Brak empatii do mężczyzn jako ofiar przemocy (komentarze troglodytów)
Spis treści
- 1 Przemoc wobec mężczyzn ma się dobrze, bo społeczeństwo atakuje ofiarę, a nie sprawcę/sprawczynię
- 2 Żona bije męża. Społeczeństwo? Jego wina, zasłużył, kobiety takie nie są, a on niech się schowa pod ziemię
- 3 Nie podawajcie statystyk policyjnych ZGŁOSZEŃ przemocy domowej, by ukazać kobiety jako ofiary mężczyzn! To bujdy!
Brak empatii do mężczyzn, to jest coś, czego środowisko feministyczne nie chce zauważyć – a jest to zaburzenie występujące u obu płci (kobiety wcale nie są lepsze dla mężczyzn co pokażę na zrzutach ekranu). Środowisko tradycyjne, konserwatywne nie ma innego podejścia, bo mężczyzna wg nich ma być twardy, odnosić sukces, a jak coś mu nie wychodzi to jest to 100% jego wina i należy mu się dodatkowy atak za odniesienie, jak oni twierdzą, porażki (a to mężczyźnie nie przystoi, ma być zwycięzcą). Nie przyjmują oni, że mężczyzna ma prawo być ofiarą, lub, że jako ofierze trzeba mu jakoś pomóc/wesprzeć – jesteś sam w dziczy i masz dzicz pokonać, inaczej jesteś nikim i bardzo dobrze, że zdychasz.
Nieważne, że taką dzicz należałoby wspólnie ograniczać w destrukcyjnych działaniach, żeby ofiar, lub problemów nie było (ZA-PO-BIE-GAĆ). By wyplenić dzicz należałoby WSTAWIAĆ się za ofiarami, a nie iść z trendem przemocowej grupy szukając akceptacji u ludzkich śmieci.
Wracając do idei politycznych. Jedna strona (po lewej) wypiera istnienie mechanizmu braku empatii wobec mężczyzn (albo nawet motywuje ludzi, by tej empatii nie mieli chcąc się mścić za „lata uciemiężania”), druga (po prawej) narzuca, że taki mechanizm wręcz musi być (że niby to rozwija mężczyzn). Na to nie może być zgody, ponieważ komentarze poniżające mężczyzn są paskudne, niszczące tych, którzy na to nie zasługują. Sam mężczyzna pozbawiony nadziei w takim wypadku – no cóż, niedziwne, że często wybiera sznur (mężczyźni górują np. w samobójstwach, czy innych udrękach), choć nie mówię, że tylko w wypadku doznania przemocy, ale w ogólnym rozrachunku pozostawienia sobie naprzeciw światu i swoim katom.
A co on słyszy z zewnątrz? Że nie prosi o pomoc i to tylko jego wina. Czemu mężczyzna nie prosi o pomoc wyjaśniam pod koniec artykułu. Jak zawsze zachęcam co przeczytania całości.
Przemoc wobec mężczyzn ma się dobrze, bo społeczeństwo atakuje ofiarę, a nie sprawcę/sprawczynię
Ludzie zbyt często NORMALIZUJĄ przemoc wobec mężczyzn i obwiniają ofiarę (victim blaming), co pokazuje, że ofiara nie ma co liczyć na pomoc, a sprawcy przemocy mogą czuć się chronieni. To pokazuje w jak dysfunkcyjnym środowisku żyjemy. Problemy emocjonalne wśród ofiar w takim środowisku to norma, a przemoc wobec innych, lub siebie (samobójstwa, uzależnienia, izolacja społeczna) są tego skutkiem. Wyzwiska od ciot, pizd i innych odczłowieczających mężczyzn określeń już się ludziom znudziły (choć nadal istnieją). Teraz w pakiecie jeszcze jest, że:
- „mężczyźnie na pewno się na pewno należało”
- „słabych bić należy”
- „na pewno zdradzał, jego wina”
- „kobiety od wieków były bite, to mężczyzn bić teraz wolno” (to kłamstwo, nie było takiej sytuacji i nie można zrównywać każdego mężczyzny do przemocowca – wyjaśnię to przy komentarzu tej kobiety)
- „na pewno lubi być bity”
- „dla niego to gra wstępna” (seksualizowanie przemocy, a jak seksualizowanie to oczywiście lekceważenie, wmawianie, że to przyjemność)
Każdy argument jest „dobry” dla tych popaprańców. Nie zdziwiłbym się gdyby w ich domach istniała przemoc domowa (czy to psychiczna, fizyczna, czy ekonomiczna), bo w magicznie lekki sposób usprawiedliwiają siebie i każde inne kurewstwo. Oni mogą mieć krew na rękach, w tym przyszłego samobójcę, albo innego, zniszczonego, choć „żyjącego” człowieka. Człowieka z kompleksami, strachem, agresją i poczuciem winy wymalowanym na twarzy.
To jest efekt wychowania, że jak doznałeś porażki to należy ci się dodatkowa kara, wyśmianie, przemoc, a nie wsparcie. Żony odcinające męża od dobrego słowa, seksu, czy przytulenia, bo ten stracił pracę, a na końcu zdradzające go dla jeszcze większego upokorzenia to pikuś przy promowaniu przemocy domowej. I to się zaczyna już od wychowywania dzieci.
Internet jest ogromnie dobrym materiałem dowodowym na zachowania międzyludzkie. W internecie ludzie pokazują kim są – szczególnie ci, którzy specjalizują się w zachowaniach toksycznych, ponieważ nie mają żadnego poczucia wstydu (często to ze sobą współistnieje, choć są też inni, przebieglejsi, manipulatorzy, oni niszczą ludzi „po cichu” i udają świętych).
Wieloletnie pranie mózgu, że mężczyzna nie zasługuje na sprawiedliwe, współczujące, godne potraktowanie w takim wypadku zbiera żniwo. On musi wiedzieć, że dla społeczeństwa nie jest w pełni człowiekiem, że sądzi ono, że nie powinno się mu pomagać (tym samym np. usprawiedliwia sprawcę/sprawczynię przemocy, co nie jest zauważane w jednej chwili). Ba, a do tego szczuje się w jego stronę, że nie powinien iść na policję, zgłosić tego, a więc nie istnieć w statystykach. To prowadzi do tego, że i statystyki są przeciw mężczyznom, a społeczeństwo na czele z feministkami nie wnika czemu tak jest.
Im starsze pokolenie, tym widzimy tego więcej. Niestety, masa osób idealizuje „stare czasy” co nie wydaje się do końca słuszne.
Żona bije męża. Społeczeństwo? Jego wina, zasłużył, kobiety takie nie są, a on niech się schowa pod ziemię
Komentarze wzięte np. stąd (choć w innych miejscach były podobne). Co ciekawe stało się to w Hiszpanii gdzie prawo jest takie, że to mężczyznę z góry uznaje się za sprawcę przemocy. Więc mężczyzna ma związane ręce – może tylko czekać, jak widać, tylko na opluwanie od ludzi. W Polsce też weszła podobna „antyprzemocowa” ustawa dzięki której łatwo ukarać nawet niewinnego mężczyznę.
GDYBY TO KOBIETA BYŁA POBITA, CZY DOZNAŁA INNEJ KRZYWDY KOMENTARZE BYŁYBY ZGOŁA INNE, A DZISIEJSI WYŚMIEWAJĄCY NAGLE STALIBY SIĘ OBROŃCAMI. TAK ZOSTALI ZAPROGRAMOWANI I Z SYSTEMU NIE WYSZLI, BO TO WYGODNE W NIM TKWIĆ. WYGODNE, BO DOSTAJĄ POKLASK.
Gdzie te statystyki pobić kobiet? Skąd ona je wzięła? Ja wiem. Z instytutu nienawiści do mężczyzn programowanego przez feministki. To że np. 5 mężczyzn (liczba nieważna) pobiło swoje żony w latach wcześniejszych nie znaczy, że teraz każdy mężczyzna ma cierpieć i być uważany za współwinnego tego, co zrobił zupełnie inny mężczyzna w przeszłości. Wg tej logiki jeśli 5 kobiet było pedofilkami to wszystkie z kobiet należałoby wykastrować i więzić prewencyjnie.
Nie sądzę, że taka osoba zrozumie do czego prowadzi jej „myślenie”.
Dla uczciwości dodam, że kilka komentarzy znalazło się broniących mężczyzn, ale to nisza pośród tych zgliszcz i zawsze znajdą się kobiety uprzywilejowane które powiedzą, że nikt im stosowania przemocy na mężczyznach nie zabroni, więc mają do niej PRAWO. Myślę, że seba-dresik krojący, czy bijący ludzi w ciemnych uliczkach, a który unika kary ma dokładnie takie same myślenie. Ale u której płci poszuka się psychopatii, kogo nazwie patusem? Zwykle tylko sebę, a kobietę uzna za niegroźną. I w tym jest szkopuł, bo najbardziej groźnym jest uważanie, że dana przemoc jest niegroźna (w tym wychowywanie dzieci pod takie poglądy, przez takie osoby).
Nie podawajcie statystyk policyjnych ZGŁOSZEŃ przemocy domowej, by ukazać kobiety jako ofiary mężczyzn! To bujdy!
Powtórzę, by nie podawać cały czas statystyk policyjnych, w których mężczyźni mieliby dominować jako sprawcy przemocy, bo to niepełna prawda, która ukrywa cierpienia mężczyzn. Statystyki policyjne nie są zbadanymi sprawami przez sąd, a jedynie wnioskami złożonymi przez domniemane ofiary (czyli zwykle kobiety). Domniemane, bo nie było rozległej sprawy dowodowej, by stwierdzić, czy były faktycznymi, i to jednostronnymi ofiarami (czy muszę wyjaśniać co jest faktem, a co domniemaniem?). W takiej sprawie równie dobrze mogłoby wyjść, że oskarżenie jest fałszywe, albo stosowana była przemoc wzajemna, co zmienia perspektywę i feministki nie mogłyby tym samym atakować mężczyzn. Z omawianych statystyk zrobiły sobie jednak wygodną podkładkę do ataków i żądania dodatkowych praw, czy finansowania ich projektów.
Urokiem statystyk jest jednak to, że mówią niewiele, a wiele zakrywają!
A czemu zgłoszeń na policję wśród mężczyzn jest tak mało? Wstyd, bezradność, surowe wychowanie w poczuciu, że mężczyzna nie jest mężczyzną, jeśli dozna porażki, świadomość tego, że zostanie wyśmiany, a pomoc mu nie zostanie udzielona i jeszcze trzy aspekty wychowania, czyli – „radź sobie sam”, „mężczyzna ci nie pomoże, to wróg i rywal”, oraz „kobiecie potrzeba bezpieczeństwa i twardego ramienia, a nie nieudacznika”.
Czemu jest tak dużo zgłoszeń przemocy wśród kobiet? Z powodu przeciwnego do powodów mężczyzn. Brak wstydu, brak kar nawet za fałszywe oskarżenie, wychowanie polegające na większym chuchaniu i dmuchaniu na dziewczynki, które miałyby być traktowane wyłącznie jako delikatne, niewinne ofiary. Wychowanie na osobę, która może i powinna prosić o pomoc, która może okazywać emocje i słabości, która może znaleźć wsparcie i zrozumienie. Niestety poczucie bycia wyłączną i jedyną ofiarą zrzuca odpowiedzialność z takiej kobiety, nawet jeśli jest sprawczynią przemocy i toksycznych zachowań. Nie czuje się ona winna, a społeczeństwo, co widać w tych komentarzach jeszcze ją obroni, a negatywną uwagę skupi tylko na mężczyźnie-ofierze.
Ostatni aspekt to nagroda dla kobiety za zgłoszenie, czyli upokorzenie mężczyzny, ukaranie go, postraszenie (szantaż, by sobie go podporządkować), lub jest to robione z czystej zemsty (powód nieważny, nie musi to być wcale krzywda, a nawet niechęć do wykonywania rozkazów, czy głupich zachcianek tyranki).
Toksyczne kobiety nie tylko wyręczają się policją w karaniu mężczyzn, którzy im wadzą, ale też potrafią manipulować innymi ludźmi w celu „sprzątnięcia” danego mężczyzny. W tym celu potrafią prowokować, by ktoś inny wykonał wyrok stosując przemoc wobec danego mężczyzny. Wystarczy kreacja kobiety na ofiarę, kilka sztucznych łez i dobrze napisana historia. O takich historiach gdzie kobiety dyrygowały stosującymi przemoc wobec mężczyzn (violence by proxy) pisałem TUTAJ.
Feministki zatem wykorzystały brak empatii do mężczyzn, który już istniał wcześniej jako mechanizm kulturowy, by poszerzyć swoje wpływy, by jeszcze bardziej skoncentrować uwagę na sobie i kobietach. Nic mniej, nic więcej. Nie jest to żaden ruch „równościowy”.
Prawda leży gdzieś indziej, a do niej trzeba się dokopać, poszperać, nie traktować znanych osób jak wyroczni. Jednak, żeby odmienić trendy należy zmienić własne myślenie, własne zachowania. Samemu zacząć inaczej traktować mężczyzn (i siebie samego, jeśli nim się jest). Kopiując zachowania atakujące mężczyzn, gdy są ofiarami, nie pozwalając mężczyznom bez bólu do tego się przyznawać przyklepujemy pogłębianie ich problemów, oraz dalsze budowanie statystyk przeciw mężczyznom. A co za tym idzie dokładamy cegłę do kolejnych praw, przywilejów, zabezpieczeń, ochrony dla kobiet, a także mechanizmów kontroli i dalszego dokręcania śruby mężczyznom. A to wszystko z powodu bycia płcią łączoną z takimi fałszywymi statystykami, a nie za faktyczne, indywidualne „dokonania”.
Identyczne komentarze, jak w dzisiejszym artykule wykazałem, gdy kobieta biła mężczyznę cięższym przedmiotem, z zaskoczenia. Dla gawiedzi to nieważne. Mężczyzna zawsze jest sam sobie winien. Tutaj pokazałem różne rodzaje przemocy wobec mężczyzn i tak samo obleśne reakcje ludzi.
Pamiętajmy, że normalizując przemoc wobec mężczyzn doprowadza się do większej liczby problemów mężczyzn, które mają z samymi sobą (a nawet szeroko wyrzucany w każdym aspekcie „kryzys męskości”). Idąc dalej, z takim podejściem normalizuje się przemoc wobec słabszych, chorych, niepełnosprawnych, starszych (którzy mogą być chorzy), z problemami emocjonalnymi, ale też każdą inną przemoc. Kradzieże (bo ofiara była słaba i się dała okraść), gwałty (bo prowokowała, bo nie dała rady się obronić) i tak dalej. Ofiarę przemocy przy takim chorym myśleniu ukazuje się pogardliwie, a tym samym sprawca ma się całkiem dobrze.
Nie będę rzucał tutaj zapewne niesprawiedliwym określeniem, że żyjemy w kraju, gdzie przemoc jest równana z siłą, jakąś wyższą wartością, mamy kult przemocy, ale niestety jest dużo ludzi z takimi poglądami (czy cechami charakterologicznymi). I oni niszczą ludzi na swojej drodze, w tym własne dzieci. To oni powinni być na celowniku, a nie ofiary, nie żadne „cioty”. Tylko oprawcy i gnębiciele, którzy przemocą produkują mężczyzn, którzy potem wtórnie są opluwani, gdy nie sprostają „wymogom”, nierzadko tytanicznym. Nikt nie wnika co doprowadza mężczyznę do danych zachowań, dlaczego taki jest. Wyrok jest wydany. Za mało biło się go batem, by „stwardniał” i sam jest sobie winnym.
Na razie światła w tunelu na poprawę nie widać. Normalni, ludzcy ludzie są w mniejszości, a to powoduje, że rozwój ludzkości jest zahamowany, a wartościowe jednostki eliminowane, lub nie rozwijają pełnego potencjału przez takich właśnie oprawców. Wbrew temu co się słyszy mężczyźni powinni porzucić patriarchalne role (o feminizmie nie wspominam) w których kobietę należy zawsze bronić wystawiając ją na piedestał, a oni sami nie mogą „płakać” (czy też zgłaszać, przyznawać się do bycia ofiarą, oczekiwać wsparcia). To miecz obosieczny nierównego traktowania płci. Ruch należy do nas, by zgłaszać każdej instytucji problem, żeby był wykazany na papierze. Za to rolą innych ludzi kreujących rzeczywistość (w mediów, znanych psychologów z większymi zasięgami, czy państwa) powinno być wspieranie tych mężczyzn w walce, mówienie o tym, a nie zamiatanie problemu pod dywan. Niestety tego się nie spodziewam, bo polityk boi się, że straci swój elektorat robiąc coś co jest społecznie NOWE, na opak tym zatwardziałym.