Jesteś frustratem. Powiedział(a) frustrat(ka). Żałosne próby poniżania mężczyzn cz.4
Spis treści
- 1 Pluj na mężczyznę, bo to twój wróg
- 2 Frustracja może być pozytywna w zależności od kontekstu, więc wmawiający ją w złośliwy sposób ośmieszają się i to ich powinno się potępiać
- 3 Frustratami jest… większość osób na poszczególnych etapach życia
- 4 Skrzywiona moralność wmawiających frustrację, którzy cieszą się z kogoś porażek – faktycznych, lub tak samo wmówionych, jak wmówiona frustracja
- 5 Frustracja: modne słówko i często obelga trafiona w płot (ale tak, kontekst się liczy!)
- 6 Jesteś sfrustrowany, bo jest wielu gwałcicieli, czy oszustek na świecie, ale tylko ci pierwsi są poddani ostracyzmowi – za płeć. No i twoja frustracja ma rację
- 7 Insynuacja frustracji. Wmawiaj, wmawiaj, może ktoś uwierzy i zejdzie ona z ciebie. Niestety to tak nie działa 🙂
- 8 Frustracja, a seks
- 9 Przykłady uzasadniania frustracji przez wmawiających ją. I znowu, mężczyznom nie wolno, kobietom owszem
- 10 Dlaczego to robicie?
„Jesteś frustratem” – czyli argument na wszystko, gdy nie ma argumentów merytorycznych, a trzeba jakoś „wygrać” dyskusję z mężczyzną. Gdy rozmówcy brakuje konstruktywnych argumentów, opartych na kompetencjach intelektualnych jego argumentami są próby obrażania, poniżania i ostatecznie wykluczania. Co najlepsze, to zwykle on sam, próbując oceniać/obrażać jest sfrustrowany swoją nieumiejętnością postawienia mądrego argumentu, w konsekwencji negatywnymi emocjami, ale przypisuje to komuś innemu.
Temat można, by zamknąć w 5 sekund, że ot – ludzie się wyzywają, przecież to nic nowego. Ale temat jest ciekawy, bo ma kilka stron do odkrycia, w tym co może kogoś zaskoczy – tą pozytywną. Ale oczywiście nie od niej zaczniemy 🙂 To jest artykuł dla osób starających się zrozumieć jakie są mechanizmy psychologiczne odpowiadające za zarzuty frustracji – głównie wobec mężczyzn, lub za samo pojawienie się frustracji (jeśli to fakt, a nie insynuacja). Tym bardziej że jest to przykra sprawa, a jak wiadomo, jak komuś przykro, coś jest dla kogoś bolesne, to patologia się cieszy 🙂
Wcześniejsze części tekstu o technikach poniżania mężczyzn dodałem na dole artykułu.
Pluj na mężczyznę, bo to twój wróg
Ostatnimi czasy mężczyznom przykleja się sporo łatek, które są generycznymi, błahymi kopiuj-wklej insynuacjami (np. frustracji, bycia incelem, maminsynkiem i innych), jeśli tylko staną naprzeciw systemowi, normom kulturowym, nieważne jak bardzo zepsute, by nie były. Czy to w wypadku robienia z kobiet płci świętej, czy też w kontekście nienawiści wobec samych mężczyzn wpajanej głównie na stronach feministycznych, plotkarskich (niestety wielkie zasięgi, masa odbiorczyń), a i na tych dla „prawdziwych mężczyzn” co robią się na bogów obrażając z 99% populacji męskiej.
To jest modne atakować mężczyzn dzisiaj, bo status mężczyzny jest bardzo niski. To jest główna tego przyczyna. Jest on nieznacznie wyższy od statusu sprawców przemocy typu pedofilia, a często jest nawet z nim zrównywany (bo przecież przemoc ma płeć męską według feministów). I tutaj insynuatorzy frustracji mają pożywkę. Bo z jednej strony facet ma niski status, a oni się cieszą z tego powodu, to jeszcze powiedzą, że ci którzy się z tym nie zgadzają to frustraci i „hehe, wygrali”. Samo pisanie o tym żenuje mnie, ich zachowania są ogromnie dziecinne, a oni się czują wyjątkowi, jakby zrobili coś szczególnego.
Najlepsze z tego wszystkiego jest to, że 100% feministek należałoby określić frustratkami, ponieważ one nie godziły się z rzeczywistością, krzywdami i niesprawiedliwościami (przynajmniej póki nie był to w pełni antymęski twór). I w wielkiej mierze swojego czasu ich możliwości były totalnie zablokowane.
Wielu dyskryminowanych, poniżanych dziś mężczyzn jest w identycznej sytuacji. Ale kto wie co przyniesie dla nich przyszłość, jeśli dla innych grup społecznych przyniosło zmiany na lepsze?
Kiedyś było tak, że najłatwiej było homoseksualistę poniżyć (ty peda**!), w innym wypadku ćpuna, czy innego menela (też mają niski status społeczny, masę problemów ze sobą, więc dają pożywkę… tak, właśnie frustratom, by mogli ich obrażać i kosztem nich próbować poczuć się lepiej). Mężczyzna dzisiaj gdzieś stoi w tym miejscu oceny, więc każdy rzyg (tej samej frustracji, która jest mu insynuowana) może w niego trafić. Tym bardziej jeśli nie zamierza mówić rzeczy, które mówi większość, lub gdy ma zamiar wybić się z grupy i nie mówić rzeczy nieakceptowalnych w grupie. Czyli gdy nie myśli kolektywnie, a samodzielnie i nie kopiuje opinii już wcześniej ustalonej przez kogoś innego (oczywiście nie każde bycie w opozycji do wszystkich i każdego jest dobre, nie bądźmy czarno-biali).
To samo jest w wypadku, gdy ktoś sprzeciwia się osobom toksycznym i zaburzonym, których jest niemało i którzy też będą atakować zwrotnie. W wielu domach przecież przemoc fizyczna, psychiczna i słowna jest normą (ale obie płcie ją stosują wbrew temu co mówi mainstream), więc nie jest dziwnym, że takie osoby w przypadku różnicy poglądów reagują w tenże dysfunkcyjny sposób. To co widzieli w domu, czy w swoim środowisku przenoszą na swoje „rozmowy”.
Owieczki podążające za myśleniem grupowym czują, że pasują do grupy, więc mają „podpórkę” pod swoje wyzwiska. A do tego jeśli są to mężczyźni to mogą poczuć się lepiej z samymi sobą (wszak dla nich nawet najbzdurniejszy atak na mężczyznę to poczucie się od niego lepszym, do tego można zdobyć tanią uwagę tanich kobiet). Jeśli są to kobiety, to najzwyczajniej albo uległy propagandzie feminizmu (w niej mężczyźni są źli i nieudolni), albo mają problemy ze sobą, które zamiast rozwiązać wolą utopić w pogardzie do mężczyzn. Wszak zawsze najłatwiej jest znaleźć problem poza sobą, a frustrację nie tam gdzie odbija ją lustro, gdy się w nim codziennie przeglądają.
Frustracja może być pozytywna w zależności od kontekstu, więc wmawiający ją w złośliwy sposób ośmieszają się i to ich powinno się potępiać
Frustracja. Zjawisko jest popularne, często związane z krzywdami już w wieku wczesnodziecięcym (co i tak pozwala patologii to wyśmiewać), ale jest to nadużywane, ponieważ próbę takiej obelgi stosuje się w irracjonalnych sytuacjach, często insynuując komuś intencje, których nie miał.
Frustracja pojawia się wówczas, gdy zablokowane zostaną możliwości realizacji celu działania, lub gdy pojawią się nieprzewidziane trudności na drodze do jego osiągnięcia. – A. Słaboń
W frustracji istotny jest mechanizm projekcji – jest to przypisywanie naszych intencji innym osobom (czyli jak w nazwie tematu, to frustrat-hipokryta zazwyczaj wyzywa od frustratów).
Ściśle według słownika jest to termin oznaczający przykre emocje wywołane niemożnością wykonania jakiegoś celu, czy zrealizowania potrzeby. Problem jest taki, że osoby obrażające wymyślają niezrealizowane potrzeby mężczyzny którą nazywają frustratem, a dopiero następnie dorabiają do tego różne pseudouzasadnienia. Jest to taka podwójna insynuacja – ktoś wie lepiej, mimo, że nie wie niczego. Ktoś myśli, że zna człowieka i jego potrzeby, ale nie zna go/ich wcale.
Ale idźmy w lepszą drogę, optymistyczną i życzliwą. Jeśli niezrealizowaną potrzebą jest zrozumienie dyskryminacji mężczyzn przez większą liczbę osób, a jest to nieprzyjmowane, to może wywoływać to negatywne reakcje emocjonalne.
Frustracja zatem może być nawet PRAWIDŁOWĄ reakcją np. na niesprawiedliwość. Im trudniejszy cel, tym większa frustracja. Nie powinna jednak prowadzić do przemocy (chyba, że sprawca jej sam zacząłby bić/stosować przemoc, to bronić się powinno).
Inne przykłady? Najłatwiej zrozumieć je na przykładzie potrzeb kobiet, ponieważ kobiety społeczeństwo stara się rozumieć bardziej.
Powiedz zgwałconej, która nie może uzyskać sprawiedliwej kary dla sprawcy gwałtu, że jest sfrustrowana – czy na pewno ją chcesz poniżyć? Czy chcesz poniżyć sfrustrowaną kobietę, której ojciec dziecka nie płaci alimentów, tylko balanguje z heroiną przewalając na to kasę? Nie za bardzo. Ale robi się tak tylko dlatego, że jest kobietą. Traktuje się ją bardziej po ludzku, z większym szacunkiem i empatią. A przecież ona w takich sytuacjach jest zablokowana, nie ma możliwości realizacji celu i rzeczywiście frustracja u niej się pojawia. Czy to jest coś złego? Nie.
Porażka i brak kontroli kobiety nad sytuacją jest ok, bo kobieta ma prawo odnieść porażkę – szczególnie taką, która nie jest spowodowana jej winą (np. ktoś ją skrzywdził, jest ofiarą). Ale gdy chodzi o mężczyzn – tutaj społeczeństwo ma całkiem inne podejście, a wiele osób prezentuje bardzo skrzywioną empatię (albo i żadną). „Frustrat” to ma być najgorsza obelga, bo mężczyzna nie ma prawa nie kontrolować każdej sytuacji na własną korzyść, nie ma prawa być ofiarą, nie ma prawa mieć niezrealizowanych potrzeb (nawet gdy nie są mu wmawiane, a sam o nich powiedział), lub wmawia mu się, że on tej kontroli jednak nie ma.
Więc tu też się liczy kontekst. Jeśli frustracja jest w odpowiedzi na szeroko rozumiane zło, brak wartości, cechy toksyczne, to jest to normalna reakcja ludzi, których najwyraźniej jest duży niedostatek w społeczeństwie. Jesteś taką osobą, jeśli rozumiesz o czym mówię i nie zgrzytasz zębami czytając choćby ten tekst.
Bierna akceptacja niesprawiedliwości, kłamstw, dyskryminacji czy przemocy nie jest żadną wartością, więc nie powinno się jej bronić – tym bardziej stosowanej wobec jednej płci (mężczyzn). Jest to zachowanie antyspołeczne. Dobrze jest być sfrustrowanym w stosunku do antyspołecznych, toksycznych postaw. Antyspołeczne zaburzenia mają swoje klasyfikacje w psychologii. Nie wszyscy je znają, ale dobrze jest wiedzieć co jest zachowaniem, którego nie powinno się promować, jeśli w wychowaniu takich wzorców się nie dostało. To procentuje.
Frustratami jest… większość osób na poszczególnych etapach życia
Frustracja ma swoje mechanizmy obronne. Dla przykładu jeśli nie odniesie się sukcesu w jednej dziedzinie to frustracja przenosi energię na sukces w innej dziedzinie. W ten sposób masa osób może mieć krótsze, lub dłuższe okresy frustracji. Czy to gdy nie udaje się w szkole, w pracy, gdy ludzie są samotni i tak dalej. Jednak dużo osób w końcu rozwiązuje te problemy i znajduje spokój – co nie znaczy, że ich inne cele będą do zrealizowania tak łatwo np. jeśli problem tyczy aspektów nie indywidualnych (czyli gdy samemu można coś zmienić), a społecznych (czyli np. gdy wychowanie zawodzi, promowane wartości są nieodpowiednie itd.).
Jeśli wszystkie możliwości się wyczerpały u danego człowieka nieodzowna jest depresja.
I teraz kolejna zagwozdka do osób, które mają się za empatyczne, a obelg od frustracji nadużywają – czy współczują w depresji? Zazwyczaj nie, lub wybiórczo.
Ktoś ma potężne problemy, a druga osoba kopie takiego właśnie leżącego. Ha, a najlepsze że widywałem takie sytuacje, że gdy mężczyzna jest nazywany frustratem to przez osoby, które są bardzo „zaprzyjaźnione” ze stowarzyszeniami, które niby promują tolerancję, wielką miłość, równość, rozumienie problemów emocjonalnych i tak dalej.
Ale nie gdy będzie choć mała różnica zdań między wymieniony ludźmi 🙂
Skrzywiona moralność wmawiających frustrację, którzy cieszą się z kogoś porażek – faktycznych, lub tak samo wmówionych, jak wmówiona frustracja
Frustracja może być zarzucona, gdy broni się np. niesłusznie poniżanych mężczyzn (albo ogólnie ludzi skrzywdzonych). Osoby zaburzone jak wspomniałem mają skrzywioną moralność (jeśli sami nie są psychopatami, to ich dzieci mogą odziedziczyć rys psychopatyczny). Bo według nich np:
– mężczyzn trzeba atakować
– należy kopać leżącego, słabszego, w problemach
– jak się kogoś zgnębi, zaszczuje, to się wygrywa (taka mentalność patologii, typowo wsteczna rozwojowo, często na poziomie wczesnoszkolnym jest to widoczne, że ktoś kogoś „zaorał” poniżając, czy stosując jakąś przemoc)
W bardzo szybki sposób możemy rozpoznać z jak bardzo dysfunkcyjną osobą mamy do czynienia – wystarczy sprawdzić, czy kopie leżących, w gorszym położeniu, w porażkach, albo kopie np. tylko jedną płeć – za płeć. Chcesz mieć problemy w relacji? Chcesz, by dzieci miały zaburzenia osobowości i psychiczne? Zwiąż się z taką właśnie osobą.
Te osoby wieku już dorosłym często mają się też za empatyczne, ale skala narcyzmu i wyparcia z nim związanego wiadomo, że jest duża (przy okazji narcyzm do psychopatii ma wiele wspólnego).
Takich ludzi słuchać to jak uznawać, że zasady w więzieniu powinny obowiązywać w kochającej rodzinie, albo najlepiej wszędzie. Patus patusa zawsze będzie bronić, a dobra osoba dobrą osobę.
A, że mamy czasy poniżania dobrych osób to trzeba się temu sprzeciwić, bo w końcu ślad po nich zaginie.
Frustracja: modne słówko i często obelga trafiona w płot (ale tak, kontekst się liczy!)
Mężczyźni są obrażani w różny sposób dzisiaj. Bo są prawiczkami, bo są nieprawdziwymi mężczyznami, są niscy, czy bo mają małego (tutaj opisywałem jak w ten sposób patologia obraża np. Krzysztofa Bosaka). Wszystkie tego typu docinki są domeną ludzi, którzy mentalnie nie wyszli ze szkoły podstawowej, choć chciałoby się powiedzieć nieistniejącego gimnazjum (ale to już wyższe progi). Problem powstaje wtedy, gdy taka narracja zaczyna być akceptowana publicznie. Akceptowana jako środek dyskusji, debaty i odzwierciedlenie podejścia do samych mężczyzn (skądinąd wg nich uprzywilejowanego).
Wmawianie frustracji mężczyźnie w tych sytuacjach co opisuję jest o tyle zabawne, że najczęściej to osoba, która wypowiada takie słowa jest sfrustrowana – czy to słowami wypowiedzianymi przez mężczyznę (a więc jest to jej emocjonalna reakcja na dany pogląd, taka forma plucia z powodu trafienia w czuły punkt), czy to argumentami na które taka osoba nie ma żadnych kontrargumentów (i nie umie się do tego przyznać, co rodzi frustrację, a że jest niedojrzała, to stosuje projekcję – przeniesienie tego na inną osobę). Obserwując to jako człowiek znający mechanizmy psychologiczne, w tym mechanizmy obronne jest to naprawdę ciekawe jak ludzie radzą sobie ze swoją niekompetencją, niskim intelektem, wyparciem emocji i czystym dysonansem poznawczym.
Ktoś powie – też zarzucasz frustrację! Czym się różnisz, może jesteś taki sam? Przecież wyżej pisałeś o projekcji, że to częsty mechanizm obronny takich osób? Ponownie, liczy się kontekst. Jeśli ktoś zarzuca frustrację zamiast argumentować merytorycznie, lub chodzi mu jedynie o poniżenie to jest to błąd tej osoby, nikogo więcej. Jeśli ktoś zarzuca frustrację w odpowiedzi na brak merytorycznych komentarzy, to jest to pełna racja – bo tak właśnie jest.
Każda osoba, która wyzywa, próbuje oceniać personalnie w odpowiedzi na niepersonalną zaczepkę (bo na personalną jest to uzasadnione w jakiś sposób) jest osobą niezdolną do rozmowy na poziomie w tym momencie (coś jak gołąb, który przewraca pionki i myślał, że wygrał partię). Głupim, zaburzonym i w efekcie niekompetentnym zawsze zostają takie właśnie metody. W realu pewnie, by zaczęli jeszcze pluć, rzucać przedmiotami, albo próbowali stosować przemoc fizyczną, jeśli tylko mieliby tyle odwagi (a raczej – głupoty). To już takie krańcowe „argumenty” tego typu ludzi. Niestety nie każda osoba rozwija się prawidłowo, zatrzymuje się często na bardzo niskim poziomie, dlatego takie metody będą widoczne, a już szczególnie w internecie, gdzie lądują często ludzie nieumiejący tworzyć zdrowych relacji – często nawet z samymi sobą. Dlatego wyzwiska będą częste, zamiast konstruktywnej, miłej, fajnej rozmowy nie próbując schodzić do argumentów plew i szamba.
I jak wspomniałem jest pewne przyzwolenie na to szambo wymierzane w mężczyzn, za to wobec kobiet ma być ścisła ochrona (i mówienie jeszcze, że nie są uprzywilejowane).
Jesteś sfrustrowany, bo jest wielu gwałcicieli, czy oszustek na świecie, ale tylko ci pierwsi są poddani ostracyzmowi – za płeć. No i twoja frustracja ma rację
Weźmy częsty przykład, czyli podawanie badań na takie tematy jak to, że kobiety częściej stosują przemoc psychiczną, alienują rodzicielsko, lepiej ukrywają swoje zdrady, dlatego nie ma ich tylu w statystykach (bardziej boją się konsekwencji z powodu emocjonalnej psychiki, więc nauczyły się knuć lepiej). Weźmy pod uwagę obronę mężczyzn, by nie byli poniżani np. w słabościach, czy odbierało im się bycie mężczyzną, co jest jak wspomniałem modne, a więc dopuszczalne dla gawiedzi (tutaj temat), a bardzo szkodliwe. Wszystko to według pewnych rozmówczyń i rozmówców jest frustracją wypowiadającego, który płacze codziennie po nocach, tupie nogami, zgrzyta zębami, bo zna takie badania, sprzeciwia się promowaniu toksycznych zachowań i ośmiela się o nich mówić szczególnie wtedy, gdy słyszy zewsząd jak to źli, podli, egoistyczni, puści i płytcy są wyłącznie mężczyźni. Jednak tak nie jest i to jest dążenie do prawdy, a prawda oczywiście boli, szczególnie tych, którzy mają jakiś interes w powielaniu pewnych bredni. Często po prostu próbują obronić siebie samych w tym co podłego robią.
Zaburzonych ludzi ze zniekształconą moralnością, szczególnie agresywnie nastawionych wobec mężczyzn jest wielu w świecie gdzie status kobiet jest wyższy od mężczyzn, bo są chronione bardziej. To jest efekt takiego właśnie podejścia. Problemem jest to, że dysfunkcyjni ludzie sądzą, że mają rację, a są często pierwszymi, którzy powodują u innych problemy, bo mają ogromne sami ze sobą i przenoszą to na innych wyładowując się. Gdyby ich psychika nie wykształciła tak silnych mechanizmów obronnych to by cierpieli sami, a tak to jedynym ich wyjściem jest upust emocji wobec drugiego.
Dlatego nie ma co ich słuchać, ale też nie ma co ich promować. Oni byli, są i będą. Trzeba mieć to na uwadze, że nawet najbardziej wartościowy projekt będzie przez nich zaszczuty, ponieważ oni to traktują jako atak na siebie, na to, że nie będą mogli już być toksyczni. I to jest ich frustracja właśnie, bo nikt kto ma ustabilizowaną samoocenę i osobowość nie musi wyzywać innych, szczególnie podczas różnicy zdań, albo gdy rozmawia się o empatii wobec słabszych, w problemach, w trudach, niezależnie od płci. To powinno być całkowicie normalną rzeczą w społeczeństwie, które jest wychowane na wartościach dobrych ludzi, a nie szkodników, które te społeczeństwo doprowadzają do zagłady, w tym każdą relację do zagłady, jeśli postępują w niej identycznie.
Insynuacja frustracji. Wmawiaj, wmawiaj, może ktoś uwierzy i zejdzie ona z ciebie. Niestety to tak nie działa 🙂
Hipokryzja i jad. Oto chodzi frustratkom, by projektować swoje cechy na kogoś z zewnątrz i wypierać problem własny. Myślą, że próbą poniżania innych zreperują problemy ze sobą. Niestety, na to trzeba terapii, ale ich na to nie stać mentalnie (co jest dziecinne, choć sugerują niedojrzałość, a jakże, wyłącznie innym). Oby taka panna nie miała dzieci i nie wpajała im, że męskość to szacunek do wszystkich kobiet bez wyjątku, czyli tych toksycznych też. Tacy rodzice są największą zakałą tego świata. Już od początku, od maleńkości wpajają, że kobiety zasługują na więcej.
Najlepsze jest to, że im więcej prób takiego obrażania tym większa frustracja właśnie u tej osoby, która frustrację zarzuca.
A tutaj? Małe, roszczeniowe, tupiące nogą dziewczynki obrażają normalnych, wiernych mężczyzn (nadających się do budowania rodziny i na ojców, bo będą zaangażowani w monogamicznej rodzinie) od chłopców. Mentalne 4 latki myślą, że kreują rzeczywistość pseudocinką o niedojrzałości, którą wobec samej samych powinny zastosować. Hipokryzja musi być!
Takie insynuacje podparte jadem są taką samą projekcją, jak wmawianie incelizmu, który opisywałem we wcześniejszej części tego tekstu. Zamiast przyjąć do swojej głowy, że dyskutantka musi się wykazać odpowiedzią na temat to insynuuje frustrację, czy incelizm drugiej stronie. Sprawa załatwiona? Owszem. Mechanizm obronny psychiki przed bólem i przymusem znalezienia inteligentnego argumentu.
Frustracja, a seks
Ci, którzy używają insynuacji frustracji wobec mężczyzn wmawiają myślę w 90% przypadków, że mężczyzna ma jakiś ukryty cel o którym nie mówi, a jeśli krytykuje, to na pewno jest to wynik niedostatku seksualnego. Jest to jedna z najbardziej prymitywnych insynuacji. Krytykujesz jakąś kobietę (w tym toksyczną) – to na pewno ją chcesz. Więc krytykujesz jakiegoś mężczyznę – na pewno go pragniesz? Nie, to tak nie działa.
Problem jest taki, że niedostatek seksualny można zarzucić absolutnie każdemu, nawet człowiekowi, który ma tygodniowo 50 partnerek seksualnych i zarzucić mu, że jest sfrustrowany bo pewnie chciałby mieć sto tygodniowo. Nie ma takiej liczby, by te fałszywe oskarżenie mogło nie mieć znaczenia. Czyli można zarzucić to każdemu. A jak można każdemu to można się tym podetrzeć i nie ma to żadnej wartości.
Zresztą, dla wielu ludzi seks nie ma aż tak istotnego znaczenia, by przypisywać komuś niedostatek ot tak. Właśnie tak, nie każdy myśli organami płciowymi i świat nie kręci się wokół tego. Prymitywni zarzucający jednak sprowadzają człowieka tylko do jednego, jakby był tak nieskomplikowanym zwierzęciem, jakim oni są.
Przykłady uzasadniania frustracji przez wmawiających ją. I znowu, mężczyznom nie wolno, kobietom owszem
Połączmy frustrację obu ugrupowań. Jeśli mężczyzna krytykuje wchodzenie wielu kobiet w związki z patologicznymi mężczyznami tzw. draniami, to jest to niby jego frustracja wynikająca – jak się domyślam pewnie dlatego, że autor insynuacji uważa, że ktoś tam jest sfrustrowany bo jego kobieta nie wybrała, tylko wybrała patusa. Nie ma w tym racjonalności, logiki, rozsądnego powodu czemu taka postawa jest krytykowana, tylko jest wmawiane, że mężczyzna chciałby być na miejscu patusa i to jest jego jedyny cel. Tacy właśnie ludzie używają słowa frustracja – nierzadko właśnie idioci.
Nie potrafią zrozumieć celu rozmowy o danym zagadnieniu, więc spłycają wszystko do frustracji seksualnej, albo kompleksów, albo czegoś w ten deseń – ogólnie czegoś co mężczyzna nie ma prawa mieć według nich, a zapewne ktoś im wcześniej tego samego zabraniał, więc teraz używają tego zwrotnie (czego się nauczysz od kogoś to to stosujesz, czego jesteś ofiarą, to możesz to stosować zwrotnie). Nawet jeśli taki mężczyzna jest w takiej sytuacji naprawdę (ha, są na to dowody), to gdyby był na miejscu kobiet częściej dostałby współczucie, a nawet programy pomocowe do wyjścia z ciężkiej sytuacji. Dostałby rady pełne miłości w zdecydowanej większości. Ale, że jest mężczyzną to jest zdany na siebie i dodatkowo ma przeciw sobie takie, hejtujące go w problemach społeczeństwo.
Potem są pytania czemu z tymi mężczyznami jest tak źle, czemu tyle samobójstw, alkoholizmu, bezdomności, wyskoków przemocy, „przegrywizmu” (samotności i izolacji społecznej). Społeczeństwo potrafi przyczynić się do zgnojenia mężczyzny, a potem umywa rączki i jeszcze dodatkowo coś mówi, że z całą płcią jest coś nie tak, ale tylko męską oczywiście.
No ale patrzmy teraz na działania pewnych kobiet. Jeśli krytykują mężczyzn, że mężczyźni chcą dziewczyn wyglądających jak z porno, albo szczupłych, albo miłych, albo nierozwiązłych to nie jest już to frustracja kobiet, które należy poniżać za okazanie frustracji, tak jak poniża się mężczyzn, ale jest to odwrócone jako problem samych mężczyzn! Że mają za duże i nierealistyczne wymagania, że szkodzą kobietom w samoocenie i budują w nich kompleksy, ciężary. Wtedy frustracja kobiet jest uzasadniona, a winy szuka się w płci przeciwnej. Ale gdy mówi to mężczyzna, o tym co mężczyźni przeżywają to jest to frustrat, którego należy potępić i odrzucić cokolwiek nie powie (a tym bardziej jeśli miałoby to zrujnować nieskazitelny obraz kobiet).
Jeszcze lepszy przykład. Mężczyzna mówi o przemocy kobiet, o manipulacjach kobiet, oszustwach – wtedy jest zakompleksionym frustratem, uwaga, nieradzącym sobie z przemocą kobiet – hihi, ALE ŚMIESZNE. Albo lepiej, wmawia się mu, że pragnąłby taką kobietę, a krytykuje ją bo nie może jej mieć (mówiłem, że chore?).
Ale jak kobieta trąbi cały czas o gwałtach, że się ich boi, że kobiety doświadczają przemocy, że mężczyźni powinni się opanować, to jest uwaga, PROSPOŁECZNĄ DZIAŁACZKĄ PEŁNĄ DOBROCI I DOBREGO KIERUNKU DZIAŁAŃ. Czy ktoś sugeruje jej, że pragnie tego gwałciciela? Czy ktoś sugeruje, że jest frustratką, która powinna zamknąć mordę?
Widział ktoś, by feministkom zarzucało się frustrację, jeśli poruszają problemy kobiet (nie mówię o tych przesadzonych jak spojrzenie = gwałt)? Raczej w inne strony się uderza, ponieważ bardzo dużo osób jednak rozumie te problemy kobiet. Jest ok.
W przypadku mężczyzn jest inaczej. Mężczyzna jest tak bardzo „uprzywilejowaną” grupą społeczną, że nie ma żadnego prawa nie zgadzać się z daną mu rzeczywistością. Nie ma prawa wykazać w niej rzeczy do poprawy.
Dlaczego to robicie?
Pytam się tych, konkretnych mężczyzn, dlaczego się z takimi sadystycznymi jędzami wiążą, dlaczego uczą synów, by też dawali się tak źle traktować? Dlaczego uczą córki, by źle traktowały mężczyzn i tym samym wzmacniają takie postawy? Gdzie został popełniony błąd, że są tak tolerancyjni do tak okropnych postaw, ale jedynie wobec mężczyzn?
Mężczyzna ma jedynie prawo odnieść sukces i być na topie. Jak coś się mu nie udaje, to należy go gnębić. Tak zostało to pięknie ułożone.
Kobieta? Zaraz zostanie otoczona płaszczem pomocy, współczucia, zainteresowania, ewentualnie nazwana „słodką”, przy takim zachowaniu. Wobec faceta będą negatywne reakcje.
Równe traktowanie płci w praktyce. I tak, takie osoby są winne zaburzeniom mężczyzn. Dziwią się ich istnieniu, obwiniają tych mężczyzn o zaburzenia, ale najczęściej przez swój brak empatii są prowodyrami. Zamiast leczyć choroby, należy leczyć ludzi winnych za te choroby występujące u innych.
Być może trzeba ich traktować tak samo źle jak oni traktują innych. Oni sami sądzą, że nikt nie powinien się bronić w razie opluwania. Wtedy okręcają kota ogonem, że on jest sfrustrowany, ale jakby milczał też by mu pojechali, że nie broni się, przyjmuje ten ściek na siebie jakby się z nim zgadzał i nie umiał nic powiedzieć.
Pełna paleta zagrywek manipulacyjnych, gaslightingu i przemocy, w tym psychicznej, wręcz usprawiedliwianie znęcania się. Wiedząc jak bardzo zaburzeni oni są można skierować pogardę do nich, całkowicie słuszną, zamiast do siebie przytakując zaburzonym, o wiele bardziej sfrustrowanym oprawcom.
Ale głupi powiedzą, że wtedy nie różnisz się od nich. Otóż nie. Gdy zwalczasz przemoc i głupotę jesteś lepszy. Gdy zwalczasz słabszych, czy w problemach jesteś trutniem, którego należy odizolować i zniszczyć. Słabszym się pomaga, niezależnie od płci i czegokolwiek. Głupich, ale niegroźnych można czegoś nauczyć. Ale wobec tych, którzy plują nie ma miłych rozwiązań.
Normalny człowiek nie musi wyzywać, nie stosuje przemocy, jest otwarty, stara się rozumieć problemy innych i nie broni cech toksycznych. Jeśli rozmawia to na podany temat, a nie na wyimaginowane cechy dyskutanta (jak mówię, chyba że ktoś inny zaczął sam, ale zwykle nie zauważy w sobie winy). Kultura dyskusji wymaga poprawy, a jeśli nie ma możliwości to odizolować się, bo po co zniżać się do poziomu szamba i tym szambem się stać? Tak jak zalecałem w związkach, od narcyzów, zasada zero kontaktu. Innego lekarstwa nie ma. Ostracyzm jeśli działa to tylko grupowy. Grupa może coś zwalczyć, bez grupy marne te trudy. Bez współpracy nikt niczego wpływowego nie zbudował.
Techniki poniżania mężczyzn część 1 (fałszywy egoizm, maminsynek, mizogin, problemy emocjonalne, fanatyzm)
Techniki poniżania mężczyzn część 2 (incel, prawiczek, nienawiść do kobiet po malutkiej, nawet konstruktywnej krytyce)
Techniki poniżania mężczyzn część 3 (homoseksualizm, bezpłodność, bezwartościowa kobieta jego żoną, odbieranie bycia mężczyzną)