Godzina policyjna dla mężczyzn? Kobietom schodź z drogi!
Spis treści
Z propozycją wprowadzenia godziny policyjnej tylko dla mężczyzn wyszła Partia Zielonych, po głośnym morderstwie Sarah Everard. Ma być to kontrpropozycja do tego, by to kobiety nie chodziły samotnie po nocach zachowując ostrożność. Świat zaczyna uważać, że wszyscy mężczyźni są zagrożeniem dla kobiet (wszyscy mają bić, gwałcić, mordować i porywać kobiety), dlatego wobec całej płci męskiej muszą być stosowane represje i zakazy. Zamiast celowania w jednostki, które łamią prawo, czy są patologiczne ma być to celowane w całą płeć męską. Jeśli mężczyzna nie przytaknie tej narracji, tej zgubnej odpowiedzialności grupowej, będzie uważany za część problemu. Zapewne za przyszłego sprawcę przemocy…
Przypominam, że inna feministka, tym razem ze Szwecji, wcześniej uznała, że każdy mężczyzna to gwałciciel (i to pomimo tego, że w ich kraju lwią część gwałcicieli stanowią imigranci, ale nie można o tym mówić, bo dziś to rasizm, czy ksenofobia). Ale nie jest to nic nowego w ich mizoandrycznej, a więc i rasistowskiej wobec białych retoryce. Sprzeciwu zbyt dużego nie ma, to też będzie to postępować…
Gwałtów w Polsce w roku 2018 odnotowano 1396. Liczba mężczyzn w Polsce to ponad 18 i pół miliona. Jaki więc procent mężczyzn stanowią gwałciciele? Niewielki. Jednak feministki chcą narzucić zakazy dla około 18 i pół miliona mężczyzn. Morderstw kobiet jest jeszcze mniej.
Jak „badane” są gwałty/molestowanie kobiet i jak feministki fałszują dane (wyolbrzymiają siejąc panikę, ale też zatajają podobne zachowania kobiet) wykazałem tutaj i tutaj (sowicie opłacana za takie badania pod tezę Fundacja STER).
Ale do rzeczy, co z tym schodzeniem kobietom z drogi…
Postulaty feministycznego bloga – pomysły podłapane przez polityczki lewicy
Feministka: Jeśli widzisz, że kobieta jest nachalnie zaczepiana i czuje się niekomfortowo – podejdź i wesprzyj ją.
Jest to zrozumiałe, by chcieć pomóc jako CZŁOWIEK innemu CZŁOWIEKOWI (niezależnie od płci), aczkolwiek dlaczego mamy bronić wyłącznie kobiety, gdy są zaczepiane, czy obrażane? Kobiety tak samo mogłyby wstawić się za mężczyzną, który jest obrażany, czy gdy mężczyźni są obrażani jako grupa/płeć. Mężczyzna za drugim mężczyzną tak samo może i powinien się wstawić.
Jeśli tylko jedna stroną żąda, a druga ma spełniać jej żądania, to ta pierwsza jest roszczeniowa. Przepraszam, ale roszczeniowość jest toksyczna. Nie idźcie tą drogą.
Zatem tak być powinno:
Moja odpowiedź: Jeśli widzisz, że mężczyzna jest zaczepiany, obrażany i może czuć się niekomfortowo – podejdź i wesprzyj go. Jak jest atakowany fizycznie i sądzisz, że nie dasz rady go obronić, spróbuj wezwać jakąś pomoc.
Pamiętajcie, równość 🙂 W innym przypadku byłoby to dość żenujące, że mężczyznom nakazuje się wykazywać jakimiś postawami, wtłaczać nas w jakąś rolę płciową (przy tym narażając swoje życie/zdrowie), a kobiet do takich ról, oraz poświęceń nie namawiać. Pytam retorycznie – uprzywilejowana kasta? Role płciowe mają należeć jedynie do mężczyzn, a kobiety mają być od nich wolne? Czyż to nie feministki stworzyły termin mansplaining, który miał mówić, że mężczyźni mówią kobietom co mają robić, albo jak się zachowywać, a same jako hipokrytki robią to samo – stosując womansplaining?
W czym one są lepsze i dlaczego ich akurat słuchać, jeśli robią dokładnie to samo? Gdzie jest to całe równouprawnienie, którego chciały, jeśli według nich mężczyźni muszą robić więcej? Mózg paruje.
Ah, a przecież kobiety też często namawiają samych mężczyzn, by zastosowali przemoc wobec kogoś innego… one umywają rączki.
Mamy chronić wszystkie kobiety (w tym te toksyczne, nieznajome), bo co? Co dana feministka zrobiła dla mężczyzn, albo dana kobieta, by mężczyźni narażali życie dla każdej kobiety? Która ich w jakiś sposób obroniła, lub ich interesy? Przecież mężczyzna, z zasady – jest albo opluwany, obwiniany za całe zło świata, albo widzi się w nim złe cechy, których nie ma, w tym przemoc, której nie stosował. Albo stosuje się wobec niego żądania, czy wymagania. Jakoś nie widzę oferty zwrotnej dla mężczyzn, by mogli tyle od siebie dawać. Czy mężczyźni mają być uległymi sługusami kobiet, którzy będąc takimi i tak nie będą szanowanymi? Ja rozumiem, że istnieje ludzka przyzwoitość, ale dlaczego żądać jej jedynie od jednej płci?
Następna sprawa. Sam w młodości byłem rycerzem bardziej, niż jestem dzisiaj (choć ogólnie broniłem słabszych, ofiary, a nie tylko dziewczyny). Mianowicie wtrącałem się też w potyczki kobiet z mężczyznami, gdzie widywałem, że kobiety były ranione. Tak, to był wielki grzech, ponieważ cała uwaga zaczynała spadać na mnie samego, a sama kobieta nierzadko powiedziała, że niepotrzebnie wtrącam się w nieswoje sprawy, a w ogóle to ona kocha tego swojego „łobuza”.
Taki plask w twarz.
Dlatego kobiety powinny nauczyć się sygnalizować, że potrzebują pomocy. Nikt nie domyśli się, czy tej pomocy potrzebują i czy za chęć pomocy nie dostanie się negatywnej reakcji. To jest minimum obowiązku, którego powinny od siebie wymagać.
Feministka: Jeśli słyszysz, że Twoi koledzy mówią o kobietach w sposób obraźliwy, stań w naszej obronie i powiedz, że to nie jest w porządku. Nie milcz.
Czy kobiety NIGDY nie mówią niczego obraźliwego w stosunku do mężczyzn? Przecież cały feminizm na tym polega. Młode dziewczyny podłapują taką retorykę i tylko żyją nienawiścią do mężczyzn. Zrobiły z tego styl życia, a do tego obrażają mówiących o tym zjawisku, przez co kompletnie nie poczuwają, że źle robią. Zmiany są niemożliwe!
Poza tym nie wszystko co mówi się negatywnego o kimś jest od razu obrazą… czasem faktem. Zatem jeśli zdradzająca zdradza, to nie znaczy, że należy ją bronić w takiej sytuacji, tylko dlatego, że jest kobietą. Wręcz przeciwnie. Zdradzającą trzeba potępić. Płeć nie ma znaczenia.
Za to jeśli kobiety obrażają mężczyzn w stylu „przemoc ma płeć męską”, „mężczyźni to świnie”, „mężczyźni to duże dzieci”, „mężczyźni tylko myślą o seksie”, „mężczyźni są prymitywni w porównaniu do kobiet”, czy właśnie „wszyscy mężczyźni to gwałciciele” to należałoby wstawić się za nami, a nie za tymi nienawistnikami wypaczającymi rzeczywistość.
Mężczyźni nie będą się wstawiać za kobietami, nie będą bronić ich, jeśli będą nas oczerniać i oskarżać z góry!
Zatem:
Moja odpowiedź: Jeśli słyszysz, że kobiety obgadują mężczyzn i mówią o mężczyznach w obraźliwy sposób, stań w ich obronie i powiedz, że to nie jest w porządku. Nie milcz.
Ale trudno to zrobić drogie feministki, prawda? Bo wy uważacie, że macie monopol na prawdę. Uważacie, że wasze obrażanie mężczyzn jest słuszne, że wszyscy zasługujemy na to. Zero samorefleksji z waszej strony.
Idźmy dalej.
Feministka: Jeśli widzisz kobietę idącą samotnie w nocy, staraj się nie iść w tym samym tempie co ona. Wyprzedź ją, lub przejdź na drugą stronę ulicy.
Po pierwsze, to nie musi działać. Idąc w wolniejszym tempie kobieta może uznać, że ktoś się na nią „czai”. Idąc szybciej może ona pomyśleć, że… też taki ktoś na nią czyha. Nie mam zamiaru schodzić z drogi, jeśli doskonale wiem, że nie mam złych zamiarów. Po prostu idę i nic poza tym. Nie robię niczego złego.
Po drugie. Nie mam zwyczajnie czasu, by biegać po kątach, bo ktoś może uznać mnie za agresora przez sam fakt, że sobie gdzieś idę.
Po trzecie. Hm, to może powiedzcie to patologii, a nie każdemu mężczyźnie? Nie wiem, może znajdźcie sobie jakąś subkulturę mężczyzn – może ćpunów, albo najbardziej agresywnych, pijanych kiboli, którzy akurat wyszli, by robić burdy, bo przecież nie wszyscy kibole też tak robią? Mówcie wtedy do nich „idźcie inną stroną”. Posłuchają? Wątpię, jeśli nie boją się nawet odpowiedzialności karnej.
Za to inny mężczyzna według was musi schodzić z drogi, mimo, że może się mu spieszyć, czy idzie tak naprawdę jedyną możliwą stroną, by dotarł do wyznaczonego celu. Mężczyzna, który jest spokojny, nie łamie prawa, ma odpowiadać za innego agresora. Jest to kpina. Jak mówię, target feministycznych postulatów (lub życzeń) jest inny, poza tym są one kompletnie nieskuteczne. To dziecinada.
Trzeba umieć szybko biegać, dobrze się bronić, wiedzieć którędy, kiedy i gdzie chodzić. W ten sposób uczeni są mężczyźni, bo doskonale wiedzą, że świat nie jest miły i nie wszyscy są mili (niezależnie od płci). Kobiety też w ten sposób muszą się uczyć. Świat nie jest rajem i nie będzie nim zapewne nigdy. Zawsze się zdarzy ktoś, niezależnie od płci, kto może skrzywdzić nas w różny sposób.
Niektóre kobiety próbują przekonywać, że pokazanie danego gestu ręką ma je ochronić przed przemocą. Jest to dosyć wątpliwe i będzie używane rzadko.
Inny absurd pokazała fińska telewizja kilka lat temu:
Wierzyć w takie rzeczy mogę osoby, które nigdy z przemocą, a nawet rywalizacją się nie spotkały, jest to infantylne…
Następna sprawa. Czy feministki dbają o bezpieczeństwo mężczyzn? Nie, ponieważ nie uważają, że to ich sprawa. One chcą, by świat kręcił się wokół kobiet: ma być kobietocentryczny! Same żądają empatii, ale jej nie dają!
Każdy mężczyzna musi działać na własną rękę i za własne pieniądze, by się obronić, rozwijać. Nikogo nie obchodzi, że mężczyzny na coś nie stać… a nawet, że go nie stać na np. materialistyczną kobietę! Mężczyzna ma jedynie obowiązek…
NIKT nie robi programów dla LĘKLIWYCH mężczyzn. Czy mężczyźni są gorszą płcią, że nie dba się o nas, naszą sytuację, krzywdy i nasze emocje? Taka to równość? Nie słyszałem, by dla każdego mężczyzny wprowadzono darmowe programy w stylu uczenia się sztuk walki, by mogli się obronić. Nie słyszałem, by mężczyzn zachęcało się do pomocy sobie w sytuacjach lękowych, by ogarnąć własną psychikę. Nie słyszałem, by reedukowano same kobiety, by nie kpiły z mężczyzn, którzy są lękliwi! Przez pogardliwe zachowania kobiet oni sami zaczynają być agresywnymi zakładając taką maskę, ponieważ nie akceptują one ich prawdziwego „ja” i nie wykazują się wobec nich empatią.
Ba, nikogo nie obchodzi chuderlawy, słaby, niski, albo chorowity mężczyzna, który obawia się przemocy, nawet ze strony kobiet. Bo tak, ona się zdarza. Kobiety też znęcają się fizycznie, jeśli mają przewagę fizyczną, co ze względu na budowę ciała nie zdarza się tak często, ale zdarza. Przykładem tego był nawet Stephen Hawking, któremu żona łamała kości!
Jednak jeśli chodzi o kobiety – potrzebują specjalnej troski?
Ponownie. RÓWNOŚĆ?
Mężczyźni też się mogą bać chodzić po nocach, bo statystycznie oni dużo częściej są atakowani. Co wtedy? Albo jak idzie grupka pijanych kobiet, które tłuką butelki, klną. A nuż coś zrobią i tą butelką się dostanie, hę?
Feministka: Jeśli kobieta opowiada o napastowaniu seksualnym, którego doświadczyła, nie obwiniaj jej. Wysłuchaj jej i zachęć do zgłoszenia napaści. Nie bagatelizuj tego.
W naszej kulturze napastowanie seksualne nie jest akceptowane. Zdecydowana większość mężczyzn potępi gwałciciela, ale też zachęci kobietę do zgłoszenia tego na policję.
Bagatelizowanie to sprawka jakiegoś nieznaczącego promila ludzi (bo nawet znajdą się kobiety, które wykpią inną kobietę). Zatem feministki tworzą problem z niczego, wyolbrzymiają go.
Za to jest na pewno bagatelizowanie gwałtu na mężczyźnie. Ba, dla wielu jest to śmieszna rzecz. Nadal pokutuje myślenie, że gwałt na mężczyźnie to dla niego nagroda, że mężczyźnie i tak się zawsze chce seksu, więc ten seks jest dla niego dobrą niespodzianką. Nadal myśli się, że mężczyzna, który został zgwałcony był jakiś słaby, niemęski zapewne, więc karygodna cecha człowieka, a więc nie należy mu współczuć. Nadal się sądzi, że gwałty istnieją tylko poprzez penetrację, a kobiety nie mają czym penetrować, ponieważ nie mają penisa. Zapomina się, że istnieją gwałty przedmiotami, ale też gwałt poprzez użycie szantażu, manipulacji, uwodzenia, zastraszania, obniżania samooceny, wzbudzania poczucia winy, niechcianej stymulacji seksualnej. Nadal się mówi, że jak mężczyzna ma wzwód, to na pewno nie był to gwałt, bo chciał, a podniecenie niestety jest automatyczną reakcją ciała na stymulację, a nie świadomym działaniem i to zawsze w zdrowej sytuacji. Identycznie można powiedzieć zgwałconej, że na pewno była podniecona, dlatego gwałtu nie było. KTO TAK ROBI? CZYŻBY 95% MĘŻCZYZN, JAK CHCĄ NAM PRZEKAZAĆ? Nie, tak robi kilka % ludzi, a robiony jest z tego problem jakby proporcje były odwrócone!
Feministki ciągle mówią o jakimś małym procencie ludzi bagatelizujących gwałty na kobietach i robią z tego ogromny problem, za to kompletnie nie widzą problemów mężczyzn, z którymi borykamy się na co dzień i wiele toksycznych kobiet się do tych problemów dokłada.
Moja odpowiedź: Jeśli mężczyzna opowiada o napastowaniu seksualnym, czy przymuszaniu do seksu, którego doświadczył, nie obwiniaj i nie wyśmiewaj go. Wysłuchaj go i zachęć go do zgłoszenia tego. Nie bagatelizuj tego. Nie mów, żeby się cieszył z tego co doświadczył.
Społeczeństwa nie trzeba edukować w temacie przemocy wobec kobiet. Kobiety dostają pomoc, oraz współczucie w takich sytuacjach w zdecydowanej większości przypadków. Mężczyzn-rycerzy jest naprawdę dużo i na pewno więcej, niż mężczyzn, lub kobiet broniących samych mężczyzn. Nikt tych nierówności i dysproporcji w stosunku do mężczyzn nie zwalcza, a jakoś mówi się o odwrotnym zjawisku!
Może idźmy w opary absurdu i nikt nie powinien w nocy wychodzić? Może powinno się zabronić alkoholu? Może wszyscy powinni sobie z drogi schodzić niezależnie od płci? Czy jedynie dla kobiet ma być ochrona specjalna i uznanie każdego mężczyzny za agresora, tylko dlatego, że dzielimy wspólną płeć z pewnym procentem patologii? Odpowiedzialność grupowa nie jest zdrowa, a niesprawiedliwa!
I ostatnie, moim skromnym zdaniem, jednak mężczyźni zgłaszają rzadziej, że byli molestowani, ogólnie ofiarami przemocy. Dlaczego zatem tylko kobiety zachęca się do mówienia i niebagatelizowania, jakby to był jedyny problem jedynej płci?
Nie bądźcie jak feministki, które wypowiadają się w ten sposób w zależności od skali nienawiści i braku empatii wobec mężczyzn jaka w nich tkwi:
Bo wybaczcie, ale jeśli dojdzie do starcia gwałciciela z broniącym nie ma żadnej gwarancji, że bez świadków, kobieta nie oskarży broniącego (nawet dlatego, że nie zapamiętała kim był sprawca, czy była w szoku). Nie ma gwarancji, że broniący oczyści się z zarzutów np. pobicia tylko w celach obrony, a może czegoś gorszego, jeśli sytuacja wymknie się spod kontroli. Nierozważnym byłoby się narażać mężczyznom (i tak z góry oskarżanym za „potencjalne” gwałty), tak jak wychodzić kobietom same w nocy, po alkoholu i chadzać po niebezpiecznych rejonach.
Godzina policyjna tylko dla mężczyzn i kastrowanie mężczyzn
Oczywiście sugerowanie, że za każdy problem świata, w tym za przemoc odpowiadają wyłącznie mężczyźni, jest wybitnie seksistowskie wobec mężczyzn, a w szczególności wobec większości mężczyzn, która przemocy nie stosuje. Jest to też niesprawiedliwe, ponieważ wybiela kobiety (tzw. pozytywnym, odwróconym seksizmem), które przestają być nawet podejrzewane o przemoc, oraz toksyczne cechy co przekłada się na to, że coraz rzadziej ponoszą za nie odpowiedzialność. Ponownie pytam – uprzywilejowana kasta? Tak, bo nią jest i do tego gra fałszywe ofiary, by dostawać kolejne przywileje i, by wprowadzać kolejne ograniczenia dla mężczyzn. Ta sama kasta twierdzi, że męskie uprzywilejowanie jest nieświadome, jednak ona nie posiada absolutnie żadnej świadomości na temat własnych przywilejów.
Piekło kobiet? Nie, kobiety mają lepiej w prawie każdej dziedzinie.
Niektóre uważają nawet, że mężczyzn/chłopców należy kastrować:
Godzina policyjna to kolejne narzucenie obowiązków dla mężczyzn tylko z tytułu płci. Widział ktoś, by organizacje feministyczne mówiły o obowiązkach kobiet wobec mężczyzn, pomimo mowy o równości płci? Absolutnie. Feministki chcą porzucenia obowiązków kobiet, bo uznały je za opresyjne, ale za jedyne ich rozwiązanie uważają stosowanie żądań wobec mężczyzn… same będąc opresyjnymi! Niedojrzała hipokryzja? Mało.
Może zacznijmy mówić co zrobić, by obie płcie czuły się dobrze, bezpiecznie, a nie celować takie programy w jedną płeć, jakby jedna z zasady była ofiarą i tą „dobrą”, świętą płcią, a druga tyranami, którzy krzywdzą? To jest wybitna nienawiść do mężczyzn i wybitny narcyzm feministek. Toksyczne cechy, które wtłacza się w umysły coraz młodszych dziewczyn.
I ma być dobrze na polu rodzin, związków i komunikacji płci, tym bardziej, gdy w grę wchodzą odmienne preferencje polityczne i politycy manipulujący w ten sposób umysłami ludzi? Nie będzie.
A wiecie co jest najbardziej nielogiczne? Feministki od lat trąbią, że tylko kobiety wychowują dzieci. Że mężczyźni im w tym nie pomagają. To pytanie do kogo mają pretensje: za obecną młodzież, czy za mężczyzn, jakich uwaga – same wychowały!?
W feminizmie nie ma czegoś takiego jak odpowiedzialność, a więc nie ma dojrzałych postaw. Co rusz to udowadniają.
Nie możemy jednak traktować ich jak małych dziewczynek, którym trzeba opieki, wskazówek, porad, spełniania wszelkich zachcianek, gdy tylko tupną nogą. Jakby wszystkie były naszymi małoletnimi córeczkami, a jednocześnie synów i mężczyzn traktować z buta – niech radzą sobie sami, bo są winni swoich problemów, ale i problemów innych kobiet! Nie można zdejmować odpowiedzialności z jednej płci, bo druga będzie musiała ponosić podwójną!
Za co?
Odwróćmy sytuację i postulaty środowisk lewicowo-feministycznych. Niech wszystkie kobiety odpowiadają za dany procent patologii kobiet!
Pytanie, czy wszystkie kobiety chciałyby mieć zakazy i utrudnienia z powodu ich patologicznych przedstawicielek po płci? Czy wszystkie kobiety chcą odpowiadać za przemoc innych kobiet? Czy każda kobieta chciałaby mieć np. odebrane dziecko tylko dlatego, że ileś kobiet stosuje alienację rodzicielską? A może kobiety chciałyby mieć zakaz obrony własnej w sądzie, ponieważ ileś kobiet składa fałszywe oskarżenia? A może kobiety chciałyby słyszeć, że jeśli inna kobieta stworzyła problem, jest toksyczna, lub stosuje przemoc, to inne kobiety jako grupa mają rozwiązać ten problem, bo to ich wina?
Bo to nadal retoryka feministek. Wystarczy zachować logiczną, równą spójność…
Tak niestety działa niesprawiedliwa odpowiedzialność grupowa. Dokładnie tak samo jak godzina policyjna tylko dla mężczyzn. To, że się dzieli z kimś płeć nie powinno mieć większego znaczenia.
Później nie ma zdziwienia, że brakuje empatii, czy szacunku wobec BIAŁYCH mężczyzn, jeśli WSZYSTKICH BIAŁYCH MĘŻCZYZN uważa się za agresorów, którzy krzywdzą. WSZYSTKICH za uprzywilejowanych nad kobiety i w KAŻDEJ SFERZE. WSZYSTKICH, którzy za samą płeć dostają więcej wnosząc mniej (np. jeśli chodzi o zarobki).
To są kłamstwa. I na tych kłamstwach bazuje paranoiczny feminizm napędzany przez większość partii lewicowych i na odwrót. Na strachu, na zagrożeniu.
Jeśli mielibyśmy każdy lęk mężczyzn przełożyć na zakazy dla kobiet w tym samym stylu co godziny policyjne i inne zakazy/nakazy z powodu lęków kobiet, to logicznie rzecz biorąc…
- Mężczyzna boi się zdrady? Ok, zabraniamy kobiecie wychodzić z domu – całkowicie. I używać internetu, bo tam może kogoś poderwać. KAŻDA! Super, co?
- Mężczyzna boi się alienacji rodzicielskiej? Dzieci mają należeć do niego, on decyduje, kobieta nie ma nic do gadania. Odwrócenie dzisiejszej sytuacji, gdzie ojciec nie ma prawie nic do gadania!
- Mężczyzna boi się fałszywego oskarżenia od kobiety? Kobietom nie powinno się wierzyć, bo przecież WSZYSTKIE to manipulantki! Jasna sprawa…
- Mężczyzna boi się przemocy psychicznej kobiet? Stworzyć obozy reedukacyjne dla kobiet, by takiej przemocy nie stosowały! Tak jak stosuje się dziś programy reedukacyjne dotyczące zakazu dyskryminacji w pracy i muszą w nich uczestniczyć głównie biali mężczyźni…
- Mężczyzna boi się, że będzie zmuszany do seksu (a więc też gwałcony)? On sam będzie decydował kiedy ten seks się odbędzie, a kobiety będą musiały uzyskać zgodę na odmowę! Aktualnie mężczyzna musiałby uzyskać świadomą zgodę…
- Mężczyzna boi się, że jego kobieta, lub córka zostanie zgwałcona? Załóżmy jej burkę i zamknijmy ją w domu, a wychodzić będzie mogła tylko w towarzystwie znajomych mężczyzn! Przypomina Wam to coś?
I co, miło? Macie tyle empatii, by to zrozumieć? Bo feministki w ten sam sposób próbują gnębić mężczyzn. Za płeć. Nie jednostki, które łamią prawo, a całą płeć. I tylko krzyczą o tej empatii – jak zawsze jednostronnej!
Jest też masa innych, krzywdzonych mężczyzn. Są incele, są „przegrywy”, są mężczyźni odrzucani i źle traktowani przez same kobiety. To wy tu drogie feministki jesteście masakrycznie OBOJĘTNE. Nie macie za grosz dobroci wobec tej grupy mężczyzn (mniejszości!), bo nie przynoszą wam żadnych korzyści. Bo musiałybyście dać od siebie więcej, niż oczekujecie. I wy śmiecie pouczać, by mężczyźni mieli dawać więcej, niż dostają, łącznie z utratą życia i zdrowia? Mówię, roszczenia.
Mógłbym tak do rana, choć zapewne i tak zostanie to wyrwane z kontekstu, bo to ich jedyna broń – manipulować wypowiedziami, by wygrać „rację”.
Sami sobie tego losu nie zgotowaliśmy, bo nie cała płeć za to odpowiada i nie tylko jedna płeć. Nie mamy tak ważnego głosu jako jednostki, by móc się temu sprzeciwić. Kobiety mają politykierów za sobą, mają wsparcie instytucjonalne, finansowe… a i niestety też często kulturowe. Mają wsparcie tej samej kultury, której tak nienawidzą, bo częściej to one znajdują rycerzy ich ślepo broniących. Naprawdę, mężczyznę zhejtować, obwinić, obśmiać, zlekceważyć, FAŁSZYWIE OSKARŻYĆ – dziś to prościzna. Jeśli chcemy równości, tej prawdziwej, tak nie można i nie można skupiać się na jednostkowych problemach kobiet, a duże problemy mężczyzn przemilczać, lub obwiniać nas samych, że my wszyscy sami do tego doprowadziliśmy i dlatego można te problemy przemilczeć. Nie można.
PS, nie zapomnijcie reedukować kobiet, które często pochwalają „niegrzecznych chłopców” (często psychopatów) uważając ich za atrakcyjniejszych i z nimi płodzą dzieci (a potem zostają samotnymi matkami, lub rodzina jest toksyczna..).
Zacznijcie zmiany od siebie, a może zauważycie wtedy, że mężczyźni nie są całym złem tego świata i w końcu zauważycie własną odpowiedzialność za ten sam świat, którego tak nie lubicie. Twórzcie go nie tylko poprzez żądania.