Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach? Włącz rozum, wyłącz emocje!
Spis treści
Walka o miłość, wielkie emocje, latynoska namiętność? Przypomina to wiele romantycznych filmów, gdzie wszystko kończy się happy endem i mimo przeciwności losu dwójka zakochanych osób buduje związek. Bardzo często okazuje się, że nie mając nic na samym początku, następnie żyją w dostatku, ciesząc się życiem i z gromadką dzieci u boku. Czyż to nie brzmi pięknie? Rzeczywistość okazuje się jednak bardzo brutalna i najczęściej cierpią dzieci.
„Nadchodzi w życiu człowieka taki moment, że trzeba podjąć decyzję ważną
Cała rodzina pyta się już od kilku lat, kiedy skończysz z zabawą niedoraźną.
Rynek trzeba zweryfikować i znaleźć partnerkę na „resztę” swego życia.
Należy zrobić to niezwykle skrupulatnie, aby uniknąć w pierś się bicia.
Myślenie przyrodzeniem bywa zgubne, mimo dobrego przez kobiety wzięcia.
Emocje sprawią, że dzieci będą chciały odciąć się od rodzinnego zdjęcia.
Tak więc najpierw zadbaj o swój byt przyjacielu i to ode mnie zachęta.
Bo w innym przypadku będziecie w ponurym nastroju spędzać święta.”
Autor artykułu: TOT
Bez zaangażowania zakochanych nie da się stworzyć szczęśliwej rodziny!
Zwróciliście Państwo uwagę, że wiele związków rozpoczyna się od burzy namiętności? Kolejnymi składowymi miłości są oczywiście intymność i zaangażowanie co zauważył Bogdan Wojciszke w książce pt. „Psychologia miłości”. Ale to właśnie ta namiętność jest uczuciem nierealistycznym, które wybucha w krótkim okresie, dynamicznie rośnie przekraczając wszelkie progi, aby następnie ulecieć w dół i często nie zostaje po niej śladu. Namiętność jest dobra w przypadku przelotnych czy krótkoterminowych romansów. W przypadku związków długoterminowych równorzędnymi a w mojej opinii ważniejszymi elementami są zaangażowanie oraz intymność. Nota bene niestety przykłada się do nich mniejszą uwagę. O ile intymność jeszcze funkcjonuje o tyle zapomina się przede wszystkim o zaangażowaniu przez co związki na przestrzeni czasu tracą na jakości.
Zaangażowanie jest niezwykle istotne, aby podtrzymać związek mimo wszelkich przeciwności losu. Ale zaangażowanie jest istotne w przypadku obu stron. Tak naprawdę jest to najbardziej stabilny składnik związku. Kiedy namiętność z upływem czas drastycznie spada (przypomina parabolę), kluczowe jest właśnie zaangażowanie, aby utrzymać taki związek. To właśnie na zaangażowanie składają się takie elementy jak np.:
– Pozostanie ze swoim partnerem nawet w najgorszych trudnościach.
– Zasady, które każą trwać przy swoim partnerze/partnerce.
– Przekonanie o miłości do partnera/partnerki.
– Mocne zaangażowanie w utrzymanie związku!
– Częściowo przemyślana decyzja o zaistnieniu związku.
– Nie pozwolenie, aby cokolwiek przeszkodziło własnemu zaangażowaniu w związek.
– Przekonanie o trwałości związku.
– Poczucie odpowiedzialności za samopoczucie partnera.
– Wiara w to, że miłość do partnera/partnerki będzie trwała do końca życia.
– Niemożliwość wyobrażenia sobie zakończenia tego związku.
O tych elementach właśnie wspominał Bogdan Wojciszke w książce pt. „Psychologia Miłości”, którą po raz kolejny Państwu polecam. Jak już pewnie ktoś zauważył to wielu samców beta spełnia te elementy a wiele kobiet już niekoniecznie. Dlatego te związki kończą się upadkiem, bo brakuje zaangażowania z obydwu stron. Ale to już historia na inny artykuł, bo wywód na początku służył temu, aby pokazać jak związek pomiędzy dwójką ludzi przekłada się na zbudowanie szczęśliwej rodziny. Z kolei związki, w których brakuje zaangażowania kończą się rozwodami, przemocą fizyczną, psychiczną, różnej maści patologiami, przez które oczywiście najbardziej cierpią Bogu ducha winne dzieci.
Decydując się na związek pomyśl o potencjalnym potomstwie!
Ileż to razy już słyszałem od znajomych, że jakoś się wszystko ułoży, będzie dobrze, nasz związek przetrwa wszystko, zrobimy wszystko co w swojej mocy, aby zapewnić dzieciom jak najlepszą przyszłość. To schemat wypaczenia, który pojawia się u osób, które najpierw zdecydowały się (często przypadkowo) na spłodzenie potomka zanim zadbać o odpowiednie warunki dla przyszłego homo sapiens. Bo życie bywa w większość przypadków bardzo brutalne. Nie mając nic na starcie, pojawienie się nowego członka rodziny sprawi, że potencjalnym rodzicom będzie brakowało czasu na rozwój, który jest kluczowy, aby podnosić swój status społeczny. Oczywiście są pary, które stawią czoła przeciwnościom losu, poświęcą swój cały wolny czas i energię, aby tak się stało. Ale często bez zewnętrznej pomocy okazuje się to niemożliwe do realizacji.
Dzisiejszy niski współczynnik urodzeń nie wynika z tego, że ludzie są egoistyczni, myślą o samych sobie, ale w wielu, naprawdę wielu przypadków pochodzą z rodzin dysfunkcyjnych czy patologicznych, gdzie każdego dnia musieli mierzyć się z trudnościami, które utrudniały im normalne funkcjonowanie, ale przede wszystkim rozwój. A najnowsze badania OECD pokazują jednoznacznie, że im bardziej rozwinięty kraj tym ciężej jest biednym ludziom wskoczyć do górnego kwantyla najbogatszych. Ma to związek oczywiście z nasyceniem rynku i potrzebnym odpowiednim know-how (w której skład często wchodzi wykształcenie), aby nie tylko zarabiać godziwe pieniądze, ale mieć predyspozycje, aby wbić się w niszę na danym rynku.
Zaprezentuję Państwu najnowsze badania GUS, pokazujące elementy składowe ubóstwa warunków życia oraz ubóstwa równowagi budżetowej:
Elementy składowe wskaźnika ubóstwa warunków życia – % gospodarstw domowych, w których wystąpił dany symptom:
– Narażenie na hałas, zanieczyszczenie powietrza lub nieprzyjemne zapachy w miejscu zamieszkania – 22,8%.
– Mieszkanie zbyt małe (jak na potrzeby gospodarstwa) lub nie każda osoba dorosła ma samodzielny pokój lub wydzielone w mieszkaniu swoje stałe miejsce odpoczynku, nauki i pracy – 21,5%.
– Brak możliwości utrzymania odpowiedniej temperatury w mieszkaniu (niewystarczająco ciepłe w zimie, niewystarczająco chłodne w lecie) – 26,5%.
– Brak pieniędzy na rozrywkę (wyjście do kina, teatru, restauracji, na koncert itp.) – 22,9%.
– Brak pieniędzy na przynajmniej jeden tydzień wakacji raz w roku – 28,4%.
– Brak pieniędzy na wizyty u lekarzy specjalistów lub lekarza dentysty – 16,9%.
Elementy składowe wskaźnika ubóstwa braku równowagi budżetowej – % gospodarstw domowych, w których wystąpił dany symptom:
– Subiektywna opinia gospodarstwa dotycząca braku możliwości „związania końca z końcem” („wiązanie końca z końcem” z trudnością lub wielką trudnością) – 18,3%.
– Gospodarstwo musi na co dzień bardzo oszczędnie gospodarować pieniędzmi lub pieniędzy nie starcza nawet na podstawowe potrzeby (samoocena) – 23,3%.
– Deklarowane dochody gospodarstwa domowego są niższe niż niezbędny (minimalny) poziom dochodów pozwalający „związać koniec z końcem” – 24,9%.
– Deklaracja gospodarstwa domowego wskazująca na brak jakiejkolwiek swobody finansowej (brak możliwości pokrycia niespodziewanego wydatku w wysokości 400-500 zł) – 22,7%.
Więcej informacji na ten temat znajdziecie Państwo w poniższym artykule: LINK.
Oczywiście zaraz może pojawić się ktoś kto powie, że kiedyś ludzie mieli gorsze warunki i jakoś sobie radzili. Tak, to prawda. Ale wszyscy dookoła mieli również gorsze warunki. Dlatego rywalizowali między sobą osoby o podobnym potencjalne ekonomicznym i na rynku, gdzie np. Po 89. roku kolokwialnie nie było niczego. Więc skala możliwości była zupełnie inna. Obecnie te różnice w społeczeństwie są coraz bardziej widoczne. A badania OECD (wspominałem już wyżej) jasno pokazuję, że im bardziej rozwinięty kraj (silne nasycenie rynku i potrzebne know-how do kreowania innowacji) tym szanse są niższe, aby z dolnego kwantyla dostać się do górnego. Zaskoczenie? Dla mnie żadne. Badanie OECD tylko potwierdza moją tezę sprzed wielu lat.
Cały raport macie Państwo tutaj. Jest dostępny w wersji angielskiej. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby zapoznać się i przy okazji podnieść przy okazji swoje zdolności lingwistyczne: LINK.
Kto jest odpowiedzialny za ubóstwo w Polsce?
Ktoś odpowie, że rząd, który nakłada wysokie podatki i wprowadza kolejne regulacje. Ktoś inny powie, że prywaciarze, którzy nie chcą płacić ludziom więcej. I pewnie gdzieś w tym wszystkim jest część prawdy. Ale przede wszystkim ludzie są sobie sami winni. Bo po pierwsze to oni wybierają polityków, którzy nimi rządzą. To oni idą do danej pracy i godzą się na dane warunki finansowe, często poniżej godności człowieka. I ponadto to oceni podejmują decyzje odnośnie swojego rozwoju lub jego braku, które mają wpływ nie tylko na ich życie, ale całej rodziny, w tym dzieci. Nie ma przyszłości bez przeszłości. Istnieje coś takiego jak związek przyczynowo-skutkowy.
Rodzice często w takiej sytuacji nie potrafią sobie poradzić ze stresem. Życie od 1 do 1 to nie jest schemat, który sprawia, że można zachować komfort psychiczny. Do tego dochodzi dodatkowo presja, bo zarówno oni jak i ich dzieci mają swoje potrzeby. Często ambicjonalne, które wymagają odpowiednich nakładów finansowych i bytowych. Brak możliwości rozwiązania tych problemów sprawia, że frustracja jest rozładowywana przy pomocy alkoholu, awantur, przemocy fizycznej czy też przemocy psychicznej.
Oboje rodziców (zarówno kobiety jak i mężczyźni) bardzo często o swoje niepowodzenia obwiniają dzieci. A to właśnie oni spłodzili swoich potomków o których przyszłość powinni zadbać wspólnie. Potem takie dzieci wchodzą w dorosłość z negatywnym bagażem doświadczeń, nie potrafią funkcjonować normalnie, popadają w depresje, cierpią na DDA czy DDD ale przede wszystkim nie radzą sobie z presją otoczenia, zmieniającym się światem i wyścigiem szczurów. Coraz więcej osób korzysta z usług psychoterapeutów czy psychiatrów. Coraz więcej sprzedaje się psychotropów oraz antydepresantów. Coraz więcej młodych osób sięga po różne używki takie jak alkohol czy narkotyki. Parę piwek czy blancik wieczorkiem są traktowane jako świetny antydepresant, który pozwoli wychillować się po ciężkim dniu. Szacuje się, że około 40% studentów cierpi na depresję. Wiele dziewcząt pochodzących z biednych rodzin obsesyjnie potem szuka mężczyzn z grubym portfelem albo co gorsza oferują swoje usługi na portalach z ogłoszeniami towarzyskimi, aby pozwolić sobie na życie na poziomie.
A jak można było tego uniknąć? W bardzo prosty sposób. Zdecydować się na założenie rodziny w momencie, kiedy ma się stabilną sytuację w życiu, zarabia odpowiednio dobrze, posiada różnej maści aktywa czy pasywa. Przecież nikt nie każe nam żenić się czy wychodzić za mąż w wieku 20 lat, kiedy wiele osób jest przysłowiowymi „gołodupcami”. W czasach, gdy można bez problemu stosować antykoncepcję i spokojnie zaplanować potomstwo można odłożyć takie decyzje w czasie. Do momentu aż mężczyzna oraz kobieta będą czuli się na tyle stabilni, że będą mogli spokojnie zdecydować się na potomstwo. Rodziny nie należy traktować stricte emocjonalnie, ale przede wszystkim jako biznes, który ma się rozrastać i kolokwialnie budować własne imperium. Każdy z nas startuje z innego pułapu i należy o tym pamiętać. Mamy różne uwarunkowania, zdolności czy możliwości. Dlatego należy przestać żyć takim schematem, że mając tyle i tyle lat to powinienem zrobić to i tamto albo mieć to czy coś innego. Życie pisze różne scenariusze. Osobiście polecam funkcjonować na zasadzie instrukcji warunkowych albo po prostu algorytmów. Zwróćcie uwagę, że wiele osób z zamożniejszych rodów właśnie stosuje takie schematy. Najpierw skupiają się na konkretnych celach a potem na założeniu rodziny. Tam nie ma przypadku. Chłodna kalkulacja. Wiem, że miłość to piękne uczucie, ale samą miłości nie wykarmi się dzieci. Należy w życiu zachować pragmatyzm.
Podsumowanie
Smutna prawda jest taka, że bieda bardzo często jest przyczyną różnej maści konfliktów i patologii. Nie twierdzę, że stricte wyeliminowanie biedy sprawi, że nagle życie na świecie stanie się piękniejsze. Ale na pewno znacznie poprawi się jakość naszego życia zarówno pod względem codziennego komfortu, zdrowia, zarówno tego fizycznego jak i psychicznego, ale przede wszystkim poprawi nasze relacje między sobą. Jest takie brutalne w kontekście życia codziennego stwierdzenie, że „z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach” a na dodatek najlepiej ustawić się gdzieś z boku, aby potem wyciąć siebie z rodzinnego albumu. Patrząc jak zmienia się świat, coraz częściej zauważam, iż rośnie liczba osób, które chcą ustawić się gdzieś z boku na rodzinnym zdjęciu. Tak więc zanim Państwo zdecydujecie się na zbudowanie rodziny wyłączcie emocje i włączcie rozum.