Nie rób z kobiety centrum swojego świata!
Spis treści
Wielu mężczyzn słucha romantycznych bajek, że najważniejszym jest, by zrobić ze swojej kobiety centrum swojego świata. Mężczyzna ma robić masę rzeczy dla kobiety, zawsze o niej myśleć na pierwszym miejscu, bać się, że ona odejdzie „bo jemu tak na niej zależy”, najlepiej za wiele od niej nie wymagać, bo to by było obciążanie jej, a obciążenia masz brać „po męsku” tylko na siebie (zobacz). Pokaż, że jesteś hojny, szczodry i opiekuńczy. Płać. Tak jej zaimponujesz. Tak pokażesz, że jest ważna.
No właśnie, tylko ona będzie ważna. I tylko ważne będą korzyści dla niej (lub głównie).
A potem okazuje się, że kobieta mówi, że to nudne, desperackie, że ona wyczuwa w tym brak wartości, że mężczyzna stracił „to coś” i że ona potrzebuje czegoś innego. Mężczyzna słuchał logicznych komunikatów od kobiety czego ona potrzebuje, robił wszystko czego chciała, był wiecznie dobry i wybaczał wszystko, słuchał „szczęśliwa żona, szczęśliwy żywot”, a i tak nieszczęście przyszło do tego mężczyzny. W tym wypadku zdrada i jak to często u kobiet – nastąpiła zmiana gałęzi.
Wnioski? Nie rozpieszczaj, bo nie zostaniesz doceniony
1. Mężczyźnie nigdy nie może zależeć bardziej niż kobiecie, ponieważ stanie się uległy i zależny, a kobiety zbyt często nie umieją się zdecydować czy są to cechy kobiece u mężczyzny, których mogą nie lubić (ale bywa z tym różnie), czy może gwarantujące bezpieczeństwo, którego CZASEM chcą (a czasem czegoś odwrotnego – jak wiatr powieje). Jeśli kobiecie zależy bardziej, niż mężczyźnie jest mniejsza szansa, że ona odejdzie, bo to ona będzie się bała rozstania, a nie na odwrót. To ona będzie widzieć wartość w mężczyźnie w takiej sytuacji, a od wartości się nie odchodzi.
W takiej sytuacji to ona może być uległa, może ciągnąć do niego, może chcieć z nim kontaktu na każdym polu. Kobieta może się czuć wbrew pozorom przez to kobieco, a mężczyzna z władzą, a nie pod pantoflem – męsko. Oczywiście to też może rodzić problem dla niektórych kobiet, bo zakompleksieni mężczyźni potrafią nadużywać swojej władzy, ale po prostu ciężko o inne wyjście w konfiguracji z kobietą, niż dowództwo mężczyzny. Mniej więcej równe zaangażowanie i wymiana dóbr dla siebie też jest w porządku, ale na pewno najbardziej spaja relację podążanie kobiety za mężczyzną. Feminizm jednak nauczył kobiety, że to one powinny władać. Prawicowcy powiedzieli, że kobiety nie mogą ufać mężczyznom, bo jest kryzys męskości. No i kobiety władają, a te związki nie wychodzą.
To w sumie dość zabawne jak się słucha, gdy kobiety mówią „mężczyźni powinni być liderami!”. Przychodzi mężczyzna lider ze smykałką do prowadzenia, a kobieta mówi, „no ale za tobą to akurat podążać nie chcę i nie będę robiła po twojemu!”. I wychodzi później, że kobieta mówi, że prawie nikt jej nie pasuje, wylicza stos wad danego mężczyzny, a jedyni liderzy których ona pragnie to albo postacie filmowe, których nigdy nie spotka w życiu, albo władający korporacjami (garstka mężczyzn, którzy też mają wady, ale są uznawani za „alfa”), albo toksyczni bad boye. I zdziwienie, że taka kobieta jest samotna, poturbowana, lub w związku którego i tak realnie nie chce.
2. Mężczyzna powinien stawiać siebie na pierwszym miejscu, by zawsze się rozwijał, był ciekawy i niezdesperowany. Im mężczyzna więcej daje od siebie, a mniej się rozwija, tym częściej jest drenowany do wartości zero (i nie nadrabia jej). To kobieta rośnie w wartość, którą przejmuje od mężczyzny. Oczywiście nie oznacza to, że mężczyzna ma lekceważyć kobietę, ale po prostu ona nie może być jego całym światem jak się romantycznie uważa, ponieważ to doprowadza do rozpieszczenia jej, a rozpieszczenie równa się toksyna. Każdy kto choć minimum liznął wiedzy o wychowywaniu dzieci ten wie, że rozpieszczone dzieci stają się nieznośne, roszczeniowe, mające pretensje do wszystkich wokół, nigdy nie osiągają zadowolenia, bo wiecznie im mało i uczą się przemocy za którą nie biorą odpowiedzialności, ponieważ nikt ich za nią nie ukarał. Dlaczego zatem słuchać, że tylko dorosła kobieta powinna otrzymywać rozpieszczające zachowania? Bo romantyczne filmy tak mówią? Bo wiele kobiet tego głośno żąda? Tak, najgłośniej żądają te, które były najbardziej rozpieszczone, które próbują robić za głos wszystkich kobiet, za autorytet kobiecości i tej śmiesznej definicji kobiecej energii.
3. Mężczyzna nie może mieć zależnej samooceny od opinii kobiet. Przez zależność takiej samooceny on da się nabrać na słuchanie poleceń od kobiety, że jak się słucha czy płaci na zawołanie, to wtedy jest bardzo męski, inny niż wszyscy, wyjątkowy, „love forever”, czy inne tego typu frazesy. Wystarczy, że zauważysz że kobieta poucza mężczyznę jaki ma być, że jej wizja relacji jest jedyną słuszną i już jasnym jest, że nie będziesz nikim kogo ona doceni. I to naprawdę niezależnie czy powiesz, że chcesz w relacji w pewien sposób dominować „tradycyjnie”, czy chcesz partnerstwa. Jeśli będzie skrytykowane co nie powiesz, będzie opozycja, to znaczy, że kobieta będzie chciała przejąć pałeczkę władzy i to też pokazuje, że nie pasujecie do siebie. A mimo to mężczyźni próbują. Błąd. PS zawsze mnie to ciekawi jak kobiety mówiące do mężczyzn „płać”, bądź hojny lub utrzymuj nie uważają, że wykorzystują mężczyzn finansowo, a jak mężczyzna chce, by kobieta też jemu coś kupiła, pokazała, że jej zależy, albo i gdy ona przejmie utrzymywanie, to od razu powstaje wielkie larum, że to dosłownie przemoc. Piękne podwójne standardy pokazujące jakim przywilejem cieszą się kobiety.
4. Mężczyzna powinien wymagać od kobiety zaangażowania, współczucia w słabościach i inwestycji tak samo jeśli kobiety wymagają tego od mężczyzn. „Tradycjonalistki” od krytykowania równości płci już krzyczą, że tak nie może być, bo nie taka jest natura blablabla. Tylko problem polega na tym, że trzymamy się swoich inwestycji bardziej niż ludzi którzy wszystko dostają na tacy za darmo. I stąd też tyle kobiet odchodzi bez problemu od mężczyzn, a za miesiąc od rozstania już ich nawet nie pamiętają, lub pamiętają TYLKO ICH WADY. Tak, badania pokazują, że kobiety dużo lepiej radzą sobie z rozstaniami.
Po prostu w takiej sytuacji kobiety brały od mężczyzny wiele, uważały, że im się to należy, że taka jest natura, a od siebie dawały jak najmniej. A dawały mało dlatego, że mężczyzny NIE CENIŁY, ceniły siebie same (narcyzki), a i mężczyzna sam siebie nie cenił. On uważał, że jego wartością jest służalczość wobec niej, a jej wartością jest możliwość jej służenia.
Jest taki fajny cytat, który opisuje tę sytuację.
„Nie traktuj kobiety jak gwiazdy, bo w jej oczach będziesz tylko fanem.”
Wbrew pozorom i ku zaskoczeniu wielu mężczyzn kobieta to nie jest chodzący stos idealnych cech, anioł, czy inna zbawicielka. Nie jest to też zawsze osoba karygodnie zła, by traktować ją podrzędnie. Wystarczy, by traktować kobietę jak człowieka. Wady ma każdy, świadomość tego zabija niefortunną idealizację, a zalety trzeba widzieć obiektywnie, a nie przez pryzmat efektu aureoli (np. wyglądu), czy innych złudzeń.
5. Mężczyzna musi być asertywny, a więc nie może wszystkiego wybaczać i ma prawo do odmowy. Jego granice, jego prawda, jego sprawy są święte, a kobieta nie jest wtedy traktowana na specjalnych warunkach, nawet gdy wymusza to szantażem (a wiele kobiet owszem to robi i nie nazywamy tego przemocą, a „no dajcie spokój, takie są kobiety i już, musicie sobie jakoś radzić”).
Coś bym jeszcze dodał tu o wzbudzaniu emocji i umiejętności wyrażania ich, ale te kontrowersje zostawię na kiedy indziej 😉
Najłatwiej winić zdradzonych – rzekną te kobiety postawione w centrum świata
I ostatni aspekt wpisu tego mężczyzny ze screena czyli aspekt osób zdradzających, które są inne niż osoby moralne. Osoba zdradzająca ZAWSZE znajdzie winę w drugim człowieku za swoją zdradę. Zawsze będzie „musiała” to zrobić, ponieważ szuka odskoczni, nowości, nowych emocji i bodźców.
Więc nawet jeśli mężczyzna będzie idealny, to może zostać zdradzony za to, że był idealny.
Mężczyzna który nie był idealny może być zdradzony za brak idealności.
Czy jest z tego wyjście? Absolutnie nie ma. Poza tym, by takich osób nie wybierać. Są pewne oznaki, że ktoś ma osobowość nielojalną, skłonną do zdrad (niedługo taki artykuł napiszę). Takie osoby często obmawiają innych, nie trzymają przyrzeczeń, muszą dostawać uwagę z zewnątrz nawet gdy są w związkach, brakuje im empatii do nas i nie chcą uczynić naszego świata lepszym. Do tego brakuje im pokory, bo zawsze wykłócają się, że ich winy nie ma nawet za ich ewidentne błędy. Można wymieniać.
Ale kluczem jest to, że niezależnie czy mężczyzna będzie słuchał logicznych komunikatów jaki ma być, czy też emocjonalnych – i będzie starał się rozumieć kobiece emocje, będzie dawał komfort. I tak może to NIC nie znaczyć, jeśli kobieta zechce zdradzić, bo ona ma taką właśnie, patologiczną osobowość. Nie można winić ofiar za patologię sprawców.
Taka kobieta może nawet powie, że została uwiedziona przez kogoś innego, bo on na jej emocje wpłynął, dał powiew nowości w stosunku do tego co dawał obecny mężczyzna. Pamiętajmy, że niezależnie od cech charakteru każdy po latach w jakiś sposób nudzi. Znamy człowieka na wylot, nie zaskoczy nas za bardzo, znamy jego wady. Nowa osoba jest niepoznana do końca, nie ma jeszcze niczego w niej irytującego, a jej komplementy, mimo że identyczne do obecnego partnera brzmią wiarygodniej.
Dlatego trochę żenuje mnie narracja głównie tradycjonalistek, które piszą, że mężczyźni są zdradzani, bo są partnerscy, równi, albo wiecznie za mało męscy. Bo jakby byli odpowiedni to na pewno kobiety nic by nie zrobiły złego.
To jest bzdura, bo kobieta może się zmęczyć nawet największą męskością i polecieć do wrażliwego artysty grającego jej na gitarze i rozmawiającego z nią o emocjach, a nie tylko mówiącego „daj spokój z tymi babskimi pierdołami, idź do koleżanek”.
Aby była odmiana. I takich sytuacji jest multum. Prawda jest taka, że nie możemy powiedzieć np. bądź jak jakiś tam sławny mężczyzna, niech będzie dla ciebie autorytetem zachowań i wtedy kobieta cię nie zdradzi. Nie ma takich opcji, bo okazałoby się, że cechy mężczyzny X pasują kobiecie Z, ale już nie pasowałyby innej kobiecie i ona akurat ten sam ideał by pogrążyła. Masa przeróżnych mężczyzn była zostawianych i zdradzanych np. w showbusinessie i to byli mężczyźni różni. Jedni to kierownicy wielkich firm, inni wielcy artyści, jeszcze inni to wrażliwcy, a kolejni to chodzący „rambo”.
Po prostu niektóre kobiety na siłę narzucają swoją propagandę przyzwolenia na zdrady i jest to robione po to, by móc się w przyszłości wybielić za swój niecny uczynek, odejście, zdradę, czy cokolwiek. Kobieta jeśli ma takie poglądy to nie ufaj jej i nie wybieraj jej.
Naprawdę dziś jest prosto uderzać w mężczyzn, a to w ogóle nie jest weryfikowalne, czy jak mężczyzna by się zmienił, to kobieta by nie szukała uwagi na zewnątrz. W ogóle nie ma na to dowodów i nie da się cofnąć czasu, cofnąć pewnych decyzji. Ona sama takiego mężczyznę wybrała (czyli jej pasował, nie może użyć tego argumentu), sama tym związkiem kierowała (czyli źle kierowała, jeśli coś poszło nie tak, ale w sobie winy nie widzi), a mimo to nie bierze odpowiedzialności za to, że skrzywdziła tego samego mężczyznę, któremu mówiła o miłości. W tym sęk.
Jeszcze jest argument, że mężczyzna się zmienił, ale to też takie słowo wytrych, bo można zawsze powiedzieć, że ktoś się zmienił po 10 czy 20 latach. Ciężko żyć bez żadnej zmiany. A inne zmiany są po prostu naturalne i to problem zawsze osoby zdradzającej, że nie umie w tym funkcjonować. Ba, zdradzająca też się zmieniła przez ten czas, ale w tym problemu nie widzi. Są osoby, które przywiązują się coraz bardziej z biegiem lat, a są osoby które odwiązują się z biegiem lat, bo je to nudzi. Zupełnie inny typ psychiki. I nie chcesz tych drugich osób, mimo, że wielu osobom wydają się z zewnątrz na bardziej pasjonujące.
Kto uczy nieodpowiedzialności ten doprowadza do krzywd teraz lub w przyszłości, ponieważ takie osoby nabywają mentalności, że nic od nich nie zależy, to nie są ich własne decyzje, a wina jest zawsze poza nimi. Czas rozpoznawać te osoby w porę.