Konflikty w związku, czyli trudna sztuka komunikacji cz.1
Spis treści
Konflikty w związku spowodowane są najczęściej różnicami w komunikacji płci. Błędna komunikacja potrzeb jest głównym czynnikiem rozstań i rozwodów. Zazwyczaj wiąże się ona z brakiem dojrzałości i samoświadomości. Jedni z czasem się zmieniają, inni nadal zostają na tym samym poziomie i wyszukują idealnie dobranych do nich partnerów, bez przemyślenia czy nie powinni także czegoś w sobie zmienić i ułatwić drugiej stronie bytowania z nią. Częstym problemem jest chociażby przenoszenie modelu funkcjonowania z jednego związku na drugi, jakby to była dokładnie jedna i ta sama osoba. Brak elastyczności i zauważania odrębnych, wyjątkowych cech u drugiego człowieka, to sztywne, a następnie egoistyczne myślenie, które jedynie próbuje formować drugą osobę pod nasze potrzeby, niżeli zbudować związkową „drużynę”. Na dobre i na złe: czy potrzeby są spełniane jednej, czy drugiej strony. W ten sposób unikamy strzelania sobie samobója, zamiast grania do jednej bramki i podążania w tym samym kierunku.
Żeby budować dobry związek trzeba wyjść „poza siebie”.
Nikt nie powinien być sam
Człowiekowi nie jest dobrze pozostawać samemu. Uczynię dla niego pomoc jako jego uzupełnienie(…). I Bóg przystąpił do ukształtowania niewiasty…
Księga Rodzaju 2:18,22
Cytat Biblijny mówiący, że kobieta to podpora, uzupełnienie i wsparcie dla mężczyzny daje nam możliwość kontynuowania różnic i ról płciowych, które wcześniej były wzmacniane po to, by większość ludzi mogła się do nich dostosować. Płcie są komplementarne – kwestią jest tylko to, czy chcemy się wzajemnie rozumieć, czy może wymagać od płci przeciwnej bycia kimś kim nie jest. Społeczeństwo narzuca nam dzisiaj cudaczne normy płciowe, w których nie możemy się odnaleźć. Kobiety poszukują niemożliwego, czyli czułego jaskiniowca/twardego misia (sprzeczne cechy, bo dwóch różnych typów mężczyzn), mężczyźni gubią się w tych wzorcach i odpuszczają, lub mają niską samoocenę (często nawet nieświadomą, co jedynie widać po zachowaniu, czy małej pewności siebie przy kobietach). To wynik między innymi tego, że mężczyźni zostawiani są samym sobie, że nasze potrzeby nie są uznawane za tak ważne, jak potrzeby kobiece i że w ogóle płeć męska nie jest tak wartościowa, jak płeć kobieca. Kobiety z kolei motywowane są do… bycia męskimi i przejmowania męskich ról. Z kolei mężczyźni do kobiecych niekoniecznie. Brakuje elementarnej cząstki w tym systemie – powstaje wielka dziura.
No ale wszędzie słyszymy o równości, tak?
Traktuj innych, jak chcesz by traktowano Ciebie
Jesteśmy dzisiaj wolni, możemy więc dobierać sobie partnerów dosłownie dowolnie. Z jednej strony wolność jest przyjemna, jest możliwość „bycia sobą”, z drugiej wielu ludzi nie umie z tej wolności korzystać i nie daje też takiej wolności innym.
Byłoby to bardzo proste, gdyby wszyscy stosowali zasadę pełnej wzajemności i np. nie kłamali, gdy nie chcą być okłamywani. Gdy mieliby wady, to dawaliby wyrozumiałość na nie i na potknięcia drugiej osobie. Jeśli nie chcieliby, by ktoś nie miał do nich pretensji, nie tworzyliby pretensji do niego. Jeśli, by chcieli, by inni spełniali obietnice i nie zawodzili, to by robili dokładnie to samo. I tak ze wszystkim. Tyle, że ludzie lubią przeciągać linę na swoją korzyść, sprawdzać nasze granice. Potrafią nam wejść na głowę dla uzyskania własnych korzyści i być oburzonymi, gdy nie pozwolimy na to. Dwie strony mają pracę tutaj do wykonania, jeśli nie chcą skończyć sfrustrowani. Pierwsza musi ograniczyć swoje egoistyczne zapędy. Druga musi nauczyć się stawiania granic, by nie zostać wykorzystanym i stłamszonym.
Jednak mężczyzna zazwyczaj ma jasne zasady związku, nie chce by burzyć ich logicznego ładu. A jest A, B jest B i koniec. Tyle, że mężczyźni, póki nie osiągają wysokiego statusu społecznego, nie są słuchani przez kobiety i ich zasady, mimo że mogą być klarowne, nie są uznawane za pożyteczne. Wcześniej to kobieta pomagała mężczyźnie osiągać wysoki status, lecz dzisiaj nie uznajemy, że leży to w jej obowiązku. Kobiety z kolei dostawały poczucie bezpieczeństwa od mężczyzn i to należało do naszych obowiązków. Jeśli obie płcie umiały coś od siebie dać, co leżało w potrzebach płci drugiej, to zdecydowanie łatwiej im było i swoje obowiązki wypełniać. Wszyscy czuliśmy się bardziej potrzebni, byliśmy więc pewniejsi siebie i bardziej produktywni. Każdy był zmotywowany, bo coś mógł dać. Dzisiaj bezpieczeństwo zapewnia kobietom państwo, prawa i przywileje. Mężczyzna jest zbędny, więc uczy się m.in bierności.
Kobiety częściej same nie wiedzą czego chcą, często same mówią, że nie rozumieją siebie samych, są zmienne, obawiają się inwestycji, więc i zasady też są łamane częściej. Problemem jest skomplikowana psychika kobiet, która pragnie dwóch sprzecznych rzeczy na raz, przez co mężczyźni kiedyś uznali, że taki chaos potrzebuje przewodnika. I same kobiety na to przystały uznając, że z jednej strony podnieca ich władza, gdy mają mężczyznę, który spełnia ich zachcianki (potem go nie szanują i nie pożądają), ale też marzy im się uległe podporządkowanie jakiemuś wartościowemu mężczyźnie, któremu mogą zaufać i siebie powierzyć, by nie musiały znosić trudów np. podejmowania ciężkich decyzji (uznano dziś, że słuchanie mężczyzny jest opresją). To są sprzeczności, które przekazuje mainstream, a który buduje dalsze niezrozumienie płci.
I mimo większych potrzeb i kaprysów kobiet, często nie umieją ani ich bezpośrednio wyrazić (dzisiaj można znać nawet 30 latki, które pragną domyślania się u mężczyzny, czy testują jego zaangażowanie i reakcje), ani uznać, że obciążają sobą mężczyznę, co zatraca jego chęci. Z kolei mężczyźni często popadają w skrajności w kontaktach z kobietami. Albo są głusi na niezbyt bezpośrednie komunikaty kobiet, mało empatyczni, nie czytają między wierszami, nie znają natury kobiet. Albo są zbyt wyczuleni, przez co stają się desperacko ulegli, potrzebujący, przez co kobiety ich uznają za „dodatkowy problem”, niżeli kogoś z kim mogłyby być w innym przypadku, niż z litości.
Ale to wszystko daje nam lekcję. Pierwsza osoba musi być bardziej wyczulona, druga wyluzować. Każda relacja nas czegoś uczy i tylko od nas zależy, czy wyciągniemy odpowiednie wnioski, czy uznamy, że winna jest druga strona, że nam nie wyszło.
Ważnym czynnikiem rozpadów związków jest też szacunek, a raczej jego brak. Zapewne niedojrzałym osobom trudno uszanować kogoś, kto ich nie rozumie, gdy taka osoba sądzi, że wyraża się dostatecznie jasno, czy z należytym szacunkiem i to nie z nim jest problem. Tyle, że żeby rozumieć siebie doskonale bez pracy i samoświadomości, trzeba posiadać dokładnie ten sam mózg co my mamy, te same doświadczenia i te same reakcje na bodźce. To praktycznie nierealne, by spotkać tą mityczną drugą połówkę pomarańczy, która w 100% odzwierciedla nas. Dlatego to nasz obowiązek, by partnerowi w komunikacji pomóc, a nie zrzucać winy na niego za braki i niedopowiedzenia.
Trochę zrobię to za Was zbierając najważniejsze aspekty powstawania konfliktów w związkach na bazie złej, lub niedostatecznie zrozumiałej komunikacji, ale i na bazie różnic płci (statystycznie, bo oczywiście nie wszyscy jesteśmy w pełni jednakowi).
Brak akceptacji
Jest to częsty przypadek w toksycznych związkach. Brak akceptacji, a chęć zmiany partnera w kogoś innego, pod jakiś swój wyidealizowany obraz w głowie, pod własne zachcianki. To nasza odpowiedzialność, by takie schematy z głowy wyrzucić i dać człowiekowi wolność, by mógł w pełni rozwinąć swój potencjał. Chcąc go zmienić – jest tłamszony. Tym bardziej, że dzisiaj różnice damsko-męskie nie są aż tak wyraźne, jak kiedyś i nie można dążyć ani do modeli kobiet z wyblakłych gazet czy szukając panny jak w porno. To samo, gdy kobiety szukają mężczyzn z filmów akcji. Niestety kolejny raz wrzucam kamyk do ogródka kobiet – to kobiety są znane z tego, że lubią zmieniać mężczyzn, więc pokazują często brak akceptacji. Jak to leciało?
Żona po ślubie chce, by mąż się zmienił. Mąż po ślubie, chce, by żona pozostała taka sama.
W braku akceptacji zamiast skupiać się, że ktoś nie jest taki jak my, uznajemy, że jest wadliwy (albo jeszcze gorzej, że nas nie kocha, jeśli nie robi wszystkiego jak sobie założyliśmy). Zamiast poszukać pozytywów, zalet, ale też pomóc w tym, by druga strona NAS zrozumiała, to długi okres czasu potrafimy jedynie wyrażać niezadowolenie i stawiać kolejne roszczenia.
Jeśli chcemy kogoś zmienić „dla jego dobra”, jak wiele egoistycznych ludzi usprawiedliwia te zachowanie, to ten będzie w końcu stawiać opór (i uważać to „dobro” za FAŁSZYWE!). Jeśli z kolei ta osoba będzie się zmieniała cały czas pod dyktando drugiej, to ta druga na pewno jej nie uszanuje. Jeśli chcemy pomóc w czymkolwiek, to nie nadajemy presji. Presję mamy w pracy, a nie w związku, zatem nie można być osobą, z którą trzeba wygrać jakąś walkę. Nikt nie chce być z dyktatorem/dyktatorką, którym praktycznie wszystko nie pasuje. Wymuszanie zmian na kimś, to prosta droga do przemocy.
Jeśli danej osoby nie akceptujemy jaka jest dzisiaj, to nie zaakceptujemy po zmianach.
Najgorzej jest powielać schemat, który często jest wykorzystany przez polityków, którzy tworzą dwa przeciwne sobie obozy. Jeśli nie zgadzasz się choć z jedną decyzją, to od razu jesteś moim wrogiem! I na pewno kochasz inną partię (czy w związku: zdradzasz mnie z kimś).
Wymiana dóbr, a różnice potrzeb kobiet i mężczyzn
Podstawą udanego związku jest wymiana dóbr. Każdy dojrzały człowiek musi znać swoje dobre strony, zalety, ale też wady, czy też cechy, których nigdy nie dostarczy drugiemu, choćby próbował go torturować. W niedawnych czasach ludzie mieli to ułatwione, dlatego, że rozdysponowano role płciowe. Mężczyzna musi oferować dane dobro, kobieta dane. Dzisiaj tego nie ma, więc zdani jesteśmy na siebie w dogadywaniu się „co kto powinien”. Jak widać, wychodzi to średnio.
Pierwsza i najważniejsza różnica damsko-męska, która wynika z natury, a nie narzutu kulturowego:
Mężczyzna pragnie respektu, posłuchu, kobieta akceptacji, adoracji i lubienia jej.
Wynika z tego ważna zasada:
Mężczyznom trudniej o bycie szanowanym, o uprawianie seksu z wieloma kobietami. Kobietom trudniej o lubienie ich charakteru.
Proszę mnie dobrze zrozumieć. To nie jest mój stosunek emocjonalny, ani do kobiet, ani mężczyzn, tylko zasada ogólna.
Mężczyzna może być nielubiany, ale jeśli nie jest respektowany, lub jest poniżany, to ma największy problem. Jeśli kobiety są nielubiane i niezauważane, to też widzą duży problem, choć dziś dodatkowo wiele z nich chciałoby mieć posłuch. Mężczyźni szukający akceptacji i lubienia są uważani za niedojrzałych. Kobiety nie. Kobiety mają portale społecznościowe, w których do bólu rozwijają swój brak akceptacji siebie i szukają uwagi. Kobietom przyzwala się na szukanie opieki u mężczyzny, więc wykształcanie cech zależnych i niedojrzałych. Kobiety nawet gdy wredne, manipulujące, zołzowate, czy złośliwe – i tak oczekują lubienia ich, mimo, że trudno im zmienić ten charakter. Stąd różnice. To nie jest tak, że kobietom należy się lubienie ich charakteru- tak samo, jak mówi się, że mężczyznom nie należy się ani szacunek za płeć, ani seks z wieloma kobietami. Obie płcie pracują w TYCH REJONACH i zdecydowanie się różnią. Mężczyźni są częściej lubiani, tak jak kobietom jest łatwiej o seks. Mężczyznom trudniej o seks i respekt, kobietom trudniej o to, by nie były wrednymi (często narcystycznymi) zołzami. Złóżmy to w całość.
Jeśli kobieta nie jest świadoma, że próbuje pełnić obie role płciowe, to nie ma prawa wymagać świadomości swojej roli u mężczyzny. Jeśli ona nie pozwala mu wyznaczać kierunku, to nie może obwiniać go o niepowodzenie relacji. Jeśli mężczyzna nie wie, że kobiety jakkolwiek, by je nie wychowywać, to i tak będą wymagały uwagi, nie dając jej mężczyźnie w równym stopniu, to też jest skazany na porażkę. I tego jest więcej, ale o tym pisałem w innych tekstach.
Na ogół mamy inne cele i zasoby, które uznajemy za atrakcyjne w płciach. Dlatego słabi mężczyźni i mało atrakcyjne kobiety nie osiągają wysokiego powodzenia. Słaby mężczyzna musi trenować fizyczność, psychikę, charakter, intelekt i zbierać doświadczenie, a kobiety muszą dobrze wyglądać i rozumieć mężczyzn, by uzyskiwać własne cele. Mężczyźnie oczywiście stawia się wyższe wymagania, co pokazuje pociąg kobiet tylko do naturalnych samców alfa, których jest do 20% w społeczeństwie i stąd tyle chaosu, bo uznajemy się kulturowo za zupełnie równe płcie. Tak nie jest.
Kobieca logika szuka uwagi, ale tylko wtedy, gdy jej zmienny stan emocjonalny tego pragnie
Przykład szukania uwagi poza fochem, płaczem, cichymi dniami i wyrażaniem niezadowolenia z czegokolwiek?
Trzy sytuacje.
1. Chcesz pomóc kobiecie w czymś, bo widzisz, że ma problem. Mówi, że nie. Drugim razem, znowu odmawia i mówi, że sobie poradzi. W trzeciej sytuacji nie pomagasz już, bo nauczyła Cię w ten sposób. Kobieta ma pretensje.
Dlaczego? Bo nie dałeś jej uwagi, a właśnie z niej czerpią moc. Szczególnie te narcystyczne kobiety.
2. Robisz coś dla kobiety, rozmawiasz o czymś, w jakiś sposób, czy zachowujesz się w dany sposób. Kobieta chwali, mówi, że rób tak dalej, że jest super. Mija jakiś czas, kobieta mówi, że takie zachowania są dla niej nieodpowiednie. Przestajesz tak robić. Co robi kobieta? Ma pretensje, że się zmieniłeś.
Nie słuchaj tego. Rób tak, jak uważasz za słuszne. Nie daj sobą sterować jak chorągiewką.
3. Z narcystycznymi kobietami jest jeszcze gorszy problem, gdy to im się zwraca uwagę. Powiedzmy zawiodły mężczyznę w jakiś sposób, lub często go krytykują. Mężczyzna mówi pas, wycofuje się, bo traci siły na taką relację. Kobieta tego typu zamiast zrozumieć co zrobiła nie tak – ma pretensje, że ten mężczyzna się nie odzywa. Takich kobiet unikamy, co pisałem nie raz, ponieważ ZDROWA KOMUNIKACJA Z NARCYSTYCZNĄ OSOBĄ JEST NIEMOŻLIWA.
Jedyne rozwiązania na takie problemy to ignorowanie pretensji, wyjaśnianie przy tym, że kobieta sama nauczyła takich reakcji w taki sposób, jak opisuję wyżej. Należy też zachować spokój, ponieważ jasnym jest, że kobieta w takich sytuacjach będzie hiperemocjonalna i próbowała zaburzyć męską logikę. Najlepiej by było takich kobiet też w ogóle nie wybierać. Jak selekcjonować takie osoby opisuję w innych tekstach.
Podobne zachowania zapewne można widzieć u niektórych mężczyzn, ale to kobiety, które nawiązały bliskie relacje z takowymi, powinny się wypowiedzieć. Czekam na maile od Was.
Egocentryczne podejście kobiet-księżniczek
Często słyszę od mężczyzn jak wiele wymagań mają kobiety, sprawdzają co krok ilu mężczyzn je spełnia, czekają bez inicjatywy na to, by coś w ich życiu się zmieniło. Tak, ale te kobiety nie wymagają od siebie. Nie chcą słyszeć, że one muszą coś zrobić, zmienić, dać od siebie więcej. Póki mężczyzna sobie „nie zasłuży”. I dlatego tkwią w próżni i nie będą szczęśliwe. Czasem nawet się ze mną zgodzą, ale w sytuacji, gdy w grę wchodzą emocje, gdy nie czują się pewnie, znowu zaczynają swoje gierki, by przeciągać strunę i by to im dawać całą uwagę. Wiele z nich także uczy się wykorzystywać mężczyzn, czy manipulować dla uzyskiwania konkretnych zasobów.
Często też słyszę od kobiet, że kobieta nie musi niczego oferować, bo nie jest przedmiotem (gdy oczywiście mężczyzna według nich – musi). Niestety te kobiety same sobie strzelają w stopę, gdy nie umieją określić co mają do zaoferowania. Dorośli myślą o innych, bo osiągnęli taką wartość, że mogą się już nią dzielić. Ale to są ludzie dorośli mentalnie. Można mieć zasoby, można czasem się nimi podzielić, ale mentalnie nie wynika to z realnych chęci uprzyjemnienia komuś życia. Jeśli cele takiej osoby są płytkie (np. bo co ludzie powiedzą?), to uzyska płytkie emocje i płytkie rezultaty.
Jak rozróżnić kobietę, która będzie złośliwą egoistką w związku? Patrz jak ocenia innych. Jeśli sama widzi w ludziach cały czas złe intencje, co rusz, by kogoś krytykowała, podważa kogoś pozytywne podejście, to znaczy, że sama jest taką osobą. Nie zmieni się jej i nie przetłumaczy, bo jej emocje i przeczucia dyktują to, co usłyszysz od niej „brzmiącego logicznie”.
Dojrzały człowiek nie mówi też, że potrzebuje bezgranicznej i bezwarunkowej miłości (czyli nie zauważaj żadnych moich wad, błędów, kochaj za wszystko, nawet gdy Ciebie ranię). Zresztą za jakiś czas zripostuję emocjonalny tekst kobiety, o tym dlaczego jest sama, który osiągnął duży rozgłos w internecie – ale nikt nie wiedział, że pisała go zaburzona kobieta i powieliła zaburzone wzorce. Lajki jednak poleciały, jak stąd do Chicago, co pokazuje jak niską świadomość jeszcze ma wielu ludzi i jak trudno przyjmuje prawdę.
Musimy umieć tolerować swoją odmienność, a nie naginać drugą stronę pod siebie i swoje potrzeby.
Wielu ludzi tego nie potrafi, ponieważ chce zawładnąć drugą stroną. Chce zmusić do tego, by ktoś się nie wymsknął.
By ktoś bał się odejść. I zawsze w razie czego uznać, że to wina tej osoby.
Zamiast dać tyle dobra, by ta osoba doceniła te dane dobro i chciała się odwdzięczać.
Kiedyś jedna z kobiet powiedziała:
Dla mężczyzn nie można być dobrą, bo wtedy stają się źli.
Odpowiedzmy sobie jasno. Po co się starać dla kogoś, kto jest dla nas niedobry?
Dlatego jeśli czyta mój tekst, to gdy widzi tekst „ludzie powinni się dzielić”, to nie myśli „jak często się dzieliłam i czy nie powinnam częściej”, tylko „widzisz, ty się za mało autorze bloga dzielisz!”, „inni ze mną się rzeczywiście za mało dzielą!”. To dosyć sprawne oddalenie obowiązku od siebie, niestety kompletnie nierozwijające i budujące dalej niedojrzały, powierzchowny schemat działania.
Dlatego wielokrotnie wygląda to jak robienie na złość, po swojemu, co zawsze niszczy relację. Tyle, że ta osoba tego nie zauważy, bo ona w swoim umyśle jest zawsze „tą dobrą”. W ograniczonym emocjonalnie umyśle nie ma chwil refleksji nad swoim postępowaniem. W takich rozmowach międzypłciowych wtórują często koleżanki. Potwierdzają, że ta kobieta musi być trochę gorsza, trochę mniej dobra, trochę dłużej się nie odzywać, uciąć seks, odmawiać, nie słuchać, to wtedy na pewno mężczyzna będzie lepszy i będzie się starał mocniej.
Koleżanki oczywiście zawsze pragną szczęścia drugiej kobiety.
Tak, to ironia. Zbyt wiele kobiet mówi: „wolę kolegować się z mężczyznami”. I mają ku temu powody.
Jeśli nie umiemy pomyśleć co dla danego człowieka jest dobre i posłuchać czego potrzebuje, to ten człowiek nas nie obchodzi. Jak możemy mówić, że go kochamy?
Gierki na bok, kawa na ławę.
Ciąg dalszy nastąpi – część bardziej praktyczna.