Podejście nowoczesnej kobiety do związku, czyli plaga egoistek
Spis treści
- 1 Kobiety szukają wrażliwego i miłego romantyka, dopóki takiego nie spotkają
- 2 Kobiety patrzą na wygląd bardziej niż mężczyźni
- 3 Jeśli kobieta was nie kocha, to możecie zapomnieć o seksie (tyczy tylko związków)
- 4 Kobiety szukają kogoś lepszego i silniejszego od siebie samych, ale mówią coś kompletnie odwrotnego
- 5 Kobiety nie chcą być odbierane jako materialistki, mimo, że nie widujesz modelek z bezdomnymi mężczyznami
- 6 Kobiety często kłamią o ilości partnerów seksualnych
- 7 Kobiety są solipstyczne, więc wszelkie twierdzenia odnoszą do siebie samych (i przez to często się denerwują na autora bloga he he)
- 8 Kobiety uczone są od narodzin bycia feministkami, mimo, że nie chcą się z nimi identyfikować
- 9 Nowoczesne kobiety nie chcą mężczyzny, który zachowuje się dziecinnie, nawet gdy same zachowują się dziecinnie
- 10 Wpisy powiązane:
Nie wiem jakie jest podejście nowoczesnej kobiety do związku, ale się domyślam! Jedno mówić, drugie robić, trzecie myśleć, czwarte czuć. Mieć ciastko i zjeść ciastko! Nie być feministką, ale wyznawać bardzo zbliżone poglądy, aby tylko uniknąć wykluczenia i nie mieć przypisanej takiej łatki. Obecne normy obowiązków i ról płci stoją w konflikcie do naszej domyślnej natury, przez co mamy chaos w związkach i wiele nieporozumień. Egoizm, nieodpowiedzialność i konsumpcjonizm wysuwa się przed szereg, który jest modny, a przecież kobiety to płeć kolektywistyczna, podążająca za tym co narzucone, modne i co daje bezpieczeństwo, a nie wykluczenie i ostracyzm. Czyli robić to co wszystkie, a uważać się za wyjątkowe. Gdy się czegoś nie potrafi, nie uznać swojego błędu, nie poprawić się, a zrobić z siebie ofiarę patriarchatu i tych wszystkich wiecznie złych mężczyzn (fachowo to się nazywa mizoandrią). Tylko teoretyczna równość płci doprowadziła do tego, że ludzie mówią „sprawdzam” – czy wnosimy te same wartości i cechy. Próbowałem dyskutować i dopytywać same kobiety, kogo one uważają za nowoczesnych, jeśli chodzi o obie płcie. Czego się dowiedziałem o związkach od kobiet, jak wiele jest zagadnień, jakie są wzorce płci i jak je możemy interpretować? Jak bardzo kobietom zależy na opinii społecznej, a nie czynieniu zgodnie z tą opinią? To wszystko moje rozmowy z kilkudziesięcioma kobietami.
Oczywiście, żeby mi się jakaś „nowoczesna” nie obraziła – to definicja nowoczesności zbudowana na podstawie zmian społecznych, tego co obecnie uczy się płcie. Masz cechy wykazane poniżej? Jesteś nowoczesna. Nie masz? Tym lepiej dla Twojego mężczyzny. What’s the problem?
Kobiety szukają wrażliwego i miłego romantyka, dopóki takiego nie spotkają
Zapewne każdy z nas zna chociaż jednego romantyka, który był typowym wrażliwcem, pisał wiersze, listy, przejmował się wszystkim co dotyczy jego związku, dawał serce na dłoni, szanował bezgranicznie, brzydził się krytyką kobiet i zrobiłby dla swojej kobiety wszystko. Człowiek ten powinien być ideałem kobiet, ponieważ podobne zachowania zauważyć można w filmach romantycznych, ale i matki tak wychowują synów. Jednak taki mężczyzna jest tym, który osiąga najmniejsze powodzenie u kobiet, a często jest nawet wyszydzany.
Tutaj badacze udowodnili, że kobiety jedynie mówią, że szukają romantyków, lecz zawsze wybierają bardziej macho mężczyzn – LINK.
Surowe, bezwzględne podejście nowoczesnej kobiety do męskich uczuć i słabości, to nie tylko twarda nauka życia, ale i tego, by zrezygnować z naiwności. Nie ma miłości w takiej sytuacji, nie ma romantycznego i szlachetnego „na dobre i na złe, w zdrowiu i chorobie” – jest tylko chłodna, egoistyczna kalkulacja: mężczyzna wnosi wartość i korzyść. Jeśli tego nie robi, jeśli kobieta nie korzysta znacznie na tym co wnosi mężczyzna, to jak mówią statystyki rozwodowe (2/3 pozwów składają kobiety) – mówi się mu do widzenia we wszystkich odmianach językowych. I to jest dopiero romantyzm kobiet.
Gdy mężczyzna jest otwarty, także emocjonalnie – wypadałoby mieć empatię wobec niego, coś dać od siebie, by jemu pomóc, jego uszczęśliwić, jego zrozumieć, docenić to, że zaufał, a to kobietom pasuje dopiero po 90 roku życia. Z drugiej strony czemu człowiek musi naprawiać błędy innych, jak błędy wychowawcze kierując w romantyczne, miłe, dobre postawy zamiast od początku wychowywać go w prawdzie? Najbardziej boli zawód ideałów, życie w kłamstwie, a nie same fakty porażek. Wiemy jednak, że to co się mówi społecznie i jest społecznie akceptowalne, nie znaczy, że jest praktykowane przez te same osoby.
Romantyzm najskuteczniejszy jest w filmach, które trwają godzinę, do dwóch. Nie w życiu. Nie w męskim wydaniu.
Kobiety patrzą na wygląd bardziej niż mężczyźni
Badanie m.in OCKupid podaje, że kobiety są płcią zdecydowanie bardziej wybredną, jeśli chodzi o dobór partnera pod względem fizycznym, a także seksualnym. Kobiety zdecydowanie bardziej szczegółowo oceniają wygląd mężczyzn. Kobietom podoba się maksymalnie dwóch na dziesięciu mijanych mężczyzn na ulicy w podobnym wieku. Mężczyznom do 6 kobiet na 10. Na portalach randkowych z kolei kobiety potrafią latami czekać na tzw. księcia z bajki, który rozbudzi ich emocje już w momencie, gdy na niego spojrzą. Nowoczesne kobiety często celują w niemożliwe, sprzeczne i żyją jedynie wymaganiami wobec innych. Dojrzałość to jednak wymaganie więcej od siebie, niż od innych. A kto uczy tego te nowoczesne kobiety? Ci mężczyźni wychowani przez te kobiety w kulcie usługiwania, przywilejów i uważania siebie za złą płeć?
Brak „odpowiednich kandydatów” może wiązać się ze sprzecznymi i wysokimi wymaganiami stawianymi przez kobiety. Z badań Paprzyckiej (2006) wynika, że kobiety żyjące w pojedynkę mają sprzeczne oczekiwania od potencjalnego partnera, najczęściej preferują typ „tradycyjnie” męski w odniesieniu do świata zewnętrznego, ale prezentującego cechy tradycyjnie uznawane za „kobiece” w relacji intymnej. Mamy tutaj do czynienia ze zjawiskiem „smyczy kulturowej” (Szlendak, 2005), którą kobiety same sobie zarzucają. Mimo świadomości irracjonalnego charakteru swoich oczekiwań, marzą o mężczyźnie, którego opis charakterologiczny czyni nierealnym.
Mężczyźni z kolei odpowiadają praktycznie każdej kobiecie, która do nich napisze (ok. 75% przypadków) i dla większości mężczyzn większość kobiet jest fizycznie akceptowalna.
Jak to rozumieć? Większa wybredność kobiet oznacza większe wymagania wobec mężczyzn. I znowu. CO W ZAMIAN KRÓLEWNO? 🙂
Jeśli kobieta was nie kocha, to możecie zapomnieć o seksie (tyczy tylko związków)
Kobiety zazwyczaj łączą seks z miłością i nie chcą wychodzić na łatwe. Na portalach randkowych wiele kobiet ma opisy typu: jeśli chcesz seksu, to zamknij okienko z rozmową. Oczywiście nie bierzcie tego na poważnie, bo wielokrotnie jest tak, że kobieta zapiera się, że seks uprawia tylko z miłości, a jak ją nakręcisz i dobrze wyglądasz, to seks będzie na 1-3 spotkaniu. Ryzyk-fizyk: trzeba inicjować.
Dlaczego tak jest? Po pierwsze dlatego, że kobiety chcą wierzyć, że są bardziej cnotliwe, niż są w rzeczywistości. Po drugie trzeba wiedzieć co jest największym prawidłem kobiecej seksualności. Aby kobieta chciała uprawiać seks, musi być emocjonalnie zaangażowana (wbrew temu co mówią, nie chodzi o miłość, bo takich trwałych, szczęśliwych związków mamy bardzo mało). Nieważne w jaki sposób kobieta będzie emocjonalnie zaangażowana. Może to być zaufanie, może to być bezpieczeństwo, może to być właśnie miłość, może to być zachwyt umięśnieniem, pozostałymi cechami atrakcyjności i umiejętnością uwodzenia. Czasem kobiety mówią, że chodzą do łóżka z intelektem, ale powiedzmy sobie szczerze – te wszelkie sapioseksualistki jakoś nie widać, by uganiały się za Azjatami, którzy są najbardziej inteligentną rasą – i ogólnie za realnie inteligentnymi mężczyznami. To opisywałem tutaj:
Dziś nowoczesna kobieta ma pełnię praw do tego, by uznawać się za inteligentniejszą: gdy ma wyższe wykształcenie, gdy umie „przegadywać” mężczyznę potokiem nielogicznych argumentów używając większej ilości słów (manipulując, stosując sztuczki erystyczne, a także przemoc psychiczną – w tym umiejętnością obwiniania – jak na sali sądowej). Dzięki propagandzie feministek kobiety uznają, że są we wszystkim lepsze od mężczyzn, może wykluczając siłę fizyczną. Nowocześni mężczyźni z kolei tak są negatywnie opisywani (w mediach albo jako źli, przygłupi, albo nieudolni), że nie umieją już wymienić swoich zalet (albo się boją z uwagi na opresyjną poprawność polityczną i coraz mniejszą wolność słowa). Do tego idealizują kobiety, stawiają na piedestale i uganiają się, tak naprawdę potwierdzając ich wartość – tyle, że absolutnie ZŁUDNĄ, zbudowaną na kłamstwach o płciach! I jak tu kobiety mają być zadowolone z mężczyzn, gdy wpoiło im się że są cudem świata? Jak mają ich szanować, a następnie kochać? To nie istnieje. Istnieje tylko egoizm, arogancja i bezpodstawne, narcystyczne przekonanie o swojej wyjątkowości.
Wracając do seksu, składnika miłości romantycznej…
Emocje kobiety w 99% przypadków muszą być pozytywne, by chciała uprawiać seks (wyjątkiem jest seks z nienawiści, dla rozładowania, ale to są mocno zaburzone kobiety). Dlatego często się mówi, że mężczyźnie wystarczy tylko odpowiedni czas i miejsce, a kobiety potrzebują odpowiedniego nastrojenia. Samiec alfa wie jak nastroić kobietę, wie w jakie struny uderzyć, beta nie, dlatego często są odrzucani jako aseksualni przyjaciele. Ale nie ma to wcale związku z uprawianiem seksu z miłości, gry hormonów, a nie oddania i czynów kobiet do mężczyzn.
To też częste zachowanie u ludzi z osobowością zależną. Daj coś, ja ewentualnie dam Tobie – jak dasz mi tyle, to żeby mnie nastroić będziesz musiał wnosić systematycznie więcej, bo poprzednie dary stały się Twoim obowiązkiem.
Jeśli kobieta nie uprawia z wami seksu, grymasi, odmawia, to znaczy, że na pewno nie ma w tym związku miłości, mężczyzna nie jest atrakcyjny dla kobiety, a jeśli tresuje seksem (metoda nagród i kar) to jest zaburzona osobowościowo (toksyczna).
Niektóre kobiety upierają się zawsze, że jeśli nie chcą seksu (czy nawet gdy odchodzą lub zdradzają), to zawsze jest to wina mężczyzny. To bardzo wygodne uproszczenie zwalniające kobiety z odpowiedzialności za własny związek, czy też dawanie własnej miłości, czy troski mężczyźnie. Aktualnie nowoczesne kobiety uczy się niedojrzałych postaw i braku odpowiedzialności, bo wymagać to łatwo, oferować i dać więcej trudno. Widzieć problem w innych łatwo, w sobie trudno.
Nowoczesna kobieta nie ma sobie nic do zarzucenia… może nie licząc tego, że była za dobra 🙂
Kobiety szukają kogoś lepszego i silniejszego od siebie samych, ale mówią coś kompletnie odwrotnego
Jest to związane z punktem pierwszym, czyli kłamstwem o szukaniu romantyka, który kobietę idealizuje (a nawet kocha nad życie i jest jego oczkiem w głowie), lub o szukaniu kogoś „równego”. Mówienie niewygodnej prawdy boli, więc wiele kobiet woli żyć w kłamstwie na swój temat, na temat uczuć, które czują, na temat powodów dlaczego weszły w związek, na temat intencji, na temat nawet własnego mężczyzny.
Przykład? Same kobiety potrafią o sobie mówić:
Mamy dużą zdolność do oszukiwania siebie. Wierzymy, że nasz partner się zmieni. Wierzymy, że robimy to z dobroci serca, a nie dlatego, że boimy się zostać same.
My wiemy, że hipergamia nakazuje kobietom szukać partnera o wyższym statusie niż własny. W jaki sposób podnosi się status i jakie cechy trzeba mieć, by podnieść status? Podnoszenie kwalifikacji, zarobków, popularności, atrakcyjności fizycznej, a także rozwój cech męskich – dążenie do dominacji i władzy. Im lepszy mężczyzna, im wyżej postawiony, tym więcej kobiet będzie go pożądać.
Problem w tym, że nowoczesna kobieta chce być równa i zarabiać równo, a na dodatek być adorowana i by o nią zabiegać. To nowoczesna kobieta chce być lepsza z powodu wmówionej jej propagandy, czuje się ofiarą (patriarchatu, szklanych sufitów itd.) gdy tylko COKOLWIEK się od niej wymaga, ale jej natura biologiczna gardzi mężczyznami od których się lepsza czuje!
To nowoczesna kobieta ma wymagania, mówi co lubi u mężczyzn, chce być rozumiana przez mężczyzn, chce być wspierana, nietraktowana materialistycznie, seksualnie – i tak mógłbym do rana. Ale ile nowoczesnych kobiet myśli: ile zaoferuję, jak uszczęśliwię, jak wesprę, jak sprawię mu przyjemność, jak pomogę mężczyźnie, jak bardzo muszę go rozumieć? To wszystko staje się jednostronne. Nie bez powodu kobietom nie przypisywało się łatek, tak jak mężczyznom, czyli „provider”, bo nie musiały wnosić zasobów, starań, etecera – więc dziś nie tylko postępują podobnie, ale na dodatek zrezygnowały z dawnych, kobiecych obowiązków.
W rozmowach kobiety pisały mi tak:
Jak mężczyzna nie wywiąże się z obowiązków, to dostane ode mnie kopa, bo nie potrzebuje kogoś na kim nie mogę polegać. Mężczyzna musi być silny.
Odpowiedziałem: W tej równości płci, w jaki sposób mężczyzna może na Tobie polegać, jeśli w chwili słabości dajesz mu kopa? Czytając Twoje wypowiedzi dochodzę do wniosku, że nie chciałbym być na miejscu Twojego męża, bo nakreślanie facetowi, że to on zawsze ma być tym silnym, tym opiekuńczym, tym co daje pieniądze jest przynajmniej niesprawiedliwe. Co jakby miał gorsze dni w pracy, w której tak ma ciężko pracować na to utrzymanie, czy miał problemy zdrowotne? Co gdy byłby załamany po jakiejś porażce? Nie ma prawa uzewnętrznić się tego przy Tobie, bo wtedy jest jak dziecko, albo słabeusz? Dasz mu kopa i do roboty, a jak się rozejdziecie to on ma się z Waszego domu wyprowadzać, nie Ty, bo Ty jesteś kobietą? Ty dostaniesz dzieci, bo jesteś kobietą? I tak dalej…
Pod moją odpowiedzią kobieta odpisała:
Nie może być sytuacji, że kobieta wychowuje, a facet się bawi i dzieci mu się same wychowują.
Czyli zamiast odnieść się do moich pytań, to dodała kolejne roszczenie względem mężczyzn. Dzisiaj kobieta jest uczona, by myśleć co mężczyzna powinien robić i jaki być. Nie uczy się kobiet co mają robić i ile od siebie dawać mężczyznom. Cały czas tylko – mi się należy, mam gorzej i „daj”. To buduje egoizm.
Za jakiś czas dostałem odpowiedź:
Ale facet nie ma być silniejszy, tylko równy.
Czy taki równy, to czytajcie dalej…
Kobiety nie chcą być odbierane jako materialistki, mimo, że nie widujesz modelek z bezdomnymi mężczyznami
Dobrze wiemy, że dzisiejszym światem rządzi pieniądz, a nie jakieś idealistyczne, głębokie wartości (choć są potrzebne, bo widać w tym płytkim świecie jak wiele jest depresji i nieszczęść). Negowanie tego jest głupotą. Jeszcze większą głupotą jest mówienie, że kobiety mają ciężej, gdy są płcią uprzywilejowaną, także jeśli chodzi o pieniądze – ponieważ to one decydują w 80% przypadków o wydatkach społeczno-rodzinnych (a więc wydają też nieswoje pieniądze – krótko mówiąc nierzadko są sponsorowane). Kobieta powiedziała:
Gdybym nie miała własnych dochodów lub je straciła, to mąż musiałby mi zapewnić dobry standard życia. O dzieciach nawet nie będę mówić, bo jest ojcem.
Pytam: Ile jest kobiet, które w razie bezrobocia mężczyzn utrzymuje ich i rodziny? Ile jest kobiet płacących alimenty? Ile kobiet zostawia, czy zdradza, mężczyzn w złej sytuacji finansowej i zdrowotnej? Ile kobiet zapewnia dobry standard życia? Ile kobiet wiąże się z mężczyznami zdecydowanie gorzej od nich zarabiającymi? Ile kobiet płaci za mężczyzn? Ile rozmyśla nad tym, by być pasjonującą dla mężczyzny i zaoferować mu ciekawe rozmowy ,ciekawe tematy, zarażać swoją ciekawą osobowością?
My tu cały czas rozmawiamy o równości płci, ale trudniejsze obowiązki do spełnienia ma mężczyzna. Roszczeniem nowoczesnej kobiety jest mężnienie mężczyzny, bo to jest wygodne dla kobiety, a gdy zmieni zdanie i pragnie czułości, to trzeba jej cech kobiecych u partnera. W mig, na zawołanie, bo ona żąda. Same kobiety w tej równości nie muszą wnosić równych obowiązków i zasobów, a kobietami się rodzą i umierają. Nigdy nie mają ciężkich barier do pokonania, by być kobiecymi, bo uwolniły się ze swoich ról, ale mężczyźni nadal nie.
Podejście nowoczesnej kobiety do związku to niestety coraz częstsza roszczeniowość, a małe wymagania od siebie samej (efekt wychowania na „księżniczkę” i rozpieszczania). I ta roszczeniowość kobiet wielu z nas odpycha. Wcale nie odpycha to, że kobieta pozuje na silną, która niewiele od siebie nie daje, a empatia do męskich słabości u niej nie istnieje. Cóż, my też jesteśmy ludźmi i wcale nie boimy się inteligentnych kobiet, tylko uciekamy od fatalnego charakteru.
Kobiety często kłamią o ilości partnerów seksualnych
Jest to związane z punktem powyższym i makiawelistyczną postawą: cel uświęca środki. Najważniejsze w kłamstwie jest to, by było skuteczne i nie wyszło na jaw. Dobrze wiemy, że kobiety mogą z łatwością ukryć ilość partnerów, skłamać na ten temat i to pomimo jednoczesnego wymagania zaufania w związku.
Kobiety makiaweliczne potrafią stosować „swoją logikę”, do odpowiadania na takie takie zagadnienia. Mianowicie kobieta może uznać, że partnerem seksualnym jest tylko ktoś, kogo kochała. Jeśli uzna, że nikogo z 10 partnerów seksualnych nie kochała, to odpowie, że miała 0 partnerów seksualnych. I będzie sądziła, że jest to prawda. Ty nie znasz jaka jest jej definicja partnera seksualnego i aktu seksualnego, więc nie jesteś w stanie zweryfikować jej twierdzeń: MUSISZ DRĄŻYĆ.
Pytanie do tych kobiet. Po co? Czy to tak dobrze jest żyć w zakłamanym związku i dziwić się w trakcie jego trwania, że coś idzie nie tak? Że nie ma zaufania? Czy to tak dobrze nie dać podjąć decyzji mężczyźnie na podstawie tego z kim naprawdę ma do czynienia? Przeszłość się nie liczy, jedna z drugą powie. A ja spytam wtedy tak. Chciałabyś być z byłym mordercą i pedofilem, który ukryje swój życiorys przed Tobą? Oczywiście wiele kobiet odpowie, że dałoby takiemu szansę, bo przecież wiele kobiet lubi psychopatów i drani, ale jestem na tyle (jeszcze) naiwny, że wierzę, że przekaz będzie zrozumiany.
Ja tam jestem za prawdą. Chcesz kobieto seksu, to bierz. Byle ze mną 😉
Kobiety są solipstyczne, więc wszelkie twierdzenia odnoszą do siebie samych (i przez to często się denerwują na autora bloga he he)
To punkt zrozumienia kobiecej logiki. Jeśli kobieta nie jest solipstyczna, a racjonalna i logiczna, to doskonale wie które cechy z wymienionych reprezentuje, a które nie. Solipstyczne kobiety z kolei nie umieją wyjść poza własne ramy poglądów, przez co personalizują każde twierdzenie je opisujące. Te kobiety czytają teksty, tylko aby potwierdzić sobie, że „tak, to jest o mnie”, lub „nie, to dobrze, że jestem inna niż wszystkie”. By pomyśleć „tego nie widziałam u mnie, więc tego nie ma”, albo „ja tyle mogę zrobić, to wszyscy mogą”.
Te najbardziej zakompleksione i najmniej inteligentne kobiety mają zerową introspekcję. Gdy się napisze o jakichś kobietach negatywne zdanie – te odbiorą to do siebie i najzwyczajniej będą złe. A przecież to nie o nich, nie o wszystkich.
Przykład: Kobieta mówi, że mężczyzna jest miły, jak czegoś chce.
Odpowiadam: Mężczyzna może być miły, bo jest po prostu miły.
Odpowiedź 2: Możesz stosować projekcję, czyli sama być miłą, tylko gdy czegoś chcesz, ale próbujesz mechanizmem obronnym przenieść własne cechy na kogoś innego.
Co według nas powinno być obowiązkiem? Uczenie kobiet zrozumienia mężczyzn, a nie tylko mężczyzn zrozumienia kobiet. Niestety tego nie ma, więc musimy sami tworzyć swoje grupy i dzielić się historiami, czy wnioskami.
Jedna uwaga: często kobiety, które miały ze mną jakieś relacje – też denerwują się na taki tekst, pomimo tego, że zachowywały się tak samo, jak tutaj opisane. Dlatego podchodzę z dystansem do krytyki, bo wiem, że ona jest spowodowana bardzo często uderzeniem w prawdę o nich samych, więc pozostaje im odwrócenie kota ogonem. Tak samo uznają, że wydźwięk artykułu może być negatywny, ale NIGDY nie bronią mężczyzn, gdy wydźwięk artykułów na temat mężczyzn jest negatywny. Dlatego proszę nie zwracać uwagi na te hipokrytki, których baza tkwi – a jakże, w egoizmie i egocentryzmie.
Kobiety uczone są od narodzin bycia feministkami, mimo, że nie chcą się z nimi identyfikować
Mianowicie podejście nowoczesnej kobiety do związku jest feministyczne. Nawet jeśli wiele kobiet powie Ci, że nie są feministkami (bo nie jest to zawsze komplementowane i akceptowane społecznie), to będą wyznawać wiele zbieżnych poglądów z feminizmem. Tak jak feminizm wgryzł się w kulturę, tak wgryzła się mizoandria. Tylko mężczyzn można szkalować, wyszydzać i tylko od mężczyzn wymagać. Także winić należy tylko mężczyzn.
Tylko 5% kobiet uważa się za feministki.
Zadanie dla kobiety: czym się różnisz od feministki? Wypisz to, wypisz listę. Nie licząc tego, że przyjmiesz łaskawie otwieranie sobie drzwi, czy też plujesz na wszystkich samców, innych niż alfa (czyli większość jest dla Ciebie niewystarczająca, zbyt uległa, zniewieściała, nieatrakcyjna, niewychowana i nieciekawa)? Tak się rodzi mizoandria, tak się rodzi narcyzm.
Kobieta będzie mówiła jaki powinien być prawdziwy mężczyzna z klasą, jak to ma zarabiać, być silny, decydować, wykazywać się inicjatywą, jak nie mieć słabości – ma zapracować na uznanie i dopiero wtedy nowoczesna kobieta MOŻE będzie go dobrze traktować.
Jednocześnie ta sama kobieta będzie chciała mieć decydujący głos w związku (być ważniejszą), chciałaby by mężczyzna robił to co ona zapragnie (decydował korzystnie dla niej – i często kobieta będzie mówić, że to „wspólne decyzje”), miała prawo być dominującą, arogancką, nie musieć gotować, sprzątać, rodzić dzieci, być miłą, nie przeklinać, nie pić, nie palić, ani wspierać mężczyzny – czyli nie musieć być prawdziwą kobietą z klasą.
Bo od jednej płci się ma wymagać, od drugiej już nie – i to jest ta cała „równość”. Słyszymy, że podział ról w związku może być partnerski, ale jednocześnie cały czas nowoczesne kobiety dążą do tego, by być bardziej bierne, a mężczyzna robił to co męskie, trudne, niewygodne, ryzykowne i ciężkie.
Prawdziwe kobiece cechy to choćby ciepło, dobroć i opiekuńczość, które są potrzebne, by dać balans w relacji. Jeśli tych cech kobiety nie mają, to mężczyźni mieć zaczynają. Natura nie znosi próżni.
Reasumując. Wiele kobiet chciałaby być nowoczesną (mieć dodatkowe przywileje), jednocześnie tradycyjną (zachować dawne przywileje), a zrzucić z siebie obowiązki, porzucić „uciemiężające” role, tak jak feministki tego zapragnęły i jaka jest propaganda. Tak samo kobiety chciałyby tradycyjnego mężczyznę w sytuacjach gdzie taki jest potrzebny, ale też nowoczesnego mężczyznę, w innych sytuacjach. Chaos. Ciastka zjedzonego już nie ma.
Nowoczesne kobiety nie chcą mężczyzny, który zachowuje się dziecinnie, nawet gdy same zachowują się dziecinnie
Wiele kobiet chce być jak dzieci i oczekiwać od mężczyzny obrony, zasobów, adoracji, inicjatywy i spełniania ich zachcianek, jednocześnie nie chce słyszeć o obowiązkach wobec mężczyzny, czy rodziny. Wiele kobiet stosuje tzw. ciche dni, co jest pasywno-agresywną formą manipulacji, zaczerpniętą od płaczącego dziecka, które chce wymuszać decyzje na drugim. Jest to też postawa absolutnie antypartnerska. Obie strony mają dbać o siebie, obie strony mają dać sobie wsparcie, gdy drugie spada na dno. Jednak ile jest kobiet, które podnoszą „słabych” mężczyzn, a ile kobiet uważa się za słabe ofiary, którym należy podnosić i im pomagać? Ile kobiet umie przyznawać się do błędów, przepraszać, a ile jest tych wrednych, co złapią za słówko i powiedzą, że u was murzynów biją?
Słyszę od kobiet: Facet musi być facetem, a nie kolejnym dzieckiem dla kobiety. Dzieci potrzebują sporego nakładu na wychowanie, więc to mężczyzna powinien zapewnić.
Moja interpretacja: Kobieta sądzi, że mężczyzna musi być odpowiedzialny, zapewniać wartość i zasoby, ale kobieta, jak dziecko, jest zwolniona z tego.
Odpowiadam jej: Kobieta nie powinna być kolejnym dzieckiem dla mężczyzny. Powinna w równym stopniu wnosić wartość i zasoby w wychowywanie. Nie może być tak, że mężczyzna musi brać nadgodziny albo brać dodatkową pracę, a kobieta jedyne co robi, to dysponuje tym co wypracuje mężczyzna. Łatwo wydawać nieswoje pieniądze, ale i łatwo dyrygować innymi, nie czując się w odpowiedzialności za przyszłość.
Bo przecież jak związek nie wyjdzie, a kobieta wniesie pozew o rozwód, to zwykle z winy mężczyzny, prawda? Do 80% kobiet składa pozwy rozwodowe, a wina kobiety zasądzana jest tylko w małym procencie przypadków. Prawo działa wybitnie na niekorzyść mężczyzn, przez co nam wszystkim wmawia się, że my naprawdę jesteśmy jednostronnie złą płcią. Ten kto nie wnika, ten w te kłamstwa wierzy.
Pytanie kto w czasie związku decydował, kto stosował presję i dlaczego teraz ma prawo się od tego wymigać?
Ktoś powie, że mężczyzna mógł sobie nie pozwalać i mógł sam decydować. Tak, ale wtedy presji byłoby jeszcze więcej, że nie jest kochającym mężczyzną, jest tyranem i że nie traktuje kobiety „równo”. Albo w ogóle związku, by nie miał, bo jest wiele kobiet, które uciekają od wymagań, albo w momencie, gdy usłyszą „ślubu nie będzie”. I jeden naiwny z drugim robią od początku to co kobieta nakaże. Myślą, że to oni decydują, ale są tylko kukiełkami, prowadzonymi na niewidzialnych sznurkach.
Równe traktowanie jest tylko wtedy, gdy kobieta robi to samo co robi mężczyzna, wkłada w związek tyle samo, jest tak samo oceniana za te same działania i jest za te same rzeczy odpowiedzialna. Równe traktowanie jest wtedy, gdy kobieta wnosi czyny, poświęca się, a nie tylko żąda. Jeśli kobieta nie uważa, że może dać tyle samo, niech nie walczy o pseudorówność płci. To jest tylko i wyłącznie uprzywilejowanie. Zarzuty uprzywilejowanych kobiet o byciu dziecinnym w takim wypadku są śmieszne, bo nie ma bardziej dziecinnej osoby, która jedynie wymaga. Łatwo przerzucać swoje wady na kogoś innego, a w lustro nie spojrzeć.
To jest prosta logika. Uprzywilejowana płeć ma władzę. Ten co ma władzę jest bardziej poważany i dominuje. Jeśli kobiety dominują, to mężczyźni ulegają. Jeśli kobiety są hipergamiczne, potrzebują męskiej dominacji.
Nie chcecie uległych mężczyzn? Nie chcecie pantofli? Nie chcecie zniewieścienia? Nie dajmy więc dominować kobietom, tylko wspierajmy mężczyzn, by dominować mogli, by zarobili odpowiednio i decydowali. Nie może w domu być dwóch głównodowodzących, bo się pozabijają. Zakładana ideologicznie równość nie istnieje – a jeśli próbujemy ją wprowadzać, to skutkiem jest egoizm, rozbicie rodzin i niechęć płci do siebie.
A wy, jak sądzicie, kim jest nowoczesna, lub jaka powinna być taka kobieta?