizmu. Jednak istnieje zasadne podejrzenie, że zdobycze te nie są moralne i nie budują ładu społecznego, ponieważ zostały zdobyte na fałszywym przekonaniu społeczeństwa o wyższości kobiet nad mężczyznami, co buduje postawy w których kobiety uważają, że im się coś należy (co też buduje odrealnienie, ale i nieprzyjemny charakter). Drugim wmówionym społeczeństwu przekonaniem na temat kobiet jest fałszywe przekonanie o byciu jedyną ofiarą, której oczywiście też coś się należy, jakieś kolejne granty, pomoce i przywileje, ponieważ w domyśle bardzo cierpią i to nie przez siebie same, a zawsze przez mężczyzn, męski system, męski świat i wszystko co męskie.
Jest to gra skrajnościami i manipulacja męskimi emocjami przez kobiety: użycie karty ofiary, której trzeba pomagać/współczuć (by być „męskim” i „wartościowym”), albo kartą kogoś wspaniałego za kim warto się „uganiać”, by dostąpić „raju” (szczęścia). Mężczyźni takich technik dziś używać nie mogą, co powoduje dysproporcje na polu płci.
A sami mężczyźni? Co z nimi? To, że rozdają przywileje kobietom pokazuje, że są im uległymi. Czy kobiety uwielbiają uległych mężczyzn? Niekoniecznie. Co prawda pośrednio na tym korzystają w jakiś sposób (np. materialny, zwiększają swoje szanse edukacyjne, czy zawodowe), ale jednocześnie nie są spełnione jako kobiety w samych związkach, a przysłowiową miłość wrzucają do kosza (chyba, że to jest miłość do siebie samych, bo przecież miłość to DAWANIE, a nie stawianie jak największych wymogów).
Badanie: kobiety mają już dziś wszystko, ale są bardziej nieszczęśliwe, niż 40 lat temu.
Mój artykuł o tym jak rozpoznać fałszywą miłość po stronie kobiety.
Mężczyźni nie stoją na tak uprzywilejowanej pozycji, jak kobiety jeśli chodzi o relacje i seks. W tych czasach przeciętny mężczyzna nie może wiele wymagać od kobiety (tzn. może, ale nie zostanie to zwykle spełnione). Ma takie prawo ewentualnie będąc bogatym, zdrowym adonisem zaliczającym się do 20% najatrakcyjniejszych mężczyzn. Jak zatem może być długa lista wymogów przeciętnego mężczyzny wobec kobiet? A może gdy mężczyzna wymaga coś więcej niż „bycia” to zostaje ostatecznie sam, ponieważ dla kobiet męskie wymagania to ciężar, a same takiej odpowiedzialności unikają – właśnie dla wygody? A może z wyrachowania? Może kalkulowania, że taki związek się kobiecie nie opłaca, bo wchodzi w związek tylko wtedy, gdy na nim będzie jedynie korzystać?
Czy sami mężczyźni są zadowoleni? Też tego nie widać, dlatego nieudolnie dają kolejne przywileje kobietom, by w końcu stały się płcią zadowoloną. Mężczyźni robią to dla nich. Poświęcają to co ich własne. Robią to kosztem siebie. To jest nadal męska cywilizacja, bo stworzona u podstaw przez mężczyzn. To są dobra mężczyzn wypracowane w pocie, krwi i bólu. Ale kobiece, kolejne wymagania są źródłem nieskończonego niezadowolenia. To nie działa. To jest nie do naprawienia. I mężczyźni tego nie widzą, przynajmniej ci, którzy mają większy wpływ na kształtowanie społeczeństwa – ci u władzy.
Coraz więcej mężczyzn powiedzmy z przeciętnym i niskim statusem społecznym wycofuje się z rynku matrymonialnego. Nie chcą mieć nic wspólnego z kobietami, ponieważ zauważają, że kobiety jedynie potrafią wymagać, a oferują niewiele, a do tego tych mężczyzn nie traktują na równi sobie, nie jak pełnoprawnych ludzi. Oczywiście są obrażani, jeśli w ten sposób postępują. Jest to kolejna z manipulacji mająca na celu zmuszenie mężczyzn do zadowalania kobiet.
Dlatego stworzyłem spis niektórych wymagań kobiet zebranych z ich opowiadań, z for dla kobiet, czy z portali randkowych, które pokazują, że mężczyźni na wiele liczyć od kobiet nie mogą. Nie byłoby takich artykułów, gdyby nie powszechne obrażanie mężczyzn, ale też wmawianie, że celem feministek jest równość płci.
Czy jest to spis prawdziwy? Niech każdy kto czyta sam oceni. Niech każda kobieta zapyta siebie, czy ma takie wymagania, czy widuje je u innych kobiet i niech mężczyzna spyta siebie, czy kobiety potrafią zaoferować tyle samo, ile wymagają.
Ale przede wszystkim niech mężczyźni zaczną pytać: A co dla mnie? A KTO dla mnie, jeśli aż tyle wymagań muszę spełniać? Czy to MI się opłaca? Czy zawsze wszystko musi się opłacać tylko kobiecie i dlaczego to ona ma być w moim centrum życia, a ja jedynie, przedmiotem – dostarczycielem korzyści? I to tylko dostarczycielem czasowym, bo dzisiejsze kobiety bardzo chętnie i często się rozstają zostawiając mężczyzn z niczym. Cała zatem ich praca, całe zaangażowanie, całe przywiązanie emocjonalne na nic.
W tym artykule pokażę też, że da się tej sytuacji zaradzić i zwiększyć swoje szanse na rynku. Może czasami w bólach, ale da się.
Żeby zadowolić kobietę trzeba być tytanem, bogiem i supermanem. Żeby zadowolić mężczyznę… cóż, różnica wymagań jest dramatycznie różna
Kobiety twierdzą, że aby byłe szczęśliwe i chciały w ogóle być w związku, to mężczyzna musi być przede wszystkim kimś lepszym, niż one i zapewniać więcej, niż one są w stanie dać (ale nie może mówić tego na głos, nie myśleć nad tym logicznie, by się nie obraziły). Czyli mężczyzna powinien być:
- silniejszy od nich psychicznie i fizycznie, bo to on ją powinien wspierać, on powinien dać jej silne ramię, by wzrastała przy nim, a jego słabości obciążają ją i uważa ona wtedy, że będzie przez niego smutna
- być pewniejszym siebie, niż ona: nieśmiałość jest tolerowana tylko u kobiet, więc tylko mężczyźni muszą pracować nad nią (niezależnie od wrażliwości ich psychiki)
- być liderem za którym mogłaby podążać (mężczyzn z liderującymi cechami alfa jest mało, często mają cechy narcystyczne i psychopatyczne). Analogicznie mężczyzna podążający za kobietą nie jest tolerowany
- bierność mężczyzny jest zakazana – to jest przywilej kobiet, że mogą być bierne a i tak uzyskać sukces matrymonialny (mężczyzna ma być aktywny, by było kobiecie wygodnie)
- niech mężczyzna będzie przystojny, ale nie ładniejszy od niej (spytajcie kobiet z portali randkowych ilu mężczyzn jest w ich typie – wymagania kobiet tak urosły, że dosłownie o mężczyznach w ich typie mówią jak o jednorożcach)
- mężczyzna musi być wysportowany, mający ciekawe zajęcia, ale mający nadal wiele czasu dla niej
- najlepiej aby był hojny i nieskąpy, by mogła na niego liczyć (w drugą stronę mężczyzna będzie tęgim materialistą)
- rozumieć ją, jej wszystkie problemy, być empatycznym na wszystkie z nich (najlepiej te co feminizm jej wpoił i inne wyolbrzymione) – jego problemy są tylko jego i jego własną winą
- mężczyzna nie może żalić się i cierpieć (w drugą stronę kobieta nawet przesadnie może to robić)
- mężczyzna musi bronić ją, chronić i zapewniać bezpieczeństwo
- by mogła się poczuć jak kobieta, a jak wiatr zawieje jak mała dziewczynka zaopiekowana przez „macho” (on z kolei nigdy poczucia zaopiekowania nie poczuje, bo kobieta musiałaby kochać jego wady i słabości, a nie rościć)
- mężczyzna musi tolerować jej wady: wredność, złośliwość, sarkastyczność, bierność, płaczliwość, dramatyzowanie, oplotkowywanie, manipulowanie, roszczeniowość, czepialstwo, upartość, trudność z myśleniem logicznym, jej sprzeczności, jej marudzenie i wiele, wiele innych – oczywiście mężczyzna nie ma prawa mieć ani jednej z tych cech. Teraz pomyślcie, jeśli mężczyźni widzą tyle negatywnych cech w kobietach – czy mają prawo ich chociaż NIE LUBIĆ? Absolutnie. Świat zamiast nakazywać kobietom poprawiać te cechy, to uważa, że tylko z mężczyznami jest problem, bo powinni uwielbiać kobiety nawet z takimi cechami, jakie wymieniłem. A ta lista wcale nie jest pełna 😉
- mężczyzna musi być zaradniejszy od niej, najlepiej technicznie, a jeszcze lepiej niech będzie złotą rączką i niech zna się na wszystkim (ona jedynie ma się znać na tym co mężczyzna powinien – też womansplaining)
- mężczyzna ma płacić na randkach, zapraszać na nie, dojeżdżać na nie i nie wymagać równości w tym względzie
Do zawierania znajomości i randkowania singielki podchodzą wciąż tradycyjnie. 67 proc. z nich uważa, że na randkę powinien zapraszać mężczyzna, lecz tego samego zdania jest tylko 34 proc. mężczyzn. Zdecydowana większość panów (64 proc.) uważa, że nie ma znaczenia, kto zaprasza na randkę. W tej kwestii mogą się więc pojawić pewne zgrzyty.
Badanie: 33% kobiet celowo naciąga mężczyzn na darmowe posiłki.
W równościowym świecie kobiety powinny dojeżdżać na spotkania/randki, mogą same na nie zapraszać, ale i powinny opłacać rachunki na pół. Mogą też zapłacić za mężczyznę, jeśli mają gest. Łatwo w ten sposób sprawdzić, czy kobieta będzie mężczyznę drenowała, czy nie, zatem czy relacja będzie DOJRZAŁA Z OBU STRON, a nie tylko jednej. Jej emocjonalna i sprzeciwiająca się reakcja na takie postawienie sprawy oznacza, że będzie mężczyznę wykorzystywała. Równość płci proszę państwa, a nie uprzywilejowanie kobiet.
- mężczyzna musi pisać do niej, inicjować rozmowy (co trzecia, czwarta kobieta na portalu randkowym ma wpisane w opisie „nie piszę pierwsza”)
- podczas zaręczyn mężczyzna musi stawać na głowie (albo jeszcze na innej części ciała) odwalając głupawy taniec godowy. Jakie jest zadanie kobiety? Żadne. Przyjmuje, lub odrzuca. Tyle z jej „poświęceń” dla mężczyzny.
- pierścionek oczywiście tylko z diamentem, bo inaczej on nie kocha jej jakby ona sobie zażądała – a co gdyby mężczyzna żądał dowodów miłości? Oj działoby się. Wiem z doświadczenia. Bo kobieta nie musi kochać, może tylko o tym gadać pustymi słowami.
- ślub zazwyczaj musi być bo zabezpiecza kobietę i najlepiej niech on będzie po roku znajomości (zero rozsądku). Niektóre kobiety wytrzymają trzy lata, a gdy mężczyzna się nie domyśli, że powinien się zaręczyć to kobieta ucieknie do kolejnego mężczyzny, który chętniej zaoferuje uwiązanie się łańcuchem (taka to miłość)
- mężczyzna musi lepiej zarabiać od kobiety, choć słysząc, że kobiety nie są materialistkami
London School of Economics podaje, że aż 64 proc. pań odpowiedziało, że szuka mężczyzny, który zarabia lepiej od nich (pozostałe 35% kłamie i nie umie się przyznać do podobnych preferencji, a ostatni 1% z tych kobiet potrafi dzielić się finansami z gorzej sytuowanymi mężczyznami).
Przeróbka zdjęć mężczyzny w luksusowym mieszkaniu sprawia że stał się on 30% bardziej atrakcyjny.
- mężczyzna musi opiekować się kobietą, ale nie wymagać opieki dla siebie (bo będzie dla niej, biednej, ciężarem)
- musi mieć cechy dawnego mężczyzny, najlepiej filmowego twardziela, ale i który jest bardziej uczuciowy, rodzinny, opiekuńczy, czy bardziej dba o siebie
- być rodzinnym, dojrzałym, stabilnym, ale jednocześnie spontanicznym, czy zaskakującym i dającym różne emocje
- musi mieć pasje i ją zainteresować (ale nie takie, które by strącały ją z tronu najważniejszej w związku, lub które są według niej „dziecinne” bo nie przynoszą pieniędzy i statusu społecznego)
- mężczyzna musi rozbawiać ją (ona może być nudna)
- musi ją inspirować
- nie być obrażalskim (ona ma pełne prawo robić z igły widły: foch i ciche dni są jej częstą bronią)
- mieć więcej zasobów od niej (jw. materializm)
- mieć więcej inicjatywy, stanowczości i zdecydowania, ponieważ to zwalnia ją z odpowiedzialności za decyzje, działania/czyny („ty działaj, ja leżę, pachnę, oceniam ciebie i biorę”)
- najlepiej niech też umie czytać w myślach, by się domyślać – zwalnia to kobietę z bycia konkretną jak mężczyzna (sama więc komplikuje znajomość, ale jakby coś nie wyszło to obrazi mężczyznę, że nie dopasowali się do siebie z jego winy, albo tak wyszło „samo” – nigdy jej wina)
- mężczyzna ma być super kochankiem, najlepiej zawsze gotów, długodystansowcem, mistrzem seksu – nie prawiczkiem, bo trzeba go uczyć, ale też nie mieć za dużo kobiet, bo będzie rozwiązłym – czyli jak dzisiejszy pracodawca, najlepiej jakby pracownik był młody, dopiero w pierwszej pracy, a jednocześnie doświadczony i przygotowany. Kobieta za to może być kłodą w seksie, ale też rzadko być gotową na niego. Odmowy mogą być częste, bo to kobieta. Kobieta może. Płeć oczywiście lepsza i która może więcej.
- mężczyzna nie może zachorować (w tym mieć depresję), czy stracić pracy, bo kobieta go w mig zostawi (w małżeństwie poczeka trochę dłużej, bo wstyd się tak szybko rozchodzić „w poważnym związku”)
- mężczyzna nie może mieć lęków (nawet przed pobiciem przez pięciu chuliganów), bo co to za chłop, który się boi (ona może się bać byle pierdoły)
- mężczyzna musi kobiecie imponować, być dla niej autorytetem by go szanowała (ona nie musi mu niczym imponować, a on ma ją szanować za dowolne jej zachowania, nawet toksyczne i szkodliwe – bo się należy) – w dobie równości płci akurat jest bardzo trudno imponować kobietom, czy być autorytetem, ale przynajmniej da się to zrobić w jakiejś „X” dziedzinie z którą akurat nie jest związana
- musi ją wspierać, bo ona jedyna ma prawo być słabą i żądać bycia w centrum uwagi (to jest absorbowanie męskiej uwagi, by uczynił z niej centrum swojego życia, myśli, emocji, działań, planów – wszystko o kobiecie i dla kobiety – sporo kobiet, głównie narcystycznych, robi to przy pomocy manipulacji ostatecznie powodującej, że mężczyzna uzależnia się od kobiety)
- mężczyzna musi o kobietę zawalczyć, ma się poświęcać i mieć wyrzeczenia względem niej, by pokazać miłość (ona nie musi się o miłość starać, a co najwyżej ewentualnie kiedyś minimalnie zrewanżować – może jeszcze dużo o tym mówić, by sprawić wrażenie, że jest to dla niej ważne)
I tak dalej i tak dalej. Najlepiej jakby jeszcze mężczyzna dziś był kucharzem i opiekunem do dzieci, czy sprzątaczem, bo kobiety porzucają tradycyjne role płciowe. Kto mieszkał z kobietami ten doskonale wie o czym mówię i jaki syf po sobie niektóre z nich zostawiają, jak bardzo nie chcą palcem kiwnąć, by pomóc i jak bardzo obwiniają innych za swoje błędy, czy zaniechania. Podobnie w pracy. Intrygi, plotki, obwinianie, przerzucanie odpowiedzialności, wybielanie się po jakichś fatalnych zachowaniach. Same kobiety bardzo narzekają na współlokatorki podając przykład jak wyglądają damskie toalety, które są mniej czyste, niż męskie.
Jeśli ktoś się uraził tym akapitem to zapraszam do poniższego tematu i badania o tym, że Polki są najbardziej agresywnymi kobietami na świecie:
Co jest zabawne, kobiety potrafią taki stos wymogów podawać nawet wtedy, gdy szukają mężczyzny jako partnera na wesele, czy studniówkę, a co dopiero na partnera do życia…
Roszczeniowe kobiety wymagają powrotu do zasadniczej służby wojskowej dla mężczyzn, a co dla kobiet? Łagr? 🙂
Sporo kobiet narzeka i uważa, że mężczyźni powinni iść do wojska (kolejne wymaganie), czyli żeby przywrócono zasadniczą służbę, ponieważ dzisiejszy mężczyzna im się nie podoba.
Problemy są dwa. Pierwszy. Czemu mężczyźni nie są tak „silnymi”, jakich by wymagały? (pomijam ubiór bo to głupota się tego czepiać, gdyż kobiety też nie noszą w pełni kobiecego ubioru – choćby noszą spodnie). Czemu mężczyźni nie są tak silnymi, jakby kobiety chciały? M.in bo mężczyźni są zostawieni samymi sobie. Drugi mężczyzna rzadko ich wesprze, bo jest rywalem, a kobieta… cóż, jedynie wymaga. Mężczyźni są zatem ciągle w walce, pod presją, nikt nie otoczy ich żadnym parasolem, nikt nie zbuduje im samooceny, raczej – ściągnie ją w dół co najwyżej. Mężczyźni nie mają tak dużego wsparcia społecznego, jakie mają kobiety, nie mają tak dużego luzu w możliwości okazywania emocji, czy przyjaznych gestów w obrębie swojej płci w obaw o oskarżenie o homoseksualizm. Kobiety tak nie mają. Kobiety potrafią też tworzyć bardziej intymne znajomości, ale i dostawać pozytywne sygnały od obu płci (kobiety lubią sobie słodzić, mężczyźni – wiadomo, kobietom słodzą i je idealizują).
Dodatkowo presja na męskość jest silniejsza, niż presja na kobiecość. Kobietą się kobieta rodzi i taką zostaje, mężczyzną można ewentualnie zostać (bo inaczej, jeśli mężczyźni nie spełnią wymogów kobiety będą obrażać ich od chłopców).
Mężczyźni będą nadal się wycofywać społecznie, ponieważ jest to niesprawiedliwe i do tego nierozumiane ani trochę.
Drugi problem jest taki, że może same powinny przejść podobny obóz przetrwania w którym nauczą się być kobietami? Bo dawno zatraciły te cechy, może nawet bardziej się zmieniły, niż mężczyźni bo mężczyźni zawsze byli zróżnicowani (inteligentni i głupi, wrażliwi i psychopatyczni, artystyczni i praktyczni). Wielu kobietom zostały tylko roszczenia, brak pokory, niezadowolenie i poniżanie. Nic nie sporządzą, nic nie ugotują, dzieci nie chcą, nie umieją się zajmować nimi, albo mają z wpadek (takie są rozsądne), są leniwe, nie dotrzymują umów (bo przecież są zmienne „hehe”), brakuje im empatii, bo uważają się osobami najważniejszymi na świecie. Klną, pouczają, wyzywają, rządzą się, stosują przemoc, są rozwiązłe i piją, czy palą, byle tylko przypominać stereotypowego mężczyznę, którego przecież nienawidzą…
Także najgłośniej krzyczą o zmianach mężczyzn te kobiety, które są pierwszymi do zmiany.
Najwięcej wymagają te kobiety, które nie mają nic do zaoferowania.
Podobnie feministki. Najgłośniej krzyczą o rosnącej mizoginii, a same ją rozpoczęły mizoandrycznymi odzywkami o mężczyznach, którzy mieli by być złem wszelakim i utrapieniem dla kobiet.
Hejt na kobiety jest jedynie reakcją na to co zrobiły, na dewaluowanie mężczyzn i na to jak bardzo społeczeństwo stara się oddalać uwagę od złych cech kobiet!
Feministki kłamią do tego, że kobiety nie miały praw do głosowania (w niektórych krajach zdobyły je szybciej, niż mężczyźni i nie musiały, jak mężczyźni odbyć omawianej służby wojskowej, by je dostać). Kłamią też, że nie mogły pracować (mogły, choć nie w dowolnym miejscu, ale to mężczyźni mieli przymus pracy przy ciężkich maszynach 12h dziennie! – wtedy kobiety absolutnie, by pracowania w takich miejscach, tyle czasu nie zazdrościły – dziś uważa się to za bycie „uciemiężoną wiekami”).
Może dla nich przydałoby się takie dwuletnie więzienie, jakim było wojsko poza domem, a do tego praca 12h w bardzo ciężkiej pracy fizycznej, a nie przy biurku? Zamiast krzyczeć, oskarżać fałszywie i rościć nauczyłyby się czegoś, nabrały pokory, szacunku, zaradności i nierobienia z siebie ofiar.
Brzmi znajomo? Tak się zwykle mówi mężczyznom.
Przynajmniej zaznałyby trochę prawdziwej równości.
Czego chcą kobiety, o czym nie są świadome, a co powinny zduszać w sobie dla swojego i mężczyzny dobra?
Niektórzy, świadomi mężczyźni wyciągnęli na przestrzeni wieków kilka lekcji na temat kobiet. Aktualnie zapomnieli jaka jest kobieca natura, ponieważ męską naturą sterują dziś same kobiety i pragną jej ukrycia. To one wychowują dzisiejszych chłopców. To one formują mężczyzn w swoich związkach (bo inaczej, w innym związku, by być nie chciały). To one stały się ważniejszą płcią. Ale odpowiedzialności unikają.
Trzy rzeczy do zapamiętania.
Czego chcą chcą kobiety? Chcą więcej.
Czego chcą kobiety? Tego czego nie mogą w danej chwili mieć.
Czego chcą kobiety? Nie chcą tego co mają teraz.
Jeśli mężczyźni będą się tym przejmować w jakiś dosadny sposób to zginą, ponieważ takie potrzeby są nieskończone. Spełniając zachcianki raz po raz można wykończyć się najpierw psychicznie, a potem fizycznie. Mężczyzna może rozwiązać jeden problem, a kobieta wynaleźć drugi. I tak do końca życia. Kobiety (choć nie wszystkie, co daje małą nadzieję) są mistrzyniami w wynajdywaniu problemów i przeszkód. Wiele z nich ma naturę destrukcyjną, wykorzystującą, ale i masochistyczną. Proszę wybaczyć, tak właśnie ma jakaś część z nich, jednak nie można o tym mówić, bo jest to uznawane za mizoginię.
Kolejny raz cytując psycholożkę, Katarzynę Miller. Bardzo trafnie:
Kobiety obrażają się na mężczyzn, że nie spełniają ich wymagań i że się nie domyślają ich potrzeb – mówi. – To jest oczekiwanie skazane na rozczarowanie. Kobieto, nikt nie zna twoich potrzeb tak jak ty sama (a czasem nawet ty sama ich nie znasz), więc nie dziw się, że on też nie wie, czego chcesz. Mów mu to i powtarzaj, ale bez pretensji, ciepło i serdecznie. A poza tym mężczyzna też potrzebuje i zasługuje na „głaski”, wdzięczność i podziw. Chce usłyszeć, że ona kocha i wybiera właśnie jego i jak to wspaniale, że spotkała go na swojej drodze.
Kobieta wychodzi z założenia, że „ty masz dać więcej, po to tu jesteś”. A nie po to dla siebie jesteśmy. Jesteśmy razem nie po to, by dawać wszystko, tylko po to, aby się czymś wymieniać i tej wymiany właśnie nie potrafimy często robić – oprócz okresu fascynacji i burzy feromonów. Ale potem… trzeba już nad tym wszystkim pracować. I może to być bardzo przyjemna praca.
Kobiece wynajdywanie problemów można porównać do aktualnej mody na wymaganie przez kobiety mężczyzn, którzy mają 185cm wzrostu. 100 lat temu kobiety chciały jedynie, by mężczyzna był wyższy (2, czy 5 cm, starczało). Wtedy za bardzo wysokich uchodzili nawet mężczyźni 170cm wzrostu. Wraz ze spełnianiem kobiecych zachcianek, te zachcianki rosną w tym, lub kolejnym pokoleniu. Za 100 lat nie zdziwię się (zza światów), jeśli kobiety będą wymagały mężczyzn 200cm. Kobiety NIGDY nie umawiają się”w dół”, czyli z gorszymi mężczyznami, niż jakich miały.
Kobiety dzisiaj chcą władać, jak mężczyźni, ale już nie dostarczać zasobów mężczyznom. Dlatego wiele z nich stosuje drenaż mężczyzny. Przywileje tak, obowiązki – nie. Kobiety są tymi, które łamią granice mężczyzn dla pozyskiwania od nich różnorakich dóbr. W wypadku kiedy mężczyzna jest silniej związany z kobietą, niż ona z nim, a więc jest jej uległym, ma ona go na tacy i może go dowolnie zniszczyć, a on nie ma się jak obronić. To niedopuszczalne, ale tego się uczy mężczyzn. By byli tymi zaangażowanymi, tymi, którzy będą rozpieszczać kobiety i kochać je jak najbardziej mogą, bo ich celem życia ma być uszczęśliwienie kobiety. To nie wychodzi.
To od mężczyzn wymaga się, by stanowili o świecie, by byli budowniczymi, by wynajdywali, by wnosili wartość, by byli BETA PROVIDERAMI. Provider – zapewnia korzyści. Kobiety bardzo, ale to bardzo rzadko występują w swoich relacjach jako providerzy dla mężczyzn o niższej wartości, o mniejszej ilości zasobów, czy dla słabszych mężczyzn w jakiś sposób, w trudniejszej pozycji życiowej. Kobiety częściej są biorącymi, wybrednymi i wymagającymi. To jest istota drenażu o którym mówię. Nie liczę tu nielicznych związków w których jest jakiś balans i dojrzałość.
Gdyby mężczyźni tyle wymagali ile dzisiejsze kobiety – świat, by zginął, bo nikt by ze sobą nie mógł wytrzymać. Nikt, by siebie nie mógł cenić. Nikt, by nie mógł siebie uszanować. Nikt nigdy nie byłby zadowolonym. Nie mogłyby powstać rodziny. Tylko męska, wysoka tolerancja na wady, słabości, wymagania, konfliktowość psychologiczną czy bierność kobiet pozwala na to, że jeszcze dzieci się rodzą. Jeszcze. Bo wielu mężczyzn ucieka od tych kobiet też chcąc sobie jakiś komfort zapewnić, a one zostają samotnymi matkami. Oczywiście w tej grupie są patologiczni mężczyźni, owszem, ale i są tacy, którzy nie dali rady z taką kobietą wytrzymać, z jej presją, z tym, że nie potrafiła więcej od siebie dać. Poza tym, jak już wiele razy pisałem, gdyby od kobiety wymagano rozsądku, ale też wiele z nich nie miało skrzywionej seksualności, to nie uprawiałyby seksu z mężczyznami, którzy nigdy by się nie okazali dobrymi ojcami. Ot, pociąg do mężczyzn czy to narcystycznych, psychopatycznych, czy po prostu przystojnych, lecz głupich, lub niedojrzałych jest silniejszy, a potem z tego mamy dzieci, na które musi łożyć całe społeczeństwo. I w tym też jest duża wina mężczyzn, bo głosują ochoczo na socjalistów. Kobietom się nie dziwię, że nie za bardzo takich polityków lubią, ponieważ są zabezpieczone w razie popełnienia błędu i tych błędów mogą popełnić wiele. Wygodny egoizm (bo i tak przy okazji krzywdzą ewentualne dziecko).
Dlatego kobiety tak bardzo uwielbiają mężczyzn, którzy są najlepiej niezniszczalni i którzy za nie rozwiążą wszelakie problemy. Które są prawdziwe, lub które wynajdą. Tyle, że jak pisałem, dzisiaj jest to płatność dla kobiety, a mężczyzna zostaje z niczym za swoją pracę – o czym zaraz. Nie jest to przede wszystkim wymiana, a transakcja jednostronna. Dla kobiety.
Do kobiecych potrzeb trzeba mieć duży dystans, choć nie można też popadać w skrajność i ich kompletnie lekceważyć. Bo kobieta wśród nierealistycznych potrzeb, ma też te klarowne, racjonalne, które warto rozważyć, by związek nie był zwieńczeniem stylu „ja mam cię gdzieś, ty masz mnie gdzieś”. Mężczyzna musi postawić granice tym nierealistycznym i destruktywnym potrzebom, a resztą z nich mądrze zarządzać. Jeśli kobieta nie jest odpowiedzialna – wymagać tego od niej. Jeśli kobieta nie chce się tego nauczyć – niestety nastąpi rozstanie. Siłą niczego się nie zrobi. Kobiety uczą się od mężczyzn tylko wtedy gdy uznają ich za większy autorytet, za mądrzejszych, czy inteligentniejszych. Jeśli kobieta ma wysokie mniemanie o sobie, czuje się lepsza od mężczyzny – nie ma szans. To będzie walka w której mężczyzna zawsze przegra, zawsze będzie niewystarczająco dobrym. Tego kobiety są uczone, więc nie jest to rzadka postawa.
Błędem mężczyzn jest przyzwolenie na łatwe rozwody (w zdrowiu i chorobie, gdy będzie nie tylko dobrze, ale też gorzej – tylko w pustych słowach). Rozwody są zbyt łatwe. Kobiety rozwodzą się właśnie dlatego, że nie ograniczamy ich niezaspokojonej wiecznie psychiki i hipergamicznych potrzeb. Nie dlatego rozwodzą się one w tak dużych ilościach dlatego, że mąż je bije. Nie dlatego, że obraża i to za nic. Nie dlatego, że zdradził, pomimo tego, że kobieta była kochana i dostępna seksualnie. Nie. Bo kobieta cały czas szuka kogoś lepszego, więcej korzyści i silniejszych emocji. I wmówiono jej, że postępuje dobrze. Dostała akceptację społeczną, która była niegdyś ograniczana, zupełnie jak męska poligamia, czy męska przemoc. Wobec kobiet dzisiaj tego nie ma. Kajdany toksycznych cech kobiet zostały otwarte kluczykiem, a kluczyk utonął w najgłębszym oceanie. Mądrzy mężczyźni boją się po niego sięgnąć, bo narażą się tym głupim i uległym mężczyznom. Narażą się też oczywiście kobietom, które będą protestować przeciw zakazom – tak jak dzieci protestują, gdy rodzic chce by posprzątały, uczyły się, czy nawet umyły zęby.
Nie mamy dziś świata obowiązków, tylko przywilejów – szczególnie dla kobiet. Dlatego w razie ograniczenia pewnych swobód, jak rozwodowych, bunt tak dużej części społeczeństwa byłby silny. Bardzo ciężko w tym momencie to wszystko zmienić w sposób łagodny, rzeczowy, odnosząc się do wyższych wartości. Bo ich nie ma. Bo zanikają. Z kolei silny opór jest niedozwolony i w sumie nawet bym w takim nie uczestniczył. Mam nadzieję czytelnicy też nie.
A co dla mężczyzny? I dlaczego „grecki bóg” z roszczeń takich kobiet miałby chęć się z nimi wiązać?
Ostatecznie mężczyzna czytający czy słuchający roszczeń kobiet pyta: to co, mam być najlepiej we wszystkim lepszym i mam nie mówić, że kobieta jest tą gorszą połówką? Bo może jej się należy to wszystko, a mnie nic? Bo mnie można obrażać, a ją jedynie chwalić?
Ostatecznie on się pyta, że jeśli jest tak łatwo wymienialnym (a kobiety chętnie kończą związki obwiniając o to mężczyzn), tak łatwo można w nim zobaczyć wady, a kobieta w nowym partnerze cokolwiek lepszego, to czy w ogóle warto cokolwiek oczekiwać? Czy warto w cokolwiek wierzyć? W trwałość, miłość, wierność, poświęcenie? W coś lepszego, niż typowo materialne, płytkie i egoistyczne zmiany partnerów wśród kobiet? Coś za co kobiety krytykowały mężczyzn, gdy ci wybierali młodsze i ładniejsze, choć jak to w męskim świecie – jedynie mały procent mężczyzn mógł sobie na to pozwolić, ale zaczęto o tym mówić w ten sposób, jakby prawie wszyscy mężczyźni mogli w ten sposób postępować.
Kobiety są pierwszymi, które chcą wejść w monogamiczną relację i pierwszymi, które chcą ją opuścić.
Statystyki: kobiety inicjują 70% rozwodów w Polsce.
Z kobietami jest zupełnie inaczej. Okazje na nie czyhają (przynajmniej długie lata młodości). Tyle, że one ich nie chcą widzieć, bo za mężczyzn uznają 2/100 mężczyzn, którzy do nich podejdą, czy napiszą na portalu randkowym. Reszta jest dla nich nieatrakcyjna.
Także ilość korzyści ze związków dla mężczyzny jest nikła, straty i ryzyko – duże. Tym bardziej jak mężczyzna weźmie ślub i będą mieć dzieci, bo kobiety chętnie się rozwodzą. I mężczyzna jest uwiązany z taką kobietą do końca życia, mimo rozwodu, bo płaci alimenty, a ona zarządza jego spotkaniami z dziećmi (a może utrudniać jak tylko jej się spodoba bo kary nie ma – takie to uciemiężanie kobiet i taki właśnie patriarchat).
Dodatkowo zauważyłem wiele osób obrusza o ostatnią wypowiedź komika, który powiedział, że większość kobiet ma do zaoferowania jedynie seks (te 90% to liczby z tyłka, przyznaję).
I to też nie zawsze do zaoferowania jest seks, bo boli głowa. I też nie najwyższej jakości, bo jedna się wstydzi, druga marudzi, trzeciej nic nie pasuje, czwarta ma wielkie wymagania i nie ma w niej spontaniczności, ani dystansu, a piąta naczytała się Greya, 365 dni, a do tego portali feministycznych które zrobiły jej sieczkę z mózgu: że mężczyzna powinien „zawsze troszeczkę gwałcić”, być dominującym, szorstkim, a jednocześnie misiem do rany przyłóż. Być niemonotematycznym w seksie, kreatywnym, ale jak coś zaproponujesz to widzisz tylko „STOP” – ty zboczeńcu, bo jej to urąga.
Skala niezadowolenia przez taką sieczkę tylko rośnie.
O pieniądzach doskonale wiemy. Jest tona źródeł mówiących o tym, że kobiety nie potrafią żyć w małżeństwie gdzie mąż zarabia sporo mniej i w jakiś sposób dominują nad nim. Jest tona źródeł pokazujących, że kobieta nie będzie chodzić na randki z gorzej zarabiającym, a bezrobotnego nawet może nie umieć tolerować w towarzystwie. Nie umie go uznać jako człowieka.
Także drogie panie (o których tutaj mowa), jak się można o takie słowa obrażać, o takie artykuły jak mój, gdy mężczyźni słuchają tony żądań i wyzwisk już dłuższy czas?
DLATEGO POWTÓRZĘ.
A CO DLA NICH? A KTO DLA NICH?
Jakie są rady dla mężczyzn w tej sytuacji? Kim powinni zostać, by być szczęśliwymi i nie zostać do końca samymi?
Przede wszystkim – kopiować tych mężczyzn, którym się udaje i mają wiele kobiet. Nie tych mężczyzn uległych jednej kobiecie. Nie tych, którzy są w związkach z kobietami, które nie opisuje na stronie i są w mniejszości.
Życie mężczyzny staje się o wiele prostsze, jeśli NICZEGO nie potrzebuje od kobiety. Serio. Niczego. Oczywiście taki mężczyzna może uważać, że fajnie by było gdyby kobieta choćby robiła mu śniadania do łóżka, czy nawet była wierna, ale on uważa że TO NIE MUS. OBEJDZIE SIĘ. SAM DA RADĘ.
Co do niej? Droga wolna. Zero presji. Zdradzaj, jeszcze ci nowego faceta załatwię, znam takiego, chętnego… (co chcę zobrazować, że jego to nie rusza)
Jeśli mężczyzna będzie potrafił zaspokoić własne potrzeby w 100% samodzielny sposób, to prędzej będzie miał kobietę, niż gdy będzie od niej oczekiwał (cóż, to nadal kobieca wygoda). Ten świat pokazuje, że oczekiwać mogą jedynie kobiety. I jeśli nie są BARDZO BRZYDKIE (mikry procent z nich, które się nikomu nie podobają) to raczej ich oczekiwania zostają spełnione. Z mężczyznami jest na odwrót. Oczekiwania tylko malutkiej grupy BARDZO ATRAKCYJNYCH mężczyzn zostają spełnione przez kobiety, a oni sami – nie muszą za bardzo się starać. Wystarczy, że są.
Tak to działa. Im mniej oczekiwań to też mniejsza szansa na załamanie, jeśli taka kobieta odejdzie, czy zdradzi. Wszystko obraca się wokół oczekiwań, domysłów, nadziei, życzeń, które jako te złamane (a o to łatwo) będą bolały.
Mężczyźni o których mówię to mężczyźni, których nawet zdrada kobiety nie boli, ponieważ:
- nie mają z nimi dzieci (nie zostaną im więc zabrane w razie rozstania)
- nie są z nimi w małżeństwie (nie dostaną kary, czyli kradzieży ich zasobów, nawet gdy byli dobrzy w takim małżeństwie, a kobieta się nimi znudziła)
- cały czas byli świadomymi, że kobieta nie jest ich, jest tylko ich kolej i w każdej chwili może jej nie być, a całe słówka o miłości kobieta może odwrócić w obojętność, czy nawet nienawiść
- cały czas byli świadomymi, że nie da się kobiety odwieść od zdrady, ani kontrolą, ani staraniami – jak kobieta ma zdradzić, to i tak zdradzi – zero spinania się
- nie idealizują miłości ani seksu z jedną partnerką, czyli porzucają romantyczne oczekiwania, które dzisiaj są dość naiwne
- nie uzależniają się od kobiet, bo nie robią z nich centrum ich życia, nawet jeśli kobiety tego wymagają
- w razie czego mają ułożone życie towarzyskie, także z innymi kobietami, z którymi mogliby mieć związek, lub seks, dlatego też nie idealizują „tej jedynej” – z kolei znajomi, czy też pasje mogą zapełnić ewentualną pustkę po rozstaniu
- udało im się żyć w dobrej rodzinie, gdzie rodzina może na siebie liczyć, wspierała się, rodzice zbudowali tym mężczyznom jako dzieciom wysoką samoocenę, przez co nie przeżywają wielu rzeczy zbyt drastycznie (a jeśli nie poszczęściło się rodzinnie, starają się udać na terapię)
- są stabilni emocjonalnie, a wręcz chłodni emocjonalnie i pomimo słuchania tego, że kobiety lubią uczuciowych wrażliwców to ci przeciwni zgarniają największe ilości kobiet
- jeśli nie są w stanie spełnić tych podpunktów zostają im prostytutki i zupełnie nie przejmują się tym, że byliby atakowanymi za przyznanie się do korzystania z takich usług (bo sami wiedzą co dla nich dobre, a nie niewyrozumiałe społeczeństwo)
- na koniec, oni są też niezależni finansowo, czyli nie muszą liczyć na kobietę w tym aspekcie, co poprawia ich samopoczucie, ale też nie uważają, że kobieta jest ich jedynym ratunkiem (bo one się do tego NIE NADAJĄ, NIE UMIEJĄ I NIE CHCĄ TEGO ROBIĆ)
I ci mężczyźni są szczęśliwi, czy kobieta jest, czy nie jej nie ma.
Jedną z reguł, który każdy mężczyzna musi znać jest:
IM MĘŻCZYZNA BARDZIEJ POTRZEBUJE KOBIETY, TYM MNIEJ ONA JEGO.
Mężczyźni mają ostatecznie dwa wyjścia radzenia sobie z sytuacją zbyt wysokich wymagań kobiet.
1) Albo wymagają od kobiet równych postaw, co będzie skutkować ewolucją kobiet w przyszłości (kiedy – nie wiadomo, choć wydaje się to pożyteczniejsze)
2) Albo zapewniają sobie wszystko sami i są jak ci mężczyźni opisani przeze mnie powyżej. To może zwiększyć szanse na sukces tu i teraz. Jeśli ten mężczyzna ma już kobietę, sama jej obecność daje stempel męskiej przydatności, a ten dzięki temu ma ochotę na kreowanie dalszych sukcesów, zamiast pogrążania się w nicości.
W części kolejnej wykażę przyczyny rosnącej roszczeniowości kobiet. Temat jest skomplikowany, trochę mnie pracy czeka, ale będzie więcej źródeł.
Do następnego.