Joanna S: mężczyźni zabijają się bo są słabi, niedostosowani i nie dają rady z niezależnością kobiet
Spis treści
- 1 Mowa nienawiści feministek. Tolerowana. Seksizm wobec mężczyzn uznawany za normalność
- 2 Dowartościowanie się krzywdą drugiego. Na męskim garbie można łatwo jeździć i można go łatwo wykorzystywać w różnych celach
- 3 Co motywuje mężczyzn do głosowania na lewicę i feministki, jeśli tak naprawdę traktują nas jako gorszą płeć?
- 4 Słabi mężczyźni są sami sobie winni. Słabe kobiety to problem wynikający z patriarchatu. To jest ewidentny ginocentryzm: stawianie kobiet w centrum oraz lekceważenie mężczyzn
- 5 Feministki są mściwe: chcą się znęcać, bo usłyszały, że się nad nimi znęcano (ale to nieprawda)
- 6 Reddit też podjął dyskusję na temat samobójstw mężczyzn (cytuję najciekawsze wypowiedzi)
Joanna S. „zdiagnozowała” przyczyny samobójstw mężczyzn. Winą ma być słabość mężczyzn, niedostosowanie, nieumiejętność radzenia sobie z tym jak dobrze radzą sobie kobiety, ale i z tym, że kobiety są niezależne. To trochę tak, jakby wmówić, że każdy samobójca to mężczyzna, który ogromnie cierpiał tylko dlatego, że nie mógł bić, molestować, więzić i gwałcić kobiet. Albo, że jest to tani zazdrośnik, bo kobieta akurat dostała stanowisko kierownicze, a on nie (choć w sumie mogła dostać, parytetem, dodatkowymi punktami przy rekrutacji, albo za ładny uśmiech…). Ale czy jest to sprawiedliwy osąd posłanki, a do tego wiceprzewodniczącej Parlamentarnego Zespołu Praw Kobiet? Ani trochę.
Mowa nienawiści feministek. Tolerowana. Seksizm wobec mężczyzn uznawany za normalność
Główne przyczyny samobójstw mężczyzn to problemy zdrowotne (jako jedna ze słabości), presja na wiecznie twardą, odporną na wszystko męskość, presja na osiągnięcie sukcesu (trzeba wszystko umieć, wszystko wiedzieć, nie odnosić porażek, uzyskiwać wysoki status społeczny), tylko rosnące wymagania społeczeństwa (w tym kobiet) wobec mężczyzn, problemy finansowe, problemy rodzinne (w tym alienacja rodzicielska), samotność, porzucenia przez kobiety i zdrady kobiet (które są ogromnie bolesne, bardzo lekceważone, a samą rozwiązłość feministki wymuszają, by akceptować u kobiet). Mężczyzna w problemach jest odtrącany społecznie, gdy dla kobiet szuka się pomocy.
Tutaj więcej o zgłoszonych zamachach samobójczych.
Nienawidzący kobiet mężczyźni mówią, że kobiety są winne zgwałcenia. Nienawidzące mężczyzn kobiety mówią, że są sami sobie winni samobójstw. Czym takie postawy się różnią oprócz tego, że zmienia się jedynie płeć, którą się poniża i wobec której nie ma empatii?
Tak naprawdę jedynym „wnioskiem” jaki mają „empatyczne” osoby to wyzywanie mężczyzn od frustratów – typowy VICTIM BLAMING z którym „niby” walczy lewica, ale tylko gdy niesłusznie obwinia się kobiety, gdy te są ofiarami. W społeczeństwie zachodzi traktowanie mężczyzn z mniejszą dozą empatii, do czego sama posłanka się przyczynia takimi słowami. To jest coś co społeczeństwo powinno się oduczyć. Chyba, że nadal chce sprawiać problemy mężczyznom i chce, by mężczyźni w akcie traktowania ich jak śmieci, w poczuciu bólu – też sprawiali problemy.
Albowiem w”równości” płci kobiety w identycznej sytuacji, by się wspierało i dawało im dodatkowe przywileje, bo przecież słabszym trzeba pomagać (wszystkim, tylko nie białym mężczyznom). Gdyby kobiety w tak dużym stopniu zabijały się to od razu wprowadzono by masę programów temu zapobiegających. Programów starających się traktować kobiety z należytą troską, by chronić ich życie, zdrowie i emocje.
Dowartościowanie się krzywdą drugiego. Na męskim garbie można łatwo jeździć i można go łatwo wykorzystywać w różnych celach
Posłanka w tej wypowiedzi, tak jak wiele feministek, wykazała się niesamowitą butą, arogancją, samouwielbieniem, brakiem empatii i nienawiścią do mężczyzn. Słabość mężczyzn jest dla niej powodem do dumy, bo ona się nie zabiła, więc ma się za osobę wyżej w hierarchii. Lepszą, silniejszą, odporniejszą. Tak jakby na to zapracowała (nie).
Tyle, że to kobiety mają wielokrotnie większe wsparcie społeczne, parytety, są delikatniej traktowanie, mają łatwość w znajdywaniu kolejnych partnerów do związków, pracują lżej, w bezpieczniejszych warunkach i krócej. Często w firmach typu „korpo” uzyskują preferencyjne zatrudnianie i traktowanie. Do tego nie ciąży na nich presja męskości i sukcesu, czy zakazywania emocji i tolerowane są u nich słabości. Ba, na graniu ofiary kobiety zyskują kolejne przywileje i gdy krzyczą o swoich problemach (prawdziwych lub nie), wszyscy są zmuszani do brania ich pod uwagę.
Piekło kobiet? Kobiety mają lepiej w prawie każdej dziedzinie (analiza sytuacji płci w Polsce)
Tak, łatwo być dobrze sobie radzącą płcią, płcią odporną, gdy ma się większą pomoc z zewnątrz, ma się kogoś do pomocy (a nie jak wielu mężczyzn którzy są samotni), a sama presja kobiecości (dziś kompletnie rozmytej) jest dużo niższa, niż wobec męskości.
Tych powodów lepszego radzenia sobie kobiet jest dużo więcej. Łącznie z lekceważeniem przemocy kobiet wobec mężczyzn, z którą mężczyzna radzić sobie ma sam i w sumie też słyszy, że jest sam sobie winien gdy jest jej ofiarą. Wiecznie był za słaby, za głupi, zbyt mało kompetentny. W identycznej sytuacji społeczeństwo zagryzłoby mężczyznę, który by śmiał powiedzieć, że kobieta jest sama sobie winna bycia ofiarą przemocy.
To pokazuje która płeć NAPRAWDĘ jest uprzywilejowana.
Bo gdy mężczyzna traci status, spada w dół – dla społeczeństwa może on zginąć, jest niewidoczny jako człowiek, a często zyskuje status kogoś znienawidzonego, opluwanego.
Jeśli mężczyźni się zabiją – żadna strata, można ich opluć. Liczą się tylko ci mężczyźni, którzy są w stanie feministkom (czy „empatycznym” kobietom) coś zaoferować, zabezpieczyć ich interesy. Do takiej roli sprowadzają feministki mężczyzn. Do roli przedmiotu, niewolnika, bankomatu, służącego. Nie jest to nic ponad teorie feministek w których to wiecznie niedobrzy mężczyźni potrafią źle traktować kobiety. Niczym się one nie różnią, by móc stawiać się ponad takich mężczyzn.
W feministycznym środowisku jest dużo agresji, znęcania się (głównie psychicznego, jak w omawianym przypadku), mściwości, małostkowości, narcyzmu, przekonania, że jest się człowiekiem bez skazy, a więc ostatecznie jest dużo nienawiści do mężczyzn (choć do kobiet niepotakującym im też). Najgłośniejsze i najbardziej wpływowe feministki skłócają kobiety z mężczyznami, mimo, że trzeba RAZEM ŻYĆ! A żeby razem żyć nie może być w płciach myślenia, że świat ma się kręcić wokół kobiet, a mężczyźni to jedynie albo słabeusze i nieudacznicy, albo agresorzy i przemocowcy (czyli, że mamy same wady, a kobiety na odwrót). Tyle, że sporo kobiet dziś (szczególnie właśnie feministek) nie tylko dorównuje, a nawet przewyższają wszystkich toksycznych mężczyzn w toksycznych cechach. To sobie postawiły za cel – być jak ci najgorsi mężczyźni z historii, by pokazać, że mogą być równie do niczego. WIELKIE OKLASKI.
Co motywuje mężczyzn do głosowania na lewicę i feministki, jeśli tak naprawdę traktują nas jako gorszą płeć?
Brak empatii do mężczyzn posłanek lewicy to jest powód dlaczego nie wolno głosować na lewicę będąc mężczyzną. To tak jakby klękać przed kimś kto nie traktuje nas w pełni jako człowieka – przynajmniej równego kobiecie. Obecna, bo sfeminizowana lewica tworzy podziały damsko-męskie i konflikt. Ta lewica gardzi mężczyznami, a mimo to nie ma problemu z tym, by składać żądania wobec mężczyzn, by stawiali kobiety na piedestale, by transferowali swoje zasoby dla nich, pomoc, czy opiekę – aby traktowali kobiety jako płeć ważniejszą od siebie samych.
Lewica przecież utrudnia mężczyznom życie. Głosuje za Konwencją Stambulską, która w szczególny sposób traktuje ofiary przemocy, gdy te są kobietami – a więc wypacza równość płci. Lewica głosuje za tym, by nie karać alienacji rodzicielskiej, czyli chce, by toksyczne matki miały ochronę. Lewica głosuje za tym, by wyrzucać mężczyzn z ich własnych mieszkań, gdy ci są oskarżani o przemoc – czyli daje wolne pole kłamczuchom i manipulatorkom do fałszywego oskarżania mężczyzn, by przejmować ich majątki, ale też, by łatwo się pozbyć takiego mężczyzny ze swojego życia.
Nie trzeba już nawet udowadniać tego na rozprawie rozwodowej i wymyślać kolejnych, fatalnych cech męża. Wystarczy oskarżyć. Lewica uwielbia wprowadzać tzw. dyskryminację pozytywną. W przypadku równej ilości punktów z mężczyzną w rekrutacji do pracy/na kurs/na dane studia przyjmowane są kobiety, więc mężczyzna JAK ZAWSZE żeby być równo potraktowanym do kobiety musi oferować ZNACZNIE WIĘCEJ. Być kimś szczególnym. To już opisywałem w poprzednim tekście na Dzień Ojca, gdzie sfeminizowane sądy rodzinne uważają, że mężczyzna musi wykazać się szczególnymi cechami, by wywalczyć opiekę nad dziećmi. Kobietom wystarczyć do przywileju płeć. Choć to raczej relikt sprzed czasów wojującego feminizmu (tak, mężczyźni też potrafią nie mniej utrudniać życie innym mężczyznom).
Tak, bezkrytyczność, niezauważanie wad w danej osobie, czy opcji politycznej to idealizowanie. Nieważne czy się idealizuje kobiety, mężczyzn, czy jakąś partię, czy kogokolwiek – jak się jest zaślepionym to trudno o obiektywizm, za to łatwo być radykałem. Ja nim nie jestem i nie polecam skrajnych postaw.
Słabi mężczyźni są sami sobie winni. Słabe kobiety to problem wynikający z patriarchatu. To jest ewidentny ginocentryzm: stawianie kobiet w centrum oraz lekceważenie mężczyzn
Gdyby posłanka chciała pomóc kobietom, to jak każda feministka mówiłaby, że robi się to właśnie wtedy gdy są słabe. Z tego miejsca wyszukałaby powody dlaczego jest to wina mężczyzn i patriarchatu, a nie robiłaby tego z pozycji wyśmiewającej i mówiącej, że „czas się przystosować, jeśli tego do tej pory nie umiecie drogie słabe, głupie, niekompetentne kobiety”. Tak jak zrobiła to w kierunku mężczyzn.
Wyśmiewanie słabości u mężczyzn wg feministek to jest „toksyczna męskość” (w ten sposób kobiety łatwo się wybielają, mimo, że potrafią zachowywać się tak samo).
Jej definicja w wikipedii:
Toksyczna męskość
Toksyczna męskość to pojęcie stosowane oryginalnie przez samopomocowe grupy aktywistów praw mężczyzn w USA w latach 1980. Według używających go autorów ma ona polegać na usilnym graniu stereotypów płciowych kultury. Ma skutkować znacznym skróceniem życia mężczyzn, np. w kręgu zachodnim ze względu na wartościowanie zachowań ryzykownych, jak również presją, by lekceważyć zdrowie, w tym zdrowie psychiczne. Toksyczna męskość jest proponowana jako wyjaśnienie wyższego odsetka samobójstw wśród mężczyzn, częstszego uzależnienia od alkoholu lub papierosów oraz wyższego ryzyka zachowań autodestrukcyjnych pośrednich.
Tyle, że tak jak mówię, takimi toksycznymi postawami mogą wykazywać się obie płcie i obie mogą traktować mężczyzn tak naprawdę jako kogoś kto ma jedynie działać dla dobra kobiet, społeczeństwa, a kim oni są i co on czują, czy oni cierpią – nikogo ma to nie obchodzić. To ma być co najwyżej pretekst do dalszego niszczenia takich mężczyzn. Taka podkładka dla psychopatii, która z empatią ma zero wspólnego, a z przemocą ogrom.
I to jest problem. Jako człowiek empatyczny nie jestem w stanie popierać żadnej frakcji poniżającej innych ludzi, szczególnie w słabościach. Rolą dobrych ludzi powinna być pomoc, wsparcie, zjednoczenie, a nie podział i próba podwyższania swojej wartości zaniżając ją innym.
Feministki są mściwe: chcą się znęcać, bo usłyszały, że się nad nimi znęcano (ale to nieprawda)
W pewnym sensie rozumiem sposób myślenia takich osób jak posłanka: nikt nie lubi współczuć oprawcom. Problem w tym gdy wszystkim mężczyznom przypisuje się taki status. I tak potem myślą młode feministki: nie będą się rozczulać nad problemami mężczyzn, bo przecież WSZYSCY mężczyźni to oprawcy kobiet i to od wieków. Bo przecież wszyscy mężczyźni są uprzywilejowani – mają życia mlekiem i miodem płynące. Przy takich poglądach nie da się współczuć.
Tyle, że to są poglądy zrodzone z nienawiści i niewiedzy o mężczyznach. Poglądy zbudowane na wrzucaniu każdego mężczyzny do jednego worka. Poglądy zbudowane na uznawaniu, że istnieje jeden typ mężczyzny – krzywdzącego innych, który jest w tym krzywdzeniu bezkarny. Przecież to jest ewidentna nienawiść do mężczyzn. Czy w debacie publicznej krytykuje się nienawiść do mężczyzn? Nie. A ile razy słyszeliście tematy o nienawiści do kobiet? Właśnie. Płci uprzywilejowanej się nie krytykuje.
I co z tego wynika, mówić nie trzeba. Feministki usprawiedliwiając swoje teorie, czy szkodliwe prawa, które popierają budują je na robiąc z siebie oprawców mężczyzn. Bo jak mężczyźni mogli tak robić (choć nie robili), to i one mogą. Ale tak nie wygląda i nie wyglądała rzeczywistość. Tacy mężczyźni nie są i nie byli (jeśli byli, to tylko niektórzy). Za to one takie są, bo dają na to dowód tu i teraz. Dowody na to, że wszyscy mężczyźni są, czy byli oprawcami – zero, null, nie ma. I nawet jak któryś kiedyś takim był to dzisiejszy mężczyzna wcale za niego nie odpowiada. Tak jak pedofilka, czy inna prostytutka sprzed wieków nie jest kobietą, która urodziła się dzisiaj, jest wierna, porządna i jest dobrą matką. Trzeba to rozróżniać, a nie stosować krzywdzącą odpowiedzialność grupową.
Ale żeby to zrozumieć trzeba mieć odpowiednio poustawiane dwie klepki: te odpowiedzialne za emocje i za logikę. Nie można być osobą zaburzoną. Tyle, że zaburzenia toleruje się dzisiaj u kobiet i tworzy na ich podstawie ideologie polityczne.
Reddit też podjął dyskusję na temat samobójstw mężczyzn (cytuję najciekawsze wypowiedzi)
1. Z tej wypowiedzi wynika, że niezależność kobiet ma wpływ na ilość samobójstw wśród mężczyzn.
Na dodatek, gadanie takich głupot może być niebezpieczne dla osób z depresją, które już mogą mieć myśli samobójcze.
Jeśli posłanka chce sobie zrobić dobrze cudzym kosztem to polecam na przyszłość kąpiel z pianką, a nie Twittera (reddit dostał informacje, że zapostowała ona swoją „diagnozę” na Twitterze, ale widać w moim wideo, że nie tutaj jest źródło).
2. Jak można walczyć z mizoginią poprzez rozszerzanie mizoandrii?
3. Czym to się różni od stwierdzenia „kobiety są częściej gwałcone, bo bardziej wyzywająco się ubierają”?
4. Ale już na dzień dobry pojawia się problem – „od zawsze” mężczyźni zabijali się częściej. Np. tutaj statystyka dla Anglii i Walii od 1861 (czyli sprzed czasów „niezależności” kobiet).
5. Są badania, które pokazują, że mężczyźni mają znacznie większą trudność w dotarciu do jakiejkolwiek pomocy, a społeczeństwo ma ich w dupie dużo bardziej, niż kobiety. Kobieta zostanie wysłuchana i dostanie pomoc znacznie częściej, niż mężczyzna.
To, że mężczyźni częściej popełniają samobójstwa jest winą społeczeństwa.
6. Kretyńska próba. To, że życie mężczyzn jest bardziej stresujące jest niedyskutowalnym faktem. Szczególnie w społeczeństwie, które zaczyna ich szkalować za bycie mężczyznami.
7. Nawet jeśli przyjąć jej „tezę”, co dalej? Podała jakieś rozwiązanie, kolejne kroki? Czy takie tylko gadanie, żeby gadać? – Jak to co? Więcej programów specjalnie dla kobiet!
8. Obrzydliwe i tyle, co tu dużo mówić. Problemy chłopców i mężczyzn są niestety wciąż mocno marginalizowane, przez mężczyzn i przez kobiety. Bycie wyśmiewanym za płacz, wyzywanie od pedałów bo przypadkiem dwóch facetów uścisnęło dłoń o 0.1 sekundy dłużej to standard w tym kraju.
No i całe to systemowe pośmiewisko, różnica w wieku emerytalnym (w prawie wszystkich krajach zachodnich wiek emerytalny jest równy dla wszystkich), kobieta ma zajmować się dziećmi, a facet harować (Men doing more family caregiving could lower their risk of suicide), można długo wymieniać.
9. Twierdzenie że sytuacja na rynku pracy, czy „niedostosowanie się mężczyzn do współczesnego świata” są powodami samobójstw wyizolowanej grupy społecznej to nie żadne twierdzenie naukowe, a toksyczny polityczny bełkot który krzywdzi wszystkie i wszystkich zmagających się z trudną sytuacją psychiczną.
10. Może dlatego, że jak kobieta sobie nie radzi w życiu, to wszyscy jej pomagają, a jak facet sobie nie radzi to słyszy „nie bądź pizdą”?
11. Tak, na dodatek nawet jak kobieta sobie radzi świetnie, to i tak może liczyć na mnogość programów pozytywnej dyskryminacji, parytety, zatrudnienie jako token w ramach diversity itd.
12. Jeśli wziąć jej wypowiedź na poważnie, to należałoby wyciągnąć wniosek, że skoro aktualnie to mężczyźni są słabszą i gorzej rządzącą sobie płcią – to może raczej nimi należałoby się zająć? Czemu pani nie założy Parlamentarnego Zespołu Praw Mężczyzn, tylko woli pomagać silniejszej i lepiej radzącej sobie płci?
13. Pewnie w tym wypadku nie będzie „świętego oburzenia” na ten jawny seksizm.
14. Dlaczego podziały płciowe nie powinny istnieć odc. 2137
15. Jak czytam ten wątek.. wasza retoryka jest nieodróżnialna od tej MRA z przed 10 lat. Co chyba oznacza że MRA wygrali, nie? 🙂