Hejterzy mają silne mechanizmy obronne, dlatego nimi są
Hejterzy mają silne mechanizmy obronne i zawsze są na niskim poziomie intelektualno-emocjonalnym. Przekręcają co piszesz, wyrywają słowa z kontekstu, manipulują, nie umieją czytać ze zrozumieniem, a nawet przypisują sobie cudze poglądy jako własne, gdy sami popełnią błąd. To są silne mechanizmy obronne.
A robią to wszystko aby tylko dalej móc piętnować innych, a nie swoją nieudolność. Aby dalej móc wytykać innym wady, a i nierzadko wyżywać się na innych ludziach psychicznie, zamiast przyjrzeć się sobie i jakimi są paskudnymi ludźmi. Już samo to, że sporo hejterów stosuje shit-testy pokazuje, że są totalnie zaburzeni (tak, nie każda kobieta stosuje shit-testy, a właśnie te zaburzone, niedojrzałe emocjonalnie).
Pokażę to na małym przykładzie totalnego braku honoru u jednej z hejterek na mojej stronie (nie robiłem screenów wszystkich wyzwisk i złośliwych komentarzy, ale nie o tym jest temat). Jest to temat o kobiecie roszczeniowej, której brakuje empatii, obrażającej mężczyzn, robiącej z kobiet jedyne ofiary, twierdzącej, że to od kobiet wymaga się więcej. Nic nowego w odwróconym świecie zaburzonych osób. Osób zakochanych w swojej płci, a więc osób nieobiektywnie spoglądających na rzeczywistość, na siebie i na innych ludzi. I taka osoba próbuje wytykać innym brak wiarygodności, gdy sama nie jest ani trochę obiektywna.
Hipokrytów nie sieją, ale czują się z tym świetnie.
Panna twierdzi, że hipergamia to nie termin naukowy, tylko red pill sobie to WYMYŚLIŁ. Jak ja jej piszę, że jednak jest to naukowe, to potem mówi, że nigdy nie pisała inaczej i że faktycznie jest to naukowe.
Fajnie być takim autorytetem, że ktoś chłonie moje poglądy, ale potem taka osoba nie potrafi się przyznać, że to cudzy pogląd, a nie jej własny. Znowu mechanizm obronny. Gdyby przyznała, że jakieś treści znalezione u mnie są w porządku to musiałaby skończyć z byciem hejterką, a tego jej umysł nie potrafi. Bo jak to tak, przyznać rację komuś na kogo się pluje? Co to to nie…
Następnie pisze, że mam jej to udowodnić, że pisała o tej hipergamii, że to nie jest termin naukowy, inaczej nie jestem wiarygodny. To taki trochę shit-test. Ogólnie nie jest złym udowadniać i wykazywać poglądy, jeśli jest w tym próba MERYTORYCZNEJ argumentacji, ale zdecydowanie gorszym zachowaniem jest to, że mimo, że udowodniłem jej jakie brednie pisała to dalej okręca kota ogonem, że błędy stoją tylko po mojej stronie. Tym właśnie wypełniła znamiona shit-testu. Miałem wpaść na minę stworzoną przez nią, bo racja zawsze i tak ma być po stronie hejterki. Przynajmniej w swoich nieskazitelnych i bezbłędnych oczach.
To są dopiero ludzie, którzy nigdy nie przyznają się do błędów. Rozwój umysłowy i emocjonalny u nich jest zawsze zahamowany, a samopoczucie związane z własną nieudolnością zawsze wysokie. W końcu błędy widzą tylko u innych.
I stąd są hejterami. Za grosz pokory, za grosz honoru. Ja udowodniłem jej co chciała, bo pisała że jestem NIEWIARYGODNY gdy jej nie udowodnię. Udowodniłem. Stąd na logikę moja wiarygodność musi być wyższa, niż sądziła. I na pewno wyższa, niż jej.
Dlaczego atakuje zatem kogoś kto ma większą wiarygodność i większą wiedzę od niej samej? Bo zakompleksione osoby (często narcyzi) atakują lepszych od siebie ludzi, by sprowadzić ich do własnego poziomu. Tak sobie radzą z wewnętrznym napięciem o własnej nieudolności. Gdy nie jesteś dla nich zagrożeniem to z kolei będą dowartościowywać się twoimi słabościami, byś nie przegonił ich, a byś czuł się gorszy. Czasem te słabości będą ci wręcz wmawiali nie mogąc ich w żaden sposób wykazać. Bo z logiką i z introspekcją są na bakier. Ważne dla nich jest to by sprawdzić czy się przejmiesz tym co robią.
U mnie udowadnianie rzeczy, logiczne wykazywanie argumentów to pstryk i zrobione. Zero problemu. Ale z takimi ludźmi to choćbyś nie wiadomo co robił, ile im udowadniał i tak będziesz dla nich plebsem.
I wiecie co? Ona się dziwi, że jest po ścianie i jej nie wyszło. W ogóle zdziwienia nie ma. To, że wini fatalnych mężczyzn za swoją samotność i porażki w związkach to kolejny mechanizm obronny, by nie przyznać się, że problem jest w niej. I jeszcze mówi, że nie będzie kopać się z koniem…
Tylko tym koniem jest sama. Zero świadomości. Zero.
Tak czy siak desperatów nie sieją, bo wymagania wobec kobiet są żadne w porównaniu do wymagań kobiet wobec mężczyzn. I tak pewnie jakiś typek się nią „zachwyci”.
Ale jej retorykę, jej manipulacje, jej poniżanie, jej shit-testy będzie musiał znosić sam. Gdyby miał wiedzę, którą dostarczam na tej stronie od tylu lat nie zabłądziłby.
Zapraszam do kategorii toksyczna kobiecość, lub o narcyzach (w tym o księżniczkach). A to dopiero początek gromadzenia wiedzy…